• Nie Znaleziono Wyników

Mój Lwów. Pamiętnik czasu wojny - Lwów po latach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mój Lwów. Pamiętnik czasu wojny - Lwów po latach"

Copied!
161
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Domos³awski

MÓJ

LW

ÓW

Pa

iêtn

ik cz

su

ojny

m

a

w

––––

––

L

ów p

lata

c

w

o

h

(2)

Jelenia Góra 2009 Zbigniew Domos³awski

MÓJ LWÓW

Pamiêtnik czasu wojny

Lwów po latach

(3)

DRUK I OPRAWA

Tomasz Winnicki (przewodnicz¹cy), Gra¿yna Baran, Izabella B³achno, Aleksander Dziuda, Barbara M¹czka,

Kazimierz St¹pór, Józef Zaprucki

Barbara M¹czka PROJEKT OK£ADKI

Barbara M¹czka

ALEX Drukarnia Wydawnictwo ul. Cha³ubiñskiego 20a, Jelenia Góra

Kolegium Karkonoskie w Jeleniej Górze

(Pañstwowa Wy¿sza Szko³a Zawodowa)

ul. Lwówecka 18, 58-503 Jelenia Góra WYDAWCA Henryk Gradkowski ISBN 978-83-926801-8-5 KOREKTA Natalia Zatka

(4)

S P I S T R E ΠC I

S£OWO WSTÊPNE

str. 5

I. P A M I Ê T N I K s t r. 11

1. PRZYCZYNY OGÓLNE str. 11 2. PRZEBIEG WOJNY str. 14 3. OBLÆÝENIE I OBRONA LWOWA

PRZED WOJSKAMI NIEMIECKIMI

(12 IX – 22 IX 1939 r.) str. 28 4. KAPITULACJA LWOWA str. 33 5. POD OKUPACJÀ SOWIECKÀ str. 35 6. PAÊDZIERNIK 1939 str. 43 7. LISTOPAD 1939 str. 48 8. GRUDZIEÑ 1939 str. 52 9. ROK 1940 str. 61 10. WYBUCH WOJNY

(5)

II. L W Ó W P O L A T A C H s t r. 107

1. LWÓW I JEGO MUZEA W PAMIÆCI

PRZEDWOJENNEGO GIMNAZJALISTY str. 107 2. WIELOKULTUROWY LWÓW

W ZACHOWANYCH ZABYTKACH

I W ÝYWEJ PAMIÆCI str. 120 3. Z DAWNYCH KRESOWYCH WSPOMNIEÑ

WIGILIJNYCH I

ÚWIÀTECZNO--NOWOROCZNYCH str. 134 4. WIELKI TYDZIEÑ I WIELKANOC

W PRZEDWOJENNYM LWOWIE str. 138 5. ZADUSZKOWE ZAMYÚLENIA NAD

ÝYCIEM I DZIAÙALNOÚCIÀ KSIÆDZA

DR. MED. HENRYKA MOSINGA str. 143 6. NA WAKACYJNYCH SZLAKACH

HISTORII MEDYCYNY WE LWOWIE str. 147 7. MÓJ LWÓW PO 70. LATACH str. 152

(6)

S£OWO WSTÊPNE

W moich meandrach pracy zawodowej, naukowej i spoùecznej, danym mi byùo, przejúã przez caùà Polskæ,

w jej najszerzej pojætych granicach geograficznych i historycznych.

Szkoùæ powszechnà (podstawowà) ukoñczyùem w Kopyczyñcach na Podolu, (Gimnazjum

Humani-styczne) VII Pañstwowe Gimnazjum im. Tadeusza Koúciuszki we Lwowie. W czasie okupacji niemieckiej pracowaùem fizycznie. Po ekspatriacji ze Lwowa zostaùem przyjæty na I rok Wydziaùu Lekarskiego, podówczas Uniwerstyetu i Politechniki we Wrocùawiu. Dyplom lekarza uzyskaùem w 1952 roku, a w roku 1962 stopieñ naukowy doktora nauk medycznych.

W latach 1951-1958 pracowaùem w III Klinice Chorób Wewnætrznych we Wrocùawiu pod kierunkiem prof. Edwarda Szczeklika, a w latach 1958–1987 byùem zatrudniony na stanowisku ordynatora Oddzia³u Cho-rób Wewnêtrznych w Szpitalu Wojewódzkim w Jeleniej Górze. W latach 1988–1993 – do przejœcia na emeryturê – na stanowisku docenta, póŸniej profesora Zak³adu Historii Medycyny i Farmacji Wydzia³u Lekarskiego Akademii Medycznej we Wroc³awiu.

(7)

Uzyskaùem specjalizacjæ drugiego stopnia w za-kresie: chorób wewnætrznych, kardiologii i medycyny sportowej. Doktorat uzyskaùem w 1962 roku we

Wrocùa-wiu, stopieñ naukowy doktora nauk medycznych w Szczecinie (1982), stanowisko docenta w 1988 roku,

stanowisko zaú profesora nadzwyczajnego w 1990 roku, a tytuù naukowy profesora tytularnego w 1994 roku. Od roku 2000 jestem zatrudniony jako profesor zwyczajny w Kolegium Karkonoskim Pañstwowej Wyýszej Szkole Zawodowej w Jeleniej Górze.

Obok okresu dzieciñstwa spædzonego w Kopy-czyñcach na Podolu, pod powiekami noszæ nieza-pomniane lata 1935-1946 spædzone we Lwowie. Przed wojnà byù to okres uczæszczania do VII Pañstwowego Gimnazjum im Tadeusza Koúciuszki przy ulicy ówczeúnie Sokoùoùa. Przeýyùem teý tam okres wojny, okupacjæ sowieckà, niemieckà i ponownie sowieckà zakoñczonà przymusowym wysiedleniem ze Lwowa. Wspomnienia z tego okresu byùy przedmiotem szeregu publikacji, niejednokrotnie nagradzanych w róýnych konkursach.

W owym okresie 12-tu lat zamieszkiwania, Lwów poznaùem niemal jak wùasnà kieszeñ. Prawie kaýdy

koúcióù byù przeze mnie wielokrotnie odwiedzany i omodlony, jak równieý odwiedziùem przewaýajàcà

iloúã dostæpnych zabytków. Zarówno okazjæ ku temu dawaùy wycieczki z gimnazjum, jak i póêniejsze

(8)

indywidualne zwiedzania, tego co siæ daùo zwiedziã. Przykùadowo przypomnæ, ýe zarówno wycieczki celem poznania zabytków Lwowa i udziaù w wielu imprezach patriotycznych i religijnych urzàdzano w ramach pro-gramu caùego gimnazjum, a oprócz tego nauczyciele religii, geografii, a nawet rysunków mieli przewidziane

wycieczki dydaktyczne, szczególnie miaùo to miejsce w miesiàcu maju.

Lubiùem teý notowaã, w mojej licznej i wyjàtkowo zgranej rodzinie, równieý pisanie pamiætników miaùo swà tradycjæ. W rodzinie nie brakowaùo pedagogów, duchownych i wojskowych – którzy wprost zachæcali

mnie do pisania pamiætników, mimo iý ja bædàcy jako mùody chùopak doúã skrytym, nimi siæ nie

chwaliùem.

Gwoli samej prawdy historycznej wspomnæ, ýe w mojej úrednio zamoýnej rodzinie kresowej,

mieszka-jàcej ponad 200 km od Lwowa zdecydowanie prze-waýaùo owo – byã nad mieã. Co wiæcej doczekaliúmy siæ doúã licznych doktorów, a spoúród nich czterech profesorów uczelni wyýszych, z czego dwie osoby juý nie ýyj¹.

Spoúród niewielu pamiàtek, które zabraliúmy ze Lwowa, a wiadomo, ýe bagaýe ekspatriantów nie byùy

zbyt obfite ocalaù niemal cudem mój pamiætnik, w którym opisaùem szczególnie pierwsze dni wojny

(9)

wydarzeñ, które tak szczegóùowo omówili Grzegorz

Mazur, Jerzy Sekwara i Jerzy Wægierski „Kronika 2350 dni wojny i okupacji Lwowa 1.X.1939 – 5.II.1946” w-d, Unia 2007.

Napewno niejeden zada mi pytanie, dlaczego po 70. latach zdecydowaùem siæ na publikacjæ tego

pamiætnika, który przeleýaù tyle lat ukryty przed wyjàtkowo sprawnym organem NKWD, Gestapo, czy rodzimej Bezpieki.

Oceniajàc sprawæ „Ex post” trzeba obiektywnie przyznaã, ýe byùo z mojej strony wielkà nieroztrop-noúcià pisaã to, co napisaùem i przechowywaã w domu, który byù poddany kilku rewizjom NKWD w czasie pierwszej i drugiej okupacji sowieckiej. Nie byùo to ýadne bohaterstwo – ale uczniowska lekkomyúlnoúã. Ale skoro to ocalaùo, to pod korcem tego trzymaã nie moýna. A nie muszæ przypominaã, ýe nawet autorzy staroýytni, stawiali wyýej doúwiadczenie wùasne „autopsjæ” ponad historicon, które jest juý korzysta-niem z materiaùów cudzych.

A wiêc, chcæ siæ podzieliã niepowtarzalnà atmo-sferà tych czasów, chwyconà na goràco niczym w

che-mii „in statu nascendi”. Zwùaszcza, ýe wielokrotnie, i to przy róýnych okazjach sùyszaùem od mùodych ludzi,

ýe chcieliby coú usùyszeã od úwiadków wydarzeñ.

Nie dawaùo mi spokoju od dùuýszego czasu ùaciñskie „Scire tuum nihil est, nisi te scire hoc sciat

(10)

alter”- „Wiedza Twoja jest niczym, jeúliby drugi nie wiedziaù tego, ýe ty wiesz”. Innymi sùowy, lepiej póêniej

niý nigdy i nie moýna wszystkiego trzymaã pod przy-sùowiowym korcem.

Wydawnictwo skùada siæ z dwóch czæúci: orygi-nalnego pamiætnika, od 1 wrzeúnia 1939 roku do 22 czerwca 1941 roku, to jest wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. Jak wspomniaùem trzeba podzieliã siæ odczuciami jakie „na goràco” to co napisaùem od siebie, a czasem i to „co jedna pani powiedziaùa drugiej pani”. Cytaty zachowaùy tu oryginalny styl, jakkolwiek, aý siæ czasem prosiùo, aýeby choã trochæ je zmodernizowaã.

Natomiast za wprost niezasùuýony dar losu uwaýam,

ýe mogùem Lwów i Kresy wielokrotnie odwiedziã w okresie po ekspatriacji, która miaùa miejsce w 1946 r.

