• Nie Znaleziono Wyników

Pociąg pod specjalnym nadzorem - PGF-u

W dokumencie Apothecarius, 2004, R. 13, nr 4 (Stron 21-26)

Jak pewnie większości wiadomo od 6 listopada miała miejsce ważna dla naszej przyszłości im-preza w Pradze, organizowana przez Polską Gru-pę Farmaceutyczną. Właściciele aptek pojechali tam, by zgodnie z zaproszeniem: „konsolidować środowisko polskich farmaceutów”.

By wszyscy mieli szansę wziąć udział w tej uro-czystości, chociaż duchowo, zamieszczamy wybra-ne fragmenty pochodzące z dyskusji toczących się na łamach Farmaceutycznej Grupy Dyskusyjnej.

Zainteresowanych pełną relacją, a także dodaniem swoich opinii zapraszam do FGD (www.fgd.farma-cja.pl).

Obok zamieszczamy wybrane wypowiedzi lub ich fragmenty. W nagłówkach różne imiona i pseu-donimy osób biorących udział w dyskusji, które wcale nie muszą być prawdziwe. Teksty podda-no nieznacznej redakcji ortograficznej. Używane przez Klubowiczów znaczki typu :-), ;-) lub podob-ne to tzw. emotikony oznaczające np. :-) oczy nos i uśmiech, ;-) przymrużone jedno oko i uśmiech,

ST AN O WIS K A, O PINIE, INFO RMA CJE

:-( smutna twarz, itp., wyrażające także określone

Zgodnie z zapowiedziami do Pragi pojecha-ło 1000 aptekarzy, właścicieli najlepszych aptek współpracujących z PGF w ramach programu DOZ (z pewnymi wyjątkami, do których ja też się zaliczam). Co bardzo wymowne po raz pierwszy widziałem tylu młodych właścicieli aptek / farma-ceutów - wyraźnie następuje wymiana pokolenio-wa w naszym zawodzie.

Uczciwie trzeba sobie powiedzieć, że tak perfek-cyjnej organizacji jeszcze nie widziałem nawet na wycieczce szkolnej.;) Czas był zorganizowany co do minuty i o dziwo wszyscy się podporządkowali organizatorom, dzięki czemu wszystko chodziło jak w zegarku. Jak odjazd autokaru był zaplano-wany na godzinę 15:00, to o godzinie 14:55 wszy-scy grzecznie siedzieli już w fotelach. Szok!:) Inna sprawa, że organizator nie zdawał się na przypadek i byliśmy podzieleni na grupy po ok. 30 osób i na taką grupę mieliśmy 2 opiekunów i przewodnika, oprócz tego dziesiątki innych osób zajmujących się np. kierowaniem ludzi na odpowiednie sale.

Każda grupa miała identyfikatory oraz szaliki w wybranym kolorze (to na wyjścia na miasto). Aby klienci nie zaspali na śniadanie codziennie była pobudka o wściekle wczesnej godzinie. :))

Pierwszego dnia mieliśmy tylko zakwaterowa-nie w luksusowych hotelach („normalna” cena za nasz pokój to 220 EURO!) i powitalną kolację.

W sobotę zerwali nas skoro świt i przez większą część dnia były obrady na ogromnej sali. Na po-czątek przemówienia zaproszonych gości: prezesa Łódzkiej OIA, Olechowskiego z PO oraz Prezesa Szwajcowskiego i Dziesięciny. W pierwszej części było omówienie obecnej sytuacji na rynku oraz problematyki różnego rodzaju programów lojal-nościowych. Wykłady były nad wyraz obiektywne i pokazane były obie strony medalu! Dziesięcina wręcz udowadniała, że dla niektórych aptek naj-lepszym wyjściem będzie własny program lojal-nościowy, co niewątpliwie niektórym namieszali zdrowo w głowach.:) Myślą przewodnią tej części sympozjum było „czy nam się to podoba czy nie,

programy lojalnościowe to dzisiejsza rzeczywi-stość i od tego nie uciekniemy- pytanie nie brzmi”.

