R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X I X , z e s z y t 1 — J 9 7 1
Z O FIA K LIM A J
ROLA SZYKU W YPOW IEDZEŃ W SPÓ JNO ŚCI TEK STU LITERACKIEGO
Problem atyka spójności tek stu jest obecnie w językoznaw stw ie przed m iotem żywych zainteresow ań. S k u p iają się one zwłaszcza na zw iązkach sem antycznych i form alnych m iędzy w ypow iedzeniam i h Z adaniem tego arty k u łu jest rów nież próba w skazania na n iek tó re czynniki spójności m ię dzy wy pow iedzeniowej. Z aw arte tu obserw acje dotyczyć będą w yłącznie tekstów literackich, w których — ja k się w yd aje — w aga pew nych w y znaczników spójności jest inna niż w tek stach o w artości w yłącznie ko m unikatyw nej.
O kreślenie form alnych w ykładników sem antycznej spójności m iędzy- wypow iedzeniow ej spraw ia niejed no k ro tn ie trudność. W ypływ a to stąd, że odcinki tekstu odgraniczone k ropką bardzo często pow iązane są asyn- detycznie. Zwykło się sądzić, że wówczas relacje m iędzy w ypow iedzenio we nie m ają swych form alnych w yznaczników i że jednostki w ypow ie dzeniowe wiąże w tedy tylko sem antyka. Takie przekonanie pozostaje w sprzeczności z od daw na uznaną praw dą, że tek st dzieła literackiego sta nowi nierozerw alną jedność tzw. treści i form y, sugeruje on bowiem , iż dzieło literackie może być pozbawione na pew nych odcinkach swego fo r m alnego ukształtow ania. Przyczyną tej niekonsekw encji jest, ja k się w y daje, branie pod uw agę jedynie w yrazow ych w ykładników spójności m ię dzy wy powiedzeniowej i elips, a pom ijanie szyku, czyli u kład u poszczegól nych w ypow iedzeń w linearnej stru k tu rz e tekstu, m im o że szyk to rów nie istotny czynnik spójności.
Na doniosłą rolę szyku w kształtow aniu związków m iędzyw ypow iedze-1 Św iadczą o tym n astęp u jące prace: I. B e l l e r t , O p e w n y m w a r u n k u sp ó j
ności te k stu (m aszynopis pow ielony); Z. K l e m e n s i e w i c z , O s y n ta k ty c z n y m stosunku naw iązania, [W:] Z c studiów nad ję zy k ie m i stylem , W arszaw a 1969, s. 200—
212: H. M i s z , O zdaniach naw iązanych, „Zeszyty N aukow e U niw ersy tetu M iko ła ja K opernika w Toruniu. N auki H um anistyczno-Społeczne. Z eszyt pierw szy [Filo logia polska I], (1957), 5—18; A. W i e r z b i c k a , O spójności se m a n ty c zn e j te k stu
w ielozdaniow ego, [W:] D ociekania sem a n tyczn e, W rocław 1968, s. 132—158; t a ż , S y s te m sk la d n io w o -sty listyc zn y prozy polskiego R enesansu, W arszaw a 1966, rozdz.:
niow ych n ajw y raźn iej chyba w skazał R. In g a rd e n 2. Jego stw ierdzenia ująć m ożna w skrócie następująco. Z m iana szyku w ypow iedzeń prowadzi zawsze do naru szen ia w artości znaczeniow ych tekstu, gdyż następstw o w ypow iedzeń i m iejsce poszczególnych zdań 3 w szeregu decydują w istot ny sposób o ich w zajem nych sem antycznych (i nie tylko semantycznych) pow iązaniach. G dyby nie określony układ w ypow iedzeń, pozostałe w y znaczniki spójności, tzw. słów ka fu n k c jo n u ją c e 4, nie m ogłyby spełniać swojej roli, poniew aż dopiero dzięki należytem u szykowi zdań zyskują one odpow iednie ukierunkow anie. W p rzypadku b rak u słów ek fu n kc jo
nujących jedynie m iejsce zdania w szeregu pozwala odpowiednio zwią
zać jego „treść” z otaczającym kontekstem . Założenia Ingardena stały się in sp iracją dla zaw arty ch w ty m arty k u le rozw ażań nad fu nk cją szyku w ypow iedzeń w spójności te k stu literackiego.
Na zw iązek szyku Zdań z ich spójnością w tekście wskazał również ostatnio Z. S a lo n is. S tw ierdzenia Saloniego z jednej strony stanow ią pod budow ę dla postaw ionych w niniejszym a rty k u le hipotez, z drugiej jednak budzą pew ien sprzeciw .
J a k w ynika z rozw ażań Saloniego, układ w ypow iedzeń w pew nych tek stach determ in u je znaczenie, w innych natom iast jest dla sem antyki obojętny. P arafrazo w anie tekstów za pom ocą różnych kom binacji układu w ypow iedzeń jest dla Saloniego m etodologicznym zabiegiem służącym do stw ierdzen ia spójności lub jej b ra k u w danych tekstach. Jego zdaniem te k st jest wówczas spójny, jeśli pew ne (ściśle ustalone) przesunięcia w y pow iedzeń pozbaw iają go w rezultacie sensu; niespójny jest zaś w tedy, gdy określone u kłady zdań, różne od ich porządku zachowanego w tekście pierw otnym , są obojętne dla sem antyki, tzn. dają w efekcie tekst iden tyczny znaczeniowo. Te w łaśnie stw ierdzenia, a zwłaszcza ostatnie z nich, z którego zresztą w y p ły w ają pozostałe, budzą zastrzeżenia i prow okują do podjęcia dyskusji.
