• Nie Znaleziono Wyników

"Dookoła kompozytora. Wspomnienia o ojcu", Feliks Maria Nowowiejski, Kazimierz Nowowiejski, Poznań 1968 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dookoła kompozytora. Wspomnienia o ojcu", Feliks Maria Nowowiejski, Kazimierz Nowowiejski, Poznań 1968 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Boehm, Jan

"Dookoła kompozytora.

Wspomnienia o ojcu", Feliks Maria

Nowowiejski, Kazimierz

Nowowiejski, Poznań 1968 :

[recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 502-504

(2)

Z w iązku M azurów mogą posłużyć za k an w ę tego p a rtn e rstw a tak , ja k postać M. T yłki dla p a rtn e rstw a kaszubsko-łużyckiego. M. Tylka, urodzony w 1857 r., pracow ał jako duchow ny ew angelicki w śród Serbo-Ł użyczan oraz przez 40 lat na Pom orzu.

T adeusz C rygier

F eliks M. i K azim ierz N o w o w i e j s c y , Dookoła kom pozytora. W spom nienia

o ojcu, Poznań 1968, W ydaw nictw o Poznańskie, ss. 304, ilu stra c ji 56.

Znajom ość życia i tw órczości F eliksa N ow ow iejskiego ciągle jest n ied o sta­ teczna i w każdym regionie P olski k sz ta łtu je się inaczej. Stosunkow o n a j­ w iększa jest ona w Polsce północnej i zachodniej, szczególnie w w ojew ódz­ tw ach poznańskim i olsztyńskim ; w pierw szym z tej racji, że kom pozytor m ieszkał w stolicy W ielkopolski w okresie m iędzyw ojennym , a w drugim — poniew aż w iąże się ono z m iejscem uro d zen ia m uzyka w Barczew ie, m iastecz­ ku opodal O lsztyna, gdzie obecnie z n a jd u je się m uzeum pośw ięcone jego pam ięci. Nie oznacza to b y n ajm n iej, że w w ym ienionych ośrodkach znajom ość fak tó w życia, czy tw órczości N ow ow iejskiego jest zadow alająca i jed n ak o w a u w szystkich. O ile szerokie rzesze odbiorców dóbr k u ltu ra ln y c h w iedzą, że kom pozytor jest au to rem R o ty i k ilk u innych pieśni, o ty le św ia t artystyczny p o tra fi w ym ienić w ięcej jego utw orów , ale całokształtu tw órczości już nie zna i nie p o trafi się do niej ustosunkow ać. W zakresie in te rp re ta c ji zjaw isk m uzycznych, zw iązanych z tą postacią istn ieje bow iem w ielk a dowolność, nie zawsze o p arta o fa k ty źródłow o udokum entow ane. S tarsze pokolenie, k tó re zetknęło się osobiście z N ow ow iejskim , posiada liczne m arginesow e in fo rm acje na jego tem at, któ ry m i ozdabia d yskusje o jego m uzyce, n a to m iast m łodsi cierpią na b ra k podstaw ow ej w iedzy o tw órcy. Do tej pory żadna in sty tu cja m uzyczna nie podjęła się jeszcze publicznego zaprezentow ania nie znanych dotąd dziel, żadne w ydaw nictw o m uzyczne nie zaryzykow ało d ru k u spuścizny rękopiśm iennej, żaden publicysta czy m uzykolog nie p o sta ra ł się, niestety, 0 sum ienną analizę tw órczości Nowowiejskiego.

