• Nie Znaleziono Wyników

buję wykazać, że wśród „młodej literatury” ma ona sto-sunkowo przedstawicieli bardzo nielicznych. Dziś jednak chodzi mi tylko o jeden moment całej tej wojny literackiej, mianowicie króciutką, lapidarną odpowiedź Sienkiewicza i replikę p. Stanisława Brzozowskiego.

Jak wiadomo, Sienkiewicz, uproszony przez redakcję

„Kuriera Teatralnego”, oświadczył, że „ruja pojawia się tylko w pewnych porach roku i nie wypełnia całkowicie życia nawet zwierzęcego, tym bardziej więc nie może wy-pełniać życia ludzkiego”, i powiedział dalej, że „z tego sa-mego względu kierunek oparty wyłącznie na porubstwie, jest nie tylko szkodliwy etycznie, ale, jako niezgodny z prawdą i naturą rzeczy, jest naciąganym, nieszczerym, zatem bezwartościowym”51.

Autor Krzyżaków52 zatem, nie mogąc śledzić dokład-nie repertuaru teatrów warszawskich, dokład-nie odpowiedział wprost na pytanie ankiety, lecz skorzystał ze sposobności, aby w formie stanowczej, choć ogólnikowej, zaprotestować przeciw tym sektom literackim, które obracają się usta-wicznie w zaklętym kole erotyzmu, jak gdyby poza nim nie było innych dążeń, instynktów, uczuć i tęsknot ludz-kich. W kilka dni po ukazaniu się aforyzmu Sienkiewicza zjawił się na arenie p. Stanisław Brzozowski i w sposób tak bezwzględny, tak wprost napastliwy, wystąpił w obronie potępionych kapliczek erotomanii literackiej53, że uważam za właściwe załączyć do tej polemiki choć kilka krótkich, a charakterystycznych, komentarzy.

51 W sprawie repertuaru pesymistyczno-zmysłowego. (Nasza an-kieta). Odpowiedź Henryka Sienkiewicza…

52 Krzyżacy – powieść historyczna Sienkiewicza, wydana w 1900 roku.

53 S. Brzozowski, I smutek tego wszystkiego…, „Głos” 1903, nr 10, s. 148–150 (zob. Teksty źródłowe, s. 79–86).

Zaznaczam przede wszystkim, że p. Stanisław Brzo-zowski jest autorem Mocarza, sztuki nagrodzonej drugą nagrodą w konkursie im. Sienkiewicza i przez znakomi-tego autora Trylogii osobiście do nagrody zakwalifikowa-nej54. Nadmieniam dalej, że na konkursie im. Sienkiewicza wszystkie nagrody przypadły w udziale nie starym pi-sarzom, lecz młodym autorom, z których jeden chodzi nawet jeszcze w mundurku studenckim, a dwaj inni od lat kilku zaledwie uczestniczą w literaturze. Nadmieniam wreszcie, jako jeden z sędziów konkursu, i z góry przepra-szam mych kolegów z jury konkursowego za tę niedyskre-cję, że Sienkiewicz właśnie oświadczył się za wszystkimi nagrodzonymi i odznaczonymi utworami „młodych”, że bronił ich energicznie, a gdziekolwiek znalazł ślad talentu, usiłował, bez względu na zasadniczy charakter utworu, dla talentu tego wyjednać w konkursie zwycięstwo55. Taka Ananke56 np., posiadająca nuty bardzo śmiałego erotyzmu i nieco pogański nastrój ideowy, wywołała najgorętsze po-chwały wielkiego pisarza, którego w tym „młodym pięk-nie” nie raziła „młodość”, lecz nęciło „piękno”.

I oto zjawia się p. Stanisław Brzozowski i wyrzuciw-szy z siebie pół tuzina najpogardliwi wyrzuciw-szych, w najjadowit-szej ironii skąpanych komentarzy, oświadcza w końcu

54 Mocarz – dramat Stanisława Brzozowskiego z 1901 roku. Drugą nagrodę (300 rubli) za ten utwór w konkursie pod patronatem Sienkiewicza otrzymał Brzozowski w 1903 roku.

55 Pod wpływem mniej lub bardziej dosadnych insynuacji ze strony publicystów „Głosu” „Kurier Warszawski” podjął się drukować (w częściach) szczegółowe sprawozdania sądu kon-kursowego, mające dowodzić  – jak byśmy dziś powiedzieli  – profesjonalizmu i transparentności.

