• Nie Znaleziono Wyników

Kopenhaga - miasto magiczne : obraz miasta w języku najnowszego przekładu tekstów Hansa Christiana Andersena

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kopenhaga - miasto magiczne : obraz miasta w języku najnowszego przekładu tekstów Hansa Christiana Andersena"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Danuta

Jastrzçbska-Golonka

Bydgoszcz

Kopenhaga - miasto magiczne

Obraz miasta w języku najnowszego przekładu

tekstów Hansa Christiana Andersena

Kopenhaga, stolica i największe miasto najstarszego królestwa na

świecie - Królestwa Danii, położona jestnad cieśniną Sund nawschodnim

krańcu Zelandii oraz północnym wybrzeżu wyspyAmager. Centrum od za­ chodu w kierunku północnym otaczają trzy tworzące półkole jeziora, od pół­ nocy otacza ją cytadela, od wchodu port, a na południu plac Ratuszowy.

Wewnątrz tegoczworoboku prezentuje się stare śródmieście, na które składają się dobrzezachowane budynki, ulice, place, studnie i przejścia (www.kopen-

haga.com.pl/).

Pierwszezapiski o Kopenhadze pochodząz 1043 roku, kiedy byłatoza­

ledwiemaleńkaosadarybacka, nazywanaskromnieHavn(Port).WXIII wieku zyskała prawa miejskie i dzisiejszą nazwę Kobenhavn, oznaczającą Port

Kupców (www.kopenhaga.com.pl/historia.php).

W 1661 roku z nadania króla Danii, Fryderyka III, za bohaterską obronę miastaprzedSzwedami w czasie ich najazdu w 1659 roku Kopenhaga otrzy­ mała herb. Wsrebrnym polu (w praktyce białym)przedstawia on trzy czerwone

wieże z błękitnymi dachami, symbolizująceKopenhagę. Wyższa od pozostałych

środkowa wieża maotwartą bramę z podniesioną złotą kratą,aw niej postać ry­

cerza wsrebrnej zbroiz uniesionym mieczem, na pamiątkę bohaterskiej obrony

miasta. Nad bramą widnieje złotyinicjał królaFryderykaIII.Podwieżami błę­ kitne fale symbolizująnadmorskie położenie miasta, a nad nimi - złota gwiazda

i półksiężyc (pl.wikipedia.org/wiki/Kopenhaga). Te symboliczne elementy

herbunawiązującedo chlubnej historiigrodu przynosząteżskojarzenia z ba­ śniowymikoneksjami miasta, którego jednym znajznamienitszych obywateli

(2)

Danuta Jastrzçbska-Golonka

Dzięki jego twórczości stolica Danii wzbogaciła się też o kolejny symbol -

kopenhaską syrenkę. Została ona ufundowana przez kopenhaskiego mecenasa sztuki zachwyconego historią małej syrenki zakochanejw człowieku. Poznał

ją podczas przedstawienia baletowego napisanego na podstawie Andersenow-

skiej baśni.

Nawiasem mówiąc, niezmiernie ciekawejest włączenie tej baśniowej po­

staci do zupełnieodmiennej przestrzeni kulturowej -świata legend. Zgodnie z tą genealogią kopenhaskasyrenkabyłasiostrąwarszawskiej półkobiety, pół ryby.Legenda, któraprzysposobiła Andersenowską syrenkę mówi, żeobie wy­ płynęły z morskich głębin i przypłynęły do wybrzeży Bałtyku w okolicach Gdańska, po czym jedna udała się wgórę Wisły, a druga dopłynęła do Ko­ penhagi (por. Sztelak 2009).

Hans Christian Andersen nie byłrodowitym kopenhażaninem. Urodził się 2 kwietnia 1805 roku w małymdomku wnajbiedniejszej dzielni­ cy Odense. Tam się wychowywał, pobierał pierwsze nauki, poznawał świat ludowych baśni i opowieści, ale we wrześniu 1819 roku (po śmierci ojca i powtórnym zamążpójściumatki) w wieku 14 lat wyjechał do Kopenhagiz za­

miarem zostania aktorem. W latach 1820-1821 uczęszczał do szkoły baletowej w Kopenhadze. Próbował także gryw teatrze, lecz go nie przyjęto.Rozpoczął karierąjako śpiewak zwysokim sopranem,ale utraciłgo po mutacji.Zawszel­

ką cenę starał się jednak być jaknajbliżej teatru,w którym zadebiutował jako

autor w 1829 roku sztuką Kjcerlighed paaNicolaj Taarn (Miłość na Wieży

Mikołaja) - nawiązującąjuż w samym tytule do średniowiecznej wieży ko­

penhaskiego kościoła św. Mikołaja(obecnie budowla pełni funkcję centrum wystawowego sztuki współczesnej). Od czasu debiutu życiorysAndersena obfitowałna przemian w klęski i zwycięstwa. W końcu jednak ubogi emigrant

z Odense został uznany przez czytelników, krytyków literackich, artystów

i możnych tamtego świata za wybitnego pisarza1.

Problematyka twórczości H.Ch. Andersena szerzej omówiona została w monografii autorki (por. Jastrzębska-Golonka 2011).

Zmarł we śnie 4sierpnia 1875rokuw Rolighed koło Kopenhagi. Pogrzeb

odbył się 11 sierpnia w kopenhaskiej katedrzeVorFrue Kirke. Byłto jeden z największych pogrzebów, jakie przeżyła Kopenhaga. W uroczystościach

brał udział król i królewska rodzina. Wśród setekobecnych nie było jednak

ani jednej osoby spokrewnionej z Andersenem. Pochowanogonacmentarzu

Assistens-Kierkegaardw Kopenhadze, gdzie spoczywado dzisiaj (por. Wull-schläger2005).

(3)

Kopenhaga - miasto magiczne...

Hans Christian Andersen w trakcie swojego dorosłegożycia podróżował po całym świecie, alezawsze wracał do Kopenhagi. Toona stałasię jego uko­

chanym miastem, domem, którego w rzeczywistości nigdy nie posiadałi nie­ rozerwalnie związałasię z jego życiem i pracą. Pierwszespotkanie z miastem opisałnastępująco:

Nie znam tutaj żadnego człowieka w tym całym wielkim mieście; z kłęb­ kiem ciuchów w węzełku wszedłem w Vesterport; kilku podróżnych zabrało się do „Gardengaarden” na Vestergade, więc też poszedłem tam, dostałem mały pokój, po tym jak dostali mój paszport, i teraz byłem, wydawało mi się, tuż u celu moich Marzeń (www.poznaj-swiat.pl/artykul,, 199).

