• Nie Znaleziono Wyników

Widok Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)Acta Universitatis Wratislaviensis No 3425. Mirosław Kocur Uniwersytet Wrocławski. Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã. Prace Kulturoznawcze XIV/1 Wrocław 2012. Zachodnia cywilizacja, mimo stuleci przemocy i misjonarstwa, wciąż nie zdołała przekonać do swych wartości wszystkich ludzi na ziemi. Szczególnie małą wrażliwość na nasze osiągnięcia kulturowe wykazują członkowie tak zwanych ludów rdzennych. Po trzech dekadach nawracania na chrześcijaństwo ludu Pirahã, zamieszkującego dorzecze Amazonki, amerykański misjonarz Daniel Everett nie tylko porzucił własną wiarę i misjonarskie powołanie, ale też rozstał się z żoną i dziećmi, zrobił doktorat w Brazylii i zakwestionował jeden z fundamentów współczesnego językoznawstwa — dogmat rekurencji. Dzieje konfrontacji „białego” misjonarza z brazylijskimi Indianami pozwalają dostrzec problematyczność relacji między kulturą i naturą także tam, gdzie przewaga kultury Zachodu wydawać by się mogła oczywista — w amazońskim lesie tropikalnym. Odwracając w tytule główny temat tego tomu, spróbuję wykazać, że Daniel Everett nie mógł nawrócić członków niewielkiego plemienia na chrześcijaństwo, bo jego kulturowa misja nie była wystarczająco mocno zakorzeniona w naturze.. Mit „dzikiego barbarzyńcy” Everett w książce Don’t Sleep, There Are Snakes: Life and Language in the Amazonian Jungle (London 2008) zaskakująco szczerze ukazał swoisty proces akulturacji kalifornijskiego misjonarza, czyli siebie, przez mieszkańców amazońskiej dżungli. Daniel Everett po raz pierwszy zawitał do wioski Pirahã 10 grudnia 1977 r. Miał dwadzieścia sześć lat, był żarliwym ewangelikiem i zamierzał ogłosić członkom plemienia Dobrą Nowinę w ich własnej mowie. Po kilku dniach musiał jednak przerwać naukę języka pirahã, ponieważ rząd Brazylii nakazał wszystkim. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 79. 2012-10-19 09:47:50.

(2) 80. Mirosław Kocur. misjonarzom opuścić tereny indiańskich rezerwatów. Everett był jednak uparty i zdobył specjalne zezwolenie na pobyt w Amazonii. Wkrótce wrócił do dżungli, ale tym razem z żoną Karen i trójką małych dzieci. Zabranie do dżungli żony z dziećmi mogło się wydawać aktem co najmniej mało roztropnym. W latach 70. ubiegłego stulecia plemiona zamieszkujące brazylijskie lasy tropikalne uchodziły za niebezpieczne, pochłonięte wiecznymi wojnami i wręcz opętane żądzą mordu. Taka wizja amazońskich Indian dominowała szczególnie od roku 1968, kiedy to Napoleon Chagnon, młody amerykański antropolog, opublikował książkę Yanomamä: The Fierce People. Książka szybko stała się bestselerem, do dziś miała pięć wydań, a cały nakład szacuje się na cztery miliony egzemplarzy. Żadna publikacja antropologiczna nie odniosła podobnego sukcesu. Amerykański antropolog i filmowiec Timothy Asch wspomógł Chagnona przy nakręceniu serii popularnych filmów etnograficznych o Yanomami, co z pewnością przyczyniło się do sukcesu książki. Pierwszy film, The Feast (1970, 20 minut), w którym jedna wieś zaprasza na biesiadę drugą, żeby odświeżyć przymierze i wspólnie ruszyć na trzecią wieś, zwyciężył we wszystkich konkursach, do których był zgłaszany. Drugi, Magical Death (1973, 28 minut), zawierał scenę z szamanem będącym pod wpływem środków halucynogennych, z nosa kapał mu zielony śluz. Dokument otrzymał Niebieską Wstążkę na Festiwalu Filmów Amerykańskich. Z kolei film A Man Called Bee: Studying the Yanomamö (1974, 40 minut) ukazywał Chagnona przy pracy w terenie, a The Ax Fight (1975, 30 minut) dokumentował konflikt między dwiema wsiami. Chagnon najradykalniej wyraził swój pogląd o wrodzonej brutalności amazońskich Indian w głośnym artykule Life histories, blood revange, and warfare in a tribal population. Dowodził, że w plemieniu Yanomami największy sukces reprodukcyjny odnosili mordercy. Mieli więcej żon i potomstwa od mężczyzn, którzy nikogo nie zabili1. Teza o naturalnej przemocy mieszkańców dżungli wzmacniała stereotyp „dzikiego barbarzyńcy” i była nośna medialnie. Niektórzy antropolodzy zgłaszali wprawdzie zastrzeżenie do takiej wizji, Chagnon wydawał się jednak badaczem wiarygodnym, odwiedził lasy tropikalne dwadzieścia sześć razy i spędził pośród Yanomami ponad sześćdziesiąt trzy miesiące. Przełom nastąpił w roku 2000. Wtedy to dziennikarz śledczy Patrick Tierney opublikował książkę Darkness in El Dorado: How Scientists and Journalists Devastated the Amazon. Tierney oskarżył Chagnona o nieetyczne zachowanie — zdaniem dziennikarza antropolog świadomie wywoływał wojny, rozdając podarki, a także fabrykował dane i inscenizował sceny w filmach. Wedle Tierneya teoria o wrodzonej przemocy Yanomami używana też była jako argument przeciwko przyznaniu Indianom prawa do własnego rezerwatu w Brazylii. Książka 1. N. Chagnon, Life histories, blood revange, and warfare in a tribal population, „Science” 239, 1988, s. 985–992.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 80. 2012-10-19 09:47:50.

