• Nie Znaleziono Wyników

Jezus ukrzyżowany i opuszczony – Oblubieniec

Rozdział 3 Symbolika źrenicy

2. Źrenica – oko – spojrzenie

2.3. Spojrzenie Boga-Człowieka

Jeśli okiem Ojca na cały świat stworzony jest Wcielony Syn, to znaczy, że w Jego spojrzeniu można uchwycić i choć trochę zrozumieć tę niezgłębioną relację miłości. Jednocześnie Chrystus, przyjmując naturę ludzką, staje się dla człowieka czytelnym wzorem, jak patrzeć na rzeczywistość zgodnie z zamysłem Boga. Lubich nie ma wątpliwości, że kluczowym wyzwaniem jest „rozszerzyć serce na miarę Serca Jezusa. Ile trudu! Ale jedynie to jest konieczne. Gdy to zrobimy, wszystko jest zrobione. Chodzi o to, by każdego, kto przechodzi obok nas tak kochać, jak kocha go Bóg. A ponieważ żyjemy w czasie, kochajmy w danej chwili tylko jednego bliźniego, nie zatrzymując w sercu resztek uczuć dla brata spotkanego minutę wcześniej, bo i tak kochamy we wszystkich tego samego Jezusa. Lecz jeśli pozostaną w sercu resztki uczuć, to znaczy, że tamtego brata kochaliśmy ze względu na nas lub na niego... – a nie ze względu na Jezusa. I w tym całe nieszczęście. Naszym najważniejszym zadaniem jest zachować czystość Boga, to znaczy: zachowywać w sercu taką miłość, jaką kocha Jezus. Tak więc, aby być czystym, nie trzeba pozbawiać serca miłości i tłumić uczuć. Trzeba rozszerzyć serce na miarę Serca Jezusa i kochać wszystkich”100.

Oczyszczenie miłości według Lubich nie polega na umartwieniu zmysłów czy uczuć, ale przede wszystkim na coraz pełniejszym otwarciu się na obecność Boga, który w Chrystusie utożsamił się z każdym człowiekiem. Trzeba, patrząc na drugiego, rozpoznać w nim Jego wartość płynącą z zamysłu Stwórcy. Kochać wszystkich tak jak kocha Bóg znaczy widzieć ich zgodnie z najgłębszą prawdą o nich, którą jedynie On zna.

Nakreślona tu perspektywa zdaje się odwoływać do doświadczenia Chiary bezpośrednio poprzedzającego „pakt jedności” z 16 lipca 1949 roku. W pierwszych dniach wypoczynku w Dolomitach towarzyszą jej dwa duchowe odkrycia101. Po pierwsze, intensywne życie Słowem prowadzi ją do stwierdzenia, że miłość jest streszczeniem całej Ewangelii i że wszystkie jej fragmenty dążą wyłącznie do jej pogłębienia. Poszczególne zdania biblijne przyjmowane jako Boża inspiracja, a jednocześnie jako praktyczne, bezpośrednie wskazówki na dany okres czasu, zdają się wszystkie przynosić identyczne owoce dla życia duchowego. Po drugie, spoglądając na otaczającą ją naturę, odnosi ona wrażenie, że Bóg – w sposób dostrzegalny zmysłami – swoją miłością podtrzymuje w istnieniu całe stworzenie. Ogień i światło, płynące ze

100 Charyzmat jedności, dz. cyt., s. 129-130.

101 Zob. F. Ciardi, La parola come amore e la presenza di Dio sotto le cose. Lettura trinitaria di un’esperienza, dz. cyt., s. 155-180.

170 Słowa przyjętego w głębi duszy, znajdują tę samą rzeczywistość w świecie zewnętrznym, gdzie cała rzeczywistość ukazuje ślady Trójcy Świętej. Jako bardziej pierwotne i oczywiste od praw fizyki, które wyjaśniają wzrost i kwitnienie roślin, bieg strumieni w wodospadach, grę światła i cieni, ukazuje się jej prawo miłości łączące całą przyrodę102.

Ta wizja rzeczywistości stworzonej rozszerza się dalej w doświadczeniu Chiary na relacje międzyludzkie, w sposób szczególny naznaczone rysem trynitarnym. „Ten, kto jest obok mnie – stwierdza w notatkach z 2 września 1949 roku – został stworzony jako dar dla mnie, a ja zostałam stworzona jako dar dla tego, kto jest obok mnie. Na ziemi wszystko ze wszystkim jest w relacji miłości: każda rzecz z każdą rzeczą. Trzeba jednak być Miłością, aby odnaleźć złotą nić łączącą byty”103. Szczególna łaska tamtej chwili pozwala jej dostrzec w świecie widzialnym definitywny zamysł Boga, choć jest on jeszcze częściowo zakryty104. Warunkiem takiego spojrzenia z perspektywy Stwórcy jest trwanie w miłości, gdyż właśnie taka jest Jego pozycja. Nie tylko świat, na który patrzymy, jest ciągle jeszcze w drodze do spełnienia swej doskonałości, lecz także sam człowiek jako patrzący musi przyjąć odpowiednią postawę, aby dostrzec wewnętrzną logikę wzajemnego daru. Chiara rozumie, że tylko miłość – właściwa Bogu, a udzielana ludziom jako łaska – pozwala widzieć głębiej.

