• Nie Znaleziono Wyników

OBRONA BIBLIJNEJ WIARY W BÓSTWO CHRYSTUSA – CZWARTY ETAP INKULTURACJI

W III wieku ujawniły się już procesy wynikające z pluralizmu teologicznego. Dialog obu Dionizych pokazał różne postawy i założenia w teologiach Wschodu i Zachodu. W pierwszym rozdziale pokazaliśmy, że przekaz doktryny wiary w I i II wieku jest bezpośrednią kontynuacją nauczania apostołów. Gwarantem tego były nie tyle próby werbalizacji wyrazu wiary, ile trwanie przy biskupie, przekonanie o posiadanej prawdzie i jedność sakramentalna oraz wspólnota modlitwy. Kościół bronił siebie wobec zadufanego w sobie Cesarstwa i z początku przekonywał swo-ich wiernych, że swo-ich decyzja wiary jest słuszna, później coraz śmielej uzasadniał i świadczył (μάρτυς, martyr), że faktycznie posiada prawdę, za którą potrafi cier-pieć i umierać na wzór Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Ta postawa i działania były trwałymi składnikami wiary również w kolejnych latach. W III wieku polaryzacja stanowisk teologicznych pokazała, że wprowadzanie nowych pojęć w przestrzeń teologii jest długim procesem przebiegającym w dialektycznym napięciu. Teologia Zachodu, przeniknięta ortodoksyjnym monarchianizmem897, stała na straży wiary w jednego Boga. Doktryna Logosu, wypracowywana w duchu inkulturacji, szukała sposobów wyrażenia relacji w Bogu Trójjedynym, próbując opisać jedność Boga w związkach Ojca i Syna. Choć nie udało się w tym czasie wypracować satysfak-cjonujących rozwiązań, to bez tych poszukiwań nie byłyby możliwe osiągnięcia kolejnego wieku już po ustaniu prześladowań.

W IV wieku za sprawą herezji ujawnił się problem wyrażenia potrójnej relacji: Ojciec, Syn i Duch Święty. Jak staraliśmy się pokazać, wiara, którą określaliśmy jako chrzcielną, była zawsze obecna w nauczaniu i działaniu Kościoła. Zachód nie wnikał w subtelne odniesienia, uznając niepoznawalną Tajemnicę. Myśl ludz-ka wobec misterium stawała w kontemplacyjnym milczeniu. Refleksja i kontem-placja Wschodu, bardziej wnikliwa i dociekliwa, szła drogami poszukiwań. Część z nich była błędna, część na taką wyglądała, a część po przepracowaniu w du- chu liturgii i modlitwy stawała się trwałym skarbcem Kościoła. Ujawnione w III wieku napięcia w myśli teologicznej na linii Wschód–Zachód są tłem rozwoju teologicznego rozeznania w IV wieku. Biskupie Credo nicejskie jest ostatecznie obroną biblijnej wiary w Bóstwo Syna Bożego i jako pierwowzór wyznania

cejsko-konstantynopolitańskiego stało się później podstawowym wyznacznikiem wiary chrześcijańskiej, modlitwy i odniesienia do świata. W przekazie i interpre-tacji objawienia przyjęcie niebiblijnego słowa ὁμοούσιος to splot wewnętrznych działań całego Kościoła z walką o przetrwanie wobec pojawiających się zagrożeń zewnętrznych. Od strony przekazu i rozwoju doktryny w III i IV wieku przedsta-wiciele teologii dogmatycznej, patrystyki i patrologii oraz teologicznej historii Ko-ścioła wypracowali spójne koncepcje werbalizacji wiary. W niniejszym rozdzia-le chcemy przeanalizować zagadnienie w obszarze teologii fundamentalnej, czyli kontekst dziejowy zaistnienia pojęcia ὁμοούσιος w wyrazie chrześcijańskiej wiary. Skupimy się szczególnie na roli cesarza Konstantyna, widząc analogię z działania-mi perskiego władcy Cyrusa. Obaj władcy, nie w pełni tego świadodziałania-mi, przyczynili się do rozwoju i obrony wiary w Jedynego Boga. Ponieważ teologia fundamentalna z racji swoich podstawowych zadań zajmuje się relacjami między historią świa-ta i historią przekazu objawienia, skupimy się też na realizacji w dziejach funkcji

