• Nie Znaleziono Wyników

Widok Proces sekularyzacji rodziny jako instytucji społeczno-religijnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Proces sekularyzacji rodziny jako instytucji społeczno-religijnej"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N IK I N A U K S P O Ł E C Z N Y C H

T o m IV — 1976

K S. W Ł A D Y SŁ A W P IW O W A R S K I

PROCES SEK ULA RY ZACJI RODZINY JA K O IN STY TU CJI SPO ŁEC ZN O -R ELIG IJN EJ

Rodzina jako in sty tu cja społeczno-religijna jest zarów no w p ań stw ie (narodzie), jak i w Kościele szczególnie cenioną w spólnotą. O bydw ie or­ ganizacje są zależne od jej św iadczenia, zwłaszcza w zakresie dw óch fu nkcji: p ro k re a c ji i socjalizacji. Rodzina nie tylko dostarcza now ych członków, ale także przygotow uje ich do akty w neg o u czestnictw a w ży­ ciu tych organizacji. Biorąc pod uw agę fa k t „ilościow ej” i „jakościo­ w ej” rek ru tacji członków przez państw o i Kościół za pośrednictw em ro ­ dziny, nie trzeba się dziwić, że obydw ie organizacje zawsze sta ra ły się określać jej cele i zadania oraz utrzy m y w ać ją pod sw oją kontrolą.

W spólnota rodzinna ze swej .s tro n y zawsze św iadczyła fu n k cjon aln y w kład w społeczeństwo państw ow e i kościelne. Jed n ak że w m iarę w zro­ stu i pogłębiania się przem ian polegających n a przejściu z k u ltu ry tra d y ­ cyjnej w in d u strialn ą \ zm ieniała się rola rodziny w życiu społeczno-re- ligijnym . Zachodzące zm iany w m ak ro stru k tu rz e społeczeństw globalnych znalazły odbicie we w szystkich m ik ro stru k tu rach , w ty m ta k ż ^ w e w spól­ nocie rodzinnej. P rzem iany rodziny w spółczesnej m ożna trak to w ać jako „w ypadkow ą” przem ian w k u ltu rze i społeczeństw ach globalnych — świeckich i religijnych.

Biorąc pod uw agę w zajem ne zależności, jak ie zachodzą m iędzy w spól­ notą rodzinną i społeczeństw am i globalnym i, m ożna przyjąć, że w w y n ik u przem ian kulturow o-społecznych zm niejszył się zasięg i c h a ra k te r w za­ jem nych oddziaływ ań rodziny na społeczeństw a globalne i społeczeństw globalnych n a rodzinę. W m yśl tej tezy m ożna mówić, że w zajem ne in te r­ akcje m iędzy rodziną a społeczeństw am i globalnym i p rzedstaw iały się nieco inaczej w cyw ilizacji trady cy jnej i w cyw ilizacji in d u strialn ej.

So-1 T e rm in „ k u lt u r a ” ro z u m ie s ię tu t a j sz e ro k o , z a ró w n o d la o k re ś le n ia k u l t u r y m a te ria ln e j (cy w ilizacji) j a k i k u ltu r y d u c h o w e j ( k u ltu r y w s e n s ie ścisły m ). P o ję c ie „ k u ltu r a tr a d y c y jn a ” i „ k u lt u r a in d u s tr i a ln a ” p re c y z u je d o k ła d n ie j J . Z ió łk o w sk i (U rb a n iza c ja — M ia sto —O sied le. S tu d ia so cjo lo g iczn e. W a rs z a w a 1965 s. 12 nn.).

(2)

cjologię in te resu je jeszcze coś więcej, m ianow icie jaki jest kierunek prze­ m ian rodziny jako in sty tu cji społeczno-religijnej n a tle przem ian w spo­ łeczeństw ach globalnych i k u ltu rze? D odajm y, że in sty tu cja rodziny jest tu ta j tra k to w a n a jako zm ienna zależna od ko ntek stu przem ian kulturow o- -społecznych. Pozw ala to n a pow iązanie przem ian zachodzących w rodzi­ nie, a ściślej w religijnej funkcji in sty tu cji rodziny, z procesem sekula­ ryzacji. Przez ten o statni rozum ie się tu ta j proces em ancypacji różnych subsystem ów w ram ach całościowego” społeczeństwa, w tym także ro­ dziny jako in sty tu cji społeczno-religijnej, stanow iącej subsystem społe­ czeństw globalnych, p ań stw a (narodu) i Kościoła.

1. R O D Z IN A JA K O IN S T Y T U C JA S P O Ł E C Z N O -R E L IG IJN A

Według' J. H. F ichtera, in sty tu cja z socjologicznego p u n k tu widzenia, je s t to „ko nfig uracja albo kom binacja wzorów zachow ań w spólnych pew ­ nej liczbie jed nostek ludzkich i skierow anych ku zaspokojeniu podstaw o­ w ych potrzeb g ru p y ” 2. D efinicję tę będzie m ożna łatw iej zrozumieć, gdy się zwróci uw agę n a zaw arte w niej cechy. Należą do nich następujące:

1. In sty tu c ja jest u k ieru n k o w an a celowościowo (co oznacza, że celem jej jest zaspokojenie społecznych potrzeb. In sty tu cja obejm uje zespół spo­ sobów zachow ania się, za pom ocą któ ry ch jednostki zrzeszone regulują określone i w ażne interesy.

2. In sty tu c ja je s t treściow o w zględnie stała. W zory zachowań, role i stosunki społeczne m iędzy ludźm i są w ram ach określonej ku ltu ry op arte n a tra d y c ji i stałych urządzeniach. J a k każde dzieło ludzkie, tak i in sty tu c ja poddana jest zmianom, jednakże zm iany in sty tu cji dokonują się w sposób powolny.

3. In sty tu c ja jest u stru k tu ry zo w an a. Jej części składow e m ają ten ­ dencję do tego, by się w zajem nie splatać i um acniać. W ynika to z faktu, że społeczne role i stosunki stanow ią ciągłą kom binację wzorów zacho­ wań.

4. In sty tu c ja stanow i zam kniętą s tru k tu rę i funkcjon uje jako jed ­ ność. W praw dzie nie m ożna w pełni oddzielić jednej in sty tu cji od in­ nych, jednakże każda in sty tu c ja fu n kcjo n u je jako rozpoznaw alny i „sa­ m odzielny” zespół ludzkich sposobów zachow ania się.

5. In sty tu c ja o tyle m a pew ne znaczenie, o ile w jej ram ach ciągle urzeczy w istniają się zachow ania stosow ne do reguł zachow ań; te ostatnie u jęte są bądź w postaci przepisów i praw , bądź w postaci zwyczajów.

2 J . H . F i c h t e r. G r u n d b e g r iffe d e r S o zio lo g ie. T łu m . z ang. H rsg . E. B odzen- ta . W ie n -N e w Y o rk 1968 s. 150.

(3)

W oparciu o w ym ienione powyżej cechy F ich ter podaje drugą, do­ kładniejszą już definicję in sty tu cji. A utor określa ją jako „w zględnie trw ałą stru k tu rę op artą na społecznych w zorach zachow ań, rolach i sto­ sunkach, za pomocą których jednostki ludzkie, w ustalony, usankcjono­ w any i jednolity sposób, zaspokajają podstaw ow e potrzeby społeczne” 3. W spólnota rodzinna spełnia w szystkie w ym ienione tu ta j właściwości. Toteż z socjologicznego p u n k tu w idzenia m ożna ją trak tow ać jako in sty ­ tucję społeczną.

1. Rodzina bowiem um ożliw ia zaspokojenie w określony sposób pod­ staw ow ych potrzeb społecznych, jak reg ulacja potrzeb seksualnych, po­ trzebę dziecka jako przedłużenie osoby, potrzeby intym ności i emocjo- nalności m ałej grupy itd. Celościowe ukierun k ow an ie zaznacza się także w biologicznej i społecznej repro d uk cji ludzi.

2. Stałość rodziny uw idacznia się w tym , że w jej ram ach „p rzeka­ zyw ane” są z pokolenia na pokolenie podstaw ow e w artości społeczeń­ stw a i w zory zachowań regulow ane przez trad y cje i obyczaj. W praw dzie zm iany rodziny przy przejściu z k u ltu ry trad ycyjnej w in d u stria ln ą za­ znaczają się dość w yraźnie, jednakże nie prow adzą one do zakw estio­ now ania jej istotnych funkcji.

3. Rodzina opiera się na stosunkow o trw ałej stru k tu rze. Takie role, jak płci, wieku, generacji zn ajdu ją w niej ciągłe pow iązanie i pew ną kon­ figurację. S tru k tu raln ej kom binacji ról rodzina n ad aje uniw ersaln y cha­ rakter.

4. Rodzina stanow i m ały i w zględnie zam knięty system . W yróżnia się w niej pozycje ojca, m atki, syna, córki. Podm ioty ty ch ról w zajem nie w spółdziałają w zakresie aktyw ności rodzinnej. W w y nik u tego w spół­ działania rodzina Osiąga wysoki stopień in tegracji jed no stki w grupie oraz w ytw arza pew ien zakres bezpośrednich, osobistych stosunków „face- -to-face”.

5. Rodzina w reszcie stw arza dogodne i specyficzne w a ru n k i pozw a­ lające jednostce ludzkiej na spełnienie zw iązanych z nią oczekiw ań ze strony społeczeństw globalnych, regulow anych bądź praw em stanow io­ nym, bądź „p raw em ” zwyczajowym .

