R O C Z N I K I N A U K P R A W N Y C H T om X', ze sz y t 2 - 2 0 0 0 K S. H E N R Y K M I S Z T A L L u b lin W A L O R S P O Ł E C Z N Y K A N O N I Z A C J I N A P R Z Y K Ł A D Z I E S P R A W Y A N N Y J E N K E ( 1 9 2 1 - 1 9 7 6 )
T em at ¡świętości jest zawsze aktualny w K ościele. S obór przypom niał słowa C hrystusa „Św iętym i b ą d ź cie” i wezwał w szystkich do świętości, o b o jętnie jaki zaw ód w y k o n u ją lub do jakiego stanu życia należ ą (K K 39). Ojciec Święty Jan Paw eł II w szystkie beatyfikacje i k anonizacje rozum ie jak o potwierdzenie świętości K ościoła i obecności C h ry stu sa w dziejach ludzkości. W Liście apostolskim Tertio m illennio a d ve n ie n te napisał: „N ajw iększym hołdem dla C hrystusa ze strony w szystkich K ościo łó w na progu trzeciego tysiąclecia będzie ukazanie przem ożnej obecności O dku p iciela w ow oc ach wiary, nadziei i m iłości złożonych przez ludzi tylu ję z y k ó w i ras, którzy poszli za C hrystusem różnym i drogami ch rześcijańskiego p o w o ła n ia ” (n. 37). Natom iast w bulli z 29 XI 1998 r. In c a rn a tio n is m ysteriu m , ogłaszającej R ok Jubileuszow y, podkreślając znaczenie m ęcz eństw a ja k o św iadectw a p o trz e b n e go w dzisiejszych czasach (n. 13), napisał też o rzeszy św iętych w yzn aw có w zarówno o tych bezim iennych, ja k i w y n iesionych na ołtarze: „H istoria K o ś cioła jest h istorią świętości [...]. Istotnie św iętość ta ujaw n ia się w życiu licznych świętych i błogosław ionych uzna nych przez K ościół, a także w rz e szy bezim iennych m ężczyzn i kobiet, których zliczyć nie s p o só b ” (n. I I ) 1. Teologia katolicka naucza, że „święci są inicjatoram i i tw órcam i now ych stylów i now ych form życia chrześc ijań sk ie g o ’ ~. D lateg o m ożna m ówić o znaczeniu kościelnym lub w alorze społecznym każdej beatyfikacji i jeszc ze bardziej kanonizacji.
1 P. M o I i n a r i, / santi e il loro cu lto , R om a 1962. s. 25-26. 2 Tam że, s. 30.
I. W A L O R E K L E Z J A L N Y W H IS T O R II K A N O N IZ A C J I
N a podstaw ie badań historii instytucji kanonizacji i beatyfikacji można p ow iedz ie ć, że każda z nich od p oczątków K ościoła miała ogrom ne znaczenie dla społeczności kościelnej i m iała swoje odbicie w życiu społecznym. M ę czeństw o w pierw szym okresie p rześladow ań Kościoła, a także dzisiaj, jest o d w a ż n y m św iadectw em daw an y m C hrystusow i, budziło zawsze i budzi do dzisiaj p o dziw wiernych dla m ęczennika, um ocnienie w chw ilach trudnych, rodzi no w e g o świętego przed B ogiem , który w staw ia się za ludem. Podobne św iad e ctw o C hrystusow i w św iecie daje św iętość życia w yznawcy, który licznym i aktam i cnót chrześcijańskich, czyli doskonałym w ypełnianiem obo w iąz k ó w swego stanu w duchu Ew angelii, o Nim świadczy. Kościół jest ży w o tn ie zainteresow any św iade ctw em m ęczenników i wyznaw ców . Świętość rodzi się w społeczności K o ścioła g dyż praktycznie każda kanonizacja jest p o p rz ed zo n a o p in ią świętości lub m ęczeństw a. Skutki kanonizacji są także społeczne, gdyż w prow adza ona kult publiczny kościelny, w yzw ala ideę n a śladow nictw a, w pływ a na p odnosze nie m oralności i kształtuje obyczaje. K a żd a więc k anonizacja czy beatyfikacja spełnia rolę społeczną. Oddając cześć św iętym nie oddajem y czci c z łow ie kow i jako takiemu, ale C hrystusowi, do którego dany święty p ro w a d z i'. Nie w szystkich jednak, którzy umarli w opinii świętości, wynosi się na ołtarze, ale tylko takich, których Kościół dla szc zególnych pow o d ó w chce ukazać światu.
Z n ac zen ie sprawy kanonizacyjnej dla K ościoła, jako warunku kanonizacji, w pra k ty c e o b o w iąz yw ało ju ż w okresie kultu m ęczenników i pierw szych w y z n aw có w , ale ujawniło się bardziej w yraźnie w okresie kanonizacji d o k o n y w a n y c h w średniow ieczu p oprzez tzw. „przeniesienie” (tra nslatio) lub „w y n ie sie n ie ” (el.evatio), gdyż w tedy o d b yw a ły się one na w yraźne zapotrze b o w a n ie K ościoła. T em a t w aloru eklezjalnego kanonizacji, czyli znaczenia dla K o ś c io ła w literaturze p ra w a k anonizacyjnego, wprost poruszył je d n a k d o piero B enedykt XIV przy okazji m o w y o szczególnej formie kanonizacji tzw. „ r ó w n o z n a c z n e j” , która polegała na w pisaniu do kalendarza liturgicznego dan e g o św iętego bez form alnego procesu, ale z uwagi na szczególne jego zasługi. B enedykt X IV ustalił, że w aru n k iem takiej kanonizacji było między innym i znaczenie danego św iętego dla K o śc io ła 4. Chodziło mu o to, czy
' 11 culto di M aria oggi, teologia-liturgia-pastorale, a cura di W olfgang Beinert, Rom a 1995.