Potem obiad i warsztaty, na których pracowaliśmy w grupach nad różnymi zagadnieniami związa-nymi z programem DOZ (mieliśmy się wypowie-dzieć, co chcemy w nim zmienić). Po powrocie dalszy ciąg wykładów, tym razem już konkretnie na temat planów co do nowego DOZ’u.

Ponieważ słuchało tego ponad 1000 osób więc myślę, że nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeżeli Wam o tym napiszę. Żeby było szybcie,j w punktach:

- nowe karty, punkty będą za każde 5zł wydane w aptece i zliczane będą automatycznie przez sys-tem informatyczny obsługiwany przez Comarch;

- pacjent będzie dostawał na bieżąco informacje o „stanie konta” w gazetce, będzie go można do-datkowo motywować ekstra punktami; - dodatko-we punkty dla samej apteki i pracowników które zamieniać się będzie na nagrody (dodatkowa mo-tywacja); - bardziej zdecydowana identyfikacja wizualna, wprowadzają nowy kolor- pomarań-czowy; - dalszy rozwój tematu rehabilitacji w ra-mach programu; - i na koniec prawdziwy hit: PGF z bankiem GE będzie oferował klientom aptek kar-ty kredytowe na zakup leków (do realizacji TYL-KO w aptekach DOZ).

To tak tylko w skrócie, pewnie wszystkiego nie wychwyciłem, ale to chyba najważniejsze punkty.

Teraz pozwolę sobie na chwilę refleksji. Po tych wykładach zaczynam się z Wami zgadzać: program DOZ jest cholernie niebezpieczny dla aptek !!!!

Niebezpieczeństwo drzemie w tym, że DOZ po tych zmianach będzie tak dobry, że nie będzie miał żadnej przeciwwagi w postaci konkurencyj-nych programów, znowu będą 3 kroki do przodu przed całą resztą. Powiem Wam, że sam nie chciał-bym konkurować z apteką z nowym DOZ’em, wo-łałbym już w niego wejść. ( Zaczynają wprowadzać takie narzędzia, których nie można samemu sko-piować).

Myślę, że inne hurtownie teraz zostaną mocno w tyle ze swoimi programami.

AAA i jeszcze najważniejsze. Na sam koniec Pre-zes Szwajcowski zadeklarował, że na prośbę każdej apteki występującej z DOZ’u, PGF będzie kasował adresy zarejestrowanych pacjentów. Jak można się domyślić deklaracja ta spotkała się z aplauzem ze strony sali.

Następnego dnia dowiedzieliśmy się, że z wi-docznego z okien centrum kongresowego mostu zwanego „mostem samobójców” chciał skoczyć człowiek, ale został szczęśliwie ściągnięty przez

ST AN O WIS K A, O PINIE, INFO RMA CJE

straż pożarną. Prasa nie doniosła czy to był jeden z aptekarzy.;))

Wieczorem zaproszeni zostaliśmy do jednej z praskich karczm na kolację i piwo, (chociaż lało się hektolitrami wszyscy wyszli o własnych no-gach). Z ciekawostek spotkaliśmy tam Pana B., członka naszej Rady Aptekarskiej, który zrobił głośną pokazówkę po tym jak zaproszono go do rady DOZ’u i pomimo sprzeciwu Izby naturalnie w radzie pozostał (twierdzi tylko że kasy za to nie bierze i nie wiadomo czemu nikt mu w to wierzyć nie chce). Ale pewnie do Pragi też pojechał za wła-sne pieniądze i spotkaliśmy go tam tylko przypad-kiem??;) Obłuda ludzka nie zna granic!

Sobota była dniem poświęconym na rozrywkę.

Znowu nas zbudzono o świcie i przez pół dnia zwiedzaliśmy z przewodnikiem piękną Pragę. Pra-ga była dosłownie opanowana przez „szalikow-ców” z Polski, bo 1000 osób było widać w każdym

miejscu Pragi i wszyscy pytali nas, co to za ogrom-na grupa.

W niektórych miejscach takich jak złota ulicz-ka tłok był tak duży, że ledwo można było przejść.

