• Nie Znaleziono Wyników

"Świadomość narodowa na Warmii w XIX wieku", Janusz Jasiński, Olsztyn 1983 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Świadomość narodowa na Warmii w XIX wieku", Janusz Jasiński, Olsztyn 1983 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Pater, Mieczysław

"Świadomość narodowa na Warmii

w XIX wieku", Janusz Jasiński,

Olsztyn 1983 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 180-187

1985

(2)

n a p o tk a ł w ty m zakresie, sy g n a liz u ją p o trze b ą zb ad a n ia i p rz ed sta w ien ia p r o ­ cesów p rzem ian n a ro d o w y ch w in n y ch reg io n a ch d zielnicy p ru sk ie j. J e s t to k o n ieczne jeśli chcem y znać rzeczy w isty i p ełn y ob raz k sz tałto w an ia sią no ­ w oczesnego n a ro d u polskiego pod rz ąd a m i pru sk im i, a n ie ograniczać się tylko do re k o n s tru k c ji dziejów zo rganizow anego r u c h u polskiego, k tó ry o b ejm o w ał przecież ty lk o część społeczności.

P o szu k u jąc genezy op isy w an y ch zjaw isk Ja s iń s k i o d w o łu je się do analizy p rz em ia n społecznych, dem ograficznych, politycznych, k u ltu ro w y c h P o laków n a W arm ii i w in n y ch sk u p isk a c h oraz p o lity k i w ładz niem ieckich. Szczegól­ n ie w ie le u w a g i pośw ięca pró b o m pokazania, ja k w y d a rze n ia o c h ara k te rze ogólnon aro d o w y m — p o w stania, W iosna L udów , e m ig rac ja — o d d ziały w ały n a polską społeczność w a rm iń s k ą. W sk azu je też n a w p ły w w y d a rz e ń w e w n ą trz p a ń s tw a p ruskiego, a później c esarstw a na zmiamy narodow ościow e P o laków n a ty m tere n ie . Szczególnie w y ra ź n e b y ły k o n se k w e n cje p ru s k ic h try u m fó w w jednoczeniu N iem iec, b u d o w a n ie potęgi e u ro p ejsk iej, co dok o n y w ało się nie ty lk o w atm o sferze sukcesów politycznych, ale i niosło zasadnicze p rz em ia n y społeczne i ekonom iczne. Ja s iń s k i w nosi t u ta j w iele in te re s u ją c y c h sp o s trz e ­ żeń o w p ły w ie ty c h p rz eo b rażeń n a społeczeństw o w iejskie, w y ra źn ie zapóź- nione pod w zględem cy w ilizacyjnym , p o litycznym i naro d o w y m , w p o ró w n a ­ n iu ze zu rb an izo w an y m i o k rę g am i N iem iec zachodnich i środkow ych. ,

B a d an ia Ja siń sk ie g o dotyczą stosunkow o nielioznej społeczności. T y m b a rd ziej mie chciał on ograniczać sw oich ob serw acji do postaw elity lokalnej. Jeg o spostrzeżen ia dotyczące w a rs tw n a js ła b iej u św iad o m io n y ch n a ro d o w o są szczególnie in teresu jące. Szkoda jed n ak , że z pola o b se rw a cji u ciek li P olacy zgerm anizow ani. P rz y w szelkich b a d a n ia c h n ad s tr u k tu r a m i społecznym i i n a ­ ro d o w y m i szczególnie tr u d n e — jeśli nie m a d o k ład n y c h in fo rm a cji sta ty s ty c z ­ n y c h — jest w p ro w ad zen ie w sp ó łczy n n ik a ilościowego. J a n u s z J a s iń s k i w o m a ­ w ia n ej książce w ielo k ro tn ie p o d ejm o w ał p ró b y o k re ślen ia w ielkości g ru p P o ­ lak ó w n a W arm ii, w zależności od s ta n u ich św iadom ości n a ro d o w ej. S tosow ał w ła sn e p ró b y szacunku, opierał się na ró żn y ch p rzek a za ch źródłow ych. W y n i­ k i p o zw alają w p e w n y m przy b liżen iu o k reślić liczebność P o la k ó w o w y k s z ta ł­ conym poczuciu przy n ależn o ści n a ro d o w ej, chociaż n ie są bezd y sk u sy jn e. P r e ­ c y zyjnie o k re ślił a u to r zasięg języka polskiego n a W arm ii i zm ian y jego o b ­ szaru, szkoda, że w ty m p rz y p a d k u nie sięg n ął do m ap.

K siążk a Ja n u s z a Ja siń sk ie g o s ta n o w i n a pew n o p rzełom w b a d an iac h d ziejów W arm ii m ięd zy p ierw szy m ro zbiorem a I w o jn ą św iatow ą. Do z a w a r ­ ty c h w niej t e z i u s ta le ń trze b a będzie w ielo k ro tn ie w racać. J e j pow stan ie je d n a k d y k tu je konieczność podjęcia stu d ió w n a d o bszarem o w iele b ard ziej s k o m p lik o w an y m — M azu ram i — i zo b o w iązuje do dalszych b a d ań W arm ii, po 1914 r.

W ojciech W r z es iń s ki

J a n u s z Ja siń sk i, Św ia d o m o ść n a rodow a na W a r m ii w X I X w ie k u , O l­ sz ty n 1983, 463 ss.

P o p rz ec zy ta n iu tego im p o n u jąceg o dzieła c zy teln ik m usi się zastanow ić, czy o d p o w iada ono n a pod staw o w e p y ta n ia dotyczące k sz tałto w an ia się ś w ia ­ dom ości n a ro d o w ej na W arm ii w o m aw ia n y m czasie o raz n a p y ta n ia szczegó­ łow e dotyczące c h a ra k te ru , treści, poziom u i ró ż n y ch okoliczności k s z ta łtu ją ­ cych tę św iadom ość w ró ż n y ch la ta c h i ró ż n y ch asp ek tach .

