• Nie Znaleziono Wyników

Generalnie w historiografii traktuje się Luisa José Sartoriusa jako założyciela „El Heraldo”, następcy „El Correo Nacional”. Tymczasem wnikliwa analiza kore-spondencji listowej pomiędzy Sartoriusem, Donoso Cortésem i Antonim de los Ríos entre Donoso Cortés, Ríos Rosas y Sartorius), Pamplona 1985, s. 96, 136.

100 C. de Castro, op. cit., s. 213. 101 F. Suárez, op. cit., s. 137–140. 102 Ibidem, s. 140.

Rosas, redaktorem „El Correo Nacional” wskazuje, że chociaż Luis José był inicjato-rem przedsięwzięcia i jego wkład w powstanie nowej gazety jest nie do podważenia103, do realizacji projektu przyczyniło się większe grono osób. Wśród nich zdecydowanie największe zasługi wypada przypisać Agustínowi Fernándowi Muñoz, pełniącemu przy żonie rolę szarej eminencji oraz Donoso Cortésowi, markizowi de Valdegamas, osobistemu sekretarzowi Marii Krystyny. Należy także podkreślić, że wbrew po-wszechnej opinii, „El Heraldo” nie powstał po likwidacji „El Correo Nacional”, lecz rodził się równolegle do agonii tegoż. Kiedy redakcja zorientowała się, że nie ma wa-runków na kontynuowanie publikacji pisma, Sartorius porozumiał się z Borrego i za jego zgodą, na podstawie jego instrukcji podjął decyzję o upadku „El Correo Nacio-nal” i założeniu nowego dziennika o nazwie „El Heraldo”104. Wówczas do akcji wkro-czył mąż Marii Krystyny odkupując od Borrego „El Correo Nacional”. Uczynił to za pośrednictwem Donoso Cortésa, który od chwili rozpoczęcia przedsięwzięcia jawił się w roli jego pełnomocnika. Muñozowi ani Marii Krystynie, jako przedstawicielom opozycji rządowej, nie wypadało ujawniać takiej działalności. W całej dokumentacji dotyczącej powstania nowego periodyku nigdy nie wymienia się ich nazwisk. Zawsze figuruje Donoso Cortés. Dlatego w przekonaniu niewtajemniczonych w sprawę, to on uchodził za osobę, która kupiła periodyk od Borrego, zlikwidowała zaległe długi gazety i założyła nową, „El Heraldo”105.

Nie mamy dowodów na to, czy Muñozowie i Donoso Cortés sami, spon-tanicznie włączyli się do akcji zakładania nowego pisma, czy też zrobili to na proś-bę Sartoriusa. Zwrócenie się do państwa Muñozów i ich sekretarza z taką propo-zycją miałoby swe uzasadnienie. Z markizem de Valdegamas Luis José utrzymywał znajomość co najmniej od 1837 r., kiedy rozpoczął współpracę z „El Porvenir”, zaś w stosunku do Marii Krystyny i jej męża wiedział, że darzyli go szacunkiem, zresztą ze wzajemnością. Również markiz podejmując się roli pośrednika liczył na wspar-cie ze strony Sartoriusa oraz Ríosa Rosy i w listach adresowanych do nich poruszał kwestię utworzenia nowej gazety. Ze swej strony ci ostatni, jako współredaktorzy „El Correo Nacional” czynili stosowne przygotowania w całkowitej zgodzie, tak, jak tego pragnął Donoso. Ríos cieszył się pełnym zaufaniem Donoso, zaś ten u Sartoriusa cenił inicjatywę, dobre chęci, trafne działania na rzecz likwidacji „El Correo Nacio-nal” i powstania „El Heraldo”106.

103 W korespondencji z Donoso Cortésem, Ríos informował, że Sartorius z wielką wytrwałością i uporem zabiegał o powstanie nowego periodyku (A. Ríos Rosas do J. Donoso Cortésa, Madryt, 13 V 1842, ibidem, s. 207–208). Tydzień później Sartorius otrzymał od Donoso gratulacje z powodu zaawansowania prac nad utworzeniem dziennika mającego stanowić przedłużenie „El Correo Nacional”. W odpowiedzi adresat gratulacji pisał o zapale z jakim on sam i redakcja „El Correo Nacional” prowadzili działania w tym kierunku. Twierdził, że kierują nimi względy „wyższe” tj. interes partii moderado, ekonomiczne, polityczne, a nie chęć rozgłosu, czy inne egoistyczne pobudki (L.J. Sartorius do J. Donoso Cortésa, Madryt, 20 V 1842, ibidem, s. 208).

