samego.
TREŚĆ ROZDZIAŁU CZWARTEGO. bieskego.—Pokorne poddanie się woli Bożej w cierpieniach.
—N ie rozkazyw ać, nie dyktow ać P an u Bogu w obliczu cier
5
W alka z nam iętnościam i w p arafian ach . — W strze
m ięźliwość pod każdym w zględem i mocowanie się św ię
te. — Paw eł św ięty o tych zapasach. — Zbawiciel każe
„pokutow ać” w szystkim bez w yjątku. — U m artw ienie się we w szystkiem . — D eptanie chuci cielesnej. -— Środki po tem u. — O s tra ż y nad zm ysłam i, zw łaszcza n ad w zrokiem i słuchem. — O trzy m an iu języka swego n a wodzy.—
6
O m ęstw ie w cnocie i o w ytrw ałości w dobrem. — Sło
dycze i oschłości w pobożności. — W arto się męczyć dla Zbawiciela! — B ohaterstw o Świętych P ańskich. — Męki naszych w o statnich czasach.—
140
1
Niechże wzorowy parafianin i dobra parafian
ka pam iętają, że główną tro sk ą w życiu parafial- nem powinna być trosk a ustawiczna o swoje du
sze, o własne zbawienie.
Dosyć już o tem powiedziałem w rozdziale drugim ; tu dodam kilka praktycznych uwag do rozumu i do serca przemawiających...
Na samem czele umieszczam słowa prześli
czne P ana Jezusa, które do samej głębi duszy po
winny przeniknąć wszystkich p arafian :
„Cóż pomoże człowiekowi, jeśliby wszystek świat zyskał, a na duszy swej szkodę podjął? Al
bo co za odmianę da człowiek za duszę sw oje?”
Te słowa czytam y w Ewangelii świętego Mateusza, a u świętego Łukasza mocniej jeszcze i wyraźniej powiedziano: „Co ma za pożytek człowiek, jeśliby zyskał wszystek świat, a samby siebie stracił i sam n a sobie szkodę podjął?”
Cena duszy je st nieskończona, niedająca się obliczyć na pieniądze, ani n a żadne m a jątk i; w ar
tość świętego życia nie da się obrachować ani ni- czem ziemskiem zapłacić ni zastąpić...
Myśl sobie często o tem, parafianinie, że masz duszę jedną tylko — i gdybyś ją stracił, straciłeś Poprostu wszystko! Co ci przyjdzie z m ajątku, co ci przyjdzie ze sławy przed ludźmi, co ci przyjdzie z nauki, co ci wogóle przyjdzie z życia twojego, je żeli często masz sumienie zanieczyszczone i jeżeli nie dbasz o gromadzenie zasług przed Bogiem?...
Jeżeli troszczysz się zbytnio i przeważnie o rze
czy doczesne, jeżeli zatapiasz serce swoje w
rze-141
czach i w sprawach tego świata, co ty, pytam się pokażesz Panu Jezusowi na sądzie Jego?... Czy rę
ce tw oje nie będą próżne?...
Myśl o tem, każdy i każda w parafii, bo para
fia to je st szkoła Jezusa Chrystusa, co ta k pięknie napisał święty jeden zakonnik: „Zaprawdę, gdy dzień sądny przyjdzie, nie będą nas pytać, cośmy czytali, ale cośmy zdziałali; ani jakośm y dobrze mówili, ale jakośm y pobożnie żyli.” Dodać można z tą samą logiką: Nie będą nas tam pytali, ileśmy zostawili pieniędzy n a banku, ile domów w okolicy parafii, jakto wszyscy dziwili się' naszemu szczę
ściu i naszemu sprytowi, jeno zapy tają: Czyś ko
rzystał z łask Boskich, czyś święcie żył, czyś bo
g aty w cnoty, czy masz rzetelne zasługi w oczach Boskich ?...