Pogoda dopisała, przewodnik był rewelacyj-ny. Wszystkim podobała się najbardziej historia o „kamiennym stolcu”.;)

Na wieczór przygotowali nam prawdziwą niespo-dziankę. Imprezę w hradczańskim zamku w dwóch salach (hiszpańskiej i Rudolfa), które zarezerwowane są tylko na największe wydarzenia państwowe i za-mknięte są dla „zwyczajnych” osób. Sale są napraw-dę niesamowite, historię czuje się tam na każdym kroku. Nawet zaproszony Prezes czeskiej Naczelnej Izby Aptekarskiej nie krył wzruszenia, ponieważ pierwszy raz w życiu wpuszczono go na tę salę, a

czescy aptekarze mogą sobie tylko pomarzyć o takiej imprezie w tym iście magicznym miejscu. Ze spe-cjalnych gości mieliśmy jeszcze ambasadora Polski w Czechach (wyjątkowo bezbarwna postać) i prezesa Polpharmy, która była sponsorem wieczoru. Impre-zę rewelacyjnie prowadził Leszek Mazan, ubarwiając konferansjerkę licznymi anegdotami. Czas umilały nam dwa zespoły muzyczne (jeden muzyki poważ-nej, drugi z lekka swingujący) i bardzo uzdolniony niewidomy pianista. Obsługiwało nas kilkudziesię-ciu kelnerów. Na przystawkę był łosoś z kawiorem i kwaśną śmietanką (mmmmiodzio), na danie głów-ne dzika kaczka w jakimś bardzo fikuśnym sosie...

I to była największa klapa tej imprezy. Kaczka była twarda jak podeszwa i tak ohydna w smaku że nie wiedzieliśmy co z nią zrobić i większość wróciło z powrotem do kuchni na talerzach. Ratowało nas tylko pieczywo. ;)) Ponieważ wszyscy byli głodni po tej kolacji planowaliśmy zamówić pizze, ale

nieste-ty obiekt zamknięnieste-ty i ochrona nikogo nie wpuszczała, następnym razem na taką im-prezę wezmę sobie, chociaż kabanosa.;)))

W kuluarach można było się dowie-dzieć wiele ciekawych plotek, ale do cza-su jak ich nie potwierdzę nie chcę na ten temat pisać. PGF zaczyna chyba jednak bardzo niebezpieczne zagrywać i naraża się nawet swoim najlepszym klientom...

Mieliśmy też nieoficjalne spotkanie z ludźmi z FGD, ale nie udało nam się spokojnie pogadać, bo jak tylko zebra-ła się grupa to dołączył do nas doradca z PGF’u i rozmowa się skończyła.;)))

Bardzo ciekawe były rozmowy w ku-luarach. Jeżeli komuś się wydaje że po-jechały osoby ślepo wierzące w dobre serce PGF’u czy w jakikolwiek sposób od nie-go zależne to jest w wielkim błędzie. Była wą-ska grupa osób, które popierają i będą popierać każdą inicjatywę PGF’u, ale zdecydowana więk-szość osób bardzo trzeźwo patrzy na rzeczywi-stość (dużo trzeźwiej niż osoby na tej grupie;))).

Słyszało się nawet toasty „żeby im ten nowy pro-gram nie wyszedł” albo „żeby im wyszedł jak ta kaczka na obiad”.;))

Spora część była troszkę oburzona niektórymi punktami umowy nowego programu i deklaro-wała że wejdą w niego, ale tylko na swoich wa-runkach, tak więc spodziewać się możemy ko-lejnych zmian w umowach (od początku było zresztą mówione że umowy będą negocjowane indywidualnie). Wiele osób jednak w program ... podczas „uroczystej kolacji”

ST AN O WIS K A, O PINIE, INFO RMA CJE

niewątpliwie wejdzie, po prostu uważając go za najlepszy na rynku.

Raf - PS. Za rok kolejna impreza PGF w Berli-nie.

