1, Możemy teraz wrócić do porzuconego wątku i powiedzieć, że praca synkretycznej, żywiącej się religijnym doświadczeniem, wyobraźni, po
dobnie jak wszystko, o czym mówiliśmy w tej obszernej dygresji - zy
skuje swoje zwieńczenie w Chrystusie. To on jest zwornikiem — czy, jak podpowiada architektoniczna terminologia: kluczem — sklepienia świą
tyni, którą buduje Miciński z fragmentów - raz będą to potężne bloki, kiedy indziej ułomki — różnych tradycji i kultur. Powiada autor H ym nu do W schodzącej Ju trzen ki:
N a fun d am en tach swej natury słow iań sk o-ind yjskiej w zn o śm y K o śció ł Ż ycia, g d zie id zie przez m orze m ro k ó w C hrystus o d zian y w s ło ń c e .158
Taką postawę dyktuje przeświadczenie, że:
M isteria daw ne, t. j. w ta jem n iczen ie lu d zi w ich życie w ew nętrzn e, sta
n o w iły to , co swój wyraz o stateczn y znalazło w chrześcijaństw ie. {W al
ka, s. 2 4 )
To w Chrystusie człowiek osiąga swoją pełnię:
158 Do źródeł, s. 179. W innym miejscu - o wartościach skupionych w Chrystu
sie, o „mocy, której Chrystus udzielił w wielkich choć obłocznych konturach” - p o
wiada Miciński: „Mieliśmy wiedzę tę w naszej religii indyjskiej - prasłowiańskiej i Chrystusowej” (Do źródeł, s. 176). To zaburzenie chronologii podkreśla niezwy
kłość prawdy Chrystusa, promieniującej - wbrew nurtowi czasu - na całą historię ludzkości. Podsumowuje tę kwestię W. Gutowski: „W sferze uniwersalnej s y m b o l i k i religijnej istnieje [...] w a r t o ś ć gwarantująca poznanie jaźni i jej związ
ków z Bogiem - t o p o s t a ć Chrystusa” (idem, Wprowadzenie doXięgi Tajemnej..., s. 164; wyr. moje).
CHRISTUS VERUS LUCIFERUS
B ył O n przełęczą najwyższej m o c y w śród ludzkości. G łow a w cierniach okrw aw iona - m ów iąca z krzyża p o tężn e, straszliwe słowa:
— O jcze, od p u ść im , bo n ie w ied zą, co czynią - zostanie w ielk im skar
b em nie tylko kościoła, n ie tylko chrześcijaństw a, ale lu dzkości całej.
{W alka, s. 105)
I jednocześnie:
Przez Jezusa rozwartą jest łą czn o ść z B o g iem i w yższym św iatem : ta łączn ość nie jest g o to w y m d zied zictw em , lecz w ciąż żyw szym , p o g łę
biającym się i w ędrującym , rozniecającym i od now a budującym - zja
w isk ie m .159
Ten dynamiczny charakter relacji z „wyższym światem” — danej w Jezusie, ale wymagającej też twórczej aktywności - to kwestia dla pro
jektu autora W alki o Chrystusa szczególnie istotna. Problem takich sto
sunków ze światem, które nie znajdują swojego spełnienia w stabilnych systemach, ale są ciągłym ruchem „rozniecania”, intensyfikującym życie, pogłębiającym je i nieustannie „przebudowującym” — stanowi jedno z fundamentalnych zagadnień pisarstwa Micińskiego. Wpisane w „nie
wzruszoną realność Zjawiska Chrystusowego” {W alka, s. 129) nabiera wyjątkowej intensywności i znaczenia. Jeśli bowiem czytamy o Jezusie —
ch cem y wraz z N im iść d aleko, g d zie k o ń czą się O cea n y p ojęć i zapada
ją w occhłań bez dna granice K o sm o su {W alka, s. 131)
- to nie powinna nas zwieść ta astronomiczna perspektywa. Idzie tu bowiem nie o jakieś astralne abstrakcje, ale o prawdę i głębię życia.
2 .
Na jednej z ostatnich stron W alki o Chrystusa pisarz wyznaje: „Zbliżamy się do końca - niestety, stając zaledwo na progu — Chrystusa”.160 Prawda tego, który „tworzył żyjące ludzkie nieśmiertelne jestestwo”
159 Walka, s. 116. Formułując cytowane przeze mnie tezy poeta powołuje się na ewangelickiego teologa, filozofa i socjologa religii Ernsta Troeltscha.