Wzorowy parafianin i dobra parafianka będą kładli wszystkie rzeczy tego św iata n a drugiem miejscu, a spraw y duszy swojej na planie pier
wszym... Będą mieli świętą pogardę i lekceważenie zacne dla interesów ziemskich za przykładem P a
wła świętego, który w uniesieniu błogosławionem n ap isał: Poczytałem to wszystko j ako g n ó j! A za nim wspomniany wyżej święty zakonnik wyraził się: „Zaprawdę m ądry jest, który wszystkie ziem
skie rzeczy waży jako gnój, aby C hrystusa pozy
skał. A prawdziwie dobrze uczonym jest, który czyni wolę Boską, a swojemi własnemi zachcianka
mi pomiata... Im kto w sobie pokorniejszym będzie i podległejszym Bogu,—tem we wszystkiem będzie mędrszym i spokojniejszym.”
Już Mędrzec Pański powiedział był tę wielką praw dę:: „Marność nad marnościami i wszystko
142
marność,” a tenże, wyżej wspomniany pisarz, do
d aje: “oprócz miłowania Pana Boga i służenia Je
mu Samemu.” I, wnioskując dalej praktycznie pi
sze bardzo pięknie: “Marność tedy je st bogactw znikomych szukać i w nich dufać.”
„Marność też jest, o godności zabiegać, a na wysoki się' stan wynosić.”
„Marność jest, za cielesnemi żądzami cho
dzić i tego pożądać, za co potem ciężko trzeba być karanym .”
„Marność jest, długiego żywota pragnąć, a o dobry żywot mało się starać.”
Marność jest, niniejszy żywot tylko obmy
ślać, a rzeczy przyszłych nie upatryw ać.”
Marność jest, miłować to, co z prędkością wielką przem ija, a tam się nie spieszyć, gdzie wieczne trw a wesele.”
Tu właśnie leży wielkie niebezpieczeństwo dla rzetelnych katolików i tu czai się' nieraz wielka pokusa, na odpędzenie której trzeba wielkiej roz
tropności, gdy m arne zabiegi o rzeczy m arne du
szą poprostu pobożność... “Jestem zanadto zajęty, mówi niejeden, swoim interesem i mam tyle na głowie!” A inna powiada często: „Nie mam po
prostu czasu ani na modlitwę, ani do spowiedzi, bo w domu wieczna robota!” D rugi znowuż narzeka:
>,Człek ja k to pociągowe bydlę, ustawicznie w za
przęgu i nie mam wolnej chwili na te święte m y
śli i wogóle na życie cnotliw e!”
Otóż, tej trudnej sztuki trzeba się nauczyć, żeby pobożności pilnować i około zbawienia swego chodzić skrzętnie, a starania ziemskie podporząd
kowywać tam tym ważniejszym. Na modlitwę, na
143
Mszę świętą, na spowiedź regularną i świętą i wogóle na wszystkie święte ak ty i praktyki musi się czas znaleść!... Należy ukrócić, trzeba obciąć to gwałtowne dążenie do m ajątku, należy
wy
bić sobie z głowy i wyrzucić z życia to pogańskie i żydowskie przekonanie, jakoby dobrobyt i wygoda i szczęście doczesne miały być celem człowieka na ziemi! To je st nieprawda!... „Ale, powie niejeden, ja przez tę pobożność, przez to pilnowanie Mszy świętej, spowiedzi świętej, przez to życie parafial
ne tracę na opinii u Anglików, zabierają mi przez to drudzy „interes”, byłbym inaczej zarobił tu i tam , — byłbym się bogato ożenił, albo byłabym świetnie wyszła zamąż, gdyby nie te surowe pra
wa kościelne!”... Może to wszystko być prawdą, lecz cóż to wszystko znaczy wobec P ana Boga i wobec zbawienia i spokoju tw ojej duszy?!
Czyż nie powiedział Zbawiciel tych słów dzi
wnie mocnych: „Kto miłuje ojca albo m atkę wię
cej niż mnie, nie je st mnie godzien; a kto miłuje syna albo córkę nad mię, nie je s t mnie godzien.”
Cóżby dopiero był powiedział Pan Jezus, gdyby chodziło o sławę o m ajątek, o lichy zarobek?!
W temże kazaniu Swojem na górze wyrzekł Nasz Zbawca owe znamienne wyrazy, które są zarazem odpowiedzią na wszystkie zarzuty leniw
ców w służbie B oskiej: „Nie skarbcie sobie skar
bów na ziemi, gdzie rdza i mól psuje i gdzie zło
dzieje wykopywają i kradną; ale skarbcie sobie skarby w niebie, gdzie ani rdza, ani mól nie psuje i gdzie złodzieje nie wykopują, ani kradną.”