Piotr Stolarczyk pisze: Moja 1-sza refleksja: raf na-pisał (?, a może tylko podna-pisał, a przygotował dział PGF?) relację przed imprezą. Jeśli rzeczywistość była inna - tym gorzej dla rzeczywistości... Takiej laurki nie czytałem od lat. Napisana zgodnie z kanonami sztuki PR (tylko... nieudolnie): to co ma być wspaniałe (PGF i jego program) - jest wspaniałe (!), a jednocześnie...

jakże „ludzki” jest jednak ten PGF - popełnia ludzkie, małe błędy... (kaczka!) Rzeczywiście, kaczka dodała re-lacji wiarygodności - nie wszystko było rewelacyjne (w to byłoby zbyt trudno byłoby uwierzyć...). Ale przyj-rzyjmy się szczegółom „obiektywniejszych” relacji.

Szperacz pisze: właśnie przeczytałem o sposobie po-zyskiwania wiernych do sekty Moona (Philip G.Zim-bardo - Psychologia zmiany postaw i wpływu społecz-nego) i znajduje w twojej relacji pewne analogie :))) Tam też program składał się z niewinnego zaprosze-nia na kolację, podczas której delikwent spotykał się z sympatią i szacunkiem w stosunku do swojej osoby.

Następnie mamy występy, a następnie przemówienia gooru, slajdy... Pokazujące szczęście jakie może nas spotkać. Po tym cudownym wieczorze następuje zapro-szenie na weekend w górach, gdzie czas jest od rana do wieczora wypełniony zajęciami (wykłady, zajęcia spor-towe itp, dyskusje w grupach). Wszystko ma charakter uroczysty. Kandydatów nigdy nie zostawia się samych sobie - członkowie sekty pilnują ich cały czas. Cały czas dba się o to by gość czul się wyróżniony, myślał ze jest częścią czegoś wielkiego i ważnego, dopuszczonym do wtajemniczenia. A wszystko to po to by zmienić jego przekonania i zachowania. Skłonić do pozostania w tej cudownej organizacji. Niech mu się wydaje ze zapro-szono go do raju.... a to że w imię sprawy ma oddać im cały majątek to już drobny szczegół ;))) Widzisz podo-bieństwa ???

Anonim pisze: Moja relacja w skrócie : - Czwartek- pierwsze rozmowy w grupie - widać duże zaniepoko-jenie ludzi, obawiają się podpisać nowy DoZ ale sądzą, że zostaną zmuszeni, jeśli apteki konkurencyjne, w tym i własne PGF będą program posiadały (a będą). Jest im znana formuła, że program prowadzi do całkowitego uzależnienia apteki i trudno będzie się wycofać kiedyś.

– Piątek - od rana szkolenia, wykład Olechowskiego, jakiegoś profesora z Akademii Ekonomicznej w Po-znaniu - agitacja raczej delikatna - takie opowiadanie.

Prezes Łódzki mówi o sytuacji na rynku, ale wg mnie, o dziwo, nie zachęca w jakiś specjalny sposób do pro-gramu. Wychodzi Dziesięcina i zaczyna wręcz kabaret - pozostaje niezależna przedstawiając zalety i wady programów marketingowych hurtownianych i

indy-widualnych. Wnioski - jakiś program trzeba mieć, ale z danych wynika, że własny daje lepsze efekty. Pokazali wykres obrotów apteki z indywidualnym programem, gdzie obrót rozpoczynał się od 600 000 w górę (i nie pomyliłem zer) - ludzie własnym oczom nie wierzyli.

Po ich wystąpieniu Prezes PGF wyskoczył na estradę jak z procy podkreślając wady i tylko wady indywidu-alnego programu. Po południu wystąpienie rzecznika DoZ o programie, o kartach czipowych, kredytowych i innych, wystąpienia firm itd. Na koniec wg świadków, którzy dobrze znają Prezesa PGF, nerwy mu puściły - kończąc wykłady faktycznie pokazał kij - albo ktoś wchodzi albo nie, on nie będzie się prosił, nie może być tak, że jest program a PGF nie jest dominującym dostawcą i że nie potrzeba mu dotąd stworzonych baz pacjentów, które wykasuje. - Sobota - gonitwa po Pra-dze i zwiedzanie, wieczorem kolacja, na której Prezes tym razem wyjmuje marchewkę i w całkiem innym to-nie zaprasza wszystkich za rok do Berlina. - Niedziela wyjazd. Ogólne wrażenia z rozmów - w głośnych wy-powiedziach nikt nie ma zamiaru podpisać umowy, ale jak będzie faktycznie to zobaczymy. Ludzie, ci z którymi rozmawiałem raczej myślą, ale obawiają się konkurencji.

