• Nie Znaleziono Wyników

Staropolskie inskrypcje — jedna z form sztuki przekonywania

Uwagi niniejszego szkicu podejmują próbę spojrzenia na żywe przez stulecia zjawisko umieszczania napisów na przedmiotach i budowlach jako na wyodrębniony element jednego z głównych nurtów staropolskiej kultury, określany mianem: „pareneza”. Termin pochodzi od słowa parai‑

neo, co w języku greckim znaczy: ‘zachęcam, namawiam, radzę, zale‑

cam’, a w literaturze staropolskiej dotyczy — najogólniej — propagowania wzorów osobowych, wzorów postępowania.

Rzecz dotyczy więc moralizujących traktatów, biografistyki, zwiercia‑

deł — z Żywotem człowieka poczciwego Mikołaja Reja na czele, by wymie‑

nić tylko kilka z literackich form artykułowania wskazanej postawy twór‑

czej. Wśród nich swoiste miejsce przypadło „Napisom”. A dodać należy, że to badaczom dawnej kultury i obyczaju, etnografom, dokumentalistom zawdzięczamy wiedzę na temat tego zjawiska, albowiem gdyby nie zapisy pamiętnikarskie i sylwiczne, rejestrujące — w ciągu kilku stuleci — taką właśnie szczególną formę inwencji czy twórczości, znaczna jej część, pisa‑

na najczęściej na materiale drewnianym, nie przetrwałaby do naszych czasów.

Jan Stanisław Bystroń, we Wstępie do swej rozprawy pt. Napisy, która ukazuje miejsce i znaczenie inskrypcji w kulturze dawnej Polski, pisał, że ówcześnie były one „żywe, pozostające w bliskim związku z człowiekiem, kładzione przezeń w chwili afektu, w nastroju podniosłym, podocho‑

conym, namiętnym, napisy, które są życzeniem, zaklęciem, pamiątką, żartem, agitacją, paszkwilem. Im dalej się cofamy w przeszłość, tym więcej takich napisów; są one odwieczną literaturą, tradycyjnie przechowywaną

w pokolenia”1. Tak na przykład ksiądz Karol Żera w Vorago rerum zanoto‑

wał: „Bywa, jak wiadomo, nieraz u panów szlachty i u plebanów, że kładą rozmaite napisy i malowidła na ścianach wewnątrz izb między szpalerami, nad drzwiami, kominkami, na belkach, okiennicach i parawanach”. Ksiądz Żera przytacza — wśród wielu innych — napis taki: „[…] pani Jaworowska stawiając dwór we Wroceniu koło Goniądza, kazała wyrzezać na poprzecz‑

nej belce:

Ci, co w tym domu bywają

To, co nam życzą, niechaj sami mają”2.

Istniały więc owe inskrypcje, krótkie, lapidarne lub rymowane, jako trwały element życia codziennego w szlacheckich dworkach lub w rezyden‑

cjach magnackich, umieszczano je również na przedmiotach użytkowych, na przykład grawerowano na srebrnych łyżkach („Wolno mną jeść, ukraść nie”), pisano na książkach („Kto tą książkę ukradnie, temu ręka odpadnie”).

Zauważmy przy tym, że to właśnie książki były obiektem szczegól‑

nie cennym; umieszczane na nich nader liczne inskrypcje miały ostrze‑

gać i zabezpieczać przed kradzieżą. Zdaniem Jana Bystronia, są to ślady dawnych magicznych formuł, którymi już w średniowieczu opatrywano cenniejsze rękopisy; z biegiem lat formuły stały się już tylko zwyczajowe, najczęściej traktowano je humorystycznie.

Kwestia ta zasługuje na uwagę nie tylko jako żywy przez stulecia doku‑

ment obyczaju, czy też swego rodzaju inwencji twórczej, lecz również z racji znamiennego — generalnie — dla omawianego zjawiska — charakteru komunikacyjnego. Każda bowiem z owych inskrypcji apelowała bezpo‑

średnio do odbioru wizualnego, zwracała się do przybysza, do domowni‑

ków, bo takie było jej przeznaczenie. Mogła zawierać cechy nakazu, zalece‑

nia bądź żartu.

