1. Wyobraźnia Micińskiego czerpie z nieoczywistej natury relacji, o której była mowa. Przyjrzymy się bliżej tej kwestii, wyakcentujemy kil
ka newralgicznych rysów nakreślonego wyżej obrazu, koncentrując — na początek - uwagę na dyskursywnych tekstach poety.
Kluczowym problemem wydaje się usytuowanie Chrystusa w złożo
nym kompleksie napięć, przesunięć i zerwań, wyznaczającym przestrzeń dla dzieła autora N ietoty. O randze zagadnienia świadczy między innymi ż ar l i woś ć, z jaką Miciński prowadzi walkę o tego, „który przyszedł Ogień rzucić na świat, który pokonywał tajemnice mogiły, opętań, męki krzyżowej i mroku”, a „czynił to, aby świat wszystek za sobą pociągnął ku — Najgórniejszemu Życiu” {W alka, s. 130). Tekstem, w którym pasja idzie w parze z erudycją, który jednocześnie najpełniej, jak mamy pra
wo sądzić, oddaje stosunek autora X iędza Fausta do Jezusa z Nazaretu
— jest Walka o Chrystusa. Miciński deklaruje polemiczny charakter swo
ich rozważań. I w istocie spór z Niemojewskim jest ramą dla rozwijają
cego się dyskursu.120 Jednak sednem książki wydaje się być nie tyle chęć
119 Takie sfunkcjonalizowanie mitu jest zabiegiem typowym dla Młodej Polski;
w kwestii tej vide: H. Filipkowska, Z problematyki mitu..., s. 251-252; oraz: H. Filip
kowska, Koncepcje mitu..., s. 169.
CHRISTUS VERUS LUCIFERUS
rozstrzygnięcia kwestii „samego istnienia Chrystusa” {Walka, s. 11), co artykułowane na różne sposoby przeświadczenie o konieczności nowego odczytania postaci Jezusa oraz związanego z nim splotu idei i dążeń. Po
wiada Miciński:
Ograniczamy nasz temat do zagadnienia samego istnienia Chrystusa.
{Walka, s. 11)
W przypisie dodaje:
Wystarcza nam w tej pracy - historyczność Życia Jezusa na ziemi.
{Walka, s. 135)
Książka wykracza jednak wyraźnie poza wyznaczone tymi deklara
cjami ramy, a pośród zamykających ją przypisowych uwag — formułowa
nych, jak można wnosić z ich charakteru, podczas korekty złożonego już tekstu - znajdziemy i taką:
Niby narzędzie do mierzenia oddalonych jeszcze trzęsień ziemi - uj
rzawszy Mene Thekel Upharisim na rozłupujących się sklepieniach ducha polskiego - wystąpiłem, aby ostrzec [...] - szło tu jedynie i wy
łącznie o szybkie, a bezwzględne odwalenie głazu - z jednego z naszych najbardziej zaprzepaszczonych grobów, t. j. frazeologii naukowej, która przygniotła życie Ducha. (Walka, s. 137)
2 .
Sednem i treścią owego życi a D u c h a jest obcowanie z p r a w d ą C h r y s t u s a , zaś pierwszym i podstawowym warunkiem tego uczestnictwa w duchowej prawdzie jest rudymentarna p r a w d a o C h r y st usi e. To dlatego Jezus, którego „słowo i postać pozostają źródłem odradzającej mocy” {Walka, s. 116), jawi się w eseju autora N iedokona
nego nie tylko jako ktoś, kogo istnienia trzeba dowodzić, ale — przede wszystkim - jako wartość, którą trzeba odkrywać. A jest to zadanie tym 120
120 Walka o Chrystusa - „Rozprawa naukowa o istnieniu historycznym Jezusa Chrystusa” (vide: Faust, s. 373) - jest reakcją na tezy postawione przez A. Niemo- jewskiego w książce Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych (Warszawa 1909).
Polemika chwilami jest gwałtowna, a Miciński nie kryje swojego oburzenia. W jego przekonaniu bowiem praca autora Listów człowieka szalonego - anonsowana jako rzetelna naukowo i odkrywcza - jest „oparta na rzetelnym niezrozumieniu Religii i nierzetelnym aprioryzmie” {Walka, s. 94).
