• Nie Znaleziono Wyników

Odczyt w stuletnią rocznicę Konstytucji 3 Maja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odczyt w stuletnią rocznicę Konstytucji 3 Maja"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

ODCZYT

W STULETNIĄ ROCZNICĘ

KONSTYTUCYI3 MAJA

N A P I S A Ł J U L I U S Z M I K L A S Z E W S K I . K R A K Ó W .

N akładem Ignacego Ż ółtow skiego.

W D R U K A R N I Z W I Ą Z K O W E J W K R A K O W I E

p o d z a rz ą d e m A . S z y je w sk ie g o .

(2)
(3)

ODCZYT

W STULETNIĄ ROCZNICĘ

KONSTYTUCYI3 MAJA

as

N A P I S A Ł J U L I U S Z M I K L A S Z E W S K I . K R A K Ó W .

N akładem Ignacego Ż ó łto w sk ieg o .

(4)
(5)

f

cznicę K o n s t y tu c y i Trzeciego Maja. W historyi każdego n aro d u są epoki upadku i klęsk, chwile o drodzenia i chwały. K onstytucya Trzeciego Maja p ozostan ie n a zawsze wielkim dziejowym wypadkiem , świadczącym, iż n aró d polski w ostatnich chwilach istnienia R zeczypospolitej, m iał w sobie w arunki do życia.

Poznajm yż w krótkich rysach te reform y, które d o ­ konali ludzie m iłujący Ojczyznę, aby Polskę podnieść z u pad k u i zapew nić jej lepszą przyszłość. O bchodzenie wielkich p a ­ m iątek, religijnych czy narodow ych, w tedy przynosi rzeczy­ wisty pożytek: jeżeli pojm ujem y ich znaczenie i um iem y wy­ snuć naukę, która ośw ieca um ysł a krzepi serce.

Przy końcu ośm nastego stulecia, P olska m iała ju ż dzie- w ięcio-w iekow ą historyę, pełną chwały i wysokiego znaczenia. Nie m ożem y jej tu opow iadać, bo o tem trzebaby napisać o so b n ą książkę; ale bodaj kilka rysów niech nam posłuży do p o znan ia przeszłości naszej Ojczyzny.

Niegdyś, n a obszernych ziem iach n ad O d rą , W a rtą i W isłą, m ieszkały liczne, drobne, odosobnione ludy lechi- ckie, i byłyby z czasem niechybnie zginęły, i zaledwieby w historyi ślad pozostał że były. Niedaleko tych ludów w ła­ dali n a d wielkiem państw em potężni cesarze niemieccy, k tó ­ rzy podbiw szy już wiele krajów , ujarzm iliby byli i ludy m ie­ szkające n ad W isłą. W yroki Boże były inne! Znaleźli się m ężow ie potężnego um ysłu i silnej woli, którzy potrafili te

(6)

w jed en naró d i utw orzyć państw o.

Sław ny je st w naszych dziejach ró d Piastów , b o z niego to pochodzą pierw si nasi królowie, co utw orzyli P olskę wielką i potężną. Oni zniszczyli świątynie pogańskie,, zaprow adzili w iarę katolicką, k tó ra do dziś dnia je st dla n as najdroższym skarbem i pociechą naszego życia. Oni nam dali ośw iatę, utw orzyli zwycięzkie hufce i na ich czele p o ­ trafili odeprzeć najazd potężnych królów niem ieckich. W ła­ dza tych pierw szych naszych m onarchów była wielka, nikt nie śm iał sprzeciw iać się ich ro z k a z o m ; w ystępnych i n ie­ posłusznych karali surow o, dobrych i m ężnych w ynagradzali hojnie. Mieszko I, Bolesław Chrobry, Kazimierz Odnowiciel, Bolesław Krzywousty, żyć będ ą zawsze w naszej historyi.

B o le sła w K r z y w o u s t y um ierając (w r. 1138) podzielił

państw o między pięciu synów, i odtąd P olska przestaje być wielkiem państw em . W skutek rozrodzenia się książąt P ia ­ stow skich, ro zp ad a się n a coraz w iększą ilość dzielnic, udzielnych księstw. P ostano w ił w praw dzie Krzywousty, że najstarszy książę z ro d u P iastów m a spraw ow ać zw ierzchni- czą w ładzę n ad wszystkiem i dzielnicam i, ale ten jego nakaz nie długo się utrzym ał.

Nieszczęśliwe to były czasy. N ajeżdżał Polskę cesarz niem iecki, pustoszyli pogańscy P rusacy, a już najsroższe klęski zadali Polsce Mongołowie, kilkakrotnie szerząc znisz­ czenie i pożogę, i m nóstw o ludzi uprow adzając w niewolę. Żebyż to tylko nieprzyjaciel zew nętrzny trap ił polskie kraje, toć łatwiej byłoby m u się obronić — ale do zniszcze­ nia kraju przyczyniali się wiele ci książęta, co n ad pojedyń- czemi dzielnicami panow ali, prow adząc m iędzy sobą b ra to ­ bójcze wojny.

W tych czasach ciężkich jed y n a pom oc płynęła z religii katolickiej. Bóg dał Polsce wielkich biskupów, a w śród nich jaśn ieją niepospolitym um ysłem , sercem gorejącem miłością bożą i w iarą, biskupi krakowscy. Najw iększą ozdobą Ojczyzny naszej w tym czasie, to cały zastęp Świętych Pańskich, którzy do dziś dnia są wielkimi p atro n am i Polski przed Bogiem. Święty Jacek, Czesław, św ięta K unegunda, Jolanta,

(7)

przyczy-•stała się dźwignią i podw aliną naszej historyi. Bez tej wiary, b ez oświaty, którą szerzyli biskupi i zakony, nie p rzetrw ali­ byśm y tylu klęsk, które spadły n a Polskę w XIII wieku.

R ód P iastów wydał odrodzicieli Polski, którzy od n o ­ wili daw ną chw ałę Ojczyzny. W ł a d y s ł a w Ł o k ie t e k m ałe m iał i drob ne ciało, ale duszę w ielką, wolę nieugiętą i n ie ­ spożytą w ytrwałość. Po długich tru d ac h i wysiłkach, zjedno­ czył Łokietek Polskę, przez blisko dwa wieki ro zp ad n iętą n a drobne księztw a; przyw rócił daw ne królestw o, a n ad w iększą częścią zjednoczonej ziemi polskiej ro zpostarł op ie­ kuńcze skrzydła orzeł biały. Ł okietek, to przedew szystkiem b o h a te r wierzący w siłę o ręża; szczęk bron i też praw ie nie ustaw ał, a król ten świeżo zjednoczonej Polski wiódł raz po raz hartow ne rycerstw o do walk. Nieprzyjaciele z którym i bojow ał Łokietek byli potężni, siły n aro d u coraz bardziej słabły. Syn Łokietka, ostatni król z rodziny P iastów , K a z i ­

mierz W ie lk i, nie na orężu zakładał wielkość zjednoczonej

Polski. T en król Salom onowej m ądrości, potrafił zespolić siły całego n aro d u do olbrzymiej z tysiącznych ogniw złożo­ nej pracy, m nożącej naukę i dobrobyt. „Król chłopków 11 szan o w ał pracow ite ręce chłopskie, bo one zamieniały obszary jało w ej ziemi w urodzajne niwy, w ydające bujny plon. Mó­ wim y o Kazimierzu, że zastał Polskę drew nianą, a zostaw ił m urow aną — i tak też było. W ielkie budow le są najlepszą szkołą rzem iosł, bo wiele to i ja k różnych rzem iosł potrzeba clo w zniesienia w spaniałych gmachów. Dzisiaj, po tylu p rz e­ w rotach, widzimy jeszcze stare w arow ne zamki, zbudow ane przez K azim ierza W ielkiego. Ich silne m ury dotąd u rąg ają czasow i. Wielki król budow ał o bronne zamczyska, by strze­ gły Ojczyznę przed nieprzyjacielem , krzewił naukę, stanow ił m ądre praw a, i przyczynił się do rozkw itu rolnictw a, p rz e­ mysłu i handlu. Ale pam iętał n a piękne słow a psalm isty P ańskiego: „Jeśli P an nie zbuduje dom u, próżno pracow ali, którzy go budują" —• i rozpoczął W ielki król dzieło swoje od św iątyń. Do dziś dnia, we wszystkich częściach Polski, istnieją s ta re kościoły, w zniesione ręką K azim ierza, i ja k przed w ie­ kam i, tak i teraz, rozbrzm iew a w nich chw ała boża! O św iata,

(8)

dobrobyt, są wielką siłą każdego społeczeństw a, ale do p o ­ tęgi n aro d u p o trze b a czegoś więcej — pom ocy B o ż e j! W i­ doczne błogosław ieństw o Boże spoczywało n ad p racą Kazi­ m ierza, i nad tem calem pokoleniem , n ad którem p a n o w a ł król-g ospodarz i praw odaw ca.

Kazimierz nie zostaw ił syn a; koronę polską otrzym ał po nim możny król w ęgierski L u d w i k I. Nie m iał on tego serca dla P olsk i, co p o przed ni m onarchow ie, a przecież, osoba jego m a wielkie znaczenie w dziejach naszych. Ludw ik m iał tylko córki; najm łodsza z nich Ja d w iga, po śm ierci ojcowskiej odziedziczyła tron. Młoda królow a należy do n a j­ dostojniejszych postaci, noszących polską koronę. Jad w ig a jaśnieje wielkością duszy i świętością ży c ia ; Bóg tylko jed en policzył wszystkie jej czyny m iłosierdzia, te niezliczone łzy, które o tarła nieszczęśliwym . Ludw ik przeznaczył n a m ęża Jadw idze W ilhelm a księcia austryackiego, którego zdobiły piękność i duch rycerski. K rólew na kochała W ilhelm a, a j e ­ dnak złożyła ofiarę z swojej miłości dla szczęścia ludów7.

