• Nie Znaleziono Wyników

Krytycy ujawniania patologii w ramach turystyki habilitacyjnej

W analizie zjawiska turystyki habilitacyjnej nie można pominąć wypowiedzi, komentarzy osób wyrażających sprzeciw wobec ujawniania tego procederu opinii publicznej, a równocześnie nadających pejoratywny charakter próbom wyświetle-nia związanych z nim nieprawidłowości. Odkąd tylko zająłem się tą problematy-ką, wskazywałem – zarówno podczas posiedzeń Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, jak i w gremiach akademickich – że część akademików habilitujących się na Słowacji i biorących udział w możliwych do udowodnienia patologiach obcią-żała nimi całe środowisko – a więc także tych nauczycieli akademickich, którzy rzetelnie, na podstawie uczciwie spełnionych wymagań poddawali się ocenie sło-wackich komisji i rad wydziałów. Nie jest zatem słuszne generalizowanie ocen, rozciąganie ich na całą populację tylko dlatego, że jakaś jej część naruszała prawo i dobre obyczaje w nauce. Być może niektórzy popełnili jakieś błędy lub czegoś nie dopełnili także w naszym kraju, chociażby w kwestii jawności wszystkich danych dotyczących swoich osiągnięć oraz uzyskiwanych stopni naukowych czy tytułu profesora. Szkoda jedynie, że nie doczekaliśmy się z ich strony merytorycznej od-powiedzi na krytykę, popartej zarazem wskazaniem rzeczywistych – i dostępnych także polskiemu środowisku akademickiemu – własnych osiągnięć naukowych.

Nie spotkałem w piśmiennictwie naukowym rozpraw, w których polscy akademicy-słowaccy docenci nie tylko dokonaliby autoprezentacji dokonań na miarę niższych wymagań habilitacji pedagogicznej za południową granicą, ale również pokazaliby jej uwarunkowania, wynikające z ich naukowej współ-pracy międzynarodowej. Od nielicznych pracowników naukowych ze słowacką habilitacją otrzymywałem natomiast za pośrednictwem poczty elektronicznej

88 DWM.ZUW.185.108.2016.MT z dn. 2.02.2016 r.

89 Nowe zasady uznawania wykształcenia zdobytego na Słowacji, http://www.nauka.gov.pl/ak-tualnosci-ministerstwo/nowe-zasady-uznawania-wyksztalcenia-zdobytego-na-slowacji.html (dostęp:

28.08.2017).

korespondencję, gdzie najczęściej znajdowały się groźby, szantaże, akty agre-sji, obraźliwe oceny i opinie, także na temat mojej osoby. W kilku przypadkach wpłynęły wyjaśnienia bądź sprostowania ze strony doktorów habilitowanych i profesorów, którzy z moich wpisów w blogu dowiadywali się, że zostali wyzna-czeni do roli recenzentów czy członków komisji przez słowacką radę naukową, co nie było ponoć zgodne z prawdą. Być może, chociaż nie wydaje się to praw-dopodobne, ponieważ taka osoba mogłaby skierować skargę do władz danej uczelni. Niewykluczone, że wystąpiło tu ukryte przyzwolenie na posłużenie się danymi osobowymi polskiego naukowca, który nie musiał uczestniczyć w po-siedzeniu rady naukowej uniwersytetu, ale był przypisany do jej składu. Taki wniosek można wyciągnąć na podstawie tych dokumentów z posiedzeń nauko-wych rad wydziałów, które zostały zamieszczone na portalu uczelni. Niechęć do opublikowania stanowiska w sprawie zasadnie uzyskanej docentury wiąza-ła się zapewne z obawą przed uruchomieniem środowiskowego ostracyzmu.

