• Nie Znaleziono Wyników

Bioetyka jako filozoficzna podstawa nauk biomedycznych = Bioethics as the Philosophical Basis of Biomedical Sciences

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bioetyka jako filozoficzna podstawa nauk biomedycznych = Bioethics as the Philosophical Basis of Biomedical Sciences"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Słomski

Bioetyka jako filozoficzna podstawa

nauk biomedycznych = Bioethics as

the Philosophical Basis of Biomedical

Sciences

Humanistyka i Przyrodoznawstwo 12, 185-192

2006

(2)

W ojciech S ło m sk i

W yższa S zkoła F in an só w i Z arząd zan ia U n iv ersity o f F in an ce an d M an ag em en t w W arszaw ie in W arsaw

BIOETYKA JAKO FILOZOFICZNA PODSTAWA

NAUK BIOMEDYCZNYCH

Bioethics as the Philosophical Basis of Biomedical Sciences

S ł o w a k l u c z o w e : filozofia, etyka, bioetyka. S t r e s z c z e n i e

Człow iek s ta n ą ł obecnie przez problem am i etycznym i, k tó ry ch dotychczasow a e ty k a bądź w ogóle nie d o strzeg ała, bądź też, jeżeli n aw et d o strzeg ała, to nie podejm ow ała pow ażniejszych prób ich rozw iązania.

R ola m edycyny (a ty m sam ym w aga p ro b ­ lem ów zw iązanych z n ią w sposób m niej lub b ardziej ścisły) w życiu w spółczesnego człow ieka staje się coraz większa. L ekarze m ają praw o decydow ania o ty m , czy wolno n a m w ykonyw ać określone zawody, u p raw iać o kreślone sporty, a ta k ż e orzek ają o poczytalności lub niepoczytal­ ności osób o skarżonych o popełnienie p rz e ­ stępstw . Te głębokie p rzem ian y w św iadom ości sprow adzają się zatem do jednego zasadniczego zjaw iska: zm ian y naszego sto su n k u zarów no do życia, ja k i do śm ierci. P y ta n ia o m o raln ą z asad ­ ność e u ta n az ji, aborcji, tra n s p la n ta c ji organów są bow iem w istocie p y tan ia m i dotyczącym i k re ­ su lub p o czątku ludzkiego życia. M am y więc obecnie do czynienia z całkow icie now ym podej­ ściem do śm ierci, a ty m sam ym - do problem ów bioetycznych. Ja k ie stanow isko wobec tego nowego podejścia p o w inna zająć ety k a ? O tóż wydaje się, że ju ż sam o p ow stanie bioetyki jako odrębnej dyscypliny je s t re z u lta te m u siłow ań zm ierzających do sp ro s ta n ia owym wyzw aniom . B ioetyka, chcąc tego czy nie, staje się rodzajem etycznego drogow skazu d la osób i in sty tu c ji podejm ujących decyzje o życiu lub śm ierci

dru-K e y w o r d s : philosophy, ethics, bioethics. A b s t r a c t

A t p re se n t, people a re con fro n ted w ith eth ical problem s w hich w ere previously e ith e r e n tirely ignored by ethics, or, even if th e y w ere noticed, no serious a tte m p ts to solve th e m w ere u n d e rta k e n .

T he role o f m edicine (as well as th e im por tan c e o f problem s m ore o r less closely re la te d to it) in th e lives o f c o n tem p o rary people increases. Doctors h av e th e rig h t to decide w h e th e r we can w ork in a specific profession, p ra ctise specific sports, th e rig h t to judge th e sa n ity o r in sa n ity of people accused o f c o m m ittin g a crim e. T hese profound changes in th e consciousness can be reduced to one basic p henom enon: th e change of o u r a ttitu d e to w a rd s b o th life an d d eath . Q ues­ tio n s c o n cern in g th e m oral legitim acy o f e u th a ­ nasia, ab o rtio n , o rgan tra n s p la n ts are, in fact, q u e stio n s a b o u t th e en d a n d th e b eg in n in g of h u m a n life. A t p re sen t, we h av e to deal w ith a n e n tirely new a ttitu d e to w a rd s d e a th an d , ipso facto, to bio eth ical q uestions. W h at sta n d should ethics ta k e in re sp ect to th is? A p parently, th e v ery em ergence o f bioethics as a se p a ra te b ra n c h re su lts from e n d eav o u rs to rise u p to th is chal­ lenge. B ioethics, w h e th e r in te n tio n a lly o r n o t, is becom ing a k in d o f e th ical g uidepost fo r people an d in s titu tio n s m ak in g decisions co n cern in g life an d d e a th o f o th e r h u m an s. As it tu r n s out, in p ractice th is b io eth ical g u idepost can show th e w ay m ore o r less precisely: fro m fo rm u la tin g