(3)

R ecenzje i om ów ienia

Otóż, m oim zdaniem , m im o solidnego w a rs z ta tu n au k o w eg o A u to ra, im ­ po nującego o g ro m u fak tó w , b u d zącej re s p e k t solidności d o k u m en ta cji, a takżp i w ielu in n y ch zalet, książk a n ie o d p o w iad a zadow alająco na pow yższe pyta nia. N ie om aw ia ona św iadom ości n a ro d o w ej, choć p rz e d s ta w ia b a rd zo w iele fa k tó w n a te n te m a t. S ta n o w i pełne, a zara ze m b a rd zo szczegółowe, om ó w ie­ nie s p ra w n a ro d o w y ch (przede w s zy stk im polskich) n a W arm ii, a nie św iad o ­ mości n aro d o w ej. P o ruszono też w iele k w e stii zbędnych, w istocie nie d o ty ­ czących zag a d n ie n ia św iadom ości n aro d o w ej, a obciążający ch treść. Zaznacza się to już w rozdziale I części p ierw szej, z a ty tu ło w a n y m W a r m ia w p a ń s tw o ­

wości p ru s kiej. N a tu ra ln ie , w iele spośród p rz ed sta w io n y ch tu s p r a w w iąże się

z k w e stią św iadom ości n a ro d o w ej, ale te zw iązki n ie są przez A u to ra w y r a ź ­ n ie u k azan e, w iele in n y c h w ogóle n ie zd rad za ta k ic h zw iązków . W w iększym lu b m n iejszy m zak resie zaznacza się to ró w n ież w w ielu in n y c h (nie we w szystkich) frag m e n ta c h . T y p o w y m tego p rz y k ła d e m jest podrozdział Spór

o m a łż e ń s tw a m ieszane (ss. 215— 217). S am „sp ó r” został p rz ed sta w io n y na

przeszło d w u stro n ach , ale jego znaczenie w k w e stii św iadom ości n a ro d o w ej jest sk w ito w a n e c y ta tem z „ N ad w iś lan in a ” o raz k ró tk im i n ie ja s n y m k o m e n ­ tarzem .

T ru d n o oprzeć się w rażen iu , że A u to r po staw ił sobie za cel zmieścić w książce to w szystko, co d otyczy n ie ty lk o św iadom ości n a ro d o w ej, ale w ogóle dziejó w polsk ich n a W arm ii w X IX w. Z aw aży ło to u je m n ie n a przejrzy sto ści te k s tu i sam ą p ro b le m a ty k ę ow ej św iadom ości uczyniło o g ro m n ie z a g m a tw a ­ ną. B y ło b y a b so lu tn ie k o rzy stn iejsze dla te m a tu , g d y b y np. z ag ad n ien ia g e r ­ m an izacji, ru c h u polskiego itp. zostały poruszone ty lk o w ty c h asp ek tach , w jak ic h łączyły się z k w e stiam i św iadom ości, oczyw iście p rz y p e łn y m u k a z a ­ n iu ty c h zw iązków , n ie b y ły n a to m ia s t ro z w ija n e jak o zag a d n ie n ia n iejak o sam e dla siebie, p rz y ró w n o czesn y m rozm y ciu o w y ch zw iązków z p ro b le m a ­ ty k ą św iadom ości. Chęć um ieszczenia w książce n iem a l w szystkiego, co A u to r w ie o W arm ii (a w ie n iesły ch an ie dużo), sp ra w ia, że te m a t g łó w n y n ie u s ta n ­ nie g u b i się n iem a l w k a ż d y m rozdziale. W te j sy tu a cji ogro m n ie tr u d n o jest tow arzyszyć w ie rn ie A u to ro w i w jego w yw odach. Dzieje się ta k dlatego, p o ­ niew aż k sią żk a re cen zo w an a cierp i n a d o tk liw y b r a k w łaśn ie p e w n y ch u o g ó l­ nień, tez, n a w e t hipotez, k tó re p o rz ąd k o w a ły b y o lb rzy m i i b a rd zo i n te r e ­ s u ją cy m a te ria ł fa k to g ra fic z n y i czy n iły w m ia rę p rz ejrzy s tą h isto rię św iad o ­ mości n a ro d o w e j n a W arm ii w czasie p ra w ie 150 la t (bo w istocie ta k i okres o b e jm u je dzieło).

Sposób u jęcia te m a tu polega n a ty m , że A u to r p rz y ta cz a re je s tr fa k tó w ilu s tru ją c y c h p ro b lem zasy g n alizo w an y w ty tu le rozdziału i podrozdziału, ale u n ik a bliższego fo rm u ło w an ia tez (ogólnych i szczegółowych), k tó re n a d a w a ­ łyby ty m fa k to m określo n e znaczenie w ra m a c h te m a tu , b ędącego p rz ed m io ­ te m całej p racy. P r z y ty m , je d n y m w y d a rze n io m n a d a je się czasem sens sp rzeczn y z fa k ta m i p rz ed sta w io n y m i n a in n y m m iejscu. Np. czy tając p o d ro z­ dział Założenia p o lity k i j ę z y k o w e j p a ń s tw a pru s kieg o (s. 58 i nn.), odnosi się w rażen ie, ja k g d y b y one n iez m ie rn ie sk u teczn ie z ag rażały polskości. A le w n a s tę p n y m p odrozdziale R e z u lta ty p o lity k i j ę z y k o w e j w s z ko ln ictw ie w ie j s k i m (s. 60 i nn.) A u to r n arzu ca czyteln ik o w i w ra że n ie przeciw staw n e. W y b ó r jest tru d n y , ty m b a rd z ie j że c zy teln ik m usi to czynić sam , bez pom ocy A utora. S am e f a k ty p rz ed sta w io n e w ty ch ro zdziałach są b a rd zo ciekaw e, ale n ie to ­ w a rzy szy im re fle k sja, w jak i sposób o k re ślają one św iadom ość n arodow ą. Podo b n ie np, p o d rozdział J ę z y k polski i n ie m ię c k i w sz kę ła ch m ie js k ic h (s, 65

(4)

i п п . ) , b a rd zo cie k aw y fa k to g raficzn ie, sp ro w ad z a się w istocie ty lk o do u k a ­

zania pew n eg o a s p e k tu działalności g e rm a n iz a cy jn ej. W iele ty ch fa k tó w (tak ­ że w in n y c h fra g m e n ta c h ) in te res u jąc o ilu s tru je p o sta w y n a ro d o w e Polaków , a le n ie p rz ed sta w ia się ich pod ty m k ą te m w idzenia. W re zu lta c ie czyteln ik odnosi w rażen ie, że o św iadom ości n a ro d o w ej n a W arm ii n a le ży m yśleć jak n a jle p ie j, ale przecież cała k sią żk a dostarcza tak ieg o w ra że n ia, a c zy tający oczekuje u p o rz ąd k o w a n e g o o b ra zu te j św iadom ości w całej jego złożoności.

