• Nie Znaleziono Wyników

Etap piąty – Nowy Jork (1969)

otwierają się niegdyś zatrzaśnięte bramy

i znowu po raz pierwszy w jakąś sień wchodzimy tacy już odmienieni i zawsze ci sami

– jak na śmiech –

wypędzeni z północy do Rzymu wygnani bez legendy

co jak liść figowy mogłaby wstyd osłonić bo jednak wygnani

w drogę

gdzie w niemym tańcu błądzą drogowskazy w stulecie

co swą kodę zamyka nad nami.

Curriculum vitae (z tomu Ogrodem i ogrodzeniem)

Przechadzając się po zaułkach rzymskiej starówki, z pewnością musiała natknąć się na łuk tryumfalny Tytusa, który przez wieki pozostawał dla Żydów symbolem gorzkiego doświadczenia wygnania i diaspory. Stąd też wyruszyła na poszukiwanie nowej ojczyzny.

5. Etap piąty – Nowy Jork (1969)

Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych Frajlich zamieszkała w Nowym Jorku.

Początkowo uczyła języka polskiego w Uniwersytecie Stanowym w Stony Brook (NY), później w New York University (NYU). W latach 1977-1981 była korespondentem kulturalnym Radia Wolna Europa (RWE) – na antenie posługiwała się pseudonimem Alicja Szajnert. Od roku 1982 do dziś pracuje jako wykładowca uniwersytecki na Wydziale Języków Słowiańskich Columbia University w Nowym Jorku. Doktorat z literatury rosyjskiej otrzymała w 1991 roku na Wydziale Slawistyki NYU na podstawie rozprawy The Image of Ancient Rome in the Poetry of Russian Symbolists (Obraz starożytnego Rzymu w poezji rosyjskich symbolistów), napisanej pod kierunkiem prof. Zoji Juriew. Stany Zjednoczone, a szczególnie Nowy Jork stały się dla Frajlich miejscem, gdzie może doświadczyć istnienia domu, którego jednak tak naprawdę

„nie trzeba”:

[...]

z Krakowskiego Przedmieścia mazowieckich piasków wyszliśmy

na Czternastą Street spłukaną deszczem trzymałeś mnie za rękę i przewodniej gwiazdy na niebie szukałeś

by trafić do domu spójrz – powiedziałeś –

Empire State Building na prawo a domu nie trzeba – dom

został za nami.

Spacer po Nowym Jorku (z tomu Aby wiatr namalować)

O nowym miejscu zamieszkania pisze na różne sposoby. Wywołuje ono w niej całą gamę uczuć, od obcości i niechęci, aż po swojskość, zachwyt i bliskość:

Od Wschodniej Rzeki do oceanu

moja ulica tak jak aorta co wiatr przelewa i oddech w płuca nie ma zaułków ni zakamarków schronień na życie nie tu

osiadać

gniazda zakładać korzeniem wgryźć się od Wschodniej Rzeki do oceanu

na wprost na wylot przebiec przejechać raz się odwrócić spojrzeć do tyłu.

Na ulicę w Brooklynie (z tomu Indian Summer)

Anna Frajlich to przede wszystkim poetka – autorka dziesięciu tomów poezji: Aby wiatr namalować (Oficyna S. Gliwa, Londyn 1976); Tylko ziemia (Oficyna Poetów i Malarzy – OPiM, Londyn 1979); Indian Summer (Albany, Sigma Press, Nowy Jork 1982); Który las (OPiM, Londyn 1986); Drzewo za oknem [arkusz poetycki] (Nowy Jork 1991); Between Dawn and the Wind [wybór dwujęzyczny; tłum. R.