Niechże dobrzy parafianie zapiszą sobie dobrze w sercu i w głowie, że według tego samego Zba
144
wiciela „żaden z nas niemoże dwom panom słu
żyć,” że “nie możemy służyć Bogu i mamonie!”
Trzeba koniecznie i nieodzownie wybrać albo Pana Boga, wybrać czystość sumienia, wybrać świętość życia, chociażby przy tym wyborze spadły na nas klęski i niepowodzenia i naw et szykany ludzkie, — albo, wybrawszy dogadzanie chuciom własnym i postępowanie według zasad światowych z pogwał
ceniem obowiązków katolickich, wyrzec się Chry
stusa Pana, wiernego Mu służenia i sprawiedliwej u Niego nagrody...
Wspomniany już kilkakrotnie święty za
konnik napisał, żeby nam dodać ducha, tę piękne słowa: „Pozostaw m arne rzeczy ludziom marnym, a miej na pieczy to, co ci Bóg przykazał.” Innemi słowy możnaby to jaśniej powiedzieć: Nie kieruj się sądami bezbożnych, nie w yrabiaj sobie pojęć fałszywych o rzeczach znikomych tej ziemi, bo drudzy, bo sąsiedzi, zatopieni w dobrach tego świa
ta ta k mówią i przeceniają te spraw y: ty bądź wyższym nad ich sądy, wybiegnij ponad marność tych rzeczy i spoglądaj na wszystko z punktu nie
botycznego... Jeden Święty, ilekroć miał w ątpli
wość, czy Bogu się oddać, czy coś niedoskonałego uczynić, staw iał sobie pytanie: „Jaki to ma zwią
zek z wiecznością ? Czy mi to pomoże do zbawienia wiecznego?... A święty Ignacy, założyciel zakonu Jezuitów, często miał zwyczaj głowę ku niebu pod
nosić i wołać: „Ile razy popatrzę' ku niebu, ile ra zy o niebie pomyślę, śmierdzi mi ziem ia!”
Jeżeli gdzie, to tu w Ameryce, po której wszy
stko poprostu “business’em” oddycha, i w której bezsprzecznie ludziska zbytnio zajęci doczesnością
i gonitwą za pieniądzem, dobrze je st każdemu pa
rafianinowi przypom nieć: Dobrze robisz, jeżeli skrzętnie pracujesz, jeżeli dbasz co do siebie i co do rodziny o to, co konieczne i wygodne, lecz nie przejm uj się zbytecznie tą troskliwością, nie bądź chytrym , nie bądź skąpym, nie bądź łapczywym ani podstępnym, nie kochaj się w dolarze, bo to środek do dobrego, nie cel twego życia, bądź prze- dewszystkiem gotów narazić się naw et n a n a j
większe stra ty pieniężne i na krzywdy m ateryalne, byleby Bogu rosła chwała, a nie było szkody ani uszczerbku dla duszy tw o je j!
Niema błogosławieństwa Boskiego i nie mo
że być szczęścia rzetelnego u takich ludzi i w ta kich rodzinach, w których bierze górę tro sk a o rzeczy doczesne, z pominięciem chwały Bożej i wła
snego zbawienia, • albo w których „spycha się” te najśw iętsze spraw y na plan drugi, daleki... We
dług wyrażenia się Zbawiciela Naszego w Ew an
gelii świętego Łukasza podobni ludzie powinni się nazywać obłąkanymi, kasy erami nie Boskimi, je no marnym i, ziem skim i!... Opowiada tam Pan Je
zus o bogaczu, k tó ry w pysze i w łakomstwie swo- jem, nagromadziwszy wiele dóbr tego św iata tak rozum uje: „I rzekę duszy sw ojej: Duszo, masz wiele dóbr zgotowanych na wiele la t; odpoczywaj, jedz, pij, używaj. I rzekł mu Bóg: Szalony, tej nocy duszy tw ej upomną się u ciebie, — a coś na- gotował, czyjeż będzie?” I zaraz dodaje Zbawiciel cudne wyrazy, które zwłaszcza w języku polskim brzmią prześlicznie: „Takci jest, który sobie skar
bi, a nie je st ku Bogu bogatym .” Jakoby mówił Pan Jezus innemi słowy, nowym językiem pol
146
skim : "‘Dbaj głównie o duszę swoję, o pobożność, o świętość życia, wszystko rób dla P ana Boga, w intencyi jak najlepszej, bo takie bogactwo je st bogactwem Boskiem i z takiem bogactwem przed tronęm Boskim się ostoisz; te m ajątki ziemskie, w których serce swoje topisz tu na ziemi, pójdą na m arne: tobie staną się' ciężarem przed sądem Bo
skim, z bólem będziesz je musiał zostawić na świecie i będą prawdopodobnie kością niezgody wpośród twoich spadkobierców i często ich prze
kleństwem
l”
Wyrzuć więc z serca parafianinie i parafianko, nadm ierne przywiązanie do dóbr doczesnych;
będziesz w takim razie spokojnie i szczęśliwie żył,
■—będziesz przedewszystkiem lekko umierała...