P rz e d m io tem ro zw ażań A u to ra je s t w ięc nie ty le św iadom ość n aro d o w a, ile p ew n e k sz tałtu ją ce ją czy n n ik i z ew n ę trzn e o raz fo rm y jej w y ra zu , r ó w ­ nież z ew n ętrzn e. Np. w rozdziale V I części p ierw sze j w y ra źn ie pisze się o „czynnikach, k tó re p o w o dow ały w y tw o rz en ie się procesów a s y m ila c y jn y c h ” , oraz o ty c h c zy n n ik ac h „ k tó re nie po zw alały z in teg ro w ać się społeczeństw u w a rm iń s k ie m u z n o w ą p ru s k ą p a ń stw o w o ścią ” (s. 74). „ C zy n n ik i” n ie s ta n o ­ w ią jeszcze św iadom ości, choć n a nią oddziały w ają. J e d n a k sposób tego o d ­ d z ia ły w an ia nie je s t o k re ślo n y w postaci ja k ie jś ogólniejszej tezy. Z aró w n o w tym , ja k i w in n y m rozdziale tez y zastąp io n e są najczęściej sa m y m i f a k ta ­ mi. O gólniejsze s tw ie rd ze n ia są je d n a k konieczne, a b y owe f a k ty odczytać ja k n a jp e łn ie j. O czyw iście a u to r n ie u t r u d n ia celowo o d c zy ty w an ia tek s tu , ale też tego n ie u łatw ia .

W zw iązku z ty m n a s u w a się p y tan ie, czy n ie lep iej i sen so w n iej było b y pisać o p o staw ach n a ro d o w y ch , aniżeli o „św iadom ości n a ro d o w e j”, ty m b a r ­ dziej że w okresie b lisko 150 la t n ie m ożna m ów ić o św iadom ości ty c h s a ­ m y ch ludzi.

W szystko to s k ła n ia do tw ierd z en ia , że k o n cep cja p ra c y nie została d o s ta ­ tecznie p rz em y ślan a an i w g e n era lia ch , an i też w k w e stiac h szczegółow ych. O p isując o grom fak tó w , A u to r ja k b y czasem zap om inał po co to robi. W zw iąz­ k u z ty m n a s u w a się dalsza re fle k s ja d o tycząca s p r a w p o d staw ow ych. T ru iz ­ m em jest, iż św iadom ość n a ro d o w a n a leży do zjaw isk życia duchow ego je d ­ n o ste k i społeczeństw . T ru d n o ść u c h w y ce n ia i o k re ślen ia te j św iadom ości w odniesien iu do społeczności h isto ry cz n ej polega n a tym , że źródła ja k im i h is to ­ r y k d y sp o n u je, u k a z u ją ty lk o tzw . o b ie k ty w n e fa k ty , a rz ad k o k ie d y strz ęp y w e w n ę trz n e j, d u c h o w ej rzeczyw istości lu d zi histo ry czn y ch . N iem n iej poprzez owe o b iek ty w n e f a k ty m ożna i pow in n o się pró b o w ać jakoś dotrzeć do owej duchowości. Je ś li A u to r u w a ża to za niem ożliw e, m oże po p rzestać n a „ fa k ­ ta c h o b ie k ty w n y c h ” , b y le ty lk o ich k las y fik a cja i sposób u jęcia c h a ra k te ry z o ­ w a ły św iadom ość n aro d o w ą. M am je d n a k w rażen ie, że A u to r nie p rz y ją ł ż a d ­ nego z ty c h sposobów podejścia. P o p ro stu o m aw ia p ew n e f a k ty pod p e w n y m i k ą ta m i w idzenia, o m ija ją c je d n a k sam ą św iadom ość. Ow szem , m ów ią one o św iadom ości, ale jej n ie określają. P r z e ja w e m tak ie g o sposobu p o stę p o w a ­ n ia jest np. b r a k po ró w n ań , o gólnych i szczegółow ych, p o zw alający ch w y o ­ b razić sobie czym b y ła św iadom ość n a ro d o w a W arm ia k ó w np. n a p oczątku X IX , a czym w połow ie tego w ieku.

G dy m o w a o św iadom ości n a ro d o w ej społeczeństw a h istorycznego, n a le ­ żało b y je tra k to w a ć podm iotow o, a n ie przedm iotow o, jak to najczęściej jest w książce. S am a b o w ie m św iadom ość jest zjaw isk iem podm iotow ym . P r z e d ­ m io to w e tra k to w a n ie św iadom ości n a ro d o w ej n ie ra z ja k b y zm usza A u to ra do d ziw aczn y ch fo rm języ k o w o -stylistycznych. Np. na s. 109 czytam y: „ T u taj [tzn. w podrozdziale A n ta g o n i z m y na tle s p o łe c z n y m i p o l it y c z n y m — dop. m ój — М. P.] zostaną u w zg lęd n io n e te okoliczności, k tó re n ie po zw alały społe­ czeństw u zasym ilow ać się z p ań stw ow ością p ru sk ą ...” Czy n ie lep iej b y łoby

(5)

Recenzje i om ów ienia

mówić, że to w szystko u m ac n iało poczucie polskości (podm iotowo). Nie chodzi m i ty lk o o fo rm ę językow ą, choć przecież i ona jest b a rd zo w ażna, ale o to, że w w ielu w y p a d k a c h w y n ik a ona z n iew ła śc iw y ch założeń. W szystkie t y tu ły p o d rozdziałów ro zdziału V I części I, a co za ty m idzie, ró w n ież ich treść, z a ­ w ie ra ją m u ta tis m u ta n d is, ta k ie sam e ujęcia.