Od pew nego czasu podejm ow ane są je d n a k p róby w ypełnienia istn ie ją ­ cych b rak ó w w tym zakresie. V/ 1966 r. zorganizow ano w G dańsku sym po­ zjum naukow e pośw ięcone życiu i tw órczości F elik sa N ow ow iejskiego, a rok później zaaranżow ano podobne w Olsztynie. N iestety, nie w szystkie m ateriały , często ciekaw e, rzu cające now e św iatło na n ie k tó re problem y jego osobowości arty sty czn ej, zostały opublikow ane. N iem niej początek zrobiono i należy się spodziew ać, że te dw a spotkania m uzykologów zachęcą do dalszych, choćby cząstkow ych opracow ań, k tó re w końcu stw orzą bazę dla obszernej i w yczer­ p u jącej m onografii o autorze Leg en d y Bałtyku.·

W tej sytuacji niezw ykle cenna jest p u b lik acja W ydaw nictw a P o zn ań ­ skiego, zatytułow ana Dookoła kom pozytora, pośw ięcana F eliksow i N ow ow iej­ skiem u. A u to ram i tej książki są synow ie tw órcy — F eliks M aria i K azim ierz Nowowiejscy. N asuw a się pytanie, w ja k i sposób ludzie dobrze zorientow ani w problem atyce przed staw io n e j w książce w yw iązali się z tego zadania. Ta pierw sza pow ażna książka na ten tem at, na k tó rą czekał i m elom an i m uzyk, pow inna zaspokoić zain tereso w an ia w szystkich.

K siążka synów kom pozytora sta ra się uczynić zadość szerokiem u zapo­ trzebow aniu różnych kręg ó w odbiorców. U siłuje zadowolić i zw ykłego czytel­ nika, nie m ającego p re te n sji do m uzykologicznej w iedzy o N ow ow iejskim , 1 w nikliw ego a n ality k a, szukającego fak tó w oraz ich in te rp re ta c ji m ożliw ie dogłębnej i w szechstronnej. Założenie niezw ykle am b itn e i tru d n e . A re a liz a ­ cja? Je śli chodzi o czytelnika nie-m uzyka, to n iew ątp liw ie został on w jakiś sposób u satysfakcjonow any. W jego w yobraźni zarysow uje się sylw etka kom ­ pozytora, a jeszcze b ard ziej obraz środow iska, w k tó ry m przebyw ał. N ajcel­ niejszym i rozdziałam i książki są n iew ątp liw ie — m im o k ilk u m om entów ściśle rodzinnych, sen ty m e n ta ln y c h czy p ik an tn y ch : O czam i i u szam i dziecka, a przede w szystkim Poznań tych lat oraz A rty śc i i przyjaciele. C h a ra k te ry s­ tyka poszczególnych postaci jest k ró tk a, zw arta, ale pełna, choć w niejednym w ypadku ogranicza się do typow ych, często hum orystycznych cech i p rzy w ar om aw ianego. F a k ty z życia i tw órczości N ow ow iejskiego zostały u m iejętn ie w kom ponow ane w to k n a rra c ji i nie p rzy tłaczają m nogością ani fachowości«. G dyby koncepcja książki oraz m etoda podaw ania fak tó w i ich w y jaśn ien ia na tle ogólnego życia m uzycznego, przede w szystkim P oznania, do tego się

(3)

ograniczyła, m ielibyśm y do czynienia z jed y n ą w sw oim rodzaju pozycją o kom pozytorze. Ale książka ta posiada rów nież, ja k już w spom niano, w yższe asp iracje (część indeksow a — b ibliografia i skorow idz nazw isk — sporządzone przez K o rn ela M i c h a ł o w s k i e g o ) . M ianow icie, je st ona także adresow ana do środow iska m uzyków , któ rzy będą z niej czerpać rzeteln ą in fo rm ację 0 życiu i tw órczości m ało znanej postaci z historii m uzyki o statnich lat. W tym aspekcie praca je st niepełna, posiada sporo luk, nie u n ik a błędów 1 grzeszy niekiedy sw obodną arg u m e n ta c ją k ilk u w y d arzeń zw iązanych z osobą kom pozytora.