W mediach nadmiernie dominował bowiem negatywny ton publikacji na temat słowackich habilitacji Polaków. Z tym większym szacunkiem odniosłem się do osobistego listu jednego z takich docentów, zatrudnionego w znaczącym w na-szym kraju uniwersytecie, który napisał do mnie m.in.:

Szanowny Panie Profesorze

Od dłuższego czasu śledzę Pańską aktywność w sprawie unieważnienia habilitacji uzyska-nych na Słowacji. Należę do grona osób, które tę habilitację uzyskały […] na Uniwersytecie Pawła Szafaryka w Koszycach). Podstawą mojej habilitacji było 9 prac naukowych, z czego 8 w czaso-pismach z listy filadelfijskiej. By tę habilitację uzyskać – jako warunek wstępny – musiałem mieć odpowiednią ilość prac w czasopismach o zasięgu międzynarodowym, w tym co najmniej 5 prac w czasopismach z listy filadelfijskiej i co najmniej 15 cytowań w bazie Scopus, udział w grantach naukowych i w konferencjach międzynarodowych. Świadczy to, że by zostać docentem na Słowacji trzeba było się wykazać nie tyko działalnością dydaktyczną, ale przede wszystkim odpowiednio zaawansowaną działalnością naukową. […] Zgodzę się z tym, że zdarzały się habilitacje przepro-wadzane na Słowacji, które delikatnie mówiąc były na niskim poziomie i nie kwestionuję poszczegól-nych przypadków wskazywaposzczegól-nych przez Pana, ale podobne rzeczy zdarzały się i w Polsce. W Polsce z kolei zdarzały się utrącenia habilitacji o bardzo wysokim poziomie naukowym (proszę poczytać na ten temat w internecie, np. sprawa dra Radosława Rudka, dra Oskara Baksalarego). Są to sprawy wręcz kryminalne, w moim przypadku było podobnie – utrącono moją habilitację na […] z narusze-niem prawa. I nic nie można zrobić, gdyż CK przegłosowuje, że takiego naruszenia nie ma. To jest główny powód, że niektórzy naukowcy decydują się robić habilitację poza Polską. Historie ich pe-rypetii mogłyby rzeczywiście stanowić niezłą serię opowieści kryminalnych (sam znam kilka takich przypadków, poza wspomnianymi powyżej). […] Ja się swojej habilitacji nie wstydzę, informację o tym umieszczam w CV. W mojej słowackiej komisji członkiem był polski profesor, a dwóch recen-zentów pochodziło z Polski – cała trójka to naukowcy o uznanej na arenie międzynarodowej pozycji (można to sprawdzić w internecie)90.

Wyróżniam kilka strategii obronnych – czy też prób unieważnienia krytyki pa-tologii, jakie miały miejsce na Słowacji – podejmowanych przez anonimowych hejterów. Najczęstszą reakcją wśród osób ukrywających własną tożsamość oraz adres stała się obrona przez agresję i atak. Można przypuszczać, że nadawcami komentarzy były osoby mające poczucie krzywdy, doznanej osobiście lub przez

90 Ze zrozumiałych i wskazanych powodów nie ujawniam danych autora.

znane im osoby, w ramach starań o własną habilitację w kraju albo habilitowani na Słowacji akademicy broniący w ten sposób swojego statusu. Oto typowy ko-mentarz tego rodzaju:

Fabryka habilitacji i profesur jest w Polsce. Nie trzeba wyszukiwać słowackich dokumentów. Wy-starczy sprawdzić dorobek polskich naukowców i ich stopni uzyskanych w Polsce. W naukach ścisłych dorobek powinien być na dobrym międzynarodowym poziomie. Co reprezentuje sporo naukowców np. z AGH czy uczelni wojskowych, czy wielu innych? Mają tylko kilka dobrych publikacji z Impact Factor, albo nie mają ich w ogóle. Oni mają profesury, habilitacje i potem oni decydują komu przyznać te stopnie.

