• Nie Znaleziono Wyników

Nieetatowy pracownik a prawo polskie

IX. Pracownik nieetatowy, czyli worker, a prawo polskie

5. Nieetatowy pracownik a prawo polskie

Zacznę od uwagi wstępnej, iż mam ambiwalentny stosunek do takiego kie-runku poszukiwań. Przy czym dylematy nie wynikają z barier prawnych oraz modelowych. Sam kierunek poszukiwań jest w moim przekonaniu w pełni dopuszczalny, jakkolwiek bardzo zaskakujący po latach twierdze-nia, że pracownikiem jest jedynie osoba spełniająca wszystkie przesłanki z art. 22 k.p. Tyle że jako badacz aktu prawnego nie tylko mam prawo, ale także obowiązek przeprowadzić analizę tekstu prawnego poprzez zasto-sowanie reguł logicznych. A skoro art. 22 k.p. – o czym pisałem wyżej – wymaga wystąpienia koniunkcji przesłanek kierownictwa oraz wskazania miejsca i czasu – to można w zasadzie bronić wskazanej na wstępie tego rozdziału tezy, zgodnie z którą Kodeks pracy dopuszcza wykonywanie pra-cy pod kierownictwem pomimo tego, że pracująpra-cy depra-cyduje lub co najmniej współdecyduje o miejscu i czasie wykonywania pracy. Co więcej, jeśli efek-tem takiego rozumowania będzie twierdzenie, iż prawo polskie dopuszcza wyodrębnienie kategorii workera, to będzie to wniosek dużo bardziej po-stępowy oraz bliski rzeczywistości życia społecznego niż iluzja „zatrudnie-nia na podstawie umowy prawa cywilnego”. Zresztą jeśli od lat twierdzimy,

197 Boxer v Excel Group Services Ltd ET/3200365/2016 w: Legal update: archive, Excel cycle courier was a worker, not a self-employed contractor (ET).

164

PRACOWNIK NIEETATOWY, CZYLI WORKER, A PRAWO POLSKIE

że osoba wykonująca tak zwaną usługę na podstawie art. 750 k.c. jest

„zatrudniona”, choć nie posiada prawie żadnych praw pracowniczych, to krytycy koncepcji „pracownika nieetatowego” mają dość ograniczony tytuł – zarówno merytoryczny, jak i moralny – do krytyki takiego kierunku myślenia.

Moje dylematy mają zupełnie inny charakter. Rzecz w tym, że u pod-staw konstrukcji „pracownika nieetatowego” leży w gruncie rzeczy problem zaufania wobec wolności. Wszak początkiem i końcem tej koncepcji jest twierdzenie, że pracownik może odmówić prośbie o wykonanie pracy, jak również może się zgodzić na brak gwarancji jej dostarczenia. Obawa jest oczywiście taka, że pracownik zapewne nie odmówi prośbie o stawienie się do pracy, lękając się o swoją przyszłość, lub z pokorą przyjmie kontrakt bez gwarancji zatrudnienia, nie mając ekonomicznego wyboru.

Tyle tylko, że jest to intuicja człowieka w wieku średnim o niskiej skłon-ności do ryzyka. Obserwacja pracy wykonywanej dziś przez studentów prowadzi bowiem do dokładnie odmiennych wniosków. Okazjonalna pra-ca weekendowa czy też sezonowe „dorabianie” w wakacje sprowadzają się właśnie to stałego negocjowania okresów lub czasu pracy. Bo kierownictwo w procesie świadczenia pracy jest tu oczywiste. Setki tysięcy młodych ludzi pracujących między innymi w gastronomii, handlu, przy obsłudze kin i im-prez kulturalnych wykonują pracę oczywiście skooperowaną. Dlatego trze-ba jednak odrzucić lęki i eksponując – podobnie jak Brytyjczycy – że od-nosimy się do prac sezonowych i okazjonalnych, zaufać wolności. I nawet jeśli będą występować spory co do tego, kiedy człowiek jest „pracownikiem zatrudnionym”, a kiedy „pracownikiem nieetatowym”, to przecież będą to spory na zupełnie innym poziomie cywilizacyjnym niż wybór między dzisiejszym „zleceniem” a zatrudnieniem pracowniczym.

Postawmy więc pytanie, czy istnieją argumenty prawne za dopuszczalnością zawierania umów o wykonywanie pracy przez nieetatowych pracowników, czy też wybór jest jedynie między zatrudnieniem a samozatrudnieniem. Zacznijmy od spostrzeżenia, że zwolennicy poglądu, według którego umowa o pracę jest umową prawa cywilnego, mają – przynajmniej pozornie – zadanie ułatwione.

Mogą wszak wskazać na dwie możliwe linie interpretacyjne. Zgodnie z pierw-szą wystarczy tu zastosowanie umowy o pracę z klauzulą „uprzywilejowania”

polegającą na tym, że pracownik nie musi się stawić na wezwanie pracodawcy, albowiem współdecyduje o czasie pracy. Byłaby to klauzula „korzystna”, a więc

NIEETATOWY PRACOWNIK A PRAWO POLSKIE

165

dopuszczalna. Tyle tylko, że elementem konstrukcyjnym „pracownika nieeta-towego” jest także brak obowiązku zatrudniania przez pracodawcę, czyli za-pewnienia wynagrodzenia „za gotowość”, a tego zatrudniony pracownik zrzec się nie może. Tym samym jest to koncepcja słaba.

