• Nie Znaleziono Wyników

Z najnowszych badań nad rolą środowiska geograficznego w dziejach północno-wschodnich ziem Polski w średniowieczu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z najnowszych badań nad rolą środowiska geograficznego w dziejach północno-wschodnich ziem Polski w średniowieczu"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Powierski, Jan

Z najnowszych badań nad rolą

środowiska geograficznego w

dziejach północno-wschodnich ziem

Polski w średniowieczu

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 93-120

(2)

D

Y

S

K

U

S

J

E

I

P

O

L

E

M

I

K

I

Jan Powierski

Z NAJNOWSZYCH BADAŃ NAD ROLĄ ŚRODOWISKA

GEOGRAFICZNEGO W DZIEJACH PÓŁNOCNO-WSCHODNICH

ZIEM POLSKI W ŚREDNIOWIECZU 1

U W A G I W STĘ PN E

Zależności między człowiekiem a środow iskiem geograficznym od daw na interesow ały badaczy. Rolę środow iska oceniano różnie: od uznania go za de­

cydujący czynnik rozw oju społecznego (determ inizm geograficzny), przez

w zajem ne oddziaływ anie ze zjaw iskam i społecznymi (przy w skazaniu na m o­ żliwość w olnego w yboru przez ludzi kierunków rozw oju w w ypadku possybi- lizm u geograficznego) do uznania środowiska za b iern y przedm iot działalności ludzkiej (nihilizm geograficzny). M aterializm historyczny uznaje je za niezbę­ dny czynnik rozw oju społecznego, w pływ ający na tem po i kierunek rozwoju, uzależniając jednak jakość w pływ u od etapu rozw oju społecznego w ogóle i k onkretnej społeczności. Przy generalnie m niejszej zależności społeczeństw form acji bardziej rozw iniętych niż form acji bardziej prym ityw nych, jeszcze i obecnie ludzie n ie są w stanie uw olnić się od uw arunkow ania geograficz­ nego 2. Nie zawsze można przew idzieć sk u tk i oddziaływ ania n a środowisko, co prow adzi nieraz do zaburzeń środowiska, niekorzystnych ze społecznego pu n ­ k tu w idzenia s. Z aburzenia te są skutkiem niepełnego zrozum ienia p raw przy ­ rody lub ich lekceważenia. Problem ochrony środowiska staje się obecnie przedm iotem troski całej ludzkości. N iezbędne jest w ięc poszerzenie badań nad środowiskiem geograficznym . W ykorzystanie historycznych doświadczeń spo­ łecznych może dopomóc w poznaniu praw idłow ości w zakresie oddziaływ ania społecznego na środowisko i środowiska na gospodarkę, stanow iąc pomoc przy planow aniu współczesnego rozw oju gospodarczego *.

1. U w agi w z w ią zk u z p ra c ą J a n a T y szk iew icza S ro d o tu isk o n a tu r a ln e i a n tr o p o r e g io n y

d o rzecza N a r w i p rze d 1000 la t, W ro c ła w -W a rsz a w a -K ra k ó w -G d a ń sk 1975, ss. 190 (w ty m 3 m a ­

py n a ss. 188—190).

2. P o r. M. F lesza r, M a rk s i E n g els o r o li ś ro d o w isk a g e o g ra ficzn eg o , P rz e g lą d G eo g ra­ ficzny, t. 25, 1953; J . L itw in , S z k ic e k r y t y c z n e o d e te r m in iz m ie g e o g r a fic z n y m i g e o p o lity c e , W arszaw a 1956; J . G. SauS kin, G e o p ra /íč e s k a ja sreda če lo v e č e sk o g o o b šč e stw a , G e o g ra fija i cho- z ja js tv o , sb. 12, 1963; J . B arb a g , C zło w ie k a śro d o w isk o g eo g ra ficzn e, w : G eo g ra fia p o w sze ch n a , t. 2, W a rszaw a 1963; S. V. K ale sn ik , P ro b le m a g e o g r a fič e s k o j sre d i, V e s tn ík L e n in g ra d s k o g o U n iv e rs ite ta , vyp. 12, 1968.

3. P o r. sz e re g p rz y k ła d ó w w tłu m a c z o n e j n a jęz. p o ls k i k siąż ce R. C a ld e ra , S p a d k o ­ b ie rcy . O p o w ieść o c z ło w ie k u i s tw o r z o n y m p r ze z n ieg o Św iecie, t. 1—2, W a rsza w a 1972.

4. P o r. n p . o zn a czen iu b a d a ń n a d d a w n y m i sy ste m a m i n a w a d n ia n ia . V. V. A n d ria n o v ,

D re v n ie OTOSiteVnye s is te m y P riaraV ja, M oskva 1969, ss. 5 n. 1 323 n.

(3)

Na a k tu aln y praktyczny aspekt badań oraz potrzebę szybkiego ich p row a­ dzenia (ze w zględu na postępującą likw idację „w ysp” w zględnie m ało p rze­ kształconego środowiska naturalnego w skutek przyśpieszonej industrializacji) zw raca uw agę J a n Tyszkiewicz, au to r pracy, któ ra skłoniła m nie do poniż­ szych uw ag (ss. 7 n. — w szystkie dalsze odniesienia do stron w tekście będą odnosić się do tejże pracy). Tyszkiewicz, zajm ując się w innych pracach histo­

rycznym i przem ianam i kulturow ym i i etnicznym i w szerokiej strefie daw ­

nego pogranicza słow iańsko-bałtyjskiego w dorzeczu N arw i i na terenach przyległych 5, w om aw ianej publikacji zajął się n atu raln y m uw arunkow aniem tego pogranicza w ychodząc przy ty m daleko poza badany region dorzecza N arw i, gdyż w iększa część p racy poświęcona jest problem om m etodologii b a ­ dań nad środow iskiem geograficznym i jego znaczeniem dla społeczności ludz­ kich. W ybór terenu, na którym kon cen tru ją się badania egzem plifikacyjne, uw arunkow any jest nie tylko historycznym i zainteresow aniam i autora, lecz także jego słusznym spostrzeżeniem, że dorzecze N arw i należy do w spom nia­ nych już „w ysp” w zględnie małego przekształcenia środowiska przez dotych­ czasową działalność społeczną. Dla historyka W arm ii i M azur jego praca jest interesująca ta k ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo (a częściowo zacho­ dzenie) badanego terenu, jak i ze w zględu n a uw agi o charakterze ogólniej­ szym.

Poza om ówieniem lite ra tu ry , we w prow adzeniu do ogólnych rozw ażań n ad środow iskiem n atu raln y m (ss. 15—17) i w związku z prezentacją rozw oju badań nad rolą środowiska w kształtow aniu granic n a tu raln y ch (ss. 81 nn.) Tyszkiewicz w ielokrotnie pow raca do omówień prac, przedstaw iając dorobek różnych dyscyplin przyrodniczych i kierunków badawczych. Nie m a potrzeby pow tarzania w ty m m iejscu przytoczonych przez niego daw niejszych i now ­ szych teorii i koncepcji, w arto ty lk o zaznaczyć, że w ykorzystana lite ra tu ra im ponuje nie tyle rozm iaram i, co przynależnością do różnych n a u k społecz­ n ych i przyrodniczych. Tyszkiewicz wychodzi bow iem ze słusznego założenia, że m etodologia badań nad daw nym środow iskiem geograficznym nie może ograniczać się do metod, tradycyjnie już stosow anych w geografii historycz­ nej, lecz m usi objąć m etody i koncepcje, w ypracow ane przez n au k i przyrod­ nicze (geograficzne i biologiczne). W prow adzenie tych m etod i koncepcji przez Tyszkiewicza poszerza znacznie a p aratu rę pojęciową, pogląd na środowisko geograficzne i m echanizm y jego istnienia (funkcjonow ania, rozwoju, odradza­ nia się, ze szczególnym uw zględnieniem w spółdziałania tw orzących to środo­ wisko czynników) oraz w arsztat badaw czy. W ty m kontekście pew ne pom i­ nięcia lite ra tu ry przedm iotu nie mogą zmienić ogólnej oceny pracy. Pew ien niepokój budzi nieuw zględnienie tych badaczy, którzy w praw dzie nie pośw ię­ cili środowisku geograficznem u specjalnych prac, ale doceniali jego znaczenie i dzięki w ielu istotnym spostrzeżeniom w y w arli duży bezpośredni lub pośredni w pływ na dalsze badania. W pierw szym rzędzie dotyczy to klasyków m ark si­ zmu, których oddziaływ anie na późniejszy postęp badań jest n ie mniejsze od w pływ u D arw ina, i to m imo pew nych różnic w poglądach sam ych później­

5. P o r. zw łaszcza J . T y szk iew icz, M a zo w sze p ó łn o c n o -w sc h o d n ie w e w c z e s n y m śre d n io ­

w ie c z u . H isto ria p o g ra n icza n a d g ó rn ą N a rw ią do p o ło w y X J II w ., W a rsz a w a 1974 i p o d a n ą

(4)

Z badań nad rolq środow iska geograficznego 95 szych badaczy m arksistow skich ·. Bez m aterialistyczno-dialektycznej analizy rozw oju spoiecznegoi tru d n o bow iem byłoby bliżej w yjaśniać zależności m ię­ dzy społeczeństwem a środow iskiem geograficznym . K onsekw encją uw zglę­ dnienia tego dorobku byłoby w ycieniow anie niew ątpliw ych zresztą zasług Lu- ciena F eb v re’a (s. 15). Dla pełności ujęcia historiograficznego w arto byłoby także uw zględnić polskie kom pendia z gegrafii historycznej, zaw arte w róż­ nych encyklopediach n au k pomocniczych historii, w tym specjalnie jej po­ święcone ujęcie Stanisław a A rnolda, a także cenne uw agi G erarda L a b u d y 7 i w ielu archeologów, zwłaszcza A leksandra D ym aczew skiego8. P rzy pełnym w ykorzystaniu literatu ry , dotyczącej bezpośrednio dorzecza N arwi, au to r nie sięgnął do w szystkich p rac n a tem at uw zględnionych przez Tyszkiew icza M a­ zur. W ięcej uw agi należało poświęcić na przykład pracy F ried rich a M agera 0 gospodarczym znaczeniu lasów, uw zględnionej tylko w przypisie (s. 115, przyp. 312). B rak tu także specjalnych prac o glebach i klim acie W arm ii 1 M azur. O dnotow ania w ym agałaby rów nież książka Stanisław a Srokowskiego o Prusach W schodnich8 — wobec uw zględnienia jego starszej p racy z 1918 roku. D yskusyjne jest pominięcie lite ra tu ry kartograficzno-historycznej. Dużą pomocą w badaniach nad odtw arzaniem środow iska geograficznego i jego znajomości przez ludzi jest językoznawcza lite ra tu ra o term inologii geogra­ ficznej. Nie m ając p reten sji do Tyszkiewicza, że nie w ykorzystał w yników badań językoznawców, w arto w tym miejscu chociaż zwrócić na nie uwagę, zwłaszcza iż au to r próbow ał w yryw kow o zająć się term inam i na oznaczenie dąbrow y (ss. 149 n.).