Rodzina jed n ak jest nie tylko in sty tu cją społeczną, ale także religijną. T rafnie w yraził to jeden z socjologów am erykańskich, G. M urphy, n a ­ zywając ją w spólnotą „w irtu aln ie relig ijn ą ” 4. In n y zaś socjolog, J. Wach, w ykazuje, że rodzina w różnych społeczeństw ach była szczególnym

3 T am że s. 151.

4 P o d a ję za: A. T e r s t e n j a k . P sy c h o so zio lo g ie d er Z u g e h ö r ig k e it z u r K irc h e .

B eiträ g e z u r re lig io n sso zio lo g isc h e n F o rsch u n g . W : In te r n a tio n a le s J a h r b u c h fü r R eligionssoziologie. Bd. 4. K ö ln -O p la d e n 1968 s. 40.

(4)

„m iejscem ” relig ijn y ch ćwiczeń i p ra k ty k 3. W rodzinie w spólnie modlono się i obchodzono relig ijne św ięta. Dziecko od najw cześniejszych łat było w ciągane w relig ijn ą atm osferę rodzinną, w sam odzielny ry tm dnia mo­ d litw y i w pew ne sposoby życia religijnego, ja k rozm yślania, skupienia, p rak ty k i p o k utn e itp. Swój relig ijn y ch a ra k te r rodzina zawdzięcza jednak przede w szystkim organizacjom religijnym , czyli różnym kościołom, które interesow ały się nią ze w zględu n a rek ru tac ję i socjalizację nowych członków.

Kościół katolicki zawsze otaczał rodzinę szczególną troską. Można po­ wiedzieć, że w śród w ielu in sty tu cji społecznych, rodzina zajm owała w chrześcijańskim system ie w artości cen traln e miejsce. Kościół ze swego system u w artości w yprow adzał dla niej norm y zachowań, które — dzięki swej specyfice — pozw alały na odróżnienie rodziny chrześcijańskiej od niech rześcijań sk iej. N orm y te odnosiły się zarów no do chrześcijańskiego m ałżeństw a, ja k i do chrześcijańskiej rodziny. Tej o statniej bow iem nie m ożna oddzielać od m ałżeństw a 6.

P rzede w szystkim Kościół katolicki określił sens i istotę m ałżeństw a chrześcijańskiego. C hrystus podniósł tę in sty tu cję społeczną do godności sakram en tu . Takie w yrażenia, jak „praw o boskie”, „porządek stw órczy”, „porządek m o raln y ”, są w języ k u kościelnym synonim am i pojęć, za po­ mocą k tó ry ch ch a ra k te ry z u je się m ałżeństw o chrześcijańskie. Ze swej isto ty tra k to w a n e jest ono jako udział w boskim akcie stw órczym i służy zaspokojeniu, obok świeckich, także potrzeb religijnych.

Podnosząc in sty tu cję m ałżeństw a do godności sakram entu, Kościół oczekuje od sw oich członków, że zaw arcie m ałżeństw a będą traktow ać jako nieodw ołalną decyzję. W iąże się z tym żądanie nierozerw alności m ał­ żeństw a oraz m onogam ii. Kościół dopuszcza tylko specyficzną form ę po­ ligam ii, m ianow icie poligam ię sukcesyw ną.

Kościół określił także cel chrześcijańskiego m ałżeństw a. C h arak tery ­ styczne jest przy tym , że aż do Soboru W atykańskiego II szczególne zna­ czenie przyw iązyw ano do tzw. „pierw szorzędnego” celu m ałżeństw a. Ce­ lem ty m jest rodzenie i w ychow anie potom stw a. Kościół jako orga­ n izacja relig ijn a zajm ow ał się m ałżeństw em m. in. z p u n k tu widzenia „w łasnego in te re su ”, tj. biologicznej rep rod ukcji i religijnej socjalizacji now ych członków. O bydw ie te fun kcje były wysoko cenione zarówno przez urzędow e nauczanie Stolicy A postolskiej, ja k i przez podręczniki teologii m oralnej oraz p raw a kościelnego.

5 J . W a c h . S o cjo lo g ia relig ii. T łu m . z an g . W a rs z a w a 1961 s. 87 nn.

6 P o r. L. V a s k o v i c s . R e lig io n u n d F a m ilie — S o zio lo g isch e P r o b le m ste llu n g

u n d H y p o th e s e n . W : R e lig io n im U m b ru c h . S o zio lo g isch e B e iträ g e z u r S itu a tio n vo n R e lig io n u n d K ir c h e in d e r g e g e n w ä r tig e n G e se llsc h a ft. H rsg . J . W ö ssn er. S tu ttg a r t

(5)

„W ielodzietność” trakto w an o jako łaskę Bożą. W szelkie rodzaje kon­ troli repro d u k cji biologicznej b yły przez Kościół odrzucone i obłożone sankcjam i. W edług n au k i Kościoła każdy ak t m ałżeński sam z siebie m usi być przyporządkow any poczęciu potom stw a. Pogląd ten został w yp ro w a­ dzony z system u w artości katolickiej ety ki seksualnej. W m yśl tego w a r­ tościow ania Kościół oczekuje od swoich członków, że zaw ierając m ałżeń­ stwo chrześcijańskie, zobow iązują się do biologicznej reprodukcji. S ta ­ w ianie w arunków m ogących istotnie ograniczać cielesne rodzicielstw o, prow adzi do uniew ażnienia samego a k tu m ałżeństw a kościelnego.

Podobnie w ychow anie dziecka wiąże się rów nież z norm am i w ydedu- kow anym i z chrześcijańskiego system u w artości. G dy chodzi o tę funkcję, Kościół ingeruje głów nie w treść socjalizacji rodziny. In te resu je go m ia­ nowicie to, by jego członkowie, zaw ierając m ałżeństw o kościelne, zobo­ wiązali się do w ychow ania dzieci w duchu chrześcijańskiego system u w artości i norm , a później zobow iązanie to realizow ali. Kościół żąda od rodziców chrześcijańskich ciągłej w spółpracy w zakresie rozw oju re lig ij­ nego dziecka.

' Pom ijając szczegółową analizę „dalszych” celów m ałżeństw a, trzeb a nadm ienić, że Sobór W atykański II nie w prow adza rozróżnienia n a „p ier­ w szorzędne” i „drugorzędne” cele m ałżeństw a. W dalszym ciągu jednak, w oparciu o chrześcijańską hierarch ię w artości, p rzyw iązuje duże znacze­ nie do fu n k cji rodziny — rodzenia i w ychow ania potom stw a. W K o n s ty ­ tucji duszpasterskiej o Kościele w św iecie w sp ó łczesn ym czytam y: „Z sa­ mej zaś n a tu ry swojej in sty tu cja m ałżeńska oraz miłość m ałżeńska n a s ta ­ wione są n a rodzenie i w ychow anie potom stw a, co stanow i jej jak by szczytowe uw ieńczenie” (nr 48) oraz „M ałżeństw o i miłość m ałżeńska z n a tu ry swej skierow ane są ku płodzeniu i w ychow yw aniu po tom stw a” (nr 50). Ju ż te dw ie w ypow iedzi dostatecznie c h a ra k te ry z u ją w spółczesną naukę Kościoła w zakresie celów m ałżeństw a.

Z celem m ałżeństw a jako in sty tu cji religijnej Kościół w iązał ocenę pozycji i ról członków rodziny: ojca, m atki, sy na i córki. W chrześci­ jańskim system ie w artości najw yżej ceniona b y ła zawsze pozycja m ęża i ojca. Ojcu przydziela się szersze kom petencje w po dejm ow aniu decyzji oraz w iększą przestrzeń działania — w rodzinie i poza rodziną. Rola m atki sprow adza się głów nie do roli m acierzyństw a. Od m atk i oczekuje się pewnego przyporządkow ania się i gotowości posłuszeństw a w sto sun ­ ku do m ęża i ojca. Podobnie dzieci w in ny być przyporządkow ane pa- triarch aln em u a u to ry teto w i rodziny. Od n ich szczególnie oczekuje się po­ słuszeństw a. W zakresie chrześcijańskiej oceny pozycji i ról w rodzinie dokonują się pew ne zm iany; nie są one jed n a k jeszcze w yraźnie zazna­ czone, n aw et w dokum entach Soboru W atykańskiego II.

Naszkicowane powyżej oczekiw ania Kościoła katolickiego w stosun ku

(6)

do m ałżeństw a i rodziny chrześcijańskiej były w różnych okresach czasu rozm aicie ro zp atry w an e. N iem niej zawsze b y ły stosow ane pew ne w e- w n ątrzo rg anizacyjne sankcje o ch arak terze religijnym , jak np. odmowa określonej posługi religijnej, w yłączenie z Kościoła itd. Sankcje te miały ponadto c h a ra k te r społeczny, tzn. stosow anie ich sprow adzało określone sk u tk i nie tylko w dziedzinie ściśle religijnej, ale także w innych zakre­ sach życia społecznego i publicznego.

Nie ulega w ątpliw ości, że Kościół katolicki, podobnie zresztą ja k inne organizacje religijne, chrześcijańskie i pozachrześcijańskie, zawsze był żyw otnie zainteresow any religijny m ch arak terem in sty tu cji m ałżeństw a i rodziny, co znajdow ało w yraz w określaniu oczekiwań dla swoich człon­ ków zaw ierających związki m ałżeńskie. Słusznie podkreśla L. Vaskovics, że Kościół zawsze dążył i dąży do tego, by chrześcijańskie w artości i no r­ m y zintegrow ać w in sty tu c ji m ałżeństw a i rodziny, i w ten sposób stw o­ rzyć „ch rześcijańską” in sty tu cję m ałżeństw a i ro d z in y 7. Biorąc pod uw a­ gę to oddziaływ anie Kościoła n a rodzinę przez form ułow anie oczekiwań dla swoich członków w duchu chrześcijańskiej hierarchii w artości, można w sposób uzasadniony trak tow ać ją nie tylko jako in sty tu cję społeczną, ale także jako in sty tu cję religijną.

