• Nie Znaleziono Wyników

Polska „trzecia droga”

II. Pojęcie usług oraz jego uwikłanie prawne

5. Polska „trzecia droga”

Przeprowadzony wyżej wywód prowadzi do wniosku, że prawo polskie, podobnie jak prawo innych krajów europejskich, zna tylko dwie formy wykonywania pracy zarobkowej – zatrudnienie pracownicze oraz samo-zatrudnienie. Przy czym słowa „samozatrudnienie” nie ograniczam wy-łącznie do jednoosobowych podmiotów gospodarczych, o czym będzie jeszcze mowa. Tymczasem praktyka, judykatura oraz szereg przepisów prawa sugerują istnienie trzeciej drogi czy „zatrudnienia na umowach pra-wa cywilnego”.

31 Wyrok NSA z dnia 14 lipca 2005 r., FSK 1971/04, LEX nr 173219.

POJĘCIE USŁUG ORAZ JEGO UWIKŁANIE PRAWNE

34

Pozostaje jedynie pytanie, skąd w takim razie bierze się zjawisko

„umów-zleceń” w Polsce. Zwłaszcza że cytowana wyżej ustawa z roku 1988 wysyłała w tym zakresie bardzo wyraźny sygnał, że każdy stale za-robkujący przez pracę niepracownik musi być traktowany jako przedsię-biorca. Do tego sprowadzenie przesłanki „zorganizowanego sposobu pro-wadzenia działalności” do samego faktu zarejestrowania dostarcza i dziś pełnej argumentacji za twierdzeniem, że nie ma „trzeciej drogi” w kon-tekście wykonywania pracy zarobkowej. Nie wspomnę, że każdy prawnik z elementarnym doświadczeniem i wiedzą co najmniej intuicyjnie czuje to, że błędna jest wykładnia prawa, która w takim samym stanie faktycznym pozwala na zastosowanie zupełnie różnych narzędzi prawnych, żeby wy-mienić członków zarządu spółek kapitałowych, którzy – według aktualnych poglądów – mogą być zarówno zleceniobiorcami, jak i samozatrudnionymi przedsiębiorcami. Co więcej, mogą być także pracownikami.

Wydaje się, że jest to rezultatem co najmniej trzech czynników. Pierwszy to wspomniany już lęk przed uznaniem, że prawo zawiera tak wiele ogra-niczeń naszej wolności. Jak bowiem wyjaśnić coś, co wydaje się na pozór nieracjonalne, a mianowicie, że zarobkowanie na życie może się co do za-sady odbywać wyłącznie przez zatrudnienie pracownicze albo przez prowa-dzenie działalności gospodarczej? Wszak ta ostatnia oznacza niedogodno-ści. Jeśli dodamy do powyższego stosunkowo niskie przychody „z usług”, to oczekiwanie, aby człowiek wykonał szereg niedogodnych dla niego czyn-ności formalnych, wydaje się nieproporcjonalne do uzyskiwanych korzyści.

Drugi, i dość ściśle powiązany z poprzednim, czynnik to nieobecność w dyskursie społecznym silnego argumentu wskazującego na to, że reje-stracja działalności gospodarczej ma walor społeczny. Innymi słowy, nie jest to niedogodność sama dla siebie, lecz element organizacji życia spo-łecznego – już choćby na potrzeby ubezpieczeń społecznych oraz podat-ków, żeby wspomnieć o podatku VAT. Tymczasem godząc się na „trzecią drogę” zarobkowania, natychmiast musieliśmy stworzyć specjalne regula-cje na potrzeby ZUS, a ze zleceniodawców uczynić płatników danin pub-licznych od tak zwanych zleceń, co zresztą jedynie ukazuje iluzoryczność

„samodzielności” tak zwanego zleceniobiorcy.

Po trzecie wreszcie, doktryna publicznego prawa gospodarczego intui-cyjne – i chyba trafnie – wyczuwa, że znakomita większość tak zwanych zle-ceniobiorców to w istocie pracownicy. Zresztą widać to już w samym języku

POLSKA „TRZECIA DROGA”

35

potocznym i prawnym. Powszechnie wszak mówimy o tym, że tak zwani zleceniobiorcy wykonują pracę, a nie że świadczą usługi. Z kolei w języku prawniczym mówimy o „zatrudnianiu” na podstawie umowy-zlecenia. Tak samo stanowi szereg regulacji prawnych.

Przy czym powyższe przyczyny są z sobą bardzo silnie powiązane. Za-pewne doktryna publicznego prawa gospodarczego byłaby znacznie bar-dziej kategoryczna i wręcz przyjęłaby domniemanie, że każda ciągła niepra-cownicza aktywność zarobkowa musi być potraktowana jako działalność gospodarcza, gdyby domniemanie to nie dotyczyło setek tysięcy tak zwa-nych zleceniobiorców.