W sum ie w ydaje się, że opuszczenia w literatu rze przedm iotu odnoszą się przede w szystkim do tego kom pleksu zagadnień, k tó ry dotyczy oddziaływ ania społeczności ludzkich n a środowisko. Wiąże się to jakoś i z przyjęciem przez Tyszkiewicza pew nych podstawow ych pojęć i ich rozum ienia. Jako takich używ a term inów : antropogeografia (dziedzina nauki) — antroporegion („na­ tu raln a całość tery to rialn a, utw orzona przez cechy geotypiczne”, s. 173) — antropolim es (granica czy strefa graniczna między antroporegionam i). W ywo­ dzą się one z antropogeografii o nastaw ieniu geograficzno-determ inistycznym . Z osłabieniem determ inizm u geograficznego i zdyskredytow aniem tego ro­ dzaju pojęć przez próbę zastosow ania ich do geopolitycznego uzasadnienia polityki ekspansji pojęcia te zastępow ano innym i: geografia ekonomiczna, region ekonomiczny itp. (zgódźmy się, że nie w pełni identycznym i) bądź za­ chowano je, zw racając jednak w iększą uw agę na rolę człowieka w przekształ­ caniu środow iska naturalnego. W konsekw encji w pojęciu antroporegionu isto ­ tne miejsce zajęła produkcja, jej form y i dziedziny, osadnictwo, stosunki ludnościowe, kom unikacja, a n aw et świadomość spójni u mieszkańców. Tak jest naw et w cytow anej przez autora pracy Jan a Czyżewskiego (s. 169).

Tysz-s. P o r. p rz y p . 2.

7. G. L a b u d a , U w agi o p rze d m io c ie i m e to d z ie g eo g ra fii h is to r y c z n e j, P rz e g lą d G eo ­ g ra fic z n y , t. 25, 1953, z. 1.

8. A. D y m aczew sk i, K ilk a u w a g o z a d a n ia ch i m e to d z ie b a d a ń n a d o s a d n ic tw e m p r a d zie ­

jo w y m , A rch eo lo g ia P o lsk i, t. 11, 1986, z. 2.

9. S. S ro k o w sk i, P r u s y W sch o d n ie . S tu d iu m g eo g ra fic zn e, g o sp o d a rcze i sp o łec zn e , G d a ń sk 1945; n a te m a t g o sp o d arc ze g o z n a cze n ia la só w p is a ł w y m ie n io n y w te k śc ie F . M ag er, D er W ald a ls W ir ts c h a fts r a u m t h isto risch -g e o g ra p h isc h b e tr a c h te t, B d. 1—2, K ö ln I960.

(5)

96

kiewicz w pew nych m iejscach zgadza się także z taką zaw artością pojęcia (ss. 8, 169 i in.), gdzie indziej jednak odryw a antroporegion od zw iązanych z nim treści społecznych. Sugeruje to sform ułow anie: „Term in antroporegion w prow adzam y celowo, ponieważ przedm iotem zabiegów będzie próba odnale­ zienia i w ytypow ania naturalnych całości terytorialnych, utw orzonych przez cechy geotypiczne. Dopiero dalsze badania szczegółowe środow iska n a tu ra ln e ­ go i źródeł poznania historycznego, przede w szystkiem w ykopaliskowych, pozwolą w przyszłości dokładniej opracować sieć m ikroregionów osadniczych i stosunków kulturow o-etnicznych w poszczególnych okresach historycznych” (ss. 163 n.). P raktyczne w yróżnienie antroporegianów (ss. 169—180) ograniczy się do w yróżnienia elem entów środowiska geograficznego. Na s. 182 co praw da mówi on, że „dokonane ustalenia określiły przypuszczalne elem enty geogra­ ficzne w arunkujące form ow anie się tzw. antroporegionów " — a więc można by sądzić, że elem enty te i ich sum a nie stanow ią jeszcze antroporegionów , lecz zaraz dodaje: „Jako w ynik rekostrukcji szczegółowej środow iska n a ­ turalnego z I tysiąclecia n. e. i rozw ażań teoretycznych przedstaw ialiśm y ze­ spół antroporegionów północno-wschodnich ziem Polski” . Tu więc rek o n stru k ­ cja środowiska już w ystarcza dla w yróżnienia autroporegionów . Zdaniem więc autora albo elem enty środow iska naturalnego składają się n a antro p o re­ gion, albo m ają decydujący i w yłączny w pływ na jego kształtow anie. Zbliża się więc niebezpiecznie do pozycji skrajnego determ inizm u geograficznego, cho­ ciaż gdzie indziej się od niego odcina (s. 11). W ysuwa zarazem potrzebę w y ­ różnienia regionów dla konkretnej epoki (połowa X w., s. 7; przed XI w., s. 10; I tysiąclecie n. e., s. 11), a w ięc chyba nie tylko w konkretnych w arunkach środowiskowych, ale i konkretnych w arunkach rozw oju społeczno-gospodar­ czego. Może w ięc w yróżnienie regionów n atu raln y ch jest tu m etodą w yróżnie­ nia antroporegionów (ss. 9 n.) i nie zam yka nad nim i badań? Można się z tym zgodzić pod w arunkiem , że w yróżnione regiony n atu raln e nie będą determ i­ nować bez reszty w yróżniania „antroporegionów ” . U w agi w ym aga także po­ jęcie środow iska naturalnego, które zapew ne należy tu rozum ieć jako synte­ zę zespołu przyrodniczych składników środowiska, w przeciw ieństw ie do śro­ dowiska geograficznego, obejm ującego także składniki antropogenne. Podobne przeciw ieństw o odróżniać może region n atu ra ln y i antroporegion. To, co dalej w pracy Tyszkiewicz określa nazw ą antroporegionu może więc bezpieczniej byłoby oznaczać term inem : region n a tu ra ln y , pam iętając oczywiście o tym , że już w I tysięcleciu n. e. nie był on w olny od pew nych oddziaływ ań czło­ w ieka.

W pierw szej części pracy (Środowisko naturalne, ss. 15—79) omówione zostały kolejno składniki środowiska (budowa geologiczna i bogactw a n a tu ra l­ ne, ukształtow anie pow ierzchni, hydrografia, klim at, gleby, biocenozy) i m eto­ dy ich odtw arzania w dalszej przyszłości, a także pew ne w yniki, dzięki tym metodom osiągnięte w dotychczasowych badaniach. Dalsza część pracy (An-

tropolim esy w dorzeczu Narwi, ss. 81— 183) poświęcona jest głów nie badaniom

nad odtw orzeniem granic n atu raln y ch ze szczególnym uw zględnieniem b ad a­ nego tu terenu. W krytycznym przedstaw ieniu problem u granic naturalnych w geografii i historiografii au to r zw raca szczególną uw agę na b rak kom plek­ sowego ujęcia całokształtu środow iska z w zajem nym oddziaływaniem jego poszczególnych składników , by dalej przejść do przedstaw ienia tych koncep­

(6)

Z badań nad rolq środow iska geograficznego 9 7 cji w naukach przyrodniczych, które dochodzą do tak iej kompleksowości. Wychodząc z założenia, że dotychczasowe badania geografii historycznej i p o ­ krew nych dyscyplin, związane z koncepcją o „pasach m iędzyplem iennej ane- kum eny czy antropolim esów ” niedostatecznie w yjaśniają i u stalają „bariery antropogeograficzne” odw ołuje się tu do „koncepcji stref roślinnych’, którą dla badań w skali m ikroregionalnej i regionalnej należy „uściślić zagłębiając się w problem atykę i m etodykę fitosocjologiczną i ekologiczną” . Wysunięcie na czoło zagadnienia roślinności uzasadnione jest tym , że jest ona „praw ie precyzyjnym probierzem w arunków życiowych, a więc także w arunków dla społeczeństw ludzkich”, zaś „biosfera, z dom inującą rolą roślinności, w a ru n ­ kuje k ieru n ek rozw oju k u ltu ry ludzkiej, tj. w łaśnie przystosow anie się czło­ w ieka do określonych w arunków otoczenia” (ss. 127n.). W przedstaw ieniu „biogeograficznych i ekologicznych kierunków w naukach przyrodniczych” (ss. 129—134) w arto byłoby zasygnalizować pracę E dw arda Rübela, ukazującą kom pleks czynników ekologicznych, ich w zajem ne oddziaływ anie oraz, co istotne, pew ną zam ienialność 10, uw alniającą od bezwzględnego w idzenia zbli­ żonych skutków ekologicznych w takich sam ych dokładnie czynnikach. Znana i u nas praca Eugeniusza Oduma przybliża problem atykę ekosystem ów u . W arto podkreślić, że te i inne prace w łączając człowieka do ekosystemów różnego rzędu i stref ekologicznych mocno podkreślają zarazem silne jego od­ działyw anie na zm ianę ch arak teru tych system ów i stref. O m aw iając z kolei „koncepcje stref fitogeograficznych w geografii i h isto rii” (ss. 134—139) Tysz­ kiewicz w ydobył tu tylko różnice między strefam i o dużym zasięgu (step, niziny, pojezierza), co rzeczywiście może mieć znaczenie dla w yjaśniania prze­ biegu pogranicza bałtyjsko-słow iańskiego lecz nie dla w ew nętrznych podzia­ łów. W yjątkiem z om aw ianych przez niego p rac jest praca O ttona Heina, który te re n daw nych P ru s dzielił na trzy strefy krajobrazow o-gospodarcze: puszczańsko-jeziorną, nizinną z przew agą hodow li i strefę rolniczą. A utor broni H eina przed k ry ty k ą H enryka Łowm iańskiego jeśli chodzi o gospodarkę leśną Prusów (s. 137). O bronę na tym odcinku mogłaby wesprzeć retrospektyw nie w spom niana już praca M agera. Dla wyznaczenia regionów geobotaniczmych (ss. 138 n.) może być obecnie w ykorzystana także najnow sza m apa Bogumiła Paw łow skiego i W ładysława Szafera 12.