160 Walka, s. 129. Przypomnijmy, że takie postawienie sprawy odsyła do za
kończenia Ewangelii Jana: „Jest też jeszcze i innych wiele rzeczy, które czynił Jezus;
które gdyby miały być wszystkie z osobna spisane, tuszę, iż i sam świat nie mógłby ogarnąć ksiąg, które by napisane były. Amen” (Gdańska: J 21,25). Miciński zaznacza też inny aspekt tej kwestii: „Nie byłoby odpowiedniem w tej bojowej książce mówić szeroce o Tym, który obiecał najgłębszą Promieniującą Ciszę” {Walka, s. 130). O
ry-PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ
8 5
{W alka, s. 126), który „rozkrywa opuszczonym ich Dziedzictwo Nie
bieskie” {W alka, s. 67) - wymyka się dyskursywnym racjom. Obszerny wywód zmierza do konkluzji nader lapidarnej: „Jezus Chrystus istniał rzeczywiście” {W alka, s. 130). Jednak to właśnie zwięzłość tego twierdze
nia, jego narzucająca się oczywistość - tak kontrastująca z rozpisanymi na dwanaście rozdziałów rozważaniami - jest tu szczególnie istotnym ar
gumentem.161 Powiada Miciński o Jezusie:
O n zaiste był.
A przez to sam o m ów im y, że Istnieje.
{Walka, s. 131)
Ten, który „był Wodzem życia prześwietlonego”, którego serce było
„najbardziej żywe na świecie”, w którym widzieć trzeba „symbol Życia sa
mego”, który „stał się symbolem samej Nieśmiertelności” - jest żywym źródłem tego wszystkiego, co pozwala rozwijać w sobie „Człowieka Wol
nego”.162 Wolność była dla Micińskiego — podobnie jak dla większości pisarzy Młodej Polski - szczególnie ważną kategorią.163 W jego projekcie p r a w d z i w a wolność jawi się jako p r a w d a o człowieku. Jednym ze źródeł takiej optyki — prócz innych oczywistych dopływów — są słowa Jezusa zapisane w Ewangelii Jana:
Jeśli w y trw ać b ędziecie przy m ow ie m ojej, p raw dziw ie u czn iam i m oi m i b ęd ziecie i p ozn acie prawdę, a prawda w as w y sw o b o d zi.
sującym się tu zagadnieniu wielokierunkowych relacji między „słowem” i „milcze
niem” powiemy niebawem.
161 To napięcie jest szczególnie wyraźne jeśli pamiętać, że znajdziemy w Walce o Chrystusa nieprzebraną wielość głosów i tonacji: kompetentne wywody i kąśliwe wtręty, stylistyczne szarże i obszerne cytaty lub parafrazy.
162 Kolejne wyimki: Walka, s. 12, 66, 44, 130, 13.
163 Młodopolskie tęsknoty za wolnością - rozumianą na różne sposoby - oma
wia i analizuje M. Podraza-Kwiatkowska w studium Sytuacja uwięzienia i zdoby
wania wolności. O jednym z młodopolskich symboli-kluczy otwierającym jej książkę Wolność i transcendencja... (s. 8-50). Laboratoriom myślenia o wolności - jedno
aktówkom autora Nocy - przygląda się W. Gutowski w rozprawie Laboratoria wy
zwolenia. O jednoaktowych dramatach Tadeusza Micińskiego (w: Literatura - Kul- turoznawstwo - Uniwersytet. Księga ofiarowana Franciszkowi Ziejce w 65. rocznicę urodzin, pod red. B. Doparta, J. Popiela i M. Stali, Kraków 2005, s. 183-197). Tezy postawione przez badacza w odniesieniu do małych form scenicznych wolno roz
ciągnąć na większe obszary tego dzieła, a w pewnej mierze na całą twórczość poety.
CH RISTU S VERUS LUCIFERUS
I w innym miejscu:
R zek ł m u Tom asz: Panie, n ie w iem y, dokąd idziesz, a jak oż m ożem y drogę w iedzieć? R zekł m u Jezus: Jam jest ta droga i prawda i ż y w o t.164
To do tych passusów nawiązuje Miciński pisząc:
C hrystu s rzekł, iż Prawda w ybaw i nas.
