• Nie Znaleziono Wyników

Astrologia (szczególnie humanistyczna) i kosmobiologia nie zajmują się gwiazdami czy gwiazdozbiorami ani też wróżeniem z nich, jak błędnie sądzi nieznająca tych zagadnień większość ludzi, niezależnie od swego społecznego lub naukowego statusu i prestiżu. Zodiak powstaje w wyniku rocznego obiegu Ziemi dookoła Słońca, a l/12 tego okresu wyznacza pojedynczą fazę cyklu, popularnie, choć mało precyzyjnie, zwaną znakiem zodiaku. Faza ta każdego roku rozpoczyna się o innej porze dnia, niekiedy nawet dzień wcześniej lub później od dat obiegowych, znanych z popularnych opracowań. Dlatego też początek każdej z faz odczytywany jest z efemeryd, będących zapisem dobowych pozycji Słońca, Księżyca i planet. W każdej z tych faz nieco odmiennie zachowują się rośliny, zwierzęta i ludzie.

Dyskusje powinny dotyczyć sprawy, do jakiego stopnia oddziaływanie kosmicznego środowiska jest w istocie swej probabilistyczne, a w jakim – jeśli już – deterministyczne.

Dobowy obrót Ziemi wokół własnej osi stwarza kolejny układ odniesienia. Jedna faza Zodiaku (tzw. pole kosmogramu) ,,trwa” w nim około dwóch godzin, a przejście przez jeden stopień ekliptyki – cztery minuty. Dlatego dokładny termin porodu jest nie-zbędny dla precyzyjnego ustalenia charakteru powiązań określonego człowieka z jego kosmicznym środowiskiem. Wschodzący stopień ekliptyki, czyli punkt przecięcia się linii horyzontu z ekliptyką podczas wschodu Słońca, wyznacza tzw. ascendent. Faza ascendentowa jest równie ważna jak ta, w której „rezyduje” Słońce. Do znajomości tej ostatniej na ogół ogranicza się astrologiczna wiedza przeciętnego człowieka. Drobne nawet różnice czasowe dają w rezultacie znacznie między sobą różniące się kosmogra-my (profesjonalne horoskopy). Zainteresowanych bliższym poznaniem tych zagadnień odsyłam do książki Mandala życia, której to autor niniejszego tekstu jest współautorem (i do innych pozycji z tej dziedziny).

Astrologią ludzie zajmują się od ponad 3 tys. lat, gromadząc precyzyjne informacje uzupełnione ogromną liczbą parametrów (12 znaków zodiaku, 10 planet, 12 domów).

Nic więc dziwnego, że wiedza ta pod hasłem Dusza zaczyna tańczyć na wezwanie nieba, przedstawiona w różnej symbolice, stała się inspiracją do powstania wielu dzieł literackich, graficznych, malarskich i muzycznych. Stała się w ten sposób dziedzictwem kulturowym dzisiejszej cywilizacji w sensie globalnym.

Ciekawe i niebanalne fragmenty związane z astrologią odnajdzie czytelnik w wielu bardzo znanych dziełach literackich, przecież przewija się ona bez przerwy przez całą

twórczość Shakespeare’a, pojawia nieprzypadkowo na przykład we Flecie z mandra-gory Waldemara Łysiaka, a rozważania o politycznych aspektach komety odnajdujemy w Panu Tadeuszu. To tylko pierwsze z brzegu przykłady, lecz z pewnością skłaniają do pytania, czy astrologia – niezależnie zresztą od prezentowanego poziomu – pojawia się w spuściźnie literackiej tak wielu pisarzy zupełnie przypadkowo, czy za odwołaniem się do niej przemawiają znacznie poważniejsze argumenty?

Pytanie to pozostawię na razie bez odpowiedzi, książka nie jest bowiem poświęcona astrologii w literaturze, o czym już wielokrotnie pisano, lecz wprowadzeniu i rozwi-nięciu koncepcji archetypów literackich w zodiakalnym cyklu rozwoju. Ich obecność wskazuje na to, że u źródeł twórczej działalności człowieka, także literackiej, leży zawsze pierwiastek kosmiczny, a przynajmniej, że jest on obecny i wymaga rzetelnego zinterpretowania (str. 23).

A jak ten wątek przedstawia się w ekslibrisowej twórczości Ludwika Piosickiego (1914–2010), artysty który stworzył na bazie symboliki zodiakalnej około 700 kompo-zycji graficznych, spróbujemy prześledzić w niniejszym felietonie. Termin ten (łac. ex libris) Encyklopedia wiedzy o książce wydanej przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu (1971) definiuje następująco:

EX LIBRIS… (łac. = z książek), słowa najczęściej występujące w napisie własnościowym ekslibrisu, poprzedzające nazwisko właściciela księgozbioru lub nazwę biblioteki. Zamiennie występują niekiedy również inne terminy łacińskie: liber, libri, bibliotheca, ex bibliotheca itp. lub ich odpowiedniki polskie:

książka, książki, biblioteka, z biblioteki, zbiór (księgozbiór), ze zbioru (z księgozbioru), dar ,z daru, muzykalia, erotyki itp.

