• Nie Znaleziono Wyników

Rada familijna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rada familijna"

Copied!
88
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)
(6)
(7)

M o f t

RADA

*

F A M I L I J N A

A m icus S ocrates, am icus P lato, araicissima verilas.

- — - n-—

---P A R Y Ż

W D R U K A R N I L. M A R T I N E T

(8)

m

i i i m

/ 4

f i l i. jf;i i i

/ / l l T I 1/

A

i

'/

- n f l k l i _i?:

n.lM

.. I . : i i-h

(9)

R A D A F A M I L I J N A .

. ' : j- i) r; : ■ ; - yy ' v:-:>:n?;rr

Siedmdziesięt la t m ija jak Polska upadła. Państw niegdyś potężne w Europie, kw itnące naukam i i prze­ mysłem, groźne orężem dla swoich i Europy najezdni- kńw, upadło. Naród światły, pobożny i mężny upadł i zabrany jest w niewolę. A upadł nie pod mieczem poganów z którem i walczył przez wieki i najazdy ich grom ił, lecz pod mieczem chrześcian wazalów swoich i pod mieczem tych, których w potrzebie ratow ał.

Europa milczęc przypatryw ała się grabieży, przy­ patryw ała się rzezi bezbronnych i niem owlę!, pozwoliła przemocy iść na rabunek cudzego m ienia i Polska w y - m azanę została z karty Europy, a ci co ję pochłonęli, potomkom swoim przekazali jej ostatnię zagładę.

Siedmdziesięt lat m ija od czynu jedynego w E uropie, który kiedyś lepsza potomność nie inaczej jak tylko k rw aw ę zbrodnię nazywać będzie; tak jak od chw ili upadku przez wszystkie lata niewoli, naród polski go nazywa. K rw aw ę zbrodnię przew rotnych sęsiadów upadła Polska, tak przez długie lata pow tarzaję serca

(10)

upadłych pokoleń polskich. Uczucie sprawiedliwości, powaga religii i cnoty, zbrodnią nazywać musi najazd i zabór narodu polskiego i w inę tej zbrodni kładzie nietylko na spraw ców zaboru, alej na najpóźniejszych posiadaczy tego niepraw nego łu p u, którzy w przęgaję naród w jarzm o swojego poddaństw a. Zamiast pow e­ tow ania złego i czynienia pokuty, naz) w aję się praw ym i dziedzicami obcej własności i staraj ę się zatrzeć ślady jej pochodzenia.

Tak sędzi mdralność i religia, taki głos przenika wszystkie serca polskie : ale dla Polaka męża, dla oby­ w atela myślącego nad swoja przeszłością i dbałego o przyszłość swojego narodu, to nie dosyć.

Nie dosyć pociechy sum ienia, że m oralność karci w inow ajców , rozum dom aga się sędu, dom aga się śledzenia przyczyn, dom aga się zdrowej rady, ratunku, jeżeli to być może.

Po upadku Polski, kilka już pokoleń przeszło opła­ kując stratę ojczyzny. Kochali ję ile serca stało i póki serca stało. W pieśniach i m odłach i w krw aw ych czynach obrony, przekazali nam pamięć tej serdecznej m iłości: ale serca nie dosyć! Pmzum naprzód, bo w nim jest siła i rękojm ia, skutek czynu.

Minę! czas gdzie sercem poryw ano serca, gdzie pieśnią zagrzewano do wielkich czynów, spełniano natchnienia wieszczów, i na tern było dosyć. Losy na­ rodów dziś inaczej się b u d u ję; i ten tylko naród, który się rozum em dorobi w arunków bytu, będzie i zostanie narodem .

Naród polski m a przedewszystkiem święty obowięzek

(11)

wniknąć w siebie, zbadać przeszłość swoją, pojąć przy­ czyny swojego upadku, ocenić swoje dzisiejsze stano­ wisko, wziąść pod skalpel anatom iczny dzieje i usposo­ bienie sw oje; z cyrklem m atem atyka w ręku rozbierać potęgi swojego składu, woli i siły, jeżeli dzieło m a sprostać w arunkom czasu i przynieść pożytek p ra ­ wdziwy : inaczej swoje dłonie rozdzierać będą w łasne serca, a im większy w nich ogień miłości, tern prędzej zamienimy się w zgliszcza i popioły.

Uwagi tego pisem ka nie zam ierzają dopełnić tego śmiałego zadania. Miłość praw dy i ojczyzny, nakazuje składać pojęcia czerpane z przekonania, na ołtarz spólnej spraw y, przed sąd rodaków swoich, a zdrowy sens ogółu niechaj ocenia wypadki doświadczeń, p ro­ stuje błędy sprawiedliwszą radą, albo je na swój pożytek obraca. Gdzie chodzi o try u m f sprawiedliwości tam zamilknąć pow inna miłość w łasna, wszystkie osobiste w zględy; chociażby serce pękło, praw da i rozum

nap rzó d !

Jest to m ałych dusz oznaką pokryw ać swoje błędy, zapierać się ich, a w miejscu pokuty cnotam i się chełpić, jest to naw et występkiem . Człowiek praw y i mężny wchodzi w siebie, myśli i czyny swoje sądzi, w ad się nie zapiera, ale się z nich otrząsa i popraw ia; tak robią stronnictw a rzetelne cele m ające na oku, tak robić

(12)

powinny narody. Godność i spokój w upadku, u m iar­ kowanie w tryum fie, szlachetnych dusz przym iotem. Niemasz nic godniejszego politowania jak natrząsanie się ze zwycięzcy będąc zwyciężonym, lub przypisywanie jedynie złym losom i złości nieprzyjaciół wszystkich klęsk, które nas dotykają.

Praw ic w tej samej epoce kiedy Polska upadła, naród francuzki wywiesił sztandar nowej idei nieprzyjaznej podstawom reszty Europy. Cała E uropa podniosła miecz przeciwko idei i narodow i. W alka była na śm ierć i życie. Nowym duchem natchniona Franćya w tym boju zwy­ ciężyła. Idea nie upadła i naród stoi potężny!

Dzisiejsze cesarstwo wynikłe z ludu na przekor odwiecznym dynastyom , sprzeczne z ich widokami, spełnia swoje cele, w brew ich przedawnionej władzy. Któż ośmieli się wymazać z karty to nowe cesarstwo ? a jeżeli się ośmieli, kto potrali rozebrać ten naród jak nas rozebrano ?

Są przyczyny, które nas do upadku przywiodły, a te przyczyny nie ograniczają się na samej niegodzi- wości naszych sąsiadów, na ich chciwości łup u, lecz żeśmy się tej niegodziwości, tćj chciwości oprzeć nie śmieli.

Upadek Polski rozpoczął się od panow ania Zygm unta III, bo odtąd począł upadać organizm wew nętrzny, spój ność narodu ; poczęła upadać m oralna siła miłości ojczyzny: a gdy z postępem czasu wpływ y szkodliwe z góry szły naprzód, a w łonie narodu nie powstało nowe źródło życia, gdy przyszło do ostatecznego zgłu­ pienia i podłości, przyszła niemoc wiedzy, niemoc

(13)

miłości, niemoc poświęcenia, niem oc czynu i u p o ru ; a w takiej niemocy co się na świecio ustoi?

Król Zygm unt III obcy rodem , przywiązany do cie­ niów swojej pierwiastkow ej ojczyzny, nie spłynę! miłością z nam i, nie przejął naszych uczuć, nigdy nie stał się Polakiem. W ychowanie jego więcej na m nicha sposobne, nie dało m u spełnić obowiązków króla, rządcy narodu, już nie m ówię wodza. Zamiast rozwijać silę narodu, która leży w organizacyi, w jednolitości politycznej, on wziął sobie za główne zadanie panować nad sum ieniem ; wszystkich sum ienia zniwelować do swego. On nie widział w sobie króla, rządcy polaków jakiegokolwiek w yznania, chciał być tylko apostołem kościoła katolickiego, a i do tego szedł jak się pokazało nie bardzo praktyczną drogą. Dla zyskania względów królew skich, różnowiercy rzucali swoje w yznania, czyniąc tym krokiem z sum ienia igraszkę i kładąc zaród przyszłego zobojętnienia, nicości; inni silniejsi duchem , widząc drogą cenę okupu, pchnięci byli n a drogę reakcyi, po której idąc, woleli przestać być polakami.

Na nieszczęście zbyt długie było panow anie Zygm un­ ta ; nasiona się w korzeniły i owoc wydały.

Przyszły w ew nętrzne niepokoje, których treścią była walka o sum ienie, tern zawilsza i trudniejsza do godzi­ wego układu, że władza była rozproszoną w tysiącach głów niekarnych, w których było zgłupienie.

Namiętności rosły, sum ienia się ścierały, miłość ojczyzny przestała być spólną w i a r ą ; skoro ojczyzna przestała być wyłącznym miłości celem, obce wpływy stały się dla wielu pozornym ratunkiem a istotną zgubą*

(14)

W ojny domowe wiele serc rozdarły, wiele odstępstwa i zdrady przyniosły, a ślepy fanatyzm, nie zaś święta pobożność, był pierwszym ich zarodem.

Za Sasów Polska jadła i piła. Ta Polskę, było już najw ybitniejsze możnowładztwo polskie, nadęte pycha i podzace życic na burdach i pijatykach. Nikt w opil­ stwie nie nabył modrości, ani w jedzeniu rady ; nie zmężniał też naród, i wad organizacyi swojej nie napraw ił. Nie m iał czasu pomyśleć o tem w ucztach i zabaw ach, a chcęc wszystko decydować zgodnę i po­ wszechny wolę, zrywały się sejmiki, uciekała rada, bo jeżeli tru d n o o zgodnę wolę u trzeźw ych, cóż dopiero

u pijanych.