2 R. I n g a r d e n , O d ziele literackim . Badania z pogranicza ontologii, teorii
ję z y k a i filo zo fii litera tu ry, W arszaw a 1960, rozdz.: „Zw iązki m iędzy zdaniam i i z e
społy zdań. K o n sty tu u jąc e się w nich jed n o stk i sensu wyższego rzę d u ”, s. 212—213. Rolę szyku w sem antycznych pow iązaniach m iędzy w ypow iedzeniam i m otyw uje tu a u to r w n ik liw ą an a liz ą k o n k retn y c h tekstów .
3 T erm in y zdanie i w y p o w ie d ze n ie w y stę p u ją w niniejszym a rty k u le zam iennie; oznaczają one zaw sze odcinek te k stu zam k n ięty m iędzy dw iem a kropkam i. W y m ie n n e stosow anie tych te rm in ó w m o ty w u je n azyw anie in te resu ją ce j nas jednostki syntaktycznej zd a n ie m w b ran y c h tu pod uw agę p rac ach o spójności R. In g ard en a i Z. Saloniego (mimo że w edług rozpow szechnionych w p racach syntaktycznych ro z różnień Z. K lem ensiew icza te rm in y te nie p o k ry w a ją się z sobą).
4 M ożna wnosić, że In g ard en przez słów ka fu n k cjo n u ją ce rozum ie: spójniki, zaim ki anaforyczne, w yrazy n aw iązujące, synonim y itp.
5 Z. S a l o n i , D efinicja spójności tekstu , [W:] O spójności tekstu, W roc-la w -W arsza w a -K rak ó w -G d a ń sk 1971, s. 89—94.
S Z Y K W Y P O W I E D Z E Ń W S P Ó J N O Ś C I T E K S T U L I T E R A C K I E G O 319
W poniższych analizach, m otyw ujących isto tn ą rolę szyku w ypow ie dzeń dla spójności, a więc i dla sem antyki tekstu , będziem y się starali wykazać przede w szystkim , że nie może być dw u różnych układów tych sam ych jednostek w ypow iedzeniow ych, k tó re nie różniłyby się od siebie znaczeniem . P arafrazy te k stu literackiego, polegające na przesunięciach szyku zdań, mogą dać czasem dw a tek sty synonim iczne, a w ięc blisko znaczne, lecz nie jednoznaczne. W artość k o m u nikatyw n a takich p arafraz w stosunku do tek stu wyjściowego, być może, nie ulega zasadniczej zm ia nie, jednak w zakresie szeroko pojętej sem antyki tekstó w literackich, k tó ra w ynika z poetyckiej fun k cji ję z y k a 6, każda zm iana naru szająca pierw o tn ą spójność zw iązaną z określonym układem w ypow iedzeń daje w rezultacie dwa różne teksty.
Saloni, mimo że przeprow adza obserw acje nad spójnością określonego tek stu literackiego — Popiołów S. Żerom skiego — tra k tu je go tylk o w aspekcie kom unikatyw ności. Nie pam ięta on, a przynajm niej nie daje tem u św iadectwa, że tek st literacki jest ukształto w any nie tylko ze w zględu na kom unikatyw ną, ale przede w szystkim ze w zględu n a poetycką funkcję języka 1. Prow adzi go to do zbyt daleko idących uproszczeń w form ułow a niu konkluzji o spójności m iędzyzdaniow ej, a w konsekw encji o sem antyce om aw ianych tekstów, k tó rą tra k tu je zbyt wąsko.
Dokonajm y krytycznego oglądu w niosków dotyczących spójności fra g m entu Popiołów w ysnutych przez Saloniego na podstaw ie p a ra fra z y poda nego przykładu, polegającej na zm ianie szyku w ypow iedzeń.
[I] (1) S andom ierz piętrzy ł się w yniośle, (2) B łyskały już św ia tła n a przedm ieściu zw anym Ry b itw y i w górze. (3) O dw iązał łódź, w yszukał w w ik lach w iosła i skoczył pierw szy. (4) K rzyś poszedł za nim i siadł w tyle,
Saloni, w m yśl swych założeń, udow adnia, że powyższy frag m en t to tek st niespójny. Tw ierdzenie to m otyw uje w edług niego możliwość dw u zmian
s Chodzi zw łaszcza o te w artości sem antyczne, k tó re w y p ły w ają ze specyficzne go stylistycznego u k sz tałto w an ia danego dzieła literackiego. S tyl rozum iany tu jako wybór, dobór i układ elem entów językow ych d ete rm in u je określone za b arw ien ie znaczeniowe tych elem entów , a tym sam ym w p ły w a n a sem antykę całości tekstu.
