• Nie Znaleziono Wyników

View of The Social Value of Canonization on the Example of the Case of Anna Jenke (1921-1976)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of The Social Value of Canonization on the Example of the Case of Anna Jenke (1921-1976)"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I N A U K P R A W N Y C H T om X', ze sz y t 2 - 2 0 0 0 K S. H E N R Y K M I S Z T A L L u b lin W A L O R S P O Ł E C Z N Y K A N O N I Z A C J I N A P R Z Y K Ł A D Z I E S P R A W Y A N N Y J E N K E ( 1 9 2 1 - 1 9 7 6 )

T em at ¡świętości jest zawsze aktualny w K ościele. S obór przypom niał słowa C hrystusa „Św iętym i b ą d ź cie” i wezwał w szystkich do świętości, o b o ­ jętnie jaki zaw ód w y k o n u ją lub do jakiego stanu życia należ ą (K K 39). Ojciec Święty Jan Paw eł II w szystkie beatyfikacje i k anonizacje rozum ie jak o potwierdzenie świętości K ościoła i obecności C h ry stu sa w dziejach ludzkości. W Liście apostolskim Tertio m illennio a d ve n ie n te napisał: „N ajw iększym hołdem dla C hrystusa ze strony w szystkich K ościo łó w na progu trzeciego tysiąclecia będzie ukazanie przem ożnej obecności O dku p iciela w ow oc ach wiary, nadziei i m iłości złożonych przez ludzi tylu ję z y k ó w i ras, którzy poszli za C hrystusem różnym i drogami ch rześcijańskiego p o w o ła n ia ” (n. 37). Natom iast w bulli z 29 XI 1998 r. In c a rn a tio n is m ysteriu m , ogłaszającej R ok Jubileuszow y, podkreślając znaczenie m ęcz eństw a ja k o św iadectw a p o trz e b n e ­ go w dzisiejszych czasach (n. 13), napisał też o rzeszy św iętych w yzn aw có w zarówno o tych bezim iennych, ja k i w y n iesionych na ołtarze: „H istoria K o ś ­ cioła jest h istorią świętości [...]. Istotnie św iętość ta ujaw n ia się w życiu licznych świętych i błogosław ionych uzna nych przez K ościół, a także w rz e ­ szy bezim iennych m ężczyzn i kobiet, których zliczyć nie s p o só b ” (n. I I ) 1. Teologia katolicka naucza, że „święci są inicjatoram i i tw órcam i now ych stylów i now ych form życia chrześc ijań sk ie g o ’ ~. D lateg o m ożna m ówić o znaczeniu kościelnym lub w alorze społecznym każdej beatyfikacji i jeszc ze bardziej kanonizacji.

1 P. M o I i n a r i, / santi e il loro cu lto , R om a 1962. s. 25-26. 2 Tam że, s. 30.

(2)

I. W A L O R E K L E Z J A L N Y W H IS T O R II K A N O N IZ A C J I

N a podstaw ie badań historii instytucji kanonizacji i beatyfikacji można p ow iedz ie ć, że każda z nich od p oczątków K ościoła miała ogrom ne znaczenie dla społeczności kościelnej i m iała swoje odbicie w życiu społecznym. M ę ­ czeństw o w pierw szym okresie p rześladow ań Kościoła, a także dzisiaj, jest o d w a ż n y m św iadectw em daw an y m C hrystusow i, budziło zawsze i budzi do dzisiaj p o dziw wiernych dla m ęczennika, um ocnienie w chw ilach trudnych, rodzi no w e g o świętego przed B ogiem , który w staw ia się za ludem. Podobne św iad e ctw o C hrystusow i w św iecie daje św iętość życia w yznawcy, który licznym i aktam i cnót chrześcijańskich, czyli doskonałym w ypełnianiem obo­ w iąz k ó w swego stanu w duchu Ew angelii, o Nim świadczy. Kościół jest ży w o tn ie zainteresow any św iade ctw em m ęczenników i wyznaw ców . Świętość rodzi się w społeczności K o ścioła g dyż praktycznie każda kanonizacja jest p o p rz ed zo n a o p in ią świętości lub m ęczeństw a. Skutki kanonizacji są także społeczne, gdyż w prow adza ona kult publiczny kościelny, w yzw ala ideę n a ­ śladow nictw a, w pływ a na p odnosze nie m oralności i kształtuje obyczaje. K a żd a więc k anonizacja czy beatyfikacja spełnia rolę społeczną. Oddając cześć św iętym nie oddajem y czci c z łow ie kow i jako takiemu, ale C hrystusowi, do którego dany święty p ro w a d z i'. Nie w szystkich jednak, którzy umarli w opinii świętości, wynosi się na ołtarze, ale tylko takich, których Kościół dla szc zególnych pow o d ó w chce ukazać światu.

Z n ac zen ie sprawy kanonizacyjnej dla K ościoła, jako warunku kanonizacji, w pra k ty c e o b o w iąz yw ało ju ż w okresie kultu m ęczenników i pierw szych w y z n aw có w , ale ujawniło się bardziej w yraźnie w okresie kanonizacji d o k o ­ n y w a n y c h w średniow ieczu p oprzez tzw. „przeniesienie” (tra nslatio) lub „w y n ie sie n ie ” (el.evatio), gdyż w tedy o d b yw a ły się one na w yraźne zapotrze­ b o w a n ie K ościoła. T em a t w aloru eklezjalnego kanonizacji, czyli znaczenia dla K o ś c io ła w literaturze p ra w a k anonizacyjnego, wprost poruszył je d n a k d o ­ piero B enedykt XIV przy okazji m o w y o szczególnej formie kanonizacji tzw. „ r ó w n o z n a c z n e j” , która polegała na w pisaniu do kalendarza liturgicznego dan e g o św iętego bez form alnego procesu, ale z uwagi na szczególne jego zasługi. B enedykt X IV ustalił, że w aru n k iem takiej kanonizacji było między innym i znaczenie danego św iętego dla K o śc io ła 4. Chodziło mu o to, czy

' 11 culto di M aria oggi, teologia-liturgia-pastorale, a cura di W olfgang Beinert, Rom a 1995.

4 F. V e r a j a, La canonizzazione eąuipollente e la questione dei m iracoli nelle cause di can o n izza zio n e, R om a 1975, s. 25.