4 F. V e r a j a, La canonizzazione eąuipollente e la questione dei m iracoli nelle cause di can o n izza zio n e, R om a 1975, s. 25.
kandydat do kanonizacji rów noznacznej był znany z w ybitnych zasług na polu nauki katolickiej, ew angelizacji narodów lub w innej dziedzinie życia re lig ij nego. Kandydatam i do takiej kanonizacji byli w ielcy założyciele zakonów , kardynałowie, królowie, książęta, m ęczennicy, papieże. Dla p rzykładu p o d aj my, iż u podłoża kanonizacji wielkich św iętych, ja k C yryla Je rozolim skiego, Efrem a Syryjczyka, Cyryla i M etodego, leżały duże zasługi, jakie poczynili dla Kościoła. Później literatura k an onistyczna w yodrębniła wiele takich m o ty wów, np. potrzeba w y w yższenia K ościoła, wiary katolickiej, w ielkie oddanie sługi Bożego papieżowi, w ielka m ądrość k andyda ta na ołtarze, u m ocnienie i wsparcie moralne w iernych, np. w czasie prześladow ań. N iekiedy do tych m otywów zaliczano prośby osób „w ysoko p o sta w io n y c h ” w godności k o śc ie l nej czy państw ow ej oraz liczne prośby w iernego ludu o k a n o n iz a c ję 7.
II. W S P Ó Ł C Z E S N E R O Z U M IE N I E W A L O R U E K L E Z J A L N E G O
Obecnie także u staw oda w stw o w spraw ach kanonizacyjnych i b e a ty fik acy j nych z 1983 r. wym aga, aby postulator przed p ow zięciem decyzji o ro z p o c z ę ciu sprawy podał biskupow i powody, które zdają się przem aw iać za jej p ro w a dzeniem 6. N orm y w yda ne na podstaw ie K onstytucji apostolskiej D ivin u s p erfectio n is M a g ister także w y m a g a ją od postulatora, aby był p rz ekonany co do tzw. „waloru e k lez jalnego” (m om entu m e c c le sia le) sp ra w y 7. W a lo r e k le z jalny to nic innego jak w a lo r społeczny, tj. o ddziaływ anie sp o łecz n e spraw y na współczesnych ludzi. D latego biskup, który zam ierza rozpocząć spraw ę kanonizacyjną, powinien uprzednio zapytać K onferencję E piskopatu danego kraju lub przynajm niej K onferencję R e g io n a ln ą Episkopatu, czy słuszne jest rozpoczynanie sp ra w y 8. N iew ątpliw ie chodzi tu o stw ierdzenie znaczenia sprawy dla Kościoła. M o żn a pow iedzieć, że znaczenie sprawy dla K ościoła to aktualność sprawy beatyfikacyjnej. P olega ona na korzyściach d uchow ych, jakie przyniesie dla ludu B ożego w u tw ierdzeniu wiary, zachęcie do p ra k ty k o
wania cnót, pobudzeniu do apostolstwa. K ażda beatyfikacja w skazuje na świętość Kościoła i przyczynia się do u m o cn ien ia wiary, ale tu chodzi o k o n
5 Zob. H. M i s z t a 1, Kanonizacja rów noznaczna, PK 21(1978), nr 3-4. s. 189-216. 6 N. 2,1°: I o a n n e s P a u 1 u s II, C onstit. apost. „D ivinus perfectionis M a g iste r” 25 i an. 1983, AAS 75(1983), s. 349-355.
7 Zob. N orm y, n. 3b: SCCS, Norm ae servandae in inquistionibus ab E piscopis fa cien d is in Causis Sanctorum . 7 II 1983, AAS 75(1983), s. 396-403.
k re tną sprawę i szc zeg ó ło w e przew idyw ania. Radzi się, aby przygotow ać specjalny referat lub odczyt, w którym w skazując na konkretne warunki K o ś cioła w danym kraju czy diecezji, należy naw iązać do życia sługi Bożego i w ykazać m ożliw ość o d d ziały w a n ia jego beatyfikacji na w spółczesnego c z ło w ieka9. D latego w ięc nie byłoby w skazane beatyfikow anie ludzi, którzy sw o ją m entalnością, rodzajem ascezy, ekstrem alnym i praktykam i pokutnymi w czasach d zisiejszych nie b u d z ą entuzjazm u dla wiary, choć sami są n ie w ątpliw ie świętym i i za słu g u ją na w yniesienie na ołtarze. N atom iast jest zasadne przedstaw ianie do beatyfikacji takich ludzi, którzy przykładem s w oje go życia m o g ą oddziały w a ć na dzisiejsze pokolenie. Ich kanonizacja rodzi entuzjazm dla wiary, za c h o w a n ia czystości obyczajów , spełnia funkcje spo ł e c z n e 10.
W dobie obecnej, zgo d n ie z zaleceniam i Soboru W atykańskiego II i adhor- tacji C h ristifid eles laici, K ościół zw rócił b aczniejszą uw agę na ludzi św iec kich, którzy są ow y m e w angelicznym „ z acz y n em ” w swoim świeckim otocze niu, w zakładach pracy, w życiu publicznym , społecznym, p o lity c z n y m " . Nie brak K ościołow i m ęcz en n ik ó w różnych system ów totalitarnych, ja k naz is towski, k om unistyczny, m aoistow ski itp. M ęczeństw o jest niejako nieodłącz nym fenom enem to w arzy szą cy m dziejom Kościoła. W społeczeństw ie kształ tow anym w duchu k o n su m p cy jn y m w sposób szczególny są godni ukazania światu także w yznaw cy, ludzie świeccy żyjący wiarą, reprezentujący postawy altruistyczne, piękno i siłę o d działyw a nia Ewangelii. T ak często spotykamy osoby za angaż ow ane z m otyw acji religijnej w ratow anie ludzkości przed różnym i zagrożeniam i, jak: cy w ilizacja śmierci, narkom ania, alkoholizm, źle rozum iana eutanazja, zag ro że n ie rodzin, m anipulow anie kodem genetycznym itp. D latego przy w y b o rz e k andyda tów na ołtarze należy prom ow ać tych, którzy jak o przykład do n aśla d o w a n ia re p rez en tu ją postawy aktualnie przydat n e 12. B ędzie tu chodziło o lekarzy, nauczycieli, społeczników , matki i ojców
9 J. R. B a r, H. M i s z t a 1, P ostępow anie kanonizacyjne, W arszaw a 1985; szerzej: H. M i s z t a 1, Praw o kanonizacyjne według ustawodaw stw a Jana Pawła II. L ublin-S ando- m ierz 1997, s. 223-225.
10 P. D e 1 o o z, Sociologie e C anonisations, La Haje 1969; H. M i s z t a 1, Zagadnienie w stępnej oceny, [w;] E lem enty praw ne św iętości kanonizow anej według ustawodawstwa Jana Pawła II. M ateriały z II O gólnopolskiego Sym pozjum Praw a K anonizacyjnego KUL 24-26 IX 1992, red. H. M isztal, Lublin 1993, s. 47-48.
