Andrzej Szopiński
Homiletyczny (i nie tylko) przekaz
Ewangelii na manowcach!
Język - Szkoła - Religia 1, 187-194
ks. Andrzej Szopiński Pelplin
HOMILETYCZNY (I NIE TYLKO) PRZEKAZ
EWANGELII NA MANOWCACH?!
M ottem dla niniejszego artykułu niech b ęd ą słowa Szym ona Hołow- ni: „W szystkim narzekającym n a tem atykę i długość kazań w arto polecić uw ażne studia nad protestanckim i w skazów kam i hom iletycznym i z X VIII wieku. Zalecały one, b y kazanie nie trw ało dłużej niż półtorej godziny, a ponadto nie pow inno być w nim ani krzty m istycyzm u, a treści ściśle oświeceniowe. I tak w W ielkanoc w ierni - z w ykorzystaniem przykładu Zbaw iciela - pow inni dow iedzieć się, że zanim się kogoś pogrzebie, w ar to dokładnie sprawdzić, czy rzeczyw iście nie żyje, a w B oże N arodzenie m ów iono o pożytkach płynących z rodzenia na św ieżym pow ietrzu. To tem atyka. A czas? Otóż, gdy w protestanckiej liturgii zaczął brać udział w raz ze sw ym i dziełam i Jan Sebastian Bach, ludzie w niedzielę praktycz nie nie w ychodzili z kościoła. Zaczynało się od porannego nabożeństw a, po nim była kantata, później jak iś m otet, po czym okazyw ało się, że to ju ż najw yższy czas n a nabożeństw o popołudniow e”1 .
H um anista, poeta i kustosz diecezjalnego m uzeum , ks. Janusz Stani sław Pasierb w książce O d kaznodziejstw a do hom ilii podkreślał niezw y kłe znaczenie roli am bony w historii Polski. Zapisał ks. J. St. Pasierb: „A m bona polska stała się szkolną katedrą, surogatem prasy, radia i film u katolickiego, m usiała zastępow ać pracę w organizacjach i bardzo często - w obec niedokształcenia religijnego - katechizację”2. Ta rola nadal za pew ne je st aktualna, choć w cale nie łatw iejsza niż w m inionych wiekach. W arto zatem analizow ać słow a w ypow iadane z am bony. Słow a, które w inny nadal pełnić w iele z nazw anych przez ks. Pasierba funkcji.
1 Sz. Hołownia, Jak głosić nadzieję w homilii, [w:] Komisja Duszpasterstwa Ogólne
go Konferencji Episkopatu Polski, Głosić Ewangelię nadziei, pr. zb., Katowice 2004,
s. 231-232.
K aznodzieję zw ie się heroldem , prorokiem , świadkiem , m ystagogiem , tłum aczem -interpretatorem , teologiem , w ychow aw cą, terapeutą, a przede w szystkim Sługą Słowa; i tego pisanego zarówno w ielką literą, ja k i m ałą3. Zatem jeg o rola je s t niezw ykle w ażna i każdy głoszący Słowo B oże p o w inien m ieć św iadom ość ciążącej na nim odpowiedzialności. Pow inien m ieć św iadom ość słowa, jeg o mocy, i przede w szystkim w inien um ieć sw obodnie się słow em posługiwać.
Język kościelny rządzi się tym i sam ym i praw am i gram atycznym i i ten dencjam i rozw ojow ym i co ję z y k ogólny. Język kaznodziejski, który dla w ielu środow isk je s t je d n ą z w zorcow ych odm ian m ów ionej polszczy zny, podlega tym sam ym ocenom co inne teksty tzw. stylu w ysokiego4.
