• Nie Znaleziono Wyników

View of S. Scheffler, The Rejection of Consequentialism. A Philosophical Investigation of the Considerations Underlying Rival Moral Conceptions

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of S. Scheffler, The Rejection of Consequentialism. A Philosophical Investigation of the Considerations Underlying Rival Moral Conceptions"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

S am uel S c h e f f l e r , T h e R e je c tio n o f C o n s e q u e n tia lis m . A P h ilo s o p h ic a l I n v e s tig a tio n o f th e C o n s id e r a tio n s U n d e rly in g R iv a l M o r a l C o n c e p tio n s, re v ise d ed itio n , O xford: C laren d o n P ress 1995, ss. 196.

K siążka S. Schefflera The R ejection o f C onsequentialism . A Philosophical Investi­ gation o f the C onsiderations U nderlying R ival M oral C onceptions nie jest ani pier­ w szym , ani też jedynym głosem w yrażającym dezaprobatę dla konsekw encjalnej argum entacji w etyce. Z pozycji dostępnych w języku polskim m ożna by tutaj w y­ m ienić następujące: T. Stycznia Czy etyka je s t logiką chcenia? („Roczniki Filozoficz­ ne”, 25(1977), z. 2, s. 97-127), A. Szostka Teleologizm a antropologia („Roczniki F ilozoficzne” , 30(1982), z. 2, s. 97-108) i N atura - Rozum - W olność. Filozoficzna analiza koncepcji tw órczego rozum u we w spółczesnej teologii m oralnej (Rzym 1990) oraz T. Slipki Rola rozum u w kształtow aniu m oralności („Studia Philosophiae Chri- stianae”, 28(1988), s. 123-143). K siążka S. Schefflera, profesora filozofii na U niw er­ sytecie w B erkeley, w ydaje mi się jednak w śród w ielu innych (nie tylko polskich) głosów krytykujących konsekw encjalizm pozycją szczególną. A utor nie tylko bowiem odrzuca konsekw encjalną argum entację, ale zarazem podaje w w ątpliw ość m ożliwość racjonalnego uzasadnienia tradycyjnego deontologizm u. Tradycyjnie rozum iane teorie deontologiczne oceniają działania jak o dobre i złe niezależnie od powodowanych przez nie skutków , natom iast przez konsekw encjalizm rozum ie się zwykle teorię ety­ czną przyjm ującą konsekw encje za je d y n ą podstaw ę m oralnej oceny działania. Schef­ fler nieco inaczej tłum aczy oba term iny: konsekw encjalny im peratyw, zgodnie z przy jętą przez autora definicją, nakazuje działać m ając na uwadze osiągnięcie najlepszego z m ożliw ych do osiągnięcia stanów rzeczy (zakłada zatem jakąś ich hie­ rarchię) bez w zględu na osobiste plany, aspiracje i przekonania podm iotu. Z kolei postępując zgodnie z ideą deontologizm u, podm iot przyjm uje, że istnieją sytuacje, w których realizacja pow yższego rozum ienia optym alnej skuteczności jest złem. A utor mówi w ów czas o tzw. restrykcji w działaniu podm iotu. Przejm ując term inolo­ gię S chefflera posługiw ać się będę dalej dla oznaczenia deontologizm u zamiennie term inem „restrykcja podm iotu” (A gent-C entred R estrictions). O drzucając pierw szą i w ątpiąc w m ożliw ość racjonalnego uzasadnienia drugiej teorii, Scheffler pozostaje „na ro zd ro żu ” pom iędzy dw om a zasadniczym i typam i argum entacji stosow anym i w etyce. R acjonalne uzasadnienie, a zarazem i w łaściw y model argum entacji, zna­ jduje natom iast w zaproponow anej przez siebie teorii uw zględniającej tzw. prerogaty­ wy podm iotu, którą to teorię należałoby usytuow ać m iędzy konsekw encjalizm em a tradycyjnym deontologizm em . Za deontologizm em przem aw iają, w przekonaniu autora, pew ne trafne intuicje, stąd zarzucany przez S chefflera deontologizm ow i brak racjonalnych podstaw A utor traktuje nie tylko jako sam ą krytykę, lecz rów nież jako w yzw anie, w yrażając rów nocześnie nadzieję, że krytyczni czytelnicy jego książki pom ogą mu w odnalezieniu potrzebnej argum entacji.

Nie sądzę, żeby zgłaszane przeze m nie uwagi krytyczne pod adresem analiz S chefflera m ogły stanow ić odpow iedź na zgłaszane przez niego niepokoje, warto jednak przyjrzeć się postrzeganym przez autora „deontologicznym sprzecznościom ”,

(2)

tym bardziej że S cheffler tak dalece, jak tylko w ydaje mu się to m ożliw e, broni deontologicznych intuicji.

