• Nie Znaleziono Wyników

X. Podmiotowość pracy a język analizy prawnej i społecznej

3. Wyzysk

Dostrzeżenie ścisłego związku człowieka z pracą zmienia całkowicie postrzeganie problematyki wyzysku w stosunkach pracy. Zarzut wyzysku pojawia się dość często w trakcie sporów zbiorowych. Jest także typową

„narracją”, jaką stosują związki zawodowe, opisując relacje społeczne. Jest wreszcie bliski językowi klasyków komunizmu naukowego, a przynaj-mniej tych, którzy poglądy te popularyzują. Czytelnik dostrzeże zapew-ne, że w ostatnim zdaniu dokonałem zastrzeżenia, albowiem wraz z ko-lejnymi lekturami zaczynam mieć wątpliwości co do tego, co K. Marks i F. Engels napisali, a co jest im przypisywane. W każdym razie twierdze-nie o tym, że kapitał wyzyskuje pracę, występuje całkiem często. Pomi-jam wreszcie, że pojęcie wyzysku (ochrony przed wyzyskiem) pojawia się czasem jako element opisu istoty tak zwanej funkcji ochronnej prawa pra-cy. Skoro twierdzenie o wyzysku jest żywe i przez wielu nie jest uważane za nienaturalne, to może warto potraktować je z powagą i poszukać jego pogłębionego znaczenia.

Problem wyzysku był już przeze mnie szerzej analizowany w roku 2013 z pozycji cywilistycznych224. Był to okres, w którym postrzegałem prawo pracy jako zespół norm prawa prywatnego i publicznego. A problematy-ka wynagrodzenia była przeze mnie traktowana jako oczywisty przykład regulacji prawa prywatnego z ingerencją publiczną na poziomie wyna-grodzenia minimalnego oraz zasady równości. Naturalną konsekwencją

224 Por. A. Sobczyk, Prawo pracy w świetle konstytucji RP, t. I, Teoria publicznego i prywat­

nego indywidualnego prawa pracy, Warszawa 2013, s. 268 i n.

WYZYSK

181

takiego rozumowania były dwa skutki225. Pierwszy to koncentracja wyłącz-nie na wynagrodzeniu za pracę jako na jedynym świadczeniu, w którym można próbować poszukiwać wzajemności. Drugi to wniosek o niekon-stytucyjności art. 78 k.p., albowiem określone w nim ustawowe kryteria kształtowania wysokości wynagrodzeń z perspektywy prawa prywatnego stanowią nieproporcjonalną ingerencję w wolność działalności gospodar-czej. Co więcej, promując wynagrodzenia osób z wyższymi kwalifikacjami, musiały być postrzegane jako naruszające wolność kontraktowania.

Tyle tylko, że od tego czasu ewolucja moich poglądów zaprowadziła mnie do miejsca, w którym elementów prawa cywilnego w prawie pracy praktycznie nie dostrzegam. Samo zaś wynagrodzenie za pracę jawi się jako element podziału pomiędzy „kapitałem a pracą”, a jedynie wtórnie jako ele-ment rynkowego kształtowania „ceny za pracę”. Tym samym jego wzajem-ność staje pod znakiem zapytania. Co więcej, wraz z przyjęciem, że za-kład pracy jest wspólnotą, istnienie i treść art. 78 k.p. zupełnie przestają razić. Przepis ten jawi się bowiem jako narzędzie kształtowania polityki społecznej poprzez wspólnoty prawa publicznego, a nie jako źródło okreś- lające warunki kształtowania treści kontraktów cywilnych. Tym samym zrozumiały staje się zakaz ustanawiania przez sądy nowych warunków pła-cy226, a przynajmniej ten kierunek regulacji. Dlatego moja ocena art. 78 k.p.

uległa radykalnej zmianie, a za słuszny uznaję kierunek rozumowania

225 Co do pogłębionej wypowiedzi dotyczącej wyzysku w ujęciu cywilistycznym w kontekś-cie zatrudnienia por. M. Raczkowski, Odpowiednie stosowanie przepisów kodeksu cywilnego o wyzysku w stosunkach pracy, „Praca i Zastosowanie Społeczne” 2006, z. 7, s. 8 i n.