Trudno im zrozumieć, że konkurencją w tej chwili jest dla nich PGF z własnymi aptekami. Muszę zaznaczyć, że większość osób z którymi rozmawiałem to raczej mło-dzi lumło-dzie w granicach 40-tki, a jednak większość obec-nych to wiek ok. 60 i tu mam wielkie obawy w stosunku do ich rozeznania. FGD znali wszyscy, jedna osoba tylko stwierdziła, że kłamią, ale po rozmowie chyba zmieniła zdanie. Do programu i tych co w niego wejdą przyjmuje się powoli słowo „biedronki” od nazwy supermarketów zarządzanych centralnie. Dość znaczący fakt to to że np.

z Radomia były tylko dwie apteki, nic nie było słychać o grupach z Pomorza.

Stanisław Piechula pisze: Widzę, że już Wam załatwi-łem skreślenie pacjentów jak ktoś wyjdzie z DOZ, ale nie wierzcie w to jak nie dostaniecie tego na papierze - nie z nami te numery i obiecanki bez pokrycia Bruner! Już rok temu nas zapewniali,

że nie będą powiększali ilości aptek! A aplauz ze strony sali jest najlep-szym dowodem na to, że ludzie są przestraszeni z tego w co weszli i chętnie by się uwolnili, dlatego zbieram propozycje do zmiany umowy DOZu i przedstawię je wszyst-kim by się o nie starali dla własnego

bezpieczeń-stwa. Pan B - to rozumiem że Pan Berezowski? Był też nasz kolega, który chciał rozdać ulotki jednej z aptek św.

Franciszka, która zaczęła stymulować chyba w Bytomiu leki za 1 grosz itd... po zapewnieniach Dyrektora PGF

ST AN O WIS K A, O PINIE, INFO RMA CJE

Katowice, że nic takiego nie będzie miało miejsca - ktoś powiedział, że to ktoś od Piechuli próbuje rozdawać ulotki. Do głosu nikogo nie dopuścili, było to spotkanie monologów pochwalnych na temat DOZu i PGFu, a jak nasz znajomy właśnie chciał o tym zacząć mówić i zgło-sił się do zadania pytania to Szwajcowski zeskoczył z try-buny i podszedł do niego by tylko nie zadano jakiegoś pytania głośno. NIE zgadzam się z Tobą, że ten program będzie TAAAKi dobry, gdyż jedynie spowoduje kolejny wyścig zbrojeń w programach i inni też coś dostosują, a poza tym to siła apteki zależy od jej stabilności eko-nomicznej i możliwości finansowych i organizacyjnych - mając dobre rabaty i niskie koszty można w każdej chwili zrobić coś ostrzejszego niż DOZ ,a masz prosty przykład - Euro Aptek - bez niskich cen DOZ z nimi nie pokonkuruje. A tak na koniec tego punktu to co to za po-moc jak i tak nas zakasuje PGF jak rozwinie swoją sieć, a w dodatku wykorzysta swój program rozreklamowany przez aptekarzy. TO JEST TYLKO KOLEJNE ROZPĘ-TANIE WOJNY POMIĘDZY APTEKARZAMI I DAJE IM SIĘ JESZCZE LEPSZĄ BROŃ BY SIĘ NAWZAJEM WYSTRZELALI a na tym zarobi PGF i jego rosnąca sieć, która będzie coraz promo-wanie aptek PGFu, w których kiedyś DOZ będzie ścią-gał pacjentów ale jako aptek swojej sieci a aptekarze teraz pomagają go im wypromować.

no a jak ? normalka. póki co DoZ wprowadzili w 300 własnych. plany mówią o 1000 własnych, no ale jak wi-dać aptekarze wiedzą lepiej co się bardziej opłaca. Nie ma to jak robić za jelenia i budować markę obcej sieci...

ups przepraszam - własnej ;))))

Real pisze: czyli w końcu jak podpisujemy ten DOZ + czy nie - taką imprezę zrobili, że chyba trzeba pod-pisać !!!!!!!!!!!!!!!!

