• Nie Znaleziono Wyników

2. Przykłady interpretacji w pismach mistyków

2.1. Mistycy nadreńscy

Wśród autorów pism duchowych, obok niezwykle cennych tekstów pozostawionych najpierw przez Ojców, a później także wielkich doktorów Kościoła82, chronologicznie na pierwsze miejsce, jak zauważa Pelli83, wysuwają się mistycy nadreńscy. Ci XIV-wieczni przedstawiciele szkoły dominikańskiej, nie tylko profesorowie teologii, ale przede wszystkim znani kaznodzieje i przewodnicy duchowi, podkreślają antropologiczno-duchowy wymiar opuszczenia Jezusa, w którym dostrzegają klasyczne elementy doświadczenia chrześcijańskiego na drodze do zjednoczenia z Bogiem. Nacechowana silnie neoplatonizmem, ich nauka o wewnętrznym oczyszczeniu, koniecznym do przejścia od nicości człowieka do pełni istnienia, rozumianej jako zanurzenie się osoby w Trójcy Świętej, nie była chętnie przyjmowana przez teologów. Ze względu na skrajne interpretacje panteistyczne budziła wiele kontrowersji i sporów, stała się przedmiotem badań inkwizytorów, a także powodem do prześladowań ze strony samych dominikanów. Trudności te dosięgły

80 Zob. F.-M. Léthel, La teologia dei santi. I santi come teologi, „Alpha Omega” (8)2012, nr 1, s. 81-108.

81 H. Urs von Balthasar, Duch Prawdy, Kraków 2005, s. 17.

82 Ojcowie Kościoła, ze względu na swój szczególny wpływ na wykład wiary chrześcijańskiej, zostali ujęci niżej, w podrozdziale „Znaczenie teologiczne”. Tym niemniej ich spuścizna stanowi zasadniczo komentarz i naukę życia duchowego płynące z Pisma Świętego, które zostaje przyjęte i przełożone na osobiste doświadczenie Boga.

83 Por. A. Pelli, L’abbandono di Gesù e il mistero del Dio uno e trino: un’interpretazione teologica nel nuovo orizzonte di comprensione aperto da Chiara Lubich, dz. cyt., s. 73.

37 najdotkliwiej najstarszego z przedstawicieli tej mistyki, Mistrza Eckharta84. Dziś dzieła nadreńskich kaznodziejów85 uważa się za ortodoksyjne, co więcej docenia się w nich wiarygodne świadectwo głębokiego życia wewnętrznego samych autorów86, z którego przede wszystkim czerpali oni swoją naukę.

Trudności co do jednoznacznej interpretacji myśli Eckharta (1260-1327) płyną z podjęcia przez niego drogi teologii apofatycznej, na której chętnie ucieka się on do paradoksu i sprzeczności. Bóg nie jest jedynie taki, jakim ludzie Go opisują w swych wewnętrznie logicznych twierdzeniach, gdyż zawsze można o Nim powiedzieć także zdanie przeciwne. Brak spójności w orzekaniu nie wynika z jego fałszywości, lecz ukazuje nieskończoną transcendencję Najwyższego Bytu. Perspektywa ta, choć nie odwołuje się wprost do doświadczenia krzyża i opuszczenia, otwiera na nie, gdyż postuluje oczyszczenie umysłu z koncepcji i pojęć oraz zdecydowane otwarcie się na to, co je przekracza. Z tego względu, przekonuje Mistrz Eckhart, „człowiek nie powinien ujmować Boga jako dobrego lub sprawiedliwego, lecz w samej Jego substancji, w której widzi On siebie samego w swym ogołoceniu. Dobroć i sprawiedliwość są odzieniem Boga, ponieważ Go okrywają. Dlatego zdejmijcie z Niego wszystko, co Go okrywa, i ujmijcie Go w Jego nagości, w Jego ubieralni, tam gdzie On jest odsłonięty i nagi sam w sobie”87.

Stanięcie wobec Boga w samej Jego istocie, tj. odartego z określających Go przymiotów, prowadzi według Eckharta do kontemplacji niepojętej tajemnicy jedności bytu, gdzie „On jest Niczym, a równocześnie Czymś”88. Życie i śmierć, stan doskonałej szczęśliwości i skrajnego cierpienia, jedność i opuszczenie – te wykluczające się w porządku naturalnym określenia, w jakiś sposób mogą się spotkać w rzeczywistości transcendentnej. Krzyż jest tym miejscem, w którym Bóg się odsłania w swej nagości, gdyż zdają się zanikać Jego przymioty, a pozostaje jedynie istota: niewypowiedziana

84 Wobec procesu podjętego przez inkwizytorów, Eckhart odwołał całe swoje nauczanie, które mogłoby być interpretowane błędnie, deklarując, że nigdy nie miał intencji głoszenia nieortodoksyjnej doktryny. Zwracając się do Stolicy Świętej, obiecał przyjąć każdą jej decyzję. Pośmiertnie część jego twierdzeń została potępiona, gdyż uznano je za błędne lub nieroztropne. Wywarł ogromny wpływ na rozwój historii duchowości, uznano go za głównego przedstawiciela mistyki esencjalnej.