11 Zob. H. M i s z t a 1, P ow ołanie ludzi św ieckich do św iętości według Soboru W atykań skiego II. K odeksu Praw a K anonicznego i adhortacji „C hristifideles la ici", KiP, t. XII. red. J. K rukow ski, F. Lem pa, F. M azurek, Lublin 1994, s. 101-130.
rodzin, którzy czy to przez apostolstw o, czy przez w ype łn ian ie o b o w iąz k ó w swego stanu osiągają heroizm życia w e dług Ew angelii, czyli świętość.
III. P Y T A N IE O W A L O R E K L E Z J A L N Y S P O D Z IE W A N E J B E A T Y F I K A C J I A N N Y J E N K E
Anna Jenke żyjąca (1921-1976), której proces b eatyfikacyjny w diecezji został uroczyście zam knięty 20 lutego 1999 r., jaw i się n am w w ielu asp e k tach waloru eklezjalnego spodziew anej beatyfikacji. Tyle ju ż n apisano i p o w iedziano o A nnie Jenke. Istnieje szeroka opinia o jej świętości. M o żn a by m ówić o heroiczności jej cnót, o głębokiej w ierze o b jaw iającej się w z a w ie rzeniu Bogu, zachw ycie dla śladów Jego w sze ch m o cy i miłości obecnych w pięknie przyrody, w rozm odleniu w prost w yjątkow ym j a k na o sobę św iec ką spraw ującą zaw ód nauczycielki. M o żn a by m ów ić o jej nadziei i ogrom nej miłości do Boga i do każdego człow ieka. W ięcej, należy m ó w ić o jej życiu radam i ew angelicznym i czystości, ubóstw a i p o słu szeń stw a realizow anym i w stanie świeckim . Osobny rozdział to jej społeczne z a an g aż o w an ie w takie akcje, jak: harcerstwo, tzw. „krom ka ch le b a ” dla dzieci, d ziecko ulicy, pom oc w czasie wojny, jej udział w pracach R ady G łów nej O piek u ń c zej itp. Już te pola jej działalności tak bardzo istotne dla duchow ości ch rześc ijańskie j św ia d czą o w ielkości tej świeckiej osoby z a angaż ow ane j społecznie. P ostarajm y się jednak zw rócić uw agę na coś, co jest tylko dla niej najbardziej ch a ra k te ry s tyczne i najistotniejsze w aspekcie waloru społecznego i kościelnego. Otóż A nna była przede wszystkim nauczycielem , p edagogiem , w y c h o w aw c ą. Z a wód nauczycielski był kultyw ow any w jej rodzinie przez d z ia d k a i rodziców . Sam a A nna przepracow ała w tym zaw o d zie od 1950 r. do śm ierci w 1976 r., tj. pełne 25 lat. Po skończeniu studiów p o lonistyc znych na U n iw ersytecie Jagiellońskim w K rakow ie rozpoczęła pracę w charakterze nauczycielki w Liceum dla W y c h o w aw c zy ń Przedszkoli w Jarosław iu. D otychc zas nie z o stała ostatecznie w yjaśniona spraw a jej odejścia z tej szkoły, ale niektóre świadectwa w skazują, iż rolę istotną o d gryw a ł lęk ó w c zesn y ch w ładz p o li
w szystkich tych, których życie nacechow ane było św iętością, lecz przez beatyfikacje i kanoni zacje pragnie on staw iać na św ieczniku te postacie, których życie ma w ym iar szczególnie aktualnego przykładu i jest jakim ś specyficznym w yzw aniem dla w spółczesnego człow ieka". Zob. Edm und Bojanow ski - w yzwaniem dla ludzi św ieckich , „N iedziela” z 18 kw ietnia 1999 roku, s. 1.
tyczn y c h przed jej religijnym w pły w e m na m ło d z ie ż 13. Faktem jest, że od 1 VIII 1956 r. do 31 VIII 1958 r. pracow ała w B ibliotece Dziecięcej. W tym czasie starała się o p o w ró t do szkoły i została zatrudniona od 1 IX 1958 r. w ch arakterze polonistki w Liceum Sztuk P lastycznych w J a r o sła w iu 14. Od 1 IX 1959 r. pełniła przez trzy lata obow iązki dyrektora szkoły, natom iast na w ła s n ą prośbę od 31 VIII 1962 r. przeszła na stanowisko w icedyrektora by za d w a lata, od 31 V III 1964 r., zrzec się i tej funkcji. Odtąd, do śmierci, p ra c o w a ła na etacie nau c zy ciela j ę z y k a polskiego w w ym ienionej s z k o le 15. Nie uleg a w ątpliw ości, iż K ościołow i i całej społeczności wierzących po trzeba w zorców dobrych nauczycieli dzieci i m łodzieży reprezentujących w alory fachow ości n aukow ej, zaw odow ej i jednocześnie w y s o k ą postawę etyczną. S próbujm y w ięc spojrzeć na A nnę ja k o człow ieka świeckiego reali z u jąc ego sw oją drogę do świętości w zaw odzie nauczyciela i w ychow aw cy m łodzieży.
IV . A N N A J A K O P O L O N I S T K A
A nna Jen k e - w e dług znaw ców przedm iotu - została dobrze przygotow ana do w yk ład a n ia j ę z y k a polskiego na studiach polonistycznych w Krakowie, a ponadto posiadała ch a ry zm at dobrej nauczycielki. Znała doskonale historię literatury polskiej i n au czanie j ę z y k a polskiego traktowała jako w ażny instru m ent w peda gogic e stosow anej. Lekcje przez n ią prow adzone odznaczały się w iedzą, dow c ipe m , biegłością, s w o b o d ą narracji oraz stosowaniem takich środków oddziaływ ania, ja k m odulacja głosu, pauzy, refleksje, m arginesy itp. P rzez uczniów i osoby dok o n u jące hospitacji jej zajęcia nazyw ane były „kon ce rta m i” od strony m etodologicznej i w ychow aw czej. U chodziła w opinii szkoły za polonistkę utalentow aną. D bała o kulturę żyw ego słowa, populary zację dobrej literatury, teatru poprzez o rga niz ow anie konkursów, inscenizacji czy klubów d yskusyjnych. T e cechy charakterystyczne dla nauczania języka polskiego przez A nnę j e sz c z e sam e z siebie nie zasługują na uwagę w proce sie b eatyfikacyjnym . A le w łaśnie w tym m iejscu należy dodać, że Anna lek cje j ę z y k a polskiego w y k o rz y sty w ała do apostolstw a w głoszeniu Prawdy, Dobra i Miłości. U kazyw ała, jeśli tak m ożna powiedzieć, „zielone światło”
13 H . M i s z t a 1, B. L i p i a n. A nna Jenke (1921-1976), Lublin 1994, s 14 Tam że, s. 133-134.
na w yższe wartości, tj. na Boga. Sami uczniow ie, o czarow ani lekcjam i, p rz y z nawali, że po tych spotkaniach byli lepsi. W lekturach za w sze um iała znaleźć i podkreślić fragm ent m ów iący o Bogu.
