• Nie Znaleziono Wyników

Przyczynek do końcowego okresu Wiosny Ludów na Mazurach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przyczynek do końcowego okresu Wiosny Ludów na Mazurach"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Sukertowa-Biedrawina, Emilia

Przyczynek do końcowego okresu

Wiosny Ludów na Mazurach

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 46-60

1959

(2)

M A T E R I A Ł Y

f M IL IA SU K E R T O W A -B IE D R A W IN A

PRZYCZYNEK DO KO Ń CO W EG O OKRESU W IOSNY LUDÖW

NA MAZURACH

N ID Z IC K I „K R E IS -B L A T T ” I JEGO „P R Z Y D A T E K ”

W artykule zamieszczonym w roku 1950 na lamach „Przeglądu

Zachodniego” x) nakreśliłam przebieg „Wiosny Ludów” na Mazurach

w oparciu o rocznik szczycieńskiego „Kreis-Blatt’u”. W zakończeniu

zmuszona byłam zaznaczyć: „Co przyniósł rok następny — nie wiado­

mo, bowiem Kreis-Blatt’u z roku 1849 dotąd na terenie nie znaleziono”.

Otóż w końcu ubiegłego roku w Wojewódzkim Archiwum P ań stw o­

wym w Olsztynie udało się odnaleźć rocznik 1849 organu starostwa

nidzickiego 2) .

„Kreis-Blatt” ten liczy 56 numerów, zawierających 220 stron

20 X 17 cm. Jest on oprawiony, brak jednak numerów: 13 (4 str.),

24 (4 str.), 52 (2 str.). Egzemplarz ten zawiera wewnątrz nieznane

dotąd dwa „okazowe” numery „Przyjaciela ludu”, który począł wycho­

dzić jako tygodnik redagowany w Olsztynku przez nauczyciela gim naz­

jalnego Dudka (Dudeck, imię nie jest wiadome). Tekst niemiecki do­

słow nie — fatalną polszczyzną —- tłumaczył niejaki G r y g u ć 3). Tym

dwom numerom „Przyjaciela” należy poświęcić nieco miejsca, gdyż są

one dopełnieniem „Kreis-Blatt’u” nidzickiego. Tytuł podobnie jak cały

tekst jest dwujęzyczny. Nad tytułem napis: „Probeblatt. Der Volks­

freund”. „Przyjaciel ludu”. Nr 1 ukazał się w sobotę dnia 2 czerwca

1849 r. Nr 2 — w sobotę 9 czerwca. Rozmiar „Przyjaciela” 22 X 20.

Oba czterostronicowe egzemplarze załączone zostały do Nr 24 „Kreis-

B latt’u” w którym na ostatniej — 102 stronie — zamieszczono notatkę

w języku niemieckim i polskim następującej treści:

„W O lsztyn k u co sobota gazeta b ęd zie d rukow ana, P r z y ja c ie l lu d u zw an a. O p ow iad ać b ędzie w sz y stk ie w ażn e w iad om ości z P ru s i in szy ch k ra jó w w n iem ieck im i p o lsk im języku. K osztu je na m iesią c trojak. K to ją ch ce m ieć, n iech się m eld u je u P an a K sięgarza L ö fflera w N id b ork u ”.

Wojciech Kętrzyński4), który musiał znać to pisemko, orzekł,

że tendencja jego była „antydemokratyczna i wiernopoddańcza”

>) E. S u k erto w a -B ied ra w in a , R ew o lu cja 1848 r. na M azurach w ś w ie tle szczy cień sk ie g o K r e is-B la tt’u, P rzegląd Z achodni, P ozn ań 1950 nr 9/10 s. 264 — 271 ; n ad b itk a — S ta cja N au k ow a In sty tu tu Z ach od n iego w O lsztynie, In s ty tu t M azurski: K om u n ik aty 1950 s. 48 — 55.

2) W A PO , B ib liotek a nr ew id. 2453, K reisb la tt d es K ön igl. P reu ss. L a n d ­ ra th sa m te s N eid en b u rg 1849.

3) A . K aw eck a -G ry czo w a , Z arys d ziejó w p iśm ie n n ic tw a p o lsk ieg o w P r u ­ sach W schodnich. W arszaw a 1946 r. s. 76.

4) Zob. art. prof. dr T. C ieślaka: P rob lem „g a d zin ó w ek ” na M azurach, K o­ m u n ik a ty nr 1 (63) s. 38.

(3)

с czym świadczą też dobitnie zachowane 2 numery. Według Kętrzyń­

skiego i Estreichera mial ten „Przyjaciel ludu” wychodzić do 30 marca

1850 r., zaś według Ossowskiego ostatni numer ukazał się w kwiet­

niu 1850 r. s).

W ostatnim numerze polecał Dudeck swoim czytelnikom czasopismo

„Preussischer Volksfreund e).

Te dwa numery „Przyjaciela ludu” dają nam pojęcie, jak otuma­

niano biedny mazurski lud.

.

Kreis-Blatt nidzicki drukowany byl w języku niemieckim „u A ugu­

sta W eissa” bez podania miejsca drukarni. Rocznik 1849, w łasność

Archiwum w Olsztynie, nosi starą pieczęć „Magistrat der Stadt

Soldau”, a więc był niegdyś wiasnością magistratu w Działdowie.

Wiadomości, które powinny były zdaniem władz lokalnych dochodzić

do ludności mazurskiej, zamieszczano w języku polskim. (Wiadomości

charakterystyczne, związane z likwidacją rewolucji, zostaną poniżej

przytoczone).

W czasopiśmie tym znajdują się ciekawe i cenne wzmianki oraz

ogłoszenia. Na stronie 34, w numerze 8 zamieszczono notatkę:

„W yjednałem , że na teraz do k u p ien ia są p o lsk ie k alen d arze na 1849 roić u tu tejszego drukarza P ana W eissa, co m ieszk ań com tu tejszeg o p o w ia tu ob św iad czyć trzym am za potrzebę.

D e m b s k i

pisarz ob w od ow y w N id b ork u ”.

Tak niniejsze ogłoszenie, jak i różne inne wiadomości są dosłow­

nym tłumaczeniem z języka niemieckiego i roją się od germanizmów

1 btędów zecerskich.

W nr 9 mieści się ponowne ogłoszenie o kalendarzu:

„K alendarzów p olsk ich na 1849 rok są 200 E x em p la rzô w u tu tejszeg o d ru k a­ rza P ana W eissa i k o sztu je jeden k alen d arz 6 srebr. groszy.

W N idborku

D em b sk i”.

To samo ogłoszenie powtarza się w nr 10.

W nr 55 na str. 218 z dnia 22 grudnia Dembski zamieści! następu­

jące zawiadomienie:

„O bznajm iam n in iejszym : że są u P ana W eissa drukarza tu tejszeg o K a l e n ­ dar z e Pol ski e na 1850 rok i k osztu je k alen d arz jeden 6 sr. g r .”.

Nasuwa się pytanie, jaki kalendarz reklamowano i starano się roz­

prowadzić? W latach 1848 i następnych wychodziły na Mazurach

2 polskie kalendarze. W końcu roku 1847 ukazał się „Kalendarz na rok

1848” wydany przez M. Gerssa, rektora w Wielkich Steriawkach 7)

z obrazkami Gubitza”, nakładem Lemkego w Gąbinie. Drugi wydano

na rok 1849 8). Były to tylko tłumaczenia „Gubitz, deutscher Volks­

kalender”.

Od roku 1848 do 1862 wychodził w Ełku „Kalendarz Królewsko-

Pruski”. Wydawał go Menzel, nauczyciel gimnazjalny, właściciel dru­

karni. Jest bardzo prawdopodobne, że inicjatorem tego wydawnictwa

5) Wł. C hojnacki w liśc ie p ry w a tn y m do au tork i z dn. 19. II. 1959 r. (L ist znajduje się w S ta c ji N au k ow ej P T H w O lsztyn ie).

6) Zob. T. C ieślak. P ro b lem „g a d zin ó w ek ”, s. 38. _

7) Wł. C hojnacki, S p raw a M azur i W arm ii w k oresp on d en cji W. K ętrzy ń ­ skiego, W rocław 1952 s. X V II.

8) Wł. C hojnacki w liśc ie z dn. 19.11. 1959 r.: „i n a stęp n e roczniki, przy czy m m am pew ność co do p ierw szeg o i d ru giego roczn ik a”.

(4)

f i ? « i *

P r

w w

ж v i а с i e l l n i n «

*

M.