(3)

186

Wojciech Słom ski

giego człowieka. W p rak ty ce okazuje się jed n ak , iż ów bioetyczny drogow skaz w skazuje k ie ru n e k m niej lub bardziej dokładnie: poczynając od fo r­ m u ło w an ia ogólnych te o rii etycznych, w obrębie k tó ry ch dokonuje się ro zw iązan ia tak ż e p ro b ­ lem ów bioetyki, aż po wypow iedzi stw ierdzające m o raln ą dopuszczalność (lub niedopuszczalność) pew nych d ziałań wobec k o n k re tn y c h osób.

F ilozof pow inien stać n a stra ży ak cep to w a­ nych pow szechnie w arto ści m o raln y ch i u św ia­ dam iać (sobie i innym ), jak ie s k u tk i d la m o raln o ­ ści i społeczeństw a przynieść m oże ro sn ą ca te n ­ dencja do zaw ie ran ia m o raln y ch kom prom isów z w ym ogam i w ydajności i skuteczności. M oral­ nym n ak azem obow iązującym jego sam ego po­ w inno być n a to m ia s t strzeżen ie się tego rodzaju kom prom isów .

O dnieść m o żn a jed n a k w rażenie, że tak ż e b io ety k a nie d o strzeg a owych o stateczn y ch celów i m echanizm ów , skupiając uw agę n a postępow a­ n iu i odpow iedzialności m oraln ej jed n o stk i, t r a ­ cąc n a to m ia s t z pola w idzenia szersze s tru k tu ry społeczne i k u ltu ro w e. Aby te cele do strzec i w ła­ ściwie ocenić, b io ety k a nie m oże a n i sam a stać się częścią tej insty tu cji, a n i też pozostać ściśle filozoficzną, ak ad em ick ą spekulacją. In terd y scy ­ plin arn o ść jaw i się w ty m kon tek ście jak o wy­ móg, k tó re m u b io ety k a prędzej czy później b ę ­ dzie m u siała sprostać.

Często tw ierdzi się, iż człowiek sta n ą ł obecnie przez problem am i etycz­ nym i, których dotychczasowa etyka bądź w ogóle nie dostrzegała, bądź też, jeżeli n aw et dostrzegała, to nie podejmowała poważniejszych prób ich roz­ wiązania. N a poparcie tego tw ierdzenia wysuwa się argum ent, iż problem y te przedostały się do powszechnej świadomości dopiero za spraw ą rozwoju wiedzy i techniki medycznej. A rgum ent te n wydaje się jed n ak słuszny jedynie częś­ ciowo. W prawdzie stanęliśm y obecnie przed problem am i, z którym i ludzkość nigdy wcześniej się nie zetknęła (transplantacje organów, sztuczne podtrzym y­ wanie życia przy pomocy resp iratora, klonowanie itp.), jed n ak p ytania o dopu­ szczalność eutanazji, aborcji lub sprawiedliwy podział dostępnych środków leczniczych towarzyszyły refleksji etycznej od zawsze.

Jeżeli odnosimy dzisiaj wrażenie, iż w refleksji etycznej m inionych stuleci w spom niane kw estie zajm ują zbyt mało miejsca, to wątpliwe wydaje się tw ierdzenie, że te n sta n rzeczy m ożna wytłum aczyć nieświadom ością filozofów lub ich niedostateczną wrażliwością m oralną. Również współczesne wzmożone zainteresow anie tego rodzaju problem am i nie wydaje się wynikać ze w zrostu wrażliwości etycznej (analogicznego do postępu w naukach biomedycznych). Ważność, ja k ą przypisujem y obecnie w spom nianym problem om, stanow i rezu l­ g e n era l e th ical th eo ries, w hich also solve bioet- h ical problem s, to sta te m e n ts on m oral accep­ ta b ility (or un accep tab ility ) of c e rta in actions in resp ect to specific persons.