Jagiełło, w ładnący obszernem i krajam i pań stw a litew sko-

ruskiego, porozum iaw szy się z panam i małopolskim i, ośw iad­ czył się o rękę Jadwigi. R usini będący pod w ładzą w. księcia litewskiego już daw no przyjęli chrzest; ale Jagiełło i Litwini byli poganam i. Jagiełło zaślubiając Jadw igę, nietylko łączył z P olską wielkie kraje litewskie i ruskie, ale n adto zobow iązał się w raz z swoim n aro d em przyjąć w iarę katolicką. P rze d pięciu laty obchodziliśm y pięćsetletnią rocznicę zaślubin Jagiełły z Jadw igą w katedrze krakow skiej, a cztery lata się skończyło, ja k p rzed pięciu wiekami, Jagiełło w tow arzystw ie pan ó w polskich i Franciszkanów krakow skich, u d ał się n a Litw ę i tam w w odach N iem na, głównej rzeki litew skiej, przyjęli chrzest i w iarę katolicką Litwini.

Wielki to je s t rok I 386, nietylko w naszych dziejach ale i w historyi rodu ludzkiego, bo o dtąd P olska łączy się z krajam i litew sko-ruskim i i staje się jed n em z najw iększych p aństw w Europie. Doniosłość roku 1386 nie polega n a tem , że P olska zyskała znaczne obszary z ie m i; ogrom p ań stw a nie daje jeszcze narodow i tytułu do wielkości. C hw ała Polski

(9)

n a tem się głównie opiera, że ludom , które się z nią łączyły, niosła praw dziw ą w iarę i wyższą ośw iatę.

R ó d Jagiellonów panow ał n ad połączoną P o lską i Litwą praw ie dw a wieki. Siedm iu królów z dom u Jagiellońskiego zasiadało n a polskim tronie, a z ich im ionam i łączy się n aj­ św ietniejsza epoka potęgi i w ielkości Ojczyzny. P o d berłem królów Jagiellońskich nietylko P olska rozrosła się w wielkie państw o, sięgające od Bałtyku aż ku M orzu czarnem u, od W arty do D niepru, ale i w jej w ew nętrzny m u stro ju zaszły w ażne zmiany. Już w XIII wieku pow stały w ziem iach po l­ skich liczne osady w iejskie i m iasta po siadające zupełny sam orząd. W śród strasznych napadów M ongołów nietylko opustoszały całe obszary ziemi, ale w yginęła znaczna część ludności, zabrakło pracow itych rąk do upraw y ziemi, a w zni­ szczonych m iastach nie było rzem ieślników i przem ysłow ców . Zaczęła napływ ać do Polski ludność niem iecka. Książęta polscy, a za ich przykładem biskupi i panow ie świeccy, n a ­ daw ali kolonistom niem ieckim w iększe lub m niejsze obszary ziemi, ci właścicielom nadanych gruntów płacili czynsz. Tacy m ieszczanie lub wieśniacy osadnicy, obierali sobie u rzęd n i­ ków, rządzili się w łasnem praw em ; słowem, z wyjątkiem płacenia czynszu posiadali zupełną w olność, a gminy ich stanow iły jakby osobne państw a. W łaściciele z takich osad zakładanych n a swoich gruntach, czerpali znaczne dochody, to też nietylko chłopom niemieckim nadaw ali ziemię do za­ kładania wolnych osad, ale i polskim. W XIV i XV wieku spotykam y n a ziem iach polskich liczne m iasta i wsie, bo g a­ tych wolnych m ieszczan i chłopów. Obok nich żyły n a zie­ m iach polskich zastępy szlachty, rycerstw o. Niektórzy z tej szlachty doszli do p o siadania wielkich m ajątków ziemskich i stali się tak potężni, iż dziedzicznie w swoim rod zie p ia­ stowali wysokie u rzędy; zwali się pospolicie baronam i. Tacy m agnaci żyli we wszystkich ziemiach polskich, ale najwięcej ich było w M ałopolsce; oni też posiedli najw iększe znaczenie w kraju. Za p an ow ania dw óch pierw szych królów z ro d u Jagiellonów : W ładysław a Jagiełły i W ładysław a W arneńczyka, ani m ieszczanie ani szlachta, a tem bardziej chłopi, nie mieli żadnego w pływ u n a spraw y państw a. Ile razy król chciał

(10)

wydać praw o, nałożyć podatki, lub jakiekolw iek po stan o w ie­ nie, wzywał wszystkich biskupów i wysokich dostojników świeckich n a zjazd, i dopiero za ich rad ą i zezwoleniem w ydaw ał odpow iednie rozporządzenia. A m usicie to sobie pam iętać, że ci biskupi i świeccy panow ie, to byli ludzie b ardzo m ądrzy, był w nich m ajestat wielki, płynący z rozum u i h artu duszy. W tej radzie pierw szych Jagiellonów świeci n ad wszystkich potęgą rozum u i wielkością duszy biskup krakow ski i kardynał, Zbigniew Oleśnicki.

W drugiej połowie XV wieku, m ożnow ładcy tra c ą swoje daw ne znaczenie. S zlachta czuła się pokrzyw dzoną: o na p ła­ ciła podatki, ona przelew ała krew n a polach bitew, główny ciężar obow iązków spoczywał n a rycerstw ie, które składało daninę z m ienia i krwi. Szlachta nie chciała ulegać uchw a­ łom , które panow ie wydawali n a zjazdach, zaprag nęła sam a stanow ić p raw a, n akładać w razie potrzeby podatki. I oto

za Kazim ierza J a g ie llo ń c z y k a zaczynają się zbierać zgro­

m adzenia szlacheckie po w ojew ództw ach i ziem iach, n a które dzieliła się P olska, a nareszcie szlachta w ybiera posłów, którzy jako przedstaw iciele ziem i w ojew ództw zbierają się w pew nem oznaczonem m iejscu (zwykle w Piotrkow ie). Takie zgrom adzenie nazyw a się Sejmem.

Z początku Sejmy zbierają się n a mocy zwyczaju, ale na sam ym początku XVI wieku, za panow ania króla A l e ­

ksandra, wyszło takie praw o, że król nie m oże nic p o sta ­

naw iać bez woli i zezwolenia Sejm u.

W idzicie ja k a to w ażna zaszła zm iana, teraz Sejm je st najw yższą w ładzą w Polsce. O dtąd co d w a lata zjeżdżają się posłow ie z w ojew ództw i ziem, decydują o wszystkich ważniejszych spraw ach i w ydają uchwały, czyli tak zw ane konstytucye sejm owe. Za p an ow ania dwóch ostatnich królów z ro d u Jagiellonów w Sejm ie biorą udział tylko posłowie ziem polskich — „K orony“, n a Litwie szlachta niem a jeszcze żadnego znaczenia; tam potężni m agnaci, pochodzący z ksią­ żęcych rodów , dzierżą w ładzę. Ci posłow ie polscy co brali udział w Sejm ach za ostatniego Jagiellona, Z y g m u n t a

A ugusta, byli to ludzie światli, miłujący kraj, i ustanow ili

(11)

szczegółow o opow iadać, jakie to reform y, dążące do p o d n ie­ sienia potęgi państw a, usiłowały przeprow adzić S ejm y; p o ­ wiem tylko ogólnie, że to Sejm y powiększyły dochody skarbu p ań stw a , i przyczyniły się w pew nej m ierze do utw orzenia stałego wojska (wojsko kwarciane).

N ajw ażniejszem dziełem szlachty polskiej, do którego w znacznej części m ądrością sw oją przyczynił się Zygm unt A ugust, to była „ U n i a “, zupełne połączenie Litwy z Polską. P oniew aż to połączenie nastąpiło n a Sejm ie w Lublinie roku 1569, więc w historyi m a ono nazw ę „ U n i i L u b e l s k i e j 11. D otychczas połączenie Litwy z Polską polegało n a tein, że królow ie polscy z rodu Jagiellonów byli zwykle W ielkimi K siążętam i Litwy, a więc tylko osoba jednego m onarchy w iązała z sobą dw a kraje, zresztą oba pań stw a miały osobny rz ą d i osobne praw a. O dtąd posłow ie, w ybierani przez szla­ chtę ziem litewsko - ruskich i polskich, zasiadali w jednym sejm ie, który wydawał postanow ienia dla Avszvstkich ziem Polski i Litwy. Aż do końca istnienia Rzeczypospolitej sejm wspólny je st jednym z najw ażniejszych węzłów wiążących wszystkie jej kraje.

Już n a schyłku XVI wieku widzimy, że Sejm nie sp eł­ n ia w zupełności swego zadania względem państw a. W XVII w ieku szlachta polska m iała podniosłe serca, ale przytem b łęd n e pojęcia o wolności. D obra je s t w olność, ale bez sil­ nego rz ąd u i poszanow ania p raw a m usi zamienić się w a n a r­ chię, w swawolę. Z baw ienną je s t w olność, k tó ra otw iera szerokie pole do zasługi, do czynów dobrych i pożytecznych, ale straszna, jeźli w śród niej niem a ham ulca i kary dla złych i przew rotnych. W olność d o b r e g o , ożywia i um acnia n a ­ ród, wolność z ł e g o , prędzej czy później podkopuje siłę n a ro d u i sprow adza jego upadek. Sejm y XVII wieku ogra­ niczały coraz bardziej w ładzę królów, nie um iały pogodzić w ol­ ności z silnym rządem , któryby m iał dostateczną siłę i powagę, aby strzedz bezpieczeństw a i całości państw a. Była jeszcze in n a przyczyna słabości sejm ów. W szystkie ziemie, w chodzące w skład Rzeczypospolitej, uw ażały się za wielki związek, którego każda część tw orzyła pew ną sam oistną całość. P o ­ słow ie w ybrani przez szlachtę, przybywający n a sejm, nie

(12)

uw ażali się za przedstaw icieli c a ł e g o n a ro d u , ale tylko sw oich ziem. Było to bardzo złe, bo tacy poshwvie mniej dbali o wydanie praw , które były zbaw ienne dla całej R ze­ czypospolitej, a przedew szystkiem dom agali się uchw ał, ko­ rzystnych dla swoich ziem, wojew ództw. Posłow ie zresztą nie mogli głosować ani nic działać w edług swoich przekonań, bo szlachta po w ojew ództw ach wysyłając ich n a Sejm , d a­ w ała im n a piśm ie polecenie (instrukcyę), czego m ają się n a