Grol-Prokopczyk] (Teksas: Host Publications, Austin 1991); Ogrodem i ogrodzeniem (Czytelnik, Warszawa 1993); Jeszcze w drodze (NOWA, Warszawa 1994), W słońcu listopada (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000); Znów szuka mnie wiatr (Czytelnik, Warszawa 2001). Jest członkiem International PEN-Club Center for Writers-in-Exile, polskiego oddziału PEN-Clubu; Stowarzyszenia Pisarzy Polskich; American Associate for Advancement of Slavic Studies; The American Associate of Teachers of Slavic and East European Languages; Polish Institute of Arts and Sciences. To także laureatka

literackiej nagrody „Głosu Szczecińskiego” (1959 r.) i Fundacji im. Kościelskich (1981 r.).

Jej debiutancka książka (Aby wiatr namalować), przygotowana do druku w Ameryce, została wydana w Londynie w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Tom ten (z przedmową Henryka Grynberga) zawiera wiersze powstałe w Warszawie jeszcze przed wyjazdem na emigrację (1958-1969), utwory napisane po tzw. rzymskim okresie przejściowym (1970) oraz teksty pochodzące z pierwszych kilku lat pobytu w Nowym Jorku (1970-1976). Większość z nich miała charakter subtelnych erotyków, mówiących o wzlotach i upadkach miłosnych (jej późniejsze wiersze także w większości należą do gatunku liryki osobistej). W latach siedemdziesiątych swoje najnowsze liryki autorka systematycznie publikowała na łamach londyńskich

„Wiadomości”. Warto przytoczyć jeden z nich, będący swoistym świadectwem poety-wygnańca:

Zapominam dokładnie zapominam sumiennie mój krajobraz ojczysty mój krajobraz codzienny zapominam kosmate zapominam kłębiaste chmury na jakimś niebie chmury nad jakimś miastem zapominam do końca

zapominam je ciągle twarze w mrok zagarnięte za oknami pociągu.

Aklimatyzacja (z tomu Aby wiatr namalować)

6. „Poetka wygnania”

Najlepszym terminem oddającym charakter warsztatu poetyckiego Anny Frajlich jest określenie „poetka wygnania” (Jan Kott), bowiem jednym z ważniejszych motywów w jej dorobku, kształtującym de facto jej osobowość twórczą, jest topos wypędzenia z Polski po marcu 1968 roku obywateli żydowskich. Stąd tak wiele utworów przepełnia refleksja nad ich (swoim) losem, która wykorzystując archetypy biblijne, zyskuje swoisty wymiar uniwersalny. Aż dwa tomy wierszy (Indian Summer oraz Ogrodem i ogrodzeniem) rozpoczynają się utworami bezpośrednio nawiązującymi do ich historii:

1.

Z niejednego wygnani kraju za Jakuba grzech i Abrahama prarodzice moi

i rodzice

do dziś dnia się błąkamy.

2.

Pierwszy wiersz słyszałam na Uralu – „Powrót taty” –

tata mnie uczył powróciliśmy odjechali

i nikt już z nas nie powróci.

3.

A w snach wraca słupek i wzgórek

i odwieczne: „Ja do lasu muszę”

dobry zbójco ja jeszcze teraz wciąż o twoją modlę się duszę.

Kraj utracony (z tomu Indian Summer)

Poetka powoli dochodzi do stanu akceptacji swojego nowego życia, choć za każdym razem, gdy mówi o Ameryce, w tle powracają obrazy z polskiego dzieciństwa i młodości:

[...]

Pewnie tu jest mój dom a nie tam

gdzie moja prababka

zmarła śmiercią zwyczajną pieląc chwasty w ogrodzie i pewnie nie tam jest mój dom gdzie wszyscy inni umarli a po ich śmierci śladu nie ma w niczyjej pamięci [...]

