• Nie Znaleziono Wyników

Umysłowy rozwój człowieka : początek ludzkiej zdolności. Cz. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Umysłowy rozwój człowieka : początek ludzkiej zdolności. Cz. 1"

Copied!
602
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

G e o r g e s J o h n K o m a n e s . (M. A. L L. D. F. K. a .).

U M Y S Ł O W Y

POCZĄTEK LUDZKIEJ ZDOLEOSCI.

P rze ło żył i m g ie U k ie g #

& x K a r o l H e r t z

W A R S Z A W A .

Wy d a wu i e t wo Pr zegl ądu T y g o d m e w e f e

(6)

5 $399 B..K

05 8 3 9 3

^osBOJieHo Heraypoio. Bapmami, 24 Iiohh 1896 ro*a.

(7)

UMYSŁOWY ROZWflJ CZŁOWIEKA.

O Z Ę Ś Ć J X .

(8)
(9)

Przedmowa autora.

Mając zamiar rozciągnąć badanie nad umysłowym rozwojem i na psychologię ludzką, uważam za potrze­ bne w krótkich słowach wypowiedzieć cel i dążenie tej najważniejszej części mojej pracy. Widoczną jest rzeczą, że ze względu na znaczny obszar, jaki „Rozwój umysłowy człowieka" obejmuje, żaden pisarz nie przy­ stąpi do badań nad nim, nie przeprowadziwszy naprzód pewnych na nim granic. O tych to właśnie granicach chcę mówić obecnie. Wziąłem sobie za zadanie szukać zasad i przyczyn umysłowego rozwoju człowieka, prze- dewszystkiem odnośnie do początku ludzkich zdolności, następnie, ze względn na główne konary, na które zdol­ ności, wyłącznie ludzkie, w dalszym ciągu się rozgałęzia­ ją i rozwijają. Dla lepszego, o ile można, dopięcia tego celu, uważałem za stosowne odnaleźć obszerne i ogólne widoki zarówno głównego pnia, jakoteż i oddzielnych konarów. Z tego powodu starannie unikałem pokus śle­ dzenia za którąkolwiek z tych gałęzi, gdy ta coraz bar­ dziej się dzieli na drobne gałązki, albo też, wdawać się w szczegóły stopniowego rozwoju. Rzecz tę bowiem zostawiam innym badaczom, lepiej do tej pracy uzdolnio­ nym, poruczam ją mianowicie specyalistom, zajmują­ cym się szczegółowemi badaniami w dziedzinach: języko-

(10)

II

znawstwa, archeologii, nauk przyrodniczych, technologu, sztuki, literatury, polityki, etyki i religii. O ile jednak w następstwie zmuszony będę dotknąć się tych przed­ miotów, uczynię to tylko, aby otrzymać ogólne zasady umvslowego rozwoju, nie zaś w celu rozszerzania się nad faktami lub mniemaniami, mającemi czysto historyczny

charakter. .

Przekonawszy się, że i w tych nawet granicach pra­ ca okazała się daleko obszerniejszą, aniżelim pier­ wotnie

sądził,

nie uważałem za stosowne wstrzymać się z jej ogłoszeniem do zupełnego wykończenia całości. Postanowiłem zatem całą publikacyę podzielić na części, których niniejsza praca stanowi początek. Jak tytuł wskazuje, zajmuje się ona wyłącznie początkiem ludzkich zdolności. Następne części, będą kolejno miały za przed-, miot: rozum, wzruszenie, wolę, moralność i religię. az dym razie, wiele jeszcze lat przejdzie, nim będę mógł przystąpić do wydawnictwa tych działów, lubo opracowa­ nie'niektórych z nich znacznie się posunęło naprzód _

Co się tyczy niniejszej pracy, to ze stanowiska, o któ­ re toczyły się zacięte spory, uważano ją za najważniejszą. Jeżeli uczynimy prawdopodobnem powstawanie pojęcio­ wego myślenia z niepojęciowych faz, to większość kom­ petentnych czytelników naszych czasów, gotowa będzie przyznać, że psychologiczna granica pomiędzy zwierzę ciem a człowiekiem, została usunięta. Z tego to powo. du, poglądowi mojemu na ten początek ludzkiej z o no sci, poświęciłem zbyt wiele miejsca a mianowicie nie- proporcyonalnie w porównaniu do dalszego rozwoju ludz­ kiej zdoluości w wyżej wspomnianych jej rozgałęzieniach. Co więcej, w pracy niniejszej zajmę się głównie psycho­ logią mojtfgo przedmiotu, zostawiając dla następnych

(11)

III

działów rozważanie światła, które na umysłowe i socyal- ne warunki człowieka pierwotnego rzucają z jednej stro­ ny nowsze badania nad ludzkiemi pozostałościami, z dru­ giej zaś—żyjące dotychczas dzikie plemiona. Lecz i przy takiem ograniczeniu, główna treść niniejszej pracy okazała się obszerniejszą, niż w ogólności się spodziewano. M o­ jem zdaniem bowiem, traktowany w niej przedmiot nie

znalazł u psychologów wyczerpującego objaśnienia, do którego, ze względu na ogólną teoryę rozwoju, niewąt­ pliwie zasługuje. Pomimo tego jednak, starałem się, o ile można, uniknąć niepotrzebnej rozwlekłości, w na­ dziei, że inteligentny czytelnik potrafi ocenić doniosłość głównych punktów, bez zbytecznego rozwodzenia się nad niemi autora. Jedyne miejsca zatem, o których wiem, że możnaby było robić mi zarzuty rozwlekłości wykładu, są te, gdzie starałem się uczynić zupełnie zrozumiałemi nowsze zasady mojej analizy. Nie sądzę atoli, by czy­ telnik i w tych punktach mógł się uskarżać na moje usi­ łowania, mające na celu wyjaśnienie bądź co bądź skom­ plikowanego przedmiotu.

Ponieważ• jednak przedemną nikt tak głęboko nie wniknął w tę rzecz, widziałem się zmuszonym wymyślić pewną liczbę nowych wyrazów a to dla tego, aby z jed­ nej strony uniknąć długich omówień, z drugiej zaś, aby ułatwić badanie analityczne. Ja osobiście bardzo żału­ ję, że do tego byłem zmuszony i dla tego, uciekałem się jedynie do podobnego środka, gdy zachodziła konieczna potrzeba. Dla tego nie sądzę, aby krytycy moi chcieli mi robićzarzutz tego i oponować mi, że nowe wyrazy sązu- pełnie zbyteczne dla celów moich badań. Każdy robotnik musi mieć zupełną swobodę w wyborze swoich nafzędzi i jeżeli ich nigdzie uieznajdujegotowemi, to mu nic nie po­

(12)

I V

zostaje, jak tylko przygotować sobie takie, na jakie go stać.

Temu, który przyjmuje, że ogólna teorya rozwoju da­ je się stosować i do ludzkiego ducha, dzieło moje wyda­ wać się będzie opracowanem zbyt drobiazgowo. Pojmu­ ję doskonale uczucia zwolennika teoryi rozwoju, które­ mu się zdaje, że występuję z armatami przeciwko w ró­ blom, lecz i jemu muszę przypomnieć dwie rzeczy. Prze-

dewszystkiem, pomimo że ta teorya wydaje mu się tak jasną i oczywistą, to jednak daleko jej do powszechnego uznania, nawet wśród kół uczonych. Widząc zatem, jak ważnem jest ustalenie faktu, że powyższa prawda stano­ wi część składową teoryi pochodzenia, nie sądzę, aby pracę i energię na to łożone, uważać można za stracone nawet i wtedy, gdyby umysłom przekonanym zdawało się, że niema potrzeby zabijać pokonanego przeciwnika. Pcwtóre, proszę moich krytyków zwrócić uwagę na to, że chociaż wykład wszędzie trzymanym jest w formie od ­ powiedzi na zarzuty, to jednak ma on na celu daleko wa­ żniejsze zadanie: dąży nietylko do pokonania przeciw­ nika, lecz i do wyłożenia tych zasad, które prawdopo­ dobnie tyczą się „Początku ludzkich zdolności*.

Rysunek, który tu zamieszczam, wzięty jest z p o­ przedniej mojej pracy „Rozwój umysłowości zwierząt*; służy on do przedstawienia głównych zarysów psycho- genezy w całern królestwie zwierząt. Będzie on też do­ łączonym i do następnych działów mojej pracy, której zadaniem jest wyjaśnić dalsze główne stopnie „Umysło­

(13)

ROZDZIAŁ I. Człowiek i zwierzę.

Podejmując na nowo zadanie psyehogenezy od miej­ sca w którem w poprzedniem dziele ł) się zatrzymałem, zamierzam w niniejszej pracy rozpatrzeć cały obszar duchowego rozwoju człowieka. Łatwo widzieć, że przedmiot ten jest tak obszerny, iż jak już zaznaczyłem w przedmowie, różne jego gałęzie mogłyby ogarnąć całą historyę rodu ludzkiego wraz z dziejami przedhistorycz­ nego jego rozwoju z niższych form życiowych. Niemam jednakże wcale zamiaru pisać historyi cywilizacyi, ani też wdawać się w hypotezy odnoszące się Jo początków rodu ludzkiego. Jedynym moim zamiarem jest zbadanie psychologii człowieka z uwzględnieniem tych zasad, które rzuciły jasne światło na psychologię zwierząt. Chcę dowieść, że w obu tych dziedzinach wnioski wyprowa­ dzone z teoryi rozwoju są tak płodne w następstwa, iż teraz dopiero zaczynamy należycie oceniać ich doniosłość.