Bowiem opuszczajàc Lwów, i majàc juý spory bagaý doúwiadczeñ, miaùem dane, aýeby powàtpiewaã, czy kiedykolwiek stanie tam jeszcze moja noga. A tym-czasem miaùo to miejsce wielokrotnie – i tym samym pragnæ siæ teý podzieliã z potencjalnymi czytelnikami w czæúci drugiej publikacji.

Czasem trzeba powtórzyã problemy zawarte w dalszych tekstach (nawiasem mówiàc moi najlepsi

pedagodzy w szkole podstawowej, úredniej i na studiach wyýszych, jeúli do pewnych spraw wracali, wielokrotnie powtarzali pewne problemy, to oni naj-wiæcej mnie nauczyli), stàd jeúli byùo mi dane wracaã

(11)

do Lwowa i znów oglàdaã szczególnie owe symbole Lwowa: Katedræ, Pomnik Adama Mickiewicza i Teatr Wielki, to trudno siæ wyzbyã refleksji, kim ja tu jestem, czy pielgrzymem, który wielokrotnie nawiedza úwiæte miejsca, czy turystà (ukuù siæ termin turystyka sentymentalna), czy goúciem. A ci goúcie sà róýnie traktowani. Miaùem to okazjæ doúwiadczyã jadàc autobusem, czy pociàgiem sypialnianym na trasie Kraków – Lwów, gdzie z familià byùem wyjàtkowo elegancko traktowany w czasie przekraczania granicy.

Wraca bolesna prawda, ýe jest siæ potomkiem dawnych gospodarzy Lwiego Grodu, którego bolesne

wydarzenia majàce miejsce po drugiej wojnie úwia-towej, rzuciùy na zachodnie rubieýe kraju.

Aý siæ prosi, aýeby zacytowaã, to co powiedziaù do mùodzieýy gimnazjalnej w 1938 roku ówczesny

kurator dr Kupczyñski, w czasie wræczania dziækczyn-nego wotum do Koúcioùa Matki Boskiej Ostrobramskiej na Górnym Ùyczakowie w XX-lecie Odzyskania Niepod-legùoúci ...„Pamiætajcie, cokolwiek Was czeka – ¿eúcie

spadkobiercami rycerzy kresowych, spadkobiercami Orlàt – wy dzieci zawsze wiernego Lwowa”. A do

zacho-wania w pamiæci kaýdego niemal szczegóùu ze Lwowa zachæcaù teý niezapomnianej pamiæci lwowski poeta Marian Hemar /1901-1972/:.. „Niech to ocaleje, niech to

(12)

I. P A M I Ê T N I K

1. PRZYCZYNY OGÓLNE

Chcàc okreúliã historiæ wojny 1939 r., naleýy – myúlæ – siægnàã daleko wstecz. Przyczyn jej naleýy szukaã w imperialistycznych dàýeniach pañstw tota-litarnych, szczególnie Wùoch i Niemiec. Jakkolwiek Wùochy dotychczas nie braùy udziaùu w wojnie, to jednak staùy siæ przyczynà poúrednià jej wybuchu –

przez rozpoczæcie wojny abisyñskiej w roku 1935.

W czasie tej wojny prawie wszystkie pañstwa, z wyjàtkiem Niemiec, zastosowaùy wzglædem Wùoch

sankcje gospodarcze. Wùochy, po pomyúlnym zakoñ-czeniu wojny, zbliýyùy siæ do Niemiec, a w koñcu doszùo nawet do sojuszu pomiædzy tymi pañstwami,

który uznaã moýna za pewnego rodzaju preludium do wojny. Poczàtkowo apetyty Niemiec zaspokajaùy

coraz to nowe pañstwa, co na pewien czas wykluczyùo wybuch wojny.

W marcu 1938 roku, przed plebiscytem, wojska niemieckie wkraczajà do Wiednia (nastæpuje tzw. „Anschluss”). Po dokonaniu zaboru Austrii, Niemcy kierujà caùà propagandæ na Czechosùowacjæ, gdzie

(13)

zamieszkiwaù znaczny odsetek Niemców. Propaganda dotyczàca terytorium doprowadza w koñcu do

wùàcze-nia Sudetów do Niemiec. Przed tym wydarzeniem, 30 IX 1938 r., odbyù siæ historyczny zjazd w Monachium:

z udziaùem Adolfa Hitlera – przedstawiciela Rzeszy, Benita Mussoliniego – przedstawiciela Wùoch, Edouar-da Daladiera – przedstawiciela Francji oraz Neville'a Chamberlaina – przedstawiciela Wielkiej Brytanii. Niemcom przyznano wówczas Sudety. Sprawæ polskà – kwestiæ przyùàczenia Zaolzia do Polski – odsuniæto na plan dalszy, kaýàc Polakom czekaã jeszcze trzy miesiàce. Jednym sùowem, Monachium byùo szczytem potægi niemieckiej. Autorytet pañstw kolonizujàcych – Anglii i Francji – zostaù mocno nadszarpniæty. W tym samym czasie, gdy Niemcy obejmowali Sudety, nasze wojska weszùy do Zaolzia, niejako przyùàczajàc je do Polski. Czechosùowacja zgodziùa siæ na zwrot Zaolzia. Dodaã naleýy, ýe jego aneksja byùa nie tyle wynikiem silnej ræki naszego Rzàdu (w tym polityki ministra Józefa Becka,) co powodem sùaboúci samej Czechosùo-wacji. Naród nasz, upojony tym radosnym faktem, nie dostrzegù jak na horyzoncie politycznym zbieraùy siæ coraz groêniejsze chmury.

W marcu 1939 r. Niemcy obejmujà protektorat nad Czechami i Morawami, a Sùowacja otrzymuje fikcyjnà niepodlegùoúã. Armia Czechosùowacka zostaje rozbrojona, a tym samym nieprzeliczony materia³

(14)

wojskowy dostaje siæ w ræce niemieckie. Wægry, korzystajàc z wytworzonej sytuacji, zajmujà Ruú Pod-karpackà. Po trudnych walkach z siczowcami osiàgajà wreszcie granicæ polskà.

Granica polsko-wægierska staje siæ faktem. Pañstwo czechosùowackie przestaje istnieã, a na jego

gruzach roúnie coraz bardziej germañski olbrzym. W kilka dni póêniej nastæpuje wùàczenie Kùajpedy do

Niemiec. 7 IV Wùosi zajmujà Albaniæ. Wúród tych rozlicznych faktów naleýy wspomnieã o zasùugach, jakie dla pokoju úwiatowego poczyniù papieý Pius XI. Byã moýe jego úmierã (11 II 1939) w duýej mierze

przyczyniùa siæ do zaboru Czechosùowacji i Albanii, a nawet do wybuchu wojny. Przez swoje encykliki i autorytet broniù úwiat przed wojnà i caùym sobà dàýyù

do sprawiedliwoúci i pokoju. Jego nastæpca – Pius XII – przyjàù jako dewizæ pontyfikatu sùowa: „Opus iustitiae

pax” (Pokój dzieùem sprawiedliwoúci).

Po tych bùyskawicznych dziaùaniach Hitler zwraca siæ ku Polsce. Ýàda przeprowadzenia 25 km autostrady

przez Pomorze oraz wypowiada pakt o nieagresji z roku 1934 w czasie swojej mowy w Reichstagu

(30 IV 1939 r.). Polscy politycy zrozumieli dziæki temu, ýe dzieje siæ êle, ýe taktyka wspóùpracy z Niemcami jest dla Polski zgubà. 4 V minister Józef Beck wygùa- sza mowæ, aby uspokoiã opozycjæ, jednak ten fakt poprzedziùo rozpisanie w kwietniu „Poýyczki Obrony

(15)

Przeciwlotniczej”. Gdy dochodzi do sojuszu polsko-angielskiego, hasùa: „Silni, Zwarci, Gotowi” przema-wiajà z kaýdego pùotu.

Wakacje upùywajà pod znakiem ciàgùego

napræýe-nia i ryzyka wybuchu wojny z powodu autostrady i Gdañska. Ciàgùa koncentracja wojsk na granicy,

nie-pewnoúã, w koñcu brak bilonu pogarszaùy sytuacjæ,

która przedstawiaùa siæ gorzej niý w paêdzierniku 1938 r. i marcu br. W koñcu ogólna mobilizacja w Polsce

i ostatnie ultimatum Hitlera wobec Polski przesàdziùy wybuch wojny. Poprzedziù jà szereg aktów ze strony dywersantów.

2. PRZEBIEG WOJNY

Dziú wojska niemieckie, bez wypowiedzenia wojny, zaatakowaùy Polskæ. O úwicie, dnia 1 wrzeúnia 1939 r., siùy zbrojne Rzeszy rozpoczæùy dziaùania wojenne przeciw Polsce. Nastàpiùo przekroczenie granicy polskiej w wielu miejscowoúciach

równo-czeúnie, zarówno ze strony Prus Wschodnich, jak i Rzeszy Niemieckiej. Wojska tej ostatniej zaatakowaùy

na Westerplatte garnizon polski, który odparù atak. Niemieckie lotnictwo dokonaùo serii nalotów na Kraków, miasta Úlàska, Czæstochowæ, Tczew, Puck, Grodno i Lwów. Przeprowadzono szereg

(16)

bombar-dowañ. Podstæpna napaúã nastàpiùa w kilka godzin po tym, jak ambasador polski w Berlinie zawiadomiù

rzàd Rzeszy o ýyczliwym stanowisku rzàdu polskiego wobec wysiùków rzàdu brytyjskiego, majàcych na celu utrzymanie pokoju. Bezprzykùadna w swej brutalnoúci

forma agresji spotyka siæ ze zdecydowanà wolà caùego narodu polskiego, by broniã swej wolnoúci,

praw i honoru – do samego koñca. W zwiàzku z okrut-nà napaúcià wojsk niemieckich na Polskæ, Prezydent Rzeczypospolitej wydaù odezwæ, którà nastæpnie polskie radio nadaùo w kilkunastu jæzykach:

„Obywatele Rzeczypospolitej! Nocy dzisiej-szej odwieczny wróg nasz rozpoczàù dziaùa-nia zaczepne wobec Pañstwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i historii. W tej chwili dziejowej zwracam siæ do wszystkich obywateli Pañstwa w gùæbokim przeúwiad-czeniu, ýe caùy naród w obronie swojej wol-noúci, niepodlegùoúci i honoru skupi siæ dokoùa Wodza Naczelnego i siù zbrojnych

oraz da godnà odpowiedê napastnikowi, jak to juý nieraz dziaùaùo siæ w historii

stosunków polsko-niemieckich. Caùy naród polski, pobùogosùawiony przez Boga w walce o swojà úwiætà i sùusznà sprawæ, zjednoczony z armià, pójdzie ramiæ przy ramieniu do boju i peùnego zwyciæstwa” .