Zbytki i ucztowania zabierały czas kosztowny, potrze­ bny do rozwagi, do zastanowienia się nad przyszłością narodu. W takim stanie odebrał Polskę ostatni nasz król Stanisław August.

Gdybyśmy wierzyli w przeznaczenie, w los z góry nam naznaczony, musielibyśmy przyznać, że Poniatow ski był tylko posłannikiem , był tylko tem jedynie możliwem narzędziem , przez które opatrzność postanowiła była, zawieszone nad nam i przeznaczenie wypełnić. Ale historya w przeznaczenie nie wierzy. Potomność kieru- jęca sama swojemi losami, wierzy w rozum , w szla­

chetne cele i w pomoc boskę tam gdzie o sprawiedliwość chodzi: człowiek cnotliwy waży tylko obowięzki i praw a i sędzi czyny w edług ich dopełnienia. Przed obliczem takiego sędu Poniatowski winy swej zmazać nie może. Niedołęga winien tyle praw ie co zdrajca, jeżeli zawodzi dam , gdzie potrzeba m ęstw a i cnoty.

(15)

_ _ 11 _ _

On pieszczoch fortuny był uczonym i ogładzonym człowiekiem, w spierał nauki i sztuki, daw ał m ądre dla m ędrców obiady, ale też na te m praw ie cala jego zasługa.

Zobczył on do reszty w znakomitych w arstw ach społecznych uczucia P olaków ; zatru ł przeważnym przy­ kładem swoim resztki domowej cnoty, miękkość i rozpusta były jedynym celem życia w tych co stali na sterze interesów kraju ; nie mogła mieć ich dusza h artu , poświęcenia i w ytrw ałości jakiej potrzeba było prze­ ciwko narzucającej się przemocy nieprzyjaciół.

Przyszedł nareszcie oddaw na przygotowany cios na Połskę, a Polska była w niemocy. Igraszkę była dla najezdników ta w ojna ; przyszli po łup nietylko bez trw ogi, ale z pogardę, i znieważyli naród za winy tych, którym Bóg powierzył jego losy i za jego własne.

Pierwszy rozbior Polski obudził co rzetelniejszych jej synów z letargu, ale ich środki były za słabe, a może i zapóźne. Sejm czteroletni piękne dał świadectwo o niewygasłej do szczętu miłości ojczyzny. Pięknym 011 zostanie pom nikiem naszej historyi, jak jednem posta­ nowieniem zgodnej woli dzielni mężowie pragnęli zbudować to pokojem czego inne narody dobijały się przez wojny i rew olucye. W iodła ich do tego czysta miłość k ra ju ; ale ta miłość była w sercu bezsilnem, otoczonem licznę zdradę i zepsuciem , życia dać nie mogła. Organizm społeczny opierajęcy się na stanie licznym, uprzyw ilejow anym , nie mógł się odrodzić bez ogólnej woli i poświęcenia. Stan możnych dbały o swo- ję złotę wolność, przez siłnę partyę reprezentow any, wolał jej utrzym ania szukać w gw arancyi carycy, niżeli

(16)

poddać się pod karność p raw a, zmocnić atrybucye rzędu, uorganizować siłę zbrojną, przed którą m usia- łaby ustępie niepodległość szlachecka, chociażby w na­ grodę tego poświęcenia ojczyzna ocalała.

Między radę cnoty i niecnoty, król chw iał się jak trzcina, dopóki od carycy nie otrzym ał rozkazu, której drogi m a się trzym ać. I po tej drodze szedł, szedł w iernie aż do końca.

Kiedyś lepsza potomność z trudnością naw et wierzyć będzie w ten upadek m oralny, w to znikczemnienie, spodlenie króla i możnyeh stanów tej epoki. Kiedy czytać będę ilu senatorów , posłów, dygnitarzy koronnych było na żołdzie m oskiew skim ; kiedy czytać będę jak w narodzie wolnym bo nie podbitym jeszcze, wojsko moskiewskie dworowało jak po w łasnym domu — jak więziono w iernych synów ojczyzny, jak ich pod pozorem protekcyi swobód szlacheckich wywożono w głęb Rossyi; jak zastępy moskiewskie spędzały posłów do radnej s a li; jak dyktowano decyzye sejm owe, jak król przem aw iał za oszczędzaniem sobie łaski carycy; jak jej poczciwe chęci dla ojczyzny tłom aczył; jak w rozbiorze kraju i poddaniu się Rossyi dobro i zbawienie ojczyzny u w a ż a ł; jak nareszcie sam przyjął łaskawy chleb moskiewski, za koronę i życie narodu.

A w tym ucisku i haniebnetn poniżeniu, jakież wysilenie zrobił naród? Stanęła garstka pod szlache­ tnym wodzem w sierm ięgach i z kosam i; garstka, którą dla niepoczesnego im ienia jej wodza zdradzono • której król za dzieci swoje nie przyjął i jak buntow nikom przed Moskwę broń złożyć rozkazał. Nie było krwi

(17)

w sercu, nie było sum ienia, nie było nawet miłości Boga, kiedy na ten święty odgłos obrony, cały naród nie rzucił się na rozdarcie swoich wrogów i dał się ujarzm ić za nim przynajm niej do połowy byłby nie wyginął.

Śm ierć już płynęła w żyłach naro d u, a ta śmierć przyszła przez skażenie obyczajów. Spokoju i dostatków potrzeba było do używania miękkości i rozkoszy, mniejsza o to pod czyjem berłem , byle był spokój i dostatki. Miękkie serca wzdrygały się przed w alkę; skarłowaciały w sielankach rozum nie pojm ow ał w a­ runków politycznego bytu; wyuzdane chucie spodliły c h a ra k te ry ; obce obyczaje wyziębiły uczucia narodowej godności i sławy. Stan możny rej.wiodący uległ skaże­ niu; stan średni był nieliczny i m ałpował m ożnych; łud ciemny był m artw ą m assą, nie znał ojczyzny, i Polska upadła. Nie dla tego upadła że była szlachecką, lecz dla tego że ta szlachta była niem oralną. Nie dla tego że nas otaczała przemoc, ale że naród przez zepsucie obyczajów, pozbył się miłości ojczyzny, stal się bez­ silnym.

13

-Po zupełnym rozbiorze k ra ju , król nie um arł z rozpa­ czy; nie poszedł za granicę szukać u obcych rządów pomocy przeciwko dopełnionej niesprawiedliwości, protestow ać, pogardzić wreszcie najezdnikam i i unieść

(18)

— l / l —

życie z ojczyzny, której pomódz nie um iał— nie, on był do tego dzieła n aj pożyteczni ej szem narzędziem. Jąk­ n ą wszystkie gw ałty dał dla miłego spokoju swoje królewskie przyzwolenie, tak po ich spełnieniu z wdzię- cznem sercem przyjął ofiarow aną pensyę od swojej niegdyś oblubienicy. W mitem rozpam iętywaniu prze­ szłości pędził niezasmucony żywot, a Polsce powiedział, że takie było jej przeznaczenie, i że to było dobrze!

Dla wielu otworzyło się pole do zbierania m ajątków i godności. Jaki taki przyszedł do starostw a lub tytułu, do którego byłby nie przyszedł gdyby ojczyzna nie upadła i sądziła w edług sprawiedliwości.

Innych rozbiór kraju zwrócił na drogę upam iętania, zakrw aw ił ich serca i otworzył oczy na błędy m oralne i polityczne, które trzym ając naród, to jest klasę poli­ tyczny żywot m ającą, w zaślepieniu, trzymały rząd niesforny, z organizacyą innych państw na równi stać nie mogący. Ale radzić nie było już sposobu.

lm ie wielkiego bohatyra E uropy, pociągnęło ku niem u serca Polaków ożywionych nadzieją, że tylko z bronią w ręku własność swoją odzyskać mogą, i że ten wódz, którego geniusz uczynił niezwyciężo­

nym , powiedzie ich na zdobycie niepodległości ojczy- zny.

Kilkanaście lat pod sztandarem tego wodza walczyli Polacy w różnych częściach św iata, gdzie jego sław a, jego ambicya, lub konieczność w ojenna, wym agała oręża polskiego. Niestrudzona w ytrwałość, karność i waleczność, naw et ślepe poświęcenie się dla tego bożka wodza, odznaczały przez wszystkie lata polaków.

(19)

Pokazały światu i nam samym mogą być dowodem jak w ytrw ać um iem y, jeżeli mamy dzielnego i wy­ trw ałego naczelnika.

Kiedy naród trancuzki szedł z rozkazu swojego ce­ sarza bronić całości i sławy Francyi, Polacy dla nadziei odzyskania ojczyzny zaciągali się w jego sz ere g i.— Czy złączy dobra dola, wszędzie byli razem , wszędzie mężni i w ierni. — Kiedy nieprzyjaciele wszystkich sprężyn użyli dla zwalczenia tego wszechwładnego wojow nika, kiedy szukano związków i zdrady, w naj- krytyczniejszych chw ilach walki sprzymierzeńcy go odstąpili, zdradzili go właśni poddani, a zostali w ierni P o lacy ! — Czegożbyśmy byli nie dokazali, gdyby ten wódz był Polakiem ?