(3) Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã. 81. wywołała burzę. Kontrowersje wokół Yanomami zainicjowały debatę nad redefinicją współczesnej antropologii, jak to wykazał Robert Borofsky, użyczając głosu wszystkim stronom konfliktu w znakomicie pomyślanej książce Yanomami: The Fierce Controversy and What We Can Learn from It (Berkeley 2005). Mit „dzikiego barbarzyńcy” został wykreowany przez zachodnich filozofów, antropologów i dziennikarzy. Wciąż świetnie się sprzedaje i usprawiedliwia eksploatację ludów rdzennych.. Surowy chrześcijanin spotyka łagodnych dzikusów Everett przybył do Pirahã w czasach, gdy kolejne wydania książki i filmy Chagnona biły rekordy popularności w Stanach Zjednoczonych. Młody misjonarz, elementarnie tylko wykształcony, zabiera do groźnej dżungli żonę i trójkę dzieci. To dość kontrowersyjna decyzja w kontekście popularyzowanej przez media wizji niebezpiecznych, żądnych mordu Indian. Żeby swoje ekscentryczne zachowanie usprawiedliwić, Everett tworzy, a raczej ożywia — w odpowiedzi na mit „dzikiego barbarzyńcy” — mit „dobrego dzikusa”. W Amazonii okazuje się bowiem, że to nie Indianie, ale Amerykanin jest brutalny. Everett w Don’t Sleep, There Are Snakes z rozbrajającą szczerością opowiada, że gdy przybył do Pirahã, wierny był chrześcijańskiej tradycji karania krnąbrnych dzieci chłostą — „oszczędzić rózgę to zepsuć dziecko” (s. 99). Gdy więc uznał, iż jego najstarsza córka Shannon odezwała się do niego w sposób niewłaściwy, polecił jej przynieść z lasu witkę do wymierzenia kary cielesnej. Dziewczynka zaczęła jednak głośno protestować i płakać, co zaintrygowało mieszkańców wioski. Kilkoro Pirahã przybiegło spytać Everetta, co robi. Nie mogli zrozumieć, dlaczego misjonarz chce bić własne dzieci, i skutecznie udaremniali mu wszelkie próby wymierzania chłosty. Pirahã nie biją dzieci. Everett zaniechał ostatecznie tych praktyk, a w książce zamieścił peany o pokojowym charakterze mieszkańców Amazonii. Pirahã byli oczywiście zdolni do przemocy. Everett na stronie osiemdziesiątej czwartej swej książki donosi, że Karen, jego żona, widziała na własne oczy gwałt zbiorowy, dokonany na niezamężnej dziewczynie przez większość mężczyzn w wiosce. Informację tę jednak autor umieszcza w nawiasie i natychmiast dodaje, że agresja nie była przez Pirahã tolerowana — jakby gwałt na dziewczynie nie zaliczał się do aktów agresywnych, a tylko „dobry dzikus” chwilowo uległ słabości. Żeby usprawiedliwić ewidentne akty przemocy w wiosce — z mordem włącznie — a jednocześnie uratować mit „dobrego dzikusa”, Everett rozwija opowieści o zgubnym wpływie „złych” obcych na „dobrych” Pirahã. Głównym źródłem przemocy w wiosce okazuje się — jak w westernie — tani alkohol dostarczany. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 81. 2012-10-19 09:47:50.

(4) 82. Mirosław Kocur. przez zdemoralizowanych handlarzy. Rzeczni kupcy oferują rum z trzciny cukrowej (port. cachaça) za wysoko cenione brazylijskie orzechy (port. sorva). Everett, niczym samotny bohater w holywoodzkim filmie, próbuje oczywiście interweniować, żeby ukrócić rozpijanie Pirahã. Pewnego dnia nieuczciwy handlarz w akcie zemsty rozdaje kilku mężczyznom z wioski rum i broń, sugerując zabicie Everetta. W zaskakującym zwrocie wypadków nagle cała rodzina Everetta znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. I wtedy Amerykanin, dzięki swej niezwykłej odwadze połączonej z wysoką inteligencją, przechytrza i rozbraja pijanych napastników — całą opowieść wieńczy happy end. Wraz z figurą samotnego bohatera Everett wprowadza także, wzorem Carlosa Castanedy, figurę szlachetnego idioty. W trzecim rozdziale swej książki, The Cost of Discipleship, opowiada, iż omal nie przyczynił się do śmierci swoich najbliższych. Kiedy jego żona Karen i córka Shannon ciężko zachorowały, Everett zdiagnozował u nich tyfus, bo sam wcześniej takiej choroby doświadczył. Podawanie leków na tyfus nie przyniosło jednak poprawy. Karen stała się agresywna i zaczęła mieć wizje, a Shannon coraz częściej traciła przytomność. Zdesperowany Everett pożycza łódź i decyduje się przewieść obie chore do najbliższego szpitala. Nie zna oczywiście dobrze drogi i błądzi. Dzięki pomocy wielu obcych ludzi udaje mu się jednak dowieść żonę i córkę do szpitala. Niemal w ostatniej chwili. Wtedy się okazuje, że obie są chore nie na tyfus, ale na malarię. O czym zresztą Pirahã wiedzieli od początku, tylko Everettowi nie przyszło do głowy ich spytać. Zabranie do dżungli żony i trójki małych dzieci miało przypuszczalnie zwiększyć skuteczność misjonarskiego rażenia. Jednak mimo wielu miesięcy ciężkiej pracy ani Everett, ani jego żona nikogo nie zdołali nawrócić, tylko sami się radykalnie odmienili. Daniel Everett zaczął akceptować system wartości obowiązujący w lesie tropikalnym, porzucając definitywnie chrześcijaństwo. Tymczasem jego żona Karen, wywodząca się z surowego rodu misjonarzy, zareagowała na trudności, umacniając się w wierze i ostatecznie porzucając Daniela-apostatę. W jednym z wywiadów Everett skarżył się, że córki nie chcą z nim rozmawiać. Został uznany za zdrajcę. Książka Everetta burzy mit obiektywnego, nieuczestniczącego obserwatora. Badanie odmiennej kultury okazało się serią ingerencji i prowadziło do zaskakujących transformacji nie tyle obserwowanej społeczności, ile raczej samego badacza i jego rodziny. Wspólnoty Pirahã są egalitarne, pozbawione zhierarchizowanej struktury. Życie w dżungli narzuca specyficzne uwarunkowania. Trzeba umieć sobie poradzić w ekstremalnym środowisku, często w samotności. Z perspektywy Zachodu praktyki rdzenne mogą się wydać okrutne. Everett opisuje na przykład zabicie noworodka pozbawionego rodziców albo matkę, która podaje niemowlakowi nóż do zabawy. Amerykański misjonarz szczerze wyznaje, że długo nie potrafił podobnych zachowań zrozumieć, a co dopiero usprawiedliwić. Początkowo pró-. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 82. 2012-10-19 09:47:50.