Opisywane tu spojrzenie nie obejmuje jedynie tego, co wzbudza podziw i porywa duszę do kontemplacji, jak może się to zdarzyć w spotkaniu z pięknem przyrody. Dotyka ono przede wszystkim, jak pokazuje zbawcze pośrednictwo Chrystusa, tego co jest trudne, odpychające, pozornie sprzecznie z owym pierwotnym

102 Tak wspomina Chiara po latach to doświadczenie: „Miałam wrażenie, jakbym dostrzegała, być może dzięki szczególnej łasce Bożej, obecność Boga [kryjącą się] za bytami. Dlatego jeśli sosny złociły się w słońcu, jeśli strumienie pobłyskiwały w swych wodospadach, jeśli stokrotki i inne kwiaty oraz niebo stroiły się z powodu lata, mocniejsza była wizja słońca, które stało za całym stworzeniem. Widziałam w pewien sposób, jak sądzę, Boga, który podtrzymuje, wspiera byty. A Bóg […] sprawiał, że nie były one takie, jak je widzimy; były wszystkie złączone ze sobą więzią miłości, wszystkie – jeśli tak można powiedzieć – zakochane jeden w drugim. Dlatego jeśli strumień uchodził do jeziora, to z miłości. Jeśli jedna sosna wznosiła się obok drugiej, to z miłości. Wizja Boga [kryjącego się] za bytami, nadająca stworzeniu jedność, była wyraźniejsza od samych bytów; jedność całości była wyraźniejsza od rozróżnienia między bytami”. Paradiso’49, dz. cyt., s. 15.

103 Charyzmat jedności, dz. cyt., s. 137.

104 Z tekstu opublikowanego po raz pierwszy w zbiorze z 1973 roku przebija wcześniejsze doświadczenie Lubich opowiedziane z pozycji osoby trzeciej: „Gdybyśmy mogli widzieć [wszechświat] bez zasłony stworzenia, spotkalibyśmy Tego, który podtrzymuje wszystko, co widzimy, porządkuje to i porusza. I zobaczylibyśmy takie podobieństwo, taką bliskość i jedność, przy odrębności stworzenia i Niestworzonego, że bylibyśmy oczarowani. Mistycy mieli nierzadko takie intuicje czy wizje intelektualne tego, czego my, zwykli ludzie, nie możemy zobaczyć. Widzieli oni – wyraźniej niż to, co oko widzi jako odrębne i jednostkowe: kwiat, niebo, źródło, słońce, księżyc, morze, noc, dzień – pełne miłości Światło, które wszystko utrzymuje i wszystko łączy, jakby stworzenie było jedną pieśnią miłosną. Jakby kamienie i śnieg, łąki i gwiazdy były w swej najgłębszej istocie tak stopione z Nim i pomiędzy sobą, że okazałyby się stworzone jedno w darze dla drugiego, jakby jedne w drugich zakochane”. Scritti spirituali/2. L’essenziale di oggi, Roma 1997, s. 130.

171 zamysłem doskonałości. Obraz źrenicy nie opisuje samego wcielenia, ale niezwykle precyzyjnie odnosi się do wołania opuszczenia na krzyżu, a więc do szczytowego momentu męki. Kluczem do zrozumienia Bożego spojrzenia miłości jest wydarzenie na Kalwarii. Mówi nam ono, że Ojciec szuka swoim wzrokiem tego, kto jest najbardziej podobny do cierpiącego Syna: dalekiego grzesznika. Doskonałość Boga otwierając się na ludzką niedoskonałość, przyjmuje ją w sobie i przemienia. Pisze Lubich: „ponieważ Jezus stał się Grzechem, a zatem niejednością, On jako Opuszczony może być Oblubieńcem także ostatniego grzesznika na świecie, nawet odłączonego od wszystkich, ponieważ On – jako grzech – widzi siebie we wszystkich grzesznikach, a wszyscy grzesznicy mogą zobaczyć się w Nim”105. To spojrzenie Syna wyraża całą tajemnicę Bożego miłosierdzia. Uczyniony grzechem, choć sam nie znał grzechu (por. 2 Kor 5,21), Chrystus utożsamia się z każdym człowiekiem, przyjmując na siebie wszystkie winy, gdyż pragnie je odkupić.