Napoleon korzystał z waleczności i poświęcenia się hufców polskich ; podtrzym ywał ich zawsze nadzieją przyw rócenia Polski, ale o tem szczerze nie myślał, albo się w planach swoich omylił. Zrobił mało organi­ zując Księstwo W arszawskie, i to zepsuł i siebie zgubił nie usłuchawszy rady Polaków w roku 1812.

W epoce tych wojen wszystko Polacy zrobili co zrobić należało i zrobić było można, i jakkolw iek z tego poświęcenia nie wiele zostało się korzyści, piękną została pam iątka a może zbawcze nasienie.

Gdyby po odwrocie z pod Moskwy, Polacy nie byli poszli za Napoleonem, zostali w granicach księstwa warszawskiego, oparli się tam Rossyi w obronie już własnych g ran ic; możeby za odstępstwo od spraw y Napoleona w chwili tak decydującej dla koalicyi przeciwko niem u, przystąpiono do korzystnego dla tego

(20)

księstwa u k ła d u , a nimby ukończono w ojnę, i do kongresu przystąpiono, Polska mogłaby się na wszel­ kie ewentualności przygotować, a po doświadczeniu jakiego w boju nabyła, przy pięknym zawiązku arm ii i zdolności wodzów, na szalę europejskiego kongresu nie m ałą wagę położyć.

Takie przypuszczenia można robić w kilkadziesiąt lat po nieszczęśliwym upadku, którego wówczas nikt z przywykłych do geniuszu i szczęścia Napoleona nie przew idyw ał; i do takiego postanow ienia można było przejść tylko przez odstępstwo, którem u się sprze­ ciw iała rycerska praw ość wojska i narodu. Może to błąd polityczny, ale nie w ina, raczej zasługa.

Aleksander czuł dobrze ważność ówczesnej siły, chociaż tak małej Polski. Nadzieją przyw rócenia całego królestw a starał się przyciągnąć czynne umysły, uła­ godzić w zburzenia, egzystencyę Polski uczynić zawisłą od przyjaznego poddania się Rossyi. Kraj chciał mieć uległym i przyjaznym, a skoro tego dopiął a w ojna przeciwko Napoleonowi szczęśliwy obrot wzięła, zrobił dla Polski mniej niżeli obiecał, bo obiecywał nie szczerze, mniej niżeli by Polska może sam a dopięła nie idąc za Napoleonem, ale stojąc i walcząc w swoich granicach.

Zamiast powiększyć Polskę obcięto księstwo w a r­ szawskie i zrobiono mniejsze od niego królestwo. Zam iast państw a niezawisłego pod osobnym m onarchą, dano króla w osobie cesarza rosyjskiego, królestwo złączone z losem m onarchii rosyjskiej,

(21)

Polska kongresow a nic. pożyłem i siłami jakie miała w swem łonie, troskliw ie i skutecznie rozniecała siły narodow e. Jak w wojskach napoleońskich m ęstwo polskie wyw ołane było tylko miłością ojczyzny, tak również w pokoju duch polski żył, czuwał nad przyszłością narodu i budził w młodych pokoleniach uczucia szlachetne, wiodące naród do ocalenia.

Z chlubą powiedzieć sobie możemy, że po złożeniu napoleońskiej broni, nie złożono myśli polskiej, na spoczynek, lecz w szlachetnych widokach podniesienia naro d u, odzyskania kiedyś niepodległości, pracow ano gorliw ie na drodze tych nadziei, środkam i m oral- nem i.

Mieliśmy mężów praw ych i kochających szczerze ojczyznę, którzy pokoju używali do tych wyższych celów, którzy nie spuścili z oka myśli poświęcenia, zdolności, wpływ ów i sił swoich, dla przyszłości narodu. W ycho­ wanie publiczne, adm inistracya kraju, piękne tym mężom zostawiły świadectwo. Ich prace mimo później­ szych klęsk zostawiły niezatarte ślady pożytecznego dzieła, a że nie zbawiły k raju , to nie ich w ina.

Przez ciąg księstwa warszawskiego i kiólestw a kon­ gresowego, Polska zm ieniła swoją postać. Nie była podobną do owej burzliwej, niesfornój, chaotycznej rzeczypospolitej. Porządek adm inistracyi, orgaizacya i karność siły zbrojnej, czyniły ją państw em idącem n a rów ni z potrzebam i czasu. Światły kierunek nauk publicznych, przym nażał krajow i ludzi uzdolnionych do rozm aitych posług; otw ierał nowe źródła pracy i

2

(22)

zasobów; podnosił m oralność publicznę; rozszerzał w najniższe w arstw y społeczeństwa miłość k raju i świadomość rzeczywistych obowięzków tej miłości.

Małe królestwo posiadało już w sobie wszystkie zasoby, jakich w ym aga cgzystencya porzędnego pań­ stwa. W arunki te częścią były dane przez kongres koniecznością do tego p a r t y ; w znaczniejszej części rozw inięte w sobie przez poczciwe chęci, łudzi w pływ u, ludzi stojęcych na wyższych stanow iskach, będź urzę­ dowych bądź obywatelskich.

Zbawienny ten w pływ oddziaływał i na prowincye zabrane, nie m ajęce tych samych instytucyj. L itw a i prow incye południow e, szły w uczuciach swoich za koronę, oświecały się i zagrzewały jej światłem.

Wyższość umysłowa i m oralna daw ała Polakom pierwszeństwo w samej Rossyi naw et. I gdyby stan podobny był przetrw ał lat kilkadziesięt, o aj pierwsze stanow iska zajęte byłyby przez polaków, w pływ ich, odbijałby się w rzędzie cesarstw a, stosunki rozszerzyłyby się i wzmocniły z Rossyanami, a przy stosownych oko­ licznościach będż w sercu m onarchii będź w Europie, żędania polaków miałyby przeważajępe znaczenie, jako oparte na szeroko rozgałęzionym wpływie, na rozwiniętem życiu narodow em , bogactwie umysłowem ' i m ateryalnem ; i organizacyę królestw a, karna i mężna lubo nie w ielka siła zbrojna, na wszełkie ewentualności w takim stanie rzeczy, mogłaby na szalę w ypadków może decydujęcę położyć wagę. ^Niestety tej chwili nie doczekaliśmy.

(23)

Wyszliśmy w prawdzie z tego ot ryt w ia lego stanu, gdzie politykować, radzić o losie ojczyzny, niemal gdzie kochać ję , było rzeczy, tylko możnych, którzy jakby jednem i właścicielami byli tej ojczyzny. Wyszli­ śmy z tego stanu nicości politycznej większej części n a ro d u : lecz za to z tego letargu obudzeni, krótkę naukę w praw ieni, wpadliśmy w przeciw na w adę, żę wszyscy się wzięli do politykowania, wszyscy czuli w sobie zdolność kierow ania losami kraju, skoro uczuli w sobie zapał do czynu, lub tylko ambieyę odznaczenia się na drodze politycznej.

, Młodzież wykształcona w duchu narodow ym , za­ grzana miłością ojczyzny, uczuła zarazem na podstawie tych szlachetnych pobudek, obowiązki poświecenia sio. To było dosyć czego się jej serce dom agało, o rach u b ę. o rozum nie pytano. Pięknym jest elem entem ogień, jeżeli nim świadomość k ie ru je ; polot idzie podług na­

danych m u form ; barw y nadobne sę dziełem m istrza, skutek bawi i zachw yca: inaczej jeżeli nim kieruje przypadek i pręd pow ietrza, wtenczas po nim zostaje zniszczenie. Młodzież w zapale swoim żędała tylko wy­ buchu ; widziała potrzebę zebrania się do tyła aby hasło w y w o ła ć ; m iała to przekonanie że na pierwszy okrzyk wolności, wszystko pow stanie, a jak powstanie zwycię­ ży : bo w jej teoryi p raw da i wolność zawsze zwy­ cięża.

Nie pytano o środki, bo te trzeba sobie zdobyć; nie pytano o położenie spraw y polskiej w obec gabinetów europejskich, bo od tego jest praw o historyczne n a ro d u ;

19

(24)

nie pytano o pomoc zbrojną lub m oralną, bo od tego jest naród kilkunastum ilionow y; nie pytano o radę, o kie­ ru n ek bo zapał rady nie potrzebuje, początek bez kie­ ru n k u się obejdzie. Byle zacząć to potem wszystko się zrobi. I zrobiło się. Rewolucya w ybuchła, wyw ołana przez ludzi m łodych niedoświadczonych, w porę

1 ną.

_._Ł_______ o d, tcm większe im trudniejsze

dzieło do w ykonania. Jednak odpowiedzialnością jest w ielką, swojem m ęstw em i zapałem postawić naród w położeniu, z którego nie podobna wyjść bez zniszcze­

nia. Jeżeli raęłm bą rozum na w spiera i tłomaczy zapał, dzieło jego przestaje być w iną chociaż ew entualnie zły koniec bierze. Tej rachuby nie m iała rew olucya 1830 roku. Rossya nie była zniszczoną wojną tu re c k ą ; m iała pokój i stała w dobrem porozum ieniu ze wszystkiemi gabinetam i. F ra n c ja po świeżej rewolucyi potrzebow ała czuwać nad własnym porządkiem ; nie m iała wtenczas ani intencyi do w spierania Polski, ani siły. Anglia widzi w Polsce naturalnego sprzym ierzeńca Francyi, do jej egzystencyi nie rada się przyczyni, a w owej chwili chciała mieć Bossyę silną i gotową przeciwko niepe­ w nem u stanowisku Francyi w kwestyi belgijskiej. c W ypadło w ięc liczyć tylko na własne siły i niemi rnódz

zwalczyć Bossyę, Prussy i Austryę.

