• Nie Znaleziono Wyników

"Ludzie, stocznie i okręty", Mieczysław Filipowicz, Gdańsk 1985 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ludzie, stocznie i okręty", Mieczysław Filipowicz, Gdańsk 1985 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

B łędnie przedstawiono też sposób otrzym yw ania stali, którym miało być n a - w ęgla n ie łu p żelaza dym arskiego w m iale w ę g lo w y m (s. 11). Stal otrzym ywano bez­ pośrednio w dym arce (w y n ik a to także z poem atu Roździeńskiego). Proces w y t w a ­ rzania stali przez naw ęglan ie cienkich prętów żelaznych (lecz nie łu p !) wynaleziono w E uropie Z achodniej w X V I I — X V I I I w.; nie m am y jedn ak dotąd d ow od ów jego

stosowania na ziemiach polskich.

M ożna przypuszczać, że W łosi, którzy w p ro w a d z ili w X V I I w . w Z agłębiu Sta­ ropolskim proces w ielkopiecow y, w y tw a rza li też stal przez naw ęglan ie cienkich p rę­

tó w żelaznych w roztopionej surówce.

Natom iast proces „stalenia” (było to płytkie n aw ęglan ie) b y ł stosowany przy w y ro b ie gotow ych narzędzi (noży, sierpów itp.), a nie łupek.

Pom yłką jest wiadom ość, że „do poruszenia urządzeń zakładu kuźniczego uży­ w a n o n a jp ie rw kieratów konnych, a potem od X I I I w ieku począwszy ...w ydajniej­ szego napędu • w o dn ego” (s. 9). N a jp ie r w przede w szystkim do „napędu” trzeba było

używ ać siły ludzkiej.

N iejasn y jest sposób zestawienia danych dotyczących zużycia rudy i w ę g la

d rzew nego oraz ilości uzyskanego żelaza w K uźnicy Boguckiej (s. 12).

Rozpatrując efekty pracy kuźnicy (s. 12) pominięto elem ent m ający duże zna­ czenie ekonomiczne, a m ianowicie koszty transportu (rudy, w ę g la drzewnego, w y ­ p rodu kow an ego żelaza).

K siążka, pop ularyzująca tradycje techniczne, pow inna być pisana w sposób p rzy ­ stępny, przedstawiać d aw ne procesy technologiczne w sposób p oglądow y, zrozum ia­ ły dla czytelnika nie m ającego przygotow ania technicznego. P o w in n a być napisana stylem literackim, tak, aby jej czytanie spraw iało przyjemność, rozbudzało zainte­ resowanie. Pod tym w zględem om aw iana książka pozostawia, niestety, najw ięcej

do życzenia.

Jerzy Piaskowski (K ra k ó w )

M ieczy sław F i l i p o w i c z : Ludzie, stocznie i okręty. S eria „W spom nienia lud zi m orza i W y b rz e ż a ” . [T. X ]. „ W y d aw n ic tw o M orsk ie”. G d ań sk 1985 8° ss. 327 +

+ 4 nłb., rys. 1, ii. ss. 24 (repr. fot. 48+1 na obwolucie).

Pam iętnik k m d ra M. Filipow icza zam yka pierw szą dziesiątkę to m ów w y m ie ­ nionej serii (1965— 1985). W ciągu 21 lat — 10 książek. Stanowczo za mało: i prac, i piszących.

Z e b ra n y przez M. Filipow icza m ateriał, zasobny i różnorodny, podzielił A u tor na pięć części i 22 rozdziały. U zu p ełn ił przedsłow iem i w stęp em odautorskim , zam knął obszernym indeksem osobowym .