Co więcej, przyjmując teoryę ciągłego rozwoju je d ­ nych form duchowych z drugich, niższych, jesteśmy w stanie naukowo wyjaśnić całą naturę duchową czło­ wieka a nawet i te jej strony, które dotychczas

(14)

no jako zupełnie niewytłomaczone. Dla osiągnięcia te­ go celu, nie trzeba wcale wdawać się w szczegóły odno­ śnie do zastosowania ogólnych zasad psychologii do szczególnych faktów historycznych. Przeciwnie, myślę, że gdybym nawet był w stanie podołać takiemu zadaniu, szczegóły wszelkie zaciemniłyby tylko ogólne zasady.

Sądzę, że wystarczy, jeżeli w ogólnych zarysach na­ kreślę wpływ tych zasad, zostawiając fachowemu dziejo- pisowi icb zastosowanie do przypadków szczególnych.

Ponieważ praca niniejsza traktuje psychologię człowie­ ka w Związku z teoryą pochodzenia, przeto pierwsze jej zadanie polega na dostarczeniu dowodów, że duch ludzki bierze początek od umysłowości zwierząt niższych. Są­ dzę również, że bez przesady można twierdzić, iż przez to poruszamy kwestyę, która nietylko jest najbardziej zasa­ dniczą ze wszystkich w niniejszej pracy roztrząsanych, lecz jeszcze najważniejszą ze wszystkich, któremi ludz­

kość kiedykolwiek się zajmowała.

Jeżeli uzasadnionem jest zdanie, że najwłaściwszym przedmiotem badania człowieka jest „sam człowiek", to nauki przyrodnicze w swoich dociekaniach nigdy jeszcze nie dotarły do tak ważnej pod każdym względem krainy myśli, jaką jest ta, nad zbadaniem której nasze pokolenie pracuje.

Po wiekowych poszukiwaniach naukowych we wszy­ stkich dziedzinach świata zjawisk, człowiek doszedł do nowego i zupełnie niespodziewanego zastosowania sta­ rego orzeczenia „poznaj siebie samego", leraz bowiem widzimy, że zachodzi wielkie prawdopodobieństwo a na­ wet pewność, iż cała nasza natura co do swej istoty jest identyczna z naturą wszystkich innych istot żyjących. Co więcej, przychodzimy do przekonania, że najciekaw-6 UMYSŁOWY ROZWÓJ CZŁOW EKA.

(15)

CZŁOWIEK 1 Z W JERZE. 7

szy przedmiot, wchodzący w zakres naszej wiedzy, duch ludzki, jest tylko najwyższym kwiatem rośliny, której korzenie, pień i wiele gałęzi, tkwią w otchłani czasów planetarnych. Możemy więc z prof. Huileyem powie­ dzieć: „Ważność podobnych badań jest widoczna sama przez się. Wobec blizkiej styczności ze szpetnie prze- kształconemi kopiami własnej istoty, bezmyślny nawet człowiek doznaje pewnego strachu, który nie tyle jest wynikiem wstrętu odczutego na widok obelżywej ka­ rykatury, ile raczej nagle obudzonej nieufności ku pra­ starym teoryom i głęboko wkorzenionym poglądom, przedmiotem których jest stanowisko człowieka w przy­ rodzie i stosunek jego do szerszego obszaru życia we

wszeehświeeie. Przeczucie pozostające w stanie za­ rodkowym dla człowieka niemyślącego, staje się wa­ żnym argumentem dla wszystkich tych, którym znane są najnowsze postępy anatomii i fizyologii 1).

Zadaniem więc, nad rozwiązaniem którego w naszych dopiero czasach zaczęto pracować, jest kwesty a o począt­ ku myśli ludztiej a mianowicie pytanie, zkąd powsta­ ła ta władza duchowa człowieka?

Zbadać biologicznych wyłoniła się kwesjya nie­ zmiernie ważna dla wszystkich systematów filozoficznych. Kwestyą tą jest pytanie, czy duch ludzki jest tej samej natury co i duch zwierząt, albo też, jeżeli on w części lub w całości jest innego niż tamten pochodzenia, to czy czasem on nie różni się od innych typów istnień psy­ chicznych nietyiko co do stopnia, lecz jeszcze i co do gatunku?

Ponieważ, odnośnie do tej kwestyi, zdania ludzi

(16)

ki są bardzo podzielone a nawet niema jedności i po­ między tymi uczonymi, którzy stosują teoryę rozwoju do wyjaśnienia natury duchowej niższych zwierząt, więc ła­ two widzieć, że kwestya powyższa nie jest ani prostą, ani powierzchowną. W pracy niniejszej będę się starał py­ tanie to traktować z możliwą jasnością i za zbyteczne uważam dodać, z wielką bezstronnością 1).

Przypomnę, że w rozdziale wstępnym mego poprze­ dniego dzieła naszkicowałem już ogólny zarys planu, któ­ rego trzymać się będę przy badaniu tej kwestyi. Obec­ nie więc wystarczy prosta uwaga, że przyjmuję, jako rzecz dowiedzioną, iż ogólna teorya rozwoju jest praw­ dziwą dla całego królestwa zwierzęcego zarówno pod względem organizacyi ducha, jak i ciała. Lecz jedno­ cześnie wyraźnie wyłączam organizacyę duchową czło­ wieka, jako należącą do tego działu psychologii p o ­ równawczej, odnośnie do którego nie czuję się upoważnio- nym do zastosowania ogólnych zasad teoryi ewolucyi. W e właściwem miejscu wyłuszczyłem już powody tego zastrzeżenia; teraz więc, bez żadnego wstępu mogę się zabrać do badania kwestyi, którą mamy przed sobą.

Przedewszystkiem zastanówmy się nad tą kwestya ze stanowiska czysto apriorycznego. Według pierwiastko­

8 UM YSŁ ÓW * ROZ W ó i OZŁO WIRKA.

1) Zaznaczam, że przez różnicę co do gatunku w całym ciągu niniejszej pracy będę rozumiał różnicę co do pochodzenia. Jest o jedyne uzasadnione odróżnienie pomiędzy wyrażeniami: .różn i­ ca co do gatunku* a .różnica co do stopnia*. Do tej uwagi skła­ nia mnie zamięszanie, wynikające z niewłaściwego używania tych wyrażeń przez różnych pisarzy. Tak np. prof. Says, mówiąc o powstawaniu języków z jednego źródła powiada: .różnica co do atopnia staje się czasem różnicą co do gatunku*. (.Introduction to the Science o t Language* II str. 809).

(17)

CZŁOWIEK I ZWIERZĘ. 9 wej hypotezy, odnośnie do której zachodzi zupełna zgo­ dność zdań, pomiędzy wszystkimi wybitnymi przyrodni­

kami, proces organicznego i duchowego rozwoju odby­ wał się w sposób ciągły i nieprzerwany w całej dziedzi­ nie ducha i życia, z jedynym wyjątkiem ducha człowieka. Na zasadzie zatem analogii, musi nam z góry wydawać się nieprawdopodobnem, aby proces rozwoju, który zaw­ sze i wszędzie był jednostajnym, doznał nagle przerwy

w końcowej swej fazie.

Zastanawiając się nad tą analogią w całej jej rozcią­ głości, widzimy, że mniemanie to nabiera tak wysokiego stopnia uzasadnienia, iż mojem zdaniem, chyba tylko bardzo ważne i niewątpliwe fakty, któreby wykazały, że pomiędzy psychologią zwierząt a człowieka zachodzi tak ważna różnica, iż o stopniowym rozwoju jednej z dru­ giej i mowy być nie może, mogłyby mniemanie to obalić.

Jest to pierwszy mój argument.

Z mojego apriorycznego stanowiska uważam też jako fakt niewątpliwy, że dla uważnego spostrzegacza psy­ chologia ludzka przedstawia u każdego pojedynczego osobnika obraz stopniowego rozwoju od dzieciństwa, do wieku dojrzałego i że rozwój ten, zaczynający się od punktu zera życia duchowego i dochodzący niekiedy do wyżyn gieniuszu, nigdy i nigdzie nie przedstawia na­ głych przeskoków, których słuszniespodziewaćsię można byłoprzy przejściu od jednego rodzajuistot psychicznych, do drugich. Przeciwnie, jest faktem dającym się łatwo obserwować, że bez względu na to, czy umysł ludzki jest identycznym z duchem zwierząt, czy_też nie, przypusz- czenieo prostolinijnym rozwoju tego umysłu od punktu ze­ ra, jest zupełnie uzasadnionem.

(18)

Dopóki duch ludzki przebiega początkowe fazy swe­ go rozwoju, dópóty wzuosi się on po szczeblach skali zdolności umysłowych oczywiście równoległych tym, które stale napotykamy w gatunkach psychologicznych królestwa zwierzęcego. Jeden rzut oka aa tablicę umiesz­ czoną na początku tego dzieła, pokaże nam, jak zgodnie rozwój umysłowy osobnika ludzkiego zarówno jakościo­

wo, jak i ilościowo dotrzymuje kroku rozwojowi ducho­ wemu całego królestwa zwierzęcego. Jeśli teraz przy­ pomnimy sobie, że przynajmniej do poziomu, na którym wspomniona wyżej zgodność się kończy, tablica powyż­ sza jest wyrażeniem dobrze obserwowanych i absolutnie pewnych faktów psychologicznych a nie wynikiem ja ­ kiejś hypotezy, to musimy przyjąć, że każdy człowiek rozsądny zgodzi się na to, iż ta dziwna zgodność wyma­ ga jakiegoś tłomaczenia, boć przecież trudno przypuścić, aby ona była dziełem przypadku. Lecz jeśli rzeczy tak stoją, to jedyne racyonalne tłomaczenie tego faktu daje nam teorya rozwoju. Fakty te, które ja uważam jako trzeci mój argument, jeszcze więcej i to w suosób nader przekonywający walczą przeciwko wszelkiemu przy­ puszczeniu, według którego proces rozwoju mógł doznać przerwy w dziedzinie ducha.