Szperacz pisze: zgodnie z teorią wzajemności to podpisać wypada... bo nie wypada ;) do tego dochodzi zasada zaangażowania (konsekwencji) tak więc wielu to podpisze.

Wzajemność - taką zasadę stosowali członkowie sekty Hare Kriszna na dworcach lotniczych w USA, obdarowując przypadkowych pasażerów kwiatem, a następnie prosząc o datek, który zwykle otrzymywali.

Wykorzystywali w ten sposób psychologiczny nawyk, który wymaga od nas, abyśmy rewanżowali się za to, co otrzymujemy. Gościsz u rodziny? Na pewno

zapro-ponujesz także im gościnę. To miła strona tej zasady.

Gorsza - w promocji w supermarkecie dostajesz kawa-łek serka na wykałaczce, prawdopodobnie zrekompen-sujesz się, kupując całe opakowanie.

Zaangażowania (konsekwencja) - w regule tej wyko-rzystuje się naturalną potrzebę bycia konsekwentnym.

Podziwiamy stałość, wytrwałe dążenie do celu, ludzi o takich cechach oceniamy jako godnych zaufania.

Sami też chcemy tacy być, a przez to łatwiej nas zmani-pulować. Kluczem do stosowania tej metody jest czyjeś początkowe zobowiązanie - jeśli się uda nam je wy-móc, potem będzie dużo łatwiej namówić tę osobę do spełnienia kolejnych żądań. Technika jest bardziej sku-teczna, gdy zobowiązanie jest wygłaszane publiczne, a jego podjęcie wymaga wysiłku. Z natury nie jesteśmy rozsądni - jeśli zdarza nam się podjąć złą decyzję, to mamy tendencje do brnięcia dalej, staramy się znaleźć sposób, by ją uzasadnić - wszystko po to, by pozostać konsekwentnymi.

Właśnie z tą zasada wiąże się najwięcej technik ma-nipulacji stosowanych przez zawodowych negocjato-rów i sprzedawców.

Tadek12 pisze: Z tymi Krisznowcami to bywało jesz-cze lepiej. Gość dostawał od jednego kwiatek - i nic nie musiał dać w zamian. 500 metrów dalej podchodził do niego drugi - tak samo ubrany i ogolony na „0” - gość już czuł, że go lubi - bo od takiego samego dostał kwia-tek. Ale ten następny poprosił go o datek - większość lu-dzi w takiej sytuacji nie odmawiała. Potem - kiedy sobie uzmysłowił, że jest manipulowany - ze złością wyrzucał kwiatek do kubła na śmieci. Następnie - ten pierwszy - wyjmował z kubła kwiatek – i akcję zaczynał od nowa.

Danusia nawiązuje do wystąpienia Dziesięciny, która jakby nawet pokazywała, że programy indywidualnych aptekarzy mogą być lepsze: co to za technika która karze pokazać na wykresie coś zgoła innego niż teza która organizator chciał nam przekazać? PS. kolejna technika?

Tak Raf....to można podciągnąć pod „technikę ma-gicznego słowa”. Organizator ma na celu „sprzedanie”

swojego programu, ale okaże się o niebo wiarygodniej-szy jak najpierw przedstawi plusy „konkurencji”, (za-uważ, że Dziesięcina nie zachwalała np. Apteki z Ser-cem z Farmacol czy Multi-System z Torfarmu, a mówiła

„jakby aptekarz” sam sobie zrobił program - wiedząc że to u Was ( Kasia i inni, graniczy z cudem, bo jesteście wygodni!!!!) a dopiero potem...stopniowo.... organiza-tor dopowiada jedno MAGICZNE SŁOWO: „ALE” i....

wolniutko zaczyna pokazywać plusy swojego progra-mu... Uczestnik nie znający tych technik albo nawet znający ale podpisujący jakakolwiek umowę „on the spot” - na kolanie, jest zgubiony czytaj...kupiony!

Dariusz Szymański: Wielu z DOZ-owców ma tak konstruowane umowy, że mogą się z nich wycofać nie

W dokumencie Apothecarius, 2004, R. 13, nr 4 (Stron 21-26)