Natomiast w całym obszernym materiale staropolskich inskrypcji wyodrębnić można pewną znaczącą grupę, którą określamy jako senten‑

cje, czyli zdania „zawierające ogólną myśl o charakterze moralnym lub filozoficznym, sformułowane w sposób wyrazisty i skłaniający do uzna‑

nia jego bezwzględnej trafności”3. Owe lapidarne formuły, często nawią‑

zujące do tradycji Antyku, żłobione przeważnie na materiale trwałym, jak piaskowiec — dzięki czemu zachowały się do naszych czasów — znajdu‑

1 J.S. Bystroń: Napisy. W: Idem: Tematy, które mi odradzano. Pisma etnograficzne rozpro-szone. Wybrał i oprac. L. Stomma. Warszawa 1980, s. 109.

2 Cyt. za: ibidem, s. 111.

3 M. Głowiński et al.: Słownik terminów literackich. Red. J. Sławiński. Wyd. 2. Wroc‑

ław 1988, s. 464.

7 Liber…

jące się na zewnętrznych ścianach budowli, adresowane były do „wszyst‑

kich”, miały szerszy zakres odbioru aniżeli wspomniane napisy o charak‑

terze prywatnym.

Jednym ze znamiennych przykładów tego zwyczaju są inskrypcje wyżłobione na kamiennych obramowaniach okiennych, znajdujących się na najstarszej części zespołu pałacowego w Radziejowicach, a mianowicie na zewnętrznej ścianie tak zwanego Zameczku. Na przestrzeni kilku stule‑

ci, od czasu ich wykonania (pierwsze lata XVII wieku), owe łacińskie dewi‑

zy czy sentencje przeżyły swoiste perturbacje i przemieszczenia, nie zmie‑

niała się wszakże treść żłobionych napisów. Przemawiały one w stuleciu XVII do ludzi z otoczenia rodu Radziejowskich, tak i do dnia dzisiejszego oglądane są przez turystów zwiedzających muzeum radziejowickie, przez uczestników konferencji naukowych tam organizowanych, jak i pracowni‑

ków nauki i kultury.

Siedziba rodowa Radziejowskich — wedle ustaleń historyków — początkami swymi sięga schyłku XV wieku. Z biegiem lat ulegała znacz‑

nej przebudowie i powiększaniu, towarzysząc tym samym stopniowemu wzrostowi znaczenia rodu, którego kolejni przedstawiciele z warstwy śred‑

nio szlacheckiej przechodzili do stanu magnackiego. Natomiast jednym z ważnych elementów dokonywanych wówczas działań architektonicz‑

nych, zmierzających do podniesienia prestiżu rodu Radziejowskich, stały się owe rzeźbione w piaskowcu obramowania okienne, włączone w mury szesnastowiecznego pałacu.

Wedle ustaleń historyków, w roku 1684 zakończono kolejną przebudo‑

wę zamku w pałac barokowy, wykonaną na zlecenie Michała Radziejow‑

skiego. W trakcie kolejnych renowacji architektonicznych, polegających między innymi na niwelowaniu dawnej budowli, obramowania okienne spoczywały w gruzach, do czasu, gdy na początku XIX wieku Krasińscy, kolejni właściciele Radziejowic, podjęli inicjatywę przekształcenia elewa‑

cji Zameczku w budowlę neogotycką. Wówczas to wydobyto z gruzów dawnego pałacu barokowego nadproża okienne z łacińskimi sentencjami, tarcze herbowe, tablice pamiątkowe i wmurowano je w zewnętrzne ściany budowli, gdzie, jak wspomniano, istnieją do dzisiaj. Są więc one historycz‑

nym dokumentem kulturowego obyczaju, który za pomocą krótkich czytel‑

nych inskrypcji zmierzał do przekazania takich czy innych idei. Jednocze‑

śnie jednak treść żłobionych tutaj napisów prowokuje do pytań o ich źródła lub współczesne analogie, które również świadczyć mogą o kulturowym usytuowaniu poglądów w ten sposób głoszonych. Spójrzmy zatem na łaciń‑

ską i polską wersję omawianych napisów, których przekład z łaciny i opra‑

cowanie filologiczne oraz komentarz opracował dr Jerzy Mańkowski, za co pozwalam sobie w tym miejscu wyrazić Mu serdeczne podziękowanie.