Drugi kierunek interpretacji odwoływałby się do zasady swobody umów.

Tym samym strony powoływałyby swoistą i nieregulowaną w Kodeksie pracy „umowę o pracę”, na mocy której pracownik oferowałby pracę pod kierownictwem, jednak przy zachowaniu negocjacyjnego charakteru okreś-lenia miejsca i czasu. Tyle tylko, że taka argumentacja ma inne słabości.

Przede wszystkim zakłada, że art. 22 k.p. jest elementem umowy, z czym nie można się zgodzić. Stosunek pracy jest skutkiem zawarcia umowy o pracę, powołania, wyboru i tak dalej, a nie częścią tych aktów. Przypominałem już, że strony mogą być związane umową o pracę, a stosunek pracy w ogóle nie istnieje (art. 26 k.p.). Ponadto umowa dotycząca warunków wykonywania pracy przez nieetatowego pracownika musiałaby być realizacją prawa do pra-cy, czyli publicznego roszczenia o zatrudnienie, a nie pochodną z wolności kontraktowania. Tym samym wymyka się z konstrukcji wolności umów.

Dlatego rozwiązań prawnych należy poszukiwać w przestrzeni publicz-nego prawa podmiotowego, jakim jest prawo do pracy. To ostatnie wiąże się jednak z potrzebą znalezienia podstawy prawnej do działania pracodawcy, który w imieniu państwa ową pracę przyznaje. Władza działa wszak na pod-stawie norm kompetencyjnych, co wynika choćby z zasady legalizmu okreś-lonej w art. 7 Konstytucji RP. Tyle tylko, że Konstytucja RP, stanowiąca o tej ostatniej, pozwala zarazem na jej bezpośrednie stosowanie (art. 8 ust. 2).

Tym samym powstaje pytanie, czy państwo może odmówić zastoso-wania konstytucji wtedy, gdy przyznała ona jednostce prawo podmioto-we, a ustawodawca nie wyposażył podmiotu publicznego w kompetencję do jego realizacji. Przypomnijmy zarazem, że Konstytucja RP przyznaje człowiekowi wolność pracy (art. 65), a nie prawo do pracy. W swojej anali-zie poświęconej wolności pracy wskazywałem jednak za Markiem Piecho-wiakiem, że odróżnienie wolności od prawa ma charakter jedynie aksjo-logiczny198. Wolność nie jest bowiem chroniona sama dla siebie, ale po to,

198 A. Sobczyk, Wolność pracy..., s. 57–58 [za:] M. Piechowiak, Prawo a wolność [w:] R. Hli-wa, A.S. Schulz (red.), Prawa człowieka – prawa rodziny. 30 lat Poznańskiego Zakładu Instytutu Nauk Prawnych PAN, Poznań 2003.

166

PRACOWNIK NIEETATOWY, CZYLI WORKER, A PRAWO POLSKIE

aby można było z niej korzystać. Jeśli więc człowiek postanowi skorzystać ze swojej wolności, to jego decyzja podlega takiej samej ochronie jak ko-rzystanie z prawa. Wspominałem także, że zarówno art. 10 k.p., jak i akty prawa międzynarodowego przesądzają o tym, że jednostce przysługuje wo do pracy. Nie ma przy tym poprzysługuje wodu, aby twierdzić, że praprzysługuje wo do pra-cy przysługuje jedynie w warunkach łącznego wystąpienia kierownictwa i jednostronnego wyznaczania miejsca i czasu pracy. Za bezsporne uznaje się bowiem, że konstytucji nie można wykładać przez pryzmat ustaw zwy-kłych. Zresztą wcale nie jest oczywiste, że podstawowe zasady prawa pracy określone w Kodeksie pracy dotyczą wyłącznie pracowników w rozumie-niu Kodeksu pracy. Wreszcie, jeśli przyjąć, że praca może być wykonywana pod kierownictwem także wtedy, gdy miejsce i czas pracy nie są narzucane przez pracodawcę (co sugeruje art. 22 k.p.), to wykładnia prowolnościowa uzasadnia interpretację, zgodnie z którą prawo do pracy obejmuje także pracę „nieetatowych pracowników”.

A mając powyższe na uwadze, należy stwierdzić, że w imię realizacji wolności pracy (prawa do pracy) oraz wolności ogólnej człowieka, a także w kontekście definicji art. 22 k.p. podmiot przyznający pracę (pracodawca) ma możliwość, a nawet obowiązek „przyznawać” pracę w reżymie innym niż art. 22 k.p., poprzez bezpośrednie zastosowanie Konstytucji RP. Tym samym w moim przekonaniu umowy dotyczące pracy pracowników „nie-etatowe” są dopuszczalne. Co więcej, o czym była mowa, przenoszą dyle-maty prawne na zupełnie inny poziom cywilizacyjny niż rzekome zatrud-nianie na podstawie umowy prawa cywilnego.