W przedsłow iu (s. 5— 7) in fo rm u je A utor, że celem w spom nień było: uch ro­ nienie od zapomnienia działalności różnych w arsz tató w i stoczni, przede wszystkim stoczni m odlińskiej, w arsztatów okrętowych F lotylii Pińskiej, w arsztató w okręto­ w y c h i stoczni floty w o jen n ej w P u ck u -G d y n i, działalności w łasn ej, silnie z w ią ­ zanej ze stoczniami i okrętam i czy p ok rew n ym i dziedzinami aktyw ności n a d ­ m orskiej, wreszcie nazw isk i prac w ie lu ludzi uczestniczących, jak on, w tw o ­ rzeniu i ro z w ijan iu naszej działalności nautycznej. W zakończeniu tego fragm entu A u to r pisze, że celem było też „dostarczenie inform acji o w ażniejszych i m niej w ażn ych w ydarzeniach —- ich genezie, m iejscu i czasie”, np. niezrealizow anej bu d o w ie okrętów, w ydarzeniach negatyw nych (dodać trzeba: i krym inalnych) czy drobnych, m arginalnych, ale w dziejach ludzkich godnych zanotowania.

N ie w iem na jakiej podstaw ie oparł się A utor, pisząc (s. 5): „dotychczas nie ukazało się żadne opracow anie n a temat działalności flotylii rzecznej w Pińsku,

(3)

a tam w łaśn ie od r. 1919 do 1939 [...] ro zbu d ow an o w arsztaty okrętow e |[...] D o 1939 r. w g w łasnych p ro jek tów b u d o w an o tam: kanon,ierki, trałowce, k u try u z bro ­ jone oraz inne jednostki specjalne przystosowane do płytkich w ó d P o le s ia ”.

N ie znam żadnej n au k o w ej m onografii poświęconej historii naszej śró d ląd o ­ w e j arm ad y w o je n n ej czy choćby F lotylii Pińskiej i W iśla n ej, zakończonej dzia­ łan iam i O ddziału W ydzielon ego „ W is ła ” w 1939 r., opisanym i przez J. W . D y s - k a n t a (1982). A le dysponujem y różnorodną, choć skrom ną, dokum entacją a rch i­ w aln ą, bibliograficzną, w ielom a m ateriałam i p raso w y m i różnej w artości, oraz pracam i fachow ym i dotyczącymi sp ra w i działalności flo ty lii rzecznych. W iem y że, w Pińsku nie było tak ponuro, jak opisał to A n d rz e j S t o j o w s k i w k iep ­ skiej powieści Kanonierka (1980), o tym, że pod kierow n ictw em k m d ra W ito ld a Z ajączk ow sk iego robiono tam w iele pożytecznych rzeczy — in fo rm ow ałem przed laty (Z dziejów szkutnictwa i okrętnictwa w Polsce. O d czasów najdaw niejszych do w ybu ch u drugiej w o jn y światowej, [w : ] V Sesja N aukow a O krętow ców . Gdańsk 7— 9 V 1964. G d y n ia 1966 s. 67— 68 i odpowiednie przypisy). W tej p racy o p u b li­ k o w an y b y ł po ra z p ierw szy doskonały rysunek zdjęty z oryginału, zn ajdującego się w zbiorach ry su n k ó w monitora krako w skiego M-23. Istnieje też dokum en tacja obca. Z ram ienia Z ak ład u H istorii N a u k i i Techniki poszukiw ałem m ateriałó w technicznych i korespondencyjnych w d aw n ej fab ry ce L. Zieleniew skiego w K r a ­ kowie. To, co odszukałem w 1959— 1960 r. i to, co jest w C entralnym A rc h iw u m W o js k o w y m (R em bertów ) znajdzie się w p rzy go tow yw an ej p racy: A rch iw u m nau­ tyczne firm y Polskie Fa bryki M aszyn i W agonów L . Zieleniew ski w Krakow ie, L w o w ie i Sanoku. Sp. Akc. Katalog dokum entacji technicznej.