W iele u w a g i pośw ięcił A u to r sp ra w o m w y z n an io w y m i re lig ijn y m w k o n ­ tekście s p ra w p o lskich o ra z roli d u c h o w ień s tw a k ato lickiego w k ształto w an iu się św iadom ości n a ro d o w e j n a W arm ii. Ze zro zu m iały ch pow odów k w e stie te o m aw ian e są w ró ż n y ch częściach dzieła. O gólnie rzecz b iorąc, w ty m zakresie k siążk a n ie w y k ra cz a poza znane d o tąd w lite r a tu r z e opinie, ale p o d b u d o w u je je b o g a ctw e m fak tó w . N ie k tó re w szakże opinie dotyczące k rę g u ty c h z ag a d ­ n ień tr u d n e są do p rzyjęcia. N ie m ożna zgodzić się np. z k la s y fik a c ją d u c h o ­ w ie ń stw a ze w zg lęd u n a jego s to su n e k do polskości p rz ed sta w io n ą n a ss. 281 — 285. P rz y jęc ie jak o k r y te r iu m te j k la s y fik a c ji „ sp rzy ja n ia lu d ności p o lsk iej” jest m ylące, pow o d u je w iele zam ieszania i niejasności. J e d y n y m w łaściw ym w te j m ierze k r y t e r i u m m oże być ty lk o sto su n e k d u c h o w ień s tw a do języka polskiego o raz do polskich a s p ira c ji n a ro d o w y ch . Z astosow anie ty c h k ry te rió w pozw oliłoby n a p ro stszy i p rz e jrz y s ty podział.

Nie w y d a je się słuszne tw ierd zen ie, ja k o b y księża w a rm iń s cy nie an g ażo ­ w ali się n a rzecz polskości, bo „nie m ieli odw agi działać w b re w b isk u p o w i” (s. 245). N ie zawsze d ziałan ie n a rzecz polskości n a raż ało n a n ies u b o rd y n ac ję w obec b iskupa. A p o n a d to język polski m ia ł f u n d a m e n ta ln e znaczenie w d u s z ­ p asterstw ie.

B ra k p rz e jrz y s te j oceny d u c h o w ień s tw a zaznacza się ta k ż e w obszern y m p odrozdziale D u c h o w ie ń s tw o ka to lick ie w obec k w e s ti i j ę z y k o w e j i polskości (ss. 128— 139). P rz e d staw io n o tu dużo fak tó w , ale co z n ich w y n ik a?

W iele n iejasn o ści z aw ie ra tak ż e podrozdział C e n tr u m i d u c h o w ie ń stw o

w a r m iń s k ie w obec k w e s tii p o ls k ie j (s. 274 i nn.). T e k s t te n zaczyna się od

z dania: „O ddzielić stan o w isk o n iem ieck iej p a r tii k a to lick iej C e n tru m [po co ta k ie w ie lo p ię tro w e określen ie? — dop. m ój — M. P.] od sta n o w isk a d u c h o ­ w ień stw a n ie jest rzeczą p r o s tą ”. K ilk a w ierszy d a le j o k a zu je się, że tak ie „odd zielen ie” w ogóle je s t zbędne, bo: „W zasadzie nie b yło w iększej rozb ież­ ności pom iędzy sta n o w isk iem posłów c en tro w y c h i n iem iec k ie j p ra s y k a to ­ lick iej z je d n e j stro n y , a sta n o w isk iem d u c h o w ień s tw a n i e m i e c k i e g o ” . D alej (także n a s. 275) n a s tę p u je zaw iły i n ie ja s n y w yw ód.

N iejasn o też ry s u je się w p ra c y znaczenie relig ii (katolickości) i postaw r e lig ijn y c h w k sz tałto w an iu się p o staw n a ro d o w y ch . S a m fa k t nie b u d z i w ą t ­ pliw ości, bo e le m e n ty polskości tk w iły w k ato lickości i o d w rotnie. O d p o w ie­ dzi w y m a g a p y tan ie , jak, w s k u te k czego te re la cje potęg o w ały się i zacieś­ niały. M oim zd an iem d la n a ś w ie tle n ia tego n ie w y s ta rcz y ograniczyć się do p rz esła n ek tzw . o b iek ty w n y c h (np. przeciw ień stw o : k ato licy zm — p r o te s ta n ­ ty z m i p ro te s ta n c k ie P rusy). N ajisto tn iejszeg o w y ja ś n ie n ia teg o z jaw isk a n a ­ leż y szukać w sam ej św iadom ości W arm ia k ó w (narodow ej, re lig ijn e j, k u l tu ­ ra ln e j, społecznej itp.). N ie stety ty c h k w e stii w książce n ie p rz ed sta w ia się. Szkoda, bo, ja k się zd aje od ich w y ja śn ien ia, choćby częściowego, zależy np. odpow iedź na p y ta n ie dotyczące ofiarności W arm ia k ó w w s k ła d a n iu d a tk ó w m. in. na kościoły w G alicji (ss. 371— 372). Z p o d o bnym i z ja w isk a m i sp o ty k a ­ m y się tak ż e n a G ó rn y m Śląsku.

P o d o b n e u w ag i n a s u w a ją się tak ż e p rz y k w estiach b a rd z ie j szczegóło­ w ych. Np. rozdział II w części d ru g ie j zap ow iada ro zw ażan ia n a te m a t ś w ia ­

(6)

dom ości w ko n tek ście języków — polskiego i n iem ieckiego i t a k też sfo rm u ło ­ w an o ty tu ł p o d rozdziału: P ro b le m j ę z y k a polskiego i niem ieckiego. T y m c za ­ sem już n a sa m y m początk u zap o w iada się o m aw ian ie s p ra w germ anizacji. U w aż n y c zy teln ik czuje się zaw iedziony, a n a w e t w p ro w ad z o n y w błąd.

