• Nie Znaleziono Wyników

"Wspomnienia Warmiaka", Jan Baczewski, przedm. Bogusław Leśnodorski, Warszawa 1961: [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wspomnienia Warmiaka", Jan Baczewski, przedm. Bogusław Leśnodorski, Warszawa 1961: [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Wrzesiński, Wojciech

"Wspomnienia Warmiaka", Jan

Baczewski, przedm. Bogusław

Leśnodorski, Warszawa 1961:

[recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 290-294

(2)

oddziałów i radziło ludności bronić się w e w łasnym zakresie. Gen. Sibilski, m otyw ując później przed E lżbietą sw oje odejście z arm ii rosyjskiej, pisał: „w eil e r m it B estürzung bei seiner A n k u n ft a u f dem feindlichen G ebiete brennen und v erh eeren gesehen und ein Zeuge d e r übrigen A usschw eifungen d er G rau sam k e it gewesen, w elche die K osaken daselbst w id e r alle Regeln des K rieges oder dazu au th o risirt, begehen” 7). W akcji rato w n iczej przed n ieprzy­ jacielskim i bandam i w yróżnił się na M azurach p asto r D rygalski ze S tr a d u n 8). Pod jego dow ództw em chłopi o d b ierali nieprzyjacielow i bydło, bronili fo rm aln ie całych wiosek. Mimo w szystko ru ch te n nie by ł ta k m asowy, ja k to się nieraz pisze. Do te j opinii przyczyniał się fakt, że m ilicja ludow a zew nętrznym w y ­ glądem przypom inała oddziały chłopskie, stą d n aw et A p rak sin nie odróżniał ich od m ilic ji9). Aby jednak „p atrio ty zm ” społeczeństw a P ru s W schodnich p rzedstaw ić we w łaściw ym św ietle, należy przypom nieć m om ent pow szechnej przysięgi na w ierność carow ej R osji. W rzeczy sam ej P ru sy W schodnie nie w ykazały wówczas m iłości do ojczyzny, skoro w yw ołały d ługotrw ały gniew i niechęć F ry d e ry k a II, k tó ry nigdy już nie przekroczył g ran ic P ru s W schod­ nich, n a w e t po zaborze W arm ii w r. 1772 ,0).

Pew ne w ątpliw ości budzą rów nież w nioski A u to ra co do m otywów, jak im i kiero w ał się A praksin, decydując się po zw ycięstw ie pod G ro ss-Jä g c rsd o rf na pow rót do Rosji. A u to r pisze: „F eldm arszałek A p rak sin sądził, że arm ia ro sy j­ sk a b y ła za słaba, aby rozbić doszczętnie przeciw n ik a w jednej bitw ie. Uważał, że d ziałania w ojenne przeciągną się, p rzy czym arm ia p ru sk a d ziałając na w łasn y m teren ie może liczyć n a pomoc m ieszkańców oraz n a uzupełnienie stra t w ludziach i sprzęcie, podczas gdy R osjanie nie będą m ieli takich m ożliwości i w ostateczności m ogą ponieść k lęsk ę” (s. 158). W rzosek jednak nie u sto su n ­ k ow ał się zupełnie do pow szechnej w h isto rio g ra fii p ru sk ie j opinii, że na decyzję A p rak sin a o odw rocie w p ły n ęła pogłoska o śm ierci Elżbiety Piotrow ny. Poniew aż następ cą E lżbiety m iał być P io tr III, w ielbiciel F ry d e ry k a II, nic dziwnego, że A p rak sin w olał w ojny nie przedłużać. S praw ę tę należałoby więc w yśw ietlić.

Pom im o drobnych u ste rek , p ra c a W rzoska w y p ełn ia lu k ę w dotychczasow ej lite ra tu rz e polskiej dotyczącej pierw szego etap u w o jn y siedm ioletniej w P ru ­ sach W schodnich.