In fo rm acje podane w e W stępie (s. 8— 10) recenzow anej pracy pom ijam , gdyż p o w tarz ają się w następnych partiach książki, za w y ją tk ie m p rzyjętej przez A u t o ­ ra periodyzacji, A u to r podzielił dzieje naszej rzecznej siły b o jo w e j n a trzy okresy: 1918— 1920 —• ro zbu d ow a uzależniona od istniejącej sytuacji (tr w a ły jeszcze d zia­ łania w ojenne),

1920— 1924 — ro zbud ow a m orskiej i lą d o w e j obro n y W ybrzeża, lok alizacja p ortów w ojennych i w arsztatów : M odlin, Pińsk, Puck,

11925— 1939 — ro zbu d ow a floty i stoczni w Gdyni, flo ty lii i w arsz tató w w Pińsku. Cztery ogniw a (O rganizow anie Polskiej M a ry n a rk i W o jen n ej -— 1918, s. 11— — 19; Flotylla w iślan a — 191&— 1927, s. 19— 25; W arsztaty M a ry n a rk i W o je n n e j w M odlinie — 191»— 1927, s. 25— 36 i P a ń stw o w a Stocznia M od liń ska — 1928— 1939, s. 36— 47) tw orzą p ierw szą część książki (N a W iśla n y m brzegu, s. 11— 47). T ylk o pierw sze i czwarte mieści się w przyjętych, odcinkach czasowych. Pod obn ie jest w części drugiej. P rzy jęta periodyzacja okazała się kłopotliw a, tym bardziej, że A u tor słusznie w ią że elem enty obszaru centralnego (śródląd ow ego) z zew nętrznym (m orsko-oceanicznym ). N atom iast za szczególnie cenną uznaję ch arak teryzu jącą A u to ra umiejętność w y b ieg an ia w przyszłość przy re fe ro w a n iu tych lu b innych sp raw instytucjonalnych, czy ludzkich.

W części „ w iśla n ej” zarejestrow ał A u tor p ra w ie wszystkie oznaki budzącego się zainteresowania aktyw nością nautyczną — i społecznego, i p ań stw o w ego (o rg a ­ nizowanie w k arkow skiem w o d n ia k ó w przez gen. B. R o ję; pow stanie i lik w id a c ja Stowarzyszenia P raco w n ik ó w N a Po lu R o zw o ju Ż e g lu g i „B an dera P o lsk a ” ; p ow sta­ nie L ig ii Ż eglu gi P olsk iej; dekretalne p ojaw ien ie się m ary n ark i w o je n n e j z d a l­ szymi konsek w encjam i tego aktu — kierow n ictw o w stolicy p rzy M S W , centrala organizacyjna w M odlinie, też port, warsztaty, m agazyny, podnoszenie w ra k ó w , n ap raw a, uzbrajanie, szkolenie kadry, kłopoty dyscyplinarne, pow iększenie n a b o ­ rem i terminologiczne, p ow o d o w an e stykiem osób przybyłych z trzech tery torió w państw zaborczych (por.) W . A . D rap ella: Przestrzeń nautogonalna, z rozważań nad terytorium badawczym, „Biuletyn N autologiczny” 1959 n r 4— 6 s. 3— 9); okres

(4)

w o jn y 1919— 1S20 i pon ow n a odbu dow a strat; określanie potrzeb obu obszarów działania (centralnego i zewnętrznego). W is ła stopniowo przestaje być jedyną do­ m eną działania w o jsk a w odn ego: lik w id a c ja F lotylii W iśla n e j (od 1926), w a rsz ta ­ tó w m a r -w o ju w M odlinie (1927), powstanie i lik w id a c ja P olsk iej Ż eglu gi P a ń ­ stw o w ej (odradzają się przedsiębiorstw a arm atorskie p ryw atn e), powstanie w M o d ­ linie, w gestii Pań stw o w ych Z a k ła d ó w Inżynierii (W a rs z a w a ) P a ń stw o w ej Stoczni Rzecznej.

