• Nie Znaleziono Wyników

Kto się zdoła spotkać w bibliotece?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kto się zdoła spotkać w bibliotece?"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Hollender

Kto się zdoła spotkać w bibliotece?

Biblioteka 12 (21), 189-198

(2)

NR 12 (21) BIBLIOTEKA 2008

HENRYK H O L L E N D E R

K to się zdoła spotkać w bibliotece?

„Biblioteka m iejscem sp o tk ań ” - hasło tegorocznego T ygodnia B ibliotek to dobre wezwanie, poniew aż w pojęciu „spotkanie” wyczuwam y w artość d o d atn ią. Jeśli jed n a k ju tro z a ata k u je nas h asło „K aw iarnia m iej­ scem spotkań”, a p o ju trz e - „Urząd pocztow y m iejscem sp o tk ań ”; jeśli ktoś będzie usilnie tłu m aczy ł nam , że In te rn e t to sfera spotkań, to odczu­ jem y je zapew ne jako banalne. W tej sy tu acji m ożna zrobić dwie rzeczy. M ożna nieco głębiej zastanow ić się, jakiego ro d za ju w artością je s t spo tka­ nie, i m ożna spróbow ać przem yśleć isto tę takiego spotkania, do którego do­ chodzi w łaśnie w bibliotece.

Ze w sp o m n ień b ibliotekarza: sp o tk a n ie kontra „zero k o n tak tu ”

Aksjologiczny w ym iar sp o tk an ia to zapew ne kw estia filozoficzna z pokaźną literatu rą. Nie sięgając ta k daleko, przypom nijm y sobie daw no opubliko­ wany m ateriał, w któ ry m sta ra łe m się wyrazić i uzasadnić podejrzenie, że zawód bibliotekarza dzieli się n a grupy, k tórych zasadniczym w yróżnikiem

* Jest to tekst w ystąpienia, które autor w ygłosił podczas T ygodnia Bibliotek w Pozna­ niu w 2008 roku. Zdecydowaliśmy się go przedrukować, zachowując, w łaściw y ustnym w y­ stąpieniom , nieco eseistyczny i luźny charakter. Czynim y to w przeświadczeniu, że na progu XXI stulecia dla w spółczesnych bibliotekarzy nie m a ważniejszego pytania, niż to wyrażone w tytule (przyp. red.).

(3)

je s t słab e skom unikow anie1. To byłby p rzy k ład b rak u spotkania. O bser­ wowane b ariery i blokady ukazują, ja k rzadko dochodzi do autentycznego spotkania, a ty m sam ym z d a ją się przypom inać o jego wyjątkowości. Dziś d ało by się p o dać więcej przykładów istn ienia w obrębie personelu biblio­ tecznego gru p niepołączonych ani w spólną pracą, ani w spólną tożsam o­ ścią; rozw inięcia w ym agałby zw łaszcza w ątek barier, które dzielą ludzi „opracowania” (katalogow ania) i ludzi inform acji naukowej, czyli „wewnętrz­ nych” i ..zewnętrznych” pracow ników bibliotek. M ożna też znaleźć przykła­ dy przedsięw zięć realizowanych z pow odzeniem w łaśnie dlatego, że ludzie, który ch różni c h a ra k te r w ykonyw anych zajęć, a naw et sposób m yślenia, po­ tra fią z pow odzeniem połączyć swe wysiłki.