Nakoniec, jak to zobaczymy w dalszym ciągu naszej pracy, mamy jeszcze jeden fakt obserwacyjny do zanoto­ wania. Historya naszej rasy ułożona na zasadzie doku­ mentów, podań i wykopalisk z epoki kamiennej, uczy uas, że inteligencya rodu ludzkiego w stopniowym rozwo­ ju ciągle postępowała naprzód. Siła tego argumentu tkwi w tem, że jeżeli nawet pochód urnysłowości został wstrzymanym w generacyachpomiędzy człowieko-małpą i człowiekiem pierwotnym, to z ukazaniem się tego osta­

(19)

CZŁOWIEK I Z W IE B Z ą

tniego ten pochód Da nowo się rozpoczął i odtąd nieprzer­ wanie szedł naprzód; zupełnie tak samo,'jak to poprzednio miało miejsce w królestwie zwierzęeem Lecz w obec wielu faktów i tego cośmy wyżej powiedzieli, przypusz­ czenie chwilowej nawet przerwy w rozwoju umysłowości wydaje mi się co najmniej nieprawdopodobnem. W każ-' dym razie nie jest ono tego rodzaju, aby mąż nauki mógł za nie kruszyć kopię a to tem mniej, że długie i mozolne obserwacye nauczyły nas, iż najpłodniejszą hypotezą w badaniu przyrody jest uznanie wielkiej zasady cią­

głości. Wszystkie te aprioryczne rozumowania muszą, mojern zdaniem, nadać wysoki stopień prawdopodobień­ stwa poglądom, że i w procesie psychicznego rozwoju nigdzie nie nastąpiła przerwa; owszem, rozumowania te dowodzą, że duch ludzki, podobnie jak i zwierzęcy i w o - góle jak i wszystkie istoty żyjące, powstał i rozwinął się z niższych początków. Podobne rozważania nietylko wykazują, że ze względów analogicznych taka przerwa ciągłości jest nieprawdopodobną, ale że w samej budo­ wie człowieka niema, nic takiego, coby stało w sprzecz­ ności z możliwością stopniowego jego rozwoju. Widzi­ my bowiem, że nietylko w życiu każdego osobnika, lecz jeszcze i w całej historyi naszego gatunku duch ludzki

ulegał i ulega wyżej przytoczonemu procesowi rozwoju.

Dla obalenia tak bardzo uzasadnionego przypuszcze­ nia, wyprowadzonego na podstawie apriorycznych argu­ mentów, psycholog musiałby przytoczyć bardzo ważne pobudki aposterioryczne, któreby uniemożebniły hy- potezy o rozwoju stopniowym ducha ludzkiego z ducha niższego rzędu, albo któreby hypotezę tę uczyniły co- najmniej mało prawdopodobną.

Przejdę więc teraz do starannego i o ile można bez 1 1

(20)

12 UMYSŁOWY ROZWÓJ CZŁOWIEKA.

stronnego rozbioru crgumentów, które przytoczono jako dowód, że takie względy należy brać w rachubę.

W rozdziale wstępnym mego poprzedniego dzieła za­ uważyłem już, że kwesty a, czy rozum ludzki rozwinął się z rozumu zwierzęcego, czy też nie, da się naukowo rozstrzygnąć tylko na drodze naukowych porównań, przez wykazanie punktów, co do których zachodzi pomiędzy niemi zgodność i co do tych, odnośnie do których się róż­ nią pomiędzy sobą. W niniejszej pracy przedewszyst- kiem wyliczę punkta ustalające zgodność obu rozumów, następnie zaś zajmę się rozbiorem argumentów, które przytoczono jako dowód ich różnorodności.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę wzruszenie, które obser­ wujemy u zwierząt, to odrazu rzuca nam się w oezy cie­ kawy fakt, że pole psychologiczne, które te wzruszenia obejmują, pokrywa prawie zupełnie-pole psychologiczne, zajęte przez zdolności emocyoualne człowieka. We wspo- mnionem wyżej dziele wyśledziłem i zestawiłem wszyst­ kie wzruszenia, które w miarę stopniowego ich pojawia­ nia się w skali psychologicznej,! oznaczyłem jak nastę­ puje: strach, zdziwienie, chęć walki, ciekawość, za ­ zdrość, chęć zabawy, sympatya, naśladownictwo, du­ ma, wrażliwość na obrazę, poczucie piękna, zmartwie­ nie, nienawiść, okrucieństwo, dobroduszność, mściwość, gniew, wstyd, wyrzuty sumienia, podstępność, wesołość1). Lecz spis ten wyczerpuje wszystkie wzruszenia człowie­ ka, z wyjątkiem tylko tych, które zostają w związku z re- ligią, moralnością i temco oznaczamy mianem wzniosłego. Z tego względu, sądzę, że mam zupełne prawo wypro­ wadzić wniosek, że o ile rzecz się tyczy wzruszeń, fakta *)

(21)

CZŁOWIEK. 1 ZWIERZĘ 13

zaczerpnięte z psychologii zwierząt nigdzie nie są sprze­ czne z teoryą rozwoju. Przeciwnie, życie uczuciowe zwierząt jest tak uderzająco podobnem do życia uczucio­

wego człowieka a szczególniej do życia emocyonalnego dzieci, że ta zgodność nu że wprost być uważana jako dowód ich genetycznej ciągłości.

Tak samo rzecz się ma z instynktem. Biorąc ten wy­ raz w znaczeniu określonem w poprzedniem mojem dzie­ le l), odrazu widzimy z całą jasnością, że u człowieka, a szczególniej w epoce jego dzieciństwa i wieku mło­ dzieńczym, objawiają się bardzo charakterystyczne in­ stynkty, mające na celu pożywienie, samoobronę, repro- dukcyę i wychowanie potomstwa. Nikomu jeszcze nie przyszło na myśl podać w wątpliwość tożsamość wszy­ stkich tych instynktów z odpowiedniemi instynktami niż­ szych zwierząt. Z drugiej znów strony, nikt jeszcze po­ ważnie nie twierdził, że są instynkty człowiekowi wyłą­ cznie właściwe, chyba, że poczucia religijne i moralne zechcemy zaliczyć do kategoryi instynktów. I chociaż w psychologii wielu zwierząt instynkt odgrywa większą rolę niż w życiu duchowem człowieka, to jednak fakt ten niema żadnego znaczenia dla naszej kwestyi, gdzie cho­ dzi jedynie o tożsamość zasad. Jeżeliby jednak ktoś był dość naiwnym i twierdził, że duch ludzki gatunkowo się

.Mental Evolution in Animals* str. 169. .Wyraz ten jest gatunkowym, gdyż obejmuje on te wszystkie zdolności umysło­ we, które biorą udziat w czynności świadomej i przystosowanej, wcześniejszej od doświadczenia indywidualnego, bez koniecznej znajomości związku pomiędzy środkami użytemi i rezultatami otrzymanemi, która to jednak czynność u zwierząt tego samego gatunku w jednakowych i często się powtarzających warunkach, jednakowo się odbywa.

(22)

różni od ducha zwierząt i to na tej zasadzie, że nieposia- da szczególnych instynktów, jak np. przędzenia pajęczy­ ny, budowania gniazd, znoszenia jaj, to odpowiemy mu, że na tej samej zasadzie duch pająka musiałby się różnić gatunkowo od ducha ptaka. Tak więc, odnośnie do wzruszeń i instynktów, zgodność w obu dziedzinach ducha jest zbyt wielka, aby można było znaleźć jakikol­ wiek punkt oparcia dla poglądów przeciwnych naszemu. O woli obszernie pomówimy w jednym z następnych tomów naszej pracy. W tern miejscu wystarczy prosta uwaga, że dotychczas nikt jeszcze poważnie nie zakwe- styonował zgodności wol' człowieka z wolą zwierząt, a przynajmniej, aż do punktu, gdzie się do niej przyłą­ cza tak nazwana wolność woli, która według mniemania niektórych przeciwników teoryi rozwoju, charakteryzuje wolę człowieka. Jeżeli zatem się wykaże, że w samej rzeczy wola człowieka różni się od woli zwierząt takim ważnym rysem, lub taką ważną własnością, to okolicz­ ność tę należy koniecznie uwzględnić w dalszym ciągu naszej pracy. Tymczasowo jednak chcemy tylko zwró­ cić uwagę na ogólne podobieństwo pomiędzy psychologią zwierząt i psychologią człowieka. Odnośnie do woli, należy konstatować, że tożsamość woli człowieka z wolą zwierząt aż do punktu, w którym pierwsza przewyższa drugą pod względem stopnia komplikacyi i przewidywa­ nia— nikt jeszcze nie podawał w wątpliwość.

