• Nie Znaleziono Wyników

Księdza Profesora Stanisława Olejnika opus vitae

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Księdza Profesora Stanisława Olejnika opus vitae"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Sikorski

Księdza Profesora Stanisława

Olejnika opus vitae

Collectanea Theologica 59/4, 153-158

(2)

C o llecta n ea T h eologica 59 (1989) fa se. IV

KSIĘDZA PROFESORA STANISŁAWA OLEJNIKA

«OPUS VITAE»

G dy przed d ziesięcio m a la ty (1979) ks. prof. S. O lejn ik o g ła sza ł jed n o to ­ m o w y , acz p o m ieszczo n y na o śm iu set d u żych stronach, zarys te o lo g ii m oraln ej,

W o d p o w i e d z i na d a r i p o w o ł a n i e Boże, n ie c h cia ł w id zieć w ty m d ziele sw ej

szczy to w ej pom ocy n a u czy cielsk iej dla stu d en tó w . I ch ociaż ca łe a k ty w n e ży cie w p ow ażn ej m ierze sp o ży tk o w a ł na ja k że żm u d n y trud red agow an ia szereg u sk ry p tó w , k tóre - w y c h o d z iły zrazu w od b itk ach p o w iela czo w y ch , po­ tem tech n ik ą m a łej p o lig ra fii, już w te d y , .przynajm niej w p o czą tk a ch lat o siem d ziesią ty c h , zaczął m y śle ć o n a p isa n iu rzeczy jeszcze jed n ej ■— p ełn eg o p od ręczn ik a sen s u s t r ic t o a k a d em ick ieg o i w y d a n iu go drukiem .

Z arys, ja k k o lw ie k ob szern y, m ia ł b yć — w p ierw o tn y m p ro jek cie a u to rs­ k im — n ie ty le książk ą n a ła w k i u n iw e r sy te c k ie ile raCzej rzeteln y m , w m iarę w y c z e r p u ją c y m w y k ła d e m ch rześcija ń sk iej d o k try n y m oraln ej dla z a in tere­ so w a n y ch n ią b liżej, n ie k o n ie c z n ie ze w z g lę d ó w p ro fesjo n a ln y ch , ściśle teo ­ lo g iczn y ch . W r z e c z y w isto śc i jed n a k w ie lu n ie b y ło w sta n ie ogarnąć treści z a w a rty ch w o p a sły m w o lu m in ie, n a w e t je ś li k to ś s ię zd ecy d o w a ł na lekturę

a d hoc p otrzeb n ego rozd ziału . T ak oto, ow o, p on iek ąd , k om p en d iu m , które

p o w in n o się ch y b a n a zy w a ć k sięg ą m oraln ą, p ozostało g łó w n ie w ręk ach słu ­ ch aczów teo lo g ii.

To z k o lei w św ia d o m o ści w y tr a w n e g o p rofesora szk o ły w y ższej n ie m ogło n ie w y w o ła ć p oczu cia n ied o sy tu . N iep od ob n a w sz a k d op u ścić do oparcia fopm acji in te le k tu a ln e j p rzy szły ch d u szp asterzy i fa c h o w c ó w w zak resie n au k k o śc ie l­ n y ch o tom je d y n ie zarysu n au czan ia przed m iotu .

R y ch ło w ię c ks. prof. O lejn ik p o w z ią ł p o sta n o w ien ie, ażeb y p rzygotow ać p od ręczn ik k ilk u to m o w y ·—■ sw o je opus v i t a e — i ty m sam ym w y p e łn ić d o tk liw ą lu k ę, jak a p o w sta ła w u czeln ia ch k a to lick ich p o b ezp o w ro tn y m rozstan iu się z d a w n y m i, ła c iń sk im i „m a n u a ła m i”, k tó re z b ie g ie m ła t p rzesta ły b y ć u ży ­ teczn e.

P rzy ok azji żałow ać w yp ad a, że n a n a szy m te r e n ie n ie w y k o rzy sta n o k ie ­ d yś w ty m c elu p rzesła n ia N a u k i C h rystu sa o. B ern ad a H äringa, d zieła, które jeszcze przed S ob orem W a ty k a ń sk im II, w p o ło w ie la t p ięćd ziesią ty ch , to ro w a ło drogę n o w ej m y śli teo lo g iczn o m o ra ln ej. T y m bard ziej, że jego p olski p rzek ład u k a za ł się d ok ład n ie w cza sie trw a ją ceg o soboru (1962), czy li w dniach nader, w ogóle, sp o so b n y ch do p od jęcia refo rm y stu d ió w i p rogram ów n a u cza ­ nia teologii. O w szem , p rzejście od k la sy czn eg o w y k ła d u do p rop on ow an ego p rzez H ärin ga n ie b y ło ła tw e . Sobór zo b o w ią zy w a ł jed n ak do u fn o ści w od ­ sła n ia n e p rzezeń h isto rio zb a w cze oręd zie E w a n g e lii i w b liż sz y p astoraln ej m isji K ościoła sposób ich p rzek a zy w a n ia . N ie ste ty — g w o li p ra w d y p o w ied zieć n a ­ le ż y — poza n ie lic z n y m i w y ją tk a m i, z a m y sł sła w n e g o red em p to ry sty nie rozgrzał tu ta j u m y słó w , n ie p o ru szy ł serc, n ie w z b u d z ił ży w sz y c h n adziei.