V. SPRAW OW ANIE FUNKCJI DYREKTORA SZKOŁY
M łodzież w szkole sztuk plastycznych nie jest łatwa. O d z n acz a się w y ostrzonym indyw idualizm em ja k w szyscy artyści czy za jm ując y się sztu k ą w najszerszym tego słow a znaczeniu. B yła to m łodzież p o c h o d z ą c a z różnych stron Polski, różnych kręgów kulturow ych i w y c h o w aw c zy ch . Jako dyrektorkę dość surowo oceniała A nnę jej w spółpracow nica z Liceum Szkół P la stycznyc h w Jarosławiu. W arto przytoczyć obszerne fragm enty jej opinii, g dyż w łaśnie dlatego, że są surowe, nie m o g ą być p ocz ytyw ane za p o ś m ie rtn ą laurkę, ale zasługują na w ięk sz ą uwagę: „A niołem się nie urodziła, p o siad ała i n e g a ty w ne cechy charakteru [...] Nie była łatw a - chodzi o okres pracy w LSP. Jako dyrektorka szkoły była bardzo w y m ag a ją ca i od grona n au c zy cielsk ieg o i od uczniów. Jeśli chodzi o d o bór kadry, to staw iała jej w y s o k ie w ym agania: wszyscy m usieli być bez zarzutu. N iczego nie przepuściła, trzym ała ostrą dyscyplinę. W y m ag a n ia dotyczyły o sobow ości nauczycieli. I rzeczyw iście, w okresie, kiedy ona była dyrektorem LS P szkoła stała na najw yż szym p o z io mie od początku jej istnienia [...]. Profesor A n n a w y m a g a ła od siebie i od innych. Była silną indyw idualnością, typem autorytatyw nym , a nieraz a p o d y k tycznym. W szyscy musieli jej słuchać. Jeśli ktoś z nauczycieli m iał inne zdanie, musiał długo j ą przekonyw ać. A le gdy się p rz ek o n ała do słuszności, wtedy ustępow ała uznając czyjąś rację” . T a sam a osoba dodała: „D zięki temu, że była stanow cza i w ym agająca od siebie i od innych - m ogła doko n ać wiele pięknych rzeczy, m ogła zrobić wiele dobrego. Jako d y re k to r by ła ciągle w szkole. P ilnow ała każdej sprawy, w gląd a ła w e w szystko, ja k zresztą p o w i n no być. Należy podkreślić u niej d o b rą w olę we w szystkim , co czyniła, czego w ym agała [...]. W stosunku do m łodzieży była także w y m a g a ją c a ” . T a sam a osoba dodała na końcu swej w ypowiedzi: „D bała bard zo o dobro duch o w e młodzieży. P ury tan k ą nie była, ale czystość m łodzieży bardzo jej leżała na sercu, zw łaszcza dziewcząt. D bała o ich życie religijne [...] P rzede w szystkim zabiegała o własne życie religijne. Nie patrząc na sytuację polityczną, różne zapatryw ania otoczenia, każdy dzień zaczynała M sz ą św. M n iejsza o to, czy była w Jarosławiu, czy poza np. z okazji jak ich ś zjazdów , konferencji. Przed spotkaniem Anna musiała być najpierw na M szy św. Z aró w n o w szkole jak i poza - taki jej styl życia każdy aprobow ał. Bo A n n a była takim c z ło w ie
kiem , że nie raziła n ik o g o ani jej pobożność, ani sposób rozw iązyw ania ta kich czy innych p ro b lem ó w , gdyż wszyscy wiedzieli, że dąży do dobra. W tym w szystkim było w iele taktu, kultury o sobistej” 16.
T a o bszerna w y p o w ie d ź budzi w nas chyba jednozna czne odczucie: prze cież to było w spania łe św iadectw o w ielkiego zaangażow ania, realizm u w w y chow an iu m łodego p o k o len ia ożyw ionego fachow ością, oprom ienionego wiarą i głębokim życiem religijnym oraz m oralnym . Przecież stara m aksym a rz ym ska uczy: Verba docen t, exem pla trahunt. W iedziała ja k ą m a młodzież. Pa trzyła na szkołę, j a k o na „żywy o rg a n iz m ”. Słaba fizycznie, chorow ita, n ad m iernie w rażliw a, jak b y n ieporadna w sprawach m aterialnych poszerzała bazę lo k alo w ą szkoły, w olne pom ieszc zen ia przeznaczała na pracow nie, reorganizo w a ła personel p e da gogic zny, naw iązała w spółpracę z krakow ską A S P i posta w iła szkołę n a takim poziom ie, że M inisterstw o Kultury i Sztuki przyznało jej n ag ro d ę za o fia rn ą pracę i osiągnięcia pedagogiczne. Sztukę uw ażała za „potężny budulec konstruujący rzeczyw istość w ew nętrzną m łodych” . Przy p o d ejm o w an iu w a żniejszych decyzji prosiła o m odlitwę, a swoje d y rektorow a nie n azyw ała „c udem łaski B o ż e j” 17.