Philo so p h ers should u p h o ld g en erally accep­ ted m o ral v alues an d to m ak e n o t only o th e r people, b u t also them selves, aw are, w h a t con­ sequences fo r th e m o rality a n d society th e in ­ crea sin g ten d e n cy to com prom ise m o rality in fav o u r o f th e re q u ire m e n ts o f efficiency and efficacy can b ring. It should be th e ir ow n m oral im p erativ e to avoid com prom ises o f such a kind.

It seem s, how ever, t h a t even bioethics does n o t recognise th e s e u ltim a te goals an d m echa­ nism s, focusing on th e b eh av io u r a n d m oral resp o n sib ility o f a n individual, w hile overlooking la rg e r social an d c u ltu ra l s tru c tu re s. To notice an d ad eq u ately assess th e s e goals, bioethics m u s t n e ith e r b e included in to a n y in stitu tio n , n o r lim it its e lf to strictly philosophical, th e o re ti­ cal speculations. In th is context, in te rd isc ip lin a ­ rity a p p e a rs as a re q u ire m e n t t h a t bioethics sooner o r la te r will h av e to fulfil.

(4)

t a t przem ian o wiele głębszych niż zm iana perspektyw y w obrębie samej etyki, przem ian wywierających n a naszą świadomość wpływ bez porów nania poważ­ niejszy, niż byłaby w stanie wywrzeć najciekaw sza naw et dyskusja akadem ic­ ka. Przem iany te zachodzą bowiem w samej ku ltu rze, u jej najbardziej zasad­ niczych podstaw, dokonują się w zbiorowej świadomości i nadają ch arak tery s­ tyczne dla obecnej epoki in telektu alne i emocjonalne zabarw ienie wszelkim wytworom kultury, również rozw ażaniom etycznym.

Uświadomić sobie należy, że rola medycyny (a tym sam ym waga problemów związanych z nią w sposób mniej lub bardziej ścisły) w życiu współczesnego człowieka staje się coraz większa. L ekarze m ają praw o decydowania o tym , czy wolno nam wykonywać określone zawody, upraw iać określone sporty, a także prawo orzekania o poczytalności lub niepoczytalności osób oskarżonych o popeł­ nienie przestępstw . Szpital je s t ju ż nie tylko miejscem leczenia chorób, lecz także miejscem, gdzie się rodzim y i w którym coraz częściej um ieram y. Co więcej, dzięki nowym osiągnięciom techniki medycznej um ieranie ludzi świado­ mych swojej sytuacji trw a znacznie dłużej, a tym sam ym przedłużone zostało fizyczne i m oralne cierpienie poprzedzające m om ent śm ierci1. M edycyna nie tylko w kracza w coraz liczniejsze obszary naszego życia, ale sięga niejako coraz bardziej „w g łąb ”, staje się siłą zdolną nadaw ać nowy k sz ta łt najbardziej podstawowym w ym iarom ludzkiej egzystencji. Śm ierć nie je st już tylko pew­ nym prostym zdarzeniem , które w dalszej lub bliższej przyszłości dotknie każdego z nas; zostaje ona uprzedm iotow iona, niejako „zaw ężona” i zrów nana z ludzką cielesnością, staje się procesem fizykochemicznym zachodzącym w żywym organizm ie, który m ożna poddać kontroli w tak i sam sposób ja k większość pozostałych procesów2.

Te głębokie przem iany w świadomości sprow adzają się zatem do jednego zasadniczego zjawiska: zm iany naszego sto su n ku zarówno do życia, ja k i do śmierci. P y tan ia o m oralną zasadność eutanazji, aborcji, tran sp lan tacji or­ ganów są bowiem w istocie pytaniam i dotyczącymi k resu lub początku ludz­ kiego życia. W ielu autorów zw raca uwagę, iż współczesną k u ltu rę cechuje paniczny lęk przed śm iercią i przem ożna skłonność do spychania śm ierci poza granicę indywidualnej i zbiorowej świadomości. Jeżeli we wcześniejszych tek s­ tach etycznych (poczynając od starożytności aż po połowę XX wieku) problem y biotyczne3 nie zajmowały ta k wiele m iejsca ja k obecnie, to prawdopodobnym

1 Por. T. M. Ki e l a n o w s k i, W prow adzenie do n a u k i o etyce i deontologii lekarskiego, (w:) E ty ka

i deontologia lekarska, pod red. T. K ielanow skiego, W arszaw a 1985, s. 8.