56 Ananke – tragedia w greckim kostiumie antycznym autorstwa Mieczysława Hertza. Jury konkursowe rozważało przyznanie utworowi Hertza głównej nagrody. Ostatecznie uhonorowany został, podobnie jak Brzozowski, wyróżnieniem.

z namaszczeniem, że „Henryk Sienkiewicz jest w istocie rzeczy dla nas, ludzi wielu już pokoleń, wśród których działalność jego upływa – człowiekiem obcym”, że „nie przeżył on z nami ani naszych skrupułów, ani zwątpień, entuzjazmów społecznych i nie był dla nas nigdy tym, który sumienie budzi, nie przemówił do nas nigdy jak dusza do duszy o rzeczach wiecznych i straszliwych”, że

„lubiliśmy odpoczywać, żyjąc z prostymi duszami jego postaci, ale nigdy nam przy czytaniu jego dzieł dusza nie rosła”57.

I któż to, panie Brzozowski, są owi „ludzie wielu po-koleń”, dla których Sienkiewicz jest „człowiekiem obcym”?

Czy ty, który na konkursie jego imienia sięgasz po zwy-cięstwo i któremu on sam przyznaje nagrodę talentu?

Czy może cała ta gromadka „młodych”, którzy na tymże konkursie ubiegali się o palmę i wzięli ją z rąk autora Krzyżaków? Jakże to się godzi z jego „obcością”? Jakże ten

„obcy człowiek” mógł was zrozumieć i ocenić? I jakaż to logika karkołomna, jakaż etyka przewrotna kazała sięgać po triumfy tam, gdzie na czele komitetu konkursowego stał „obcy człowiek”!

O! Panie Brzozowski, tylko mnie nie posądzaj, że ja w tej kwestii przemawiam w imię pogwałconych praw wdzięczności i chciałbym wyzyskać twój triumf na kon-kursie, aby ci usta zaryglować i skłonić cię do kornych ukłonów przed „obcym człowiekiem”. Nie! Młody laure-acie, bądź sobie niewdzięcznym, bo w walce o idee, o kie-runki, o hasła z takimi wartościami etycznymi liczyć się nie można; tu nie o pietyzmie, nie o wywzajemnieniu się jest mowa, lecz tylko i wyłącznie o logice twego wystąpienia.

W czyimże ty imieniu występujesz, skoro właśnie

„młodzi” na konkursie znaleźli w  Sienkiewiczu nie

57 S. Brzozowski, I smutek tego wszystkiego…, s. 149 (zob. Teksty źródłowe, s. 86).

„obcego człowieka”, lecz duszę współczującą, rozumie-jącą i miłurozumie-jącą? Ach! Odpowiesz mi może, że przemawiasz w imieniu tych, których autor Trylogii potępił w swym aforyzmie? Ale przecież to nie „młodzi”, to tylko grupa maleńka zasklepiona tak w erotyzmie, że poza „mszą sza-tańską” zmysłów rozpętanych, poza muzyką dreszczów, jęków, szlochań, nienawidzeń i zachwytów miłosnych nie widzą świata i ludzi. Iluż ich jest wśród młodej literatury?

Na palcach jednej ręki ich policzysz i jeżeli dla nich „ob-cym” jest Sienkiewicz, to ty nie masz prawa mówić w ich imieniu, bo najpiękniejsze dziecko twego ducha on wła-śnie zrozumiał, odczuł i nagrodził. I zaiste nie wystąpił on przeciw takim jak ty, który w swym Mocarzu i zresztą w całej swej młodej działalności masz sto tęsknot i sto porywów duszy, lecz przeciw tej garstce obłąkańców, dla których całe życie jest istotnie rują, porubstwem, tarantelą lubieżną. Nikt z estetyków prawdziwych nie chce eroty-zmu i pesymieroty-zmu z literatury wyklinać, bo w nich może być przecież wielkie piękno i wielka poezja, ale ten, któ-rego ty „obcym” nazywasz, ma chyba prawo walczyć prze-ciw tej wyłączności szałów i opętań miłosnych, która jest zasadniczą cechą maleńkiej garstki młodych, nie z siebie, lecz z cudzych wpływów i wzorów czerpiących natchnie-nie swoich talentów.