VI. SYLW ETKA ANNY JAKO W YCHOW AW CY M ŁODZIEŻY
W sp ó łc z e sn a p ed a g o g ik a proponuje różnorodne form y oddziaływ ania na c z ło w ie k a w a ru n k u jące je g o rozw ój w poszczególnych fazach jego ż y c ia ls. K o ngre gacja do S praw W y c h o w a n ia K atolickiego w 1986 r. stwierdziła: „In tegra lna fo rm a cja c z ło w ie k a jako cel w y c how ania obejm uje rozwój wszystkich ludzkich zdolności ucznia, prz y g o to w an ie do życia zaw odow ego, kształtow a nie zm ysłu e tycz nego i społecznego, otw arcie się na transcendencję i jego w y c h o w a n ie re lig ijn e ” (nr 17) . T a k ą właśnie form ację integralną, obej m u ją c ą zarów no roz w ój zdolności um ysłow ych, jak i kształtowanie zmysłu etycz n eg o i społecz nego otw arcia na innego człow ieka, p roponow ała swym uczniom A nna Jenke. P oza fa ch o w o ścią w prow adzeniu przedm iotu, jakiego nauczała, w arto w spom nieć, iż w edług opinii byłych uczniów profesorka roz budzała społeczne p o staw y u m łodzieży. Nie tylko m ów iła o potrzebie
16 Tam że, s. 138-139. 17 Tam że, s. 141-142.
18 S. K u n o w s k i. P odstaw y w spółczesnej pedagogiki. Łódź 1981, s. 275.
19 K ongregacja do Spraw W ychow ania K atolickiego, Św iecki katolik św iadkiem wiary w szkole, Poznań 1986.
społecznego zaangażow ania, walki ze znieczulicą, otw arcia na innych, na współżycie pokojow e, braterskie i w spólnotow e, ale w p ro w ad za ła te zasady w praktykę. Często po lekcjach w y c h o w aw c zy ch szła z uczniam i do rodzin zaniedbanych, aby nieść im pom oc. T akże w stosunku do u cz niów stosow ała zasadę w ychow ania integralnego: troszczyła się o poziom nauczania, ale także o warunki m aterialne uczniów (starała się o drugie śniadania, prow adziła akcję „szklanka m lek a”, odw iedziny na stancjach). Nie z a n ie d b y w ała też w w ychow aniu strony duchow ej człow ieka.
Pracę sw oją traktow ała ja k o służbę, czego sym bolem była stojąca na b iur ku figurka Królowej Jadw igi z psem. N ajpierw z a znajom iła się ze śro d o w is kiem i otoczeniem , potem zgłębiała p sy ch ik ę p o s zc zeg ó ln y ch u cz niów , p o z n a wała ich zainteresow ania, zdolności, by n astępnie służyć im sw o ją wiedzą, być jedynie pom ostem do B oga20. B yła dla nich przyjacielem : p o m agała dzieciom z Domu Dziecka, niekiedy dzieliła się sw oim śniadaniem , o d w ie d z a ła chore uczennice w szpitalu, przynosiła im obiady, budziła p o staw y altruis- tyczne zachęcając bogatsze uczennice, aby przynosiły d o d a tk o w ą krom kę chleba z masłem dla biedniejszych. U w ażała, że w tym p rz ed m io cie pow inny współpracow ać harm onijnie trzy instytucje: rodzina, szkoła, Kościół. P ro p o nowała połączyć wysiłki szkoły, rodziny i K ościoła. R ozum iała, iż w y c h o w a nie religijne dzieci należy przede w szystkim do rodziców i dlatego na ze b ra niach rodzicielskich przypom inała ich obow iąz k i w tym zakresie. Jeśli chodzi 0 szkołę to w skazyw ała na konieczność nie tylko kształcenia, ale i w y c h o w y w ania m łodzieży do dobra, piękna, miłości, otw artości na Boga. P roponow ała w ykorzystyw anie w ykładanych przez profesorów p rz edm iotów do k sz ta łto w a nia także odpow iednich postaw m oralnych. L iceum dla W y c h o w a w c z y ń Przedszkoli było p ierw szą w Jarosław iu s z k o łą bez n au czania religii. Anna zorganizow ała naukę religii przy kościele, ona też n auczyła u cz ennice modlić się przed lekcjami m im o zakazu dyrekcji. D z ie w cz ęta po d zw onku w staw ały 1 zwracały się do okna; każda po cichu m o dliła się21. K ościołow i ja k o insty tucji pow ołanej ze swej natury do k ształtow ania p ostaw c z łow ie ka p ro p o n o wała jak o pedagog i d yre ktor szkoły piln ie jsz ą pracę duszp a ste rzy nad m ło dzieżą. D okum entacja zaw iera wzm ianki, że udaw ała się w tych spraw ach nawet do ks. abpa Ignacego T okarczuka w P rzem yślu. W obliczu zagrożeń m oralnych młodego pokolenia pytała: „K to p o m o ż e nam dziś? Prasa? L itera tura? Radio? T elew izja? Film ? Te w y m ien io n e czynniki z a le w a ją m łodzież
20 M i s z t a 1, L i p i a n, A nna Jenke (1921-1976), s. 121-124. 21 Tam że, s. 129-130.
cie m n ą m a z ią tem atów przerastających odporność m łodych um ysłów i serc. O d p o w ie d zialn o ść za słowo m ów ione i pisane jest ż a d n a ”. Czy słowa te w dalszym ciągu nie s ą aktualne? P ro p o n o w ała więc większe angażow anie się ro d z ic ó w w religijne w y c how anie, pracę nad sobą samej młodzieży, ale prze de w szystkim staw iała śm iałe p ro p o z y cje wobec Kościoła: rekolekcje za m k n ię te dla m aturzystów i klas VIII, rozw ój bibliotek parafialnych z dobrą książką, spotkania osobiste duszp a ste rzy z młodzieżą, w ypraw y turystyczne, w ykłady z cyklu „ w y ch o w an ie dla m iło śc i”, dyżury duszpasterskie, od w ie dziny uczniów chorych w ich dom ach. M ó w iła wprost: „Ta m łodzież to nasze zadanie dane nam przez B o g a ” . N ie lek cew ażyła „zaplecza m o dlitew nego”. S a m a o rg a n iz o w ała spotkania m od litew n e zw ane „S obótkam i” . W czasie w s p ó ln y ch roz m ów , które p ro w a d ziła z m łodzieżą do późnych godzin n o c nych, um iała znaleźć czas na m o d litw ę 22. W relacji n a u c z y c ie l-u c z e ń w ytw a rzała atm o sferę rodzinną: p o trafiła ich w ysłuchiw ać, radzić, pocieszać. „Była dyskretna ja k s p o w ie d n ik ”. Nic więc d ziw nego, że uczniow ie traktowali sw oją w y c h o w a w c z y n ię j a k m atkę i z d z ie c ię c ą szczerością otwierali przed nią serca. G dy klasa dow iedziała się, że A n n a będzie ich w ychow aw czynią, o k a zy w ała w ie lk ą radość. Ł za się w oku kręci na myśl, że o nas nauczycielach tak m o głaby dziś m ów ić m łodzież. C zyż każdy z w ychow aw ców nie tęskni za t a k ą o p in ią sw oich w y c h o w a n k ó w ?