N a u k a C h r y s t u s a n ie m ia ła w zn o w ień , gd y ty m cza sem jej p rzek ład p o w sta ł

z szó stej już e d y c ji n iem ieck iej.

P o u p ły w ie b lisk o ć w ierćw iecza o. H ärin g o g ło sił zu p ełn ie n o w y p od ręcz­ nik, Frei in C h ris tu s. P o lsk i w y d a w ca , za słu żo n y p u b lik acją k ilk u in n y ch jego p o zy cji k sią żk o w y ch , g o tó w b y ł i teraz p rzy stą p ić do prac nad d ru k iem fra ­ p u ją ceg o d zieła. N a tr a fił jed n ak n a p rzeciw n e tem u o p in ie n a d w ra żliw y ch ch yb a recen zen tó w . N a zw isk o au tora od k ilk u ła t p o b rzm iew a ło n ie b e z p ie ­ cze ń stw e m la k sy zm u m oraln ego, jak i św ieżo z a w ła d n ą ł ch rześcija ń sk ą E uro­ ks. TADEUSZ SIKORSKI, WARSZAWA-ŁÓDŻ

(3)

ks. TADEUSZ SIKORSKI

pą. N ik t w p ra w d zie n ie zd o b y ł się u n a s n a p u b liczn e w y s tą p ie n ie z g o d zi­ w ą k ry ty k ą k o n tro w ersy jn y ch p o g lą d ó w H ärin ga, g łó w n ie w sp raw ach życia sek su a ln eg o , liczn i n a to m ia st z dużą rezerw ą za częli w y p o w ia d a ć je g o im ię.

K s. prof. O lejn ik w k ra cza ł zatem n a g ru n t w ła ś c iw ie n ie za jęty dotąd p rzez n ik ogo, p rzez n ik o g o n ie u p ra w io n y . I d la teg o w k ra cza ł, że n ik t go n ie za ją ł w c z e śn ie j żadną liczą cą się p om ocą p od ręczn ik ow ą. P o d ejm o w a n o tu, to praw da, próby zesp o ło w eg o op racow an ia ta k iej pom ocy, p o św ięco n o tem u za m ierzen iu n ie m a ło w y siłk u , a le o w o ce am b itn ego p rzed sięw zięcia n ie b y ły p rzed n ieg o gatu n k u . K w e stia p o lsk ieg o p o d ręczn ik a te o lo g ii m oraln ej p o zo ­ sta w a ła w cią ż otw arta.

T rudno n iem n iej p o w ied zieć, że k s. prof. O lejn ik w ch o d ził n a gru n t n ie o b sian y żadną w o g ó le tw órczą m y ślą teo lo g iczn ą . P rzeciw n ie, p o lsk a teo lo g ia za zn a czy ła się w o sta tn iej d o b ie n a d sp o d ziew a n y m za iste ro zw ojem . S g z e - g eza b ib lijn a, d ogm atyk a, k a tech ety k a , i n ie ty lk o one, p o czy n iły p ra w d ziw e m ilo w e k rok i w k ieru n k u w ła sn e g o ro zw o ju i d la przeob rażeń w sferze św ia d o m o ści ch rześcija ń sk iej. W ty m o sta tn im w z g lę d z ie przyn ajm n iej w sp o m n ieć by n ad to n a leża ło o ró w n ie zn a czą cy m w p ły w ie przem ian litu r ­ g iczn y ch , p u b lic y sty k i k a to lick iej oraz ru ch ó w od n o w y relig ijn ej.

T y m cza sem n ie sp osób oprzeć się zd u m ien iu , ż e o to p rzed sięw zięcie ks. p rof. O lejn ik a n a b iera ju ż r e a ln y ch k szta łtó w . W k ró tk ich od sie b ie o d stę­ p ach, z datą 1988, spod pras w y d a w n ic tw a A k a d em ii T eo lo g ii K atoiickie'j w y sz ły , z sied m iu za p la n o w a n y ch , trzy p ierw sze tom y n o w ej te o lo g ii m o ra l­ n e j sy g n o w a n e n a z w isk ie m p ra co w iteg o n a u czy ciela . N a czele k ażd ego tom u w id n ie je p rzew o d n ie h a sło całości: D ar — W e z w a n i e — O d p o w i e d ź . U dołu ok ład k i, tu ż pod ty tu łe m g łó w n y m — Teo lo g ia m o r a ln a — zn ajd u je się w ła sn y ty tu ł p o szczeg ó ln y ch części: 1. W p r o w a d z e n i e i id e a w io d ą c a , 2. C z ło ­

w i e k i je g o dzia ła n ie , 3. W a r t o ś c i o w a n i e m o r a ln e — p r a w o , s u m ie n i e dobro, zlo. P oręczn y form at k sią żk i, e stety czn a op raw a, dogodna o b jęto ść (278, 191,

278) sp raw iają, że p u b lik a c ja je s t m ila d la oka i że d łoń c h ę tn ie s ię p o nią w y cią g a .