Janusz Ja siń ski

JA N BACZEW SKI, W spom nienia W arm iaka. Przedm ow a Bogusław a L e ś n o d o r s k i e g o , Czytelnik, W arszaw a 1961, s. 326.

W spom nienia Ja n a Baczewskiego, działacza polskiego n a W arm ii i M azurach w okresie m iędzyw ojennym , któ ry niew ątpliw ie w yróżniał się najciekaw szą

") G o t t s c h a l k , op. cit., s. 538.

p) B r a u n , op. cit., s. 164.

p) G o t t s c h a l k , op. cit., s. 537 „M arschall A p ra x in sah die ganze B evölkerung f ü r bew affnete F einde an, w eil er die L andm iliz noch als B a u ern (sie tru g e n B üschel a u f den H üten und h a tte n co uleurte A ufschläge) gek leid et fand und so b eh au p tete e r fe rn e r in dem S chreiben, dass diese ü b erall m it F linten, S ensen u n d Spiessen b ew affnet, seine T ru p p en überfielen, ihren M arsch und A u fe n th a lt v e rrie th e n und dass n u r m it E instellung dieses V olks­ k rieges auch das B rennen u n d die ü b rig en h a rte n Begegnungen aufhören w e rd e n ”.

10) A. M., ü b e r die A bneigung Friedrichs des G rossen gegen Preussen, Neue P reussische P ro v in z ia l-B lä tte r, Bd. X I, 1851, s. 376—383; O tto von B a r e n ,

Der Z orn Friedrichs des G rossen über O stpreussen, A ltpreussische M onats­

sc h rift, 1885, Bd. 22, s. 185—217; R o b e rt M ü l l e r , F rie d rich der Grosse und

(3)

indyw idualnością w śród m iejscow ych Polaków , były n iecierp liw ie oczekiw ane przez historyków i osoby in teresu jące sią n ajnow szą historią. W b ad an iach h isto rii najnow szej ro la w spom nień i p am iętn ik ó w w z rasta niesły ch an ie szybko. W spom nienia i p am iętn ik i pozw alają lepiej poznać i zrozum ieć przeszłość, u k a ­ zują k ulisy w ydarzeń, o k tó ry ch w iadom ości czerpiem y znow u z innych źródeł. Dziś nie m a p ra w ie żadnych b ad ań z zakresu h isto rii najnow szej, w k tórych m ożna by się obyć bez w spom nień, pam iętników , re la c ji i w yw iadów .

Baczew ski odgryw ał kierow niczą rolę w ru ch u polskim nie ty lk o w P ru sach W schodnich, ale w całym państw ie niem ieckim . W ydane w k o ńcu 1961 r. w spom nienia Baczęw skiego przyniosły liczne w iadom ości i inform acje, k tó re rozszerzyły naszą w iedzę o tam ty ch dniach. N iestety, w spom nienia te w w ersji opublikow anej nie spełniły w szystkich p o k ład an y ch w nich nadziei. T rudno dziś odpowiedzieć, w ja k ie j części za to ponosi odpow iedzialność au to r, gdyż w spom nienia opublikow ano z pow ażnym i opuszczeniam i. S p ra w a jest tym b a r­ dziej drażliw a, że frag m en ty te zostały opuszczone już po śm ierci Baczewskiego. Z ostały p om inięte spraw y, k tó re n ad aw a ły w spom nieniom cechy osobistego sp o jrzen ia a u to ra n a szereg w ydarzeń. T ylko część w spom nień w w ersji o p ra ­ cow anej przez Baczew skiego z n a jd u je się w zbiorach S ta c ji N aukow ej P o l­ skiego T ow arzystw a H istorycznego w O lsztynie. N ależy w yrazić życzenie, aby całość w spom nień znalazła się tam i była d ostępna dla badaczy.