2 J. Ho ł ó w k a w yróżnił trz y stopnie ingerencji m edycyny w proces u m ie ran ia : pozostaw ienie

u m ierającego człow ieka w łasn em u losowi, poddanie go opiece paliatyw nej oraz eu tan azję. Por. J. Ho ł ó w k a, S k a za n i n a los H ioba, „Z n a k ” 2001, n r (1) 554, s. 18.

3 M ianem bioetyki o k reślam tu ta j w szelką refleksję ety czn ą dotyczącą problem ów zw iązanych z n a u k am i biom edycznym i, tak ic h ja k aborcja, eu ta n az ja, klonow anie, sztu czn e zapłodnienie itp.

(5)

188

Wojciech Słom ski

w ytłum aczeniem wydaje się być w łaśnie diam etralnie odm ienny stosunek wcześniejszych pokoleń do śmierci, starości, choroby i cierpienia4.

M amy więc obecnie do czynienia z całkowicie nowym podejściem do śmierci (czy, ogólnie, problem ów związanych z początkiem i końcem ludzkiego życia), a tym samym - do problem ów bioetycznych. Jak ie stanow isko wobec tego nowego podejścia pow inna zająć etyka? Otóż wydaje się, że już samo pow stanie bioetyki jako odrębnej dyscypliny je s t rezu ltatem usiłow ań zm ierzających do sprostan ia owym wyzwaniom. Bioetyka, chcąc tego czy nie, staje się rodzajem etycznego drogowskazu dla osób i instytucji podejmujących decyzje o życiu lub śm ierci drugiego człowieka. W praktyce okazuje się jednak, iż ów bioetyczny drogowskaz wskazuje kieru nek mniej lub bardziej dokładnie: poczynając od form ułow ania ogólnych teorii etycznych, w obrębie których dokonuje się rozw iązania także problemów bioetyki, aż po wypowiedzi stw ierdzające m oral­ n ą dopuszczalność (lub niedopuszczalność) pewnych działań wobec k o n k ret­ nych osób. Czy jed n a k bioetyka m a prawo form ułow ać k o n kretne dyrektywy, a jeżeli tak, to jak i powinien być stopień ich szczegółowości?

Aby n a to pytanie odpowiedzieć, należy najpierw odróżnić zakres przed­ miotowy bioetyki od zakresu jej kom petencji. Zakres przedm iotowy m ożna określić stosunkow o łatwo: obszar zainteresow ania bioetyki wyznaczają etycz­ ne problem y związane z szeroko pojętymi nau k am i biomedycznymi (przed wszystkim problem y medycyny, ale nie tylko). Zakres kom petencji nato m iast wydaje się być o wiele trudniejszy do ustalenia. Chodzi tu raczej o znalezienie złotego środka pomiędzy dwoma skrajnościam i, z których jed n a sprow adza się do pojm ow ania bioetyki jako dyscypliny stricte filozoficznej, dla której liczą się wyłącznie problem y i rozstrzygnięcia teoretyczne i k tó ra nie bierze (lub sta ra się nie brać) pod uwagę praktycznych im plikacji w łasnych wyników, natom iast druga polega n a trak to w an iu bioetyki nieom al jako części medycyny, jako technicznej biegłości w rozw iązyw aniu etycznych problem ów pojawiających się w praktyce medycznej.