7 Dostrzec bow iem trze b a dw ie płaszczyzny sem antyczne każdej w ypow iedzi: przedm iotow ą (poznawczą) i podm iotow ą (cm otywną). Saloni zw raca uw agę tylk o na pierw szą — stąd jego tw ierd zen ie o rów noznaczności p a ra fra z danego tek stu . M. R. M ayenow a (O potrzebie rozróżniania znaczenia i info rm a cji, [W:] R ozpraw y filo zo
ficzne, T oruń 1969, s. 239—245), dostrzegając w spom nianą dw upłaszczyznow ość w y
powiedzi, obok pojęcia znaczenia w pro w ad za te rm in „in fo rm a cja ję zykow a”, w sk az u jący na tę w artość k o m u n ik a ty w n ą tekstu, k tó ra w y n ik a z jego form alnego u k s z ta ł tow ania. Także A. W ierzbicka w a rty k u le M iejsce p ro b le m a ty k i ek sp re sji w teorii
sem antycznej („P am iętnik L ite ra c k i”, L IX (1968), z. 4, s. 96—119) w ykazuje, że
w zakres sem antyki w chodzą nie tylko sądy, lecz rów nież em ocje i w oiicje, „o tyle, o ile m ów iący um yślnie daje im w y ra z ”.
szyku w ypow iedzeń: 3 4 1 2, 3 1 2 4, k tó re d ają teksty równoważne pod w zględem znaczeniow ym , ta k w stosunku do siebie, ja k i do tek stu w y j ściowego. Otóż w yd aje się, że uznaw anie tożsamości znaczeniowej dwu w ym ienionych w arian tów z tekstem w yjściow ym ma, być może, uzasad nienie przy bardzo w ąskim pojęciu znaczenia; w aspekcie szerzej potrak tow anej sem anty k i m am y tu jed n ak do czynienia z trzem a różnym i tek stam i. Um ieszczenie dw u zdań pośw ięconych opisowi Sandom ierza na początku jest, praw dopodobnie, w tekście pierw otnym sygnałem , że obaj chłopcy oglądają ośw ietlone w ieczorem m iasto z brzegu przed wskocze niem do łodzi. Przesunięcie zdań 1, 2 na koniec fragm entu, a umieszczenie w ypow iedzeń 3, 4 pośw ięconych opisowi czynności chłopców na początku sugerow ać b y mogło, że oglądają oni m iasto wówczas, gdy oddalają się od niego na łódce. W odpow iednim układzie zdań zasygnalizow ana jest zatem ja k gdyby percepcja rzeczyw istości przez bohaterów . P ew ne w artości zna czeniowe tk w ią więc w im m anentnej stru k tu rz e tego fragm entu, a gwa ra n tu je je określony układ jednostek w ypow iedzeniow ych. Szyk zdań za pew nia tu, jak widać, pew ne w ażne n aw et z p u n k tu w idzenia kom unikacji w artości sem antyczne.
P rzep latan ie się zdań opisujących raz zachow anie któregoś z chłopców, to znow u w ygląd wieczornego m iasta — w układzie 3 1 2 4 burzy również, na sk u tek zm ian w pierw otnej organizacji w ypow iedzeń, spójność tekstu w yjściow ego. Inne sąsiedztw o jedn o stek wypow iedzeniow ych, w ynikające z innej ich kolejności niż w tekście pierw otnym , n arusza w rezultacie spo sób przed staw ienia rzeczyw istości przez n a rra to ra przede w szystkim (po dobnie zresztą jak w poprzedniej parafrazie) w zakresie porządkow ania przez niego elem entów opisu. F ak t ten w yw ołuje rów nież zm ianę znacze nia p a rafrazy w stosunku do te k stu pierw otnego.
J a k więc widać, nie m ożna mówić o tożsamości znaczeniowej om aw ia nych p arafraz z tekstem w yjściow ym naw et przy dość wąskim, trak to w a nym tylko w aspekcie kom unikatyw ności, pojm ow aniu sem antyki.
Z analizujm y jeszcze jeden frag m ent n arracji z Popiołów Żeromskiego ro zp atry w an y także przez Saloniego, k tó ry udow adniał, że jedna z p a ra fraz m a takie samo znaczenie jak tek st pierw otny, w związku z czym tekst ten m ożna uznać za niespójny.
[III] (1) K ap itan P io tr spędzał te dni w zupełnej rów nież sam otności. (2) R afał z oniem iałym zachw ytem p rzy p a try w a ł się nieznajom em u panu, (3) Od ran a M ichcik w ynosił m u obszerne karło pod lipy na dziedzińcu, skąd w idać było całą okolicę, i u sta w ia ł je n a kobierczyku. (4) Z apom niał oddać ukłonu, a języ k a w gębie. (5) K ap itan spędzał tam dzień cały, sennym i oczyma patrząc w przestw ór. (6) Nie m ógł oczu oderw ać od jego kostium u z ciem nego sukna i lśniącego obuw ia. (7) B lada jego tw arz otoczona bu jn y m i w łosam i, bez ruchu spoczyw ała na dłoni.
