• Nie Znaleziono Wyników

OTCHŁAŃ CZARNEGO ZIONĄCEGO OGNIA

W dokumencie PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ (Stron 67-81)

1. Zatrzymamy się na moment. Pora bowiem już chyba najwyższa za­

pytać o naturę rejonów, po których się poruszamy. A przynajmniej o cha­

rakter rysującej się przed nami antynomicznej struktury. Z jednej strony przepastność świata, otchłanna natura rzeczywistości, z drugiej — głębiny duszy. W projekcie autora Straceńców obie te przestrzenie są ściśle ze sobą złączone. Ruch w głąb pozwala dosięgnąć nie tylko tajemnicy własnego wnętrza, daje również możliwość wniknięcia w obszar tajemnicy świata.

Wymaga to szczególnych warunków, ale jest możliwe —

W chw ilach sw ych jedynych, t. j. g d y czło w iek staje się I s t n o ś c ią - a nie szeregiem następujących po sob ie w rażeń — w ch w ilach tego sam otn ego w zn iesien ia na szczyt w n im sam ym - O n m o że ob cow ać z sw oją praw­

dą - i przeto z prawdą w szechśw iata, krainę duszy rozświecają błyska­

w ice o b ja w ień .128

O naturze tych rozbłysków pisze Miciński w innym miejscu:

W zm ierzchu g łęb ok im ducha, w b oleści, w ciszy zapalają się w ielk ie id ee jak błyskaw ice. Św iatło ich m a p rzed ziw n ą m o c w iązania od ległych w ierzch o łk ó w jed n ą koron ą p urpury i ogn ia, a przy jej blasku obejm uje

120 Do źródeł, s. 81. Miciński postrzega świadomość na dwa odmienne sposoby (podobnie jak inne aspekty świata zawieszonego zawsze między fragmentarycznością i pełnią). Z jednej strony jest ona rwącym się raz po raz pasmem pojedynczych do­

znań i ufundowanych na ich ulotnej tkance jakości. Jej jądro pozostaje w ciągłym ruchu: podlega nieustannym fluktuacjom i przemianom. Ale zarazem świadomość jawiąca się jako „zmienne zjawisko osobowości” (Faust, s. 274) mieści w sobie nie­

zmienność. Nie jest to żaden gotowy, ukształtowany raz na zawsze komponent. Ele­

ment ten widzieć trzeba raczej jako stałą predyspozycję do iluminacyjnego zharmo­

nizowania wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych jakości (rzecz jasna, podział na ja i świat jest w takich „chwilach jedynych” czysto umowną taksonomią). Obie perspektywy łączy kategoria przemiany, która ustanawia wciąż na nowo centrum pola świadomości, wieńczy ruch i zmianę, nie wstrzymując przy tym ich dynamiki.

Dodajmy, że używane dość powszechnie w XIX wieku słowo „istność” kieruje uwagę na kręgi znaczeń skupione wokół: istnienia i istoty, ale również: iszczenia się, oraz - już mniej wyraźnie - pewności (jak w staropolskim wyrażeniu: jist bądź, czyli: bądź pewien) i prawdy (jak w wyrażeniu: zaiste); vide: A. Bruckner, Słownik etymologiczny języka polskiego, [przedruk wyd. I z roku 1927], Warszawa 2000 (dobrą egzemplifi- kację dziewiętnastowiecznych użyć leksemu „istność” daje Słownik języka polskiego, pod red. W. Doroszewskiego, [przedruk elektroniczny], Warszawa 1997).

CHRISTUS VERUS LUCIFERUS

się najdalsze widnokręgi promieniujące w oceanie przeraźliwej jasności.