Treść książki została przez Schefflera podzielona na pięć rozdziałów , przy czym istotny dla analiz autora je st głów nie rozdział trzeci: The Independetice and D is-

tinctness o f the P ersonal P oint o f View („N iezależność i odm ienność osobistego

punktu w idzenia”) i czwarty: The D efence o f A gent-C entred R estrictions Intuitions

in Search o f a Foundation („O brona restrykcji podm iotu: intuicje w poszukiw aniu

założeń” ). W rozdziale pierw szym The P roject a n d Its M otivation („Projekt i jeg o m otyw acja”) oraz drugim : O utline o f a N ew Theory o f N orm ative E thics („Zarys nowej teorii etyki norm atyw nej”) Scheffler tłum aczy m otyw y, jak ie skłoniły go do napisania książki, przedstaw iając rów nocześnie szkic zaproponow anej przez siebie teorii. W rozdziale piątym: The P roject R econsidered („R ew izja projektu”) A utor poddaje rewizji wyłożone w cześniej poglądy. D odany do zasadniczej treści książki apendyks zaw iera trzy obszerne artykuły, stanow iące odpow iedź A utora na uwagi krytyczne zgłoszone po pierw szym wydaniu książki (1982). K rytyczne uw agi spraw i­ ły, że Scheffler zm uszony został do ponow nego zrew idow ania poglądów . W yjaśnienia dodane przez Autora nie podw ażają jednak w yłożonych w cześniej zasadniczych tez.

Zgodnie z zapow iedzią przy prezentacji treści książki koncentrow ać się będę na „paradoksach deontologizm u”, nie odbiegając zresztą daleko od głów nej idei A utora, zgodnie z którą celem książki je st poddanie analizie, w jaki sposób nasze zdrow oroz­ sądkowe intuicje m oralne m ogą zostać zw eryfikow ane za pom ocą racjonalnych uza­ sadnień. K siążka Schefflera zaw iera więcej prow okujących tez, niż będzie to w ynika­ ło z poniższej relacji. D yskusja z nimi w ykraczałaby znacznie poza ram y niniejszej polem iki, stąd koncentruję się na kw estii, która - choć uznana przez A utora za para­ doksalną - oddaje trafnie najistotniejszą, w moim przekonaniu, dla deontologizm u tezę. Zacznę jednak od zrelacjonow ania, w jak i sposób rozum ie S cheffler novum zaproponow anej przez siebie teorii, poniew aż w tym m iejscu w łaśnie „spotykają się” zgłaszane przez A utora zarzuty pod adresem konsekw encjalizm u i deontologizm u.

D ążenie do osiągnięcia m aksym alnej skuteczności działania uznaje Scheffler za jedną z najbardziej oczyw istych m oralnych intuicji - tem u też zaw dzięcza sw oją „karierę” utylitarystyczny paradygm at działania przyjęty przez konsekw encjalne teorie. M imo sw oistej oczyw istości tej intuicji konsekw encjalizm nie je st zdolny - jak tw ierdzi Autor - oprzeć się krytyce. W skazać w nim m ożna m ianow icie dw a podstaw owe błędy: naruszenie (1) integralności osoby oraz (2) idei spraw iedliw ości rozdzielczej. N aruszenie integralności osoby polega, najogólniej, na konieczności rezygnacji podm iotu z własnych planów i przekonań w dążeniu do osiągnięcia je d y ­ nie słusznego celu m ierzonego „apersonalną”, m aksym alną skutecznością. W ym óg m aksym alnej, ogólnej (m ierzonej w skali społeczności) korzyści w ym aga dalej od podm iotu gotow ości do ignorow ania cierpień m niejszości, jeśli m iałoby to posłużyć zw iększeniu sumy korzyści ogółu. W ten sposób konsekw encjalizm narusza zasady spraw iedliw ości rozdzielczej. O ba zarzuty - naruszania integralności osoby i zasad spraw iedliw ości rozdzielczej - w skazują w istocie na jeden i ten sam błąd konsek- wencjalnych teorii: nierespektow anie w zadow alającej m ierze odrębności i natury poszczególnych osób.