Co więcej, doktryna prawa gospodarczego zapewne zaostrzyłaby swoje poglądy na temat zorganizowanego prowadzenia działalności gospodarczej, gdyby wykazać – co będzie przedmiotem dalszych rozważań – że znaczącą liczbę tak zwanych samozatrudnionych także należy zaliczyć do grupy pra-cowników. Wyrażam bowiem pogląd, że wskazane wyżej zjawisko utożsa-miania zorganizowanego sposobu prowadzenia działalności z samym tylko wyborem formy tej działalności jest błędne, i jest ostatecznie pochodną re-zygnacji wobec codziennej praktyki, którą niewłaściwie uznajemy za zgod-ną z prawem. Tym samym można z powodzeniem bronić poglądu, że oso-ba, która wprawdzie zarejestruje działalność gospodarczą, nie zawsze ją w praktyce prowadzi. Działalność gospodarcza polegająca na świadczeniu usług ma miejsce wtedy, gdy przedsiębiorca oferuje usługę opartą wyłącznie na połączeniu swojej pracy z elementem zorganizowania (wiedza i/lub na-rzędzia). Jeśli osoba, która zarejestrowała działalność gospodarczą, oferuje tylko swoją pracę, to jest pracownikiem.

Innymi słowy, wykładnia art. 2 ustawy o swobodzie działalności go-spodarczej znajduje się w ścisłej relacji z wykładnią art. 22 k.p. Przy czym dziś mamy do czynienia z liberalną wykładnią obu tych przepisów, co osta-tecznie doprowadziło do zamieszania na dużą skalę, generując powszech-ne powszech-negatywpowszech-ne zjawisko społeczpowszech-ne zwapowszech-ne umowami śmieciowymi. To, że z umowami takimi nie dają sobie rady także inne kraje europejskie, nie jest pocieszeniem. Zwłaszcza że sytuacja w tych krajach jest jednak o tyle lepsza, że zjawiska umów-zleceń w większości one nie znają.

POJĘCIE USŁUG ORAZ JEGO UWIKŁANIE PRAWNE

6. UWAGI KOńCOWE

Wątek samozatrudnienia w kontekście działalności gospodarczej oczywi-ście wróci w dalszej części tej książki. W tym miejscu moim celem było je-dynie wskazanie, że prawo polskie zawiera wszystkie narzędzia prawne, aby osoby rzeczywiście wykonujące usługi uznać za osoby samozatrudnione.

Równocześnie zarysowałem istotny element systemu prawa, w którym nie ma miejsca na „trzecią drogę” w kontekście wykonywania pracy za-robkowej w postaci „zatrudnienia cywilnego”. Tym samym zarobkowa-nie przez pracę jest możliwe wyłączzarobkowa-nie przez samozatrudzarobkowa-niezarobkowa-nie w ramach własnej działalności gospodarczej lub zatrudnienie pracownicze. Co więcej, im większą rangę przypiszemy przesłance „zorganizowania” w działalności gospodarczej, tym większą grupę osób „wtłoczymy” w zatrudnienie pra-cownicze.

W każdym razie państwo polskie jednak dobrowolnie kapituluje w walce z tak zwanymi zleceniami. Nawet gdyby bowiem przyjąć, że element zorga-nizowania jest czysto formalny, to już samo przymuszenie tysięcy zlecenio-biorców do zarejestrowania działalności gospodarczej – do czego państwo ma narzędzia – będzie miało ten skutek, że znaczna część z nich zostałaby zatrudniona. Duża część zleceniobiorców nie ma bowiem interesu w takiej rejestracji z uwagi na zbyt niskie dochody w kontekście wymaganych for-malności. Zwłaszcza że prowadzenie działalności gospodarczej dostarcza kolejnych niedogodności, już choćby w ramach rozliczeń podatków czy też ubezpieczeń społecznych. Tym samym w naturalny sposób wzmogłaby się presja na zatrudnienie pracownicze.

Dodajmy, że prawo dostarcza zarazem argumentów za dopuszczalnością świadczenia okazjonalnych usług bez potrzeby rejestracji. Wreszcie można dowodzić, że nie ma obowiązku rejestrowania działalności gospodarczej tam, gdzie ustawa nakłada obowiązek osobistego wykonywania usług, o ile rzeczywiście wykonywane są usługi. Tym samym system prawa jest całkiem racjonalny. Problem w tym, że nie potrafimy uruchomić jego potencjału.

37