N iejasn e są ro zw ażan ia dotyczące św iadom ości n a ro d o w ej tu ż po W iośnie L udów . Jeśli, ja k to s u g e ru je A utor, tzw . poczucie w a rm iń s k o śc i zostało w ó w ­ czas b a rd ziej niż p rz e d te m p rzy sw o jo n e przez w a rm iń s k ic h Niemców, to w sk azy w ało b y n a ich słabe poczucie n a ro d o w e niem ieckie. N ależałoby m oc­ n iej zaakcen to w ać to niż się czyni na początk u rozd ziału II (s. 160). P o n a d to w p o d ro zdziale H is to r y z m w a r m iń s k i (s. 160 i nn.) ró w n ież N iem com p r z y p i­ su je się poczucie h isto ry cz n y ch zw iązków z Polską. Czy zatem n ie w a rto by bliżej ro zp atrzy ć, ja k i c h a r a k te r m iała św iadom ość n a ro d o w a tam tejsz y ch N iem ców w ró ż n y ch m o m e n tac h h isto ry czn y ch , w cześniejszych i późniejszych? Czy m iejscow i N iem cy nie stanow ili, i jak ieg o ro dzaju, oparcie dla w ładz w ich p o lityce g e rm a n iz a cy jn ej?

Z aw iły i n ie ja s n y w sw y ch założeniach i treści jest p o d rozdział S t r u k tu r a

w i e k u i w y k s z ta łc e n ie ludności p o ls k ie j zw ią z a n e j z r u c h e m n a r o d o w y m (s. 376 i nn.). N iejasn e są re la c je m ięd zy ró żn icam i społecznym i a so lid arn o ś­

cią n aro d o w ą. D latego koniec tego podrozdziału, u o g ó ln iający z a w a rtą ta m re fle k sję, jest po p ro stu niezro zu m iały . Nie w iem o co chodzi np. w zdaniu: „P rz y w ó d cy ru c h u polskiego i ich h egem on, czyli «podstaw ow a siła społeczna tw o rzącej się w sp ó ln o ty n a ro d o w ej» w o k reślo n y ch w a r u n k a c h w a rm iń s k ic h tw o rz y li p ra w ie społeczny m o n o lit” (s. 380). „W o k reślo n y ch w a r u n k a c h ” , tzn. w jak ich ? I czym w istocie b y ł ów „ p ra w ie m o n o lit” ? P odo b n ie niejasn e są k o lejn e z d an ia p o d rozdziału: „Różnice dostrzeg an o [tzn. k to d o strzeg ał — przyp. m ój M. P.] wów czas, g d y n a W arm ię p rz y je żd ż a li z P o z n a n ia i T o ru n ia «panowie». P y ta n ie : ja k ie różnice? I dlaczego w te d y je d ostrzegano? I co to b y ła ow a in n a płaszczyzna tra k to w a n ia , co z n ie j w y n ik a d la c h a r a k te r u św iadom ości n a ro d o w ej? I co to znaczy, że ci „ p an o w ie ” s ta n o w ili „ p rzeciw ­ w agę w obec in te lig e n cji n iem iec k ie j” .

T y tu ł k o lejnego podrozd ziału Ideologia P o la k ó w w a r m iń s k ic h je s t z d ecy ­ d o w an ie m ylący. T rze b a b y n a jp ie rw tę ideologię przed staw ić, ty m czasem po d rozdział zaczyna się od tego, że „G azeta O lsz ty ń sk a ” k rz ew iła h isto ry zm polski. Ideologia w y ra ż a się w o k re ślo n y m sy stem ie idei, p ra w d , założeń, ce­ lów itp., a tu chodzi po p ro stu o polskość w kształcie o k reślo n ej tra d y c ji h isto ry cz n ej i w kształcie językow ym . Nie m ożna p rz y ty m zgodzić się z tw ierd zen iem , jak o b y rola języka w k sz tałto w an iu św iadom ości n a ro d o w ej w y n ik a ła ta k b a rd zo z tego: „że p a ń stw o p ru s k ie z całej siły dążyło do całk o ­ w ite j e lim in a cji języ k a p o lskiego” (s. 383), a P o lacy tego języ k a b ro n ili p r o ­ p o rc jo n a ln ie do ow ego d ąże n ia w ła d z p ru sk ich . P o n a d to tw ierd z en ie d o ty czą­ ce języka jak o „ w y zn aczn ik a n a ro d o w eg o ” (b rzydkie o k reślenie) odnosi się do całej b a d a n e j epoki.

Część III dzieła pośw ięcona jest ru c h o w i polskiem u. O sam ej św iadom ości n a ro d o w ej pisze się tu m ało. P o d ro zd ział W y b o r y a świadom ość narodow a (s. 350 i nn.) pozw ala zorien to w ać się, ja k w ielu P o la k ó w pozostaw ało w czy n ­ n y m zw iązku z polskością. F r a g m e n t te n z aw ie ra je d n a k zaw iłe i niejasn e d y w a g ac je n a te m a t „w ysokiej św iadom ości sp o łe cz n o -relig ijn e j” (?). Można b y to n a p is ać znacznie p ro ściej i znacznie jaśniej.

O m ów ienia d o m ag a ły b y się ta k ż e in n e pro b lem y . P o p rz e staję n a p o w y ż­ szych, bo one jakoś w całości c h a ra k te ry z u ją recen zo w an ą pracę, tzn. sposób

(7)

p odejścia do zasadniczych s p r a w doty czący ch św iadom ości n a ro d o w ej. Ale i szczegółow e k w estie d o m ag ają się k ry ty cz n eg o om ów ienia, bo one także o k re ślają w a rto ść dzieła. P rz e d s ta w ia m ty lk o n ie k tó re z nich.

J u ż w e W stę p ie czytam y : „A jednocześnie b r a k in d u s tria liz a c ji pow odo­ w ał u trw a le n ie p iety zm u do w ła sn e j, uśw ięco n ej tra d y c ją , k u ltu r y lu d o ­ w ej ---” (s. 10). To po p ro s tu dziw aczne p rz ed sta w ien ie b a rd zo prostego zjaw iska, że p ostęp gospodarczy, społeczny itp. o d b ijał się fa ta ln ie n a rozw oju n a ro d o w y m społeczeństw a polskiego o n iep e łn ej s tr u k tu r z e (b rak tzw . klas wyższych). A nalogiczne zjaw isk o o b se rw u jem y w ty m czasie np. na D olnym Ś ląsku.

