• Nie Znaleziono Wyników

w znacznym stopniu obnia wykonanie part

W dokumencie ARTYKUY- '9 Tom Zeszuf Str (Stron 31-34)

jiorkiestrowej, czstokro chwiejne i nie-dostateczne przemylane

w

poszczególnych wyjciach solowych i

niedo

przezro-czyste

w

splotach polifonicznych.

Znaczne zainteresowanie obudziy

wystpy

gocinne primadonny opery

lwow-skiej, Heleny Lipowskiej, posiadajcej gos o ciepej, pieszczotliwej barwie

dwi-kowej, oparty na

powanym

zasobie

rodków

technicznych.

30

MUZYKA

Nr i

Z nowych kompozycyj, jakie poznalimy

w

cigu ostatnich tygodni, zasuguj

,,Warjacje symfoniczne" Jana

Adama

Maklakiewicza, na specjalne wyrónienie.

Jest to pierwsza, zakrojona na

wiksz

miar, próba utalentowanego laureata klasy kompozytorskiej,

.

p. R. Statkowskiego. Indywidualno autora nic przejawia si

w

tem dziele modocianem z dostateczn wyraj^isio^ci; przysania

j

spora

ilo

zwrotów i

pomysów

konwencjonalnych, zaczerpnitych z literatury poromantycznej ubiegego stulecia. Zasób

rodków

harmonicznych nie jest jeszcze

do

bogaty;

inwencja modulacyjna

wyda

si musi na tle

biecego

stulecia zbyt

powcigliw*

Zaletami bezsprzecznemi stylu Maklakiewicza

s ju

dzi: solidne opanowanie tech-niki kontrapunktycznej,

pewno

instrumentacji i, co najwaniejsza, umiar i dobry smak, uchraniajcy kompozytora od rzeczy banalnych i komunaów. Utwór Henryka Cylkowa p. t. „Na grób nieznanego onierza"

da

wiadectwo

powanych

aspiracyf artystycznych autora, znanego u nas przewanie ze swych docieka nad problemami akustyki muzycznej. Muzyka „Nieznanego onierza" nosi na sobie lady pewnego przerostu sfery intellektualnej nad emocjonaln

w

inwencji kompozytora.

Wspó-brzmienia harmoniczne dalekie

s

od jakichkolwiek szablonów; brane pod

lup

anali-tyczn,

wyda si musz

wszystkie bardzo interesujcemi.

w

realizacji

dwikowej

niezawsase

brzmi

one jednak przekonywujco. Najbardziej udany jest ponury temat dzwonów aobnych, rozpoczynajcy kompozycj i przewijajcy si przez wszystkie

jej dalsze epizody. Nieco ponury nastrój posiada równie poemat Stanisawa Kazury

p, t. „Wiosna",

W

swej partji wokalnej zawiera on znaczne zalety; natomiast orkie-stra nie

ma

wikszego pola do popisu.

Na kocowym

efekcie tego dziea odbija si

do

dotkliwie jednostajno ta harmonicznego. Nieznany cykl pieni

Adama

Wie^

niawskiego, noszcy tytu „Demon",

wyw^

znaczne wraenie czystoci linji melo-dycznej; z poszczególnych pieni, objtych tym cyklem, szczególne uznanie zdobyy

„Nokturn" i „Niewierna".

Oprócz tych rzeczy, do niedawna zupenie nieznanych, syszelimy

w

okresie sprawozdawczym kilka kompozycyj niesusznie zapomnianych. Najwiksze powo-dzenie

osigno

wznowienie „Rapsodji Polskiej" Grzegorza Fitelberga, Po wysu-chaniu tego dzi^a, wyrosego z najpikniejszych wzorów twórczoci muzycznej ludu polskiego, budzi si musia u licznych suchaczów szczery

al

do kompozytora, który

w

napiciu swej

wytonej

dziaalnoci kapelmistrzowskiej, zapomnia o swym wybitnym talencie twórczym i o tych obowizkach, jakie nakada taki talent wobec samego siebie i wobec spoeczestwa. Nie jest to talent „ostatniego krzyku"

mody

muzycznej. Wywodzi si z Berlioza. a Straussowi zawdzicza decydujcy impuls inwencyjny.