85 Kwestia autorstwa poszczególnych pism oraz ich precyzyjnej interpretacji budzi pewne trudności: na przykład kazania Jana Taulera zachowały się jedynie w zapiskach jego słuchaczy, a poza tym wszyscy trzej autorzy posługiwali się językiem staroniemieckim, mało dziś zrozumiałym.

86 Henryk Suzo został ogłoszony błogosławionym w 1831 roku. Błogosławionym nazywa się też czasem Jana Taulera, choć tradycja ta nie została, jak się wydaje, nigdy oficjalnie potwierdzona przez Kościół.

87 J. Tauler, Mistrz Eckhart, H. Suzo, Ścieżka do Boga, Poznań 1996, s. 34-35.

88 W ten sposób tłumaczy Eckhart upadek Szawła pod Damaszkiem i następującą po nim niezdolność widzenia: „«Paweł podniósł się z ziemi, a gdy otworzył oczy, ujrzał nicość». Nie mogę zobaczyć tego, co jest jednym. Ujrzał Nicość: był to Bóg. On jest Niczym, a równocześnie Czymś. To, co jest Czymś, jest zarazem Niczym. Czym Bóg jest, jest tym cały”. Tamże, s. 42.

38 miłość. Tym samym, jest on jednocześnie otwierającą się przed ludźmi drogą mistycznego upodobnienia się do Pana. Ze strony człowieka konieczne jest oczyszczenie, aby on również mógł stanąć w swej nagości tzn. wolności od siebie i innych oraz pozwolić się ogarnąć w pełni miłującej wszechobecności Boga.

Podejmując kwestię niezbędnej dla wzrostu duchowego ascezy, uczeń Eckharta, Jan Tauler (1300-1361), zwraca szczególną uwagę na te jej elementy, które są niezależne od woli człowieka, gdyż przychodzą na niego wprost od Stwórcy. Najbardziej oczyszczająca i życiodajna gorycz, jaka może ogarnąć niektóre dusze dojrzewające do doskonałości, nie wynika z podejmowanych przez nie same praktyk pokutnych, lecz jest owocem działania samego Boga, który przychodzi „ze straszliwymi próbami i w dziwny, sobie tylko właściwy sposób”89. Ta próba naznaczona „wewnętrznym uciskiem i ciemnością”, „jeśli jej ktoś doświadczy z pełnym wewnętrznym przyzwoleniem, […] przepali na wskroś jego ciało i krew oraz całą jego naturę”90. Za tym cierpieniem niezrozumiałym ani dla samej osoby, ani tym bardziej dla otoczenia, kryje się wielka miłość Boga, przekonuje słynny nadreński kaznodzieja swoich słuchaczy, a niedostrzeganie jej – chodzi tu o spojrzenie prostej wiary, a nie intelektu – jest przyczyną wielkiej straty dla duszy.

Cechy opisywanej próby duchowej odnajduje Tauler właśnie w wołaniu Jezusa na krzyżu. Nie jest ona bezpośrednim skutkiem grzechu, gdyż dotyka osób szczerze szukających Boga i wystrzegających się zła. Przypomina natomiast metaforyczną zimę, gdzie wszelkie życie duchowe stygnie i zamiera, a człowiek zamiast radości i nadziei doświadcza oschłości i oziębłości oraz pozbawiony zostaje duchowej pociechy i znaków Opatrzności. „Takiej właśnie zimy doświadczył Pan nasz Jezus Chrystus. Był do tego stopnia pozbawiony pomocy i opuszczony przez swego Ojca i przez Bóstwo, że nawet najmniejsza cząstka Jego Bóstwa, z którym przecież Jego natura była zjednoczona, ani na chwilę nie pospieszyła z pomocą Jego bezsilnej i straszliwie cierpiącej ludzkiej naturze, we wszystkich jej udrękach i w całej jej niewypowiedzianej męce”91. Tauler przyznaje, że każde doświadczenie tego rodzaju przekracza możliwości ludzkiego intelektu. Podobnie, w przypadku wołania Jezusa na krzyżu, nie próbuje on dokonać szczegółowej analizy teologicznej: przywołuje jedynie niepodważalną prawdę o unii hipostatycznej, by w jej obrębie umiejscowić samo wydarzenie krzyża. Wydaje się, że jedyną możliwą drogą do zrozumienia tej próby przeżywanej przez Syna jest dla

89 J. Tauler, Kazania, Poznań 2016, s. 81.

90 Tamże.

39 mistyka analogia własnego doświadczenia oraz płynące z intuicji wiary przekonanie, że jego znaczenie może zostać odczytane wyłącznie w świetle zbawczego dzieła Chrystusa.