Sejmie dom agać, a n a jakie uchw ały nie pozw alać. W yobraź­ cie sobie posłów przybyw ających n a Sejm z rozm aitem i żą­ daniam i różnych ziem, a zrozum iecie, że było n iepo do bień­ stwem , a przynajm niej bardzo tru d n o , przyprow adzić tych posłów do pew nej zgody. Z początku posłow ie jednego lub więcej w ojew ództw niezgadzających się n a pew ną uchw ałę, opuszczali Sejm, nie uznając jego postanow ienia dla swoich ziem za obow iązujące; inne w ojew ództw a, które zgadzały się n a uchw ałę, wykonywały ją, postanow ienia więc sejm ow e m iały przynajm niej znaczenie dla większości ziem R zeczy­ pospolitej. Później znaczenie sejm ów zupełnie upada. W um y­ słach szlachty ugruntow ało się z czasem to przekonananie, że tylko tak a uchw ała czyli konstytucya sejm ow a m a zn a­ czenie, n a k tó rą zgodzili się posłow ie w s z y s t k i c h ziem ; Sejm decyduje nie większością lecz jednom yślnością. Jeden poseł pew nego w ojew ództw a, jeżeli nie zgadzał się n a jakieś praw o, opuszczał Sejm, a wtedy nietylko to praw o nie m iało żadnego znaczenia, ale i cały Sejm nie prow adził dalej swoich obrad. P rzez sto lat z górą, szczególniej w pierw szej p o ło ­ wie XVIII wieku, często bardzo jed en z posłów za pom ocą nie pozw alam , „liberum veto11, zrywał Sejm.

W Rzeczypospolitej najw yższą w ładzą był S ejm ; p o ­ myślcie tylko, jaki to nieład m usiał pow stać, gdy sejmy nie odbywały się: nie m iał kto praw stanow ić, myśleć o obronie Ojczyzny.

P rzodkow ie nasi sądzili, że takie tylko praw o m oże obowiązywać wszystkich, n a które się wszyscy zgodzili; by­ łoby to bardzo pięknie, gdyby wszyscy byli święci, ależ sami to wiecie, że obok dobrych są p rzew rotni i nierozum ni, a tacy ludzie przez nierozum lub złość nie dopuszczą do zgody.

(13)

W idzicie w ięc, że błędne pojęcia rozrosły się w gło­ w ach szlachty; ale dopóki w sercach jej płonął duch chrze­ ścijański i m iłość Ojczyzny, P olska jaśn iała blaskiem chwały. Szlachta polska w XVII wieku m imo swych błędów przedstaw ia jeszcze w spaniały obraz, stać ją jeszcze n a w iel­ kie zwycięstwa. W roku 1605 Jan Karol Chodkiewicz, m ając zaledwie 4.000 żołnierza, zgrom ił 14.000 arm ię szw edzką, k tórą dow odził Karol IX, król szwedzki, 9.000 szw edów p o ­ legło, zdobyto 60 chorągw i i 20 dział. Sławny b o h ater S ta ­ nisław Żółkiewski z 6.000 wojskiem rzucił się n a 48.000 arm ię szwedzko - m oskiew ską i rozbił ją praw ie ze szczętem pod Kłuszynem roku 1610. P otężny sułtan turecki Osm an postanow ił zdobyć całą Polskę i wyruszył na jej podbój z 300.000 wojskiem. Stanęły zbrojne hufce polskie i Kozacy, a Karol Chodkiewicz objął dow ództw o n ad 72.000 a r m ią ; hetm an założył zbrojny obóz pod Chociinem. Przez cały m ie­ siąc olbrzym ia arm ia tureck a przypuszczała gw ałtow ne szturm y n a obóz, a przecież m ężne rycerstw o stawiło czoło olbrzy­ miej potędze tureckiej. Zwycięstwo pod Chocimem uratow ało nietylko Polskę, ale i chrześcijańską E uropę od klęsk i dzi­ kości w ojsk tureckich. Dotychczas nieprzyjaciele zew nętrzni pustoszyli kresow e ziemie Rzeczypospolitej, ale w roku 1655 Karol Gustaw, król szwedzki, opanow ał całą Polskę i Litw ę i zdaw ało się już, że dla Ojczyzny nie m a ratunku. A p rz e­ cież m iłosierdzie Boże spłynęło na Polskę, a w yjednała je naszem u narodow i przeczysta M atka Zbaw iciela: kiedy wszy­

scy korzyli się p rz ed szwedem , ksiądz Augustyn Kordecki, p rz eo r OO. P aulinów nie chciał najeźdźcom p o d d ać Czę­ stochow y; 9.000 szw edów szturm ow ało do twierdzy, a g arstk a szlachty i zakonników odparła zwycięzko nieprzyjaciela. C u­ dow na ob ro na Częstochowy obudziła zapał w narodzie, szla­ chta utw orzyła zbrojny związek „K onfederacyę“ w T yszo­ wcach, i postanow iła walczyć z wrogam i bez w ytchnienia w obronie W iary i Ojczyzny. Na czele zbrojnych oddziałów szlachty stanął jed en z największych naszych bohaterów , Stefan Czarniecki. Błogosławił Bóg naszem u orężowi, b itn e rycerstw o wyswobodziło Polskę od Szwedów, Moskali i księ­ cia siedm iogrodzkiego Jerzego Rakoczego.

(14)

O statnim przedstaw icielem chw ały oręża polskiego je st

Jan Sobieski, najprzód h etm an wielki koronny a później

król Jan III. W alka z niew iernym i była hasłem jego życia. Już jak o hetm an uderzył Sobieski na potężny obóz turecki pod Chocimem w roku 1G73 i odniósł jed n o z najśw ietniej­ szych zw ycięstw ; blisko 20.000 T urków padło n a p ob ojo­ wisku, lub utonęło w D n ie strz e ; rycerstw o polskie zdobyło 06 chorągw i i 120 arm a t tureckich. Był to wielki pogrom T urków , potężnych w rogów Polski i chrześcijaństw a. Do dziś dnia kościół katolicki w Polsce obchodzi corocznie 10 P a ­ ździernika, pam iątkę wielkiego zwycięztwa Sobieskiego nad Turcyą.

W końcu XVII wieku 1683 roku, sułtan turecki M oha- m et IV w ypraw ił potężną 200.000 armię, pod dow ództw em wielkiego wezyra K ara Mustafy do krajów austryackich. W ojska tureckie obiegły W iedeń. C esarz Leopold I. opuścił stolicę, a garstka w ojska chrześcijańskiego pod dow ództw em hrabiego R udigera S tahrem b erga staw iała rozpaczliwy o pór przem agającym w ojskom bisurm ańskim . Zdaw ało się, że W ie­ deń w padnie w ręce nieprzyjaciół a T urcy rozniosą pożogę i zniszczenie po Niem czech. Cesarz przerażony w ypraw ia posłów do Sobieskiego i błaga naszego króla o pom oc. Jan III zebraw szy 34.000 doborow ego rycerstw a, staje po d W ie­ dniem. i jak o najwyższy w ódz obejm uje kom endę n ad całą chrześcijańską arm ią ; 12 W rześnia 1683 r. zaw rzała wielka bitw a pod W iedniem , 200 000 arm ia turecka poniosła sro ­ m otną klęskę, a ja z d a polska, k tóra najwięcej przyczyniła się do zwycięztwa, w obliczu całego św iata okryła się n ie­ śm iertelną sławą.

W ielki W ezyr uciekając z pola bitwy, gdy się p rzesia­ dał z jednego konia n a drugi, zgubił strzemię. Król Sobieski posłał to strzem ię do K rakow a swej żonie, Maryi Kazimierze, n a znak odniesionego zwycięztwa. W isi to strzem ię jak o vo­ tum n a ołtarzu w katedrze n a W aw elu, u stóp cudow nego P a n a Jezusa, jako św iadectw o przelanej krwi i tylu zwy- cięztw, które rycerstw o nasze odniosło broniąc Polski i ca­ łego chrześcijaństw a. Nie bez przyczyny zw ano Polskę p rz ed ­ m urzem chrześcijaństw a.

(15)

Były błędy w naszej przeszłości, ale widzicie, że była i wielka m oc dobrego. Szlachta polska w XVII wieku zdolną była do ofiar, pośw ięceń, wielkich zw ycięztw; duch chrze­ ścijański, rycerski, ro zp iera piersi naszego rycerstw a. Czy­ tajcie poetów XVII w ieku a przekonacie się, jak oni wysoko pojm ują posłannictw o Polski, k tó rą Bóg pow ołał do szerze­ nia cywilizacyi n a w schodzie i walki z dziczą tatarską, tu ­ recką i m oskiewską. Pokażcie mi w współczesnej E uropie m ężów tak potężnego ducha ja k : Chodkiewicz, Żółkiewski, Czarniecki, Jan Sobieski! Nie przeczę — byli w innych k ra­ ja c h genialni politycy i w odzow ie, ale któryż z nich jaśnieje

tak ą podniosłością uczuć patryotycznych i sum ieniem chrze- ścijańskiem jak nasi bohaterow ie. S zlachetna roślina n a j a ­ łowym gruncie nie zejdzie, tacy ludzie mogli w yróść tylko w śród narodu, w którym obok błędów tkwiły niepow szednie cnoty.

W ypraw a w iedeńska była ostatnim odbłyskiem ducha rycerskiego, który w ytw arzał w narodzie m ężne serca i dzielne ch araktery ; przyszły czasy, stanow iące najsm utniejszą kartę naszych dziejów. W pierw szej połow ie zeszłego wieku, za pano w an ia królów z rodziny Saskiej, szlachta tytułow ała się jeszcze rycerstw em ; ale jakież to było rycerstw o, którego nikt nie w idział n a polu w alki? I w tym czasie byli ludzie wyższej w artości, ale w m asach szlachty przygasły umysły, obniżyły się serca.