(17)

Pan Prezydent wydaù dziú równieý zarzàdzenie, na mocy którego Marszaùek Polski, Edward Úmigùy-Rydz, zostaù wyznaczony na nastæpcæ Prezydenta Rzeczypospolitej przed zawarciem pokoju, oraz mia-nowany naczelnym wodzem.

Bezpoúrednià przyczynà wojny byùa dzisiejsza mowa Hitlera w Reichstagu, w której kanclerz odrzuca propozycje brytyjskie i wspomina, ýe Gdañsk byù i jest

miastem niemieckim, Pomorze byùo i jest niemieckie, i ýe mniejszoúã niemiecka w Polsce jest

przeúlado-wana. Dziú Hitler, jako wùadca Niemiec, rzuciù wyzwa-nie Polsce i caùemu kulturalnemu úwiatu, rozka- zawszy – jak sam zresztà stwierdziù w przemówieniu – zaatakowaã swoim siùom zbrojnym, bez wypowie-dzenia wojny, granice Polski. Wielka Brytania wysto-sowaùa do Niemiec ultimatum, w którym domaga siæ

wycofania wojsk niemieckich z terytorium Polski, a premier Chamberlain w swym przemówieniu w Izbie

Gmin m.in. zaznaczyù, ýe Wielka Brytania wykona swe zobowiàzania wzglædem Polski. Oprócz tego

zarzà-dzono powszechnà mobilizacjæ w Anglii, Francji i Szwajcarii, a ponadto we Francji ogùoszono stan

wyjàtkowy. Prasa polska róýnych opcji solidaryzuje siæ z armià, prof. Gùàbiñski zaú w „Sùowie Narodowym”

pisze, ýe „...nie ma w tej chwili miejsca dla rozgry-

wek partyjnych i dla monopolów pewnych grup, które chciaùyby tak wielkà historycznà chwilæ dla siebie

(18)

wykorzystaã. Pragniemy tego i ýàdamy, aby prób w tym kierunku nie czyniono. Niechaj nic nie màci

jednoúci duchowej narodu w tej dziejowej chwili. Niechaj przywódcy ugrupowañ partyjnych pamiætajà, ýe nikt nie zdoùa przewidzieã, jak dùugo ta wojna potrwa i kto z nas po niej ýyw pozostanie. Niech wiæc na oùtarzu Ojczyzny zùoýà swoje niechæci i swoje ambicje, bo taka wojna jaka nas czeka oczyszcza dusze i przytùumia zawiúci wzajemne. Niech wiæc po zwyciæs-kiej wojnie odrodzi siæ nowa, wielka potæýna Polska, zabezpieczona od wrogich sàsiadów, do wspólnej pokojowej pracy nad szczæúciem wszystkich warstw narodu. Polska taka nie moýe byã innà tylko katolickà i narodowà”. Jak wynika z Komunikatu Sztabu

Naczelnego Wodza, Niemcy w dziaùaniach lotniczych zaatakowaùy szereg miejscowoúci powodujàc równieý liczne straty wúród ludnoúci cywilnej. Wojska làdowe niemieckie w róýnych punktach pogranicza wtargnæùy na terytorium polskie. Najwiæksze nasilenie walk miaùo miejsce na Úlàsku. We Lwowie byùy trzy alarmy lotnicze, z których pierwszy – zupeùnie zresztà nie-spodziewany – zakoñczyù siæ bombardowaniem

miasta. Zniszczono kilka kamienic przy ul. Krótkiej i Gródeckiej.

W koúciele úw. Elýbiety, od strony ulicy Gródeckiej, wyleciaùy szyby. Zegar na wieýy zostaù

(19)

uszkodzony. Bombardowanie to spowodowaùo liczne

straty wúród ludnoúci cywilnej, która nie kryùa siæ na razie do schronów, uwaýajàc samoloty

nieprzy-jaciela za polskie. Na rozkaz komendy OPL wszystkie okna zostaùy zasùoniæte, a latarnie pogaszone. Szoferom zakazano uýywania syren. Reflektory przysùoniæto niebieskimi bibuùkami. W kamienicach wprowadzono dyýury nocne.

Dzisiaj, tj. w drugim dniu wojny, odbyùo siæ plenarne posiedzenie Sejmu. Na wniosek pos. Ýenczykowskiego uchwalono ustawæ o czynnej

sùuýbie posùów i senatorów. Umoýliwiùa ona posùom i senatorom zwolnienie od sùuýby publicznej i

ochot-nicze wstàpienie do wojska bez utraty mandatu. W caùym kraju, w formie plakatów, zostaùy

roz-wieszone obwieszczenia o wprowadzeniu stanu wojennego, poprzedzone zarzàdzeniami o stanie wyjàtkowym, oraz obwieszczenia o wprowadzeniu

sàdów doraênych i postæpowaniu przed tymi sàdami. W postæpowaniu doraênym miaùy zastosowanie

nastæ-pujàce obostrzenia:

1)Kara wiæzienia od lat 10 do lat 15 grozi za prze-stæpstwo, za które w postæpowaniu zwyczajnym, moýna orzec karæ niýszà niý 5 lat wiæzienia.

2)Kara úmierci grozi za przestæpstwo, za które w postæpowaniu zwyczajnym moýna orzec karæ

(20)

3)Kary nie ulegajà zùagodzeniu.

4)Sprzeciw przeciw aktom jest niedopuszczalny. 5)Wyroki i postanowienia sàdu nie ulegajà

zas-karýeniu.

6)Wyroki úmierci wykonywane sà w ciàgu 24 godzin od daty ich ogùoszenia.

Dziú ambasadorowie Anglii, Francji i Ameryki

opuúcili Berlin wraz z caùym personelem ambasad, na znak protestu przeciw bezprzykùadnej agresji na

Polskæ. Fala oburzenia ogarnæùa caùy úwiat. W arty-kuùach dziennikarskich dochodzi do wyraýenia nie tylko oburzenia wobec tego rodzaju metody walki prowadzonej przez Niemcy, ale i pogardy dla

nowo-czesnego barbarzyñstwa. Wùochy, na wiadomoúã o zbrojnym konflikcie, ogùosiùy wczoraj neutralnoúã.

Jak donosi oficjalny komunikat, pañstwo to nie podejmuje ýadnej inicjatywy w zakresie operacji

wojskowych. Wydano jedynie zarzàdzenia wojskowe o charakterze zapobiegawczym.

W dniu dzisiejszym wszystkie ataki nieprzyjaciela

zostaùy odparte. Nasza artyleria rozbiùa 100 czoùgów, w tym 70 pod Wieluniem, a 30 na Úlàsku. Wszyscy

niecierpliwie czekajà na decyzjæ Anglii i Francji. Jak

dotychczas stanowisko obu pañstw sojuszniczych

jest niezdecydowane. We Lwowie byùo dzisiaj aý 6 alarmów lotniczych, które trwaùy ùàcznie przeszùo

(21)

dorocznà uroczystoúã. Mimo znacznych przeszkód natury komunikacyjnej i zaistniaùej sytuacji poli-tycznej, wojewoda lwowski, Alfred Biùyk, dokonaù otwarcia XIX Targów Wschodnich we Lwowie. Na Targach zaprezentowano gùównie przemysù krajowy oraz jego ustawiczny postæp. Z wystawców zagra-nicznych zabrakùo oczywiúcie Niemców, natomiast

reprezentowane sà: Wægry, Rumunia, Buùgaria i Estonia. W swym inauguracyjnym przemówieniu

wojewoda powiedziaù m.in.: „W szczególnej sytuacji

zjawiajà siæ w tym roku Targi Wschodnie. Gdy wytæýona uwaga wszystkich spoczywa na naszych zagroýonych granicach zachodnich i poùudniowo-zachodnich, zjawiajà siæ przed nami Targi Wschodnie - jako wyraz tej aktywnoúci, jakà spoùeczeñstwo nasze

pomimo trwania od miesiæcy „biaùej wojny” rozwija w dziedzinie gospodarczej, stosujàc siæ do tych

wska-zañ, które polecajà dêwigaã Polskæ wzwyý... Zdajemy sobie sprawæ, ýe tegoroczne Targi Wschodnie odbie-gajà swà treúcià od tak úwietnych przeglàdów nasze-

go wytwórstwa z lat ostatnich i przedstawiajà siæ w znacznie skromniejszym ujæciu, aniýeli w latach

ubiegùych. W kaýdym razie, w ùañcuchu ciàgnàcym siæ nieprzerwanie od lat dziewiætnastu, stanowiã bædà charakterystyczne ogniwo, úwiadczàce iý nawet wúród tylu bardzo niesprzyjajàcych warunków usiùowaliúmy,

(22)

w nawiàzaniu do tradycji, daã wyraz temu, iý ýycie nasze gospodarcze rozwija siæ i wydobywa na zew-nàtrz wciàý nowe wartoúci”.

3 IX jest w obecnej wojnie na pewno dniem przeùomowym, który zawaýy na jej wyniku i przechyli zwyciæstwo na szalæ koalicji pokoju. W dniu tym wielkie demokracje Zachodu – Anglia i Francja – wystàpiùy do walki oræýnej z barbarzyñcami

hitle-rowskimi, w obronie najúwiætszych zasad honoru i prawa. Z przemówienia premiera Chamberleina

wy-nika, ýe Niemcy pominæùy ostatni apel Anglii, doma-gajàcy siæ wycofania wojsk niemieckich do godziny 11. z terytorium Polski (pod groêbà wojny z Anglià).

„Zdajecie sobie sprawæ, jak przykrym ciosem byùo dla mnie, ýe wszystkie moje wysiùki na rzecz pokoju zawiodùy – mówiù premier. Do ostatniej chwili byùo caùkiem moýliwe znalezienie pokojowego rozwiàzania konfliktu miædzy Polskà a Niemcami. Poniewaý

Niemcy odrzuciùy wszystkie propozycje pokojowe,

od teraz (godz. 12) Anglia znajduje siæ w wojnie z Niemcami”. Decyzja Anglii zostaùa przyjæta przez

spoùeczeñstwa zachodu z niebywaùym entuzjazmem. W paræ godzin póêniej do wojny przystàpiùa Francja. Ambasador francuski w Berlinie, Robert Coulondre, zaýàdaù od Ribbentropa przerwania dziaùañ wojen-nych w Polsce, ale gdy spotkaù siæ z odpowiedzià odmownà zawiadomiù go, ýe Francja o godz. 17. zacznie

(23)

wypeùniaã zobowiàzania przyjæte w stosunku do Polski. Byùo to równoznaczne z wypowiedzeniem wojny. Tak wiæc obaj nasi sojusznicy w chwili, gdy waýà siæ losy úwiata, stanæli u boku Polski, aby ramiæ przy ramieniu kroczyã ku ostatecznemu zwyciæstwu.