PĘKNIĘTY PŁOMIEŃ
bardziej pilne, że tradycyjne ujęcia - zarówno sposoby lektury, jak i same odczytania — przestały wystarczać.121 Zwłaszcza oficjalna egzegeza wydaje się nie do przyjęcia. Nie znaczy to wszak, że Miciński radykalnie odrzuca Kościół i jego tradycję.122 Przeciwnie, ma świadomość, że siłą wspólnoty
121 Miciński odrzuca „fałszywą wiedzę' o Chrystusie we wszystkich jej przeja
wach. Tak „pseudonaukowe” twierdzenia Niemojewskiego („nauczeńca” w którym znalazły wyraz „Wnętrza Ziemi”, vide: Walka, s. 3-4,62), jak i „skostniałe” racje Koś
cioła, żywiącego się coraz częściej nie wiarą, ale hipokryzją i doraźnym interesem.
Powiada poeta w eseju Fundamenty Nowej Polski: „Biada narodowi, jeżeli sobie da sfałszować głębiny ducha i wyżyny nieba - i kapłanami przy arce staną się materia- listyczni demagodzy i lekceważący sobie wszelką prawdę Odwiecznej Duszy dzien
nikarscy gadacze” (Do źródeł, s. 177). Dodajmy jeszcze, że w tekstach Micińskiego pojawia się - w rozmaitych funkcjach - szereg propozycji przekroczenia „tradycyj
nych ujęć”. Dla przykładu: w Nietocie w rozmowie Arjamana z Magiem Litworem - Chrystus (Jezus z Nazaretu) przedstawiony jest jako duchowy brat i uczeń Krisz- ny; jak to ujmie J. Stur, Mag Litwor „Uderzy w Chrystusa biblii katolickiej. Sprzęgnie go w jedno z Kriszną indyjskim” (idem, Tadeusza Micińskiego..., s. 25).
122 Autor Niedokonanego widzi mroczne strony katolicyzmu i gwałtownie je piętnuje. W przekonaniu poety to właśnie za sprawą Kościoła - w którym „zacho
wanie ortodoksji stało się chorobą” {Walka, s. 10) - społeczeństwami „rządzi ciemny bigot” (Walka, s. 14). Co gorsza, tam, gdzie dewocja zastępuje „dobrą nowinę”, gdzie - jak czytamy w Straceńcach - „do wyboru: dziedziczne lokajstwo lub przedzierzg
nięcie się w kapucynów” (Do źródeł, s. 7), gdzie religijność nieuchronnie osuwa się w zabobon, słowem: w świecie trawionym przez pustkę - rząd dusz musi, wcześniej czy później, objąć „ciemny »wolny myśliciel«” (Walka, s. 14). Wyjaławiająca siła
„zdemokratyzowanej religii” uderza bowiem w same podstawy życia duchowego.
„Zamącona świadomość” i „nadgniłe sumienie” sprawiają, że: „Fundamenty grożą zawaleniem. Tynkuje się je grubą warstwą komunałów, z a k r y w a p r z e d o k i e m ludzi i tern gotuje się ich nagłe pełne okropności - runięcie” (Do źródeł, s. 4). Kościół odwrócił się od swoich źródeł, przestał pielęgnować ożywiający go niegdyś ogień.
Stał się dobrze prosperującą instytucją, która nie maskuje już nawet opresywnego charakteru pełnionej misji. W eseju Fundamenty Nowej Polski czytamy: „Gdzie księ
ża, co winni przed narodem z a p a l a ć k a g a n i e c nieśmiertelności?”, i dalej: „Ka
tolicyzm [...] już nie ma słowa, które uzdrawia i ś l e p y m w z r o k p r z y w r a c a . To biuro, które misjonarzy swoich wysyła na misje ludów lepszych niż katolicy - to księża, którzy odprawiają swój kawałek ze mszą, pogrzebem i spowiedzią - ręce, które unoszą Boga w sakramencie - piszą w złości pamflet przeciw budzeniu się duchów!” (Do źródeł, s. 141, 161). W Walce o Chrystusa nie omieszka jednak do
dać: „Wśród księży znamy kapłanów idealnych i naprawdę noszących p r o m i e n i e Chrystusa” (Walka, s. 10). Dodajmy, że wagę podnoszonych kwestii sygnalizują po
jawiające się w tym zestawieniu (wyróżnione przeze mnie spacją) motywy związane ze „światłem” i „rozjaśnianiem”, motywy, które Miciński rezerwuje zwykle dla spraw w jego mniemaniu najistotniejszych.