Radykalne oczyszczenie człowieka jest konieczne, aby mógł On przeniknąć wnętrze Boga i pozwolił się w Niego przemienić, gdyż „dwa byty i dwie formy nie mogą być równocześnie w tym samym miejscu”92. Nie chodzi więc o zniszczenie jednego istnienia ze względu na jego przyrodzoną słabość, lecz o takie samounicestwienie, które przez wcielenie Chrystusa ukazało się również w Bogu, a które jest najczystszym wyrazem miłości prowadzącej do zjednoczenia. „Czysta bezwzględna nicość”93 stała się udziałem Syna ze względu na przebóstwienie w Nim każdego człowieka. Udział w śmierci Pana, nie tylko w znaczeniu fizycznym, lecz także głęboko duchowym, obejmujący zmysły i wszelkie władze wewnętrzne, jest drogą zjednoczenia z Ojcem oraz prawdziwego poznania Go.

Najgłębsza próba duchowa, poczucie goryczy i opuszczenia mogą w jakiś paradoksalny sposób łączyć się z nieprzerwanym w rzeczywistości trwaniem w Bogu. Tak było, poucza Tauler, w przypadku Chrystusa, którego wyższe władze skierowane były nieustannie do Bóstwa, uczestnicząc niezmiennie w pełni szczęśliwości, podczas gdy władz niższych dotykało cierpienie i śmierć94. Człowiek łączący kontemplację z działaniem, staje się najbardziej podobny do Pana, z którym będzie miał udział w wieczności. Doświadczenie opuszczenia w przypadku chrześcijanina jest więc podobne, ale nie takie samo, jak w męce Jezusa. Zasadnicza różnica dotyczy bowiem charakteru więzi z Ojcem, która u ludzi uwarunkowana jest rozciągniętym w czasie procesem głębokiego samounicestwienia: „ile wyrzeczenia, tyle przebóstwienia”95. Natomiast jeśli chodzi o Syna, ze względu na tę samą, boską naturę i nierozerwalną jedność, relacja ta jest niezmiennie rzeczywista, skuteczna, a wręcz konstytuująca Jego istnienie. Z drugiej strony człowiek, który nie poznał wcześniej nieskończonej miłości cechującej relacje Osób w Trójcy Świętej, nie zasmakował także do dna goryczy

92 Tamże, s. 302. Tak Tauler wyjaśnia tę myśl: „Jeśli ma się pojawić ciepło, musi ustąpić zimno. Ma wejść Bóg? Zniknąć musi stworzenie i wszelka własność. Żeby mógł w tobie naprawdę działać Bóg, musisz się zaleźć w stanie zupełnej bierności, wszystkie twoje władze muszą się wyzbyć działania i sprawności, trwać w samowyrzeczeniu, bez własnej ich mocy, w czystej bezwzględnej nicości”. Tamże.

93 Tamże.

94 Por. tamże, s. 396. W swoich wyjaśnieniach, Tauler posługuje się powszechnie przyjmowaną w jego epoce antropologią scholastyczną, która wyróżnia w człowieku władze niższe oraz wyższe. Nie zawsze jednak pojęcia te są jednoznaczne. Por. W. Szymona, Jan Tauler – kaznodzieja XIV wieku, w: Kazania, s. 29-33.

40 samotności i odrzucenia96. Dlatego „spośród wszystkich ludzi On [Chrystus] najbardziej cierpiał i najmniej doznał pomocy”97, gdyż „im głębsze były […] odczuwanie i doświadczenie Boga, tym większe i trudniejsze do zniesienia są gorycz i udręka tego ogołocenia”98. Choć opuszczenie jest w sposób konieczny przeżyciem chwilowym i dotyka natury ludzkiej, pozostaje ono, w świetle ascetyczno-mistycznej wizji Taulera, nieporównywalnym z innymi cierpieniami dramatem Osoby.