A le n a d e w sz y stk o b u d zi on a p od ziw i sza cu n ek d la au tora za jeg o iś c ie b e n e d y k ty ń sk i trud, za w y tr w a ły i sk u teczn y upór w rea lizo w a n iu ry z y k o w ­ n e g o p rzecież p rojek tu , za to w a rzy szą ce u p orow i ofiarn e sam ozap arcie się i — w r e sz c ie — za o d w a g ę. B ez tego n ie b y ło b y d otąd ty ch to m ó w i n a j­ p e w n ie j n ie p o w sta ły b y o n e w ogóle. N ie b y ło b y w P o lsc e a k a d em ick ieg o p o d ręczn ik a te o lo g ii m oraln ej.

J e śli jed n a k ta k i p o d ręczn ik już się u k a zu je, je ś li są n a d zieje n a ry ch łą p u b lik a cję d a lszy ch jeg o części, za p o d ziw em d la m ozołu i śm ia ło ści tw ó r ­ cy n ieu ch ro n n ie p od ąża p y ta n ie o tr e śc io w e i d y d a k ty czn e w a lo ry d okonanej dotąd p racy red a k cy jn ej.

T rudno dziś, g d y s ię p isze p od ręczn ik teo lo g ii, lic z y ć n a jeg o m a so w y odbiór, tak i, ja k i m ia ły n ieg d y ś p od ręczn ik i sprzed refo rm y sob orow ej i jak i m ia ł jeszcze w ś w ie c ie p ie r w sz y p od ręczn ik H ärin ga. O b ecn ie, m im o n ie ­ w ą tp liw e g o za p o trzeb o w a n ia n a teg o rodzaju p o m o ce szk oln e, p o w o d zen ie m ieć m ogą w p ie r w sz y m rzęd zie sk ry p ty p rofesorów , u k tórych się stu d iu je. S k ła d a ją się n a to i w z g lę d y p rak tyczn e stu d en tó w , i — n ajzd row iej p ojm o­ w a n e — a m b icje w y k ła d o w c ó w . Ci ostatn i, n a w e t je ś li s ię n ie d op racow ali w ła sn y c h sk ry p tó w , n ie c h ę tn ie się poddają p ro feso rsk im a u torytetom , jak k ied y ś, p o w szech n y m . P rzed k ła d a ją nad n ie w ła s n e u jęcia w y k ła d a n eg o p rzed m iotu , w ła ś c iw e sw o jej w r a ż liw o śc i a k c e n ty w k w e stia c h szczeg ó ło w y ch i sw o je p rzeży w a n ie ch rześcija ń stw a . D la teg o g łó w n ie trudno liczy ć na o - b ecn o ść ze sw o im p o d ręczn ik iem w liczn y ch aulach. T y m w ię c e j, że teo lo g ia je s t w c ią ż d zied zin ą w n ie u sta n n y m ruchu, n iczy m tru d n e do u regu low an ia, b u rzliw e w o d y rzeczn ego ro zlew isk a .

I ch ociaż szk oła n ie ob ejd zie się bez w y p ró b o w a n ej p om ocy p o d ręczn i­ k ó w , d la p iszą cy ch je, a w k a żd y m ra zie dla p iszą cy ch p od ręczn ik i te o lo ­ g iczn e, n a d eszły d n i n ie ła tw e . N ajp raw d op od ob n iej p od ręczn ik p rzy szło ści

(4)

zn aczn ie od b ieg a ć b ęd zie od d o ty ch cza so w y ch , w zo ro w a n y ch n a k la sy czn y ch p rzyk ład ach , cz y li n a k sią żk a ch ty p u en cy k lo p ed y czn eg o , z p ełn ą p o d sta w o ­ w ą in fo rm a cją d ok tryn aln ą, z g o to w ą n ieja k o stra w ą do sk o n su m o w a n ia .

Te, k tó re dopiero p o w sta n ą i k tó re p o w in n y p o w sta ć jak n a jry ch lej, ty m ch y b a w y ró żn ia ć się będą, że p ro w a d zą cy z a jęcia d y d a k ty czn e sta n ą się p ra k ty czn ie ich w sp ółau toram i. O trzym ają w te k ś c ie d ru k o w a n y m m a teria ł w y jśc io w y do d a lszeg o o p racow an ia, do n a n ie sie n ia n a ń w ła sn y c h sp ojrzeń n a p r ezen to w a n e zagad n ien ia, w ła sn y c h a k cen tó w . N ie sposób b ęd zie, w n a j­ go rszy m razie, od czytać przed słu ch a cza m i stron w e w sz y stk im do końca zred a g o w a n y ch ręk ą au tora bez a b so lu tn ej k o n ieczn o ści d op isan ia d o n ich cz e g o k o lw ie k od sieb ie, na w ła sn y ra ch u n ek i o d p o w ied zia ln o ść, w o p arciu 0 o so b iste le k tu r y i p rzem y ślen ia .