Ogrody i domy (z tomu W słońcu listopada)

I mimo iż od traumatycznych wydarzeń marcowych minęło prawie czterdzieści lat, Frajlich stwierdza, że w oczach generacji’68 wciąż „ostatni śnieg marcowy / a ratunku znikąd...” ( Na kamiennej łodzi). Polska zarejestrowana w pamięci autorki, podobnie jak w pamięci wielu polskich Żydów zmuszonych do życia na emigracji, jest rajskim ogrodem, w którym „każdy owoc po brzegi szorstkiej skórki / krajem lat dziecinnych wypełniony” (W roku urodzaju gruszek, z tomu W słońcu listopada).

Swoisty to jednak obraz arkadii skleconej „naprędce pomiędzy jednym a drugim wygnaniem [...] z poniemieckich desek z każdym talerzem z innego serwisu” (Taniec miasto, z tomu W słońcu listopada).Poezja Anny Frajlich jest głęboko indywidualistyczna, często zaskakuje odkrywczością lirycznych sformułowań, precyzją i swoistą dwubiegunowością – obecne są w niej subtelne uczucia i jednocześnie dystans wobec nich, zaznaczony poprzez delikatną ironię. Bohater tej poezji to zazwyczaj człowiek dojrzały, świadomy swego niepowtarzalnego charakteru i osobistej specyfiki, u którego ten dystans wyraża się w analitycznym stosunku do świata przedstawionego i własnych przeżyć. Wiersze Frajlich to swoiste studium czasu, przemijania, ludzkich emocji, prezentujące bezustanne drążenie znaczeń pojedynczych terminów i słów, np.:

Posuwa się czas i posuwa się pociąg w czasie

pociąg nie może przegonić czasu dojadę

ale czy na czas

Jazda pociągiem (z tomu W słońcu listopada)

W swych kolejnych książkach poetyckich, szczególnie z lat osiemdziesiątych, Frajlich wraca nie tylko do historii Polski, ale także do nieznanej jej osobiście krainy przedwojennych Kresów, a szczególnie Lwowa – rodzinnego miasta jej matki i ojca. W jednym z wierszy podmiot liryczny powtarza rytmicznie:

[...]

żeby nie zapomnieć żeby nie zapomnieć żeby nie zapomnieć Lwowa

nawet w Ameryce.

Niezapominajki (saga) (z tomu Indian Summer)

Obiektem fascynacji Frajlich są metropolie ważne dla jej biografii poetyckiej, wspomniane już: Szczecin, Warszawa, Rzym, a szczególnie Nowy Jork, w którego kamiennym krajobrazie potrafiła, podobnie jak Wittlin, Lechoń i Wierzyński, odnaleźć obecne tam malownicze pejzaże. Literackie korzenie tej autorki tkwią więc równocześnie w kulturze polskiej, żydowskiej i amerykańskiej, a sama twórczość jest mocno zakotwiczona w osobistej biografii:

– Pisarz powinien mieć adres –

rzekł Isaac Bashevis Singer który swoją ulicę

ulicę Krochmalną w Warszawie jak Atlas przeniósł na barkach przez wszystkie powodzie świata.

I ja szukam swojej ulicy jedynej niepowtarzalnej

na jawie we śnie i w rozdarciu pomiędzy jawą i snami

w magicznym kalejdoskopie mienią się różne ulice

[...]

kto wie

co jest moje co obce i który adres

to adres.

Bez adresu (z tomu Ogrodem i ogrodzeniem)

Liryka Anny Frajlich zbliża ją do poetów dwudziestolecia międzywojennego (szczególnie Leśmiana i Staffa) oraz twórców z kręgu Skamandra, a wśród nich chyba najbardziej do Tuwima i Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, a także Poświatowskiej.