(3)

Błędy konsekw encjalizm u zostają, w przekonaniu A utora, przezw yciężone przez teorię, która m odyfikuje konsekw encjalne rozum ienie słuszności działania, zezw alając podm iotow i na przyznanie proporcjonalnie w iększej uwagi własnym planom i projek­ tom, a co za tym idzie - ocenianie słuszności działania z w łasnego, a nie apersonal- nie ujętego punktu w idzenia. Tak rozum iane odstępstw o od konsekw encjalizm u nazy­ wa Scheffler „prerogatyw ą podm iotu” {A gent-C entred Prerogative). Teoria uznająca tę prerogatyw ę za słuszną zw alnia podm iot z obow iązku osiągania m aksym alnej skuteczności działania, ale rów nocześnie nie zabrania mu wyboru takiej opcji. Pod­ m iot, jeśli tylko chce, m oże pośw ięcić sw oje własne cele i projekty na rzecz opty­ m alnej, ogólnej skuteczności. O pow iadanie się za w łasnym punktem w idzenia nie jest nadto pozbaw ione w szelkich granic, podm iot zw iązany je st specyficzną proporcją (jeśli podm iot m iałby nieograniczone praw o do realizacji własnych celów, m ów ili­ byśm y o egoizm ie, a nie o prerogatyw ie). Tylko w ów czas może wybrać działanie da­ jące priorytet w łasnym zapatryw aniom (a więc nie nastaw ione na ogólną, m aksy­ m alną skuteczność), kiedy strata, ja k ą na skutek tego wyboru poniesie ogólne, spo­ łeczne dobro w stosunku do apersonalnej w ersji działania, nie przekroczy osobistych strat decydującego się na apersonalne działanie podm iotu. Strategię działania w yzna­ czoną przez prerogatyw ę podm iotu nazyw a Scheffler „strategią w yzw olenia” (libera­ tion strategy). Dwie podstaw ow e intuicje w spierają, zdaniem A utora, tak rozum ianą strategię. Po pierw sze, autonom ia osobistego punktu w idzenia je st ważnym faktem m oralnym , w skazującym na charakter ludzkiego działania i tow arzyszącej mu m oty­ w acji: ludzie nie postrzegają ani nie oceniają otaczającej ich rzeczyw istości z aperso­ nalnej perspektyw y. Po drugie, jeśli uznać, iż osobista autonom ia je st czymś w aż­ nym, a na dodatek naturalnym , m oralna perspektyw a w ystarczająco jasno w skazuje, że m ożna o niej (osobistej autonom ii) m ów ić tylko w przypadku w olnego, nieskrępo­ w anego w ym ogiem m aksym alnej skuteczności działania.

T eoria „w cielająca” restrykcję podm iotu - i tu ju ż przechodzę do zapow ie­ dzianych „deontologicznych sprzeczności” - rów nież odrzuca apersonalny wymóg m aksym alnej skuteczności działania, inne jednak w yciąga stąd w nioski dla działania podm iotu. O drzucając apersonalny wym óg m aksym alnej skuteczności działania, nie tw ierdzi bow iem - jak prerogatyw a podm iotu - że od podm iotu nie m ożna zawsze w ym agać tak m otyw ow anego działania, lecz posuw a się jeszcze dalej: w pewnych w ypadkach zakazuje podm iotow i kierow ać się tak rozum ianą m aksym alną skutecznoś­ cią. Innym i słowy: jeśli kieruję się prerogatyw ą, zawsze m ogę, choć nie muszę, w ybrać m aksym alną skuteczność działania, natom iast uznając za słuszną teorię „w cie­ lającą” restrykcję, nie w olno mi zaw sze w ybierać m aksym alnej skuteczności (oczy­ w iście w om aw ianym tego słow a znaczeniu), dążenie takie zostaje ograniczone przez restrykcje. Przykładow o: w sytuacji gdy m ożna zapobiec śm ierci jednego niew innego człow ieka bądź śm ierci pięciu niew innych osób, obow iązek niesienia pom ocy odnosi się do w szystkich sześciu. N a to zgodzą się zarów no ci, którzy uznają za słuszną prerogatyw ę podm iotu, jak i opow iadający się za restrykcją podm iotu. K iedy jednak ow ych pięć osób może być uratow anych tylko za cenę śm ierci jednej niew innej osoby, restrykcja podm iotu w yklucza podjęcie podobnej decyzji w imię pierw szeń­ stw a zakazu zadaw ania bólu (prim um non nocere). Stanow isko uznające prerogatyw ę podm iotu pozostanie zgodne ze stanow iskiem uznającym restrykcję podm iotu tylko