Dla czytelnika z w ykształceniem m uzycznym stosunkow o blado n a k re ślo ­ na jest postać samego... N ow ow iejskiego. Co p raw d a, przedstaw iono typow y rozkład dnia pracy kom pozytora (s. 33), w skazano na ulubionego kraw ca (s. 27), podano przebieg p róby z o rk ie strą (s. 26) lu b z solistą (s. 216), w spom ­ niano sy m p a tie i a n ty p a tie do w ielkich m uzyków (s. 220), n apom knięto o p ro ­ cesie tw orzenia (ss. 123, 169, 212), ale są to zaledw ie sygnały, k tó re aż proszą o rozbudow anie. Byłoby rzeczą n iezm iern ie in te re su ją c ą dow iedzieć się bliżej 0 tym , k tórych kom pozytorów lubił N ow ow iejski, a k tórych nie i z j a k i c h p o w o d ó w ich nie uznaw ał, czy od nich stro n ił. Dlaczego, na przy k ład , mógł godzinam i słuchać m uzyki B rahm sa, a S ch u m an n a już nie (s. 220). Ja k ie były p r z y c z y n y , dla k tórych ciągle p o p raw iał sw oje kom pozycje i w j a k i sposób to robił. W ydaje się, że w łaśnie synow ie kom pozytora, a nie kto inny. są ja k n a jb a rd z ie j upow ażnieni do w y jaw ien ia tajem n ic procesu tw órczego ojca. Pobieżne tra k to w a n ie zagadnień czysto m uzycznych d aje się zresztą częściej zaobserw ow ać na k a rta c h te j książki i stało się ono p raw ie zasadą. Na p rzykład dobór cytatów . W ypowiedzi innych m uzyków czy k ry ty k ó w o g ra ­ niczono do ogólników , n a to m iast fra g m e n ty m ów iące k o n k re tn ie o jakim ś utw orze czy całej tw órczości zostały p o m in ięte (s. 67).

N adto zastrzeżenia budzą n iek tó re d an e sta ty sty czn e i daty. N ie d o k ła d ­ ności te i błędy dotyczą je d n a k tylko w cześniejszego okresu życia N ow ow iej­ skiego. B arczew o nie dorów nyw ało O lsztynow i pod w zględem liczby m iesz­ kańców (s. 45). Na początku X X w ieku (w 1910 r.) O lsztyn liczył 33 070 m iesz­ kańców , a Barczew o zaledw ie 4 400. N ow ow iejski o trzym ał nag ro d ę w L on d y ­ nie w 1898 r., a n ie w 1897 r. (s. 52). K o n cert kom pozytorski N ow ow iejskiego odbył się w e L w ow ie w 1906 r., a nie w 1907 (ss. 97, 172). U w e rtu ra S w a ty

polskie nie została w y konana w W arszaw ie w 1906 r.. lecz ro k lu b dw a lata

w cześniej (s. 67). P odróż na B liski W schód N ow ow iejski odbył w sierp n iu 1909 r., to znaczy jeszcze przed objęciem d y re k tu ry T ow arzystw a M uzycznego w K rakow ie (s. 69). N agroda im. G. M e yerbeera nie była nagrodą rzym ską (ss. 55, 60, 65), a snucie analogii (w zak resie w a ru n k ó w kon k u rsu ) do nagrody p rzy zn aw an ej przez A kadem ię S ztuk Pięknych w P ary żu je st bezpodstaw ne.

