• Nie Znaleziono Wyników

Pisać o ikonach jest łatwo, o ile wychodzimy z założenia, że to zwykły obraz, a może nawet dzieło, bo przecież dwustu czy trzystuletnie ikony są traktowane jako unikaty, poszuki-wane na aukcjach, niestety również szmuglo-wane i sprzedaszmuglo-wane za wielkie pieniądze na czarnym rynku. Można zatem patrzeć na iko-nę zupełnie technicznie, zwracając uwagę na jej artystyczno-teologiczną koncepcję, anali-zę kompozycji, barw, technikę malarską. Ale to tylko skrawek ikony i niewielka część praw-dy o obrazie, który obrazem tak do końca nie jest. Jak więc o nim pisać, do tego w Chor-wacji, która ikonografię kojarzy jednoznacz-nie. Z Serbią. Tymczasem ikon w Chorwacji jest niemało, tylko trzeba je odkryć. Może podczas letnich, oby już pocovidowych wy-cieczek? Niech ten tekst będzie zaproszeniem do spotkania z ikoną. A jeśli nie z obrazem, to z czym? A może z kim?

Moja droga z ikonami zaczęła się tuż przed moją chorwacką przygodą. Towarzyszą mi w

sposób praktyczny od 13 lat, ale ich piękno jest ze mną od liceum. Niektórzy mówią, że ikona sama znajduje człowieka. Myślę, że tak było właśnie ze mną.

Ikony odkryłam późno, jako obraz piękny, precyzyjnie namalowany, ale w pewnym sen-sie surowy – bo bez szaleństwa artystycznego w każdej jego sferze, dla niektórych nawet

nudny. Będąc na wakacjach u dziadków na wsi przy wschodniej granicy Polski, spoty-kałam się z ikonami, ale o wiele bardziej ciekawiła mnie ludowa pobożność, stro-jenie kapliczek czy tłumne procesje. Jako katoliczka częściej miałam kontakt z obra-zami malowanym w stylu zachodnim, jed-nak tygiel kulturowy Wschodu pozwolił mi szybko zachwycić się także sztuką bizantyj-ską, która rozwinęła sztukę ikony. Do dziś kult maryjny, związany właśnie często z iko-nami wprawia mnie w zdumienie. Od Czę-stochowy po Sinj. W żadnym z tych miejsc nie odniosłam wrażenia, że odwiedzający je ludzie oddają cześć obrazowi. Patrząc na osoby wpatrzone choćby w ikonę ja-snogórską czy bliższą mi kodeńską, zawsze miałam nieodparte wrażenie, że chodzi tu o coś innego niż analizę artystyczną. Tam miało miejsce spotkanie.

Mandylion (oblicze Jezusa, będące pierwowzorem dla Jego wszystkich innych przedstawień). Fot. w tekście

pochodzą z archiwum autorki.

Mandylion

34

Polska sztuka

Takie podejście do ikony towarzyszyło mi od zawsze i takiej ikony szukałam. Dlate-go, kiedy nadarzyła się okazja, aby rozwijać swoją pasję, pewnego lata, podczas waka-cji w Polsce, razem ze szkołą ikonopisania

„Droga ikony” wybrałam się na warsztaty organizowane przez jezuitów. Mąż pilno-wał dzieci, a ja uczyłam się całego proce-su powstawania ikony, od obróbki drewna, nakładania kilku warstw zaprawy klejo-wo-kredowej, polerowania, przenoszenia wzoru z podlinnika, dobierania określo-nych kolorów, przygotowania medium z żółtka, wina i wody oraz modlitwy. Bez tego ikona nie jest pełna.

I choć wtedy pracowałam nad przedsta-wieniem Chrystusa Pantokratora (Króla wszechświata), w pamięci miałam swoją pierwszą ikonę – Pneumatoforę. Jej orygi-nał powstał w latach 80-tych XX w. w klasz-torze Braci Trapistów w Tibhirine w Algerii (tym samym z filmu Ludzie Boga). Została napisana jako rezultat właśnie spotkania, tym razem z tekstami św. Maksymiliana Kolbe (również męczennika, jak bracia z Tibhirine), który opisywał Maryję jako przynoszącą lu-dziom Ducha Świętego.

To współczesna ikona, ale trzymająca się kanonu, czyli zbioru zasad, według których iko-na ma być iko-napisaiko-na (jako pierwszy w dziele Hermeneia opisał je Dionizy z Furny). Nie ma tu miejsca na artystyczne szaleństwo, bo „ikonopis nie tworzy dla własnej satysfakcji artstycznej, ani tym bardziej dla korzyści

materialnych, ale – jak pisze E. Jackowska Kurek (Ikona dziś. Rozmowy o współcze-snym malarstwie ikonowym) - pragnie w pokorze służyć Bogu”.

Stąd ikonograf to bardziej teolog niż arty-sta, do tego artysta anonimowy, a ikona ma wyrażać jego wiarę. Mimo tak wielu ograniczeń ikonopisów wcale nie brakuje.