Ewa Rewers stwierdza, że doświadczanie miasta to szczególna sytua­ cjamyślowa, poznawcza i egzystencjalna (2005, 13) iteza tapotwierdza się

w przypadku Andersena. Kopenhaga funkcjonowaław świadomości artysty

jako miasto magiczne, ale i miastorealne,miejsce zamieszkania jegoorazludzi

mu bliskich, przyjaciół,artystów, twórców kultury. Początkowo „obcy” - przy­ chodzący z innej kulturymiejskiej - zanurzyłsię w przestrzeń nowegomiasta,

uznając jeza swoje „na zawsze” (por. Rewers 2005, 13-14) oraz łącząc ze

swoim życiem i twórczością.Antoni Kępiński, tłumaczącistotęrelacji między

jednostkąa jejspołecznym kontekstem, dowodził,żepoczucie rzeczywistości

tworzy sięna powierzchni styku świata własnego zotaczającym (1979, 180). Doświadczanaprzez pisarza rzeczywistość stała się subiektywną przestrzenią poddaną literackiej kreacji izostała bohaterką wielu jego tekstów, naprzykład występujejako tło fantastycznych baśniowychfabuł{Kalosze szczęścia), źró­

dło literackich motywów [w baśniachSłowik,Krzesiwo, Pastereczka i Komi-

niarczyk.Kalosze szczęścia można znaleźć bezpośrednie informacje o inspiru­

jących pisarza kopenhaskich obiektach, takich jak ChińskiPawilon wTivoli, zakratowane okienko więziennejceli w Domu Sądu, okno wystawowe fabryki

porcelany RoyalCopenhagen czy kraty woknie szpitala przyulicy Szerokiej itp. (www.poznaj-swiat.pl/artykul,, 199)] oraz realistyczno-magicznych opo­ wieści (np. Klucz odbramy), a takżejakogłówny temat, podmiot kilku opo­

wieści poświęconych jej oraz historii Danii, na przykład Dwa obrazki z Ko­ penhagi czyOjca chrzestnego książka z obrazkami (podpretekstem edukacji

patriotycznejdziecka autoromawianajważniejsze zdarzeniaz historii swojej ojczyzny, ato oznacza również dzieje Kopenhagi). W każdym przypadku obraz miasta ukazany w jego utworach jest realistyczny, alenie pozbawiony emocji i magii. Można powiedzieć,że do naszych czasówAndersenowska Kopenhaga

(4)

Danuta Jastrzębska-Golonka

przeszłajakoMIASTO Z BAŚNI. Realizm wpłynął na kształt magii, porząd­ kującopisywanyświat i narzucającmu pewne racjonalne reguły.

Wartopodkreślić, że wśródhistorycznych odniesień, które fascynowały Andersena,znalazła sięetymologianazwy miasta. W jednym z przywołanych

tekstów pojawiła się pierwsza nazwa miasta: Kjobmanshavn to teraz miasto

biskupa; rządzitubiskup z Roskilde (Ojca chrzestnego... III/1702).

Kjobmand-shavn jest to pierwotnanazwa Kopenhagi, wskazuje na przywoływanąwcze­

śniej etymologię nazwy dzisiejszej: Kobenhavn - „Kjobmand” (handlarz) i „havn”(port)(111/420, przyp. 17).

2 Brak informacji o roku wydania w przypisie oznacza, że cytat pochodzi z najnowszego trzy- tomowego wydania tekstów Andersena w tłumaczeniu B. Sochańskiej (2006), ze względu bowiem na dużą liczbę materiału egzemplifikacyjnego przyjęto zasadę opuszczania roku w przypisie wewnętrznym, jeśli źródłem jest wspomniana antologia. Podano natomiast numer tomu, z którego zaczerpnięto materiał.

Miastoukazywane jestzazwyczaj w bardzo pozytywnymświetle,w końcu

to miasto nad miastami (Sznur pereł 11/282). Opowiadając o jego początkach,

ojciec chrzestnystwierdza:Jak promienieje Kopenhaga! Odbywają się turnieje

izabawy, kroczą wspaniałepochody; popatrz natych szlachetnych rycerzy

w zbrojach, [...] na te wytworne damy wjedwabiach i zlocie (Ojca chrzest­

nego... III/175). Stolicatętni życiem i roztacza radosną aurę. Leksemy:pro­

mienieje,wspaniałe, szlachetni, wytworne mają wyraźnie pozytywne wartościo­

wanie. Rzeczownikijedwab i złoto równieżodsyłają do pól semantycznych związanych z dodatnio kojarzonymi desygnatami.Mimo upływu laticiężkich doświadczeń (wojny, zarazy itp. - patrz: Ojca chrzestnego... ПІ/166-189)

królewska Kopenhaga (Ib imała Christina 11/134)nie traci swej afirmacji życia.

W wierszu Rolighed (III/308) czytamy:

Za wałami rośnie stara Kopenhaga, Pręży się młodzieńczo do otwartych mórz, Tam, gdzie do Sundu sięga Pole Róż, Skąd promienieją imiona artystów.

Metaforaz drugiegowersu podkreśla zarówno młodzieńczą „postawę” starego miasta(prężysię),jak itypowe dlamłodości otwarcienaświat. Autor

niezapomina również o zasługach miasta dla kultury i sztuki - skąd promie­

nieją imiona artystów. Topełne szacunku, bynie powiedzieć uwielbienia, pa­

(5)

Kopenhaga - miasto magiczne...

Domy

i

ulice

Kopenhagi

Kopenhaskie domynie należały do pięknych. W czasach, gdy miasto bi­ skupie zostało miastem królewskim, znajdowały się w nim domy o wysokich szczytach i wąskie uliczki (Ojca chrzestnego... III/173);większość zbudowana

była zpruskiegomuru,początkowowiele z nich było krytychstrzechą (Kalo­

szeszczęścia 2005, 317); Niedaleko zielonego wału, który otacza miasto, stoi duży czerwony dom zwieloma oknami [...].Dom wygląda biednie i mieszkają

wnimubodzy, starzyludzie(Dwa obrazkiz Kopenhagi 1/378).Z przytoczonych

przykładów widać, żedomy budowane były głównie z czerwonej cegły— pru­

skiego muru i wdość ciasnych uliczkach, które w czasach rozwojumiasta nie

miały twardej nawierzchni: radcawlazłna ulicy wsam środekbłota i mułu, bo w tamtych czasachnie znanojeszcze kostki brukowej (Kalosze szczęścia 2005, 314); Na ulicy MałychDomków nie było w dawnych czasach bruku, ludzie wpadali z dziury do dziury jak na często ujeżdżanej drodze, ado tegobyło tam wąsko: budkistały blisko, tak blisko naprzeciwko siebie, żelatem przeciągano nieraz nadulicą odjednej dodrugiej sznurek, a poza tym, jak tam pachniało

pieprzem, szafranem i imbirem! (Szlafmyca starego kawalera 11/170). W cza­

sach Andersena ulice byłyjuż brukowane, dlatego właśnie radca zKaloszy szczęściabyłtakzaskoczonystanem nawierzchni, na której się znalazł po nie­

fortunnym spełnieniu jego marzenia. Jeśli zaśchodzi odrugi zacytowany frag­

ment,to należy przypomnieć, że opisywana uliczkanależała do specyficznych

zakątków Kopenhagi: przy niej mieszkali i pracowali handlarze zNiemiec,

którzy przyjeżdżali do Danii jako przedstawiciele niemieckich kupców. Cie­

kawostką jest fakt, że musieli oni swoim pracodawcomw Niemczech składać przyrzeczenia, iż nigdy sięnieożenią, w związku z czym w MałychDomkach mieszkali wyłącznie starzy kawalerowie.