Choć powszechna wola zbawcza nie wzbudza kontrowersji, to już pytanie o realność zła i grzechu oraz o sposób ich współistnienia z doskonałością i wszechmocą Boga prowadzi na trudne obszary teodycei. Chiara odnajduje znów odpowiedź w Jezusie opuszczonym, w którym miłość i cierpienie współistnieją w sposób nierozerwalny, wyjaśniając się wzajemnie. Grzech i zło są w świecie realne, ale Chrystus przemienia je, biorąc je całkowicie na siebie i czyniąc w ten sposób materią dzieła odkupienia. Analogicznie rozumie Lubich, z perspektywy miłości Boga, istnienie piekła. Syn wypełnił swoją nieskończoną miłością najbardziej dramatyczną przepaść oddzielającą ludzi od Ojca, nawet jeśli nie zniósł tym samym dotychczasowej wolności ludzkiego wyboru. Piekło utrzymuje się jako tragiczna, realna możliwość, lecz zostaje ona w pewien sposób przemieniona od wewnątrz przez doświadczenie Chrystusa. Utożsamiając się z wszelkim złem, dotknął On swoją obecnością wszystkiego, co było próbą odrzucenia Boga. Pisze Chiara: „On został uczyniony grzechem, Nicością106 […]. A więc Ojciec, i kto trwa w Jego łonie, gdziekolwiek widzi nicość, widzi Jezusa Opuszczonego, a więc Siebie samego: Boga, a zatem wszędzie widzi Boga: Raj”107.

Największe zło nie umyka spojrzeniu Ojca, lecz ponieważ jest ono czystą miłością, dostrzega to, co podobne: przemieniającą obecność Syna ofiarującego za grzeszników własne życie. Tak jak widzi cierpienie i zło Bóg, winien na nie patrzeć

105 Cyt. za: H. Blaumeiser, „All’infinito verso la disunità”. Considerazioni sull’inferno alla luce del pensiero di Chiara Lubich, dz. cyt., s. 570.

106 W miejscu włoskiego rzeczownika „nulla” w tłumaczeniach polskich znajdziemy na przemian słowa „nic”, „nicość”. Bliższe oryginalnemu znaczeniu jest pierwsze z nich.

172 każdy człowiek, który trwa w komunii z Nim. Przywołują one zawsze Jezusa opuszczonego, dokonane przez Niego dzieło miłości, którego owocem jest otwarcie przed ludźmi doświadczenia nieba. Takie spojrzenie pozwala wydobyć prawdę o Bogu, o człowieku i jego grzechu, o świecie.

Świadomość ta nie odnosi się wyłącznie do czasów eschatologicznych. Lubich wyprowadza z niej bardzo konkretne konsekwencje dla aktualnych relacji międzyludzkich, w które wkrada się błąd, osąd czy brak przebaczenia. Trzeba zawsze powracać do pytania o czystość spojrzenia. „Możliwe, że ten brat, tak samo jak my wszyscy, popełnił błędy, lecz jak widzi go Bóg? Jaki jest jego rzeczywisty stan, jaka jest prawda o nim? Jeśli wobec Boga jest w porządku, Bóg już niczego nie pamięta, wszystko wymazał swoją krwią. A my – dlaczego pamiętamy? i w tym momencie kto jest w błędzie? Ja, który osądzam, czy brat? Ja. Muszę więc zacząć patrzeć na wszystko oczami Boga, w prawdzie. I zgodnie z tym traktować brata w taki sposób, żeby – jeśli nie pojednał się jeszcze z Bogiem – ciepło mojej miłości, którą jest Chrystus we mnie, doprowadziło go do skruchy, podobnie jak słońce, które goi i zabliźnia wiele ran. Miłość podtrzymuje się prawdą, a prawda jest czystym miłosierdziem, w które musimy być przyobleczeni od stóp do głów, żeby móc nazywać się chrześcijanami”108.

W spojrzeniu Boga zawiera się prawda o człowieku, dlatego kto próbuje odwołać się do innej sprawiedliwości wobec drugiego, pozostaje w błędzie. Powołaniem chrześcijanina jest być wyłącznie przedłużeniem tego wzroku pełnego miłosierdzia. Dotyczy ono zarówno sytuacji już zakończonej, w której grzesznik wyraził skruchę i poprosił o przebaczenie, jak i tej, gdy trwa on dalej w błędzie. Miłość mająca swoje źródło w Bogu przekracza bowiem granice czasu i może w swoim poznaniu wyprzedzić w pewien sposób nawrócenie dokonujące się w człowieku. Takie spojrzenie ze strony chrześcijanina nie jest naiwnością, lecz czynnym udziałem w prawdzie, która wypełnia się poprzez przemianę świata109. Dlatego wierzący nie może zaznać spokoju, zapisuje Chiara w swoim dzienniku110, dopóki nie wydobędzie w bracie duchowej fizjonomii Chrystusa, rozpoznając Go „in fieri” dzięki swej konkretnej miłości, która oznacza służbę.