(5) Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã. 83. bował je nawet zwalczać. Zresztą bez większych skutków. Ostatecznie jednak Everett przyznał rację Pirahã. W Amazonii natura zwykle problematyzuje takie kategorie jak „przemoc”, „tolerancja” czy wręcz „kultura”. Z perspektywy Pirahã to Everett był osobnikiem pozbawionym kultury i wymagał reedukacji. Kultura Pirahã jest bardzo wyrazista i — zdaniem Everetta — można w niej wyodrębnić cztery główne wątki: (1) życie w czasie teraźniejszym, (2) język pozbawiony rekurencji, (3) zasadę doświadczenia bezpośredniego i (4) kontakty z duchami. Omówię te wątki po kolei, żeby ukazać, na czym w praktyce polegała kulturowa reedukacja Daniela Everetta w Amazonii.. Życie w czasie teraźniejszym Pirahã uwielbiają tańczyć i śpiewać. Nie używają do tego żadnych instrumentów, bo niewiele produkują. Everett widział ludzi tańczących przez trzy dni z rzędu2. Robili w tym czasie tylko krótkie przerwy i nic nie jedli. Taniec często bywa wstępem do seksu — Everett podkreśla, że, mimo propozycji, nigdy z nich nie skorzystał, zachował wierność żonie, czego kobiety Pirahã nie potrafiły zrozumieć. Everett podobnymi przypowieściami buduje oczywiście własny mit. W epilogu do książki, mimo rozstania, najbardziej dziękuje za pomoc żonie. Taniec, opisywany przez Everetta, mógł też funkcjonować jako substytut stosunku seksualnego. Żadne zewnętrzne reguły nie ograniczały formy lub długości takiego tańca. Trwał, dopóki trwał. I w takim tańcu Everett, oczywiście w celach naukowych, wziął jednak udział. Pirahã żyją w czasie teraźniejszym. Przeszłość i przyszłość ignorują. Everett opowiada, że często zdarzało się, iż Pirahã gawędzili z nim, a następnie, wciąż w jego obecności, kontynuowali rozmowę tylko między sobą tak, jakby jego nie było w pobliżu3. Szczególnym świadectwem wyjątkowego zanurzenia w teraźniejszości jest język pirahã4. Nie ma w nim form czasu dokonanego. Przeszłość lub przyszłość wyrażana jest przez dodanie do czasowników morfemów -a („odległy) oraz -i („bliski”). Pirahã nie wykształcili w swoim języku form, za pomocą których można by się odnieść do wydarzeń niemających związku z teraźniejszością i doświadczeniem bezpośrednim. 2. D.L. Everett, Don’t Sleep, There Are Snakes: Life and Language in the Amazonian Jungle, London 2008, s. 76. 3 Zob. ibidem, s. 210. 4 Zob. D.L. Everett, Cultural constraints on grammar and cognition in Pirahã: Another look at the design features of human language, „Current Anthropology” 46, 2005, s. 621–646; A. Nevins, D. Pesetsky, C. Rodrigues, Pirahã exceptionality: A reassessment, „Language” 85, 2009, s. 355–404.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 83. 2012-10-19 09:47:50.

(6) 84. Mirosław Kocur. Według Everetta w języku pirahã brakuje także odróżnienia liczby mnogiej od pojedynczej, nie ma liczb i koncepcji liczenia5, nie ma wyrazów określających kolory. Wydaje się, że Pirahã świadomie odrzucają stosowanie abstrakcyjnych terminów, bo takie pojęcia oddalałyby ich od bezpośredniego doświadczania rzeczywistości i komplikowały życie w teraźniejszości. W języku pirahã wyróżnioną rolę odgrywają czasowniki, modyfikowane licznymi przyrostkami — jeden czasownik może być powiększony nawet o szesnaście sufiksów! Przyrostki są używane do określenia źródła informacji czy wiedzy osoby mówiącej. Pirahã dopuszczają tylko trzy możliwości: zasłyszaną pogłoskę, własną obserwację lub wnioskowanie. Relacje ewangeliczne nie dają się podporządkować pod żadną z tych kategorii. Mowa pirahã składa się z trudnych do zrozumienia performansów6. Mężczyźni używają tylko trzech samogłosek (i, a, o) i osiem spółgłosek (p, t, k, s, h, b, g oraz zwarcie krtaniowe, oznaczane apostrofem ’). Kobiety używają tych samych samogłosek co mężczyźni, lecz tylko siedmiu spółgłosek (fonemy s i h wymawiają jako h). Pirahã, wraz z językiem rotokas z grupy wschodniopapuańskiej i hawajskim, należy do języków o najmniejszej liczbie fonemów. Wymowa, podobnie jak w antycznym języku greckim, oparta jest na akcencie tonicznym i różnej długości sylab. Każdy fonem w wyrazie może być wymawiany podwyższonym dźwiękiem, co radykalnie zmienia sens słowa. Everett jako przykład cytuje cztery różne sposoby wymawiania ciągu pięciu fonemów w wyrazie ’aooi (akcent ʹ nad samogłoską oznacza podwyższony dźwięk): ’aoóí („skóra”), ’aoói („krzywy”, czyli „obcy”), ’áoói („ucho”) i ’aóoí („skorupka orzecha brazylijskiego”)7. W mowie pirahã Everett zidentyfikował także pięć różnych długości sylab. Dzięki muzyczności języka — niewielkiej liczbie fonemów, metrum i akcentowi tonicznemu — Pirahã mogli rozwinąć na bazie swej mowy cztery dodatkowe systemy komunikacyjne, bardzo przydatne podczas życia w lesie tropikalnym. Matki porozumiewają się ze swymi dziećmi, mrucząc samą tylko melodię wyrazów. Dorośli komunikują się na duże odległości, wykrzykując muzyczne formy słów na samogłosce „a”. Z kolei mężczyźni podczas polowań w dżungli gwiżdżą słowa, żeby nie płoszyć zwierząt. W sytuacjach specjalnych Pirahã dodatkowo eksponują muzyczność mowy. Kiedy chcą zakomunikować jakąś ważną nowinę lub gdy zwracają się do duchów, wyolbrzymiają różnice w wysokościach dźwięków i nadają słowom sztuczny rytm. Taka melorecytacja używana bywa często w trakcie tańca8. Każdy z tych niezwykłych systemów komunikacji umożliwia 5. Zob. P. Gordon, Numerical cognition without words: Evidence from Amazonia, „Science” 306 (5695), 2004, s. 496–499; M.C. Frank et al., Number as a cognitive technology: Evidence from Pirahã language and cognition, „Cognition” 108, 2008, s. 819–824. 6 D.L. Everett, Cultural constraints…, s. 177–208. 7 D.L. Everett, Don’t Sleep…, s. 185. 8 Zob. ibidem, s. 186–187.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 84. 2012-10-19 09:47:51.