K s. prof. O lejn ik zd e c y d o w a ł się n a n a p isa n ie p od ręczn ik a w k o n w en cji k la sy czn ej. I, b yć m oże, p o stą p ił słu szn ie. W ybór in n ej form y, o w ej p rzy­ szło ścio w ej, d om agałb y się k o n ieezn ie ek sp e r y m e n tu i w ią za ł z d u żym w tej ch w ili ry zy k iem , z a ró w n o dla autora, jâ k i d la u ży tk o w n ik ó w ta k iej, o d ­ m ien n ej od zn an ych , pom ocy. P od ob n ie, przed la ty , u czy n ił ks. prof. W. G ranat, g d y p rzy stęp o w a ł do p rac n ad sw o ją w ie lo to m o w ą d o gm atyk ą. T en n iezró w n a n y eru d y ta , ś w ie tn ie za zn ajom ion y z n o w y m i prąd am i w te o lo g ii 1 filo zo fii, w y z n a w a ł ó w cześn ie, że św ia d o m ie się op o w ia d a ł za k la sy czn y m w ła śn ie , w fo r m ie i w treści, w y k ła d e m p rzed m iotu . A le już w ty m p rzy­ padku, z o k resu p rzecież o d leg łeg o , w o ln o się za sta n o w ić, czy m im o w szy stk o n ie n a leża ło w te d y p rzeła m a ć zrozu m iałych sk ąd in ąd op orów i pójść zn acz­ n ie d alej.

S y g n a liz o w a n e tu r e fle k sje na p o w ita n ie p ie r w sz y c h to m ó w T e o lo g ii m o ­

r a l n e j i w o czek iw a n iu n a to m y n a stęp n e d otyczą n ie ty le treści, ile cech

g w a r a n tu ją c y c h im k sz ta łt k sią żk i-p o d ręczn ik a . T reści b o w iem , w p o ró w n a ­ n iu z d a w n y m i p od ręczn ik am i, są w isto c ie n o w e, z d a w n a oczek iw an e, z g ru n tu teo lo g iczn e. O w ie le w y p rzed za ją św ie ż sz e n a w e t u jęcia , ja k ie p o ­ ja w iły się u n a s z in te n c ją zaop atrzen ia p o lsk ic h sz k ó ł teo lo g iczn y ch w p od ręczn ik sob orow y z p ra w d ziw eg o zd arzenia. N ie b y ły to jed n ak próby a n i u k oń czon e, a n i w o g ó le d o sta teczn ie udan e. N ie m o g ła zasp ok oić roz­ b u d zon ych a p e ty tó w teo lo g ia m oraln a o góln a, p ierw sza od p ow ied ź p olsk ich m o ra listó w na sobór: P o w o ł a n i e c h r z e ś c ij a ń s k ie . Z a r y s teo l o g ii m o r a ln e j , t. I: I s t o t a p o w o ł a n i a c h r z e ś c ij a ń s k ie g o , C z ę sto c h o w a 3 1983, d zieło zbiorow e, a m b itn e, dobrze p o m y śla n e, a le n ie s te ty n ieró w n e, sp ra w ia ją ce w ra żen ie sztu czn ego z e sta w u tek stó w , k tó ry ch au torzy n ie p orozu m ieli się ze sobą do końca, n ie u zg o d n ili zadań, n ie p rzy p o rzą d k o w a li sw y c h w y w o d ó w in te r e su ­ ją cej id ei, jak a m ia ła i m o g ła w y d a ć rzecz p rzyk ład n ą. Ż ałow ać ty lk o po­ zo sta je, że p a ro letn i trud fa c h o w c ó w n ie z a o w o co w a ł szczęśliw ą pozycją i że za k o ń czy ł się w p o ło w ie drogi.

P od ob n ie, w drodze, zatrzym ał sw e p race nad p o d ręczn ik iem n ajp ra­ c o w itszy ch yb a spośród p o lsk ich m o ra listó w , ks. prof. S. W itek. S p a la ł się b ez reszty w n ieu sta n n y m m o zo le p isa rsk im i dydaktycznyrp. N a dorocznych zja zd a ch s e k c y jn y c h kr w iśc ie m a n ife sto w a ł opór, ja k i w n im b u d ziło po­ w sta ją c e w te d y P o w o ł a n i e c h r z e ś c ij a ń s k ie i zg ła sza ł sa m o tn iczą próbę p rzy ­ g o to w a n ia p od ręczn ik a w e d łu g w ła sn eg o p o m ysłu . A le to, co w y d a ł (T eolo gia

m o r a ln a , t. I: T e o lo g ia m o r a ln a f u n d a m e n ta l n a , cz. I: A n t r o p o l o g ia m oraln a,

L u b lin 1974; cz. II: P r a k s e o l o g ia m o r a ln a , L u b lin 1976) rozczarow ało zu p eł­ n y m b ra k iem teologii.