S Z Y K W Y P O W I E D Z E Ń W S P O J N O S C I T E K S T U L I T E R A C K I E G O 321
Układ w ypow iedzeń 1 3 5 7 2 4 6 uznaje Saloni za nieróżniący się zn a czeniowo od tek stu wyjściowego. N a pierw szy rzu t oka faktycznie odnosi się takie w rażenie. Co więcej — w ydaje się naw et, że w tekście w tó rn y m w stosunku do pierw otnego przekazyw ana inform acja jest sform ułow ana jak gdyby w yraźniej, gdyż „uporządkow anie” zdań, odnoszących się p rze m iennie raz do P io tra a raz do R afała w dw ie grupy, pozwala łatw iej uchwycić sens całości. W tekście w yjściow ym n apotykam y bow iem na pew ną trudność w odpow iedniej asocjacji „ treści” poszczególnych zdań. Sprawdźm y, jak a jest przyczyna tej trudności, analizując rodzaj pow iązań sąsiadujących z sobą w ypow iedzeń w tekście pierw otnym . O kazuje się, że gdybyśm y nigdy nie czytali lub nie pam iętali Popiołów, znaczenie p rzy toczonego fragm entu m ożna by zinterp reto w ać fałszyw ie w stosunku do intencji autora. Tak np. synonim y kontekstow e K apitan Piotr i nieznajo
m y pan, o których w iem y na podstaw ie kontekstu, że oznaczają ten sam
desygnat, w ty m w yrw anym z całości fragm encie wcale nie jednoznacznie odsyłają naw zajem do siebie. N iezupełnie jednoznaczny jest także zw iązek anafory m u z w yrażeniem n iezn a jo m em u panu. M ożna by raczej p rzy puszczać, że zaim ek ten odsyła do podm iotu poprzedniego zdania (2) —-
Rafał. Elipsę podm iotu w zdaniu 4 bez znajom ości ko n tek stu uzupełniłoby
się jedynie podm iotem zdania 3 — M ichcik. Pow iązanie elipsy podm iotu w w ypow iedzeniu 7 z zaim kiem anaforycznym jego w 6 jest rów nież tru d ne. Tak więc, tylko w oparciu o kon tek st zachodzić może praw idłow a aso cjacja „treści” poszczególnych zdań. Konieczność kojarzenia każdego zda nia z kontekstem , na podstaw ie którego m ożna dopiero praw idłow o od czytać relacje m iędzy sąsiadującym i jednostkam i w ypow iedzeniow ym i, gw arantu je zatem ich odpowiedni szyk w tekście w yjściow ym . Zapropo now ana przez Saloniego p arafraza niszczy tę stylistyczną właściwość te k stu; każdy synonim i każdą anaforę odczytać w niej m ożna w sposób jednoznaczny.
W skazane cechy stylistyczne m ają rów nież swe sem antyczne kon sekwencje. Określone w artości znaczeniow e w yn ik ają bowiem , podobnie jak w poprzednio analizow anym fragm encie, jedynie z szyku w ypow ie dzeń, są więc zaw arte w im m anentnej stru k tu rz e tekstu, tzn. nie w y rażają ich żadne znaki językow e. Można przypuszczać, że przep latanie się zdań raz dotyczących Rafała, raz jego starszego b ra ta w yraża i naśladuje to nie ustanne podpatryw anie i śledzenie P io tra przez Rafała, chodzenie za nim jak gdyby krok w krok.
In te rp re ta c ji zaprezentow anych tu ta j p arafraz m ożna by zarzucić pe w ien zakres dowolności. Sam a jed n ak możliwość odczytania w nich innych wartości sem antycznych niż w tekstach w yjściow ych dowodzi, że znacze nie różnych w ariantó w tego samego tek stu nie pokryw a się, lecz co n a j
w yżej m ieści się w granicach synonim iczności. Całkiem w yraźnie ry su ją się bow iem różnice stylistyczne m iędzy poszczególnymi odm ianam i p a ra frazow anego tekstu, k tó re są przyczyną różnych odcieni znaczeniowych p arafraz i te k stu w yjściow ego. N ie omówiono tu oczywiście w szystkich m ożliw ych zm ian szyku w ypow iedzeń w obu przykładach. J a k się jednak w ydaje, prow adziłyby one przew ażnie do pow stania w tórny ch tekstów sy- nonim icznych w zględnie d aw ałyby w rezultacie „ te k sty ” pozbawione sensu (zwłaszcza w przy p ad k u te k stu II).
Być może, te n niew ielki stopień odchylenia parafraz od kom unikatyw nych w artości tekstó w w yjściow ych m a sw ą przyczynę w na ogół współ rzędnych relacjach m iędzy w ypow iedzeniow ych w przytoczonych przykła dach. Łatw o jed n a k znaleźć tego ty p u teksty, w których nieraz cały sze reg zm ian szyku daje w rezultacie tek sty sensowne, lecz w sposób istotny różniące się pod w zględem sem antycznym od pierw otnych. W w yniku ta kich p a ra fra z uzyskujem y po p ro stu in n e teksty, mimo, że zbudow ane z ty ch sam ych jedn o stek w ypow iedzeniow ych co w yjściow e. Saloni, jak pam iętam y, w skazyw ał tylko na dw ie możliwości uzyskiw ania tekstów w tó rn y ch — identycznych pod w zględem znaczeniow ym z w yjściow ym lub pozbaw ionych sensu.