Nakoniec, te same uwagi odnoszą się też i do zdol­ ności rozumu ’). Jakkolwiek ogromną niewątpliwie jest i)

i) Wiem, ie moi oponenci nie zgodzę się na zastosowanie tego wyrazu do zwierzęt. Lecz wyrazu tego wcale nie używam dla eelów polemicznych a jedynie dla uniknięcia tworzenia nowego

(23)

CZŁOWIEK 1 ZWIERZĘ. 15

różnica pomiędzy temi zdolnościami w obu dziedzinach ducha, to jednak nie jest ona gatunkową ab initio. Prze­ ciwnie, musimy przyznać, że aż do pewnego stopnia, a mianowicie aż do najwyższego szczebla inteligencyi, do którego zwierzę wznieść się może, nietylko zachodzi zgodność gatunkowa, lecz nawet zupełna tożsamość, [nnemi słowy, wyżej wspomniona i w tablicy przedsta­ wiona zgodność pomiędzy rozumem ludzkim i zwierzę­ cym nie może uledz żadnemu zarzutowi. Może więc tyl­ ko zachodzić wątpliwość odnośnie do tych nowoprzyby- wających zdolności, które leżą wyżej 28-go stopnia, gdzie inteligencya zwierząt się kończy i gdzie specyficzna ludz­ ka się zaczyna. Na tym 28-ym stopniu duch ludzki jest już w posiadaniu wielu ze swoich niezmiernie użytecz­ nych własności, z któremi on w dalszym ciągu swego rozwoju już się nie rozstaje, lecz owszem ze sobą zabiera, jak to możemy obserwować w psycbogenezie każdego dziecka. Otóż istotną cechą procesu rozwoju jest to, że jeżeli jakiś rodzaj bytu wznosi się do wyższych stopni, to taka ewolucya odbywa się na podwalinie, położonej przez poprzedni stopień rozwoju. Jeżeli więc ten rodtaj bytu porównamy z innym, który się jeszcze tak wysoko nie wzniósł, to zawsze będziemy mogli poprowadzić p o­ między niemi mniej lub więcej ścisłą paralelę, aż do pun­ ktu, w którym się one rozchodzą, gdzie zatem wszelkie porównanie z konieczności ustać musi. Z tego, cośmy dotychczas przytoczyli, wynika, że przytoczone wyżej

wyrazu. Jakiekolwiek bowiem gtanowisko zajmiemy względem psychologii zwierząt i ludzi, musimy zawsze rozróżniać ich częiai składowe a zatem i pomiędzy instynktem, wzruszeniem i rozu ­ mem zwierząt.

(24)

1 6 UMYSŁOWY ROZWÓJ CZŁOWIEKA.

fakty z dziedziny psychologii porównawczej dowodzą, i£ nowoprzybywające zdolności człowieka zawdzięczają swój początek procesowi rozwoju.

Dla uniknienia zarzutu, że przy tern wstępnem naszki­ cowaniu podobieństwa pomiędzy psychologią człowieka i zwierząt kierowałem się stronnośeią, chcę przytoczyć krótki ustęp, dowodzący, że nie przekroczyłem granic, wewnątrz których zachodzi zgodność pomiędzy mną i mo­ imi oponentami. W tym celu na rzecznika wybiorę znakomitego przyrodnika i znanego psychologa, na zda­ nie którego często powoływać się będę, jako na najbar­ dziej kompetentnego znawcę obu dziedzin wiedzy i zara­ zem jako na najpoważniejszego z moich przeciwników. W mowie mianej w charakterze prezydenta sekcyi bio­ logicznej Stowarzyszenia brytańskiego w r. 1879, Mivart wyraża się jak następuje:

„Nie mam zamiaru ignorować cudownych zdolności zwierząt, ani też podobieństwa ich działań do działań ludzkich. Nikt bowiem niema uzasadnionej podstawy do zaprzeczenia faktu, że wiele uczuć, wzruszeń i wra­ żeń zmysłowych u zwierząt, jest bardzo podobnych do na­ szych własnych; nikt też nie może zaprzeczyć, że zwie­ rzęta wykonywają dowolne ruchy i nieraz za pomocą bardzo skomplikowanej czynności dążą do celów z góry wytkniętych. Widzimy też, że zwierzęta do pewnego stopnia korzystają z przeszłych doświadczeń i ze spo­ strzeżeń, połączonych z pamięcią minionych faktów wy­ prowadzają praktyczne wnioski, wykazując tym sposo­ bem, że rozumieją różne stosunki, zachodzące pomiędzy przedmiotami, tak że pod pewnym względem możemy twierdzić, iż zwierzęta znają się na stosunkach rzeczy do siebie. Objawiają one też pewne wahania, które mają

(25)

CZŁOWIEK 1 ZWIERZĘ. 17

■wszelkie pozory walki wewnętrzej pomiędzy różnemi zaehceniami i kończące się tem, co bardzo jest podobnem do aktu wyboru lub woli. Niektóre nawet zwierzęta, jak np. pies, nietylko objawiają zadziwiające uczucia wier­ ności i przywiązania, lecz okazują jeszcze wyraźne ślady wstydu, będącego, jak się zdaje, punktem wyjścia dla uczucia moralnego. Nic więc dziwnego, że ludzie, nie­

przywykli do badań cierpliwych i do poszukiwań staran­ nych, nie widzą różnicy pomiędzy temi, tak wysoce uzdol-

nionemi istotami a naturą duchową człowieka“ .

Wróćmy się teraz do rozważania tych punktów, odnośnie których, według poglądów wielu autorów, psy­ chologia ludzka różni się od zwierzęcej.

Nie mamy potrzeby rozpatrywać teoryi, według któ­ rej zwierzęta są nieczującemi maszynami, gdyż teorya ta obecnie nie ma już chyba zwolenników1). Inną znów różnicę pomiędzy psychologią człowieka i zwierząt, którą

i) Jeżeliby jednak ową teorya znalazła obrońcę, to mógłbym mu odpowiedzieć słowami Huxleya, który kwestyę stawia jasnk i wyraźnie. „2kąd mamy pewność, że inni ludsie czują ta- samo jak my? Jedynym dowodem na to jest analogia, wyprowa­ dzona a podobieństwa ich budowy i czynności do naszych wła­ snych. Jeżeli zaś ten dowód jest wystarczającym odnośnie do człowieka, dla czego niema też być wystarczającym dla zwierząt i t d.* (Critiąues und Addresses, str. 282). Przeciwko temu twierdzeniu Mirart wystąpił z krytyką, którą jednak należy uwa­ żać za bardzo słabą. Dczony ten bowiem powiada: „Jest rzeczą jasną, że nie wskutek podobieństwa budowy lub czynności ludzie się z sobą komunikują, lecz środkiem ku temu jest motoa*. Ha to możemy przedewszystkiem odpowiedzieć pytaniem, czy mo­ wa nie jest czynnością, następnie zaś, drugiem pytaniem, czy wy­ rażenie cierpienia objawia się dobitniej mową artykułowaną, niż krzykami i giestami.

(26)

1 8 UMYSŁOWY BOZWÓJ CZŁOWIEKA

oddawna już uważano jak mniej lub więcej dowiedzioną, a mianowicie, że w jednej występują objawy rozumu, w drugiej zaś nie— po tem cośmy w rozdziale o rozu­ mie we wspomnianem wyżej dziele powiedzieli, możemy chyba pominąć milczeniem. Dowiedliśmy bowiem tam, że jeżeli wyrazu „rozum" użyjemy we właściwem jego znaczeniu a nie w znaczeniu tradycyonalnem, to przeko­ namy się, że dusza zwierzęca w niemałym stopniu zdolną jest do rozumowania. Źródła rozpowszechnionego obec­ nie jeszcze mniemania, jakoby zwierzęta pozbawione by­ ły rozumu, mojem zdaniem, szukać należy w fakcie, że rozum u człowieka osiągnął bardzo wysoki stopień roz­ woju, wyższy daleko niż u zwierząt, gdy naodwrót, in­ stynkt u tych ostatnich jest bardziej rozwiniętym niż u człowieka. Zwykłe rozumowanie nie uwzględniając podobieństwa zachodzącego pomiędzy człowiekiem i zwie­ rzętami i przesadzając doniosłość obserwowanych różnic, nazywa wszystkie zdolności umysłowe zwierząt instyn- ktowemi, dla odróżnienia ich od zdolności umysłowych człowieka, które nazywa rozumem. Dla uniknienia za­ tem bezustannego obracania się w błędnem kole, nie po­ winniśmy nazywać wszystkich czynności zwierząt instyn- któwemi, by następnie módz ztąd wnosić, że ponieważ są takiemi, więc różnią się co do natury swej od czynno­ ści ludzkich, będących rozumnemi. Cały spór istotnie polega na tem przypuszczeniu i może być rozstrzygniętym tylko przez dokładne zbadanie istoty różnicy, zacho­ dzącej pomiędzy instynktem i rozumem. Te właśnie ba­ dania starałem się przeprowadzić w poprzedniem mojem dziele ze ścisłością, na jaką tylko sama natura badanego przedmiotu pozwala. Zdaje mi się, że tam dowiodłem, iż w rzeczywistości pomiędzy rozumem a instynktem nie­

(27)

CZŁOWIEK I ZWIERZĘ 19

ma tak wielkiej różnicy., jaką zwykle przyjmują, gdyż często drugi ztych objawów psychicznych występuje pomieszany z pierwszym, pierwszy zaś nieraz przeobraża sięw drugi. Następnie starałem się dowieść, że wszystkie zwierzęta w większym lub mniejszym stopniu obdarzone są zdolnością wnioskowania, która jest istotną cechą rozumu. Chociaż jednak jest widocznem, że rozum u zwierząt nigdy nie prze­ kracza fazy zaczątkowej, gdy u ludzi potężnie się rozwija, to kwesty a atoli ilości nie ma żadnego związku z uaszern pytaniem, mającem na względzie różnicę jakościową ł). Możemy też nie uwzględnić i różnicy, którą teologia upa­ truje pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, gdyż polega ona na dogmacie, z którym psychologia jako nauka nie ma nic wspólnego. Bez względu na to, czy świadoma część człowieka różni się od świadomej części zwierząt swoją nieśmierteln jścią, czy też nie; bez względu też na to, czy pomiędzy „duchem" człowieka a duszą zwierząt zachodzi inna jeszcze różnica, nauka nie może w tej ma- teryi dać prawa głosu dogmatowi ani za, ani przeciw, gdyż według tego dogmatu wyjaśnienie interesującej nas kwestyi możemy tylko otrzymać drogą objawienia. Jaka­ kolwiek jednak byłaby różnica poglądów nauki i dogma­ tu, to przynajmniej pod jednym względem zachodzi po­ między niemi zgodność a mianowicie, że jeżeli pomię­ dzy życiem świadomem człowieka a życiem świadomem zwierząt zachodzi różnica, to dla wykrycia nieśmiertel­ ności człowieka potrzeba było uciekać się aż do świa­ dectwa Ewangelii 2). Bardzo często spotykamy się też *)

*) „Mental Evolution in Animals". Rozdział 19.