Znam wszystkie (lub prawie wszystkie) kompozycje ekslibrisowe ojca i uważam, że jest to zbiór jedyny w swoim rodzaju. Znaki zodiakalne pojawiają się w twórczości graficznej, a szczególnie w ekslibrisach często. Nie spotkałem jednak (śledząc tę twór-czość na przestrzeni kilkudziesięciu lat) zbioru, który koncepcje graficzne ekslibrisów oparł na tych symbolach jako głównym (zasadniczym) elemencie kompozycji, w której dodatkowo pojawiają się dwa stałe elementy uzupełniające. Te dopełnienia wokół zo-diaku związane są z wykonywanym zawodem i uprawianym hobby lub dominującymi zainteresowaniami (pasjami). Używając muzycznego terminu, należy przyjąć, że wyżej wymienione trio ubrane w czytelne symbole stało się kanwą każdej kompozycji ekslibri-sowej Ludwika Piosickiego. W intencjach twórcy skrywał się zamiar ukazania „portretu psychologicznego” przyszłego posiadacza ekslibrisu, który przede wszystkim był (jest) miłośnikiem książek pretendującym do tytułu bibliofila lub bibliomana.

Tak więc posiadacz znaku własnościowego „pieczętował się” swoim „godłem wła-snościowym” na wzór heraldyczny, szczególnie zaś gdy zbiór ten był (jest) wartościowy (na przykład profil księgozbioru, unikatowa pozycja, starodruk itp.). Ojciec mój (ja również) nie braliśmy udziału w licznych konkursach ekslibrisowych, które obiegały

A

ARTYKUŁY

Polskę w związku z różnymi rocznicami lub też obchodzeniem ważnych wydarzeń.

Było tak, że polityka wkradła się do twórczości ekslibrisowej, wypaczając jego ideę (sens istnienia). Przyznać należy jednak, że uruchomiła wyobraźnię wielu twórców (tych profesjonalnych i amatorów jak nazywano artystów bez cenzusu uczelnianego).

W rezultacie powstały kolekcje zawierające wspaniałe kompozycje graficzne. Okazało się, że tworzenie ekslibrisów nie ma ograniczeń podmiotowych i wyobrażeniowych poza tymi, które wyznacza sam twórca lub bibliofil. Techniki ich tworzenia to cały warsztat graficzny, poczynając od rysunku tuszem, poprzez wszelkie ryty (drzeworyty, staloryty, miedzioryty) na technikach trawionych kończąc. Całą kolekcję ekslibrisów ojca stanowią rysunki tuszem, które poddane zostały procesowi fotochemigrafii – tzw.

cynkotypie. Technika ta pozwalała wykonać odbitki przy użyciu farby drukarskiej urządzeniem zwanym typografem lub ręcznie, używając farby drukarskiej i twardego wałka gumowego. Można więc reprodukować rysunki z kliszy cynkowej w tysiącach egzemplarzy lub samemu w liczbie zamierzonej (po jednej sztuce).

Księgozbiory dla których ojciec tworzył ekslibrisy nie były przez niego sprawdzane – wystarczała sama prośba o zaprojektowanie, aby zaistniały. Ekslibrisy komponowane były dla znajomych, przyjaciół, członków rodziny. W tym ostatnim przypadku zdarzały się kompozycje tzw. rodzinne, oparte na tym samym kanonie (trio), przybierające postać obszerniejszych opowieści graficznych. O wykonanie znaku własnościowego zabiegali ludzie kultury i sztuki, prawnicy, różnych specjalności lekarze jak i ludzie nauki w kraju i zagranicą. Bywało też i tak, że „nie zabiegali”, ale splot różnych okoliczności inicjował powstanie ekslibrisu. Gdybym chciał wymienić wszystkie nazwiska, zamiast krótkiego felietonu powstałaby całkiem spora książka telefoniczna. Wyjątek uczynić muszę dla pra-cowników i kierownictwa Książnicy Pomorskiej, informując, iż ojciec mój wykonał znaki własnościowe dla Cecylii Judek, Jolanty Liskowackiej oraz Stanisława Krzywickiego.

Obietnicy wykonania ekslibrisu dla obecnego dyrektora biblioteki wojewódzkiej Lucjana Bąbolewskiego nie zdążył zrealizować, co dla mnie oznacza, iż muszę przejąć ten „dług spadkowy”. Nie wyróżniam również żadnej kompozycji, odsyłając do dwóch pozycji albumowych poświęconych ekslibrisom, a to – Ex libris szczeciński autorstwa Jerzego i Ludwika Piosickich oraz Ekslibrisy Ludwika Piosickiego, albumu wydanego przez Szko-łę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Osoby zainteresowane znajdą w nich około 370 kompozycji Ludwika Piosickiego i niemniejszą liczbę kompozycji innych artystów. Gdyby to było za mało, należy odwiedzić Pinakotekę w Książnicy Pomorskiej.