Sm utne są p rzy k ład y b rak u porozum ienia; najw ięcej znajdziem y ich chyba w świecie polityki. Sięgając ku daw nym czasom - latom dziewięćdzie­ siątym , p rzypom nijm y p o stać m ęża stan u , którego m iano poprosić o pa­ tro n a t n ad najw iększą inw estycją b iblioteczną k raju . M niejsza o to, czy do p a tro n a tu tego doszło i czy odniósł on jak iś sk u tek praktyczny - istotne je st, że w ładze uczelni były przekonane, że g ra toczy się o w ysoką stawkę, bowiem po lity k te n nie m iał do tej p o ry żadnego k o n tak tu ze środowi­ skam i akadem ickim i o określonej opcji ideowej; w ładze uczelni doszły do wniosku, że objęcie p a tro n a tu stw orzy d o b rą okazję do w ypełnienia tej luki. W każdym razie, w tak i w łaśnie sposób ideę tę przedstaw iono dy­ rektorow i biblioteki2. Ten zaczął sobie w yobrażać polityka, k tóry nie p ra ­ cował z przedstaw icielam i „przeciwnej opcji”, może naw et nie w słuchał się uważniej w jakikolw iek ich wywód, może nie sp o tk ał żadnego w jakichś okolicznościach tow arzyskich... A p arth eid w ydaje się tu odpow iednim , choć złow rogim określeniem . A przecież zdolność do praktykow ania takiego inte­ lektualnego a p a rth e id u te n sam po lity k ujaw nił w czasie uroczystości wm u­ row ania kam ienia węgielnego w fun d am en ty pow stającego gm achu, mówiąc z entuzjazm em , że stan ie tu o to „biblioteka ze szkła i alum inium ”. Te sym ­ bole budow lanej nowoczesności z la t sześćdziesiątych były n a ty m placu budow y zupełnie nieodpow iednie, lecz polity k użył ich bez w ahania, tak silnie tkw iąc w świecie swoich w yobrażeń o „nowoczesnej arch itek turze”, uk ształto w an y m najw yraźniej w czasach, gdy był działaczem Socjalistycz­

1 H. Hollender, W kieru n ku charakterystyki kw alifikacyjnej bibliotekarza naukowego, w:

B iblioteki naukow e: autom atyzacja: organizacja: zarządzanie. M a teria ły z konferencji nau­ kow ej O rganizacja i zarządzanie bibliotekam i n a u ko w ym i w procesie autom atyzacji, P oznań 15-17 listopada 1994, Warszawa 1995, s. 215-224.

2 W spom nienie to pochodzi z czasów, gdy autor byl dyrektorem Biblioteki Uniwersytec­ kiej w W arszawie i gdy nieodległa była perspektywa rozpoczęcia budowy jej nowego gmachu. Późniejsze zatrudnienie w kancelarii prezydenta R P Barbary Labudy (1995-2005) wyraźnie potw ierdza opinię rektora U niw ersytetu Warszawskiego.

(4)

K to się zdoła spotkać w bibliotece? 191

nego Związku Studentów Polskich. Użył ich intuicyjnie i nikom u z jego do­ radców nie przyszło do głowy, że w trak cie takiej uroczystości w ypadałoby mieć choć m inim alną wiedzę o n a tu rz e obiektu, jak i uśw ietnił sw oją obec­ nością.

D o św ia d cz en ie w o ln eg o d o stę p u

Biblioteki byw ały wielce skutecznym m iejscem spotkań. Ludzi z treściam i zamieszczonymi w księgach - to oczyw iste, „każdej książce jej użytkow nik”, „każdemu użytkownikowi jego książka”. Ludzi z ludźm i - to też banalne, choć może nie do końca, gdy uśw iadom im y sobie odm ienności kulturow e skonfrontowane w obrębie au d y to riu m jednej dużej i wielofunkcyjnej książ­ nicy. No i jeszcze spotkanie treści z innym i treściam i, do jakiego doprow a­ d zają praktykow ane przez bibliotekę operacje n a tekstach.

K rąg warszawskich uczonych sp otykających się w Bibliotece Załuskich w ykorzystyw ał ją nie tylko jako instytucję, ale i jak o m iejsce3. Dziś w po­ dobny sposób mniej i bardziej uczone osoby sp o ty k ają się w bibliotekach z wolnym dostępem . M am y wiele bibliotek, k tóre są w szechstronnie dzia­ łającym i insty tu cjam i kultury, a jak o tak ie sk u p ia ją ludzi szukających rozmowy. Biblioteka z wolnym dostępem tw orzy jakość w yjątkow ą przez wielowarstwowość swoich oddziaływ ań. Rozstaw ienie n a regałach głęboko sklasyfikowany cli książek (to znaczy z sym bolam i identyfikującym i każdy tom z osobna i z indeksem sy g n atu r w katalogu odtw arzającym kolejność książek n a półkach) w ytw arza specyficzne sąsiedztwo treści, dające moż­ liwość prow adzenia samodzielnych, twórczych poszukiw ań i korygowania pytań, z którym i czytelnik zaczynał kwerendę4. Książki sp o ty k ają się w ten sposób ze sobą i o d sy ła ją do siebie naw zajem . Ale i sp o ty k a ją się ludzie, w ędrujący lub przesiadujący m iędzy półkam i, ich szlaki bowiem są mniej regularne niż w p rzy p ad k u kierow ania się do p u n k tu o dbioru książki zam ó­ wionej z m agazynu przez katalog.