{Do źródeł, s. 31)

Z mroku — zalegającego nad krainą duszy — raptowny, oślepiający blask wydobywa rozległy górski krajobraz, rozciągający się aż po najdal­

sze widnokręgi. Ale oglądana z tych szczytów panorama rozjaśnianych obszarów zdaje się obejmować - za sprawą obrazu oceanu „przeraźliwej jasności” - nieogarnione przestrzenie. Dostęp do nich daje szczególna predyspozycja. Moment wyjątkowo intensywnego istnienia. Doświad­

czenie tyleż rzadkie, co dojmujące. A dodajmy jeszcze, że sprzyjają mu samotność i ból, ciemność i cisza. To ważny rys. Miciński bowiem nie ma wątpliwości, że

-Tylko to można wiedzieć, co się przeżyło calem jestestwem - tylko w to można wierzyć, co jest potwierdzone wewnętrznym cudem.129

Powiedzmy jednak wyraźnie, że mowa tu nie tyle - czy ostrożniej:

nie tylko — o projektowaniu wewnętrznej prawdy na rzeczywistość zew­

nętrzną. Gra idzie o wyższą stawkę. Jest nią obcowanie z tajemnicą.

Uczestnictwo w innym bycie. Mówiąc jeszcze inaczej, chodzi o to, by:

poznać realność światów niewidzialnych, przeniknąć za świętą zasłonę, gdzie duchy nauczają wizją bezpośrednią, nie tylko przez słowo. (Wal­

ka., s. 120)

Przeświadczeniom o istnieniu takich wymiarów świata, które sku­

piają w sobie prawdę i sens, Miciński daje wyraz wielokrotnie i na róż­

ne sposoby.130 I odwrotnie, metafizyczne intuicje pisarza stale modelują

129 Do źródeł, s. 179. To właśnie ów „cud” miał stać się antidotum na skrajny pesymizm, który Miciński nieczęsto i z trudem przezwycięża. Dodajmy jeszcze, że komponent egzystencjalny jest szczególnie ważnym elementem epistemologicznej wizji autora Nietoty. Dla ilustracji przypominam jedno z interpretacyjnych rozwią­

zań, jakie pojawiają się w Walce o Chrystusa. Miciński stawia tam hipotezę - od­

nosząc się do tez Charlesa Francois Dupuisa - że we wczesnym chrześcijaństwie siatkę terminów opisujących rzeczywistość w jej najistotniejszych wymiarach two­

rzyły imiona męczenników. Jak to ujmuje poeta: „żywe istoty” układano „w girlandy pojęć” Pamięć o r e a l n i e i s t n i e j ą c y c h świętych - „wielbionych w litaniach”

- odkrywała i wyjaśniała świat (vide: Walka, s. 25-26).

130 Dopowiedzmy rzecz do końca. W optyce Micińskiego rzeczywistość ma dwoistą modalność. W pewnej mierze jest to obszar poddający się racjonalnemu

PĘKNIĘTY PŁOMIEŃ

— w sposób mniej lub bardziej wyraźny — jego artystyczne poszukiwania.

Ich sedno dobrze oddaje passus dotyczący K róla D ucha —

Z tego bożego poematu wynosimy pewności najwyższe: że duch jest światłem w mroku - że za człowiekiem są istnienia potężniejsze - że Przeznaczenie łączy się z naszą wolną i twórczą wolą w metafizycznych regionach, jako Bóg - i dusza. Przenika nas poczucie dziecięcej wiary

— że tajemnica nas nie zawiedzie.131

oglądowi i intelektualnej spekulacji; w konsekwencji zostaje ulogiczniony i staje się zrozumiały. Przede wszystkim jednak jest przestrzenią symboliczną. Dającą się ująć w siatkę symboli i przy tym nasiąkającą symbolicznym sensem. Tkwiąca u podstaw tak rozumianego świata tajemnica jest z jednej strony przejawem wielości zjawisk, okazuje się metonimią złożoności tak bujnej, że nie sposób jej ogarnąć. Ale zarazem - i przede wszystkim - poczucie tajemnicy wiąże się z przeświadczeniem o istnie­

niu innego bytu, radykalnie przekraczającego wymiary ludzkiej egzystencji i jed­

nocześnie skrytego w głębi wnętrza człowieka. Warto też zaznaczyć, że na pytanie 0 naturę tego, co stanowi istotę rzeczywistości, nie pada klarowna odpowiedź. Mi- ciński ma bowiem świadomość, że obszar ten zawsze pozostaje otwarty na kolejne ujęcia. Jest labilny i podlega nieustannym przemianom. Dlatego każdy opis może być tylko przybliżeniem. Bywa, że pełni rolę doraźnej definicji. Nigdy jednak nie staje się definitywną prawdą, która oddawałaby ostateczny obraz, nie podlegający już fluktuacjom i rewizjom. Mimo to autorowi Nietoty towarzyszy przeświadczenie

- a dzieli je z całą formacją modernistyczną - że zarówno pozostająca w ciągłym ruchu rzeczywistości, jak i sama jej dynamika, skrywają w sobie sens. I jeśli nawet nie da się go uchwycić, to można doświadczyć jego głębi: otchłanności. O czym przyjdzie nam niebawem powiedzieć.