W spom nienia Baczew skiego sk ła d a ją się z trzech części. P ierw sza stanow i rozdział om aw iający początki ru c h u polskiego n a W arm ii. D ru g a część, n a jb a r­ dziej istotna, to rozdziały o m aw iające działalność Baczew skiego w latach 1918—1933. W rozdziałach sk ła d ający ch się n a tę część tk w i ciężar książki. Część trzecia — to zdaw kow e w spom nienia z okresu rządów hitlerow skich w Niemczech, kiedy Baczew ski n ie z asiad ał w k iero w n ictw ie organizacji polskich.

W spom nienia poprzedzone zostały przedm ow ą B ogusław a L e ś n o d o r - s k i e g o . We w n ik liw ej przedm ow ie, n ap isan ej przy znajom ości w yników ostatnich badań, B ogusław L eśnodorski sta ra ł się sc h arak tery zo w ać Ja n a Baczewskiego. Nie ustosunkow ał się n atom iast, zgodnie z p rzy jęty m założe­ niem , do sam ych w spom nień. N iestety, do re la c ji Baczew skiego nie usto su n k o ­ w ali się w przypisach tak że i re d a k to rz y k sią żk i (K azim ierz B i d a k o w s k i i T adeusz K a j a n), choć zw ykle w y d aw n ictw a w tego ro d zaju w spom nieniach sto su ją tę zasadę. Z am iast ingerow ać w tekście, lepiej je s t dać przypisy, k tó re pozw alają n a w y jaśn ien ie w ielu sp raw podaw anych n ieraz przez au to re m ylnie. Redaktorzy, niestety, nie skorelow ali n a w e t te k stu w spom nień z przedm ow ą B ogusław a Leśnodorskiego. G dy L eśnodorski podał p o p raw n ą datę p o w sta n ia Zw iązku Polaków w P ru sa c h W schodnich — 30 X I 1920 r. (s. 101), to red ak to rz y zostaw ili we w spom nieniach m y ln ą d atę p odaną przez Baczew skiego 18 X 1920 r. (s. 111).

Pierw szy rozdział w spom nień om aw ia początki ru ch u polskiego n a W arm ii. B aczew ski jednakże nie opierał się n a u stn e j tra d y c ji p rzy opracow yw aniu tego rozdziału, n a podstaw ie a u to p sji nie m ógł o ty m pisać, lecz przede w szystkim w ykorzystał dotychczasow e w y n ik i b ad ań polskich historyków , p rzed staw ia ją c zresztą w y d arzen ia w sposób fragm entaryczny. R ozdział te n nie posiada c h a ra k ­ te ru w spom nień i w y d aje się, że p rzy ta k pow ażnych opuszczeniach te k stu w spom nień m ożna było pom inąć i te n rozdział bez szkody d la całej książki, a n aw et z pożytkiem .

Ju ż w pierw szym rozdziale w idać w yraźnie, że w odniesieniu do zagadnienia k sz tałto w an ia się św iadom ości narodow ej m ieszkańców tych ziem w spom nienia Baczewskiego w noszą niew iele, choć a u to r znał przecież św ietnie teren i ludzi, był dobrym, obserw atorem , trzeźw yrń politykiem i jego w ypow iedzi w tej m ie­

(4)

rze dałyby wiele. Początki św iadom ości narodow ej a u to r uzależnia od pow stania „G azety O lsztyńskiej” (s. 28). W dalszych p a rtia c h książki tylko m arginesow o w skazał na decydującą dla działalności organizacji polskich w Niemczech d y sk u sję nad k ry te ria m i przynależności narodow ej — k ry te riu m subiektyw ne i obiektyw ne (s. 222 i n.).