N ie sposób, b y ob ie te próby, ta k że g ło s y k ry ty czn e, ja k ie w y p o w ied zia n o p rzy ok azji ich druku, n ie p rzy czy n iły się, ch oćb y w m in im a ln ej m ierze, do w ięk szeg o p ow od zen ia p ró b y trzeciej. M u siały p rzy n a jm n iej zab rzm ieć gło­ se m p rzestrogi przed n ieb e z p ie c z e ń stw a m i c zy h a ją cy m i dziś n a p iszących te o lo g ię m oraln ą. N ie p o m n iejsza to w n iczym , rzecz o czy w ista , oso b isty ch z a słu g autora, k tó ry w sz a k n a jle p sz y m i n a w e t p rzestro g a m i n ie w y p e łn i k art książk i.

(5)

A n ie w ą tp liw ą za słu g ą ks. prof. O lejn ik a i p o w o d em do au torsk iej ra­ d ości je s t w p ie r w sz y m rzęd zie fra p u ją cy pod w zg lęd em teo lo g iczn y m fu n ­ dam en t, na ja k im o sa d ził k on stru k cję sw e g o dzieła. N a stu o sta tn ich stro ­ n ach 1. tom u, g d zie w y k ła d a przew od n ią id eę całości, n a tra fia m y na w sz y ­ stk ie n iezb ęd n e tem aty, bez k tó ry ch n iep od ob n a w y o b ra zić so b ie w sp ó łc z e s­ n ej te o lo g ii m oraln ej: stw o rzen ie i u p ad ek czło w ie k a , p rzym ierze sy n a jsk ie i n o w e p rzy m ierze w C h rystu sie, dar D u ch a Ś w ię te g o i K ościół, B oże p o ­ w o ła n ie Izraela i ·. w e z w a n ie C h ry stu so w e, p o w o ła n ie do św ię to śc i i e sc h a - tyczn e u k ieru n k o w a n ie p ow ołan ia... I je ś li n a w e t ta w ażk a sy n teza n ie u sa ty sfa k c jo n o w a ła b y kogoś, in a czej u w ra żliw io n eg o n a b ib lijn e orędzie m oraln e, tak że na e k le z jo lo g ię czy na p ro b lem a ty k ę esch atologiczn ą, b ęd zie m ia ł n iczym n ie sk ręp o w a n ą m o żliw o ść za p rezen to w a n ia sw o im słu ch aczom sy n te z y w e d łu g w ła sn e g o czu cia ty ch sp raw , a le n ie b ęd zie m ó g ł k tó r e jk o l­ w ie k z n ich pom inąć. N a zb y t długo się o n ie d opom inano, zb y t d o tk liw e są w tej m ierze n a sze op óźn ien ia, żeb y n ad al p y ta n ie o ich n ieo d zo w n o ść po­ b rzm iew a ć m o g ło p o w ą tp iew a n iem . K s. prof. O lejn ik tak ich w ą tp liw o śc i n ie dopuszcza. W każd ym razie n a jśw ie ż sz y p rzyk ład jeg o p odręcznika sz c z ę śliw ie do teg o w n io sk u p row ad zi i w ręcz go narzuca.

T rzeba n iem n iej p o w ied zieć, że to m y k sią żk i b ęd ą ce w p rzy g o to w a n iu u p ra w n ią od b iorców do sk ru p u la tn eg o p rzeb ad an ia ich teo lo g iczn eg o cięża ru w p o ró w n a n iu ze w z m ia n k o w a n y m i tu za ło że n ia m i p o czy n io n y m i w to m ie 1. I u czy n ią to w n a tu ra ln y m odruchu c z y te ln ik ó w o a p ety ta ch zaostrzon ych lek tu rą teg o tom u. T ak sam o zresztą, przed in n y m i, p o stą p ił ks. prof. O lej­ n ik w r ea k cji na F r e i in C h r is tu s o. H äringa. Z rozum iałe, że n ie m u siał się o cen ia ją co w y p o w ia d a ć o obu w sp o m n ia n y ch w y żej rod zim ych próbach p rzy g o to w a n ia n o w ej teo lo g ii m oraln ej. Jako autor trzeciej p rób y sta w ia łb y się w p o zy cji n iezręczn ej do k r y ty k i w y s iłk ó w sw o ich b lisk ich k o leg ó w , ja k k o lw ie k w próbie p ierw szej m ia ł ta k że p e w ie n w ła sn y udział.

To n a to m ia st, że się u sto su n k o w a ł do Frei in C h ris tu s, jest jak n a jb a r­ dziej w ła śc iw e . N iep od ob n a b yło p om inąć tej p u b lik a cji m ilczen iem . Z a sk a ­ k u je jed n a k „ d y p lo m a ty czn y ” p on iek ąd i w ręcz a sek u ra cy jn y sposób, w jak i ks. prof. O lejn ik in fo rm u je czy teln ik a o d ziele n ie m ie c k ie g o teologa — w su b te ln y m p o w ią za n iu u zn an ia i jed n o cześn ie rezerw y w o b ec n iego. S tw ie r d z iw sz y b o w iem , że „uk azan ie się teg o n o w eg o op racow an ia ca ło ś­ cio w ej sy n tezy te o lo g ii m oraln ej trzeba uznać — pod ob n ie jak p op rzednią w e r sję pt. P r a w o C h r y s t u s a — za w y d a rzen ie w ie lk ie j w a g i” (s. 167), s y g n a ­ liz u je n a c z e ln e za ło że n ia k siążk i, b y z n agła, w za g a d k o w y m w y ra zie, d o ­ rzucić: „Inną je s t już sp raw ą, czy autor b y ł w p e łn i w ie r n y sw y m d e k la ­ racjom i czy u ja w n io n e p rzez n ieg o id ee w y sta rcza ją do zb u d ow an ia p od ręcz­ n ik a te o lo g ii m o ra ln ej” (tamże ). S zk od a za iste, że w ty m m iejscu ks. prof. O le jn ik o w i p ie c z o ło w ic ie d b ającem u zazw yczaj o w y p o w ia d a n ie są d ó w p re­ cy zy jn y ch i u d o k u m en to w a n y ch zdarzyło się ta k ie n iefo rtu n n e za p y ta n ie z kropką, k tó re n ied w u zn a czn ie k aże p o w ą tp iew a ć w w a lo r y o w eg o „w yd a­ rzen ia w ie lk ie j w a g i”, za ja k ie sk ąd in ąd u zn ał Frei in C hris tu s. C h ciałob y się ty m cza sem w ied zieć , skoro teo lo g iczn o m o ra ln ą litera tu r ę p od ręczn ik ow ą w zb o g a ciło w y d a rzen ie tej m iary, co — d ok ład n iej — sk ło n iło ks. prof. O lej­ n ik a do zap rogram ow an ia sw o ic h prac nad p od ręczn ik iem w e d łu g in n ego k lucza. I n a czym p o leg a w y ższo ść jeg o program u nad ta m ty m , jak ob y n ie w y sta rcza ją cy m do zb u d ow an ia p odręcznika. K s. prof. O lejn ik m u si p rze­ cież czuć sw ą w y ższo ść i b y ć o n iej p rzek on an y, bo w p rzeciw n y m razie n ie m ia łb y p o w o d u d y sta n so w a ć się od p ro p o zy cji o. H ärin ga i zabierać się do n a p isan ia k sią żk i w o d erw a n iu od Frei in C hris tu s, w o ln e j od u ło m ­ n ości, jak ie ją cechują. D od ajm y .— od n iew ia d o m y ch u ło m n o ści, które w n a s t ę p n y m . zd an iu , o sta tn im z p o św ięco n y ch H ärin gow i, ks. prof. O lejn ik zn ó w e n ig m a ty czn ie sy g n a liz u je jako „pew ną ten d en cję, w id o czn ą w e w sp ó łczesn ej te o lo g ii m o ra ln ej” (tamże).

(6)

R zecz n ie n a rzu ca ła b y się d o tak o streg o u w y p u k len ia , g d y b y n ie fakt, Że je s t on a w y b ra n ą ty lk o spośród szereg u in n ych , acz szczeg ó ln ie w y ra zistą e g z e m p łifik a c ją o g ó ln iejszeg o i z g ru n tu p o d sta w o w eg o p rob lem u — k o n ­ w e n c ji k sią żk i jako p od ręczn ik a. W zm ia n k o w a liśm y w cz e śn ie j, że ks. prof. O lejn ik zd ecy d o w a ł się na u ję c ie sw e g o w y k ła d u te o lo g ii m oraln ej w ed łu g k la sy czn y ch w zo rcó w pom ocy ty p u en cy k lo p ed y czn eg o , k tóre za w iera ły u sy stem a ty zo w a n y , a le n ad e w sz y stk o m o ż liw ie k o m p letn y zbiór w ia d o m o ści z jed n ej g a łę z i w ied zy . K w e stią jest, w ja k im sto p n iu w zo rce te m ogą dziś jeszcze za p ew n ić p o d ręczn ik o w i n a leżn e ja k o ści d y d a k ty czn e i form acyjn e. N ie w ą tp liw ie sta n o w ią źródło bardzo o b fitej' pod w zg lęd em m a teria ln y m in fo rm a cji i k sią żk a ks. prof. O lejn ik a je s t też tak im , aż zd u m iew a ją co b o­ g a ty m źródłem . Z d rugiej jed n a k stron y p o jem n o ść k ilk u to m o w ej n a w e t k sią żk i w sto su n k u do n ad er ro zle g ły ch przecież w ia d o m o ści, ja k ie m a się w n iej zaw rzeć, n ie stw a rza a u to ro w i d o sta teczn y ch szan s n a p ok on an ie n ie b ezp ieczeń stw a w p ro w a d za n ia ich w p o sta ci p rzesad n ie uogóln ion ej i w k oń cu m ało u ży teczn ej. C hyba że się zrezy g n u je z m od elu p od ręczn ik a— en c y k lo p e d ii i zd ecy d u je na p o k a za n ie ru ch u id e i oraz dążeń, ja k ie te m u ru ­ ch ow i n ad ają zm ien n e k ieru n k i.

