• Nie Znaleziono Wyników

kowe działania. Każda stronapełna jest też detali,przez coRok z Findusem oglądaćsię będzie jeszcze dłużej.To dobrypomysł, żeby wykorzystaćsprawdzonego bohaterawroli przewodnika po naturalnych atrakcjach dla najmłodszych. Kiedy dorośli nie mają czasu dla swoichpociech, a dzieci najczęściej wy­

bierająkomputery jako najłatwiej dostępną rozrywkę, warto przypominać o innych ta­ nich, zdrowych i twórczych sposobach spę­ dzania wolnego czasu.

E.-L. Larsson, K. Danielsson, Rok z Findusem, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2015.

Karolina Miłek

POSZUKIWACZE SKARBÓW

Homer ma dwanaście lat, a przed so­ bą perspektywę niekończącej się opieki nad kozami nafarmieojca. Chłopiecjed­

nak chciałby zostać prawdziwym poszuki­

waczem skarbów,takim,jak jego wujek Dra­ ke. WujekDrakeróżnił się odreszty rodziny ibardzo imponował bohaterowi: teraz nie żyje, połknięty przez ogromnego żółwia.

I taksię składa, że pies wujka,bardzo smut­

nybasset, trafia jako spadek do Homera. Dla chłopca wiadomość ośmierci krewnego jest jak koniecmarzeńo poszukiwaniu skarbów.

Homer nie podejrzewajeszcze, że prawdzi­

we przygodyprzeżyje dzięki psu - tropicie­

lowi skarbów.

Suzanne Selfors na samym początku opasłej powieści obiecuje czytelnikom jed­ no: że psu nie stanie się niczłego. Samanie lubihistorii, w których zwierzętom dzieje się krzywda - tego typuwyciskacze łez ją znie­

chęcają, więc mali odbiorcy mogą być pew­ ni,żew To tylko pies? podobnych pisarskich praktyk nieznajdą. Taobietnica okazuje się

przydatnawlekturze, bo Selforsod począt­ ku nie oszczędzapostaci. Śmierćwujka Dra-ke'a to jedno - ale przecież pies, którego ten poszukiwaczskarbów zostawił, tęskni i nie ma powodów do zadowolenia. Autorka obiecuje swoim czytelnikom kaskadyśmie­

chu, jednak do tej obietnicy wizjacierpiące­

gopsanie pasuje. Długo trzebapamiętać o początkowym punkcie, by nie dać się po­

nieść psiej melancholii. Tenpiesnie będzie nigdy wesoły - ale nie jest torównoznacz­ nez jego nieszczęściem czyzagubieniem.

Pies staje się tukatalizatoremwielkiejprzy­ gody-za takimprzewodnikiemHomer mo­

żeśmiało podążać.

Niebrakuje tu intrygujących postaci:

siostra Homera zajmuje się wypychaniem martwych zwierząt, a Lorelei mieszkaw...

magazynie zupy. Ponieważ Homer wszedł wposiadanieprzedmiotu,októrym marzą czarne charaktery z tomu,będzie musiał

sięwykazaćsprytem i odwagą. WTo tylko pies?każde kolejne wydarzenie okazuje się dziwniejszeniż poprzednie. Selforszapew­ nia dzieci, żedostarczyim mnóstwa po­ wodówdo śmiechu, aledo tego akurat ko­ mentarza niewszyscy się przekonają. A to zasprawąhumoru amerykańskiego, nieza­ wsze działającegonawszystkiedzieci.Ho­

merobraca się w świecie absurdów i kary­ katury, wydarzenia są tu kreślonez rozma­

chem i kreskówkowe: wyraziste,ale i jedno-płaszczyznowe,niewiele w nich smaczków i komizmotwórczych popisów. Selfors sta­ wia przede wszystkim nahumor sytuacyj­ nyi scenkipodporządkowane rozbawianiu dzieci, ale nie zauważa, że takie kierowa­ nie fabułąma wielkąwadę: przekreśla wia­

rygodność powieściowego świata. W efek­ cietrudno uwierzyćw istnienie przyjaciół i wrogów Homera, więc izaangażować się w akcję.Niewiele w To tylko pies?rozkłada­ nychwczasie niespodzianek-to, co autor­ ka wymyśli,natychmiast wrzucado tekstu, zyskujetymsamym szybkie tempofabuły, ale traci na jakości.

To tylko pies?to opowieść o poszukiwa­ niu przygód i odążeniu do spełniania ma­

rzeń. Nieprzypadkowo Homerma już za­ planowaną przez rodziców życiową ścieżkę - bohater musi dodatkowo, pozawłasnym strachem, zwalczyć jeszcze opór dorosłych.