D rugi rozdział, jed en z najciekaw szych i n a jb a rd z ie j w artościow ych dla badaczy, om aw ia spraw y plebiscytow e. P rzedstaw ione w nim zostały spraw y o rganizacji polskiej ak cji plebiscytow ej, k ieru n k i działania polskiego w czasach plebiscytow ych, w alki w ew nętrzne w obozie polskim . W rozdziale tym m ówi się stosunkow o najw ięcej, w porów naniu z innym i rozdziałam i, o spraw ach zak u li­ sowych. P rzecenianie ro li w łasnej i niedocenianie działalności innych ludzi, a przede w szystkim przeciw ników politycznych, k tórych Baczewski, przy sw ym apodyktycznym c h arak terze i m ałej elastyczności w działaniu, m iał wielu, uniem ożliw iło Baczew skiem u dokonanie w m iarę obiektyw nej oceny w szystkich w spółpracow ników z okresu plebiscytu. Je st to ch arak tery sty czn e zresztą dla całej książki. W spom nienia Baczewskiego w łaśnie w odniesieniu do sp raw personalnych zaw ierają szczególnie w iele polem icznych m om entów . Nie jest w iadom e, na jak iej podstaw ie Baczew ski w e w spom nieniach pisał, że p rzed ­ staw iciele olsztyńskiej R ady Ż ołniersko-R obotniczej w O lsztynie na zebraniu organizacyjnym polskiej R ady L udow ej 24 X I 1918 r. m ieli ośw iadczyć, że będą p opierali „słuszne żąd an ia te ry to ria ln e P olaków ” (s. 38). Z achow ane m ateriały źródłowe pokazują, że postaw a R ady b y ła inna. Polskich żądań tery to rialn y ch R ada nie popierała. W rozdziale tym red ak to rz y niesłusznie zostaw ili bez zm ian i bez przypisów sta re nazw y m iejscow ości S tary W artem bork, G rynau, W artem - b o rk (s. 46).

Dużą w artość dla h isto ry k a posiadają frag m en ty w spom nień om aw iające pobyt nuncjusza papieskiego R attiego w O lsztynie w okresie plebiscytu. F ra g ­ m en ty te zm uszają do zrew idow ania tez w polskiej historiografii, przyjętych za J u r k i e w i c z e m , o stosunku n u n cju sza do sp raw polskich w okresie plebiscytow ym . Z uznaniem należy w spom nieć o w ykazie działaczy polskich w okresie plebiscytow ym zamieszczonym przez Baczewskiego.

Rozdział zatytułow any Z w ią zek P olaków w Prusach W schodnich przynosi w iele now ych m ateriałó w faktycznych, ale zaw iera w iele d y skusyjnych ocen i stw ierdzeń. W łaśnie w tym rozdziale n a jw y ra ź n ie j w idać założenia, jakie kierow ały Baczew skim przy p isa n iu w spom nień — dokonać publicznego ro z ra ­ chunku z przeszłością, publicznie uzasadnić słuszność swego postępow ania.

Zaciążyło to ujem nie na dokum entalnym c h a ra k te rz e w spom nień i zmusza cio kry ty czn ej analizy ocen podaw anych przez Baczewskiego. Szczególnie w yraźnie w idać p rz y ję tą ta k ty k ę n a przykładzie w ypow iedzi Baczewskiego w sp raw ie K azim ierza Jaroszyka.

Ju ż przy w yliczaniu, choć tylko z pam ięci, uczestników zeb ran ia założy­ cielskiego Zw iązku P olaków w P ru sa c h W schodnich B aczew ski pom ija Ja ro szy k a (s. 112), k tó ry w czasie obrad należał do osób bardzo aktyw nych, a n aw et wygłosił obszerną inform ację o sy tu a cji na te re n ie M azur po plebis­ cycie. Z upełnie inaczej, niż było w rzeczyw istości, p rzed staw ił Baczew ski sp raw ę z atru d n ien ia Ja ro szy k a w red ak cji „G azety O lsztyńskiej”. P rzede w szystkim nie m a ra c ji Baczewski, gdy pisze, że „M azur” szczycieński p rzestał wychodzić dopiero po plebiscycie, (s. 231), a przecież p rzestał w y ­ chodzić w przed ed n iu plebiscytu. Techniczni pracow nicy d ru k a rn i zastraszeni groźbam i niem ieckim i porzucili pracę. Jaroszyk w brew tem u, co m ożna by przypuszczać n a podstaw ie w spom nień Baczewskiego, sam w ysuw ał niejedno­