Barwno

i soczysto harmonji, organiczno i wyrazisto kontra-punktyki

oto zasadnicze cechy stylu kompozytorskiego Fitelberga.

Czy dodawa

naley,

e

przenoszc ten swój styl na palet orkiestrow, umie on

wyzyska

wszystkie jej odcienie?

Nieco skromniejsze

s

barwy orkiestrowe cyklu symfonicznego L. M, Ro-gowskiego p. t. „Yillafranca". Ale najprawdopodobniej jest ta okoliczno wyrazem intencyj kompozytora, hodujcego przewanie ideaom impresjonizmu francuskiego.

„Yillafranca" jest dzieem, które zalicza naley do najbardziej udanych

w

dorobku artystycznym Rogowskiego. Niektóre ustpy, niepomiernie

wyduone, mog w

pew-nych momentach

nuy —

to prawda. Ale

cay

szereg innych, doskonale zrealizowa-nych tematycznie i umiejtnie rzuconych na paszczyzn br^ienia orkiestrowego;

okupuje

zgór

te braki.

Do

takich zaliczy wypada

w

pierwszym rzdzie

wstp

do obrazu, ilustrujcego ogrody Hesperyd, który

w

barwie orkiestrowej i rysunku melodycznym cokolwiek zbliony jest do „Gry Zotemi Jabuszkami" z „Pomien-nego Ptaka" Igora Strawiskiego.

Udanym pomysem

kolorystycznym jest temat Herkulesa; ciekawym efektem instrumentacyjnym jest ilustracja podiodu Djoniipsa.

Nr 1

MUZYKA

31

Z pozostaych „wznowie" symfonicznych, bardziej znanych i czciej wyko-nywanych, wymieni naley: pikny, nastrojowy poemat Ludomira Róyckiego „Mona

Liza", poemat Wodzimierza Keniga p. t „Epizod**,

zwizy w

budowie i starannie opracowany

w

szczegóach, i „Korsarz" Piotra Rytla, utwór modociany, peen

od-gosów

muzyki poromaotycznei.

*

Przy pulpicie kapelmistrzowskim ukazywali si

w

okresie sprawozdawczym nastpujcy kapelmistrze: Grzegorz Fitelberg,

Adam Doycki

i Ignacy Neumark.

S

to imiona,

do ju

znane u nas, aby zachodzia potrzeba szczegóowego

oma-wiaiiia ich produkcyj.

Wystp

Grzegorza Fitelberga, który przez

duszy

czas

by

nieobecny, raz jeszcze

móg

przekona wszystkich, jak

powane

i cenne zalety posiada ten wybitny artysta. Pod dyrekcj jego, po kilku zaledwie próbach, wrócia orkiestra niemal do tego samego poziomu wykonawczego, na jakim staa

w

ubiegym

sezonie, a jaki tylko zrzadka osigaa

w

s<ezonie

biecym.

Indywidualno artys-tyczna Fitelberga nie

we

wszystkich dziedzinach literatury muzycznej czuje si równie dobrze; utwory nowoczesne odpowiadaj tej indywidualnoci bardziej

ni

arcydziea klasyczne. Ale wszystkie dziea, wykonywane przez tego kapelmistrza, ukazuj si

w

formie skoczonej pod

wzgldem

technicznym,

w

interpretacji prze-mylanej i wiadomej swych zamiarów artystycznych. Nieco

pokrewn

jest natura odtwórcza

Adama

DoHyckiego.Jest to artysta impulsywny i bezporedni. Jego poryw uczuciowy jest szczery, jego rozmach interpretacyjny jest imponujcy. Ale

sab

stron produkcyj symfonicznych tego dyrygenta, jest niedostateczne opracowanie detalów, które niekiedy zabija

w

zarodku najszlachetniejsze intencje. Inaczej przed-stawia si sztuka Ignacego Neumarka.

Ma

on za sob, mimo swego

modego

wieku, dugie lata zawodowej pracy

w

wielkich orodkach artystycznych i posiada dzi rutyn pierwszorzdnego artysty. Dla osignicia najwyszych stopni

w

hierarchji dyrygenckiej brak temu artycie mocnej i odrbnej indywidualnoci artystycznej.