P ra ca ta, mim o pew nych niedom ogów i błędów , spełnia je d n a k sw oje zadanie. D oraźnie w ypełnia lu k ę w piśm ien n ictw ie m uzycznym na tem at kom pozytora, którego znajom ość je st niepełna i czasam i przed staw io n a w k rz y ­ w ym zw ierciadle. S tan ie się, być może w najbliższej ju ż przyszłości, p unktem w yjścia do intensyw nego zajęcia się tą postacią i' wówczas n ie będzie mogła być pom inięta przez żadnego badacza spuścizny tw órczej N ow ow iejskiego. P rzyszły m onografista je d n a k będzie m usiał do niej podejść ostrożnie i k ry ­ tycznie, zwłaszcza w in te rp re ta c ji n iek tó ry ch zjaw isk, k tó re w u jęciu synów kom pozytora nie zawsze są pełne, zw łaszcza biorąc pod uw agę p ersp ek ty w y czasow e i zw iązki z k u ltu rą m uzyczną w jej rozw oju historycznym . P ow ażną re fle k sję budzi p rzed staw ie n ie przez au to ró w recenzow anej książki stosunku F eliksa N ow ow iejskiego do M łodej P olski w m uzyce (s. 98). G rupa ta, do k tó re j należeli n iek tó rzy kom pozytorzy urodzeni w latach 1876— 1884, zaw ią­ zała się na początku XX w ieku i w y stą p iła z p rogram em odnow ienia m uzyki polskiej poprzez naw iązanie ścisłych k o ntaktów z aw a n g a rd ą europejska, przede w szystkim niem iecką, poprzez uw spółcześnienie i europeizację m uzyki., w reszcie — w oparciu o te zdobycze — postaw iła sobie zadanie w y p raco ­ w ania nowego stylu m uzyki p olskiej, adekw atnego do w a ru n k ó w w k ra ju 1 w Europie. Owocem w spólnych dążeń tych kom pozytorów było utw orzenie w 1905 r. w y d aw n ictw a m uzycznego pod nazw ą Spółka N akładow a Młodych K om pozytorów Polskich z siedzibą w B erlin ie oraz zorganizow anie 6 lutego 1906 r. publicznej p rezen tacji u tw orów członków M łodej P olski w F ilh arm o n ii W arszaw skiej.

F eliks N ow ow iejski był rów ieśnikiem tych kom pozytorów . Byl o rok m łodszy od najsta rszeg o członka M łodej Polski, a siedem lat sta rszy od

(4)

najm łodszych. Spółka N akładow a pow stała w tym sam ym czasie i w tej sam ej m iejscow ości, gdzie i on przebyw ał, a k o n cert kom pozytorski członków M łodej P olski odbył się w W arszaw ie dziesięć tygodni przed jego w y stą p ie­ niem na tej sam ej estradzie. T rudno uw ierzyć, by N ow ow iejski nie w iedział 0 tym w szystkim . Nie był przecież stu d e n te m zapatrzonym ślepo w sw oją uczelnię, w ręcz przeciw nie, m iał za sobą osiem nastom iesięczną podróż po k ra ja c h E uropy południow ej i zachodniej, był już w Polsce i naw iązał liczne k o n tak ty z różnym i osobistościam i życia m uzycznego w k ra ju i za granicą. Nie był rów nież m łodzieńcem nieśm iałym , u nikającym życia tow arzyskiego, odw rotnie, lubił przebyw ać w śród grona a rty stó w różnych p ro fesji (W łady­ sław G r z e l a k , Cyganeria z „U działow ej” 7908—1913, W arszaw a 1964, s. 313). N asuw a się w ięc pytanie, dlaczego nie naw iązał k o n tak tó w z M łodą Polską, n ie przyłączył się do niej i w spólnie z nią nie realizow ał now ych, odw ażnych, am bitnych haseł.

