jiorkiestrowej, czstokro chwiejne i nie-dostateczne przemylane
w
poszczególnych wyjciach solowych iniedo
przezro-czyste
w
splotach polifonicznych.Znaczne zainteresowanie obudziy
wystpy
gocinne primadonny operylwow-skiej, Heleny Lipowskiej, posiadajcej gos o ciepej, pieszczotliwej barwie
dwi-kowej, oparty na
powanym
zasobierodków
technicznych.30
MUZYKA
Nr iZ nowych kompozycyj, jakie poznalimy
w
cigu ostatnich tygodni, zasuguj,,Warjacje symfoniczne" Jana
Adama
Maklakiewicza, na specjalne wyrónienie.Jest to pierwsza, zakrojona na
wiksz
miar, próba utalentowanego laureata klasy kompozytorskiej,.
p. R. Statkowskiego. Indywidualno autora nic przejawia siw
tem dziele modocianem z dostateczn wyraj^isio^ci; przysaniaj
sporailo
zwrotów i
pomysów
konwencjonalnych, zaczerpnitych z literatury poromantycznej ubiegego stulecia. Zasóbrodków
harmonicznych nie jest jeszczedo
bogaty;inwencja modulacyjna
wyda
si musi na tlebiecego
stulecia zbytpowcigliw*
Zaletami bezsprzecznemi stylu Maklakiewicza
s ju
dzi: solidne opanowanie tech-niki kontrapunktycznej,pewno
instrumentacji i, co najwaniejsza, umiar i dobry smak, uchraniajcy kompozytora od rzeczy banalnych i komunaów. Utwór Henryka Cylkowa p. t. „Na grób nieznanego onierza"da
wiadectwopowanych
aspiracyf artystycznych autora, znanego u nas przewanie ze swych docieka nad problemami akustyki muzycznej. Muzyka „Nieznanego onierza" nosi na sobie lady pewnego przerostu sfery intellektualnej nad emocjonalnw
inwencji kompozytora.Wspó-brzmienia harmoniczne dalekie
s
od jakichkolwiek szablonów; brane podlup
anali-tyczn,wyda si musz
wszystkie bardzo interesujcemi.w
realizacjidwikowej
niezawsase
brzmi
one jednak przekonywujco. Najbardziej udany jest ponury temat dzwonów aobnych, rozpoczynajcy kompozycj i przewijajcy si przez wszystkiejej dalsze epizody. Nieco ponury nastrój posiada równie poemat Stanisawa Kazury
p, t. „Wiosna",
W
swej partji wokalnej zawiera on znaczne zalety; natomiast orkie-stra niema
wikszego pola do popisu.Na kocowym
efekcie tego dziea odbija sido
dotkliwie jednostajno ta harmonicznego. Nieznany cykl pieniAdama
Wie^niawskiego, noszcy tytu „Demon",
wyw^
znaczne wraenie czystoci linji melo-dycznej; z poszczególnych pieni, objtych tym cyklem, szczególne uznanie zdobyy„Nokturn" i „Niewierna".
Oprócz tych rzeczy, do niedawna zupenie nieznanych, syszelimy
w
okresie sprawozdawczym kilka kompozycyj niesusznie zapomnianych. Najwiksze powo-dzenieosigno
wznowienie „Rapsodji Polskiej" Grzegorza Fitelberga, Po wysu-chaniu tego dzi^a, wyrosego z najpikniejszych wzorów twórczoci muzycznej ludu polskiego, budzi si musia u licznych suchaczów szczeryal
do kompozytora, któryw
napiciu swejwytonej
dziaalnoci kapelmistrzowskiej, zapomnia o swym wybitnym talencie twórczym i o tych obowizkach, jakie nakada taki talent wobec samego siebie i wobec spoeczestwa. Nie jest to talent „ostatniego krzyku"mody
muzycznej. Wywodzi si z Berlioza. a Straussowi zawdzicza decydujcy impuls inwencyjny.
Barwno
i soczysto harmonji, organiczno i wyrazisto kontra-punktyki—
oto zasadnicze cechy stylu kompozytorskiego Fitelberga.Czy dodawa
naley,
e
przenoszc ten swój styl na palet orkiestrow, umie onwyzyska
wszystkie jej odcienie?
Nieco skromniejsze
s
barwy orkiestrowe cyklu symfonicznego L. M, Ro-gowskiego p. t. „Yillafranca". Ale najprawdopodobniej jest ta okoliczno wyrazem intencyj kompozytora, hodujcego przewanie ideaom impresjonizmu francuskiego.„Yillafranca" jest dzieem, które zalicza naley do najbardziej udanych
w
dorobku artystycznym Rogowskiego. Niektóre ustpy, niepomierniewyduone, mog w
pew-nych momentachnuy —
to prawda. Alecay
szereg innych, doskonale zrealizowa-nych tematycznie i umiejtnie rzuconych na paszczyzn br^ienia orkiestrowego;okupuje
zgór
te braki.Do
takich zaliczy wypadaw
pierwszym rzdziewstp
do obrazu, ilustrujcego ogrody Hesperyd, któryw
barwie orkiestrowej i rysunku melodycznym cokolwiek zbliony jest do „Gry Zotemi Jabuszkami" z „Pomien-nego Ptaka" Igora Strawiskiego.Udanym pomysem
kolorystycznym jest temat Herkulesa; ciekawym efektem instrumentacyjnym jest ilustracja podiodu Djoniipsa.Nr 1
MUZYKA
31Z pozostaych „wznowie" symfonicznych, bardziej znanych i czciej wyko-nywanych, wymieni naley: pikny, nastrojowy poemat Ludomira Róyckiego „Mona
Liza", poemat Wodzimierza Keniga p. t „Epizod**,
zwizy w
budowie i starannie opracowanyw
szczegóach, i „Korsarz" Piotra Rytla, utwór modociany, peenod-gosów
muzyki poromaotycznei.*
Przy pulpicie kapelmistrzowskim ukazywali si
w
okresie sprawozdawczym nastpujcy kapelmistrze: Grzegorz Fitelberg,Adam Doycki
i Ignacy Neumark.S
to imiona,do ju
znane u nas, aby zachodzia potrzeba szczegóowegooma-wiaiiia ich produkcyj.
Wystp
Grzegorza Fitelberga, który przezduszy
czasby
nieobecny, raz jeszcze
móg
przekona wszystkich, jakpowane
i cenne zalety posiada ten wybitny artysta. Pod dyrekcj jego, po kilku zaledwie próbach, wrócia orkiestra niemal do tego samego poziomu wykonawczego, na jakim staaw
ubiegymsezonie, a jaki tylko zrzadka osigaa
w
s<ezoniebiecym.