P ro b le m „ludności d w u ję z y c z n e j” stw o rz y ła b iu ro k ra c ja p ru sk a , ab y p o d ­ k re ślać po stęp y g e rm a n iz a cji i n ie n a leży go tra k to w a ć tak , ja k to p rz e d s ta ­ w ia ją ź ró d ła u rzęd o w e (por. s. 30).

P o d ro zd ział Cofnięcie się j ę z y k a polskiego na pograniczu e tn i c z n y m (s. 64 i nn.) nie p rz ed sta w ia m a te ria łu fak to g raficzn eg o p o tw ierd zająceg o tezę za­ w a r tą w ty tu le . M a te ria ł te n w s k az u je na w y siłk i w ładz p a ń stw o w y c h i k o ś­ cieln y ch z m ierzające w ty m k ie rü n k u .

N iesp ó jn y i n ie ja s n y w treści jest p o d rozdział Nie przebadane zagadnie­

nie d y fu z ji k u lt u r o w e j (s. 70 i nn.). Z re fle k s ji na te m a t „ d y fu z ji” m oim z d a­

niem nic nie w y n ik a , a an alogie z P ru s a m i Z ach o d n im i niczego istotnego nie w y ja śn iają.

W p odrozdziale Z d e rz en ie k a tolickiego społeczeństw a z p a ń s t w e m p ro ­

t es ta n c k im , dużo się pisze o spięciach e w an g elick o -k ato lick ich , ale b r a k w y ­

jaśn ień , jak ie to m iało znaczenie d la św iadom ości naro d o w ej.

Na p o czątk u po d ro zd ziału O b isk u p ie i d u c h o w ie ń s tw ie w a r m iń s k i m (s. 86) sta w ia się b a rd zo słuszne p y tan ie , „ ja k dalece k o n flik ty z p a ń stw e m p ru sk im , zw łaszcza n a tle w y z n an io w y m ” s p rz y ja ły zach o w an iu odrębności n a ro d o w ej n a W arm ii. T e k s t n ie z aw ie ra jed n a k odpow iedzi na to p y tanie. Co w ięcej, n a s. 89 A u to r p o d w aża tezę p o staw io n ą n a p o czątk u tego p o d ro z­ działu, g d y tw ierd z i, że „odczucia” lu dności b y ły „ k ie ro w a n e b a rd z ie j p rzeciw p a ń stw u i p ro tes ta n ty zm o w i niż p rzeciw niem ieckości” . A le i to nie jest c ał­ k ie m ścisłe, bo n ie w iadom o, co t u oznacza ow a „n iem ieckość”. P rz e d z je d n o ­ czeniem N iem iec w łaśn ie P r u s y i p ro te s ta n ty z m tę „n iem ieckość” sy m b o li­ zowały.

To p ra w d a, że „ W a rm ia zap a d ła znow u w le ta rg p o lity czn y ” po W iośnie L u d ó w (s. 108). P o d o b n ie b yło gdzie indziej. A le czy te n „ le ta rg ” dotyczy tak że św iadom ości n a ro d o w ej? P y ta n ie to d o m ag a się jas n ej i jednoznacznej odpow iedzi.

J e d e n z n a jo b s ze rn ie jsz y ch p odrozdziałów został pośw ięcony W iośnie L u ­ d ów (ss. 109— 118X ale nie z n a jd u je m y w n im odpow iedzi na p y tan ie , co óżńa- czało to w y d a rze n ie d la ro zw o ju św iadom ości n a ro d o w ej. Z am ias t teg o s p o ty ­ k a m y stw ierd zen ie, że „W iosna L u d ó w n ie pogodziła W arm ia k ó w z P r u s a m i” (s. 117). J e s t to znow u z n am ien n e dla przed m io to w eg o tra k to w a n ia W a rm ia ­ ków, a p o n ad to owe tw ierd z en ie każe n a m sądzić, jak g d y b y ro k 1848 m iał na celu owe pogodzenie W arm ia k ó w z P ru s am i. To n e g a ty w n e stw ie rd ze n ie niczego a b so lu tn ie nie w yjaśn ia. C zy teln ik oczekuje odpow iedzi n a p y tan ie, co te n ro k oznaczał dla św iadom ości n aro d o w ej, a n ie — czego nie oznaczał. S p ra w ę więzi języ k o w ej jak o fo rm y w ięzi n a ro d o w e j n iep o trze b n ie u jm u je się p rz y ty m tajem n iczo (ss. 147— 148). W czasie W iosny L u d ó w b yło to z ja ­ w isko pow szechne na ziem iach polsk ich całego z ab o ru p ru skiego. A u to r „ o d ­

(8)

k r y w a ” rzecz oczyw istą g d y stw ie rd za : „ S p ra w a ta jest bard zo in te res u jąc a, p o tw ierd z a bow iem nasze ro zw ażan ia o istn ie n iu św iadom ości, łączącej n a r o ­ dowość z jęz y k iem ”. P o w o łu je się p rz y ty m n a opin ię jednego z lan d ra tó w , k tó ry (p rzytaczam słow a A u to ra książki) u ją ł „ sp raw ę pozo rn ie ty lk o języ k o ­ w ą n a płaszczyźnie n aro d o w o ścio w ej” (ss. 147— 148). Cóż to w szystko znaczy? K ró tk a opin ia la n d r a ta przy to czo n a nieco w cześniej (s. 147), oznacza m oim zd an iem po p ro stu , że „p ew n a p a r ti a ” , tzn. g ru p a a k ty w n y c h n a ro d o w o P o la ­ ków w y s u w a s p ra w y polskie na fo ru m życia publicznego. N ie chodziło p rzy ty m la n d r a to w i o p rz ec iw ie ń stw a m ięd zy d w o m a n aro d o w ościam i, lecz o to że podnoszenie s p ra w polskich s tw a rz a n ieb ezpieczeństw o ta k ic h „p rze ci­ w ie ń s tw ”, tzn. w istocie rzeczy zag raża m onopolow i języka niem ieckiego. T y m czasem w n a w ią z a n iu do ty c h „ p rze ciw ie ń stw ” la n d ra ta , A u to r fo rm u łu je całk iem n iezro zu m iałą tezę: „Bo polskość lu d u w a rm iń s k ie g o przeznaczona by ła na w y m a rcie, t y m c z a s e m ” (s. 148). A może to iro n ia pod ad rese m la n d ra ta ? Je ś li tak, to po co? Dzieło p o w inno być u ję te w jed n o lite j k o n w e n ­ cji, inaczej w n ie je d n y m sta je się n iezrozum iałe.