(3)

kandydat do kanonizacji rów noznacznej był znany z w ybitnych zasług na polu nauki katolickiej, ew angelizacji narodów lub w innej dziedzinie życia re lig ij­ nego. Kandydatam i do takiej kanonizacji byli w ielcy założyciele zakonów , kardynałowie, królowie, książęta, m ęczennicy, papieże. Dla p rzykładu p o d aj­ my, iż u podłoża kanonizacji wielkich św iętych, ja k C yryla Je rozolim skiego, Efrem a Syryjczyka, Cyryla i M etodego, leżały duże zasługi, jakie poczynili dla Kościoła. Później literatura k an onistyczna w yodrębniła wiele takich m o ty ­ wów, np. potrzeba w y w yższenia K ościoła, wiary katolickiej, w ielkie oddanie sługi Bożego papieżowi, w ielka m ądrość k andyda ta na ołtarze, u m ocnienie i wsparcie moralne w iernych, np. w czasie prześladow ań. N iekiedy do tych m otywów zaliczano prośby osób „w ysoko p o sta w io n y c h ” w godności k o śc ie l­ nej czy państw ow ej oraz liczne prośby w iernego ludu o k a n o n iz a c ję 7.

II. W S P Ó Ł C Z E S N E R O Z U M IE N I E W A L O R U E K L E Z J A L N E G O

Obecnie także u staw oda w stw o w spraw ach kanonizacyjnych i b e a ty fik acy j­ nych z 1983 r. wym aga, aby postulator przed p ow zięciem decyzji o ro z p o c z ę ­ ciu sprawy podał biskupow i powody, które zdają się przem aw iać za jej p ro ­ w a dzeniem 6. N orm y w yda ne na podstaw ie K onstytucji apostolskiej D ivin u s p erfectio n is M a g ister także w y m a g a ją od postulatora, aby był p rz ekonany co do tzw. „waloru e k lez jalnego” (m om entu m e c c le sia le) sp ra w y 7. W a lo r e k le z ­ jalny to nic innego jak w a lo r społeczny, tj. o ddziaływ anie sp o łecz n e spraw y na współczesnych ludzi. D latego biskup, który zam ierza rozpocząć spraw ę kanonizacyjną, powinien uprzednio zapytać K onferencję E piskopatu danego kraju lub przynajm niej K onferencję R e g io n a ln ą Episkopatu, czy słuszne jest rozpoczynanie sp ra w y 8. N iew ątpliw ie chodzi tu o stw ierdzenie znaczenia sprawy dla Kościoła. M o żn a pow iedzieć, że znaczenie sprawy dla K ościoła to aktualność sprawy beatyfikacyjnej. P olega ona na korzyściach d uchow ych, jakie przyniesie dla ludu B ożego w u tw ierdzeniu wiary, zachęcie do p ra k ty k o ­

wania cnót, pobudzeniu do apostolstwa. K ażda beatyfikacja w skazuje na świętość Kościoła i przyczynia się do u m o cn ien ia wiary, ale tu chodzi o k o n ­

5 Zob. H. M i s z t a 1, Kanonizacja rów noznaczna, PK 21(1978), nr 3-4. s. 189-216. 6 N. 2,1°: I o a n n e s P a u 1 u s II, C onstit. apost. „D ivinus perfectionis M a g iste r” 25 i an. 1983, AAS 75(1983), s. 349-355.

7 Zob. N orm y, n. 3b: SCCS, Norm ae servandae in inquistionibus ab E piscopis fa cien d is in Causis Sanctorum . 7 II 1983, AAS 75(1983), s. 396-403.

(4)

k re tną sprawę i szc zeg ó ło w e przew idyw ania. Radzi się, aby przygotow ać specjalny referat lub odczyt, w którym w skazując na konkretne warunki K o ś­ cioła w danym kraju czy diecezji, należy naw iązać do życia sługi Bożego i w ykazać m ożliw ość o d d ziały w a n ia jego beatyfikacji na w spółczesnego c z ło ­ w ieka9. D latego w ięc nie byłoby w skazane beatyfikow anie ludzi, którzy sw o ją m entalnością, rodzajem ascezy, ekstrem alnym i praktykam i pokutnymi w czasach d zisiejszych nie b u d z ą entuzjazm u dla wiary, choć sami są n ie ­ w ątpliw ie świętym i i za słu g u ją na w yniesienie na ołtarze. N atom iast jest zasadne przedstaw ianie do beatyfikacji takich ludzi, którzy przykładem s w oje­ go życia m o g ą oddziały w a ć na dzisiejsze pokolenie. Ich kanonizacja rodzi entuzjazm dla wiary, za c h o w a n ia czystości obyczajów , spełnia funkcje spo­ ł e c z n e 10.

W dobie obecnej, zgo d n ie z zaleceniam i Soboru W atykańskiego II i adhor- tacji C h ristifid eles laici, K ościół zw rócił b aczniejszą uw agę na ludzi św iec­ kich, którzy są ow y m e w angelicznym „ z acz y n em ” w swoim świeckim otocze­ niu, w zakładach pracy, w życiu publicznym , społecznym, p o lity c z n y m " . Nie brak K ościołow i m ęcz en n ik ó w różnych system ów totalitarnych, ja k naz is­ towski, k om unistyczny, m aoistow ski itp. M ęczeństw o jest niejako nieodłącz­ nym fenom enem to w arzy szą cy m dziejom Kościoła. W społeczeństw ie kształ­ tow anym w duchu k o n su m p cy jn y m w sposób szczególny są godni ukazania światu także w yznaw cy, ludzie świeccy żyjący wiarą, reprezentujący postawy altruistyczne, piękno i siłę o d działyw a nia Ewangelii. T ak często spotykamy osoby za angaż ow ane z m otyw acji religijnej w ratow anie ludzkości przed różnym i zagrożeniam i, jak: cy w ilizacja śmierci, narkom ania, alkoholizm, źle rozum iana eutanazja, zag ro że n ie rodzin, m anipulow anie kodem genetycznym itp. D latego przy w y b o rz e k andyda tów na ołtarze należy prom ow ać tych, którzy jak o przykład do n aśla d o w a n ia re p rez en tu ją postawy aktualnie przydat­ n e 12. B ędzie tu chodziło o lekarzy, nauczycieli, społeczników , matki i ojców

9 J. R. B a r, H. M i s z t a 1, P ostępow anie kanonizacyjne, W arszaw a 1985; szerzej: H. M i s z t a 1, Praw o kanonizacyjne według ustawodaw stw a Jana Pawła II. L ublin-S ando- m ierz 1997, s. 223-225.

10 P. D e 1 o o z, Sociologie e C anonisations, La Haje 1969; H. M i s z t a 1, Zagadnienie w stępnej oceny, [w;] E lem enty praw ne św iętości kanonizow anej według ustawodawstwa Jana Pawła II. M ateriały z II O gólnopolskiego Sym pozjum Praw a K anonizacyjnego KUL 24-26 IX 1992, red. H. M isztal, Lublin 1993, s. 47-48.