(4)

wówczas, gdy opow iedzenie się za prim um non nocere, czyli „zrezygnow anie” z za­ bicia jednego człow ieka w nadziei uratow ania pięciu, okaże się co najm niej tak sam o skuteczne jak w ykonanie w yroku na niew innym w celu ratow ania pięciu. „R ów na skuteczność” odnosi się do ilości osób, którym udało się uratow ać życie. N adto, zgodnie ze w spom nianą wyżej proporcją, w yznaczającą ram y opow iadania się za własnym punktem w idzenia, pow strzym anie się od zabójstw a niew innego winno wówczas przedstaw iać dla podm iotu działanie „m niej uciążliw e” niż zabicie jednego dla ratow ania pięciu. Prerogatyw a podm iotu nie w ym aga jednak od podm iotu rezy g ­ nacji z zabicia niew innego, gdyby m ogło to prow adzić do optym alnej skuteczności (pięć osób uratow anych, jed n a osoba traci życie). Inaczej zakłada restrykcja pod­ miotu: „optym alna skuteczność” działania nie będzie w pow yższym przykładzie brana pod uwagę. Poniew aż - generalnie rzecz biorąc - intuicja, zgodnie z którą dążym y do maksym alnej skuteczności, w ydaje się słuszna, m usi istnieć, zdaniem S chefflera, racjonalne uzasadnienie, dlaczego podm iotow i w im ię rezygnacji z zabicia jednej osoby nie wolno zapobiec krzyw dzie obejm ującej znacznie w ięcej osób. N a tym właśnie polega paradoks deontologicznej teorii, czyli - w term inologii S chefflera - teorii wcielającej restrykcję podm iotu. W obliczu tego paradoksu A utor opow iada się za prerogatyw ą podm iotu, która w ydaje mu się odpierać konsekw encjalny błąd naru­ szania integracji osoby, nie popadając zarazem w tak paradoksalne ja k deontologizm tezy. Jednocześnie A utor nie rezygnuje z dyskusji nad m ożliw ością racjonalnego uzasadnienia deontologizm u. P raw dą jest bow iem , stw ierdza A utor, że w ielu ludzi intuicyjnie uznaje, że zabicie niew innego człow ieka celem ratow ania dw óch innych je st złem (co w skazyw ałoby na słuszność deontologizm u). Z intuicji nie w ynika jednak w prost racjonalne uzasadnienie. U zasadnienie takie je s t szczególnie trudne w przypadku stanow iska absolutystycznego, zgodnie z którym naw et w ów czas, gdyby zabicie jednego człow ieka m iało zapobiec katastrofie ludobójstw a, restrykcja pozos­ taje w mocy. Pow ołanie się przez Schefflera na liczbę osób, których uratow anie zależy od śm ierci niew innego, w ydaje się w tym m iejscu argum entem bardziej psy­ chologicznym niż m oralnym .

Jednym z m ożliw ych uzasadnień bezw zględnego obow iązyw ania restrykcji m oże być, jak zauw aża Scheffler, w skazanie na złość czynu, jakim byłoby naruszenie re­ strykcji. Zdaniem A utora odpow iedź taka je st błędna. Jakkolw iek naruszenie restry k ­ cji mogłoby być złem , to zło niepom iernie w zrośnie, kiedy restrykcja nie zostanie naruszona. Problem u nie rozw iązuje rów nież odw oływ anie się do drugiej form uły im peratywu kategorycznego K anta, w skazującej na przynależność osoby do „króles­ twa celów ”. Jeśli naruszenie restrykcji oznacza „pośw ięcenie o soby”, respektow anie restrykcji może spow odow ać „pośw ięcenie” znacznie w iększej liczby osób. Jeśli u za­ sadniając słuszność restrykcji odw ołujem y się do „naruszania w artości” , m usim y wziąć pod uw agę, że w artość ta je st naruszana w ielokrotnie przez nasz upór w za­ chowaniu restrykcji. O dpow iedzi nie ułatw ia też, zdaniem A utora, przyjęcie tezy o w iększej odpow iedzialności podm iotu za unikanie ograniczonych restrykcją w łas­ nych działań niż za zapobieganie złu. K oncepcja osobistej odpow iedzialności z pe­ wnością stanowi istotną kom ponentę teorii przyjm ującej restrykcję podm iotu, ale - jak zauw aża Autor - sam a w ym aga uzasadnienia.