P odo b n ie n ie z n a jd u je m y jas n ej odpow iedzi na p y ta n ie jak ie znaczenie d la św iadom ości n a ro d o w e j m iała P o g łęb io n a śtniadom ość d y s k r y m i n a c j i w y ­

z n a n io w e j w czasie W io s n y L u d ó w (ty tu ł p o drozdziału, s. 217).

Z astrzeżen ia b u d zą ty tu ły n ie k tó ry c h rozdziałó w i podrozdziałów . Np. rozdział V I — K o n f l i k t y sp o łecz eń s tw a w a rm iń s k ie g o z p a ń s t w e m p r u s kim . W istocie n ie chodzi o społeczeństw o i jego k o n flik ty z p a ń stw e m , raczej o o b ro n ę ludności p o lskiej p rzed w ładzam i. E n ig m a ty c zn y i n ie n a jtra fn ie js z y jest ty tu ł podro zd ziału na s. 80: B is k u p J ó z e f v o n H o h e n zo ller n i d u c h o w ie ń ­

stw o w a r m iń s k ie w obec p o l it y k i p a ń stw o w e j. B y ło b y m oże lep iej: „w obec p o ­

lity k i g e rm a n iz a c y jn e j” ?

N a ss. 89—90 A u to r n a z y w a „ p lo tk i” a b su rd em , ale nie o to przecież ch o ­ dzi. B yły one fa k te m h isto ry czn y m , z k tó reg o coś h isto ry czn ie w y n ik a . Z t a ­ kim n a staw ie n ie m A u to r o n ich w spom ina, ale zaraz potem , ja k b y zap o m i­ n a ją c o tym , z ad o w ala się e p ite te m pod a d rese m „ p lo tk i”. A przecież chodzi o co innego, aniżeli o to, czy lu d w ie rzy ł w „nied o rzeczn ą g a d a n in ę ” lu b nie.

T ab e le i zes ta w ien ia n ie m a ją n u m eró w . W ta b e li n a s. 373 co znaczy: „ok. 21 m a r e k ”, „ok. 36” ofiaro d aw có w ? Je śli „około” , to liczba o krągła.

O k reślen ie „synod ogóln o n iem ieck i” jest m ylące, w in n o być: „ k o n fe re n ­ cja b isk u p ó w ” .

T ek s t p ra c y nie g rzeszy oszczędnością słowa, w ręcz przeciw nie. P o n a d to z d arz ają się n ierz ad k o niedociągnięcia form aln e. Oto ty lk o n ie k tó re p rz y k ła ­ dy. „ U to w aro w ie n ie g o sp o d a rstw ” (s. 106) — rażące. N a s. 123: „ fa k t b r a k u w olności” (prościej: b r a k wolności). C ałe zdanie n a s. 123: „N ajlep szy m d o ­ w o d em ---” — niejasn e. N a s. 127: „---k tó r y w obec lu d u m azu rsk ieg o o dnosił się z d u ż ą s y m p a tią ” . N a s. 161: „Łączność W arm ia k ó w n a podłożu h i s t o r y c z n y m ” — zaw iłe — chodzi tu chyba po p ro stu o poczucie h is to ­ ry c zn e j więzi z P olską. N a s. 162: „W d o ty c h c z a s o w y m ” — cały f r a g ­ m e n t b a rd zo zaw iły. Tu m .in .: „ E lem e n t języ k o w y i in n e o k o lic z n o ś c i ”? Na s. 227: „ k u ltu r k a m p f o d d ziały w ał na p ro b lem y [?] św iadom ości n a r o d o ­ w ej ---” . N a s. 371: „pomoc do ro d a k ó w ” . N a tej sam ej stro n ie: „poszcze­ gólne w a r s tw y s p o ł e c z n e p o p a rły r u c h p o lski” , a kto go tw o rzy ł, w n im uczestniczył? „N iebezpieczne te n d e n c je ” n a s. 393 u g ó ry n a le ża ło b y u ją ć w cudzysłów . Na s. 384: „uczynił uog ó ln iające sp o s trzeżen ia” . Na s. 384: „po w o ­ ły w a n ie się na s k a rb y k u ltu r y n a ro d o w e j”? N a s, 384: języ k „jako w y zn acz­

(9)

n ik n a ro d o w y ” ? „S tosunkow o n iew ie lk ie różnice s p o ł e c z n e ” (s. 380), tzn. ja k w ielkie, lu b jak niew ielk ie? „W św ietle k o n fro n ta c ji p ro b lem ó w re lig ij­ ny ch i n a r o d o w y c h ” (s. 35)? I w iele innych. N ie s ta ra n n a sty lizacja, jak to w y n ik a z pow yższych p rz y k ła d ó w , r z u tu je n ie ra z n iek o rz y stn ie n a m e r y to ­ ry czn ą zaw arto ść tek stu .

K siążk a jest w arto ścio w a ze w zg ląd u n a z e b ra n e w n ie j i u d o k u m e n to ­ w a n e b ogactw o faktów . Może ona służyć jak o sw ego ro d z a ju p rz ew o d n ik n a u k o w y do h is to rii W arm ii w X IX w. J e d n a k ż e ob raz św iadom ości n a r o d o ­ w e j ry s u je się w n ie j niejasno.

M iec z y s ła w Pater

G. H agelw eide, Z u r Geschichte der so z ia ld em o kra tis ch en Presse i n O s t­

preu ss en 1914— 1922. F es ts ch r ift f ü r W i lh e l m M a tu li z u m a ch tz ig s ten Ge- burstag a m 28 M ai 1983, D a rm s ta d t 1983, 71 ss.