Dla Henryka Suzo (1295-1366) kontemplacja męki Jezusa jest najbardziej bezpośrednią i pewną drogą zbawienia99, źródłem głębokiej pociechy oraz mistycznego przebywania duszy z Bogiem. W swym duchowym przeżywaniu wraz z Ukrzyżowanym poszczególnych jej etapów, w których sam Chrystus jako przedwieczna Mądrość wyjaśnia mu jej znaczenie, pyta on również o doświadczenie opuszczenia. W odpowiedzi Jezus opowiada o szczegółach wewnętrznej męki: z powodu dziwnego zawieszenia, niższa część Jego duszy poddana była przenikliwemu cierpieniu, podczas gdy wyższa jej część cieszyła się niezmiennie widzeniem Boga. Podczas gdy wypowiadał słowa „czemuś Mnie opuścił?”, Jego wola była całkowicie poddana Ojcu100. Pragnienie odczuwane w umęczonym ciele łączyło się z bólem serca ze względu na dzieło zbawienia ludzi.

Rozważanie męki wzbudza w Henryku wdzięczność i chęć odpowiedzi na ten bezmiar miłości. W swej intymnej rozmowie z Bogiem, dochodzi on do zrozumienia, że jedyną jej formą może być przyjęcie podobnej do Jezusa postawy w każdym cierpieniu duchowym, oschłości czy niezrozumieniu. Chrześcijańskie doświadczenie nie opiera się na szukaniu umartwień i ascezy zewnętrznej, choć ból i oczyszczenie uczuć i woli są w nie w sposób konieczny wpisane. Największą wartość ma ta próba, która przychodzi niespodziewanie, w zaskakujących okolicznościach i od osób, które wydają się duchowo bliskie, a to rani jeszcze głębiej101. Przyjąć je „z tą samą miłością, z jaką

96 Sytuacja, w której ktoś kocha i jednocześnie doświadcza całkowitego braku podmiotu swej miłości, to jest próba skrajnej samotności, przypomina według Taulera doświadczenie piekła. Por. tamże, s. 403. Do podobnych wniosków w kontekście wołania opuszczenia na krzyżu dochodzi w XX wieku Ratzinger, o czym piszemy nieco więcej w kolejnej części zatytułowanej „Znaczenie teologiczne”. Por. J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrześcijaństwo, Kraków 1994, s. 291-295.

97 J. Tauler, Kazania, dz. cyt., s. 151.

98 Tamże, s. 403.

99 H. de Suzon, Oeuvres spirituelles, b.m.w. 1725, s. XX-XXVI.

100 Tamże, s. 154.

101 Jak podkreślają komentatorzy, w swoich rozmyślaniach nad męką i dialogach z Ukrzyżowanym Suzo opierał się w dużej mierze na swoim własnym doświadczeniu cierpienia, m.in. ze względu na odrzucenie i prześladowanie ze strony współbraci, dominikanów. Przechodząc poza spontaniczne uczucie zadziwienia i dotkliwego bólu wewnętrznego, nauczył się rozpoznawać w nich „nie tyle Judaszy, co narzędzia Bożej Opatrzności”, i nazywać ich, podobnie jak Chrystus swojego zdrajcę – przyjaciółmi. Tamże, s. XIV-XV.

41 Chrystus wytrwał do końca na krzyżu”102 znaczy wyrazić Mu swoją najgłębszą miłość i stać się godnym Jego bliskości.

W innym miejscu, Suzo widzi w wołaniu opuszczenia drogę, jaką każdy chrześcijanin powinien obrać, kiedy przychodzi na niego nieunikniona próba wiary i posłuszeństwa wobec zbawczego działania Ojca. Słowa Jezusa na krzyżu wskazują na przepastną głębię cierpienia, natomiast towarzysząca im postawa zaufania świadczy o sile Jego miłości, która zdolna jest je pokonać: „Ach, cóż by to była za rozkosz, we wszystkich cierpieniach, w każdym opuszczeniu, we wszystkich okolicznościach umieć się całkowicie zdać na Boga, tak jak to czynił nasz umiłowany Pan. On zdawał się na niego z taką pełnią, jakiej nigdy nie osiągnęło stworzenie. Wołał «Boże mój, Boże mój, dlaczegoś mnie opuścił?» (Mt 27,46). Zdał się na Boga do końca, dopóki się wszystko nie wypełniło”103. Jezus w swym opuszczeniu staje się więc doskonałym wzorem człowieka poddanego próbie, który nawet w największym cierpieniu odnajduje w sobie wewnętrzną siłę, by pomimo wszystko wyrazić wobec Ojca pełnię swojej ufności. Kontemplacja krzyża prowadzi wierzącego na sprawdzone, choć wymagające drogi duchowego rozwoju, u których kresu znajduje się rozkosz przebywania z Bogiem. Nie należy więc pragnąć, by cierpienie minęło, ani specjalnie go szukać – natomiast to, które przychodzi, przyjąć z ufnością aż po „consummatum est”104: spełnienie się tego jedynego dobra, jakim jest zjednoczenie z Ojcem.