Lecz nazyw ając siebie Prawdą, rozu m iał sieb ie przede w szystk iem , jako Ż ycie.
{W alka, s. 12)
I właśnie życie stanie się jedną z fundamentalnych jakości świata
— ewokowanego i odsłanianego za sprawą pisarstwa autora X iędza Fausta. Życie będzie d r o g ą i zarazem celem, ku któremu ona prowadzi. Poeta wymodeluje tę kategorię w taki sposób, by skupiała w sobie zarówno wertykalne, jak i horyzontalne ukierunkowanie ludzkiej egzystencji
-N ie c h lu d zie roztw orzą Bram y na oścież Ż yciu, tylko w zn osząc je do w yżyn u d u ch ow ien ia! Litera się rozwali, a ch o ćb y całe g m a ch y „Bu- kw y” — p ozostan ą rzeczy ważniejsze: w o ln o ść i z rozw artym i oczym a idąca - D u sz a .165
Zanim o życiu i krzyżowaniu się wektorów organizujących jego dy
namikę powiemy więcej, zatrzymajmy się przy nakreślonej w powyższym cytacie opozycji „Bukwy” i „Duszy”. Ta ostatnia kategoria tworzy tu sze
reg z „wolnością” i „życiem”.166 Na przeciwległym biegunie sytuuje się
„Litera” i motywy jej pokrewne. Pojawiają się one w pisarstwie autora
Straceńców wielokrotnie. W Walce o Chrystusa - podobnie jak w innych
164 Cytuję kolejno: J 8,31-32; J 14, 5-6.
165 Walka, $. 12. Otwierane „bramy” i „oczy”, ruch ku „wyżynom uduchowie
nia", wędrówka wolnej i widzącej „Duszy” - aktywistyczny i optymistyczny ton, który tu słychać, brzmi często w tak chętnie wygłaszanych przez Micińskiego ma
nifestach. Ale autor Kniazia Patiomkina zaznacza również diametralnie odmienny aspekt swoich - bądź, jeśli kto woli: wpisanych w jego dzieło - stosunków z życiem:
„Zbudził mnie strach życia w nocy - nie śmierci - ona kończy nierozwiązalne ra
chunki - i wprowadza jaźń na jej wieczystą drogę - życia lękam się, jego okropnych niewiadomych cieniów” (Do źródeł, s. 143).
166 Obecność i funkcję motywu Duszy (oraz ściśle z nią powiązanych: Ducha i Jaźni) w dziele Micińskiego opisuje i wnikliwe analizuje W. Gutowski w studium Dusza - Duch - Jaźń. Semantyka słów-kluczy metafizycznej antropologii Tadeusza Micińskiego, [w:] idem, Wprowadzenie doXięgi Tajemnej..., s. 231-269.
PĘKNIĘTY PŁO M IEŃ
tekstach — odsyłają w stronę suchej intelektualnej spekulacji, skupiają w sobie frazeologię i jurydyczne nachylenie oficjalnej - uzurpującej sobie nieomylność — doktryny.167 Micinski zwracał będzie uwagę na:
n iew sp ó łm iern o ść z n orm ą zw yk łą zjawisk w C hrystusie, który o ży w ił lu dzkość tch n ien iem życia tw órczo-religijnego, n ieskrępow anego żadną l i t e r ą Synagogi. {W alka, s. 4 7 )
Gdzie indziej powie:
W n ętrza ziem i n ien a w id zą tej sw o b o d y w yboru, którą m ia ł Jezus - m ó g ł stać się s k r y b ą d obrze p łatn ym przez faryzeuszów: w ybrał pustynię. {W alka, s. 6)
I jeszcze jedna - odmienna od poprzednich - realizacja motywu:
A le o to czy ły G o [m o w a o Jezusie] n ie tylko m ity. O to cz y ły G o , co gorsza, góry n ien aw iści tych, którzy w olbrzym iej sy m fo n ii dziejów , w krzyku duszy ludzkiej o Z b a w ien ie - słyszą jed yn ie szelest sk orpion a, żerującego w zw ojach p ergam in ów .168
Przeciwwagą dla „Litery” jest „Duch” - rozumiany jako przejaw oraz warunek pełni intensywnego i twórczego życia. Ten wymiar napięcia dobrze oddaje wyimek z eseju Fundam enty N ow ej Polski:
W Rosji - tłu m tych, co sam i podpalali się w chatach w im ię Litery - teraz n iech się spala o g n ie m p rzem ien ien ia w im ię D u c h a .169
Ale jeszcze wyraźniej antynomiczny wobec „Litery” biegun tworzyć będzie „Milczenie”. Z jednej strony mamy wedle słów Micińskiego
-167 Jednym z ważniejszych aspektów tej antynomicznej struktury jest - jak to ujmuje W. Gutowski - „przeciwieństwo między heterodoksją i ortodoksją (»du- chem« i »literą«): pierwsza odwołuje się do »pierwotnych źródeł«, oczyszcza je, inspiruje duchową wolność, druga popada w kompromisy, autorytarnie narzuca prawdę” (idem, Wprowadzenie doXięgi Tajemnej..., s. 159).