<£ттШЬ> Iw Д. ^mi

m

m

i _

Ba#*f??888fe I t Ь%жШ p ? I8?ktr«at fcfe

Ш&Ы «88t i l few?«? ш ф J88 НРт Шаш^тп

*fe f?|? ïfefSfe?? %ЖЪ. Ш $ ШвЯЖ, *«$ |» ШШ:ю< ®ФШт тъ афт* ШгфШ* %*»1Швш » a l f ï* # * s Sntst?« «al 1«к»|? p æ f f e tjf, т* Ш $ssaafe? ШыЩгя, krfeafetk gaslkfefe

Ыт

8Й8Т ^*?«f%ÎS8 »«!*«» |й*?Й. SÜN* frfefe« lata» I t У?!*; $1 $кк? f f e k , II? m in fefe Ш т т и

b ti Æ pm ïrm tët$m m t fer?» «»?»?« Sk<ri|?k

î»&e?q Ы ф |al?» кдаф grtag?» «al ШИ» tat

- Ш m*88 $ fekj fesfe as%?Mfe tfefc Ik ??«« gfe*fek« №Щ < ш й lia Ф%иъ ш ? tfe«» | ф fef? Ш ШШ maf?rs kt 1?$» i» 1** S?in?8, I» Ы Ш*шт$ , l a t I? fail# tfekfe» »sitias

Ш Ш ЫЩ Ш> 3* |«lt|î kfes t* ifs, al?? #1« ats» f|aï «ta?«. D m fe?k Ш аШ т |D * <

ftiks» paena?) ssrtf?!?» la |к?|ф fe« »?»??« j»

ШжЫ i» wt?«, | « | ж ш |k fü? II? ht$m Шт*

Щеп tak ?» s»&|t?< 11?? tall $щт ÇïU tM im fti

' « « i J |t|s ? Ф ш » türmt, l a t <t Ш к * ш 6 ф # к

ßrit*?» waw», al?? afl Pxilfk

DtllntI ш?1? 1ф «rptS?», wat Щ

> »ШФ

la I?? ЯМ* %тЦг, »»к i?f?ai«i ia, f ?««§?» m b

«al lau» p |ак?а îjf ->*■

fülfe Шм wal aSt в»»ва&?8к «ßfeftfe?0?

I fefir? т ш Ш I %? ; 1»гф lia f a t «к5?>Ф*

' 4 ffm'%* mbt-

i ...

Ш? klkl*» Ш?#?| aal Щ

хг

Sw ffestml?? aoHg?» Sfesrk, all ?l t»|M*

„ « t f ??ö§?» « ta t f???«»t щ1тъ fei, « fik «

Ф*? SSfeg tfe f>Pt fetfffe M â m tt Ш к?* Dsl»

%тщ ш Èifel? «к? rr |??txé?l?s< f l а?а??а Ik

^śaśta? ^?а»1<а1а«а

»ßl itta«??»fk,

®tl т>,Фш

ЩШ ФфйШ, »ßl lia fak?8?ala?traw8al»»3aaa

ш? |1?р£Ш«а pi Ыщ*щ bn pMm Щ& #*»?

legasz«»? HtHtp^îfïk

кшш®?й& t)al

StH $i|ïi» fk f*ifcs шф #as|« ' x '■

» .

-at <ß |î»|à>?kl 1»|я Ш |?i?N?«at??aw là s!»k? к ш a al«»« ta' a rp l t? » a lla i|n É f » ü | ,M &W&**. Щф&МЩ® I? » ^ ô îa a k , a? fk e» ? iß? sß tß f I?aśa4 ?€шк?ааф t f a a l k f łask- ? ??п?аФп lę?&*: I t p i îtaf? »?i?k ä»l^> «tw аф|ф i wttt*klö8a |ß?w s k a ш ф яШ i*$» *Ф wfe ; $?Ф » k k к» l?arj» ?еЪщ»гт $ф Н щ о н т <afe śssw? wiala» »a|.ß??i f i bttäm&timi »a> j??aw< I wawaw? fet»? ßrp?«8 k a k s a li a?a«88 ęal|ar|»Si; a Jalk? Ш ЫтФ*Щ* |? w?a» « « Щ р ä ta»».««!« »i? Ila k *ф k|k?> » » at|ti ■щ&щ p fa»?j рцтх-Ą $? Ш m m t a lШ la« ?a?l<?, frn w ia | f p'P'Aß ala k l ?s| l§la |a t p | k f l к jtaat.jß!??? {tk?»»k»!a«8ii pstwi) ta t ißffat? tf'p sa itp l«!$kw la рЩ tata* |«

Iß t tmiUP I? Iß kil?;awk tk? |a

fs?kca »ак|»?а »ajß?| ? §?*i ? aa§a«| |? ФШ* m la» га mtj?m « 1 к ф ; a k k r t* ja щж>

Din wa» к t<j»ks« « »? « a tß?k?8? ß?*w« l»m < Ijki?« a atak»»;? ta » f i s f a f e I <* a la i» t| krawi? щ4Ш щ<Ьа,

??» i k l k a k l felü ?a fala? i fefet? k |lß » »

I fa^ak »» wk»a<

Шт$!тк ШйрщI? f Щ

жрщШНе-Ш Ыщ‘Щ » fit» fei fai w alk»»

I? fet»;« bti т тЫ тф*Ь saaw«i, »taä sa«» Irai r-ß?« ?<aiè s!f|?w. «fe ??rfek?l lassas l?tw Skanl- SBak ia »««?§?<•»?? f?a??l?«l»rg iÉ e » * t?afri< Skk> fk fefe |»«?»n»!fe a ffe8? »rp»ä?ga rai» kl»? glafefew |s> Ifefekfe |l? » l? l Ш âsrtn ssk , I&i w $ h $ mк Й? alç fe lfn k i ife l a ?«}»»?» »s^rassaljîâ! $ a k т рЫ а щ fei æganw lksk «» im»» gkfet .«»r?«ak Да»»? î » |l | fek: feçk la fcaw« |?»ia»fe »a?al |?»pl i | i 8»p«8skttf8» «k im p feffefe?? feifekk m т ф iiL Ш ф т » т

(5)

był Gustaw Gizewiusz, uczeń Menzla, współredaktor „Przyjaciela

Ludu Łęckiego”. Kalendarz ten wzorowany byl na „Kalendarzu Pru-

sko-Polskim” Mrongowiusza: posiadał ten sam układ, prócz calen­

darium i jarmarków zawierał dodatek literacki, artykuły polityczne

i fa c h o w e9).

Nic nie przemawia za tym, że Weiss w Nidzicy kalendarz wyda­

wał. Wiadomo, że kalendarze Gerssa rozchodziły się przeważnie we

wschodniej części Mazur. W zachodniej żywa byłaby pamięć przed­

wcześnie zmarłego Gizewiusza 10). Kto wie, czy właśnie tego ełckiego

kalendarza nie sprzedawano w Nidzicy.

PRZEBIEG R EW O LUCJI W SZ C ZY TN IE

Nie rozporządzając Kreis-Blatt’em z roku 1848, który prawdo­

podobnie zawierał podobne rozporządzenia władz nidzickich, jak szczy-

cieński, zamieszcza się streszczone wiadomości, podane przez szczycień-

ski „Kreis-Blatt”, który drukowany był w Olsztynku u C. H. Ha-

richa. Jako miejsce wydania figurowała Jabłonka, majątek landrata

von Fabecka, gdzie dla braku reprezentacyjnego gmachu w Szczytnie

ulokowano urząd starościński.

Rewolucja, która wybuchła w Niemczech 14 marca 1848 r„ mimo

odległości od stolicy i złej komunikacji z zapadłą prowincją, jaką była

ziemia mazurska — nie pozostała bez e c h a 11). Król pruski Fryderyk

Wilhelm IV, który na ogół posiadał opinię liberała, z chwilą wybuchu

rewolucji w Berlinie, jak się wyraził historyk Ranke, „przezwyciężył

w sobie antypatię do konstytucji i zdecydował się zostać królem kon-.

stytucyjnym” 12), obiecał 18. III. między innymi wolność prasy, zw o­

łanie natychmiast Landtagu oraz przyrzekł konstytucję na najbardziej

wolnościowym podłożu.

") A. K aw eck a-G ryczow a, Z arys s. 76; E. S u k erto w a -B ied ra w in a , Z d ziejów k alen d arza na M azurach, K alen d arz E w an gelick i, W arszaw a 1957 s. 284. . 10) I. P ie tr za k -P a w ło w sk a , lata p rzełom u na M azurach 1840 — 1848, W iosna I. P ie lr z a k -P a w ło w sk a , la ta przełom u na M azurcah 1840 — 1848, W iosna L u d ów na ziem iach p olsk ich t. I, 1948 s. 209:

„L egalne form y w a lk i stw o rzy ć m ógł n o w y S ejm pru sk i. P ierw sze w yb ory 1 — 8 m aja 1848 r. zorgan izow ała w W. Ks. P ozn ań sk im „C entralna K om isja do

sp ra w w yb orczych ”. B rał w n iej u d ział m. in. M ichał S ło m czew sk i i m ożna po­ d ejrzew ać, że z jego in sp ira cji uzysk an o poparcie lib e r a łó w n iem ieck ich w P r u ­ sach W schodnich dla k a n d y d a tu ry G izew iu sza na posła.

G izew iu sz sam podjął w a lk ę w yb orczą m im o ogrom nego w yczerp an ia pracą... U zysk ał zw y cięstw o . L ecz n iesp o d ziew a n ie zask oczyła go śm ierć. P ierw szy n ie ­ doszły p oseł ziem i m azu rsk iej, trybun p arlam en tarn y i o sta tn i z rom antyków m ijającej epoki um arł dn. 7 m aja 1848 r.”....