W Warszawie wiadomoúã o wypowiedzeniu wojny Niemcom przez naszych sprzymierzeñców rozeszùa siæ lotem bùyskawicy, budzàc niebywaùy entuzjazm. Mimo nieustannego zagroýenia stolicy przez samoloty nieprzyjacielskie, przed gmachami ambasad – angielskiej i francuskiej – zebraùy siæ tùumy ludzi, wznoszàc okrzyki na czeúã naszych sojuszników. Okrzykom „Vive la France”, nie byùo koñca.

Dzisiaj Prezydent Rzeczypospolitej wydaù dekret

o utworzeniu czeskiego i sùowackiego legionu w Polsce. Legiony te wejdà w skùad armii polskiej i podlegaã bædà Naczelnemu Dowództwu, co w niczym

nie ma umniejszyã ich odræbnoúci narodowej. Oprócz

tego Naczelny Wódz wydaù do ýoùnierzy sùowackich i czeskich odezwæ, w której m.in. czytamy: „Odwieczny

wróg ludów sùowiañskich rozpoczàù barbarzyñski atak na nasze najúwiætsze prawa do wolnoúci i

niepod-legùoúci. Wróg wbrew woli ludów okupowaù Czechy i Sùowacjæ oraz podstæpnie napadù na naród polski.

Niech úwietne tradycje Grunwaldu, gdzie w krwawym boju z Teutonami wystàpiùy zgodnie narody sùowiañ-skie i gdzie polaùa siæ krew ofiarna naszych walecznych

(24)

praojców, oýywi dziú nadzieje w waszych sercach i uzbroi wasze ramiona”. Dekret Prezydenta RP

o utworzeniu legionu czeskiego i sùowackiego winien staã siæ dokumentem historycznym, który zapoczàt-kuje nasz wspólny ýoùnierski wysiùek w walce o

nie-podlegùoúã. „Ýoùnierzu czeski i sùowacki! Nie wolno

Ci ani na chwilæ wahaã siæ, czy masz zostaã germañ-skim niewolnikiem, czy teý masz chociaýby za cenæ wùasnego ýycia walczyã o zrzucenie nienawistnego jarzma”. Na ziemiach polskich tworzone sà obecnie

legiony czeski i sùowacki, których naczelne dowództwo obejmuje doúwiadczony bojowo genera³ broni Lew Prehala. Ze wzglædów wojskowych tworzyã on bædzie

na razie jednolità formacjæ wojskowà, która – ramiæ w ramiæ – razem z wojskiem polskim walczyã bædzie

„Za wolnoúã naszà i waszà, aý do zwyciæstwa”. Jak

wynika z Komunikatu Sztabu Naczelnego, naloty lotnictwa na terytorium Polski trwajà w dalszym ciàgu, powodujàc duýe straty wúród ludnoúci cywilnej. Bombardowano równieý wsie oraz ostrzeliwano i ob-rzucano bombami ludnoúã pasàcà bydùo. Niemcy uýywali teý bomb gazowych. Stwierdzono, ýe samoloty niemieckie zrzucaùy zatrute cukierki oraz batoniki wypeùnione substancjà parzàcà. W dziaùaniach làdowych nasze wojska byùy zmuszone do

ustæ-powania ze Úlàska. Wzdùuý rzeki Osa, na póùnoc od Grudziàdza, nieprzyjaciel prowadziù silne natarcie

(25)

piechoty wzmocnione czoùgami. Wojska polskie ode-braùy Orùowo i Kack. Zaùoga Westerplatte broni siæ nadal dzielnie.

Niedziela we Lwowie

3 IX byùy cztery alarmy, w tym jeden nocny – na szczæúcie bez bombardowania. Ludnoúã w koúcioùach, podczas sygnaùy alarmu lotniczego, zachowywaùa siæ

spokojnie, a úwiàtynie czæsto nie byùy opuszczane. Po poùudniu odbyù siæ pogrzeb zabitych 1 IX w czasie

piàtkowego bombardowania. W czasie trwania alarmu udawano siæ do schronów, zostawiajàc trumny na ulicach. Na wiadomoúã o wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Angliæ i Francjæ, ludnoúã sponta-nicznie udaùa siæ pod konsulaty obu pañstw, gdzie manifestowaùa swe uczucia w stosunku do Armii Sprzymierzonych.

Niemcy 4 IX storpedowaùy angielski statek „Athenia”, na którym znajdowaùo siæ okoùo 1400 pasa-ýerów, w tym znaczny odsetek obywateli amery-kañskich. W odwet za to Anglicy storpedowali nie-miecki statek pasaýerski „Olimpiæ”, umoýliwiajàc przedtem pasaýerom bezpieczne schronienie siæ na

przebywajàcych w pobliýu statkach norweskich i angielskich. Byùo to – mówiàc jednym sùowem

– „Dýentelmeñstwo Brytyjczyków za brutalnoúã Pruskà”. Anglia rozpoczæùa blokadæ wybrzeýy

(26)

morskich, majàcà uniemoýliwiã komunikacjæ Niemiec

z Belgià i Holandià, co ostatecznie wywoùa fatalne dla Niemiec skutki, gdyý uniemoýliwi zaopatrywanie

siæ w surowce.

Generaù Franco ogùosiù, iý w obecnym konflik- cie Hiszpania zachowaùa najúciúlejszà neutralnoúã. Dzisiaj lotnictwo brytyjskie dokonaùo nalotów na

obiekty wojennej floty niemieckiej w Wilhelmshaven i Brundbüttel, niszczàc szereg okrætów wojennych.

Lotnictwo niemieckie bombardowaùo dzisiaj takýe Warszawæ, powodujàc liczne poýary i straty w lu-dziach. Jeúli chodzi o dziaùania làdowe, przedstawiajà siæ one dla nas bardzo niepomyúlnie. Wojska nasze opuúciùy Bydgoszcz i Grudziàdz. Na póùnocy front ustawiù siæ na linii Ciechanów-Przasnysz. Wedle zapew-nieñ prasy, w najbliýszych dniach spodziewana jest nasza ofensywa.

We Lwowie mieliúmy tylko 3 alarmy, do bom-bardowania jednak nie doszùo. W mieúcie panuje normalny ruch, o wojnie úwiadczà jedynie ogonki przed sklepami i ciàgùe przemarsze wojska.

Dzisiaj – 5 IX – Francuzi, silnym uderzeniem, przeùamali liniæ Zygfryda w siedmiu miejscach. Bombardowano oprócz tego szereg oúrodków woj-skowych. Poza tym w polityce zagranicznej nic nowego nie zaszùo. W kraju zaroiùo siæ od wszelkiego rodzaju odezw. Na nic zdaùy siæ apele, aby nie màciã duchowej

(27)

jednoúci narodu. Pewne grupy, jak to bywaùo za dawnych lat, staraùy siæ wykazaã, ýe tylko one posia-dajà monopol na miùoúã do Ojczyzny. Nawet Ýydzi, znani ze swej lojalnoúci wobec pañstwa polskiego jeszcze z czasów I wojny úwiatowej, w odezwie pod-pisanej przez Zwiàzek Syjonistyczny szumnie rekla-mujà swój patriotyzm. Czytamy w niej m.in.: „Ýydostwo

polskie stale podkreúlaùo peùnà gotowoúã poniesienia najwiækszych ofiar krwi i mienia na rzecz pañstwa. Ýydzi, wybiùa godzina czynu”. Od podobnych odezw,

wypeùnionych patetycznymi fra-zesami, roi siæ caùy kraj i nasze miasto.

Na froncie sytuacja pogarsza siæ. Wojska nie-mieckie osiàgnæùy juý liniæ Ciechanów-Pùoñsk. Lotnictwo nieprzyjacielskie dokonaùo kilkunastu nalotów, bombardujàc m. in. stacje kolejowe i kolumny uchodêców na drogach. We Lwowie byùo 5 alarmów lotniczych, samoloty niemieckie dokonaùy lotów wywiadowczych dwukrotnie, obeszùo siæ jednak bez bombardowania. Do Lwowa napùywajà juý uchodêcy, którzy w naszym goúcinnym grodzie szukajà schro-nienia przed wojennà zawieruchà.

Do úrody 6 IX na froncie zachodnim nic nowego nie zaszùo. Anglia prowadziùa dalej dziaùania na morzu. Nieprzyjaciel, po zaciætych walkach w rejonie Ùodzi, Piotrkowa i Tomaszowa, znalazù siæ na przedpolach Modlina i Warszawy. Doszùo nawet do pierwszych

(28)

potyczek, w których obroñcy Warszawy wykazali duýe poúwiæcenie i bohaterstwo w odparciu natarã prze-ciwnika. W Maùopolsce nieprzyjaciel znalazù siæ nad Sanem, co juý stanowi ogromne zagroýenie dla Lwowa.

W mieúcie tym panuje obecnie popùoch, mnóstwo aut wyjeýdýa codziennie na wschód Polski. Do Lwowa

zaú przyjeýdýajà uchodêcy z Rzeszowa, Jarosùawia i zajmujà gùównie pomieszczenia szkoùy. Na ulicach

gromadzà siæ przechodnie, ýywo rozmawiajàc o bie-ýàcych wypadkach. Grozæ sytuacji potæguje brak wody, którà wyùàczono 9 IX, w sobotæ, prawdopo-dobnie wskutek uszkodzenia zbiornika, oraz ciàgùego bombardowania naszego miasta. W czasie minionych 5 dni zniszczono dworzec gùówny, kilkanaúcie obiektów pañstwowych oraz wiele domów

prywat-nych. W czasie jednego nalotu uszkodzono koúcióù úw. Elýbiety oraz zniszczono doszczætnie rusk¹

cer-kiew przy ulicy Kopernika. Jeden z alarmów trwaù aý trzy godziny, byùo to dnia 9 IX. Wtedy wùaúnie znisz-czono dworzec, a w mieúcie wzniecono kilka poýarów.

8 IX, w dniu Narodzenia NPM, ks. Pizar odprawiù pierwszà mszæ úw. w kaplicy Towarzystwa Kapùanów przy ulicy Màczyñskiego 49. Kolejne msze úwiæte od-prawiali inni ksiæýa. Byùo to wielkie udogodnienie dla mieszkañców sàsiednich kamienic, zwùaszcza w czasie oblæýenia Lwowa, poniewaý umoýliwiaùo im sùuchanie naboýeñstwa oraz przystàpienie do Sakramentów úw.