168 Walka, s. 129; vide też: Walka, s. 120, 137; wyr. w cytatach wyżej pochodzą ode mnie.
169 D o źródeł, s. 179. Micinski nawiązuje tu do jednej z kluczowy figur teologii Pawła Apostoła, który powiada, że „litera zabija, a Duch ożywia” (Wujek: 2 Kor. 3, 6), lub tak: „Lecz teraz jesteśmy rozwiązani od Zakonu śmierci, w którymeśmy byli zatrzymani, tak abyśmy służyli w nowości ducha, a nie w starości litery” (Wujek: Rz 7,6); vide też: Rz 2, 9 i 2 Kor 3,7.
C H RISTU S VERUS LUCIFERUS
głaz „frazeologii naukowej, która przygniotła życie Ducha”, „piasek słów na zasypanie studni tajemnic”, z drugiej: „Piorunowy, a Milczący Zjaw Chrystusowy”.170 Pisarza, który nie stronił od wielosłowia, fascynowała mowa wybrzmiewająca „w milczeniach” {D o źródeły s. 144), niezgłębiona cisza emanująca z postaci tego, „który obiecał najgłębszą Promieniującą Ciszę” {W alka, s. 130). Do tej intuicji poeta wracał będzie wielokrotnie.
W N ietocie napisze:
Arjaman rozwarł drzwi.
Księżyc, ten sam dobry wieczny Chrystus, m ówił z nim - z tym nie zawsze rozumnym, nie zawsze przytomnym, nie zawsze dobrym N ik o
demem.
{N iem a, s. 85)
Materią tej rozmowy jest lejący się z nocnego nieba blask. Jej sedno wymyka się słowom. Jak wtedy, gdy „niektóry człowiek z Faryzeuszów, imieniem Nikodem, książę żydowski” rozmawiał potajemnie, pod osłoną ciemności, z tym, który „przyszedł od Boga nauczycielem”.171 To właśnie tej nocy z ust Jezusa padną słowa oddające istotę mowy, w której zako
rzeniają się „rzeczy niebieskie”:
Wiatr, gdzie chce, wieje i głos jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przycho
dzi i dokąd idzie; takżeć jest każdy, który się narodził z Ducha.
Miciński dobrze o tym pamięta i mógłby zapewne powtórzyć za au
torem Antychrysta:
Jeśli cokolwiek rozumiem z tego wielkiego symbolisty to to, że tylko wewnętrzną rzeczywistość brał za rzeczywistość, za „prawdę” - że resz
tę, wszystko, co naturalne, czasowe, przestrzenno-rhistoryczne, rozumiał tylko jako znak, jako sposobność do przenośni.172
170 Zwróćmy uwagę na radykalną odmienność materii, które skupiają w sobie opozycyjne jakości. Po stronie milczenia: piorun. Po stronie mowy pozostającej na usługach „Litery”: piasek i kamień (a jest to - przypomnijmy - głaz leżący na jed
nym „z naszych najbardziej zaprzepaszczonych grobów”; Walka, s. 137). W tekście głównym cytuję kolejno: Walka, s. 137, Do źródeł, s. 41, Walka, s. 60.