A utorce artyk u łu zw rócił u w a g ę m gr W. A lek sa n d ro w icz na to, że p ierw sza tu ra w yb orów w yzn aczon a b yła na dn. 1 — 8 m aja. D rugą w yzn aczon o na 10 m aja. W ybory — ob ejm u jące p o w ia ty n idzicki i ostródzki (liczące 80.743 m ieszkańców ), sta n o w ią ce jeden p o d sta w o w y X II okręg w yb orczy — od b yły się w O lsztynku pod p rzew o d n ictw em kom isarza, lan d rata v . P eg u ilh en (A u sser­ ord entliche B eila g e Nr 4 zu Nr 17 des A m tsb la ttes der K önigl. O stpreüss. R egierung v om 26. A pril 1848), s. 60, K önigsberg.

A zatem G u staw G izew iu sz nie m ógł jeszcze być w y b ra n y p osłem . Z agad­ n ien ie to w ym aga op racow an ia.

u ) B. Schum acher, G esch ich te O st-u n d W estp reu ssen s, B erlin 1937 s. 258, tw ierdzi, że rew olu cja n a M azurach w yp ad ła blado, bow iem F ryd eryk W il­ helm IV cieszy ł się tam sy m p a tią , k ilk a k ro tn ie o d w ied ził tę p row in cję, poznał ją i był p ierw szym , k tó ry o cen ił p ięk n o jezior m azurskich.

13) Tim K lein, 1848 D er V orkam pf d eu tsch er E inheit, F reih eit, E rin n eru n ­ gen, U rkunden, B erich te, B riefe, L ipsk 1914, s. 142 i 157.

4 K o m u n i k a t y

(6)

Demokraci w wielu miasteczkach i skupiskach mazurskich po­

częli się krzątać. Osiadły w Szczytnie drukarz i księgarz Antoni Gąsio-

rowski, pochodzący z Polski, otrzymał dn. 1 lipca prawo druku i reda­

gowania „Kreis-Blatt’u”, oznajmia w języku urzędowym, że wydawać

będzie czasopismo polskie pn. „Przyjaciel Mazurów”, w którym tak on,

jak i Klub Konstytucyjny prowincji, stawiają sobie za zadanie uświa­

domienie polityczne ludu miejscowego.

Na skutek agitacji w terenie, ludność przestała uiszczać wpłatę po­

datków, zaczęła żądać parcelacji majątków królewskich dla chłopów

bezrolnych i małorolnych. Do nr 35 Kreis-Blalfu załączona została

odezwa Klubu Konstytucyjnego. Po dłuższym wstępie wyluszczono,

czego się organizacja domagała:

1. monarchii konstytucyjnej, która się na uznaniu narodowej god­

ności zasadza,

2. samorządów, wyznaczania podatków przez gminy tak mniejsze

jak większe,

3. uwolnienia kościoła spod opieki rządowej oraz konsystorza, wy­

jęcia szkolnictwa spod opieki kościoła,

4. równości wszystkich obywateli, publicznycli sądów, a „sprzy-

siężnych” sądów dla zbrodniarzy,

5. zmniejszenia wojska podczas pokoju, zmniejszenia wydatków

na ten ceł.

Odezwa nosiła datę 12 sierpnia 1848 roku.

Wielka nadzieja wstąpiła w serca chłopów, kiedy w nr 39 „Kreis-

Blatt’u” ukazało się ogłoszenie,

że w drukarni

Gąsiorowskiego

w Szczytnie można kupić za pół trojaka wiadomość deputowanego

pana Rychtera o podziale gruntów królewskich, którą przesłał do p. ka­

pitana Uklańskiego w Bartnej wsi (przedmieście Szczytna).

Te wiadomości wywołały oczywiście oddźwięk w społeczeństwie, na

co landrat zareagował cofnięciem swego zezwolenia na składanie ogło­

szeń na ręce Gąsiorowskiego: odtąd — przywraca się.... cenzurę: nic

bez zezwolenia kancelarii landrata nie może znaleźć się na łamach

Kreis-Blatt'u.

Nikt się tym nie wzruszył. Klub Konstytucyjny działał, w „Kreis-

Blat’cie” zamieszczono ogłoszenie, iż niebawem „Przyjaciel Mazurów,

albo Gazeta (Ceitung) mazursko-polska wychodzić zacznie 1 listopada

„uprasza się panów nauczycieli, sołtysów i wszystkich przyjaciół na­

rodu, ażeby się starali ile możności, aby zamiar ten doszedł do skutku”.

I otóż ludność mazurska, żyjąca pod znakiem nadziei, zostaje

22. XI. powiadomiona przez landrata, że „wszystkie ziemie, które mają

przejść na własność prywatną, zostaną sprzedane w drodze licytacji

publicznej”. Wójtom polecono nie przyjmować nadal wniosków o na­

danie ziemi bezpłatnie. Landrat grozi karami wszystkim, którzy słu­

chają „nienawistnych podszeptów”.

W Berlinie wybuchły ponowne rozruchy. Król przeniósł się do

Brandenburga, ogłosił orędzie do narodu, nawołujące do uległości w o ­

bec majestatu i do posłuszeństwa. Dnia 2 grudnia landrat v. Fabeck

oznajmia, że „dobrze myślący obywatele miejscowi zamierzają rozpę­

dzić Klub Demokratyczny, uważając go za przyczynę zaburzenia ludu” .

Spowodowany tym landrat wyraża nadzieję, „że uczciwa część człon ­

ków Klubu starać się będzie, ażeby takowych bezpraw i namów do nie-

Macenia podatków z tej strony nadal nie rozsiewano”.

(7)

„Wierni poddani” królewscy zaczynają zbierać podpisy, iż Najjaś­

niejszego Króla i Ojca do zgonu kochać i wiernie służyć mu będą, g o ­

towi krew za niego przelać i nazwisko Prusaków na wieki zatrzymać.

Dn. 2. XII. landrat oznajmia, że zmuszony jest sprowadzić wojsko ce­

lem zobligowania krnąbrnych i nieposłusznych do płacenia podatków.

Przeglądającemu „Kreis-Blatt” rzuca się w oczy, że redaktor i dru­

karz Antoni Gąsiorowski, który osiadlszy w Szczytnie, rozgłasza!

wszędzie, że pragnie kontynuować dzieło zmarłego w Ostródzie nie­

zapomnianego szermierza Gustawa Gizewiusza — od nr 49 poczynając

zniemczył

ortografię

swego

nazwiska i zaczął

podpisywać się:

„A. Gonschorowski”.

Widoczne są represje. W numerze 51 na str. 221 dodatku (B eilage)

z dn. 16. XII. pojawia się lakoniczna lecz wymowna notatka G ąsiorow­

skiego: „Przyjaciel Mazurów” nie będzie drukowany, zatem proszę

tych, „co zapłacili, aby mi kwity oddali, a pieniądze odebrali” 123).

Ostatni numer 1848 r. zamyka odezwa landrata z dnia 23 grudnia

w języku polskim „Do wiernych mieszkańców obwodu”, wyjaśniająca

im, dlaczego synowie ich i bracia, odsługujący powinność wojskową

w Berlinie na urlop świąteczny do domów nie przybyli. Miało to być

radosne obwieszczenie, że „nasz Monarcha oburzającym działaniom

części deputowanych naszych w Berlinie przez dzielne zapobieżanie

koniec zrobił.... nasze obrońcy ojczyzny, pomiędzy którymi wielu z W as

synów, braci lub krewnych ma, do przywrócenia pokoju nie mało się

przyczynili...” za to należy im się nagroda. Czyni przeto propozycję,

aby przyjść im z pewną pomocą. „Konieczne oblężenie Berlina wymaga,

że nasi waleczni żołnierze po większej części dzień i noc w tak przykrej

porze pod gołym niebem leżeć muszą...”. Powstało towarzystwo, które

zbiera dary... każdy najmniejszy dar z wdzięcznością przyjęty zostanie.

Na tym kończy się szczycieński Kreis-Blatt z 1848 r.

OBW IESZCZENIA W N ID Z IC K IM „K R E IS -B L A T ’c ie ”

W orędowniku z r. 1849 na str. 3 zamieszczono w języku urzędo­

wym odezwę Komitetu berlińskiego, który zajął się dożywianiem i opie­

ką nad załogą 13) . W odezwie zaznaczono, że nietylko „wszyscy m iesz­

kańcy Berlina, którym głównie zależy na wykorzystaniu sił oddziałów

wojskowych” , ale w szyscy obywatele Prus, którym zależy na odzyska­

niu pokoju i porządku w stolicy oraz w całej ojczyźnie — winni dostar­

czać darów w pieniądzach i naturaliach. Prowiant składać się mia!

z szynek, słoniny, kiełbas, ziemniaków, masła, sera, piwa, tabaki, cygar,

cieplej odzieży, „jaka żołnierzowi potrzebna” (wełniane skarpety, w e ł­

niane kalesony itd .).

Odezwa nosiła datę 25 listopada 1848 roku. Czy i jak zareagowała

ludność ziemi mazurskiej na tę odezwę — nie wiadomo, w roczniku

nidzickim nie ma o tym ani słowa. Jednak troska o życie i zdrowie

12a) Zob. W. C hojnacki, K urek M azurski, W arm ia i M azury 1958, n r 5, s. 14 i 16. Od 1. IV. 1849 r. zaczął G ą sio ro w sk i w y d a w a ć w d u ch u p olsk im le c z w języku p olsk im i n iem ieck im ty g o d n ik „K urek M azu rsk i”, n a jp ie r w w Szczytn ie, potem w P isz u . P rzesta ł on jednak w y ch o d zić tegoż roku w p a ź ­ dzierniku.