Ja k w ykazało dośw iadczenie B iblioteki Uniwersyteckiej w W arszawie, w dużej i charakteryzującej się w ysoką frekwencją bibliotece przebyw a rów­ nocześnie wielu użytkowników, których niewiele łączy. Do biblioteki spro­ wadziły ich rozbieżne potrzeby, inny je s t zatem cel ich wizyty. M a ją inny styl i technikę poszukiw ania inform acji, inne szlaki w obrębie budynku,

3 J. Kozłowski, Szkice o dziejach B iblioteki Z ałuskich, W rocław 1986, Monografie z dzie­ jów nauki i techniki, t. 137.

4 Por. R. J. Hyman, S h e lf Access in Libraries, Chicago 1982, ALA studies in librarian- ship, no. 9.

(5)

inne m iejsca pracy. Ich drogi m ogą się krzyżować, ale nie przeszkadzają sobie. M ogą być d la siebie niew idzialni, m ogą też interesow ać się sobą na­ w zajem . Z asady korzy stania ze zbiorów zap ew n iają każdem u z nich nieza­ leżność i swobodę podejm ow ania decyzji. Jedynym przym usow ym miejscem bliskiego sp o tkania jest kolejka do wypożyczalni, k tó rą jednakże m ogą om inąć profesor oraz osoba niepełnospraw na, a także inne, wcale liczebne kategorie użytkowników: tacy, k tórzy tylko przychodzą zwrócić książkę (do czego w ypożyczalnia nie jest p o trzeb n a), tacy, którzy tylko p racu ją n a miej­ scu, lub tacy, którzy wcale nie pracują. N a końcu wędrówki znajduje się w ybrane miejsce - dla niektórych użytkowników może to być kabina pracy indyw idualnej. A przecież w bibliotece w y stępują też okoliczności katalizu­ jące sp o tk ania - przede w szystkim dlatego że jest on a miejscem, w którym się widzi i jest się w idzianym (W alter B enjam in). Dobrze zaprojektow ane w nętrze d a je poczucie bezpieczeństw a i swobody; czytelnicy m ogą zarówno nawiązyw ać kontakty, ja k i ich unikać; znajdow ać dla siebie nisze, ja k i „wy­ chodzić z szafy”5.

A rch itek tu ra tw o rzy n ow e sy tu a c je

Rozwój w spółczesnych bibliotek dokonał tu kilku dopowiedzeń. W nowym aneksie B iblioteki Miejskiej M alino (M alm ó stadsbibliotek) bibliotekarz nie oczekuje, że użytkow nik podejdzie do lady, lecz pracuje z nim tam , gdzie

011 się ak tu aln ie znajduje. Czy skojarzenie ze „street w orkerem ” będzie zbyt

odległe? Do sp o tk ań dochodzi przede w szystkim przy ekranie kom putera, gdzie użytkow nik i jego d o rad ca m ogą przysiąść n a chybotliw ych, wyso­ kich stołeczkach. A nowy planow any bud y n ek B iblioteki Narodowej Czech? N aw et jeśli znam y tylko koncepcję gm achu i naw et jeśli przyjm iem y dekla­ racje arcłiitektów nieufnie, poniew aż wiemy, że m a ją oni zwyczaj nachalne­ go w erbalizow ania swoich intuicji, m ożem y dostrzec, że w P rad ze pow stanie dzieło praw dziw ie odkryw cze6. W arto to podkreślać, poniew aż niebawem ukaże się w Polsce a rty k u ł w zbiorze m ateriałów konferencyjnych, ośmie­ szający p ro je k t w sposób niew ybredny i dyletancki. B udynek w kształcie

5 Corning out o f closet - term in ten zrobił karierę, ponieważ pierwotnie oznaczał wyzwa­ lające sam oujawnianie hom oseksualistów. Obyczaj „boovingu” (przebywania w BUW -ie dla spędzenia wolnego czasu, kontem plowania widoków, autoafirmacji czy nawiązywania nowych kontaktów) m a również pew ien em ancypacyjny aspekt, do którego ten term in również zdaje się pasować.