(5)

W ykluczenie m ożliw ości bezpośredniego skrzyw dzenia drugiej osoby je st zgodne, zdaniem Sehefflera, z w ym ogiem m inim alizacji zła. „S trategia m inim alizacji” zakła­ da, by - na ile to m ożliw e - unikać krzyw dzenia drugiego, preferuje zatem unikanie podobnych działań. „Strategia restrykcji” sięga dalej, nie godzi się, jak zauważa A utor, na ich w ykonyw anie naw et w ów czas, kiedy m ogą ostatecznie prowadzić do zm inim alizow ania ogólnej sumy pow odow anego nim i zła, czyli uchronienia od śm ier­ ci pięciu osób zam iast jednej. Poniew aż śm ierć ow ych pięciu uznaje Scheffler za znacznie w iększe zło, stąd nie znajduje dla „strategii restrykcji” racjonalnego uzasad­ nienia. Skoro określona klasa aktów nie pow inna nigdy zostać spełniona ze względu na zaw arte w nich zło, dlaczego zakazane zostaje działanie, które to zło m inim alizu­ je? W podobnie nierozstrzygalnej, zdaniem A utora, sytuacji zostajem y postaw ieni, gdy odw ołam y się, broniąc deontologizm u, do zakazu naruszania należnego osobie respektu. S ehefflera nie zadaw ala odpow iedź, że sytuacja m inim alizow ania zła jest w istocie zaw sze naruszaniem należnego osobie respektu. Naw et jeśli przez zignoro­ w anie restrykcji rzeczyw iście zostaje naruszona osobow a godność (co nie je st takie oczyw iste), praw dą je st - tw ierdzi A utor - że działanie takie służy zarazem m inim a­ lizacji ogólnej liczby przypadków naruszania tejże sam ej godności. Utrzym yw anie, jakoby porów nyw anie krzyw dy w yrządzonej pojedynczem u człow iekow i z korzyścia­

mi odniesionym i przez innych, a tym bardziej z jak im ś ogólnym , optym alnym stanem rzeczy było niem ożliw e, rów nież nie w ydaje się A utorow i „głosem ” na rzecz deonto­ logizm u. Jeśli naruszenie restrykcji oznacza zarazem naruszenie jakiejś moralnej reguły, to - naw et pom ijając problem m ożliw ości porów nyw ania ogólnych strat i zysków - paradoks polega na pięciokrotnym (w przypadku jeden za pięciu) naru­ szeniu reguły zam iast na jednorazow ym w ykroczeniu.

Z arów no prerogatyw a podm iotu, jak i restrykcja podm iotu bronią osobistego punktu odniesienia w zględem apersonalnej, konsekw encjalnie ujętej skuteczności działania. B roniący deontologizm u m uszą zatem dow ieść, że zakaz naruszania re­ strykcji leży we w łasnym interesie działającego (słuszna intuicja!). Jeśli jednak sprzeciw ianie się zabiciu niew innego człow ieka je st zgodne z osobistym punktem odniesienia podm iotu, jak zrozum ieć - pyta po raz kolejny Autor - zgodę deontolo- gistów na zw ielokrotnienie działań sprzecznych z ow ym interesem ?

R easum ując, S cheffler nie tw ierdzi, że nie istnieje racjonalne uzasadnienie deonto- logicznych intuicji. Co w ięcej, je st przekonany, że naw et wobec braku odnoszących się do restrykcji podm iotu uzasadnień ludzie intuicyjnie uznają restrykcje działania za słuszne. A utor nie tw ierdzi rów nież, że postrzegany przez niego brak racjonalnych uzasadnień dla deontologizm u je st rów noznaczny z uznaniem go za irracjonalny, uw aża jed n ak , że zw olennicy deontologizm u m ają pow ody do niepokoju, a to z trzech pow odów : (1) paradoks restrykcji pozw ala podw ażyć racjonalność działania; (2) m ożna w skazać na racjonalne uzasadnienie dla teorii w cielającej prerogatywę podm iotu (w inny sposób odrzucającej konsekw encjalizm ), w zm ocnione zostaje tym sam ym podejrzenie, że restrykcji nie da się racjonalnie uzasadnić; (3) m ożna w praw ­ dzie w skazać na psychologiczne w yjaśnienie restrykcji, ale nie będzie to w yjaśnienie zadow alające (ludzie m ogą obstaw ać przy restrykcji z obaw y, że ich własne korzyści m ogą zostać podw ażone przez kogoś innego, kto prom uje społeczne dobro).