Autentyczna

architektura

stolicy

Danii

W tekstach Andersena znajduje się dużo odniesień do konkretnych, fak­ tycznie istniejących w Kopenhadze obiektów. W Kaloszachszczęściaradca przemieszcza się po stolicy w dwóch wymiarachczasowych: doszedłOster- gade do Hójbrodplads. Nie mógł znaleźć mostu prowadzącego do placu Zamkowego [...].֊ Zawieźć pana na wyspęHolmen? [...].- NaHolmen? - zdziwił się radca, bo niewiedział, w jakiej znajduje się epoce. - Chcę się do­ stać na Christianshavn, na Lille Torvegade. [...]. Muszę wrócić do placu Konsens Nytorv (2005, 316). Jeszczewięcej nawiązań do zabudowy miasta znajduje się wopowieściOjca chrzestnego książkaz obrazkami, na przykład

(6)

Danuta Jastrzębska-Golonka

zbudowano Giełdę zwieńczoną wieżą i iglicą, wysokoponad wałami wyrósł

zamek Rosenberg; nawet student ma swój dom, a tuż obok na niebowskazuje wieżaRundetaarm, słup Uranii skierowany ku wyspie Hven, gdzie stałUra- nienborg; jego złociste kopuły lśniły wświetle księżyca (III/179). Zamek Ro­ senborg pojawia się także i winnychutworach Andersena, prawdopodobnie ze względu na to, że byłato zbudowana w XVII wieku letnia siedziba królewska

(dzisiaj leżywcentrumKopenhagi -1/522). Jeszczeczęściej przywołuje pisarz Okrągłą Wieżę - Rundetaam: żartobliwie - Choćktoś jak Rundetaarnjest wy­

sokimpanem, Nie jest przez to jeszcze wysokiego stanu {Elementarz 11/196); magicznie-pies, który siedzi na skrzyni z pieniędzmi, ma oczywielkiejak Okrą­

gła Wieża{Krzesiwo 2005, 234); refleksyjnie - byliśmy na konfirmacji [...], a po południu poszliśmy, trzymając się za ręce, naOkrągłą Wieżę i patrzyliśmy na świat ponadKopenhagą {Bzowa babuleńka1/330-331); Idziadek skinął głową wkierunku lustra,gdziestał almanach z Okrągłą Wieżą{Holger Duńczyk 1/360). Budynek, którytak często siępojawia, to okrągła wieżazbudowanaw XVIIwieku, przylegająca do kościoła Świętej Trójcy (który pierwotniebył ko­ ściołemakademickim) w centrumKopenhagi. Pierwotnie mieściła obserwato­

rium astronomiczneuniwersytetu, ponadto wchodziło się z niej na poddasze kościoła (III/419, przyp. 3). Jest obiektem wyróżniającym sięw pejzażu miasta

(2005, 234, przypis) ibyć może właśnie ten fakt - obok kształtui wysokości - miał wpływ na jego frekwencję wtekstach duńskiego pisarza.

Kolejne przywoływane obiekty toкo śc i oły: blisko brzegu, gdzie kiedyś byławyspa, stoi wspaniały kościół zbudowany dla świętego Mikołaja. Ma

wieże i iglicę,niesłychanie wysoką, która piękniesię odbija wczystejwodzie!

Niedaleko stądjest kościół Maryi Panny0{Ojca chrzestnegoksiążka z obraz­ kami III/170). Zastosowane leksemy wspaniały, niesłychanie wysoką,pięknie

się odbija, czystawoda - są ekspresywnie i semantycznie pozytywnie nace­ chowane,dziękiczemu ewokują uczucia przywiązania do ojczystych stron i szacunku dlamiejsckultu.

Pojawiająsię także: przedmieścia z zamkiem - wybraliśmy się na Frederiksberg',gdziepo kanałach pływaliwewspaniałych łodziach król i kró­ lowa {Bzowababuleńka 1/331);dzielnice - Christianshavn3 45{Kalosze

szczę-3 Kościół Maryi Panny - Vor Frue Kirke, kościół położony w najstarszej części Kopenhagi (III/419, przyp. 3).

4 Frederiksberg - w czasach Andersena przedmieście Kopenhagi, dziś jedna z jej centralnych dzielnic. Na przełomie XVIII i XIX wieku Fryderyk IV zbudował tam zamek otoczony ogól­ nodostępnym ogrodem (1/508, przyp. 3).

5 Christianshavn - dzielnica Kopenhagi zamieszkana w XIX wieku przez ubogą ludność (11/482, przyp. 6).

(7)

Kopenhaga - miasto magiczne...

ścia 2005, 316); ulice (i teatry) ֊ 0stergadeb (Kalosze szczęścia 2005,

316),Jestw Kopenhadzeulica, która ma dziwna nazwę: Hyskenstraede (Szlaf­

myca starego kawalera11/169), Wieczorem miał być spektakl w małym teatrze na Kannikstraede (Kalosze szczęścia 2005,330), nie było [...] teatru Casino

(Klucz od bramy 1IÏ/325)՛, էր asy spacerowe —Na Langelinie1? Tamstrasz­

nie wilgotno (Kalosze szczęścia2005, 332); muzeum-W sąsiedztwiezamku, tuż przy kościele, wzniesiono dom, na którego budowęswój grosz z radością dał nawet najbiedniejszy wieśniak i uboga kobieta* (Ojca chrzestnego książka z obrazkami III/l88); park rozrywki - nie było jeszcze TivolP (Klucz od

bramy III/325); koszary - w dole stoją mrocznebudynki z drewnianąpali­

sadą'0 (Dwa obrazki z Kopenhagi 1/379); przytułek - zokien Vartou pa­ trzysz na bawiące siędzieci" (Dwaobrazki z Kopenhagi 1/379); szpital ֊ wejściedo Szpitala Fryderykaw Kopenhadze (Kaloszeszczęścia2005, 328); cmentarz - chodziło sięod bramy do cmentarza Assistents-Kirkegaard'1

(Klucz do bramyIII/325); wysepki —Słychać było,jakw pobliżu chlupocze i pluska woda uderzająca obelkidrewnianej tamy przy wyspieSlotsholm'3, przy której kończyłasięuliczka (Szlafmyca starego kawalera II/171); w a ł у - Niedaleko zielonego wału, któryotacza miasto Stoimyna

Kastel-svolden'* ipatrzymy na liczne okrętynamorzu (Dwa obrazki z Kopenhagi

1/378-379).

6 Ostergade - jedna z głównych ulic starego centrum Kopenhagi. Duńskie nazwy ulic są zło­ żeniami. Drugi człon złożenia, „gade”, to rzeczownik „ulica”. W tekście znajdują się także nazwy, w których drugi człon, „straede”, oznacza uliczkę (1/522, przyp. 1).

7 Langelinie - trasa spacerowa wzdłuż wybrzeża, nad cieśniną Sund (1/523, przyp. 21). 8 Chodzi o Muzeum Thorvaldsena, największego duńskiego rzeźbiarza (1770-1844). Muzeum

wznoszono w latach 1839-1848 (II1/427, przyp. 107).

9 Tivoli - słynny kopenhaski park rozrywki, założony w 1843 roku z inicjatywy króla na po­ dobieństwo innych parków rozrywki, jakie w Europie zaczęły powstawać z końcem XIX wieku. Kopenhaski Tivoli istnieje do dziś i jest jedną z głównych atrakcji turystycznych Ko­ penhagi (III/441, przyp. 3).

111 Na terenie koszar gwardii królewskiej (Kastellet) założono w istniejącym wcześniej areszcie więzienie, które mieściło się tam w latach 1817-1847 (1/514, przyp. 7).

11 Vartou - nazwa przytułku dla starców, założonego w 1607 roku przez króla Christiana IV (1/514, przyp. 5).

12 Assistents-Kirkegaard - jeden z najstarszych cmentarzy Kopenhagi, założony w 1760 roku, leży w dzielnicy Norrebro. To na tym cmentarzu pochowany jest Andersen, Soren Kierkega­ ard oraz wielu innych duńskich pisarzy i artystów (III/441, przyp. 4).