!) Pomijam zdanie biskupa Butlera i wielu jego zwolenników, według którego zwierzęta, podobnie jak i człowiek, posiadają c a

(28)

-2 0 UMYSŁOWY KO ZWÓJ- CZŁOWIEKA

ze zdaniem, że ludzie różnią się od zwjerząt tem, że ostatnie n ie są zdolne do umysłowego doskonalenia się w eiągu ge­ neracyj po sobie następujących. Podobny pogląd podaje -w wątpliwość całą kwestyę umysłowego rozwoju zwierząt a zatem pozostaje w sprzeczności ze wszystkiemi faktami, które przytoczyłem w mojem poprzedaiemdziele. Z drugiej znów strony muszę zwrócić uwagę, że podana wyżej róż­ nica nie cieszy się sympatyą przeciwników teoryi roz­ woju, gdyż w zasadzie uznaje ona zasady rozwoju w hi- storyi ludzkości. Niezależnie od tego nie mogę uznap prawdziwości podwójnego twierdzenia, zawartego w po- wyższem rozróżnianiu ludzi od zwierząt. Chcę przez to powiedzieć, że z jednej strony nie uznaję jakoby postęp w ciągu generacyj był wyłączną właściwością inteli- geneyi ludzkiej — z drugiej znów, stanowczo zaprze­ czam, jakoby podobny postęp nigdy nie miał miejsca u zwierząt.

Rozbierając każde z powyższych twierdzeń oddziel­ nie, utrzymuję, że przypuszczenie, jakoby wszystkie obec­ nie istniejące dzikie plemiona ludzkie doskonaliły się w eiągu generacyj i to nawet wtedy, gdy one się nie sty­ kają z ludźmi ucywilizowanymi, zostaje w sprzeczności z obserwowanemi faktami. Przeciwnie, możemy śmiało twierizić, że odnośnie do psychologii ludów

nieucywili-sadę nieśmiertelną, gdyż> ogląd ten identyfikuje raczej psycholo­ gią zwierzęcą z ludzką, a nie rozdziela ich. Twierdzenie Arysto­ telesa i Buffona, że zwierzęta nie są zdolne do spostrzeżeń, nie zasługuje na uwagę. Bardzo trafnie charakteryzuje je Dureau de la Maile, stówa którego, jako mające pewną wartość history­ czną dla teoryi rozwoju, przytaczam tu: ,8 i les animauz: d’ótient^ pas suseóptibles n’apprendre les moyens de s» conseryer, es espóces

(29)

CZŁOWIEK 1 ZWIERZĘ. 2 1 zowanych, ruch postępowy umysłowości przedstawia nadzwyczajną bezwładność i dziwny zastój. Nawet tak wysoko rozwinięta rasa murzyńska, o ile mi wiadomo, nigdy nie odznaczyła się Żadną oryginalną pracą umy­

słową

w którejkolwiek dziedzinie działalności ludzkiej, pomimo, że miliony osobników tej rasy korzystały ze wszystkich dobrodziejstw liberalnego wychowania.

jeżeli znowu weźmiemy pod uwagę całą historyę ro­ du ludzkiego na naszej planecie, o ile ta znaną jest z za­ bytków archeologicznych, to rzuca uam się w oczy nad­ zwyczaj powolny rozwój intelektualny człowieka w pier­

wszych wiekach jego istnienia. Przyjmując nawet jako fakt dowiedziony, że tak nazwany wiek paleolityczny odnosi się do pewnego stopnia kultury a nie do ozna­ czonej epoki, czyli innemi słowy, że on wyraża stan kul­ tury, który w różnych częściach świata miał miejsce

w czasach zupełnie różnych J) i że to samo, lubo w wyż­ szym stepniu, stosuje się i do epoki neolitycznej, to zaw­ sze pozostanie ciekawy fakt, że podczas wielotysiącznego peryodu pierwszej epoki, człowiek nie zrobił żadnego postępu w sposobie łupania krzemienia, albo też, że podczas długiego trwania drugiej epoki człowiek zaled­ wie potrafił zrobić proste odkrycie, iż przy wyrabianiu broni, krzemień można zastąpić rogiem. W następnym tomie mojego dzieła, który speeyalnie poświęcony będzie dowodom o rozwoju umysłowym człowieka, przyto­ czę cały szereg przykładów, dowodzących nadzwy­ czajnej powolności tego rozwoju w ciągu długich pe- ryodów wieku przedhistorycznego. Jakoż dopiero po zrobieniu ważnego kroku naprzód — zastąpienia

(30)

nia i rogu metalem, rozwój umysłowy człowieka za­ czął postępować według wymierzyć się dającej skali. Lecz wypadek ten, rzec można, datuje się dopiero od wczoraj. Tak więc, w ogólności zastanawiając się nad rodem ludzkim zarówno w stanie, w jakim on obecnie za­ mieszkuje ziemię, jakoteż w stanie wskazanym przez ar­ chiwa historyi geologii, nie można twierdzić, aby dąże­ nie do doskonalenia się w ciągu długiego szeregu gene- racyj było cechą charakterystyczną naszej rasy. Prze­

ciwnie, szybki i nieprzerwany postęp, jaki obecnie w rze­ czywistości widzimy, jest udziałem małej tylko cząstki ludzkości w najmłodszej epoce jej istnienia.

Z drugiej znów strony, jak już przedtem zauważyłem, twierdzenie, jakoby w państwie zwierzęcem nie było ża­ dnego postępu w rozwoju umysłowym, nie jest zgodnem z rzeczywistością. Gdyby bowiem rzecz się tak miała, rozwój umysłowy byłby niernożebnym u zwierząt i wszy­ stkie zjawiska ducha ograniczyłyby się tylko do czło­ wieka, tak że zwierzęta przedstawiałyby tylko wegeta­ cyjną formę życia. Lecz wyłączając nawet ten ogólny pogląd, spotykamy jeszcze cały szereg przykładów, d o­ wodzących oczywistości umysłowego rozwoju w ciągu generacyj zwierzęcych *) i to w peryodzie dostępnym dla obserwacyi ludzkiej. W poprzedniem mojem dziele przy­ toczyłem mnóstwo przykładów dowodzących, że bardzo często ptaki i ssaki zmieniają swoje najbardziej wkorze- nione i drogą dziedziczności utrwalone instynktowne aa- wyknienia, jeżeli zmiana taka ma aa celu ulepszenie ich sposobu życia, odpowiednio do zmienionych warunków otoczenia. Jeżeli zaś ktoś mi zarzuci, że i w takich wa-22 UMYSŁOWI BOZWÓJ CZŁOWIEKA.

(31)

CZŁOWIEK 1 ZWIESZĘ. 23

runkach zwierzę nigdy nie przekracza granicy nakreślo- ślonej dla umysłowego rozwoju ptaka lub ssaka, to na to odpowiem, że nawet tacy gieniusze jak Shakespeare i Newton nie wznieśli się nad poziom ludzkiej inteligencyi- W ogólności zatem, nie widzę, aby psychologie l o ­ dzi i zwierząt zasadniczo się różniły pomiędzy sobą, od­ nośnie do rozwoju w ciągu generacyj po sobie następu­ jących, Przeciwnie, sądzę, że byłoby bardziej racyonal-

nem, gdyby przeciwnik teoryi rozwoju obeznany z fakta­ mi do tego rozwoju się odnoszącemi, zajął stanowisKo wprost przeciwne i twierdził, że dla ustalenia tej teoryi nie możemy wykazać dostatecznie wielkiej różnicy po­ między psychologią ludzi a zwierząt.. Jakoż uwzglę­ dniając ogromną przewagę, jaką już według teoryi roz­ woju, człowiek paleolityczny miał nad wyższemi małpa­ mi i biorąc jeszcze pod uwagę, że wszystkie rasy ob ecnie żyjącej ludzkości obdarzone są niezmiernie użytecznym darem mowy, która umożliwia zakomunikowanie potom­ stwu rezultatów własnych doświadczeń, napotykamy nadzwyczaj trudDą do rozwiązania kwestyę. W samej rzeczy, każdy myślący człowiek musi zadać sobie pyta­ nie, zkąd pochodzi, że ludzkość pomimo swej przewagi umysłowej nad zwierzętami, zarówno w zaraniu historyi geologicznej, jakoteż, odnośnie do rozwoju większości obecnie żyjących plemion, tak bardzo jeszcze jest podo­ bną do nich, pomimo, że zwierzęta pozostają w długo- trwającym zastoju życia umysłowego?