O te konsekwencye nie pytano, dano hasło, dla tego że Belgia, że Francya robiła rew olucyę, jakby nam z kolei koniecznie w ypadało robić to co drudzy. Nie zaprzeczone m ęstwo z jednej, niewczesny popłoch

(25)

z drugiej strony oczyściły W arszawę z Moskałów. Początek był żwawy i jak się pokazało nie tru d n y ; ale jakiż koniec?

Pow stanie r. 1830 dziwne przedstaw ia sprzeczności. Zaczyna je młodzież nie rozum iejąca żadnych kom bina- / cyj polityczcnych, nie stojęca w stosunku z żadnę powagę m ilitarnę lub cy w ilnę; nie um iejęca ocenić żadnych konsekw encyj; burzy istniejący porzędek, a nie jest w stanie ze siebie coś zbudować. — Rzęd ówczesnego królestw a widzi niestosowność chwili, widzi brak siły i środków, nie wierzy w pomyślny koniec walki, jednak jej nie zapobiega, szaleństwa nie powstrzym uje, nie stara się przywrócić porzędku i w dobry sposób zakończyć niewczesny, lekkomyślny w ybuch. Kon­ stanty zapomina o swojej srogości, cofa się, nie w yro- zum iewa położenia, nie używa siły, owszem każe się wojsku polskiemu połęczyć z rew olucyę, sam opuszcza kraj z Moskalami. Starszyzna wojskowa widzi niedo­ rzeczność pow stania; widzi że nikt z osób zdolnych do kierunku wojny narodow ej, nie był wtajem niczony do tego dzieła, że powstaniem nie kieruje gruntow nie obmyślany plan przez osoby w pływ u i wyższych zdolności; nie wierzy w pomyślny rezultat wojny, a w milczeniu przypatruje się objawom zapału W arszawy. Stany wyższe bez najmniejszego udziału w przygoto­ w aniu pow stania, bez porozum ienia się z naczelnikami arm ii, czy w ojna m a jakę szansę zwycięztwa, ganię w duchu nierozważność, jednak dzieło dorywczo przez niedoświadczonę młodzież wykonane, przyjm uję za fakt narodow y. A tak można powiedzieć, zapal

(26)

młodociahy porw ał mimowolnie wszystkie w arstw y społeczeństwa ku so b ie; dzieło bez wszelkiej rachuby, polityką serca, bez kieru n k u praw dziw ych mężów stanu podjęte, stanęło na punkcie nieuniknionej kon- sekwencyi w ojny; radzi nie radzi ludzie celujący zdol­ nością i patryotyzm em w kraj u, musieli wziąść kierunek spraw y w ręce i pomimo uznania niestosownej pory, rózpocząć walkę z Rossyą.

/ W spom nienia roku 18-30 powinnyby naszej m ło­

dzieży dać naukę że do dzieła takiej wagi należy iść za zdaniem ludzi doświadczonych z w arunkam i polityki i walki obeznanych, iść pod ich kierunkiem , a nie odda- , wać im chw iejącą się łódkę trąconą pomimo ich woli w bałw any. Nie dość jest zrobić wybuch uliczny, ażeby z tego wywiązało się powstanie narodow e. Pow staniu trzeba dać organizacyą, r ząd i dowództwo, a ten rząd i dowództwo powinni postawić i wykonywać ci, co roz­ poczynają p o w stan ie; bo tylko w takiej władzy będzie praw dziw a energia, świadomość środków i donośność celu. Dla tego rew olucya pow inna wychodzić z pod kierunku ludzi w ytraw nych, do dzieła uzdolnionych, powagą i patryotyzm em w kraju celujących; młodzież )pwinna być narzędziem nie władzą. Kto ropoczyna dzieło, do Ktorego me ffia powołania i zdolności i spu­ szcza się na to, że ktoś z jego zuchostwa dzieło wyrobi, działa lekkomyślnie i n agannie.

Dla osób dojrzałych powinnoby być nauką, że kto nie czuje w sobie wysokiego natchnienia, kto nie m a w iary w powodzenie dzieła, nie powinien do niego na­ leżeć. .Jest to jeśli nie zdradą to przynajmniej słabością

(27)

stanąć mimo przekonania tam , gdzie tylko silna wola i w iara staje się puklerzem spraw y. Rozumieć tu należy osoby, które losami walki kierować m ają, w których ręku dola narodu spoczywa. Pojedynczy żołnierz sto­ jący w szeregu, chociażby nie każdy szedł z przekonania i gorącą w iarą, nie zachwieje przez to k o lum n y: 011

idąc z posłuszeństwa i pełniąc rozkazy kom endanta, wypełnił dostatecznie co pow inien, jego złe przekona­ nie lub niew iara, niknie w massie przeważającej w iary i ogólnego zapału i zostaje bez śladu; inaczej u rządzą­ cych i dowódzców. Tam powinno być ognisko zapału i pośw ięcnia; tam pow inna być żelazna wola w yw ró­ cenia wszystkich zam achów w roga, gotowość położe­ nia życia nie cofając kroku. Kto tej w iary i zapału niem a, nie powinien stawać u władzy, a jeżeli ludzie z położeniem spraw y obeznani, widzą niedorzeczne działania głów zagorzałych i niepraktycznych, mogą­ cych kraj postawić nad przepaścią, jyojyjnni w porę tem u przeszkodzić, lub dzieło nierozważnie poczęte starać się z a g o d źić^ *

Pow stanie listopadowe jakkolwiek nie odpowiadało w a ru nkom zdrowej polityki, jakkolwiek miało w po­ czątkach licznych "przeciw ników , którzy zamilkli, w krótkiej chwili, stało się faktem narodow ym . Uta­ jony w sercach polskich patryotyzm przyjął je bez rozwagi ale z zapałem i w ojna z Moskwą stała się ha­ słem po wszech nem.

(28)

Cóż nam w ypada powiedzieć dziś o jej dalszem pro ­ w adzeniu i u p a d k u ! Nie jedne usta potępiły głównie Chłopickiego że z sercem młodzieńczem nie przystąpił do rewolucyi i niew iarą swoją tam ując rozwój upadek pow stania przygotował.

Chłopicki, może zdolniejszy a mniój zagorzały od drugich, widział że w alka jest d a re m n ą ; że przy naj- większem poświęceniu n a nic się nie przyda; że można d o k a z a ć w b o ju bohaterstw a, a na ostatek zginąć i wszystkie instytucye zgubić do reszty. Takie było jego przekonanie. W iara nie da się wyrozum ow ać, tern- bardziej tam , gdzie niew iara m a gruntow ne rozum o­ wanie za sobą. Kto się natchnieniem drugich nie da unosić, jeszcze nie grzeszy; a godzien czci i uznania zacności ch arak teru , skoro nie m ając w iary nie podej­ m uje się prowadzić spraw y do celu, w który nie wierzy.

Ciężki to żal w sercu Polaka kiedy widzi człowieka, na któiego cały kraj m a zwrócone oczy, najzdolniej­ szego w ojow nika, najdzielniejszego męża z niew iarą dla ogólnej s p ra w y ; jednak cięższy żal należy mieć do tych, którzy przystępując do rozpoczęcia rewolucyi, jen e rała wtenczas o zdanie nie zapytali, nie poszli do niego po rad u Może byłby potrafił w strzym ać niewcze­ sny w ybuch i zachować całość królestw a na lepszą godzinę, albo przyjm ując kierunek zostałby przy nim w chwili, kiedy naród najwięcej wiary i zdolności jego potrzebował.

Otwartość ze strony jenerała, wym agała zdrowej rady ze strony rządu narodowego. Skoro Chłopicki

(29)

niechętnym dla rew olucyi się okazał należało natych­ miast m ianować innego wodza, który obok znanych zdolności dałby rękojm ię w iary i zapału. Tego nie uczyniono; działania wsteczne Chłopickiego nie popie­ rały rewolucyi, a rew olucya która nie idzie naprzód cofa się. Pochód ku Litwie byłby podniósł ducha w n a­ rodzie, byłby w obec Europy przydał ważności pow sta­ niu, byłby znakomicie powiększył siłę wojska pocię- gajęc ku sobie legia litew ska, byłby oddalił Moskałów od serca k raju , gdzie m ateryały wojenne przygotowały­ by się sw obodniej, byłby zapalił szersze ognisko powsta­ nia, przez które trudniej, mozolniej i powolniej przy- szłoby nieprzyjacielowi postępować.

Pom im o to nie można zgodzić się na to, ażeby za­ niedbanie pochodu na Litw ę, było kardynale ę przy­ czynę dalszego niepowodzenia i upadku powstania.

Inne popełniono błędy w w arunkach żywotnych, na któnych wszelka siła stoi. Błędy w specyalnych po­ ruszeniach mogę być napraw ione walecznościę i roz­ tropnym kierunkiem dalszych w ypadków : ale gdzie sę błędy organiczne w składzie całej potęgi, gdzie w pod­ staw ach całej budowy nie m a w arunków siły, a sę w a­ runki niemocy, tam pojedyncze dzieła waleczności i rozum strategiczny od upadku nie uchroni.

Żywotnę siłę pow stania sę trzy kardynalne w arunki.