13 Slotsholm — otoczona kanałami wysepka w centrum Kopenhagi, na której znajduje się zamek Christiansborg, siedziba rządu i parlamentu (11/476, przyp. 3).

14 Kastelsvolden - nazwa odcinka wałów miejskich w sąsiedztwie twierdzy Kastellet (dziś mieszczą się tam koszary gwardii królewskiej). Około 1840 roku ten odcinek wałów stał się ulubionym miejscem spacerów kopenhażan (1/514, przyp. 6).

(8)

DanutaJastrzębska-Golonka

Ostatni zelementów architektury miasta, wał, związany jest z życiem miesz­

kańców (trasy spacerowe- zwłaszczazakochanych, miejscezabaw dzieci) oraz

historią miasta ito zarówno tą niechlubną (zgodnie ze starą legendą, budując wał i napotykającciągłe kłopoty, budowniczowie dostosowali się do starego

przesądu, tzn. zwabili do dołudzieckoizakopalije), jak ichlubną - król Danii,

FryderykIII, przejechał tu konno i przysiągł, że nie ucieknie przed Szwedami, umrze wswoim gnieździe (Dwaobrazki z Kopenhagi 1/378-379).

Przywołane w utworach H.Ch. Andersena obiekty Kopenhagi poma­

gajączytelnikowi nie tylko zapoznać się z najważniejszymi dlaDuńczyków

miejscami, aletakże dokonać konceptualizacji miasta poprzezodniesieniado

istotnych ze względów historycznych ispołecznychmiejsc stolicy. To dzięki

historycznejopowieścimiasto,czyli specyficznaarchitektonicznie przestrzeń

wytworzona przez człowieka,staje się narracyjnie dostępna.Jego nazwa funk­ cjonujejako zdarzenie tekstowe ogniskująceproceslektury,zdarzenie,dla któ­

rego narracja historyczna i rekonstruująca ją lektura zbudowały językowy,

interpretacyjnykontekst (por. Rewers 2005, 80).Tazwizualizowana miejska przestrzeń pojawia się nie tylko jako ciągle aktualny komunikat,ale również jako„trwała pamięć społeczeństwa” (por. Jałowiecki 1985, 132), przestrzeń

bowiemi miejsce odgrywają kluczowe rolew strategiach pamięci, utrwalając

je, pomnażając izwiększając ich zasięg.Pamięć, stając sięformą dostępu do wiedzy, umożliwiaspotkaniedwóch kultur: przeszłości i teraźniejszości (por.

Rewers 2005, 185-186).

Oprócz funkcji historyczno-poznawczych wyekscerpowany materiałpo­

zwalarealizować też funkcje ekspresywne,ewokuje bowiem pozytywneemo­

cjei uczucia-bliskie związki mieszkańców zich stolicą, szacunekdlahistorii, umiłowanie tradycji, dumę z osiągnięćmiasta i państwa. Autor,choć przeżył w Kopenhadze również sporoprzykrychchwil i gorzkich rozczarowań, cenił

jąjako miasto bardzowysoko, o czym świadczynie tylko przywołany wyżej materiał egzemplifikacyjny, ale także wartościująca refleksja na jejtemat za­ warta wautobiografii: w Kopenhadze wszystkobyło eleganckie, czyste, pełne przepychu szlacheckiego życia(Andersen 2003, 62).

Dzisiejsza Kopenhagaprzyciągaturystów miejscamiopisanymi wutwo­

rachAndersena, choć czas wielez nich zmienił, szlachecki przepych zastąpił

zwykłością współczesnej codzienności.Zachęca się na przykład odwiedzają­ cych do wizyty w XVII-wiecznym Nyhavn,dzielnicy żeglarzy kiedyś

niecie-szącej się dobrą opinią - obecnie miejscu pełnym gwaru,turystów ijazzu, starego portu z charakterystycznymi spichrzami oraz dawnymi domami kup­ ców zamienionymi nakafejki i restauracje. Wśród atrakcji parku rozrywki

(9)

Kopenhaga-miasto magiczne...

Tivoli -karuzel, kolejek i diabelskich młynów -można dziśobejrzeć sceny z baśni Andersena.Jednym z ważnych punktów dzisiejszych wyprawtury­ stycznych jest też dzielnica nieopisanaw opowieściach pisarza, ale naznaczona

jegoosobą. Są tozaciszne i zadbane podwórkaz drewnianą zabudową obaj­

kowym charakterze, w których pod numerem 67, a potem 18 mieszkał Hans Christian Andersen (por. Sztelak 2009).

Niezwykłe wrażeniaprzynosi zwłaszcza zwiedzaniemiasta nocą. Pisarz

również podkreślał czartej pory w swoichopowieściach. Niesamowitąat­

mosferę miastatworzyłowówczas światło kopenhaskich latarni.

Latarnie

Kopenhagi

W jednym z utworów H.Ch. Andersena uosobione latarnie opowiadają: Robiłyśmy, cobyło w naszej mocy [...], przyświecałyśmy radościom ismut­ kom [...]; byłyśmy [...] nocnym okiem Kopenhagi {Ojca chrzestnego książka z obrazkamiIII/167). Wyznania latarni uświadamiajączytelnikowi, że rozja­ śnianie ciemności niebyłoichjedynym - inajważniejszym - zadaniem.Ajak to się zaczęło?

Historia miasta powiązanabyłaze światłem: Przywędrowałi Wikingowie. [...] Zapłonęłapierwsza tranowa łampa. Wydaje mi się, że smażylinadnią

ryby [...]. Tranowa łampawisiała nakołyszącej się linie {Ojca chrzestnego książka z obrazkamiIII/169). Później zawędrowaław głąbmiasta, ale wspe­ cjalne miejsca: W całkiem czarne noce, deszczowe i słotne, bywało tam często ponuro i pusto;nie byłowidaćlatarni, poza jedną, maleńką,która wisiała na

końcu ulicy przed namalowanym na murzeobrazemNajświętszej Panienki

{Szlafinycastarego kawaleraII/171);Napobliskimrogu przed obrazemMatki Boskiej wisiała latarnia, ale jej światło byłosłabiutkie{Kalosze szczęścia 2005, 315). Miejsce, w którym zawisłalatarnia, nie było, jak widać, przypadkowe: miała oświecać symboliczny dla wiernych obraz,jakby dawaniemu światła pomagało rozprzestrzeniać wiarę, było światłem Boskiej miłości w ciemno­ ściach świata. Warto przypomnieć, że światło jako reprezentacja świata du­

chowego w wierzeniachreligijnych różnych cywilizacji nie tylko wydobywało

świat ludzkiz mroku, zakreślając jegogranice, lecz takżenieustannieprzypo­ minałoludziom onieuchronnej i pożądanej zarazem obecności wymiaru me­ tafizycznego w ich ziemskiej egzystencji (Rewers2005, 109).

Czysto fizyczne rozjaśnianie ziemskich ciemności nie było zbyt inten­

sywne, małaliczba latami o słabiutkim świetle nie satysfakcjonowała miesz­ kańców, dlatego w 1681 roku z inicjatywy króla Kopenhaga otrzymała 500

(10)

DanutaJastrzębska-Golonka

ulicznych latarni natran (III/424, przyp. 72). Odtąd w salach płonąświece, na

podwórzach pochodnie, na ulicach miasta latarnie (Ojca chrzestnego książka

z obrazkami III/183).