226 W orzecznictwie i doktrynie prawa pracy za utrwalony uznaje się pogląd, że sąd pracy nie ma prawa kształtować wysokości wynagrodzenia za pracę, a jedynym wyjątkiem jest sy-tuacja będąca skutkiem dyskryminowania. Na straży tej zasady ma stać art. 262 k.p., zgodnie z którym sąd nie ma prawa orzekać w sprawie ustanawiania nowych warunków pracy i płacy.

Por. wyrok SN z dnia 22 lutego 2007 r., I PK 242/06, OSNP 2008, nr 7–8, poz. 98, oraz cytowane tam orzecznictwo i wypowiedzi doktryny. Powyższe rozumowanie można w moim przekona-niu obronić tylko w perspektywie wspólnotowej, w której „na serio” traktujemy przepisy pła-cowe jako prawo. A sąd prawa tworzyć nie może. Dowodem takiego rozumowania jest często cytowane uzasadnienie uchwały SN z dnia 7 listopada 1977 r., I PZP 44/77, OSNC 1978, nr 12, poz. 231, w której stwierdzono, że „ustalone w układach zbiorowych pracy stawki wynagrodzeń z istoty swojej nie mogą pozostawać w sprzeczności ani z treścią art. 13, ani też art. 78 k.p., ponieważ przepisy te nie zawierają żadnych stawek, lecz stanowią tylko, że pracownikowi przy-sługuje wynagrodzenie za pracę odpowiednio do jej rodzaju, ilości i jakości. Powinno być ono też tak ustalone, aby sprzyjało usprawnieniu pracy oraz podnoszeniu jej jakości i wydajności.

Tymi też przesłankami kierują się ministrowie i zarządy główne związków zawodowych przy zawieraniu układów zbiorowych pracy, które wymagają uzgodnienia z Ministrem Pracy, Płac i Spraw Socjalnych”. Wreszcie SN wprowadza „wyjątek” o zakazie kształtowania wynagrodzeń,

PODMIOTOWOŚĆ PRACY A JĘZYK ANALIZY PRAWNEJ I SPOŁECZNEJ

182

zaproponowany przez L. Florka, z którym wcześniej polemizowałem. Au-tor ten sytuuje w nim ten przepis w kontekście społecznej gospodarki ryn-kowej227. Wreszcie konsekwencją uznania relacji pracowniczych za pub-liczne jest postawienie pod znakiem zapytania zarówno odwoływania się do art. 388 k.c.228, jak i ograniczania analizy do samych wynagrodzeń.

Co do art. 388 k.c., to traci on na adekwatności nie tylko z tego powodu, że dotyczy relacji prywatnych229, ale także dlatego, że zarzut lub odczucie wyzysku pojawiające się w języku sporów pracowniczych nie ogranicza się do kontekstu sytuacji życiowej, jak również nie odnosi się do „rażącej nieadekwatności świadczeń”. Ludzie czują się czasem wyzyskiwani nawet wtedy, gdy ich świadczenia są całkiem godziwe. Za niegodziwy uznają nie-sprawiedliwy podział wypracowanych środków.

Przede wszystkim jednak cywilistyczna konstrukcja wyzysku wtłacza rozumowanie w „towarowość pracy”, z czym staram się w tym miejscu walczyć. Skoro pracujący i przedsiębiorcy współpracują, to nie wymieniają świadczeń. Tak samo jak wspólnota nie wymienia świadczeń z urzędni-kami, którzy dla niej pracują, albowiem pracując dla państwa, urzędnicy pracują także dla samych siebie.

Wynagrodzenie nie jawi się więc jako świadczenie za usługi, ale za zaan-gażowanie i wkład w rozwój wspólnoty. Powyższe ujęcie oczywiście pozwala na uwzględnienie indywidualnej wartości tego wkładu, płynącego choćby z kompetencji merytorycznych i zaangażowania. Jednak samo wynagro-dzenie jawi się jako forma podziału środków wspólnoty między jej człon-ków, a nie jako zapłata za towar, jakim jest praca. Z tego zresztą powodu

jakim jest orzekanie na podstawie art. 18 par. 3 k.p. Por. wyrok SN z dnia 22 lutego 2007 r., I PK 242/06, OSNP 2008, nr 7–8, poz. 98.