J a k się w ydaje, zm iana szyku w ypow iedzeń pow oduje w yraźne różni ce znaczeniow e p arafraz w stosu n ku do ty ch tekstów w yjściow ych, w któ ry ch poszczególne zdania łączą związki podrzędne. Dowodzi tego analiza dw u przykładów . P ierw szy zaczerpnięty został z L a lk i:
[III] (1) Z dom u p a n Ignacy w ychodził rzadko i n a k ró tk o i zw ykle k ręcił się po ulicach, n a k tó ry ch m ieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu. (2) Wówczas jego ciem no-zielona alg ierk a lu b tabaczkow y su rd u t, popielate spodnie [...] zw racały pow szechną uw agę. (3) P a n Ignacy w iedział to i coraz bard ziej zn ie chęcał się do spacerów . (4) W olał przy św ięcie kłaść się n a łóżku [...].
Poniew aż tek st je s t krótki, m ożna pozwolić sobie na przeprow adzenie kil k u p arafraz. W układzie w ypow iedzeń 1 3 4 2 zdania 1 i 3, które nie wcho dziły w tekście p ierw o tn y m w bezpośrednie relacje, w chodzą tu ta j z sobą w zw iązek przyczynow o-skutkow y. Z aw arta w nich inform acja jest teraz jed n a k — w stosunku do pierw otnej — fałszyw a, a w każdym razie inna. P a n Ignacy bow iem nie ze w zględu na kolegów zniechęcał się do space rów, lecz z pow odu swego starośw ieckiego, zwracającego pow szechną uw a gę u bran ia. Z dania 4 i 2 tra c ą swe logiczne oparcie w poprzedzającym tekście, a jeśli naw et m ożna je w tej parafrazie wiązać sensow nie ze zda niam i 1 i 3, to pow iązanie tak ie w nosi elem ent hum orystyczny, k tó ry nie w y stępow ał w tekście w yjściow ym . P a rafraz a — 4 3 2 1 daje w rezultacie te k s t p raw ie zupełnie pozbaw iony sensu, gdyż ta k ułożone zdania nie w chodzą z sobą w żadne sensow ne związki. W układzie 1 4 3 2 zdanie 2
S Z Y K W Y P O W I E D Z E Ń W S P O J N O S C I T E K S T U L I T E R A C K I E G O 323
zostało pozbawione sensownego połączenia z poprzedzającym i, a pozostałe w najlepszym razie zyskały znow u sens hum orystyczny. Podobna sy tu acja zachodzi w p rzypadku p arafraz 2 3 4 1 oraz 3 1 2 4 — n iek tó re w ypow ie dzenia w iążą się w nich sensownie, niek tó re nato m iast w y p ad ają z ciągu logicznych związków lub su g eru ją sw ą spójność z poprzedzającym p rzy to czony fragm ent kontekstem .
J a k więc widać, zm iana kolejności ty ch hipotaktycznie pow iązanych w ypow iedzeń powodująca, że inne jednostki w chodzą z sobą w bezpośred nie związki, jest przyczyną rady k alnej zm iany znaczenia przytoczonego tek stu lub pozbaw ienia go sensu. Pow yższe p a ra fra z y w skazują rów nież w yraźnie na niew ystarczającą rolę w yrazow ych w skaźników zespolenia oraz elips w spójności m iędzy w ypow iedzeniow ej. W ystępujące w p rzy to czonym fragm encie anaforyczne zaim ki jego, to, w skaźnik relacji czaso wej — przysłów ek w ów czas oraz elipsa podm iotu w zdaniu 4 przy różnych układach zdań zyskuje bow iem swe sensow ne — choć za każdym razem inne — oparcie. W idzimy, że dopiero określony szyk w ypow iedzeń za pew nia im odpow iednie ukierunkow anie, a ty m sam ym w łaściw ą spójność jednostek zdaniow ych oraz niepow tarzalne w artości znaczeniow e całego tekstu.
A oto jeszcze jeden p rzykład — w y ję ty z W yzw o len ia Przybyszew skie go — w którym zm iana kolejności zdań pow oduje isto tn ą zm ianę zna czenia:
[IV] (1) P otem z głębokim w spółczuciem podszedł do łóżka zm arłej.
(2) Pew no ci biedactw o n a m yśl o tych d w udziestu tysiącach, serduszko pękło — a widzisz... przestrzegałem cię.
(3) P rzyłożył ucho do serca zm arłej.
(4) K oniec! — zaw yrokow ał... ja k ie szczęście, że ją w sam czas pochw yciłem i nie p ad ła n a ziem ię: byłby straszny rum or, czaszkę by sobie rozbiła i byłaby heca z policją.
(5) O pukał ją troskliw ie, m ia ł ochotę głośno się roześm iać, ale było m u jakoś niesw ojo — [pomyślał, że] oczywiście w obec m a je s ta tu śm ierci.
(6) I ta m yśl pozw oliła m u sie cicho roześmiać.