Chyba tylko w Rumunii naukowcy z nauk ścisłych nie mają filadelfijskich publikacji. Polska nie jest lepsza od Słowacji. Jeżeli nie należy się do grona kolegów nawet lepszy dorobek niż sam recenzent nie pomo-że (raczej zaszkodzi) i recenzja będzie negatywna. Jakim draniem trzeba być pomo-żeby zarzucić habilitantowi niski Index Hirscha samemu mając niższy i dać negatywną recenzję. Nie chce dopuścić do swojego gro-na lepszych od siebie. Sam zakłada sobie konto gro-na Google Scholar żeby uzyskać cytowania z polskich publikacji (które samemu można dopisać), bo w Web of Science słabo ten recenzent wypada. A co na to Rada? NIC, bo to ich kolega i mają wzajemne zależności. Do kogo się odwołać? Nie ma do kogo, bo odwołanie ma iść przez Radę do CK, a w CK też koledzy. Kudrycka walczyła o jasne zasady, jasne kry-teria którymi nie można byłoby manipulować. Niestety w tym kraju to się nie udało, wróciło tak jak było91.

Drugą strategią było odwracanie uwagi od problemu poprzez anonimowe formułowanie ocen krytycznych dotyczących praktyk habilitacyjnych w polskich uczelniach. Trudno z takimi opiniami polemizować, ponieważ mają one potoczny charakter i dotyczą incydentów oraz osób znanych autorom wpisów lub zdarzeń w ich jednostkach akademickich. Komentatorzy zwracali uwagę przede wszystkim na takie zjawiska jak: mobbing wobec niepokornych uczonych, zmowa recenzen-tów, by nie dopuścić habilitanta do awansu, nieczytelne kryteria oceniania dorobku kandydata do habilitacji, niskie płace adiunktów, którzy muszą pracować w wielu miejscach, jeśli chcą utrzymać siebie i rodzinę. Jedna z komentujących pisze tak:

A co jest warta habilitacja w Polsce: NIC. Witam, reprezentuję nauki techniczne. Ten nasz kraj jest bardzo smutny. Jest bardzo dużo habilitacji pozytywnie rozpatrzonych pomimo tego, że habilitanci nie mają międzynarodowego dorobku naukowego. Wystarczy odpowiednio dobrać Komisję Habilita-cyjną jeżeli ma się znajomości. Proszę sobie poczytać recenzje z nauk technicznych: zero publikacji filadelfijskich i habilitacja została nadana. Jeżeli nie należy się do grona kolegów nawet lepszy doro-bek niż sam recenzent nie pomoże (raczej zaszkodzi) i recenzja będzie negatywna92.

Każdy tekst poświęcony turystyce habilitacyjnej na Słowację opatrzono dziesiątkami komentarzy krytycznych, lecz nie wobec przejawów patologii poza granicami kraju. Nie było także jawnej afirmacji znakomitych osiągnięć polskich uczonych, jacy tam się habilitowali. Artykuł taki stawał się natomiast okazją do po-dzielenia się własnymi żalami, pretensjami, a nawet rozczarowaniami związanymi z sytuacją w polskim systemie kształcenia kadr akademickich. W tych komen-tarzach znalazło się zapewne wiele prawdy, słusznych czy trafnych zastrzeżeń,

91 Komentarz do tekstu w tygodniku „Wprost”: Poszkodowana IP 30 grudnia 2015, 10:18, https://www.wprost.pl/tylko-u-nas/517395/Jest-reakcja-MNiSW-na-tekst-Wprost-o-turystyce-habilitacyjnej.html (pisownia oryginalna, dostęp: 23.08.2017).

92 http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/783643,turystyka-naukowa-na-slowacji-habilitacje-mozna-zrobic-szescdziesiat-razy-szybciej-niz-w-polsce.html-Poszkodowana (201512-28 15:32) (pisownia oryginalna, dostęp: 2.03.2018).

a nawet propozycji zmian. Jednak omawiane wypowiedzi miały w przeważającej mierze charakter osłaniający czy wręcz usprawiedliwiający polskie środowiska akademickie i ich prawo do emigracji po awans właśnie na Słowację, a nie do Niemiec, Austrii albo nawet Francji. Cytowana powyżej komentatorka – jak wynika z treści jej wypowiedzi: przedstawicielka nauk technicznych – nie poprzestała na krytyce, ale zaproponowała również konkretne zmiany w polskiej nauce:

1. Powinny być ujednolicone kryteria przy nadawaniu stopni w ramach dziedziny. Nadanie stop-nia nie powinno zależeć od humoru recenzenta, od poziomu naukowego recenzenta, od tego czy zna habilitanta. 2. Jest za mało dyscyplin wyszczególnionych i nie każdy ma szansę dobrać dyscyplinę to kolejny chory przepis w naszym kraju. Oblewa się ludzi z powodu źle dobranej dyscypliny. Powinna być wprowadzona habilitacja interdyscyplinarna. 3. Z nowej ustawy usunięto wymagania odnośnie międzynarodowego poziomu dorobku naukowego. OK, dla nauk humanistycznych, ale to jest niedo-puszczalne dla nauk ścisłych. Co pozostawiono – tylko wymagania które łatwo się spełni w naukach humanistycznych i słabych ośrodkach z nauk ścisłych ale trudno w dobrych ośrodkach nauk ścisłych.

Tam, gdzie masowo powstają doktoraty, habilitacje łatwo zostać recenzentem. Powstają setki słabych doktoratów i łatwo w takim gronie zostać recenzentem. Wymóg bycia polskim recenzentem aby zo-stać profesorem powinien zozo-stać usunięty – albo również honorować bycie recenzentem filadelfijskie-go czasopisma. Teraz ma się już konta recenzenta, więc można to udokumentować bez podawania szczegółów odnośnie recenzowanych artykułów (to jest tajne). Trzeba odblokować profesury dobrym polskim naukowcom z nauk ścisłych. To jest chore obecnie, żeby po znajomości przyznawano bycie recenzentem, a recenzent nie ma pojęcia o temacie habilitanta. 4. Odwołania od decyzji Rad w spra-wie nadawania stopni powinny iść bezpośrednio do niezależnego organu gdzie powoływano by za-granicznych recenzentów w naukach ścisłych z dobrymi Indeksami Hirscha według WEB OF SCIEN-CE (baza w której nie ma możliwości dopisania samemu lokalnych publikacji). 5. Dorobek naukowy recenzenta nie może być niższy niż habilitanta (kryterium łatwe do określenia w naukach ścisłych)93.

Gdyby jednak internautka przyjrzała się, przez pryzmat swych postulatów, warunkom, w jakich przeprowadzano postępowania habilitacyjne na Słowacji, po-winna dojść do przekonania, że w Polsce nie jest jeszcze tak najgorzej.

Trzecią z najczęściej stosowanych strategii komentowania tak moich artykułów, jak i wypowiedzi opartych o raporty badające zjawisko turystyki habilitacyjnej na Słowację okazał się atak ad personam, pełen obraźliwych sformułowań i ocen oraz prób dyskredytowania moich osiągnięć naukowych. Z taką postawą musiałem się liczyć. W znacznie gorszej sytuacji znalazła się Dziekan Wydziału Humanistyczne-go Uniwersytetu SzczecińskieHumanistyczne-go, prof. Barbara Kromolicka, która została pozwana przez dwoje adiunktów z tej jednostki, legitymujących się słowacką habilitacją z pra-cy socjalnej uzyskaną w Uniwersytecie Katolickim w Rużomberku. Ewa Ryś i Karol Mausch oskarżyli prof. Kromolicką o to, że wyrażała negatywną opinię na temat ich słowackiego dorobku habilitacyjnego, zarówno wśród pracowników wydziału, jak i w liście do dziekana Wydziału Pedagogicznego KU w Rużomberku, a tym samym podważyła zasadność nadania im stopnia doktora habilitowanego. Sąd Rejonowy w Szczecinie nie uznał zasadności ich oskarżenia94. Oboje docenci zrezygnowali z pracy w Uniwersytecie Szczecińskim, a przechodząc do innej uczelni, wszczęli kolejny proces przeciwko tej profesor, tym razem zarzucając jej mobbing.

93 Tamże.

94 Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum w Szczecinie V Wydział Karny, z dn. 5 marca 2010 r. Nr sprawy V K 55/0.