pontifex maximus, ponieważ w IV wieku pojawił się bardzo ważny czynnik

wpły-wający na apologijny wymiar Kościoła: relacja do akceptującej chrześcijaństwo władzy. Przeanalizujemy w tym kontekście rolę cesarza Konstantyna, przyjmu-jąc, że jego działania czy ich zaniechanie dają się umotywować jego rozumieniem wskrzeszonej funkcji pontifex maximus i roli władcy jako pośrednika woli Boga. Z tego względu nie będziemy szczegółowo opisywać teologicznej historii here-zji ariańskiej, ale wydobędziemy te aspekty, które rzucają nowe światło na możli-wy do rozeznania przekaz i interpretację wiary w rozumieniu Geralda O’Collinsa w czasie zgromadzenia w Nicei w 325 roku.

PRZEŁOM WIEKÓW

We wstępie, opisując metodę badań, wspomnieliśmy, że prowadzimy po-szukiwania w sposób kolisty, dzięki temu, pamiętając o poprzednich wnioskach i rozeznaniach, wchodzimy w coraz bardziej szczegółową tematykę. Wymusza-ją to również źródła materialne, których od czasów poapostolskich do przełomu wieków III i IV jest coraz więcej. Nie przeszkadza to w formułowaniu wniosków w niniejszej pracy, ponieważ jakość źródeł pierwszego rozdziału pozwala na po-kazanie w sposób niebudzący wątpliwości ciągłości przekazu wiary w Bóstwo Jezusa Chrystusa od Niego samego, potem Jego apostołów, poprzez III wiek po czasy tolerancji religijnej w Imperium. Dzięki przyjętej metodzie badań wykorzy-stujemy to, co jest dostępne w źródłach patrystycznych i historycznych, przecho-dząc od ogólnych informacji do zagadnień coraz bardziej szczegółowych. Przez kolejne lata chrześcijanie stawali wobec nowych wyzwań związanych z sytuacją społeczno-polityczną Cesarstwa. W pierwszym okresie byli dość małą grupą,

któ-ra jednak w pełni była świadoma swej odrębności wobec zadufanego w swą po-tęgę Rzymu. W późniejszych latach chrześcijanie swoją żywą wiarą i przykładem przyciągali coraz więcej wyznawców Jezusa Chrystusa. Swoje życie kształtowali według duchowości apologetycznej i męczeńskiej. Z tych postaw pod koniec IV wieku zrodziła się duchowość monastyczna. Biskupi i inni chrześcijanie broniący ortodoksji tę duchowość, która zakwitła w pełni u ojców kapadockich i mnichów, mogli przeciwstawić nie tylko herezjom i błędom powstającym w Kościele, ale też uzurpacjom cesarskim, niektórym artykułowanym w dobrej wierze. Mimo że skupimy się na roli cesarza Konstantyna, szczególnie podczas zgromadzenia w Ni-cei, to zawsze trzeba mieć w pamięci duchowość takich chrześcijan jak Grzegorz Cudotwórca, Antoni Pustelnik i Makryna Starsza, ponieważ to dzięki takim posta-wom, jakie oni reprezentowali, Kościół trwał i trwa w prawdzie i unika zniewo-lenia. A w czasach dobrobytu ucieczka przed zniewoleniem jest trudniejsza, gdyż jak stwierdza Hugo Rahner: Jeszcze nie zdarzyło się, aby Królestwo Chrystusowe

zbudowali biskupi odpoczywający na sofach cesarskich898.

Na początku IV wieku zmieniła się relacja władzy cesarskiej do Kościoła. Zmie-niły się warunki polityczne, ale nie społeczno-kulturowe. Gdy chodzi o codzienne życie chrześcijan czy działania w zakresie tak zwanej kultury, można powiedzieć, że została zachowana ciągłość postępowania i zachowań. Clive Staples Lewis w swojej książce dotyczącej literatury średniowiecznej i renesansowej, podając jej źródła, omawia czasy późnego antyku i stwierdza: Jest rzeczą charakterystyczną