171 Gdańska: J 3, 1. 2; niżej cytaty: J 3, 8. 14.
172 F. Nietzsche, Antychryst, przeł. L. Staff, Warszawa 1907, s. 49.
PĘKNIĘTY PŁOMIEŃ
Pamięta jednak poeta i o tym, że znakiem szczególnie wymownym, przenos'nią o niezrównanej sile, symbolem bez granic - jest milczenie ciała. I pamięta, że ciało zranione, wydane na pastwę bólu, rzucone w śmierć — mówi o czymś, czego nie ma pośród słów. W rozmowie z Ni
kodemem powie Jezus:
A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn człowieczy.
I właśnie ta figura — nieoczywista, ciemna, niepokojąca — będzie w wielu tekstach autora N ietoty znakiem milczącej, paradoksalnej, nie
możliwej prawdy. Takiej, która jest — posłużmy się formułą Simone Weil
— dźwignią transcendencji, ale zarazem sprawia, że głos więźnie w gardle, że zapada cisza.173 Płynąca krwią — bolesna i martwa. Przytaczając pogląd Oskara Wilda, pisze poeta o Chrystusie:
Z nieobjętą wyobraźnią, która aż przeraża — wybrał za swe królestwo cały świat Niewypowiedzialnego, świat Bólu, który nie ma głosu. Sam stał się przewodnikiem tych milczeń. Przyjął za braci tych, których mil
czenie słyszy jeno Bóg.
Ze siebie samego uczynił Obraz Cierpienia, gdyż męka była formą Jego piękna.
CWalka, s. 125)
Męka — nie słowo. Ale jednocześnie — tym razem Miciński powołuje się na van Gogh’a
-Te słowa, których [Jezus] [...] nie uznał za konieczne zapisać - są najwięk
szym wirchem, jaki osiągnęła kiedykolwiek twórczość. {Walka, s. 126) Ostatecznie idzie bowiem o to, by mieć odwagę „rzec coś”, wzgar
dzić „konwenansami naukowego wieku” i być „samym życiem, krzykiem głębin, a nie rozprawą o życiu tylko”.174
173 Vide: S. Weil, Świadomość nadprzyrodzona. Wybór myśli, przeł. A. Olędzka- Frybesowa, wybór i oprać. J. Nowak, Warszawa 1986, s. 29-30.
174 Walka, s. 124; wyimki pochodzą z fragmentu, w którym Miciński przytacza poglądy Bierdiajewa odnoszące się do Nietzschego. Dodajmy na marginesie czynio
nych tu uwag, że motyw „ l i t e r” - niezbyt odległy w swej funkcji od „L i t e r y” au
tora Nietoty - stał się w Wyzwoleniu ważnym elementem szyderczej charakterystyki
CHRISTUS VERUS LUCIFERUS
3 .
Mając na uwadze „samo życie” powiada Miciński:Ja m yślę tak:
pracow ać g łęb ok o w nauce, tw orzyć dzieła w zakresie roli, przem ysłu i sztuki, h o d o w a ć lasy jakoby gaje św ięte, w p row ad zić C hrystusa do chat sw oich i u czyn ić z N ie g o sło ń ce m ro czn eg o życia, p o d n o sić swą św ia d o m o ść m agiczną do w yżyn Prom etejskich - a w ted y sięgnąć po całe n ieb o na ziem i sztu rm em najgłębszej z m ilio n ó w piersi wydartej m odlitw y: Przyjdź K rólestw o T w oje.175
To wskazanie na Chrystusa w kontekście wezwań do wytężonej pracy
— brzmiących niczym nawoływania pozytywistów - nie jest, oczywiście, jedynie zabiegiem retorycznym. To nie ornament, czy zgrabna metoni- mia.176 Pod strzechy trafić ma nie kaganek przekutych na nakazy —
ewan-Micińskiego. „SAMOTNIK: Jak ująć nazwę mą w litery? - / Ja tajemnica. - Jakże zwać, / by moją przestrzec brać--- / Jak ująć duszę mą w litery? // ECHO: Nazy
wasz się czterdzieści cztery. // SAMOTNIK: Ha! — ” (akt I, scena 10). Co zostało uchwycone? Zamiast liter - cyfry. Liczmany. Echo cudzej tajemnicy. Kalambur dry
fujący w mętnej wodzie spekulacji, domysłów i ambicji. Kabała pauperum. Trudno o bardziej zjadliwą ironię. W prezentującym postać poetyckim didaskalium czyta
my: „Wloką się za nim dziwne płaszcze / ze starych kronik, które czytał, / z orłów wypchanych pakułami, / z broszur, gdzie jaką myśl zachwytał”. Ta makulatura to też
„ l i t e r y”. Mierzwa l i t e r a t u r y . Ale słychać tu również inny ton. Pamiętać bowiem trzeba, że imię Mickiewiczowskiego „wskrzesiciela narodu” i „namiestnika wolno
ści” powraca w zakończeniu dramatu, i tym razem charakteryzuje Konrada-Erynni- sa („jako ten wasz czterdziesty czwarty”). Zaś na scenie - pośród sztafażu „narodo
wych pamiątek”, w „ustrojonej” ze szmat i papier-mache wawelskiej katedrze - wy
brzmi spektakl, o którym MUZA powie: „Tekst dowolny, komedia del’arte” (vide: S.