(7) Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã. 85. nadawcy dokonanie pełnej wypowiedzi, zwykle doskonale rozumianej przez odbiorcę komunikatu. Takie strategie komunikacyjne mogły rozwinąć się tylko w ścisłym kontakcie człowieka z przyrodą. Natura i kultura zdają się przenikać i warunkować siebie nawzajem. W kulturowej edukacji Pirahã istotną rolę odgrywają nie tylko relacje międzyludzkie, ale też relacje z całym środowiskiem, i to nie tylko z roślinami i zwierzętami, bo także z wodą i ziemią. Mężczyźni sporo czasu spędzają w samotności, polując na rzece zarówno w dzień, jak i nocą. Detaliczna i pogłębiona wiedza o „prawach natury” stała się integralną częścią kultury Pirahã. Everett zrozumiał niezwykłą głębię wiedzy Indian o przyrodzie podczas wspólnej wyprawy do dżungli. Amerykanin ubrał się oczywiście na tę okazję od stóp do głów w ochronny kostium, zabrał też z sobą mnóstwo niezbędnych przedmiotów — zgodnie z popularnymi wyobrażeniami myśliwego w tropikach. Obwieszony metalowymi rekwizytami robił jednak taki hałas, że Pirahã musieli go poprosić, aby się zatrzymał i zaczekał, aż wrócą. Pozostawiony samemu sobie na wiele godzin Everett odkrył, że aby przeżyć w dżungli, trzeba w niej umieć zamieszkać „tu i teraz”. Natura, wymuszając życie w czasie teraźniejszym, zdaje się inspirować mieszkańców Amazonii nie tylko do wykształcenia specyficznych dziedzin wiedzy i systemów komunikacji, lecz wpływa także na gramatykę języka. Najbardziej kontrowersyjną i najgłośniejszą tezą Everetta jest twierdzenie o braku rekurencji w języku Pirahã.. Rekurencja W roku 2002 trzej wybitni naukowcy amerykańscy — Marc Hausner, Tecumseh Fitch i Noam Chomsky — opublikowali głośny artykuł, dowodząc, że niepowtarzalną charakterystyką każdego ludzkiego języka jest zdolność do komunikowania się przez umieszczanie jednych struktur wewnątrz innych9. To właśnie rekurencja. Nierekurencyjne zdania w rodzaju „Jaś lubi Małgosię” i „Jaś idzie drogą” człowiek potrafi zamienić w zdanie rekurencyjne: „Jaś, który idzie drogą, lubi Małgosię”. I tego właśnie, zdaniem Everetta, Pirahã nie praktykują. Porozumiewają się wyłącznie zdaniami nierekurencyjnymi. Everett posuwa się nawet dalej — Pirahã świadomie rezygnują z rekurencji, bo wypowiedzi złożone oddalałyby ich od bezpośredniego doświadczania świata10. Oznacza to, że gramatyka może być zależna od zachowań i kontekstów lokalnych, nie istnieje więc, wbrew Chomskiemu, uniwersalny model języka ludzkiego. Jeśli dalsze badania potwierdzą 9. M.D. Hausner, N. Chomsky, W.T. Fitch, The faculty of language. What is it, who has it, and how did it evolve?, „Science” 298 (5598), 2002, s. 1569–1579. 10 D.L. Everett, Don’t Sleep…, s. 237.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 85. 2012-10-19 09:47:51.