131 Do źródeł, s. 118. Przypomnijmy, że Słowackiego autor szkicu Król Duch - Jaźń uważał za „jednego z największych poetów świata” (Do źródeł, s. 83). O samym poemacie Miciński powiada: „Istotnie zaś Król Duch nie był robiony, lecz wybuchał;

jest więc raz dramatem, to znów wierszem lirycznym - epopeją - to rysunkiem na karcie rękopisu! Jest to poemat istnie szalony w znaczeniu najświętszem i prastarem 0 e ia Jiavta” (Do źródeł, s. 82). Słusznie wskazuje się ten fragment, jako formu­

łę dobrze charakteryzującą nie tylko Króla Ducha, ale i teksty Micińskiego (vide zwłaszcza: W. Gutowski, „Z mego szczęścia...”, s. 10; M. Podraza-Kwiatkowska, Wol­

ność i transcendencja..., s. 227; J. Sosnowski, „Prawdą jest tylko milczenie”. (O kilku wersjach zakończenia poematu Tadeusza Micińskiego »Niedokonany«), [w:] Ecriture 1 Pisanie. Materiały z konferencji, pod red. Z. Mitosek i J. Z. Lichańskiego, Warszawa

1995, s. 36). Powiedzmy jednak, że światło na twórczość autora Niedokonanego rzu­

ca również to, co pisze on o ewangeliach. W przekonaniu Micińskiego ich twórcy nie byli jedynie „protokolantami”. Przesądziły o tym czysto techniczne powody: „Jezus mówił po aramejsku - musiano go tłomaczyć”, „pod względem sensu, powtarzano tylko tak, jak byli zdolni Go zrozumieć” (Walka, s. 31). Ale były też przyczyny bar­

dziej złożone, o których - z wymierzonym we współczesność sarkazmem - powiada

CH RISTU S VERUS LUCIFERUS

2, Autor Niedokonanego nie zawsze z taką pewnością i precyzją mówi o obszarach tajemnic. I nie zawsze jego wiara jest tak dziecięca. Niezmien­

nie jednak w „metafizycznych regionach” szuka siły, nadziei i światła

-Patrząc w m oją duszę w łasną, w id zę w niej m roki - i w iem , że nie m ocą w łasn ą odzyskam św iatło. — W yciągam ręce jak M ojżesz — nad w alczą­

cy m narodem w skam ieniałej ekstazie — i czuję ręce w m roku, które szukają m ych rąk - św iatła, które p łyn ą p o w o d zią w ezbraną.132

Wiele wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z czystą kreacją, choć widzieć w tym wyznaniu można również zapis konkretnego — doznania.

Tak czy inaczej, ten niezwykły potok blasku, którego nie sposób dojrzeć

— choć przecież udaje się go wyczuć - zdaje się nieść z sobą otchłanność

„wymownych objawień nieskończoności” (Walka, s. 61). Doświadczenie jego nurtu rodzi wiedzę „o tej otchłani - że jest żywa, nie martwa” {Wal- kay s. 62).133 I to już wystarczy, żeby tę nieogarnioną c i e m n o ś ć wska­

zać jako źródło i miejsce przemiany, która „uskrzydli, podniesie i zmusi zwyciężyć” {Do źródeł; s. 49).134 Powiada więc Miciriski — a esej, który cytuję, jest zarazem odczytem

-autor Nietoty: „trudno, żeby kronikarze, fotografowie i prasa szli za tymi, którzy żyją w pustyni, jawią się, jak meteory, mówią tylko do natur już podatnych do mistyki - więc i do milczenia” {Walka, s. 48). O samych ewangeliach pisze poeta: „to nie były stenografie” {Walka, s. 31), „nazwać je można raczej ekstazą skontrolowaną w pro­

tokole, niż poematem, dobierającym efektów, jak barw na palecie” {Walka, s. 39).