Wyspiański, Wyzwolenie..., s. 48-51, 20-22). Dodajmy dla ścisłości, że szkicowany przez Wyspiańskiego portret nie jest wierny i nie jest sprawiedliwy. Problematyczna jest też tożsamość modela. Co prawda, nawet Miciński rozpoznawał siebie w SA
MOTNIKU (vide: T. Hiż, Talent, dziwactwo i coś jeszcze, Warszawa 1937, s. 210), ale wart przecież rozważenia jest pogląd, formułowany między innymi przez Boya, że na postaci zaważył mocno - również - Wincenty Lutosławski. (O Micińskim jako pierwowzorze SAMOTNIKA vide: A. Łempicka, Wstęp, [w:] S. Wyspiański,
Wyzwolenie, Wrocław 1970, s. LXXIII-LXXXIII).
175 Do źródeł, s. 139. Królestwo o którym tu mowa jest rzeczywistością wielowar- tościową. W nawiązaniu do słów Jezusa (Łk 17,20-21 orazMt 6, 31-32) poeta napisze:
„Ojczyzna w was jest!” (Do źródeł, s. 13), w innym miejscu doda: „Szukaj jedynie kró
lestwa Twej jaźni - a reszta sama ci będzie dana przez przyrost” (Do źródeł, s. 162).
176 Miciński ma świadomość siły symboliki chrześcijańskiej. Widzi w niej
„zasypane źródła wolności duchowej, która powinna zostać urzeczywistniona
spo-PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ
gelicznych rad, ale żar prawdziwie ludzkich ambicji i pragnień, płomień prawdziwego życia.* 177 Chrystus skupia w sobie bowiem te wartości, któ
rych człowiek obracany w trybach „mechanizmu blagi, rozpusty, próżno
ści, pychy, egoizmu i niedołęstwa” {Do źródeł, s. 138) najbardziej potrze
buje. Żarliwość ponawianych przez Micińskiego apeli o „poszukiwanie mocy — i znalezienie jej” {Do źródeł, s. 34) jest w pewnej mierze kwestią jego patetycznej wyobraźni. Decydującym czynnikiem będzie tu jednak silne przekonanie, że:
moc może trysnąć tylko z tych źródeł wiecznych, których symbolem, strażnicą i słabym oddźwiękiem jest religia. {Do źródeł, s. 34)
Jednocześnie pisarstwo autora N ietoty niezmiennie wskazuje na tę
„moc, której Chrystus udzielił w wielkich choć obłocznych konturach”, na płynącą z niej pewność —
- Nie umrę — mówi ta wiara - przeniknę do ostatniej głębiny miste
riów - mówi ta wiedza. Z niej będę czerpał ja sam, z niej nakarmię miliony narodu mego i wszystkie ludy ziemi - mówi ta miłość. {Do źródeł, s. 176)
łecznym wysiłkiem w ramach niekonfesyjnej, synkretycznej »religii bez granic«”
(W. Gutowski, Wprowadzenie do Xięgi Tajemnej..., s. 167). Powiada autor Niedo
konanego: „Każda rzecz publiczna, którą Polak podejmuje lub bierze w niej udział, powinna mieć formułę modlitwy” {Do źródeł, s. 54), zaznacza jednak: „Mierżą mnie ugniatania sobie języka krzyżem męczeństwa” (Do źródeł, s. 138). Na skłonność Mi
cińskiego do sakralizacji języka, na sakralno-symboliczny charakter jego wyobraźni oraz na „ciągłe powroty tematyki sakralno-świętokradczej” zwracano uwagę wielo
krotnie (vide zwłaszcza: W. Gutowski, Wprowadzenie do Xięgi Tajemnej..., s. 39-48;
J. Prokop, Konkwistador..., s. 13-15; wyżej posługuję się wyimkiem ze s. 14; vide też: idem, Żywioł..., s. 81). Dodajmy więc tylko, że „stylizację biblijną poeta stosuje jako formalny wyznacznik wypowiedzi objawiającej, sakralnej [...], nie tworzy zaś, jak romantycy, »nowej ewangelik [...]. Koszmary, wizje senne, erudycja Lucyfera nie mogły wyrazić się w [jej] prostym języku” (W. Gutowski, „Z mego szczęścia...", s. 31).