(8) 86. Mirosław Kocur. hipotezy Everetta, język, główny bastion kultury, będzie można uznać za częściowo przynajmniej warunkowany przez naturę. Everett nie dopatrzył się wprawdzie śladów rekurencji w języku Pirahã, odnalazł ją jednak w ich umysłach. Podczas relacjonowania zdarzeń Pirahã w ramach wątku głównego, dominującego, umieszczają relacje z wydarzeń mniejszej wagi. Rekurencja zostaje uznana przez Everetta za charakterystyczną cechę sposobu procesowania informacji o świecie przez umysł ludzki. Najradykalniej tezę tę wyraził Michael Corballis, emerytowany profesor psychologii z Nowej Zelandii, obwieszczając w swej najnowszej książce, że rekurencja jest główną cechą odróżniającą umysł człowieka od umysłów wszystkich innych zwierząt11. Czy można zatem uznać, że Homo sapiens to taka istota, która zdolna jest do rekurencji? W roku 2009 Mathias Osvath, prymatolog z Uniwersytetu w Lund, opisał niezwykłe zachowanie szympansa Santino w szwedzkim Furuvik Zoo12. Gdy ogród był zamknięty dla zwiedzających, samiec spokojnie gromadził kamienie w niewielkich stosach, i czynił to tylko w wybranych miejscach swej zagrody, wystawionych na widok publiczny. W ciągu dziesięciu lat obserwacji, od roku 1997, Santino wzniósł setki kopczyków. Po pojawieniu się zwiedzających szympans obrzucał ich kamieniami. Osvath uznał takie zachowanie za dowód na to, iż małpa planowała przyszłe zdarzenie, potrafiła zatem wyobrazić sobie przyszłość w ramach teraźniejszości, co by świadczyło o zdolności do rekurencji. Barbara J. King w recenzji z nowej książki Corballisa dla „Times Literary Supplement”13 cytuje także inne przykłady występowania rekurencji w zachowaniach zwierząt. Szympansy w Narodowym Parku Taï na południu Republiki Wybrzeża Kości Słoniowej polują na gerezy, małpy z rodziny makakowatych, ściśle z sobą współpracując, a także przewidując nie tylko ruchy gerez, lecz także wpływ taktyk innych szympansów na przyszłe zachowania gerez14. Kwestia zatem użycia rekurencji do definicji człowieka pozostaje otwarta. Po raz kolejny okazuje się, że rozgraniczenie między kulturą i naturą bywa trudne. Człowieka zdaje się więcej łączyć z przyrodą, niż dzielić.. Zasada doświadczenia bezpośredniego Everett wziął z sobą do dżungli nie tylko liczną rodzinę, ale też liczne przedmioty wyprodukowane na Zachodzie, bez których nie mógł się obejść. Gdy po raz 11. Zob. M.C. Corballis, The Recursive Mind. The Origins of Human Language, Thought, and Civilization, Princeton 2011. 12 M. Osvath, Spontaneous planning for future stone throwing by a male chimpanzee, „Current Biology” 19 (5), 2009, s. R190–R191. 13 Z dnia 26 października 2011, też: http://www.the-tls.co.uk/tls/public/article807136.ece. 14 Zob. C. Boesch, H. Boesch-Achermann, The Chimpanzees of the Taï Forest: Behavioural Ecology and Evolution, Oxford 2000.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 86. 2012-10-19 09:47:51.

(9) Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã. 87. pierwszy zdecydował się spędzić pośród Pirahã cały rok razem z żoną i dziećmi, do przewiezienia całego dobytku potrzebne mu były metalowe beczki o pojemności dwustu pięćdziesięciu litrów, drewniane skrzynie, pojemniki na paliwo, walizki, wełniane worki i pudła z kartonu. W dziewiątym rozdziale książki Don’t Sleep, There Are Snakes, zatytułowanym znamiennie Land to live free, Everett wyjaśnia, że wszystkie przywiezione rzeczy miały umożliwić amerykańskiej rodzinie przeżycie w dżungli bez niepokojenia mieszkańców wioski. Dziwnie to brzmi w kontekście opinii, powtarzanej często przez niego i innych autorów, że Pirahã to jedna z najprostszych i najuboższych znanych obecnie kultur materialnych. Na stronie sto pięćdziesiątej pierwszej Everett zapewnia, że mieszkańcy wioski nigdy nie interesowali się przywiezionymi z Kalifornii rzeczami, co ma usprawiedliwić słuszność decyzji o zabieraniu do lasu tropikalnego setek przedmiotów. Everett nie dostrzega kolonialnej ideologii w swoim zachowaniu. Obserwowałem w tym roku na własne oczy strategię kolonizowania Tybetu przez Chińczyków. Lhasa, stolica Tybetu, wciąż stanowi centrum pielgrzymek religijnych Tybetańczyków, miasto jest jednak systematycznie zabudowywane i przebudowywane na modłę chińską. Nowoczesna kolej dostarcza każdego dnia nowych Chińczyków i nowe towary, które stopniowo wypierają rdzennych mieszkańców i tradycyjną architekturę. Nowe, dobre drogi umożliwiają z kolei szybką interwencję militarną w wypadku buntu. Tybetańczycy zdają się zupełnie nie dostrzegać tego zalewu konsumpcjonizmu i militaryzmu, ale Chińczycy stopniowo przejmują całą gospodarkę kraju i zdecydowanie tępią wszelkie oznaki niezależności. Jednocześnie wypierają rodzime rzemiosło, zalewając rynek tanimi i wszechobecnymi podróbkami. Już dzisiaj Lhasa jest miastem chińskim z dziwaczną starówką, w której kłębią się malowniczo odziani pielgrzymi — praktyki religijne przemieniają się w spektakl dla turystów, najczęściej chińskich. Zaśmiecanie amazońskiej dżungli obcymi przedmiotami też modyfikowało środowisko Pirahã. Everett często podkreśla w swej książce ignorowanie przez Pirahã wszelkich dóbr materialnych. Nie przywiązują się do żadnej rzeczy, nawet wykonanej z trudem przez samych siebie. Nie wykazują także żadnego zainteresowania pismem. Everett i jego żona przez osiem miesięcy bezskutecznie uczyli mieszkańców wioski liczenia i pisania. Tim Ingold, antropolog z Uniwersytetu w Aberdeen, określił pismo jako reifikację mowy, przemienienie języka w rzecz15. Wedle Daniela Everetta kulturę Pirahã definiuje „zasada doświadczenia bezpośredniego”. Członkowie tego ludu odrzucają wszelkie przedmioty symboliczne i systemy reprezentacji, łącznie z pismem i sztuką. Cenią wyłącznie niezapośredniczony dostęp do rzeczywistości. Niczego nie przechowują, nawet jedzenia. Po każdym połowie czy polowaniu biesiada trwa do wyczerpania pokarmu. Ich gospodarstwo domowe ogranicza się do aluminiowego garnka, łyżki i kilku noży. Potrafią wprawdzie 15. Zob. T. Ingold, The Perception of Environment: Essays in Livelihood, Dwelling, and Skill, London-New York 2000, s. 92–93.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 87. 2012-10-19 09:47:51.