0 Por. np. Oko na d Prahou: vysta,va so u teźn ich n&irrhti, [dokument elektroniczny], „e-Ar­ chitekt” 2007, nr 78, http ://w w w .e-arch itek t.cz/in d ex.p h p ?P Id = 2398& K atId = 27 [dostęp 28.05.2008).

(6)

K to się zdoła spotkać w bibliotece? 193

kropli? No cóż, pion i poziom są niezbędne w życiu i w a rc h ite k tu rz e , ale nie oznacza to, że każdy gm ach m usi mieć p o sta ć p ro sto p ad ło ścian u . J a k się zdaje, „Oko n a d P ra g ą ” będzie m iało w ygodne, doskonale p rzem yśla­ ne drogi do jścia i będzie bu d y n k iem dobrze skom unikow anym ze św iatem zew nętrznym . T a B ib lio tek a N arodow a m a przy ciąg ać dzieci, a p ra ż a ­ nom stw arzać zabaw ne poczucie, że k to ś (wielkie okno w górnej części gm achu o k ształcie raczej ośm iornicy) ich obserw uje. To je s t d o b ra m e ta ­ fora: z okien b ib lio tek obserw uje nas n a sza w ła sn a h isto ria , ale przyzn ać trzeb a, że z różnych powodów, zw łaszcza technicznych, o k n a nie stano w i­ ły szczególnie w yrazistego elem en tu budynków bibliotecznych; ak tyw ny ­ mi in sty tu cja m i pam ięci b iblioteki też n a ogół być nie um iały. Po chwili kontem placji opublikow anych szkiców przyszłej B iblioteki N arodow ej o d ­ krywamy, że to je d n a z o tw arty ch czyteln i ta k m a się otw ierać n a P ragę. Czyli to my jesteśm y obserw atoram i! C zy doszło ju ż do naszego scalenia ze zbioram i N aro dm knihovny? B y łb y to, trz e b a p rzyznać, zu p ełn ie nowy w ym iar sp otk an ia. F u nk cją budynków je s t inspirow anie tak ic h p y ta ń i od­ niesień.

W oln y d o stę p d o zb iorów d ziew iętn a sto w ieczn y ch ?

Czasem spotkanie jest planow ane, lecz do niego nie docłiodzi. Jednym z osobistycłi rozczarow ań zawodowych a u to ra je st fakt, że w B ibliotece Uniwersyteckiej w W arszawie nie pow stał G ab inet Zbiorów X IX wieku z wolnym dostępem do półek, choć pow stanie takiego g ab in etu przew i­ dywał nieopublikow any p lan strateg iczn y Biblioteki n a la ta 1997-2002. Zgodnie z ty m planem , korzy stając z d o tacji Fundacji n a Rzecz N auki Pol­ skiej, wydzielono naw et te zbiory. P lan , trz e b a przyznać, był wielce ogólny i nie m iał cłiyba autentycznych zwolenników w śród pracow ników Biblioteki. W każdym razie zdaw ało się, przynajm niej n a pew nym etapie, że kilka osób przyciągała wizja bogatych zbiorów, pozostałych, w znacznej części, po ro­ syjskim Im perato rskim Uniw ersytecie W arszawskim , ustaw ionych i ozna­ kowanych w edług dawnego u k ład u rzeczowego, do których badacze m a ją nieograniczony dostęp. M ożna było sobie wyobrażać, że pracow nicy tac y uzyskaliby niezwykły, całościowy ogląd tych zbiorów, a możliwość zapozna­ nia się z wielom a egzem plarzam i z autopsji, bez pośrednictw a danych ka­ talogowych, znacznie zintensyfikow ałaby b a d a n ia źródłow e i doprow adziła do wartościowych rekonstrukcji. Co więcej, w trakcie tak ich b ad a ń i takich spotkań zachodzących w konkretnej, atrakcyjnej w izualnie i pełnej skarbów przestrzeni okrzepłaby społeczność uczonych o silnym poczuciu wspólnego doświadczenia i w yrazistej technice badawczej polegającej, w najogólniej­

(7)

szym zarysie, n a tym , by sum ę w ykorzystanych źródeł traktow ać jako od­ rębne, b og ate źródło o wielowarstwowej s tru k tu rz e sem iotycznej.