227 Por. L. Florek, Ustalanie wynagrodzenia za pracę w gospodarce rynkowej [w:] W. Sane-tra (red.), Wynagrodzenie za pracę w warunkach społecznej gospodarki rynkowej i demokracji, Warszawa 2009, s. 48 i n. Nie wypowiadam się w tym miejscu co do szczegółów argumentacji autora, co do konstytucyjnej aksjologii tego przepisu, albowiem wymagałoby to znacznie szer-szej wypowiedzi, a nie ma to dla tego tekstu znaczenia.

228 Zgodnie z art. 388 § 1. Jeżeli jedna ze stron, wyzyskując przymusowe położenie, nie-dołęstwo lub niedoświadczenie drugiej strony, w zamian za swoje świadczenie przyjmuje albo zastrzega dla siebie lub dla osoby trzeciej świadczenie, którego wartość w chwili zawarcia umo-wy przeumo-wyższa w rażącym stopniu wartość jej własnego świadczenia, druga strona może żądać zmniejszenia swego świadczenia lub zwiększenia należnego jej świadczenia, a w wypadku gdy jedno i drugie byłoby nadmiernie utrudnione, może ona żądać unieważnienia umowy.

229 Choć skoro przepisy płacowe stanowią akty prawa, to korzystają z domniemania spra-wiedliwości, które trzeba obalić przez ich unieważnienie, a nie przez wyrok sądowy.

WYZYSK

183

wynagrodzenie ustalane jest przez prawo zakładowe. Z tego też powodu, wy-nagrodzenia za pracę pomiędzy wspólnotami zakładowymi różnią się, choć ludzie wykonują często taką samą pracę. To, czy granice tego różnicowania w praktyce i wykładni prawa są uzasadnione, wymaga pogłębionych badań.

Z powyższych powodów poszukiwanie znaczenia pojęcia „wyzysk”

trzeba umiejscowić poza językiem prawa cywilnego. Zacznijmy od analizy znaczenia słownikowego. Słowo „wyzyskiwać” w interesującym nas kon-tekście oznacza „osiągnąć jakąś korzyść, obciążając kogoś nadmiernymi obowiązkami lub zadaniami, których wykonanie do niego nie należy”230. Powyższe tłumaczenie nie jest zbyt pomocne, podobnie jak wymienione w słowniku pojęcia pokrewne. Na przykład słowo „wyzyskiwacz” postrze-gane jest między innymi jako synonim słowa „eksploatator”, eksploatacja z kolei rozumiana jest między innymi jako „maksymalne wykorzystanie kogoś albo czegoś” oraz „ciągnięcie zysków z cudzej pracy najemnej”. Inte-resujące jest w szczególności to ostatnie znaczenie. Gdyby przyjąć, że odda-je ono trafną powszechną intuicję, to mamy do wyboru dwie możliwości.

Albo przyjmiemy, że słowo „praca najemna” jest pojęciem obejmującym zatrudnienie pracownicze, a wtedy okazałoby się, że społeczeństwo pol-skie ocenia jako niemoralne zatrudnianie jako takie (tym samym okaza-łoby się, że pozostajemy w silnych okowach poglądów K. Marksa). Albo przyjmiemy, że zatrudnienie pracownicze nie jest pracą najemną, albowiem jest koordynowaną i kierowaną przez pracodawcę współpracą, a wtedy nie zachodzi eksploatacja. Tym samym słownik języka polskiego mimowolnie dostarcza nam argumentów za tym, że zatrudnienie pracownika nie jest synonimem zwrotu „najem pracy”.

Społeczna żywotność zwrotu „wyzysk” nakazuje jednak poszukiwać jego desygnatu, zwłaszcza że oddaje ona określoną emocję człowieka. Pewną po-mocą może być rozpoczęcie naszej analizy od synonimów słowa „wyzyski-wacz”, wśród których poza eksploatatorem są: „zdzierca, pijawka, krwiopijca, odrzyskóra”. Pomocność powyższych synonimów polega na tym, że ekspo-nują one postrzeganie wyzysku w kontekście ingerencji w szczególnie waż-ne dobra człowieka. Nie będzie uproszczeniem twierdzenie, że wszystkie te synonimy odnoszą się do głębokiej postaci naruszenia godności człowieka, który staje wobec tak silnej ingerencji jako osoba bezsilna.

230 https://sjp.pwn.pl/slowniki/wyzyska%C4%87.html [dostęp: 16.01.2018].