(29)

3. OBLÆÝENIE I OBRONA LWOWA PRZED WOJSKAMI NIEMIECKIMI (12 IX – 22 IX 1939 r.)

Przedpoùudnie minæùo dzisiaj niespodziewanie spokojnie. Nie byùo ýadnych nalotów, mieszkañcy tùumnie wyszli ze schronów na ulice. Wyglàdaùo na to, ýe wróg zostaù odciàgniæty od Sanu i zaczæùa siæ ocze-kiwana przez wszystkich ofensywa. W rzeczywistoúci byùo jednak inaczej, Niemcy popoùudniu znaleêli siæ juý pod rogatkami Lwowa. Dowodem na to byùy cofajàce siæ polskie wojska, które przechodziùy przez naszà ulicæ. Ludnoúã widzàc to przystæpuje do bu-dowy barykad. Na barykady kùadzie siæ wszystko: kamienie, kostki bruku, pùoty. Nawet ze znajdujàcego siæ niedaleko nas magazynu papieru zbierane sà potæýne waùy papieru, aby i one wzmocniùy barykadæ. Na rogu ul. Szymonowiczów ustawiajà siæ nasi. Na ulicy panuje nieopisany zgieùk. Sùychaã nawoùywania ýoùnierzy, ludzie nie mogà siæ dostaã do wùasnych domów, gdyý warta ich tam nie wpuszcza, wreszcie sùychaã potæýne salwy armatnie zwiastujàce, ýe wróg zbliýa siæ coraz bardziej. Widoku dopeùniajà i jeszcze bardziej powiækszajà grozæ wojny znajdujàce siæ na ulicach podpalone benzynà belki. W kamienicy wszyscy znoszà swoje rzeczy i poúciel do piwnic, aby choã czæúã swego dobytku zabezpieczyã przed moý-liwym zniszczeniem. Wieczorem strzelanie zaczyna

(30)

siæ na dobre. Kaýdy boi siæ wychyliã ze schronu gùowæ. Kule i pociski artyleryjskie lecà na miasto, podpalony zostaje koúcióù o.o. Jezuitów. Z miasta nie sposób siæ tutaj dostaã. Ckm-y na ulicy Szymonowców

rozstrze-laùy siæ na dobre. Ta noc, to prawdopodobnie jedna z najstraszniejszych nocy, jakie przeýyliúmy w czasie

wojny. Na dworze sùychaã ciàgùe salwy, w piwnicy zaú pùacz i omdlenia niektórych osób oddziaùujà przy-gnæbiajàco na kaýdego czùowieka – choãby najbardziej zrównowaýonego. Po tej nieprzespanej nocy, wstaù

pochmurny i mglisty poranek. W kaplicy o godz. 6. rano ks. Weiss odprawiù mszæ úw., na której okoùo

40 ludzi przystàpiùo do komunii úw., czyniàc intencjà

naszà Ojczyznæ i pomyúlnoúã dla oræýa polskiego. Na widok tych rozmodlonych ludzi, serce mimowolnie

nabiera otuchy i wiary, ýe Pan Bóg nas nie opuúci i zachowa przy ýyciu. I nawet szrapnele, przelatujàce

czæsto nad naszym ogrodem, juý nie dziaùajà na nas tak negatywnie; nawet kilkukrotne bombardowanie miasta wielu nie wytràca z równowagi.

W schronie sùyszy siæ róýne plotki, czæsto wyssane z palca: o kapitulacji Warszawy; o Niemcach, którzy juý przechodzili pod naszymi oknami: pewna pani zaklina siæ nawet, ýe widziaùa szpiczaste heùmy.

Zaú z gazet, które jeszcze przez kilka dni wychodziùy w zmniejszonej formie, dowiedzieliúmy siæ, ýe Kanada

(31)

wypo-wiedzenia wojny zostaù przekazany do Londynu, a król Jerzy VI zùoýyù na nim swój podpis w charakterze

suwerena Kanady. Jest to pierwszy taki przypadek w historii. 10 IX Kuba ogùosiùa úcisùà neutralnoúã.

Prezydent Laredo wydaù dekret zakazujàcy stacjom

radiowym podawania wiadomoúci o rozmieszczaniu w portach kubañskich statków naleýàcych do pañstw

prowadzàcych wojnæ. We Francji tworzy siæ Legion Polski. 10 IX ambasador Ùukasiewicz wygùosiù wezwanie do Polaków we Francji, aby chwycili za broñ przeciw agresorowi. O sytuacji na froncie zachodnim, prócz wiadomoúci, ýe wojska francuskie posuwajà siæ w gùàb Niemiec, nic nowego nie wiemy. 16 IX uzyska-liúmy informacje, ýe wojska sowieckie przekroczyùy granice Polski w kilku punktach, jednak wskutek

interwencji Anglii wycofaùy siæ. Kràýy nawet wieúã, ýe bolszewicy byli juý przed rogatkà ùyczakowskà.

Sprawa ta, wyglàdajàca zresztà doúã tajemniczo, a nawet wydajàca siæ úmiesznà w dzisiejszych

sto-sunkach, ukazaùa siæ w momencie, gdy wojska sowieckie wkroczyùy do Lwowa, a nasza artyleria dziaùa nadal bardzo skutecznie. Nieprzyjaciel moýe

siæ poszczyciã takimi sukcesami jak zdruzgotanie wieý koúcioùa úw. Elýbiety, uszkodzenie koúcioùa

Bernardyñskiego i Dominikañskiego, zburzenie klasz-toru ss. Bazylianek oraz zniszczenie wielu kamienic peùnych bezbronnej ludnoúci. Wúród nas jednak

(32)

sùyszy siæ gùosy, ýe Lwów siæ nie podda, ýe po naszych trupach wróg wejdzie do miasta. Jeúli chodzi o skutki oblæýenia, to dajà siæ one powaýnie odczuã. Wodæ, którà wyùàczono 9 IX, trudno teraz dostaã. Pod stud-niami, których jest i tak maùo, stojà ludzie w ogonkach – wúród úwistu szrapneli, a nawet nie zwaýajàc na samoloty wroga – tùoczàc siæ i cisnàc jakby nigdy nie by³o nic. Przed sklepami z chlebem trzeba wyczekiwaã nieraz godzinami, nie zwaýajàc na ýadne niebez-pieczeñstwo. W dodatku trzeba mieã przyszykowane drobne pieniàdze, bo inaczej szkoda staã, jak objaúnia sklepikarz.

Ýycie w kamienicy zmieniùo siæ nie do poznania. W piwnicach porobiono sypialnie. Wszelkie spory sàsiedzkie poszùy w niepamiæã, w obliczu groýàcego niebezpieczeñstwa kaýdy stara siæ byã usùuýnym wzglædem drugiego czùowieka. Wúród úwistu granatów i szrapneli, które leciaùy na miasto w najlepsze, zbieraliúmy dziú w ogrodzie jabùka. Na sam widok niemieckich bombowców chowaliúmy siæ do schronu, aby za jakiú czas znowu przystàpiã do tej samej roboty. Czæúã zerwanych jabùek odstàpiliúmy okolicznym mieszkañcom, którzy przez czas oblæýenia nie mogli dostaã nic do jedzenie, a dla których jabùka stanowiùy niejednokrotnie jedyny pokarm. Dnia 20 IX strzelanina

rozpoczæùa siæ na dobre. Jeden z granatów uderzyù w ogród ss. Karmelitanek Bosych, odùamki zaú

(33)

przebiùy u nas kilka okien oraz – na szczæúcie – sùabo uszkodziùy mur.

Dziæki Bogu, nie byùo ofiar w ludziach. W dniu tym wyùàczono teý elektrykæ, co byùo dla nas nowym ciosem, gorszym od braku wody. Jak siæ póêniej dowiedzieliúmy, wyùàczenie elektryki nastàpiùo wskutek przerwania wielu przewodów elektrycznych oraz w obawie, ýe granaty niemieckie mogùyby uszkodziã kotùy „pod parà” i przez to spowodowaã znacznie dotkliwsze szkody. W nocy 20 na 21 IX do kaplicy Towarzystwa Kapùanów przy ulicy Màczyñ-skiego 49 wpadù przez okno doúã duýy odùamek granatu, przebijajàc dwie górne szyby, ale nie wyrzàdzajàc ýadnych innych szkód. Odùamek upadù pod oùtarzem Serca Jezusowego i stoi na nim jako

votum za opiekæ Opatrznoúci Boýej nad nami w czasie

10-dniowego oblæýenia. Fakt ten dla mnie jest waýny, poniewaý w tej kaplicy usùugiwaùem ksiæýom z naszych kamienic odprawiajàcym msze úw.

Na drugi dzieñ, tj. 21 IX, kaýdy – nauczony wczorajszym wypadkiem – baù siæ „wychyliã nos” ze

schronu. Zjedliúmy marny obiadek przygotowany u Oborskiej i peùni obaw nadal siedzieliúmy w piwnicy

– choã granaty przestaùy juý úwistaã. Nazajutrz, 22 IX, uspokoiùo siæ zupeùnie. Sùychaã byùo jedynie oddalone strzaùy, co zdawaùo siæ zwiastowaã, ýe wróg siæ oddaliù. W rzeczywistoúci byùo jednak inaczej. Niemiec siæ

(34)

oddaliù z jednej rogatki, ale na wschodzie miasta czekaù z bronià u nogi bolszewik, aby za paræ godzin wkroczyã do naszego grodu. Wiadomoúã o tym obiegùa miasto lotem bùyskawicy. Wielu nie chciaùo wierzyã, ýe Armia Czerwona miaùa wkroczyã do Lwowa. „To niemoýliwe – mówili inni – po cóý byùo siæ broniã?” Zùowrogie przeczucie ogarnæùo jednak wszystkich. „Wszystko

moýliwe”. Wielu szùo do miasta, by zbadaã sytuacjæ.

Koniec oblæýenia i obrony Lwowa.

4. KAPITULACJA LWOWA

W mieúcie ruch panowaù niezwykùy. Wszyscy wylægli ze schronów, aby po spædzonych w nich dniach zaczerpnàã trochæ úwieýego powietrza. Wszystkie ulice zajmuje nasze wojsko. Czeka na rozkazy. Jednak juý niemal wszystkim wiadoma jest bliska kapitulacja Lwowa. W komendzie miasta odbywa siæ narada. Lwów ostatecznie zostaù poddany bolszewikom. Wojsko ma zùoýyã broñ obok ratusza,

policja w swojej komendzie przy ul. Leona Sapiehy 1. I serce siæ kraje czùowiekowi na widok tylu karabinów,

których wiækszoúã zostaùa kupiona z naszych groszo-wych skùadek, a teraz nazbyt lekko przechodzà w ræce wroga. Wielu oddaje broñ z niechæcià, z rozkazu, rozstajàc siæ z karabinem jak z rodzonym dzieckiem.