B ra k w zapisach M. F ilipow icza w zm ian k i o stworzeniu w K ra k o w ie (1917/18 r.) przez gen. Roję, z pomocą C zw a rta k ó w i kilk u koron w kieszeni, przedsiębiorstw a t,Żegluga P o lsk a ” . W 1920 r. uk azał się d ru k pt. Bałtyk Polskie Tow arzystw o Ż eglu ­ gi M orsk ie j i Rzecznej. S.A. Statut. W stęp y napisali: bp W ła d y s ła w Bandurski, prof. Fr. B u jak , ks. W ła d y s ła w C zap iew sk i oraz inicjator. W części dotyczącej przedm iotow ości firm y jest m ow a rów nież o obow iązkach b u d o w y statków i rz e­ czach którym p. Filipow icz tyle m iejsca p ośw ięcił w sw ej książce.

R ów n ież cztery ogn iw a (F loty lla Pińska i jej W arsztaty P o rto w e — 1919— 1939, s. 48— 78: T yp y i rodzaje jednostek p ły w ających flotylli ipńskiej, s. 78— 83; T r a ­ łow ce rzeczne, s. 79— 80, K u try uzbrojone s. 80— 81; M on itory gdańskie i k r a k o w ­ skie, s. 81— 82; K anonierki, s. 82— 83; Różne inne jednostki flotylii, s. 83; Rok 1939 i późniejsze dzieje flo ty lli oraz W P M W {W a rs z ta tó w P o rto w y ch M a ry n a rk i W o ­ jen n ej], s. 83— 93 i D ro g a w o d n a z G d yn i do Pińska, s. 93— >96) stanowią treść drugiej części om aw ianego pam iętnika. O gn iw o drugie p od aje szczegółowe in fo r­ m acje o produ kcji i innych rodzajach działalności technicznej ośrodka pińskiego, -zasługujących na szczególne uznanie, gdyż nie b y ł on fa w o ry z o w a n y ani przez M S W , ani przez naszą „adm iralicję”. D oskonały jest tytuł tej części „ N a M orzu P iń sk im ”. T y m w ie lk im rzeczno-bagiennym obszarem interesowano się od daw na, m im o to że w czasach opisyw anych przez A u to ra trzeba było „kupow ać w o d ę ” u w łaściciela pobliskiego jeziora, b y tra tw y m ogły w p ły n ąć na B u g (w. 95).

Prócz w ie lu po raz pierw szy zanotowanych w naszych publikacjach w ia d o ­ mości o różnorakiej działalności Flotylli Pińskiej, szczególnie gdy dow odził nią k m d r W itold Zajączk ow sk i, doskonały dowódca, organizator, inicjator bu d o w y różnych ty p ó w p o jazd ó w w odnych, nieprzeciętny racjonalizator i eksperym entator (s. 57— 58), dał A u to r p rzek o n y w u jący o braz skom plikow anego życia pińskiego ośrodk a aktywności nautycznej (trudne w a ru n k i klimatyczne, mieszkaniowe, zaopa­ trzeniowe, kadrow e, różnorodność etniczna i językow a). D zieje zagłady F lotylli (p o jazd ó w wodnych, w arsztatów , a przede w szystkim ludzi) odczytujem y w p rze d ­ ostatnim ogniw ie tej części.

I znowu cztery ogn iw a (W a rsztaty okrętow e w Pucku — 1920— 1927, s. 97—-110; G d yn ia — m oje miasto i stocznie, s. 110— 128; B u d o w a Polskich okrętów za g r a ­ nicą, s, 128— il44 i R o zw ój stoczni w G d y n i do 1939 r., s. 144— 178) tw orzą trzecią część wspom nień (N a bałtyckim w ybrzeżu, s. 97— 178) obrazują dzieje kształtowania się naszej aktywności nautycznej, naszych środow isk nautycznych, wiedzy, kultury, p rzezw yciężania trudności i w ie lu błędów .