11 Zob. H. M i s z t a 1, P ow ołanie ludzi św ieckich do św iętości według Soboru W atykań­ skiego II. K odeksu Praw a K anonicznego i adhortacji „C hristifideles la ici", KiP, t. XII. red. J. K rukow ski, F. Lem pa, F. M azurek, Lublin 1994, s. 101-130.

(5)

rodzin, którzy czy to przez apostolstw o, czy przez w ype łn ian ie o b o w iąz k ó w swego stanu osiągają heroizm życia w e dług Ew angelii, czyli świętość.

III. P Y T A N IE O W A L O R E K L E Z J A L N Y S P O D Z IE W A N E J B E A T Y F I K A C J I A N N Y J E N K E

Anna Jenke żyjąca (1921-1976), której proces b eatyfikacyjny w diecezji został uroczyście zam knięty 20 lutego 1999 r., jaw i się n am w w ielu asp e k ­ tach waloru eklezjalnego spodziew anej beatyfikacji. Tyle ju ż n apisano i p o ­ w iedziano o A nnie Jenke. Istnieje szeroka opinia o jej świętości. M o żn a by m ówić o heroiczności jej cnót, o głębokiej w ierze o b jaw iającej się w z a w ie ­ rzeniu Bogu, zachw ycie dla śladów Jego w sze ch m o cy i miłości obecnych w pięknie przyrody, w rozm odleniu w prost w yjątkow ym j a k na o sobę św iec ką spraw ującą zaw ód nauczycielki. M o żn a by m ów ić o jej nadziei i ogrom nej miłości do Boga i do każdego człow ieka. W ięcej, należy m ó w ić o jej życiu radam i ew angelicznym i czystości, ubóstw a i p o słu szeń stw a realizow anym i w stanie świeckim . Osobny rozdział to jej społeczne z a an g aż o w an ie w takie akcje, jak: harcerstwo, tzw. „krom ka ch le b a ” dla dzieci, d ziecko ulicy, pom oc w czasie wojny, jej udział w pracach R ady G łów nej O piek u ń c zej itp. Już te pola jej działalności tak bardzo istotne dla duchow ości ch rześc ijańskie j św ia d ­ czą o w ielkości tej świeckiej osoby z a angaż ow ane j społecznie. P ostarajm y się jednak zw rócić uw agę na coś, co jest tylko dla niej najbardziej ch a ra k te ry s ­ tyczne i najistotniejsze w aspekcie waloru społecznego i kościelnego. Otóż A nna była przede wszystkim nauczycielem , p edagogiem , w y c h o w aw c ą. Z a ­ wód nauczycielski był kultyw ow any w jej rodzinie przez d z ia d k a i rodziców . Sam a A nna przepracow ała w tym zaw o d zie od 1950 r. do śm ierci w 1976 r., tj. pełne 25 lat. Po skończeniu studiów p o lonistyc znych na U n iw ersytecie Jagiellońskim w K rakow ie rozpoczęła pracę w charakterze nauczycielki w Liceum dla W y c h o w aw c zy ń Przedszkoli w Jarosław iu. D otychc zas nie z o ­ stała ostatecznie w yjaśniona spraw a jej odejścia z tej szkoły, ale niektóre świadectwa w skazują, iż rolę istotną o d gryw a ł lęk ó w c zesn y ch w ładz p o li­

w szystkich tych, których życie nacechow ane było św iętością, lecz przez beatyfikacje i kanoni­ zacje pragnie on staw iać na św ieczniku te postacie, których życie ma w ym iar szczególnie aktualnego przykładu i jest jakim ś specyficznym w yzw aniem dla w spółczesnego człow ieka". Zob. Edm und Bojanow ski - w yzwaniem dla ludzi św ieckich , „N iedziela” z 18 kw ietnia 1999 roku, s. 1.

(6)

tyczn y c h przed jej religijnym w pły w e m na m ło d z ie ż 13. Faktem jest, że od 1 VIII 1956 r. do 31 VIII 1958 r. pracow ała w B ibliotece Dziecięcej. W tym czasie starała się o p o w ró t do szkoły i została zatrudniona od 1 IX 1958 r. w ch arakterze polonistki w Liceum Sztuk P lastycznych w J a r o sła w iu 14. Od 1 IX 1959 r. pełniła przez trzy lata obow iązki dyrektora szkoły, natom iast na w ła s n ą prośbę od 31 VIII 1962 r. przeszła na stanowisko w icedyrektora by za d w a lata, od 31 V III 1964 r., zrzec się i tej funkcji. Odtąd, do śmierci, p ra c o w a ła na etacie nau c zy ciela j ę z y k a polskiego w w ym ienionej s z k o le 15. Nie uleg a w ątpliw ości, iż K ościołow i i całej społeczności wierzących po­ trzeba w zorców dobrych nauczycieli dzieci i m łodzieży reprezentujących w alory fachow ości n aukow ej, zaw odow ej i jednocześnie w y s o k ą postawę etyczną. S próbujm y w ięc spojrzeć na A nnę ja k o człow ieka świeckiego reali­ z u jąc ego sw oją drogę do świętości w zaw odzie nauczyciela i w ychow aw cy m łodzieży.

IV . A N N A J A K O P O L O N I S T K A

A nna Jen k e - w e dług znaw ców przedm iotu - została dobrze przygotow ana do w yk ład a n ia j ę z y k a polskiego na studiach polonistycznych w Krakowie, a ponadto posiadała ch a ry zm at dobrej nauczycielki. Znała doskonale historię literatury polskiej i n au czanie j ę z y k a polskiego traktowała jako w ażny instru­ m ent w peda gogic e stosow anej. Lekcje przez n ią prow adzone odznaczały się w iedzą, dow c ipe m , biegłością, s w o b o d ą narracji oraz stosowaniem takich środków oddziaływ ania, ja k m odulacja głosu, pauzy, refleksje, m arginesy itp. P rzez uczniów i osoby dok o n u jące hospitacji jej zajęcia nazyw ane były „kon­ ce rta m i” od strony m etodologicznej i w ychow aw czej. U chodziła w opinii szkoły za polonistkę utalentow aną. D bała o kulturę żyw ego słowa, populary­ zację dobrej literatury, teatru poprzez o rga niz ow anie konkursów, inscenizacji czy klubów d yskusyjnych. T e cechy charakterystyczne dla nauczania języka polskiego przez A nnę j e sz c z e sam e z siebie nie zasługują na uwagę w proce­ sie b eatyfikacyjnym . A le w łaśnie w tym m iejscu należy dodać, że Anna lek­ cje j ę z y k a polskiego w y k o rz y sty w ała do apostolstw a w głoszeniu Prawdy, Dobra i Miłości. U kazyw ała, jeśli tak m ożna powiedzieć, „zielone światło”

13 H . M i s z t a 1, B. L i p i a n. A nna Jenke (1921-1976), Lublin 1994, s 14 Tam że, s. 133-134.

(7)

na w yższe wartości, tj. na Boga. Sami uczniow ie, o czarow ani lekcjam i, p rz y z ­ nawali, że po tych spotkaniach byli lepsi. W lekturach za w sze um iała znaleźć i podkreślić fragm ent m ów iący o Bogu.

