• Nie Znaleziono Wyników

czyli chirurgiczna precyzja Stanisława Barańczaka

Im bardziej uznany poeta, tym trudniej mu czytelnika zaskoczyć. Udowodnić, że stale się rozwija. Wydając kostalejny tomik poezji, Barańczak nie miał łatwego zadania -lecz wywiązał się z niego doskonale. Dowód - nagroda „Nike '99".

Słowa, słowa, słowa

Trudno o artystę, który by lepiej poznał swoje tworzywo. Barańczak jest przecież i krytykiem, i teoretykiem literatury, i wziętym tłumaczem. Mało tego, wykłada literatu-rę polską w prestiżowym Harvard University. Przez lata eksperymentował ze słowem, wiele z jego utworów można śmiało zaliczyć do poezji lingwistycznej. Chętnie bawi się odcieniami znaczeniowymi, aktywizuje czytelnika. I choć jest już poetą dojrzałym, sta-je się coraz bardziej innowacyjny. O ile utwory z wydanej w roku 1968 „Korekty twa-rzy" czy późniejszego (1970) „Jednym tchem" z reguły nie zaskakują formą - o tyle ,Chirurgiczna precyzja" częstokroć wprawia czytelnika w osłupienie. Bywa, że Barań-czak ułoży dialog lub nowatorsko zmodyfikuje utwór stroficzny. A bywa, że skomponu-je wiersz z namagnesowanych wyrazów na drzwiach lodówki!

Prawda w ciasnym pudełku

5.06.1995 r. na wykładzie w Katowicach powiedział: „(...) poezję od innych wypo-wiedzi językowych różni takie użycie języka, przy którym zwięzłość wyzwala wielo-znaczność - przy którym , paradoksalnie , i m mniej słów, tym więcej sensu". Co wcale nie znaczy, iż wiersze Barańczaka zamykają się w długości haiku. Zwięzłość ich polega bowiem - na maksymalnym wykorzystaniu możliwości użytych słów. Tu nic nie jest zbędne, nie ma miejsca na barokowe ozdobniki czy pustą emfazę. Skondenso-wana treść i rzeczowość - oto wyznaczniki poezji Barańczaka. Jako zdeklarowany rzecznik prawdy, wielokrotnie rozwija jej motyw. Pełną formę nadał mu w znanym wierszu „Spójrzmy prawdzie w oczy":

Spójrzmy prawdzie w oczy: w nieobecne oczy potrąconego przypadkowo

przechodnia z podniesionym kołnierzem; w stężałe

114 Kamila Matla

oczy wzniesione ku tablicy z odjazdami dalekobieżnych pociągóiv (...)

odważmy się spojrzeć prawdzie w te szare oczy> których z nas nie spuszcza,

które są wszędzie, wbite w chodnik pod stopami, wlepione w afisz i utkwione w chmurach;

a choćby się pod nami nigdy nie ugięły nogi, to jedno będzie nas umiało rzucić na kolana.

Poeta jest daleki od eskapizmu. Z uwagą śledzi otaczający go świat, wychwytując wszelki fałsz, kamuflaż - i obnażając je bez litości. Stąd wyczulenie na obłudę mass me-diów, na polityczne gry, w których chcąc nie chcąc musimy uczestniczyć. We wspo-mnianym odczycie z 5.06.1995r. Barańczak zauważa: „Budujący całą swoją karierę na demagogicznych ogólnikach i chwytliwych hasłach bez pokrycia współczesny polityk krzywi się, kiedy poeta zadaje mu pytanie: Pięknie, ale jak mam to sobie konkretnie wy-obrażać? Jakie namacalne skutki będzie to miało w rzeczywistości? Żonglujący spryt-nie sensami słów (...) propagandzista czułby się spryt-nieco pewspryt-niej, gdyby poezja spryt-nie przy-pominała publiczności (...), że język nigdy nie jest neutralnym przekaźnikiem treści, że może stać się narzędziem manipulacji". Dlatego też Barańczak nie bawi się słowem dla samej zabawy. On chce po prostu otworzyć nam oczy, uświadomić, jak łatwo nam stać się narzędziem manipulacji. Nierzadko w prześmiewczy sposób piętnuje przewrotność używania słów, przy której tracą one dla publiki sens. Oto fragment jednego z wcze-śniejszych utworów pt. „Protokół":

Zdając sobie sprawę

z własnej winy, ponad wszelką wątpliwość (oklaski,) udowodnionej przez przedmówców, chciałbym

oświadczyć na usprawiedliwienie, mimo ("okrzyk: brawo!) iż takie wykroczenie (...)

nie może być (oklaski) usprawiedliwione, że urodziłem się istotnie,

ale nie z własnej woli i bez złych zamiarów;

(...)

po (ironiczne sykanie) gruntownym

i szczerym przemyśleniu swej dotychczasoivej postawy, pragnę stanowczo

odciąć się od niej i poprosić o (śmiech) danie mi jeszcze jednej szansy (oklaski

przechodzące w owację).