(35)

Czæúã ýoùnierzy idzie z protestem pod DOK. „Chcemy

siæ broniã” – mówi krótko delegacja. Po pewnym

czasie, na balkonie, zjawia siæ gen. Langer i tùumaczy

ýoùnierzom, ýe obrona miasta byùa niemoýliwa, ýe miasto zostaùo zagroýone przez dwóch wrogów

– Niemca i Bolszewika; obrona na nic by siæ nie

przydaùa. „Oddajcie wiæc broñ, tak jak wam kazano” – mówi generaù. Z rozkazu zatem, zapanowawszy nad

sobà, skùadajà i oni broñ, z rozpaczà w sercu, przysiægajàc w duszy, ýe honoru ýoùnierza polskiego niczym nie splamià. Po drodze zaú wielu ýoùnierzy rzucaùo broñ. Prawie pod kaýdym domem leýaùa ùadownica, maska lub karabin. O hañbo! Takiego widoku Lwów chyba nigdy nie widziaù. „Leopolis

semper fidelis” nie dotrzymaù wiernoúci. Przez dzieñ

dzisiejszy splamiù i okryù hañbà na wieki swój herb.

Wiele krwi zostanie przelanej, aby Lwów mógù z powrotem to miano otrzymaã. Byùy niestety i takie

widoki: ýoùnierz, porzuciwszy polskie odznaki wojskowe, szedù rabowaã sklepy lub niszczyã obce

mienie. Byli i tacy ýoùnierze, którzy odrzuciwszy i podeptawszy orzeùka, przypinali sobie czerwon¹

przepaskæ, aby – jako komuniúci – wyjúã na przy-witanie czerwonej armii. I takich mieliúmy ýoùnierzy. Natomiast my, zbiorowy ýoùnierz, mieszkañcy Lwowa, broniliúmy miasta do ostatka. Po naszych trupach wróg mógùby przejechaã! Chcieliúmy broniã Lwowa.

(36)

Chciaùy tego dzieci, chciaùy kobiety, chciaùa wiækszoúã wojska. Obrona Lwowa powinna byã wielkà mani-festacjà wobec historii. Lwów, w 600. rocznicæ powrotu

do Polski, powinien swà polskoúã przypieczætowaã. A ýe staùo siæ inaczej, nie nasza to wina. To wina tych,

którzy nie tylko Lwów oddali, ale i zawczasu nie przygotowali naleýytej obrony Lwowa. Oddali oni

miasto skropione krwià „dzieci lwowskich” 1918 r. Ich krew woùaã bædzie o pomstæ do nieba. Winnych

nie dosiægnie juý nasza sprawiedliwoúã, bo nie ma ich juý w kraju – na pewno sà za granicà, gdzie majà zapewniony byt. Odpowiedzà oni za zdradæ

splamienia herbu „semper fidelis” przed Bogiem, historià i pamiæcià przyszùych pokoleñ.

5. POD OKUPACJÀ SOWIECKÀ

Pierwszy dzieñ pod okupacjà sowieckà minàù spokojnie. Przestaùy biã armaty, nie sùychaã gwizdu granatów, lecz nikt nie jest z tego zadowolony. Z chwilà, gdy umilkùy dziaùa polskie wiedzieliúmy, ýe wszystko jest stracone. Wszelka broñ we Lwowie przeszùa w ræce wroga, w naszych zaú pozostaùa o wiele lepsza i sil-niejsza broñ duchowa, której nam nikt wydrzeã nie zdoùa. I tej wùaúnie broni uýyjemy przeciw krzywdzie dziejowej, jaka nas spotkaùa.

(37)

We Lwowie, przez te trzy dni, wyszùy 4 rozkazy. Rozkaz nr 1 mówi, ýe rzàdy we Lwowie obejmuje wùoúciañsko-robotnicza czerwona armia oraz wzywa,

aby wszystkie osoby posiadajàce broñ, zùoýyùy jà w Urzædach Dzielnicowych, najpóêniej do godz. 19.

dnia 23 IX. Rozkaz nr 2 dotyczyù úcisùej rejestracji milicji robotniczej. Rozkaz nr 3 wzywaù ludnoúã, by

wszelkie zrabowane mienie publiczne, pañstwowe i prywatne, zùoýyùa do 24 godzin w komendzie miasta.

Osoby niestosujàce siæ do tego rozkazu zostanà postawione przed sàd wojenny.

Wszystkie trzy rozkazy byùy pisane w jæzyku rosyjskim, ruskim i polskim. Podpisali je: naczelnik garnizonu miasta Lwowa, Iwanow, wojskowy komen-dant garnizonu, Syzonienko, oraz naczelnik miasta, Winogradnyj. Rozkaz nr 4 pisany byù tylko w jæzyku rosyjskim i wzywaù ludnoúã, aby ta jak najprædzej przywróciùa ulice do normalnego stanu. Rozkaz nr 5, zmieniaù postanowienie rozkazu nr 1, pozwalajàc chodziã po mieúcie do godziny 10. wieczorem. Miasto przybraùo zupeùnie inny wyglàd: w miejsce biaùo-czerwonych flag powiewajà czerwone choràgwie, godùo czerwonej Rosji.

Niedziela 24 IX minæùa spokojnie. Koúcioùy byùy zapeùnione mimo tego, ýe bolszewicy niedzieli

nie uznajà. Biura byùy czynne 8 godzin, od 8. do 16. (4 pop.). W niedzielæ takýe pojawiùa siæ elektryka,

(38)

przyjæta przez wszystkich z ogromnà radoúcià. Na ulicach widaã moc soùdatów bolszewickich,

pomie-szanych zupeùnie z ludnoúcià cywilnà. Równieý wielu

naszych rozbrojonych ýoùnierzy chodzi po ulicach. Sà to ¿o³nierze z innych czæúci Polski, czekajàcy na

pociàg, aby móc dostaã siæ do domu. Gazet na razie nie ma. Wychodzà tylko propagandowe gazety

bol-szewickie „Krasnaja armja” i „Wilna Ukraina”, sytuujàce siæ zresztà na bardzo niskim poziomie. Obecnie jedynym naszym informatorem jest radio. Stacje: wùoskie, angielskie i francuskie nadajà wie-czorem audycje w jæzyku polskim. Z nich dowie-dzieliúmy siæ, ýe broni siæ jeszcze zaùoga na Helu, Warszawa i Modlin. Sà to wiadomoúci pewne, potwier-dzone przez samych Niemców, którzy wojnæ z Polskà uwaýajà za wygranà. Bezstronnie jednak naleýy stwier-dziã, ýe los Warszawy i Modlina jest przesàdzony.

24 IX Mussolini wygùosiù mowæ, w której pod-kreúliù po raz kolejny pokojowe dàýenia Wùoch – do pokoju opartego na sprawiedliwoúci. Fakt ten szczególnie silnie podkreúlaùo radio wùoskie,

glo-ryfikujàc Mussoliniego jako „szermierza pokoju” w Europie. Fakt, ýe rzàd nasz znajduje siæ w Rumuni,

zostaù potwierdzony przez rozgùoúnie zagraniczne. Z pewnych êródeù dowiadujemy siæ, ýe znaczna iloúã

naszego wojska – szczególnie jednostek zmotoryzo-wanych – która udaùa siæ na Wægry i do Rumunii,

(39)

zostaùa rozbrojona, ýoùnierze zaú zesùani na 2 lata do obozów koncentracyjnych. Wielu woli wróciã do

kraju, niý byã obrabowanymi lub zamæczonymi przez ludnoúã, która naszych ýoùnierzy uwaýa za wrogów.

Nasi ýoùnierze zawiedli siæ na sàsiadach, w spra-wach handlowych sprzyjajàcych, lecz w chwilach ciæýkich odnoszàcych siæ do nas nawet nie obojætnie, ale wrogo. Tego im nie zapomnimy!

Dzisiaj rozpoczæùa siæ nauka. Nie byùo nabo-ýeñstwa jak zwykle. Podyktowano nam jedynie podziaù godzin, póêniej zaú trochæ uporzàdkowaliúmy zakùad, w którym pozostaùa duýa iloúã druków wojsko-wych, telefony itp. W mieúcie wre goràczkowa praca, majàca na celu usuniæcie skutków nalotów i rozbiórkæ barykad. Kursuje juý tramwaj nr 9. Jego trasa biegnie prawdopodobnie „Z Kopytkowego” – koùo koúcioùa úw. Elýbiety -– do Waùów Hetmañskich. Przez radio dowiedzieliúmy siæ o kapitulacji Warszawy. Dowódca obrony miasta, generaù Czuma, wysùaù parlamen-tariuszy do dowódcy armii niemieckiej – celem prze-prowadzenia rokowañ. Tak wiæc upadùa nasza stolica, po dùugiej i ciæýkiej 3-tygodniowej walce. Jak donosiùo radio angielskie, nie byùo w Warszawie domu, gdzie nie byùo ofiar w ludziach. Obrona Warszawy byùa wielkà manifestacjà wobec historii, która choã w czæúci zrehabilituje nasz naród za tak haniebny upadek. Broni siæ jeszcze Modlin, lecz nie wiadomo, jak dùugo jeszcze zdoùa siæ utrzymaã pod przewaýajàcym

(40)

naporem wroga. We Lwowie nie byùo ýadnych

sensacji. Przez radio dowiedzieliúmy siæ w koñcu o kapitulacji Modlina, ostatniego oúrodka, gdzie

dumnie ùopotaù biaùo-czerwony sztandar. Jakkolwiek byùo to do przewidzenia, to jednak fakt ten podziaùaù na wielu przygnæbiajàco. Juý w caùym kraju, z wy-jàtkiem odcinka na Helu, o którym nie mamy wia-domoúci, zapanowali Niemcy i Bolszewicy, a miejsce

orùa biaùego zajæùa swastyka i czerwona gwiazda, nad prawdà zaú i sprawiedliwoúcià zapanowaùa

brutalna przemoc.

Polska pozornie przestaùa istnieã, bo przestaù istnieã rzàd i wùadze, które nazbyt czæsto kierowaùy siæ prywatà i monopolem partyjnym. Istnieje jeszcze potæýny naród polski, który ma znaczàcych sprzymie-rzeñców z Zachodu, walczàcych z powodzeniem. Polski naród sam zresztà zdolny jest chwyciã za broñ,

wyzbywszy siæ zdrajców i sprzedawczyków. Teraz w „nocy niewoli” pojawia siæ wiele smutnych myúli i wiele rzeczy – niestety prawdziwych – dociera do

gùowy. Jednak nie o nich naleýy tu pisaã, lecz naleýy wierzyã, „ýe Polska nie zginæùa i ýyã bædzie”. Naród zaú, pod obcymi rzàdami, pozna jeszcze bardziej zalety wolnoúci i nauczy siæ jà kochaã jeszcze wiæcej. Teraz wùaúnie jest moýliwoúã, aby poznaã, kto jest naszym przyjacielem, kto z nami wspóùodczuwa. I tæ wùaúnie

„miùoúã w nieszczæúciu pamiætaã bædziemy tym, którzy nam jà okaýà”.