W yrząd ziłob y s ię k rzy w d ę ks. prof. O lejn ik o w i, g d y b y tro sk i o to o sta t­ n ie w ogóle się n ie za u w a ży ło w jego n o w ej T e o lo g ii m o r a ln e j . Z b yt w y ­ tra w n y m jest n a u czy cielem , żeb y p rzed k ład an a tu p otrzeba m ia ła m u być obojętna. A le jed n o cześn ie rzec w yp ad a, że zb y t g łęb ok o w r ó sł k ie d y ś w ó w ­ czesn e su m y teo lo g iczn e, żeb y m ógł się dziś oderw ać od n ich b ard ziej niż to u czyn ił. A o d erw a ł się w sto p n iu b u d zącym bez p rzesad y p od ziw , choć osta teczn ie p o zo sta ł n a g ra n icy czasów , m ięd zy d a w n y m i a n o w y m i laty. I d latego, z p ozycji gra n iczn ej, czerp iąc z d zied zictw a d y d a k ty k i p rzeszłej i w sp ó łczesn ej, n ieja k o śle nam p od ręczn ik sh a rm o n izo w a n e św ia d ectw o sp o so b ó w n a u cza n ia w obu epokach. S ą w n im ty m sa m y m liczn e stron y, które sp e łn ia ją o czek iw a n ia w ie lu u czących i są obok n ich ta k ie, k tó re nastroją od b iorcę k ry ty czn ie. Z p ierw szy ch , za ilu stra cję p o słu ży ć m ogą o b szern e karty p o św ięco n e w to m ie 3. p raw u B ożem u, a tak że, p rzy n à jm n iej p o części, p raw u n a tu ra ln em u , choć c z y te ln ik b y łb y z całą p ew n o ścią bardzo w d zięczn y a u to ro w i, g d y b y g ru n to w n iej p oin fo rm o w a ł go o w ie lk ie j d eb a cie w o k ó ł p raw a n atu raln ego, jak a się r o zw in ęła w n a szy ch d n iach , g łó w n ie po og ło ­ szen iu e n c y k lik i H u m a n a e v i t a e . W oln o p rzyp u szczać, że ta d eb ata przejd zie

do h isto rii k a to lick iej m y ś li m oraln ej jako jed en z n a jc h a r a k te r y sty c z n ie j- szych zn a k ó w ob ecn eg o czasu. W łaśn ie o to d ok ład n ie id zie, żeb y podręcznik w p ro w a d ził stu d en ta te o lo g ii w śro d ek d z isie jsz y c h sp orów in te le k tu a ln y c h i by? d lań w tej m ierze g w a ra n to w a n y m p rzew od n ik iem .

P od ob n ie, z z a in tereso w a n iem i sy m p a tią dla autora, od b iera się a r ty ­ k uły z zakresu a n tro p o lo g ii ch rześcija ń sk iej (tom 2.) i zw ła szcza bardzo trudną sk ąd in ąd i ry zy k o w n ą z n atu ry, sy n tezę sp ojrzeń na czło w ie k a w s p ó ł­ czesn ego i n a w sp ó łczesn eg o P olak a. S zczeg ó ln ie paragraf P o la k w s p ó ł c z e s n y (s. 86— 148) w y d a je się p ra w d ziw ie zn a m ien ity , o w ie le lep szy od d a w n ie j­ szych w y p o w ie d z i ks. prof. O lejn ik a n a te n tem at, k tó ry w ie lo k r o tn ie już p o d ejm o w a ł przy różn ych sp osob nościach i w k tó ry m czu je się p ew n ie. W o g ó le tom 2. T e o lo g ii m o r a l n e j sp ra w ia dotąd w ra żen ie n a jlep sze spośród trzech ju ż w y d a n y ch .

Z a gad n ien ia tom u 3. n a leżą ce do k la sy czn y ch , fu n d a m en ta ln y ch zagad ­ n ień teo lo g iczn o m o ra ln y ch najop orn iej poddają się w sz e lk im zam ysłom przeob rażen iow ym . N a jsiln iej za zn a czy ły się i tu taj w ie k o w e w p ły w y filo ­ zofii sch o la sty czn ej i n ie ła tw o jest je p rzezw y cięży ć na k orzyść u jęć w y ­ ra ziściej teo lo g iczn y ch . D la teg o też te n w ła śn ie to m b ęd zie p raw d op od ob n ie ż y w ie j d y sk u to w a n y i w zb u d zi w ię c e j sp orn ych sta n o w isk n iż d w a pop rzed ­ n ie. T ym b ard ziej, że każd a z g łó w n y c h k w e stii d ziału — p raw o m oralne, su m ien ie, dobro i cnota, zło i g rzech — zo sta ła za n a szy ch d n i p ow ażn ie n aruszona p rzez p rądy u m y sło w e , jak ie n ie ty lk o p r z e w in ę ły się p rzez obecny

(7)

czas, a le i u k sz ta łto w a ły go od p o d sta w w e d łu g n o w y ch w id zeń czło w iek a i św ia ta . I ch ociaż siła ich o d d zia ły w a n ia , ja k np. s iła eg zy sten eja lizm u p rzesta ła b yć groźna, p o zo sta w iła ślad w m e n ta ln o śc i i d latego n ad al w ja ­ k im ś sto p n iu m o d elu je za ch o w a n ia lu d zk ie. N ie ty lk o zresztą p rądy u m y sło w e w ch o d zą w rach u b ę, le c z ta k że zja w isk a litera ck ie, a rty sty czn e, rozw ój nauk, zw ła szcza p sy ch o lo g ii i so cjo lo g ii, h eg em o n ia ek o n o m ii i p o lity k i.