dla tego okresu, że niejedno z dzieł, które wymienię, wzbudzało od czasu do czasu wątpliwość, czy jego autor był poganinem czy chrześcijaninem. […] Ludzie kultu-ralni po obu stronach [poganie i chrześcijanie] mieli to samo wykształcenie, czy-tywali tych samych poetów, uczyli się tej samej retoryki. Jak wykazano przeszło sześćdziesiąt lat temu [czyli po 1900 roku], stosunki społeczne między nimi były niekiedy przyjazne899. Chrześcijanie tak jak i poganie żyli według zasad wypraco-wanych w kulturze hellenistycznej. Przedstawione na początku poprzedniego roz-działu niepokoje czy obawy pozostają w pełni aktualne. Cesarstwo targane było klęskami żywiołowymi, choć Dioklecjan obronił granice Cesarstwa przed barba-rzyńcami. Początki IV wieku to dla wierzących w Chrystusa ostatni akord prześla-dowań, zakończony tolerancją wobec nowej religii uzgodnioną w Mediolanie. Ko-ściół, który wypracowywał zasady swojego działania i wyrażania wiary w obliczu zagrożenia, stanął wobec nowego zadania, i to w ciągu półtora roku. Wizja, pod wpływem której Konstantyn podjął decyzje ważne dla chrześcijan, zmieniła sytu-ację polityczną o sto osiemdziesiąt stopni900. Z drugiej strony, pragnąc zostać

jedy-898 Hugo Rahner, Kościół i państwo we wczesnym chrześcijaństwie, tłum. Maria Radożycka, Jan Radożycki, Warszawa, Instytut Wydawniczy Pax 1986, s. 60.

899 Clive Staples Lewis, Odrzucony obraz, dz. cyt., s. 54.

900 Por. Jakub Kozłowski, O wizji Konstantyna uwag kilka, dostępne w: http://histmag.org/O -wizji-Konstantyna-uwag-kilka-2606 [przeglądane 01.05.13].

nym władcą Imperium, prowadził on wojny domowe, które podsycały niepokoje ówczesnego społeczeństwa, jak wspomniano w poprzedniej części pracy. Dopiero po 324 roku, po walkach o jedynowładztwo, jego panowanie to, w pewnym sensie, powrót do utraconego za czasów Augusta pax Romana. Dla biskupów i wspólnot wokół nich zgromadzonych powstał problem: jak ułożyć relacje między cesarzem i jego urzędnikami a Kościołem? Często byli to ci sami ludzie, którzy całkiem nie-dawno realizowali nałożone restrykcje wobec wyznawców Chrystusa oraz ci, któ-rzy wydawali zaświadczenia o złożeniu ofiary bóstwom za łapówki. Nie omówi-my bliżej tych relacji, bowiem wymagają one dokładniejszych badań źródłowych, szczególnie historycznych. Przedstawimy pełen napięć dialog Kościoła i władzy cesarskiej w jednym szczególnym, ale niezwykle ważnym aspekcie, czyli wpływu cesarza Konstantyna na powstanie biskupiego Credo nicejskiego. Potomni przydali temu cesarzowi przydomek Wielki, jest on też świętym Kościoła prawosławnego. Chcąc zrozumieć zasady, którymi mogli się kierować cesarz Konstantyn i zgro-madzeni biskupi w Nicei, trzeba na bazie dostępnych źródeł cofnąć się w czasie i zawiesić trwające od wieków stereotypy. Warto też zaznaczyć, że przedstawione zagadnienia są próbą odtworzenia ówczesnych relacji, a więc hipotezą, którą bę-dziemy starali się jak najbardziej uprawdopodobnić.

Stawiamy tezę, że Konstantyn w relacji do nowej religii wykorzystał niejako automatycznie albo z intuicją dobrego polityka dwa osadzone w kulturze odnie-sienia przysługujące jego stanowisku w Cesarstwie. Przeanalizujemy, na ile dzia-łania Konstantyna w relacji do chrześcijan i na synodach biskupów wynikały ze sprawowanej funkcji pontifex maximus oraz w jaki sposób pomagała mu w tym schrystianizowana idea władcy, pośrednika bogów, wypracowywana od czasów Oktawiana Augusta i dopracowana przez Dioklecjana, i jakie były tego efekty dla werbalizacji wiary901.