W pierwszym przypadku bioetyka wchodzi n a ogół w skład szerszych system ów etycznych i stanow i szereg logicznych wniosków z pewnych tw ier­ dzeń dotyczących w artości uznaw anych przez te system y za podstawowe. Przykładem tego typu teorii wydaje się być etyka A lberta Schw eitzera, w której zasadą podstaw ową je s t cześć dla życia. Zasada czci dla życia nakazuje po­ szanow anie nie życia samego, lecz - ja k w yraża się Schw eitzer - „woli życia” (we wszystkich istotach, także w nas samych), co, rzecz jasn a, stw arza pole do różnych interpretacji. W zależności do tego, w jak i sposób będziemy pojmować „wolę życia”, nasz stosunek do eutanazji (czy ciężko chory, um ierający człowie­ k a m a jeszcze „wolę życia”, czy raczej „wolę śm ierci”?) lub aborcji (czy płód nie

4 Por. M. Ma c h i n e k, Ś m ie rć w dyspozycji człowieka. W ybrane p roblem y etyczne u kresu ludzkiego

(6)

posiadający jeszcze świadomości może zostać usunięty, jeżeli ciąża zagraża życiu m atki?) będzie zupełni odm ienny5.

Podobny ch arak ter wydaje się mieć np. etyka P etera Singera6. Podstawową jej zasadą je s t zakaz powodowania cierpienia. Zakaz ten prowadzi z kolei do akceptacji twierdzenia, że nie tylko ludzie są istotam i zdolnymi do odczuwania cierpienia oraz do „odrzucenia skłonności, by istoty ludzkie uważać za centrum uniw ersum etycznego”7. Złem je s t dla Singera każde cierpienie, także cierpienie zwierząt. Oznacza to m.in., że powinniśmy wprawdzie traktow ać życie ludzi jako „cenniejsze” od życia zwierząt (ludzie jako istotny obdarzone świadomością m ają pewne potrzeby, których zwierzęta nie mają), jednak nie m am y praw a do „szowinizmu gatunkow ego” (np. przetrzym yw ania zwierząt w zamkniętych pomieszczeniach). Ponieważ cierpienie zw ierząt m a takie samo znaczenie jak cierpienie ludzi, zatem wartość życia ludzkiego (rozumianego jako biologiczne trw anie) okazuje się zmienna: ludzie z trw ale uszkodzonym mózgiem, u których żywy je s t jedynie pień mózgu, m ają - zdaniem Singera - mniejsze prawo do życia niż zdrowe zwierzęta. Singer mówi wprost: „życie pozbawione świadomości nie m a w ogóle żadnej w artości”8. Jesteśm y m oralnie zobowiązani do szanowania pragnienia życia innych istot, jednak zobowiązanie to dotyczy także pragnienia śmierci. Złem moralnym je s t jedynie przerw anie życia drugiego człowieka wbrew jego woli. Em brion we wczesnym stadium rozwoju jest istotą niezdolną do odczuwania cierpienia, nie może też mieć żadnych pragnień, których realizację moglibyśmy zniweczyć, dokonując aborcji („em brion w nie większym stopniu jest bytem, który można skrzywdzić, niż kom órka jajowa przed zapłodnieniem ”),

dlatego kobieta m a zawsze prawo usunąć niechcianą ciążę9.

Cechą w spólną tych dwóch przykładów wydaje się być w pierwszym rzędzie nad m ierna ogólnikowość w sensie form alnym . S tarają się one określić całość relacji człowieka do otaczającego go św iata, rozum iejąc przez pojęcie „św iat” zarówno przyrodę ożywioną, ja k i św iat ludzi. U stalają pew ną najwyższą w artość10, następnie zaś rozstrzygają tradycyjne spory biotyczne w tak i sposób, aby rozstrzygnięcia nie stały w logicznej sprzeczności z podstawowymi tw ier­ dzeniam i system u dotyczącymi owej najwyższej wartości. Z tego powodu teorie te nie uw zględniają np. praktycznych skutków takich czy innych rozstrzygnięć, a wręcz czynią niem ożliwą wszelką dyskusję n a tem a t owych potencjalnych zagrożeń (przy założeniu, że dyskusja ta m iałaby się odbywać przy pomocy ich własnej a p a ra tu ry pojęciowej).

5 Por. I. La z a r i-Pa w ł o w s k a, Schw eitzer, W arszaw a 1976, s. 181 i nast.

6 Por. P. Si n g e r, O życiu i śm ierci. Upadek etyki tradycyjnej, W arszaw a 1997, s. 205 i nast.

7 Ibidem , s. 207. 8 Ibidem , s. 208. 9 Ibidem , s. 222.

10 T ą najw yższą w arto ścią wydaje się być życie jak o tak ie. W artość ta nie zo stała precyzyjnie o k reślo n a a n i przez S ch w eitzera, a n i przez Singera.