Najpiękniejsze tworzyli i tworzą mnisi, np.

na greckim Atosie, spędzający nad jedną deską kilka miesięcy, pracujący w skupie-niu po kilka godzin dziennie. To zajęcie dla cierpliwych i tych, którzy chcą się go na-uczyć, w tym także świeckich.

Wielkoformatowe ikony budują ikonostasy w prawosławych cerkwiach (przepiękny w Pakracu, niedaleko Zagrzebia) i kościołach unickich. Ale chociaż ikonę tworzy się pier-wotnie na użytek obrzędów kościelnych,

Bł. Jerzy Popiełuszko

Św. Stanisław

KOPERNIK 1-2/2021

znajdujemy je także w prywatnych do-mach. Pamiętajmy, że mówimy o ikonie, której nie chcemy od czasu do czasu mu-snąć wzrokiem. Ikona ma zapraszać do spo-tkania. A jak mawiał mój nauczyciel, dobra ikona, to omodlona ikona. Do dziś istnie-je zwyczaj oddawania napisanej ikony do klasztorów, przed którą mnisi modlą się, aby po jakimś czasie zwrócić ją właścicielo-wi. W nowych miejscach proces omadlania dobrze jest kontynuować. Zapytamy, po co? Bo zdaniem mnichów „ikona uświęca oczy tych, którzy ją widzą”. To trochę tak, jakby przeprowadzała nas z rzeczywistości materialnej do duchowej. Krótko mówiąc, stawia nas w przedsionku nieba.

Przed ikoną jasnogórską proces ten trwa nieprzerwanie od kilku wieków, odkąd iko-na dotarła do iko-nas z Rusi. Jej historia jest fascynująca i towarzyszy Polakom w naj-ważniejszych momentach naszych dziejów.

Znane są przykłady cudownych ikon, pła-czących czy wydzielających pachnące oleje. Czy jest to więc jeszcze obraz? Wierzący twier-dzą, że nie, i uważają, że ikona to uosobienie tego, kto jest na niej przedstawiony, osoby lub sceny z jej życia.

W znaczeniu teologicznym ikona jest Ewangelią pisaną kolorem i formą. To Biblia dla ubo-gich, którzy nie znając alfabetu mogli ją czytać tylko poprzez obraz i dźwięk. Widzieli więc przepiękne polichromie kapiące kolorami i złotem, przedstawiające sceny biblijne i słuchali polifonicznych śpiewów mnichów. W takich okolicznościach nietrudno o doświadczenie sacrum. To realna możliwość spotkania z niebem, w którym już znaleźli się ci, którzy zostali przedstawieni na ikonach i freskach. Nienaturalnie wydłużone postacie o ciemnych, zie-mistych obliczach, rozjaśnionych światłem, niepochodzącym z żadnego ziemskiego źródła światła. Tak wyglądają święci i tak w ikonografii przedstawiana jest rzeczywistość ducho-wa, daleka od spraw ciała. Aby ją zrozumieć, trzeba tylko na chwilę się zatrzymać i spotkać z ikoną twarzą w twarz.

Barbara Andrijanić Św. Dominik i św. Stanisław

Matka Boża Czuła

36

Polskie Towarzystwo Kulturalne „Mikołaj Kopernik” w Zagrzebiu;

Poljska kulturna udruga „Mikolaj Kopernik” u Zagrebu 10000 Zagreb, Savska 34/36, Hrvatska

Tel: 00385 1/ 49 21 919

e-mail: kopernik@kopernik.hr; rustalka@wp.pl www.kopernik.hr

https://www.facebook.com/ptkkopernik Uredništvo/Redakcja:

Urednica/Redaktor: Małgorzata Vražić

Članovi uredništva/Członkowie redakcji: Marek-Mladen Stanojević, Janina Wojtyna-Welle, Ewa Zrno Justyna Gluba, Magdalena Najbar-Agičić, Damir Agičić

Počasni član: Branko Šegota

Distribucija: Poljska kulturna udruga „Mikolaj Kopernik” u Zagrebu Naklada: 150 primjeraka

Tisak: Banian ITC, Zagreb

Grafička oprema: Ibis grafika, Zagreb

Bilten se izdaje uz financijsku pomoć Savjeta za nacionalne manjine RH te Udruženja Wspólnota Polska iz Ureda predsjednika Vlade RP. Biuletyn jest wydawany przy finansowym poparciu Rady do spraw Mniejszości Narodowych Republiki Chorwackiej oraz Stowarzyszenia Wspólnota Polska ze środków Kacelarii Prezesa Rady Ministrów.

U broju su korišteni materijali koje su poslali članovi PKU „Mikolaj Kopernik”. Korištene fotografije i grafike su javno vlasništvo ili pripadaju PKU „Mikolaj Kopernik”, čine privatnu zbirku i ne podliježu autorskoj zaštiti. Slike koje se odnose na pojedine događaje korištene su u skladu s dogovorom s vlasnicima slika u skladu s autorskim pravom.

Polska sztuka

Barbara Andrijanić ze swoją ikoną.

W obiektywie

Polańczyk. Solina

Ponidzie TatryBeskidy. Ustroń

Tatry Pieniny

Powiązane dokumenty