Zanim jednak przejdziem y do oceny kaznodziejów, najpierw kilka słów na tem at postępującej desakralizacji słowa. Od dłuższego czasu w życiu społecznym Polaków m ożna zaobserw ow ać procesy ateizacji i laicyza cji, które m ogą skutkow ać odbieraniem świętości rzeczom i czynnościom świętym. Jest to tzw. proces cofania się sacrum . M a to swoje przełożenie w języ k u polskim tak tym potocznym , ja k i literackim 5. W iele określeń, słów, naw et definicji, które w ręcz od zaw sze m iały w ym iar religijny, tłu m aczy się na sposób świecki, czasam i naturalistyczny:
• „Stw orzyciel” - człowiek, który zrobił coś w łasnym i rękom a, w yna lazca;
• „O dkupiciel” - człowiek, który coś odkupuje, osoba pośw ięcająca się dla innych, ktoś pośw ięcający się dla zbaw ienia ludzi, osoba, która pokutuje za grzechy ludzi, cinkciarz;
• „D obra N ow ina” - dobra w iadom ość, szczęśliw e w ydarzenie, speł nione pragnienie, popijaw a, w ypłata;
• „N iebo” - pogoda, chmury, gw iazdy i słońce, przestrzeń dla ptaków, przestrzeń nieosiągalna dla człowieka;
• „Piekło” - m iejsce koloru czarnego, m iejsce, którym straszy się dzie ci, atm osfera w niektórych rodzinach;
3 Por. P. Urbański, Wstęp. O kazaniu i retoryce jeszcze raz, [w:] Retoryka na ambo
nie, pr. zb., Kraków 2003, s. 5.
4 Por. J. Miodek, Współczesne kaznodziejstwo polskie, [w:] Tysiąc lat polskiego słow nictwa religijnego, red. B. Kreja, Gdańsk 1999, s.265.
• „Ś w ięty” - ten, co był dobry, ale nie żyje, osoba służąca sw oim postępow aniem za wzór, to taki gościu, co tam w niebie;
• „Trójca Święta” - Trzej Królowie, trzech świętych, trzej bogow ie, Pan Jezus w trzech osobach;
• „O patrzność” - dobre interesy, przezorność6.
D zisiejszy języ k religijny nadal jed n ak nosi znam iona odm ienności, m oże nie przystaw ać do kultury m asow ej, która je st sw oistą oznaką w spół czesnego społeczeństwa. M ożna naw et pokusić się o stw ierdzenie, że j ę zyk religijny i języ k potoczny (nim przede w szystkim posługuje się kul tura m asow a) stają w obec siebie w opozycji, p o zo stają w konflikcie. W takiej sytuacji języ k religijny m oże naw et być niezrozum iały7.
W niniejszym artykule staw iam y pytanie o diagnozę nie najlepszej kondycji w spółczesnego kaznodziejstw a. B ożena M atuszczyk w ylicza siedem grzechów głów nych w spółczesnych hom iletyków . S ą to:
1. N egatyw izm . Z abarw iony na ciem no obraz św iata w ręcz nakręca nego rękam i szatana. A chrześcijanie to ta nacja, która je st ciągle prze śladowana.
2. N o rm a ty w iz m . O becność w yrażeń im peratyw nych typu: trzeba, należy, w inien, m usieć, m ieć + bezokolicznik (m y m am y tak się m odlić, by i nasze życie się przem ieniało).
3. B ra k elem en tu eg zystencjalnego, czyli poruszania w kazaniu p ro blem ów dotyczących życia codziennego słuchaczy i posługiw anie się zro zum iałym dla nich językiem . Często kaznodziejom obce są sprawy, ja k i m i ludzie w ierzący ży ją na co dzień.
4. B r a k k o n k re tn y c h w sk a z a ń i w zorców p o stęp o w an ia. N iedobór sugestii, pouczeń, ja k m ają ludzie postępow ać w nieznanych dla siebie sytuacjach.
5. D o k try n a liz m . N iekiedy kazanie zam ienia się w teologiczny w y kład, charakteryzujący się dość herm etycznym językiem .
6. N iek o m u n ik aty w n o ść, czyli posługiw anie się języ kiem niezrozu m iałym dla słuchaczy. W słuchaczu m oże zrodzić się przekonanie o ist nieniu nieprzylegających do siebie światów: św iata kazania i św iata ich realnego życia.
6 Por. tamże, s. 180-182.
7 Por. W. Przyczyna, G. Siwek, Język Kościoła w Polsce pod koniec drugiego tysiąc
lecia, „Ateneum Kapłańskie” nr 541, http://web.diecezja.wloclawek.pl/Ateneum/ostat-
7. B r a k w y ra ź n ie zary so w an e g o te m a tu . Warunkiem jasno ści je st ja sn a m yśl. A by w sposób jasny, kom unikatyw ny przem aw iać, trzeba
dokładnie zdaw ać sobie spraw ę z tego, co się chce pow iedzieć8.