N ależałoby jeszcze zapytać, dlaczego Kościół tak bardzo zainteresow any je s t rod ziną jako in sty tu c ją relig ijn ą? Z socjologicznego p u n k tu widzenia podstaw ow ego znaczenia n ab iera p roblem re k ru ta c ji do Kościoła, zw ią­ zany z re p ro d u k c ją biologiczną i socjalizacją relig ijn ą w spólnoty rodzin­ nej. Pod ty m w zględem Kościół isto tn ie jest zależny od funkcjonalnego św iadczenia rodziny.

W edług R. M ayntza każda organizacja m usi w ypełnić trzy zadania dla Zabezpieczenia swego istnien ia i rozw oju: a) ciągle pozyskiw ać now ych członków, b) zabiegać o ich trw an ie w organizacji i c) troszczyć się o w y­ pełnianie przez nich ról w organizacji 8. W ym agania te m ają zastosowa­ nie nie tylko w organizacjach świeckich, ale także w organizacjach reli­ gijnych. Isto tn a różnica m iędzy ty m i dw om a typam i organizacji polega n a sposobie form ułow ania w ym ienionych postulatów .

R e k ru ta c ja członków do Kościoła katolickiego odbyw a się n a drodze afiliacji n a tu ra ln e j, co w iąże się z p ro k reacy jn ą i socjalizacyjną funkcją rodziny. Kościół św iadom ie fu n kcję tę zw iązał z re k ru ta c ją swoich człon­ ków. Znalazło to w yraz przede w szystkim w norm ach konfesyjnej endo- gam ii, tzn., że członkow ie Kościoła w zasadzie pow inni zaw ierać m ałżeń­ stw a m iędzy sobą. Jeśli zaś zaw ierają związki m ałżeńskie z członkami

7 T a m ż e s. 336.

8 R. M a y n t z . S o zio lo g ie d e r O rg a n is a tio n . 4. A u fl. R e in b e k b e i H a m b u rg 1969 s. 11.

(7)

innych w yznań lub z niew ierzącym i, Kościół zabiega o to, by dzieci otrzy ­ m ały katolickie w ychow anie. In sty tu cjo n a ln ie określił cele m ałżeństw a, m. in. rodzenie potom stw a i żądał, by cel ten b ył realizow any. P on ad to zobowiązuje swoich członków w stęp u jący ch w zw iązki m ałżeńskie do w ychow yw ania dzieci w duchu w artości i n o rm system u ch rześcijań sk ie­ go. Zakłada to chrzest dzieci, k tó ry z reg u ły udzielan y je st po urodzeniu dziecka.

A filiacja n a tu ra ln a nie rozw iązuje jeszcze problem u trw a n ia członka w organizacji Kościoła. P rzyjęcie ch rztu jednakże zobow iązuje do zin ter- nalizow ania system u w artości i norm Kościoła. Od tego bow iem zależy realizacja trzeciego w arunku, tj. w ypełnienie roli członka organizacji K o­ ścioła. Internalizacja system u w artości i norm Kościoła jako przygotow a­ nie do roli relig ijnej członka zakładu, np. w edług O. G. B rim a i St. W hee- l e r a 9, spełnienie trzech w arunków , m ian o w icie: osiągnięcie pew nego m inim um w iedzy na tem at celów organizacji i zw iązanych z nim i ocze­ kiwań, w ypracow anie odpow iedniej m otyw acji uzasadniającej kościelne w artości i norm y oraz wyznaczone przez nie sposoby zachow ań, wreszcie ugruntow anie przekonania, że członek jest w stanie spełnić zw iązane z nim oczekiwania. Rodzina m a w ty m zakresie do spełnienia specjalną rolę. J a k zobaczymy później, 'od niej bow iem zależy podstaw ow a socja­ lizacja religijna dziecka.

Trzeci postulat zw iązany z przynależnością do organizacji obejm uje troskę Kościoła o w ypełnianie roli religijnej przez członków. Kościół ok re­ śla tę rolę staw iając im pew ne oczekiw ania obłożone sank cjam i. W y­ pełnienie roli zależy w dużym sto pn iu od tego, czy członkow ie odczu­ w ają religijne potrzeby, a następn ie, czy Kościół um ożliw ia ich dostatecz­ ne zaspokojenie. Z pew nością łatw iej te n problem rozw iązyw any był w społeczeństw ie tra d y c y jn y m niż w przem ysłow ym . W ty m zakresie rów nież konieczna jest w spółpraca rodziny z Kościołem.

Przedstaw ione powyżej postu laty przynależności do organizacji, w tym do organizacji religijnej, ja k ą je s t Kościół katolicki, w sposób dostatecz­ ny uzasadniają fakt, dlaczego Kościół zawsze zabiegał o to, by in sty tu cja rodziny b y ła in sty tu cją religijną. Z kolei zw róćm y uw agę n a relig ijn ą fu nkcję rodziny, by się przekonać, że m im o zm ieniających się w a ru n ­ ków kulturow o-społecznych in sty tu c ja ta jest nie tylko p o d atn a do p eł­ nienia tej fu nkcji, ale także fakty czn ie ją p ełniła i pełni.

9 O. C. B r i m , S. W h e e l e r . S o c ia liz a tio n a fte r c h ild h o o d . N e w Y o rk —L o n ­ d on— S y d n ey 1966 s. 25.

(8)

2. R E L IG IJ N A F U N K C J A R O D Z IN Y W A S P E K C IE P S Y C H O L O G II I S O C JO L O G II

W spółcześnie nierzadko m ożna się spotkać z poglądem, że rodzice nie pow inni rozstrzygać o w yborze św iatopoglądu dziecka. To ostatnie może sam o zdecydow ać o sobie po dojściu do w ieku dojrzałego. W świetle w spółczesnych badap z zakresu psycho-socjologii pogląd ten okazuje się błędny. Dziecko bow iem dokonuje w yboru znacznie wcześniej, zanim je ­ szcze w ejdzie w k o n tak ty z szerszym i grupam i społecznymi. Na tym tle słuszniejszy w y daje się pogląd przypisujący rodzinie nieodw racalny w pływ w zakresie w ychow ania religijnego 10.

Socjologowie, om aw iając fu n k cję relig ijn ą rodziny, um iejscaw iają ją bądź w ram ach fu n k c ji socjalizacyjnej (w ychow aw czej) bądź w ram ach szerszego procesu przek azu kulturow ego, jak i ma m iejsce w rodzinie. S to­ sow nie do tego, w lite ra tu rz e z zakresu psychologii, i socjologii można zetknąć się z dw om a w yrażeniam i, niekiedy zresztą utożsam ianym i, m ia­ now icie: „socjalizacja” i „ a k u ltu ra c ja ” W Pod pojęciam i tym i rozum ie się proces przekazy w ania — w ram ach in sty tu cji społecznej — wartości, sche­ m atów k u ltu ro w y ch i sym boli oraz proces uczenia określonego ty p u za­ chow ań, przez k tó re jed n o stk a ludzka wchodzi w grupę społeczną, społe­ czeństw o i k u ltu rę. N ajw ażniejszą, niem al uprzyw ilejow aną rolę w tym zakresie pełni rodzina, w ram ach której dokonuje się pierw sza socjaliza­ cja dziecka, tzw. socjo-kulturow e narodzenie, czyli ukształtow anie osobo­ wości kultu ro w ej.

R eligijna fu n k cja rodziny obejm uje w szystkie w ym ienione powyżej elem enty procesu p rzekazyw ania i uczenia, jednakże o charakterze reli­ gijnym . Znaczy to, że rodzina w procesie przekazyw ania i uczenia w d ra­ ża dziecku relig ijne w artości, schem aty kulturow e, symbole oraz związa­ ne z nim i w zory relig ijn y ch zachow ań. Rodzina w yw iera trw ały w pływ w ty m zakresie, poniew aż poprzez nią dokonuje się integracja dziecka z globalnym społeczeństw em religijnym , tj. z Kościołem. Z socjologicz­ nego p u n k tu w idzenia proces ten m ożna nazwać kształtow aniem społecz- no-religijnej dym ensji człowieka. W yjaśnienia tego procesu m ożna poszu­ kiw ać zarów no w psychologii, ja k i w socjologii.

a) Psychologiczny a spekt w yjaśnienia

W edług opinii psychologów 12 dziecko w najw cześniejszej fazie swego 10 P o r. L. V o y e. L ia iso n e n tr e la re lig io n e t les jo n c tio n s c u ltu r e lle s de la fa ­

m ilie . „S o c ia l C o m p a s s ” 16:1969 s. 355.

11 P o r. I n s t i t u t fü r k ir c h lic h e S o z ia lfo rsc h u n g . R e lig io n u n d F a m ilie . Tl. 1: R e ­

ligiöse E in s te llu n g e n u n d V e r h a lte n s w e is e n bei k a th o lis c h e n F a m ilie n . W ien 1966 s. 1.

12 P o r. np. Cl. B. M o r e, W . E. C o l e . S o cio lo g y in e d u c a tio n a l pra ctice. B o s­ to n —H o u g h to n —M ifflin —C a m b rid g e 1952.

(9)

rozw oju jest szczególnie podatne n a w p ły w rodziny. J e st to bow iem okres, w którym nie w ystąpiły jeszcze żadne uw aru n k o w an ia ze stro n y środo­ wiskowego przekazu lub uprzedniego doświadczenia. W pływ ten je s t tym skuteczniejszy, im bardziej rodzina podczas pierw szych la t życia dziecka dysponuje całością jego czasu i im częściej stosuje pew ne techniki i p ra k ­ tyki wychowawcze. D odatkow ym czynnikiem sprzyjającym oddziaływ aniu rodziny na dziecko jest prestiż rodziców u kazujący się n a fundam encie „to taln ej” zależności dziecka oraz elem ent k ontroli zw iązany z ro lą rodzi­ cielską i inty m nym ch arakterem relacji rodzinnych. Z pew nością oddzia­ ływ anie tych czynników jest różne w zależności od epoki rodziny; nie­ m niej jednak n aw et w w aru nkach najbardziej niesprzyjających, rodzina jest zdolna w yw ierać trw ały w pływ n a późniejsze o rientacje i w ybory dziecka. Wiąże się to z faktem , że w tym pierw szym , najw cześniejszym okresie rozw oju człowieka, rodzina, nie m ając k o n k u ren tó w w postaci szerszych zbiorowości społecznych, oddziałuje n a niego bezpośrednio.