104 Diccionario Universal de Historia y Geografía…., s. 58.

105 F. Suárez, Vida y obra de Juan Donoso Cortés, Pamplona 1997, s. 468. 106 Idem, Donoso Cortés y la fundación de El Heraldo..., s. 98–99.

Jednak harmonia pomiędzy Sartoriusem i osobistym sekretarzem królowej mat-ki trwała krótko, a o jej kresie zadecydowały niesnasmat-ki pojawiające się na linii Sarto-rius–Ríos. Chociaż identyfikowali się z tą samą partią i pracowali w tej samej gaze-cie, nigdy nie stali się prawdziwymi przyjaciółmi. Ríos należał do osób zadziornych, narcyzowatych i zazdrosnych, zaś Sartorius do nieustępliwych i władczych. Jeszcze przed rozpoczęciem publikacji „El Heraldo” rywalizacja pomiędzy nimi zaczęła się od drobnych spraw, przechodząc do coraz ważniejszych. Utrudniało to wzajemną współpracę, a jednocześnie wystawiało na próbę cierpliwość Donoso. W każdym ra-zie, od maja do czerwca 1842 r., pomimo niegroźnych waśni między obrażalskim Ríos i cichą, aczkolwiek uporczywą skłonnością Sartoriusa do działania na własną rękę, markiz de Valdegamas jawi się nie tylko jako arbiter, ale jako „dusza” dzienni-ka. To właśnie on, a nie zajęty sporami z Ríosem Sartorius, zadecydował o przydziale dwóch najważniejszych funkcji, jakie mieli pełnić w redakcji przyszłej gazety Sar-torius i Ríos. Pierwszego uczynił odpowiedzialnym za sprawy finansowe („dyrektor ekonomiczny”), drugiego za kwestie literackie, związane z redagowaniem tekstów („dyrektor literacki”). Od tej pory obaj mieli obowiązek utrzymywania z markizem stałego kontaktu. Ríos zazdrościł Sartoriusowi wyższej i bardziej prestiżowej funkcji, czuł się pokrzywdzony i miał o to pretensje do Donoso. Nie ukrywał chęci odejścia z periodyku, jeżeli markiz nadal nie będzie doceniał jego osoby, preferując Sartoriusa. W ten sposób zaostrzały się stosunki pomiędzy całą trójką, jeszcze przed narodzina-mi „El Heraldo”107.

Pierwszy egzemplarz „El Heraldo” ukazał się na następny dzień po wydaniu ostatniego numeru „El Correo Nacional”, tj. 16 maja 1842 r., jako „jedyny i wyłączny reprezentant tej części partii moderados, która identyfikowała się z interesami Marii Krystyny”108. Spośród redaktorów poprzedniego czasopisma do „El Heraldo” przeszli m.in. Ríos Rosas i José de Zaragoza oraz Nicomedes Pastor Díaz i Gabriel García Tassara. Z prospektu do pierwszego numeru nowego dziennika, pióra Sartoriusa, do-wiadujemy się, że intencją zespołu redakcyjnego nowego dziennika była kontynuacja ducha moderantyzmu reprezentowanego przez „El Correo Nacional”, a także stanie na straży wartości katolickich, tradycji monarchistycznych i praworządności109.