Dzisiaj w epoce dom inacji obrazu nad tradycyjnym i językow ym i for m am i ew angelizacji (hom ilia, kazanie, katecheza, konferencja religijna), dostrzegam y rów nież kryzys słownej kom unikacji. N a to ogólne zjaw i sko nałożyło się skostnienie języ k a religijnego. Jak pisze D orota Zdun- kiew icz-Jedynak: „K onieczność odnow y form i ję z y k a ew angelizacji w krajach cyw ilizacji europejskiej zastała dostrzeżona w K ościele kato lickim jak o paląca potrzeba w w ypracow anym ju ż przez Sobór W atykań ski II program ie aggiornam ento, czyli aktualizacji. W praktyce [owa k o nieczn o ść odnow y ję z y k a religijn ego - przy p is A. Sz.] p o jaw iła się w latach osiem dziesiątych w krajach E uropy Zachodniej - w obec postę pującej dechrystianizacji i sekularyzacji, rozpow szechniających się k on sum pcjonizm u czy hedonizm u, pociągających za so b ą kryzys w artości religijnych i m oralnych; w krajach pokom unistycznych E uropy W schod niej - po historycznym przełom ie 1989 r. - w zw iązku z odzyskaniem po latach totalitaryzm u i długotrwałej propagandy ateizm u - suwerenności i w olności, często jed n ak pojm ow anej jak o sam ow ola”9.
N ależy jed n ak zadać sobie pytanie, ja k przebiega realizacja tych zale ceń soborowych. Często próby dostosow ania języ k a religijnego do w y m agań w spółczesnej cyw ilizacji zm ierzają w niew łaściw ym kierunku. M ieszanie elem entów językow ych należących do poziom u niższego i w yż szego, sfery sacrum i profanum , m oże św iadczyć o kryzysie słowa w ję - zyku K ościoła. Z an ik a bow iem g ran ica o d dzielająca zjaw iska św ięte i świeckie, granica, k tó rą w yznaczała nie tylko w iara, ale i język.
Język w ysoki, natchniony często dziś w K ościele m ilknie n a rzecz łatwego, szybciej przem aw iającego języ k a potocznego. A utorzy kazań, szukając sposobu na dotarcie do odbiorcy, sięgają po słow nictw o potocz ne, naw et w ulgarne, sadząc, że poprzez przekroczenie bariery stylistycz
8 Por. B. Matuszczyk, Retoryka Kościoła dziś - „siedem grzechów głównych” współ
czesnego kaznodziejstwa, [w:] Skuteczność słowa w działaniach politycznych i społecz nych, Bydgoszcz 1999, s. 124-133.
9 D. Zdunkiewicz-Jedynak, O Bogu łatwym, lekkim, niewymagającym. Banalizacja języka Kościoła, [w:] Nowa ResPublica.onet.pl, http://respublica.onet.pl/1157255,0, s.1.
nej odm iany języka, zdobędą zaufanie czy sym patię prostego słuchacza, słowem, chcą m ów ić językiem prostym do prostego odbiorcy. Często je d nak należałoby m ów ić nie o prostocie języka, a o jeg o prostactw ie, i ten sposób docierania do odbiorcy uznać za niewłaściwy, słuchając padają cych z am bony kościelnej słów rów nych słowom podwórka, słuchacz m oże poczuć się obrażony. Spotkam y zatem kazania w całości w ypow iadane w języ k u potocznym , w zbogacane m łodzieżow ym slangiem , ale spotka m y też swego rodzaju hybrydy językow e, w swoim synkretyzm ie jeszcze bardziej obce niż czysty styl wysoki.
Poniżej prezentuję przykłady nietrafionych językow ych w yborów k a znodziejów. Prezentow any m ateriał pochodzi z publikacji książkow ych, internetow ych i kazań zasłyszanych przez autora niniejszego artykułu. W spółcześni kaznodzieje stali się natchnieniem dla w ielu języ ko w y ch analiz, w w ielu publikacjach znajdziem y analizy języ k a kazań. W niniej szym artykule w ykorzystałem m ateriał zebrany przez Jan a M iod ka10, D orotę Zdunkiew icz-Jedynak11, Szymona: H ołow nię12.