Przejdźmy teraz do poglądów Wallace’a i Mivarta . Obaj ci autorowie są znakomitymi przyrodnikami i gorą­ cymi zwolennikami teoryi rozwoju, o ile się ona tyczy świata zwierzęcego, zgadzają się też ze sobą co do nie­ możności zastosowania tej teoryi do człowieka, lecz rzecz

(32)

24

UMYSŁOWY ROZWÓJ CZŁOWIEKA.

dziwna, że odnośnie do psychologii, zgodne swoje wnio­ ski wyprowadzają z argumentów wprost przeciwnych. Gdy bowiem Mivart twierdzi, że inteligencya ludzka nie może być tej samej natury co i inteligencya zwierząt, al­ bowiem umysłowość najniżej stojącego człowieka dzikie­ go jest bez porównania wyższą od umysłowośei najwy­ żej rozwiniętej małpy, Wallace dla wyprowadzenia ana­ logicznego wniosku opiera się na założeniu, że umysł człowieka dzikiego tak mało się różni od umysłu małp wyższych, iż fakt propcrcyonalnie większej objętości mózgu człowieka dzikiego, mógł tylko mieć na celu przewidziane z góry potrzeby życia ucywilizowanego. „Mózg nieco większy od mózgu goryla— powiada ten uczony— zupełnieby wystarczył na potrzeby ograniczo­ nego rozwoju umysłowego człowieka dzikiego, musimy zatem przyznać, że znaczny mózg, który on w rzeczywi­ stości posiada, nie mógł w żaden sposób się rozwinąć j e ­ dynie na zasadzie jednego z praw rozwoju".

i) „Natural Selection*, str. 343 Jako ogólny wynik naszych badań nać psychologią człowieka dzikiego, okaże się, że zdanie Miyarta lepiej odpowiada obserwowanym faktom. Chciałbym je ­ dnak dodać jedną uwagę, tyczącą się specyalnie tego punktu. Przedewszystkiem, odnośnie do budowy mózgu, powiada prof. Huxley co następuje: .Różnica w wadze pomiędzy mózgiem czło­ wieka najwyżej rozwiniętego a mózgiem człowieka na najniższym szczeblu stojącego, jest zarówno względną, jakoteż i absolutnie znaoznie większą od takiejże różnicy pomiędzy mózgiem najniżej stojącego człowieka a mózgiem małpy naj wyżej rozwiniętej. Osta­ tnia różnica, jzkieśmy widzieli, wynosi absolutnie 12 uncyj sub- stanoyi mózgowej, albo też wyraża się względnie stosnnkiem 32 : 20. Ponieważ zaś największy ze znanych mózgów ważył około 60—66 uncyj, to pierwsza z przytoczonych wyżej różnic wynosi abso* solutnie 82 uncyj, albo wyraża się względnie stosunkiem 6 5 :3 2 .

(33)

CZŁOWIEK I ZW IESZĘ. 25 Zestawiłem z sobą oba te poglądy, gdyż uważam to za rzecz ciekawą i zastanowienia godną, iż obaj moi naj­ znakomitsi przeciwnicy, chociaż są zgodni ze sobą, że człowieka ze względów psychologicznych należy oddzie­ lić od innych istot królestwa zwierzęcego, to jednak do wniosków tych doszli na zasadzie rozumowań, wzajemnie się wyłączających. Znakomity francuzki przyrodnik Quatrefages jest również tego zdania, że człowieka nale­ ży oddzielić od reszty zwierząt, jako istotę, która dla przyczyn psychologicznych musiała mieć inny niż tamte początek. Lecz uczony francuzki od obu

ewolucyoni-Systematycznie uważana różnica pomiędzy mózgiem człowieka a mózgiem małpy jest tylko natury rodzajowej— cechy familijne człowieka polegają głównie na uzębieniu, budowie miednicy i koń­ czyn dolnych*. („Man’s Place in Naturę*, str. 103). Odnośnie do funkcyj mózgowych bardzo słusznie zauważył Ohaunsey Wright, że psychologiczne badania zdolności mowy wykazały, ie naj­ mniejszy pod tym względem postęp wymagałby większej siły móz­ gowej niż największy postęp w jakimkolwiek innym kierunku. ,North American K eview *. Październik 1870 r .) Powołując się na to miejsce, Darwin robi następującą uwagę, odnośnie do zdol­ ności człowieka dzikiegoi „On to wynalazł najrozmaitszą broń, na­ rzędzia, samołówki i t. d , posługiwał się niemi, za śeh pomocą broni się on przeciwko napadom, zabija lub łowi swoją zdobycz, lub inneml sposobami zdobywa sobie pożywienie. On to zbudował tratwy lub czółna, które służyły mu do łowienia ryb, lub też ułatwiły mu dostęp do sąsiednich, urodzajnych wysp. Człowiek dziki odkrył też sposób wydobywania og n ia .. . Te różne odkry­ cia, które człowiekowi w najdzikszym nawet, stanie dały przewa­ gę nad zwierzętami, są bezpośredniemi wynikami rozwoju jego zdolności spostrzegawczych, pamięci, ciekawości, wyobraźni i ro­ zumu. Nie pojmuję więc, jak Wallacemoże twierdzió, że dobór naturalny mógł człowieka dzikiego obdarzyć mózgiem, mało ty l­ ko przewyższającym mózg małp*. („Descent of Msh*, str. 44, 49',

(34)

2 6 U M Y SŁO W I ROZWÓJ CZŁOWIEKA.

stów angielskich różni się delikatniejszem nieeo cienio­ waniem upatrzonej różnicy. Gdy bowiem Mivart i Walla- ce dowody swoje czerpią z ducha ludzkiego jako z ca­ łości, Quatrefages różnicę swoją upatruje jedynie w tem, że tylko człowiek zdolny jest wznieść się do wyżyn su­ mienia i religii. Innemisłowy, uczony ten przyznaje, ana- wet nacisk kładzie na to, że nie można przeprowadzić ra- cyonalnej różnicy pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem odnośnie do umysłu i rozumu. Jako przykład, przytoczy­ my jeden ustęp z jego dzieł. „W imię filozofii i psycho­ logii zarzucą mi, że niektóre intelektualne zdolności ro ­ zumu ludzkiego pomieszałem z wyłącznie czuciowemi zdolnościami człowieka. Na ten zarzut odpowiem ze stanowiska, którego przyrodnik nie powinien opuścić, a mianowicie ze stanowiska obserwacyj i doświadczenia. W tem miejscu ograniczę się na twierdzeniu, że zwierzę jest inteligentnem i lubo inteligencya jego jest w stanie zaczątkowym, to niemniej jest tej samej natury co i ro­ zum ludzki". W innem znowu miejscu powiada on: „ Psychologowie przypisują religię i moralność rozumowi i ten ostatni uważają za wyłączny atrybut człowieka. Lecz z rozumem łączą oni najwyższe zjawisko inteligen- cyi. Przez to, mojern zdaniem, mięszają oni ze soną i dają jednakowy początek rzeczom zupełnie oauiieauYii,. Wskutek tego, nie mogąc w zwierzętach odnaleźć śla­ dów moralności i religii, których iwierzęta nie posiada­ ją, odmawiają im też i rozumu, pomimo, że o ile mi się

zdaje, zwierzęta na każdym kroku wyraźnie objawiają tę zdolność umysłową x).

Odnośnie do tego poglądu muszę zwrócić uwagę na

(35)

CZŁOWIEK I ZWIERZĘ. 27

dwie rzeczy. Przedewszystkiem różni on się toto coelo od poglądów Mirarta i W allace’a. Rozbierając te różne poglądy, przekonywamy się, źe trzej najwybitniejsi ba­ dacze, broniący twierdzenia jakoby człowiek ze wzglę­ dów psychologicznych jakościowo się różnił od zwierząt, znacznie różnią się pomiędzy • sobą, gdyż wnioski swoje opierają na przesłankach wzajemnie się wyłączających. Następnie, jeżeli nawet zgodzimy się ze zdaniem fran- cuzziego antropologa, t. j. jeżeli przyjmiemy, iż różniey gatunkowej pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, szukać jedynie należy na gruncie religii i moralności, to będzie­ my jednak musieli przyznać (i ten punkt o ile się zdaje, uszedł uwagi Quatrefagesa), że wyższość ludzkiej inte- ligencyi jest koniecznym warunkiem dla tych dwóch atrybutów ducha ludzkiego. Innemi słowy, bez względu na to, czy Quatrefages ma racyę, czy też nie, twierdząc, że religia i moralność stanowią różnicę gatunkową p o­ między człowiekiem a zwierzęciem, przyznać jednak mu­ simy jako rzecz pewną, źe żaden z tych atrybutów nie mógłby się objawić u człowieka, gdyby inteligencya j e ­ go nie stała znacznie wjżej od iateligencyi zwierząt. Pokazuje się więc z tego, że najwybitniejsza różnica po­ między człowiekiem a zwierzęciem jest różnicą co do in- teligencyi.