2
Następnie, wzorowy parafianinie i dobra parafianko, pam iętaj o tem, że jedną z najw ię
kszych tajem nic pobożności prawdziwej i rzetel
nej świętości w życiu tw ojem parafialnem i ko- ścielnem je st cierpieć i umieć cierpieć...
Zbawiciel o każdym z nas pam ięta — i każ
demu cierpienia, każdemu krzyżyki daje.. Dlacze
go? Bo Mu się ta k podoba przedewszystkiem — i dlatego, że te cierpienia i te krzyżyki m ają być w ręku Jezusa C hrystusa czasami karą i upoko
rzeniem, czasami dopustem i próbą, a zawsze o- znaką dobroci i miłosierdzia Boskiego. Tu na świe
cie rzadko rozumiemy dokładnie drogi Boże; do
piero tam , w światłości w iekuistej, pojmiemy do
kładnie tę tajem nicę cierpienia i uznamy niepojętą łaskawość Jezusową w cierpieniach i przez krzy
żyki...
147
Nasamprzód pociechą, wielką dla ciebie i wiel
kim dziwem niechże będzie to, że Pan Jezus pier
wszy dał ci przykład nadzwyczajny i niepojęty ogromnych męczarni i bezgranicznego cierpienia,
— On, najniew inniejszy i najśw iętszy, stał Się przez te cierpienia i przez te okrutne męki j ak uczy Paweł święty, zgorszeniem dla żydów, a pośmiewi
skiem poganom, bo jedni i drudzy w pysze i w cielesności swojej niezdolni byli zrozumieć tej bezdennej tajem nicy! A mimo to Zbawiciel Nasz, pierwszy poszedł tą królewską drogą, jak drogę cierpień nazyw ają Święci Pańscy, żeby wywyż
szyć i uświęcić cierpienia. W yraża się' pięknie wspominany często w tym rozdziale święty za
konnik: „Uprzedził cię Pan Jezus, niosąc Sobie krzyż i um arł za cię' na krzyżu, abyś i ty swój własny krzyż nosił i umrzeć chciał na krzyżu.”
Bezwątpienia zatem, te cierpienia i te krzyżyki, zsyłane na nas przez P ana Jezusa, muszą mieć w artość pereł i dyamentów bezcennych, jeżeli Zba
wiciel sam się w nie przystroił i Sam miłośnikom Swoim co najulubieńszym najhojniej je rozdaje...
Wiemy z historyi świętej, z historyi świeckiej i ko
ścielnej, że w gospodarce Bożej, w Boskiej O patrz
ności, ci, którzy zazwyczaj najwięcej przed Bo
giem i w sumieniu byli warci, cierpieli i męczyli się' najbardziej...
Więc należy uznać konieczność i potrzebę i wielką wagę i pożyteczność cierpień i mąk w życiu naszem katolickiem — i trzeba ukorzyć się przed wolą Boską, trzeba pokornie uchylić czoła przed nieszczęściami naw et największemi... Dobry p ara
fianin i dobra parafianka nie będą sarkali na do
148
pusty Boże, nie będą przedewszystkiem bluźnili w nieświadomości i w pysze, mówiąc: Czemu mię Panie, ta k karzesz? Przecieżem nic takiego s tra sznego nie uczyniła!... Tam tym , daleko gorszym, nic się złego nie stało, a if nas cios za ciosem i krzyż za krzyżem!...