(10) 88. Mirosław Kocur. wyplatać kosze, w których dostarczają rzecznym handlarzom cenione orzechy brazylijskie, ale wyrzucają je natychmiast po dobiciu targu. Na kolejną wymianę wyplatają nowy kosz16. Pirahã to „lud wodny”. Rzeka Maici stanowi ich główne źródło wyżywienia. Nie budują jednak łodzi, choć często z nich korzystają. W razie potrzeby wykradają łódkę sąsiedniemu plemieniu lub proszą swego aktualnego gościa o kupienie im kanu od Brazylijczyków. Kiedy zwrócili się z tą prośbą do Everetta, ten im poradził, żeby sami łódkę wydrążyli. W odpowiedzi usłyszał: „Pirahã nie robią łódek”. Amerykanin, inwestując własne pieniądze, postanowił zatem nauczyć Pirahã budowy łodzi. Pod czujnym okiem najlepszego specjalisty ze wsi Pau Queimado mężczyźni w ciągu pięciu dni wydrążyli w pniu kanu. Bardzo byli z siebie dumni. Po kilku dniach ci sami ludzie powrócili jednak do Everetta z kolejną prośbą o zakup nowej łódki. Gdy zaprotestował, mówiąc, że przecież potrafią wydrążyć kanu, usłyszał: „Pirahã nie robią łódek”17. Pirahã za wiarygodną i wartą wysłuchania uznają wyłącznie relację bezpośredniego świadka. Początkowo Everett próbował nawrócić Indian za pomocą ewangelicznych przypowieści, które z wielkim trudem przełożył na język pirahã. Pewnego dnia, po wysłuchaniu kolejnej lekcji, mężczyźni poprosili go, by im powiedział, czy Jezus był ciemny, jak oni, czy może jasny, jak Amerykanin. Everett próbował wykręcić się, mówiąc, że nie widział nigdy Jezusa na własne oczy i zna tylko jego słowa. „Ale, Dan — dociekali Indianie — skąd możesz znać jego słowa, jeśli nigdy go nie słyszałeś ani nie widziałeś?”. I gdy okazało się, że żaden przyjaciel czy krewny Everetta także nigdy nie spotkał Jezusa osobiście, Pirahã raz na zawsze stracili jakiekolwiek zainteresowanie ewangeliami18. Z czasem również Everett przestał wierzyć w biblijne przypowieści. Żadne stałe scenariusze, w rodzaju rytuału, nie regulują życia czy zwyczajów Pirahã. Nie znają ani ceremonii ślubnej, ani rozwodowej. Pogrzeb sprowadza się do zakopania zmarłej osoby, najczęściej w pozycji siedzącej, bo wtedy najmniej trzeba kopać19. Odrzucanie przedmiotów symbolicznych nie oznacza jednak, iż Pirahã obywają się zupełnie bez narzędzi. Główną bronią używaną przez mężczyzn podczas polowań jest łuk. Narzędzie — jak dowodzi szkocki filozof Andy Clark w książce Supersizing the Mind: Embodiment, Action, and Cognitive Extension (Oxford 2008) — poszerza umysł i nie dystansuje użytkownika od świata zewnętrznego. Stanowi skuteczny sposób angażowania się w rzeczywistość. Nasz układ neuronowy szybko się uczy i odczytuje narzędzie jako przedłużenie ciała. 16 17 18 19. D.L. Everett, Don’t Sleep…, s. 73. Ibidem, s. 75–76. Ibidem, s. 265–266. Ibidem, s. 81–82.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 88. 2012-10-19 09:47:51.

(11) Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã. 89. Everett zarówno w swej książce, jak i wielu innych wypowiedziach czy publikacjach wciąż powtarza, że rzeczy odgrywają w życiu Pirahã niewielką rolę, jednak z przytaczanych przez niego opowieści i anegdot wysnuć można przeciwne wnioski. Nie tylko łuk jest nieodłącznym atrybutem tych łowców-zbieraczy. Pirahã wytwarzają także prymitywną biżuterię. Przywiązują się też do nowych rzeczy. Everett, nieobojętny na cierpienie, rozdawał mieszkańcom wioski lekarstwa, a Pirahã szybko nauczyli się prosić go o leki. Potrafili rozpoznać ich funkcję i wartość. Zatem przywiezienie przedmiotów do lasu tropikalnego zmodyfikowało zachowania Pirahã, wbrew naiwnym zapewnieniom Everetta, że ignorują oni dobra materialne. Pirahã nie budują domów. Wiotkie zadaszenia, pełniące funkcję tymczasowego mieszkania — jeśli w ogóle bywają wznoszone — nie zapewniają ochrony przed groźnymi gadami i płazami. Everett uznał więc, że jego rodzina powinna zamieszkać w solidnej budowli. Przy pomocy Pirahã postawił w wiosce drewniany dom z poddaszem, przeznaczonym na gabinet. Z rozbawieniem opowiada, że ilekroć razem z rodziną wyjeżdżał z wioski, Pirahã natychmiast zamieszkiwali w jego domu i robili dziury w szczelnym dachu, bo w nocy lubili spoglądać na niebo. Pirahã nigdy nie przesypiają całej nocy. Śpią najdłużej dwie godziny, a najczęściej tylko kwadrans, i czynią to zarówno w noc, jak i w dzień. Brak snu, podobnie jak skąpe posiłki, traktują jako sposób na wzmocnienie organizmu. Gdy Everett kładł się spać, Pirahã powtarzali mu na dobranoc: „Nie śpij, bo są węże”. Stąd tytuł książki Don’t Sleep, There Are Snakes. Problem relacji natury z kulturą wydaje się skomplikowany. Everett podkreśla, że nie spotkał żadnego członka ludu Pirahã, który by przejął jakiekolwiek elementy zachodniego światopoglądu lub wyraziłby chęć emigracji do miejsca bardziej ucywilizowanego. Pirahã określają siebie terminem „Prości” (Híaitíhí), o obcych mówią natomiast „krzywi” (’aoói), czyli niepotrafiący działać poprawnie. Posługują się tylko własną mową i stanowczo odmawiają nauki języków obcych. Mimo dwóch stuleci kontaktów z Brazylijczykami żaden Pirahã nie mówi biegle po portugalsku. Pirahã wierzą, że obcym językiem nie można się porozumieć z duchami. Zatem utrata własnej mowy oznaczałaby utratę możliwości kontaktu z duchami, bez czego trudno by było przetrwać w dżungli.. Kontakty z duchami Każdy Pirahã spotyka duchy niemal codziennie. W prologu do swej książki Don’t Sleep, There Are Snakes Everett opowiada o tajemniczym zdarzeniu, którego był świadkiem w sierpniowy poranek 1980 r. Około wpół do siódmej zbudziły go hałasy i okrzyki. Cała wioska zebrała się nad brzegiem rzeki. Zaintrygowany, poprosił o wyjaśnienia swego głównego nauczyciela języka pirahã. Ten, nadzwyczaj. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 89. 2012-10-19 09:47:51.