V II. IS T O T A W A L O R U E K L E Z J A L N E G O P R Z Y S Z Ł E J B E A T Y F I K A C J I A N N Y J E N K E
W sz y stk ie o m ó w io n e przym ioty p rofesor Anny Jenke jak o doskonałej polonistki, dyrektorki szkoły, w y c h o w aw c zy n i m łodzieży połączone z apostol stw em p rz enikającym te św ieckie fu n k c je ju ż stawiają j ą w rzędzie za angażo w a n y ch katolików zasługujących na najw y ż sze uznanie Kościoła doby poso borow ej. J ed n a k w yk o n y w a n ie tych o b o w iąz ków stanu i apostolstwo wtedy p ro w a d z o n e n abiera wartości hero ic zn eg o św iadectw a daw anego Chrystusowi gdy się w e ź m ie pod uw a g ę czasy, w których żyła. Czas studiów i całe życie A nn y to okres najpierw s talinow skiego terroru, a później totalitarnego syste m u k o m unistyc znego. Był to okres walki nie tylko z Kościołem , ale także z w a rtościam i katolickiej kultury zakorzenionej w narodzie o tysiącletniej historii chrześcijańskiej. O bjaw ia ła się ona niem al we w szystkich dziedzinach
życia społecznego, w tym także na polu szkolnictw a. D ow o d a m i walki w ładz kom unistycznych z K ościołem były: zerw anie u c h w a łą T R JN (12 IX 1945 r.) konkordatu z 1925 r., now elizacja praw a m a łże ńskie go w p ro w ad za ją ceg o rozwody (1945 r.), odrzucenie postulatów k o n stytucyjnych E piskopatu (1947), w których stanął on na gruncie za pew nienia ochrony praw nej każdej osoby ludzkiej, prywatnej własności, równości w szystkich o byw a te li w obec praw a, prywatnej inicjatywy gospodarczej, ochrony bytu, ro z w o ju rodziny, z a p e w n ie nia nauczania religii w szkołach publicznych i pryw atnych, p ra w a rodzin chrześcijańskich do w y c how ania dzieci. L ata następne przyniosły dalsze o g ra niczenia w olności Kościoła: przejęcie na w łasność P ań stw a zakonnych szpitali i sanatoriów', przejęcie nieodpłatnie m ajątku ruchom ego, sprzętu szpitalnego, zwolnienie sióstr zakonnych i braci zakonnych za trudnionych w ch arakterze personelu pielęgniarskiego, salowych, personelu pom ocn icz eg o , p ra co w n ik ó w biurow ych23, ograniczanie działalności stow arzyszeń i o rganizacji katolickich (1949), akcje polityczne w stosunku do „w rogów k la s o w y c h ”, zabór m ienia kościelnego na Ziem iach O dzyskanych, inw igilacja d u ch o w ie ń stw a i p r z y m u sowe w ysiedlania polskich kapłanów do N iem iec, sfałszow anie w y b o ró w do sejmu, próby skłonienia Kościoła do firm ow a nia pocz ynań w ładz, dzielenie hierarchii i duchow ieństw a, próby dep recjo n o w a n ia K o ścioła przed s p o łe c z e ń stwem, próby rozbicia Kościoła od w e w nątrz (c zasopism o „Dziś i J u t r o ” (1945), „Słowo P o w szec h n e” (1947), p o w ołanie K om isji K sięży przy Z w iąz ku B ojow ników o W olność i D em okrację - „księża patrio c i” (1 IX 1949), lik w i dacja „C arita su” (1950), zam ykanie szkół w yz n an io w y ch , laicyzacja w y c h o wania, kontrola prasy, publikacji i w idow isk (1950), zabór m ajątków k o ś c ie l nych (1950), utw orzenie U rzędu do Spraw W yznań (1950), zniesienie fu n d a cji (1952) itp.24 Ś w iadom ość nietykalności urzędników państw o w y c h , a r o g a n cja i prześw iadczenie o swojej absolutnej przew adze, brak w y c zu cia i sza c u n ku dla tradycji kościelnej i kultury polskiej ch a rak tery zo w a ła ludzi, z którym i Kościół prowadził dialog. Z a sa d ą P rym asa Polski w tych ro z m o w a c h było: nie pozostaw ać w defensywie, unikać kompromisów' w spraw ach istotnych, przygotow yw ać w arunki do ew entualnego porozum ienia, które m iało m iejsce 14 IV 1950 r. O biektyw ny badacz najnow szej historii P olski i do tego c z ło wiek z zew nątrz P. R aina tak napisał: „W latach 1948-1953, czyli w okresie apogeum rządów stalinow skich w Polsce, w szelkim d y s kusjom
śwńatopoglądo-Zob. Ustawa z 28 X ¡948 r. o zakładach społecznej służby zdrow ia, Dz. U. N r 55, poz. 434 z późn. zm.; Uchwała RM z 21 IX 1949, M. P. N r A-68, poz. 884.
' 1 Zob. szerzej: H. M i s z t a 1, Polskie praw o wyznaniow e, cz. I: Zagadnienia w stępne, rys historyczny, Lublin 1996. rozdział VII.