K s. prof. O lejn ik n ie p o m in ą ł ty ch fa k tó w . Od tej stro n y jego p od ręczn ik je s t b ez zarzutu. W yd aje s ię n a to m ia st, że w r e d a g o w a n iu S. to m u T e o lo g ii

m o r a l n e j n ie d o cen ił w y sta rcza ją co ich ob ecn o ści w św ie c ie d ru giej p o ło w y

X X w iek u . I d la teg o w w y jśc io w e k w e stie m oraln e w p ro w a d za czy teln ik a ze w z g lę d n y m sp ok ojem , ja k g d y b y n ic isto tn e g o się n ie w y d a rzy ło . N ic p rzy n a jm n iej n a ty le isto tn eg o , żeb y za ch o d ziła p otrzeb a w e jśc ia z ty m w d y sk u sję, sto czen ia w ręcz ostrej w a lk i. Z w łaszcza, ż e w o g ó le tak a b a ta lia się to czy od d łu g ich już la t. T ylk o że p ola b ite w ro zlo k o w a n e są w w ię k ­ szości poza n a szy m i g ra n ica m i i n a zb y t rzadko je p rzek raczają — w tę stronę.

W k o ń cu jed n a k sta ń m y , m im o w sz y stk o , w ob ro n ie k s. prof. O lejn ik a. N a p isa ł podręczn ik , k tó reg o n ik t w P o lsc e p ie je s t na ra zie w sta n ie n a p i­ sać. Ż aden a u to r n ie cieszy się p r z y w ile je m w sz e c h w ie d z y i d la teg o w p i­ sa n iu p od ręczn ik a m u si się w esp rzeć n a lic z n y c h szczeg ó ło w y ch o p ra co w a ­ n ia ch p o jed y n czy ch zagad n ień . R ezu lta t jego p racy jest n ieu ch ro n n ie p e w ­ n y m p rzy n a jm n iej o d z w ie r c ie d le n ie m sta n u w ie d z y w p rezen to w a n ej p ro­ b lem a ty ce. Z ty m też za ło że n iem w y p a d a ocen iać jak ość T e o lo g ii m o r a ln e j . J e śli się jej w y rzu ca ja k ieś b rak i i n ied o cią g n ięcia , n ie n a le ż y w in y za to sk ła d a ć w y łą c z n ie na ram ion a au tora, ch yb a że u d o w o d n iło b y się, iż n ie w y k o r z y sta ł n a le ż y c ie n iezb ęd n y ch p u b lik a cji sw o ic h k o leg ó w . Jak że w ię c w o b ecn y m p rzyp ad k u m ożn a b y u w a g a m i k r y ty c z n y m i p rzesłon ić w d z ię c z ­ ność, n a jaką ks. prof. O lejn ik ze w szech m iar so b ie zasłu żył! I ja k że by w d zięczn o ść okazać, g d y b y się ch cia ło w y p o w ie d z ie ć ją w y łą c z n ie w p o sta ci k w ie tn e j laurki?

Cytaty

Powiązane dokumenty

a) V – DC. Nie należy rozłączać zespołów elektronicznych lub urządzeń a) podczas pomiaru. d) podczas pracy danego urządzenia. Elementem, który zabezpiecza przed

• należy uwrażliwić dzieci zdrowe na potrzeby i przeżycia dziecka chorego oraz organizować spotkania z chorym dzieckiem, które obecnie jest ńieobecne w szkole;.. •

Okres ten wiąże się także z szybkim rozwojem metod detekcji śladów linii papi- larnych opartych na różnych zjawiskach fizycznych i chemicznych, w tym zastosowaniem w wizualizacji

Jedną z ważniejszych postaci tego ruchu jest w tym względzie Kurt Saxon (właśc. Donald Sisco), autor wielu książek na temat technik bycia przygotowanym (najbardziej znana

Práce na slovníku byla orientována tak, aby se čeština projevila nejen jako jazyk Če­ chů, ale i jak o jazyk mezinárodní - a to ne pouze v tom smyslu, že jím mluví

Przed wejściem w życie reformy sądowej zawód adwokata w królestwie Polskim nie był jednolity, dzieląc się na trzy stopnie: patronów, adwokatów i obrońców..

b) w latach 1998–2006 przychody z prywatyzacji były przeznaczanie na po- krycie deficytu budżetowego państwa w stopniu znacznie wyższym, niż wynosił udział przychodów z

Jakość decyzji wyraża się m.in. w trafności jej treści do sytuacji, która wyma- ga rozstrzygnięcia. Determinanty jakości decyzji strategicznej można ustalić wy-