Odpow iedź na to p y tan ie w y d aje się być następ u jąca. F eliks Nowow iejski był zbyt mocno uczuciowo zw iązany ze sw oim pedagogiem M axem Bruchem oraz ideowo w ychow any w m yśl zasad obow iązujących w A kadem ii Sztuk Pięknych w B erlinie, k tó ra w owym czasie nie należała do uczelni a w a n g a r­ dowych. Ja k dalece N ow ow iejski był w spółw yznaw cą estetyki szkoły b e rliń ­ skiej, św iadczy jego k o respondencja z tego okresu. W liście pisanym 16 listo ­ pada 1902 r. z M onachium do siostry M arii w yznaje, że H olender tułacz R y­ szarda W agnera nie podoba m u się i tę opinię n am iętn ie uzasadnia (s. 61). A w łaśnie idee repre zen to w an e przez W agnera na polu d ra m a tu m uzycznego oraz R yszarda S traussa w dziedzinie poem atu sym fonicznego były, między innym i, b ra n e pod uw agę przez kom pozytorów M łodej P olski w odnow ie m uzyki polskiej. N ow ow iejski lubił n a to m iast dzieła Ja n a B rahm sa — tw órcy p rzeciw staw ianego w ow ym czasie poczynaniom W agnera. Podczas uroczysto­ ści pożegnalnej przed w yjazdem w 1909 r. do K rak o w a N ow ow iejski pow ie­ dział, iż „zaw sze sta ra ć się będzie działać dla dobra m uzyki polskiej, opierając sw oją kom pozytorską i pedagogiczną działalność na podstaw ie polskiej pieśni ludow ej, na gruncie, jak i dla m uzyki polskiej stw orzyli Chopin, Moniuszko, Noskow ski, Ż eleński oraz now si m uzycy, któ rzy poszli ich śla d am i” (Antoni G o ł ą b e k , J a n K a ź m i e r c z a k , P olacy w B erlinie, Inow rocław 1937, ss. 200—201). A w ięc naw iązyw ał do kom pozytorów , od k tórych M łoda P o l­ ska — w pierw szych latach sw ojej działalności — odżegnyw ała się, p rzeciw ­ sta w iając się k ieru n k o w i przez nich reprezentow anem u.

W św ietle tych fak tó w sta je się zrozum iałe, dlaczego N ow ow iejski nie zgłosił chęci p rzy stąp ien ia do grupy M łodej Polski. N ajbliższe lata, niezw ykle tru d n e dla tej g rupy kom pozytorów , w dalszym ciągu n ie zachęcały do p o d ję ­ cia w alk i o re alizację w ysuw anego przez nich p ro g ram u odnow y m uzyki polskiej, a gdy w iększość m uzyków w Polsce dostrzegła i należycie oceniła ich aw an g ard o w e poczynania, było już za późno. Zaległości, jak ie pow stały w stosunku do postępu technicznego i osiągnięć artystycznych kom pozytorów M łodej P olski były ta k pow ażne, że nie sposób było je nadrobić. Mimo przyspieszonego tem pa rozw oju w łasnej tw órczości i ew olucji indyw idualnego stylu w ypow iedzi m uzycznej pod koniec okresu m iędzyw ojennego, Nowo­ w iejsk i pozostał w dalszym ciągu w cieniu M łodej Polski. Nie oznacza to, iż nie w niósł sw ojej cząstki do sk a rb ca k u ltu ry polskiej. Jego życie ułożyło się po prostu inaczej niż kom pozytorów spod znaku M łodej Polski. N ajpierw pięć la t na stan o w isk u d y rek to ra T ow arzystw a Muzycznego w K rakow ie, gdzie pośw ięcił się p raw ie w yłącznie działalności o rg an izacy jn ej i estradow ej, n a ­ stę p n ie pierw sza w ojna św iatow a, k tó ra odsunęła go w ogóle od m uzyki, później plebiscyt na W arm ii i ru ch a m ato rsk i w W ielkopolsce, k tó re to spraw y pozwoliły, co p raw d a, na zajęcie się tw órczością, ale ściśle określonego kręgu estetycznego. Do form o wyższych asp iracjach artystycznych (symfonicznych 1 scenicznych) pow rócił N ow ow iejski dopiero w latach czterdziestych. Tak, w w ielkim skrócie, k ształto w ała się osobowość tw órcza F elik sa N ow ow iej­ skiego. O dm ienne w a ru n k i życia oraz inne zainteresow ania arty sty czn e spo­ w odow ały, że m u siał rozłożyć swój w y siłek tw órczy na kom ponow anie u tw o ­ ró w doraźnie potrzebnych i dzieł m ających p rzetrw ać chw ilę ich pow stania i w ejść do stałego, w ielkiego re p e rtu a ru m uzyki polskiej.

Jan Boehm

Cytaty

Powiązane dokumenty