• Nie Znaleziono Wyników

JAN MERGENTALER CZŁONKIEM HONOROW YM PTA

W dokumencie Postępy Astronomii nr 2/1981 (Stron 87-91)

Jan Jerzy M e r g e n t a l e r urodził się na Polesiu, niedaleko Pińska, w pierwszym roku naszego stulecia. W tym mniej więcej czasie Ż u ł a w s k i pisał swą głośną naonczas powieść N a srebrnym globie.

W spom nienia lat młodzieńczych wiążą się jednak najsilniej z Warszawą. Najpierw osiem klas gim nazjum im. Reja, potem — w pierwszych latach niepodległej Polski — studia astronom iczne na Uniwersytecie W arszawskim.

Dlaczego w ybór kierunku studiów padt na astronom ię? „Częściowo z zamiłowania, częściowo z przypadku — mówi prof. M e r g e n t a l e r — Podobał mi się Jowisz i Saturn, zachwyciła trylogia księżycowa Ż u ł a w s k i e g o i pow iastki astronom iczne F 1 a m m a r i o n a, ale zadecydow ało chyba inne wydarzenie. Był to bodajże rok 1918, gdy K ę p i ń s k i , który uczył kosm ografii w naszym gimnazjum, poinform ow ał nas o tworzeniu się tow arzystw a m iłośników astronom ii. W raz z M r o z o w s k i m , K a l i ń s k i m , S t e n z e m i innymi kolegami założyliśmy w gim nazjum koło tow arzystw a ... i ten właśnie fakt przechylił szalę”.

Gdy w lutym 1923 r., w 450 rocznicę urodzin M ikołaja K opernika, obradow ał w T oruniu Pierwszy Zjazd Polskiego Towarzystw a Astronom icznego — Jan M e r g e n t a l e r , student astronom ii U niwersytetu W arszawskiego, brał w Zjeździe udział jak o delegat Polskiego Towarzystw a M iłośników Astronomii.

Pierwsza praca naukow a, opublikow ana w 1927 r. w „O kólniku O bserw atorium A stronom icznego w W arszawie”, dotyczyła orbity kom ety Wolfa. Interesow ał się nią prof. B a n a c h i e w i c z , dyrektor obserw atorium krakowskiego, i w konsekwencji au to r pracy został zatrudniony ja k o asystent tegoż obserw atorium na Stacji na Łysinie.

Stacja A stronom iczna na Łysinie. Niewielu zapewne osobom z współczesnej społeczności astronom i­ cznej znana jest ta placówka. Może parę słów na ten temat.

Stacja pow stała w roku 1922. Miała być zalążkiem przyszłego obserw atorium . Idea ta znalazła żywy oddźwięk na I Zjeździe PTA w T oruniu, gdzie w uchwalonej przez uczestników odezwie do społeczeństwa czytamy: „H onor ojczyzny K opernika wymaga wzniesienia O bserw atorium N arodow ego”.

Łysina to szczyt górski w Beskidach Zachodnich, położony między Myślenicami a M szaną Dolną. W ysokość 912 m. (O becna nazw a szczytu brzmi Lubomir; nazwę zm ieniono — na wniosek Banachiewicza

162

Kronika

— dla uczczenia księcia Lubomirskiego, właściciela terenu, na którym pow stała Stacja).

W yposażenie bardzo skromne. Dwie krótkoogniskow e lunetki z obiektywam i 13 i 12 cm, bez mechanizmu prowadzącego, umieszczone w prowizorycznym pawilonie. Za pracow nię i pomieszczenie mieszkalne służył przeniesiony na szczyt drew niany domek leśniczego. Nie było oczywiście prądu elektrycznego, nie było telefonu (próby porozum iew ania Się z K rakow em kluczem M orse’a za pom ocą sygnałów świetlnych nie powiodły się). D o przyjmow ania sygnałów czasu służyło radio na słuchawki.

Pierwszym obserw atorem Stacji i głównym jej organizatorem był G a d o m s k i; po nim działał O r k i s z . Dawne to były czasy. W kronice Stacji, opublikowanej w II tomie „R ocznika O bserw atorium K rakow skiego” , pod d atą 18 grudnia 1922 r. czytamy: „C hłopi winią astronom ów o złą pogodę i śniegi, grożą, że przyjdą do nas i wypędzą nas".

Jan M e r g e n t a l e r spędził na Łysinie pełne siedem lat, od roku 1927 do 1934. A oto fragment artykułu Impresje z Łysiny, napisanego przez niego w grudniu 1927 r.:

„A stronom ia, jak o wynik bądź co bądź w pewnym specjalnym kierunku kształconych władz psychicznych — jest wytworem maszyny do rachow ania, logarytm ów, abstrakcji m atematycznej i instrum entu optycznego. W ytworem kultury urbanistycznej. Tu — trochę żywiołu. I stąd płynąca z gór i z lasu, z tętniącego życia — pewna dysharm onja. Może tylko uwypuklenie tego, na co natrafia się tak często w pracy teoretycznej. N iepokryw anie się badanej rzeczywistości z tw orzoną konstrukcją myślową. Występuje tu k o n trast może tym silniej dlatego jeszcze, że brak tzw. « atmosfery naukow ej» . A w życiu sam otnym trzeba odnajdyw ać własne energie psychiczne n a przezwyciężanie różnych takich czy innych niepokojów myślowych. Ale to może właśnie nadaje pewien specjalny urok pracy tu taj” .