P rzy przedstaw ianiu „koncepcji stref ekologicznych w etnologii i p ra h i­ sto rii” (ss. 139— 147) Tyszkiewicz może także powołać się tylko na literatu rę, dotyczącą bądź w ielkich stref ekologicznych, bądź obszarów silnie rozczłon­ kowanych, zróżnicowanych przez górski c h arak ter rzeźby terenu, jak K ali­ fornia. Wobec tego lite ra tu rę tę można traktow ać, i to w ielom a zastrzeże­ niami, jako wzorzec metodologiczny co najw yżej dla zróżnicowania między B ałtam i i Słow ianam i (dwie strefy ekologiczne?), lecz nie dla bardziej szczegó­ łowego w skali m ałych regionów. Dla badań ogólniejszych w ażnym przyczyn­ kiem, także i metodologicznym, mogą być liczne prace o początkach i ekspan- sji rolniczego ty p u produkcji ia.

10. P o r. n p . E. R ü b el, G eo b o ta n isch e U n te r s u c h u n g s m e th o d e n , B e rlin 1922.

11. E. P. O d u m , P o d s ta w y ek o lo g ii, W arszaw a 1963; te n że, E k o lo g ija , M oskva 1968. O statn io w yszło z w a rte p o d su m o w a n ie : P . D. J a ro š e n k o , O b šča ja b io g e o g ra fija , M oskva 1975.

12. N a r o d o w y A tla s P o lsk i, w y d a w a n y a k tu a ln ie (d alej c y t. N AP), m a p a n r 38. 13. P o r. np. S. A. S em en o v , P ro isch o žd en ie ze m le d e lija , L e n in g ra d 1974; J . A. K rasn o v ,

R a n n e e z e m ld e lie i ž iv o tn o v o d s tv o w le śn o ; polose V o sto čn o ; E v ro p y , M oskva 1971.

(7)

98

G eneralnie słuszne w ydaje się zdanie Tyszkiewicza, że Słow ianie w yprze­ dzili ludy bałtyjskie i fińskie w dziedzinie rolnictw a, gdyż te drugie znalazły się „nie tylko dalej od centrów kultury, ale rów nież w dużo m niej sprzyja­ jących w arunkach środow iskowych” (s. 139). Obie przyczyny można tu tra k to ­ wać rów norzędnie, pam iętając zarazem , że rozpow szechniające się u Słow ian rolnictw o było, wobec niskiego rozw oju agrotechniki, bardzo ściśle uzależnione od w arunków środowiskowych. W późniejszych okresach, w raz z doskonale­ niem techniki rolnej, różnice środowiskowe nie pow strzym ały rozw oju ro l­ nictw a na terenie P ru s do poziomu, dorów nującego na przykład poziomowi rolnictw a na ziem iach polskich. Doceniając więc znaczenie środowiska, nie należy go zarazem przeceniać, nie licząc się z rozw ojem społeczno-gospodar­ czym.

Tyszkiewicz słusznie przyjm uje tezę o roli zmian w arunków środowisko­ w ych i konieczności przystosow ania się do nich dla kształtow ania się pogra­ nicza między B ałtam i i Prasłow ianam i. Tezę tę dla okresu około i po połowie I tysiąclecia p. .n e. uzasadniają bliżej Ł ucja i Je rz y Okuliczowie 11. Trudno stw ierdzić, czy zm iany kulturow e łączyły się wyłącznie z m igracjam i (s. 146), czy także z dostosowaniem się m iejscow ej ludności do now ych w arunków pod w pływ em wzorów, przyjętych od lepiej do zmian środowiskowych (bo n a te ­ renie, na którym nowe w aru n k i zaistniały wcześniej) dostosow anych sąsia­ dów, co nie w yklucza dopływ u pew nych g rup ludności. Z resztą datow anie te j m igracji ludów bałtyjskich ze wschodu, czy raczej bardziej skom plikowanych procesów baltyzacji, na I tysiąclecie n. e .(ss. 144 n.) w ydaje się stanowczo zbyt późne.

Z pracy Johna G. C larka Tyszkiewicz wyciąga w niosek dla badań nad znaczeniem środowiska dla zasięgu i ch arak teru osadnictwa, że „w starszych okresach prahistorycznych liczyć się w ypada z m akroregionalnym i strefam i ekologicznymi”, a od okresu rzym skiego „decydow ał m ikroregionalny ch arak ­ te r form acji osadniczo-krajobrazow ej” (s. 147), w zw iązku z czym om aw ia on następnie rozw ój badań sięgających od k rajobrazu „do siedlisk biocenoz” (ss. 148—159), a więc w zakresie geografii regionalnej szczegółowej. Czy to zróżnicowanie okresowe znaczenia stref m akroregionalnych i form acji m ikro- regionalnych nie jest uproszczeniem ? Czy rzeczywiście zróżnicowanie między strefą stepów a strefą leśną przestało odgryw ać istotną rolę od okresu rzym s­ kiego? Raczej nie, chociaż niew ątpliw ie rozw ój sił w ytw órczych pozw alał łatw iej przełam yw ać i przedtem jednak przekraczalme b a rie ry ekologiczne. Zarazem zaś różnice krajobrazow o-siedliskow e i poprzednio m iały pew ne zna­ czenie, o czym świadczy predylekcja do zasiedlania przez poszczególne grupy etniczne tylko części możliwego do zasiedlenia obszaru. Na ile w ięc dom nie­ m any przełom jest w ynikiem rozwoju społeczno-gospodarczego (konsekwen­ cją upow szechnienia się żelaza?), na ile zaś w ynikiem stanu badań archeolo­ gicznych? Tyszkiewicz słusznie stw ierdza, że „już średniow ieczne dokum en­ ty z X II do XV w ieku pozw alają prześledzić w ystępow anie zw iązku między typem krajobrazu, biocenozą, układem ekologicznym a osadnictw em ”, gdyż w tych dokum entach „pow tarzają się term in y określające m iejsca terenow e

14. Ł. O kulicz, K u ltu r a k u r h a n ó w z a c h o d n io b a ity js k ic h w e w c z e s n e j ep o c e żela za , W ro c- ła w -W a rsz a w a -K ra k ó w -G d a ń sk , 1970, ss. 141 n n .; J . O kulicz, P r a d z ie je z ie m p r u s k ic h o d p ó ź­

n eg o p a le o litu do V I I w . n .e., W ro c ła w -W a rsz a w a -K ra k ó w -G d a ń sk 1973.

(8)

Z badań nad rolq środow iska geograficznego 9 9 pożądane przez ludzi ze w zględu na swoje właściwości ekologiczne,, w konse­ kw encji zaś produkcyjne” (s. 149). Oczywiście także i zdaniem' autora jest to związane ze stanem źródeł. Badania n ad term inologią geograficzną p rasło­ w iańską, p rab ałty jsk ą czy praindoeuropejską być może przyniosą jakieś dane, pozw alające zrozum ieć głębiej w spom nianą predylekcję do pew nych form acji krajobrazow ych i biocenoz w w yborze zajm owanego teren u w okresach zna­ cznie w yprzedzających okres rzym ski.

Z omówienia lite ra tu ry Tyszkiewicz w yciąga wnioski, których przyto­

czenie w ydaje się konieczne ze w zględu na ich wagę: „ T y lk o konkretne

badania m ikrogeograficzne zapew niają przy obecnym stanie w iedzy możliwie najprecyzyjniejszą rekonstrukcję [dawnego środowiska naturalnego — J. Р.].

Poznaw anie tego rodzaju cech konkretno-geograficznych jest — — pozna­

w aniem geotopizmu określonego obszaru n a ziemi. Geotopiczna m etoda sied­ lisk biocenoz w ym aga n a w stępie konkretnych badań rekonstruujących wszystkie elem enty środow iska naturalnego: budow ę geologiczną, rzeźbę te ­

renu, hydrografię, klim at, gleby — w bliżej określonej przeszłości . Opie­

rając się na uzyskanych w ynikach, czyli geotopicznych cechach minionego śro­ dowiska, pokusić się można o rekonstrukcję właściwego m u siedliska i ch arak ­ te r w ystępujących na nim form acji roślinnych. D om inującą form ą lądow ych biocenoz w Europie w okresie polodowcowym są leśne zbiorowiska roślinne” (ss. 158 n.). „Stopień przekształcenia n atu raln y ch biocenoz i form acji roślin­ nych przez działalność człowieka m usi być u stalany m etodam i geologicznymi, archeologicznym i i paleobotanicznym i. Dopiero dla późniejszych faz wczesnego średniow iecza pom agają w tym rów nież źródła pisane” (s. 159).