Frajlich korzysta z dziedzictwa poezji polskiej, lecz jednocześnie nie stroni od konfrontacji z nim – w licznych wierszach odnaleźć można poddane krytyce popularne myśli, aforyzmy, sentencje czy przypowieści. Mimo obecności refleksji historiozoficznej, liryka ta jest głęboko osadzona we współczesności, przez co staje się równocześnie nacechowana emocjonalnie. Autorka żywo reaguje na bieżące wydarzenia polityczne mające miejsce w Polsce, np. na rozruchy na Wybrzeżu w 1970 roku, a także wprowadzenie stanu wojennego w roku 1981, wpisując się w pewnym sensie w poczet poetów Grudnia’81 (znaczące wiersze Na pomnik poległych stoczniowców czy Wigilia 1981). Jej warsztat poetycki charakteryzuje się rytmicznością, melodyjnością, obfitującą w asonanse, półrymy i rymy. Autorka chętnie posługuje się rozbudowaną metaforą, aluzją, sarkazmem, paradoksem.

Wiersze, teksty prozatorskie i szkice eseistyczne publikowała m.in. w „Akcencie”,

„Archipelagu”, „Arkuszu”, „Konturach”, „Kulturze”, „Midraszu”, „Odrze”, „Przeglądzie Polskim”, „Tygodniku Nowojorskim”, „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”,

„Wiadomościach” i „Więzi”. Rozprawy naukowe poświęcone prozie Michała Choromańskiego, poezji Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Wiaczesława Iwanowa i Henryka Grynberga wydawała w języku angielskim głównie na łamach

„The Polish Review” i „World Literature Today”.

Kim jest Anna Frajlich i jakie jest jej miejsce na współczesnej polskiej mapie poetyckiej? Jej twórczość warto odczytywać w kategoriach kulturowo-historycznych, jako głos z wygnania – będący wołaniem całych pokoleń polskich Żydów, wciąż wędrujących i tęskniących za Pardes Poloniae.

Zobaczyć ukrytą tajemnicę

O Władysławie Panasie i jego pisarstwie*

O Lublinie [...] można coś powiedzieć wtedy dopiero, gdy się go zna od wewnątrz;

czym jest świątynia, wiesz wtedy dopiero, gdy byłeś w środku. Kto zna Lublin, wie, że jest to kraj Izrael, podwórze tego domu [Szeroka 28 – S.J.Ż.] to Jerozolima, szula jest górą, na której stoi świątynia, izba rabbiego – Świętym Świętych, a Szechina przemawia jego ustami.

Martin Buber, Gog i Magog. Kronika chasydzka  

I „Widzący Lublin”354

Lublin, jako Miasto-Szyfr, Miasto-Tajemnica, zajął w tekstach naukowych i artystycznych Władysława Panasa szczególne i uprzywilejowane miejsce. Ten rozkodowywany przez niego rozciągał się pomiędzy kilkoma punktami orientacyjnymi: Katolickim Uniwersytetem Lubelskim (najpierw miejscem studiów, a później pracy badacza) leżącym na rogatkach dawnego miasta chrześcijańskiego;

nieistniejącą dziś farą pod wezwaniem św. Michała – stojącą w centrum Starego Miasta; Bramą Grodzką, oddzielającą symbolicznie dawne miasto chrześcijańskie od  żydowskiego; domem Widzącego z Lublina przy Szerokiej 28, stojącym niegdyś w centrum dolnego miasta żydowskiego, nieopodal synagogi Macharszala. Być może takich miejsc w Lublinie ważnych dla Panasa znalazłoby się więcej, żeby wymienić choćby cerkiew  Przemienienia Pańskiego, kaplicę Świętej Trójcy na Zamku, dom Józefa Czechowicza przy Kapucyńskiej 3, stary kirkut, cmentarz przy ulicy Lipowej czy inne. Jednak tych genius loci, „magicznych miejsc” i tak wystarczy, by zauważyć jednocześnie naturalne i ponadnaturalne linie graniczne, po których w swych naukowych refleksjach podążał Panas, a przebiegające  pomiędzy: polskością i żydowskością, chrześcijaństwem i judaizmem, życiem i śmiercią. To topograficzno-aksjologiczne rozróżnienie stanie się w dalszej części szkicu ważnym narzędziem obserwacji i porządkowania.