177 Pamiętać jednak trzeba, że specyficznie pojęte rady ewangeliczne: czystość (cnota), ubóstwo i posłuszeństwo bywały (i to wcale nierzadko) jawnym lub - częś
ciej - skrytym sednem projektów społecznych konstruowanych w XIX i XX wieku.
O tej praktyce Miciński powiada: „Źle mi jest z ciemnotą włościan, którym ukrad
kiem przynosi się zakalcowaty chleb cywilizacyi materialistycznej lub patriotycz
nych nienawiści” {Do źródeł, s. 144).
C H RISTU S VERUS LUCIFERUS
Z jednej strony, otwierającą się tu perspektywę Miciński rozszerza
— by tak rzec - w nieskończoność:
N a ołtarzu miłości człowiek staje się żywą komunią, która sobą nakar
mią otchłanie. {Do źródeł, s. 52)
Ale jest i drugi jej obrys. Jak powiedzieliśmy, w optyce przyjmowanej przez autora Bazilissy Teofanu tylko religijne doświadczenie otwiera czło
wieka na „dal niezgłębioną Życia — i Przemiany” {Walka, s. 18) i w kon
sekwencji czyni go odpowiedzialnym za „całość granic tego Królestwa Bożego, o które modlimy się na ziemi” {Do źródeł; s. 48). Pisze Wojciech Gutowski:
Najpełniejszą kreacją w i t a l n e j i d u c h o w e j siły [...] jest kosm o- witalna, chrystocentryczna i zakorzeniona w rodzimej kulturze Religia Życia.178
Oba jej nurty: witalny i duchowy skupia w sobie — „samo życie”. By jednak mogło się ono stać „rzeczywistością religijną” {W alka, s. 18), a to znaczy: by mogło prowadzić do „przemiany”, powinno zostać zintensyfi
kowane i pogłębione. To dlatego tak ważne jest pielęgnowanie i wzmac
nianie „nielicznych i słabiutkich nici, które wiążą masy z Ewangelią Du
cha!” {Walka, s. 115). Rzecz jasna, samo wsłuchiwanie się w tę „dobrą nowinę” nie wystarczy. Nici muszą utworzyć sieć:
religijność nasza musi zarzucić sieci głębiej - aż w czeluście morza Tajemnicy - rłumy muszą wziąć ewangelię do rąk - Chrystusa ujrzeć przejaśnionego na górze Tabor - wtedy nie zadrżą przed walką, o któ
rej Chrystus m ów ił — że: nadchodzą czasy, gdy należy sprzedać płaszcz a kupić miecz!179
178 W. Gutowski, Wprowadzenie do Xięgi Tajemnej..., s. 255 (wyr. moje).
179 Do źródeł, s. 160. Miciński przywołuje słowa wypowiedziane przez Jezusa tuż przed ostatnią modlitwą w Ogrójcu: „I rzekł im: Gdym was posyłał bez mieszka i tajstry, i butów, zali wam czego nie dostawało? A oni rzekli: Niczego. Rzekł im tedy:
Ale teraz, kto ma mieszek, niech weźmie także i tajstrę, a kto nie ma, niech przędą płaszcz swój, a kupi miecz. Albowiem powiadam wam, iż się jeszcze to, co napisano
Ale teraz, kto ma mieszek, niech weźmie także i tajstrę, a kto nie ma, niech przędą płaszcz swój, a kupi miecz. Albowiem powiadam wam, iż się jeszcze to, co napisano