Tak zwany przełom konstantyński

Na początek uwagi metodyczne i metodologiczne sformułowane przez history-ka starożytności Ewę Wipszycką, wchodzące też w zakres nauk religioznawczych, historii i socjologii religii. Zaprezentujemy je, by w metodyczny sposób przejść do teologii fundamentalnej. Badaczka podkreśla, że prace dotyczące późnego anty-ku tworzone zarówno przez naukowców świeckich, jak i teologów, obarczone są

901 Te dwie funkcje wpłynęły też na stosunek Konstantyna do Atanazego i później na rela-cje jego syna Konstancjusza, zwolennika arianizmu, do niego jako biskupa Aleksandrii, co już nie będzie tematem niniejszego opracowania. Atanazy w takim środowisku rozpoczął, śmiało moż-na powiedzieć, bezpardonową walkę o nicejskie Credo, ale prawie 30 lat po Nicei. Tymi, którzy ostatecznie usankcjonowali, przede wszystkim duchowo i w duchu modlitwy przyjęcie ὁμοούσιος, byli ojcowie kapadoccy. Bazyli Wielki całą swoją dyplomatyczną potęgę zaprzągł w poszukiwanie pojednania, a zakresy znaczeniowe w obszarze teologii sprecyzowali obaj Grzegorze, przyjaciel i brat. Ostatecznie dali wykładnię kluczowych słów wyrażających dogmat o Bogu Trójjedynym.

przedzałożeniami, które powinny być zweryfikowane wobec nowych odkryć XX i XXI wieku. Ewa Wipszycka w eseju Cesarze a Kościół902 zauważa, że ta tematy-ka cieszyła się i wciąż się cieszy nadmiernym zainteresowaniem. Ilość źródłowego materiału i waga tematu nie pozwalają uznać wszystkich prac za wynik normalnych i rutynowych badań. Jest to bardziej rezultat bezpośredniego zaangażowania zarów-no instytutów konfesyjnych, jak i antykościelnych profesorów wyższych uczelni. Te wyniki badań źródłowych są obarczone przedzałożeniami, często nieuświado-mionymi903. Część historyków wyklucza wpływ religii na politykę kościelną ce-sarzy panujących od IV wieku. Ewa Wipszycka, ironizując, pokazuje, że jest to błędna postawa badaczy, ponieważ: wymaga uznania, że ludzie przeszłości

dostar-czają nam fałszywych informacji na temat źródeł swoich pasji, w części dlatego, że chcą kogoś oszukać [dotyczyłoby to wielkich tego świata, cynicznie manipulu-jących umysłami maluczkich], a w części z prostej niewiedzy. A więc my [współ-cześni badacze] wiemy lepiej od naszych przodków, czego oni chcieli i dlaczego904. Wipszycka konkluduje, że nie można szukać odpowiedzi na pytanie o związki między cesarzami a Kościołem bez uwzględnienia losów religii chrześcijańskiej. Nie można pominąć emocji związanych ze sporami doktrynalnymi ani rezultatów działalności duszpasterskiej. Nie można nie uwzględniać roli biskupów, teologów i ascetów oraz pamięci męczenników. Nie można też narzucać ówczesnym ludziom dwudziestowiecznego sposobu ujmowania rzeczywistości905. Opcje pałacu cesar-skiego, interesy wielkich osobistości, podziały społeczne i nawet konflikty naro-dowościowe były nierozerwalnie związane z religią czy religiami tamtych czasów. W tym obszarze, mimo badań i poświadczonych odkryć, na obu biegunach inter-pretacji najdłużej działają stereotypy906. Ewa Wipszycka zauważa, że nawet wśród badaczy kościelnych, panuje przekonanie, że to cesarze IV-VI wieku decydowali o losach Kościoła, z minimalnym wpływem wspólnot wierzących. Przedstawia tę interpretację w analizie niektórych tradycjonalistycznie nastawionych historyków Kościoła na przykładzie sprawy Ariusza907. Koncepcja dominującej roli pałacu w życiu Kościoła i Cesarstwa pozwalała na chwytliwe wytłumaczenie, dlaczego herezja ariańska odniosła tak wielki sukces, dlaczego walka z nią była tak długa i skomplikowana. Badacze ci całą winą za to obarczają cesarzy, którzy narzucali swoją wolę poddanym, wymuszając na nich niesłuszną wiarę. Władza pobożne-go Teodozjusza natomiast spowodowała upadek i zanik tej herezji, przynajmniej w granicach Cesarstwa. Apologetyczna historiografia w takim wypadku pozostaje

902 Por. Ewa Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, dz. cyt., s. 130-133. 903 Por. Elżbieta Kotkowska, Ku metodzie integralnej, dz. cyt., s. 89-91. 904 Ewa Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, dz. cyt., s. 131.