108 Charyzmat jedności, dz. cyt., s. 155.

109 W tym świetle Lubich interpretuje m.in. Magnificat Maryi: jako prorocze spojrzenie na świat, które potrafi dojrzeć w nim dzieła dokonywane przez Boga w czasie, aż po jego ostateczne wypełnienie się. Por. Maria, Roma 2017, s. 108.

110 „Czyste oko rozpoznaje w każdym «Chrystusa in fieri». Oddaje się na służbę wszystkim… aby stawał w nich i wzrastał Chrystus. Widzi w każdym Chrystusa, który się rodzi, musi wzrastać, żyć, dokonując dobra – jako nowy syn Boży – umrzeć, zmartwychwstać i być uwielbiony… […] Dlatego [dusza] żyjąc Chrystusem… służy Chrystusowi w bliźnim, aby wzrastał w latach, mądrości, łasce…” L’arte di amare, Roma 2005, s. 95.

173 Spojrzenie Boga, przekonana jest Lubich, niesie człowiekowi pełnię miłosierdzia, a jednocześnie głębię prawdy. W definitywnym rozrachunku, który wyjaśni się całkowicie w czasach eschatologicznych, te dwa elementy są bowiem ze sobą tożsame. W zapiskach z 24 lipca 1949 roku czytamy: „W Niebie nie będziemy widzieli, w jaki sposób posiadł nas Chrystus, czy dzięki Miłosierdziu, czy dzięki Miłości, ale zobaczymy, że każda dusza jest całkowicie Miłosierdziem i jest całkowicie

Miłością – jest Jezusem. Bowiem Miłosierdzie – to Jezus opuszczony. Miłość – to

Jezus. Ale Jezus opuszczony – jest Jezusem. Patrz więc na człowieka zgodnie z tym, jak Bóg go zobaczy, a nie jak go widzisz ty. Ponieważ jak jest naprawdę, widzi On!”111

Komentując po latach tę myśl, Chiara przywołuje metaforę stosowaną w początkach Ruchu. Porównywała wówczas ludzkie pomyłki w odpowiadaniu na stwórczy zamysł miłości do supłów na zerwanej nici, które Boże miłosierdzie umieszcza po lewej stronie końcowego dzieła. „Tak więc Bóg i ci, którzy są w Raju, widząc obraz od prawej strony, nie zobaczą węzła, jeśli my, uznając nasz błąd, ucieszymy się, iż jesteśmy podobni do Jezusa Opuszczonego. Jest to cudowne i pocieszające. Nie byłby to Raj, gdyby osoby w nim przebywające widziały inaczej. Muszą one widzieć tak, jak rzeczywiście jesteśmy: Jezusa”112. Perspektywę tę wyjaśnia dzieło odkupienia dokonane na krzyżu: z niego czerpie ona swoją pewność, a jednocześnie oczekuje pełnego objawienia się jego owoców w czasie. Prawda o człowieku i jego przyszła godność wypływają z jego upodobnienia do wcielonego Syna w tajemnicy kenozy.

Przywołane pisma pokazują, że w doświadczeniu Lubich zdolność do rozpoznania rysów Chrystusa w każdej osobie wypływa z uczestnictwa w życiu samego Boga. Spojrzenie miłości może być czyste i dogłębne, jeśli potrafi wznieść się ponad uwarunkowania czasowe, w których stworzenie podległe procesowi wzrastania zmaga się ze swą słabością i błędami. Bóg patrzy z perspektywy wieczności, ponieważ zna swoje zamysły i ich wypełnianie się pośród świata. Człowiek nie posiada tej wiedzy, ale wiara w miłość i uczestnictwo w niej dzięki łasce prowadzą do otwierana się wciąż nowych horyzontów. Mistyczne zjednoczenie z Synem – który przed Chiarą odsłania się niezmiennie jako Opuszczony – oznacza zaczątek tej kontemplacji, gdzie Bóg będzie „wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15,28). W doświadczeniu ziemskim jednak ta zapowiedź, choć realna, naznaczona jest ciągle znamieniem cierpienia.

111 Jezus opuszczony, dz. cyt., s. 57.

174