W ładza absolutna

,

interes narodfowy i karność na­ rodu.Gdzie sępołęczone te trzy w arunki może powsta­ nie upaść pod przem ocę nieprzyjaciół; ale gdzie ich nie m a, tam się nie przyda żaden rozum i waleczność i nieprzyjaciel łatw e znajduje zwycięstwo. Ten w ypa­

(30)

96

dek był w pow staniu polskiem i dla tego tak bezsku­ tecznie upadło. Nie z b raku raźnego pochodu, r.ie dla niew iary Chłopickiego, nie dla późniejszych m ilitarnych pom yłek, ale dla braku kardynalnych w aru nk ów , które stanow ią siłę pow stania, przedstaw iają potęgę w dzia­ łan iu , m ogącą dobić się jeżeli nie zupełnych, to przy­ najm niej korzystnych rezultatów . Tych w arunków siły powstanie nie miało i dla tego cały kierunek jego był zwichnięty.

Zamiast władzy silnej, skoncentrow anej w jednej dłoni, postawiono na czele narodu sejm radzący, zło­ żony z kilkadziesiąt g łó w ; obok niego rząd wykonawczy z pięciu, a nad wojskiem naczelnego wodza zawisłego od rządu i sejm u.

Ciężka m achina sejm owa była niesforną w swoich o b ro ta c h ; radziła i w aśniła się rozbierając kwestye stanu i kwestye w alki, z których nieprzyjaciel korzy­ stał i codzień staw ał się mądrzejszy. Zużywał się zapał na radach, lub usypiał nim się końca rady doczekał. Gdzie trzeba dzielności w czynie, były s ło w a ; gdzie trzeba raźności w ykonania, była z w ło k a ; gdzie trzeba nieprźenikliwości tajem nicy, była jaw ność, upragniona od wyobrażeń liberalnych jaw ność.

Rząd narodow y, władza wykonawcza narodu, po­ wierzoną była pięciu członkom tak dobranym , aby działania jednych paraliżowane były przez działania

(31)

d ru g ic h ; zasady jednych, znalazły przeciwwagę w d ru ­ gich; aby w tem zneutralizow aniu żywiołów pojedna­ nie się było niemożliwe, aby rezultat siły o ile możności sprowadzić do zera.

Jeżeli Sejm nie uznał za stosowne m ianować dykta­ tora wojskowego, to powinien był m ianow ać dyktatora cywilnego; obywatela posiadającego znaczenie i p o ­ wszechne poważanie w kraju , człowieka z głową i ser­ cem i rękojm ią wierności spraw ie ojczystej. Jem u oddać było pod bezw arunkow e posłuszeństwo wszy­ stkie władze cywilne i wojskowe, a sejm rozwiązać. Nie zrobiono i tego, a nadto postawiono rząd z osób, należących do rozm aitych niezgodnych zasad polity­ cznych, skorych do ścierania się w chwilach nam ię­ tności wojny i przez w ew nętrzną walkę wyobrażeń, narażających to ram ię prowadzące, ster burzą m iota­ nego statku na om dlenie, na niemoc.

Taka władza m usiała być bezsilną i była. Jeden w a­ runek osłabienia w alki, a posługi na korzyść wrogom , był przez to dopełniony.

Nierozum i złośliwa osobistość przypisywała później wszystkie niezdolności rządu, jedynem u jego członkowi, księciu Czartoryskiem u, jak gdyby on był absolutną rządu spiężyną. Gdyby ks. Czartoryski nie był skrę­ powany w rządzie i sejmie elem entam i sprzecznemi, zawistnemi, w których znajdow ał systematyczny opór, gdyby był dyktatorem pow stania, wtenczas wszystko co zrobiono lub nie zrobiono, mielibyśmy praw o położyć na jego odpowiedzialność. Ks. Czartoryski jeżeli czerii zgrzeszył, to chyba zbytkiem szlachetności; że więcej

(32)

m iał poważania dla ogółu niż ambicyi osobistej; że sejm u nie rozpędził i władzy absolutnej sobie nie przy­ właszczył.

/ Naród ujarzm iony nietylko m a interes powstać, ale 'm a św ięty obowiązek podniesienia walki przeciwko obcemu jarzm u, które dźwiga, jeżeli okoliczności sprzy­ jające, stanowcza chw ila powołuje. Chociaż ta w alka wiedzie do ofiar, chociażby los wywalczonej ojczyzny nie m iał zaspokoić wszystkich pojedynczych m arzeń i nadziei: chociażby jarzm o obce było lekkie i powa­ bne, obfite w m ateryalne źródła dostatku i pomyślności, m a obowiązek strzęść to jarzm o. Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich m a obowięzek stawać do tej walki, chociażby zdrowie zamienić się miało na lekarstw o, do­ statek na kij żebraczy w własnej ojczyźnie, czy na w y­ gnaniu.

Tego żęida cnota, to Bóg zapisał w sercach naszych i takiemi niech nas widzi w każdej potrzebie, w każdej godzinie naszej niewoli.

Uczucie to nazywa się miłością ojczyzny. Ona sam a tłomaczy dostatecznie interes narodu w pow staniu. Ale ta miłość ogrzew a tylko serca niezepsute, i umysły oświecone. Tych obowiązkiem jest zagrzewać ję, w ser­ cach młodocianych i praw ych, wyw oływ ać j§ w m a s - sach uśpionych i ciemnych, wskazywać im jedn§ dło- nię. sztandar powołujący do obowiązku, drugęi

(33)

żywo-— 29

-tnicjsze dla nich powody nieść im ulgę m ateryalną, ażeby poznali, że pow stająca ojczyzna, jest dla nich matkę, żywicielką, że z nią spadają okowy niewoli, ucisk niedostatku i nędzy, że w niej jest swoboda doczesna, obfitość i bezpieczeństwo przyszłości.

Gdyby konstytucya 3go Maja w swoim czasie była ustaloną, lud polski, w rozwoju tej ustaw y, znajdowałby się w in n e m położeniu niż go zastało powstanie 1830 r. Sejm narodow y powinien był tę okoliczność tem b ar­ dziej uw zględnić, że dla podniesienia zapału w n aro ­ dzie należało obudzić ten interes w m assacb. Zniesienie pańszczyzny powinno było być w alnem zadaniem sej­ m u. Należało uczynić krok sprawiedliwości i polityki wew nętrznej i natychm iast przeprowadzić. Należało uczynić ten akt poświęcenia, dla siły poświęcenia ogółu i wyższych korzyści.

Zniesienie Pańszczyzny byłoby wyprowadziło lud z obojętności dla stanu ojczyzny; dałoby m u uczuć że pozbycie się najezdników jest w arunkiem polepszenia jego b ytu; powodzenie spraw y stałoby się jego w ła­ snym interesem , jego cel byłby wspólny z dążeniem klas oświeceńszych; nauczyłby się tej drogiej praw dy, że Polska to nie spraw a panów , to ojczyzna wszystkich, to dobro w szystkich, że wypędzić Moskala, to oswobo­ dzić cały naród z niewoli, że bez tej walki nie m a Pol­ ski niepodległej; a bez Polski niepodległćj nie m a swo­ body, nie m a dobra lu d u ; czułby że ten rząd narodow y w królewskiej stolicy, to rząd polski, który go oswo­ bodził ; czułby że całość tego rządu, całość tej stolicy, to całość jego swobód i zbawienie przyszłości.

(34)

Te same uczucia z rozgłosom spraw y, szłyby na Li­ tw ę, W ołyń, U krainę, przypom niałyby i tam ludowi, że to Polski d z ie c i; że to Polska stara pozbywszy się swoicłi najezdników , niesie braterstw o , swobodę lu­ dow i; ukazanie się proporców polskich, byłoby dla nich zjawieniem się wolności. A te dary byłyby nie słowem, lecz płynęłyby życiem, z serca k raju , który dzielnóścię swoich synów już odzyskał wolność, już te dary praw em utwierdził i dla uwolnienia reszty braci swoich, sztandary swoje rozsyła na zwiastowanie im spólnego celu i spólnpgo szczęścia.

Prow incye Polski pod rzędami niemieckicmi zosta- jęce, z upragnieniem wyglądałyby szczęśliwego końca

tej w a lk i; a jakiż zaród reform y społecznej nie zaniósłby się przez to naw et i w głęb Rossyi!

Gdyby pom im o tego zainteresow ania massy narodu, powstanie upadło, zostałaby w sercach ludu wspólność ojczyzny. Zostałaby w iara na przyszłość, że pów stajęca Polska to nadzieja lu d u ; że usamowolnienie jego, to dzieło Polaków jego braci co upadli, a za każdym no ­ wym znakiem do boju, interes spraw y byłby ogólny. Tego środka, tej sprawiedliwości bożej sejm nie- um iał w porę użyć. Lud nie zwięzany życiem p u b li- cznem z losem ojczyzny, jako ciem ny, nie m ajęcy uczucia godności narodow ej, nawykły w odosobnieniu swojem widzieć jednaki los swego przeznaczenia, nie troszczęc się o rzędy i panujęcych, nie m iał spraw y powstąnia za własna spraw ę, tylko za spraw ę panów . Obojętnem okiem patrzał na los w alki, jakby na m u- strę obcego wojska. Nie było interesu narodow ego,

(35)

31

nie było też pow stania narodow ego, tylko w ojna szla­ checka przeciwko Moskwie.

Nie postawiono drugiego w aru nk u siły narodow ej. Jednak wódz naczelny zaszczycony zaufaniem wojska

i rządu dowodził waleczny dobrze uzbrojona arm ię.

Nadzieja po pierwszych kilku zwycięztwaph urosła w kształty olbrzymie i Polska w dawnych granicach m alow ała się oczom naszym w bliskiej przyszłości.