Dla rekonstrukcji daw nego środowiska natu raln eg o konkluzje Tyszkie­ wicza są bezwzględnie słuszne i zgodne z realizow aną już częściowo p rak ty k ą badawczą. P rzy w yróżnianiu regionów geograficznych historyka m usi jednak interesow ać także przydatność środowiska naturalnego i jego konkretnych składników dla działalności społeczno-gospodarczej w badanym okresie. Przy­ datność niektórych składników środow iska naturalnego au to r om aw iał przy różnych okazjach, dziwi więc b rak najm niejszej w zm ianki ma ten tem at w konkluzjach, bo przecież ostatecznym celem autora jest w yróżnienie antropo­ regionów. Znów więc w racam y do postawionego w yżej problem u, czy można rozpatryw ać antroporegion bez samego człowieka? Wobec rozw oju społecz­ ności ludzkich, ich zmienności, przy w yodrębnianiu antroporegionów niezbę­ dna jest znajomość stosunku żyjących tu grup ludzkich do środow iska n a tu ­ ralnego, w yrażająca się głów nie w możliwości w ykorzystania go przez dostoso­ w anie się do jego określonych składników i* przekształcania tego środowiska, oczywiście w konkretnym okresie historycznym 15. W pełni należy się zgodzić z H enrykiem Łowm iańskim, k tó ry stw ierdza: „Również nie m ają znaczenia, jako n i e z a l e ż n a (podkreślenie — J. P.) podstaw a źródłowa do rek o n stru ­ k cji osadnictw a, właściwości środowiska geograficznego; w najlepszym razie na ich podstaw ie można określić, gdzie istniały w aru n k i szczególnie dogodne dla rozw oju osadnictwa na danym jego etapie, co nie przesądza kw estii fa k ­ tycznego rozmieszczenia tegoż osadnictwa, któ re dokonuje w yboru przy u w ­ zględnieniu różnorodnych m om entów nie tylko gospodarczych, ale też

(9)

100

tycznych (np. wzgląd na bezpieczeństwo) i etnograficznych (пр. tradycyjne upodobanie do określonych w arunków terenow ych). Z resztą o predylekcji d a ­ nego osadnictw a do tych lub innych w arunków terenow ych przekonać się m o­ żem y dopiero po zlokalizowaniu punktów osadniczych” u . U zasadniane w y ­ daje się także zdanie tegoż badacza, że regionalne różnice w środowisku n a ­ tu raln y m ziem polskich były zbyt małe, by bezwzględnie decydować o rejo­ nizacji osadniczej, gospodarczej, etnicznej i politycznej, skoro n aw et pow a­ żniejsze zróżnicowanie n atu raln e na terenie Rusi nie pow strzym ało ekspansji słowiańskiej, nie decydowało o kształtow aniu się podziałów plem iennych 17.

Nie negując bynajm niej roli regionów natu raln y ch i siedlisk bioceno- tycznych w kształtow aniu osadnictw a i regionów osadniczo-etnicznych pragnę tylko szczególnie mocno przestrzec przed traktow aniem rejonizacji środo­ w iska naturalnego w oderw aniu od potrzeb i możliwości społeczności ludzkich na danym etapie ich rozwoju, a więc przed geograficzno-determ inistycznym aprioryzm em .

KOLA OGÛLNEGO PO Ł O Ż EN IA G EO G R A FIC ZN EG O I LIT O SFER Y

Przechodząc do szczegółowego omówienia niektórych spornych ocen na tem at roli poszczególnych składników środow iska geograficznego, na początek zajm ę się spraw ą ogólnego położenia geograficznego, przez Tyszkiewicza po­ ruszoną m arginalnie, m ającą zresztą dla jego pracy mniejsze znaczenie. Należy zacząć od najogólniejszego położenia interesującego nas tery to riu m na n a ­ szym globie, co wiąże się bezpośrednio z klim atem . U przedzając spraw y om a­ w iane dalej można w skazać na fakt, nie ulegający w ątpliw ości dla całego holocenu, a częściowo schyłku epoki lodowej: położenie ziem polskich (z do­ rzeczem Narwi) i sąsiednich w pasie klim atu um iarkow anego. Wiadomo ty m ­ czasem, że przejście do gospodarki produkcyjnej i zw iązane z tym kształto­ wanie się społeczeństw klasowych, państw i cyw ilizacji nastąpiło najw cześniej w pasie, odpow iadającym z grubsza szerokościom geograficznym basenu Mo­ rza Śródziemnego. Zależność od klim atu u jaw nia się tu najw yraźniej przy początkach rolnictw a, skoro naw et rośliny upraw ne wywodzą się z tego pasa ls. Mimo upowszechnienia się następnie rolnictw a w strefie chłodniejszej klim atu um iarkow anego, w ykształcenie się tu stru k tu ry klasow ej i państw nastąpiło dopiero po upow szechnieniu się żelaza i to po upływ ie pewnego, zróżnicowa­ nego w zależności od terenu, czasu. Wiązało się to ze znanym zjaw iskiem , że w ykorzystanie wyższych wzorów zew nętrznych przyśpieszało rozwój społeczny, podczas gdy rozwój izolowany — drogą prób i błędów — odbywał się znacznie wolniej, stąd wniosek, że teren y bliższe wcześniejszym ośrodkom cyw ilizacyjnym pod ich działaniem mogły podlegać szybszemu rozwojowi spo­ łecznem u niż teren y dalsze. Zależności te opisuje n ajlep iej H enryk Łowm iań- ski w Początkach Polski, przedstaw iając upow szechnianie się modelu orga­ nizacji państw ow ej w śród Słowian. T ak więc, poza sam ym oddziaływaniem

16. Ib id e m , t. 3, s. 19.

17. Ib id e m , t. 4, ss. 28 п.; t. 5, ss. 13 n n . i 368 nn.

18. P o r. p rzy p . 13 o ra z V. M. M asson, P o se le n je D ie jtu n (P ro b lem a s ta n o v le m ja p ro iz -

(10)

Z badań nad rolq środow iska geograficznego 101 środowiska, istotnym czynnikiem rozw oju są doświadczenia społeczne. Większa odległość siedzib ludów bałtyjskich niż słow iańskich od basenu śródziem no­ morskiego jest jedną z istotniejszych przyczyn, prócz różnic klim atycznych, w olniejszego rozw oju społecznego tych pierwszych. „Bliższość” te ry to rialn a ma jednak w artość nie tylko bezwzględną, lecz przede w szystkim względną, odpow iadającą istniejącym w arunkom geograficznym i historycznym , bowiem ludy położone naw et bliżej, lecz izolowane m ają mniejsze możliwości rozw oju społecznego niż ludy m ieszkające dalej, lecz przy w ażniejszych szlakach kom u­ nikacyjnych (czy raczej — strefach kom unikacji). W odniesieniu do k o n k ret­ nego terenu, dorzecza N arw i, należy brać pod uw agę położenie w stosunku przede w szystkim do strefy kom unikacyjnej dunajsko-bałtyckiej i drugiej: czarnom orsko-bałtyckiej, przy czym ich ważność i dokładniejszy przebieg tras kom unikacyjnych zależały ta k od uw arunkow ań geograficznych, jak i od zagadnień ściśle społecznych (znaczenie w k onkretnej epoce terenów w yjścio­ wych nad A driatykiem i n ad M orzem Czarnym , przeszkody polityczne — jak na przykład najazdy koczowników czy w reszcie zapotrzebow ania na surowce pochodzenia północnego, sam e w sobie zależne od różnych czynników społecz­ nych z modą włącznie). W tym kontekście uw ypuklenia w ym aga także fak t położenia w stosunku do B ałtyku, na ogół nie tylko dzielącego; lecz i łączą­ cego ludy, staw iający w pew nych okresach w znacznie korzystniejszej sytuacji te re n y Pom orza Gdańskiego, a n aw et daw nych P ru s niż dorzecze N arw i. I tu także nie należy zapominać o czynnikach w danym okresie niezależnych od zdeterm inow ania geograficznego, jak związki organizacyjne czy językowo- -etniczne, pozw alające na przykład we w cześniejszym średniow ieczu m iesz­ kańcom dorzecza N arw i w yrów nyw ać niekorzystne w stosunku do P ru s poło­ żenie geograficzne. D oceniając znaczenie ogólnego położenia geograficznego i uzupełniając o nie analizę Tyszkiewicza, pragnę ukazać w ięc zarazem , że samo położenie geograficzne bez uw zględnienia aktualnego stanu stosunków społeczno-gospodarczych przy rozpatryw aniu konkretnego okresu dziejów byłoby pozbawione większego znaczenia.

Przedstaw ienie znaczenia budow y geologicznej dla ukształtow ania się innych składników środowiska geograficznego (odw rotna zależność w skali okresów historycznych, a nie geologicznych, nie m a większego znaczenia) przez Tyszkiewicza (ss. 18 nn.) zw alnia nas od zatrzym ania się n a te j kw estii. N iew ątpliw e jest ogólne ubóstwo bogactw natu raln y ch litosfery (poza ru d ą darniow ą i, głównie dla Prus, bursztynem ), zaś w skazanie na możliwość u ży t­ kow ania gytii, czyli bogatych w białko i tłuszcze osadów dennych jezior (s. 23),

jest tu w yrazem m yślenia historycznego, wolnego od przyzw yczajeń naszej epoki. W arto jednak zaznaczyć, że dla rozw oju dorzecza N arw i pew ne zna­ czenie m ają także bogactw a m ineralne z terenów sąsiednich, jak p ruski b ursz­ tyn, którego w ym iana niekiedy podnosiła kom unikacyjną (tranzytow ą) a tra k ­ cyjność terenów nadnarw iańskich, a także kujaw skie solanki. Zgadzam się także z autorem , że „czynnik ukształtow ania pionowego, pospołu z budow ą geologiczną i hydrografią, zadecydował w znacznej m ierze o pogranicznym charakterze tego zakątka ziem nadbałtyckich” (s. 23), chociaż w arto b y ­ łoby zastanowić się: dlaczego? W ydaje się, iż tę spraw ę można rozpatryw ać w kilku aspektach. Jednym z nich są u tru d n ien ia kom unikacyjne. Pom ijając już powiązanie w zniesień z wododziałami (a w konsekw encji z system am i