905 Profesor Ewa Wipszycka przestrzega przed przenoszeniem relacji: totalitaryzm a religia z XX w. na czasy przełomu konstantyńskiego i pierwszych soborów powszechnych, por. Kościół w świecie późnego antyku, dz. cyt., s. 131.

906 Por. Ewa Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, dz. cyt., s. 130-131. 907 Por. tamże, s. 145-150.

w granicach tłumaczeń uświęconych tradycją. Bardziej kłopotliwe są przypadki takiego wyjaśniania innych herezji burzących wiarę Kościoła, choćby donatystów, o których przyjdzie nam wspomnieć, gdyż Konstantyn w tym przypadku stał się stroną konfliktu. Wipszycka na podstawie badań proponuje, by wyjść poza krąg

raczej prostackich wyjaśnień w kwestii rzeczywiście dla dziejów późnoantycznego chrześcijaństwa podstawowej908, a tą kwestią podstawową było rozumienie wła-dzy cesarskiej. Z tego powodu konieczne okazuje się analizowanie zmian doko-nujących się wokół kultu władcy pod wpływem chrześcijan oraz religii państwo-wej909. Roszczenia cesarza Konstantyna, często wysuwane w dobrej wierze, stają wobec odniesień duchowych, które zostały przedstawione w poprzednim rozdziale. W czasie gdy doktrynalnie była jeszcze w pełni wykształcona, duchowość chrze-ścijańska oparta na przyrzeczeniu chrzcielnym i liturgii była pierwszorzędnym źró-dłem pewności wiary, na co wskazują postawy tak zwanych zwykłych wiernych broniących prawdy, choć nie ma traktatów teologicznych na ten temat. Dzięki ta-kiej postawie udało się przekonać cesarza do przeciwstawienia się herezji Ariusza, choć nie było to pierwszoplanowe zagadnienie w dialogu władcy i już tolerowanej religii.

Zanim pokażemy relację władzy cesarskiej do Kościoła, opiszemy przełom konstantyński, starając się wydobyć prawdy, które ukazują, że dla ludzi późnego antyku nie istniał podział na sacrum i profanum, zarówno w kulturze, jak i w po-lityce czy życiu gospodarczym. Stąd włączali się w sprawy religii w sposób emo-cjonalny i świadczący o ich pełnym zaangażowaniu.

Kościół w IV wieku wszedł w nową dla siebie sytuację, chrześcijaństwo zyska-ło status religii tolerowanej. Jak wszystkie procesy społeczne, relacje wyznawców Chrystusa i reszty społeczeństwa podlegały rozwojowi, który w aspektach przydat-nych dla ukazania tła wyrazu doświadczenia wiary przedstawiliśmy w kolejprzydat-nych rozdziałach niniejszej pracy. Stopniowo dochodziły czynniki, które pojawiały się w miarę zmian politycznych, społecznych i kulturowych w coraz bardziej wstrząsa-nym najazdami i klęskami Imperium. Tolerancja wobec chrześcijan nie była skut-kiem jednego aktu, a dla teologicznego kontekstu wydarzeń warto podkreślić, że był to ciąg zdarzeń niejako sinusoidalny. Przed ostatecznymi aktami tolerancji ce-sarze wydawali edykty pozwalające na coraz bardziej powszechne i coraz surowsze restrykcje, a pomiędzy nimi były okresy spokoju. Pierwsze prześladowania miały lokalny charakter i były zależne od urzędników cesarskich i ich stref wpływów bądź nacisków na nich. Późniejsze były bardziej powszechne i systematyczne, jednak też zależały od gorliwości urzędników. Jak zawsze w takich sytuacjach czynnik ludzki był tu decydujący. Wobec tego chrześcijaństwo w III wieku nie traciło na popularności, a postawa chrześcijan w większości ukazywała Boga Ojca, władcę

908 Tamże, s. 132.

909 Chodzi o relacje tronu i ołtarza w aspekcie pełnionej przez cesarzy funkcji najwyższego kapłana, co było związane z ówczesną kulturą religijną i polityczną.