Słyszym y w ięc dziś w Kościele.
- języ k potoczny, obrazow e zaskakujące m etafory i frazeologizm y: • „A le była ja z d a ” (ow ocna m odlitw a);
• „Pedałow anie pod górkę w yrabia krzepę duchow ą” ; • „M atka B oża w ym ięka, słysząc pozdrow ienie Elżbiety” ; • „Stańm y się kum plam i Pana Jezusa” ;
• „Kto nie pojm uje znaczenia Eucharystii, ten - jeśli idzie o zrozu m ienie chrześcijaństw a - odpada w przedbiegach” ;
• „M aryja to taka stacja przekaźnikow a m iędzy nam i a C hrystusem ”; • „W połow ie A dw entu m oże nas chw ycić kolka, ja k biegacza w p o
łowie dystansu” ;
• „Bóg nie je s t piłką, k tó rą m ożna kopnąć” ; • „M acica Serca Jezusow ego”;
• „M aryja je s t ja k ze g ar... O na też zaw sze m ów iła Bogu: tak, tak, tak ”;
- i w yrazy w yraźnie nacechow ane em ocjonalnie, często wulgarne: • „ S k u b a n y ten Jezus, tak czterdzieści dni bez jed zen ia”,
10 J. Miodek, dz. cyt.
11 D. Zdunkiewicz-Jedynak, dz. cyt. 12 Sz. Hołownia, dz. cyt.
• „M oże jesteś sfrustrowany, uw ikłany w różne nałogi, m oże czujesz się ja k ostatni ła c h m y ta , sz m a ta , k o m p le tn e zero . Pam iętaj, że każdy jest grzesznikiem, dla każdego z nas Bóg m a D obrą N ow inę”; • „Czasam i m yślisz o swojej żonie: j a z t ą m a łp ą dłużej nie w y trz y m am . Ja nie m ogę jej znieść, ona je s t nie do w ytrzym ania. Twój m ąż cię w k u rz a , kiedy w idzisz tego g ad a , robi ci się niedobrze. Twój sz e f to szu ja, k aw ał ...s y n a ”;
• „Otwieram przed Jezusem największy gnój. On kocha mnie w gnoju”; • „Jesteś bardzo pobożny, lecz robisz w szystko, aby się B óg od ciebie
o d c h rz a n ił” ;
• „Jeżeli będę byle jaki, szatan m nie będzie olew ał”; • „Pan B óg m a praw o na nas się w k u rz y ć ”;
Ten ostatni sposób zjednyw ania sobie odbiorcy je st chyba najbardziej rażący we w spółczesnej hom iletyce. Zestaw ienia w ulgaryzm ów z żo n ą ,
m ężem , czy n a m i grzesznikam i, rażą, ale m ieszczą się w sferze św iata profanum , św iata ziem skiego grzechu, nie m ają ju ż jed n ak żadnego uza
sadnienia próby przybliżenia odbiorcy doznań B oga poprzez zrów nyw a nie Jego uczuć z naszym i skrajnym i em ocjami: skubany, w kurzony Jezus, który m a się od nas odchrzanić m iał przem aw iać do m łodzieży. A le czy przem aw ia?
