• Nie Znaleziono Wyników

6. Krytycy o prozie iberoamerykańskiej w czasach po przełomie (1990–2005)

6.3. García Márquez, Carlos Fuentes, Vargas Llosa: twórczość dawniejsza

6.3.1. Gabriel García Márquez

Młodsi od opisanych w poprzedniej części pisarze, których proza pojawiła się w Pol-sce nieco później niż książki Carpentiera i Cortazara i którzy nadal cieszą się pełnią

399 Komendant, „Twórczość” 2002, nr 4, s. 57‒64.

400 Elbanowski, Jorge Luis Borges. Sztuka przedmowy, „Acta Philologica” 1992, nr 20, s. 143‒172.

401 Piętka, Iluzja, sugestia, metafi kcja. Proza Jorge Luisa Borgesa i antyczne metody perswazji, „Me-ander” 2004, nr 3‒4, s. 257‒264.

402 Ziętara, Borges niepoprawny, „Magazyn Literacki” 1999, nr 8‒9, s. 9–10; Ziętara, Borges przed-miejski, „Literatura na Świecie” 2000, nr 3, s. 320‒327.

403 Mroczkowska-Brandt, Intertekstualność w służbie wyobraźni. Jorge Luis Borges – „Dociekania Awerroesa”, „Ruch Literacki” 2002, nr 4‒5, s. 467‒474.

404 Komorowski, „Nowe Książki” 1997, nr 11, s. 27‒28.

405 Bugajski, „Wiadomości Kulturalne” 1997, nr 27, s. 20.

sił twórczych, byli w latach 1990‒2005 bohaterami pokaźniejszej liczby tekstów kry-tycznych. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje García Márquez, który wydaje się obecnie odgrywać podobną rolę jak w latach 70. i 80. Cortázar, dziś niemal ignoro-wany przez krytyków. „Powieści Marqueza działają na mnie jak narkotyk” – wyzna-wała jedna z recenzentek Miłości w czasach zarazy406.

Z wielkiego boomu literatury latynoskiej, który mniej więcej dwadzieścia lat temu prze-toczył się przez Polskę, został tylko Márquez. I jeszcze Borges. Reszta bardzo wybitnych pisarzy z tamtych stron: Onetti, Bastos, Llosa, Cortázar, Fuentes, Donoso, Lima i dziesiątki innych, próby dwudziestu lat (prowizorycznego testu wieczności) nie wytrzymała

‒ pisał Pilch407, różniąc się w ocenie od wydawców, którzy nie stronili i nie stronią od publikowania książek Cortazara, Fuentesa i Vargasa Llosy i najwyraźniej w ten sposób wychodzą naprzeciw oczekiwaniom czytelników.

Recenzenci dostrzegli pojawienie się w księgarniach wznowień niektórych utwo-rów Marqueza, nawet nie tylko tych najgłośniejszych. Komentarze w postaci krót-kich notatek nie były zbyt odkrywcze: czytamy w nich, że Zła godzina to wprawka do arcydzieła i że

niezwykłą siłą iberoamerykańskiego realizmu magicznego była owa magia opisu, jego niezwykła plastyczność, namacalność408.

Zauważono też, że w nowych czasach Márquez spowszedniał: utwory pisarza, dotąd funkcjonujące w powszechnej świadomości jako literatura o wysokich walorach ar-tystycznych, wyrafi nowana, dziś bywają wydawane w tanich seriach kieszonkowym, na papierze słabej jakości409.

Przedmiotem rozważań wielu tekstów krytycznych było Sto lat samotności. O tej książce pisali także autorzy należący do młodszego pokolenia. Jeśli jednak ktoś by się spodziewał, że będą oni szukać nowego klucza interpretacyjnego do opus mag-num Garcíi Marqueza, to się rozczaruje. W ich artykułach przeczytamy o wpływie opowiadań dziadków na wyobraźnię kolumbijskiego pisarza, znajdziemy objaśnie-nie terminu „realizm magiczny” i opis, w jaki sposób García Márquez posługuje się tą techniką:

prozaiczne realia i historyczne fakty swobodnie mieszają się z nadprzyrodzonymi zjawi-skami i niewiarygodnymi zdarzeniami410.