w y m ton nada w ały d em ag o g ic zn e hasła p ropagandy kom unistycznej, która uzurpują c sobie praw o do reprez en to w an ia tzw. woli mas ludow ych, głosiła hasła czujności i bezw zg lęd n ie atakow ała każdy przejaw odm ienności. Trzeba pam iętać, że aktyw ność kom u n istó w nie ograniczała się w tamtych czasach do g ło szen ia haseł. W ystarczał najabsurdalniejszy zarzut sform ułow any w e dług zasad obow iązującej frazeologii, żeby znaleźć się na m arginesie społe cz eństw a, nie m ów iąc ju ż o groźbie w ięzienia. [...] O fiarą mógł być każdy. N a prz eło m ie lat czterdziestych i pięćdziesiątych bardzo popularnym hasłem w napaści p ropa gandy partyjnej na tzw. w rogów w ew nętrznych było oskarże nie o pod że g an ie do w o jn y " 2'. D odać należy, że po nastaniu „ odw ilży” w 1956 r. i cz aso w y m p o lepsza niu stosunków P a ń s tw o -K o ś c ió ł lata 60-te X X w ieku były nie tyle okresem faktów dokonanych jak w poprzednich la tach, ale cz asem ideologicznej i praw nej walki z K ościołem zw łaszcza na terenie o św ia ty 2”. P olegała ona na: w prow adzeniu program ów opartych na zało ż en iac h „n a ukow ego m a te ria liz m u ”. U staw a o rozw oju system u ośw iaty i w ych o w a n ia z 15 V II 1961 r. (Dz. U. Nr 32, poz. 160) zdaw ała się n ak a zy wać sprzeczny z g w a ran to w an y m w K onstytucji pluralizm em św iatopoglądo w ym k ieru n e k m o nistyc znego w y c h o w an ia „w duchu socjalistycznej m oral n ości i s o c jalistycznyc h zasad w spółżycia sp o łecz n eg o ” (art. 1). S ocjalistyczna m o raln o ść p o w sze ch n ie była p rz eciw staw ia na m oralności opartej na zasadach p ra w a natu ra ln eg o i w y pływ a ją cej z przekonań religijnych. Zapis art. 2 doty czył „ ś w ie c k o śc i” szkoły i „ św ie ck o ści” n au czania i wychowania: „Szkoły i inne p laców ki o św ia to w o w y c h o w a w c z e s ą instytucjam i świeckim i. C ało kształt nau c zan ia i w y c h o w an ia w tych instytucjach m a charakter św iec ki”. S w ieck o ść tę roz um ia no nie ja k o „neutralność św ia topoglądow ą” ale jako „ateizm p a ń s tw o w y ” . O takim p o jm o w an iu „św ie ck o ści” świadczy zapis art. 39, ust. 3 tejże ustaw y dający m inistrow i upraw nienie do zw olnienia od wy m o g ó w św ieckości instytucji w yz naniow ych. W idać więc jasno, iż „świec- k o ś ć ” je s t tu p rz eciw staw io n a „w y zn an io w o ści” , czyli rozum iana jako a te iz m 27. W p a ja n o dzieciom i m łodzieży pogardę dla poglądów „idealistycz n y c h ” i „ re a k c y jn y c h ” , stronniczo interpretow ano historię Polski z perspekty wy Z S R R , p ro w a dzono czystki w śró d profesorów , stosow ano nadzór k o m ite tów p artyjnych nad szkołam i oraz Z M P nad program am i nauczania, pro w a dzo n o in d oktrynac ję nauczycieli i m łodzieży, w ykreślano z lektur szkolnych
25 P. R a i n a, Stefan K ardynał W yszyński Prym as Polski, t. I, cz. 2, Londyn 1979, s. 417.
*6 Zob. M i s z t a l , Polskie praw o, rozdz. IX i X. 27 Zob. tam że, s. 269-276.
klasykę polską i zastępow ano j ą autoram i radzieckim i lub lew icującym i, w prow adzano w sztuce, m alarstwie, rzeźbie, plakacie socrealizm , w p rz ęg an o te dyscypliny w służbę propagandy kom unistycznej. Do tego doch o d z iło zm onopolizow anie prasy, w ydaw nictw , środków m asow e go k o m u n ik o w a n ia i oddania ich na usługi partii. S zerzyły się: szpiegostw o, szantaż, terror, donosicielstwo. Inteligencja polska została ze p chnięta na m argines życia spo łecznego. Uczciwi nauczyciele byli narażeni na ciągłe w e ryfikac je i kontrole, musieli m anew row ać m iędzy n arzuconym p ro g ram em na u c z a n ia niezg o d n y m z pra w dą i ich przekonaniam i a tym, co chcieli dać m łodzieży ' ’.
Duża część nauczycieli pozostała w ierna praw dzie i korzeniom c h rz e śc ija ń skim. Do nich niew ątpliw ie należała Anna. Jako człow iek św iatły m iała św ia dom ość tej walki z K ościołem i zagrożeń dla osób an ga żującyc h się po stro nie Kościoła zw łaszcza w zaw odzie nauczyciela. Jaka była atm o sfera w s z k o łach niech posłuży przykład: p rofesorka w Liceum w L ublinie w 1954 r. w klasie m aturalnej piszącem u te słow a p ostaw iła w obec całej klasy zarzut: widziałam cię ja k w chodziłeś do kościoła, a d yre ktor na lekcji ję z y k a p o lsk ie go pytał zalęknionych uczniów czy u m ie ją „O jcze n a s z ”. P rzy z n an ie się do wiary groziło niezdaniem matury. Na tym tle należy spojrzeć na p ostaw ę A nny Jenke, która w tych trudnych dla K o ścio ła i społecz eń stw a katolickiego czasach była przykładem w ybitnego nau c zy ciela i w y c h o w a w c y m łodzieży, który s w ą w iedzę fa ch o w ą połączył z g łębokim życiem d u ch o w y m i z a a n g a żow aniem w życie społeczne.
Mim o ogólnej nieprzychylności, a n aw et w alki z K ościo łem nie u k ry w a ła swojej wiary, w yrażała j ą poprzez u czestnictw o w codziennej M szy św. i przyjm ow anie K om unii św. na oczach także uczniów zach o d zą cy ch do k o ś cioła fa m e g o w Jarosław iu na krótki pacierz przed lekcjam i. U c zniom sam a jej obecność w kościele w tym okresie m usiała daw ać w iele do m yślenia. N auczycielka m ająca tak wielki autorytet w śród m łodzieży ja k o dobry fa c h o wiec i pedagog, w y c h o w aw c a klasy, nie tylko nie w stydzi się sw oich p o g lą dów na lekcjach polskiego, ale także widać j ą klę c z ą c ą k a ż d eg o d nia w k o ś ciele. Dzisiaj w ydaje się to norm alne, ale w czasach w oju jące g o stalinizm u postaw a taka niew ątpliw ie by ła h eroizm em . U m acniało to w w ierze uczniów przelęknionych lub za gubionych w fali k łam stw prasy i oficjalnej pro p a g an d y na tem at Kościoła. Jej obecność w kościele w takich czasach by ła św ia d e c twem, do którego zapraszał Chrystus sw oich uczniów . Z a tego rodzaju z a ch o
207-w a nie nie groziła 207-w p ra 207-w d z ie kara śmierci, ale szykany 207-władz oś207-wiato207-wych, dyrekcji szkoły n iep rz y ch y ln ie nastaw ionej do religii i Kościoła, niekiedy dystans bojący c h się pan icz n ie UB i partii w spółkolegów w pracy. Kontrole ów c zesn eg o Z N P i Z M P rozciągały się poza szkołę na kontakty koleżeńskie i c h o d z en ie do kościoła. C zasy się zmieniły: nie ma już terroru stalinow skie go, ale za sta n ó w m y się czy nie mniej groźny dla w y chow ania jest obecnie m odny skrajny liberalizm i relatyw izm moralny. Czy dzisiaj nie potrzeba nau c zycieli po siad ają cy ch g łę b o k ą w iedzę fa c h o w ą i jed nocześnie zdrowe zasady m oralne. A n n a ze sw oim przesłaniem dobrego pedagoga opierającego cały swój system w y c h o w a w c z y na zasadach Ewangelii i w skazującego drogę p o s tę p o w a n ia dla m ło d zieży w łasnym przykładem , była w yzw aniem nie tylko dla czasów kom u n izm u , ale je st aktualna także na czasy dzisiejsze. Dawanie św iad e ctw a C h ry stu so w i w tak w ażnej dziedzinie życia Kościoła, j a k ą jest w y c h o w a n ie m łodego pokolenia, nie straci na wartości do końca czasów.