(11)

ko-102

m unikacji w odnej, o czym dalej) zgodzimy się, że różnica w zniesień (zwłaszcza w pow iązaniu z lasam i i przy rzadkiej używ alności dróg, nie mów iąc o braku dróg z utw ardzoną naw ierzchnią) w ym agała większego zużycia sił przy tra n s­ porcie, chociaż i tu w grę wchodzi uw zględnienie czynnika społeczno-technicz- nego (rodzaju transportu), bo przecież dla ruchu pieszego z m ałym obciążeniem jest to przeszkoda mniejsza niż dla ruchu kołowego z dużym obciążeniem. Nie była to zarazem przeszkoda niepokonalna w w ypadku konieczności oży­ w ionej kom unikacji z przyczyn gospodarczych i politycznych. Je s t to zarazem przeszkoda innego rzędu dla społeczności zżytych z wzgórzami, a inna dla m ieszkańców dolin. Znaczenie wzgórz uzależnione jest także od jakości gleb. Poza w ynikającym z genezy geologicznej wzgórz pojeziernych faktem słabego podłoża glebowego w ażne jest zjawisko spłukiw ania gleb ze zboczy, nie sprzy­ jające trw ałem u osadnictw u rolników , chociaż nie przeszkadzające myśliwym. Zróżnicowanie rzeźby pow ierzchni sprzyja obranie teren u przed w rogiem i urządzaniu zasadzek, niebezpiecznych i dla podróżnych. W sumie w ydaje się, że większe naw et od wysokości w zględnych znaczenie m ają tu różnice w y­ sokości bezwzględnych. M apy wysokości bezw zględnych dokładniej zgadzają się zresztą z granicam i „antropolim esów ” Tyszkiewicza (mapa 3) w praw ym dorzeczu W isły niż n a teren ie P ru s 19. Pom ijając już dyskusyjność tych „an tro ­ polimesów” istotne jest także i to, że dla m ieszkańców rów nin w zgórza sta ­ now iły większą przeszkodę niż dla ludności, m ieszkającej w śród samych wzgórz. W ynika to z odmienności naw yków, a może naw et zróżnicowania odczuć, a także przyzw yczajeń krajobrazow ych. W sum ie zresztą zróżnicowanie rzeźby teren u ze w szystkim i w spom nianym i konsekw encjam i jest tu znikome w porów naniu z praw dziw ym i góram i i samo nie może stanow ić czynnika izolującego. W każdym razie i tu stopień oddziaływ ania izolującego zależy od rodzaju prow adzonej gospodarki, a możliwości przystosow ania są znaczne, jak w skazuje duża rola gospodarki ty p u puszczańskiego na terenach daw nej G a­ iindii i Jaćwieży, co w ynika chociażby ze w spom inanej już pracy M agera, nie m ów iąc o w cześniejszych okresach starożytności.

H Y D R O G R A FIA . O RO LĘ RZEK

Tyszkiewicz podkreśla reliktow y, mało zm ieniony c h arak ter stosunków hydrograficznych dorzecza N arw i (ss. 25 rrn.). Ma to rzeczywiście pew ne zna­ czenie dla rek o n stru k cji w czesnośredniowiecznych stosunków w tym zakresie także i na innych ziemiach polskich, chociaż ograniczone przez możliwości r e ­ gionalnych zróżnicowań już we wczesnym średniow ieczu. Dla w ielu záem polskich wylesienia, budowa kanałów i mniejsze prace m elioracyjne m iały daleko w iększy zakres, co dotyczy także teren u daw nych P ru s Wschodnich. W zw iązku z tym przy rekonstrukcji daw niejszego środow iska naturalnego na ty m teren ie m etody badawcze, proponow ane przez autora, m ają mniejsze zn a­ czenie, w zrasta zaś rola daw nej kartografii i bezpośrednich inform acji źród­ łowych, a zarazem szanse odtw orzenia środowiska średniow iecznego są m niej­ sze. Niezbędna tu będzie bardziej drobiazgowa i pracochłonna analiza, przepro­ wadzona przez przedstaw icieli różnych dyscyplin badawczych. Nie zmniejsza

(12)

Z badań nad rolą środow iska geograficznego 103 to znaczenia badań w dorzeczu N arw i dla spraw dzenia w spółzależności między poszczególnymi składnikam i środow iska geograficznego.

Interesujące jest przypom nienie przez autora w oparciu o dane współczesne i częściowo historyczne regularności sezonów w ezbrania wód i powodzi. W św ietle danych w spółczesnych na całym daw nym pograniczu mazowiecko- -pruskim sezon te n przypada n a lu ty i m arzec, zaś w e w schodniej części M azur także latem . W sezonach tych powodzie u tru d n iały niegdyś kom uni­ kację i w ypraw y zbrojne, któ re w zw iązku z tym organizowano tylko w innych porach roku (ss. 30 n. i 72 n.). N asuw a się jednak pytanie, na ile i z jaką dokładnością te n stw ierdzony dla naszych czasów i dla X II—XIV w ieku okres zwiększonego naw odnienia pokryw ał się ze stanem ze schyłku I tysiąclecia n.e., wobec niew ątpliw ego fak tu zmian klim atycznych. Można się zgodzić ze zdaniem autora, że przed regulacjam i odpływ y wód były wolniejsze i wysoki stan wód trw a ł dłużej. Znaczenie jezior i błot dla obronności Prusów pod­ kreślał już G all A nonim 20, co w pew nym stopniu dotyczy także i sezonów średniego stanu wód. Nie możemy jednak popadać w skrajność przy ocenie izolującej i obronnej roli wód. W ystarczy w skazać na w ypraw y zbrojne na łodziach w X I—X II wieku, polskie n a Pomorze i ruskie na Ja ć w ie ż 21, zanie­ chane na w iększą skalę w zw iązku z upow szechnieniem się rycerskiego system u wojen, chociaż jeszcze i w X III w ieku spotykam y się z inform acjam i o w al­ kach na dolnej Wiśle, tym razem raczej lokalnych, m ających na celu między innym i uniem ożliw ienie przeciw nikow i dowozu żyw ności22. S praw a wodnych w ypraw zbrojnych wiąże się już bezpośrednio z kw estią ogólniejszego zna­ czenia rzek. Jest to problem m oim zdaniem szczególnie istotny, a w ujęciu autora w ym agający szerszej dyskusji.

Pogląd Tyszkiewicza na to zagadnienie poznajem y przy krytyce lite ra ­ tury, a lepiej jeszcze w trak cie praktycznego w yznaczania zasięgów „antroporegiomów” , przy czym nie jest on w olny od pew nych w ew nętrznych sprzeczności. A utor k ry ty k u je więc tw ierdzenie Eugeniusza Rom era, iż N arew i Biebrza były „szlakiem kom unikacyjnym , nie zaś linią dem arkacyjną osad­ n ictw a”, uznając je za słuszne dopiero od XV w ieku (ss. 98 nn.). Zaraz jednak potem stw ierdza, że zdanie R om era o ekspansji osadniczej w zdłuż rzek, zgod­ nie z układem sieci hydrograficznej i o dalszym dopiero skierow aniu te j ekspansji ku działom wodnym, jest słuszne zwłaszcza dla wczesnego średnio­ wiecza (s. 100). Czy więc tu m am y się zgodzić, że osadnictw o posuw ało się wzdłuż n a tu ra ln e j granicy, czy też zdaniem autora to, co jest słuszne u Ro­ m era ogólnie, jest niesłuszne w szczegółowym zastosow aniu do N arw ii? W od­ niesieniu do P ru s Tyszkiewicz zgadza się z O ttonem S chlüterem i H ansem M ortensenem , iż „na nizinach, gdzie system y hydrograficzne zbliżały się do siebie lub naw et łączyły w ypadałoby się liczyć z najszybszym osadniczym k o ntaktem plem ion pruskich z Mazowszanami” ze w zględu n a „atrakcyjność sadyb nadw odnych”, gdzie „zapew niona była woda potrzebna ludziom i zw ie­ rzętom hodow lanym , ułatw iona była kom unikacja, rybołówstw o i w ypas na 20. A n o n im a tz w . G alla K r o n ik a c z y li D zieje k s ią ż ą t i w ła d c ó w p o ls k ic h , K ra k ó w 1952, ss. 111 n . i 153 n.

21. Ib id e m , s. 162; P o v e s ť v r e m e n n y c h le t, δ. 1, M o sk v a -L e n in g ra d 1950, s. 103.

22. C h ro n ico n te rr a e P ru ssia e v o n P e te r v o n D u sb u rg , S c r ip to re s r e r u m P ru ssic a ru m t Bd. 1, L e ip zig 1861, SS. 50, 60, 67, 78, 79, 115, 149.

(13)

104

n atu raln y ch łąkach nadbrzeżnych” (ss. 113 n .) !3. O m aw iając jednak poglądy Łowm iańskiego w yeksponow ał on granicę P ru s na dolnej Wiśle i dolnym N iemnie (ss. 119 n.). P rzy prezentacji poglądów Jan a N atansona-Leskiego Tyszkiewicz przyznał, iż uznał on dorzecze za„ typ podstaw ow y regionu antro- pogeograficznego”, ale silnie podkreślił uznanie bagnistych nizin rzecznych za n atu raln e granice (s. 124). Takie zreferow anie poglądów N atansona-Leskie­ go może je jednak nieco wypaczać. Badacz te n stw ierdził bowiem jednocześnie, że za „przyrodzone podstaw y osadnictw a” należy uznać między innym i „doliny lub niziny nad w odam i (jeziorami, rzekami) o brzegach dostępnych, tj. nie błotnistych lub łagodne stoki w yżyn z dobrym dostępem do w ody” i dalej, że „przyrodzone szlaki osadnicze” można widzieć „ p r z e d e w s z y s t k i m [podkreślenie — J. P.] w dolinach rzek zdatnych do żeglugi p ierw o tn ej” , że w ew nętrzny podział osadniczo-etniczny dużych dorzeczy dokonyw ał się

„w poprzek rzeki”, a „najrzadziej się z d a r z a podział wzdłuż rzeki, która

przecież z n a tu ry rzeczy jest a rte rią żyw otną i przew odnikiem osadnictw a: oba ted y przeciw ległe brzegi m ają ludność tego samego pochodzenia” i „w y­ jątkow o tylko, gdy tuż koło rzeki znajduje się — wobec jednostronnego spad­ ku — kres jej dorzecza, to słabe naw et parcie z jednej strony w ystarczy, by granicę oprzeć o rzekę sam ą” 24. Dołączona do pracy N atansona-Leskiego m apa najlepiej ilu stru je jego poglądy. Zbliżone zdanie o roli rzek w yraził już wcześniej Tadeusz M anteuffel 25. W praktycznym w yznaczaniu granic „antro- poregionów ” Tyszkiewicz jednak dość sztywno trzym a się te j strony koncepcji N atansona-Leskiego (i w yraźnie się nią sugeruje), k tó rą zacytował, niew ątpli­ wie jednostronnie in terp re tu jąc poglądy tego badacza, którego ta k wysoko ocenia.