I3) D as C om ité zur V erab reich u n g v o n E rfrisch u n gen an d ie B e r lin e r B esatzung.

(8)

ojców, synów i braci niewątpliwie spędzała sen z oczu wielu rodzin

mazurskich.

W nr 3 z dn. 13 stycznia znajduje się odezwa landrata v. Peguil-

lien H). Pod ogólnym tytułem w języku niemieckim dwujęzyczna odez­

wa wywołana została powstrzymywaniem się mieszkańców od wzięcia

udziału w ogłoszonych wyborach do Sejmu. Tekst polski, drukowany

antykwą, brzmi 15) :

,,Z różnych stron m ię d oszły ozn ajm ien ia, że po w ię k sz e j części okręgach — w y b o rcó w tu tejszeg o p ow iatu m ieszk an ce m ający p raw o do g ło so w a n ia , n ie c h c ą przy teraz nadchodzących obierań m ężó w -w y b o rn y ch i w y sła ń c ó w p o ­ d z ia ł m ieć, gd yż o św ia d czy li się, że oni w iern e p o d d a ń ce naszego N a jja śn ie j­ sz e g o K róla i że oni z rządzeniem K róla N a jja śn ie jsz e g o spokojni są. W tym że o b ja ś n ie n iu pop raw d zie leży bardzo u czciw y u m ysł, lecz w zb ra n ia n ie onych

ob iera ń za leży na zu p ełn ie m y ln y m u ch w y cen iu rzeczy.

K to w iern y m poddańcem K róla N a jja śn iejszeg o być i p ok azać chce, że on z rząd zen iem Jego sp ok ojn ym jest, ten m u si też pod d ań cem p o słu szn y m być, i p rzyk azy K róla N a jja śn iejszeg o p o słu szn ie w y p ełn ia ć.

T eraz a le K ról N a jja śn iejszy przez S w o je rozporządzenia i p raw a z dnia 5 -g o i 6-g o grudnia b. r., które m ieszk ań com już ob św ia czó n e są, te n a d ch o ­ d zące ob ierania m ężó w -w y b o rn y ch i za stęp ców lu d u rozkazał, p rzeto żaden P ru sak , który w iern ie z K rólem i z ojczyzną m yśli, n ap rzeciw teg o ż n a jw y ż ­ s z e g o rozporządzenia n iep o słu szn y m być nie m oże.

Ja oczek iw a m przeto, że m ieszk ań ce obw odu od. ich p o w in n o ści nie o d w ró ­ cą się i im p rzyn ależące p raw a zan iech ają, że oni raczej przed sob n ym in te r e sie w ie lk ą baczność darow ać i w ob ieraniu z tak ow ą p ow agą p o stęp o w a ć będą, k tó rą ta w ie lk a w ażn ość rzeczy żąda.

W N idborku, dnia 8-go styczn ia 1849 r.

R adca z ie m ia ń s k i1S)

(podpis) v. P e g u i l h e n

Dnia 29 stycznia ogłoszono instrukcję odnośnie wyborów do parla­

mentu, a 3 lutego nadzwyczajne rozporządzenie o powołaniu na ćw i­

czenia wojskowe czterech roczników (z 1. 1 8 2 5 — 1828) obowiązanych

do służby wojskowej. Poza tymi ogłoszeniami w Kreis-Blat’cie nie ma

śladów jakichkolwiek przygotowań wojennych (brak wprawdzie w tym

okresie czterech stron tekstu do nr 13).

Dnia 16 maja ukazuje się ulotka rozmiarów 34 X 21 cm włączona

do kompletu. Tekst jej brzmi:

ODEZW A DO W O JSK A

Ż ołnierze z L in ii i z obrony kraju (Landw er)! G dym przed sześciu m ie się c y W as na obronę p raw a zapozw ał, ted y na w id o k sta ło śc i i w iern o ści W a szej n ie ­ p rz y ja c ie lo w i odw aga znikła. B ez p o ty czk i stro n n ictw o w c elu w y w ra ca n ia p o ­ rząd k u zb u n tow an e przed W am i ustąp iło. P o ta jem n ie zaś ono się k u siło w s z e l­ k ich zw od zen ia p o d stęp k ó w i ch y tro ści u żyw ając, aby p o d k op yw ać W asz u m y sł p o w in n o śc i i sła w ie i w o jsk o w em u p o słu szeń stw u oddany, a tern sam em W ojsko

14) J. G regorovius, D ie O rd en sstad t N eidenburg. N id zica, 1883 s. 220; A le k ­ sa n d er La V ergne de P eg u ilh en b y ł p otom k iem em ig ra n tó w fra n cu sk ich i p o ło ­ ż y ł duże zasługi około od w od n ien ia m ok rad eł pod N id zicą i b u d o w y szos.

,5) W e w szy stk ich przedrukach zach ow an o język bez zm ian, o rto g ra fię za k tu a lizo w a n o .

ie) P od w szy stk im i u rzęd ow ym i p ism am i i rozporządzeniam i zam ieszczan o ,,D er L an d rath ”.

(9)

P r u sk ie — tę n ajm o cn iejszą pod p orę Tronu i porządku p raw n ego — z n is z c z y ć . Z brodnicze te u siło w a n ia zo sta ły shańbione. D ni D rezna, W rocław ia, D y s s e l - d orfu, gd zie p o w sta n ia k rw a w y ch b u n to w n ik ó w przez W asze i braci W a szy ch zw y c ię sk ie oręże p rzytłu m ion e zostały, św ia d ectw o w y sta w ia ją o n iezw ątlon ej. w iern o ści i w a leczn o ści W ojska P ru sk iego. T eraz w zachodnich M on arch ii częścia ch , tu d zież w n iek tó ry ch in szych krajach n iem ieck ich znow u rozru ­ ch y się w szczyn ają. Pod pozorem jedności rzeszy n iem ieck iej bój w z n ie c a ją p rzeciw p raw u i p orządkow i, p rzeciw w sz e lk ie j p raw n ej zw ierzch n ości, bój p rzeciw n aszym sła w n y m P ru som , które n iep rzy ja ciele chcą zniszczyć, bój p rzeciw K róla W aszego T ron ow i, k tórego chcą obalić. K u odpieraniu ta k o w y c h n a p a ści zbrodniczych Ja w tej c h w ili zn ow u w ezw a łem W ojsko M oje i za - p o zw a łem Mój L andw er. C hodzi o to, a b y ście z w a lczy li i p r z e z w y c ię ż y li z ła ­ m a n ie p rzysięgi, kłam , zdradę i ch ytry p od stęp n y zabój. Idzie o to, T ronu b ro­ nić od n a jza ciętszy ch jego n iep rzyjaciół. Id zie o to, ra tow ać O jczyznę od b e z ­ p raw ia i rep u b lik i. Idzie o to, P ru sk ą potęgę, P ru sk ą sła w ę w dobrym z a ch o ­ w y w a ć sta n ie a tern sam em też i jedność i w ielk o ść ojczyzn y n iem ieck iej sta le

u gru n tow ać. To jest cel dla którego Ja zw y c ię sk ie W ojsko M oje do w a lk i w z y ­ w am . Żołnierze! B ąd źcie i n ad al pom ni sła w y w a leczn o ści P ru sk iej i w ie r n o śc i w o jsk o w ej, pom ni d zied zictw a od w ie k ó w W am od ojców zgotow anego! P a m ię ­ ta jcie na zw y cięstw a , jak ie W ojsko P ru sk ie w latach 1813, 14 i 15 o d n io sło . - cu d zych odpędzając cie m ię ż y c ie ló w , a p row adzić się b ęd ziecie i teraz jako' r zeteln i W ojow n icy P ru scy cn o tą w ojsk ow ą, w obronie i ochronie n a jz a c n ie j­ szych dóbr L udu w o ln eg o i w y k szta łco n eg o , p ro m ien ieją cą ku w ie c z n e j c h w a ­ le i P ru sk iej i N iem ieck iej O jczyzny.

Szarlotten b u rg, d. 16 m aja roku 1849.

F r y d e r y k W i l h e l m de Strotha

Odezwa ta odznacza się możliwą

polszczyzną, drukowano ją

u Schulza w Królewcu. Jak sądzić można — wśród ludności mazurskiej

nie wywołała ona zapału, w „Kreis-Blat’cie” dopatrzeć się nie można.

W nr 22, dnia 26 maja na stronie 93 znajduje się wiadomość w ję­

zyku urzędowym, że król dekretem z dnia 6 maja ogłosił mobilizację

,.Landwehr Infanterie-Batallions und der Garde” czyli batalionów pie­

choty i gwardii. Jako pierwszy p o w o ła ń / został I batalion

IV

p. stacjo­

nujący w Ostródzie.

"

Król, poczuwając się widocznie do obowiązku wytłumaczenia się

przed ludem ze sw ego czynu, ogłosił odezwę w nr 22 „Kreis-Blalt’u”.

Wobec tego, że odezwa ta jest dosłownym tłumaczeniem z języka

niemieckiego przez kogoś, kto bardzo słabo wladal mową polską, posił­

kował się słownikiem, tekst wykoszlawił — poprzestanę na streszczeniu

oryginału: „Do ludu m ego”.