(12) 90. Mirosław Kocur. spięty, wskazał Amerykaninowi przeciwny brzeg. Everett niczego tam jednak nie umiał dojrzeć. Zniecierpliwiony Pirahã zatem oświecił go, że na plaży stoi jeden z mieszkańców nieba i krzyczy, że zabije każdego Pirahã, który ośmieli się wejść do dżungli. Mieszkańcy wioski, wzburzeni, krzyczeli i gestykulowali w kierunku plaży. Tylko Everett i jego córka nie widzieli nikogo na drugim brzegu rzeki. Kalifornijska rodzina, obudowana przywiezionymi przez siebie przedmiotami, nie uczestniczyła w życiu wioski. Everett często zabraniał swoim córkom bawić się z chłopcami Pirahã, bo nie akceptował ich ulubionej rozrywki, czyli pociągania się nawzajem za penisy. On sam podczas każdej niemal rozmowy z mieszkańcami wioski popijał gorącą kawę, co nie należało oczywiście do tradycyjnych zwyczajów Pirahã. Tymczasem współcześni antropolodzy coraz częściej podkreślają fundamentalną rolę uczestnictwa jako nieodłącznej części każdej obserwacji. „Widz, który dystansuje się, żeby zrobić obiektywne studium — twierdzi wspomniany już Tim Ingold — jest obserwacyjnie ślepy”20. Ingold nawołuje antropologów do „ożywienia” rzeczy w świecie. Powtarza, że tylko doświadczanie ludzi i środowiska jako kłączy żywych procesów umożliwić może antropologowi dostrzeżenie tego, co się rzeczywiście dzieje. Analityczny umysł Everetta nie ustaje w katalogowaniu i definiowaniu, dzieli zatem rzeczywistość na odrębne byty. Natomiast wedle Ingolda ludzie i środowisko tworzą wspólnie plątaninę opowieści, poznawanie świata jest swoistym „wzrastaniem w świat”, zamieszkiwaniem doświadczanym jako wędrowanie, ruch. Zadaniem wędrowca nie jest odgrywanie scenariusza dostarczonego przez przodków, ale negocjowanie ścieżki przez świat21. Pirahã wciąż powtarzają popijającemu kawę Everettowi: „Dan, ty nie jesteś Pirahã”. Mieszkańcy wioski postrzegają świat wokół siebie jako rzeczywistość ożywioną, w ruchu, dlatego widzą duchy i ignorują większość „martwych”, bo nieruchomych przedmiotów przywiezionych z Ameryki. Niekiedy jednak duchy objawiają się wszystkim. Everett i Peter Gordon, profesor mowy i patologii języka w Columbia University, spotkali pewnej nocy dopiero co zmarłą kobietę. Nawiedziła jednego z mężczyzn. Wyskoczył nagle z buszu w ubiorze zmarłej, z płótnem na głowie imitującym jej długie włosy. Wysokim falsetem zaczął się skarżyć na zimno i ciemności panujące pod ziemią. Wypowiadał po dwie sylaby naraz, w rytmie zdecydowanie różnym od mowy potocznej. Po krótkim występie przebieraniec zniknął w dżungli, by po paru minutach pojawić się nago, tym razem w roli komicznego ducha. Walił w ziemię ciężkim pniem i wygrażał, że pobije każdego, kto mu stanie na drodze. Jego głos był teraz niski i szorstki. Mieszkańcy wioski pękali ze śmiechu. Podczas jednego z takich performansów Everett spytał opętanego, czy może go nagrać magneto20 T. Inglold, Being Alive: Essays on Movement, Knowledge and Description, London-New York 2011, s. 224. 21 T. Ingold, The Perception of the Environment…, s. 146–147; T. Ingold, T. Kurttila, Perceiving the environment in Finnish Lapland, „Body and Science” 6 (3/4), 2000, s. 192.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 90. 2012-10-19 09:47:51.

(13) Kultura w granicach natury. Daniel Everett i Pirahã. 91. fonem, ten natychmiast oprzytomniał, własnym głosem wyraził zgodę, po czym powrócił do nienaturalnego głosu22. Pirahã zawsze zwracają się do nawiedzanej osoby imieniem ducha, nigdy nie używają prywatnego imienia opętanego. Sami opętani z kolei niczego nie pamiętają. Nawet po wysłuchaniu nagrania z własnego opętania zaklinali się przed Everettem, że to nie był ich głos, ale ducha. Pirahã nie odróżniają roli od wykonawcy. Są doskonałą widownią performansów opętania. Wierzą zawsze w to, co widzą, i nigdy nie kwestionują prawdziwości performansu. Everett podkreśla, że każdy członek plemienia bywa nawiedzany przez duchy. W egalitarnej społeczności Pirahã nie istnieje funkcja „szamana” czy „kapłana”, mającego wyłączny dostęp do „innego świata”. Nikt nie jest tym samym tak wyróżniany, by móc objąć władzę nad plemieniem. Relacje społeczne nie są regulowane żadnym systemem przemocy. Wykroczenia karane bywają wykluczeniem z posiłku, ostracyzmem lub połajankami ducha23. Kontakty Pirahã z duchami nie ograniczają się do opętań. Duchy mogą też wyrządzić człowiekowi krzywdę. Dla ochrony przed złymi istotami Pirahã zawieszają na szyi naszyjniki. Pokrywają je często jaskrawą czerwienią, żeby były łatwo widoczne z daleka i sygnalizowały obecność człowieka. Złe duchy, jak dzikie zwierzęta, atakują bowiem głównie wtedy, kiedy są zaskoczone i wystraszone24. Everett podkreśla, że duchy pełnią w społecznościach Pirahã funkcje regulatywne. Pouczają mieszkańców wspólnot i korygują ich zachowania. Egalitarne społeczeństwo wykształciło niezwykłą formę autorytetu zewnętrznego w postaci zbiorowych projekcji. Kult opętania stał się jednym ze sposobów przeżycia w dżungli. Everett, studiując Pirahã, doznał w Amazonii serii transformacji. Poznawał przez doświadczanie. W rezultacie, jak Pirahã, kilkakrotnie zmienił swoją tożsamość — Pirahã niekiedy porzucają dawne imiona, żeby przybrać nowe. Dziś, mimo naukowej sławy, Daniel Everett jest postacią tragiczną, wykorzenioną. Nie przeobraził się w Pirahã. Uczeni koledzy kwestionują jego kompetencje naukowe25. Rodzina z nim nie rozmawia. Słuchają go z uwagą głównie studenci i dziennikarze.. Reasumując: kultura w granicach natury Doświadczenia i przemiany Daniela Everetta są świadectwem problematyzacji takich kategorii, jak „natura” i „kultura”. Nowe odkrycia neuronauki podkreślają 22. D.L. Everett, Don’t Sleep…, s. 138–141. Ibidem, s. 110–112. 24 Ibdem, s. 74. 25 Por. A. Nevins, D. Pesetsky, C. Rodrigues, Pirahã exceptionality. A reassessment, „Language” 85, 2009, s. 355–404; komentarze w „Current Anthropolgy” (nr 46, 2005) po artykule Everetta Cultural constraints on grammar and cognition in Pirahã. 23. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 91. 2012-10-19 09:47:51.