W tekście tym , w którym poszczególne w ypow iedzenia w iąże stosunek następstw a w czasie, m ożna dokonać całego szeregu parafraz, dających w efekcie sensow ne tek sty w tórne. Tak np. sensow ne całości tw orzą układy: 1 3 2 5 4 6, 1 2 3 5 4 6, 6 4 2 1 3 5. Za każdym razem uzyskujem y jed n ak tek sty pod w zględem znaczeniow ym zupełnie inne od pierw otnego. Róż nica ta w ynika przede w szystkim ze zm ian w kolejności w ypow iedzeń, która jest jedynym w skaźnikiem czasowego następ stw a czynności b o h ate ra sygnalizow anych w każdym zdaniu. Inne w yznaczniki spójności, np. przysłów ek p otem oraz elipsy podm iotu, podobnie jak w poprzednio an ali
zow anym fragm encie, fu n k cjo n u ją sensow nie w różnych układach w y powiedzeń.
Dla porządku należy jeszcze w skazać na rów nie doniosłą jak w prozie rolę szyku w ypow iedzeń w spójności tekstów poetyckich. Oto fragm ent w iersza J. Czechowicza w pejzażu:
[V] (1) droga w gaju w prost słońca złoci się podw ójnie (2) od szum u i w ieczoru ciem nieją ustronia (3) kołysząc się tr a w ą b u jn ą
(4) dziew czyny sm ukłe n a koniach
Szyk w ypow iedzeń jest tu ta j szczególnie eksponow anym środkiem s p ó j ności. P rzestaw ienie n iektórych zdań prow adzi bowiem do zaburzeń w sem antycznej w artości utw oru. N ajw yraźniej w idać to w parafrazie, w której dokonano przesunięcia w ypow iedzenia 3. W przytoczonym te k ście rów now ażnik ten tru d n o bow iem związać jednoznacznie z którym kolw iek z dw u sąsiadujących w ypow iedzeń, gdyż w y stępuje możliwość
■sensownego łąc z e n ia go zarów no z “i jjak. i z ł w ersełem .
w erset 3 um ieścili np. n a drugiej pozycji, dwuznaczność ta zostałaby zlikw idow ana. Tak więc określone m iejsce tego rów now ażnika, su geru jące jego bezpośrednią spójność z dwom a sąsiadującym i w ersetam i, stw arza dwie możliwości in te rp re ta c ji przytoczonego w iersza, jest przy czyną ja k gdyby jego sem antycznej dwupłaszczyznowości. Trzeba rów nież dodać, że zm iana n a stę p stw a któregokolw iek w ersetu w om aw ia nym w ierszu w yw ołuje pow ażne skutki nie tylko w jego znaczeniu, lecz także w stru k tu rz e prozodyeznej i w ersyfikacyjnej.
M niej widoczne skutki dla znaczenia w yw ołuje przestaw ienie w ypo w iedzeń w następu jący m fragm encie Lirnika w ioskowego Syrokom li: [VI] (1) L iro ty m oja śpiew na! z czarodziejskiego d rew na
S nadź ciebie w yrobiono!
(2) S koro w ezm ę cię w ręce, gdy tw ą rąc zk ą zakręcę, Z araz kipi m i łono.
(2) C zuję radość n ieznaną, ja k b y na sercu grano I sm utno, i wesoło;
(4) Ja m szczęśliw, ja m bogaty, gdy od chaty do chaty P rzechodzę całe sioło.
Z m iana kolejności czterech złożonych w ypow iedzeń w spółrzędnych w ty m w ierszu nie n a ru sza jego w artości kom unikatyw nej, lecz daje tekst synonim iczny. P arafrazy , nie różniące się w zakresie przekazyw anej in form acji od tek stu w yjściow ego, nie przekreślają jednakże roli szyku jako ważnego czynnika spójności m iędzy wypow iedzeniow ej. Zm iana m iejsca zdań pow oduje tu bow iem różnice n a płaszczyźnie stylistycznej,
S Z Y K W Y P O W I E D Z E Ń W S P Ó J N O Ś C I T E K S T U L I T E R A C K I E G O 325
prozodycznej, w e ry fik a c y jn e j itp. Tak. np. przesunięcie pierw szego wy pow iedzenia na koniec jest przyczyną pojaw ienia się w tekście w tó r nym konotacji obligatoryjnej m iędzy zdaniam i 2 a 1, gdyż anaforyczne zaim ki cię, twą w zdaniu 2 dom agają się teraz w sposób konieczny uzu pełnienia, co wzm acnia spoistość obu elem entów . U m ieszczenie apostro fy „Liro ty m oja śpiew na” n a początku spełnia też in n ą fu n k cję poe tycką niż usytuow anie jej n a końcu. Om ówiona p arafraza, a także inne usytuow anie w ypow iedzeń zm ieniają rów nież p ierw otny u k ład rym ów 8. Tak więc n a każdej z w ym ienionych płaszczyzn: stylistycznej (zatem do pewnego stopnia znaczeniowej), prozodycznej, w e ry fik a c y jn e j przesu nięcia w szyku w ypow iedzeń pow odują zm iany w pierw otnej spójności; są one w praw dzie niew ielkie, lecz w żadnym w yp ad k u nie pozw alają uznać p arafrazy za tek st identyczny z. w yjściow ym .