CH RISTU S VERUS LUCIFERUS
wyznawców Jezusa jest nie — jak powiada - jej średniowieczny ś w i a t o pogl ąd, ale ożywiającają w ia ra .123 Ponieważ
-P roblem at C hrystusa przekracza granice i m o c in dyw idu alnej interpre
tacji {W alka, s. 127)
— p r a w d a Chrystusa może się objawić tylko w swoim długim trwaniu i jedynie za sprawą takiego sposobu jej c e l e b r o w a n i a , który otwiera pole dla intuicyjnego oglądu. Hieratyczna wyniosłość Kościoła jako instytucji, małostkowość i arogancja duchowieństwa są niczym łu
piny skrywające ziarno. Czytamy w Walce o Chrystusa:
D o p iero z zasadniczej nauki K ościoła, z M szy, z całej Liturgii, ze sp iżo
w eg o w ieczn o ścio w eg o d źw ięk u Z w iastow ania, z radości Z m artw ych w stan ia - objaw ia się C hrystus, jaki b ył czczon y w katak um bach, jaki daw ał m ęczen n ik o m try u m f nad śm iercią.124
To przesłanie źródłowego doświadczenia — zaświadczonego wia
rą i męczeństwem pierwszych chrześcijan, przechowanego w tradycji, uobecnianego w liturgii - stanowi o sile chrześcijaństwa i jest sednem, a zarazem sensem jego misji. W istocie więc —
M o c ap ostolska [K ościoła] jest w m isteriach, w M szy, łączącej duszę z jej Tajem nicą; w u czu ciu Ofiary; w ew an gelii, podającej nam C hry
stusa; w m istyce m odlitw y, która rozwija w człow iek u w zrok w ew n ętrz
ny. M o c tw órcza k ościoła dąży do w ytw orzen ia C złow iek a W o ln eg o - w ś w i ę t o ś c i . {W alka, s. 13)
Chrystus wpisany zostaje tu w wyrazisty krąg wartości. Jego centrum wyznaczają: „wzrok wewnętrzny” dający wgląd w „Tajemnicę” oraz „wol
ność” odsłaniająca prawdę o człowieku. Te szczególnie istotne dla
Miciń-123 Vide: Walka, s. 13.
124 Walka, s. 127. W książce Miciński często referuje lub parafrazuje obszerne partie prac z zakresu szeroko rozumianego religioznawstwa. I jeśli nawet nie zawsze są to profesjonalne opracowania, jeśli nieraz w umownym tylko sensie odnoszą się do przedmiotu rozważań, to przecież widać wyraźnie, że autor Xiędza Fausta czyta je wszystkie wnikliwie i z pasją. Dodajmy, że w Walce źródła przytoczeń wskazane są zazwyczaj mało precyzyjnie. Z tego, co zostaje ujawnione, wnosić jednak trzeba, że Miciński korzysta w dużej mierze z najnowszej literatury przedmiotu (vide m.in.:
s. 44, 94, 116, 123, 127). We fragmencie cytowanym w tekście głównym przywołane zostały - aprobatywnie - poglądy Friedricha Forstera.
PĘKNIĘTY PŁO M IEŃ
skiego kategorie wskazują na dynamiczny charakter rysującego się obra
zu. Poecie nie chodzi bowiem o uchwycenie niezachwianej, niezmiennej w swoim kształcie - dającej się zamknąć w dogmat lub slogan — praw
dy „czystej i matematycznej”, dodajmy za Norwidem: „jak błąd!”125, ale o wysiłek zbliżania się do prawdy nieogarnionej: niezmąconej i otwartej, wymagającej kontemplacyjnego namysłu i zarazem twórczej aktywności.
Taką właśnie naturę ma prawda Chrystusa, i dlatego —
Trzeba wymagać od księży, by zamiast walczyć z postępem i wyklinać go — zrozumieli, że Chrystus zwyciężył tylko w imię Postępu i Ewolu
cji, że tylko szczerością, pogłębieniem, brakiem kompromisów i praw
dą, widzącą wszystkie otchłanie — m ożem y dalej iść. {Walka, s. 108)
3 .