Cudowność, magia, sen, baśniowość... Wszystkie pojęcia, składającego się na jakże wielowarstwową konstrukcję Stu lat...411.

Dowiadujemy się o cykliczności powieściowego czasu, o fatum ciążącym na miesz-kańcach Macondo, o przekleństwie tytułowej samotności, o posługiwaniu się

mo-406 Zaworska, „Nowe Książki” 1994, nr 9, s. 49.

407 Pilch, „Tygodnik Powszechny” 1993, nr 34, s. 14.

408 Varga, „Gazeta Wyborcza” 1995, nr 88, s. 10.

409 Pieszczyk, „Życie Warszawy” 1995, nr 165, s. 7.

410 Kulak, „Polonistyka” 2003, nr 6, s. 336.

411 Rudzik, „Polonistyka” 2006, nr 1, s. 44.

tywami biblijnymi, o zawieszeniu zasady prawdopodobieństwa i wreszcie, a jakże, o pokrewieństwach z prozą Faulknera412. Jest to więc katalog motywów obecnych w polskich tekstach krytycznych dotyczących powieści Garcíi Marqueza od ponad dwudziestu lat, dzisiaj brzmiący jak banał. Po lekturze tych artykułów można odnieść wrażenie, że w twórczości kolumbijskiego pisarza współczesny czytelnik nie jest w stanie znaleźć nowych treści, że jej czas przeminął, że jego książki to niegdysiejsze bestsellery, teraz już mocno zakurzone.

Dane z rynku wydawniczego przeczą jednak takiemu obrazowi. Lata 90. były okresem nadrabiania zaległości w publikowaniu prozy Garcíi Marqueza, będących rezultatem zapaści wydawniczej poprzedniej dekady. W 1993 roku Państwowy In-stytut Wydawniczy oddał do rąk czytelników Generała w labiryncie, który w ory-ginale ukazał się w 1989 roku, w 1994 roku Muza wydała Miłość w czasach zarazy (dziewięć lat po opublikowaniu oryginału), w 1995 roku – Dwanaście opowiadań tułaczych (trzy lata po publikacji oryginału). Wydanie polskiego przekładu O miłości i innych demonach (1996) dzielą już tylko dwa lata od premiery hiszpańskojęzycz-nej. Później twórczość Marqueza polski czytelnik może śledzić niemal na bieżąco:

Raport z pewnego porwania (1997) ukazał się rok po wydaniu oryginału, autobiogra-fi a pisarza, Życie jest opowieścią (2004) – niecałe dwa lata, Rzecz o mych smutnych dziwkach (2005) – rok. Wszystkie te książki spotkały się z żywym oddźwiękiem wśród polskiej krytyki.

Pierwszą nową od ponad dziesięciu lat na polskim rynku wydawniczym książkę Garcíi Marqueza, Generała w labiryncie, przyjęto życzliwie. Pospieszono z zapew-nieniem wielbicieli jego twórczości, że kolumbijski pisarz nie zerwał z realizmem magicznym413 i że „znajdą w książce wszystkie charakterystyczne cechy jego stylu i wyobraźni poetyckiej414. Powieść określono jako reportaż historyczny o ostatnich dniach Bolivara415. Pilch zobaczył w niej kolejną wersję Jesieni patriarchy:

(...) o ile w tamtej powieści mityczna postać Dyktatora ulegała nieokiełznanemu zwielo-krotnieniu, o tyle w Generale nieokiełznana wyobraźnia pisarza próbuje się podporządko-wać dziejowym rygorom416.

Jednak w latach 90. przestała obowiązywać niepisana zasada chwalenia Garcíi Marqueza czy jakiegokolwiek pisarza pochodzącego z Ameryki Łacińskiej. Jakkol-wiek w recenzjach przeważały oceny pozytywne, to nie były one wytworem jedno-myślnego chóru pochlebców. Miłość w czasach zarazy zachwyciła większość kryty-ków, ale niektórzy byli rozczarowani, że nie jest to kolejne arcydzieło i że pisarz „nie jest tu – niestety – szamanem z magicznego Macondo”417. Książka zaskoczyła nie-spotykanym dotąd u Garcíi Marqueza optymizmem i, przede wszystkim, odejściem

