Gębik, Władysław
Jakim celom służy informacja
naukowa?
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 445-446
L I S T
D O
R E D A K C J I
List do redakcji
J A K I M C E L O M S Ł U Ż Y I N F O R M A C J A N A U K O W A ? W V II R oczniku O lsztyńskim , k tó ry u k azał się w pierw szym k w artale 1968 r., znalazła się w Przeglądzie m a teria łó w VI I I Z ja zd u P isarzy Z iem Za-
chodnich i P ółnocnych, opracow anym przez Józefa D u ż y k a z K rakow a,
a zam ieszczona w dziale recen zji i om ówień, zaszczytna w zm ianka o m oim sk rom nym udziale w tym Zjeździe.
D użyk tw ierdzi, że: „U czestnicy Z jazdu przed jego o tw arciem otrzym ali d ru k o w an e te k sty 3 re fe ra tó w ”, czw arty n ato m iast, „R eferat W ładysław a Gę- b ik a pow ielono i rozesłano uczestnikom po Zjeździe”. W O lsztynie n a to m iast w iadom o każdem u, kto się tym n a p raw d ę in tereso w ał, że r e fe ra t W ładysław a G ębika był jedynym re fe ra te m , k tó ry zgodnie z zapow iedzią K om itetu P o ro zum iew aw czego P isarzy ZZiP rozesłano w szystkim zainteresow anym u czestn i kom Z jazdu dw a tygodnie p r z e d u stalonym term in e m spotkania.
D alej D użyk: „N ie om aw iam na tym m iejscu r e fe ra tu W ładysław a G ębi k a : R egionalizm a współczesność. N ie został on dostarczony na Z jazd w po staci d ru k o w an ej, a poza tym zaw ierał p rzed e w szystkim o strą polem ikę z p rzeciw n ik am i tw ierd zeń au to ra ; ty tu ł r e fe ra tu je st m ylący, r e fe ra t nie zaw iera bow iem żadnych now oczesnych przem yśleń tego bądź co bądź tr u d nego p ro b lem u ”.
F a k t, że re fe ra t został w y d ru k o w an y in n ą czcionką niż pozostałe re fe ra ty zjazdow e, stał się w y starczającym , ja k się okazuje, pow odem dla p raco w n ik a naukow ego, do pom inięcia pracy, k tó ra m a rów nież c h a ra k te r dokum entu. Pom inięcie to je d n a k nie k rę p u je go w cale w w y d aw an iu sądu i in fo rm o w aniu. czytelników , że r e fe ra t nie zasługiw ał na uw agę rów nież z tego w zględu, iż zaw ierał p rzed e w szystkim o strą polem ikę z przeciw nikam i.
J a k to „przede w szy stk im ” w ygląda w rzeczyw istości?
R e fe ra t m a objętość 33 stron, co w raz z 22-stronicow ym załącznikiem , ilu stru ją c y m w yw ody teoretyczne k o n k retn y m i osiągnięciam i prak ty czn y m i, stanow i 55 stro n dru k u . Z tego na polem ikę z „p rzeciw n ik am i” w postaci j e d n e j tylko w yznaw czyni odm iennych poglądów p rz y p a d a ją zaledw ie 4 strony.
Żeby je d n a k nie zo rientow any czytelnik nie m iał w ątpliw ości co do słusz ności w y rażonej i an i jed n y m c y tatem nie p o p a rte j oceny, d o k u m en tu je jesz cze Józef D użyk sw oją in fo rm ację n au k o w ą n astęp u jący m odsyłaczem : „R e fe ra t G ębika, k tó ry był pew nym nieporozum ieniem na V III Zjeździe, poddano dość o strej krytyce. P or. P o lity k a, n r 25, z 19 czerw ca 1965”.
Rozumiem , że D użyk m ógł nie w iedzieć o tym , iż tw ierd zen ie zaw a rte w cytow anym num erze „P o lity k i” : „W praw dzie r e fe ra t w y d ru k o w an y został jed y n ie w pow ielaczow ej odbitce i „na p raw ach rę k o p isu ” , co od obow iązku odpow iadania by nas zw alniało, lecz w ygłoszony był p u b l i c z n i e (na u ro czystej i b y n ajm n iej nie w zam k n ięty m gronie, bo z udziałem w ładz, społe
czeństw a i m łodzieży odbyw anej sesji lite ra tu ry reg io n aln ej w K w idzynie), co nas do podjęcia polem iki zm usza” — było niep raw d ą, po trzeb n ą jedynie do u sp raw ied liw ien ia „konieczności” pojaw ienia się a rty k u łu , pod św ietnym zresztą tytułem „Z aślepienie”.
O fakcie tym w iedziano je d n a k w O lsztynie, gdzie „R ocznik” jest d ru k o w any. W iedziano m ianow icie, że a n i w refe ra c ie w prow adzającym , an i w licz nych głosach uczestników sesji kw idzyńskiej i ełckiej (a w ypow iadali się nie tylko pisarze z G dańska, K rak o w a, Łodzi, O lsztyna, Opola i W arszaw y, ale i gospodarz W ojew ódzkiej R ady N arodow ej, P io tr S to lare k i w icem inister O św iaty, F erd y n an d H erok) ani razu nie pojaw iła się n aw et w zm ianka o dys kusji, ja k a toczyła się przed laty na łam ach „ P o lity k i”. N ikt też z obecnych tam , p odkreślam n i k t , o „P olityce” n a w e t nie w spom niał, gdyż nie było po tem u żadnej potrzeby. N ik t też nie poddaw ał na Zjeździe mego re fe ra tu nie tylko „o stre j”, ale jak iejk o lw iek k ry ty ce, jako że nie był on przedm io tem dyskusji.
Na dowód praw dziw ości mego tw ierd zen ia, że r e fe ra t nie był w ygłoszony p u b l i c z n i e nie p otrzeba pow oływ ać k ilk u se t uczestników sesji. W ystarczy przesłuchanie taśm y m agnetofonow ej, żeby się o tym przekonać. W ystarczy łoby, gdyby chodziło rzeczyw iście o w arto ści poznawcze.
P ow tórzenie w y b ran y ch frag m en tó w cytow anego a rty k u łu „P o lity k i” przez „Głos O lsztyński” w 150 n um erze z 26—27 czerw ca 1967 r., p o trak to w ałem jako im ieninow ą lau rk ę, k tó ra an i m nie, ani tym b ard ziej regionalizm ow i nie m ogła ani zaszkodzić, an i pomóc. S koro je d n a k te wyw ody, zniekształcające rzeczyw istość, p ró b u je się u trw a lić w piśm ie naukow ym , zm uszony jestem przeciw tak im m etodom n au k o w ej in fo rm acji ja k n ajo strzej zaprotestow ać.