I znów - niesprawiedliwość, hipokryzja, nadużycia, będące domeną współczesności - ukazane w ostrym świetle absurdu. Tak, „Protokół" może wywoływać uśmiech

niedo-Okiełznać poezję, czyli chirurgiczna precyzja Stanisława Barańczaka 115 wierzania. Lecz temu niedowierzaniu towarzyszy zadziwienie - bo tak wygląda rzeczy-wistość. A raczej jej ciemna strona, której zdajemy się nie dostrzegać. Do której już się chyba przyzwyczailiśmy.

„Chociaż cię ranimy ale cię chronimy"

W każdym człowieku mieszka bestia. Barańczak tropi ją niczym wytrawny myśli-wy. Cierpliwie, spokojnie. Przychwytuje w najmniej oczekiwanym momencie, wysta-wioną na strzał. Po czym oddaje czytelnikowi strzelbę.

Przeglądając wydany w 1977r. tomik „Ja wiem, że to niesłuszne", wielokrotnie spo-tykamy głos przeciw obojętności na zło (choć, oczywiście, głos ten odzywa się w całej twórczości poety). Czytamy: „To mnie nie dotyczy, ten dotkliwy / chłód lufy przytknię-tej do czyjejś potylicy", i wzdragamy się. Przecież patrzymy beznamiętnie na okrucień-stwo, dopuszczamy się zła, jakby nie miało ono znaczenia wobec zbrodni innych ludzi.

Barańczak nie jest pobłażliwy wobec czytelnika. Nie próbuje łagodzić wstrząsów. Co nie znaczy bynajmniej, iż uważa on istotę ludzką za złą na wskroś. W „Chirurgicznej precyzji" niecierpliwi się: „Prosty człowiek mógłby, do licha, / zdecydować się wresz-cie, kim jest". Wybór istnieje - i poeta jasno przedstawia alternatywne drogi. Fakt, że ,żadnych gwarancji (...) nam nie dodawali / do aktu urodzenia skrzydlaci ajenci", nie

zwalnia od obowiązku poszukiwań, samodoskonalenia.

Zauważmy, że po wielu latach buntowniczej niezgody na ułomny świat - Barań-czak nabiera coraz więcej ironicznego dystansu. W ostatnim tomiku charakterystyczne dla niego dygresje poetyckie stają się często żartobliwymi wtrąceniami.

Chirurgiczny uśmiech

Tak, gdyż równie dużo jest w tych wierszach dowcipu, co precyzji. Kiedyś Szekspir złamał utartą regułę niemieszania kategorii estetycznych. Teraz to samo czyni Barań-czak. Wcześniejsze jego utwory, choć ironiczne, były zazwyczaj pełne powagi (nie licząc osobnej kategorii „Wierszy niepoważnych", czyli sześciu drobnych tomików:

,Zwierzęca zajadłość", „Zupełne zezwierzęcenie", „Żegnam cię, nosorożcze", „Biogra-fioły", „Geografioły" i „Pegaz zdębiał"). Teraz tymczasem poeta pozwala sobie na wygładzanie ostrych konturów, jeszcze chętniej niż w dawnych utworach przekomarza się z czytelnikiem. „Dialog Duszy i Ciała" na przykład, może dziwić cokolwiek frywol-nym potraktowaniem tematu śmierci. Jak się okazuje, Dusza bywa bezczelna. „Ciao, spływam / leż beze mnie", oto jak wygląda jej pożegnanie z Ciałem.

Szczypta liryzmu

wydaje się być niespodziewanym dodatkiem. Poezja Barańczaka jest przecież nader konkretna, trzymająca się realiów, często wręcz bezemocyjna. Tymczasem - jak to po-eta - Barańczak jest ogromnie wrażliwy. Jedyny w całej „Chirurgicznej precyzji"

wiersz dedykowany kobiecie („Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził") emanuje ciepłem. Pełen melancholijnej zadumy jest także wiersz wprowadzający do tomiku „Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta". Daleko jednak tym utworom do sentymental-nej pustki - każdy z nich niesie z sobą niecodzienną refleksję, każdy wart jest głębszej analizy.

116 Kamila Matla Rzeźbiarz treści

Lata praktyki uczyniły z Barańczaka również mistrza formy. Od klasycznych układów, jakie spotykamy w „Korekcie twarzy" czy w „Jednym tchem", przeszedł do piosenek i przeróżnych hybryd własnego pomysłu. Sam zresztą stwierdza 5.06.1995r.

w Katowicach, iż „cechami (...) wpisanymi (...) w sam gatunek poezji lirycznej są: (...) przywiązanie do konkretu i „zauważalność" języka (który w poezji jest zawsze czymś więcej niż tylko przejrzystym celofanowym opakowaniem tego, co chcemy przeka-zać)". Słowa te potwierdza „Alba lodówkowa", „Madrygał probabilistyczny", „Dialog Duszy i Ciała" czy „Tekst do wygrawerowania na nierdzewnej bransoletce noszonej sta-le na przegubie na wypadek nagłego zaniku pamięci" . Oto fragment tego ostatniego:

1. JEŻELI COŚ CIĘ BOLI: