• Nie Znaleziono Wyników

"Wojna w eterze : wspomnienia". T. 1, "1948-1956", Jan Nowak [Zdzisław Jeziorański], Londyn 1985 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wojna w eterze : wspomnienia". T. 1, "1948-1956", Jan Nowak [Zdzisław Jeziorański], Londyn 1985 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Myśliński, Jerzy

"Wojna w eterze : wspomnienia". T.

1, "1948-1956", Jan Nowak [Zdzisław

Jeziorański], Londyn 1985 : [recenzja]

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 26/1, 138-140

(2)

138

R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA

księgozbiory rozwlekłe dzieła, przeładowane setkam i jałowych odsyłaczy, a od­ straszające objętością i ceną.

Nie rezygnując oczywiście z publikow ania naukowo odkrywczych, a językowo przystępnych rozpraw z historii prasy, po które — jak to bywa — sięgną zapewne tylko profesjonaliści, czy nie w arto by spróbować namówić tych ostatnich, aby w ykorzystali je do opracowania tanich, atrakcyjnych serii popularyzatorskich o dziejach naszego rodzimego dziennikarstw a, którego chw alebna skądinąd prze­ szłość napotyka jakby ostatnio w zrastającą obojętność szerokich kręgów czytelni­ czych. Mieliśmy zresztą przed laty nie najgorsze doświadczenia w tej dziedzinie.

. Andrzej Slisz

Jan N o w a k ’[Zdzisław J e z i o r a ń s k i ] , W ojna w eterze. W spomnienia, t. 1:

1948—1956, Londyn 1985, ss. 288.

Drugi to już człon wspom nień tego autora, który z różnych powodów zainte­ resować może historyków środków masowego kom unikow ania. Przypom nijm y, że w 1978 r. nakładem londyńskiej „Odnowy” ukazał się tom wspomnień pt. K urier

z W arszawy. Tym razem były długoletni kierow nik rozgłośni polskiej Radia Wolna

Europa przypom ina swą działalność z epoki „zimnej w ojny” i „odwilży”, mówi o narodzinach tego najbardziej typowego tw oru owych czasów, wiele uwagi po­ święca swym kolegom w spółpracownikom, którzy — jako walczący na specjalnym froncie propagandy — z reguły posługiwali się pseudonimami. O ile „kurier z W ar­ szaw y” opowiadał o służbie podziemnemu państw u polskiemu, o tyle omawiany tom bezspornie tra k tu je o służbie u obcych, m ających na względzie realizację w łasnych celów.

Piszę te uwagi nie pierwszy w k raju ; przede m ną publicznie na łam ach „Poli­ ty k i” wypowiedział się już Kazimierz Koźniewski *, którego sądy na tem at zaw ar­ tości wspomnień Jan a Nowaka w zdecydowanej większości zbieżne są z moimi, przeto części tych bezspornych w ątków nie będę ponownie podnosił. Zwrócę n a ­ tom iast uwagę na kilka momentów istotnych i nieco drugorzędnych, jakie nasunęły mi się w związku z pracam i nad aspektem politycznym działalności Polskiego Radia w tym samym m niej więcej okresie. Wiadomo, że każde państw o w ykorzy­ stu je kanały radiowe, by prowadzić propagandę swego stanow iska za granicą. Czyniło tak również Polskie Radio, od 1944 r. poczynając. Zintensyfikowało tę działalność w latach „zimnej w ojny” ponad techniczne możliwości Polski, na g ru n ­ cie krajow ym zaś upraw iało kontrpropagandę, walcząc w eterze z tym, co apli­ kowali słuchaczom w Polsce Ja n Nowak i jego liczni koledzy, a przede wszystkim ich mocodawcy, którzy działalność tę finansow ali i kontrolowali.

Zauważmy najpierw , na jakich tradycjach bazowali tw órcy polskiego progra­ mu RWE. Otóż, i w ynika to z refleksji autora wspomnień, nawiązywali oni nie­ w ątpliw ie do autorytetu wojennych program ów BBC, podtrzym ujących na duchu całą okupowaną Europę, program ów, które „stały się w yrocznią” dla słuchaczy. J a n Nowak, który poznał z autopsji zasady funkcjonow ania propagandy radiow ej BBC, zwraca szczególną uwagę na obowiązującą w niej zasadę, iż „wiadomości muszą wydawać się obiektyw ne” (s. 17). Nie podobało mu się natom iast w BBC ścisłe podporządkowanie program ów „narodowych” kierow nictw u brytyjskiem u, jed­ nakże jego zabiegi o margines samodzielności nie odnosiły żadnego skutku. Tę sa­

1 K. K o ź n i e w s k i , W olna schizofrenia (Na marginesie pam iętników Jana No­

(3)

R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA

139

modzielność obiecywali mu A m erykanie. W padli oni na pomysł upraw iania p ro ­ pagandy radiow ej za pomocą „pryw atnej” rozgłośni, za k tó rą władze państwowe,; dysponujące równoległym oficjalnym „Głosem Am eryki”, mogły nie ponosić odpo­ wiedzialności, gdy atakow ały uznanego oficjalnie p artn era. W illiam G riffith tak oto form ułow ał granice wolności pracowników rozgłośni polskiej: „Będziecie mieli pełną swobodę w bardzo szerokich ram ach podyktow anych takim i koniecznościami politycznymi, na które ani pan, ani ja nie mam y w pływ u”. Jak się potem okazało, tych ograniczeń uzbierało się sporo, przy czym najistotniejsze stw arzali ci, na k tó ­ rych terytorium działała rozgłośnia — zachodni Niemcy. Problem polskich granic zachodnich, o których przez lata całe jeśli nie dziesięciolecia głucho było na a n ­ tenie RW|E, okazał się niemało w ażnym ograniczeniem, które nie przysporzyło roz­ głośni sym patii w k ra ju naw et w śród niechętnych nowej rzeczywistości społecz­ nej.

Kolejne spostrzeżenie, jakie nasuw a się czytelnikowi wspomnień Ja n a Nowaka, to celowe zabiegi m ające ukazać rozgłośnię polską jako „głos wolnej Polski” (inicjatyw a am erykańska) i kontynuację przedwojennego Polskiego Radia (inicjaty­ wa „polska”). Udało się mianowicie pozyskać do współpracy kilku znanych dzien­ nikarzy radiow ych sprzed 1939 r., w tym W iktora Budzyńskiego2 i Zdzisława M a- rynowskiego.

Przez dziesięciolecia całe toczyła się polem ika na tem at źródeł finansow ania RWE, przy czym sama rozgłośnia stale upowszechniała m it o „pryw atności” przed­ sięwzięcia i pryw atnych funduszach. Ja n Nowak w yjaw ił wreszcie, jak objaśniono m u ten problem, gdy angażowano go do pracy. Oświadczono mu wprost: „Radio będzie trw ało tak długo, dopóki Stany Zjednoczone będą się czuć zagrożone przez Rosję i dopóki trzym ać będą wojsko w Niemczech Zachodnich. Nie zna P an na­ szych metod fu n d raising ![zbieranie pryw atnych funduszy], Z tym się łączą zwol­ nienia od podatków. Nie zabraknie nam środków finansowych. Nie słyszałem ani słowa o funduszach płynących tajnym i kanałam i przez CIA i na razie niczego się

jeszcze nie domyślałem” (s. 34).

Autor wspomnień sprow adza do gigantycznych rozm iarów zasięg oddziaływania RWE w Polsce, pisząc, iż praktycznie wszyscy posiadacze odbiorników, w większości stale, w części sporadycznie, słuchali tej rozgłośni. W ydaje się, że te sądy można między bajki włożyć już choćby dlatego, że poważna część polskich odbiorników działała na zasadzie przewodowej. Zapewne m iał Ja n Nowak w Polsce liczne gro­ no wdzięcznych i niewdzięcznych słuchaczy, ich liczba jednak daleko odbiegała od życzeń, a sam autor przyznaje, że w m iarę postępowania „odwilży” i likw ido­ w ania technicznych barier odbioru grono to zaczęło się kurczyć. Dowodzą tego ba­ dania socjologiczne przeprowadzone w K rakow ie na przełomie la t 1957 i 1.958; jeśli część odbiorców słuchała wówczas radia zagranicznego, to raczej BBC niż RWE, nadto następow ał stały ich o dpływ 3.