P arafrazy udow adniające rolę szyku w spójności tek stó w literackich m ożna by mnożyć. Nie chodziło tu jed n a k o pokazanie, jak ie w artości sem antyczne i po zasem anty ezn e9 zapew nia odpow iedni szyk w ypow ie dzeń w różnych tekstach, ale o um otyw ow anie postaw ionej na początku tezy, że ich spójność uzależniona jest nie tylko od różnego rodzaju
słów ek fu n kcjo n ujących i elips, lecz także od określonego u k ład u zdań,
czyli od miejsca, jakie zajm u ją w lin earn ej stru k tu rz e tekstu. Dopiero zsynchronizow anie ty ch w szystkich czynników zapew nia om aw ianym tekstom odpowiednią spójność. Zm iana u k ład u w ypow iedzeń, ja k w idzie liśmy, powoduje, że inne niż w tekście w yjściow ym jednostki syntak - tyczne wchodzą z sobą w bezpośrednie sem antyczne związki lub że po dokonaniu przesunięć w szyku nie m ogą one w iązać się z sobą logicznie ani gram atycznie.
Zm iany szyku w ypow iedzeń prow adzą w ięc w rezultacie przede w szystkim do zaburzeń w pierw otnej sem antyce tekstu, z ty m jednak, że określone p arafrazy w różnego ty p u tek stach m ają różne konsekw encje dla ich znaczenia. Przeprow adzone analizy w ykazały, iż zm iana szyku zdań powoduje, ogólnie rzecz biorąc, możliwość uzyskania trzech rodza jów tekstów w tórnych: synonim icznych w stosunku do w yjściow ych, „tek 8 Należy tu dodać, że układ rym ów, paralelizm , anafory itp. uznać m ożna za rów nie w ażne ja k szyk fo rm a ln e w yznaczniki spójności tekstu.
8 Jako na ogół pozasem antyezne w artości tek stu uznano też cechy prozodyczne i w ersyfikacyjne w Z arysie teorii litera tu ry M. G łow ińskiego, A. O k o p ień -S ław iń - skiej, J. Sław ińskiego (W arszaw a 1967, s. 209); stw ierdzono je d n a k rów nocześnie, że czynniki te m ogą m ieć nieraz w alor sem antyczny. Ja k o p rzy k ła d przytoczono podo b ie ń stw a brzm ieniow e jednostek językow ych w poezji Czechowicza, k tó re su g e ru ją pew ne „fikcyjne” lub „u tajo n e” p o k rew ie ń stw a znaczeń m iędzy słow am i (s. 209— 210). T ak w ięc w szystkie elem enty te k stu literackiego, n a w e t n a pozór pozasem an- tyczne m ożna, przy bardzo szeroko p ojętej sem antyce, uznać za w ażne dla znaczenia.
stów ” pozbaw ionych sensu oraz tek stó w o zupełnie innym znaczeniu niż p ierw o tn y 10. P ierw sza odm iana tekstów w tó rnych różni się zazwyczaj od w yjściow ych tylko pod w zględem stylistycznym , prow adzi to jednak — ja k w idzieliśm y — do pow stan ia innego odcienia znaczeniowego parafrazy niż te k stu w yjściow ego. W odm ianie drugiej zdania nie w iążą się z sobą sensow nie. W trzeciej giną zazwyczaj pew ne w artości sem antyczne zaw arte w im m an entnej stru k tu rz e te k stu pierw otnego, w ypływ ające z relacji, w jak ie w chodzą w nim sąsiadujące z sobą zdania. Za każdym razem zmia na szyku niszczy ponadto p ierw o tn e w artości prozodyczne, rytm iczne lub w ersyfikacyjne, k tó re nieraz odgryw ają w iększą rolę w odpowiedniej, zagw aran tow anej szykiem, spójności niż sem antyka. W prow adzenie zm ian w naw et pozornie chaotycznym układzie w ypow iedzeń, np. w tekstach przedstaw iających sny, h alu cy nacje czy w izje bohaterów , n ie daw ałoby chyba rów nież identycznego te k stu w tórnego, gdyż zostałaby zachw iana ta k nieraz w ażna prozodyczna jego stru k tu ra . Poza ty m kolejność skoja rzeń w ty ch niekontrolow anych przez świadomość tekstach, przejaw iająca się w kolejności poszczególnych w ypow iedzeń, rów nież z w ielu innych w zględów nie je st bez znaczenia dla w spom nianych tekstów n .
Po uw zględnieniu ty ch w szystkich faktów nie m ożna chyba staw iać pro blem u spójności lu b też niespójności tekstów literackich. W yróżnienie tak ich d w u odm ian znajd u je, być może, sw e uzasadnienie w odniesieniu do tek stó w o w artości czysto kom unikatyw nej 12. Żeby to jed nak stw ier dzić, należy uw zględnić w analizie odpow iedni m ateriał, którego nie mogą stanow ić fra g m en ty dzieł literackich, gdyż c h a rak tery zu ją się one nie tylko k om unikatyw ną, lecz także poetycką fu n k cją języka. J a k w ykazano w czę ści analitycznej niniejszego arty k u łu , tek sty literackie są zawsze spójne, gdyż cechuje je celow a organizacja elem entów językow ych 13, m. in. w za kresie u k ład u w ypow iedzeń, k tó ry — jak ju ż niejednokrotnie w spom nia no — decyduje zarów no o tym , jakie jednostki wchodzą z sobą w re 10 O czywiście zdarzają się ta k ie przypadki, że w tej sam ej p arafrazie pew ne zd a n ia o d d a ją synonim icznie „tre ść” określonego odcinka te k stu wyjściowego, n ie k tó re w y p a d a ją z sensow nych pow iązań, n ie k tó re zaś w iążą się z sobą sensownie, lecz m a ją in n e znaczenie, niż odpow iadające im zdania w tekście pierw otnym .