Można tylko domyślać się, co kierow ało autorem przy przyjęciu nie uza­ sadnionej nigdzie bliżej w jego praey tezy o przew adze granicznych funkcji rzek. W ydaje się, że w płynęły tu w sposób decydujący pew ne przekazy źród­ łowe, podające granice na rzekach. Dla interesujących nas terenów niem al w szystkie pochodzą dopiero z w ieków X III i XIV. Omówmy p arę dla p rzy ­ kładu. M amy więc inform ację o podziale W ielkopolski między H enryka B ro­ datego a W ładysława Odonica na W arcie, ale jest to granica krótkotrw ała, zw iązana ze zbrojnym jej ustanow ieniem , w zw iązku z czym nie m ogła zdać egzam inu czasu. Podział terenów późniejszej ziem i dobrzyńskiej między dziel­ nicę mazowiecką i kujaw ską z 1236 roku został dokonany wzdłuż rzek Cheł- micy i Ruźca, ale jest to granica orientacyjna, skoro w yraźnie dokum ent po­ działu mówi o wsiach, przynależnych do grodów (i dzielnic) po drugich stronach ty ch rzek 26. Pom orsko-krzyżacka granica n a dolnej Wiśle ustaliła się dopiero w ciągu X III w ieku i to nie w pełni konsekw entnie. W tym kontekście prze­ kaz D usburga o granicy P ru s na Wiśle i Niemnie (włączający zresztą do P rus 23. W a rto zau w aż y ć, iż a u to r n ie w y k o rz y s ta ł p o d staw o w ej p r a c y H. i G. M o rte n sen ó w , D ie B e sie d lu n g des n o r d ö stlic h e n O stp re u ss e n s bis zu m B e g in n d es 17. J a h r h u n d e r ts , Bd. 1—2, L eip zig 1937/1933.

24. J . N a ta n so n -L e sk i, Z a ry s g ra n ic i p o d zia łó w P o lsk i n a js ta r s ze j, W ro cław 1953, ss. 42 i 44. 25. T. M a n te u ffe l, M eto d a o zn a cza n ia g ra n ic w g eo g ra fii h is to r y c z n e j, w : K siąga p a m ią t­

ko w a k u u c z c z e n iu 25-letnlej d zia ła ln o śc i n a u k o w e j p ro f. M. H a n d elsm a n a , W arszaw a 1229.

ss. 221 nn.

26. Codear d ip lo m a tic u s e t c o m m e m o ra tio n u m M a soviae g en e ra lis, ed. J . K. K o ch an o w sk i, W arszaw a 1919 (d a le j: CDMG), n r 361.

(14)

Z badań nad rolą środow iska geograficznego 105 ziemię chełmińską) podaje dane praw dziw e dla czasów niew iele w yprzedzają­ cych i w spółczesnych kronikarzow i, lecz (włącznie ze spraw ą ziem i chełm iń­ skiej) nieaktualne jeszcze dla okresu przedkrzyżackiego -1. P rzykładów stabi­ lizowania się granic na rzekach dopiero w ciągu X III—XIV w ieku można by przytoczyć jeszcze więcej. W ydaje się, że dla kujaw skiego odcinka W isły do­ starczyłem , w spólnie z Zenonem G uldonem w pracy Podziały adm inistracyjne

K u ja w i ziem i dobrzyńskiej w X III— X IV w ie k u dostatecznie pew ne dowody,

że należy go w łączyć także do tych przykładów 28. Tamże w skazano także na orientacyjny i często nie p okryw ający się ze starszym i podziałam i ad m in istra­ cyjnym i ch arak ter rzecznych granic diecezjalnych. Przytoczone przykłady w skazują w yraźnie, że granice rzeczne w ystępują na pow ażniejszą skalę do­ piero w późniejszym średniow ieczu. J a k w skazaliśmy, wiąże się to ze zmianą organizacji, strateg ii i tak ty k i wojen, ze w zrostem trudności przekraczania rzek przy przew adze ciężkozbrojnej jazdy.

W arto zauważyć, że w przeciw ieństw ie do p racy o P rusach, Łow m iański w Początkach P olski w odniesieniu do ludów słow iańskich bardzo mocno pod­ kreśla związek terytoriów plem iennych z system em rzecznym , uznając rzeki za podstawow y kręgosłup osadnictw a 20. Po przedstaw ieniu danych, w skazują­ cych na późniejsze w ykształcenie się granic rzecznych, zajm ijm y się więc argum entam i, przem aw iającym i za tezą odw rotną, o w ażnej roli kom unikacyj­ nej rzek.

Dobrze znany jest tow arow y tran sp o rt rzeczny w X III—XIV w ieku. Wisłą statk i m orskie dopływ ały aż do K rakow a, dochody celne ze statków stanow iły poważne sumy. Znam y z grubsza rów nież asortym ent przew ożonych tow a­ rów 30. Pew ne inform acje pośw iadczają także żeglugę na B u g u 81, N a rw i82 i zapew ne D rw ęcy 33 już w X III wieku. W spom niane w ypraw y zbrojne poś­ w iadczają żeglugę rzeczną już dla X I w ieku *4. Znaczenie jej dla tran sp o rtu handlow ego w ynika z rozm ieszczenia nad rzekam i pow ażniejszych ośrodków wczesnomiejskich, a także rozrzut im portów — ten ostatni już dła okresu w cześniejszego. N aw et wododziały utru d n iające kom unikację w odną nie sta ­ now iły w iększej przeszkody, pokonywano je bow iem przy pomocy system ów 27. P o r. J . P o w ie rs k i. K s zta łto w a n ie się g r a n ic y p o m o r s k o -p r u s k ie j w o k r e s ie o d X I I do

p o c z ą tk u X I V w ., cz. 1—2, Z a p is k i H isto ry cz n e , t. 30, 1965, z. 2 i 3; te n że, S to s u n k i p o ls k o - - p r u s k ie do 1230 r. ze szc ze g ó ln y m u w z g lę d n ie n ie m roli P o m o rza G d a ń skieg o , T o ru ń 1968,

ss. 33 n n .

28. Z. Guldo-n, J . P o w ie rs k i, P o d z ia ły a d m in is tr a c y jn e K u ja w i z ie m i d o b r z y ń s k ie j w X I I I — XJV w ie k u , W a rsza w a -P o z n ań 1974, p assim .

29. H. Ł o w m iań sk i, P o c zą tk i P o lsk i, t. 4, s. 28; t. 5, ss. 15, 37(^-373 i in.

30. P o r. zw łaszcza R. G ró d ec k i, Z n a c z e n ie h a n d lo w e W is ły w ep o c e p ia s to w s k ie j, w : S tu ­

dia h is to r y c zn e k u c zci S ta n isła w a K u tr z e b y , t. 2, K ra k ó w 1938; W. K o w alen k o , P o lsk a że­ g lu g a n a W iśle i B a łty k u w X I V i X V w ie k u , R o czn ik i H isto ry c z n e, t. 17, 1948, z. 2; A. Z b ie r-

sk i, P o r t g d a ń s k i n a tle m ia sta w X —X I I I w ie k u , G d a ń s k 1964.

31. P . D u sb u rg , s. 149; p o r. p rz y p is n a s tę p n y , w c ześn ie j CDMG, n r 301.

32. B. W ło d arsk i, P o ls k a i R u ś 1194— 1340, W arszaw a 1966, ss. 193 n. N ic n ie w sk a z u je , by w p rz e d s ta w io n y c h ta m w y d a rz e n ia c h n a d z w y c z a jn ą rzeczą b y ła żeg lu g a n a N a rw i — do n ie częsty c h w y p a d k ó w n a le ż a ło b y ra c z e j zaliczyć łu p ie stw o d o k o n a n e n a s ta tk u .

33. U r k u n d e n b u c h d es B is th u m s C u lm , Bd. 1, D an zig 1885, n r 123.

34. P o r. w y że j, p rz y p . 21. Zob. te ż p rz y p . 30, 35, 37; liczn e p ra c e W. K o w a le n k i i in . P o r. ta k ż e T. L e w ic k i, Z n a c z e n ie h a n d lo w e D ro h iczyn a n a d B u g ie m w e w c z e s n y m śre d n io ­

w ie c z u i za g a d k o w e p lo m b y o ło w ia n e z n a le zio n e w te j m ie jsc o w o śc i, K w a rta ln ik H is to rii K u l­

(15)

106

p rzew ło k 35. Wysokie um iejętności Słow ian w budow ie dużych i m ałych łodzi są już obecnie dobrze z n a n e 3δ, ogólnosłow iańska term inologia dotycząca ko­ m unikacji w odnej przenosi nas w czasy jeszcze daw niejsze i nic dziwnego, skoro gospodarcza rola W isły może być cofnięta, oczywiście w w ym iarze od­ pow iadającym epoce, głęboko wstecz, a niew ątpliw ie Wisła nie stanow iła w ty m względzie szczególnego w y ją tk u 37. K om unikacja w odna pow szechna była także u ludów prym ityw nych przeszłości i teraźniejszości3S. Przeczenie kom u­ nikacyjne roli rzek m usiałoby chyba w yjść od w ielotom owej krytyki, z bardzo w ątpliw ym skutkiem .