(41)

Nauka odbywa siæ normalnie. Jest kilku nowych profesorów, duýo nowych kolegów. Tylna czæúã budynku zostaùa uszkodzona przez niemiecki granat, który – prócz wybicia okien i odùupania muru – wiækszych szkód nie wyrzàdziù. W mieúcie droýyzna wzrasta. Tutki, które kosztowaùy miesiàc temu 35 groszy, kosztujà teraz 50 groszy. Andrut, który kosztowaù 10 groszy, kosztuje 15. Mimo to ogonki przed sklepami sà olbrzymie. Kaýdy kupuje co siæ da, byle tylko wydaã pieniàdze, których wszyscy wyzbywajà siæ jak mogà. W mieúcie brak cukru, zapasy ýywnoúci, jakie jeszcze zostaùy we Lwowie, w nieznanym kie-runku wywoýà bolszewicy. Gazety polskie w dalszym ciàgu nie wychodzà, nie wiadomo czy w ogóle wyjdà.

Dzisiaj pojawiùa siæ woda w wodociàgach. Mieszkañcy miasta, aý do odwoùania sà poproszeni, aýeby nie pili tej wody i na razie wstrzymali siæ od kàpieli prywatnych. Dzisiaj w godzinach wieczornych J.E. August Hlond wygùosiù przed mikrofonem radiostacji watykañskiej przemówienie do narodu polskiego, w którym powiedziaù m.in.: „Caùy úwiat

wspóùczuje z Polskà. Polska, jak niegdyú, staje siæ

wielkà mæczennicà narodów, na którà kaýdy patrzy z podziwem, wiæc nie naleýy zraýaã siæ tym, ýe

chwilowo upadùa. Nie naleýy ulegaã tej z³ej psychozie, która powoli wkrada siæ w nasze spoùeczeñstwo, lecz naleýy wierzyã w Opatrznoúã Boýà, która ma kraj nasz

(42)

w szczególnej opiece. Na nikogo nie naleýy zwalaæ winy za upadek naszego pañstwa – lecz zwróciã uwagæ na nasze wady narodowe, na rozpustæ i inne grzechy, które szerzyùy siæ w naszym kraju. Moýe Pan Bóg za nic nas nie karze, moýe to jest dla nas pokut¹ i kar¹ po to, aby najpierw ukarawszy nas, okazaã nas póêniej úwiatu w nowym blasku i splendorze. Nie powinniúmy prowokowaã, lecz na przebùaganie Majestatu Boýego uýyã potæýnej broni, jak¹ jest modlitwa i dobre uczynki. Teraz zaú, w miesiàcu paêdzierniku, ze szczególnym naboýeñstwem naleýy siæ modliã do NPM Róýañcowej. Moýe wùaúnie róýañcem zjednamy sobie zagniewane niebo” – koñczy wzruszony prymas.

Na koniec kardynaù pozdrawia Warszawæ, stolicæ kraju, Gniezno i Poznañ, swoje siedziby, Czæstochowæ – miejsce szczególnie ukochane przez NPM, wreszcie caùy kraj i wszystkich Polaków, gdziekolwiek sà, prze-syùajàc im bùogosùawieñstwo papieskie.

Wchodzàc dzisiaj do klasy zauwaýyùem brak krzyýa i portretów; bædzie to na pewno sygnaùem rozpoczæcia serii nowych zarzàdzeñ, zmierzajàcych

do usuniæcia religii ze szkoùy. Ksiàdz sam stwierdziù, ¿e dziú byùa ostatnia lekcja religii. Smutno byùo

pomyúleã, ýe tak strasznych doýyliúmy czasów. W mieúcie mnóstwo aut sowieckich odjeýdýa w

nie-znanym kierunku. Wiozà one gùównie beczki z ben-zynà, karabiny. Ludzie komentujà to róýnie. Sà nawet

(43)

gùosy, ýe bolszewicy wkrótce opuszczà Lwów. Nie wiadomo. Zagraniczne radio podaje wiadomoúã, ýe minister spraw zagranicznych Rzeszy, von Ribbentrop, udaù siæ dzisiaj do Moskwy celem podpisania ukùadu w sprawie podziaùu ziem polskich. Nie wiadomo, jakie zapadnà tam uchwaùy. Pojawiajà siæ opinie, ýe Niemcy majà otrzymaã byùy zabór pruski i austriacki, Sowieci zaú byùy zabór rosyjski. W takim przypadku Warszawa dostaùaby siæ pod panowanie sowieckie, Lwów nato-miast pod wùadzæ niemieckà.

Dziú mija ostatnia dzieñ miesiàca, który wieloma zgùoskami zapisze siæ w historii Europy, a szczególnie Polski. Na gruzach naszej pañstwowoúci powstaùy dwa zupeùnie wrogie úwiaty. W ciàgu minionego miesiàca upadùo pañstwo polskie, a o przyczynach upadku nie naleýy chyba tu pisaã. Warszawa jeszcze siæ nie pod-daùa, jednak kapitulacja stolicy zostaùa juý zgùoszona przed czterema dniami. Rzàd zrzekù siæ swych godnoú-ci. Dziú miaù równieý miejsce wypadek, który – moýna powiedzieã – bædzie pierwszym krokiem ku odbudo-waniu naszej pañstwowoúci. W Paryýu, na ræce ambasa-dora Ùukasiewicza, zùoýyù przysiægæ nowo mianowany prezydent byùego województwa pomorskiego, Raczkie-wicz. Ministrem spraw zagranicznych w miejsce osùa-wionego ministra Becka zostaù jego poprzednik na tym stanowisku, Zaleski. Tak wiæc miesiàc ten byù dla nas

czasem, w którym po upadku pañstwa, zostaùo choã w maùym stopniu zainicjowane jego odbudowanie.

(44)

6. PAÊDZIERNIK 1939

Rozpoczàù siæ juý paêdziernik, drugi miesiàc wojny, która tak okropne plony wydaùa w naszym kraju. Sytuacja we Lwowie w niczym nie zmieniùa siæ na lepsze, a nawet siæ pogorszyùa. Religiæ ze szkóù usuniæto juý zupeùnie. Urzàdza siæ zebrania dla mùodzieýy, na których depcze siæ nasze najúwiætsze ideaùy i gùosi nowe teorie, sprzeczne z wyznawanà etykà i religià. U nas zebranie takie odbyùo siæ 4 X (úroda), na którym – po doúã rzeczowo opracowanym wstæpie, krytykujàcym organizacjæ pañstwa i „rzàdy puùkownikowskie” – prelegent Wróbel zwróciù uwagæ na sprawy szkolnictwa, „politykæ narodowoúciowà”

naszego rzàdu, co spowodowaùo, ýe wielu Ýydów i Ukraiñców byùo pozbawionych nauki. W czasie

doúã burzliwych obrad i dyskusji, prelegent bardzo

ostro zaatakowaù nacjonalizm niemiecki jako êródùo i poczàtek polskiego i ukraiñskiego ruchu

narodo-wego! „Polski i ukraiñski nacjonalizm sà na usùugach

hitleryzmu” – powiedziaù mi prelegent. Po pewnym

czasie do dyskusji wmieszaù siæ pewien Ýyd, starszego wieku, zupeùnie nie wyglàdajàcy na ucznia, który swym tubalnym gùosem podniecaù mùodzieý izraelskà do anemicznego oklaskiwania swego wspóùwyznawcy. Na sali pojawiùo siæ nawet kilku agentów GPU, co jednak w niczym nie zmieniùo burzliwego przebiegu

(45)

dyskusji. Skoñczyùo siæ na wybraniu prowizorycznego Komitetu. Zebrania takie sà dla mùodzieýy bardzo niezdrowe, gdyý zamiast swobodnego dyskutowania, pogùæbiajà zawiúã partyjnà i psujà i tak juý sùabe nici koleýeñstwa miædzy Polakami a Ýydami. Zebrania takie naleýy zupeùnie znieúã, wprowadzajà one bo-wiem na teren szkolny pierwiastek partyjny, szkod-liwy dla mùodego pokolenia.

W czasie od 1 do 4 X pojawiùy siæ trzy nowe rozkazy. Rozkaz nr 6 wzywaù ludnoúã, aby wszelkie plecaki, chlebaki, pasy itd., pozostawione przez polskich ýoùnierzy, zùoýyùa na ulicy Ùazarza, w kosza-rach wojskowych. Rozkaz nr 7 zezwalaù, ze wzglædu na normalny ruch, na sprzedaý towarów po sklepach.

Wreszcie rozkaz nr 8 wzywaù wszystkich oficerów i podoficerów armii polskiej do rejestracji, pod groêbà

sàdu wojennego. Poza tym pojawiùo siæ moc ogùoszeñ o rejestracji. Wszystkich ogarnæùa mania rejestrowania. To jednak w niczym sytuacji nie zmienia.

Juý tydzieñ nic nie pisaùem, bo wùaúciwie nie ma o czym pisaã. W mieúcie sytuacja nie uleg³a prze-mianom. Auta dalej wywoýà, droýyzna na porzàdku dziennym, ogonki tylko trochæ zmalaùy. W szkole nauka odbywa siæ juý prawie normalnym tempem – poza brakiem podræczników, których nie ma wùaúciwie nigdzie i nikt nie chce ich kupowaã, obawiajàc siæ przyszùych zmian i innowacji. O waýniejszych rzeczach nic napisaã nie mogæ, bo nie mam o nich ýadnych

(46)

danych. Wprawdzie jest u nas radio, które ùapie audycje w jæzyku polskim – z Rzymu, Londynu i Pa-ryýa, ale ja nie mam moýliwoúci ich sùuchaã. Dzieñ przed poùudniem mam zajæty w szkole, popoùudniu zaú nauka. W kaplicy odprawiane sà nieszpory paê-dziernikowe (po 5-dniowej przerwie). W naboýeñ-stwach tych ludzie uczestniczà z przyjemnoúcià. I tak pùynà dnie za dniami, szybko mijajà te dùugie

paê-dziernikowe wieczory i czùowiek kùadzie siæ spaã z myúlà o lepszym jutrze.