U granic Polski w zrastają w potęgę sąsiednie państw a, ich m onarchow ie p o siadają bogate skarby, wielkie, wyćwi­ czone wojska. W obec tych potężnych sąsiadów P olska była bezbronną. Już wiemy o tem , że najw yższą w ładzę w Polsce m iał sejm, ale c ó ż ! za A ugusta II jedenaście sejm ów ze r­ w ano za pom ocą „liberum veto“, a za za A ugusta III, który przecież 28 lat panow ał (1735 — 1763) oprócz jednego, w szyst­ kie sejmy zerw ano. Któż m iał tedy stanow ić praw a, uchw alać podatki, starać się o utrzym anie, w danym razie pow iększe­ nie w ojska? P olska była bez rządu, bez podatków , bez armii. N ajstraszniejszym objaw em , który odbierał Polsce wszelką m oc do oporu w obec nieprzyjaciela, czynił nieudolną do podjęcia walki, to była zniewieściałość, co niby sen ujęła szlachtę czasów Saskich. R dzew iały zbroje przodków , ale

(16)

w śró d nieustannych biesiad i zabaw lśniły się olbrzymie kie­ lichy i puhary.

Jak każdy człowiek, tak i n aró d bez wysiłku umysłu i w o li, bez pracy nie zdobędzie ani n a u k i, ani cnót. R zecz­ pospolita nasza stała w XVII stuleciu, św iatłem , m ęztw em i cnotą obyw atelską, w XVIII wieku przygasły te przymioty, a P olska stała się łupem nieprzyjaciół.

W chwili największego ro zstroju i osłabienia Polski, w zrosła siła i znaczenie dwóch sąsiednich państw Rosyi i P rus, a potęga ta stała się tem groźniejszą, gdy w ładzę m onarszą objęły takie o so b isto ści, jak Fryderyk II i K atarzyna II.

G arow a rosyjska K atarzyna i król p r u s k i, Fryderyk II, byli sobie pokrew ni duchem . K atarzyna o bdarzona potężnym um ysłem , z ro ztropnością i przenikliw ością potrafiła wynaleźć odpow iednie środki dla dopięcia celów sw o ic h ; b)da to ko­ b ieta strasz n a, bo zła, p rzew rotna i zepsuta. W sercu tej m o n a rc h in i, najbystrzejsze oko nie dostrzeże drgnięcia szla­ chetniejszych uczuć. K atarzyna nie m iała miłości dla narodu, n ad którym pan o w ała, nie kochała jedynego sy n a ; jej serce ro z p ie rała tylko niepoham ow ana żądza w ładzy i panow ania. R o zp u stn a i mściwa, przedew szystkiem niedościgniona w fał­ szu i obłudzie, um iała im peratorow a rosyjska w razie p o ­ trzeby doskonale ukryć swoje uczucia i zamiary.

F ryderyk II, król p r u s k i, potęgą um ysłu dorów nyw ał Katarzynie, a był rów nie zły i przew rotny jak ona. Wielki w ódz i m istrz w sztuce w ojennej, potrafił Fryderyk z n ie­ posp o litą m ądrością rządzić sw ojem stosunkow o niewielkiem państw em . Tacy ludzie, jak K atarzyna i Fryderyk, mieli bystre pojm ow anie i poznaw anie wielu rzeczy; to praw da, ale jak wszyscy ludzie p rz e w ro tn i, zatracili w sobie tę w ła­ dzę, że tak pow iem zmysł duszy do pojm ow ania i p o ­ znaw ania p raw a Bożego, które nietylko objaw ione nam jest w E w angielii, ale poniekąd wyryte w sum ieniu każdego czło­ wieka. Dla nich dobre i złe nie istniało, nie odczuwali zbro­ d n i, skoro spełnienie jej przynosiło korzyści. N ajw iększa k ara boża na ziemi objaw ia się n a tych ludziach, w których gaśnie w ew nętrzne przyrodzone światło duszy, milknie głos

(17)

budzący w nas poczucie złego i d obrego; sum ienie przestaje działać.

Takich ludzi wiek XVIII wydał dosyć, a pierw sze m iej­ sce w śród nich zajm ują Fryderyk i K atarzyna. Jak jed en tak i druga przeniknięci duchem zaborczym, z chciw ością i p rz e­ zornością dążyli do rozszerzenia, czyli jak w tenczas się m ó­ wiło, do zaokrąglenia granic państw a. Tacy m onarchow ie byli szczególniej groźni dla P olsk i, nie posiadającej odpow ie­ dnich sił do odparcia nieprzyjaciela.

Za p anow ania A ugusta III znaleźli się w Polsce dwaj niepospolici ludzie, książęta C zartoryscy Michał i August, którzy przez podniesienie oświaty, przez reform y, dążąc do utw o rzen ia silniejszego rządu, usiłowali podnieść n aró d z u p a d k u ; ale tru d n e to było bardzo zadanie do spełnienia. Z arów no m ożnow ładzcy ja k i większa część szlachty nie o d ­ czuwali poniżenia, w jakiem Ojczyzna się znajdow ała, nie pojm ow ali grożących jej niebezpieczeństw . C zartoryscy nie znajdow ali w narodzie ludzi gotowych do pop arcia swoich p la n ó w ; z małej tylko stosunkow o garstki patryotów u tw o ­ rzyli stronnictw o dążące do od rodzenia Ojczyzny. N ieprzy­ jaciele Rzeczypospolitej najwięcej się obaw iali tego, aby P o l­

ska nie dźw ignęła się z swej niemocy.

K atarzyna i Fryderyk II zawarli z sobą tajny układ, w którym ośw iadczają, iż nie zezwolą n a żadne odmiany, dążące do utw orzenia silniejszego rząd u w P o ls c e ; oni p ra ­ gnęli utrzym ać n aró d polski w ciemnocie i bezrządzie, bo w takim tylko razie mogli spełnić swe haniebne zamysły, zabrać obszerne kraje Rzeczypospolitej.

Zaledwie A ugust III zam knął oczy, R osya i P rusy p o ­ stanow iły osadzić na tronie polskim takiego człowieka, k tó ­ ryby zaw dzięczając im swoje wyniesienie, w sojuszu z nimi w idział główną p odporę swej władzy. Stanisław A u g u s t

P o n ia to w s k i przy pom ocy w ojsk rosyjskich, osiągnął polską

koronę. O grom na większość szlachty i m ożnow ładzców z nie­ naw iścią p atrzała na w ybór S tanisław a, a przecież naród, rozdzielony na stronnictw a, bez ducha wojennego, który znikł w śród zabaw i wczasów Saskich, m usiał przyjąć z rąk Moskwy kró la, który w stępow ał n a stopnie przesław nego

(18)

tro n u R zeczypospolitej, bez zasług, m ając za sobą przeszłość dw uznaczną.

Stanisław A ugust Poniatow ski p o siad ał um ysł jasn y i bystry, niepospolite w y k ształcenie; w czasie podróży odby­ tej w m ło d o śc i, p oznał w ybitnych ludzi współczesnej E uropy i politykę potężnych państw . Bliskimi krewnym i P o n ia to ­ wskiego, byli ludzie potężnego um ysłu i w pływ u, książęta C zartoryscy Michał i A u g u s t; p o d ich kierunkiem p o zn ał S tanisław w ew nętrzny stan Ojczyzny i w idział dobrze, iż P olska bez ważnych reform dłużej istnieć nie może. P o n ia ­ tow ski m iał niepospolity rozum, pojm ow ał obowiązki m o n ar­ sze, były w jego sercu uczucia szlachetne — cenne to są przymioty, lecz nie w ystarczające do spełnienia olbrzym iego zadan ia, do którego ówczesny król polski był powołany. W czasach ustalonego p o rz ąd k u , w państw ie posiadającem u g ru n to w an ą potęgę, mógłby był Stanisław A ugust oddać wielkie usługi narodow i — lecz epoka, w której p anow ał P o ­ n iato w sk i, była tak pełną grozy, tak jed y n ą w swoim ro ­ dzaju, że p otrzebow ała m onarchy wyjątkowych przym iotów , a tych ostatn i król polski nie posiadał.

W ysokie zdolności m ają zapew ne wielkie znaczenie, ale bez innych przym iotów w artość ich je s t zawsze w ątpliw a. Bez e n e rg ii, bez męzkiej o d w a g i, bez tego h artu duszy, zdolnej w danym razie do ofiar i pośw ięceń, n a nie się nie zda rozum i najlepsze chęci.

Stanisław A ugust miękkiego charakteru, zniewieściały, bez silnej w o li, zawsze chwiejny, snuł coraz to now e plany w swym umyśle, lecz nie m iał dosyć mocy do ich w ykona­ nia. N iezaw odnie tru d n e było bardzo położenie P o n ia to ­ wskiego, ale w łaśnie w tych nieszczęśliwych czasach, on, jak o k ró l, pow ołany był strzedz godności i honoru tej pol­ skiej korony, k tó ra spoczyw ała n a skroniach tylu wielkich i zacnych m onarchów . S tanisław był m arnotraw cą, nie wy­ starczały m u wcale dostatnie dochody, dlatego kilkakrotnie zaciągał d łu g i, które R zeczpospolita m usiała płacić. P raw d a, że król znaczne nieraz sumy w ydaw ał n a cele użytku p ub li­ cznego, ale wiele też grosza poszło n a rzeczy niegodne, lub zgoła zbyteczne. Ze sm utkiem , zgrozą, musimy powiedzieć,

(19)

że P oniatow ski otrzym ywał rozm aitem i czasy sumy p ien ię­ żne od carowej Katarzyny. Czyż on nie wiedział, za co m u płacono ? Mógłże taki król zachow ać godność i niezaw isłość w obec Moskwy ? Nie pow iadam , że w m ocy Poniatow skiego było zachować Polskę od upadku, ale od niego zależało o ca­ lić h onor m ajestatu królew skiego. Nie zapom inajm y nigdy, że godność i zacność m oralna je st w ielką siłą społeczną, ona daje człowiekowi odwagę, powiedzm y, ona budzi ufność i poszanow anie.

