• Nie Znaleziono Wyników

WALKA O CHRYSTUSA

W dokumencie PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ (Stron 61-67)

1. Wyobraźnia Micińskiego czerpie z nieoczywistej natury relacji, o której była mowa. Przyjrzymy się bliżej tej kwestii, wyakcentujemy kil­

ka newralgicznych rysów nakreślonego wyżej obrazu, koncentrując — na początek - uwagę na dyskursywnych tekstach poety.

Kluczowym problemem wydaje się usytuowanie Chrystusa w złożo­

nym kompleksie napięć, przesunięć i zerwań, wyznaczającym przestrzeń dla dzieła autora N ietoty. O randze zagadnienia świadczy między innymi ż ar l i woś ć, z jaką Miciński prowadzi walkę o tego, „który przyszedł Ogień rzucić na świat, który pokonywał tajemnice mogiły, opętań, męki krzyżowej i mroku”, a „czynił to, aby świat wszystek za sobą pociągnął ku — Najgórniejszemu Życiu” {W alka, s. 130). Tekstem, w którym pasja idzie w parze z erudycją, który jednocześnie najpełniej, jak mamy pra­

wo sądzić, oddaje stosunek autora X iędza Fausta do Jezusa z Nazaretu

— jest Walka o Chrystusa. Miciński deklaruje polemiczny charakter swo­

ich rozważań. I w istocie spór z Niemojewskim jest ramą dla rozwijają­

cego się dyskursu.120 Jednak sednem książki wydaje się być nie tyle chęć

119 Takie sfunkcjonalizowanie mitu jest zabiegiem typowym dla Młodej Polski;

w kwestii tej vide: H. Filipkowska, Z problematyki mitu..., s. 251-252; oraz: H. Filip­

kowska, Koncepcje mitu..., s. 169.

CHRISTUS VERUS LUCIFERUS

rozstrzygnięcia kwestii „samego istnienia Chrystusa” {Walka, s. 11), co artykułowane na różne sposoby przeświadczenie o konieczności nowego odczytania postaci Jezusa oraz związanego z nim splotu idei i dążeń. Po­

wiada Miciński:

Ograniczamy nasz temat do zagadnienia samego istnienia Chrystusa.

{Walka, s. 11)

W przypisie dodaje:

Wystarcza nam w tej pracy - historyczność Życia Jezusa na ziemi.

{Walka, s. 135)

Książka wykracza jednak wyraźnie poza wyznaczone tymi deklara­

cjami ramy, a pośród zamykających ją przypisowych uwag — formułowa­

nych, jak można wnosić z ich charakteru, podczas korekty złożonego już tekstu - znajdziemy i taką:

Niby narzędzie do mierzenia oddalonych jeszcze trzęsień ziemi - uj­

rzawszy Mene Thekel Upharisim na rozłupujących się sklepieniach ducha polskiego - wystąpiłem, aby ostrzec [...] - szło tu jedynie i wy­

łącznie o szybkie, a bezwzględne odwalenie głazu - z jednego z naszych najbardziej zaprzepaszczonych grobów, t. j. frazeologii naukowej, która przygniotła życie Ducha. (Walka, s. 137)

2 .

Sednem i treścią owego życi a D u c h a jest obcowanie z p r a w d ą C h r y s t u s a , zaś pierwszym i podstawowym warunkiem tego uczest­

nictwa w duchowej prawdzie jest rudymentarna p r a w d a o C h r y ­ st usi e. To dlatego Jezus, którego „słowo i postać pozostają źródłem odradzającej mocy” {Walka, s. 116), jawi się w eseju autora N iedokona­

nego nie tylko jako ktoś, kogo istnienia trzeba dowodzić, ale — przede wszystkim - jako wartość, którą trzeba odkrywać. A jest to zadanie tym 120

120 Walka o Chrystusa - „Rozprawa naukowa o istnieniu historycznym Jezusa Chrystusa” (vide: Faust, s. 373) - jest reakcją na tezy postawione przez A. Niemo- jewskiego w książce Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych (Warszawa 1909).

Polemika chwilami jest gwałtowna, a Miciński nie kryje swojego oburzenia. W jego przekonaniu bowiem praca autora Listów człowieka szalonego - anonsowana jako rzetelna naukowo i odkrywcza - jest „oparta na rzetelnym niezrozumieniu Religii i nierzetelnym aprioryzmie” {Walka, s. 94).