Zgodzić się można z N atansonem -Leskim , że bardziej zabagnione brzegi rzek (ale tylko na tych zabagnionych odcinkach), m ogły stanow ić n atu raln ą b arierę osadniczą i graniczną, chociaż zarazem m usim y zdaw ać sobie spraw ę i z tego, że Słow ianie byli znani z moszczenia (utw ierdzania bierw ionam i drew nianym i) dróg przez błota, a wczesnośredniowieczny zapew ne tego rodzaju m ost spotykam y tak że na pograniczu prusko-pom orskim w zabagnionej dolinie D zierzgoni30. Także więc i błotniste brzegi nie m usiały stanow ić istotnej prze­ szkody kom unikacyjnej. Jako tak ą należy uznać tylko szeroką strefę błot n a d ­ rzecznych, w zw iązku z czym w ypadnie zgodzić się ze zdaniem Tyszkiewicza, że bagna nadbiebrzańskie istotnie stanow iły w ażną n a tu ra ln ą b arierę p o g ra­ niczną. N aw et najszersze rzeki pokonyw ano przy pom ocy przewozów, których istnienie już w XI w ieku stw ierdza zapiska m ogileńska, przechow ana w fal­ syfikacie datow anym na 1065 rok, dla odcinka Wisły m niej w ięcej od ujścia Bugu do morza. Takie przewozy ta sam a zapiska stw ierdza na W krze i N arw i, a inne dane pozw alają odszukać je także dalej w górę Wisły, na D rw ęcy i na w ielu innych rzekach J". Sam a zresztą logika nakazuje sądzić, że w d aw niej­ szych okresach historycznych, przy stosunkowo rzadkim osadnictw ie kom u­ nikacja w odna była tańsza od lądow ej, bow iem budow a łodzi nie była zapew ne bardziej pracochłonna niż budow a wozu z kołam i, natom iast przetarcie drogi było niew ątpliw ie trudniejsze niż korzystanie z gotowego szlaku wodnego. Szlak w odny zapew niał zarazem możliwość dowolnego korzystania z wody p it­ nej (w zw iązku z czym naw et drogi lądow e częściej trzym ały się rzek), i był 35. W. K o w a len k o , P rze w lo k ą na s zla k u że g lu g o w y m W a rta -G o p ło -W isła , P rz e g lą d Z a­ ch o d n i, 1952, n r 5/6; L. V. A lek seev , P o lo c k a ja z e m lja (o b e rk i is to r li s e v e r n o j B e lo ru ssii)

v I X —X I I I w . M o sk v a 1966, ss. 03 n n .

36. J . K o strzew sk i, K u ltu r a p ra p o lska , w y d . 2. P o z n a ń 1949, ss. 316 n n .; W. H en sel, S ło­ w iań szcz y zn a w cze s n o ś re d n io w ie c z n a . Z a ry s k u l tu r y m a te r ia ln e j, w y d . 3, W a rszaw a 1965,

ss. 522 n n .; M. P ro s n a k , P r ó b a a n a lizy w a r to ś c i lo d zi s ło w ia ń s k ic h ja k o s ta tk ó w p e łn o m o r s k ic h . K w a r ta ln ik H is to rii K u ltu r y M a te ria ln e j, 1961, n r 3; K . Ś ląsk i, S ło w ia n ie z a c h o d n i n a B a łty k u

w V II—X I I I w ie k u , G d a ń sk 1969.

37. J . K o strzew sk i, R o la W is ły w cza sa ch p r z e d h is to r y c z n y c h P o lsk i, P rz e g lą d A rch e o lo ­ giczn y , t. 5, 1946. N ie u le g a w ątp liw o śc i, że W isla w y zn acz a g łó w n y r d z e ń w ie lu g ru p ró ż n y c h k u ltu r a rc h e o lo g ic z n y c h sta ro ż y tn o ś c i.

38. P o r. ch o c ia żb y k r ó tk ie p rz e d s ta w ie n ie śro d k ó w k o m u n ik a c ji w o d n e j p rz e z K. B irk e t- -S m ith , Ś c ie ż k i k u l tu r y , W a rsza w a 1974, ss. 265 nn.

39. P o r. J . K o strzew sk i, K u ltu r a p ra p o lska , ss. 305 n n .; W . H e n se l, op. cit., ss. 528 n n ., g d zie d alsz a li te r a tu r a .

40. CDMG, n r 22; p o r. J . P ło ch a , N a jd a w n ie js z e d z ie je o p a c tw a b e n e d y k ty n ó w w M ogil­

n ie , W ro c ła w -W a rs z a w a -K ra k ó w -G d a ń sk 1969, ss. 158 n n . i p a ssim ; p o r. ta k ż e T. W ąsow iczów na, W c z e sn o śre d n io w ie c zn e p r z e p r a w y p r z e z ś ro d k o w ą W isłę, K w a r ta ln ik H is to rii K u ltu r y M a­

te r ia ln e j, 1957, n r 3/4; taż, R e se a rc h o n th e M ed ieva l K oad S y s te m In P o la n d , A rch eo lo g ia, P o lo n a , t. 2, 1959.

(16)

Z badań nad rolq środow iska geograficznego 107 zarazem bezpieczniejszy, zwłaszcza na rzekach szerszych, zapew niających lepszą widoczność i ty m sam ym możliwość lepszego ustrzeżenia się od zasa­ dzek. Szlaki tran ssah ary jsk ie świadczą o możliwości pokonyw ania przez czło­ w ieka znacznych naw et przestrzeni na obszarach słabo naw odnionych, ale tam , gdzie sieć hydrograficzna była gęsta, absurdem byłoby niekorzystanie z niej. W sum ie więc w ydaje się, że chociaż rzeki z ich system am i wodnym i nie stanow iły w aru n k u koniecznego dla funkcjonow ania kom unikacji (co uw al­ nia od spojrzenia determ inistyczno-geograficznego), to jednak znacznie ją u ła t­ w iały, a zarazem określały szczegółowy przebieg szlaków kom unikacyjnych, sprzyjając jednocześnie skupianiu się osadnictw a nad rzekam i.

Jest zrozum iałe, że wszelkie rozw ażania teoretyczne w ty m zakresie sam e w sobie byłyby niepełne bez rozw ażenia zagadnienia osadnictw a. Zdaję sobie spraw ę, że dla okresu przedpiastow skiego wczesnego średniow iecza stan badań archeologicznych jest niedostateczny dla tego rodzaju rozw ażań (zaś w niosko­ w ania Łow m iańskiego o osadnictw ie n ajstarszej fazy wczesnego średniow iecza w oparciu o nazw y patronim iczne nie mogę przyjąć wobec niew ątpliw ej p ro ­ duktyw ności tych nazw do końca średniowiecza). Nie może to być powodem do ew entualnego przyjm ow ania m ożliwej do najróżniejszych in te rp re ta c ji a rg u ­ m entacji ex silentio i ty m sam ym do apriorycznego uznaw ania rzek za granice naturalne, zwłaszcza w brew tem u, co pow iedziałem wyżej. Z konieczności n a ­ leży w ięc oprzeć się n a danych archeologicznych, odnoszących się bądź tylko do X—X II w ieku, bądź do całego wczesnego średniow iecza " . Wobec zagę­

szczenia osadnictw a i innych śladów działalności ludzkiej w północno-zachod­ n ie j części Mazowsza, tru d n o w nioskować o zw iązkach tego teren u ze średnim i i dużym i rzekam i, chociaż rzuca się w oczy generalne pow iązanie z system em Wisły szerokiego pasa osadniczego od Dobrzynia niem al po ujście W kry oraz pow iązanie z system em W kry osadnictw a szeroko pojętego Zaw krza. Bardziej interesujące jest rozmieszczenie osadnictw a na terenach, gdzie jest ono znacz­ nie bardziej rozrzedzone. Widać więc w yraźnie koncentrację osadnictw a nad środkowym biegiem Narwi, a przez rzadszą sieć osad pow iązanie tego rejonu z osadnictw em Mazowsza północno-zachodniego przez te re n y n ad dolną N ar­ wią. Podobnie uderza koncentracja osadnictw a nad Bugiem w szerszych okolicach D rohiczyna oraz nad Liw cem i pow iązanie go przez rzadsze osad­ nictw o nad dolnym Bugiem także z osadnictw em Mazowsza północno-zachod­ niego. Również i D rw ęca jest klam rą, spinającą mniejsze gru p y osadnicze, n ie ­ kiedy (skupisko w okolicach Brodnicy, skupisko u ujścia te j rzeki) rozm iesz­ czone z obu jej stron z całą pewnością, gdyż naw et niektóre osady o te j sam ej nazw ie leżą z obu stron rzeki (jak Złotoria). Wisła łączy także osadnictwo obu jej brzegów na całym odcinku dobrzyńsko-kujaw skim i to mimo

niekorzy-41. P o r. zw łaszcza: M apa g r o d zisk w P o lsce, p o d re d . W. A n to n ie w icza i Z. W a rto ło w - s k ie j, W ro c ła w -W a rsz a w a -K ra k ó w 1984; L. R a u h u t, W c zesn o śred n io w ieczn e c m e n ta r z y s k a w o b u d o w ie k a m ie n n e j na M a zo w szu i P o d la siu , M a te r ia ły S ta r o ż y tn e i W czesn o śre d io w iec zn e,

t. 1, 1971, m a p a І І II; A. G u p ie n ie c , T. i R. K iersn o w sc y , W c z e s n o ś re d n io w ie c zn e s k a r b y

s re b rn e z P o lsk i ś ro d k o w e j, M a zo w sza i P o d la sia . M a te ria ły , W ro c ła w -W a rs z a w a -K ra k ó w 1965,

m a p a ; B a d a n ia A rch e o lo g ic z n e n a M a zo w szu i P o d la s iu , W a rsz a w a 1975; m a p a n a s. 130; CDMG, n r 301; B. Z ie lo n k a , Z a r y s d z ie jó w p o ls k ic h b a d a ń a rc h e o lo g ic zn y c h n a zie m ia c h w o ­ je w ó d z tw a b yd g o s k ie g o , R o cz n ik M u zeu m w T o ru n iu , t. 1, z. 3, 1963, m a p a 4 n a s. 38; Z. G ui­ do n , j . P o w ie rs k i, P o d z ia ły a d m in is tr a c y jn e , ry s . 3 (o raz ro zm iesz cz en ie n a js ta r s z y c h g ro d ó w a d m in is tr a c y jn y c h : CDMG, n r 22).