Miło mi stwierdzić, że pierwszą zodiakalną kompozycję ojciec stworzył w 1943 roku, krótko po moim przyjściu na świat, zdradzając w tej dacie zainteresowanie i znajomość zagadnień astrologicznych. Powstała ona na wewnętrznej stronie albumu fotograficznego, utrwalając słownie i graficznie, w sposób precyzyjny, informacje o moim pojawieniu się na świecie (dzień, godzina, znak zodiaku, komplet planet). Wiedza astrologiczna ojca rosła w miarę upływu czasu oraz z uwagi na pojawianie się na rynku księgarskim wielu nowych pozycji związanych z tym tematem –łącznie z reprintami starych wydań

oraz tłumaczeniami z innych języków. Ostatecznie przerodziła się w silne przekonanie o wpływie kosmosu na predyspozycje (psychiczne, wszelkiego rodzaju umiejętności, talenty czy preferencje seksualne) człowieka przychodzącego na świat w określonym momencie. Ojciec wierzył również, że ów związek określa, a nawet determinuje jego przyszłe losy. Do każdego znaku zodiakalnego przypisany jest zespół zasadniczych cech tzw. archetypów, a różnice w obrębie znaku zależą od dodatkowych okoliczności (na przykład ascendentów). Pierwszy ekslibris zodiakalny powstał dla mnie we wrześniu 1961 roku, kiedy to zostałem studentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Adama Mickie-wicza w Poznaniu, po pomyślnie zdanym egzaminie. Jak informuję w albumie Ex libris szczeciński, w tym samym roku odnotowano również powstanie kolejnych ekslibrisów (w sumie trzech pierwszych w Szczecinie). Należały one do adwokatów Tadeusza Bu-rakowskiego i dr. Romana Łyczywka, a zaprojektowane zostały przez znanego artystę Guido Recka. Dla niego natomiast, w późniejszym czasie, ekslibris wykonał mój ojciec.

Wiadomo mi, że Tadeusz Burakowski nie używał zaprojektowanego dla niego ekslibrisu do sygnowania swego księgozbioru. Natomiast znak własnościowy dr. Łyczywka zdobił największy prywatny księgozbiór w Szczecinie.

Odnotować chciałbym, że ojciec mój zaprojektował tylko jeden niezodiakalny ekslibris – w 1937 roku dla Biblioteki Pułku Lotniczego stacjonującego w Poznaniu na Ławicy, gdzie odbywał służbę wojskową. Został on wydrukowany na okładce cza-sopisma „Dziatwa” (nakład 10 tys. egzemplarzy) redagowanego w miejscowości Bari, leżącej w południowych Włoszech, gdzie mieściła się redakcja 2 Korpusu Polskiego.

Malarze i graficy, tworząc swoje kompozycje, pragną poprzez odpowiednią symbolikę wywołać u odbiorcy zrozumienie jej przesłania. Symbol winien więc być zrozumiały, tzn. pochodzić ze wspólnego dla twórcy i odbiorcy kręgu kulturowego. Opracowana przez artystę symbolika świata antycznego zazwyczaj nie wywołuje chaosu w odbiorze.

Podkreślić jednak należy, że na świecie konkurują ze sobą dwa największe systemy zodiakalne – antyczny (łaciński) i chiński. Poszukiwanie innej symboliki zodiakalnej dla „potrzeb twórczych” doprowadziło nas do wykrycia innych systemów, które mogą pojawić się w kompozycjach ekslibrisowych. W europejskim kręgu kulturowym istnieje symbolika galijska, zwana również druidowską. Galijscy kapłani uważali, że osobowość każdego człowieka jest związana z układem planet występującym w dniu narodzin, nato-miast charakter ludzki porównywali do drzew. W zależności od dnia urodzin przypisywali człowiekowi jego drzewny odpowiednik. W dawnej Ameryce Południowej natomiast system zodiakalny oparty był na urodzinach w określonym tzw. czasie słonecznym. Był on różnicowany w zależności od miejsca urodzenia. Symbolami zodiakalnymi Indian peruwiańskich były ptaki (12 znaków). Aztecy z kolei system zodiakalny opierali o fazy księżyca. Rok w ich kalendarzu rytualnym miał 260 dni, z których każdemu przyporząd-kowany był jeden z 20 znaków. Ciekawostką jest, że jeden z nich był symbolizowany przez śmierć. Na Karaibach natomiast o cechach nowo narodzonego człowieka decydował system gwiezdny i miesiąc urodzenia. Każdy miesiąc reprezentowany był przez inny kolor.

A

ARTYKUŁY

W Japonii, na drugim brzegu Oceanu Spokojnego, króluje system zwany numerologią.

Według źródeł ma on już ponad tysiąc lat. Zajmuje się między innymi oceną charakteru, szczęściem i niepowodzeniami człowieka, ujawniając co go czeka – jednym słowem spełnia rolę przysłowiowej wróżki.

Ten krótki przegląd systemów ujawnia niezwykle różnorodne możliwości kompo-nowania ekslibrisów w oparciu o symbolikę zodiakalną świata. Kończąc ten felieton, zdradzę, że w swojej twórczości ekslibrisowej oparłem się na symbolice zodiakalnej, sięgając po znaki azteckie (dwa ekslibrisy).

Sylwia Grabowska

Książnica Pomorska w Szczecinie