Ale ta nadzieja, ten cel, ta walka potrzebow ała je - szeze jednego i to najpotężniejszego w aru n k u u wojska i narodu, a tym w arunkiem jest JaitOhiść.

Karność jest w wojnie pierwszym obowiązkiem wszystkich podw ładnych. Ona jest duszę porzędku, ona jest siłę i bezpieczeństwem dowódzców. Jeżeli potrze­ bne sę reform y, to nieph idę od góry, u dołu pow inna być w iara i posłuszeństwo.

Patryotyzm w kładał na ogół ten obowięzek, oto­ czyć rzęd w iarę i posłuszeństwem. W iara dodaje siły, podnosi poświęcenie, w ynajduje środki, tw orzy, b u ­ duje ; kiedy nieufność rodzi nieukontentow anie, zasiewa niezgody, osłabia zapał, obala. W szystkich serc praw ych powinno było być obowięzkiem podnosić zaufanie do rzędu i wodza, a chociaż działania ich nie zawsze i nie dla wszystkich mogły być jasne i zrozumiałe, należało mieć to roztropne pojęcie, że im jako u steru stojęcym lepiej musiały być wiadome powody dla czego robię,

(36)

niżeli przypatrującym się z daleka, nie wtajem niczonym w rozum ienie wszystkich działających szczegółów; należało mieć to pojęcie, że ani rząd, ani wódz nie mogąc objaw iać publiczności swoich planów , ani tłom a- czyć powodów działania, bo te przez jaw ność dochodzą do obozu n ieprzyjaciół; należało mieć to słuszne wy­ rozum ienie, że ani dyplomaci, ani strategicy ze szkol­ nych ław ek nie wychodzą ; że ani o polityce, ani o w ojnie nie godzi się rezonow aćpo am atorsku, że prócz głowy i serca

należało mieć

ojczystej, dla której wyrzec się trzeba wszelkiej miłości własnój, lękać się trzeba.ażeby ta przez płoche widzi- mi się nie była popchniętą do upadku. Jest rzeczą nie­ w ątpliw ą iż przy jedności i karności łatw iej jest i błędy popraw iać i zwyciężać naw et wodzowi m niej zdolnemu, niżeli radzić i z ufnością dowodzić tam , gdzie wszyscy radzą i sądzą, gdzie wielu jest takich, którzyby chcieli ślepo rozkazywać, a mało takich którzyby chcieli w ie­ rzyć że ślepe posłuszeństwo to większa siła, niżeli nie- dowarzony rozum .

Miłość w łasna lub zdrada stają się jedynem i spręży­ nam i niezgody, nieładu, rozprzężenia i często ze sobą idą zgodnie w parze. Pierw sza pędzi na oślep w zbyte- cznem pojęciu swojej m ądrości lub obrażonej dum y, a zawsze w dobrej w ierze niby z praw d ą w sercu i sło­ w ach; druga nie zawsze też idzie prostą drogą z nam o­ w ą do odstępstw a i fałszu, ale najczęścićj kryje się pod m aską patryotyzm u, pozorem miłości, przechodzi wszystkie miłości, pozorem poświęcenia, przechodzi

32

potrzeba mieć wiedzę i doświadczenie; to święte uczucie poszanowania spraw y

(37)

33

wszystkie p ośw ięcenia; a przeobrażając rozsądek w sza­ loną nam iętność, g łupotą zwie rozum , który idzie z m ia­ rą i w agą ; zdradą zwie wszystko co niesprosta jój wyuzdanemu a sztucznemu szaleństwu. Tak rzucone jest rozdwojenie wśród praw dy i m iło ści: a z rozdwo­ jeniem przychodzi niemoc i upadek. Tak posłannictwo zdrady bywa często dokonane ogniem miłości, jak pocałunek Judaszów na tw arzy Chrystusow ej.

Nieprzyjaciele nasi zbyt często u nas używali tych środków i niemi ułatwiali swoje zwycięztwa. Tak um iano już daw no zrywać sejmy przez krzykaczów p a try o tó w ; tak wspierano patryotyczną Targow icę: tak ci sami co rozszarpali Polskę gorliwie przedtem bronili swobód szlacheckich, bronili nietykalności

liberum veto, tej rękojm i burd sejm ikowych i przeku­ pstw a. A najzapaleńsi republikanie owej rzeczypospo- litej stali na etacie płatnych sług rossyjskich. Czyżby oni tój ubitej drogi zapomnieli w roku 18 30 ? Czy praw e sumienie ich zabroniło im korzystać z szalonych półgłówków, sam olubów lub przekupniów dla wznie­ sienia w aśni, partyi i nieładu?

O bojętną rzeczą jest dochodzić czy głupota zago­ rzalców, czy najem na zdrada staje się narzędziem w ro­ ga, skutki są jednakie, rozkład w nieładzie ; a prze­ ciwko tej truciznie jedyny ludzki śro d e k : w iara i posłuszeństwo dla narodow ej władzy.

O ile w krajach uorganizow anych, w chwilach pokoju, jest rzeczą pożyteczną dać wolny bieg piśm ien­ nictw u i słowu, ażeby opinia publiczna przychodziła do objaw u, ażeby rząd mógł korzystać ze zdań trafnych

(38)

- u

i światłych, ukryw ających się częstokroć w sferach niezn an ych; ażeby ludzie uzdolnieni mieli sposobność cło niesienia krajow i w ten sposób swoich posług, a rząd oceniając siłę stronnictw , ich podstawę lub dąż­ ności ogółu, mógł stosowne przedsiębrać re fo rm y : o tyle niebezpieczną rzeczą jest w czasie przeobrażania się politycznego, a m ianowicie w czasie wojny, p u ­ szczać wodze faotazyi publicznej, zostawiać wolny bieg dyskussyom niezgodnym z planam i rządu, ludziom z pozycyą spraw y nie obeznanym , lub jej ocenić nie um iejącym , ażeby frakcyom rozm aitych utopij nie dać uwodzić opinii publieznój na bezdroża, albo ludziom pod pozorem patryotyzm u wstecznie działającym nie uła­ twić środków intrygi, rozdw ojenia tam , gclzie najw ię­ kszą siłą i największym rozumem jest ufność i jedność.

Rząd narodow y stojący z woli narodu, jest w takiej chwili jedynym organem przadstaw ienia życzeń narodu i kierow ania jego potrzebam i. W wolności dyskusyi może tylko spotkać niewczesne elem enta utrudzenia i n ie ła d u ; a operacye w ojenne lepszą znajdą radę w sztabie wodza i radzie w ojennej, niżeli w głowach i literackich. Wszystko więc co w chwili walki pismem)

czy słowem przychodzi do objaw u, powinno być zgo­ dne zprzeko n aniem rządu i wodza ; żywioły sprzeczne powinny milczeć i słuchać.

po wist an i 11 roku 1831 nie um iano zastosować tćj karności um ysłów, zaparcia się miłości w łasnej, wido­ ków lub przewidzeń w łasnych, dla spraw y ogólnej. Znaleźli się ludzie, którzy uczuli w sobie wznioślej­ sze powołanie w ojow ania słowem, niżeli bagnetem .

(39)

35

Patryotyczniejszem było dla nich zadaniem harap

?-

gow aó lud, jeżeli wolno użyć technicznego wyrazu ze słow nika pojęć liberalnych. Harangowano i im pro­ wizowano po kaw iarniach, szynkowniach i ulicach W arszaw y.

l e miejsca znane jako m iejsca rozpusty, stały się razem świątyniami miłości Ojczyzny! a kapłaństwo jej w iary płynęło z goryczkowych ust natchnionych nekta­ rem pocałunków i opilstwa, lub z ust tehurzów , którzy dymem krw aw ych słów chcieli zaćmić swoje nicestwo.

Biedna ojczyzno ! gdzie takie dla ciebie wznoszą się ołtarze ; gdzie naród nie czuje że miłość tw oja jest religiy nie karczem nem weselem!

Pierw sze nam iętności były naturalnym wynikiem młodocianych dni swobody, skierow ane ku pogrom ie­ niu moskalów. Z postępem czasu wypadków , zmieniały się stanow iska mówców lu d o w y ch ; krytyka stanów , krytyka czynności rzydu i wodza stała się polem ich szerm ierstw a. Opinia publiczna rozw ijała się w edług pulsacyi klubów, w nich czerpała pojęcia swoje ulica ; w nich w arstw a młodszych stopni wojskowych, ludzi młodego zaciygu, w karności żołnierskiej nie wycho­ w anych, uczyła się rezonu i lepszej taktyki niżeli pod przew odnictw em swoich wodzów. Nieufność, rozpacz­ liwe zachw ianie nadziei, upadek zapału, musiały być naturalnym skutkiem u ludzi w gruncie uczciwych, obałam uconych sofizmatami, odurzonych szałem słów terroryzujących krzykaczów.

W tej walce umysłowej musiały się rozpierzchać siły żywotne, i zamiast zwiększać się w organiczny potęgę,

(40)

36

-stojęcę na wzajem nej ufności i w ytrwałości, więzy m oralne, położone na serce i umysł, sprowadziły otrętw ienie, dezorganizacyę, której śmierć jest o sta - tecznę fazę.

Kiedy powstania na Litw ie, W ołyniu i Ukrainie nieszczęśliwy obrót w zięły; kiedy zm arnow ane zostały korpusy pod Giełgudem i Chłapowskim , Sierawskim i Dwernickim ; nie można było tworzyć sobie w ido­ ków przeniesienia głównego teatru wojny na Litw ę, m ajęc tak oszczuplonę arm ię w obec znacznie w ię­ kszych sił rosyjskich w północnej części kongresowój Polski i zagrożone królestwo od korpusu, który z W o­ łynia postępował.