Czynnikiem szczególnie sprzyjającym trw ałem u i głębokiem u oddzia­ ływ aniu rodziny n a dziecko jest klim at em ocjonalny, jak i ona w ytw arza. W skazują na to psychologow ie i psych iatrzy przy w y jaśn ian iu później­ szych orientacji i w yborów dziecka 13. Dzięki niem u dokonuje się u dzie­ cka proces identyfikacji z rodzicam i i w drożenie m odeli zachow ań tak faktycznych, jak i sym bolicznych. J. P iag et p ró b uje n a w e t określić etap y tego procesu wychodząc od zw ykłego naśladow nictw a, a kończąc n a d u ­ chowym obrazie sym bolicznym 14, Odnosząc zaś ten proces do dziedziny religijnej, H. C arrier pisze: „Dziecko poprzez sam fa k t doznania poczucia bezpieczeństw a i opieki ze stro n y g ru p y rodzinnej, uczy się doceniać i sza­ nować to wszystko, co jego rodzice cenią sobie najb ard ziej. W szystko, co znajduje się „ponad” uczuciem rodzicielskim p rzy b iera w oczach dziecka w artość absolutu. O dkryw a ono stopniow o sieć zobow iązań w łaściw ych dla jego g rupy n atu raln ej. Miłość rodzicielska, dobrodziejstw a w ynik ające z poczucia bezpieczeństw a, w spólne norm y oraz gesty religijn e zalecone przez rodziców, w szystko to łączy się z tajem niczym i pow iązaniam i, k tó re dziecko uczy się nazyw ać w swoich n aiw n y ch m o d litw ach ” 15. C ytow any autor tw ierdzi, że w tym w łaśnie okresie dokonuje się „pierw sze p rzeb u ­ dzenie psycho-religijne” dziecka 16. Rodzice odg ryw ają w tym przebudze­ n iu uprzyw ilejow aną rolę.

13 P o r. V o y é, jw . s. 358.

14 J . P i a g e t . R o z w ó j ocen m o r a ln y c h d zie c k a . T łu m . z frą n c . W a rs z a w a 1967 s. 21 nn.

15 H. C a r r i e r . P sy ch o -so cio lo g ie de Va p p a rte n a n c e re lig ie u se . Éd. 3. R o m a 1966 s. 138.

(10)

b) Socjologiczny aspekt w yjaśnienia

B iorąc pod uw agę ten aspekt w y jaśn ien ia należy uw zględnić przede w szystkim języ k (mowę) p rzekazany dziecku przez rodziców. Mowa służy do przenoszenia w artości k u ltu row y ch (wśród których naczelne miejsce zajm u je religia) i do uczenia się w zorów zachow ań (będących funkcją w artości kulturow ych). Inaczej mówiąc, dziecko za pomocą m owy przeno­ si n a siebie w artości k u ltu ro w e i w zory zachowań, deklaru jąc jednocześnie sw oją przynależność do nich. Słusznie ktoś powiedział, że „ k u ltu ra jest plebiscytem każdego d n ia”. H. L efebvre w skazuje na trzy funkcje języka jako św iadka k u ltu ry : a) F u nk cja odnosząca się do relacjonow ania. Po­ przez język przynależność k u ltu ro w a może być w yrażana, a naw et nie­ św iadom ie zaśw iadczona. Dzięki tej funk cji osoba posługując się pew ny­ m i pow iedzeniam i, zw rotam i, stereotypam i, zespołami konstrukcji, dźwię­ kam i, stylam i itd., u jaw n ia sw oją przynależność kulturow ą, b) Funkcja k u m u la ty w n a języka. Poprzez nią osoba zm ierza do zachow ania i sku­ m ulow ania w yuczonego dośw iadczenia, c) F u n kcja sy tu acy jn a języka. P ozw ala ona osobie opisać i w yrazić różne sytuacje. „Sytuacje przeżyte, przebyte, przezw yciężone — pisze au to r — są nie tylko sytuacjam i jed ­ n o stek w raz z ich dram atam i, lecz także sytuacjam i gru p w łącznie z kla­ sam i społecznym i, ludam i i n aro d am i” 17.

J a k w idać z powyższego, język odgryw a w ażną rolę w internalizacji w arto ści i w zorów zachow ań. N a sk u tek p rio ry te tu i trw ałości interw encji rodzinnej, rodzice m ają decydujący w pływ na przyszłe orientacje i w y ­ b o ry dzieci. D zięki nim dziecko uczy się, ja k m a się zachowywać w spo­ łeczeństw ie. W żm udnej procedurze przysw ajania m usi ono poznać n o r­ m y zachow ań, „w yuczyć” się swej roli płci, wieku, pokolenia, pozycji spo­ łecznej, przysw oić sobie m echanizm y kontroli, czy lepiej, sam okontroli w sto su nk u do w artości i norm obow iązujących w jego otoczeniu; słowem, dziecko m usi się zintegrow ać z k u ltu rą swego społeczeństw a przez liczne procesy socjalizacyjne, jak im poddane jest w ram ach życia rodzinnego.

Ogólnie m ówiąc, z psychologicznego p u n k tu widzenia, rodzina stw a­ rz a dziecku w a ru n k i id en ty fik acji z system em w artości, norm i wzorów zachow ań zaakceptow anych przez rodziców; zaś z socjologicznego punktu w idzenia rodzina stw arza w aru n k i przenoszenia na dzieci system u w ar­ tości, n o rm i w zorów zachow ań p rzy jęty ch przez rodziców. Jed en i drugi proces uzależniony jest przede w szystkim od postaw y sam ych rodziców. M ożna w ysunąć hipotezę, że im bardziej religijna rodzina, tym bardziej relig ijn e dzieci; co w ięcej, religijność może być „dziedziczona” w zna­ czeniu dziedzictw a kulturow ego. Oznacza to, że rodzice przekazują w a r­

(11)

tości i norm y religijne oraz w zory relig ijn ych zachow ań w ram ach życia rodzinnego. Pod tym względem Kościół uzależniony je s t od środow iska rodzinnego.

3. R E L IG IJ N A F U N K C J A R O D Z IN Y • W S P O Ł E C Z E Ń S T W IE P R E IN D U S T R IA L N Y M

Przez „społeczeństwo p rein d u strialn e ” rozum ie się tu ta j taki ty p spo­ łeczeństwa, w którym nie zaznaczyły się jeszcze procesy przem ian w y ­ wołane przejściem z cyw ilizacji trad y cy jn ej do in d u strialn ej. „Społeczeń­ stwo preidustrialne, nazyw ane rów nież „społeczeństw em rolniczym ” od­ znaczało się tym , że głów nym źródłem u trz y m an ia ludności i podstaw ą dochodu narodow ego było rolnictw o. Choć problem y te nie są jeszcze dostatecznie przebadane, socjologowie tw ierdzą, że w tym ty p ie społeczeń­ stw a niem al w szystkie rodziny w szerokim zakresie w ypełn iały fu nkcję re lig ijn ą 1S. W środow iskach katolickich polegało to n a przekazyw aniu przez rodzinę chrześcijańskiego system u w artości i norm oraz uczeniu chrześcijańskich wzorów zachowań.

W społeczeństwie p rein d u strialn y m Kościół i państw o (naród) id en ty ­ fikow ały się (Kościół narodow y w zględnie państw ow y). Znalazło to w yraz w „pom ieszaniu” niem al w szystkich s tru k tu r społecznych z podstaw ow y­ mi in sty tu cjam i kościelnym i. Kościół z jednej stro n y p rzen ika w szystkie s tru k tu ry społeczne, jak: rodziny, w spólnoty lokalne, szkoły, k o rporacje, stow arzyszenia, zakres wolnego czasu itd., z drugiej zaś, jego w łasne in ­ stytucje, jak parafia, diecezja, spełniały często rolę nadrzędnych agencji społecznych, in teg ru jący ch in sty tu cje cyw ilne. W ładze cyw ilne i kościelne zostały połączone czymś w rod zaju m ilczącego paktu . Pierw sze p rze j­ m owały nadzór nad przepisam i kościelnym i, obyczajam i i praktykam i religijnym i, drugie udzielały w ładzom cy w ilnym m oralnego w sparcia i pomocy. Kościół nie tw orzył w łasnych s tru k tu r religijnych, lecz „w cie­ lał się” w s tru k tu ry cyw ilne poprzez k tó re oddziaływ ał na całe społeczeń­ stwo. D ostarczały one Kościołowi podstaw ow ych elem entó w do tw o rze­ nia m ik ro stru k tu r o ch ara k te rz e „m ieszanym ” — relig ijn y m i cyw ilnym . Poszczególne m ik ro s tru k tu ry stanowuły niejak o stopnie pośrednie, za po­ mocą któ ry ch jed n ostk i ludzkie k ształto w ały sw oją przynależność do spo­ łeczeństw globalnych — p ań stw a i Kościoła. N ależy podkreślić, że d a w ­ ne m ik ro stru k tu ry Kościoła odznaczały się dychotom iczną przyn ależn o ś­ 18 P o r. L. V a s c o v i c s . R elig io n sso zio lo g isc h e A s p e k te d e r S o z ia lis a tio n w e r to ­

r ie n tie r te r V e r h a lte n s fo r m e n . W : In te r n a tio n a le s J a h r b u c h f ü r R elig io n sso zio lo g ie.

(12)

cią: relig ijn ą i cyw ilną. Dla K ościoła b y ły to elem en ty „zapożyczone” ze społeczeństw a cyw ilnego. W k onsekw encji ta k długo m ogły one gw a­ rantow ać skuteczność oddziaływ ania Kościoła na społeczeństwo, jak długo pozostaw ały niezm ienione, tzn. zachow ały podw ójny c h a ra k te r i peł­ niły dw ojakie fu n k cje w globalnym społeczeństw ie cyw ilnym i religij­ nym .