I w innym miejscu: „Kiedy ewangelie zaczęły się układać, to nie jako ścisłe kodeksy, ale jako mniej lub więcej głęboka muzyka z tych wydarzeń, które utworzyły życie Jezusa” {Walka, s. 47). Zarysowana tu pośrednio metoda twórcza z całą pewnością nie była obca Micińskiemu.

132 Do źródeł, s. 161. W Niedokonanym napisze poeta: „rąk jego w mroku szu­

kały ręce duchów niepojęcie wyższych jak Sefiroty lub niskich jak Lemury”, i w łódz­

kim rękopisie poematu: „widziałem jak Duch Jego wyszedł z ciała w tę nieskończo­

ną jedność Wszechbytu - pełną świateł ciemnych - rąk niepochwytnych - głosów niemych” (T. Miciński, Niedokonany. Kuszenie Chrystusa Pana na pustyni. Poemat, [w:] idem, Poematy prozą, oprać. W. Gutowski, Kraków 1985, s. 88, 252; dalej jako:

Niedokonany).

133 Dodajmy, że otchłań ta - podobnie jak mrok, o którym była mowa - rów­

nież pełna jest zaświatowych istnień. Jaźń „wyczuwa w niej bliskie twarze”, „słyszy szum straszliwych skrzydeł Lucifera - który był Synem Bożym przed wiekami...”

{Walka, s. 62).

134 O „ciemności” przyjdzie nam jeszcze niejedno powiedzieć. Tutaj wprowadź­

my kilka uściśleń w kwestii modalności motywu i wpisanej weń dynamiki. Punktem

PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ

D o C ieb ie zwracam się, Bracie m ój.

W m ilczen iu id ź na p u styn ię Twej duszy [...].

T u wzrastaj w n o w y ch m ocach nieznan ych C i d otąd, w n o w y ch p oję­

ciach, które są an ty p o d a m i tego, co przywykłeś uw ielbiać [...], i poznaj, że n ic m ocą w łasn ą n ie m ożesz, ale zaśw iatow em tch n ien iem tych rąk nieznanych, które C ię w spierają i prowadzą.

{Do źródeł, s. 47)

Końcowy fragment tego wezwania odsyła bezpośrednio do przywo­

łanego wyżej obrazu. Podobieństwa pozwalają utożsamić obie sytuacje, i z tego punktu widzenia szczególnie istotne będą różnice. Zwłaszcza pojawiający się tu wątek „mocy nieznanych” i „nowych pojęć”. Można rozumieć to uzupełnienie jako wskazanie na alternatywne drogi pozna­

nia, sytuujące się — powiedzmy - na antypodach szermowania ostrzem dyskursywnych racji. Ale można też wyakcentować w nim tę radykalną

— innowacyjność i odmienność. Dla Micińskiego równie ważne są obie modalności. Jak już wspominałem, w jego przekonaniu tylko intuicyjne

wyjścia jest doświadczenie granicznej natury mroku: „U płomiennych czarnych leżę wrót” {Do źródeł, s. 167). Przekroczenie tego progu jest wstąpieniem w kojarzoną z arche tajemnicą. „Pramatka Ciemność” {Do źródeł, s. 166) jawi się jako obszar zarazem źródłowy i finalny: „W złotym ogniu życia / płyńmy w boży mrok” (Do źródeł, s. 163). W związku z ostatnim cytatem i pojawiającym się w nim, a ważnym dla nas motywem „żeglugi”, przypomnijmy, że w wierszu Reinkarnacja Miciński na­

pisze: „okręt mój w Ciemność Bożą płynie” (s. 159). W Bazilissie z kolei mówi się o „otchłani mrocznej, napełnionej ogniem Boga”, i o tym, że przestrzeń tę odsłonić może tylko prometejski czyn: przynieść światło na ziemię to „gwałtownym sztur­