Sartorius pragnął, aby przedstawione przez niego idee znalazły odzwierciedlenie w pracy redaktorów. Niestety on sam sprawi, że w niektórych kwestiach pozostaną one jedynie frazesami. Zaraz na początku powstania „El Heralado” udowodnił, że dla wymarzonej kariery politycznej zdolny jest nie tylko do nieustępliwych sporów z najbliższymi współpracownikami i przyjaciółmi, ale do nieprawidłowości natu-ry pieniężnej, które nie licowały z deklarowanym katolicyzmem ani z praworząd-nością. Markiz de Valdegamas zdecydował się powierzyć mu finanse, licząc na jego uczciwość. W dużej mierze kierował się przekonaniem, że Sartorius był zaufanym

107 Ibidem, s. 99–106.

108 M.C. Seoane, op. cit., s. 178–179.

109 L.J. Sartorius, Prospecto, „El Heraldo”, 1842 (bez daty, ale wiadomo, że wypowiedź Sartoriusa została dołączona do pierwszego numeru pisma z dnia 16 maja 1842).

człowiekiem Borrego i zgodnie z tym, jak sam Ríos Rosas zapewniał go w swych li-stach, osobą rzetelną. Markiz sądził, że Ríos Rosas i Sartorius przełamią „lody” i będą zgodnie współpracować. Jednak rychło okazało się, że było to niemożliwe. Wbrew pozorom, Sartorius nie grzeszył zbytnią sumiennością, a ponadto wkraczał w kompe-tencje Ríosa Rosy, który widząc to czuł się sfrustrowany i w liście do Donoso Cortésa informował, że ma zamiar odejść z redakcji110. Sartorius stwarzał wrażenie pochło-niętego powierzoną mu funkcją. Przed markizem uskarżał się na kłopoty pienięż-ne wynikające m.in. z zaległości płatniczych „El Correo Nacional”, na brak papieru, a także na strajki zecerów. Jednocześnie wyrażał zadowolenie ze wzrostu liczby pre-numeratorów gazety. Obiecywał dostarczyć mu jak najszybciej szczegółowo udoku-mentowane rachunki, włączając do nich to, co zostało wcześniej wpisane na konto „El Correo Nacional” oraz zestaw aktualnych wydatków na rzecz „El Heraldo”111. Pomimo zapewnień zwlekał jednak z wysłaniem do Paryża rozliczeń, chociaż w ko-respondencji z pełnomocnikiem Muñozów zobowiązał się robić to regularnie. Gdy wreszcie przedłożył redakcji stosowne dokumenty, zrobił to w sposób niestaranny i na dodatek bez uwiarygodnienia swym podpisem. Redaktorzy, a także markiz de Valdegamas, początkowo odmawiali aprobaty rachunków. Jednak jak dowiadujemy się z listu markiza do Ríosa Rosy, zważywszy na krótki okres istnienia „El Heraldo” (zaledwie półtora miesiąca) nie chciał on, aby z powodu powierzchownych rozliczeń finansowych doszło do zerwania stosunków pomiędzy nim a Sartoriusem, co mo-głoby doprowadzić do upadku gazety. Dlatego, świadomy niedociągnięć ze strony Sartoriusa, zaakceptował przesłane przez niego rachunki. Jednak zastrzegał, aby na-stępnym razem rozliczył się zgodnie z wymogami określonymi w stosownych przepi-sach112. Ze swej strony Sartorius udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, redakcji nie grozi rozpad, a gazecie upadek. Wyrażał przekonanie, że już wkrótce uda się pokryć deficyt i wyjść z tarapatów finansowych113. Z listu Ríosa Rosy do Do-noso Cortésa wynika, że Luis José de facto przejął wtedy faktyczne przywództwo w redakcji, wykraczał poza swoje kompetencje i działał arbitralnie. Podobno odpowie-dzialny za sprawy administracyjne w „El Heraldo” Juan Gaya w rozmowie z Ríosem powiedział wprost, że él es nada y que Sartorius es todo (on [czyli Gaya] jest niczym i że Sartorius jest wszystkim). Pomimo zapewnień danych markizowi de Valdegamas we wspomnianych listach, nadal zwlekał z udokumentowaniem rachunków za lipiec. Kiedy je w końcu przedłożył Ríosowi, jako przedstawicielowi zespołu redakcyjnego gazety, ten wprawdzie je podpisał, ale niepewną ręką. Był bowiem pełen wątpliwości, czy to, co firmuje jest godne zaufania. Dlatego po wysłaniu rozliczenia do Paryża, Ríos prosił markiza o wnikliwą analizę faktur114.

110 A. Ríos Rosas do J. Donoso Cortésa, Madryt, 17 VI 1842, [w:] F. Suárez, Donoso Cortés y la

fundación de El Heraldo..., s. 214–215.