Id en ty fik acja Kościoła z narodem (państwem ) znalazła w yraz również w przek azyw an iu przez w ym ienione wyżej m ik ro stru k tu ry system u w ar­ tości i norm oraz chrześcijańskich w zorów zachowań. Płynęło to z pro­ stego fak tu, że' w artości, norm y i w zory zachow ań chrześcijańskich były „w bu d o w an e” w globalne społeczeństw o narodow e (państwowe), stając się częścią i p arcelą” codziennego życia ludzi. Internalizacja chrześcijańskich w artości, norm i w zorów zachow ań jako kulturow ych elem entów społe­ czeństw a p rein dustrialn ego było u łatw ione ze w zględu na fakt, że społe­ czeństw o tw orzyło zam kn ięty sy stem społeczny. F unkcjonow ały one na zasadzie pew nego „m o no litu ” w e w spólnotach koncentrycznych, tzn. w g ru p ach w zajem n ie przen ik ający ch się. Nie trzeb a jed n a k jakiegoś szczególnego w ysiłku, by w ykazać, że w tej sytuacji kościelne wartości, norm y i w zory zachow ań, nie były w pełni zinternalizow ane przez człon­ ków społeczeństw a, lecz stanow iły raczej „dziedzictwo k u ltu ro w e” w pa­ ja n e im pod p rzy m u sem społecznego nacisku. W społeczeństw ie p rein- d u strialn y m dom inow ał konform izm , zaw ierający u ta rte drogi socjalizacji.

P rz y jrz y jm y się obecnie, jak n a tle społeczeństw a preindustrialnego funkcjonow ała rodzina. D aw na w spólnota rodzinna, to rodzina wielka, skład ająca się p rzyn ajm n iej z trzech pokoleń w linii prostej, w spółżyją­ cych stale ze sobą w p rzestrzen n ym skupieniu, często n aw et pod jednym dachem i kierow anych przez najstarszego mężczyznę, zazwyczaj dziadka 19. W skład rodziny w ielkiej wchodzili rodzice, dzieci, dziadkowie, a niekie­ dy dalsi krew ni. P odstaw ą b y tu tego ty p u rodziny było gospodarstwo rolne lub in n y w a rszta t pracy. D om inujące znaczenie m iała w niej więź przedm iotow a, k ształtu jąca się n a bazie w spólnoty gospodarczej i wspól­ n o ty pracy. Członkowie rodziny byli pow iązani m iędzy sobą i z „ p a tria r­ ch ą” nie tylko relacjam i m ałżeństw a, ojcostw a czy pokrew ieństw a, ale także, a może przede w szystkim stosunkam i własności, pracy i zawodu. B yły to więc w przew ażającej m ierze stosunki ekonomiczne, stosunki podporządkow ania, stosunki służbowe. N ajstarszy rodem (dziadek lub oj­ ciec) był głow ą rodziny, kierow nikiem zakładu pracy, m istrzem w zawo­ dzie. Jego w ładza m iała c h a ra k te r ekstensyw ny; obejm ow ała całokształt życia członków rodziny.

19 P o r. T. S z c z u r k i e w i c z . R o d z in a w ś w ie tle etn o so cjo lo g ii. W: S tu d ia so ­

(13)

Rodzina p rein d u strialn a była zintegrow ana za pom ocą s tru k tu r po­ średnich z globalnym społeczeństw em kościelnym i narodow ym (państw o­ wym). Toteż z łatw ością przyjm ow ała ona chrześcijański system w a rto ­ ści, norm i wzorów zachow ań u g ru n to w any ch w „całościow ym ” społe­ czeństwie i kulturze. Proces religijnej socjalizacji rodziny nie n ap o ty k ał n a większe trudności. Rodzice, a nierzadko dziadkow ie, w drażali dzieciom (wnukom) system w artości (św iatopogląd chrześcijański), no rm y w spół­ życia oraz określone w zory zachow ań. W p rzy p ad k u zachow ań d ew ia­ cyjnych stosow ali odpow iednie sankcje. M ożna powiedzieć, że relig ijn a funkcja rodziny w społeczeństw ie p rein d u strialn y m była realizow ana w szerokim zakresie. Dzieci nie m yślały n a w e t o w y łam y w an iu się spod władzy ojca czy dziadka w spraw ie stosunków własności, pracy i zawodu, nie m yślały o zm ianie religii przez nich w yznaw anej. S po tkało by się to n iew ątpliw ie z surow ym i sankcjam i. Być w ów czas bez religii, oznaczało to samo, co być bez m oralności i p raw a 20.

Dla przykładu w arto tu ta j zwrócić uw agę n a oddziaływ anie rodziny polskiej, opisane przez socjologów k u ltu ry w okresie daw niejszym . W szy­ scy zgodnie tw ierdzą, że w trad y cy jn ej rodzinie zasięg oddziaływ ania reli­ gijnego na dzieci był szeroki. P rzy jrzy m y się z p u n k tu w idzenia poszcze­ gólnych param etrów życia religijnego 21.

W rodzinie tra d y c y jn e j w ystępow ał p rzede w szystkim szeroki w achlarz p rak ty k religijnych. Tak np. K. Dobrowolski w ykazuje, że w rodzinie chłopskiej w ystępow ało daw niej w spólne odm aw ianie pacierza oraz odm a­ w ianie krótszych lub dłuższych m odlitw przy p o siłk a c h 22. P rz y w ielu czynnościach gospodarskich odm aw iano różaniec 2S. B ardzo rozpow szech­ niony był wówczas zwyczaj śpiew ania pieśni religijnych, a zwłaszcza pieśni m aryjn ych . Spośród nich n a jb a rd zie j było upow szechnione śpie­ w anie Godzinek. „W jesieni i zim ie — pisze F. B u jak — śpiew a się chó­ rem codziennie z ra n a w przew ażającej części ch at G odzinki o N P M arii, a w porze letniej i w iosennej w dni św iąteczne” 24. W m iesiącu m aju śpiew ano przy fig u rach przydrożnych w spólne pieśni m a ry jn e 2S. Do czę­

20 P o r. F. H o u t a r t, J . R é m y. É g lise e t so c ié té e n m u ta tio n . P a r is 1969 s. 206. 21 M a te ria ły d o ty czą ce o p isu r e lig ijn e j f u n k c ji ro d z in y w p r a c a c h p o ls k ic h k u l-tu ro lo g ó w i so cjo lo g ó w z e b ra ł n a s e m in a riu m so cjo lo g ii re lig ii K U L k s. m g r J a n S ty rn a .

22 K . D o b r o w o l s k i . T r a d y c y jn a r o d z in a c h ło p s k a w p o łu d n io w e j P o lsce n a

p rz e ło m ie X I X i X X w ie k u . W : S tu d ia n a d ż y c ie m s p o łe c z n y m i k u ltu r ą . W ro c ła w

1966 s. 216.

23 P o r. Z. T. W i e r z b i c k i . T r a d y c y jn a r e lig ijn o ś ć w ie js k a . (B a d a n ia m o n o ­

g ra fic zn e w e w s i Z acisze). „R o c z n ik i S o cjo lo g ii W si” 8:1968 s. 189.

24 F. B u j a k . Z m ią c a , w ie ś p o w ia tu lim a n o w s k ie g o . K r a k ó w 1903 s. 139 n. 25 P o r. W. W i t o s . M o je w s p o m n ie n ia . T. 1. P a r y ż 1964 s. 109.

(14)

sto śpiew anych należały też pieśni obrazujące m ękę P an a Jezusa. Ciężka dola chłopska, silnie zakorzeniona świadomość, że życie ziemskie jest tylko przygotow aniem do przyszłego, dom inacja poczucia w iny i silne prześw iadczenie o konieczności p o k u ty za nią, cechująca religijność w iej­ ską pow odow ały, że pieśni p asy jn e śpiew ano często i z dużym zaangażo­ w aniem em ocjonalnym 26. W. W itos w spom ina, że rodziny um iejące czytać kupow ały zbiory pieśni relig ijn y ch n a odpustach i jarm arkach od tzw. ..pieśniarzy” h an d lujący ch drukow anym i tekstam i pieśni. Zazwyczaj m ia­ ły one nędzn ą form ę i p ły tk ą treść, ale tra fia ły do uczuć ludu w yw ołując n aw et ogólny płacz przy w spólnym śpiew aniu ich w rodzinie 27.

O bow iązek św ięcenia niedziel i św iąt kościelnych był pilnie przestrze­ gany. S k ru p u la tn ie pow strzym yw ano się od w szelkich niekoniecznych prac. Duże niekiedy odległości od kościoła, brak odzieży i butów , ko­ nieczność dopilnow ania gospodarstw a i zrobienia „obrządku”, utrud niały udział w niedzielnej m szy św. Je d n a k ci. k tórzy zostaw ali w dom u zazna­ czali m ocno św iąteczny c h a ra k te r dnia. Z. T. W ierzbicki pisze: „Gdy w kościele odbyw ała się sum a, pozostali w dom ach w e wsi m ówili głośno w kuchni pacierze (ok. Va godz.), kierow ane przez gospodynię, k tó ra z ró­ żańcem n a szyi gotow ała jednocześnie obiad. Były to tzw. m szane go­ dziny...” 28.

Posty, ja k w spom ina w ielu badaczy, były przestrzegane w rodzinach w iejskich niezw ykle ściśle, n iejed n o k ro tn ie bardziej rygorystycznie niż tego w ym agały oficjalne przepisy Kościoła. Spotykano n aw et w ypadki ła­ godzenia ze stro n y księży zbyt daleko posuniętego rygoryzm u odbyw ania p ra k ty k i postnej 29.