V. SPRAW OW ANIE FUNKCJI DYREKTORA SZKOŁY

M łodzież w szkole sztuk plastycznych nie jest łatwa. O d z n acz a się w y ­ ostrzonym indyw idualizm em ja k w szyscy artyści czy za jm ując y się sztu k ą w najszerszym tego słow a znaczeniu. B yła to m łodzież p o c h o d z ą c a z różnych stron Polski, różnych kręgów kulturow ych i w y c h o w aw c zy ch . Jako dyrektorkę dość surowo oceniała A nnę jej w spółpracow nica z Liceum Szkół P la stycznyc h w Jarosławiu. W arto przytoczyć obszerne fragm enty jej opinii, g dyż w łaśnie dlatego, że są surowe, nie m o g ą być p ocz ytyw ane za p o ś m ie rtn ą laurkę, ale zasługują na w ięk sz ą uwagę: „A niołem się nie urodziła, p o siad ała i n e g a ty w ­ ne cechy charakteru [...] Nie była łatw a - chodzi o okres pracy w LSP. Jako dyrektorka szkoły była bardzo w y m ag a ją ca i od grona n au c zy cielsk ieg o i od uczniów. Jeśli chodzi o d o bór kadry, to staw iała jej w y s o k ie w ym agania: wszyscy m usieli być bez zarzutu. N iczego nie przepuściła, trzym ała ostrą dyscyplinę. W y m ag a n ia dotyczyły o sobow ości nauczycieli. I rzeczyw iście, w okresie, kiedy ona była dyrektorem LS P szkoła stała na najw yż szym p o z io ­ mie od początku jej istnienia [...]. Profesor A n n a w y m a g a ła od siebie i od innych. Była silną indyw idualnością, typem autorytatyw nym , a nieraz a p o d y k ­ tycznym. W szyscy musieli jej słuchać. Jeśli ktoś z nauczycieli m iał inne zdanie, musiał długo j ą przekonyw ać. A le gdy się p rz ek o n ała do słuszności, wtedy ustępow ała uznając czyjąś rację” . T a sam a osoba dodała: „D zięki temu, że była stanow cza i w ym agająca od siebie i od innych - m ogła doko n ać wiele pięknych rzeczy, m ogła zrobić wiele dobrego. Jako d y re k to r by ła ciągle w szkole. P ilnow ała każdej sprawy, w gląd a ła w e w szystko, ja k zresztą p o w i n ­ no być. Należy podkreślić u niej d o b rą w olę we w szystkim , co czyniła, czego w ym agała [...]. W stosunku do m łodzieży była także w y m a g a ją c a ” . T a sam a osoba dodała na końcu swej w ypowiedzi: „D bała bard zo o dobro duch o w e młodzieży. P ury tan k ą nie była, ale czystość m łodzieży bardzo jej leżała na sercu, zw łaszcza dziewcząt. D bała o ich życie religijne [...] P rzede w szystkim zabiegała o własne życie religijne. Nie patrząc na sytuację polityczną, różne zapatryw ania otoczenia, każdy dzień zaczynała M sz ą św. M n iejsza o to, czy była w Jarosławiu, czy poza np. z okazji jak ich ś zjazdów , konferencji. Przed spotkaniem Anna musiała być najpierw na M szy św. Z aró w n o w szkole jak i poza - taki jej styl życia każdy aprobow ał. Bo A n n a była takim c z ło w ie ­

(8)

kiem , że nie raziła n ik o g o ani jej pobożność, ani sposób rozw iązyw ania ta­ kich czy innych p ro b lem ó w , gdyż wszyscy wiedzieli, że dąży do dobra. W tym w szystkim było w iele taktu, kultury o sobistej” 16.

T a o bszerna w y p o w ie d ź budzi w nas chyba jednozna czne odczucie: prze­ cież to było w spania łe św iadectw o w ielkiego zaangażow ania, realizm u w w y­ chow an iu m łodego p o k o len ia ożyw ionego fachow ością, oprom ienionego wiarą i głębokim życiem religijnym oraz m oralnym . Przecież stara m aksym a rz ym ­ ska uczy: Verba docen t, exem pla trahunt. W iedziała ja k ą m a młodzież. Pa­ trzyła na szkołę, j a k o na „żywy o rg a n iz m ”. Słaba fizycznie, chorow ita, n ad ­ m iernie w rażliw a, jak b y n ieporadna w sprawach m aterialnych poszerzała bazę lo k alo w ą szkoły, w olne pom ieszc zen ia przeznaczała na pracow nie, reorganizo­ w a ła personel p e da gogic zny, naw iązała w spółpracę z krakow ską A S P i posta­ w iła szkołę n a takim poziom ie, że M inisterstw o Kultury i Sztuki przyznało jej n ag ro d ę za o fia rn ą pracę i osiągnięcia pedagogiczne. Sztukę uw ażała za „potężny budulec konstruujący rzeczyw istość w ew nętrzną m łodych” . Przy p o d ejm o w an iu w a żniejszych decyzji prosiła o m odlitwę, a swoje d y rektorow a­ nie n azyw ała „c udem łaski B o ż e j” 17.

VI. SYLW ETKA ANNY JAKO W YCHOW AW CY M ŁODZIEŻY

W sp ó łc z e sn a p ed a g o g ik a proponuje różnorodne form y oddziaływ ania na c z ło w ie k a w a ru n k u jące je g o rozw ój w poszczególnych fazach jego ż y c ia ls. K o ngre gacja do S praw W y c h o w a n ia K atolickiego w 1986 r. stwierdziła: „In­ tegra lna fo rm a cja c z ło w ie k a jako cel w y c how ania obejm uje rozwój wszystkich ludzkich zdolności ucznia, prz y g o to w an ie do życia zaw odow ego, kształtow a­ nie zm ysłu e tycz nego i społecznego, otw arcie się na transcendencję i jego w y c h o w a n ie re lig ijn e ” (nr 17) . T a k ą właśnie form ację integralną, obej­ m u ją c ą zarów no roz w ój zdolności um ysłow ych, jak i kształtowanie zmysłu etycz n eg o i społecz nego otw arcia na innego człow ieka, p roponow ała swym uczniom A nna Jenke. P oza fa ch o w o ścią w prow adzeniu przedm iotu, jakiego nauczała, w arto w spom nieć, iż w edług opinii byłych uczniów profesorka roz budzała społeczne p o staw y u m łodzieży. Nie tylko m ów iła o potrzebie