mem” rozewrzeć nad nią „krainę mroku, gdzie krążą miliony słońc” (T. Miciński, W mrokach złotego pałacu czyli Bazilissa Teofanu, [w:], idem, Utwory dramatyczne, wybór i oprać. T. Wróblewska, t. 2, Kraków 1979, s. 159; dalej jako: Bazilissa). D o ­ dajmy jednak, że „ciemność” jest również negatywnie nacechowaną jakością: „Iskra dusz płonie w ciemnościach - i c i e m n o ś c i j e o g a r n ą - w tym leży jej tragicz­

ny czar!” {Do źródeł, s. 14). I w innym ujęciu: „W piersi mam tyle Boga, że mógłbym rzec mrokom, niech płoną!” {Do źródeł, s. 171). W Nocy rabinowej przeczytamy o ogniu piekielnym, „który górze na obrazach starych katedr”, będącym królestwem tego, „co jest Mrokiem pełnym ognia, Niebem w otchłani” (T. Miciński, Noc rabi­

nowa, [w:] idem, Utwory dramatyczne, wybór i oprać. T. Wróblewska, t. 1, Kraków 1996, s. 100). To właśnie ten dwuwartościowy obszar stanowi właściwe dominium podmiotu eseistycznej prozy - a w dużej mierze również całej twórczości - Miciń­

skiego: „Niechże więc tak będzie, sowia duszo moja - żyj w mrokach, w ruinach Babelu i zakładaj Fundamenty nowej Polski w wiedzy mistycznej. / To jest Twoje królestwo. / Innego nie ma. / Nie będzie. / Nie było. / Amen” (Do źródeł, s. 148).

CH RISTU S VERUS LUCIFERUS

wniknięcie - a to jednocześnie znaczy: twórcza aktywność — daje do­

stęp do tych obszarów rzeczywistości, które wydają się szczególnie istot­

ne. I autor N ietoty wielokrotnie podkreśla wyjątkową rolę intuicji, któ­

rej drogami zmierza się „ku Najwyższemu Wyjaśnieniu Wszechświata”

{W alka, s. 2). Czysto racjonalne ujęcia dysponują rusztowaniami tez, le­

matów i twierdzeń. Wsparte są na utwierdzającej je sile nomenklatury.135 Ich zasięg jest jednak ograniczony —

Czemże są [...] teologiczne pojęcia - wobec wymownych objawień nie­

skończoności? {Walka, s. 61-62)

Nie znaczy to wszak, że rozum ma zostać wyświecony z obszaru ob­

jętego ciemnym blaskiem, nie poddanego uzurpacjom przestrzennych i czasowych relacji. Powiada Miciński: „Rozum nie ginie, kiedy przyj­

muje w siebie światło wyższe” {Walka, s. 104). Intuicja bowiem jest na swój sposób racjonalna, jest „logiką, która działa bez przestrzeni i czasu”

{Walka, s. 3).136 Ideałem byłaby wiedza „wyrastająca z Intuicji, zarówno jak z badań” {W alka, s. 121). Ale napięcie to ma jeszcze inny wymiar.

Dużo - jak sądzę — istotniejszy.

Umysł tworzy inkrustacje mozolne, które nazywają się pewnikami na- ukowemi, lub dogmatami religijnemi.

Duch nasz przeziera przez to wszystko, jak przez szkło zakopcone - i ogląda słońce we wspaniałości jego zaćmienia. Gdyż to, co się nam ukazuje w najdalszych i najgłębszych przenikaniach, jest zawsze tylko zaćmieniem istotnego światła.

{Walka, s. 3)

Słońce przesłonięte. Czarne słońce. Istotne światło, które widoczne jest tylko w swoim zaćmieniu. Ten blask ciemnego świecidła jest dla

Mi-135 Miciński wyraźnie podkreślał będzie ograniczenia dykcji, która proponuje

„szkła zamiast oczu”, „rusztowanie pojęć zamiast twórczej duszy” {Walka, s. 61).