1. O QUID SOLUTIS BEATITUS CURIS — „O cóż może być milszego niż ta chwila, kiedy kończą się troski”. Formę inskrypcji przybrał tu wers 7 utworu (we współczesnych edycjach oznaczonego jako 31) Katullusa o incipicie Paene insularum, Sirmio, insularumque… Poeta wracający z dale‑

kiej podróży (do Bitynii) wita nim niewielki półwysep Sirmio, na którym mieszka w swojej willi. Znającym ten utwór Katullusa inskrypcja musiała przypominać kolejne wersy: „kiedy zmęczeni trudami podróży po obcych krajach wracamy do swojego domu i możemy odpocząć w naszym wytę‑

sknionym łożu”. Pałac radziejowicki witał tą inskrypcją przede wszyst‑

kim powracających do domu gospodarzy, ale mogła też ona pełnić funk‑

cję wytwornego zaproszenia i powitania zajeżdżających tu — utrudzonych podróżą — gości.

2. BONIS NOCET QUISQUIS PEP[ER]CERTT [MALTS] — „Dobrym szkodzi ten, kto złych będzie oszczędzał” lub „Kto złym będzie pobłażał, ten dobrych naraża na szkody”, lub „Dobrych naraża na szkody, kto wobec złych nie będzie bezwzględny”, lub „Dobrym szkodzi, kto wobec złych będzie wyrozumiały/pobłażliwy”. NB. Czas przyszły jest w łacińskim oryginale, ale źle brzmi po polsku; można by go zatem zastąpić czasem teraźniejszym. Inna wersja tego przysłowia: „Bonis nocet qui malis parcit”.

3. DURUM RELUM NECES[S]ITAS EST. „Telum” oznacza przede wszystkim pocisk, czyli to, czym się ciska, miota. Może jednak ozna‑

czać także oręż, każde narzędzie walki. Z kolei „durum” znaczy „twar‑

dy”, ale w XVI wieku, gdy odnosi się do oręża, znaczy „z hartownej stali”.

Toteż możliwe są co najmniej dwa tłumaczenia: „Twardym pociskiem jest konieczność” lub „Orężem z hartownej stali jest konieczność”. Przysłowie niezwykle popularne w XVI wieku. W Erazma z Rotterdamu Adagiach (pars 2, caput 3, numerus 40) zanotowane w postaci „Ingens telum necessitas”.

Da się wywieść z opowieści u Liwiusza (Ab urbe condita 4, 28, 5) o dowód‑

cy, który żołnierzy będących w sytuacji prawie beznadziejnej poderwał do ataku hasłem: „Virtute pares, necessitate, quae ultimum ac maximum telum est, superiores estis”— „Jesteście [swoim wrogom] równi męstwem, ale górujecie nad nimi tym, że jesteście w sytuacji przymusowej, a ta [dla walczących o ocalenie] jest orężem ostatnim i bardzo wielkim”.

4. AMOR NIMINUS GENERAT IGNEM — „Miłość zbyt wielka ogień rodzi”. Sentencja nieznanego pochodzenia. Tym samym i jej przesłanie jest dwuznaczne: czy mowa tu o ogniu pożądliwości cielesnej? Czy o ogniu jako wiecznej karze dusz potępionych?

5. OFFICIO INTERDUM NON ARMIS VIN[CI]TUR HOSTIS — „Czasa‑

mi wroga zwycięża się uprzejmością, nie siłą zbrojną”. Metryczna forma sentencji zdradza jej poetyckie pochodzenie, ale źródła odnaleźć się nie udaje. Przekonanie, że zwycięża się nie tylko dzięki sile militarnej, że

7*

uprzejmością, grzecznością, łaskawością można uzyskać nie mniej niż siłą, daje się odnaleźć i u ludzi średniowiecza, i u humanistów XVI wieku.

6. CONSTL[I]UM MULTI DANT.

7. PERICUL[U]M PAUCI SUBEUNT. Dwie te inskrypcje (6 i 7), dziś oddzielne, pierwotnie stanowiły najprawdopodobniej całość — razem stanowią ono jedno zdanie: „Wielu udziela rad, niewielu jest gotowych narażać się na niebezpieczeństwo”. Tego rodzaju spostrzeżenia wypo‑

wiadane są w traktatach politycznych zazwyczaj wtedy, kiedy omawia się podejmowanie decyzji o rozpoczęciu wojny: wielu wówczas doradza wojnę, ale kiedy ona już się toczy — nie chcą narażać się na niebezpie‑

czeństwa z nią związane (np. w traktacie Adama Contzena Politicorum libri decem. 2nd ed. Kőln 1629: „Sunt plures qui de bello peragendo consilium facile dant, sed periculum postea subire detrectant”).