Stanisław wielkością duszy, poczuciem godności m o n a r­ szej, przyczyniłby był Polsce niem ało siły; a jeżeliby nie u ra ­ tow ał jej od up adku, to świeciłby współczesnym i następnym pokoleniom , jako król męzkiego serca i dzielnego ducha. Jeden z historyków p o w iad a , że S tanisław a A ugusta „nie m ożna ani chwalić, ani ganić, bez ciągłych zastrzeżeń. “ Cóż w a rt człowiek pryw atny, o którym nie m ożna m ówić bez ciągłych zastrzeżeń — a cóż dopiero król! który steruje naw ą państw a.

Trzydzieści lat zasiadał Stanisław A ugust n a polskim tronie, z jego im ieniem wiąże się o statnia epoka istnienia R zeczypospolitej. T en okres dziejów naszych obfituje w tak w strząsające w y pad ki, jakich nie spotykam y nietylko w n a ­ szej h is to ry i, ale i w dziejach ro d u ludzkiego ! . . . O statnie lata istnienia państw a polskiego, tw orzą obraz im p o n u jący : p rzed staw ia on z jed n ej strony n aró d usiłujący zrzucić p ęta niemocy, z drugiej przem oc ościennych m onarchów , którzy skazują R zeczpospolitą n a zagładę, i p rag n ą zniszczyć b u jn e życie, rozw ijające się w narodzie.

Z araz po śm ierci A ugusta III, książęta Czartoryscy nie m ogąc liczyć n a poparcie większości n aro d u , sprzymierzyli się z carow ą rosyjską, i przy jej pom ocy przeprow adzili w a­ żne reform y n a sejm ie konwokacyjnym, które podniosły siłę rządu i zwiększyły dochody skarbu. Czartoryscy gorąco m i­ łowali o jczy z n ę; byli to mężowie niepospolitego rozum u i czystego charakteru, ale popełnili ten błąd : iż dla p rz e p ro ­ w adzenia pożytecznych reform , wzywali obcej pomocy.

K atarzyna II do czasu sprzyjała C zartoryskim , skoro je d n a k spostrzegła, że oni przez dalsze odm iany chcieli

(20)

nić Polskę silnem i rządnem państw em , natychm iast zw ró ­ ciła się przeciw nim. I nietylko carow a nie pozw oliła n a przeprow adzenie dalszych reform , ale spraw iła to, że już istniejące zbaw ienne zmiany zostały zniesione. M ożnowładcy i m assy szlachty żyły w daw nem zaślepieniu, a P olska p o ­ została dalej b ezbronna w obec Moskwy. Im p eratorow a ro ­ syjska sądziła, że w bezsilnej Polsce n a w szystko się m oże odważyć. Kiedy w roku 1767 zebrał się Sejm nadzwyczajny w W arszaw ie, zażądała ona przez posła swego R epnina, aby n aró d uznał ją za opiekunkę „gw arantkę" wszystkich praw Rzeczypospolitej. Bez zezw olenia carowej nie m ógł o dtąd Sejm w ydaw ać uchw ał, zm ieniających w czem kolwiek dotych­ czasowy ustrój państw a. Przeciw takiem u żądaniu w ystąpili patryotyczni senatorow ie, m iędzy którym i znajdow ał się K a­ je ta n Sołtyk, biskup krakowski. K atarzyna dopuściła się n ie ­ słychanego gw ałtu: z jej rozkazu żołnierze m oskiewscy, k tó ­ rzy mieli swój obóz na P radze, przedm ieściu W arszaw y,

pochwycili czterech polskich senatorów , którzy następnie zostali wywiezieni w głąb Rosyi do Kaługi. Okrzyk zgrozy i oburzenia w^ydarł się z piersi tysiąców szlachty, odezw ał się daw ny duch ry c e rsk i, który bronił niepodległości Polski.

Z początku niew ielka garstka drobnej szlachty u tw o ­ rzyła zbrojny związek w m iasteczku Barze pod p rzew od ni­ ctwem Józefa Puławskiego. Później do tego związku „Kon- federacyi B arskiej" przystąpiła cała szlachta R zeczypospolitej.

Z aw rzała krw aw a w alka praw ie n a całym obszarze ziem p o lsk ic h ; zajaśniał w narodzie duch bohaterski i p o ­ święcenie. A przecież mimo wielkiego m ęztw a i chlubnych

zwycięztw, w ojska moskiewskie stłumiły zbrojne pow stanie. W tej wojnie, k tó rą podjęła szlachta w obronie w iary i nie­ podległości, nie było jednolitego kierunku, brakło sprężystego rządu, któryby kierow ał rucham i pojedynczych oddziałów zbrojnych. W ojska m oskiewskie w ciągu wojny dopuszczały się strasznych okrucieństw i łupieztw . W tej nieszczęśliwej walce zginęła ogrom na ilość ludności polskiej, wszędzie zgli­ szcza spalonych w si, całe obszary ziemi zamieniły się w p u ­ stkowia. T eraz m ocarze sąsiednich p aństw rzucili się n a b ezb ro n n ą Polskę.

(21)

N ajzaciętszy i najniebezpieczniejszy w róg P o ls k i, F ry ­ d ery k II król p ru sk i, podjął plan jej rozbioru, i korzystając z pom yślnych okoliczności politycznych, potrafił skłonić R o- sy ę i Austryę do oderw ania od R zeczypospolitej jej odw ie­

cznych krajów. Dnia 5 sierpnia 1772 roku podpisały trzy m o carstw a układ, n a mocy którego z bron ią w ręku dzieliły •między siebie ziemie polskie. Eosya zabrała w ojew ództw o

inflanckie, Riałą R uś po rzeki Dźwinę i D niepr; P rusy W a r­ mię i P ru sy królew skie po izekę Noteć z wyjątkiem T o ru ­ n ia i G dańska; A ustrya w iększą część południow ej M ałopol­ ski i R usi C zerw onej, to jest praw ie całą dzisiejszą Galicyą, z w yjątkiem Krakowa. O bszar R zeczypospolitej p rz ed pier­ wszym rozbiorem wynosił 780,000 kilom etrów D , po p ier­ w szym podziale pozostało około 554,000 kilom etrów D , P o l­ s k a więc utraciła kraje, których obszar wynosił 226,000 kilo-

m etrów O . M ocarstw a rozbiorcze miały tyle bezczelności, iż za­ żąd ały o d króla S tanisław a A ugusta, aby zw ołał Sejm, któ­ ryby zatw ierdził zabór pięknych i bogatych krajów polskich, n a d to sejm ten w porozum ieniu z posłam i trzech m ocarstw rozbiorow ych, m iał przeprow adzić dla pozostałych ziem R ze­ czypospolitej odpow iednie zmiany w rządzie. Poniatow ski ■opierał się przez pew ien czas tem u rozkazow i m ocarstw , ale j a k zaw sze tak i tym razem , w końcu uległ, i w ezw ał szla­

c h tę wszystkich w ojew ództw do w yboru posłów.

Było w śród tej szlachty wiele dusz zacnych i praw ych; w dw orkach szlacheckich, w śród ciszy wiejskiej, pękało nieje­ d n o serce z ż a lu , płynęły krw aw e łzy n ad niedolą ojczyzny. Uczucia boleści i rozpaczy w wielkich stanowczych chw i­ la c h nie w y sta rc z a ją , p o trzeba czegoś więcej dla ratow ania,

h o n o ru n a ro d o w e g o , trzeb a rozum u i męzkiej odwagi. Czę­ sto się to u nas niestety do dziś dnia z d a rz a , że dobrzy i rozum ni zachow ują się biernie, zostaw iając wolne pole do d ziałan ia złym i przew rotnym .

S tanęło wielkie pytanie przed narodem szlacheckim: czy u d ać się na S e jm , czy też w strzym ać się od brania w nim udziału ? Znaczna część wybranych posłów nie p rzy ­ była do W a rsza w y , gdzie się odbyw ał sejm. Źle zrobili ci p o sło w ie , bo świętym było obowiązkiem praw ych patryotów

(22)

zasiąść n a ław ach Izby sejm owej, i w obliczu całego św iata niezatw ierdzić za b o ru , założyć p ro test przeciw rabu nk ow i. Z ebrała się nie wielka liczba posłów , 'po większej części n ie­ g o d nych, i oni w nieobecności d obrych, mieli rozstrzygać o losie Ojczyzny. W gronie posłów , którzy przybyli do W a r­ szawy w roku 1773, znalazło się kilku wielkich synów Oj­ czyzny, w śród nich jaśnieje nieśm iertelnym blaskiem im ię

Tadeusza B e jtm a . StanisłaAV A ugust pozw oływ ał posłów clo

W arszaw y n a sejm zwyczajny, wolny, a obrady takiego sejm u m ógł zerw ać jed en poseł przez „liberum v e to “. Z nalazł się zbrodniarz, niegodzien aby go ziem ia św ięta nosiła, A dam P o n iń sk i, który działając w porozum ieniu z M oskwą, u tw o ­ rzył z posłów przybyłych do W arszaw y związek czyli „k o n - federacyę"— i m ianow ał się sam naczelnikiem to je st „m ar­ szałkiem" tego związku.