G a b in e t Zbiorów X IX w ieku m ógł stanow ić w kład Biblioteki do mię­ dzynarodow ej w sp ó łpracy naukowej i konkurow ać z B iblioteką Uniwersy­ teck ą w Helsinkach, N arodow ą B ib lio tek ą F inlandii. T a wielka książnica szczyci się swoim Zbiorem Słow iańskim i w arunkam i do pracy, jakie za­ pew n ia b adaczom histo rii Rosji, któ re - w poró w nan iu z pobliskim i bi­ bliotekam i rosyjskim i - są nieporów nanie lepsze. O pis k o n tra stu m iędzy H elsinkam i i P etersbu rg iem , ja k i sp orządził jed e n ze znanych am erykań­ skich badaczy, to w izerunek naukowej biblioteki rosyjskiej, k tó ra spotkań unika, serw ując użytkow nikow i techniczne niedogodności, n a d m iern ą de- p a rta m e n taliza c ję i te n specyficzny b rak zaufania, jak i zdaje się również cechować zak rzepłe w swoim prow incjonalizm ie biblioteki polskie7. Może jeszcze nie w szystko je s t d la G a b in e tu stracone, może jego użytkow nicy sp o tk a ją się w Internecie (jako że, ja k słychać, G a b in e t Zbiorów XIX wieku planuje rozległą digitalizację), ale ż a d n a w ersja cyfrowa - z w yjątkiem stu ­ procentow ej, pełnej - nie d a praw dziw ego odpow iednika fizycznej kolekcji pow ażnem u badaczow i. I ż a d n a - ty m razem bez w y jątk u - nie odtw orzy zastan eg o u k ła d u m ateriałó w n a regałach. M im o że dzięki carskiem u eg­ zem plarzow i obowiązkowem u, w W arszawie z n a jd u ją się tak ie sam e jak w H elsinkach zbiory z północno-zachodnich g uberni, pow ażni badacze po­ w inni je d n a k u d ać się do Helsinek.

K a ta lo g m iejscem sp otk a ń

Szczególne w arunki, by biblioteka b y ła m iejscem spotkań, zapew nia tech­ nika, a nie starocie. Zapis bibliograficzny („rekord”) w system ie kom putero­ wym jest ta k pom yślany, by nie rozsypał się przy zestaw ianiu go z innymi zapisam i. R elacyjne bazy danych um ożliw iają takie operacje n a zbiorach, przy któ ry ch daw ny am erykański kartkow y katalog krzyżowy to narzędzie z epoki kam ienia łupanego, choć w swoim czasie katalog te n stanow ił praw ­ dziwy po stęp i to „pod niego” projektow ane były pierwsze katalogi kom pu­ terowe. Rozwój katalogów je s t niezw ykły - zestaw iają one bardzo odległe ty p y dokum entów , nie n a ru szając ich tożsam ości. W ielki K atalog Światowy

7 Por. m.in. fragment: „Finally, the idea th at a researcher m ight be allowed even a peek

at the m aterial in the stacks has, I am certain, never occurred to a Russian librarian. Since the main card catalogues do not adequately reflect the holdings in som e of the subdivisions of th e big Russian libraries, a researcher has to scour a number of them just to be certain of not m issing anything im portant...” - D .L . Ransel, The Slavonic collection, an international

(8)

K to się zdoła spotkać w bibliotece? 195

(W orldC at) potrafi opisywać dokum enty ta k precyzyjnie, ja k najprecyzy j­ niejszy z katalogów zasilających go swoim m ateriałem . Tak ja k w bibliote­ ce z wolnym d ostępem wolno n am uznać, że dość już spotkań, i zam knąć się w kabinie pracy indyw idualnej, ta k w wielkiej bazie bibliograficznej, takiej ja k SC O PU S, lub wielkim katalogu, tak im ja k O hioLink, możemy ograniczyć wyniki w yszukiw ania i znaleźć się nagle w m ały m w irtualnym katalożku®. Co więcej, znikają również granice m iędzy operacjam i - opis bibliograficzny może prow adzić n aty ch m iast do pełnego te k s tu lub tylko stanow ić pierwszy e ta p tran sak cji polegającej n a zakupie egzem plarza. Możemy naty ch m iast dostać recenzję - ta k ja k np. w nowo tw orzonych za­ pisach w katalogu Biblioteki Głównej Politechniki B iałostockiej9 - lub za­ poznać się z oceną, ja k ą dziełu w ystaw ili inni użytkownicy.