(17)

108

stnych dla takiego stanu innych uw arunkow ań geograficznych (piaszczyste gle­ by i w ydm y nadw iślańskie). Podobnie jest dalej n a wschód, gdzie osadnistw o okolic G ostynina łączy się z osadnictw em okolic Płocka na drugim brzegu Wisły, a łączność ta znalazła szczątkowe odbicie w późniejszym przebiegu g ra ­ nicy diecezji płockiej.

Tak więc z tezą Tyszkiewicza o n atu raln y ch granicach „antroporegionów ” i „antroposubregionów ” na Wiśle, Drwęcy, Bugu i N arw i (ss. 169 nn. i mapa 3) w rozm ieszczeniu całościowo ujętego osadnictw a wczesnośredniowiecznego zgadzają się tylko pew ne odcinki w ym ienionych rzek i to nie tyle ze względu na sam e rzeki, ile na w ystępow anie na przyległych do tych odcinków terenach innych właściwości środowiskowych (zabagnienie i zła jakość gleb), które jed ­ n ak niekiedy sam fa k t przepływ u rzek w pew nym stopniu niw elow ał. Jednym z najdłuższych rzecznych odcinków granicy „antroporegionu” jest odcinek W isły od ujścia Bugu poza ujście Bzury. O izolującym charakterze nie tyle sam ej Wisły, co jej południowego brzegu decyduje tu jego zabagnienie w po­ w iązaniu z piaszczystym i glebam i i w ydmam i, a przede w szystkim zasięg lew obrzeżnego dorzecza Wisły na ty m odcinku. Jeśli w yłączyć z niego Bzurę z je j dorzeczem pozostaje niew ielki obszar nie m ających większego znaczenia kom unikacyjnego m ałych stru g i strum yków . Dorzecze B zury stanow iło do­ stateczny obszar dla w ykształcenia się oddzielnej g ru p y osadniczej, k tó rą rzeczywiście można określić z danych archeologicznych, zaś kieru n ek biegu Bzury, pośredniczącej między dorzeczem m azow ieckiej Wisły, a dorzeczami Pilicy i W arty, decydował o zależnościach tutejszego osadnictw a, związanego raz z osadnictw em łęczyckim, innym znów razem z północnomazowieckim, co znalazło najlepszy w yraz w zmianach adm inistracyjno-politycznych w ciągu całego średniowiecza.

Jedyna dostępna mapa śladów działalności ludzkiej w początkach wczes­ nego średniowiecza, w porów naniu z rzeczywistością niew ątpliw ie niepełna, nie ukazuje istotnych różnic w rozmieszczeniu osadnictw a w stosunku do rzek, nie biorąc n atu raln ie pod uw agę tego, iż ślady osadnictw a są w ogóle znacznie rzadsze 12. Pow iązanie osadnictw a z rzekam i i ich system am i h y d ro ­ graficznym i w idać zresztą na Mazowszu i terenach przylegających do niego od w schodu i od zachodu we w szystkich okresach starożytności, poczynając

co n ajm n iej od neolitu Dokładna analiza stosunku osad do rzek, dokonana

dla okresu późnolateńskiego i rzym skiego przez K rystynę Przew oźną w odnie­ sieniu do teren u Pom orza i P rus, w ykazała skłonność osadnictw a do trzym a­ nia się dolin rzecznych. Dopiero w okresach dynamicznego rozw oju osadnictw a jego część rozw ijała się z dala od rzek, przy osłabieniu tego rozw oju w raca­ jąc znów w doliny rzeczne lub ich sąsiedztwo 4J. Jerzy Okulicz w skazał także na pow iązania osadnictw a z system am i jezio rn y m i15. . N aturalnie, pow iązanie osadnictw a z rzekam i mogło w pełnych okresach być w ynikiem także typu eksploatacji gospodarczej, niezależnie naw et od kom unikacyjnej funkcji wód,

42. B a d a n ia a rch eo lo g iczn e n a M a zo w szu i P o d la siu , s. 123.

43. Ib id e m , ss. 27, 43, 47, 49, 50, a zw łaszcza s. 103; B. Z ielo n k a , op. cit., m a p y 1—3 n a ss. 35—37.

44. K. P rzew o źn a, S tr u k tu r a i r o z w ó j za sied le n ia p o łu d n io w o -w sc h o d n ie j s tr e fy n a d b a ł­ ty c k ie j u s c h y łk u s ta r o ży tn o ś c i, W a rsza w a -P o z n ań 1974, ss. 89 n n .

(18)

Z badań nad rolq środowiska geograficznego 109 co te j funkcji zresztą także nie w yklucza. Jednakże trw ałość zjaw iska pow ią­ zania rozm ieszczenia osadnictw a z rzekam i i ich system am i oraz z jezioram i w skazuje, że w zw iązku z życiowymi i gospodarczymi (w ty m także kom unika­ cyjnym i) potrzebam i człowieka wody nie stanow iły n atu ra ln y c h granic, o ile inne cechy środowiskowe nie skłaniały go do om ijania n ie tyle brzegów zbior­ ników wodnych, ile całego przylegającego teren u lub obszaru, graniczącego z nim i z jednej strony. Jest zrozum iałe, że liczenie się z obronnością skłaniało społeczności ludzkie do trak to w an ia wód jako elem entu obrony, do budow ania osad umocnionych dla celów obronnych. W żadnym w ypadku nie może to w y­ kluczać istnienia osadnictw a na przedpolu system ów obronnych. Można się zgodzić natom iast, że trw ałe stany w ojenne m ogły w pew nych w ypadkach powodować pow stanie granicy n a rzekach, zwłaszcza wówczas gdy ze w zglę­ du na układ dorzecza i inne cechy środowiskowe osadnictw o nie było rów no­ m iernie rozłożone .po obu stronach rzeki. Przyjm ujem y tu więc zdanie N atan­ sona-Leskiego, z którym zresztą w ogóle w ypada się generalnie rzecz biorąc zgodzić, jeśli chodzi o określenie funkcji rzek.

Z powyższych rozw ażań w ynika, iż nie można się zgodzić z wyznaczonymi przez Tyszkiewicza zasięgami pew nych jego „antroporegionów ” i „antropo- subregionów ”, jeśli oparcie ich o rzeki w ynika tylko z apriorycznej tezy 0 granicznym charakterze rzek. Przed podjęciem ostatecznej decyzji w tej spraw ie trzeba jednak mimo w szystko sprawdzić, czy w badanym przez niego p rzekroju chronologicznym rzeki nie były nadzw yczajnie w stosunku do o k re ­ sów w cześniejszych i późniejszych przepełnione wodami, pow odując większe zabagnienie brzegów (a więc trzeba byłoby zająć się zm ianam i klim atu), po­ nadto czy rzeki nie stanow iły granic regionów biogeograficznych.

W SPR A W IE DAW NEGO K LIM ATU

O kreślenie roli hydrografii dla działalności ludzkiej leży w kom petencji badaw czej historyka. Znacznie tru d n ie j kształtuje się spraw a określenia roli zmian klim atu, zwłaszcza w skali lokalnej, co w ynika z dyskusyjnego ch arak ­ te ru ocen jakości zmian klim atu, przyczyn tych zm ian i ich mechanizmów w klim atologii i paleoklim atologii. Trudności te ukazuje Tyszkiewicz przy omówieniu klim atu (ss. 32 nn. i 73 nn.). K ry ty k u je on E m anuela le Roy L adurie za zbyt śm iałe konkluzje o jedności zm ian klim atu w skali plan etarn ej 1 D ercha Justina Schove’a za przyjm ow anie zw iązku zmian klim atycznych z cyklam i aktyw ności słonecznej (ss. 37 i 39). Zauw ażm y jednak, że n iew ątp li­ we różnice w jakości zmian klim atycznych (jak przeciw staw ienie okresowości zam arzania jezior w Europie i w J a p o n iii6) nie przeczą jeszcze daleko idącej

46. P r z y o m a w ia n iu z a g a d n ie ń k lim a to lo g ic z n y c h o p ie ra m s ię g łó w n ie n a p r a c y : J . B lü th - gen, G eo g ra fija k lim a to v , t. 2, M oskva 1973 (nieco sk ró co n e, lecz i u a k tu a ln io n e , tłu m a c z e n ie w y d a n ia n ie m ie ck ieg o z 1966 r.), zw łaszcza rozdz. 21—24, i, p o n ie w a ż sta n o w iła o n a d la m n ie p rz e w o d n ik po lite r a tu r z e , na p ra c a c h ta m że u w z g lę d n io n y ch , zw łaszcza C. F.. P. B rco k sa, H. F lo h n a i H. H. L a m b a. W obec o g ran iczo n eg o m ie jsc a n a n in ie js z ą d y s k u s ję r e z y g n u ję ze szczegółow ej d o k u m e n ta c ji, o d n o szące j się do za g a d n ie ń , p rz e d s ta w io n y c h p rz e z B liith g e n a i w y k o rz y s ta n y c h p rz ez n ieg o p ra c , a ta k ż e p ra c , c y to w a n y c h p rzez T y szk iew icza . P o r. ta k że o s ta tn io M. I. B u d y k o , I z m e n e n ija k lim a ta , L e n in g ra d 1974, a d la p ro b le m a ty k i k lim a tu epok lo d o w y ch , w a ż n e j d la p ale o k lim a to lo g ii w ogóle, ta k ż e A. A. A seev, D rc v n ie m a te r ik o v y e ole-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przeprowadzenie tych badań umożliwiło określenie poziomu zrównoważenia ogółem i w łamach poszczególnych ładów gospodarstw rolnych w regionach UE-25 zajmujących się

przystawianie pieczątek przez postacie -automaty być może mogłoby wywołać śmiech, gdyby nie wieńczący konstrukcję sceny symbol ryby, która pojawia się tu znikąd

[r]

ճօճ ՃԼվճՀՀՅ fy-Łop ¿UlMVpjZ

[r]

U^CXXtóW

[r]

Być może jest to zbyt idealistyczna koncepcja, ale wydaje się ona możliwa do realizacji, jeśli weźmie się pod uwagę zgodność osób badanych w kwestii stworzenia grupy