Poddać się' trzeba w pokorze i w cichości wy
rokom Boskim; On Sam tylko może orzec, czy te straszne wypadki i nieszczęścia są w Jego ręku rózgą karzącą czy miłościwym dopustem. Należy uchylić uniżenie głowy biedne, uderzyć się w pier
si, łączyć te krzyże z krzyżem Jezusowym i mówić do Zbawiciela: Panie, przyjmuję', co mi dajesz;
dziej się Twoja wola i zlituj się nademną!...
To się nazywa um iejętnością cierpienia, to się nazywa cierpieniem w łączności z Panem Jezusem.
Już przed wiekami powiedział pięknie Augu
styn święty, że każdy z nas cierpieć m usi; jeżeli uchyli się od cierpienia z Panem Jezusem, będzie chyba musiał cierpieć z szatanem... Te słowa zna
czą tyle, iż krzyże wielkie i małe są z woli Bożej nam rozdzielane; jeżeli z godnością, z wolą Bozą i cierpliwem znoszeniem nie zamienimy tych cier
pień na zasługę, cierpiąc razem jakoby z Panem Jezusem, — to przeciwnie narzekając i m iotając się w złości, a nieraz w bluźnierstwie przeciwko Panu Bogu, męczymy się bez zasługi, jakoby du
cha złego naśladując...
Bardzo pięknie wyraża się nasz święty zakon
nik, kiedy pisze o chęci unikania krzyżyków przez niejednego: „Rozkładaj i urządzaj wszystkie rze
czy wedle swego upodobania i zdania, a nie wym
kniesz się i zawsze cośkolwiek cierpieć musisz, al
149
bo z dobrej woli, albo z musu, — i ta k krzyż za
wsze znajdziesz.” I dalej: „Czasem od Boga bę
dziesz ODUszczony, czasem od bliźniego ćwiczo
ny, a co większa, często sobie samemu staniesz się ciężkim.”
Trzeba się wtenczas zmuszać do modlitwy, trzeba wyczekiwać cierpliwie zmiłowania Boskie
go, trzeba się ratow ać w chorobie i w upokorzeniu, ja k umiemy sami i ja k nam doradzają spowiednicy nasi, — aż nareszcie zmiłowanie się okaże i uzy
skam y wielką ilość zasług.
Broń się każdy i każda od zniechęcenia się, broń się całą duszą od narzekań i od częstych skarg przed ludźm i; skarż się' raczej miłośnie Sa
memu Zbawicielowi, wiąż jakoby w częstych we
stchnieniach bóle swoje z boleściami P ana Jezusa i M atki Jego N ajśw iętszej.
Jeżeli nagle duch osłabnie i jeżeli w biedzie i w męce swojej człek się zapomni przez pomruk na długość cierpienia i na gwałtowność męki, dobrze będzie znowu ukorzyć się prędko, Zbawiciela prze
prosić za słabość i za zapomnienie się — i starać się wzmocnić na duszy pamięcią na Bolesną Mękę P ana Jezusa.
To są tylko jacyś połowiczni chrześcijanie i słabi bardzo katolicy, którzy niechcą zrozumieć po
trzeby i konieczności cierpienia i krzyżyków... Ta
kim i tym drugim, w ykręcającym się od utrapień, tłumaczy dobitnie pobożny nasz pisarz: „Wszy
stek żywot Chrystusów krzyżem był i męczeń
stwem, a ty szukasz odpoczywania i wesela? Błą
dzisz, błądzisz, j eśli czego innego szukasz niż cier
pieć utrapienia; albowiem w szystek żywot ten
150
śm iertelny pełen je st nędzy i krzyżami zewsząd zapieczętowany.”
Zaraz po Swojem zm artw ychw staniu Zbawi
ciel Nasz, okazawszy się dwom uczniom idącym do Em aus, którzy nie rozumieli Męki Jezusowej, mu
rowo ich zgromi! za niewiarę i gorszenie się z Jego męczeństwa i wyrzekł do nich: „Czyż nie było potrzeba, aby to był cierpiał C hrystus i tak wszedł do chwały Swojej ?” I znowuż przemówił Zbawiciel do Ananiasza w widzeniu świętem z nieba, przepo
wiadając apostolstwo wielkie i świętość Pawła św .:
„Ten mi je st naczyniem wybranem, aby nosił Imię moje przed narody i królmi i syny Izraelskimi. Bo mu ja ukażę, jako wiele potrzeba mu cierpieć dla Imienia mego.” Te przyszłe wielkie cierpienia św.