k ro tn ie sp raw ę w znow ienia w y d aw an ia gazety polskiej dla M azurów . J a r o ­ szyk chciał się przenieść ze Szczytna do Olsztyna, gdyż w b rew tem u. co

(5)

pisze Baczewski, już od 1 I 1921 r., był on faktycznym red ak to re m „G azety O lszty ń sk iej”. Nie był on „ko resp o n d en tem ” „G azety O lsztyńskiej”, jak pisze Baczew ski (s. 230), lecz na podstaw ie um ow y z K om itetem C entralnym Zw iązku Polaków w P ru sa c h W schodnich sp raw o w a ł obow iązki red ak to ra . L udw ik Łydko ze w zględów tak ty czn y ch był red ak to re m odpow iedzialnym aź do czasu areszto w an ia (s. 120). B aczew ski nie mógł o tym nie wiedzieć, choć sp raw a była tra k to w a n a jako poufna.

W spom nienia Baczewskiego, niestety, nie w y ja śn ia ją nam sp raw y zw olnie­ n ia Ja ro szy k a z pracy w organizacjach polskich. B aczew ski zresztą w całych w spom nieniach unikał, bądź też sp raw y zostały p om inięte przy red ak cy jn y m opracow aniu tek stu , w prow adzania czytelnika w kulisy w ydarzeń.

W św ietle zachow anych m ate ria łó w źródłow ych znane jest stanow isko Baczew skiego w obec ru ch u polskiego n a M azurach, cechujące się braKiem w ia ry w m ożliwość p ro w ad zen ia tam jakiegokolw iek d ziałania polskiego. Łączyło się to z ogólną oceną sy tu a c ji narodow ościow ej i m etodam i działania, k tó re w łaśnie n a M azurach okazyw ały się szczególnie n ieprzydatne. Ze spraw m azurskich stosunkow o n ajw ięcej u w agi pośw ięcił Baczew ski zdradzie M achta. Je d n ak że w spom nienia B aczew skiego nie w noszą do zagadnienia tego nowego m a te ria łu (s. 155). A przecież B aczew ski w o kresie bezpośrednio poprzedzającym zdradę był pośrednikiem m iędzy M achtem a kierow nictw em ru ch u polskiego w P ru sa c h W schodnich, był człowiekiem , k tó ry pierw szy przyw iózł do O lsztyna w iadom ość o zapow iedzianym przez M achta zerw an iu z org an izacjam i polskim i. R o b e rt M ach t w pierw szych w ypow iedziach o przyczynach zerw an ia z ruchem polskim podaw ał n ato m iast i fa k t niedo­ trzy m an ia przez Baczew skiego obietnic o w sp arciu pieniężnym d la ru ch u m azurskiego. A utor w spom nień m yli się tw ierdząc, że M acht od k ry ł swe k a rty n a cztern aście dni przed w y b o ram i (s. 156). B yło to o w iele w cześniej. A przecież pierw szą w iadom ość o decyzji M achta przyw iózł do O lsztyna ze

Szczytna Baczewski.