PĘKNIĘTY PŁOMIEŃ

bardziej pilne, że tradycyjne ujęcia - zarówno sposoby lektury, jak i same odczytania — przestały wystarczać.121 Zwłaszcza oficjalna egzegeza wydaje się nie do przyjęcia. Nie znaczy to wszak, że Miciński radykalnie odrzuca Kościół i jego tradycję.122 Przeciwnie, ma świadomość, że siłą wspólnoty

121 Miciński odrzuca „fałszywą wiedzę' o Chrystusie we wszystkich jej przeja­

wach. Tak „pseudonaukowe” twierdzenia Niemojewskiego („nauczeńca” w którym znalazły wyraz „Wnętrza Ziemi”, vide: Walka, s. 3-4,62), jak i „skostniałe” racje Koś­

cioła, żywiącego się coraz częściej nie wiarą, ale hipokryzją i doraźnym interesem.

Powiada poeta w eseju Fundamenty Nowej Polski: „Biada narodowi, jeżeli sobie da sfałszować głębiny ducha i wyżyny nieba - i kapłanami przy arce staną się materia- listyczni demagodzy i lekceważący sobie wszelką prawdę Odwiecznej Duszy dzien­

nikarscy gadacze” (Do źródeł, s. 177). Dodajmy jeszcze, że w tekstach Micińskiego pojawia się - w rozmaitych funkcjach - szereg propozycji przekroczenia „tradycyj­

nych ujęć”. Dla przykładu: w Nietocie w rozmowie Arjamana z Magiem Litworem - Chrystus (Jezus z Nazaretu) przedstawiony jest jako duchowy brat i uczeń Krisz- ny; jak to ujmie J. Stur, Mag Litwor „Uderzy w Chrystusa biblii katolickiej. Sprzęgnie go w jedno z Kriszną indyjskim” (idem, Tadeusza Micińskiego..., s. 25).

122 Autor Niedokonanego widzi mroczne strony katolicyzmu i gwałtownie je piętnuje. W przekonaniu poety to właśnie za sprawą Kościoła - w którym „zacho­

wanie ortodoksji stało się chorobą” {Walka, s. 10) - społeczeństwami „rządzi ciemny bigot” (Walka, s. 14). Co gorsza, tam, gdzie dewocja zastępuje „dobrą nowinę”, gdzie - jak czytamy w Straceńcach - „do wyboru: dziedziczne lokajstwo lub przedzierzg­

nięcie się w kapucynów” (Do źródeł, s. 7), gdzie religijność nieuchronnie osuwa się w zabobon, słowem: w świecie trawionym przez pustkę - rząd dusz musi, wcześniej czy później, objąć „ciemny »wolny myśliciel«” (Walka, s. 14). Wyjaławiająca siła

„zdemokratyzowanej religii” uderza bowiem w same podstawy życia duchowego.

„Zamącona świadomość” i „nadgniłe sumienie” sprawiają, że: „Fundamenty grożą zawaleniem. Tynkuje się je grubą warstwą komunałów, z a k r y w a p r z e d o k i e m ludzi i tern gotuje się ich nagłe pełne okropności - runięcie” (Do źródeł, s. 4). Kościół odwrócił się od swoich źródeł, przestał pielęgnować ożywiający go niegdyś ogień.

Stał się dobrze prosperującą instytucją, która nie maskuje już nawet opresywnego charakteru pełnionej misji. W eseju Fundamenty Nowej Polski czytamy: „Gdzie księ­

ża, co winni przed narodem z a p a l a ć k a g a n i e c nieśmiertelności?”, i dalej: „Ka­

tolicyzm [...] już nie ma słowa, które uzdrawia i ś l e p y m w z r o k p r z y w r a c a . To biuro, które misjonarzy swoich wysyła na misje ludów lepszych niż katolicy - to księża, którzy odprawiają swój kawałek ze mszą, pogrzebem i spowiedzią - ręce, które unoszą Boga w sakramencie - piszą w złości pamflet przeciw budzeniu się duchów!” (Do źródeł, s. 141, 161). W Walce o Chrystusa nie omieszka jednak do­

dać: „Wśród księży znamy kapłanów idealnych i naprawdę noszących p r o m i e n i e Chrystusa” (Walka, s. 10). Dodajmy, że wagę podnoszonych kwestii sygnalizują po­

jawiające się w tym zestawieniu (wyróżnione przeze mnie spacją) motywy związane ze „światłem” i „rozjaśnianiem”, motywy, które Miciński rezerwuje zwykle dla spraw w jego mniemaniu najistotniejszych.