111 L.J. Sartorius do J. Donoso Cortésa, Madryt, 2 VII 1842, ibidem, s. 224–225. 112 J. Donoso Cortés do A. Ríosa Rosas, Paryż, 30 VII 1842, ibidem, s. 231–233. 113 L.J. Sartorius do J. Donoso Cortésa, Madryt, 5 VIII 1842, ibidem, s. 235–236.

Zamiarem Donoso Cortésa było wyeliminowanie możliwości kradzieży, zwłasz-cza, że szło o pieniądze w dużej części pochodzące z kieszeni państwa Muñozów. „El Heraldo” był sponsorowany przez wiele osobistości, ale największy wkład dawali Maria Krystyna i jej mąż. Chciał to osiągnąć poprzez mianowanie na stanowisko ad-ministratora periodyku osoby całkowicie niezależnej, niezwiązanej z innymi człon-kami redakcji, zwłaszcza z Sartoriusem, aby ten nie mógł nim manewrować. Dotych-czasowy administrator Gaya okazywał dużą uległość wobec Luisa José. Tymczasem sytuacja, już nie pierwszy raz, zadziałała na korzyść tego ostatniego. Donoso obawiał się, że takie pociągnięcie zrazi do niego Sartoriusa i stanie się pretekstem do zerwania pomiędzy nimi. Dlatego odstąpił od swego zamysłu115.

Sartorius, jak gdyby przeczuwając intencje markiza, usiłował go przekonać o swej lojalności. Pisał mu, że decyzja o przekształceniu „El Correo Nacional” w „El Heraldo” była z jego strony aktem poświęcenia, ponieważ miał wystarczającą ilość pieniędzy i osób koniecznych do utrzymania periodyku założonego przez Borrego. Twierdził, że odsprzedanie gazety Muñozom zostało podyktowane wyłącznie do-brem partii moderado i jej członków, w żadnym wypadku nie pobudkami egoistycz-nymi. Wyrażał nadzieję, że powstanie nowej gazety pod patronatem królowej matki, jej męża oraz Donoso, uchroni ją przed „każdą ewentualnością”. Kreśląc te ostatnie słowa miał na myśli sytuację, w której pomimo niedostatecznej liczby prenumera-torów nowego dziennika, wspomniani patroni pokryją deficyt gazety i zapewnią jej ciągłość. Gdyby jednak nie byli w stanie sprostać temu zadaniu, wówczas on sam miał wyłożyć konieczne sumy ze swojego „skromnego majątku”. Przy końcu listu zapewniał adresata o swej prawdomówności i gotowości do osobistych poświęceń dla utrzymania „El Heraldo”116.

Donoso Cortés potraktował wypowiedź Luisa José z rezerwą. Mimo to, nie mógł mu odmówić dużej zręczności w autoprezentacji. Będąc pod wrażeniem lektury ana-lizowanego listu pisał do Ríosa, że talent dyrektora ekonomicznego „El Heraldo” jest „prawdziwym ewenementem w historii ludzkości”, wielokrotnie przewyższającym zdolności Andrésa Borrego. Znaczyło to, że uczeń przerósł mistrza117.

Pewne jest, że Sartorius popełnił nadużycia finansowe podczas zakładania i w pierwszych miesiącach istnienia „El Heraldo”, jednak nie wiadomo, jaką konkret-nie kwotę zyskał na tym procederze i co miał zamiar z nią zrobić. Wątpliwości konkret-nie budzi natomiast fakt, że w miarę jak rosły jego ambicje polityczne i zasoby prywat-nego portfela powiększało się grono jego opozycjonistów i niechęć ze strony markiza de Valdegamas.

115 Ibidem, s. 125.

116 L.J. Sartorius do J. Donoso Cortésa, Madryt, 17 IX 1842, ibidem, s. 254–258.

117 Sartorius tiene el talento más colosal de que hay memoria en las historias. Usted le creía discípulo de Borrego. Tontería. Borrego era el discípulo y Sartorius el maestro (Sartorius ma talent największy

z tych, jakie pamiętają dzieje. Uważał go Pan za ucznia Borrego. Bzdura. Borrego był uczniem i Sartorius nauczycielem), J. Donoso Cortés do A. de los Ríosa Rosas, Paryż, 15 X 1842, ibidem, s. 267.