W takim stanie rzeczy było głów nem zadaniem w o­ dza, prowadzić w ojnę tylko odpornę ażeby zyskać na czasie, uczynić z upornej walki kw estię Europejskę i zmusić Europę do interw encyi dla pow strzym ania krw aw ego boju.

Jaki mógł być rezultat dalszej walki na tym planie prowadzonej lub interw encyi, tru d no było przewidzieć, wszakże w chwili, o której piszemy, poznacznem zre­ dukow aniu sił narodow ych, a położeniu sił nieprzyja- | cielskich, w edług zdania naszych i obcych doświad­

czonych wojowników nie można było działać inaczej. Moskale widzęc niemożność wzięcia W arszawy od P rag i, skierowali operacye swoje na lewy brzeg Wisły i przeszli ję pod Nieszawę a naw et na terytoryum p ru ­ skiemu Zrobić przejście przez rzekę niepodobnem , jest rzeczę niepodobnę, chyba na określonem polu bitwy w obec dostatecznej arm ii. Na linii takiej jakę przed­

(41)

87

staw ia W isła, broniący przejścia m a sto punktów do obrony, kiedy przechodzący m a sto pozornych a jeden praw dziw y.

Przejście arm ii rosyjskićj na lewy brzeg W isły, nie było jeszcze decydującą jej w ygraną ; a położenie jej przy dobrem prow adzeniu arm ii polskiej mogło się stać naw et bardzo kry tycznem. N iebyło więc powodu w do­ puszczeniu przejścia przez W isłę, spostrzegać niezdol­ ność lub zdradę wodza.

Skrzynecki pojm ow ał dobrze to położenie arm ii ro­ syjskiej i w iadom ą jest rzeczą, że się z całą determ ina- cyą do stoczenia stanowczej walki gotował. Nie w oko­ pach W arszaw y, gdzie bitw a mogła była być pro­ w adzoną dla honoru nie dla rezultatu, ale w polu. Nie tam gdzie arm ia podzielona w słabych w arow niach w ystaw iona na cel nieruchom y nieprzyjacielowi, ale tam gdzie pod osłoną korzystnej pozycyi, dzielność w o­ dza, zręczne obroty, siła ru ch u , osobiste męztwo żoł­ nierza, dają szansę zwycięztwa.

Tę bitw ę było planem Skrzyneckiego stoczyć w oko­ licy Łowicza. Ludzie fachowi uw ażają plan ten za naj­ trafniejszy pomysł całej kam panii. Sądząc podzielności w ojska polskiego, nad którem nigdzie w polu Rosyanie nie wzięli stanowczej przew agi, można wnosić że tu , gdzieby szło o życie lub śm ierć, ta bitw a byłaby pię­ knem dziełem oręża polskiego. A gdyby Bóg był dał tam zwycięztwo, to jedno zwycięztwo byłoby n apraw ą wszystkich błędów w spraw ie polskiej. Arm ia rosyjska oddzielona od reszty swoich korpusów , była tu jak w m atni. Zręcznemi obrotam i m ogła być wpędzoną do

(42)

W isły, rozbrojony, albo musiałaby się cofnąć do P rus dla zreorganizowania się; co w tej odległości przy tru - dnćj komunikacyi z krajem , przy ożywionem pow sta­ niu po takim tryum fie nie było dziełem łatw em . Nowe operacye mogłyby się przeciągnąć do wiosny, gdzie powstanie miałoby także podwojone s iły ; a wtenczas kto wie jakie jeszcze nas tępiłyby wypadki.

Taki był plan wodza, ale plan kierujących ulicą był inny. Opinia publiczna wyrzekła votum nieufności dla wodza, oskarżono go naw et o zdradę przytaczając naj- niezgrabniejsze zm yślenia; sprzysiężono się naw et na życie jego.

Sejm dogadzając opinii publicznej odebrał dowódz­ two Skrzyneckiem u z największem nieukontentow a- niem w ojska. Ale klubiści szłi dalej w swojej patryo-

tycznej ta k ty c e ; wyw ołano noc 15 sierpnia, noc

najplugaw szą z nocy, jak się spółczesny poeta wyraża, gdzie przy ciemnym kaganku w ukrytej szynkowni, zebrali się na radę klubiści w ym ow ni; gdzie lud stanął do sądu szpiegów i zdrajców . Zam ęt i trw oga zwró­ cona na w ew n ątrz; działa zamiast ku nieprzyjacielowi stojjyzw róconekujflm sin. Sciągniono wojsko do W a r­ szawy ; a tymczasem nieprzyjaciel zbliżał się do niej spokojnym krokiem i cieszył się z zam ętu, który m u torow ał drogę przez pola, gdzie m u gotowano może niechybną zgubę.

W takiej chw ili, gdzie wszyscy jak jeden mąż powinni byli stanąć około rządu i wodza z rezygnacią i w iarą, ażeby z wytężeniem wszystkich sił, z groźną dla w roga jednością, łączyć się w szeregi; w takiej chwili gdzie

(43)

nieprzyjaciel już zagraża stolicy : lud, m niem any lud, podnosi swoje panow anie, zabiera się do sędu, w yw o­ łuje ogólny przestrach, zamieszanie i zwątpienie.

Jeżeli w tym zamęcie nie było ręki moskiewskiej , to było szaleństw o głupców , którzy naiwiekyza przysługę oddali n ieprzyjacielowi.

Zaledwie wojsko ścięgniono do W arszaw y, zmieniono znowu wodza, bo i ten nie dogadzał patryotyzm owi klu b istó w ; i dano dyktaturę członkowi klubu p a tr io ­ tycznego, który m iał w sobie łęczyc wszystkie w arunki praw ego Polaka i dobrego w odza— Krukowieckiemu.

Jaka mogła być obrona ojczyzny z okopów w arszaw ­ skich wśród takiej demoralizacyi i zw ętpienia, łatw o było przew idzieć; jak a była ta obrona pod dyktaturę K rukow ieckiegoiw iatu wiadomo.

Były błędy w poczętkach pow stania, ale to były błędy nie upadek. Zguba nieprzyszła ani przez bitw ę Ostrołęckę, ani przez przejście moskalów przez W isłę. Zgubę zadali ci co przerwali koniec rozpoczętego dzieła. Stręcenie Skrzyneckiego, ścięgnienie wojska do W a r­ szawy z m iejsca korzystniejszej o p e ra c y i, zam ęt i niesforność w um ysłach, wyniesienie na dyktaturę Krukowieckiego, zadały stanowczy cios pow staniu, a to wszystko spraw ili klubiści, ultra patryoci.

Stanęliśmy w miejscu gdzie nam wypada powtórzyć że karność jest siłę, jest najpotężniejszym w arunkiem woj ny: a najniebezpieczniejszym elem entem d la naród u , sę krzykacze i ulica idaca na przekor uorganizowanej władzy narodu.

W yraziwszy ten żal, jaki potomność słusznie mieć

(44)

— AO

musi do ludzi, którzy bez znajomości rzeczy, bez w ia­ domości ni politycznych ni m ilitarnych, obok władzy i na przekor tej władzy, organizowali w narodzie i woj­ sku elem ent burzliwy, nieuległy, terroryzujący, z za­ rozumiałością sądzący czynności rządu i wodza, gdzie trzeba było jedności, w iary i posłuszeństw a; wyrazić m usim y żal do rządu i wodza, że tem u zamętowi um y­ słów szerzyć się pozwolili. Jeżeli rząd, który niestety m iał w sobie takie elem enta sympatyzujące z nieładem ulicy, nie zgromił w ichrzenia klubistów, Skrzynecki powinien był uczuć ten obowiązek jako żołnierz i do- wódzca. Gdzie władza staje się igraszką opinii, gdzie niesforność rządzi, a nieprzyjaciel na kark u, tam nie czas na debaty i schlebianie popularności, tam nie ule­ głość, ale gw ałt władzy przystoi.

Po poddaniu W arszawy osierocone wojsko postępo­ wało żałobną processyą ku Modlinowi. Arm ia Polska była wówczas dw a razy liczniejszą niż na początku pow stania. Jeżeli z połową tego wojska rozpoczęto walkę z Moskwą, należałoby sądzić że były siły i teraz do nowego rozpoczęcia tćj walki na innem polu: boć W arszaw a to polskie miasto, alt- nie Polska. Gdzież byli owi bohatyrowie pow stania, na którychby głos liczniejsze teraz zastępy wypowiedziały wojnę Rossy i ; zatknęły sztandar pow stania na tw ierdzach Modlina i Zamościa, szły za Bug łączyć się z Litw ą.

Nic było męża powołanego na odkupienie narodu ! Obierano jednego w odza po drugim , a nie znaleziono wodza do boju. Zdaniem ówczesnych jenerałów , była to już massa ludzi, ale nie w o jsk o : i dla tego co z połową

(45)

li

1

-siły karnej, jednością zagrzanej było rzeczą m ożliwą, z dw akroć większą stało się rzeczą niepodobną.

Tak powierzono losy Polski E uropie, a zm arno­ w ane siły tułactw u !

Em igracja postępow ała w tryum fie i nadziejach nad brzegi Sekwany gdzie znalazła uprzejm e p rz y ję c ie -— i chleb łaskawy przeznaczony dla em erytów polity­ cznych. Nadzieje były złudzeniem , p raw dą bolesną i zasm ucającą widoki przyszłości.