— Pod płaszczykiem sprawy niemieckiej nieprzyjaciele Ojczyzny

wywołali zaburzenia najpierw w Dreźnie, potem w południowych

Niemczech. Na przyjęcie ofiarowanej mu korony cesarskiej ze strony

Zgromadzenia Narodowego we Frankfurcie w marcu 1849 r. nie mógł

król przystać, gdyż zgromadzenie to nie miało prawa ofiarować jej bez

uzgodnienia z rządem niemieckim, a postawiony mu został warunek,

który z prawami i bezpieczeństwem stanów niemieckicli k o lid o w a ł17).

17) F. Eberty, G esch ich te des p reu ssisch en S ta a tes. W rocław 1873, t. V II, s. 4 4 7 — 4 5 1 podaje, że koron ę cesa rsk ą p rzyzn ała F ryd eryk ow i W ilh elm o w i IV

n ieliczn a w ięk szo ść p a rla m en tu po jego rozp ad n ięciu się. K ról uw ażał, że g d y ­ b y ją p rzyjął z rąk le w ic y , w y n ik ła b y w o jn a dom ow a („B ü rgerk rieg”). D o sw e

(10)

Bezowocnie stara! się król wszelkimi sposobami dojść do porozu­

mienia ze Zgromadzeniem Narodowym. Wobec tego, że udzielił pomo­

cy sąsiadowi, spotkał się z zarzutem złamania pokoju — obecnie Zgro­

madzenie zerwało z Prusami. Nie jest to już Zgromadzenie Narodowe,

na które Niemcy z dumą i ufnością spoglądali. Panuje tam obecnie

partia, która stoi w związku z ludźmi terroru. „Okropności, które mia­

ły miejsce w Dreźnie, Wrocławiu, Elberfeldzie, a które zostały w yw o­

łane w imię jedności Niemiec, dostarczają smutnych dowodów”.

Rząd udzielił królowi pełnomocnictwa na nowo podjęte dzieło,

w szczęte we Frankfurcie. Nonsensem jest i kłamstwem, że on, król,

wyrzekł się sprawy niemieckiej, że sprzeniewierzył się swoim dawnym

przekonaniom i przyrzeczeniom.

Prusy są powołane w tak ciężkich dla Niemiec czasach chronić

Niemcy przed wrogiem zewnętrznym i obowiązek swój spełnią. Dlatego

król wzywa naród swój do broni. Należy przywrócić porządek i prawo

we własnym kraju i w innych niemieckich państwach, należy ugrunto­

wać zjednoczenie całych Niemiec, bronić wolności przed panowaniem

terroru (Schreckensherrschaft) jednej partii, która chce podporządko­

w a ć swoim namiętnościom dobre obyczaje, honor i wierność, tej partii,

której udało się narzucić sieć otumanienia i obłędu na cześć narodu.

Niebezpieczeństwo jest wielkie, ale naród Fryderyka Wilhelma nie

poprze dzieła kłamstwa. Na jego zew stara pruska wolność i sława

pruskiej broni zadośćuczyni głosowi Króla swego. Lud stoi za nimi,

jako on, król za ludem, a błogosławieństw o boże spowoduje zwy­

cięstwo.

PR Z Y JA C IE L LUD U

Pierwszy numer P rzyja ciela ludu, pierwszy „oglupiciel ludu”, jak

gad zinow e pisma powszechnie na Mazurach nazywano, miał wyjaśniać

ludowi, czego ten z niemieckich gazet ani wyczytać, ani zrozumieć nie

jest w możności. Oto, jak tłumaczy Gryguć po polsku to, co redaktor

Dudeck w języku urzędowym wykoncypowal:

„Ten p rzy ja ciel lu d u je s t p rzeznaczony do o św ie c e n ia lu du, a abym to p r z e d się w z ią ł, pobudza m n ie w ażn a przyczyna. W iedzą w sz y sc y , że w S ak son ii, w S ile z ji i w in szych k rajach N iem ieck ich i P ru sk ich b u n ty i rozru ch y były, p rzez które w ie le lu d zi o so b liw ie prostych i w ie śn ia k ó w życie a lb o m ajętn ość stra cili... P rzyczyn a tego b yła taka: J est w ie le ludzi, którzy pod pozorem p ospo­ lite g o dobra tylk o sw ój w ła sn y p ożytek u p atryw ają. Ci d ru k o w a n y m i gazetam i

i m o w a m i lu d zi p rzeciw k ró lo w i i p raw u podburzali, a lu d zie im w ie r z y li, dla le g o że rozu m n iejszy i c n o tliw sz y n ie d b a li ich lep iej n au czyć m y ślą c , że sam i p ozn ają, że oni im n ie dobrze doradzą. P raw d a, że p o zn a li, a le jak już b yło po c z a sie . B o ci zw o d ziciele (D em ok ratam i zw ani) tak p ię k n ie rozu m ieją ludziom •do g ęb y gadać, że byś m yślał, że n a jlep szy m i są lu d zia m i. A le p o c h w ilc e p o­

k a zu ją pazury i zęb y i poznasz, że w ilk a m i b y li w o w czy m u biorze, a le często ^a późno.

D la tego ja pow iem , co się w e św ie c ie p ra w d ziw ie d zieje, a o so b liw ie co w P ru sach , i co w każdej sp ra w ie m y śle ć trzeba.

T en p rzyjaciel lu d u co sobota b ęd zie w y d a n y i k o sztu je na m ie sią c trojak. •go p rzy ja ciela v. B u n sen a w y r a z ił się F ryd eryk W ilh elm w liśc ie , że „korona

ta cu ch n ie ścierw em re w o lu c ji 1848 r. T ak iego d iad em u z k ału i g lin y u p ieczo­ n eg o żaden p raw orząd n y k ról ,,z b ożej ła s k i” przyjąć n ie m oże... (D ie K rone... m it ih rem L u dergeruch der R ev o lu tio n vom 1848... E inen so lch en R e if aus D r e c k und L etten gebacken, d a rf k ein le g itim e r K önig v o n G ottes G n ad en sich g e b e n la ssen . G egen D em o k ra ten h e lfe n nur Sold aten ).

(11)

W listo p a d z ie p rzeszłeg o roku jak już m y śla n o , że P ru sy b ez ra tu n k u m u ­ sia ły za g in ą ć, K ról w y b ra ł parę tęg ich m ężów , aby porządek d a w n y p rzy w ró ­ cili. B y li to m in istro w ie B randenburg i M a n teu ffel. Z lęk li się tych w sz y sc y b u n to w n ic y , a sejm p rzeszłeg o roku jed n o g łu p stw o po drugim porobił. M in i­ stro w ie, jak m o g li sta ra li się, a b y dobrocią ich do rozum u p rzyp row ad zili, ale w ię k sz a c z ę ść jak uporne d zieci, n a sw oją g ło w ę u p ierała się. K on iec k ażd y w ie : b y li do dom u p o sła n i, naród p ru sk i b y ł rozu m n iejszym n iż sw o je p o ­ sła n ce: w id z ie li w szy scy , że ta k d alej nie m ogło iść. M in istrow ie w ty m c za sie w y r o b ili K o n sty tu c ję c z y li n o w y rząd K ró lestw a i n o w e w yb ory b y ły o w ie le lep sze, jak n a p rzyk ład w c a łej W arm ii i n aszych k rajach rozum ni lu d zie b y li w y b ra n i, a le jed n ak w n o w y m se jm ie b yło siła zły ch b u rzy cieló w starego s e j­ m u , a c i n ie m ogli zabaczyć, że m in istr o w ie ich w y g n a li z B erlin a, a d la te g o u s iło w a li się m in istro m to sam o u czyn ić i z urzędu ich zepchnąć, a p o tem m y ­ śle li: zrob im y jak p ierw , c o b ęd ziem y ch cieli.

D la teg o m in istró w cod zień g orszyli, m ó w ili że ca ły ląd (kraj) im n ie d o w ie ­ rza, a n ie b ę d z ie p ok oju i sp oczyn k u , póki c i panują.

A b y śc ie w ie d z ie li co to znaczy, p ow iem w am starą b ajkę. P r z y sz li raz d o ow czarza w ilc y i w o ła li: „ow czarzu, to b ie i trzodzie tw o jej nic złeg o u czy n ić n ie ch cem y , b o w y śc ie n a s n ie u k rzy w d zili, a le p sy są n asze n ie p r z y ja c ie le od m a łe g o ży w o ta , a nie b ęd zie pokoju i sp oczyn k u m ięd zy nam i, p ók i n am p só w n ie w y d a sz . K ied y to u czyn isz, to m y -sa m i tw o je o w ce b ęd ziem y ob ran iać od w s z e g o z łe g o ”. O w czarz u czy n ił, co w ilk i żąd ały i w y d a ł im psy. A co się stało? Jak p sy b y ły precz, p o ża rły w ilk i ow czarza i trzodę.