Gdyby dalsze poszukiwania wykazały, że szkoła Qua- trefagesa słusznie uważa tę ostatnią różnicę jako różni­ cę co do stopnia i że zatem szkoła Mivarta nie ma rasyi utrzymywać, iż mamy do czynienia z różnicą gatunkową, wtedy należałoby odnośnie do tego związku, ściślej zba­ dać owe specyałne atrybuty religii i moralności. Otóż metoda moja jest następująca: Cała treść niniejszego dzieła poświęconą jest badaniom nad „początkami zdolno­

(36)

28 UMYSŁOWY BOZWÓJ C Z Ł O W IB O .

ści ludzkich" w obszerniejszem znaczeniu tego wyrazu, zgodnie z poglądem, że specyalna zdolność ludzka jedno­ cześnie występuje ze zdolnością tworzenia idej, człowieko­ wi tylko właściwych. Gdy ta kwestya zostanie należycie wyjaśnioną, wtedy znajdziemy już grunt przygotowanym do zbadania bardziej specyalnych zdolnośei religii i mo­ ralności, któremu poświęcimy następne tomy naszej pracy ł). *)

*) Różni autorowie podali inne jeszcze cechy natury psycho­ logicznej, odróżniające człowieka od niższych zwierząt, jak np. sztukę wydobywania ognia, handel zamienny, ubiór, narzędzia, broń i t. d. Ponieważ wszystkie te różnice są tylko szezegól- nemi przykładami, albo raczej illustraoyami do tego, że czło­ wiek obdarzony jest zdolnością tworzenia wyższych idej, więc nie mam potrzeby wdawać się w bliższy ich rozbiór. Dodam jeszcze, że w tym tomie nie będę się zajmował rozbiorem znane­

go zarzntn przeciwko teoryi Darwina, tyczącego się brakujących pośrednich ogniw, t j. faktu, że dotychczas nie odkryto resztek kopalnych, któreby wykazały stopniowe przejścia od małp an- tropoidalnych do człowieka. Przedmiot ten należy raczej do p a ­ leontologii a zatem nie może znaleźć miejsca w niniejszej pracy. Muszę jednak zwrócić uwagę, że zarzut ten nie ma wielkiego znaczenia, chociaż, według zwykłej logiki, mogłoby się zdawać, że jeżeli kiedyś istniał cały szereg pokoleń, łączących budowę ciał człowieka z budową ciał małp wyższych, to powinniśmy koniecznie odnajdywać kości tych zwierząt zaginionych. Geolog jednak do­ skonale wie, jakie małe znaczenie mają podobnie ujemne dowody, gdy chodzi o archiwa geologii. Czasy nasze mają do zanotowa­ nia liczne odkrycia ogniw pośrednich pomiędzy gatunkami zwie­ rząt zaginionych, które według cech zoologicznych są bardziej od siebie oddalone niż człowiek od małpy. Zarzut powyższym

dla geologa jest tak mało znaczącym, że go wcale nie uwzglę­ dnia. Z drugiej znów strony, ściśle anatomiczne podobieństwo, zachodzące pomiędzy człowiekiem i wyższemi małpami, (każda

(37)

CZŁOWIEK I ZW IERZĘ 29

kość, każdy mięsień, każde naczynie, każdy nerw i t d. w nad' zwyczaj skomplikowanej budowie ciała ludzkiego ściśle odpowia­ da elementom niemniej skomplikowanej budowy małp), tak ja ­ sno przemawia za teoryą nieprzerwanego rozwoju, iż niema ani jednego poważnego przyrodnika, któryby zaprzeczył tej cią g ło­ ści rozwoju o tyle, o ile ona tyczy się budowy ciała. (W naj­ nowszych czasach lekarz holenderski, osiadły w Batawii, Euge­ niusz Dubois, znalazł doskonale zachowaną czaszkę, oraz kości udowe i ząb, które, zdaniem słynnego antropologa Manouyriera na­

leżą do zwierzęcia, stanowiącego ogniwo pośrednie pomiędzy mał­ pami antropoidalnemi i tubylcem lądu australijskiego. (P rzyp .

T łom ,). Nieliczni badacze, którzy odrzucają teoryę rozwoju od­ nośnie do człowieka, opierają swoje twierdzenia na podstawach psychologicznych, których zbadanie stanowi przedmiot niniejszej pracy.

(38)

Ideje *)

Przechodzę teraz do badań nad teni, co jedynie, we­ dług mnie, oddziela psychologię zwierząt od psychologii człowieka. To odróżnienie, dokładnie wyjaśniające wszystkie różnorodne i znaczne różnice, jakie niewątpli­ wie zachodzą pomiędzy duchem najniżej stojącego czło­ wieka a umysłowością najwyżej rozwiniętej małpy, jest obecnie powszechdie przyjętem przez psychologów wszy­ stkich szkół, od katolika do sceptyka w religii, od idea­ listy do materyalisty w filozofii.

Różnica ta jasno wykazaną została przez licznych pisarzy począwszy od Arystotelesa, lecz sądzę, że ją naj- 1

R O Z D Z I A Ł I I .

1) W poprzedniem mojem dziele poświęciłem jeden rozdział „Wyobraźni", w którym badałem psychologię tworzenia idej n zwierząt. Obecnie wypada mi badaó psychologię formacyi idej n człowieka; w tym celu muszę się poniekąd wrócić do poprze­ dniej mojej pracy. Chciałbym jednak, o ile moina, unikaó pow- tarzania się i dla tego przypuszczam, że czytelnik obeznany jest z treścią tej pierwszej pracy. Rozumowania bowiem, ciągną­ ce się przez trzy następne rozdziały nie mogą dokładnie być zro­ zumiane bez poprzedniego przestudyowania rozdziałów IX i X „Mental Evolution in Animals*. (W oddzielnym dodatku podam stresz- c zenie potrzebnych ustępów wspomnionej wyżej pracy. Tłomact).

(39)

1 D E 3 E. 31

lepiej sformułuję, przytaczając słowa Locke’a. Filozof ten powiada:

„Choćby zachodziła jakaś wątpliwość, czy zwierzęta ideje swoje w jakikolwiek sposób ze sobą łączą lub je uogólniają, to mogę jednak z zupełną pewnością twier­ dzić, że zdolność abstrakeyi jest im wcale nieznaną. Zdolność tworzenia ogólnych idej stanowi kardynalną różnicę pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem i wznosi człowieka na wyżyny, których zwierzę nigdy nie dosię­ gnie. Widoczną bowiem jest rzeezą, że u zwierząt nigdy nie napotykamy śladów ogólnych znaków dla wyrażania ogólnych idej, z czego mamy prawo wnosić, że brak im zdolności tworzenia abstrakcyj, czyli ogólnych idej, po­ nieważ uie mogą się posługiwać ani słowem, ani też ża- dnemi ogólnemi znakami. Nie możemy też tego braku używania ogólnych słów przypisywać brakom odpowie­ dnich narzędzi głosowych do tworzenia dźwięków arty­ kułowanych, gdyż, jak wiemy, są zwierzęta, które mogą wydawać podobne dźwięki i dość wyraźnie wymawiają różne słowa, lecz pomimo tego nie mogą ich odpowiednio zastosować. Z drugiej znów strony, są ludzie, którzy wskutek jakiejś wady narządów pozbawieni są mowy, a pomimo tego, wyrażają swoje ogólne ideje znakami, zastępującemi im miejsce słów ogólnych; jest to zdolność, której zwierzęta nie mają. Dla tego też sądzę, iż może­ my przyjąć, że pod tym względem ludzie różnią się od zwierząt i że ta różnica oddziela ród ludzki od zwierząt nieprzebytą przepaścią. Pomimo tego jednak nie może­ my zwierzętom odmówić pewnego stopnia rozumu, je ­ żeli tylko przyjmiemy, że mają jakieś ideje i nie są (jak niektórzy przypuszczają) prostemi machinami. Mojem zdaniem, wiele z nich tak samo jak ma zmysły, tak też

(40)

może w pewnych okolicznościach rozumować, lecz myśli ich muszą się obracać w ciasnem kółku idej szczegóło­ wych, które otrzymują za pomocą swoich zmysłów. Ta­ kim więc sposobem i najwyżej rozwinięte zwierzęta mu­ szą pozostawać w tych ciasnych granicach myślenia i są­ dzę, że nie mogą ich rozszerzyć za pomocą jakiejkolwiek abstrakcyi 1).

32 UMYSŁOWY HOZWÓJ c z ł o w i e k a

*) „Humań Understanding*, księga II, Rozdział 2, 10, 11. Od­ nośnie do tego miejsca Berkeley robi uwagę, że jest niemoże- bnem utworzyć sobie ideę abstrakcyjną o własności oddzielnie od konkretnej idei przedmiotu, jak np. ideę o ruchu bez ciała poruszającego się (Porów. „Principles of Humań Knowlegde'1. Wstęp YIII, XIX). Jest to kwestya, której nie mogę rozbierać w całej jej obszerności, nie dotykając wielkiego sporu filozofi­ cznego pomiędzy nominalizmem, realizmem i konceptualizmem; tego zaś uczynić nie mogę, gdyż przekroczyłbym tym sposobem ściśle psychologiczne granice w których chciałbym zamknąć mo­ ją pracę. Wystarczy, jeżeli powiem, że krytycyzm Berkeleya w tern miejscu dąży jedynie do wykazania, że Locke niedośó ściśle trzyma się swej nominalistycznej filozofii. Zasługa Locke a polegała na wskazaniu, że ogólna, albo abstrakcyjna idea za­ sadza się na spostrzeżenia podobieństwa pomiędzy osobnika­ mi jednego gatunku, z opuszczeniem różnic; zbłądził jednak w tern, że nie uczynił dalszego kroku, wykazując, iż taka idea nie jest ideą 'w znaczeniu obrazu umysłowego, jest ona ra­ czej intelektualnym symbolem istności niemożebnej w rzeczywi­ stości, a mianowicie własności bez przedmiotu. Intelektualny symbolizm tego rodzaju wyraża się przeważnie za pomocą języ­ kowych albo innych umówionych znaków, jak to później zoba­ czymy. Dzięki jasnemu zrozumieniu tego procesu, nominalizm zwyciężył realizm. Jedyna różnica pomiędzy Lockem i Berke­ leyem odnośnie do tego punktu polega więc na tern, że nomina­ lizm pierwszego nie jest tak daleko sięgającym jak nominalizm drugiego. Zwrócę jeszcze uwagę na to, że jeżeli w dalszym

(41)

I D £ J E 33

Tym sposobem z całą jasnością zdrowego rozsądku tego wielkiego myśliciela, wyłożyliśmy to, co możemy Dazwać zasadniczą lub podstawową róźnieą pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Jest to różnica istotna, któ­ ra, będąc początkowo tak nieznaczną, jak przedział pomię­ dzy sprycbami koła w jego środku, powiększa się następ­ nie tak bardzo, że nakoniec dochodzi do przeciwległych biegunów ducha. Gdyż postępując ciągle wzdłuż tej samej linii rozwoju, umysł ludzki dochodzi do zdolności rozmyślania nad abstrakcyaai tyczącemi się jego samego, która oczywiście bardzo znacznie się różni od zmysłowych spostrzeżeń przedmiotów konkretnych. Abstrakcye te umysł jest w stanie łączyć w nieskończoną rozmaitość idealnych kombinacyj, te znowu z kolei mogą bvó prze­ rabiane w idealne konstrukcye coraz bardziej skompli­ kowanej natury. Ta praca umysłowa, eoraz dalej postę­ pując, doprowadza nakoniec do zupełnego rozwoju wła­ dzy myślenia, skierowanej ku naszemu wewnętrznemu „ja “ , za pomocą której poznajemy samych siebie.