11 T rzeba bow iem p am iątać o tym , na co w skazał m. in. C. A. Mace (P rzed
sta w ianie a w yrażanie, [W :] Logika i ję zyk , W arszaw a 1967, s. 295—301), że w poezji
zad an iem n a w e t pew nego ty p u n o n sen su je s t n ieraz „przekazyw anie sensu”. 12 R ola szyku w ypow iedzeń w spójności te k stu pełniącego fu n k cję czysto kom u n ik a ty w n ą je s t je d n a k ró w n ie doniosła ja k w tek stach literackich. Istn ie je tu je d n ak tylk o w p ew nych p rzy p a d k ach w iększy zak res m ożliw ości p rze staw ia n ia zdań, pon ie w aż w y n ik ając e z u k ła d u w ypow iedzeń odcienie znaczeniow e nie są nieraz istotne dla w a rto śc i in fo rm ac y jn ej tych tekstów .
13 Je st ona p rzejaw em n adrzędn ej „in stancji sem antycznej”, czyli tzw. obrazu autora.
S Z Y K W Y P O W I E D Z E Ń W S P Ó J N O Ś C I T E K S T U L I T E R A C K I E G O 327
lacje, ja k i o ty p ie tych relacji. O dpow iedni szyk jest więc u n iw e r salnym środkiem spójności zdań w tekście, g w a ra n tu je jego n iepo w tarzal ną sem antykę i w artości poetyckie. P a rafraz y polegające n a zm ianie szyku zdań nie mogą przeto służyć jako dowód na niespójność tekstów , zwłaszcza literackich. Na podstaw ie przeprow adzonych p a ra fra z stw ierdza się raczej różne stopnie, ty p y czy konw encje spójności w tekstach literackich, a nie jej brak.
Mimo to ry su je się ogrom na m etodologiczna przydatność stosow anych przez Saloniego parafraz. P arafrazow an ie może m ianow icie oddać szcze gólne usługi w analizie spójności nie n aw iązany ch,. asyndetycznie połączo nych wypowiedzeń, m iędzy k tórym i tru d n o nieraz określić zw iązki sem an tyczne. Dopiero zm iana szyku zdań u jaw n ia nieraz w tak ich przypadkach, jakie relacje m iędzy w ypow iedzeniow e zostały wówczas zlikw idow ane, m i mo że nie rysow ały się one w yraźnie w tekście pierw otnym . Pozw ala to z kolei na dotarcie do m otyw acji takiego, a nie innego u k ładu w ypow ie dzeń w tekstach w yjściow ych — a ty m sam ym na w ykrycie dom inanty spójności, np. przez stw ierdzenie, jakich najw ażniejszych w artości sem an tycznych i poetyckich został pozbaw iony tek st pierw o tn y po zm ianie szy ku. Ponadto przestaw ienie układu w ypow iedzeń może pomóc w określeniu różnych w spom nianych wyżej typów spójności poszczególnych tekstów , chociażby przez wskazanie, jakie rodzaje p arafraz p ow stają najczęściej dzięki zm ianie układu zdań w tekście pierw otnym . W ydaje się bowiem , że przesunięcia w szyku zdań w jed ny ch tek stach d ają przew ażnie w efek cie parafrazy synonim iezne, w drugich sensowne, lecz d iam etralnie róż niące się od pierw otnych pod w zględem znaczeniow ym , w in ny ch p a ra fra zy pozbawione sensu u .
Interesujące byłoby w ykazanie, co jest przyczyną o trzym yw an ia ty ch różnych odm ian tekstów w tórnych. Ju ż na podstaw ie kilku przytoczonych analiz widać jednak, że rozstrzygnięcie tego problem u nie jest spraw ą łatwą. Być może, o w ym ienionych efek tach decyduje w jak im ś stopniu współrzędność lub podrzędność w ypow iedzeń w tekście p ierw o tn y m (co zostało już zasugerow ane w części analitycznej). W p o w staw aniu synoni- micznych, różnych pod w zględem znaczeniow ym lub bezsensow nych w sto sunku do tek stu wyjściow ego p arafraz praw dopodobnie nie bez znaczenia jest także jakość i ilość słów ek fu n kc jo n u ją c y c h oraz elips zaw artych w tekście pierw otnym . W pływ ty ch w szystkich czynników na uzyskanie
14 T ak np. p arafrazow anie w ylosow anych fragm en tów z pow ieści P rzybyszew skiego daw ało w rezu ltacie p rzede w szystkim w tó rn e te k sty sensow ne, lecz różniące się pod w zględem sem antycznym od w yjściow ych (70%) lub p a ra fra z y synonim iezne.
określonego rodzaju spójności należałoby zbadać. W niniejszym artykule chodziło jedynie o w skazanie n a isto tn ą rolę szyku w spójności wypow ie dzeń, poniew aż problem ten był dotychczas niezauw ażany w pracach języ koznaw czych pośw ięconych tem u zagadnieniu.