16 Tam że, s. 138-139. 17 Tam że, s. 141-142.

18 S. K u n o w s k i. P odstaw y w spółczesnej pedagogiki. Łódź 1981, s. 275.

19 K ongregacja do Spraw W ychow ania K atolickiego, Św iecki katolik św iadkiem wiary w szkole, Poznań 1986.

(9)

społecznego zaangażow ania, walki ze znieczulicą, otw arcia na innych, na współżycie pokojow e, braterskie i w spólnotow e, ale w p ro w ad za ła te zasady w praktykę. Często po lekcjach w y c h o w aw c zy ch szła z uczniam i do rodzin zaniedbanych, aby nieść im pom oc. T akże w stosunku do u cz niów stosow ała zasadę w ychow ania integralnego: troszczyła się o poziom nauczania, ale także o warunki m aterialne uczniów (starała się o drugie śniadania, prow adziła akcję „szklanka m lek a”, odw iedziny na stancjach). Nie z a n ie d b y w ała też w w ychow aniu strony duchow ej człow ieka.

Pracę sw oją traktow ała ja k o służbę, czego sym bolem była stojąca na b iur­ ku figurka Królowej Jadw igi z psem. N ajpierw z a znajom iła się ze śro d o w is ­ kiem i otoczeniem , potem zgłębiała p sy ch ik ę p o s zc zeg ó ln y ch u cz niów , p o z n a ­ wała ich zainteresow ania, zdolności, by n astępnie służyć im sw o ją wiedzą, być jedynie pom ostem do B oga20. B yła dla nich przyjacielem : p o m agała dzieciom z Domu Dziecka, niekiedy dzieliła się sw oim śniadaniem , o d w ie d z a ­ ła chore uczennice w szpitalu, przynosiła im obiady, budziła p o staw y altruis- tyczne zachęcając bogatsze uczennice, aby przynosiły d o d a tk o w ą krom kę chleba z masłem dla biedniejszych. U w ażała, że w tym p rz ed m io cie pow inny współpracow ać harm onijnie trzy instytucje: rodzina, szkoła, Kościół. P ro p o ­ nowała połączyć wysiłki szkoły, rodziny i K ościoła. R ozum iała, iż w y c h o w a ­ nie religijne dzieci należy przede w szystkim do rodziców i dlatego na ze b ra ­ niach rodzicielskich przypom inała ich obow iąz k i w tym zakresie. Jeśli chodzi 0 szkołę to w skazyw ała na konieczność nie tylko kształcenia, ale i w y c h o w y ­ w ania m łodzieży do dobra, piękna, miłości, otw artości na Boga. P roponow ała w ykorzystyw anie w ykładanych przez profesorów p rz edm iotów do k sz ta łto w a ­ nia także odpow iednich postaw m oralnych. L iceum dla W y c h o w a w c z y ń Przedszkoli było p ierw szą w Jarosław iu s z k o łą bez n au czania religii. Anna zorganizow ała naukę religii przy kościele, ona też n auczyła u cz ennice modlić się przed lekcjami m im o zakazu dyrekcji. D z ie w cz ęta po d zw onku w staw ały 1 zwracały się do okna; każda po cichu m o dliła się21. K ościołow i ja k o insty­ tucji pow ołanej ze swej natury do k ształtow ania p ostaw c z łow ie ka p ro p o n o ­ wała jak o pedagog i d yre ktor szkoły piln ie jsz ą pracę duszp a ste rzy nad m ło ­ dzieżą. D okum entacja zaw iera wzm ianki, że udaw ała się w tych spraw ach nawet do ks. abpa Ignacego T okarczuka w P rzem yślu. W obliczu zagrożeń m oralnych młodego pokolenia pytała: „K to p o m o ż e nam dziś? Prasa? L itera­ tura? Radio? T elew izja? Film ? Te w y m ien io n e czynniki z a le w a ją m łodzież

20 M i s z t a 1, L i p i a n, A nna Jenke (1921-1976), s. 121-124. 21 Tam że, s. 129-130.

(10)

cie m n ą m a z ią tem atów przerastających odporność m łodych um ysłów i serc. O d p o w ie d zialn o ść za słowo m ów ione i pisane jest ż a d n a ”. Czy słowa te w dalszym ciągu nie s ą aktualne? P ro p o n o w ała więc większe angażow anie się ro d z ic ó w w religijne w y c how anie, pracę nad sobą samej młodzieży, ale prze­ de w szystkim staw iała śm iałe p ro p o z y cje wobec Kościoła: rekolekcje za m k n ię te dla m aturzystów i klas VIII, rozw ój bibliotek parafialnych z dobrą książką, spotkania osobiste duszp a ste rzy z młodzieżą, w ypraw y turystyczne, w ykłady z cyklu „ w y ch o w an ie dla m iło śc i”, dyżury duszpasterskie, od w ie­ dziny uczniów chorych w ich dom ach. M ó w iła wprost: „Ta m łodzież to nasze zadanie dane nam przez B o g a ” . N ie lek cew ażyła „zaplecza m o dlitew nego”. S a m a o rg a n iz o w ała spotkania m od litew n e zw ane „S obótkam i” . W czasie w s p ó ln y ch roz m ów , które p ro w a d ziła z m łodzieżą do późnych godzin n o c­ nych, um iała znaleźć czas na m o d litw ę 22. W relacji n a u c z y c ie l-u c z e ń w ytw a­ rzała atm o sferę rodzinną: p o trafiła ich w ysłuchiw ać, radzić, pocieszać. „Była dyskretna ja k s p o w ie d n ik ”. Nic więc d ziw nego, że uczniow ie traktowali sw oją w y c h o w a w c z y n ię j a k m atkę i z d z ie c ię c ą szczerością otwierali przed nią serca. G dy klasa dow iedziała się, że A n n a będzie ich w ychow aw czynią, o k a­ zy w ała w ie lk ą radość. Ł za się w oku kręci na myśl, że o nas nauczycielach tak m o głaby dziś m ów ić m łodzież. C zyż każdy z w ychow aw ców nie tęskni za t a k ą o p in ią sw oich w y c h o w a n k ó w ?