*
S o b ó r W a ty k a ń sk i II ok re śla świeckich katolików zaangażow anych w życie m ian em ew a n g e lic z n e g o „ z a c z y n u ” (KK 37) i „d u sz ą św iata” (nr 38). KPK w kan. 225 — § 1. postanaw ia: „Św ieccy, którzy na równi ze wszystkimi w iernym i p rz ez chrzest i b ierz m ow anie są przeznaczeni przez B oga do apos tolstw a, m a ją ogólny o b o w ią z e k i zarazem praw o w spółpracow ać - czy to indyw idualnie, czy też zrzeszeni w stow arzyszeniach - ażeby Boże przepo w iad a n ie z b a w ien ia było p o zn a n e przez w szystkich ludzi na całym świecie i przez nich przyjęte. T en o b o w iąz ek spoczyw a na nich w sposób szczególny w tych okoliczn o śc ia ch , w których tylko przez nich ludzie m o g ą usłyszeć E w a n g elię i poznać C hrystusa. § 2. Każdy, zgodnie z w ła sn ą pozycją, jest także szc zególnie z o b o w ią zan y przepajać i udoskonalać duchem ew angelicz nym p orz ądek d ocz esny, dając w ten sposób w d o k onyw a niu tych spraw i w w y k o n y w a n iu św ieckich funkcji szczególne św iadectw o C hrystusow i” . W e dług adhortacji apostolskiej Jana P aw ła II C h ristifid eles laici (1987) istota św iętości św ieckich p o le g a na uśw ięceniu siebie, żyjąc w świecie. Codzienne zajęcia p o w in n y być dla c z ło w ie k a św ieckiego o k a z ją do zbliżenia się do Boga, spełniania Jego woli, służby bliźnim. N ajbardziej aktualne i ważne dla n asz ych celów okre śle nia ek lezjalnego waloru spodziew anej beatyfikacji Anny Jenke je s t p o d k re ś le n ie w adhortacji owej „spójności” , ja k a w inna zachodzić m iędzy wiarą, p rz ek o n an iam i religijnym i a życiem zaw odow ym i rodzinnym (nr 17). U A n n y ta spójność była ew identna. P ołączenie świeckiego zaangażo
wania i wysokiej fachow ości z g łę b o k ą w iarą i apostolstw em w tak w ażnej dziedzinie ja k nauczanie i w y c how anie m łodego pokolenia i w tak trudnych czasach dla Kościoła i społeczeństw a w ierzących, to właśnie istotny w alor eklezjalny oczekiw anej beatyfikacji A nny Jenke. W łaśnie o w y k a zan ie tej spójności chodziło nam w całym tym wykładzie. C zyż nie je s t to w a żn e przesłanie dla dzisiejszego świata.
Na zakończenie warto przytoczyć słow a wyjęte ze w s pom nianej adhortacji: „Kościoły lokalne [...] w inny rozpoznaw ać spośród sw oich członków , kierując się należ ną rozw agą, tych ludzi, którzy w e w spo m n ian y ch w arunkach (w ż y ciu codziennym ) dali św iadectw o świętości i m o g ą być w zorem dla innych, a następnie wystąpić - jeśli spełnione s ą w y m ag a n e warunki - z p ro śb ą o ich beatyfikację i k an o n iza cję” (nr 17). Po spełnieniu w szystkich w a ru n k ó w i zakończeniu procesu beatyfikacyjnego w diecezji, przesyłając akta do S to licy Apostolskiej, w ypełniam y polecenie adhortacji apostolskiej.
TH E SO CIAL V ALUE O F C A N O N IZA TIO N
ON THE EX A M PLE OF TH E CASE OF ANN A JE N K E (1921-1976)
S u m m a r y
The Church does not m ake all those people saints w hose life was saint, but only those who are a good exam ple to follow in the m odern w orld. Hence the C hurch w ants to m ake such personalities prom inent w hose charism a m ay be a challenge for a m odern man to follow Christ; who may arouse enthusiasm o f faith and give an exam ple o f love tow ards o n e ’s neighbour. John Paul I I ’s legislation concerning the problem s o f canonization passed in 1983 requires that the postulator - before he m akes a decision about stating the case - should give the bishop the reasons that seem to speak for taking it (Ap. C onst. D ivinus p erfectio n ls M agi- ster o f 25 January, n. 2,1). N orm s issued on the basis o f this C onstitution also require the postulator (cf. n. 3b) to be convinced that the case has an “ecclesial value” (m om entum ecclc- siale). The "ecclesial value” is exactly the sam e as social value, i. e. social effect o f the case on contem porary people. The author presents the essence o f this value by analysing a particular case of G od’s servant A nna Jenke who, being a teacher, Polish philologist and school m aster, was able to put into effect sainthood under the conditions o f ’’real socialism ” . Joining lay involvem ent and high professionalism with deep faith and apostolate in such an im portant field as teaching and educating the young generation at such a difficult time for the C hurch and society o f believers, is exactly the essential ecclesial value o f the expected beatification o f Anna Jenke. Each postulation starting the canonizing procedure in a diocese should first c o n sider if the given case is topical for the contem porary task o f the Church in the w orld.