T ru d n o się zgodzić z tw ierdzeniem Baczewskiego, jakoby M azurzy po zdradzie M achta stra c ili zaufanie do polskich placów ek bankow ych (s. 157). W późniejszych la ta c h M azurzy g a rn ę li się do w spółpracy z bankam i polskim i. B yła to fo rm a d ziałania organizacyjnego, k tó ra na M azurach daw ała najlepsze rezu ltaty . Na przeszkodzie w rozw oju szerszej a k c ji bankow ej sta ł je d n a k b ra k odpow iednich funduszów przeznaczonych n a ak cję k re d y ­ tow ą. T akże niesłuszne je st tw ierd zen ie, że w spółpracy z polskim i placów ­ k am i gospodarczym i u n ik a li polscy ziem ianie (s. 157). Z iem ianie polscy n a ­ w iązy w a li w ów czas k o n ta k ty z n iem ieck im i placów kam i gospodarczym i, 0 ile polskie banki, niew ielkie placów ki, nie były w sta n ie podołać załatw ien iu w iększych o p e ra c ji finansow ych.

Choć Baczew ski był jednym z in icjato ró w w spółpracy m niejszości n a ro ­ dow ych w N iem czech, w spom nienia w te j m a te rii nie przynoszą nowych inform acji. P rz ed e w szystkim w spom nienia nie p o kazują zakulisow ych w alk. p row adzonych w dużej m ierze przez Baczew skiego o utw orzenie jednolitego fro n tu tych mniejszości. Z upełnie została p o m in ięta sp ra w a początkow o n ie ­ chętnego sta n o w isk a L itw inów , k tó re zm ieniło się w dużej m ierze dzięki Baczew skiem u. Szkoda, że B aczew ski nie pisał także i o zakulisow ych sp ra ­

w ach kongresów m niejszości narodow ych, w k tó ry ch rola jego była niem ała. N ad er k o rzystnie z całej książki w y ró żn iają się frag m en ty om aw iające ak cję w yborczą oraz sp raw y szkolne. Z ostał tam pokazany cały koloryt w alki. W rozdziale om aw iającym w alk ę o szkoły polskie Baczew ski pow iązał w łasne w spom nienia z bogatym m a te ria łe m źródłow ym . W ydaje się, że także 1 te m a te ria ły w in n y się znaleźć w bibliotece n au k o w ej i być udostępnione

(6)

d la badaczy. Rozdział te n zaw iera w iele in teresu jący ch w spom nień Baczew ­ skiego dotyczących jego działalności p a rla m e n ta rn e j.

W 1933 r. B aczew ski na podstaw ie decyzji k iero w n ictw a Zw iązku P o la­ ków w N iem czech został zw olniony z pracy w organizacjach ludności polskiej w Niemczech. T rzeba się zgodzić z tw ierdzeniem au to ra, że zaw ażyło na tym przede w szystkim jego an ty san acy jn e nastaw ienie. Szkoda, że w spom nienia Baczew skiego z tego okresu, kiedy się znalazł w opozycji Z w iązku Polaków ,

choć nie org an izacy jn ej, są w ięcej niż zdawkowe.

We w spom nieniach Baczewskiego został z aw a rty szereg in teresu jący ch m ateriałów , w ażnych d la każdego badacza dziejów ludności polskiej w N iem ­

czech w okresie m iędzyw ojennym . W spom nienia Baczew skiego w skazują także i na to, że h istorykow i w ięcej mogą dać celowo przeprow adzane w yw iady niż w spom nienia opracow ane sam odzielnie.

W ojciech W rzesiński

ROCZNIK STATYSTYCZNY WOJEW ÓDZTW A OLSZTYŃSKIEGO 1961 R. N ak ład P re zy d iu m WRN, O lsztyn 1961, s. 316.

Każdy; rocznik sta ty sty czn y cieszy się pow odzeniem w śród ludzi in te re su ją ­ cych się życiem społeczno-gospodarczym i politycznym . M iło je s t w ięc w idzieć już czw arty Rocznik; S ta ty sty c z n y W ojew ództw a O lsztyńskiego, obejm ujący p raw ie całokształt życia gospodarczego i społeczno-kulturalnego naszego regionu. Na p odkreślenie zasługuje fakt, że chociaż ju ż pierw szy rocznik obejm ow ał duży w ach larz zagadnień i był ciekaw ą lek tu rą, każdy następny jest bogatszy w w iadom ości i tym sam ym przyczynia się do rozszerzenia w iedzy o naszym w ojew ództw ie.