To metaforyczne oderwanie się od dzieciń­

stwa, a dla odbiorców wskazówka, żetrze­ ba walczyć o własne pragnienia. Homer sta­

je się wysłannikiem ze świata baśni, ai wi­

docznym przejawem literackiej klasyki - sam motyw poszukiwania skarbów pozwala wyznaczyć szereg inspiracji i kontekstówdla tej powieści. Najmłodsiotrzymają natomiast książkę zdynamizowanąiopartą naabsur­

dach, zato nieprzytłaczającą przesłaniami czy pouczeniami. WTo tylko pies? dzieje się

sporo - wszystkow sposób uproszczony, kreskówkowy i wolny odidealizowania. Su­ zanneSelforswybiera przygodówkę,która nie powinna zmęczyć dzieci.

S. Selfors, To tylko pies?, Wydawnictwo Wilga, Warszawa 2015.

Monika Rituk

SZKOLNE KAWAŁY

Literacki koszmar każdego niemal dzieckaprzeżywa Miles, kiedy jego rodzi­

ceprzeprowadzają się do Doliny Ospałej.

To miejsce, którego jedynąatrakcją sąsta­ da krów. Chłopakwie doskonale,że w no­ wej szkole będzie musiał z powrotem dać siępoznać jakonajlepszy kawalarz. Niepa­

sujemurola ofiary, a wniczymnie jest tak dobry, jak w robieniu dowcipów. Przygoto­

wuje siędo towarzyskiego wejścia, ale jesz­ czeniewie,żektoś pokrzyżujejego plany.

Na miejscu jestbowiem Niles, pupilek dy­ rektora i asystent, najlepszy uczeńi kawa­ larz, jakiego świat nie widział. Zaczyna się wielka wojna na dowcipy - cozrobiMiles, to Niles natychmiast storpeduje i przebije.

Nilesjest bowiem sprytny iprzewidujący.

A do tego zna wszystkie szkolne kawały i za­ wszewyprzedza swojegonowegorywala.

Proponuje mu też układ: stworzenieKosz­

marnej Dwójki, niedościgłego duetu żar­

townisiów. To jednakcoś,na co Miles nie chce się zgodzić. Musi więc znosić kolejne dowcipykreatywnego kolegi. Krowy przy­ glądają się wszystkiemuz bezpiecznej od­ ległości. Najgorzej i tak madyrektorBar- kin, bo to jego autorytet najbardziej ucierpi w pojedynku na żarty.

Koszmarna dwójka toksiążkautrzyma­ nawmocnym klimacie powieści z komik­

sowymi rysunkami, chociaż nie ma tu nar­

racji pierwszoosobowej i brudnopisowych rysunków.Wszechwiedzący narrator posłu­ guje się ilustracjami dla dopełnienia obrazu sytuacji,aczasem idla wprowadzenia mar­ ginesowych żartów,na przykład drwin z dy­ rektora. W tekście trwa za to walka między MilesemiNilesem, dwomaprzeciwieństwa­ mi połączonymi zamiłowaniem do żartów.

Co pewien czas w opowieści powracają i kro­

wy - w szeregu ciekawostek podporządko­ wanychkomizmowi. Motyw szkolnychdow­

cipnisiów służy tuautorom do wzbudzania śmiechuzasprawą humoru sytuacyjnego - chociaż Jory John iMac Barnett sięgają teżpo absurd.Impulsywne działaniakon­

tra starannie obmyślane planyto prawdziwa potyczka na dowcipy.Chodzitu jednak nie o to, żeby upokorzyćprzeciwnika, ażeby na­

kłonić go dozmiany zdania. Walka nie wy­

klucza uczciwościi honorowej gry-a to za­ mienia akcjęz zestawu podstępóww wojnę na strategie. I chociaż samtematklasowych wesołkówprzydajesięprzedewszystkim

PODMJM ?CRCIA HLMDRl 1KAWAŁÓW

«¿«X

1

UW

ss

1'3

í «iwcofieu V 2Ą

MAC BARNETT

) ( •

w literaturze,Koszmarna dwójka cieszy na­

wet odchodzeniem od prawdziwościi szkol­ nego realizmu.Tu zabawa jestnajważniej­ sza - a w tejzabawienie mazwycięzców iprzegranych.

Miles i Niles próbująsięnawzajem za­

pędzić w kozi róg. To pojedynek,do którego niewolno angażowaćdorosłych - aleauto­

rom udało się wykluczyć prawdziwe krzyw­ dy,straty moralne i cierpienia. Nie ma tu mo­

wy o znęcaniusięnad słabszymi, dowcipni­ sie znajdują godnych siebie przeciwników, ato sprawia, że akcjaprzypomina też zawo­ dy sportowe.Opowieśćo kawałach uzupeł­

niają komiksowerysunki - łatwo dzięki nim zorientować sięw dynamicznej sytuacji.