Latarnie uliczne w XIX-wiecznej Kopenhadze15 16wykonane byłyz miedzi

i osadzone na malowanych farbą drewnianych słupach. Od góry okrywałyje

„kapelusze” (wiatrzagwizdał pod kapeluszem starej latarni ֊ Staralatarnia 1/385), które chroniły ich wnętrze przeddeszczem i zapewniały odpowiedni

dopływpowietrza płomieniowi. Jego źródłem,czylipaliwem, był tran.Opie­

kunami latarni ustanowiono strażnikówmiejskich. Do ichzadań należało za­

palanie i gaszenie latamiulicznych oraznapełnianie ich tranem. O niektórych strażnikach miejskich mówiono, że sprzedawali tran przeznaczony do latarni dla osobistego zysku(w Starej latarniinformacja ta ukrytajest wpochwale

rzetelnych opiekunów: uczciwi to byli ludzie, ta para, nie oszukali latarni

nawet na kropelkę ֊ 1/383). Wdni pełni księżyca, zgodnie z polityką władz,

w mieście nie zapalano latami, bez względu na to, czy było zachmurzenie, czy

nie (księżyc tłumaczył: Przecież mnie teraz ubywa, latarnie nigdy za mnie nie świeciły, to jaświeciłem zanie - Staralatarnia 1/386; świecił księżyc, dawał darmowe światło -Skarbonka 11/114). Uzależnienie losu latami od decyzji władz miasta nie umknęło uwadze zainteresowanych: Latarnia tak wiele

oglądała, [...] może i tylesamo, co tych trzydziestu sześciu członków rady

miejskiej (Stara latarnia1/383). W porównaniu mieści się aluzjado składu władz miasta. Od 1771 roku oświetleniem ulic Kopenhagi zarządzał magi­

strat. W 1840 roku przyjęto ustawę, na mocy której w magistracie zasiadało 36 przedstawicielimieszkańców miasta, a więc tych- zmocyswojej władzy

-najlepiej zorientowanych i najwięcej wiedzących (przynajmniej teoretycznie) obywateli społeczności. Wspomnienia latarni dowodzą, żewiedza pracowni­

ków magistratu niedorównywałajednaktej, jaką posiadły one.

15 Informacje na temat latami pochodzą z przypisów autorstwa B. Sochańskiej do baśni Stara la­

tarnia (1/514-515).

16 W tłumaczeniu S. Beylin-pod latarnią (1985, 241).

Oprócz oświetlaliiam iasta (radca zobaczył zapaloną latarnię -Jakwspa­ niale jasno i kolorowo!- Kalosze szczęścia 2005, 321), jak już wcześniej

zauważyliśmy, spełniały one także inne funkcje. I tak, obok religijnych i czysto technicznych - oświetleniowych, pełniły również funkcje na

przykład powierników uczucia: tylkoon i ja wiedzieliśmy, cobyło na­ pisane w tym jegopierwszym liście od ukochanej (Stara latarnia 1/385);

(11)

Kopenhaga -miasto magiczne...

i światło padło prosto na jej twarz, Ib stanął zdumiony, bo zobaczył przedsobą małąCristinę, taką, jaką pamiętał z czasów,gdybyli dziećmi (Ib i małaChri­ stina 11/134) i równiebolesnych rozstań: był kiedyś wspaniały pogrzeb, piękna młoda żona leżała wtrumnie [...] spostrzegłam,że przysłupie stoi, plą­

cząc, jeszcze jedna osoba, nigdy nie zapomnę tychpełnych smutku oczu, które się we mnie wpatrywały (Stara latarnia 1/385) oraz wyznaczników

czasu, gdybowiem przyszedł ostatni wieczórfunkcjonowania latarnina tran

i do miasta doprowadzono gaz, który tak mocno świecił, że stare latarnie

w jego świetle niemal zupełnie nikły. [...] Ludzie chodziłi w tę i z powrotem,

żebypopatrzeć na nowe i na stare oświedenie (Ojca chrzestnegoksiążka z ob­ razkami 111/167), wtedy ojcu chrzestnemu pomysł przyszedł od starych latarni,

gdy płonęły po raz ostatni i pokazały gazowym lampomjakfatamorganę wszystko to, comożna było zobaczyć, odkąd zapalono pierwszą latarnięprzy

porcie, aż do tegowieczoru, gdyKopenhagę oświetlały jednocześnie łatarnie na tran i lampy gazowe (Ojca chrzestnego książka z obrazkami 1II/189). Wy­ nikiem pomysłu była zrobiona przez ojca chrzestnego książka z obrazkami,

któraopowiadałaotym znaczącym roku, kiedy wKopenhadzezamiast starych

lamp na tran pojawiła sięlampagazowa(ИI/166).Zanimjednakpomysłna­

rodziłsię w jego głowie, powstał on u autora, który tak wspominałtę chwilę:

„pewnego wieczoru, gdy ulice miasta po raz pierwszy oświetliłygazowe la­

tarnie, ale zarazem przez jeden wieczór paliłysięrównieżstarelampy tranowe,

takżewidziało sięzarazem moc oświetlenia gazowegoitranowego, znalazłem

wtymramę, która mogłaobjąć historyczneobrazy” (Andersen2006,396). An­

dersen potraktował czas latamigazowychjako pewnąepokę w życiu Kopen­

hagi. Światło, jak stwierdzaE. Rewers, dziękiestetycznemu pozorowi, wiąże z sobąprawdę i kłamstwo, metafizykę oraz politykę (2005, 111), awtekstach

duńskiego autora równieżprzeszłość i przyszłość, które obejmujątamte war­ tości i sfery, dlatego właśnie można uznać, że światło w architektonicznych

przestrzeniach pojawiasięjakokategoria aksjologiczna i ontologicznazarazem

(por. Rewers 2005, 111 ).Tespecyficzne wartości realizowałypołączoneboskie lumen i ziemskie lux, które stwarzały kopenhaskąprzestrzeń, naśladująctym

samym wyjątkowy, boski akt kreacji.

Zwyczaje

mieszkańców

Kopenhagi

W wyekscerpowanym materialena temat Kopenhagi bardzo dużo miejsca

zajmująopisy zwyczajów jej mieszkańców. Najstarszy z nich dotyczyłkary

(12)

wybudo-DanutaJastrzçbska-Golonka

wana została murowana szubienica, na której -zgodnie z lokalnym zwycza­ jem - nie wolno było wieszaćmieszkańców innych miast: trzeba być z Ko­

penhagi, żeby mócnaniejzawisnąć, dostać się na taką wysokość izobaczyć

Kogę, anawet kuryw Kogę {Ojca chrzestnego książka z obrazkami ПІ/173).

Autor ztypową dla niego ironią prześmiewa najstarszyzwyczaj miasta, do­

wodzący specyficznego patriotyzmu lokalnegoizadufania mieszkańców.

Inne przywoływane z odległej historii miasta zwyczaje to na przykład przesiadywanie mieszkańców wkarczmach: Była to jedna z ówczesnych kar­

czem, rodzajpiwiarni. [...] Przykuflach piwa siedzielizwyczajni ludzie: ry­ bacy, kopenhascymieszczanie ikilka uczonych głów {Kalosze szczęścia 1/459)

oraz egzekwowanie królewskiego nakazu (z 1496roku) noszeniaprzez ko­

biety lekkich obyczajów dwukolorowych, czerwono-czarnychczepków(1/522,

przyp. 16): Weszłydwie dziewczyny. Jedna miałanagłowie dwubarwnyczepek {Kaloszeszczęścia 1/461). Z przytoczonych fragmentów wynika, że w daw­ nych karczmach-piwiarniach lubili biesiadować zwyczajni ludzie, czyli za­ równo kopenhascy mieszczanie, rybacy, jak i uczone głowy, atakże kobiety lekkich obyczajów, przyczym te ostatnie były naznaczone, byspołeczeństwo

wiedziało,zkim mado czynienia (co sugeruje jegokrytyczny stosunek do pań

zarabiających na życie sprzedażą swojego ciała).