Znowu upùynæùo 10 dni, o których moýna powie-dzieã, ýe przeszùy doúã szybko. Poczàtkowo pojawiùa siæ pogùoska, ýe Lwów majà zajàã Niemcy. Wywoùaùo to wielkie poruszenie wúród ludnoúci cywilnej, ale skoñczyùo siæ na niczym. Dla nas byùo to obojætne. Okres tych 10 dni minàù pod znakiem przygotowania do wyborów i agitacji wyborczej ze strony miaro-dajnych czynników. Zamiast chleba pojawiùy siæ plakaty z podobiznami „przywódców radzieckich” oraz odezwy wzywajàce „towarzyszy” do gùosowania za przyùàczeniem zachodniej Ukrainy do Zwiàzku Socjalistycznych Republik. Nie wspominam tu o afi-szach, których ilustracje depczà nasze najúwiætsze uczucia narodowe. Nie brak teý wieców, na które masowo nawoùuje siæ nawet uczniów i kaýe im biã brawo na rozkaz. Na takich wiecach serce siæ wprost czùowiekowi kraje – na widok bezprawia i bezczelnoúci z jakà przemawiajà wyrafinowani agitatorzy. Bo, czy

(47)

moýna urzàdzaã wybory decydujàce o losach naszej dzielnicy przed zakoñczeniem wojny, pod okupacjà wojskowà? Jest to pogwaùcenie najprymitywniejszych praw miædzynarodowych.

W mieúcie ogonki nawet nie zmalaùy, ale pot-wornie wzrosùy. O chleb coraz trudniej, godzinami trzeba wyczekiwaã na póù bochenka. Nie wiadomo, jak bædzie dalej? W kaýdym razie, horoskopy na przyszùoúã sà bardzo niekorzystne. O sytuacji miædzy-narodowej nic konkretnego dalej nie wiem. Obiega nas nawet pogùoska, ýe odbiorniki radiowe, które sà jedy-nym naszym informatorem, majà zostaã skonfisko-wane. Gdyby to miaùo miejsce, pozostalibyúmy bez wiadomoúci. Gazety, które wychodzà w jæzyku pol-skim „Czerwony Sztandar”, sà przepeùnione agitacyj-nymi artykuùami i nie zawierajà ýadnych wiadomoúci,

na których ostatecznie i tak nikt by nie polegaù. W szkole wprowadzono juý jako obowiàzkowy jæzyk

ruski (ukraiñski). Uczy go jakiú profesor, prawdo-podobnie z Lublina, byùy ùacinnik, niejasnej fizjonomii – i jak widaã – mætnych poglàdów. Organizowane s¹ równieý akcje doýywiania dla niezamoýnych uczniów. Daj Boýe, aby praca ta doprowadziùa do celu, ale na razie rezultatów nie widaã. A niezamoýnym uczniom (do których ja nie zaliczam siæ) kiszki wygrywajà marsza na przerwach. Matka moja, jako wdowa, nadal nie otrzymaùa pensji wdowiej za paêdziernik i nie wiadomo, czy w ogóle jà otrzyma. Gdyby nie pomoc

(48)

wujka, ksiædza Banacha, sytuacja nasza byùaby naprawdæ krytyczna.

W dniach 17–21 X nasza sùuýàca wybraùa siæ po zakupy w Kopyczyñcach Czabarówce. Przywiozùa trochæ prowiantu, ale i wiadomoúã, ýe mieszkañcy Kopyczyniec, z sanacyjnym starostà na czele, przy-witali czerwonà armiæ kwiatami i szpalerem. Dopiero strzaùy za ýoùnierzami polskimi gasiùy entuzjazm naiwnych mieszkañców, którzy w naszym zaborcy dopatrywali siæ nowego sprzymierzeñca. Na tym

wyczerpuje siæ historia wspomnianych dziesiæciu dni, które przeýyliúmy wciàý pod sowieckà okupacjà

wojskowà.

I znowu dobiega koñca kolejny miesiàc wojny. Wypadki nastæpujà powoli. Nie ma tylu historycznych

zdarzeñ, jakie miaùy miejsce w ubiegùym miesiàcu. 22 X, w niedzielæ, odbyùy siæ wybory, których zarówno

nasz rz¹d, jak i ka¿dy kulturalny cz³owiek nie uznaje,

mia³y bowiem miejsce pod okupacjà wojskowà. Za kilka dni „deputaci” uchwalili przyùàczenie naszego

terytorium do Zwiàzku Socjalistycznych Republik

oraz wyrazili zgodæ na nacjonalizacjæ banków i wielkiego przemysùu. Jeúli chodzi o wiadomoúci

z wielkiego úwiata, to bædzie z nimi coraz gorzej, gdyý 27 X sprzedaliúmy radio, jedynego naszego

informatora. Trudno. Dowiedziaùem siæ o sojuszu an-gielsko-francusko-tureckim. Sojusz ten mógùby w ciàgu obecnej wojny odegraã rolæ wprost decydujàcà. Turcja

(49)

jednak zastrzegùa sobie, ýe sojusz w niczym nie zmienia stosunków panujàcych miædzy nià a ZSRR. Obok wiadomoúci konkretnych, podawanych bàdê przez angielskie, bàdê francuskie radio, kràýy wiele wiadomoúci pantoflowych, proroctw itp., nie wiadomo wiæc, w co wierzyã. W kaýdym razie, prawie wszyscy

ýyjemy nadziejà, ýe opùatkiem podzielimy siæ juý z naszymi ýoùnierzami. Sà to jednak tylko zùudzenia,

rzeczywistoúã jest bowiem niewesoùa. Droýyzna, pa-sek, brak wszystkiego – oto najlepsza charakterystyka rzeczywistoúci. Za to afiszów agitacyjnych i portretów mnóstwo, to jednak nie zastàpi jedzenia, ubrania oraz opaùu, których brak wszyscy zaczynajà odczuwaã.

I tak minàù juý drugi miesiàc wojny, front w Polsce zostaù zlikwidowany – bijà siæ tylko na zachodzie, my zaú, zdani jesteúmy jedynie na pomoc naszych sprzy-mierzeñców, którym, mimo wszystko, ufamy.

7. LISTOPAD 1939

Dùugo juý nie pisaùem, choã wiele rzeczy godnych uwagi w tym czasie miaùo miejsce. Po pierwsze, czujæ siæ trochæ przepracowany. W szkole profesorowie cisnà jak za dobrych czasów, nic nie obchodzi ich brak

podræczników i warunki, w jakich uczeñ pracuje. W szkole 1 i 2 listopada byùy dniami specjalnej nauki.

(50)

samym zmusza siæ uczniów do deptania najúwiætszych uczuã religijnych, pielægnowanych dùugowiekowà tra-dycjà. Tablice pamiàtkowe ku czci polegùych uczniów naszego Zakùadu oraz plakietæ z Piùsudskim kazano zasùoniã. Poczàtkowo nasz komandir (komisarz), którym uraczono nasz zakùad, byù za tym, aby plakaty caùkiem usunàã. Dopiero po interwencji profesorów przestaù obstawaã przy swoim barbarzyñskim pro-jekcie. Poza tym w szkole nic nowego.

Lwów przeýywa obecnie caùà seriæ uroczystoúci na „wiækszà skalæ”. 29 X, w œwiæto Chrystusa Króla, jakby na upór – zamiast krzyýa – zapanowaù nad miastem sierp i mùot. W rocznicæ rewolucji zaú, 7 XI, nawet mùodzieý musiaùa z transparentami uczest-niczyã w pochodzie.

W kamienicy zamieszkaù u nas pewien oficer

bolszewicki z ýonà i 3 dzieci. W kaplicy wszystko idzie normalnym trybem. W dniach od 14 do 16 XI

bawiùa u nas ciocia z Kopyczyniec, rozmawia- liúmy o sprawach bieýàcych. Jeúli chodzi o sytuacjæ

w Kopyczyñcach, jest ona pod wieloma wzglædami niewesoùa.

Dziennik mój wiæc powoli zatraca swój pier- wotny charakter, juý nie tyle piszæ o przebiegu wojny,

co o wùasnych przeýyciach lub uczuciach. Tak jest, ale trudno, trzeba poprzestaã na tym. Sàdzæ jednak, ýe dziennik ten bædzie dla mnie, nadal miùym

(51)

Listopad. Zaduszki

Jak wiele uczuã zwiàzanych z tymi dwoma sùowami musimy w sobie tùumiã. Mam na myúli dziecinne lata, cmentarz, úwiatùo modlitwy na grobach; jak trudno siæ z tym rozstaã. Zwracamy siæ myúlami ku trzem oúrodkom: ku Cytadeli, symbo-lizujàcej bohaterskà walkæ dzieci lwowskich w 1918 r., ku cmentarzowi Obroñców Lwowa, gdzie leýà ich

zwùoki, gdzie w rozkùadzie leýà te twarzyczki zgasùe w kwiecie wieku, oraz ku ratuszowi, gdzie ùopocze

czerwona choràgiew, symbol bolszewizmu.

Porównajmy te trzy aspekty. Krew dzieci lwow-skich przelana po to, aby znowu uczyniã miejsce fladze biaùo-czerwonej, zostaùa przez nasze pokolenie

zniewaýona. Nie po to oni siæ bili, aby Lwów miaù byã w ræku wroga. Nie trzeba byùo im umieraã. Oni do

takiej hañby nigdy by nie dopuúcili. Teraz zaú duchy ich z jækiem spadajàcych liúci szemrzà i woùajà o zmi-ùowanie.

Dziú listopad dobiega juý koñca. Ujmujàce ogólnie: ogarnia nas coraz wiæksza szarzyzna i melan-cholia. W mieúcie mieliúmy kolejnà defiladæ z okazji rocznicy rewolucji, podczas której odczytano paræ ogùoszeñ, odnoszàcych siæ do oficerów armii polskiej.

Rozkaz nr 8 nakazywaù wszystkim oficerom, aby zdjæli wszelkie odznaki. W szkole zasùoniæto tablice

Cytaty

Powiązane dokumenty

Władek znany był również z tego, że często posługiwał się wierszem trzynasto- zgłoskowym.. Mam ich kilkanaście, bo otrzymywałem je na imieniny i przy innych ważnych okazjach

Humanista prawdziwy, podobnie jak Górnicki, czuł w duszy niechęć do zatopienia się w kwestye, od- ciągające ludzi od słonecznych stron renesansu, Więc

De gemeten hydrodynamische krachten voor het gehele model en de verdeling van die krachten over de lengte van het scheeps- model zijn vergeleken met berekende waarden volgens de

W jego dorobku znajdują się także indywidualne wystawy w galeriach Nowego Jorku, Waszyngtonu, Filadelfii, Chi- cago, Toronto, Monachium, Moskwy etc. Obecnie prowadzi

Grodzkiej 34 ot- warta zostanie wystawa Wasyla Pyły- piuka „Lwów w fotografii".. Artysta-fo- tograf jest laureatem Państwowej Nagro- dy Ukrainy

A naliza tekstów, jakie zam ieszczały „W iadomości Literackie” w latach 1924-1939, pozw ala zrekonstruow ać stosunek tygodnika do Rosji i literatury rosyjskiej,

[r]

Tam polscy piechurzy odparli ogniem broni maszynowej i ręcznej kilka szarż wrogich kawalerzystów, po czym wycofali się na rozkaz dowódcy pułku w kierunku Lwowa.. W tym czasie