W iecie co to znaczy? O w czarz to jest K ról, trzoda to sw ó j lud, p sy to są m i­ n is tr o w ie , a w ilk i ich n iep rzy ja ciele. Ci m ów ią p ra w ie ta k jak w ilc y w t e j b ajce: K ró lo w i m y n ie ch cem y n ic złeg o uczynić, a nasz lu d — bardzo m iłu je ­ m y n asz lu d , ch cem y jeg o dobra, ab y p od atk i u m n iejszyć, ub ogiem u p om óc i o p ra w o i sp r a w ie d liw o ść się starać, a le ci m in istro w ie n ie godni, m a ją V / n ie n a w iś c i sejm n aro d o w y i nie chcą p ożytk u lu d u prostego, ty lk o p a n ó w i b ogatych : ci k ró lo w i n ie dobrą radę dają, c i m uszą p recz z urzędu i in s i m a ją

ich za stą p ić, k tórym ląd d ow ierza.

P o n ie w a ż i d ru giego sejm u duża część się b yła dała n am ów ić p rzeciw k ró ­ lo w i być, a lb o jak on i m ó w ili n ie p rzeciw k ró lo w i ty lk o p rzeciw m in istrom , m y ś le li teraz: m in istry pójdą. A le sta ło się inaczej: K ról ich drugi raz do dom u

p osłał. T ego się n ie b y li sp o d ziew a li, a p oszli jak w łeb uderzeni.

A le te d y ich ja d o w ito ść tak a b yła, aż się trzym ać nie m ogli, w szęd zie się u siłu ją lu d zi podburzać, a w ie le b y li tak głu p i im p osłu ch ać, a p ła cili to śm ie r ­ cią . N iech k r e w tych n ie sz c z ę śliw y c h p rzyjd zie na g ło w ę tych b u rzycielów : m i­ n is tr o w ie b ęd ą u sp r a w ie d liw ie n i u B oga, ale on i n ie będą.

Jak tę g i k u czer k o n ie g w a łte m przytrzym a, k ied y się zb iegły, tak n a sz m in isteriu m b u rzy ciele w porządku trzym a. K ied y on n ie trzym a le jc z y k i m ocn ą ręką i w oz p rzep ad n ie i k tórzy w nim siedzą. A le nasze D em ok raty n ie ch cą być w porządku trzym ani: d la teg o cała złość.

D la teg o k ie d y b ęd ziecie słu ch ać, alb o czy ta ć g d ziek o lw iek , że m in istro w ie n ie robią d la p o sp o liteg o dobra, m ożecie w ied zieć , że to ty lk o z nierozum u jest m ó w io n e, a lb o ze złości.

U n aju n iep rzy ja ciele K róla i m in istró w n ie w sk órają jeszcze nic, bo ży je jeszcze m ięd zy nam i p o czciw o ść i w iara, a le jest ich k ilk u , którzy jak p sy ich c h c ie lib y k ą sa ć i rozszarpać, alb o p rzyn ajm n iej szczek ają i w arczą. J est i ta k i p sia c z e k w O lsztynku: n azyw a się N eu e D orfzeitu n g. K ąsać dotąd jeszcze n ie m ógł, bo b ył za m ały, ale już szczek ać m oże jak sta r y i ząbki m u rosną.

Ministrowie teraźniejsze i ich nieprzyjaciele

(12)

Ja n ie m am czasu w szy stk o fa łsz y w e popraw ić, co ta m pisano, bo jest s ło ­ w o p ra w d ziw e, że jeden w ię c e j m oże łgać n iżeli sto m ogą pop raw ić. A le jest b ezb ożn ie w ta k dużym n ieb ezp ieczeń stw ie ojczyzny, k ied y m y w sz y sc y m ie ­ liśm y w iern ie do króla n aszego stoić, lu d zie n iep ra w d ziw y m i p om ow am i p rze­ c iw m in istro m n abechtać. Ja nie w iem co to za su m ien ie jest! D ow ód, że- w s z y stk o to, c o w jego Nro 11 stoi fa łsz y w e jest, czy ta jcie k ró lew sk ie sło w o „Do m ego lu d u ”, co w K reisb latach stoi, a ja utrzym u ję, że ten lże jak szelm a, k to m ów i, że to nie praw da, co król sam św ia d czy .

Wi ad o mo ś c i z Prus

R ozruch w p ruskich krajach n ad reń sk ich już je s t skoń czon y. T eraz lu d zie n a d reń sk ie p rzyzn ają, że ty lk o n ik czem n e szelm y i ła jd a k i to zrobili, a n ie p o c z c iw y lu d . W E lb erfeld zie w ię z ie n i z cu ch th au zu b y li u w o ln ien i i d ostali broń. Jak żołn ierze k ró lew scy p rzyb liżali się, oni od eb rali m ieszczan in om sześć ty s ią c e ta la ró w i u ciek li, i część rozeszła się na rabunek. A le k ilk u ich już są p o jm a n i od żo łn ierzó w i w ło śc ia n in ó w i m ięd zy ty m i w od zący, k tóry jeszcze 5000 ta la r ó w p rzy sobie m iał. Cóż teraz n asza D o rfzeitu n g b ęd zie m ów ić, która n a m ca łe stru m ien ie k rw i ry ń sk iej ob iecyw ała?

M in istro w ie u sta w ą ozn ajm ili (10 M aja), że fo lw a rk i szla ch eck ie od w łó k i m a ją te n sam p od atek p łacić jak gospodarskie, i że b ogaci m ają w ię c e j k la s se n ste ir u i że d u ch ow n i i w sz y sc y w k ró lew sk iej słu żb ie m ają p łacić, a co z teg o w ię c e j przychodzi, ty le tym którzy m n iej m ają i w c a le ubogim lu d zia m u p u szczo n e 1S).

O stródzki b a ta lio n la n d w ery m aszeru je do B yd goszczy. C zęsto w ia d o m o ści od n ieg o będą donosić. I cala lan d w era ryń sk a jest p ow ołan a.

W K ró lew cu też 30 k ilk u panów , k tórzy bodaj w ię c e j m ie li czasu niż rozu ­ m u, z e sz li się i jak do śm iech u na m in istró w sark ali. To oni n a z y w a li sejm m ie jsk i.

Wi a d o mo ś c i z o b c y c h k r a j ó w

W N iem czech p o łu d n iow ych , w B ad en i B a w a rii ry ń sk iej, taka jest s w a ­ w o la , że n ik t nie w ie, k to pan, k to słu ga. B od ajci i tam n a sz k ról m u si p orzą­ d ek zrobić. Oprócz tego ci b u n to w n icy nam P ru sak om w o jn ę w y p o w ie d z ie li. C esarzow ie M osk iew sk i i A u striack i w W arszaw ie się zeszli, aby się u m ó w ić w e d łu g rozru ch ów w ęg iersk ich . Co m ów iono, że M oskale w z ię li w sk órę od W ęgrów , to łgano. A ż dotąd p rzyn ajm n iej M oskale i W ęgry się w c a le n ie w i­ d zieli.

T ak że też h an ieb n e jest łgano, że n a si żołnierze w D reźn ie srogo i źle się z lu d em obchodzą, jak nasza D orfzeitu n g m ów i. N asi żołn ierze b y li w a le c z n y ­ m i w b itw ie , a le lito śc iw y m i n ap rzeciw sp ok ojn ych o b y w a teló w . A to n ie p ię k ­ n ie, k ie d y k to o sw oim w ła sn y m lu d zie źle m ów i, a zw ła szcza g d y to n ie p raw d a.

P e w n y p raw ie w tym czasie w D reźn ie b y w a ją cy p o w ied zia ł, jak n a si ż o ł­ n ierze u b ogiem u czło w ie k u , kóry już przez parę dni nic n ie zarob ił i d la teg o z zoną i dziećm i głód m ial, lito śc iw ie od sw eg o ch leb a od d ali i parę tro ja k ó w do tego: i że n iek tórzy fizy lierzy n iew ia sto m , które ze strach u p ła k a ły z a w o ­ ła li: n ie b ójcie się: toć m y też je ste śm y lu d zie, a nie d zik ie z w ie r z ę ta ”. A le z b u n to w n ik a m i, którzy na nich strzela li, n ie będą żartow ać, sam o się rozu m ie.

18) W ed łu g te k stu n iem ieck ieg o — „bogatym m ia ły b yć p o d w y ższo n e p o ­ d atk i, u rzęd n icy i d u ch o w ień stw o m ieli rów n ież p łacić p odatki. N a d w y żk a , która by stąd w y n ik ła , m iała być potrącona od sum y, jaką w y n o siły p o d a tk i u b o g ich ”.

(13)

S a sy d ziękują w reszcie P anu Bogu, że n asi w a le c z n i żołn ierze im do p o m o cy w c z a sie przyszli. B u n to w n icy z ja d o w ito ści K ró lew sk i zam ek prochem c h c ie li rozsadzić, a k ilk a b u d yn k ów za p a lili, teatr i in sze dom y k ró lew sk ie ze w s z y s t­ kim co w nich było, a to nie m ała szkoda i c h c ie li jeszcze w ię c e j zapalić, a le już n ie m ieli czasu. I z tak im i lu d źm i m ielib y cerem on ie robić? U ciek li te r a z w s z y sc y z S ak son ii i p oszli d o B ad en i do B a w a r ii”.

Na zakończenie szpalty notatka w języku urzędowym nawołuje

wszystkich, którym zależy na tym, żeby lud nie błądził, a prawdziwe

wiadomości otrzymywał, aby zainteresowali się rozszerzeniem niniej­

szej gazety i w sprawie zamówienia egzemplarzy zwrócili się do dru­

karni pana Haricha w O lsztyn ku 18a) i w Olsztynie albo też do

redaktora.