W jego przekonaniu „mało znaczy nawet wielka erudycja”, jeśli pozbawiona jest

„głębszych podstaw” {Walka, s. 16). Nie tylko bowiem sens, ale i sposób jego ist­

nienia nie komunikuje się z porządkiem racjonalizujących dyskursów. Powie poeta:

„Nic fałszywszego, niż chęć wytłumaczenia zjawy duchowej przez różne intelektual­

ne koniunktury” {Walka, s. 12).

136 To umysł „buduje wszystko według formuł geometrycznych wśród płyną­

cych godzin” {Walka, s. 3).

PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ

cińskiego szczególnie istotną kategorią.137 Zanim powiemy o nim nieco więcej, przyjrzyjmy się zarysom obszarów, w których doświadczyć można jego emanacji.

3. Zaczniemy od obrazów nocy. A ściślej, nocnego nieba

-O lbrzym ią, groźną zadum ą iskrzy się n ieb o gw iaździste; - biada tem u, kto do tej św iątyni nie p odejd zie z duszą, p ełn ą otchłani, w której by m o g ła cała w yżyn a n ieb io só w się odbić! {W alka, s. 61)

Przestrzeń organizuje tu mechanizm lustrzanego odbicia. Jej central­

ną jakością jest - głębia. Po stronie niebios jawiąca się jako - wyżyna. Po stronie duszy jako — otchłań. Implikowaną przez oba motywy bezkres- ność potęguje skojarzenie z bezdennością oceanu —

N ie m a n ic cu d ow n iejszego, n iż n ieb o gw iaździste - m yśl to n ie w ocea­

n ie m rok u szafirow ego [...]. M yśl to n ie i szuka w tęsk nocie sw ego kresu.

N ie znajdzie g o ... {W alka, s. 61)

Myśl nie sięgnie dna, bowiem dna nie ma. Jak zwykle u Micińskiego mamy i negatywną wersję tego obrazu:

M r o cz n y ocean n ieb io só w zakrył w szystk ie gw iazd y tajem nic p o tw o r­

n ym ła ch m a n em nędzy, z którego kapią łzy. {D o źró d eł, s. 133)

Ale niebo zasnute chmurami jeszcze wyraźniej jawi się jako obszar tego, co n i e z g ł ę b i o n e . Skłębiona powierzchnia mrocznego oceanu jedynie przesłania dryfujące gdzieś w jego topieli „gwiazdy tajemnic”.138

137 Metaforze czarnego słońca - tak ważnej dla Micińskiego - piękny szkic poświęcił M. Stała: Od czarnego słońca do ciemnego świecidła, [w:] idem, Chwile pewności. 20 szkiców o poezji i krytyce, Kraków 1991, s. 33-48. Tekst ten pozostaje w zapleczu moich uwag o ciemnym świede; podobnie jak niektóre wątki książki J. Kristevej Soleil noir. Depression et melancolie (Paryż 1987). Vide też: M. Pastou- reau, Czarne słońce melancholii. Nerval odczytuje średniowieczne obrazy, [w:] idem.

Średniowieczna gra symboli, przeł. H. Igalson-Tygielska, Warszawa 2006, s. 350-364 (tutaj obszerna literatura przedmiotu).

138 Miciński bez wątpienia jest poetą ciemności i nocy, ale bywa też poetą świ­

tu: poświaty brzasku, samego zarzewia jutrzenki. W takich razach światło padają­

ce na twarz artysty, na jego wiersze, to promienie blasku, który w pierwszym rzę­

dzie odsyła do Boga. Ale jeśli niekiedy autor Niedokonanego mógłby powtórzyć za Słowackim: „Bogiem promienny, / Odprawiam bezsenny / Anielską straż” (idem,

CHRISTUS VERUS LUCIFERUS

I to właśnie ten odmęt ciemności będzie dla Micińskiego matecznikiem paradoksalnej wyobraźni, którą ożywia „tęsknota za niepodobieństwem”

(D o źródeł, s. 144). Do jej natury wrócimy niebawem, teraz powiedz­

my, że sposób w jaki została wymodelowana „ciemność” sprawia, iż staje się ona obszarem transgresyjnego ruchu ku — negatywnym kategoriom.