D okum entacja przeróżna dotycząca G d y n i jest obszerna. D o znanych pow szech­ nie w iadom ości o tym p ar excellence polskim mieście i porcie dorzuca A u tor w ie le interesującego m ateriału, przede wszystkim treści technicznej, którego ciągle jest za mało. A u to r p rzyżeglow ał do G d y n i w lecie 1929 r. z P ińska na w łasn ej roboty łódce p łynącej pod m aleńką ban d erą w ojen n ą. Ż y ł w tym „sw oim ” mieście do 1939 r., potem w niedalekim obozie śmierci (Stutthof), a wreszcie, po w yzw oleniu, a ż do dziś — zn ów w Gdyni. M a w ięc w iele do powiedzenia, gdyż zbierał skrzęt­ nie rów nież re la c je znajom ych, kolegów z p racy i różnych stowarzyszeń, których b y ł ak ty w n y m członkiem.

(5)

R elacje z dni ch w a ły i klęski (W o jn a o bronna 1939 i oku pacja niem iecka) tw o rzą czw artą część książki, skład ającą się ró w n ież z czterech o g n iw (P ie rw s z e o fia ry napaści, s. 17®— 187; „Sm ok K aszu bski” , s. 187— 193; Stutthof, s. 193— 205 i G d yn ia w szponach hitlerow skiej hydry, s. 205— 215).

Z ap isy A u to ra uzupełniają i poszerzają in form acje już znane (np. S tan isław a H uck la: Inżynierskie wspomnienia, 1981 i poprzedników ), przede w szystk im te, które budzą zastrzeżenia (chwiejność decyzji w ła d z centralnych, lekcew ażen ie so­ jusznika przez Fran cję i W ie lk ą Brytanię, skazanie polskich o bszarów n a d m o r­ skich, ja k i całego Pom orza, na w a lk ę która bardzo rzad k o w polityce ś w ia to w e j d aje pozytywne w y n ik i: „aby dać św iadectw o p raw d zie” ! U w a g i p. F ilip ow ic za koncentrują się na w ydarzeniach „ w y sp y ” oksyw skiej, na działalności technicznej, in form acjach dotyczących w a lk i i śmierci nieoczekiw anej (np. traged ii okrętu „ N u ­ re k ” : bom ba w p a d ła do w n ętrza przez kom in), ale nie zapom in ają o G d y n i i o b ro ­ nie miasta przez młodzież, kobiety i mężczyzn. S łużby techniczne p ra c o w a ły bez odpoczynku, ró w n ież dla obrony lądow ej. W bard zo krótkim czasie zrealizow a ły p rojekt (4— 7 I X ) kpt. mar. Jerzego T. Błeszyńskiego zbu dow an ia pociągu p a n ­ cernego n azw anego „Sm okiem K aszu bskim ”, którego w a lk ę i zniszczenie p rze d ­ staw ia odpow iedni fragm ent. T ragiczn y jest także, rozdział następny opisu jący pobyt P olak ó w , w tym rów n ież A utora, w obozie Stutthof, zakończony opisem szczęśliwego w yzw olenia.

N ajo bszern iejsza co nie pow inno dziwić, jest p iąta część w spom nień (99 stron) pt. W yzw o len ie w y brz eża i zry w stoczniowców, s. 216— 314, podzielona na sześć o gn iw (Zjednoczenie Stoczni Polskich, s. 216— 222; E lbląg, s. 222— 245; G d ań sk i Szczecin, s. 245— 257; Stocznie gdyńskie, s. 257— 281; Stocznia M a ry n a rk i W o je n ­ nej, s. 281— 301 i N a „zasłużonym w ypoczynku”, s. 302— 314).