PODMIOTOWOŚĆ PRACY A JĘZYK ANALIZY PRAWNEJ I SPOŁECZNEJ

184

I ten właśnie godnościowy kierunek poszukiwań wydaje się zasadny.

Wyzysk nie musi się więc ograniczać do niskiego wynagradzania. Wyzysk może mieć miejsce w kontekście rażącej i niedającej się usprawiedliwić dys-proporcji podziału wypracowanych środków. Skoro bowiem ludzie pracu-ją „razem”, a nie „jeden dla drugiego”, to współdzielą się wypracowanymi środkami. Przy czym ostrzegam czytelnika przed zwulgaryzowaniem tej tezy, ponieważ jest zupełnie oczywiste, że w gospodarce rynkowej człowiek ma prawo do dochodów z kapitału. Chodzi więc o zastosowanie wysub-limowanej formuły sprawiedliwego podziału zysków osób współpracują-cych, mając przy tym w pamięci, że ryzyko ekonomiczne ponoszą tylko niektórzy członkowie wspólnoty, a koncentracja kapitału ma także wartość społeczną. Wreszcie trzeba pamiętać, że kapitał może być gwarancją ist-nienia wspólnoty zakładowej w kontekście konkurencyjnego rynku. Dla-tego nieuszanowanie praw przedsiębiorców do osiągania zysków jest nie tylko niesprawiedliwe, ale też negatywne w swych skutkach dla samych zatrudnionych.

Zatrzymajmy się przy tym na chwilę i raz jeszcze podkreślmy. Kapi-tał i jego wzrost są bardzo ważne. KapiKapi-tał jest gwarancją cywilizacyjnego rozwoju. Prawdą jest to, że w konflikcie „praca vs. kapitał” ważniejsza jest praca, czyli człowiek. Nieprawdą jest natomiast twierdzenie, że kapitał nie podlega w tym zakresie żadnej ochronie, albowiem nie dość, że jest po-chodną praw innych jednostek, to sam w sobie jest dobrem wspólnym danej społeczności, nawet gdy jest własnością prywatną poszczególnych jej jedno-stek. Rolą państwa nie jest to, aby niszczyć kapitał „na rzecz pracy”, ale to, aby równoważąc ochronę wszystkich jednostek, zapewnić także istnienie silnego kapitału, pod warunkiem stymulowania jego społecznego wykorzy-stania. Z tego powodu warto odnotować wypowiedzi Jana Pawła II w kon-tekście roli związków zawodowych, których walka powinna być skierowana na rzecz dobra wspólnego, a nie przeciwko komuś231. Dobro wspólne jest uosobieniem stanu, w którym wszyscy, w tym właściciele kapitału, osiągają stan optymalnej realizacji. Warto o tym przypominać tak długo, jak długo w nauce polskiego prawa pracy i, niestety, w praktyce pojawiają się głosy

231 Pisze o tym np. T. Wyka, Koncepcja dobra wspólnego według Jana Pawła II – implikacje dla zbiorowego prawa pracy [w:] Z. Hajn, B. Skupień, Przyszłość prawa pracy. Liber Amicorum w pięćdziesięciolecie pracy naukowej Profesora Michała Seweryńskiego, Łódź 2015, s. 449.

PRACA NIE JEST TOWAREM

185

ukazujące związek zawodowy w kategorii podmiotu nieponoszącego od-powiedzialności za swoje żądania.

Wracając do wyzysku. Wyzysk nie ogranicza się tylko do wynagro-dzeń. Wyzysk może polegać także na naruszaniu praw człowieka, na przy-kład prawa do wypoczynku, korzystaniu z niewiedzy człowieka pomimo prawnego obowiązku informowania o stanie rzeczy, nierespektowania przepisów z zakresu BHP, wykorzystywania lęku wynikającego z nieprze-ciwdziałania nagannym zjawiskom społecznym i tak dalej. Innymi słowy, pracodawca wyzyskuje pracownika także wtedy, gdy narusza jego pra-wa pracownicze. A wszystko to dlatego, że powiązanie człowieka z pracą oznacza, że zjawisko wyzysku trzeba postrzegać w kontekście sprawied-liwości społecznej (wspólnotowej), a nie tylko w kategorii indywidualnej.

Moralne jest więc bogacenie się, pod warunkiem że uszanowane są prawa człowieka współpracowników. Jeśli nie są, to bogacenie odbywa się na sku-tek wyzysku innych.