412 Likowska, „Wiadomości Kulturalne” 1996, nr 38, s. 12; Rudzik, op. cit., s. 44‒47; Kulak, op. cit., s. 334‒339.

413 Kurek, „Odra” 1994, nr 10, s. 105‒106.

414 Skórzyński, „Nowe Książki” 1993, nr 12, s. 56.

415 Ibidem.

416 Pilch, „Tygodnik Powszechny” 1993, nr 34, s. 14.

417 Księżyk, „Wiadomości Kulturalne” 1994, nr 8, s. 20.

od formuły realizmu magicznego na rzecz realizmu bliskiego duchowi XIX-wiecznej powieści418. To „raczej realizm nostalgiczny, wywołujący aurę odeszłej kolonialnej epoki”419, przejawiający się w kronikarskiej sumienności rejestrowania codziennych drobiazgów, które pod piórem Marqueza nabierają cech cudownych420. Dla wszyst-kich krytyków książka była przede wszystkim niezwykłą opowieścią o miłości, alter-natywną historią Romea i Julii, w której zostały odwrócone stereotypy romansowe421. Niektórzy precyzowali, na czym polega uniwersalność pisarstwa kolumbijskiego pisarza: w egzotycznych dekoracjach rozgrywają się historie, których bohaterami mógłby być każdy, bez względu na szerokość geografi czną pod jaką przyszło mu zamieszkiwać. Gwałtowne uczucia i uzależnienie od biegu historii są bowiem do-świadczeniami wspólnymi dla wszystkich ludzi:

Niestety, nie da się czytać tego z ulgą, że to dawno, daleko, a my na innych lądach i poziomach. (...) Odkrywamy siebie w tych miłościach, jak odkrywamy siebie w nie-szczęsnej, absurdalnej historii422.

Bardziej kontrowersyjny okazał się tom Dwanaście opowiadań tułaczych. Dla jednych zawierał dwanaście arcydzieł nowelistyki, stanowiących dowód, że „pisar-stwo Marqueza jest bezdyskusyjnie piękne, ponadczasowe”423. Dla innych to zbiór nieco rozczarowujący424, nierówny, „to kilkanaście zajmujących historyjek, pokazu-jących, że bycie Latynosem jest zupełnie czymś innym niż bycie Europejczykiem”425. Dominującym motywem wydaje się recenzentom rozczarowanie Europą426.

Oczekiwania krytyków wobec kolejnych utworów Garcíi Marqueza najlepiej ilu-struje stwierdzenie recenzenta „Wiadomości Kulturalnych”:

Kiedy pisarz przed osiągnięciem sędziwego wieku napisze coś takiego jak Blaszany bębenek czy Sto lat samotności, później ma już tylko kłopoty i nieustannie musi się ścigać z samym sobą427.

Już o Dwunastu opowiadaniach tułaczych ten sam krytyk pisał, że można by je uznać za znakomite, „gdyby je oceniać od niezależnie od tego, co wiemy o twórczości ich autora”428. W podobnym duchu wypowiadał się o książce O miłości i innych demo-nach, oceniając ją jako dobrze napisaną i skomponowaną, oddającą klimat rozkładu pewnej formacji kulturowej, ale pozbawioną rozmachu i narracyjnego napięcia429. Niektóre recenzje tej powieści pokazują, jak trudno jest napisać coś oryginalnego

418 Pieszczyk, „Życie Warszawy” 1995, nr 165, s. 7.

419 Pluta-Podleszańska, „Dekada Literacka” 1994, nr 12‒13, s. 13.

420 Ziarkowska, „Odra” 1995, nr 3, s. 97‒98.

421 Varga, „Gazeta Wyborcza” 1994, nr 143, s. 10.

422 Zaworska, „Nowe Książki” 1994, nr 9, s. 50.

423 Varga, „Gazeta Wyborcza” 1995, nr 244, s. 13.

424 Reanimator, „Nowa Fantastyka” 1996, nr 3, s. 72.

425 Bugajski, „Wiadomości Kulturalne” 1996, nr 11, s. 20.

426 Milewska, „Nowe Książki” 1996, nr 3, s. 24‒25.

427 Bugajski, „Wiadomości Kulturalne” 1996, nr 43, s. 20.

428 Bugajski, „Wiadomości Kulturalne” 1996, nr 11, s. 20.

429 Bugajski, „Wiadomości Kulturalne” 1996, nr 43, s. 20.

o twórczości Garcíi Marqueza. Czytamy w nich, że kreśli w niej autor intrygujący obraz miotanego sprzecznościami świata kolonialnego, na który składają się: skom-plikowane stosunki etniczne, problem rasowy, kwestia niewolnictwa, rola Kościoła;