Ten okres posiada bogatą literaturę dotyczącą o d b u d o w y zniszczeń w ojen n ych na całym W ybrzeżu, szczególnie w ielkich i dotkliw ych w G d y n i i G d ań sk u oraz kształtow ania się n o w ej rzeczywistości nautycznej na mocnych opokach d w u d z ie ­ stolecia m iędzywojennego, przez m yślących i d ziałających energicznie ludzi.

M im o ilościowego bogactw a dokum entacyjnego przeróżnego typu i w tej

części w spom nień p otrafił A u to r zgrom adzić w ie le in fo rm acji „uszlachetniających” naszą w iedzę o tym okresie.

C hciałbym poświęcić chw ilę u w a gi A u to ro w i wspom nień. N a obw olu cie książki odczytujem y rejestr dość obszerny fu n kcyj s p raw o w an y ch przez M . F ilipow icza w różnych latach jego służby m aryn arskiej i technicznej. A le jest on p oz b aw io n y w iadom ości najw ażniejszych, niezbędnych w p racach pam iętnikarskich. W b io ­ gram ie W y d a w c y podano tylko: urodził się „na K au k az ie” 23 I 1905 r. T o stan ow ­ czo za mało. I że „zw iązał się z P M W od 1925 r.”, m iał w te d y już 20 lat. K siążk a p ozbaw iona jest zupełnie zapisów rodzinnych, środ ow iskow ych aż do ch w ili p o ja ­ w ie n ia się A u to ra w Pińsku. Jakie b y ły do tego czasu dzieje autora i jego rodziny? W d rugim w y d a n iu książki te b ra k i p ow in n y być usunięte. N a s. 56 pisze, że b y ł konstruktorem , n a s. 69, że b y ł kreślarzem , na s. 71, że kadłubow cem . Dużo z a ­ w dzięcza inż. okr. km dr D o m in ik o w i M ałeckiem u i R osjaninow i, k tóry w y z n a w a ł zasadę, że ra z się w życiu przysięga, A . Ilju to w iczo w i, z którym przez cztery lata tw o rzy li k adrę konstruktorską F lotylii Pińskiej p racu jąc p rzy jedn ym stole w m a ­ łym pokoiku. W iele mieli pracy, gd y w ładzę na „M orzu P iń sk im ” o b ją ł dyn am icz­ n y inicjator km dr W itold Z ają czk ow sk i (autor obszernego podręcznika Wiedza okrętowa. T oru ń 1926). W r a z z Ilju tow iczem o p raco w ali projekt p aro w e j m aszyny sterow ej dla „Ad m . D ickm an a”, sam p rojekt kotła p aro w ego dla tegoż okrętu oraz p rojekt pomieszczenia dla nadm iernej ilości załogi, też czterow iosłow ą łódź żaglow ą. Służbę jednoroczniaka o d b y w a A u tor w 1927 r. n a fla g o w c u „A d m . D ic k - m an ”. Z apisy w całym pam iętniku w y k a z u ją ile p rac w yso k iej ra n g i w y k o n y w a ł

(6)

ile trudnych pełnionych przez niego fu n k cy j w ym ien ia w spo m n ian y biogram W y ­ dawcy. W ie le dał A u to ro w i pobyt w e Francji, zwiedzanie tam tejszych stoczni i prak ty k a u A . N orm and a, stoczni nie nowoczesnej ale o dużych trad ycjach rze­ mieślniczych w dodatnim tego słow a znaczeniu oraz dyplom inżyniera-ok rętow ca Politechniki G dańskiej.

K siążkę czyta się z zainteresowaniem . Styl jasny, fo rm u ło w an ie sądów ostroż­ ne. A u tor nie u k ry w a fak tów , które b y ły przem ilczane lu b celow o zatajane; nie potępia słabości ludzi w y staw ion ych na w ie lk ie niebezpieczeństwa, nerw ow ych załam ań w dmSch w a lk i n ierów nej, a n aw e t niem ożliwości jak iejk o lw iek obrony; nie m oralizuje. Jest lo ja ln y w o bec sw ego środow iska i ludzi, z którym i w sp ó ł­ praco w ał, od których zależał, którym i kiero w ał, o działalności których słyszał.