Królem erotyzmu współczesnego jest przecież Annun-zio58, lecz któż to powiedział, że w dziełach tego człowieka nie ma nic prócz oszaleń i udręczeń miłości przeczulo-nej?! O, grają tam jeszcze inne nuty, inne idee, inne prag-nienia, grają przedziwnie mocno i przedziwnie pięknie59.

58 Gabriele D’Annunzio (1863–1938)  – włoski lotnik wojskowy, poe ta, dramaturg, prozaik, polityk.

59 Znamienne, jak inaczej brzmi ten osąd twórczości Gabriele’a d’Annunzia przez publicystę niechętnego prądom moderni-stycznym w porównaniu z nie tak dawnym atakiem na włoskiego

Więc jakże ciasnym i wąskim jest wobec Annunzia talent Przybyszewskiego! Przecież on ciągle gra na jednej stru-nie! Przecież poza tęsknotą mężczyzny za kobietą i kobiety za mężczyzną on niczego nie widzi i niczego nie słyszy.

A nawet tam, gdzie rozwija swą teorię winy i pokuty, nie może wyjść z zaklętego koła erotyzmu. Annunzia można dzień po dniu czytać tygodniami całymi, lecz niech ktoś spróbuje w ten sposób czytać Przybyszewskiego, a z wy-jątkiem garstki histeryków i histeryczek, każdy wkrótce się przesyci i znudzi maniakiem miłości. Nie przeciw dra-matyzowaniu pożądań miłosnych, lecz przeciw ciągłości

„porubstwa” w dziełach małej gromadki opętańców wy-stąpił Sienkiewicz. A jeżeli ta kapliczka literacka nazwie go

„obcym”, on z uśmiechem przyjmie to zaszczytne miano, lecz kłamie ten, kto nazywa go obcym „ludziom wielu już pokoleń”, kto ośmiela się twierdzić, że on „młodych”, a „młodzi” jego nie rozumieją zupełnie.

I mówisz wreszcie, panie Brzozowski, że autor Pa-miętników nauczyciela poznańskiego60, autor Listów

modernistę w  słynnej Dezynfekcji prądów europejskich Stani-sława Szczepanowskiego: „p. Tadeusz Konczyński wita Gabriela d’Annunzio jako dowód, że potężny duch odrodzenia poczyna wstrząsać literaturą włoską. Ja w tym samym pisarzu, którego dusza musi pochodzić z  Sodomy i  Gomory, chociaż cielsko urodziło się we Włoszech, widzę dowód nie odrodzenia, ale największej demoralizacji i  widzę wytłumaczenie haniebnej klęski Włochów pod Aduą i zapowiedź czasów, w których jaki bicz boży stratuje znikczemniałe hufce niegodnych potomków dawnych władców orbis et urbis”. Cyt. za: Programy i dyskusje literackie okresu Młodej Polski, oprac. M. Podraza-Kwiatkowska, wyd. 3 uzup., Wrocław 2000, s. 59–60.

60 Właściwie Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela  – nowela Sienkiewicza drukowana w  „Kurierze Poznańskim” w  1880 roku.

z Ameryki61, autor Bez dogmatu, autor Trylogii nie przeżył z wami waszych „skrupułów, zwątpień i antagonizmów społecznych”, że nigdy wam „przy czytaniu jego dzieł du-sza nie rosła”62, a ja ci z całą stanowczością mówię, że to wszystko jest pozą literacką, że dla frazesu efektownego mówisz nieprawdę świadomą. I ta niewiara moja w twoje wyznanie, niewiara oparta na znajomości twojego Moca-rza, niewiara, którą budzi we mnie dusza zwycięskiego dramatu, jest dla ciebie chlubą i tarczą, młody laureacie.

Bo gdybym ja naprawdę wierzył, że tobie nigdy dusza nie rosła przy czytaniu Potopu, Pana Wołodyjowskiego i Krzy-żaków, wtedy musiałbym uwierzyć, że autor Mocarza jest tylko komediantem, i musiałbym powiedzieć: Złam pióro literata polskiego!

61 Listy z podróży do Ameryki – cykl reportaży napisanych przez Sienkiewicza podczas jego pobytu w Ameryce, publikowanych przez „Gazetę Polską” w latach 1876–1878; wydanie książkowe pochodzi z 1880 roku.

62 S. Brzozowski, I smutek tego wszystkiego…, s. 149 (zob. Teksty źródłowe, s. 86).