Poza sprawami ekonomicznymi, inną przyczyną konfliktu pomiędzy Sartoriu-sem a markizem oraz redakcją „El Heraldo” był spór o prawa własności do gazety. Spór ten został sprowokowany przez Sartoriusa w niezachowanym do dzisiaj liście do markiza. W świetle tego listu Luis José pretendował do roli właściciela przez wzgląd na osobiste zasługi położone najpierw dla „El Correo Nacional”, a potem dla „El He-raldo” oraz z racji otrzymania od Borrego największej liczby akcji po jego dzienniku. Dowiadujemy się o tym z odpowiedzi udzielonej przez adresata, który usiłował udo-wodnić, że właścicielem „El Heraldo” nie jest Sartorius, lecz on sam, wraz z osobami, które ułatwiły mu nabycie tej własności. W bezwzględny sposób ubliżał Sartoriusowi i kilka razy powtórzył, że jest on człowiekiem „na zawsze przegranym”. Przegranym pod względem materialnym, bo niedługo może dojść do sytuacji, kiedy redaktorzy i prenumeratorzy „El Heraldo” przejdą na stronę Donoso Cortésa i periodyk upad-nie. Straconym dla siebie i dla otoczenia, ponieważ w wielu kwestiach dotyczących gazety, zwłaszcza sprawy jej własności, nie ma racji i nikt mu tej racji nie przyzna. Oskarżał go o przyjmowanie postawy ekscentrycznej, podyktowanej wygórowanymi ambicjami. Przestrzegał, aby nie żywił złudzeń, gdyż we współzawodnictwie z nim nie ma szans na wygraną, racja stoi bowiem po jego, Donosa stronie i on dysponuje wszelkimi środkami do pokonania Sartoriusa118.

Markiz nie doceniał przebiegłości oraz twardego charakteru Sartoriusa i mylił się sądząc, że zdoła w ten sposób pozbyć się swego największego rywala. Luis José re-plikował 5 listopada 1842 r., w równie stanowczym i ostrym tonie, odpierając stawia-ne mu zarzuty. Wypowiedź ta ujawnia cechy osobowości Sartoriusa jako człowieka upartego, posiadającego głębokie poczucie własnej wartości. Przede wszystkim nego-wał prawo Donoso Cortésa do nazywania się właścicielem periodyku. Uważał to okre-ślenie za bezpodstawne, zwłaszcza, że w jego odczuciu sam Donoso nie był pewny, czy faktycznie nim jest. W listach do Sartoriusa raz podawał się jedynie za pośrednika pomiędzy państwem Muñoz a redakcją „El Heraldo”, to znowu za właściciela gaze-ty. Zaprzeczał jakoby on sam kiedykolwiek wyraził przyzwolenie dla pełnienia przez niego tej roli, chociaż markiz wiele razy zwracał się do niego z taką prośbą. Odrzucał podejrzenie Donosa o dążenie do przypisania sobie absolutnej własności periodyku i zarzekał się, że o niczym takim nigdy nie myślał. Zapewniał także, iż nie ma zamia-ru robić nieczystych interesów, ale nie życzył sobie, aby ktoś robił je jego kosztem. Wreszcie, mocno poirytowany, oskarżył markiza o „rzucenie rękawicy” poprzez na-zwanie siebie właścicielem periodyku, a ponieważ stwierdzenie to podważało honor i zasługi Sartoriusa dla „El Heraldo”, poczuł się on zmuszony do podjęcia rękawicy. Zapewniał, że skoro ją już pochwycił, to prędko nie wypuści. Ponadto zrzucał na peł-nomocnika Muñozów odpowiedzialność za podsycanie niezgody pomiędzy osobami skupionymi wokół redakcji „El Heraldo”. Doprowadziło to do powstania kryzysu, który według Donoso Cortésa miał w niedalekiej przyszłości spowodować odejście kilku osób z redakcji „El Heraldo” i założenie prodonosowskiego „El Sol”. Inaczej niż markiz de Valdegamas nie sądził jednak, aby powstanie konkurencyjnej gazety miało

pociągnąć za sobą upadek „El Heraldo”, a wraz z tym jego „polityczną śmierć” już na samym starcie. Podkreślał, że pozycję, jaką dotychczas zdobył zawdzięcza swej tyta-nicznej pracy, nieustannym wyrzeczeniom, odwadze podejmowania ryzyka, wysta-wianiu się na krytykę i na upokorzenia. W zakończeniu listu wracał do stwierdzenia, że nawet, jeżeli nie wytrzyma presji i ustąpi z pola walki, to w żadnym wypadku nie pozwoli się poniżyć119.

Po raz kolejny rozwój wypadków zadziałał na korzyść Sartoriusa, który nie mu-siał stawać do zawodów z Donoso o miano właściciela „El Heraldo”. Ten tytuł niejako sam do niego przyszedł. Sprawa rozwiązała się szybko, dzięki zapowiadanemu przez markiza de Valdegamas rozłamowi powstałemu wewnątrz redakcji gazety. Część jej członków przeszła na stronę markiza dając początek periodykowi „El Sol”, którego pierwszy numer ukazał się 19 listopada 1842 r. W swym założeniu miał on reprezen-tować interesy konserwatystów, lecz w sposób szerszy niż „El Heraldo”, czyli całej partii a nie tylko grupy najbliższej Muñozom. Wśród dysydentów znaleźli się m.in. Antonio de los Ríos Rosas, Nicomedes Pastor Díaz, Gabriel García Tassara. Odeszli z „El Heraldo” w dużej mierze przez awersję do Sartoriusa. Niechęć ta wynikała nie tylko z powodu ewidentnie negatywnych zachowań Luisa José, ale również z tego, że wykazywał on cechy osoby nieprzeciętnej (inteligentny, ambitny, uparty, błyskotliwy, posiadający siłę przebicia, nieustępliwy etc). Donoso i jego najbliższe otoczenie zwy-czajnie obawiało się rywalizacji ze strony dyrektora ekonomicznego „El Heraldo”. O powstaniu „El Sol”, a zarazem o ostatecznym zerwaniu pomiędzy Donoso i Sarto-riusem zadecydował wspomniany list Luisa José z 5 listopada 1842 r. Utwierdził on markiza w przekonaniu, że od dłuższego czasu młodzieniec, któremu po upadku „El Español” podał rękę zatrudniając go w swoim „El Porvenir”, knuł spisek przeciw-ko niemu. Poczuł się oszukany i zrozumiał, że pewność siebie, z jaką jego niedaw-ny współpracownik bronił swych racji w kwestii prawa do własności „El Heraldo”, nie wynikała bynajmniej z rzeczywistej przewagi Sartoriusa nad nim, ale ze wsparcia otrzymywanego ze strony skupionych przy Muñozach emigrantów z partii

mode-rado. Sartoriusowi udało się przechytrzyć Donosa, ponieważ aż do tej pory potrafił

ukryć przed nim ten fakt. Chociaż markiz z racji pełnionych funkcji przy Muñozach (sekretarza i pełnomocnika) miał bezpośredni kontakt ze swymi protektorami, dopie-ro po lekturze listu Luisa José odkrył, esta pequeña corte de Paris (ten malutki dwór z Paryża) w istocie był siedliskiem intryg. Ostatecznie Sartorius wygrał rywalizację z Donoso, bo nie ustąpił, pozostał w „El Heraldo”, pozbył się wrogów z redakcji ga-zety, sprawiając tym samym, że przestano kwestionować jego prawo do uważania się za właściciela czołowego organu prasowego umiarkowanych liberałów. Donoso Cor-tés natomiast doprowadził wprawdzie do rozłamu wśród pracowników „El Heraldo” i utworzył konkurencyjny „El Sol”, ale zrobił to na własną zgubę. „El Sol” miał zaled-wie przetrwać niespełna dwa miesiące (ostatni numer ukazał się 4 stycznia 1843). Po

zaprzestaniu publikacji nowego dziennika, od Donosa odsunęła się większość jego współpracowników i przyjaciół120.

Zabiegi Sartoriusa na rzecz obalenia Espartero