Indywidualno artys-tyczna Fitelberga niewe
wszystkich dziedzinach literatury muzycznej czuje si równie dobrze; utwory nowoczesne odpowiadaj tej indywidualnoci bardziejni
arcydziea klasyczne. Ale wszystkie dziea, wykonywane przez tego kapelmistrza, ukazuj si
w
formie skoczonej podwzgldem
technicznym,w
interpretacji prze-mylanej i wiadomej swych zamiarów artystycznych. Niecopokrewn
jest natura odtwórczaAdama
DoHyckiego.Jest to artysta impulsywny i bezporedni. Jego poryw uczuciowy jest szczery, jego rozmach interpretacyjny jest imponujcy. Alesab
stron produkcyj symfonicznych tego dyrygenta, jest niedostateczne opracowanie detalów, które niekiedy zabija
w
zarodku najszlachetniejsze intencje. Inaczej przed-stawia si sztuka Ignacego Neumarka.Ma
on za sob, mimo swegomodego
wieku, dugie lata zawodowej pracyw
wielkich orodkach artystycznych i posiada dzi rutyn pierwszorzdnego artysty. Dla osignicia najwyszych stopniw
hierarchji dyrygenckiej brak temu artycie mocnej i odrbnej indywidualnoci artystycznej.Obok tych dyrygentów ukaza si przy pulpicie kapelmistrzowskim
sawny
nasz pianista, Józef liwiski, jak wiadomo, zamiowany
mionik
batuty.kronice
wystpów
estradowychwypadaumieci
ne pierwszymplanie jeszczedwa wydarzenia. Pierwszem
by
recital Józefa Tarczyskiego, Usposobiony wietnie, podniecony przejawami sympatji licznych suchaczów, gra on tego wieczoru ze szczególnym polotem. Program obejmowa szereginteresujcych dzie z rónych epok:w czci
pierwszej syszelimyczarujc
suit Scarlattiego,w czci
drugiej „Walc Mefistofelesa" Lisztaw
ukadzie Busoniego, drobne utwory Poulenca i wreszcie nabis, rapsod
j
Liszta. Dzieo Lisztaw
przeróbce Busoniego, który pomimo istnienia autentycznej redakcji fortepianowej tego utworuzapragn da now,
na podstawie redakcji orkiestrowej, brzmi nieco sztucznie, ale podwzgldem
czysto pianistycz-nym, jest jeszcze bardziej efektowneni w
ujciu oryginalnem. Turczyskiumia wydoby
z tego dzieaca
przebogat skalutajonychw
niemmoliwoci
interpre-tacyjnych.Drugiem, wybitnem wydarzeniem,
by wystp
modego, zaledwie kilkunasto-letniego skrzypka, Szymona Goldbergcu Pisalimyju
o jego grze, nieszczdzc
pochwa, po jegowystpie zeszorocznym.Dzi
przejawiaj siw
tej grze zwiksz ni
wówczas wyrazistoci znamiona niezwyke bogato zapowiadajcego si naprzyszo
talentu skrzypcowego. Jako artysta, nie jest jeszcze Goldberg dojrzaym, nie posiada nawet owej pozornej dojrzaoci,jak
niekiedy popisuj si nawet prze-citne „cudowne dzieci". Ale instynkt muzyczny, i to bardzo mocny, przejawia siw
jego grzeju
dzi tak dobitnie,e
niemona wtpi w
dalszy organiczny rozwój jego muzykalnoci Bardziejzrównowaon
jest produkcja skrzypcowa Mieczysaiua fUederbauma, posiadajcego znaczn technik i dobry smak rzetelnego muzyka.Od
32
MUZYKA Nr
1J^^o wieje jednakie czsto chód, jakiego nie odczuje nigdy suchacz, obcujcy
z. talentem Goldberga,
Na
jednym z koncertów symfonicznych gra prof.Wacaw
Kochaski, który szeregiem interesujcych wieczorów kameralnych zdoby uznanie
w
szerokich kaach naszej publicznoci koncertowej.W
wykonaniu koncertu Saint->Saensa
wyczu mona byo
tak znaczn niedyspozycj, e,chcc unikn sdu
zbyt pochopnego, wolimy wstrzyma si od oceny krytycznej tej produkcji.Na innych koncertach
wystpoway
nastpujce pianistki:Róa
Benzefowa, która tyra razemwykonaa mao
grywany koncert Mozarta,Leokadja Nowacka-Ilska, wywierajca lepsze wraeniew
skromniejszych ramach koncertu kameralnego,i Maria wicicka, pianistka zdolna i dobrze przygotowana, lecz niedostatecznie obyta zatmosfer estradow.
Pierwszy
wystp
niedawno zorganizowanego, staego zespou kameralnego(tria) Lidji
Kmiowej
(z udziaem p. Pohlowej i p, BorzakowskiegoJ przedstawi si 0 tyle powanie,e mona wiza
z faktem jego powstania nadzieje na pewneoy-wienie naszej muzyki kameralnej. Tegoroczny