(7)

190

Wojciech Słom ski

Je d n ak podstaw owa słabość tego rodzaju teorii w ynika z faktu, iż - pomimo ich dalekosiężnych skutków dla problemów bioetycznych - nie są one w gruncie rzeczy teoriam i bioetycznymi. Ich autorzy uznają dotychczasowe kryteria, n a podstaw ie których mogliśmy określić zakres „moralnego u n iw ersum ”, za zbyt wąskie i poszukują takich kryteriów , n a których dałoby się oprzeć etykę regulującą nie tylko stosunki między ludźmi, lecz także stosunek człowieka do całego w szechśw iata (lub jakiejś jego istotnej części, np. wszystkich organiz­ mów żywych). Teorie te sta ra ją się przenosić etyczny c h a ra k te r stosunków m iędzyludzkich właściwy dla tradycyjnych teorii etycznych n a rzeczywistość poza-ludzką (lub też raczej przed-ludzką) i w te n sposób niejako włączyć św iat poza-ludzki w obręb św iata ludzkiego. Je d n ak owa hum anizacja przyrody odbywa się kosztem częściowej dehum anizacji stosunków między ludźmi, pewien sposób m oralnego m yślenia o przyrodzie zostaje rozciągnięty także n a ludzkie uniw ersum etyczne. Odnieść m ożna wrażenie, że w zarysowanych powyżej koncepcjach etycznych św iat przyrody, wraz z przypisyw aną m u przez dotychczasową „klasyczną” etykę am oralnością, zostaje zm ieszany z ludzką rzeczywistością m oralną, w skutek czego m oralność zostaje ja k gdyby wymie­ szana z am oralnością. W rezultacie przyrodzie przypisany zostaje pewien sta tu s m oralny, zarazem jed n ak przypisanie to odbywa się kosztem uszczup­ lenia w artości właściwych dotychczas jedynie dla człowieka. Życie ludzkie przestaje być w artością bezwzględną i w rezultacie następuje złagodzenie rygorów m oralnych. Próby rozw iązyw ania problem ów bioetycznych poprzez konstruow anie teorii etycznych opartych n a całkowicie nowych podstaw ach (w sensie w artości będących najżywszym dobrem) prowadzi do wniosków tru d ­ nych do zaakceptow ania dla m oralnej wrażliwości ukształtow anej pod wpły­ wem tradycyjnych system ów etycznych.

Paradoksem je s t fakt, że również etycy, stosujący do rozw iązyw ania prob­ lemów bioetycznych m etodę zgoła odw rotną, dochodzą do bardzo podobnych wniosków. Nie usiłują oni konstruow ać ogólnych teorii etycznych, lecz koncen­ tru ją się n a analizie pojęć występujących w dyskursie etycznym odnoszącym się do owych problem ów i n a podstaw ie wniosków z tych analiz przedstaw iają określone praktyczne postulaty. K. Szewczyk n a przykład proponuje utw orze­ nie zespołów złożonych z lekarzy, praw ników i etyków, których zadaniem byłoby m .in. przydzielanie środków finansow ych11 n a leczenie poszczególnych grup pacjentów. Ponieważ jednak, ja k słusznie zauw aża au to r, środki te są zawsze niew ystarczające w stosun k u do potrzeb, istnieje konieczność w skaza­ nia, którzy pacjenci powinni być leczeni, którym zaś praw a do leczenia należy odmówić. Zdaniem auto ra, decydujące powinno być k ry teriu m wieku: pacjen­

11 N iedostateczność środków w sto su n k u do p o trzeb sta n o w iła od zaw sze jed e n z etycznych problem ów m edycyny. Z. Sz a w a r s k i, W prow adzenie - d w a m odele e tyki m edycznej, (w:) W kręgu życia

(8)

tów w starszym w ieku należy wprawdzie objąć „tro sk ą” (autor nie precyzuje, ja k ową „troskę” należy rozumieć, poprzestając n a ogólnikach wyrażonych w dodatku za pomocą pojęć zaczerpniętych z filozofii Levinasa), jed n a k w przy­ padku chorób, których leczenie je s t zbyt kosztowne, dostępne środki należy skierować n a leczenie osób młodszych.