(14) 92. Mirosław Kocur. plastyczność ludzkiego mózgu i kwestionują kartezjańskie podziały na ciało, umysł i świat zewnętrzny. Umysł coraz częściej postrzegany bywa jako zbiór krzyżujących się i przenikających strumieni, czy może lepiej procesów, znoszących sztywne granice między tym, co wewnętrzne, i tym, co zewnętrzne. Dwa fundamenty kultury Pirahã — życie w teraźniejszości i skupienie na bezpośrednim doświadczeniu — znakomicie oddają wizję człowieka po odkryciu neuronów lustrzanych. Nasze relacje z drugim człowiekiem czy ze światem na poziomie podstawowym nie są zapośredniczane przez systemy reprezentacji. Rozwój cywilizacji to tylko jeden z możliwych sposobów bycia człowiekiem na ziemi. Lasy tropikalne także stymulują życie podług wartości, ale owe wartości zakorzenione są w biologii i przyrodzie. Daniel Everett przybył do Amazonii samolotem, na nogach miał wielkie buciory, w skrzyniach i beczkach liczne przedmioty. Jego ciało, skutecznie chronione przed zagrożeniami tropików, zamknięte było w swoistej „klatce” kulturowej. Na okładce książki Don’t Sleep, There Are Snakes ukazane zostały dwie osoby na rzece Maici. Uśmiechnięty nagi mężczyzna Pirahã, z olbrzymim łukiem w dłoni, siedzi w kanu. Widoczne jest całe nagie ciało Indianina, poza stopami. Na prawo od niego z rzeki wynurza się jedynie głowa Daniela Everetta. Jego ciało pozostaje ukryte i nieobecne. Wydaje się, że Pirahã z łatwością nawrócili amerykańskiego misjonarza, bo jego system wartości zakorzeniony był wyłącznie w głowie, stanowił zbiór nauk, ideologii, wyobrażeń i racjonalnych konceptów. Cała ta skomplikowana konstrukcja legła w gruzach w konfrontacji z życiem w czasie teraźniejszym i doświadczeniem bezpośrednim.. Culture within the boundaries of nature. Daniel Everett and Pirahã Summary In 1977, a young American missionary, David Everett, set off with his wife and small children to the wilderness of the Brazilian Amazon Jungle to convert a small tribe of Pirahã to the “right” faith. But the culture of “white man” failed miserably when confronted by nature. Everett never managed to explain the Christian doctrine to people living in the Amazon Basin. He could not even persuade them to learn to read and write. On the other hand, he became the first ever foreigner to learn the language of Pirahã. After three decades of living, though not continuously, in Amazonia, Everett lost his wife and his faith, abandoned his missionary activity, received a PhD in linguistics and became an academic teacher. Today, Professor Everett, drawing on analyses of the Pirahã language, questions one of the foundations of modern linguistics, the universality of recursion. Reversing the main topic of the conference in the title, I will try to demonstrate that Daniel Everett could not have managed to convert members of a small tribe to Christianity, because his cultural mission was not rooted deeply enough in nature.. Prace Kulturoznawcze 14/1, 2012 © for this edition by CNS. PraKul_XIV.indd 92. 2012-10-19 09:47:51.

(15)

Cytaty

Powiązane dokumenty

odwiedzający miasto Mikołaja Kopernika, zyskały sposobność zapoznania się nie tylko z przechowywaną - i stale powiększaną - kolekcją własną ma- soników toruńskiej placówki

Rozwój zrównoważony środowiska życia człowieka może być osiągnięty tylko przy udziale celowego ludzkiego działania i dlatego człowiek jest świa- domym

Akademickie Koło Misjologiczne, opierając się na trzech fi larach (modlitwie, for- macji i animacji), rozpala misyjnego ducha, odwiedzając parafi e nie tylko na terenie

Dość wyraźnie w ciągu ostatniej dekady zwiększyła się liczba turystów przyjeż- dżających do Kazimierza (i to nie tylko z Warszawy, jak sądzą niektórzy, ale z

Za tymi wszystkimi określeniami kryją się charakterystyczne dla współczesności zjawiska kompresji czasu i przestrzeni oraz konsekwencje tych zjawisk dla jednostek i

Czy cytowane badania dowodzą, że kultura ma mniejsze znaczenie niż przewidywał Huntington? I tak, i nie. Czynnik ekonomiczny wydaje się de- cydujący podwójnie: przesądza o

Najłatwiej i naj­ prościej wypowiadamy swoją wiarę w jednego Boga w trzech odrębnych Osobach: Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego, poprzez znak krzyża świętego,

Obserwowane obecnie zmiany w leksyce wpisują się w ogólne tendencje utrzy- mujące się w językach słowiańskich w ostatnich dekadach i polegają na pojawianiu się nowych,