(6)

Jak już na w stępie zauw ażyliśm y, podane przez Schefflera określenie deontologiz- mu odbiega od tradycyjnie przyjętej definicji, zgodnie z którą deontologizm je st teorią etyczną oceniającą akty jako dobre bądź złe, niezależnie od pow odow anych przez nie skutków. D la Schefflera problem em nie je st odw oływ anie się do skutków , lecz konsekw encjalny paradygm at m aksym alizacji dobra. Intuicji A utora nie sposób odm ówić w tym m iejscu słuszności. Z am ierzenie celu je st zaw sze zam ierzeniem skutku w yznaczonego przez ten cel, stąd trudno abstrahow ać w ocenie czynu od skutków. Nie ulega rów nież w ątpliw ości, że podm iot podejm ując działanie „ob licza” jego efektyw ność, chociaż kryterium owej efektyw ności nie m usi być zaw sze ze­ w nętrzna korzyść. D eontologizm - jak określa go Scheffler - nie odrzuca generalnie postulatu m aksym alnej skuteczności działania, w skazuje jednak na klasę działań, które nie m ogą stanow ić środka do jej osiągnięcia. W przekonaniu A utora takiego rodzaju restrykcje są kontraproduktyw ne w obrębie sam ej deontologicznej teorii etycznego norm ow ania. Jeśli restrykcja odnosi się do działań, które nigdy (deonto­ logizm operujący term inem „nigdy” nazyw a S cheffler absolutyzm em ) nie pow inny zostać w ykonane, to przestrzeganie restrykcji w podanym przykładzie „jeden za pięciu” doprow adzi do zw ielokrotnienia zła. Nie tylko „bilans strat i k o rzy ści”, ale zdrow orozsądkow a intuicja przem aw ia zatem raczej za naruszeniem restrykcji niż za jej przestrzeganiem .

Sądzę, że w ukazanym przez Schefflera paradoksie w arto przyjrzeć się najpierw temu, „kto działa” , restrykcja odnosi się bow iem w prost do działającego podm iotu. Przedstaw iona przez A utora perspektyw a „jeden za p ięciu ” nie oznacza, że podm iot stoi przed alternatyw ą: zabić jednego albo pięciu, lecz że ma praw o przew idyw ać, z dużą dozą pew ności, iż uda mu się uratow ać pięciu kosztem jednego. D ziałanie podm iotu dotyczy w prost tylko jednego, niew innego człow ieka, inna je st zatem przy ­ czyna pow odująca śm ierć pozostałych. O statecznie spow odow ał j ą bądź ktoś, dla kogo restrykcja nie ma żadnego znaczenia, bądź - w szczególnych w ypadkach - siły natury. Podm iot m oże w praw dzie stanąć w sytuacji, gdy od dokonanego przez niego wyboru zależy życie jednej bądź pięciu osób - np. gdy ratując ludzi z płonącego budynku zdecyduje się w ejść do m ieszkania, w którym zagrożona je st bliska mu osoba, zam iast do m ieszkania, w którym zagrożone je st pięć nieznanych mu osób - działanie takie pozostaje jednak w tym sensie „otw arte”, że nie odrzuca w prost niczyjego praw a do życia. Porządek m iłości (tak w przypadku rów norzędnych potrzeb fizycznych, jak i duchow ych) pozw ala natom iast dać pierw szeństw o krew nym przed obcym i, oczyw iście przy założeniu, że podm iot, jeśli tylko leży to w jego m ocy, b ę ­ dzie kontynuow ał akcję ratow niczą. Pośw ięcenie „jednego za p ięciu ” staw ia nato­ m iast ofiarę w pozycji „niższej” od pozostałych pięciu, w ykluczając ją niejako z k rę­ gu osób m oralnie podm iotow i zadanych. Jeśli zatem , idąc tokiem rozum ow ania Schefflera, tłum aczyć pośw ięcenie jednej osoby pięciokrotnym naruszeniem tej samej w artości, w arto zw rócić uwagę, że w punkcie w yjścia w szystkim „zainteresow anym ” osobom nie została przyznana rów na w artość. Z jak ich ś pow odów , w rozum ieniu A utora - czysto „m atem atycznych”, przyjęto, że pięć osób w arte je st śm ierci jednej osoby. Jeśli podm iotow i wolno arbitralnie w skazyw ać je d n ą ofiarę, niby dlaczego nie m ógłby uznać, że w arto poświęcić pięciu za je d n ą osobę, np. w ybitnie zdolnego czło ­ wieka, który je st w trakcie pracy nad niezw ykle w ażnym dla ludzkości odkryciem

(7)

(skoro ow ych pięciu to prości ludzie, ogólna sum a społecznego dobra może się okazać w ów czas w yższa)? S cheffler m ógłby w tym m iejscu bronić sw ojego zdania w skazując, że traktuje w szystkie osoby na rów ni (zachow anie restrykcji to pięcio­ krotnie w iększa strata), pośw ięcenie jednego w yraźnie jednak temu przeczy.