John i Barnett wykorzystują dosyćprosty motyw fabularny, alewykazująsię teżspo­ rąpomysłowością w jego realizacji. Stosun­ kowo łatworozśmieszasię małych odbior­

ców dowcipami sytuacyjnymi - tu dochodzi donichzestawniemaldetektywistycznych przewidywań iodkryć, z prostego humoru przechodzą zatem autorzy do intryg właści­ wychtomom dla starszychdzieci. Koszmar­

nadwójka to lekka historia pozbawiona re­ alistycznych tonów - przygotowana dla roz­

rywki i podporządkowywana modom wlite­

raturzeczwartej.Dla dzieci to niekończąca się zabawa - zasprawą kierunku, w którym zmierzafabuła.

M. Barnett, J. John, Koszmarna dwójka, Wydaw­

nictwo Egmont, Warszawa 2015.

Mrav

LICZENIE

Żeby zaistnieć na rynku literatury czwartej, autorzy szukająoryginalności i po­

mysłów,które pozwolą imwyprzedzić kon­

kurencję. U Natalii Usenko idą one w parze z atrakcyjną realizacją: autorka łączy w to­

miku literackie opowiastki do czytania oraz zadania matematyczne dla dzieci.Bractwo- piractwo.Przygoda matematyczna to książ­ ka, która dostarcza maluchom lekturowej zabawy i rozrywkiumysłowej. Pozwoli po­

lubićmatematykę i sprawi, żenauka wyda się dzieciom przyjemniejsza. Bez względu na to, czy będzie tonaukaczytania,czyteż rachunków. Tomik z ilustracjami Elżbiety Ki-dackiej to zaproszenie do zabawy i prawdzi­

wie pirackie wyzwanie.

Zaczyna się ta historia w sposób, któ­

rydorośli najlepiej zrozumieją. Sympatycz­

na kilkupokoleniowa rodzina ma dośćżycia w mieście. Zmęczeniecywilizacją i oddale­ nie od natury to czynniki, które wpływają na odważną decyzję. Bohaterowie porzucają dotychczasowe życie, kupują statek zwany Krową Morską i wyruszają - wraz ze zwierzę­ tami - na dotąd bezludną wyspę.Tam mogą prowadzić znacznieciekawszą egzystencję, zgodnąw dodatku z literackimi wyzwania­ mi imarzeniami dzieci. Tonieustająca pirac- ko-bajkowa zabawa, wktórą wprowadzają kolejne drobne opowiastki (a tych w książ­

cejest dwadzieścia).

Zmieniają się w nich formy, zmieniają się narratorzy, ale nie zmieniasięupodoba­ nie do radości.Każda historyjka przynosino­ wą oryginalną scenkę zwyimaginowanych pirackich doświadczeń. Scenkite powiąza­ ne sąiznormalnymżyciem znanym czytel­ nikom: czasem ktoś obchodzi urodziny, ktoś zjada smakowite placki, ktoś zalepia rany plastrami. Nie obejdzie siębez szeregupi­

rackich strachów, tresowania ośmiornic czy szukania dziwnych istot ukrytych w zaro­ ślach na wyspie. Ciągle dziejesię coś nowe­ goi atrakcyjnego nie tylko dla uczestników wydarzeń. NataliaUsenkobardzo dba o to,

żeby opowiastkom nie brakowało humoru -te przygody sprawiają, żemaluchy często będąsięśmiać ikibicować postaciom. Au­ torka nie ma czasu nabudowanie skompli­ kowanych fabularnych konstrukcji, jestza to precyzyjna w tworzeniu dowcipnychminia­ tur. Bractwo-piractwoto ciągłe zmianysytu­ acji. W dynamiczne historyjkiUsenkowpla­

tacałe szeregi liczb. Zwykle pod koniec „ba­ jeczki" wprowadza propozycjępodsumo­

wania wymienionychwtekście elementów.

Podsyca tymsamymciekawośćmałych od­

biorców i sprawia, że sami dla siebiebędą chcielipoznać odpowiedźna pytanie. Atrak­

cyjnością zatemNatalia Usenko bez wątpie­

nia przebijaszkolne zadania z treścią.

Poza „bajeczkami"proząznajdują się tu teżdodatkowe rymowanezagadki. Tu większa jestrozpiętość poleceń - dotyczą oneilustracjii polegają czasami na odnale­ zieniu poszczególnych elementów,czasami nadorysowywaniu brakującychmotywów, zaznaczaniu drogi, łączeniu kropek... wpro­

wadzają więcdodatkowe płaszczyzny zaba­

wy i zachęcają najmłodszych do angażowa­

niasię w lekturę.