O pracow any przez zespół W ydziału S ta ty sty k i PW RN — Olsztyn, u k azał się na półkach księg arsk ich pod koniec 1961 roku. Z aw iera d an e za cały okres ostatniego N arodow ego P la n u Gospodarczego, tj. za la ta 1956—1960 oraz k o ry ­ guje niektóre pozycje podane szacunkow o w rocznikach statystycznych la t ubiegłych.

Na 316 stronicach zn ajd u jem y 327 tablic i 13 w ykresów , w tym 5 diagram ów , 7 histogram ów oraz 3 m apki, co w sposób b ard ziej p rzy stęp n y pozw ala czytel­ nikow i zorientow ać się w niektórych procesach gospodarczych w ojew ództw a olsztyńskiego.

Rocznik obejm uje 15 działów, z k tórych najbogatszym w d an e statystyczne je st dział IV — Rolnictw o i leśnictw o, a w ięc dział gospodarki będący dom inu­ jącą pozycją w ojew ództw a.

W dziale I Powierzchnia, podział a d m in istra cyjn y, ludność inform acje powiększono o dw ie tablice. Tabl, 5 podaje s tru k tu rę w ieku ludności w o je­ w ództw a p ow iatam i, d ruga (tab. 7) in fo rm u je czytelnika o podziale ludności wg głównego źródła u trzym ania. C h ętn ie zobaczyłoby się w przyszłym w ydaniu n iek tó re dane z 1939 roku. Możemy się szczycić tym . że w ciągu 15 la t pow ojen­ nych ludność osiągnęła ponad 90% sta n u zalu d n ien ia z 1939 r. Te i inne dane dotyczące ludności u k azu jące się w ta k ie j p u b lik acji zadadzą k lam n iektórym z Zachodu o „p u sty n i ludnościow ej” n a W arm ii i M azurach. Na stronie 35 m ożna byłoby rozszerzyć tab. 15 o dodatkow e inform acje na te m a t ruchów m echanicznych ludności, podając d an e o ru ch ach w ędrów kow ych w re la c ji w ieś — wieś, w ieś — m iasto i m iasto — wieś.

Dział II P rze m ysł i rzem iosło podaje d an e o rozw oju te j gałęzi gospodarki, jej p ro d u k cji globalnej i tow arow ej z rozbiciem dla przem ysłu planow anego

Cytaty

Powiązane dokumenty

It should be noted that competition problems, discussed in economic research from two basic perspectives: the first one dealing with two fundamental economic

Na mocy analogii wyłania się przyczyna, dla której Szanfary dał się zwieść – podziwiając brylant, nikt nie patrzy w słońce czy ogień, nikt nie szuka źródeł

Tabakowska, nie stanowi poza tym obligato­ ryjnej cechy znaków językowych, w każdym razie nie sprowadza się ona tylko do zakodowanych w języku kategorii

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 30/3-4, 29-48 1987.. pro Sacram em tis,

stanowi, iż podejrzanym jest nie tylko osoba, co do której wydano po- stanowienie o przedstawieniu zarzutów, ale też której bez wydania takiego postanowienia posta- wiono zarzut w

Cena drewna z tartaku znajdującego się w pobliżu analizowanego domu wynosi 120 zł/tonę (koszt zakupu drewna łącznie z transportem) natomiast koszt pozyskania słomy wynosi

Z tego też przede -wszystkim w zględu n ie byłoby żadnych podstaw do przy jęcia w szczególności działania in fraudem legis ozy też uznania żądania

Jeżeli kierownik USC dowiedział się, że zachodzą okoliczności wyłączające zawarcie małżeństwa, czyli przeszkody, których wystąpienie może uzasadniać unieważnienie