Kolejny etaphistorii miasta przynosinastępnyzwyczaj dotyczący kwestii

społecznych: omawianą już wcześniej sprawę niemieckich kupców i ich wy­

słanników -starych kawalerów, których przymusowe zwyczaje miały swój

wpływna frazeologię duńskiego języka, gdyż To odnich każdego nieżonatego

mężczyznę,któryosiągnął statecznywiek,nazywamy „pieprzowym kawalerem” {Szlafmyca staregokawaleraII/169). Kobiety lekkichobyczajów nacechowane zostały w sposób bezpośredni i odgórny (królewskim rozporządzeniem),nato­

miast starzy kawalerowie nieświadomie nacechowalijęzyk: Stary kawaler to po duńsku „pebersvend słowo to jest złożeniem słów„peber ” (pieprz) isvend (czeladnik, dawniejrównież: kawaler, mężczyzna); stąd w przekładzie na język

polskinie bardzo fortunny „pieprzowy kawaler” (11/475, przyp. 1).

Zwyczajemiasta wiążą się również z w iarą:Będziecie chodzićpo wałach

[...]wczesną wiosną, gdy kościelne dzwony oznajmiają Dzień Modlitwy, czyli

SanktBededag - święto duńskiego kościoła luterańskiego, które obchodzone jest 25 dni po Wielkanocy {Dwa obrazki z Kopenhagi 1/378-379), oraz z pra­

wami miejskimi obowiązującymi w stolicy. Jednym z nich był ustawowy

termin przeprowadzek {Dzieńprzeprowadzki III/125): dzień przepro­ wadzki wyznaczony był ustawą z 1799roku, która ustalała terminopuszcza­

(13)

Kopenhaga - miasto magiczne...

nich. Był to trzeci wtorek kwietnia i trzeci wtorek października (III/415,

przyp. 1). Te dni zmieniały obraz miasta: wtedy było mokro, zgnilizna, a na

ulicy stałwózśmieciarza, wypełniony po brzegi. Narrator oceniał: w tym dniu

na ulicach miastanie jest przyjemnie, tak są zawalone śmieciami, skorupami

i odpadkami, niemówiąc o wysłużonejsłomie z materacy,przez którą trzeba

się przedzierać (DzieńprzeprowadzkiIII/125). Kolejny przepis dotyczy na­

kazu zamykania bram miasta: Odwunastej zamykają Vesterport, nie wejdziemy do miasta [...]. [...] gdywybiła dwunasta, bramasięzatrzasnęła. Na zewnątrzstałosporołudzi [...]. Niektórzy byli wielce przestraszeni, inni

oburzeni [...]. Na szczęście w ostatnimczasie władze postanowiły, że jedna

z bram, Norreport, niebędziezamykana, tamtędy piesi mogli wejść przez straż­

nicę do miasta (Klucz odbramyIII/326). W opowieści ponownie pojawiasię brama miasta, symbol jego bezpieczeństwa, choć tym razem raczej utrudnia

życie mieszkańcom, by nie powiedzieć, że mu zagraża -bezduszne przepisy

sprawiają, że spóźnieni spacerowicze mogliby spędzić noc pod gołym niebem zamiast wewłasnych mieszkaniach.

Zwyczaje miejskie dotyczą też organiza cji oświetlenia wmieście (ale tym tematem zajmowaliśmy się wpoprzednim podrozdziale),poczty:

Była dopiero szósta, z ulicy dochodził dźwięk trąbkipocztowej (Kalosze szczę­ ścia2005, 345), opieki zdrowotnej i bezpieczeństwa mieszkań­ ców:ciałozaniesiono do szpitala [...], pobiegłaby na posterunek policji, potem

do biura ogłoszeń(Kalosze szczęścia 2005, 327)oraz honorowan ia

spe-cjalnych zasług mieszkańców:Było to serce bogatego człowieka, któ­ regonazwisko możnaznaleźć na planie miasta (Kalosze szczęścia 2005, 335), choć -jak widać zironicznegokontekstu - zasługą czasami mogła być po pro­ stu godnapozazdroszczenia sytuacja finansowa patronaulicy.

Do zwyczajów nieobjętych przepisami, lecz wynikających z obyczajów

mieszkańców, można zaliczyć m o ż 1i w oś ć odpłatnego wypożycza­ nia książek z księgami: radca płacił księgarzowi drobnąsumkę za możli­

wość przeczytania nowościwydawniczych u siebiew domu, to znaczy wolnomu

byłoprzeciąć kartkiwzdłuż, ale nie wszerz, bowtedy książkinie mogłyby być

sprzedane jako nowe (Klucz od bramy 111/3 25 ) oraztradycje spędzania wolnego czasu.Wprzywoływanej już opowieści Kluczod bramyznajdu­ jemytakżeobszerny fragment poświęcony temu zagadnieniu: Było to wcza­

sach królaFryderyka VI. Kopenhaga nie miała jeszcze gazu, tylko lampy na tran, nie było jeszcze Tivoliani teatruCasino, tramwajów ani kolei żelaznej.

W porównaniu z tym, co mamydzisiaj, było małorozrywek. W niedzielę cho­

(14)

DanutaJastrzębska-Golonka

inskrypcje na grobach, siadałona trawie,jadło przyniesione w koszykujedze­

nie iwypijało do tego kieliszeczek sznapsu'՜1, albo też szłosię do Frederik-bergu, gdzieprzedzamkiem grała orkiestra wojskowa iludzie przychodzili popatrzeć, jak pomałych, wąskich kanałachpływa łódkąkrólewska rodzina;

starykrólsterował i oboje z królową pozdrawiali poddanych niezależnie od

stanu. Przychodziły tam zamożnerodziny z miasta i wypijały wieczorną her­

batkę. Gorącą wodę można było dostać wmałej chłopskiejchacie na polu za ogrodem, ale trzeba było przynieśćz sobą samowar (III/325). Oprócz prezentacji formy niedzielnego odpoczynku mieszkańców Kopenhagi znajdu­

jemytu zakodowaną informacjęna tematprzyszłych rozrywek oraz stosunku

Duńczykówdo rodziny królewskiej i odwrotnie. Widocznyjest szacunekdo koronowanejwładzy i zainteresowanie jej życiem. Z drugiej strony rodzinie królewskiejnieprzeszkadza tłumpoddanych, obserwujących ich wodny spacer,

ani ogólnadostępność ogrodów królewskich, straże nie odganiają, nie zasła­ niają, nietworzą obronnychkordonów,a królewska para pozdrawiapoddanych niezależnie od stanu.