Zbliżamy się teraz do punktu wymagającego nadzwy­ czaj subtelnej analizy i który, prócz tego, przedstawia cały szereg kwestyj mających pierwszorzędną ważność dla dalszego rozwoju naszej pracy. Mam tu na myśli istotę abstrakeyi i klasyfikacyę idej. Dotychczas jesz­ cze gęsta zasłona dwuznaczności pokiywa te ważne

kwe-ciągu wydawać się będzie, że nie dość wyraźnie rozwijam do­ ktrynę uominalizmu, to czynię to jedynie w celu uniknięcia nie- potrzebnego starcia z konceptualizmem. Gdyż jestem nominali­ stą i zgadzam się z Millem co do tego, że jeżeli mówimy, ii myślimy za pomocą pojęć, to znaczy, że myślimy za pomocą

imion klasowycn.

(42)

3 4 UMYSŁOWY ROZWÓJ CZŁOWIEKA.

stye i przy ich rozbiorze trudno będzie uniknąć używa­ nia wyrażeń, co do znaczenia których niema zgody pomię­ dzy psychologami. Ja, z mojej strony, będę się starał dokładnie określić znaczenie, które im nadaję i które, mojem zdaniem, należy też im nadać. Co więcej, podam klasyfikacyę idej, będącą pod pewnym względem nową, przyczem objaśnię przyczyny, które mnie do tęga skłoniły.

Psychologowie zgadzają się ze sobą, że to co oni na­ zywają idejami szczegółowymi, albo idejami o szczegóło­ wych przedmiotach, są duchowemi obrazami, lub też pa­ mięciami tych przedmiotów, jak np. dźwięki głosu przyjaciela wywołują w umyśle naszym ideę o tym szcze­ gółowym człowieku. Psychologowie zgadzają się też ze sobą, że to co nazywamy idejami ogólnemi, powstało ze skojarzenia się ze sobą idej szczegółowych, tak jak np. z częstego powtarzania obserwacyj licznych osobników ludzkich tworzymy ideę o człowieku, lub też o tej oder­ wanej istocie, która łączy w sobie podobieństwa zacho­ dzące pomiędzy nimi, z pominięciem ich indywidualnych różnic. Szczegółowe zatem ideje odpowiadają postrze­ żeniem (perceptions), gdy ogólne odpowiadają pojęciom (concepts). Pojedyncze postrzeżenie (lub też jego po­

wtórzenie) daje początek jego mnemonicznemu równo­ ważnikowi— idei szczegółowej, grupa zaś podobnych, lu­ bo nie identycznych postrzeżeń daje początek— pojęciu, które zatem jest tylko inną nazwą dla idei ogóluej, zro-

dzonej ze skupienia się grupy idej szczegółowych. Zu­

pełnie tak samo jak metoda Galtona polegająca na zdję­ ciu na tej samej czułej płycie pewnej liezby obrazów in­ dywidualnych. daje początek fotografii złożonej, w któ­ rej każdy z uczestników przedstawionym jest częściowo i proporcyonalnie, tak też na czułej płycie naszej

(43)

parnię-I D K J E . 3 5 ci liczne obrazy przeszłych spostrzeżeń łączą się w poje­ dyncze pojęcie, które tym sposobem jest obrazem złożo­ nym, albo też przedstawicielem klasy pojedynczych obrazów składowych. Co więcej, zupełnie tak samo, jak w przypadku fotografii, tylko te obrazy mogą być złą­ czone, w jedną wyraźną fotografię złożoną, które przed­ stawiają mniej lub więcej liczne podobieństwa, tak też te tylko szczegółowe idee, które mogą być zebrane w j e ­ dną klasę, wytwarzają w umyśle naszym jaśne pojęcie ł). Tyle o ideach szczegółowych i ogólnych. Wyraże­ nie „oderwane*, „abstrakcyjne", było również przez róż­ nych psychologów różnie użytem. Ja, z mojej, strony zgadzam się z Lockem co do znaczenia tego wyrazu, użytego w wyżej przytoczonym ustępie; tego samego zdania zresztą jest większość nowszych pisarzy, którzy się tym przedmiotem zajmowali. Według tego znacze­ nia, wyrażenie „idea oderwaca" jest praktycznie równo- znacznem z wyrażeniem „idea ogólna". Proces bowiem abstrakcyi polega na duchowej analizie grupy wyobra­ żeń, wywołanej przez dany przedmiot spostrzeżenia i wy­ dzielania w myśli tych rysów lub własności, na które w danej chwili uwaga nasza jest skierowaną. Nawet najbardziej szczegółowe przedmioty przedstawiają jesz­ cze cały splot własności i chociażby w rzeczywistości przedmiot taki nie dał się rozkładać na wszystkie wła- sności składowe, to w myśli jednak rozkład taki jest zawsze moźebny. Pojedynczy człowiek, znany nam jako Piotr lub Paweł nie daje się rozkładać na oznaczoną ilość ciepłostek, na pewną liczbę gramów mięśni, krwi, kości, barwników i t. d,, jeżeli w ogóle ma on jeszcze pozostać

!J Porównanie to było użytem przez samego Galtoaa i przez Husleya w jego dziele .On Hurne*.

(44)

36 UMYSŁOWY ROZWÓJ CZŁOWIEKA

człowiekiem; lecz pomimo to możemy go w myśli roz­ łożyć na ciepło (uważając go jako ciało), mięso, krew, kości i t. d. (wyobrażając go sobie jako preparat anato­ miczny), jakoteż możemy brać pod uwagę białość skóry, czarny barwnik włosów i t. d. Otóż jest rzeczą widocz­ ną, że nasza zdolność tworzenia idej ogólnych lub pojęć

w ostatniej instancyi zależną jest od zdolnos'ci abstraho­ wania, t. j. od zdolności oddzielania w myśli jednej lub więcej własności tych, które przedstawiają się nam w po- strzeźeniacbjt.j. które dane nam zostały przez przedmioty idej szczegóło wych. Moja ogólna idea o cieple mogła tylko powstać przez abstrahowanie w myśli własności ciepła od różnych ciał ciepłych, w których ona bardzo często występuje w połączeniu z innemi własnościami. Ta oko­ liczność nie przeszkadza nam jednak, abyśmy tej własno­ ści zawsze i wszędzie gdzie się tylko objawi jako je d ­ nej i te] samej nie uważali. Tym sposobem otrzymujemy ogólną, albo abstrakcyjną ideę o cieple, niezależnie od innych własności, które w wielu razach zniem występują

zespolone ’), 1

1) Jedynie trafna różnica pomiędzy abstrakcyą i generaliza- cyąjest ta, którą podał Hamilton: „Abstrakcya polega na skon centrowaniu uwagi na szczególny przedmiot, lub na szczególną własność przedmiotu z odróżnieniem jej od wszystkich innych. Pojęcie kształtu biórka stojącego przedemną jest ideą abstrakcyj­ ną, ideą, stanowiącą część ogólnego pojęcia tego przedmiotu i na którą wyłącznie zwracam moją uwagę. Idea ta jest abstrak­ cyjną, jest ona też jednocześnie indywidualną*, wyobrażam kształt tego szczegółowego biórka a nie figurę jakiegoś innego ciała*. Generalizacya zaś ze swej strony polega na zestawieniu abstrak- cyj, gdy przy porównywaniu ze sobą pewnej liczby przedmiotów, zwracamy uwagę na ich podobieństwa,Jktóre w nich upatrujemy. .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podczas takiego określania monotoniczności funkcji jeśli ludzik w pewnym przedziale wspina się ku górze to mówimy, że funkcja jest rosnąca.. przypadku, gdy schodzi na dół

U nowszych autorów, „(pod)przestrzeń izotropowa” to taka, której pewien wektor jest izotropowy – co nie odpowiada znaczeniu słowa „izotropowy” (jednorodny we

16 Por. 2 oraz Statistisk Aarbog 1977, Danmarks Statistik, Kobenhavn. 17 Obliczenia własne na podstawie: Statistisk Aarbog 1956, s. 286; wszystkie roczniki wydane przez

Hoy en día, las comidas rápidas se han transformado en una salida obligada para mucha gente, motivada por la falta de tiempo para cocinar o como el excesivo culto a la

That was what frightened him.” Henry was one of many children in special costumes as Charles attended the private school’s Tudor Fair to celebrate the opening

Al escuchar música relajante en la mañana y tarde, las personas con presión arterial alta pueden entrenarse para reducir su presión arterial y mantenerla baja.. Según una

Мы следовали за ней, а она бежала точно по отмеченному на деревьях маршруту, часто останавливалась и оглядывалась на нас.. На одном участке горной

The specific need for the translation model that I have outlined in the present piece emerges from the limitations of a cultural com- petency model, specifically that which focuses