M ożna oczywiście nie zgadzać się z K. Szewczykiem, czy rzeczywiście wiek pacjenta je s t właściwym kryterium , jed n ak najpoważniejsze wątpliwości wyda­ je się wzbudzać sam pomysł, iż rozstrzygnięcie problem u niedoboru środków

finansowych je s t możliwe dzięki ustanow ieniu pewnej zasady, k tó ra z góry eliminowałaby z terapii pew ną grupę pacjentów. Rozumowanie to opiera się n a nieporozum ieniu, wychodzi ono bowiem nie tyle z założenia, że możliwości współczesnej medycyny są niedostateczne w porów naniu do potrzeb, lecz przeciw nie - wydaje się zakładać, że możliwości te są wystarczające, a n ad m ier­ ne są jedynie potrzeby. Mówiąc inaczej, przyjm uje się tu taj, iż winę za ograniczoność dostępnych środków możliwych do w ykorzystania ponoszą sami pacjenci z tej prostej racji, iż je s t ich zbyt wielu. K. Szewczyk dokonuje zatem nie tyle rozw iązania problem u, co jego przeform ułow ania w tak i sposób, iż właściwie przestaje on być problem em . Szewczyk m a nadzieję n a zwiększenie możliwości leczenia pacjentów poprzez zm niejszeni ich liczby. Przeform ułow a- n iu ulega w tym przypadku pojęcie pacjenta.

Z podobną argu m en tacją spotykam y się w przypadku tzw. eugeniki negatyw nej. Jej zwolennicy uw ażają, iż m am y m oralny obowiązek zapobiegać cierpieniu - tak że cierpieniu ludzi, którzy jeszcze się nie narodzili. „Stanow is­ ko to zakład a - pisze A. P rzy łu sk a-F iszer - że ludzie m ają zobow iązania m oralne wobec ludzi, k tórzy będą istnieli w przyszłości, a zagw arantow anie przyszłym członkom g a tu n k u ludzkiego dobrego w yposażenia genetycznego powinno się trak to w ać jako jed en z tych obowiązków”12. Pow inniśm y zatem wprowadzić ja k ą ś form ę k ontroli elim inującej z puli genowej geny w a ru n ­ kujące pew ne choroby. W praw dzie zwolennicy eugeniki negatyw nej nie p re ­ cyzują n a ogół, w ja k i sposób chcieliby rozw iązać techniczne problem y zw iązane z zaprow adzeniem takiej kontroli, nie to je d n a k wydaje się być najw ażniejsze. Isto ta ich arg u m en tacji sprow adza się do tw ierdzenia, że m am y m oralne praw o (a wręcz m oralny obowiązek) podjęcia działań u n ie ­ m ożliwiającym pewnej grupie osób p rzekazanie n astęp n y m pokoleniom szko­ dliwych genów. O dtąd m am y już do czynienia z prokreacją m oralnie dobrą i z prokreację m oralnie złą.

N iektórzy autorzy proponują, by podobnymi regułam i objąć także sam proces um ierania. Nie chodzi tu jedynie o praw o do eutanazji, lecz także o prawo do opieki paliatyw nej, które w przypadku pewnych chorób lub

(9)

192

Wojciech Słom ski

pacjentów w określonym w ieku przysługiwałoby w zam ian za zrzeczenie się roszczeń do „czynnej” opieki m edycznej13.

B. Wolniewicz zauważa, że w niektórych kw estiach stanowiących przed­ m iot zainteresow ania bioetyki, takich ja k eutanazja, rola lekarza je s t ograni­ czona, a jego ingerencja sprow adza się do podania potrzebnych środków farm akologicznych14. Czy jed n a k powinniśm y z tego wnioskować, że osobą w ładną podejmować decyzje przestaje być lekarz czy pacjent, a staje się nią bioetyk? Nie ulega wątpliwości, iż jednym z podstawowych postulatów bioetyki (a właściwie m etabioetyki) powinno być precyzyjne wyznaczenie zakresu własnych kom petencji. Nie wszyscy m uszą przy tym zgodzić się z opinią K. Szawarskiego, zgodnie z którą, „etycy nie mogą i nie powinni pretendow ać do roli ekspertów m oralnych. [...] Filozof nie je s t żadnym ekspertem w sensie norm atyw nym . Wcale nie wie on lepiej niż inni, ja k się powinno żyć i jakie decyzje są m oralnie słuszne”15. Być może filozof powinien stać n a straży akceptow anych powszechnie w artości m oralnych i uśw iadam iać (sobie i in ­ nym), jakie sk u tk i dla m oralności i społeczeństw a przynieść może rosnąca tendencja do zaw ierania m oralnych kom prom isów z wymogami wydajności i skuteczności. M oralnym nakazem obowiązującym jego samego powinno być n ato m iast w ystrzeganie się tego rodzaju kompromisów.