że odnalazł on na Karaibach ostateczne źródło inspiracji twórczej, że z książki bije żar tropików...430.

Rozbieżne oceny zebrał od polskich recenzentów także Raport z pewnego po-rwania, w którym, zdaniem jednych, penetracja kolumbijskiej rzeczywistości „pod piórem (laptopem?) mistrza urasta do metafory tak pojemnej, że mieści się w niej prawie cały świat”431, a według innych ‒ zawarta jest płytka, naiwna, a miejscami na-wet podejrzana moralistyka432. Nie okazało się przekonujące porzucenie konwencji realizmu magicznego na rzecz „realizmu prasowego”, mimo rzetelności dziennikar-skiego warsztatu433.

Jako lekturę ekscytującą dla wielbicieli Garcíi Marqueza polecano jego autobio-grafi ę434. Szczególną uwagę poświęciła jej Wyka, wykazując, że rządzą nią te same prawa, co kreowana przez autora fi kcja literacka. Określiła ją jako „powieść o sobie”, w której pisarz dowodzi po raz kolejny swego mistrzostwa:

Márquez (...) rozkładając przed naszymi ciekawymi oczami cały swój barwny warsztat wybitnego pisarza, ustrzegł się tym samym natrętnej ciekawości czytelnika. Warsztat tak nas pochłania, że nie mamy ochoty zadawać pisarzowi niedyskretnych pytań435.

W Rzeczy o mych smutnych dziwkach doceniono przede wszystkim nieszablonowe spojrzenie na erotykę436 i

polemikę z obiegową w naszej cywilizacji wersją miłości jako rodzaju terapii przeciw samotności, wyobcowaniu437.

García Márquez był bohaterem publikacji nie tylko związanych bezpośrednio z jego twórczością literacką. Omawiano w nich m.in. wydane w Polsce jego biogra-fi e, Gabriel García Márquez Dagmar Ploetz438 i Gabriel García Márquez: podróż do źródła Dassa Saldivara439. Wiele papieru i atramentu zużyto na dociekanie genezy dziwnych przyjaźni pisarza: z Fidelem Castro czy z Pablo Escobarem. Pretekstem niejednokrotnie bywało opublikowanie książki poświęconej jakiemuś fragmento-wi życiorysu Garcíi Marqueza, np. Gabo i Fidel: pejzaż przyjaźni Angela Estebana

430 Wojcieszak, „Nowe Książki” 1996, nr 9, s. 29‒30.

431 Warszewski, „Odra” 1996, nr 7‒8, s. 124‒125.

432 Rosiak, „Tygodnik Powszechny” 1997, nr 4, s. 6

433 Górski, „Polityka”, 1997, nr 39, s. 62.

434 Sobolczyk, „Nowe Książki” 2004, nr 10, s. 40.

435 Wyka, „Tygodnik Powszechny” 2005, nr 8, dodatek „Książki w Tygodniku” s. 2‒4.

436 Pindel, „Gazeta Wyborcza” 2004, nr 280, s. 15.

437 Komorowski, „Nowe Książki” 2005, nr 8, s. 36‒37.

438 Nowacka, „Nowe Książki” 1997, nr 11, s. 36‒37; Krassowski, „Wiadomości Kulturalne” 1997, nr 33, s. 21.

439 Łubieński, „Nowe Książki” 2001, nr 11, s. 31.

i Stephanie Panichelli440. Jedna z recenzji nosiła znamienny tytuł Mój przyjaciel kat441. Przeglądając prasę, można odnieść wrażenie, że dziś pozaliterackie aspekty życia pisarza stają się bardziej interesujące niż jego twórczość.