W życiu rodziny p rein d u strialn e j bardzo w ażne m iejsce zajm ow ał k u lt przodków . M om ent ten podkreśla K. Dobrowolski, opierając się n a w y n i­ kach badań przeprow adzonych na szerszą skalę w południow ej M ałopol- sce. Zm arli, w m yśl przek o nań ludzi, należą nadal do rodziny, mogą pom agać lub szkodzić żyjącym . O dw iedzają co pew ien czas kościół i cm en­ tarz p a ra fia ln y (zwłaszcza w Dzień Zaduszny) dom agając się posług reli­ gijnych. N iekiedy zw iastu ją nieszczęście lub śm ierć członka rodziny. Po­ k u tę od b yw ają n a ziem i tam , gdzie zgrzeszyli 30 — stąd niekiedy „straszą”. O pow iadania o w idzeniu nieboszczyków, przeciągający się nieraz długo

28 P o r. J . C h a ł a s i ń s k i . M ło d e p o k o le n ie c h ło p ó w . T. 1. W a rs z a w a 1938 s. 39, 209; W i e r z b i c k i , jw . s. 201; J . B e ł c h . K a to lic k ie o d ro d z e n ie w si. P o z n a ń 1939 s. 49 n.

27 W i t o s , jw . s. 99-102.

28 W i e r z b i c k i , jw . s. 216. P o r. S. W y s z y ń s k i . P r o b le m y s p o łe c zn o -m o -

ra ln e w s i w „ P a m ię tn ik a c h c h ło p ó w ”. „ A te n e u m K a p ła ń s k ie ” 24 (41): 1938 s. 160.

P o r. W i t o s , j w. s. 95; W i e r z b i c k i , jw . s. 199. 38 D o b r o w o l s k i , jw . s. 216.

(15)

lęk po śm ierci członka rodziny, w iara w k ontaktow anie się ze zm arłym i v,7 czasie snu. były zjaw iskam i często sp o ty k a n y m i31.

Szczególnie z życiem rodziny zw iązane były p rak ty k i „jednorazow e” , ja k chrzest dziecka, pierw sza kom unia św., m ałżeństw o i pogrzeb k ato ­ licki. Poniew aż p rak ty k i te nakładały się na przełom ow e m om enty życia członków rodziny, obchodzono je uroczyście. W okół nich pow staw ało chy­ ba najw ięcej zw yczajów ,,spisyw anych przez etnografię. Ale te zwyczaje nie w yczerpują całego w achlarza trad y cji religijn ych rodziny. Duży au to ­ ry te t starszych i przodków, pow iązania w ęzłam i pokrew ieństw a, zako­ rzenienie w środow isku lokalnym , stanow iły w aru n k i sp rzy jające w pod­ trzym yw aniu tego, „co zawsze było”, „co się zawsze robiło” 32, czyli tr a ­ dycji. D om inującym i elem entam i tej trad y cji były zw yczaje i obrzędy religijne kultyw ow ane z racji różnych św iąt oraz w ażniejszych w ydarzeń w życiu społecznym i gospodarczym rodziny. W uroczystościach rodzin­ nych, w których szczególna rola p rzysługiw ała „głow ie ro d zin y ”, dom inu­ jącego znaczenia nab ierał m otyw zyskania opieki Bożej w gospodarstw ie i zagw arantow ania sobie kprzyści, zwłaszcza korzyści m a te ria ln y c h 3;J. S. Pigoń, opisując rolę swego ojca w czasie spełniania zw yczajów rodzin­ nych na Boże Narodzenie czy W ielkanoc, dodaje: „M iał w ted y w sobie dostojeństw o już nie gospodarza, ale jak b y k apłana w św iętym obrządku rodzinnym ” 34.

Drugim elem entem , na k tó ry w arto tu ta j zwrócić uwagę, są przed­ m ioty k u ltu rodzinnego, podnoszone n iejed no krotnie do rangi sym bolu religijnego. Dla rodziny w iejskiej już sam a ziemia, in w en tarz i narzędzia stanow iły w artość o dużej randze. Z apew niały one i w ypełn iały życie rodziny. M iędzy nim i a życiem rodziny w y tw arzał się głęboki, m istyczny związek. Ziemia była odczuw ana jako „żyw a isto ta ”, „m atka ziem ia”, której upraw ianie jest obowiązkiem nałożonym przez Boga. Podobnie m i- styczno-em ocjonalny związek w y tw arzał się m iędzy rodziną a zw ierzęta­ mi domowymi i ogniskiem d o m o w y m 3S. P rzedm ioty będące podstaw ą utrzym ania, uznaw ania za „dar Boży”, odznaczały się sw oistą, graniczącą z religią, czcią. Stąd np. robienie znaku krzyża na św ieżym bochenku chleba, całowanie okruszyn chleba, sw oista godność łopaty, której uży­ w ano do pieczenia chleba itp. W rodzinie p rein d u strialn ej nie b ra k było

31 W i t o s , jw . s. 103.

32 P o r. S. C z a r n o w s k i . P o d ło że r u c h u c h ło p sk ie g o . D zieła. T. 2. W a rs z a w a 1956 s. 168; C h a ł a s i ń s k i , j w. s. 132 n.; K. D o b r o w o l s k i . C h ło p sk a k u ltu r a

tr a d y c y jn a (P róba z a r y s u na p o d s ta w ie m a te r ia łó w ź r ó d ło w y c h X I X i X X w . z p o ­ łu d n io w e j M a ło p o lski). W: S tu d ia n a d ż y c ie m s p o łe c z n y m i k u ltu r ą s. 93 n.

33 P o r. S. S i k o ń. C ie rn ista droga. W s p o m n ie n ia . W a rs z a w a 1971 s. 38 n. 34 S. P i g o ń . Z K o m b o r n i w ś w ia t. K ra k ó w 1957 s. 107.

(16)

przedm iotów , k tó re czy to z racji swej treści, czy z racji specjalnego- uśw ięcenia, czy w reszcie z racji właściw ego przeznaczenia posiadały reli- gijnom istyczny ch arak ter. N ajbardziej rozpow szechnione były obrazy, ró­ żańce, krzyże, m edaliki, figurki, grom nice i kropielniczki z wodą św ię­ coną 36. W szystkie te przedm ioty służyły do utrzym yw ania ko n tak tu z ta ­ jem niczym „św iatem nadprzy ro dzo n y m ” i do zapew niania sobie opieki i pomocy. Z aopatrzenie w , te przedm ioty k u ltu było zależne od zamożności rodziny.

Trzeci w reszcie elem en t religijnej fu nk cji rodziny, to sposób przekazy­ w ania w daw nej rodzinie relig ijn y ch w artości, norm i w zorów zachowań. Socjologowie k u ltu ry zgodnie tw ierdzą, że w ychow anie w trady cy jnej ro ­ dzinie m iało przede w szystkim c h a ra k te r „u ra b ian ia ” dokonującego się przez w spółudział w życiu rodziny, drogą naśladow nictw a s ta rs z y c h 37. R eligijne treści p rzen ik ały do m łodego pokolenia w czasie ciągłych, wza­ jem n y ch k on tak tó w w różnych płaszczyznach życia rodzinnego. Na szcze­ gólną uw agę zasługują jed n a k k o n tak ty o charakterze religijnym . Spośród nich n a pierw szym m iejscu należy w ym ienić nauczanie religijne w rodzi­ nie. N aukę religii prow adziła zw ykle m atka, rozpoczynając od pow tarza­ n ia z dzieckiem codziennego pacierza. Uczono także m odlitw do M atki Boskiej, T rójcy Św., A nioła Stróża, św iętych patronów oraz niektórych p raw d w i a r y 38. Dalsze pouczenia zostaw iano ju ż księdzu. N iedziela da­ w ała w ięcej m ożliwości dla zajęcia się dziećmi. W ykorzystyw ano ją do- om aw iania z dziećm i zasłyszanego w kościele kazania 39.

W nau czaniu relig ijny m niem ałą rolę m ogą odegrać drukow ane pism a religijne. Jed nak że jeszcze w okresie m iędzyw ojennym , a tym bardziej w cześniej, analfab etyzm nie był rzadkim zjaw iskiem . Niem niej ludzie um iejący czytać docierali do czasopism i książek religijnych. N ajbardziej poczytne b yły żyw oty św iętych. P raw ie wcale natom iast nie brano do r ą k P ism a św iętego 10. N ajw ażniejszy w y d aje się jed n ak fakt, że zarówno n a u k i księdza, ja k i opow iadania o treści religijnej przyjm ow ane były

36 P o r. W i e r z b i c k i , jw . s. 198; W i t o s , j w. s. 98. 37 P o r. W . B r o n i k o w s k i . D rogi p o stę p u c h ło p a p o lsk ie g o . W a rs z a w a 1934 s. 129 n.; J . P ł a t e k . W ie ś ja k o śr o d o w is k o w y c h o w a w c z e . W: R o d zin a w ie js k a ja k o śr o d o w is k o w y c h o w a w c z e . P o d re d . Z. M y s ł a k o w s k i e g o . W a rs z a w a — L w ó w 1931 s. 57 n .; M . T r a w i ń s k a - K w a ś n i e w s k a. S y tu a c ja sp o łeczn a k o ­ b ie ty w ie j s k ie j w z ie m i k r a k o w s k ie j w la ta ch 1880-1914. W ro c ła w 1957 s. 181. P r a c e i m a t e r i a ły e tn o g ra fic z n e . T. 10. Z. 2. 38 P o r. B r o n i k o w s k i , jw . s. 137; W i t o s , j w. s. 88. 39 P o r. D o b r o w o l s k i . T r a d y c y jn a ro d z in a c h ło p s k a s. 216; P ł a t e k , j w- s. 72.