W yolbrzymia autor wspom nień znaczenie różnych akcji RWE. Słusznie w praw ­ dzie przyznaje duży sukces propagandowy audycjom Światły, którego „język a n ty ­ kom unistyczny”, jako niezbyt skuteczny, początkowo prostował, ale przecież nie zeznania tego uciekiniera, który sam aktyw nie uczestniczył w łam aniu praw a, spo­ wodowały przem iany polityczne w Polsce.

2 C. H a l s k i (Polskie Radio Lwów, Londyn 1985) om aw iając biografię W iktora Budzyńskiego, twórcy i założyciela „Wesołej Lwowskiej F ali”, nie przypom ina jego

udziału w program ach RWE.

3 Jeden z robotników H uty im. Lenina, lat 28, powiedział przeprow adzające­ mu ankietę: „Przyznam się Panu szczerze, kiedyś tak, teraz nie, w kurw ia mnie to wszystko — za bardzo jedna i ta sama płyta. Słuchałem, jak było zakazane”. Zob. W. K o b y l a ń s k i , Próba określenia propagandowej roli radia w środowisku ro­

(4)

140

R E C E N Z J E I O M Ó W IE N IA

Dotąd zwykliśmy byli lekceważyć efekty działalności radiostacji „K raj”, która rozpoczęła pracę w W arszawie we w rześniu 1955 r., m ając na celu pozyskanie dla Polski Ludowej rzesz wychodźczych pozostających po w ojnie poza granicam i k raju. Spojrzenie Jan a Nowaka każe nam zastanowić się nad modyfikacją tego sądu, z perspektyw y RWE bowiem ta działalność okazała się nader skuteczna i w ym a­ gała ostrej kontrakcji. Mimo dotychczasowych wysiłków kierow nictw a rozgłośni polskiej A m erykanie „dopiero teraz zrozumieli, że Polacy na Zachodzie są najw i­ doczniej ważną kartą, której nie należy lekceważyć” (s. 175). To zrozumienie w y­ raziło się subwencją w wysokości 250 tys. dolarów.

Nader pouczające są refleksje Nowaka o kontaktach z Jerzym Giedroyciem, który doradzał, jak — posiłkując się owymi subw encjam i — należy wpływać na: intelektualistów polskich, by ich pozyskać, a nie zrazić. „Odradzał pomoc w form ie subwencji, które mogłyby stw arzać pozory zależności. Popierał zam awianie prac zleconych i zakup książek”. Ciekawe też są: planowy atak skierow any na tę grupę polskich katolików świeckich, k tóra aprobowała przem iany społeczne w Polsce, oraz rola RWE i jej bezpośrednich w spółpracowników w spowodowaniu ingerencji W a­ ty k an u w tę sprawę. Do rew elacji zaliczyć trzeba ujaw nienie faktu tajnej umowy RWE z akredytow anym w W arszawie w październiku 1956 r. dziennikarzem Filipem Benem (Norbert Nieświeski), którego pokój w „B ristolu” był jakoby „celem piel­ grzymek dygnitarzy p arty jn y ch ”.

Od Jan a Nowaka dowiadujem y się, że w końcu 1956 r., ze względu na hanieb­ ną rolę rozgłośni węgierskiej, „los RWE w isiał na w łosku” i odtąd Am erykanie odstąpili od pozorów samodzielności, jakie m iały poszczególne sekcje rozgłośni.

Jeśli liczne relacje Jan a Nowaka można uznać za zgodne z rzeczywistością, a część z nich — używ ając jego sform ułow ań — robi wrażenie obiektywnych, to konkluzja o roli RWE w przem ianach polskiego życia politycznego w drugiej po­ łowie 1956 r. jest w yjątkow o pokrętna. Głosi ona, iż pozytywne zmiany, jakie w ów­ czas nastąpiły, dokonane zostały w ysiłkiem społeczeństwa polskiego. Zachód zaś, z Am eryką na czele, mógł te wysiłki co najwyżej „wspierać i pomagać”, przy czym pomoc ta polegała na tym, że poprzez RWE pozwolono „Polakom mówić swobodnie dn Polaków ”. T erm in „swobodnie” w tym przypadku trzeba jednak rozumieć nieco inaczej, niż definiują to słowniki języka polskiego.

Cytaty

Powiązane dokumenty