V II. IS T O T A W A L O R U E K L E Z J A L N E G O P R Z Y S Z Ł E J B E A T Y F I K A C J I A N N Y J E N K E

W sz y stk ie o m ó w io n e przym ioty p rofesor Anny Jenke jak o doskonałej polonistki, dyrektorki szkoły, w y c h o w aw c zy n i m łodzieży połączone z apostol­ stw em p rz enikającym te św ieckie fu n k c je ju ż stawiają j ą w rzędzie za angażo­ w a n y ch katolików zasługujących na najw y ż sze uznanie Kościoła doby poso­ borow ej. J ed n a k w yk o n y w a n ie tych o b o w iąz ków stanu i apostolstwo wtedy p ro w a d z o n e n abiera wartości hero ic zn eg o św iadectw a daw anego Chrystusowi gdy się w e ź m ie pod uw a g ę czasy, w których żyła. Czas studiów i całe życie A nn y to okres najpierw s talinow skiego terroru, a później totalitarnego syste­ m u k o m unistyc znego. Był to okres walki nie tylko z Kościołem , ale także z w a rtościam i katolickiej kultury zakorzenionej w narodzie o tysiącletniej historii chrześcijańskiej. O bjaw ia ła się ona niem al we w szystkich dziedzinach

(11)

życia społecznego, w tym także na polu szkolnictw a. D ow o d a m i walki w ładz kom unistycznych z K ościołem były: zerw anie u c h w a łą T R JN (12 IX 1945 r.) konkordatu z 1925 r., now elizacja praw a m a łże ńskie go w p ro w ad za ją ceg o rozwody (1945 r.), odrzucenie postulatów k o n stytucyjnych E piskopatu (1947), w których stanął on na gruncie za pew nienia ochrony praw nej każdej osoby ludzkiej, prywatnej własności, równości w szystkich o byw a te li w obec praw a, prywatnej inicjatywy gospodarczej, ochrony bytu, ro z w o ju rodziny, z a p e w n ie ­ nia nauczania religii w szkołach publicznych i pryw atnych, p ra w a rodzin chrześcijańskich do w y c how ania dzieci. L ata następne przyniosły dalsze o g ra ­ niczenia w olności Kościoła: przejęcie na w łasność P ań stw a zakonnych szpitali i sanatoriów', przejęcie nieodpłatnie m ajątku ruchom ego, sprzętu szpitalnego, zwolnienie sióstr zakonnych i braci zakonnych za trudnionych w ch arakterze personelu pielęgniarskiego, salowych, personelu pom ocn icz eg o , p ra co w n ik ó w biurow ych23, ograniczanie działalności stow arzyszeń i o rganizacji katolickich (1949), akcje polityczne w stosunku do „w rogów k la s o w y c h ”, zabór m ienia kościelnego na Ziem iach O dzyskanych, inw igilacja d u ch o w ie ń stw a i p r z y m u ­ sowe w ysiedlania polskich kapłanów do N iem iec, sfałszow anie w y b o ró w do sejmu, próby skłonienia Kościoła do firm ow a nia pocz ynań w ładz, dzielenie hierarchii i duchow ieństw a, próby dep recjo n o w a n ia K o ścioła przed s p o łe c z e ń ­ stwem, próby rozbicia Kościoła od w e w nątrz (c zasopism o „Dziś i J u t r o ” (1945), „Słowo P o w szec h n e” (1947), p o w ołanie K om isji K sięży przy Z w iąz ku B ojow ników o W olność i D em okrację - „księża patrio c i” (1 IX 1949), lik w i­ dacja „C arita su” (1950), zam ykanie szkół w yz n an io w y ch , laicyzacja w y c h o ­ wania, kontrola prasy, publikacji i w idow isk (1950), zabór m ajątków k o ś c ie l­ nych (1950), utw orzenie U rzędu do Spraw W yznań (1950), zniesienie fu n d a ­ cji (1952) itp.24 Ś w iadom ość nietykalności urzędników państw o w y c h , a r o g a n ­ cja i prześw iadczenie o swojej absolutnej przew adze, brak w y c zu cia i sza c u n ­ ku dla tradycji kościelnej i kultury polskiej ch a rak tery zo w a ła ludzi, z którym i Kościół prowadził dialog. Z a sa d ą P rym asa Polski w tych ro z m o w a c h było: nie pozostaw ać w defensywie, unikać kompromisów' w spraw ach istotnych, przygotow yw ać w arunki do ew entualnego porozum ienia, które m iało m iejsce 14 IV 1950 r. O biektyw ny badacz najnow szej historii P olski i do tego c z ło ­ wiek z zew nątrz P. R aina tak napisał: „W latach 1948-1953, czyli w okresie apogeum rządów stalinow skich w Polsce, w szelkim d y s kusjom

śwńatopoglądo-Zob. Ustawa z 28 X ¡948 r. o zakładach społecznej służby zdrow ia, Dz. U. N r 55, poz. 434 z późn. zm.; Uchwała RM z 21 IX 1949, M. P. N r A-68, poz. 884.

' 1 Zob. szerzej: H. M i s z t a 1, Polskie praw o wyznaniow e, cz. I: Zagadnienia w stępne, rys historyczny, Lublin 1996. rozdział VII.

(12)

w y m ton nada w ały d em ag o g ic zn e hasła p ropagandy kom unistycznej, która uzurpują c sobie praw o do reprez en to w an ia tzw. woli mas ludow ych, głosiła hasła czujności i bezw zg lęd n ie atakow ała każdy przejaw odm ienności. Trzeba pam iętać, że aktyw ność kom u n istó w nie ograniczała się w tamtych czasach do g ło szen ia haseł. W ystarczał najabsurdalniejszy zarzut sform ułow any w e­ dług zasad obow iązującej frazeologii, żeby znaleźć się na m arginesie społe­ cz eństw a, nie m ów iąc ju ż o groźbie w ięzienia. [...] O fiarą mógł być każdy. N a prz eło m ie lat czterdziestych i pięćdziesiątych bardzo popularnym hasłem w napaści p ropa gandy partyjnej na tzw. w rogów w ew nętrznych było oskarże­ nie o pod że g an ie do w o jn y " 2'. D odać należy, że po nastaniu „ odw ilży” w 1956 r. i cz aso w y m p o lepsza niu stosunków P a ń s tw o -K o ś c ió ł lata 60-te X X w ieku były nie tyle okresem faktów dokonanych jak w poprzednich la­ tach, ale cz asem ideologicznej i praw nej walki z K ościołem zw łaszcza na terenie o św ia ty 2”. P olegała ona na: w prow adzeniu program ów opartych na zało ż en iac h „n a ukow ego m a te ria liz m u ”. U staw a o rozw oju system u ośw iaty i w ych o w a n ia z 15 V II 1961 r. (Dz. U. Nr 32, poz. 160) zdaw ała się n ak a zy ­ wać sprzeczny z g w a ran to w an y m w K onstytucji pluralizm em św iatopoglądo­ w ym k ieru n e k m o nistyc znego w y c h o w an ia „w duchu socjalistycznej m oral­ n ości i s o c jalistycznyc h zasad w spółżycia sp o łecz n eg o ” (art. 1). S ocjalistyczna m o raln o ść p o w sze ch n ie była p rz eciw staw ia na m oralności opartej na zasadach p ra w a natu ra ln eg o i w y pływ a ją cej z przekonań religijnych. Zapis art. 2 doty­ czył „ ś w ie c k o śc i” szkoły i „ św ie ck o ści” n au czania i wychowania: „Szkoły i inne p laców ki o św ia to w o w y c h o w a w c z e s ą instytucjam i świeckim i. C ało­ kształt nau c zan ia i w y c h o w an ia w tych instytucjach m a charakter św iec ki”. S w ieck o ść tę roz um ia no nie ja k o „neutralność św ia topoglądow ą” ale jako „ateizm p a ń s tw o w y ” . O takim p o jm o w an iu „św ie ck o ści” świadczy zapis art. 39, ust. 3 tejże ustaw y dający m inistrow i upraw nienie do zw olnienia od wy­ m o g ó w św ieckości instytucji w yz naniow ych. W idać więc jasno, iż „świec- k o ś ć ” je s t tu p rz eciw staw io n a „w y zn an io w o ści” , czyli rozum iana jako a te iz m 27. W p a ja n o dzieciom i m łodzieży pogardę dla poglądów „idealistycz­ n y c h ” i „ re a k c y jn y c h ” , stronniczo interpretow ano historię Polski z perspekty­ wy Z S R R , p ro w a dzono czystki w śró d profesorów , stosow ano nadzór k o m ite ­ tów p artyjnych nad szkołam i oraz Z M P nad program am i nauczania, pro w a­ dzo n o in d oktrynac ję nauczycieli i m łodzieży, w ykreślano z lektur szkolnych