wszechświata, który poprzez swojego Syna, Jezusa Chrystusa, nawet przez śmierć wybawia z wszechobecnego fatum. Dodatkowo większość chrześcijan pomagała w czasie klęsk żywiołowych910. Działania apologetów i apologijny aspekt posta-wy naśladowców Chrystusa spowodowały, że prześladowania za Decjusza Trajana nie przyniosły spodziewanego skutku. Mimo ceremonii religijnych i działań ce-sarza jako pontifexa maximusa, pragnącego przywrócić rzymski porządek religij-no-polityczny911, mimo systematycznie prowadzonych prześladowań chrześcijan, mieszkańcy Cesarstwa nie czuli się większej opieki bogów nad Imperium. Goci i ich sojusznicy wdarli się do Tracji i zdobyli Philippopolis (dzisiejsze Płowdiw). Cesarz, który szedł z odsieczą, zginął w bitwie pod Abritus. A był to dopiero po-czątek nieszczęść, które targały niepokonanym niegdyś Rzymem. Tak więc ofiara z chrześcijan i innych nacji, które nie uznawały religii państwowej, nie przynio-sła oczekiwanego skutku, czyli przywrócenia łask Fortuny dla Rzymu912. Rezul-tat był wręcz odwrotny – prześladowani chrześcijanie najpierw wzbudzali litość, potem współczucie, ostatecznie chciano nieść im pomoc. W Kościele prześlado-wania ujawniły siłę wiary, ale też i jej słabość, było wielu upadłych (lapsi), któ-rzy nawet z własnej woli złożyli ofiarę przed ołtarzem religii państwowej, choć urzędnicy działali wybiórczo i niekonsekwentnie913. Po tych prześladowaniach w 260 roku został wydany pierwszy edykt tolerancyjny Galena. Aż do 303 roku trwał pokój, runął w tym czasie mur ignorancji i prostackich oskarżeń o kaniba-lizm czy rozpustę, przez co znikły jedne z ważniejszych przeszkód wstrzymują-cych masowe nawrócenia. Chrześcijanie w większości, jako wspólnota, wykazy-wali się wobec pogan braterską miłością, dzieląc się zapasami żywności w czasie klęsk głodu czy pomagając w czasie zarazy, co tym bardziej zmieniało powszech-ną opinię o nich914. Ostatnie parkosyzmy prześladowań, czyli rok 303 i 304, były dotkliwym szokiem. Edykty Dioklecjana z tych lat nakazały powszechne restryk-cje i dotknęły najsilniej wschodnią część Imperium oraz Afrykę915. Siła

chrześci-910 Por. Adam Ziółkowski, Historia powszechna. Starożytność, dz. cyt., s. 877. 911 Por. Aleksander Krawczuk, Poczet cesarzy rzymskich, dz. cyt., s. 397-400.

912 Adam Ziółkowski w skrócie podaje najsilniejsze wstrząsy wojenne w Azji Mniejszej i nad Morzem Czarnym. Po tragicznej śmierci Decjusza jego stanowisko zajął Trebonian Gallus (Gaius Vibius Afininus Trebonianius Gallus), namiestnik Dolnej Moesii. Zyskał przydomek leniwy i tak też, na szczęście dla chrześcijan, prowadził prześladowania. W tym czasie szalała zaraza w całym Cesarstwie od 251/252 aż do lat siedemdziesiątych III w. W Azji Mniejszej Szapur z dynastii Sasa-nidów odnosił zwycięstwa i nawet zdobył Antiochię. Wziął w niewolę cesarza Waleriana i według podań zrobił z niego podnóżek do wsiadania na konia. Goci z Krymu wznowili ataki. Pojawili się samozwańcy, których zabijali ich właśni żołnierze. Panował chaos i ciągła niepewność. Por. Adam Ziółkowski, Historia powszechna. Starożytność, dz. cyt., s. 868-869.

913 Por. Adam Ziółkowski, Historia powszechna. Starożytność, dz. cyt., s. 868, 876-877. 914 Por. tamże, s. 877.

jańskiego ducha sprawiła, że efekt znowu był odwrotny916. W 311 roku już cięż-ko chory Galeriusz odwołał prześladowania na Wschodzie i wydał edykt tole-rancyjny. Był następcą Dioklecjana, ale nie po jego śmierci, gdyż ten abdykował i umarł dopiero w 316 roku. Cesarz prześladowca dożył czasów pełnej tolerancji wobec religii, którą uznawał za rozsadzającą jedność Imperium, a właściwie po-przez prześladowania wydał wyrok na pogaństwo i przyspieszył przyjęcie nowej religii przez ówczesny świat917. Według historyczki Marii Jaczynowskiej Diokle-cjan przez swoje polityczne i religijne działania przygotowywał grunt do oparcia

Powiązane dokumenty