W ięc nie sejm wolny, zwyczajny, lecz konfederacki m iał się odbyć po d przew odnictw em dwóch m arszałków konfede- racyi, Ponińskiego i Michała R adziw iłła. W iedziano o tem, że sejm w o l n y w ydaw ał uchw ały za jednom yślną zgodą wszystkich posłów, sejm k o n f e d e r a c k i zaś stanow ił w ię­ kszością głosów. Moskwa p ra g n ęła sejm u konfederackiego ,. bo w ie d z ia ła , że większość złych i chwiejnych posłów w yda takie postanow ienia, jakie im nakażą posłow ie m ocarstw ro z ­ biorow ych. Przeciw sejm owi konfederackiem u p ro testo w ał R ejten, dom agał się sejm u wolnego, bo na taki sejm po w o łał król posłów do W arszawy. Dlaczegóż R ejten dom agał się sejm u w olnego? Oto dlatego, bo chciał za pom ocą „liberum v e to “ zerwać obrady sejm u , ochronić historyę n aro d u od tej hańby, źe był Sejm , który zatw ierdził rozbió r Polski. To- „liberum v e to “ , które tyle nieszczęść zgotowało Polsce,, w ustach T adeusza R ejtena miało ocalić h o n o r Ojczyzny. Mimo p ro testu R ejten a odbył się sejm konfederacki, a z kon- federacyą k tórą utw orzył Poniński, złączył się król S tan i­ sław August. Sejm w ybrał komisyę „delegacyę" złożoną z 3 0 osób, k tóra m iała rozpocząć obrady z posłam i trzech p ań stw rozbiorow ych. P o w ybraniu tej delegacyi sejm zawiesił sw oje posiedzenia i m iał się ze b rać , aby w szystkie postanow ienia delegacyj bezw arunkow o zatw ierdzić. P rzez dwa lata

(23)

(1773-•do 1775) delegacya złożona w znacznej części z ludzi p o d e j­ rzanych i nieuczciwych, prow adziła rokow ania z posłam i p ań stw rozbiorow ych. Delegacya uznała i zatw ierdziła zabory trz e c h m ocarstw i uchw aliła p raw a k ard y n aln e, zasadnicze, R zeczypospolitej.

W idzim y z tego krótkiego obrazu, iż pierw sze lata p a ­ now ania S tanisław a A ugusta, obfitują w wielkie klęski i n ie ­ szczęścia O jczyzny, a pam ięć ich jeszcze dziś po stu latach

p rzep ełn ia wielkim sm utkiem nasze serca. P ytam y się m im o- w o li: czyż te nieszczęścia Ojczyzny nie w strząsnęły duszą w spółczesnych p o k o le ń , czy straszna groza tych w ypadków n ie poruszyła um ysłów i sum ień naszych przo d k ó w ? Bóg, kochani w sp ó łb ra c ia , nieraz przez klęski i nieszczęścia koła­ c z e do um ysłów i sum ień pojedyńczych ludzi, i całych n a ­ rodów . I to p o k o le n ie , które żyło w ostatnich latach ze­ szłego w ie k u , poznało palec Boży i jęło się pracy wielkiej ,

aby odrodzić O jczyznę, przyw rócić jej daw ną chwałę. P o pierw szy m rozbiorze zaszła w Polsce wielka godna podziw u zm iana. N aród we wszystkich kierunkach rozw inął wielką działalność. U praw a ziemi tw orzyła główne źródło bogactw a n aro d o w eg o , pracow ity rolnik zbierał obfite plo ny ; płynęły W isłą do G dańska liczne tratw y nałado w an e zbożem p o l- skiem . W szystkie narody, zam ieszkujące najodleglejsze kraje E u r o p y , kupow ały naszą pszenicę i żyto. Polskę nazyw ano spichlerzem Europy. W pierw szej połow ie XVIII w ieku n a ­

ród tak zleniwiał, iż zaniedbał pracę rolną i tru d n o uw ie­ rzyć praw ie, jak m ałą ilość zboża szlachta w tym czasie sp rz ed aw a ła za granicę. P o pierw szym rozbiorze, jakkolw iek P olska u traciła tak żyzne i obszerne kraje, dw adzieścia razy w ięcej zbierała i sprzedaw ała zboża ja k za czasów saskich, kiedy była państw em w ielkiem i p osiad ała nieuszczuplone ziem ie.

Fryderyk II król pruski, n a całej zachodniej granicy Polski założył komory, i od wszystkich płodów surow ych jak z b o ż e , s m o ła , skóry, drzew o, posyłane n a sprzedaż za g ra ­ n icę, lub za tow ary sp row adzane z innych krajów , kazał płacić ogrom ny p o datek „cło“. T en straszny w róg nietylko

(24)

chow ał się król p r u s k i, owszem, obudził w narodzie p rz e d ­ siębiorczość. Można wym ienić cały szereg m agnatów i szla­ c h ty , którzy po pierw szym rozbiorze zakładają w e w szyst­ kich częściach Polski liczne fabryki, w ytw arzające ró żn o ro d n e wyroby. Przem ysł bujnie zakw itnął, nie potrzebow aliśm y wielu tow arów sprow adzać z zagranicy, bośm y potrafili liczne w y­ roby wytwarzać na naszej ziemi. W tym to czasie budzi się- m ieszczaństw o z daw nego upadku i u ś p ie n ia , b u d u ją się i w znoszą zaludnione m iasta; W arszaw a, stolica Polski, d o ­ chodzi do Stu tysięcy ludności. A wiele to ludzi w ykszałco- nych i uczonych pojaw ia się w P o ls c e , którzy w ydają o g ro ­

m ną ilość znakom itych dzieł naukow ych. W arszaw a staje się- ogniskiem ruchu um ysło w eg o , jakiego przedtem P olsk a nie znała. Nie tw ierdzim y, że w tej epoce znikła zupełnie cie­ m nota, owszem, żyły jeszcze stare nałogi, ale po latach d łu ­ giej anarch ii, takie objawy w pew nej części społeczeństw a były nieuniknione. Znaczną część synów Polski przen ik ał duch ożywczy, pod jego wpływem rozszerzał się widnokrąg: m yśli, podniosło uczucie godności narodow ej —

O św iata, dobrobyt, nie m ogą być głównym celem n a ­ r o d u , to są tylko śro d k i, za pom ocą których zdobyw a o n sobie niepodległość i potęgę. Im bardziej rozjaśniał się umysł,, im więcej podnosił się poziom godności n a ro d o w e j, tern dotkliwiej społeczeństw o polskie odczuwało poniżenie Ojczy­ zny. Musiało to boleć patryotów , iż poseł rosyjski w W a r­ szawie AYydawał niem al rozkazy rządow i p o lsk ie m u , że k ró l b ardzo często nie um iał zachow ać m iary i godności w s to ­ sunku do Rosyi. Skoro nadeszła odpow iednia chw ila, p a - tryoci postanow ili wydobyć Ojczyznę z po d władzy i p rz e ­ mocy Moskwy,

K atarzyna II oddaw na snuła plany dążące do zniszcze­ nia p ań stw a tureckiego i teraz właśnie gotow ała się do w ojny z P o rta. Aby wzmocnić swoje siły, zaw arła carow a sojusz, z cesarzem Józefem II. Nim sprzym ierzeńcy rozpoczęli walkę,, sułtan turecki w ypow iedział Rosyi wojnę. Jednocześnie p o d ­ n ió sł swój oręż przeciw ko Moskwie Gustaw III, król szw edzki.

(25)

słać n a pole walki. R osya i A ustrya rozpoczynały w o jn ę, która w każdym razie m ogła być długą i wyczerpującą.

P olska odetchnęła, patryoci postanow ili skorzystać z tej chwili, w której R osya rozpoczęła w o jn ę , zamierzyli przez odpow iednie reform y podnieść potęgę Ojczyzny i zapew nić jej sam oistność wobec Moskwy.

W śród takich okoliczności zebrał się S ejm w W arsza­ wie, dnia 6 października 1788 rok u ; m a on w dziejach P o l­ ski w yjątkow e zn a cze n ie, już dla niezwykle długiego trw a ­ nia , już dla uchw ał które wydał, już w reszcie dlatego, że to ostatni sejm niepodległej R zeczypospolitej. W dniu n astę­ pnym zar¥iązano kon fed eracy ą, której m arszałkam i zostali w y b ra n i: Stanisław M ałachowski i książę Kazimierz Sapieha. Sejm czteroletni czyli w ielki, był więc sejm em konfedera- ckim, Już wiemy o tem, że n a sejm ie w olnym , zwyczajnym, takie tylko uchw ały były praw om ocne, n a które zgadzali się wszyscy posłow ie, jednom yślność p otrzebną była do wszelkich postanow ień. N a sejmie konfederackim stanow iono p raw a większością głosów : zatem je d e n , a naw et i kilku posłów nie m ogło zerw ać obrad sejm owych.

W skazyw ałem j u ż , iż po pierw szym rozbiorze naród coraz więcej odczuw ał poniżenie i słabość Ojczyzny; p ra ­ gnienie podniesienia jej potęgi staw ało się coraz pow szech­ niejsze. Sejmiki, w ybierające posłów n a sejm do W arszaw y roku 1788, dom agały się pow iększenia siły zbrojnej. Myśl utw orzenia potężnej arm ii i zasobnego skarbu tkw iła w u sp o ­ sobieniu ogółu.

W dziejach sejm u czteroletniego pam iętny je s t dzień 20 października 1788 roku. Na w niosek wojew ody sierad z­ kiego, W alewskiego, sejm bez rozpraw , jednom yślnym okrzy­ kiem „zgoda!" w ydał uchw ałę, k tóra stanow iła podniesienie liczby wojsk R zeczypospolitej do 100,000.

P o lska w końcu XVIII wieku m iała dostateczną ilość ludzi do utw orzenia stutysięcznej armii, obrachow ania p o k a­ zują, że było w Rzeczypospolitej w śród szlachty i m

(26)

ieszczan-stvva 180,000 ludzi zdolnych do oręża. Dla utw orzenia i zo r­ ganizow ania arm ii potrzebne były znaczne pieniądze , a te mogły tylko w płynąć do skarbu przez ustanow ienie i pobór podatków .

Sejm kilkom a naw rotam i prow adził długie obrady nad wynalezieniem odpow iednich d o ch o d ó w , z którychby w pły­ nęły do skarbu sum y pieniężne, p otrzebn e do utw orzenia i utrzym ania stotysięcznego wojska.

Nie będę W am wyliczał podatków , które uchw alił sejm dla uzbrojenia i utrzym ania armii, ale zwrócę W aszą uw agę n a jed en doniosły fa k t, który najlepiej p o k az u je , ja k wielka zaszła zm iana w um ysłach szlachty. Dotychczas szlachta uchylała się od płacenia p o d a tk ó w , cały ciężar uiszczania ich spad ał n a barki chłopów. Słusznie pow iedziano „że szlach­ cic z m lekiem m atki wyssał zasadę, jako nic daw ać nie p o ­ winien," A jed n ak w tym szlachcicu tak odżyła miłość O j­ czyzny, tak on zapragnął utrzym ania jej n ie p o d le g ło śc i, że nie w ahał zrzec się wiekowego przywileju.