ElżbietaKidacka,autorkailustracji, za­ biera najmłodszych na prawdziwą wyspę, na której roi się od zabawnych zwierząt czy postaci. Ta ilustratorka potrafiwydobywać i podkreślaćdowcipy, bawi się więc tema­

tami wprowadzanymi przez NatalięUsen­

ko. Świetnie czuje się na takiej wyspie i wta­

jemnicza dzieci wjej rozmaite sekrety. Udo­ wadnia- podobnie jak Natalia Usenko - że matematyka wcale nie jest nudna,a liczenie można połączyć z zabawą.Dużow tej książ­ cekolorów, dużo uśmiechów na twarzach postaci (i zwierząt), które radośnie realizują swoje marzenia - trudno olepszą zachętę dowytężonej pracy. Za sprąwą tejpublikacji matematyka będzie się dzieciom przyjem­ nie kojarzyć, ato powinnowykluczyć pro­

blemy i uprzedzenia w procesieedukacji.

Takąksiążkę zpowodzeniem proponować możnajako publikacjędo samodzielnego czytania, jak imatematyczny trening.

N. Usenko, Bractwo-piractwo. Przygoda mate­

matyczna, Wydawnictwo „Nasza Księgarnia", Warszawa 2015.

Karolina Miłek

PYTANIA I PRZEKONANIA

Toseria uznana i bardzo łubiana przez najmłodszych odbiorców.Dzieci dostają tu odpowiedzina wiele pytań, poznają cieka­

wostki i mogą uważnieobserwować rze­

czywistość,a przy okazji cieszą się teżkrót­ kimi „życiowymi" fabułkami. W serii Histo­

ryjkidla ciekawskich dzieci niemieckiecykle edukacyjne splatająsięzprogramami typu

„jak to działa", a największą ich zaletą jest fakt, że za sprawą opowiastek można pra­ wie przeżyć konkretne wydarzenia. Czysło-

niebojąsię myszyto następna publikacjadla lubiącychzadawaćpytania dzieci. Tym ra­ zem tomik ma jednego autora - Christian Dreller przybliża maluchom zagadkii wy­

jaśnienia obiegowych opinii, czasami pro­

stując błędne przekonania.

Tym razem tematemksiążki stały się po­ wszechniegłoszone sądy. Część z nich tra­ fia do bajek,część przedstawiająmaluchom dorośli- wdobrej wierze iw przekonaniu, że mająrację. Christian Dreller zastanawia się nad sprawami błahymi i niepotrzebny­

mi nawet w zwyczajnym funkcjonowaniu, ale dzięki dociekliwościsprawdza rozmaite bajkowe aksjomaty. Pozwalaprzy tym zwe­ ryfikować przekonania (także-terodziców!) i dostarcza dzieciom rozrywki. Pozatytuło­ wym pytaniem rozmyśla autormiędzy inny­

mi nadznaczeniem liczby kropeku biedron­

ki, kwestią rogówna hełmach wikingów, przyklejaniem się gumy do żucia dożołąd­ ka, trupią czaszkąna flagach pirackichczy kształtemZiemi. Pokazuje,czym grozi czy­ tanie przysłabym świetlei przekonuje, że nie wszystkie bakterie są złe. Wśród opowia­ dań znalazło się między innymijedno waż­ ne dla dzieci z nadwagą:mały chłopiec jest nieszczęśliwy, nikt niechce grać znim w dru­

żyniena wuefie,a koledzyśmieją sięz jego słabości dofrytek.Wuefista przekonuje, że w umiarkowanychilościach frytki nie są nie­ zdrowe, a nadwaga to nie wyrok - przyda się trochę ruchu i rozsądna dieta, żeby uniknąć wielu problemów, w tym izeszkolnymiprze­ śladowcami. Bardzo subtelnie wprowadza tuautor drażliwytemat - i przedstawiaod­

biorcom z podobnymi zmartwieniami wyj­

ście z sytuacji.Przygląda się Dreller rozma­

itym ciekawostkomi twierdzeniom, które można usłyszećod rodziców lub dziadków -weryfikuje je i podajeprawdziwetłuma­ czenia. Nie chce, żeby dzieci ślepo przyjmo­

wały każdą głoszoną przez dorosłych„praw­

dę": daje imnarzędzia doodsiewania mitów i społecznych wierzeń.

Akcja w każdym z opowiadań opiera się na podobnym scenariuszu: mały bohater w domulub w szkole, podczas zabawy, na wycieczceczy w sklepie dowiaduje się cze­

goś, co wzbudzajego nieufność (lub, prze­ ciwnie, pełne zaangażowanie). Z pomocą dorosłych (na przykładnauczycieli lub in­ nych autorytetów) zajmuje wobectezy zty­

tułu określone stanowisko iprzybliża gene­

zętwierdzenia. Tak podanewyjaśnienie na pewno zapadniew pamięć, dzieci nauczą się też krytycznego oceniania rzeczywistości.

_W. Christian Dreller

ł"