Nr 2 P R Z Y JA C IE L A LUD U

Redaktor w słowie wstępnym — bez tytułu — stara się w ytłum a­

czyć czytelnikom, jaki dotąd „z konstytucji za pożytek mieli”. Jako

pierwszy punkt porusza wolność słowa.

„To jest p ięk n e p raw o — tw ierd zi — ale w ła śc iw ie to ty lk o uczonym słu ży : b o roln ik i rzem ieśln ik nie będą p isać, ani co dać d rukow ać. A le m ów ią r o l­ n icy: p ro sty lu d teraz d ostan ie do czytan ia ta n ie pism a, n a w et D orfzeitu n gi, a to za trojak. C zy to n ie p iękne? — E odaj ci p ięk n ie, a le jeszcze p ięk n iej by b yło, gd y b y za trojak b yło rozum u w nich i praw d y. A le cóż, k ied y ty lk o łg a r stw o i bredy?”...

P ierw ty lk o to b yło w o ln o dru k ow ać co nie było przeciw praw om i d o ­ brym obyczajom : a le teraz b y le k tóry p ism am i m oże lud przeciw K rólow i, zw ierzch n o ści i sw em u b liźn iem u podszczuw ać. K ied y jeno tak sposobnie ro zu ­ m ie zrobić, aby go do sądu n ie m ożna podać. D la teg o w ejcie, to p raw o ma i sw o je dobro i sw o je n ie dobre”.

Dalej zastanawia się autor nad ustawami, które „nasi posłance w y ­

robili:

1) U sta w ę dla b y rg erw ery to jest u sta w ę uzbrojenia w szy stk ich m ie sz c z a - n ów i w ieśn ia k ó w , 2) u sta w ę, że żaden dom od policji nie m oże być p rzeszu k i­

w a n y bez rozkazu sąd ow ego, 3) zn iesien ie p raw a polow an ia na cudzych g r u n ­ tach i jeszcze parę m n iejszy ch u staw . A tych u staw , m nie się w idzi, n iem a co c h w a lić ”.

„Bo ta b yrgerw era, jak w sz y sc y teraz m ów ią, jest ca łe g łu p stw o: a w n a ­ szych m iastach już n ik t się n ie ch ce fuzją trapić, a to po w sia ch jeszcze m n ie j”.

Odnośnie drugiej ustawy, na mocy której żandarmom i policji ode­

brano prawo dokonywania rewizji po domach prywatnych na własną

rękę „Przyjaciel” zapytuje: „a wiecie, kto na tym zyskuje? — Złodzieje

i zbójcy — oni będą bezpieczni”.

„D latego teraz ty le byw a k radzieży, d latego już z k ilk u m iejsco w o ści w y ­ sła n o do m in isteriu m prośbę o z n iesien ie tej u s ta w y ”.

Najcharakterystyczniejsze jest rozumowanie odnośnie zniesienia

prawa polowania na cudzych gruntach.

.

„P ierw ło w y na ca ły m ląd zie (kraju) b y ły zaaren d ow an e, a król z teg o m ia ł ze sto ty sięcy talarów , a le te p ien iąd ze nie b y ły zap łacon e od roln ik ów ty lk o od arendarzów ło w ó w . R ozu m n iejsi m ięd zy p o sła ń ca m i p ierw szeg o sejm u m ó

-18a) D ruck der C. H. H a rich ’sch en B u ch d ru ck erei in H oh en stein — z a m iesz­ czon e na końcu o sta tn ie j szp a lty tak nr 1, jak nr 2 „P rzy ja ciela L u d u ”.

(14)

w ili: toć w id zicie, że w ielm o żn y K ról w ta k b u rzliw y m c za sie n ie m oże u p u śc ić (stracić) jed n ego grosza, a jakże b y się m ó g ł teraz ob ejść bez tych 100 000 talarów ? D oradzam y, n iech aj roln icy to p ra w o odkupią: n ie będą się w zb ra n ia ć, boć m ało co tr a fi na w łókę, a k ról tak d o sta n ie 2 m ilio n y talarów , k tó ry ch m u teraz bardzo b rak ”. W iedzą w szy scy , że w p rzeszły m roku K ról p o­

ż y c z y ć m u sia ł 15 m ilion ów , gd yb y b ył dostał za p ra w o p o lo w a n ia 2 m ilion y, trzeb a b y b yło ty lk o 13 m ilion ów . A teraz m am y 2 m ilio n y d łu gu w ięcej, m u ­

sim y za p ła cić ten k a p ita ł i odsetki.

T o w e y c ie aż dotąd: u sta w y , które n a si p osłań ce w y r o b ili n ie są n a jp rzed ­ n ie js z y m i”.

„Przyjaciel” biada nad długami, które na wojny napoleońskie

zaciągnięto:

„w p rzeszły m roku b yło jeszcze d łu gu 1 1 2 m ilion ów , rat n ie zapłacono, a p r z e sz ły rok siła k osztow ał. O w e 15 m ilio n ó w n ie zo sta ły zap łacon e, i w s z y s t­ k o co b y ło w sk arb ie k ró lew sk im w yd an o. R ok 1849 n ie b ędzie lep szy , rozruchy w P ru sa ch , w N iem czech i na W ęgrach dużo kosztują.

„A k ie d y by to jeszcze d łużej m iało trw a ć i n asz K ról W rzeszczom n ie za - t u lił ta k zaraz g ęb y — jeszcze w ię c e j b ędzie kosztow ało... a le o to troszczą się m in istr o w ie nie db ając o w rzeszczen ie w sz y stk ic h szelm ów , n iesp o k o jn ik ó w i g łu p a k ó w . P ien ięd zy brak, h an d el i rzem iosła n ie idą w sz y stk ie . N ie m ożem y d la te g o m ów ić, że dotąd z ty ch n ow ych rząd ów co się sta ło lep iej... Ja w a m p o w iem : tu jest przyczyna złego sta n u rzeczy: że w w ie lu k rajach n iegod n i p o sła ń c e b y li w yb ran i...”.

„W edług o sta tn ich w ia d o m o ści P rusy, S ak son ia i H an n ow er z a w a r ły przy­ m ierze d la przełam an ia n iesp o k o jn ik ó w w sw y ch krajach , k ról p ru sk i o trzy­ m a ł p ełn o m o cn ictw o i kom en d ę nad w o jsk iem sa sk im i h a n n o w ersk im ....”.

Dalej wyjaśnia „Przyjaciel”, na czym polega nowa Konstytucja:

34 p a ń stw a n iem ieck ie łączą się w jedno „z p ru sk im k rólem jak o n a c z e ln i­ k ie m ”. „ N o w a ,u sta w a jest w ie le lep sza ”...

I tu następują pochwały nowego ustroju...

Ńa zakończenie szpalty w języku niemieckim do czytelników skie­

rowano zapylanie, czy tekst polski drukować frakturą czy antykwą.

Zamówienia na prenumeratę należy kierować nie tylko do redaktora

i drukarni C. H. Haricha w Olsztynku i Olsztynie, ale do pana Heinicke,

cukiernika w Ostródzie, oraz introligatora Lófflera w Nidborku.

Z A K O Ń C Z E N I E

Tymczasem 2 czerwca opuścił Ostródę pierwszy batalion (ostródz-

ki) 4 pułku piechoty (Landwery) skierowany w Poznańskie. Pod datą

5 czerwca na postoju w Oslrowitem dowódca batalionu major Gärtner

przesiał odezwę pożegnalną do Kreis-Blatt’ów 19) , w której w gorących

słowach polecił społeczeństwu miejscowemu opiekę nad ubogimi rodzi­

nami rezerwistów, które pozostały w bardzo ciężkich warunkach m a­

terialnych.

Dnia 14 czerwca na lamach Kreis-Blatt’u oznajmił radca ziemski

Peguilhen, że rodziny żołnierzy powołanych i wysianych na front otrzy­

mają drzewo na opal po

części ceny normalnej, wolno im również

paść krowy czy kozy w lasach państwowych... bezpłatnie. W tydzień

później ogłoszona została odezwa landrata z której wynika, że sejm

10) K r e is -B la tt z 23 czerw ca, s. 111.

(15)

(„Kreistag”) dn. 26. V. uchwalił, ażeby nałożyć specjalny podatek do­

datkowy na tych właścicieli gruntów, którzy płacą rocznie podatku

„ g ło w n e g o ” („kłassensteyer”) więcej niż osiem talarów rocznie. Jed­

nakże rejencja królewska owemu „ojcowską miłość pokazującemu ura­

dzeniu podług teraźniejszego prawodawstwa potwierdzenie swe wzbro­

n iła”. To też Peguilhen ’’widział się zniewolony” do ogłoszenia zezw o­

lenia na zbieranie dobrowolnych ofiar. Proponuje on, aby posiadacze

roli wpłacali od włóki pierwszej klasy dwa trojaki, a od drugiej klasy

jeden trojak (tj. tyle, ile wynosiła miesięczna prenumerata „Przyjaciela

Ludu” — przyp. E. S.-B.).