Dzieje się to nie bez wpływu myśli mistycznej. Z jednej strony - po­

wiedzmy —Jana od Krzyża, z drugiej — dajmy na to — Kabały. Nie musi­

my jednak wcale sięgać tak daleko. Wystarczy już sama topika biblijna, by zobaczyć, ku czemu zmierza zastosowany przez autora K n iazia Pa- tiom kina typ obrazowania. W K siędze Psalm ów czytamy:

U c z y n ił sob ie z ciem n o ści ukrycie, o k o ło siebie n a m io t swój z ciem ­ n ych w ó d , i z gęstych o b ło k ó w .139

Miciński, jakby rozwijając ten obraz, zapisze jedno z najbardziej przejmujących wyznań, jakie znajdziemy na kartach jego książek.140 W eseju Fundamenty N ow ej Polski czytamy:

O m rok u b oży d o k o ła m n ie - n ie w iem - o to im ię okrętu m ego.

Jestem N ie w iem , p ły n ę skąd n ie w iem , k och am - jaki naród nie w iem , zapalam blask w im ię jakiej umarłej i n o w o rodzącej się praw dy nie w iem .

N ie w iem , kto jest ze m n ą na tym p ok ład zie czarnym - nie w iem , jaka g łęb in a jest p od e m n ą

-Dzieła wybrane, pod red. J. Krzyżanowskiego, 1.1: Liryki i powieści poetyckie, oprać, i wstęp J. Krzyżanowski, Wrocław 1989, s. 111), to przecież zazwyczaj mówił będzie w sposób diametralnie odmienny. Choćby tak: „W nocy kiedy to myślę, sam jestem w całej przestrzeni piekielnej między Tatrami, a najodleglejszą z gwiazd. / Bez te- oryi modnych to mówię” (Do źródeł, s. 136). Do obrazów prześwietlonej ciemności przyjdzie nam jeszcze powrócić. Tutaj dodać może wypada, że usprawiedliwieniem dla poczynionego wyżej zestawienia jest nie tyle wspólna miara artystycznej siły obu wyznań, co ich przejmująca bezpośredniość, a także lustrzana odmienność kluczo­

wych struktur figuralnych (w ramach których wyjściowa sytuacja nocnego czuwa­

nia została rozwinięta w dwóch rozbieżnych kierunkach).

139 Gdańska: Ps 18, 1 2 . 1 jest to tylko jedna z wielu możliwych egzemplifikacji (vide m.in.: 2 Sam 22, 12; Ps 97,2; Am 5,18.20).

140 Przytoczony poniżej obszerny fragment hybrydycznej prozy Micińskiego jest w pierwszym rzędzie literacką kreacją, ale błędem - jak sądzę - byłoby lekcewa­

żenie osobistego wymiaru tej wypowiedzi.

PĘKNIĘTY PŁOMIEŃ

N ie w iem .

O radości, o w o ln o ści!... n ie w iem

0 tysiącznozłota m u zyk o o cea n ó w — n ie wiem !

1 najdziw niejsza książka, którą m ó g łb y m napisać, jest o tern — czego

* * 1 4 1

m e w ie m . 1

W io d ą m n ie instynkta, uczucia przemijające - lecz dusza m oja o d p o ­ czywa w tym bezbrzeżnym m roku - n ie w iem !

T u nie m a trosk, tylko wyjące zim n o M iłości,

tu m ilk n ie g łó d i nędza - lecz ob łęd kołysze się w d ó ł głową!

tu żyjem y w ed le in tu icyi w iecznej - rozbijając sw e gw iaźd ziste czoła na kratach m a łp ieg o życia.

Tak n iezn an y W ich er losu w ied zie okręt A rgo w g łęb in y m orza n iew ia ­ d o m e g o , najbezbrzeżniejszego z m órz.

W śród niezm iernej o tch łan i M ęk i i R ozkoszy w szystk iego, co żyje i n ie m oże b y ć ani zb aw ion e, ani zatracone - szukałem w ciąż św iatła dla m i­

W śród niezm iernej o tch łan i M ęk i i R ozkoszy w szystk iego, co żyje i n ie m oże b y ć ani zb aw ion e, ani zatracone - szukałem w ciąż św iatła dla m i­

W dokumencie PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ (Stron 67-81)

Powiązane dokumenty