W śród zawodu i życia bezcelnego, zwróciły się uczu­ cia do serc własnych i rosły w nam iętności, a p jkarm duchow y F ranków , który to życie zasilał, rozdm uchał pierwsze iskry politycznego szału wyniesione z opozycyi warszawskiej i rozrzucił pierwszy ogień nam iętnych stronnictw , który się szybko na palnym m ateryale go­ rących serc zajm ował i rozszerzał. Z pierwszych zaro­ dów klubów patriotycznych utworzyło się stronnictw o w konsekw entnych form ach dem okratyczne, a w p rze­ ciw ieństwie do tego w ypadało pojmować drugie stron­ nictwo jako arystokratyczne.

Em igracia zamiast tworzyć jed n ą rodzinę, zamiast uorganizować się w ciało z pew ną b arw ą reprezenta­ cyjną spraw y polsk iej; podzieliła się na partie sobie nienaw istne, wyczerpała siły swoje na zwalczenie wza­ jem nych dążności, zbaczała z celu, i w oczach cudzo­ ziemców przedstaw iła sm utny obraz niezgody. Zapewne

(46)

że i inne narody egzystują mieszcząc w sobie stronni­ ctw a różnych dążności; ale to są narody które egzy­ stują. Em igracya nasza reprezentując naród upadły, dom agając się u Europy jego niepodległości, pow inna była mieć tylko ten cel jedyny na oku, niepodległość. Jakopolacy protestujący przeciwko zaborom i now em u m ęczeństw u, pow inna była być em igracya jedną, nie­ podzielną, zgodną co do głównego celu niepodległości, a w yrozum iałą co do indywidualnych pojęć o form ach przyszłego bytu, które nie były w czasie, bo nie m iały związku z główną ideą i przeznaczeniem em igracyi.

Tow arzystwo nazwane arystokratycznćm . chciało być rzeczywiście tem ,czem emigracyi być przystało: tow a­ rzystwem polskiem, niepodzielnem, pracującem dla interesów kraju. Opierało się ono na stanowisku histo- rycznem , pojmowało potrzebę właściwych czasow i reform w k raju , ale jego w yznanieni politycznćm był m onarchiom , głów na nadzieja odzyskania niepodległo­ ści w j)bcej pom ocy.

Towarzystwo demokratyczne zerwało z form ami tra- dycyjnem i i historyą, opierało się na ręw pjucyi, na zupełnem przekształceniu socyąlnem narodu, jego w y ­ znaniem politycznem było Rzeczpospolita, a ztąd oczy­ wiście niemożność appellowam a do m onarchicznej E u -elemencie

_ 42 —

Gdyby między temi tow arzystw am i, była tylko różni ca w yznania i środków, mogłyby iść obok siebie, w zaje­ m nie się poważając i pracując, jak kto sądzi dla kraju najlepiej. Ale namiętności,towarzystwa dem okratyczne­ ropy, ufność we własne siły, czerpana w

(47)

go wzrastały, idea przybierała barw ę socjalistyczny, własność stała się zagrożona, każde odm ienne przeko­ nanie sponiew ierane, za zdradę kraju ogłoszone. W re-> form ach społecznych domagano się nietylko bezw arun­ kowego uwłaszczenia włościan gospodarzy, ale podziału gruntów dworskich dla pozostałych i wydziedziczonych w tym testam encie ojczyzny chałupników , parobków ; zrów nania nie praw ale m a k t t o r .

W śród iaTiej burz-, osobr.lych namiętności, i takich widoków restauracyi Polski, trudno było ostać się rozsądkowi, trudno było dopatrzeć punktu, na którym zgoda była możliwy. Niepodległość k raju , była tylko blady gwiazdką m arzenia, bo trzeba było Polskę z gru ntu rozwalić i zniszczyć, ażeby z popiołów uczynić jy taky, jaky jy chciała mieć tych m istrzów idea.

Nieszczęście uczyniło nas przystępnymi rozpaczy i rozpaczajycych fantazyi. W kochających sercach im więcej nadzwyczajności i poezyi, tern cierpienie i po­ święcenie ponętniejsze. Szał zam ienia się w rozum i energiję, a te bywajy najzacniejszych serc ideałem . Miłość ojczyzny nie zna granic, nie masz dla niej ofiar za w ielkich; niechaj zamilkną dla niej naj wdzięczniejsze tony przeszłości, niechaj runie dla niej cały gm ach wieków budowy, jeżeli jest zdolnym być tylko ojczyzny grobowcem .

I taki szał znalazł oddźwięk w k ra ju , w sercach m iłujących miłością bez granic, rozum iejących fantazyę

rozpaczy.

Nowa idea świeciła, jak gwiazda posłannictw a boże­ go ; w jej prom ieniu odbijało się oblicze ojczyzny

(48)

-

lik

-wskrzeszonej, odm łodnionej na zgliszczach spruchnia- łej przeszłości.

Lecz ta idea niosła rozdwojenie do łona, bo szła bez praw dy i miłości, a wśród tej walki trw ającej długie lata, cieszył się w róg na widok niemocy i nierozważnego ścierania własnych sił, które wzajem nie się podkopując, sobie grób kopały, na który niby mu pozostało tylko kam ień położyć.

Długie lata już upłynęły, a rozum nie odzyskał spokojnej rozwagi, lubo przeszedłszy rozm aite fazy doświadczeń i nieszczęścia, powinienby w tern zwier- ciedle myśli, przejrzeć kolej odbytej drogi, przejrzeć stanowisko głównego celu, o ile się zbliżył do niego, lub może oddalił. W ytrw ałość, jest często uporem , a upor, jest konsekwencyę umysłu nieznajdujęcego pod­ pory w rozum ie. Gdzie z jego w yrokam i łęczę się losy n a ro d u , tam rozum jest przykazaniem , a upor występkiem .

Pozostaje nam uczynić krotkę wzm iankę o objaw ach i skutkach walki, którę now a idea dla odzyskania Polski podniosła. Skrom ne jej sztandary powiewały na mo­ giłach daw nych bohatyrów zbyt krótko i nieokazale. Chwil tryum fu nie wiele, dużo ran bolesnych, dużo

i łez żałoby, a żadnej pociechy. Oby ta jedna została,

żeśm y z krw aw ych doświadczeń poznali wspólnych

(49)

W roku 1833, ułożył Zaliwski plau nowej kampanii przeci w koR ossyi. Francy a legionów nie form ow ała, horyzont polityczny żadnej gwiazdy nam nie ukazał, wypadało chwycić za oręż i zaufać własnym siłom. Wszakże współtowarzyszom swoim, których do tego przedsięwzięcia nakłaniał, zapewniał że stoi z osobami wysoko w rzędzie francuzkim położonemi, że Francya da pieniądze, da broń, i jest zdecydowany Polsce dopo- módz, skoro teraz pow stanie. Czegóż więcej dla w ia­ rusów potrzeba! Jeżli im to mówi człowiek pośw ięca­ jący się dla ojczyzny; człowiek, który należał do pow stania 29go listopada, który trzym ał z ludem w tak nazwanej kontrrew olucyi 15 sierp n ia; dem okrata, który nie m a widoków osobistych, bo chce równości, chce wywalczyć ojczyznę! Hasło to ileż razy nie okazało się dostatecznem, ażeby dla niego zapomniano dom u i r o d u ,— poświęcono mienie i życie.

Zapał m a swoje szlachetne strony, ale zapał bez

' rozsydku iest zgubą. Kied) arm ia siedmdżiesiąttysię-

^ c z n a , należycie uzbrojona, posiadająca zapasy w ojenne i pieniądze, stała się bezsilną, i nie potrafiła tegoż samego wodza natchnąć do pow strzym ania jej od zło­ żenia broni i zachęcenia do nowej w a łk i; on uznał za stosowne w kilkadziesiąt osób ruszyć z Francyi do Pol­ ski, powstać, zdobytą na nieprzyjacielu bronią Polskę wywalczyć.

Uradził wódz nowy, że najstraszniejszą jest w ojna partyzancka, i potrafił towarzyszów swoich o skutecz­ ności tej wojny przekonać.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wysłuchaniu odpowiedzi dziecka podsumowujemy, że przyjaciel to osoba z którą lubimy spędzać czas, z którą się bawimy i śmiejemy, ale także możemy dzielić z nią nasze smutki,

1. Wykonawca zobowiązuje się do wykonania przedmiotu umowy zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie standardami i normami oraz ofertą Wykonawcy, która

Parafrazując słowa poety można powiedzieć, iż patriotyzm to obowiązki względem ojczyzny i to nie tylko względem Polaków dzisiejszych, ale także

może dlatego, że w przeciwieństwie do prostych kobiet, były bardziej zamknięte i zdystansowane. Pamiętam, jak raz, wykrzykując na całą celę o zgniliźnie

Również według Wittgensteina adekwatnego opisu świata należy szukać w nauce: „Ogół zdań prawdziwych stanowi całość przyrodoznawstwa (albo ogół nauk

2.4 Narysuj wykres zawierający dane (body, surface) z punktami o róż- nych kolorach dla grup equake i explosn.Narysuj na wykresie prostą dyskry- minacyjną, oddzielającą obie

- Wykonawca z własnej winy zaprzestanie realizacji zleconych Usług przez okres minimum 5 (pięciu) kolejnych dni i pomimo wezwania nie wznowi Usług w dodatkowym terminie

W kopalni Nowy Ląd eksploatacja anhydrytu jest prowadzona metodą głębinową, zaś gipsu –.