W ielu autorów podkreśla, że współczesna m edycyna sta ła się zbiurokraty ­ zowaną instytucją, w której pojedynczy ludzie pełnią wąskie, wyspecjalizowane funkcje, często tracąc z pola widzenia cele tej instytucji jako całości. Odnieść m ożna jed n a k wrażenie, że także bioetyka nie dostrzega owych ostatecznych celów i m echanizm ów, skupiając uwagę n a postępow aniu i odpowiedzialności m oralnej jednostki, tracąc n ato m iast z pola widzenia szersze s tru k tu ry społe­ czne i kulturo w e16. Aby te cele dostrzec i właściwie ocenić, bioetyka nie może an i sam a stać się częścią tej instytucji, ani też pozostać ściśle filozoficzną, akadem icką spekulacją. Interdyscyplinarność jaw i się w tym kontekście jako wymóg, k tó rem u bioetyka prędzej czy później będzie m usiała sprostać.

13 „Ze w zględu n a konieczność n iep rzerw an eg o dialogu - pisze K. Szewczyk - rozm ow y pom iędzy J a i Ty oraz lek arzem i p ielęg n ia rk ą jak o tro skliw ym i doradcam i, om aw iany styl u m ie ra n ia nazw ę

śm iercią negocjacyjną”; K. Sz e w c z y k, Dobro, zło i m edycyna. F ilozoficznej p o d sta w y bioetyki ku ltu ro ­

wej, W arszaw a 2001, s. 311.

14 Por. B. Wo l n i e w i c z, E u ta n a z ja i biolatria, „Z n ak ” 2001, n r (7) 554, s. 105.

15 Por. Z. Sz a w a r s k i, W prow adzenie..., s. 18.

16 Pogląd ta k i A. Ma cIn t y r e fo rm u łu je w o dniesieniu do ety k i b izn esu , jed n a k w ydaje się on

dotyczyć większość w spółczesnych sporów etycznych. Por. A. Ma cIn t y r e, D laczego p roblem y etyki

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kapłani powinni być znawcami świata wewnętrznego i zajmować się życiem wewnętrznym chrześcijan.. Dzięki Chrystusowi każdy człowiek sam ma przystęp do

Kiedy Brunon znalazł się w Rzymie w 996 roku jako kapelan cesarza Ot- tona III papieżem został Niemiec z Saksonii Grzegorz V.. Desygnowany przez imperatora biskup Rzymu, nazywa

Wydaje się, że przy sprzyjających trendach gospodarczych pozycja KPCh w ramach ustroju politycznego pozostanie niezagrożona. Natomiast nie można wykluczyć eksperymentów z

There are many methods of structuring and evaluation of landscape, for example (Scenic Beauty Astimation), Bajerowski matrix or the Wejchert impression curve, WNET, method

Autorka wyjaśnia: „Co liczy się jako doświadczenie nie jest ani oczywiste, ani proste, ale zawsze jest sporne i  dlatego zawsze polityczne” (1998, s.  69).. Proponuje więc,

Zainteresowanie opinii publicznej i środowiska reklamowego problemem wizerunku zwierząt wykorzystywanych dla mięsa było na tyle duże, że rozmowy twórców

6 Praca ta była zresztą bardzo ceniona we Francji jako opracowanie nie tylko orga­ nizacji szkolnictwa weterynaryjnego, ale także jako bardzo krytyczna analiza Szkoły

1) Zasada dostępności jest fundamentalnym przesłaniem dla społeczeń- stwa równoprawnego, w którym osoby niepełnosprawne, dzięki uła-.. twieniom, są w stanie godnie