Znakom ity m ó w c a , sejm owy poseł brzesko-litew ski, Matuszewicz, 26 m arca 1789 roku w ystępuje z w nioskiem : „Ofiara w ieczysta stan u rycerskiego Obojga naro dów n a w oj­ sko." Cały sejm z uniesieniem trzykrotnie w oła „zg od a!" •— N a mocy uchw ały sejm owej, szlachta zobow iązuje się z s ta ­ łych i pew nych dochodów jakie przynoszą m ajątki ziemskie, płacić dziesiątą część, — je s t to podatek, który nazyw a się „O fiarą dziesiątego grosza". Od pod atku zwolnieni są nie- nietylko c h ło p i, ale i uboga szlachta , wszyscy właściciele ziem i, którzy siali mniej niż 10 korcy.

Pierw szy to raz od wieków, szlachcic p ostanaw ia płacić stały p o d a te k , pierw szy raz poczuw a się do te g o , że nie- tylko k rw ią ale i m ieniem trze b a ratow ać Ojczyznę i p o d ­ trzym ywać jej siłę. P ra w d a , że z tego pod atk u nie w pły­ nęła do skarbu taka su m a , jakiej się spodziew an o , ale nie pochodziło to z winy szlachty. Ludzi przew rotnych i złych, którzyby ukrywali praw dziw e dochody swoich d ó b r i p o d a ­ wali niższe, było bardzo niewielu. Sejm w ciągu swego istnienia niestrudzony był w obm yślaniu coraz to nowych

(27)

środków , aby dochody skarbu zwiększyć, i dojść do sumy p ie n ię ż n e j, potrzebnej do utw orzenia potężnej armii.

C z t e r d z i e ś c i s i e d m m i l i o n ó w złotych polskich w czasie wojny, t r z y d z i e ś c i d z i e w i ę ć m i l i o n ó w w czasie p o k o ju , p otrzebow ał mieć skarb R zeczy p o sp o litej, a b y utrzym ać stotysięczne wojsko. Czy w skutek podatków w płynęła tak a sum a do skarbu ? Czy pow stało stotysięczne wojsko ? —Odpowiadam y, że nie. Czyż m am y obwiniać w spół­ czesne pokolenie o skąpstw o i m ałoduszność? —■ O d p o w ia­ dam y że nie i stokroć nie! Nie mogę w ara tutaj wskazywać licznych, pow ażnych p rz y czy n , dla których społeczeństw o p o lsk ie , żyjące w końcu XVIII w ieku, nie potrafiło takiej sum y pieniężnej złożyć do sk arb u , któraby dostateczną była do uzbrojenia potężnej armii. Zw racam uw agę tylko n a j e ­ den główny p o w ó d : Jakkolwiek P olska po pierw szym ro z ­ biorze, u traciła trzecią część swoich p osiad ło ści, jej zasoby były jeszcze tak znaczne, iź wystarczyć mogły na u trzy m an ie stotysięcznej armii. P am iętajcie o tem zaw sze, źe m ożność uczynienia czegoś , nietylko zawisłą je s t od dobrej woli, ale także do dokładnego poznania i zrozum ienia tego, co zrob ić chcem y. O brona kraju i w ogóle jego pom yślność, zaw isła nietylko od zasobów jakie on p o s ia d a , ale także od] p o zn a­ n ia i um iejętnego zużytkow ania tychże. A w łaśnie w Polsce ówczesnej nie było ludzi, którzyby znali dokładnie ja k a była w artość bogactw a narodow ego w z ie m i, w w yrobach p rz e ­ mysłu, w h a n d lu , czyli jed n em słowem nie m ając dokładnej znajom ości zasobów Ojczyzny, nie umieli ich dostatecznie z u ­

żytkow ać , wyzyskać.

T w orzenie now ych podatkó w , sposób po bierania ich, w ogóle w ynajdyw anie odpow iednich źródeł dochodu, je s t to sp ra w a bardzo tr u d n a , zawiła, a nadew szystko po trzeb u jąca c z asu , długoletniej w praw y i dośw iadczenia. Sejm ro zw in ął w ytrw ałą d zia ła ln o ść , aby podnieść dochody R zeczypospoli­ tej ; nie jego było w in ą, że straszne wypadki szybko po so ­ bie n a stę p u ją c e , nie dały m ożności n ab ran ia dośw iadczenia, k tó re wypływa z dłuższej dopiero praktyki.

Niemniej zasługi sejm u w podniesieuiu dochodów skarbu s ą wielkie. Za panow ania A ugusta III, w królestw ie całkow

(28)

i-tem przedrozbiorow em , dochody sk arb u wynosiły 5,850,000 złotych polskich. W pierw szych latach panow ania S ta n isła w a A ugusta zwiększyły się w roku 1766 do d z i e s i ę c i u m i ­ l i o n ó w . Po pierw szym rozbiorze, w Polsce uszczuplonej 0 trzecią część ziem , wzrosły dochody pań stw a do 16 m i ­ l i o n ó w , a w roku 1791 do cyfry z górą 37 m i l i o n ó w !

W ciągu jednego p an o w an ia, w ciągu jednej ćwierci wieku, skarb R zeczypospolitej zbogacił się p raw ie w sie­ dm ioro, — dorósł do takich sum, jakich nie w idziano za czasów daw nej Polski ! Któż zaprzeczy, że wysilenie sejm u 1 tego p o k o le n ia , co żyło przed stu laty, było w ie lk ie ! . . . Skłońm y głowę p rzed ofiarnością przodków naszych i ich chęcią ratow ania zagrożonej Ojczyzny. Obyśmy po stu latach , bogatsi dośw iad czen iem , okazali tyle dobrej woli i p o św ię­ cenia dla P o ls k i, co o n i !

Zasobny skarb , dobrze wyćwiczone i uzbrojone w oj­ sko, konieczne są dla utrzym ania potęgi i niezaw isłości p a ń ­ s tw a , — ale ani w ojsko, ani skarb, nie p o w stan ą i nie r o ­ zw iną s i ę , ani naró d nie może być bezpiecznym i niep od le­ głym , bez ugruntow ania silnego rządu.

Sejm w pierw szych latach swoich obrad zniósł „R a d ę N i e u s t a j ą c ą “, k tóra była rządem polskim, ustanow ionym przez posła rosyjskiego S takelberga— k tóra m iała w p raw dzie tę z a le tę , że ograniczyła w ładzę i sam owolę wielkich dygni­ tarzy, urzędników Rzeczypospolitej — ale m iała zarazem tę w a d ę : że była narzędziem Rosyi i że w raz z królem ulegała życzeniom , ba ! nierzadko rozkazom , moskiewskiego posła.

D nia 7 w rześnia 1789 ro k u , sejm w ybiera deputacyę (komisyę), której poleca ułożyć pro jekt nowej reform y rządu . Przew odnictw o w tej deputacyi otrzym uje wielki p a try o ta , sędziwy biskup K r a s i ń s k i . Jeden z najw ybitniejszych p o ­ słów sejm u czteroletniego, I g n a c y P o t o c k i , m iał się z a ­ jąć redakcyą, czyli napisaniem projektu. W skutek licznych w ażnych zajęć, P otocki potrzebow ał dłuższego czasu do sp eł­ nienia zadania. W pierw szych dniach sierpnia 1790 ro k u , Krasiński, jako przew odniczący deputacyi, przedk łada izbie

(29)

sejm owej projekt, obejm ujący przyszłą organizacyę R zeczypo­ spolitej, złożony z 658 artykułów. Nie będziem y się z a sta ­ naw iali n ad tym p ro jek te m , ale zwrócimy uwagę n a je d e n a rty k u ł, który nietylko w sejmie, lecz i w całym kraju, w y­

w ołał wielkie poruszenie umysłów.

Już od trzech wieków tłumy szlachty n a polach „W oli“ p o d W arszaw ą wybierały królów ; kilka już pokoleń w zrastało w tem p o jęciu , że wybór ( e l e k c y a ) królów, je st n ajw a- żniejszem praw em udziełności i wolności szlachcica. Artykuł, który wywołał tak wielkie w ra ż e n ie , znosi obiór królów, a ustanaw ia d z i e d z i c z n o ś ć tronu. Znaczna ilość św ia­ tłych posłów, uznając szkodliwość elekcyj, pragn ęła dziedzi­ cznych królów w P o ls c e ; była jednak i zacięta opozycya. Przez ldlka ty g o d n i, przeciwnicy i stronnicy wolnego wy­ b o ru królów, walczyli w se jm ie ; jed n i i drudzy usiłowali d o ­ w ieść słuszności swych zapatryw ań. Koniec tym ro zp raw o m poruszającym izbę, położył szczęśliwy w niosek księcia Kazi­ m ierza S a p ie h y : Mówca ten obiera drogę pośrednią, ani nie przem aw ia za su k c e sy ą , czyli dziedzicznością k ró ló w , ani też nie staje bezw arunkow o po Stronie wolnej elekcyi. S a ­ pieha r a d z i, aby sejm w ydał uniw ersał czyli odezwę do ca­ łej szlachty, z zap y tan iem : „czy c h c e , aby za życia króla S tanisław a A ugusta, wybrany był n astępca tr o n u ?“ Sejm j e ­ dnom yślną uchw ałą 20 w rześnia 1790 roku, przyjął w niosek księcia Sapiehy.

Chodziło o to, kto m a być n astępcą ? P o długich ro z­ p ra w ach , S kórzew ski, poseł kaliski, proponuje jako p rz y ­ szłego króla polskiego, elektora saskiego F r y d e r y k a A u ­ g u s t a — i te n w niosek znalazł pow szechne uznanie w śród posłów. U chw ała sejm u z dnia 20 w rześnia 1790 ro k u , m a n ad e r doniosłe znaczenie w dziejach naszych, daje n ajp ię­ kniejsze św iadectw o całej izb ie, która się n a nią zgodziła. Uznajem y to ju ż dziś w szyscy, że elekcye królów należały do najszkodliwszych praw naszej Rzeczypospolitej.