CH RISTU S VERUS LUCIFERUS

wyznawców Jezusa jest nie — jak powiada - jej średniowieczny ś w i a t o ­ pogl ąd, ale ożywiającają w ia ra .123 Ponieważ

-P roblem at C hrystusa przekracza granice i m o c in dyw idu alnej interpre­

tacji {W alka, s. 127)

— p r a w d a Chrystusa może się objawić tylko w swoim długim trwaniu i jedynie za sprawą takiego sposobu jej c e l e b r o w a n i a , który otwiera pole dla intuicyjnego oglądu. Hieratyczna wyniosłość Kościoła jako instytucji, małostkowość i arogancja duchowieństwa są niczym łu­

piny skrywające ziarno. Czytamy w Walce o Chrystusa:

D o p iero z zasadniczej nauki K ościoła, z M szy, z całej Liturgii, ze sp iżo­

w eg o w ieczn o ścio w eg o d źw ięk u Z w iastow ania, z radości Z m artw ych ­ w stan ia - objaw ia się C hrystus, jaki b ył czczon y w katak um bach, jaki daw ał m ęczen n ik o m try u m f nad śm iercią.124

To przesłanie źródłowego doświadczenia — zaświadczonego wia­

rą i męczeństwem pierwszych chrześcijan, przechowanego w tradycji, uobecnianego w liturgii - stanowi o sile chrześcijaństwa i jest sednem, a zarazem sensem jego misji. W istocie więc —

M o c ap ostolska [K ościoła] jest w m isteriach, w M szy, łączącej duszę z jej Tajem nicą; w u czu ciu Ofiary; w ew an gelii, podającej nam C hry­

stusa; w m istyce m odlitw y, która rozwija w człow iek u w zrok w ew n ętrz­

ny. M o c tw órcza k ościoła dąży do w ytw orzen ia C złow iek a W o ln eg o - w ś w i ę t o ś c i . {W alka, s. 13)

Chrystus wpisany zostaje tu w wyrazisty krąg wartości. Jego centrum wyznaczają: „wzrok wewnętrzny” dający wgląd w „Tajemnicę” oraz „wol­

ność” odsłaniająca prawdę o człowieku. Te szczególnie istotne dla

Miciń-123 Vide: Walka, s. 13.

124 Walka, s. 127. W książce Miciński często referuje lub parafrazuje obszerne partie prac z zakresu szeroko rozumianego religioznawstwa. I jeśli nawet nie zawsze są to profesjonalne opracowania, jeśli nieraz w umownym tylko sensie odnoszą się do przedmiotu rozważań, to przecież widać wyraźnie, że autor Xiędza Fausta czyta je wszystkie wnikliwie i z pasją. Dodajmy, że w Walce źródła przytoczeń wskazane są zazwyczaj mało precyzyjnie. Z tego, co zostaje ujawnione, wnosić jednak trzeba, że Miciński korzysta w dużej mierze z najnowszej literatury przedmiotu (vide m.in.:

s. 44, 94, 116, 123, 127). We fragmencie cytowanym w tekście głównym przywołane zostały - aprobatywnie - poglądy Friedricha Forstera.

PĘKNIĘTY PŁO M IEŃ

skiego kategorie wskazują na dynamiczny charakter rysującego się obra­

zu. Poecie nie chodzi bowiem o uchwycenie niezachwianej, niezmiennej w swoim kształcie - dającej się zamknąć w dogmat lub slogan — praw­

dy „czystej i matematycznej”, dodajmy za Norwidem: „jak błąd!”125, ale o wysiłek zbliżania się do prawdy nieogarnionej: niezmąconej i otwartej, wymagającej kontemplacyjnego namysłu i zarazem twórczej aktywności.

Taką właśnie naturę ma prawda Chrystusa, i dlatego —

Trzeba wymagać od księży, by zamiast walczyć z postępem i wyklinać go — zrozumieli, że Chrystus zwyciężył tylko w imię Postępu i Ewolu­

cji, że tylko szczerością, pogłębieniem, brakiem kompromisów i praw­

dą, widzącą wszystkie otchłanie — m ożem y dalej iść. {Walka, s. 108)

3 .