25 P. R a i n a, Stefan K ardynał W yszyński Prym as Polski, t. I, cz. 2, Londyn 1979, s. 417.

*6 Zob. M i s z t a l , Polskie praw o, rozdz. IX i X. 27 Zob. tam że, s. 269-276.

(13)

klasykę polską i zastępow ano j ą autoram i radzieckim i lub lew icującym i, w prow adzano w sztuce, m alarstwie, rzeźbie, plakacie socrealizm , w p rz ęg an o te dyscypliny w służbę propagandy kom unistycznej. Do tego doch o d z iło zm onopolizow anie prasy, w ydaw nictw , środków m asow e go k o m u n ik o w a n ia i oddania ich na usługi partii. S zerzyły się: szpiegostw o, szantaż, terror, donosicielstwo. Inteligencja polska została ze p chnięta na m argines życia spo­ łecznego. Uczciwi nauczyciele byli narażeni na ciągłe w e ryfikac je i kontrole, musieli m anew row ać m iędzy n arzuconym p ro g ram em na u c z a n ia niezg o d n y m z pra w dą i ich przekonaniam i a tym, co chcieli dać m łodzieży ' ’.

Duża część nauczycieli pozostała w ierna praw dzie i korzeniom c h rz e śc ija ń ­ skim. Do nich niew ątpliw ie należała Anna. Jako człow iek św iatły m iała św ia­ dom ość tej walki z K ościołem i zagrożeń dla osób an ga żującyc h się po stro ­ nie Kościoła zw łaszcza w zaw odzie nauczyciela. Jaka była atm o sfera w s z k o ­ łach niech posłuży przykład: p rofesorka w Liceum w L ublinie w 1954 r. w klasie m aturalnej piszącem u te słow a p ostaw iła w obec całej klasy zarzut: widziałam cię ja k w chodziłeś do kościoła, a d yre ktor na lekcji ję z y k a p o lsk ie­ go pytał zalęknionych uczniów czy u m ie ją „O jcze n a s z ”. P rzy z n an ie się do wiary groziło niezdaniem matury. Na tym tle należy spojrzeć na p ostaw ę A nny Jenke, która w tych trudnych dla K o ścio ła i społecz eń stw a katolickiego czasach była przykładem w ybitnego nau c zy ciela i w y c h o w a w c y m łodzieży, który s w ą w iedzę fa ch o w ą połączył z g łębokim życiem d u ch o w y m i z a a n g a ­ żow aniem w życie społeczne.

Mim o ogólnej nieprzychylności, a n aw et w alki z K ościo łem nie u k ry w a ła swojej wiary, w yrażała j ą poprzez u czestnictw o w codziennej M szy św. i przyjm ow anie K om unii św. na oczach także uczniów zach o d zą cy ch do k o ś ­ cioła fa m e g o w Jarosław iu na krótki pacierz przed lekcjam i. U c zniom sam a jej obecność w kościele w tym okresie m usiała daw ać w iele do m yślenia. N auczycielka m ająca tak wielki autorytet w śród m łodzieży ja k o dobry fa c h o ­ wiec i pedagog, w y c h o w aw c a klasy, nie tylko nie w stydzi się sw oich p o g lą ­ dów na lekcjach polskiego, ale także widać j ą klę c z ą c ą k a ż d eg o d nia w k o ś­ ciele. Dzisiaj w ydaje się to norm alne, ale w czasach w oju jące g o stalinizm u postaw a taka niew ątpliw ie by ła h eroizm em . U m acniało to w w ierze uczniów przelęknionych lub za gubionych w fali k łam stw prasy i oficjalnej pro p a g an d y na tem at Kościoła. Jej obecność w kościele w takich czasach by ła św ia d e c ­ twem, do którego zapraszał Chrystus sw oich uczniów . Z a tego rodzaju z a ch o ­

(14)

207-w a nie nie groziła 207-w p ra 207-w d z ie kara śmierci, ale szykany 207-władz oś207-wiato207-wych, dyrekcji szkoły n iep rz y ch y ln ie nastaw ionej do religii i Kościoła, niekiedy dystans bojący c h się pan icz n ie UB i partii w spółkolegów w pracy. Kontrole ów c zesn eg o Z N P i Z M P rozciągały się poza szkołę na kontakty koleżeńskie i c h o d z en ie do kościoła. C zasy się zmieniły: nie ma już terroru stalinow skie­ go, ale za sta n ó w m y się czy nie mniej groźny dla w y chow ania jest obecnie m odny skrajny liberalizm i relatyw izm moralny. Czy dzisiaj nie potrzeba nau c zycieli po siad ają cy ch g łę b o k ą w iedzę fa c h o w ą i jed nocześnie zdrowe zasady m oralne. A n n a ze sw oim przesłaniem dobrego pedagoga opierającego cały swój system w y c h o w a w c z y na zasadach Ewangelii i w skazującego drogę p o s tę p o w a n ia dla m ło d zieży w łasnym przykładem , była w yzw aniem nie tylko dla czasów kom u n izm u , ale je st aktualna także na czasy dzisiejsze. Dawanie św iad e ctw a C h ry stu so w i w tak w ażnej dziedzinie życia Kościoła, j a k ą jest w y c h o w a n ie m łodego pokolenia, nie straci na wartości do końca czasów.