40 P o r. J . P i w o w a r c z y k . A n k ie t a n a te m a t: „Co się d z ie je n a w s i”. „ K ie­

r o w n ik ” 1:1936 s. 3-7; J . U r b a n , C z y te ln ic tw o r e lig ijn e w P olsce. „ P rz e g lą d P o ­

(17)

bez jakiejkolw iek k ry ty k i czy dyskusji. P rzy b rak u inn ych środków prze­ kazu zostaw iały one głęboki ślad w m entalności religijnej. W raz z n a u ­ czaniem religijnym , dzieci były w d rażan e w p rak ty k i religijne, zw yczaje religijne rodziny oraz w postępow anie m oralne. P ew ną pomoc przy tym stanow iły w zory pobożności ustalone dla różnych kategorii ludzi w zależ­ ności od płci, wieku, stan u i pozycji społecznej. W edług S. C zarnow skie­ go w daw niejszych środow iskach p rzy jęte było, że chłopcy odznaczali się pew nym indyferentyzm em , dziew częta zaś u m iarko w aną pobożnością, żo­ n atym p rzystała uregulow ana pobożność nato m iast dla starców pobożność staw ała się już „zaw odem ” 41.

/ W w ychow aniu m oralnym dużą rolę odgryw ał ustrój p atriarc h aln y

rodziny, zapew niający ojcu rodziny (dziadkowi) silny a u to ry tet, przecho­ dzący niekiedy w praw ie absolutną w ładzę wobec pozostałych członków rodziny. W egzekw ow aniu nakazów pom agały sankcje, najczęściej fizycz­ ne, które dosięgały n aw et dorosłej, ale jeszcze uzależnionej m aterialnie młodzieży, chop wobec niej częściej stosow ano groźbę wydziedziczenia. Ten ty p w ychow ania dobrze ch arak tery zu je J. Bełch: „Z byt często się kładło nacisk na zakazyw anie i n a unikanie, n a pow strzym yw anie się. Dlatego to w ytw arzało często ludzi uczciwych, nie grzeszących, ale i bo- jaźliw ych, nieśm iałych, biernych, niezdolnych do złego, ale też i do do­ brego” 42.

P rzedstaw iona .powyżej c h a ra k te ry sty k a rodziny p re in d u stria ln e j na przykładzie rodziny polskiej w ykazuje, co i w jaki sposób było p rze k a ­ zywane dzieciom w ram ach procesu socjalizacji. Rodzina przekazyw ała k u ltu rę i trad y cję religijną, w zory zachow ań ry tu a ln y c h i m oralnych, a przede w szystkim stosow ała „skuteczne techniki i p ra k ty k i” za pom ocą których dzieci były w drażane w życie religijne. Szczególną rolę odgryw ał przy tym a u to ry tet starszych i ich osobista postaw a. O ddziaływ anie ro ­ dziny w zakresie religijnym u łatw iał ponadto „k lim at” społeczeństw a glo­ balnego, w ynikający z fak tu niem al całkow itej id en ty fik acji Kościoła i państw a (narodu).

Można stw ierdzić, że w sytuacji społeczeństw a p reind ustrialn eg o ro ­ dzina przejęła n a siebie tę rolę, jak ą Kościół chciał jej przydzielić. Rolę tę w ykonyw ała niem al w całości spełniając w ten sposób oczekiw ania Kościoła. Rodzina była zatem w pełni in sty tu cją społeczno-religijną. Ze względu n a ówczesną sytuację m ożna ją trak to w ać jako stru k tu rę „m ie­ szaną”, pełniącą dw ojakie funkcje — cyw ilne i religijne. Kościół włączał ją, podobnie jak inne stru k tu ry „m ieszane” w swój organizm i u trz y m y

-41 S. C z a r n o w s k i . K u ltu r a re lig ijn a w ie js k ie g o lu d u p o lsk ie g o . W : K u ltu r a . T. 1. W a rs z a w a 1958 s. 96. P o r. D. M a r k o w s k a . R e lig ijn o ść i la ic k o ść w m o d e ­

lach i u-zorach r o d z in y w ie js k ie j n a P o d la siu . „R o c z n ik i S o cjo lo g ii W si” 8:1968 s. 138.

(18)

w ał pod sw oją kontrolą. Jedn akże przem iany społeczno-kulturow e, które doprow adziły do em ancypacji w ielu s tru k tu r społecznych i w yalieno­ w ania się ich spod w pływ u Kościoła, w yw arły głębokie piętno również n a w spólnocie rodzinnej.

4. P R O C E S S E K U L A R Y Z A C JI I JE G O S K U T K I D L A K O Ś C IO Ł A I R O D Z IN Y

Zasygnalizow ane przem iany, w yw ołane industrializacją i urbanizacją, k sz ta łtu ją now y ty p społeczeństw a industrialnego, w którym jednocześnie zachodzą trz y procesy: specjalizacja, racjonalizacja, i d esak ra liz ac ja 43.

Specjalizacja obejm uje z jednej stro n y rozkład trad ycy jny ch wspólnot koncentrycznych, z drugiej zaś pojaw ienie się now ych więzi i ról społecz­ nych. D aw niejsze w spólnoty lokalne integrow ały jednostki ludzkie bez­ pośrednio i osobiście, co spraw iało, że spontanicznie ulegały one au tory­ tetom m iejscow ym , poddaw ały się p resji środow iska, trzym ały się m ono­ litycznych w zorów zachowań. D ew iacje były łatw o dostrzegane i tępione. W spółczesne organizacje, związki i stow arzyszenia, w przeciw ieństw ie do daw nych w spólnot, w przew ażającej m ierze oparte są na stycznościach pośrednich i rzeczowych. W następstw ie tego jednostki ludzkie przyna­ leżne są do nich tylko aspektowo, w zakresie realizow anego celu. Specja­ lizacja spraw iła, że znalazły się one pod w pływ em różnych system ów w artości, często o ch arakterze ogólnoludzkim . Na ty m tle zanikają lokalne a u to ry te ty o ch arak terze ekstensyw nym , słabnie p resja środowiska, kształ­ tu ją się różne w zory zachow ań. S y tu acja ta ponadto spraw iła, że jed­ nostki ludzkie znalazły się w szerokiej sferze wolności, często „wolności od” (nacisku rodziny, środow iska lokalnego, opinii itd.), a także w yboru w dużym zakresie. Szczególnie godny podkreślenia jest fakt, że te w y ­ specjalizow ane g ru p y tw orzą współcześnie w łasną ,,p o d k u ltu rę” i etos.

R acjonalizacja to proces oczyszczenia daw nej m entalności z niew iedzy i m agicznego m yślenia. W w aru n k ach cyw ilizacji trady cyjn ej ludzie nie opierali się n a w iedzy spraw dzonej, ogólnoludzkiej, k tó ra pozwalałaby im na dokonyw anie inw encji, rozw iązyw anie tfu d n y c h problem ów, od­ chylanie się od zastanych w zorów zachowań. D ecydujące znaczenie m iała nie ty le wiedza, ile raczej doświadczenie, którego nie potrafiła zmienić żadna reflek sja bardziej ogólna. Ta niew iedza staw iała człowieka wobec

43 P o r. E. P i n . L a r e lig io n e t le p a ssage d ’u n e c iv ilis a tio n p r é - in d u s tr ie lle

à u n e c iv ilis a tio n in d u s tr ie lle . W: H. C a r r i e r , E. P i n . E ssais de sociologie r e li­ g ieu se. S o cio lo g ie d ’a u jo u r d ’h ui. P a r i s 1967 s. 235 nn. A u to r nieco in a c z e j o k re ś la

(19)

nieznanych tajem nic przyrody. Nie znając działania jej praw , z łatw ością ulegał często m agicznie pojm ow anym „siłom n a d n a tu ra ln y m ” . R acjonali­ zacja m yślenia d iam etralnie zm ienia tra d y c y jn ą m entalność. M iejsce daw ­ nego, wiekowego dośw iadczenia zajm uje wiedza, technika, racjo n aln y ra ­ chunek. W spółczesny człowiek kalkuluje, dobiera środki do celu, u sp ra w ­ nia swoje działanie. P anu jąc coraz lepiej nad zjaw iskam i przyrody, nie ucieka się już w takim stopniu ja k daw niej do „sił n a d n a tu ra ln y c h ” , by rozwiązać problem y swego życia.

W reszcie desakralizacja jest przeciw ieństw em sakralizacji. W społe­ czeństwie trad y cy jn y m Kościół z łatw ością zespalał się z różnym i u gru p o ­ w aniam i. U grupow ania te, choć z n a tu ry swej „św ieckie”, służyły Kościo­ łowi. Ta sw oista w spółpraca doprow adziła do klerykalizacji społeczeństw a. Był to proces opanow ania społeczeństw a przez Kościół n a zasadzie in ­ stytucjonalnej. W spółcześnie dokonuje się proces odw rotny, zw any desa- kralizacją. P rzejaw ia się w em ancypow aniu s tru k tu r „cyw ilnych ” spod w pływ ów Kościoła, oddzieleniu sacrum od profanum , staw ian iu celów ogólnoludzkich, które m ogą być realizow ane przez w szystkich ludzi, n ie­ zależnie od w yznaw anego św iatopoglądu. W toku postępującej em an cy­ pacji Kościół traci swój w pływ n a szersze płaszczyzny społeczeństw a; co więcej, sam staje się subsystem em wobec „całościowego” społeczeństw a. Przez setki la t dla w prow adzenia sw ych w artości, norm i w zorów za­ chowań, posługiw ał się „cyw ilnym i” środkam i przym usu. W m iarę zaś pogłębiania się ru ch u em ancypacyjnego, państw o, k tó re stanęło po stro ­ nie tego ru ch u i udzieliło m u oparcia, nie w spom aga ju ż Kościoła „po­ m ocnym ram ien iem ”, nie chcąc pozostać w służbie jednego z subsyste- mów.