Droga została jasno wytyczona. Pamiętać jednak trzeba, że wiedzie ona w obszary wciąż nie poznane, że prowadzi ku regionom, które nie­

zmiennie jawią się jako tajemnica. Podczas wędrówki według tak rozpi­

sanej marszruty pewna jest tylko świadomość, że liczy się nie doraźny rachunek bilansujący to, co akcydentalne, ale prawda „widząca wszystkie otchłanie”. I to właśnie ze względu na nią Miciński stara się dowartościo­

wać Kościół, nie pozostawiając jednak żadnych wątpliwości co do tego, że stawką jest nie kształt instytucji, ale jej istota. Kościół bowiem o tyle jest wartością, o ile okazuje się obszarem r e l i g i j n e g o doświadczenia, jako że to właśnie religia - która „tworzy się ze źródeł głębszych niż krew, żyje na górach wyższych, niż ujrzeć ją mogą oczy” {W alka, s. 1) — jest w optyce autora N ietoty jedyną drogą ku ostatecznej: ogarniającej wszyst­

ko prawdzie. Powiada się w Walce o Chrystusa'.

Wszystkim może stać się tylko religia, a nie filozofia, tylko religijnie dosięgnąć można uniwersalnej syntezy i wszechjedności.126

Pamiętać jednak trzeba, że mowa tu o takiej religii, która niesie z sobą nie tylko p o z n a n i e , ale i p e ł n i ę życia. Jest bowiem obsza­

rem wolności, realizującej się w dwóch komplementarnych wobec siebie porządkach. Pisze Miciński —

125 Vide: C. K. N orw id, D o spólczesnych (O da), [w:] idem , Błogosław ione p ie ś­

ni..., wybór, oprać, i p o sło w ie J. Fert, Warszawa 2000, s. 172.

126 Walka, s. 124. M iciński pow ołuje się w tym fragm encie na Bierdiajewa. W in ­ nym m iejscu autor N ietoty napisze: „Nie m a nic wyższego nad Religię” {W alka, s. 2).

CH RISTU S VERUS LUCIFERUS

Życie religijne jest to rzucenie się we wszystkie otchłanie bytu z tą myślą i z tern przeświadczeniem, że wszędzie odnajdziemy się w N im - Nieśmiertelnym. {Walka, s. 1)

I zarazem rzeczywistość religijna:

jest wielościanem o niezmiernej ilości grani - tak niezmiernej, ile serc ludzkich biło kiedykolwiek silnie i uczciwie pod rusztowaniem żeber, ile myśli uniosło się w dal niezgłębioną Życia - i Przemiany. {Walka, s. 18)

Taka świadomość pozwala swobodnie czerpać z całego spektrum re­

ligijnych doświadczeń człowieka. Miciński wikła swój dyskurs w języki różnych religii i kultur. Żaden z tych kodów - w jego przeświadczeniu

— nie ujmuje cał ości , nie daje do niej bezpośredniego dostępu, ale po­

lifoniczna dykcja synkretycznej wyobraźni wydaje się być językiem ot­

wartym na tajemnicę.127 Tradycje religijne, ku którym zwraca się autor

Bazilissy Teofanu, jawią się bowiem jako różne - zawsze z konieczności niepełne - artykulacje tej samej niewysłowionej jakości, która gwarantuje sens świata i związanej z nim egzystencji. Czytamy w Walce o Chrystusa:

idee religijne absolutnie oryginalne, spotykają się z sobą w tych głębi­

nach, gdzie już panuje jasność. {Walka, s. 24)

#

Pierwszym impulsem jest zawsze doświadczenie samotności, poczu­

cie fundamentalnego niezakorzenienia —

Jehowa, Allah, Kriszna, Ormuzd i Aryman, Trójca Indyjska — to pro­

jekcje świetlane, któremi zapełnić chciał duch ludzki trwożącą go ot­

chłań! {Walka, s. 61).

Źródłem — tajemnica:

Religia powstaje z uderzenia duszy o jej najgłębszą Tajemnicę. {Walka, s. 1)

127 Wypracowany przez Micińskiego zespół rudymentarnych struktur obrazo­

wych i pojęciowych jest rodzajem autorskiej - i przez to idiomatycznej - abrewia- tury, której autor Straceńców z powodzeniem używa również w tekstach dyskur- sywnych. Skrótowość symbolicznej notacji potęguje swój efekt w zderzeniu z tak wyraźną w obrębie tej twórczości skłonnością do rozlewności i nieledwie ekwilibry- stycznej gry toposami.

PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ

W dokumencie PĘKNIĘTY PŁOM IEŃ (Stron 61-67)

Powiązane dokumenty