*

S o b ó r W a ty k a ń sk i II ok re śla świeckich katolików zaangażow anych w życie m ian em ew a n g e lic z n e g o „ z a c z y n u ” (KK 37) i „d u sz ą św iata” (nr 38). KPK w kan. 225 — § 1. postanaw ia: „Św ieccy, którzy na równi ze wszystkimi w iernym i p rz ez chrzest i b ierz m ow anie są przeznaczeni przez B oga do apos­ tolstw a, m a ją ogólny o b o w ią z e k i zarazem praw o w spółpracow ać - czy to indyw idualnie, czy też zrzeszeni w stow arzyszeniach - ażeby Boże przepo­ w iad a n ie z b a w ien ia było p o zn a n e przez w szystkich ludzi na całym świecie i przez nich przyjęte. T en o b o w iąz ek spoczyw a na nich w sposób szczególny w tych okoliczn o śc ia ch , w których tylko przez nich ludzie m o g ą usłyszeć E w a n g elię i poznać C hrystusa. § 2. Każdy, zgodnie z w ła sn ą pozycją, jest także szc zególnie z o b o w ią zan y przepajać i udoskonalać duchem ew angelicz­ nym p orz ądek d ocz esny, dając w ten sposób w d o k onyw a niu tych spraw i w w y k o n y w a n iu św ieckich funkcji szczególne św iadectw o C hrystusow i” . W e ­ dług adhortacji apostolskiej Jana P aw ła II C h ristifid eles laici (1987) istota św iętości św ieckich p o le g a na uśw ięceniu siebie, żyjąc w świecie. Codzienne zajęcia p o w in n y być dla c z ło w ie k a św ieckiego o k a z ją do zbliżenia się do Boga, spełniania Jego woli, służby bliźnim. N ajbardziej aktualne i ważne dla n asz ych celów okre śle nia ek lezjalnego waloru spodziew anej beatyfikacji Anny Jenke je s t p o d k re ś le n ie w adhortacji owej „spójności” , ja k a w inna zachodzić m iędzy wiarą, p rz ek o n an iam i religijnym i a życiem zaw odow ym i rodzinnym (nr 17). U A n n y ta spójność była ew identna. P ołączenie świeckiego zaangażo­

(15)

wania i wysokiej fachow ości z g łę b o k ą w iarą i apostolstw em w tak w ażnej dziedzinie ja k nauczanie i w y c how anie m łodego pokolenia i w tak trudnych czasach dla Kościoła i społeczeństw a w ierzących, to właśnie istotny w alor eklezjalny oczekiw anej beatyfikacji A nny Jenke. W łaśnie o w y k a zan ie tej spójności chodziło nam w całym tym wykładzie. C zyż nie je s t to w a żn e przesłanie dla dzisiejszego świata.

Na zakończenie warto przytoczyć słow a wyjęte ze w s pom nianej adhortacji: „Kościoły lokalne [...] w inny rozpoznaw ać spośród sw oich członków , kierując się należ ną rozw agą, tych ludzi, którzy w e w spo m n ian y ch w arunkach (w ż y ­ ciu codziennym ) dali św iadectw o świętości i m o g ą być w zorem dla innych, a następnie wystąpić - jeśli spełnione s ą w y m ag a n e warunki - z p ro śb ą o ich beatyfikację i k an o n iza cję” (nr 17). Po spełnieniu w szystkich w a ru n k ó w i zakończeniu procesu beatyfikacyjnego w diecezji, przesyłając akta do S to ­ licy Apostolskiej, w ypełniam y polecenie adhortacji apostolskiej.

TH E SO CIAL V ALUE O F C A N O N IZA TIO N

ON THE EX A M PLE OF TH E CASE OF ANN A JE N K E (1921-1976)

S u m m a r y

The Church does not m ake all those people saints w hose life was saint, but only those who are a good exam ple to follow in the m odern w orld. Hence the C hurch w ants to m ake such personalities prom inent w hose charism a m ay be a challenge for a m odern man to follow Christ; who may arouse enthusiasm o f faith and give an exam ple o f love tow ards o n e ’s neighbour. John Paul I I ’s legislation concerning the problem s o f canonization passed in 1983 requires that the postulator - before he m akes a decision about stating the case - should give the bishop the reasons that seem to speak for taking it (Ap. C onst. D ivinus p erfectio n ls M agi- ster o f 25 January, n. 2,1). N orm s issued on the basis o f this C onstitution also require the postulator (cf. n. 3b) to be convinced that the case has an “ecclesial value” (m om entum ecclc- siale). The "ecclesial value” is exactly the sam e as social value, i. e. social effect o f the case on contem porary people. The author presents the essence o f this value by analysing a particular case of G od’s servant A nna Jenke who, being a teacher, Polish philologist and school m aster, was able to put into effect sainthood under the conditions o f ’’real socialism ” . Joining lay involvem ent and high professionalism with deep faith and apostolate in such an im portant field as teaching and educating the young generation at such a difficult time for the C hurch and society o f believers, is exactly the essential ecclesial value o f the expected beatification o f Anna Jenke. Each postulation starting the canonizing procedure in a diocese should first c o n ­ sider if the given case is topical for the contem porary task o f the Church in the w orld.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istotnym elementem definicji słowa szczęście 2 w językowym obrazie świata Rosjan jest fakt, że jest ono pojęciem nieco wstydliwym i stanowi raczej temat tabu

Ksi ˛az˙ka stanowi wie˛c bardzo ogólne wprowadzenie w problematyke˛ kosmologiczn ˛a, podejmuj ˛ac rów- noczes´nie próby nas´wietlenia, wyjas´nienia i rozstrzygania wielu

Dzieci agresywne s ˛a podobne do dzieci asertywnych pod wzgle˛dem spon- tanicznos´ci, jednak ich ekspresja emocjonalna jest jakos´ciowo róz˙na, gdyz˙ brak w niej wraz˙liwos´ci

jednakże największy sukces upatruję w przemianie mentalnej, społecznej, edukacyjnej i behawioralnej pojedynczych osób, jak i powstałej, usankcjono- wanej grupy formalnej w

Wiążą się one z wcześniej opisywaną rozbieżnością wskaźnikowania zmien- nych, kiedy dochodzi do uznania przez badacza kryteriów nieistotnych z per-

sformułowaniu byłby to zatem proces o charakterze – można by powiedzieć – pozytywnym, bo w pewnym sensie pożądanym czy właściwym: nie wyni- kający z chęci czy

The encyclical Deus Caritas Est was published nearly exactly 40 years after the Second Vatican Council, which had provided impulses for the Church in “today’s

Zdając sobie sprawę, że przyłączenie całości Łużyc będzie ze względów etnograficznych trudne, proponowano rezygnację z okolic Chociebuża na północy,