W y d an ą s ta r a n ie m F r ie d r ic h E b e r t S tiftu n g w B o n n i O st- u n d M itte leu ro p ä is ch e r A rb e its k reis w D üsseld o rfie ro z p ra w ę d e d y k o w an o W ilh e l­ m ow i M atu llo w i (zm. w 1985 r.), k tó r y od la t z w iązan y b y ł z tą fu n d a c ją i p rz e ­ w odniczył K rę g o w i Roboczem u w D üsseldorfie. W y p ełn ia ona lu k ę w b a d a ­ n iac h p raso zn aw czy ch z ap o czątk o w an y ch przez M atu lla h W m łodości b y l on r e d a k to re m p ra s y so c jald em o k ra ty c zn e j, a jego zw iązki z ru c h e m ro b o tniczym

t r w a ją ju ż 60 lat.

R o z p raw a sk ła d a się z czterech k ró tk ic h rozdziałów , w y k a zu lite r a tu r y a n e k s u i k se ro k o p ii ty tu łó w gazet.

W p ierw szy m rozdziale w s k az ał au to r, że w w y b o ra c h p a rla m e n ta rn y c h w 1912 r. p adło n a SP D w P ru s a c h W schodnich 51 480 to je s t 14,8% w s zy ­ s tk ic h w a żn y c h głosów. B yło to o 20% m n ie j niż w 1907 r., a w liczbach b ez­ w zg lęd n y c h o 7 tys. w ięcej. W p o ró w n a n iu je d n a k do w y b o ró w z 1903 r. było 3850 głosów m n iej. W y ją te k w te j sta ty s ty c e w y b o rczej sta n o w ił jedynie p ro w in c jo n a ln y K rólew iec, gdzie od 1890 r. po 1907 r. w y b ie ra n o na posłów so cjald em o k rató w , K a rla S chultzego i H ugo H a a s e g o 2. W m iasteczk ach nie p rz ek ra cz ają cy c h trz e c h tys. m ieszk ań có w i w iększych, n a p o łu d n ie od Sam bii, w p ły w y S P D b y ły znikom e, gdyż zasięg o d d z ia ły w an ia p ra s y b y ł znikom y. W 1895 r. o rg a n s o c jald em o k ra tó w P r u s W sch o d n ich i Z achodnich „K ö n ig s­ b e rg e r V o lk s-T rib ü n e ” m ia ł zaled w ie 500 eg ze m p la rzy n a k ł a d u 3. Słusznie z atem H a g elw eid e p o lem izu je ze z b y t o p ty m isty czn y m i s tw ie rd ze n ia m i M a­ tu lla, odnośnie do zasięgu w p ły w ó w SPD, g dyż połow a członków p a r tii p rz y ­ p a d a ła n a K rólew iec. N ależy ja d n a k sprostow ać in fo rm a cję a u to ra, jak o b y to pism o so c jald em o k ra tó w u k a zy w ało się od 1892 r. D zięki p o p arciu f in a n ­ so w em u Z arz ąd u G łów nego SP D od w io sn y 1893 r. u k a z y w a ł się „V o lk sb latt f ü r O st u n d W e s tp re u sse n O rg a n d e r a r b e ite n d e r B e v ö lk e ru n g ” , a z okazji

1 W . M a tu l i, A r b e i t e r p r e s s e i n O s t - u n d W e s t p r e u s s e n , w : J a h r b u c h d e s A l b e r t u s U n i v e r ­ s i t ä t z u K o e n i g s b e r g , B d . 20, W ü r z b u r g 1970, ss. 81—104; te n ż e , O s t p r e u s s e n s A r b e i t e r b e w e g u n g . G e s c h i c h t e u n d L e i s t u n g i m Ü b e r b li c k , O s t d e u t s c h e B e i t r ä g e , 1970, B d . 49, ss. 17—18, 22—23, 39—42, 48—51, 62—64 , 92—93; te n ż e , O s t d e u t s c h l a n d s A r b e i t e r b e w e g u n g . A b r i s s i h r e r G e s c h i c h t e , L e i s t u n g u n d O p f e r , O s t d e u t s c h e B e i t r ä g e , 1973, B d . 53, ss. 316—317, 222—323, 356—357. 2 S t a t i s t i s c h e J a h r b u c h f ü r d e n P r e u s s i s c h e n S t a a t , B e r l i n 1904; R e i c h s t a g s w a h l e n 1912, H . 1, V e r g l e i c h b e r i c h t v o n 1907—1912, B e r l i n 1912, s. 78. 3 W o je w ó d z k i e A r c h i w u m P a ń s t w o w e w O l s z ty n i e , O b e r p r ä s i d i u m v o n O s t p r e u s s e n IV/553, ss. 12—15, 29—го, 2:0—251, 261 o r a z I V r o z d z i a ł r o z p r a w y a u t o r a r e c e n z j i d o t y c z ą c e j r u ę h u r o ­ b o t n ic z e g o w P r u s a c h W s c h o d n i c h i Z a c h o d n i c h w l a t a c h 1848—1921,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Opracowane jest skierowane przede wszystkim do osób zainteresowanych kreowaniem i zakresem kompetencji państwowych oraz ponadnarodowych; uka- zuje ono także teoretyczne

2 zestawiono dane obrazujàce zró˝nicowanie cz´stotliwoÊci (i odchyleƒ) stosowania ró˝nych sposobów pozycjonowania w przekroju zakresu przestrzenne- go obs∏ugiwanego

– fragmenty elewacji frontowej oraz elewacji bocznych budynku wraz z po- zostałościami okienek piwnicznych,.. – zespół ścianek działowych wraz z

Redakcja promowała działalność sportową. Na stronie pierw- szej numeru z 25 marca pisano o żydowskiej imprezie sportowej, mającej się odbyć 29 marca w Tel Awiwie 156.

Wskaźnik odczuwalności wpływów z turystyki przyjazdowej w gospodarce oblicza się na dwa sposoby: zestawiając wielkość wpływów z turystyki zagranicznej z produktem krajowym

Innymi słowy, możliwe staje się wskazanie, przykładowo, w jakim stop- niu zróżnicowanie przeciętnych wynagrodzeń obu płci wynika z faktu, iż mężczyźni po-

I ponieważ wdzięczność to także szczególny rodzaj pamięci o darczyńcach, pamięci, która sprzeciwia się zapominaniu o tych, którym wiele zawdzięczamy – usytuowanie

The novelty of the employed approach consists in consider- ing a large number of potential predictors (25 in total) that comprehensively represent sa- lient dimensions of