U m iejętnie w ykorzystana interoperacyjność system ów prowadzi do sca­ lania baz danych, np. takiego, jakie prowadzi K onsorcjum E uropejskich Bi­ bliotek Naukowych, tw orząc Bazę K siążki Tłoczonej Ręcznie (H and Press Book D atabase) z niespójnego m a te ria łu bazodanow ego nadsyłanego przez rozm aite biblioteki. Nic nam nie je s t jed n a k w stan ie zabronić m nożenia baz, naw et w obrębie jednej instytucji; m am y w Polsce szczególne u po do ­ banie do tw orzenia baz dla poszczególnych typów publikacji, przy czym podziały takie byw ają pozbaw ione logiki, n a p rzy k ład p odział, w edług k tó­ rego gdzieś w yodrębniono „czasopism a do 1800 r.”, podczas gdy sta re druki otrzym ały oddzielną bazę. T radycyjnie osobno „trzy m ana” je s t kartografia - ta k jak by daw ne m apy nie były albo starod ru czn e, albo rękopiśm ienne. Największa biblioteka św iata, B iblioteka Kongresu, to praw dziw a p lą ta n i­ n a czytelń, serwisów i narzędzi inform acyjno-wyszukiwawczycli - m ożna je jednak objąć wyszukiwaniem rozproszonym , k tó re uwzględni także katalog online10. My m am y n a stro nach internetow ych pracow icie w ym ieniane k a ta ­ logi, bez względu n a to, czy p rz y s ta ją do siebie - ta k ja k „Biblioteka sza­ chowa” czy „Dyplomy” obok „Rękopisów” czy „Mikrofilmów” w B ibliotece Kórnickiej. W bibliotekach cyfrowych tak ie „folksonomie” są wręcz regułą, i ta k np. w Śląskiej B ibliotece Cyfrowej „M iscellanea” dzielą się n a „Juda­ ika”, „Masonika” i „Religijne”, ta k jak b y „Judaika” były z założenia niereli- gijne i jak by sekwencja ju daika... m asonika... nie b y ła śm ieszna w swoim mimowolnym naw iązaniu do różnych niechlubnych stereotypów . D alej, nikt nie wyjaśni nam , dlaczego „Zbiory bibliofilskie” nie m ogą należeć do „Dzie­ dzictw a kulturow ego” - choć oczywiście całe szczęście, że nie należą, bo

8 Terminu „wirtualny” używamy w pierwotnym znaczeniu „powoływany na potrzeby jednej operacji”, czyli niezgodnie z uzusem, w edług którego znaczy to tyle co „elektroniczny”. 9 Nie podajem y adresów instytucji ani przedsięwzięć m ożliwych do natychm iastowego wyszukania według nazwy.

(9)

t a kategoria, schem atyczna i n a d to po jem n a, je s t stanow czo nadużyw ana w bibliotekach cyfrowych. D la d o b ra bibliotecznych sp otk ań treści opowia­ dalibyśm y się stanow czo albo za kultyw ow aniem precyzyjnych taksonom ii, tak ich ja k duże u k ład y system atyczne o kontrolow anej, spójnej stru k tu ­ rze, albo za wielkimi bazam i danych zaw ierającym i wszelki m ateriał, który może być odcedzany w edług rozm aitych kryteriów .