Przekaz hom iletyczny, b y spełnił sw oją ro lę zm uszając do refleksji i wyborów, bez w ątpienia pow inien być przekazem obrazowym . Jego w zór czerpiem y od M istrza z N azaretu. N auczał przecież poprzez przypow ie ści, a w ięc obrazam i. W spółczesna hom iletyka zaleca korzystanie z ja k najszerszego zasobu, obrazów, świadectw, by słowo m ogło dotrzeć do słuchacza. N ie m o g ą one być archaiczne, a raczej w inny być um iejsco w ione w realizm ie współczesności. W ielu m łodzieżow ych kaznodziejów ucieka się do korzystania z opisów naw róceń bądź cytatów z w ypow ie dzi osób now o naw róconych; szczególnie m uzyków rockow ych. Słyszy m y w ięc z ambony:
• „»B óg w as kocha« - w oła ze sceny w Ż arach ew angelizator Tym o teusz. »A ja m am go w dupie« - odkrzykuje ktoś z tłum u. »O n cię kocha i stamtąd«;
• „W yśw ietlany film, który ukazuje m ękę Jezusa. Słychać n a w idow ni: »Jezu, k . .., nie daj się! N o walnij mu«. K olejna scena film u tak porusza uczniów, że uczniow ie szukający ciała Jezusa zostają p o
uczeni: »C zego szukasz, głupku, przecież zm artw ychw stał, nie«?” • „N ie je s t praw dą, że B óg się od ciebie odwraca, ale to ty się od N iego odwracasz. Stoisz do niego plecam i i jeszcze lekcew ażąco pierdzisz w Jego stronę” ;
• „Sam Bóg przecież pow iedział Izraelitom , że nie pokazyw ał się im, żeby po ludzku nie w ym iękli, bo posraliby się, ja c y by święci nie b y li”13.
Realne sytuacje, rzeczyw iste w ydarzenie, ale czy dobra ilustracja dla przekazu treści ew angelicznych? Jeżeli dobra, to czy dla w szystkich; m oże dla jakiegoś zam kniętego grona odbiorów ? Jeżeli zła, to dlaczego, skoro w spółczesność m a i takie swoje odsłony?
Sporym problem em , w ym agającym odrębnego opracow ania, je s t też języ k hom ilii dla dzieci; szczególnie tych dialogow anych14. P róby dotar
cia do m ałego odbiorcy m o g ą skończyć się katastrofą:
• W Szczecinie ksiądz w niezw ykle em ocjonalnej m ow ie próbow ał nakłonić dzieci do refleksji nad tajem nicą Zw iastow ania. R ozta czał przed nimi w izję cichej nocy w N azarecie, uśpionego m ia steczka, gw iazd na niebie, M aryi zajm ującej się dom ow ym i robót k am i. - I n a g le p o śro d k u izb y - o śle p ia ją c y b łysk! G rzm ot! W szystko drży! Przy piecu staje anioł i m ówi: „Witaj M aryjo!” - Dzieci, co odpow iedziałybyście aniołow i? - pyta zadow olony ze sw ych aktorskich talentów duszpasterz, ale odpow iada m u cisza. W końcu zgłasza się przerażony m alec, który w yznaje do m ikrofo nu: „Ja to bym się chyba z e . ł ze strachu”15.
Język kultury biblijnej dzisiaj w dobie kultury masowej je s t coraz mniej czytelny (m oże naw et m artw y), szczególnie dla m łodego pokolenia. N ie w ątpliw ie i języ k religijny m usi przechodzić sw oją przem ianę, ewolucję. 13 D. Zdunkiewicz-Jedynak, O Bogu łatwym, lekkim, niewymagającym, dz. cyt., s. 3-5. 14 Por. E. Staniek, Z kaznodziejskiego warsztatu, Kraków 1997, s. 116-117; W. Cha im, Rozmowa w przekazie kaznodziejskim. Homilie i kazania dialogowane, [w:] Retory
ka na ambonie, s. 291-326; D. Sarzyńska, Strategie nadawcy w dialogowanych kaza niach dla dzieci, [w:] Retoryka na ambonie, s. 327-340; A. Sieradzka-Mruk, Dialog w kazaniach dla dzieci a przejawy zakłócenia komunikacji, [w:] Retoryka na ambonie,
s. 341-356.
Zaw sze będzie on zależał od w spółczesnego języ k a literackiego i realiów społeczno-cyw ilizacyjnych. Rodzi się jednak w iele pytań, naw et i w ąt pliw ości: czy w ykorzystanie języ k a kultury m asow ej (zwanej niekiedy popkulturą) do m ów ienia o dośw iadczeniach religijnych nie prow adzi do zdziecinnienia, w ypaczenia bądź naw et banalizacji w iary?16 C zy koniecz nie trzeba sięgać do języ k a profanum , aby być zrozum iałym ? N a pew no to je d n a z dróg; m oże jed n a z łatw iejszych, jed n ak dokąd ona prow adzi? Czy nie na m anow ce?