Zasygnalizow ane procesy m ają głębokie sk u tki dla Kościoła i rodziny. Kościół nie od razu był św iadom y zachodzących zm ian. Z chw ilą jednak, gdy je sobie stopniow o uśw iadam iał, podejm ow ał próby w k ieru n k u ich opóźnienia. Przykładem tego może być jego w alka z rucham i społeczno- -refo rm ato rsk im i przed R e ru m no va ru m czy z tzw. m odernizm em . C ha­ rakterystyczne jest jednak, że w szelkie poczynania K ościoła dla przeciw ­ staw ienia się zachodzącym procesom , przynosiły w ręcz odw rotne rezu l­ taty, tzn. jeszcze je przyspieszały 44.

Kościół stanął wobec altern aty w y : albo rozbudow ać w łasny subsystem z aparatem władzy, biurok racji i środkam i p rzym usu celem zabezpiecze­ n ia instytucjonalnego uczestnictw a w życiu religijnym , albo stw orzyć możliwości wysokiego stopnia osobowej id en ty fikacji z jego w artościam i

44 P o r. É P i n . L a p a ro isse c a th o liq u e . L e s fo r m e s v a ria b le s d ’u n s y s tè m e so ­

(20)

i norm am i, bez stosow ania „kościelnych” środków przym usu 45. Obydwie drogi okazały się jed n a k nie do zrealizow ania.

Zabezpieczenie w p ły w u Kościoła n a jego członków byłoby możliwe w p rzy p ad k u dysponow ania rozbudow aną siecią s tr u k tu r 1'ściśle religij­ nych, co zostało przezeń zaniedbane od okresu w ejścia w erę konstantyń- ską lub p rzy najm niej w przy p ad k u u trzy m an ia stan u posiadania dotych­ czasow ych s tru k tu r „pośrednich”. Tym czasem s tru k tu ry te, daw niej zasy­ m ilow ane przez Kościół, bądź uległy rozkładowi, bądź w yspecjalizow ały się w zakresie sw ych fu n k cji „cyw ilnych” . Ponadto kształtujący się plu ­ ralizm k o n k u ren cy jn y ch system ów w artości i wzorów zachowań, związa­ nych z różnym i subsystem am i społeczeństw a, przyczynił się do zaistnienia i pogłębiania k onfliktów przynależności do Kościoła. U jęty dawniej uni- form istycznie kościelny system w artości i norm był przyjm ow any n a za­ sadzie pow szechnej zgodności społeczeństw a identyfikującego się z Ko­ ściołem. W sy tu acji pluralizm u system ów w artości i norm , uzyskanie zgodności m ożliw e jest tylko n a gruncie su b k u ltu ry i biografii jednostki, k tó ra bu d u je sobie w łasny światopogląd.

Pow yższe stw ierd zen ia prow adzą bezpośrednio do rozw iązania d ru ­ giej z altern aty w . W w aru n k ach niepew ności co do zakresu koniecznej zgodności, zwłaszcza gdy system w artości i norm Kościoła u tracił daw ną spójność, tru d n o byłoby katolikom zdobyć się na wysoki stopień id en ty­ fikacji z Kościołem. Je d n i będą akcentow ać węższy, inni szerszy zakres w artości i norm . Na ty m tle w y tw a rz ają się w Kościele k onflikty i pow sta­ ją g ru p y opozycyjne. S ku tk iem tego jest zaistnienie całego szeregu przy­ należności i stopni id en tyfik acji z Kościołem : od pełnej identyfikacji z Kościołem insty tu cjo n aln y m przez kry ty czn ą w spółpracę, w ew nętrzny dystans, szerzącą się bierność do em igracji z Kościoła, m imo zachow ania świadom ości przy należenia do chrześcijaństw a. Kościół obecnie nie dy­ sponuje już żadnym środkiem przym usu, by przeciw staw ić się w zrasta­ jącem u pluralizm ow i i rozpadow i n a różne g rupy opinii.

N astępstw am i przem ian w ym ienionych wyżej procesów została do­ tk n ię ta także w spółczesna rodzina, choć najdłużej się im o p ie ra ła 46. P rze­ de w szystkim rodzina nie zn ajdu je już oparcia w tzw. stru k tu ra c h po­ średnich, ja k szkoły, cechy, bractw a, organizacje chary taty w n e itd., k tó re daw niej w iązały ją z życiem parafii. Traci też „ ra m y ”, jakie stw a­ rzała dla niej w spólnota lokalna, a ściślej p arafia in teg ru jąca tę wspól­ notę. Sam a zresztą p a ra fia przekształca się w w yspecjalizow aną agencję usług religijnych.

Z kolei stw ierdza się dzisiaj powszechnie, że rów nież w rodzinie n a­ 45 P o r. R. T i l m a n n . S o zia le r u n d re lig iö se r W a n d e l. D ü s s e ld o rf 1972 s. 22-24. 46 P o r. P i n. L a p a ro isse c a th o liq u e s. 81 nn.

(21)

stąpiło szereg zmian, zwłaszcza z p u n k tu w idzenia fu n k cji socjalizacyj- nej. W rodzinie p rein d ustrialnej a u to ry te t rodziców pojm ow any był sze­ roko. W spółcześnie daw na w ładza p a triarc h aln a u stę p u je m iejsca w ładzy ograniczonej, liczącej się ze zdaniem dziecka, a ty m bardziej ze zdaniem młodzieży. Ju ż dziecko pod w pływ em szkoły, g ru p rów ieśniczych, środ­ ków masowego przekazu usam odzielnia się dość w cześnie w n iektó ry ch spraw ach dotyczących jego życia. Jeszcze w szerszym zakresie usam o­ dzielnia się młodzież, k tó ra zdobyw a w ykształcenie, często przew yższa­ jące w ykształcenie rodziców, d y sp on u je pieniędzm i pochodzącym i ze s ty ­ pendiów lub zarobionym i, ulega su b k u ltu ro m w yem ancypow anych subsy- stem ów społeczeństwa, a n a w e t tw orzy je n a w łasnych kręgach społecz­ nych. Usam odzielniająca się m łodzież w y łam u je się spod w ładzy rodziców. „Piętnosto-szesnastoletnie dziew częta — pisze Z. Tyszka — zaczynają być w «pretensjach», sprzeciw iają się drobiazgow ej kontroli czasu, lu b ią mieć częste w ychodne...” . Podobnie młodzież m ęska „reag uje zniecierpliw ieniem na «gderania» rodziców, czyli upom nienia dotyczące zachow ania i p ostę­ pow ania” 47.

C zynnikiem sp rzyjającym zm ianom w rodzinie jest jej „o tw artość”. Dawniej zajęcia rodziców skupiały się w gospodarstw ie lub przedsiębior­ stw ie domowym. Dzieci znały ich pracę i uczestniczyły w ich osiągnię­ ciach. N atom iast współcześnie rodzice w sw ych rolach zaw odow ych w y­ stępują i działają poza dom em i w iedzą dziecka. O granicza to zasięg od­ działyw ania na dzieci. Swój a u to ry tet m ogą oni budow ać tylko w takim zakresie, w jakim rep re z en tu ją w alory i cechy osobowe, a więc w zakre­ sie osiągniętego rozw oju kulturalnego i m oralnego. Z kolei przekazyw anie dziecku ideałów osobowych, system u w artości, norm i w zorów zachow ań, jakim i będzie się ono w przyszłości kierow ać oraz w drożenie w role, jakie będzie w przyszłości w ypełniać, zależy od tego, czy rodzice uczestniczą w życiu szerszych grup, w naszym przypadku, gru p religijnych, ja k np. parafia. W m yśl zasady nem o dat. quod non habet, rodzice nie m ogą wdrożyć dziecka w spraw y religijne, jeśli sam i nie uczestniczą system a­ tycznie w życiu religijnym parafii i nie w y tw arzają sobie zintegrow anego system u w artości religijnych. J a k Kościół jest zależny od rodziny, tak samo rodzina w pełnieniu funkcji religijnej zależna jest od Kościoła.

5. R E L IG IJ N A F U N K C J A R O D Z IN Y W S P O Ł E C Z E Ń S T W IE IN D U S T R IA L N Y M

Przez „społeczeństwo in d u stria ln e ” rozum ie się tu ta j taki ty p społe­ czeństwa, w którym w ystąpiły sk utk i przem ian cyw ilizacyjno-społecz- nych. Nazwa „społeczeństwo in d u stria ln e ” pochodzi stąd, że w ty m typie

47 Z. T y s z k a . P rze o b r a że n ia r o d z in y r o b o tn ic z e j w w a r u n k a c h u p r z e m y s ł o ­

w ien ia i u rb a n iza c ji. W a rs z a w a 1970 s. 239. 8 — R o c z n ik i... t. IV

Cytaty

Powiązane dokumenty

According to the author, Ti- berius Julius Alexander intends to extend this provision also to the strategoi namely to shorten also their service to three years.. This manual

W układzie tym możnaby zaczepić kwestję podziału na war­ janty i odmiany, i to z dwóch względów: po pierwsze odróżniono w wydaniu warjanty drobne od

Mimo jego retorycznej atrakcyjności ze zdaniem tym jednak tekst Sagana nie pozwoliłby nam się w pełni zgodzić - choć pisze, że „jeśli kani- balizm jest

W ostatnich latach na polskim rynku wydawniczym pojawiło się wiele książek na temat wojny na Pacyfiku z lat 1941–1945, konfliktu, który toczył się na ogromnym te- atrze

Roja prowadził atak nazbyt brawurowo, należy jednak podkreślić, że żołnierze 4 pułku i jego dowódca, który sam konno pojawiał się na polu walki, nie bacząc na

Forward speed tests were performed on an Air Cushion Vehicle in the UTIAS subsonic wind tunnel using a fixed ground board. The effect of the ground board

initiative to create the Nowy Sącz Sącz Network of Innovation and Network of Innovation and Knowledge Transfer.

The results revealed that the addition of chicken and cow compost dramatical- ly increased different P fractions in calcareous soil and the increase was depend- ent on the type