B ib lio te k i cyfrow e

B iblioteki cyfrowe w Polsce to p raktycznie w ynalazek poznański, a kto zaczyna pierwszy, tem u wolno p opełnić najw ięcej błędów. W arto jed nak uzgodnić, co jest błędem , a co nim nie jest. N a stron ie B iblioteki Kórnickiej czytam y: „Cały czas p rz y ra s ta ilość naszych zbiorów, któ re po zeskanowa- niu udostępniliśm y w W iekopolskiej Bibliotece Cyfrowej. Zachęcam y zatem P ań stw a do spraw dzania, czy nie m a ta m ju ż poszukiw anych przez P aństw a ty tu łó w ”. N azw a W ielkopolska B iblioteka Cyfrowa (W B C ) jest h ip ertek sto­ wa, ale nie o d sy ła do W B C , lecz do inform acji o w spółpracy m iędzy Bi­ blio teką K órnicką a W B C i dopiero s ta m tą d m ożem y przejść do W BC , by przeszukiw ać jej zbiory. Poniżej tego te k s tu po jaw ia się nato m iast ikonka Federacji B ibliotek Cyfrowych, um ożliw iająca przejście do scalonego prze­ szukiw ania zbiorów niem al w szystkich bibliotek cyfrowych w Polsce, w tym tak że - W ielkopolskiej.

Jesteśm y pełni u zn an ia dla rozm achu, z jak im zaprojektow ano ten serwis, ale w dzisiejszych czasach nie m ożem y nie zapytać, dlaczego każe nam się cokolwiek „spraw dzać”? Przecież „poszukiwane przez P aństw a ty tu ły ” tu , n a m iejscu m a ją sw oją bazę. No tak , ale t a baza nie linkuje do pełnych tekstów , je s t to p ara d o k sa ln a elektroniczna baza papierowego zasobu. Ci użytkow nicy, k tórzy dopiero uczą się korzystać z narzędzi online, m ogą odm ówić w ykonania dalszych kroków lub zgoła nie zauważyć, że są one dostępne!

K iedyś z wielkimi nadziejam i tw orzyliśm y katalogi, później było - na ogół niezakończone - przekatalogow anie narzędzi kartkow ych do postaci czytelnej d la kom p u tera, zwane w Polsce z pew ną przesadą „retrospektyw ­ n ą konw ersją”, a później zaległa cisza, ta k jak b y katalogi te nie były rozwo­ jowe, jak b y im nie m ożna było przyznaw ać coraz to nowych zadań. Jasne, że oparcie biblioteki cyfrowej w yłącznie n a katalogu kończy się stworzeniem pozorów takiej biblioteki - nie d a je o n a możliwości przeszukiw ania pełnych tekstów ; m ieliśm y w Polsce tak ie eksperym enty. K atalo g powinien być wy­ korzystany tylko do linkow ania do wersji cyfrowej w bibliotece cyfrowej lub zgoła mieścić w sobie od ręb n y zapis d la tej wersji jako d okum entu elektro­

(10)

K to się zdoła spotkać w bibliotece? 197

nicznego zdalnego dostępu. Zakres i zasięg katalogu u sta la bibliotekarz i to on musi wiedzieć, k tó re dokum enty elektroniczne zdalnego d o stęp u pow in­ ny się w nim znaleźć. Cyfrowe reedycje naszych stary ch druków - n a pewno tak . Skoro zaś biblioteka cyfrowa m a w łasn ą w yszukiwarkę, to w opisie bi­ bliograficznym przez nią udostępn ian y m należy linkować do opisu w k a ta ­ logu. Choćby dlatego że w bibliotece cyfrowej opis bibliograficzny tego, co jako źródło było sta ry m drukiem czy innym obiektem zabytkow ym , je st na ogół sporządzony bez żadnego związku z nag ro m adzo ną w iedzą o opisyw a­ niu obiektów zabytkow ycli i w oła o p o m stę do n ieb a11.