Obok tych dyrygentów ukaza si przy pulpicie kapelmistrzowskim

sawny

nasz pianista, Józef liwiski, jak wiadomo, zamiowany

mionik

batuty.

kronice

wystpów

estradowychwypada

umieci

ne pierwszymplanie jeszcze

dwa wydarzenia. Pierwszem

by

recital Józefa Tarczyskiego, Usposobiony wietnie, podniecony przejawami sympatji licznych suchaczów, gra on tego wieczoru ze szczególnym polotem. Program obejmowa szereginteresujcych dzie z rónych epok:

w czci

pierwszej syszelimy

czarujc

suit Scarlattiego,

w czci

drugiej „Walc Mefistofelesa" Liszta

w

ukadzie Busoniego, drobne utwory Poulenca i wreszcie na

bis, rapsod

j

Liszta. Dzieo Liszta

w

przeróbce Busoniego, który pomimo istnienia autentycznej redakcji fortepianowej tego utworu

zapragn da now,

na podstawie redakcji orkiestrowej, brzmi nieco sztucznie, ale pod

wzgldem

czysto pianistycz-nym, jest jeszcze bardziej efektowne

ni w

ujciu oryginalnem. Turczyski

umia wydoby

z tego dziea

ca

przebogat skalutajonych

w

niem

moliwoci

interpre-tacyjnych.

Drugiem, wybitnem wydarzeniem,

by wystp

modego, zaledwie kilkunasto-letniego skrzypka, Szymona Goldbergcu Pisalimy

ju

o jego grze, nie

szczdzc

pochwa, po jegowystpie zeszorocznym.

Dzi

przejawiaj si

w

tej grze z

wiksz ni

wówczas wyrazistoci znamiona niezwyke bogato zapowiadajcego si na

przyszo

talentu skrzypcowego. Jako artysta, nie jest jeszcze Goldberg dojrzaym, nie posiada nawet owej pozornej dojrzaoci,

jak

niekiedy popisuj si nawet prze-citne „cudowne dzieci". Ale instynkt muzyczny, i to bardzo mocny, przejawia si

w

jego grze

ju

dzi tak dobitnie,

e

nie

mona wtpi w

dalszy organiczny rozwój jego muzykalnoci Bardziej

zrównowaon

jest produkcja skrzypcowa Mieczysaiua fUederbauma, posiadajcego znaczn technik i dobry smak rzetelnego muzyka.

Od

32

MUZYKA Nr

1

J^^o wieje jednakie czsto chód, jakiego nie odczuje nigdy suchacz, obcujcy

z. talentem Goldberga,

Na

jednym z koncertów symfonicznych gra prof.

Wacaw

Kochaski, który szeregiem interesujcych wieczorów kameralnych zdoby uznanie

w

szerokich kaach naszej publicznoci koncertowej.

W

wykonaniu koncertu Saint->

Saensa

wyczu mona byo

tak znaczn niedyspozycj, e,

chcc unikn sdu

zbyt pochopnego, wolimy wstrzyma si od oceny krytycznej tej produkcji.

Na innych koncertach

wystpoway

nastpujce pianistki:

Róa

Benzefowa, która tyra razem

wykonaa mao

grywany koncert Mozarta,Leokadja Nowacka-Ilska, wywierajca lepsze wraenie

w

skromniejszych ramach koncertu kameralnego,

i Maria wicicka, pianistka zdolna i dobrze przygotowana, lecz niedostatecznie obyta zatmosfer estradow.

Pierwszy

wystp

niedawno zorganizowanego, staego zespou kameralnego

(tria) Lidji

Kmiowej

(z udziaem p. Pohlowej i p, BorzakowskiegoJ przedstawi si 0 tyle powanie,

e mona wiza

z faktem jego powstania nadzieje na pewne

oy-wienie naszej muzyki kameralnej. Tegoroczny

wystp

chóru „Harfa*pod dyrekcj staego kierownika W, Lachmana potwierdzi; raz jeszcze

w

caej rozcigoci

dobr

saw, jak

sobie wyrobi powaznemi kwalifikacjami artystycznerai i energiczai

W dokumencie ARTYKUY- '9 Tom Zeszuf Str (Stron 31-34)

Powiązane dokumenty