N a pozór piękny obraz przedstaw iały tysiące szlachty zgrom adzonej pod W arszaw ą, k tóra niby wolnem i głosam i obierała królów Przypuśćm y rzecz niepodobną do praw dy, że wszyscy wyborcy szlacheccy, ludzie p r a w i, ożywieni m i­

(30)

ło ścią Ojczyzny, glosują pod wpływem najczystszych p o b u ­ d e k , — to naw et w śród takich w arunków nie m ogą n ależy­ cie spełnić swego zadania. Kto chce brać udział w sp raw ach

politycznych n a r o d u , m usi obok praw ości charakteru p o sia­ dać odpow iednie w y k ształcen ie, znajom ość spraw publicz­ nych. Człowiek, nie m ający dokładnej św iadom ości potrzeb kraju, możeż mieć sam oistny sąd ? W śród tłum ów szlachty wybierających k r ó la , zaledwie m ała cząstka pojm ow ała, j a ­ kiego króla po trzebuje O jczy zna; in n i, ogrom na większość, szli za zdaniem potężnych m ożnowładców. P olska nie była odgrodzona m urem od innych państw . M ocarstw a zagrani­ czne w czasie każdej elekcyi, popierając swoich kandydatów do polskiej korony, już to p rz ek u p stw em , już innem i śro d ­ kam i jednały sobie stronników w kraju. Każdy w ybór króla w yw oływ ał zaciętą walkę stronnictw , był zarzewiem w znie- cającem w aśń w narodzie. Nienawiść stronnictw nie um il- kała z dokonaną elekcyą króla, trw ała ona dalej, wyw ołując rozstrój i nieufność w śród synów jednej Ojczyzny. Można p o w ie d z ie ć , że te elekcye królów pow tarzające się co p e - Avien czas, tarw iły poAvoli siły narodu . I oto a v końcu doszło

do te g o , że w pierw szej połow ie XVIII w ie k u , A ugust III i S tanisław PoniatoA\rski nie wolnem i głosam i otrzym ali p o l­ ską k o ro n ę , ale przy Avspółdziałaniu moskiewskich arm at!

N ajznam ienitsi monarchoA\de nasi chcąc uwolnić Polskę o d zaburzeń elekcyi, pragnęli za życia swego za Avola n a ­ ro d u wyznaczyć następcę. Usiłowania ich rozbijały się o egoizm pan ó w i u p ó r szlachty. Czego gorąco niegdyś pragnęli nasi m o n a rc h o w ie , teraz spełnia sejm konfederacki uchw ałą w y­ d an ą 20 w rześnia. T a uchw ała je st wym ownym dow odem Avielkiego zw rotu a v um ysłach n arodu, św iadectw em jego o d ­

rodzenia.

Już dw a lata upływało od chwili zebrania się sejm u k onfed erack ieg o ; pow stało pytanie, czy sejm m a istnieć d a­ lej, czy też posłow ie pow inni złożyć m an d aty ? Czy konfe- d eracy a m a trw ać, czy też m a się zebrać nowy Avolny sejm? N a Avniosek posła kaliskiego M ikorskiego, sejm 101 głosami przeciw s z e ś c i u orzekł, iż konfederacya m a być utrzym ana. UchAvalono d a le j, że do daw nych poshwv, którzy p o zo stają ,

(31)

now i w zwykłej liczbie m ają być wybrani. Sejm iki do ko nają w yborów 16 listopada. Nowo obrani posłow ie przybędą do W arszaw y 16 grudnia i połączą się z istniejącym sejm em konfederackim . Na podstaw ie powyższych uchw ał sejm u, m arszałkow ie M ałachowski i S ap ieh a wydali nniw ersał do całej szlachty Rzeczypospolitej. W odezw ie wydanej do n a ­ ro d u , żądają aby szlachta o św iad czy ła, czy zgadza się na w ybór następcy tro n u Fryderyka A ugusta, elektora saskiego, za życia króla ? i aby w ybrała posłów , którzyby połączyli się z sejm em konfederackim , obradującym w W arszaw ie.

U niw ersał m arszałków wydany w im ieniu sejm u, ogro * m n a większość szlachty przyjęła z u zn a n ie m , w kraju oka­ zała się zgodność uczuć daw no nie w id z ia n a , n aró d w y ra­ żał zupełne zaufanie sejmowi. Dwaj m ożnow ładcy: Szczęsny P otocki i Sew eryn Rzew uski przebyw ający w W iedniu, usiło­ wali za pośrednictw em swoich stronników zamącić z g o d ę , ale ich wpływ okazał się nie wielki. Z wyjątkiem w ojew ódz­ tw a w ołyńskiego, wszystkie sejmiki uznały Fryderyka A ugu­ sta następcą t r o n u , wybrały nowych posłów, którzy mieli połączyć się z konfederacyą.

Dnia 16 grudnia 1790 roku, przybyli now ow ybrani p o ­ słowie do W arszaw y i zasiedli w izbie obok dawnych. Od tego dnia sejm złożony z podw ójnej liczby posłów (500 w raz z senatoram i) prow adzi obrady.

W przeszłości naszej Ojczyzny, mało je st dat tak p a ­ miętnych, jak rok 1791. K rótka to chwila dziejow a, ale o b ­ fitująca w wypadki, przynoszące zaszczyt nietylko narodow i p olskiem u, lecz całem u człow ieczeństwu. Uczucia spoczyw a­ jące n a dnie duszy n a r o d u , ujaw niły się w pam iętnych uchw ałach sejm u, wydanych 18 kw ietnia i 3 m aja 1791 r. T e postanow ienia sejmu, m ają w sobie tyle w artości m o ral­ nej, tyle rozum u politycznego, iż rzeczywiście należą do n a j­ znam ienitszych zdarzeń historyi pow szechnej. Dzieje roku 1791, tw orzą praw dziw ą skarbnicę myśli i u czu ć, których m oc kształcąca m a przedew szystkiem wagę dla nas P o la ­ ków, — ale wieleż św ia tła , wiele mocy krzepiącej dla d a —

(32)

-szy, znajdą w historyi roku 1791, wszystkie cyw ilizow ane narody !

Sejm konfederacki złożony z podw ójnej liczby posłów , w ydał praw o o m i a s t a c h , zatw ierdził i przyjął K o n s t y t u - c y ę 3 m a j a .

Poznajm y pierw szą uchw ałę s e jm u , k tó ra przyw raca m iastom sam orząd i przyznaje m ieszczanom p raw a obyw a­ telskie. W iem y już o te m , że m iasta polskie w XIV i XV wieku, były ludne i bogate. Ale już za panow ania Zygm unta I ich d aw na św ietność się kończy. Nikną bogate rody m ie­ szczańskie, kupcy polscy nie ukazują się już n a targach h a n ­ dlowych wielkich europejskich miast.

W XVII wieku u p ad a pom yślność m iast naszych coraz bardziej , a w pierw szej połow ie XVIII stulecia ruina je st ju ż zupełna. M iasta nasze w tej sm utnej epoce św iecą p u ­

stk ą i zniszczeniem. Nie będę przedstaw iał w am licznych przyczyn, które spow odow ały u padek naszego m ieszczaństw a, ale wskażę n a jed en r y s , który pięknie świadczy o niem. M ieszczanie nasi lubo upośledzeni przez szlachtę przez d łu ­ gie w iek i, nie stracili serca do Ojczyzny, cierpliwie czekali c h w ili, w której w ym ierzoną im zostanie sprawiedliw ość. I nadeszła w roku 1791 p ożądana chw ila, w której m ie­ szczanie pozyskali p raw a obywatelskie. Duch ożywczy, p rz e­ nikający coraz większą część n aro d u odezw ał się i w m ie­ szczanach, którzy postanow ili upom nieć się o przyw rócenie daw nych p r a w , w spółudział w sejm ie i rządzie R zeczypo­ spolitej. W drugiej połow ie XVIII wieku m ieszczaństw o p o l­ skie zyskało już pow ażne stanow isko w Ojczyźnie; m ożnaby w ym ienić wielu m ie sz c z a n , którzy, jako bankierzy, przem y­ słow cy , praw nicy, zdobyli sobie zdolnościam i i pożyteczną p ra c ą , piękne i pow ażne imię w narodzie. Znaleźli się zn a­ komici m ężow ie pochodzenia m ieszczańskiego, ja k : Mędrzecki, B ars, G rabow ski, którzy pośw ięcają wiele tru dów i pracy, aby przyw rócono m iastom daw ne ich praw a.

W śród m ieszczan polskich zeszłego wieku góruje p o n ad w szystkich imię J a n a Dekerta, prezydenta m iasta W arszaw y N a ostatniej karcie dziejowej niepodległej Rzeczypospolitej, rozum em , zasługą, pośw ięceniem , jaśnieje w śród zn

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez lata niewoli patrioci polscy widzieli w Konstytucji 3-go Maja dowód, że naród polski jest zdolny do życia, wskazanie, że droga do niepodleg­.. łości prowadzi

Konstytucja majowa była wielkim czynem politycznym, który Polskę miał odrodzić, który stanowił początek wewnętrznej naprawy.. Rzeczypospolitej, za pomocą którego ona wkraczała

Dla uczczenia tego wydarzenia przygotowane zostały obchody, które z uwagi na obowiązujące przepisy odbyły się w formie online.. Organizator Stowarzyszenie

Corocznie w wojewódzkich obchodach Narodowego Święta 3 Maja upamiętniających uchwalenie w 1791 roku ustawy regulującej ustrój prawny Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Dyskusja publiczna nad przyjętymi w projekcie planu miej- scowego rozwiązaniami odbędzie się w dniu 24 maja 2018 roku w siedzibie Biura Rozwoju Miasta o godz. 1 ustawy, każdy

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Takim sposobem tw orzyło się społeczeństw o hybrydowate, w którym nowe, z reguły naśladow cze instytucje i procedury gospodarcze oraz polityczne są ako- m odow ane

Już kilka dni po uchwaleniu Konstytucji przez Sejm Wielki dzień 3 maja został uznany za święto narodowe... ,,Konstytucja 3 maja-historia prosto