Pawła miały być jak by pieczęcią Boską nadzwy
czajnych łask tego Apostoła narodów, św ięty P a
weł będzie potem wyliczał te niezliczone męki swo
je i będzie się' z nich święcie chełpił jako z dowo
dów w ybrania Boskiego i miłości swojej ku Zba
wicielowi...
Niechże każdy parafianin i każda parafianka rozmiłują się serdecznie w Męce Pana Naszego;
niech rozmyślając nad Zbawicielem Cierpiącym dla naszego przykładu i z miłości ku nam zapalą się do poszanowania i umiłowania własnych cierpień i tych krzyżyków, jakie Pan Jezus zsyła... Niechże nigdy nie mruczą n a dopusty Boskie! Niech pa
m iętają zawsze o tem, że „Kogo Bóg miłuje, tem u krzyżyki daje.” Niech wreszcie będą pewnymi, że każden ból i krzyż każdy, w cierpliwości znoszo
ne, przemienią się na perły bezcenne w życiu wie- kuistem... Według zaświadczenia wielkich
Swię-151
tych niczego bardziej nie będziemy żałowali w święty sposób tam w światłości niebiańskiej, ani
żeli tego, żeśmy więcej nie cierpieli i serdeczniej nie wyrywali' się do męki z Panem Jezusem i dla P ana Jezusa...
W związku z cierpieniami i z rozmaitym i do
pustam i Boskimi już na tem miejscu zrobię jeszcze tę uwagę, że niewolno nam (rzadkie bardzo są wy
ją tk i pod tym względem) wydawać prędkich wy
roków o krzyżach i o nieszczęściach, którym i Pan Bóg nawiedzi nieraz znajomych i sąsiadów na
szych. Niedobrze je s t wykrzykiwać: “Bóg go pokarał,” “Bóg go za mnie upośledził,” “Ten Jezus jej za mnie oddał, za m oją krzywdę!”... Niewolno się nikomu mieszać do tajem niczych wyroków Bo
żych i nadto wiązać ich z naszemi pretensyam i!
Powiada wyraźnie Duch Przenajśw iętszy: “Mnie sąd, mnie pomsta, mówi P an !” Ludzie mizerni niechże błagają Zbawiciela o zmiłowanie dla siebie i dla drugich...
Wzorowy parafianin i dobra parafianka niech się przed innymi odznaczają wielką roztropnością w tem swojem życiu wewnętrznem i, parafialnem .
Zbawiciel Nasz, w ysyłając Apostołów Swoicłi na apostolstwo, wyrzekł do nich: “Oto ja was po
syłam jako owce między wilki. Bądźcie tedy m ą
drym i jako wężowie, a prostym i jako gołębice.”
Te słowa Pana Jezusa niech ci się często przypo
m inają. Na świecie je st wiele złego i je s t wiele ludzi niepewnych, słabej bardzo wiary, złych, a czasem i nikczemnych... Więc trzeba ci być ostroż
nym, trzeba ci być uważną z wszystkimi i we wszy
stkiem... Napomina nas P iotr święty, Apostoł:
152
“Roztropni bądźcie i czuwajcie w m odlitw ach!”
Nie zawieraj z nikiem prędkiej przyjaźni, nie od
dawaj nikomu prędko ani rozumu, ani serca... U- ważaj przytem pilnie i nasłuchuj, co drudzy mó
wią. Przedewszystkiem trzym aj zawsze w ręku, że się tak wyrażę, wagę w iary i miłości ku Bogu i Kościołowi. Nie decyduj się w jednej chwili, kiedy masz poważne wątpliwości co do w iary i zachowa
nia się drugich, którzy przychodzą do ciebie z! po
dejrzaną nauką, z projektem , ładnie w yglądają
cym, lecz niejasnym i tajemniczym. Jeżeli miano
wicie przeczuwasz coś złego, sprytnie ukrytego,
wicie przeczuwasz coś złego, sprytnie ukrytego,