Jeśli koncentrujem y n aszą uw agę na tym , „kto działa”, nie m ożem y traktow ać dokonanego przez podm iot zabójstw a niew innego tylko w kategoriach zew nętrznego skutku. C zyż nie oznaczałoby to „apersonalnej” oceny działania? Podm iot moralnie „staje się” poprzez sw oje czyny. Pom inięcie tego wymiaru w ydaje się „służyć” kon- sekw encjalnym intuicjom , zw raca bow iem naszą uwagę na zew nętrzne, dające się oszacow ać ilościow o skutki.

M ając w dalszym ciągu na uw adze decyzję podm iotu o śm ierci niew innego, zna­ m ienne jest, że jeśli podm iot „kalkuluje” własne działanie, śm ierć pięciu nie mieści się w prost w tej kalkulacji, poniew aż nie je st działaniem przezeń zam ierzonym ani w ykonanym . Czy m ożna jed n ak ignorow ać przew idyw ane skutki? Byłoby to co naj­ m niej nieroztropne, pam iętać jednak należy, że podm iot nie je st w stanie określić stopnia pew ności w ystąpienia skutków , których sam nie zam ierza, nie może też oceniać w łasnego działania na podstaw ie następstw , którym w żaden sposób nie po­ trafi zaradzić. A utor om aw ianej pozycji m ógłby odpowiedzieć: „ależ m ogę, właśnie przez pośw ięcenie jed n eg o ” . O tóż - naw et jeśli założym y pośrednią odpow iedzia­ lność podm iotu za śm ierć pięciu osób, podm iot w prost odpow iada za zabicie jednego, niew innego człow ieka. C zyż nie je s t bardziej racjonalny taki model działania słu­ sznego, który najpierw uw zględnia skutki w prost zam ierzone, a dopiero potem praw ­ dopodobne i pośrednie, a nie odw rotnie? Trudno wszak „rów norzędnie” kalkulow ać skutki, które charakteryzują się różnym praw dopodobieństw em w ystąpienia.

Zdaniem Schefflera odw oływ anie się do wartości nie je st głosem na korzyść racjonalności deontologizm u, poniew aż tę sam ą wartość w scenariuszu „jeden za p ięciu ” narusza się pięciokrotnie. D la podm iotu przekonanego o nienaruszalnej w ar­ tości życia optim um działania je s t jednak tego życia obrona. Zobow iązany je st w y­ brać taki sposób działania, czyli takie środki, które najpełniej doprow adzą go do celu. O brona życia jednego człow ieka dow odzi respektow ania jego wartości w zglę­ dem pozostałych pięciu. Jeśli ju ż uznać sensow ność „dodaw ania w artości”, to rezyg­ nacja z restrykcji, przez fakt naruszenia w artości życia jednego człow ieka, dotyka o statecznie w szystkich sześciu osób, restrykcja stająca w obronie życia jednego, niew innego człow ieka okazuje się natom iast w istocie chronić pozostałych pięciu. Pośw ięcenie jed n eg o za pięciu w ydaje się A utorow i racjonalnym wyborem , czy m oż­ na zatem pośw ięcić dziesięciu za sześćdziesięciu, stu za dziesięć tysięcy itd. tylko dlatego, że „m inim alizuje” się w tedy zło? Z pew nością wypadek, w którym zginęło dziesięciu ludzi, uznam y za bardziej tragiczny niż ten, w którym zginęła jedna osoba. C hociaż jego tragizm silniej oddziałuje na naszą psychikę niż śm ierć pojedynczej osoby, nie znaczy to, że życie dziesięciu (razem w ziętych) je st bardziej w artościow e niż życie jednego człow ieka, jeg o śm ierć pozostanie tragedią - w taki sposób od­ biorą j ą szczególnie ci, którym zm arły był w jak iś sposób bliski. Scheffler odrzuca konsekw encjalizm , pow ołując się głów nie na apersonalnie ujęty postulat m aksym ali­ zacji ogólnej skuteczności. E ksponow any przez niego „paradoks deontologizm u” opiera się jednak, jak sądzę, na apersonalnej rachubie ludzkich istnień. Krytyka

(8)

konsekw encjalizm u Schefflera okazuje się natom iast - też paradoksalnie - opierać na konsekw encjalnych założeniach.