Ciekawostką jest informacja o samowarze. Wspominany zwyczaj kulty­

wowali też bohaterowie utworu: radcostwowybrali się na spacer,przodemszła służąca, niosąc samowar i koszyk, w którym byłojedzenie i i butelkagorzałki

z gorzelni Spendrups(III/325). Realistyczneszczegóły opisu menudopełniają

obraz tradycji. Innym przykładem zwyczajowej potrawy Duńczyków jestja­ dana na śniadanie zupa piwna, gotowanazpiwa, razowego chleba, z dodatkiem

żółtek i przypraw{Ojca chrzestnego książka z obrazkami 1/420, przyp. 27). Jedzenie i picie kojarzą się ztowarzyskimi spotkaniami. W dawnej Ko­

penhadze często odbywały się one, jakjuż pisaliśmy, wkarczmach, gdzie ser­

wowane potrawy nie należały do wykwintnych (np. woda nie przypominała jakością tej z samowara: kobieta podałamukubek okropnej,ni to słodkiej, ni to

słonej wody, zaczerpniętejze studni na podwórku — Kaloszeszczęścia 2005, 317), natomiast w czasach radcy organizowano je w domach: w jednym

z domów [...] odbywałosię wielkie przyjęcie;od czasu do czasu trzeba cośta­ kiegoorganizować, bo gdyprzyjęcie się odbębni, możnaoczekiwać rewanżu

{Kaloszeszczęścia 2005, 312). Implikowana tu refleksja obyczajowakonotuje pejoratywne wartości. Przyjęcia traktowanebyły jako raczejuciążliwy zwy­ czaj, którywypadało kultywować (a właściwie odbębnić),by mócobracać się

w towarzystwiei być zapraszanymna podobnespotkania.

17 Sznaps - mocny duński alkohol. Słowa tego używa się zwłaszcza na określenie akwawiku, skandynawskiego alkoholu produkowanego z kartofli (III/441, przyp. 5).

(15)

Kopenhaga - miasto magiczne...

Problematyka zwyczaju jest jednym z podstawowych zagadnień antropo­

logii kultury. Definicja zwyczaju w Słowniku pojęć współczesnych znajdujesię pod hasłemobyczaj, ponieważ traktowane są one prawie jako synonimy („zwy­ czaj jestna ogół odróżniany jako określenie mniej obowiązujących form za­

chowania”) i zgodnieznią

są to oczekiwane formy zachowania, legitymujące się tradycją. Członkowie konkretnego społeczeństwa uznają milcząco pewne reguły i konwencje i są nimi związani w swoim postępowaniu. Obyczaje wnoszą do stosunków spo­ łecznych pewną regularność, przewidywalność i wzajemną zgodność (Bul­ lock i in. 1999,395).

Każdy człowiek odbiera świat za pośrednictwem określonego zespołu

zwyczajów, instytucji i sposobów myślenia. Ruth Benedictprzywołuje po­ równanie JohnaDeweya, który twierdził, że rola zwyczaju w kształtowaniu zachowania sięjednostki pozostaje dowpływu tej jednostki na zwyczajtra­

dycyjny w takim stosunku, jaki zachodzi międzypełnym słownictwemjej

mowy ojczystej a tymi słowamiz jej dziecięcegojęzyka, któreweszływskład

mowy potocznej jej rodziny. Oznaczato,

że historia życia każdej jednostki jest przede wszystkim procesem przysto­ sowania się do wzorów i zasad przekazanych przez tradycję społeczności, w której żyje. Zwyczaje społeczeństwa kształtują doświadczenia i zacho­ wania jednostki od chwili narodzin. Zanim nauczy się mówić, jest już małym tworem swojej kultury, a zanim dorośnie i stanie się zdoba do brania udziału w jej działalności, zwyczaje właściwe tej kulturze są już jej zwyczajami, wierzenia jej wierzeniami, trudności nie do pokonania jej trudnościami (Benedict 2003,71-72).

Wyekscerpowanewięc zmateriałuegzemplifikacyjnego zwyczaje niosą informacje o kulturowych wzorcach zachowań społeczeństwa Kopenhagi,

anawet całego społeczeństwa duńskiego, zgodniebowiemzdefinicją dotyczą zarówno zwyczajów instytucjonalnych (nakazanych przez przepisy i władze

miasta,np. przeprowadzki,zamykaniebram), obyczajowych (np. spaceryz sa­ mowarami, przyjęciai spotkaniatowarzyskie), jak i sposobów myślenia (np.

szacunek społeczności do rodziny królewskiej,imperatyw organizowaniaprzy­

jęć). Opisana wutworach Andersena obyczajowość to także odbicie jegodo­

świadczeń kulturowych i skali wartości, podświadomiewpojonej mu przez społeczeństwo,w którym żył.

(16)

Danuta Jastrzębska-Golonka

Symbolicznieo istnieniu iwrastaniu w miasto opowiada też przypowieść

Cypriana Kamila NorwidaQuidam, która pokazuje, jak zakładając i budując

miasto, człowiek radykalnie zerwał z naturą, z ustabilizowanym porządkiem

kosmologicznym,jak podejmował ryzyko życia na własny rachunek w stwo­ rzonym przez siebie sztucznym świecie.

Było to rzucone losowi wyzwanie, za które trzeba było zapłacić wysoką cenę, miasto zaś stawało się miejscem, w którym człowiekowi dane było przeżyć zarówno momenty największego upadku, jak i chwile najwyższej

duchowej iluminacji. Miasto demonstruje wybitnie ambiwalentną naturę: tragiczny aspekt ściśle splata się z jego psychoterapeutyczną funkcją (Żyłko 2000, 16).

Biografia Andersena dowodzi, że dane było mu zaznać wszystkichwy­ mienionych doświadczeń.

Wyekscerpowany z tekstów Hansa Christiana Andersena materiał po­

zwoliłna określenie kategorii opisujących miasto(domyi ulice, architektura, latarnie, zwyczaje) idokonanie rekonstrukcjiwykreowanego przez pisarza ob­

razu Kopenhagi, który ukazanyzostał waspekcie językowym (etymologicz­

nym ionomastycznym),historycznym, religijnym, antropologicznym, socjo­

logicznym oraz realistycznym i symboliczno-emocjonalnym. Konotowany

przez analizowane utwory obraz Kopenhagi jest wielobarwny, wielopłaszczy­

znowy, poetycko-symboliczny oraz pozytywnie nacechowany ekspresywnie, co implikujestosunek autora do swojej małej i dużej ojczyzny. Andersen naj­ częściej opisywał Kopenhagęwpozytywnymświetle, zachwycając się jejróż­

norodnościąi ludzkimbogactwem (corazśmielej wyrasta nowe miasto [...]. Są

wnim całe uliczki szewców i garbarzy, handlarzy przyprawamii piwowarów,

jest tam rynek,jest dom cechowy, a bliskobrzegu [...] stoi wspaniałykościół

֊ Ojca chrzestnego książka z obrazkami III/172) oraz doceniając piękno za­

chowanej tamnatury (rosną tam wspaniałe,wielkie drzewa, z gałęzilecą żółte

liście -Dwa obrazki z Kopenhagi1/379; Nawet takmały ogródekjak tenucho­ dził w Kopenhadze za cośwspaniałego - Kalosze szczęścia 2005,345).Wielo­ krotnie podkreślałteż patriotyczny i demokratyczny stosunekwładców Danii do kraju i rodaków (Tej nocy król i mieszczanie tworzą wspólny front - Ojca chrzestnegoksiążka z obrazkami III/182), nierzadko posługując się przy tym

poetyckimi środkami (Płoną świece i lampy, zameklśni jakbybyłlatarniądla

całego królestwa - Ojca chrzestnego książka z obrazkamiIII/173).