Droga została jasno wytyczona. Pamiętać jednak trzeba, że wiedzie ona w obszary wciąż nie poznane, że prowadzi ku regionom, które niezmiennie jawią się jako tajemnica. Podczas wędrówki według tak rozpi
sanej marszruty pewna jest tylko świadomość, że liczy się nie doraźny rachunek bilansujący to, co akcydentalne, ale prawda „widząca wszystkie otchłanie”. I to właśnie ze względu na nią Miciński stara się dowartościo
wać Kościół, nie pozostawiając jednak żadnych wątpliwości co do tego, że stawką jest nie kształt instytucji, ale jej istota. Kościół bowiem o tyle jest wartością, o ile okazuje się obszarem r e l i g i j n e g o doświadczenia, jako że to właśnie religia - która „tworzy się ze źródeł głębszych niż krew, żyje na górach wyższych, niż ujrzeć ją mogą oczy” {W alka, s. 1) — jest w optyce autora N ietoty jedyną drogą ku ostatecznej: ogarniającej wszyst
ko prawdzie. Powiada się w Walce o Chrystusa'.
Wszystkim może stać się tylko religia, a nie filozofia, tylko religijnie dosięgnąć można uniwersalnej syntezy i wszechjedności.126
Pamiętać jednak trzeba, że mowa tu o takiej religii, która niesie z sobą nie tylko p o z n a n i e , ale i p e ł n i ę życia. Jest bowiem obsza
rem wolności, realizującej się w dwóch komplementarnych wobec siebie porządkach. Pisze Miciński —
125 Vide: C. K. N orw id, D o spólczesnych (O da), [w:] idem , Błogosław ione p ie ś
ni..., wybór, oprać, i p o sło w ie J. Fert, Warszawa 2000, s. 172.
126 Walka, s. 124. M iciński pow ołuje się w tym fragm encie na Bierdiajewa. W in nym m iejscu autor N ietoty napisze: „Nie m a nic wyższego nad Religię” {W alka, s. 2).
CH RISTU S VERUS LUCIFERUS
Życie religijne jest to rzucenie się we wszystkie otchłanie bytu z tą myślą i z tern przeświadczeniem, że wszędzie odnajdziemy się w N im - Nieśmiertelnym. {Walka, s. 1)
I zarazem rzeczywistość religijna:
jest wielościanem o niezmiernej ilości grani - tak niezmiernej, ile serc ludzkich biło kiedykolwiek silnie i uczciwie pod rusztowaniem żeber, ile myśli uniosło się w dal niezgłębioną Życia - i Przemiany. {Walka, s. 18)
Taka świadomość pozwala swobodnie czerpać z całego spektrum re
ligijnych doświadczeń człowieka. Miciński wikła swój dyskurs w języki różnych religii i kultur. Żaden z tych kodów - w jego przeświadczeniu
— nie ujmuje cał ości , nie daje do niej bezpośredniego dostępu, ale po
lifoniczna dykcja synkretycznej wyobraźni wydaje się być językiem ot
wartym na tajemnicę.127 Tradycje religijne, ku którym zwraca się autor
Bazilissy Teofanu, jawią się bowiem jako różne - zawsze z konieczności niepełne - artykulacje tej samej niewysłowionej jakości, która gwarantuje sens świata i związanej z nim egzystencji. Czytamy w Walce o Chrystusa:
idee religijne absolutnie oryginalne, spotykają się z sobą w tych głębi
nach, gdzie już panuje jasność. {Walka, s. 24)
#
Pierwszym impulsem jest zawsze doświadczenie samotności, poczu
cie fundamentalnego niezakorzenienia —
Jehowa, Allah, Kriszna, Ormuzd i Aryman, Trójca Indyjska — to pro
jekcje świetlane, któremi zapełnić chciał duch ludzki trwożącą go ot
chłań! {Walka, s. 61).
Źródłem — tajemnica:
Religia powstaje z uderzenia duszy o jej najgłębszą Tajemnicę. {Walka, s. 1)
127 Wypracowany przez Micińskiego zespół rudymentarnych struktur obrazo
wych i pojęciowych jest rodzajem autorskiej - i przez to idiomatycznej - abrewia- tury, której autor Straceńców z powodzeniem używa również w tekstach dyskur- sywnych. Skrótowość symbolicznej notacji potęguje swój efekt w zderzeniu z tak wyraźną w obrębie tej twórczości skłonnością do rozlewności i nieledwie ekwilibry- stycznej gry toposami.
PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