N a le ży się A u to ro w i podziękowanie za podjęcie trud u spisania wspom nień. N a le ż y się rów nież podziękow anie tym wszystkim , którzy służyli p. M. F ilip o w i­ czowi sw ym i relacjam i lu b choćby korektam i, w szystkim w ym ien ionym i nie w ym ienionym . K siążka w y w o ła , jak m i się w y d a je (i pow inna) u w a g i i sprosto­ w an ia, chociażby tego typu, jakie często zamieszcza na swych kartach k w a rta ln ik angielski „The M a rin e r’s M ir r o r ”.

Pisząc o braciach Dolnoślązakach Sapokach, (s. 35) i ich barkach zalicza ich do przedsiębiorców pryw atn ych. W „M o rzu ” uk azały się d w a artyku ły: A lek san d ra R ylke Św ięto czynu twórczego (1926 n r 8 s. 4, il. 1) i bezautorski Przem szą i Wisłą z M a słow ic do W arszawy (1927 n r 10 s. 15, il. 1: bark a „K ra k o w ia n k a ”) oraz Z b u ­ dowanie pierw szej berlinki żelaznej na Przem szy w „Żeglarzu P o lskim ” (1926 nr 31 s. 170). Ilustracja w artyku le A . R ylk ego prezentuje „G órnoślązaczkę”. A rty k u ł z 1927 r. inform uje, że statki b y ły w łasnością spółdzielni założonej przez byłych szyprów odrzańskich, P o la k ó w pn. „Zjednoczona Ż e g lu g a na G órn ym Śląsku”. W od ow an ie, bardzo uroczyste, odbyło się w Jęzorach k/N iw ki 11V I I 1926 roku. Inicjatorem ak cji i prezesem b y ł A n d rze j Sapok.

U w a g i końcowe. K iepskie ilustracje, na dodatek wtłoczone w indeks (po s. 316) a nie rozrzucone zgodnie z treścią wspom nień, b y oszczędzić czytelnikowi czasu. B ra k indeksu p ojazdów w odnych w ym ienionych w pam iętniku oraz rejestru ilu - stracyj.

W szystkie tomy tej serii m ają jedn ostajn ie-pu rytań ską szarość graficzną. A p e ­ lu ję o w p ro w ad zen ie choćby k resk o w ej skrom nej o p ra w y graficznej (inicjały, prze­ ryw n ik i, listw y) znanej naszym w y d a w co m od kilk u w ieków .

W ła d y sła w A . D rap e lla (G d y n ia -O rło w o )

Cytaty

Powiązane dokumenty

16. Mamy 2n kartek ponumerowanych liczbami od 1 do 2n oraz 2n podobnie ponumerowanych kopert. Wkładamy losowo po jednej kartce do każdej koperty. Jakie jest prawdopodobieństwo tego,

Program modułu 311[50].O1 „Podstawy mechatroniki” składa się z ośmiu jednostek modułowych i obejmuje ogólno zawodowe treści kształcenia z zakresu bezpieczeństwa i higieny

Prawdopodobieństwo, że organizm pacjenta, który przeżył operację transplantacji, odrzuci przeszczepiony narząd w ciągu miesiąca jest równe 0.20..

Dla tych, dzieci, które lubią uczyć się wierszy na pamięć proponuję krótki wiersz o

Starałam się również dowieść zdolności propriów do precyzowania pory dnia w  prozie, przedstawiłam także nazwy własne jako środek przyśpieszający lub zwalniający

Kognitywistyka: Wstęp do matematyki Dowody indukcyjne, 2.10.2017 Zadanie 1.. Proszę udowodnić to twierdzenie w

Desarguesa) Pokazać, że dwa trójk aty maj , a środek perspektywiczny, tzn. Newtona) Dany jest czworok at

[r]