„Toż sam o będą i in n e podarunki, jako te ż i zboże, z p od zięk iem p rzy jm o ­ w a n e ” — zaznacza „radca ziem ia ń sk i”. — „W zyw am u przejm ie M agistraty, F a n y , A m tm an y, dozorcę p o licji w ie jsk ie j i so łty sy : podjąć się do zb ieran ia w sz e lk ic h skład k ów , i tak ow e, to jest p ien ięd zn e sk ła d k i do tu tejszej k o m u n a l­ n e j k a sy , in n e zaś ofiary, do P. X ięd zy p a ra fia ln y ch o d sta w ić dać, do m n ie, ale aż do 15-go sierp n ia r. b. o w y p a d k u ich u siło w a ń ob zn ajm ien ie zrobić, k tóre w te d j przez tu te jsz y K r e is-B la tt o b w ieszczon e z o sta n ie”.

Wezwał też księży, aby przyjmowali odstawiane dary w naturaliach

i rozdawali je podług jego polecenia, zaznaczył, że życzy sobie, aby tak

p. księża jak i „Pany Nauczyciele” szkól przy zbieraniu ofiar najusil­

niej się starali. Do społeczeństwa zwrócił się v. Peguilhen „z zaufa­

niem i prośbą, ażeby przynajmniej z repartycji wyznaczone składki

wpłacało, bowiem przez to pomoże wesprzeć nędzę i trwogę wśród w ie ­

lu rodzin, których żywiciele powołani zostali pod broń”.

Ogłoszono również „Repatrycję” wykazującą ilość włók I i II klasy

w miejscowościach powiatu nidzickiego (łącznie z obecnym powiatem

działdowskim) oraz wykaz osób, których podatek „glowny” wynosi

S i więcej talarów rocznie.

Widocznie wielu powołanych pod broń starało się o urlopy kilku­

tygodniowe, podając różne powody nieuzasadnione (często nie odpo­

wiadające prawdzie), skoro major dowodzący 4 pułkiem piechotv

v. Olberg zwrócił się 4 sierpnia (z Bydgoszczy) do starostwa w N i­

dzicy z oznajmieniem, że wszystkie podania proszących o urlop muszą

być poświadczone przez urząd starościński i tylko w ważnych w ypad­

kach (śmierci lub ciężkiej choroby najbliższych członków rodziny)

mogą być uwzględnione. Wobec tego, że procedura ta jest przewlekła —

zezwolenie bywa spóźnione i staje się nieaktualne — stąd odmowne

odpowiedzi. (Kr.-BI. s. 143).

Ponieważ straty w żołnierzach walczących były znaczne, a przy tym

epidemia cholery pociągała ofiary, królewskie nadprezydium oraz kró­

lewskie generalne dowództwo wojsk uważały za konieczne ogłosić po­

nowny pobór landwery i rezerwy, który wyznaczony został na dzień

9 października. Spis wezwanych do stawienia się przed komisją obej­

muje setki nazwisk mężczyzn z miasteczek i wiosek powiatu nidzickie­

go. Kobiety i dziewczęta w Nidzickiem, podobnie jak wszędzie na M a­

zurach, zajęte były przygotowywaniem szarpi, bandaży, ciepłych poń­

czoch dla swych walczących i rannych ziomków. Sytuacja rodzin land-

werzystów i rezerwistów, poległych, rannych i walczących, stawała się

coraz cięższa, a jak widać z zamieszczonych sprawozdań o napływaniu*

składek — zasobna część społeczeństwa miejscowego nie wykazywała

zapału i hojności w dostarczaniu darów oraz opłacaniu sk ład ek 20).

20) Ibidem , s. 191, 197.

(16)

Junkrzy i obszarnicy-nowonabywcy

majątków,

którzy w tzw.

„wściekłym” roku 1848, po wybuchu rewolucji „głowy potracili” w i­

dząc zbuntowanych robotników rolnych, domagających się ziemi, spra­

wiedliwości i ludzkich praw — po uśmierzeniu rozruchów podnieśli na

nowo butnie głowy. Rozwiały się wszelkie nadzieje upośledzonego ludu

mazurskiego: parcelacja włości królewskich i nadanie ziemi ludowi jak

również żądania Klubu Konstytucyjnego nie ziściły się.

Z oburzeniem patrzyli na nędzę chłopów tych do niedawna współto­

warzysze pracy Gustawa Gizewiusza, którzy wraz z nim podpisali

odezwę do konsystorza w obronie uciśnionych polskich p arafian21)'.

Superintendent Brachvogel z Ostródy doniósł swym władzom, że do­

bra rycerskie są rozsadnikami proletariatu: tam uznaje się tylko silę

loboczą, a nie człowieczeństwo. Pastor Triebensee z D ąb rów n a22)

orzekł, że w majątkach szlacheckich istnieje specjalny kunszt zagra­

biania przez panów gospodarstw chłopskich jako dług powstały na

skutek udzielania pożyczek.

Takie stosunki istniały na całej ziemi mazurskiej, tym samym

i w nidzickim powiecie, chociaż J. Gregorovius w monografii swej po­

minął milczeniem.

Król pruski odniósł zwycięstwo, żołnierze jego „pokonali demokra­

tów”. W państwie pruskim nastąpił okres długotrwałej reakcji.

WOJCIECH w r z e s i ń s k i

MATERIAŁY DO KWESTII POLSKIEJ NA WARMII I MAZURACH

PO PLEBISCYCIE (1 9 2 0 — 1921)

Powstanie państwa polskiego w 1918 roku oraz postanowienia

Traktatu Wersalskiego wobec Prus Wschodnich — przyznanie Dział-

dowszczyzny Polsce i plebiscyt — zaciążyły w sposób zasadniczy na

sytuacji polskiej ludności na Warmii i Mazurach. W innych warunkach

i z innym programem politycznym i społecznym działały i rozwijały się

polskie organizacje, inaczej też kształtowała się polityka władz nie­

mieckich wobec ruchu polskiego. Odmiennie rozwijał się też proces w y ­

twarzania świadomości narodowej u rodzimej ludności. Wszystkie te

pioblemy, jak i cały szereg innych z okresu międzywojennego są do

dnia dzisiejszego nieopracowane. Wyjątek stanowi jedynie artykuł T a­

deusza Grygiera omawiaiacy w sposób szkicowy rozwój politycznych

form ruchu polskiego na Warmii i Mazurach w latach 1 9 2 0 — 1923 1 ).

Zasadnicza wiedza o ludności polskiej na terenach b. Prus Wschodnich

w okresie międzywojennym kształtowała się pod wpływem wspomnień

i publikacji opartych na wrażeniach płynących z własnej a u top sji2).

21) E. S u k erto w a -B ied ra w in a , G izew iu sz w św ie tle arch iw u m p a ra fia ln eg o w O stródzie. In sty tu t M azurski w O lsztyn ie. K om u n ik aty D ziału In form acji N au k ow ej, 1947 s. 11.

ss) Joh. M ü ller, O sterode in O stp reu ssen . O stróda 1905 s. 152.

!) T ad eu sz G rygier, Z zagad n ień ruchu p o lsk ieg o na W arm ii i M azurach w latach 1920 — 1923, P rzegląd H istoryczn y t. X LV , zeszy t 4, s. 764 — 780.

2) N ajbardziej p ełn y obraz życia lu d n ości etn iczn ie p o lsk iej na teren ie b. P rus W schodnich dają nam w sp o m n ien ia Jana B oen igk a, k tóre w w ie lu w y ­ padkach trac^ ch arak ter osob istych w sp om n ień , a n ab ierają cech op racow an ia źródłow ego. Jan B oenigk, M in ęły w ie k i a m y śm y o sta li, L u d ow a S p ó łd zieln ia W yd aw n icza, W arszaw a 1958. Por. ta k że Jędrzej G iertych , Za p ó łn o cn y m k o r­ d onem (P rusy W schodnie), W arszaw a b. r., M elchior W ańkow icz, N a tropach S m ętk a, C zy teln ik

Cytaty

Powiązane dokumenty

Among the results that will be reported in the third paper are the effects of viscosity on liquid sloshing phenomenon and the dependence of viscous dissipation on the Reynolds

Badania jakościowe rop naftowych wykonuje się w całym łańcuchu dystrybucji; od wydobycia, aż do przerobu w rafinerii. Specyficzną odmianą badań jako- ściowych ropy jest

Other than for strictly personal use, it is not permitted to download, forward or distribute the text or part of it, without the consent of the author(s) and/or copyright

Here we present a major algorithm update, POMINO v1.1, by constructing a monthly climato- logical dataset of aerosol extinction profiles, based on level 2 CALIOP/CALIPSO data

Ze względu na ograniczony nakład zeszyt specjalny będzie do nabycia wyłącznie w Redakcji, Warszawa, ul.. Senatorska

C elem niniejszej pracy było określenie jakościow ych i ilościowych cech m inera­ łów pierw otnych stanow iących substrat glebowy gleb niecałkow itych w ytw orzonych

Badania archeologiczne o charakterze nadzoru nad pracami ziemnymi przy budowie sieci cie- płowniczej w obszarze dawnych zewnętrznych fortyfikacji ziemnych Zamościa, kierowane

Educational role of art history as a school subject area in programmes of formal education in Slovenia: the.. aspect of vzgoja, according to general