Gdzie zatem kryje się optim um skuteczności? Ph. Foot, podejm ując dyskusję z Schefflerem , odrzuca paradoksalność deontologizm u, tw ierdząc, że teza o optim um działania znajduje swoje zastosow anie tak długo, aż podm iot nie „spotyka się” z res­ trykcją (np. zakazem niespraw iedliw ości lub kłam stw a). Sądzę, że teza ta pozostaje w mocy, inaczej m usielibyśm y zakw estionow ać zdrow orozsądkow ą intuicję o dążeniu do jak najbardziej efektyw nego działania, problem natom iast w tym , jak rozum iane dobro podlega m aksym alizacji, w którym m iejscu należy usytuow ać postulat m aksy­ m alizacji i jak rozum iem y działanie „efektyw ne” . Nie istnieje nadto prosty „prze­ kład” zasady m aksym alizacji dobra na zasadę m inim alizacji zła - pierw sza m oże w ykluczać spow odow anie zła, druga natom iast św iadom ie godzi się na jeg o p o ­ wodowanie.

B arbara C hyrow icz SSpS

O tfried H ö f f e , P o litis c h e G e r e c h tig k e it. G r u n d le g u n g e in e r k r itis c h e n P h ilo s o p h ie von R e c h t u n d S ta a t, F ra n k fu rt am M ain: S uh rk am p V erlag 1987, ss. 486*.

W edle znanego stw ierdzenia J. R aw lsa podstaw ow ą cnotą instytucji politycznych jest spraw iedliw ość. U zasadnienie tego intuicyjnie oczyw istego przekonania oraz przekład ogólnej idei spraw iedliow ści na jej bardziej konkretne form y je st niezm ien­ nym w ątkiem filozofii politycznej od jej początkodaw cy, Platona, aż do w spom niane­ go już Rawlsa. U zasadnienie to je st rów nież tem atem nieustannych sporów - od spo­ ru Platona z sofistam i w Państw ie po spór R aw lsa z utylitaryzm em w Teorii sp ra ­ wiedliwości. Nie należy się temu dziw ić, jak o że m am y tu do czynienia z pew ną o d ­ m ianą G rundlagenforschung (analizy podstaw , w tym w ypadku podstaw filozofii p o li­ tycznej), a w takim przypadku w grę w chodzą zaw sze podstaw ow e opcje filo z o ­ ficzne.

Recenzow ana książka O tfrieda H öffego, znanego niem ieckiego filozofa p o lity k i1,

K ra k o w sk ie C e n tru m M y śli P o lity c z n e j p rz y g o to w u je p o lsk ie w y d a n ie tej p o z y c ji. 1 O p ró cz re ce n zo w an e j p o z y cji d o n a jw a ż n ie js z y c h k s ią ż e k H ö ffe g o n a le żą : P ra k tis c h e

P h ilo so p h ie - D as M o d e ll des A r is to te le s (1 9 7 1 ), S tr a te g ie n d e r H u m a n itä t. Z u r E th ik ö ffe n t­ lic h e r E n ts c h e id u n g sp ro z e s se (1 9 7 5 ), E th ik u n d P o litik . G r u n d m o d e lle u n d -p ro b le m e d e r p ra k tis c h e n P h ilo so p h ie (1 9 7 9 ), K a te g o r is c h e R e c h ts p r in z ip ie n . E in K o n tr a p u n k t d e r M o d e rn e

(1 9 9 0 ), A r is to te le s (1 9 9 6 ). K siąż k i H ö ffe g o tłu m a c z o n o m .in . n a a n g ie ls k i, fra n c u sk i, w ło sk i, ja p o ń s k i, p o rtu g a lsk i i h isz p a ń s k i. W P o ls c e u k a z a ły się d o tąd : w y b ó r e se jó w E ty k a p r a w a i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Projected and observed (completed) PPRs for women aged 49 and 35, parity i = 0, 1, 2, 3 Source: the author’s own elaboration; The Human Fertility Database.. It turns out that

Zaawansowanie procesu starzenia się ludności świata według kontynentów w wariancie średniej

In this article we propose using direct estimators in the process of composite estimation based on stratified domains to estimate characteristics of small enterprises (employing

[r]

Zdaje się, że sporo racji miał Joachim Lelewel opisujący, z pewną dezyn- wolturą, stosunki panujące na opanowanych przez Hohenzollernów ziemiach: „pruski rząd,

W spotkaniu akademickim wzie˛li udział pracownicy naukowi z: Katedry Studiów Wschodnich Instytutu Nauk Politycznych i Spraw Mie˛dzynarodowych KUL, Uniwer- sytetu Kardynała

W wyniku rozwoju pozaparla- mentarnych form kontroli konstytucyjności ustaw, klasyczna koncepcja suwerenności na- rodu uległa zmianie: parlament jako reprezentacja narodu wyraża

Dwa omawiane pierwsze tomy nowej serii DBPO zasługują na zainteresowanie badaczy stosunków międzynarodowych, choć wybór dokumentów zawsze w takiej sytuacji może budzić