Obserwacje gwiazd zaćmieniowych m etodą A rgelandera, będące „usankcjonow aną” przez B a n a c h i e w i c z a tem atyką badań, stanowiły główną treść naukow ą siedmiu lat na Łysinie. Z tych obserwacji wyłoniła się obroniona w roku 1933 rozpraw a doktorska.

N a Stacji Astronomicznej na Łysinie dokonano odkrycia dwóch komet. Pierwszą zaobserwow ał O r k i s z w roku 1924 (była to pierwsza w ogóle kom eta Odkryta w Polsce), drugą odkrył L i s, góral, asystent Stacji. Z ciekawszych wyników wymienić również należy dokonaną przez M e r g e n t a l e r a obserwację „zielonego błysku" zachodzącego Księżyca (przedstaw ioną na posiedzeniu Polskiej Akademii Umiejętności w 1927 r.).

Nadszedł czas pożegnania z Łysiną i z ośrodkiem krakow skim . D rugą połowę lat trzydziestych dr Jan M e r g e n t a l e r spędził we Lwowie, gdzie dyrektorem obserw atorium był ju ż wówczas prof. R y b k a . Tu praca nad fotograficznym katalogiem wielkości gwiazdowych i fotograficzne obserwacje gwiazd zmiennych. O bserw atorium lwowskie położone było w centrum miasta, instrum enty na dachu budynku; co za k o n trast w porów naniu z Łysiną: tam w okół zielone drzewa — tu dymiące kominy.

D ruga w ojna światowa. Ze Stacji Astronomicznej na Łysinie pozostały tylko wspomnienia. (Podobny los spotkał również O bserw atorium Uniw ersytetu Warszawskiego, zbudow ane przez Kam ieńskiego na szczycie Pop Iw an w K arpatach Wschodnich).

Lata .1945/1946. Jan M e r g e n t a l e r , zastępca profesora na Uniwersytecie M arii C urie-Skłodow - skiej, wszczął starania o zbudow anie pod Lublinem obserw atorium astronom icznego. Skończyło się na projektach.

I teraz zaczyna się rozdział zatytułow any „W rocław". Tu, na D olnym Śląsku, zro d ziła się now a miłość prof. M e r g e n t a l e r a , której na imię heliofizyka.

Początki, ja k zwykle, bardzo skromne. Zaczęło się od wizualnych obserwacji plam słonecznych. Ale badania szybko rozszerzyły się i nabrały rozm achu. U tw orzył się zespół, pow stała „atm osfera naukow a” — to, czego nie było n a Łysinie.

Najbardziej znam ienny był zapewne rok 1957, który nazyw ano wtenczas m iędzynarodow ym rokiem geofizycznym. Był to nie tylko rok maksim um aktywności słonecznej, ale i okres intensywnej działalności wrocławskich ,, słoneczników” w szeregu dziedzinach fizyki Słońca. N a Uniwersytecie W rocławskim pow ołano K atedrę Heliofizyki; prof. M e r g e n t a l e r został jej kierownikiem. Jednocześnie Państwowe W ydawnictwo N aukow e wydrukowało m onografię M e r g e n t a l e r a Słońce.

W tymże roku m aksim um plam słonecznych prof. M e r g e n t a l e r został dyrektorem nowo powstałego na Uniwersytecie W rocławskim Instytutu Astronomicznego, na którym to stanow isku pozostaje przez 15 lat. aż do przejścia na emeryturę.

K ronika-

163

Wieloletnią tradycję mają zainicjowane przez prof. M e r g e n t a l e r a międzynarodowe konferencje heliofizyczne. Pierwsza odbyta się w roku 1961 w Tatrzańskiej Łomnicy, dziewiąta — w 1978 r. we Wrocławiu. Jubileuszowa, dziesiąta, odbędzie się w roku 1980 w Poczdamie.

Na koniec wypada również dodać, że prof. M e r g e n t a l e r mobilizował do heiiofizyki nie tylko astronomów. Zasługą jego jest zorganizowanie masowych obserwacji Słońca przez rzeszę miłośników astronomii, którzy przez wiele lat, dzień w dzień słali do Instytutu Astronomicznego we Wrocławiu listy z wynikami obserwacji plam słonecznych.

Wyraz Słońce kojarzy się dziś z Wrocławiem, z nazwiskiem prof. M e r g e n t a l e r a.

PO STĘ PY A S T R O N O M II Tom XXVIII (1980). Zeszyt 2

CHARLES ROBERT O’DELL

W dokumencie Postępy Astronomii nr 2/1981 (Stron 87-91)