Konceptualizacja Kopenhagi zawarta w tekstach Andersena pozwala na wpisanie jej w specyficzną sferę geografii humanistycznej. Zgodnie z założe­

(17)

Kopenhaga - miasto magiczne...

niami, miejsce czy raczej poczucie miejsca oznacza wartości, przekonania, uczucia, nadzieje i obawy, które ludzie zarówno indywidualnie, jak i grupowo wiążą z pewnymi miejscami, osiedlami, regionami, środowiskiem i formami

terenu.„Stąd też odległośćod danego miejsca powinnabyć określananie tyle wkategoriach fizycznych, ile odległością, w której ramach człowiek zacho­

wuje poczucietego, że «jest w domu» iże jest z danym miejscem związany”

(Bullock iin. 1999,341 ). Kopenhaga niebyła rodzinnym miastemAndersena,

ale utrwalony w jego tekstach i zrekonstruowany obraz miasta świadczy o tym, że obdarzyłją szczególnym uczuciem, to w niej czuł się jakw domu i to do niej wracał z licznychwojaży, to ona była najważniejszym punktem

na mapie jego życia, bowiem,jak pisał wjednym ze swoich utworów, nie

ogromne miasta(Paryż,Londyn, Wiedeń, Neapol) wieluuważa za swoją naj­

piękniejsząperłę, przeciwnie, wskazują na małe, niepozorne miasteczko bę­

dąceprawdziwymdomem, gdzie mieszkają najbliżsi; często jest to pojedyncza zagroda, mały domekschowany wśród krzewów, punkt, który odpływaw dal, gdymijago pędzący pociąg (Sznur pereł 11/28).

Kopenhaga pamięta o swym sławnym, przybranym synu. Najwidoczniej­ szymi dowodami uznania są jego pomniki ustawione w najznamienitszych

miejscachstolicy, by przypominać mieszkańcom i tuiystomojegotalencie i za­ uroczeniu miastem, któremu dałwyraz w swojej twórczości.

EwaRewers zauważa, żepamięć, tradycja i tożsamośćprzywołują prze­ szłość, nietroszczącsięo linearny porządek wybieranychzjawisk, przeciwnie -przeszłość jawisię tam jako mniej lub bardziejtajemnicza przestrzeń, w któ­ rej ukryte zostały ważnedlanas teksty należącedo różnych kultur i zapisane w różnych Językach”. Każde wtargnięcie takiegotekstu kulturowego, powią­

zane ze świadomym i celowym włączeniem go w kontekstteraźniejszości, jest zdarzeniem (2005, 238-239). Dla miłośników literatury takie zdarzenie

zawsze stanowi kontakt z tekstami Hansa ChristianaAndersena i wykreowa­ nymiw nich przestrzeniami oraz ich symboliką,aksjologiąi metafizyką.

Literatura

Andersen H.Ch., 2003, Baśń mojego życia. Autobiografia, tłum. I. Chamska, Łódź.

Andersen H.Ch., 2005, Baśnie, tłum. B. Sochańska, Poznań.

Andersen H.Ch., 2006, Andersen. Baśnie i opowieści, tłum. B. Sochańska, t. I-III, Poznań.

Andersen H.Ch., 2006, Uwagi, [w:] Andersen. Baśnie i opowieści, tłum. B. Sochań­

(18)

Danuta Jastrzębska-Golonka

Benedict R., 2003, Wzory kultury, tłum. J. Prokopiuk, [w:] Antropologia kultury. Za­

gadnienia i wybór tekstów, pod red. A. Mencwela, cz. I, Warszawa, s. 71-88. Bullock A., Stallybrass O., Trombley S., 1999, Słownik pojęć współczesnych, Katowice. Jałowiecki B., 1985, Przestrzeń jako pamięć, „Studia Socjologiczne”, nr 2.

Jastrzębska-Golonka D., 2011, Konceptualizacja świata przedstawionego w języku najnowszego przekładu tekstów Hansa Christiana Andersena, Bydgoszcz.

Kępiński A., 1979, Schizofrenia, Warszawa.

Rewers E., 2005, Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta, Kraków. Sochańska B., 2005, Andersen znany i nieznany, „Wychowanie w Przedszkolu” 7,

s. 12 (396)-20 (404).

Sochańska B., 2006, Andersen w Polsce, [w:] Andersen. Baśnie i opowieści, tłum. B. Sochańska, t. 3, Poznań, s. 453-491.

Wullschläger J., 2005, Andersen. Życie baśniopisarza, tłum. M. Ochab, tłum, frag­ mentów baśni, listów i dzienników H.Ch. Andersena B. Sochańska, Warszawa. Żyłko B., 2000, Miasto jako przedmiot badań semiotyki kultury, [w:] W. Toporow,

Miasto i mit, wybrał, przeł. i wstępem opatrzył B. Żyłko, Gdańsk.

Źródła internetowe

Partyka P., Gąsior A., 2005, Miasto z baśni. Kopenhaga, „Poznaj Świat”, nr 4, www.ko- penhaga.com.pl/ [dostęp 2.09.2011].

Sztelak K„ 2009, Kopenhaga-baśniowe miasto rowerów i Andersena, „Libertas. Mie­ sięcznik ludzi wyzwolonych. Podróże małe i duże”, 2, www.libertas.pl/kopen- haga_basniowe_miasto_rowerow_i_andersena... [dostęp 1.09.2011].

www.kopenhaga.com.pl/historia.php [dostęp 2.09.2011] www.pl.wikipedia.org/wiki/Kopenhaga [dostęp 2.09.2011] www.poznaj-swiat.pl/artykul,, 199 [dostęp 2.09.2011]

Copenhagen - the city of magic

The picture ofa city in the latesttranslation of Hans Christian Andersen’s text Summary

The article presents the picture of Copenhagen created by H. Ch. Andersen in his works. On the basis of the gathered materials Andersen’s vision of the city can be dis­ cussed in the scope of etymology of the notion, the description of the houses and streets, the authentic elements of architecture in the capital of Denmark, the lamposts in Copenhagen and the inhabitants’ habits. The article ends with the reflection on the writer’s emotional relationship with Copenhagen.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dość pesymistyczną konkluzją kończy się utwór, nie pozostawiając żadnej nadziei na możliwość przebudowy życia zgodnie z zasadami pierw­ szej, jasnej

Niewiele dziewiętnastowiecznych utworów ujmuje rozterki arty- sty w sposób tak słodko-gorzki i skondensowany: związek mię- dzy cierpieniem i kreatywnością, terror

Ingarden uznaje więc ostatecznie za prawidłowe pierwsze doświadczenie czasu, i w ykazuje że doświadczenie drugie, bę­ dące — jego zdaniem — źródłem

Ostatnie powstałe za życia pisarza, również trzytomowe wydanie Baśni i opowieści liczyło 156 utworów i zostało opatrzone uwagami Andersena, z datą 6 września —

Z tego powodu w toku kwerend odrzucono źródła sporządzane dla Wschowy czy Rygi.. Krakowie, Warszawie, Lwowie, Poznaniu i Lublinie. Łączy je m.in. to, że pełniły funkcje polityczne

ko czego dusza zapragnie, i jest pewien, że to najlepsze miejsce na świecie, ale dzieje się to dlatego że ma w sercu mały odłamek szkła i okruszynkę szkła w oku;

NAZWY WŁASNE W POLSKIM PRZEKŁADZIE BAŚNI HANSA CHRISTIANA ANDERSENA.. Świat literatury poświęcił rok 2005 Hansowi Christianowi

Italia w En Digters Bazar to z pewnością kraina sztuki i natury, ale przede wszystkim terytorium zamieszkane przez ludzi ubogich, obdartych, zmuszo- nych do żebraniny – inaczej