Należy sądzić, że katalogów nie w ykorzystuje się w pełni, bo zajm ują się nimi inne osoby niż te, którym powierza się zadanie - piękniejsze i m odniej­ sze - stworzenia biblioteki cyfrowej, b ib lio te k a rz e cyfrowi” nie z n a ją k ata­ logów online i ich możliwości i nie kwapią się do w spółpracy z oddziałam i opracowania zbiorów, niepodzielającym i ani ich wizji, ani stylu pracy. Znów mam y tu do czynienia z godnym pożałow ania apartheidem . P on adto niektóre nasze skarby w wersji cyfrowej znajdujem y skatalogowane n a zagranicznych uczelniach, n a ogół - am erykańskich12. W idać je zresztą i ta k w Google, ale użytkownik Google wśród wielu nieopisanych wersji może nie trafić n a peł- notekstową, a jeśli trafi, to będzie skazany n a opis w serwisie Google Book Search - z jego szczątkowymi m etadanym i - lub opis w bibliotece cyfrowej, zazwyczaj najzupełniej am atorski. T rudno się n a przykład zgodzić z nazwa­ niem w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej drukarza A ndrzeja Piotrkowczy- k a - wydawcą; tru d n o zaakceptować fakt, że n a nowo - gorzej - zostało tu opisane dzieło m ające ju ż swój staran n y opis w katalogu Biblioteki Kórnic­ kiej13. Mogło dojść do spotkania, ale nie doszło. W łaściw ie naw et rozerwało się to, co kiedyś wydawało się jednością. A przecież wszyscy chcieli dobrze i nikt nie p arł do izolacji; ruch bibliotek cyfrowych udostępnił podobizny zbiorów specjalnych użytkownikowi m erytorycznie nieprzygotow anem u - i po latach uzyskamy z tego jak ąś nową jakość; katalogi otw orzyły się n a Google, dodając swoje trzy grosze do nieokiełznanego prom iskuizm u Internetu.

11 Przykładu najlepszych w Polsce praktyk dostarcza Biblioteka Uniwersytecka Uniwer­ sytetu Mikołaja Kopernika i jej relacja z Kujawsko-Pomorską B iblioteką Cyfrową.

12 Np. Słow nik geograficzny K rólestw a Polskiego i in n ych krajów słow iańskich - w katalogu Hollis Universytetu Harvarda, h ttp ://lm s 0 1 .harvard.ed u /F /F 6 3 8 K 9 1 SH R 7VT3K EV3YQL- T 9LX FID LQ lB FR 8C lS8A IH T N N H T SR 7-00689?func=find-b& find_code=W R D & request= s%C5%82ownik+geograficzny+kr%C3%B31estwa+polskiego&adjacent=1 [dostęp 30.05.2008]. Jest to przypadek skrajny - S ło w n ik w wersji elektronicznej, opublikowanej w repozytorium DIR w Interdyscyplinarnym Centrum M odelowania M atem atycznego i Komputerowego nie może w myśl absurdalnej praktyki Centrum N UK AT w ogóle być skatalogowany, bo ICM nie jest biblioteką. Sprawy tej dotyczy tekst H. Hollendra, T ułaczka słow nika, „Forum Aka­ demickie” 2008, nr 2, s. 52 (Blog bibliotekarza).

(11)

Dziś w usługach inform acyjnych u p a d ły granice, które dawniej wydaw ały się nieprzekraczalne. O ile jed n a k dawniej gubiliśm y się sam otnie, o tyle dziś gubim y się w tłu m ie. M nożenie skrzyżowań, dojść, punktów styk u nie czyni jeszcze pełnow artościow ych spotkań. M am y wolę, żeby było ich jak najw ięcej. M am y i narzędzia, żeby ciągle popraw iać ich jakość.

Cytaty

Powiązane dokumenty

P(SARS|T⊕)=P(T⊕|SARS)P(SARS) P(T⊕) brakujenamwartościP(T⊕),którąmożemywyliczyćzwzoru(5,str.14):

Kogo prosił Raskolnikow, żeby zaopiekował się jego siostrą?(1

Po raz pierwszy mamy do czynienia z kryzysem COVID-19. Wymaga od nas podej- mowania działań, interakcji i komunikowania się w sposób odmienny od tego, do któ- rego dotychczas

- Ci, co chodzą do kościoła, uczą się, ale nic nie robią, żeby nadać lepszy ton i coś w mieście zainicjować twórczego, pozytywnego.. Boją się

Projekt ustawy oraz załączo- ny do niego projekt rozporządzenia wykonawczego nie dają w istocie odpowiedzi na wszystkie pytania, bo wiele będzie zależało od zarządzeń prezesa

Zdrowie to stan pełnej fizycznej, duchowej i społecznej pomyślności, stan dobrego samopoczucia – dobrostan, a nie tylko brak choroby, defektów fizycznych czy. niedomagań

Tak więc zarówno pojedyncze stany psychiczne, jak i całe ich zespoły mogą kojarzyć się z pewnymi czysto materialnymi zjawiskami, zupełnie tak samo jak kojarzą się

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony