T o m X L V -X L V I, zeszyt 2 - 1997-1998
RICHARD SWINBURNE Oxford, USA
D O W O D Y N A I S T N I E N I E B O G A *
W g reck o -ch rześc ija ń sk o -ju d eo -islam sk iej teo lo g ii n atu ra ln ej istn ie je d łu g a trad y cja p o d aw an ia racji (czy bard ziej fo rm a ln ie - d o w od ów ) w iary w istn ie nie B oga. W ed ług m nie zaś je ż e li nie b yłoby tak ich racji, to w sp ó łcz eśn ie w iększość ludzi trak to w ało b y tę w iarę ja k o n ie u z a sa d n io n ą i irra cjo n aln ą. P o łą cze n ie w pływ ów , z jed n ej strony, H u m e ’a o raz K an ta, a z d ru g iej - D arw ina (w sp arteg o p rzez - w ielce tu n ie o d p o w ie d n ią - a tm o sferę m yśli w y w o d z ącą się od M ark sa i F reuda) p rz y czy n iło się do n iep o p u larn o śc i tra d y cyjnej teologii n atu ra ln ej w o statnich dw u stu leciac h . C h ciałb y m je d n a k są dzić, że n ab ierając m ocy pow raca znów na arenę filo zo fic zn o -teo lo g icz n ą; w tym w yk ład zie n ato m iast chciałbym z a p rez en to w ać g łó w n e idee m o jej w łasnej teo lo g ii n atu ra ln ej, k tó re w p ełn iejsze j i b ard ziej ścisłej p o staci z a w arte s ą w m ojej k siążce The E xisten ce o f G o d 1.
N ie w ierzę, że jak ak o lw ie k siła tkw i w a p r io r i d o w o d a ch za istn ien iem B oga, takich ja k trad y cy jn y dow ód o n to lo g ic zn y - p rzy czym p rz ez dow od y
a p r io ri ro zum iem tak ie, k tóre jak o sw o je p rz esłan k i m a ją p ew n e p raw d y
log iczn e czy k oncep tu aln e. Dow'odam i, k tóre z a s łu g u ją n a u w ag ę, s ą do w o d y
a p o ste rio ri - takie, k tó re w y c h o d zą od p ew nych zjaw isk o b serw o w aln y ch .
N ie sądzę, aby istn iały ja k ie k o lw ie k w ażne d ed u k c y jn e d ow o d y a p o s t e- r i o r y c z n e za istnieniem B oga, czyli tak ie, k tó re w y ch o d ząc z p ra w d z i w ych p rz esłan ek , c z y n ią w niosek k o n ieczn y m (w tym sen sie, że b y ło by
A rtykuł przed staw iony na konferencji na tem at „The P h ilo so p h y o f G o d ” w the M illtow n Institue 3 lu tego 1993 r
1 Oxford: Clarendon P ress 1979. W ydanie n iem ie ck ie - Stuttgart: R eclaim 1987, N o w e w yd anie a n gielsk ie (O xford: Clarendon Press 1991) zaw iera apendyksy: A p en dyk s A , „O dpo w ied ź M ack iem u” oraz A p en dyk s B, „D ow ód z p recy zy jn eg o dostrojenia w sze ch św ia ta ” . G łów n ą ideę A pendyksu B w łą c zy łem do o b e cn eg o artykułu.
sp rz e c z n o śc ią d okonać asercji p rz esłan ek , a odrzucić w niosek). Pod tym w zg lęd em k ry ty cy teo lo g ii n atu ra ln ej m ieli słuszn ość. Jed nakże, ja k ch c ia ł bym to w yk azać, istn ie ją w ażn e in d u k cy jn e dow ody za istn ien iem B oga. P rzez w ażn y C -in d u k cy jn y dow ód rozum iem taki, który p rzech od zi od praw d ziw y ch p rz esłan ek do w nio sk u , dla k tó reg o p rzesłan k i d o starc zają św ia dectw a, czy n iąc go bardziej p raw d o p o d o b n y m , niż byłby w ra zie przeciw nym . N a to m ia st p rz ez w ażny d o w ó d P -in d u k cy jn y rozum iem taki, który przech od zi od p ra w d ziw y ch p rz esłan ek do w nio sk u , który p rzesłan k i c z y n ią praw do po d o b n y m , a któ ry je s t b ard ziej p ra w d o p o d o b n y niż n iepraw do po do bn y.
W ięk sz o ść trad y c y jn y ch do w o d ó w za istnieniem B oga w ych od zi bądź od b ard zo p o w sze ch n y ch i o cz y w isty c h zjaw isk danych w d ośw iadczeniu, bądź od p ew n eg o dość szczeg ó ln eg o zjaw isk a , k tó re - jak się p rz y jm u je - zaszło. N a stę p n ie tw ierd z i się, że za jśc ie tego zjaw isk a je s t w y jaśn io n e p rzez d ziała nie B oga, a zatem m usi On istn ieć. W śró d ty ch dow odów znajd uje się dow ód ko sm o lo g ic zn y (k tó ry w ychodzi od istn ie n ia w szech św iata), w ersje dow odu te leo lo g iczn e g o , czyli „dow odu z u sta n o w ie n ia ” (który w y ch od zi od obecnego pod ró żn y m i w zględam i w e w sze ch św iec ie po rząd k u ), do w ód ze św iadom ości (k tó ry w y ch o d zi od istn ie n ia św iad o m y ch zw ierząt i ludzi) - w szy stk ie one w y c h o d z ą od bardzo p o w sze ch n y ch i o cz y w isty ch zjaw isk ob serw ow alny ch. D alej: istn ie ją dow o d y z cudów i z d o św iad c zen ia re lig ijn eg o , które w ycho d z ą od ja k ic h ś szczeg ó ln y ch zjaw isk w św iecie. W szy stk ie te dow ody m ogą być sk o n stru o w an e bądź ja k o in d u k cy jn e, bądź jak o d ed uk cy jne. D ow ody je d n a k m a ją o w iele w ięcej w iary g o d n o ści, je ż e li ro zw ażam y je jak o in duk cy jn e - i tak b ęd ę je k o n stru o w a ł. W ierzę, że każdy z tych dow odów w zięty z o so b n a stan o w i w ażny dow ód C -in d u k cy jn y , a w szy stk ie razem tw o rzą w aż ny do w ó d P -in d u k cy jn y . In d u k cja, ja k k ró tk o po każę, je s t n o rm alnym spo so bem d o w o d z en ia w nauce, h isto rii i w życiu cod zien ny m - jed y n y m d o stęp nym nam sp osobem w y c h o d zen ia p o za b ez p o śred n ie d ane dośw iadczenia. D e d u k cja je s t zaś w y sp ec jalizo w an y m sposo bem w n io sko w an ia, użytecznym tylk o d la w y c ią g an ia k o n sek w e n cji z tego, co ju ż uznane. A ch o ciaż we w c ześn iejszy c h d zie się c io le c ia c h i stu leciach jak o ś u ch w y ty w an o to, dzięki czem u ja k iś dow ód je s t w ażny m d ow odem d ed uk cyjn ym , to jed n ak dopiero o sta tn ie lata p rz y n io sły nam p e łn iejsze zrozu m ien ie k ry terió w by cia w ażnym d o w o dem indukcyjnym . Jestem p rz ek o n an y , że H u m e ’a i K an ta krytyk a d o w odó w in d u k cy jn y ch w teo lo g ii n a tu ra ln e j w y d aw ała się - zre sz tą błęd n ie - tak sk u tecz n a dlateg o , iż żaden z nich d o b rze n ie ro zum iał indukcji.
P raw ie w szy stk ie dow ody a p o s t e r i o r y c z n e zd a ją się p o d p a dać p o d w sp ó ln y schem at. R o zw a ża się p ew ne zjaw isk o Z. T w ierd zi się, że Z ro d zi zd ziw ien ie, je s t n iezw y k łe, n ie n ależ y się go sp od ziew ać przy n o rm al
nym biegu rzeczy. N ależy się go je d n a k spo d ziew ać, je ż e li istn ie je B óg, p oniew aż On m a m oc sp ra w ien ia Z o raz (z pew nym p ra w d o p o d o b ień stw em ) m oże dokonać takiego w yboru. P o ja w ien ie się zatem Z je s t ra c ją p rz y p u s z c z e nia, że istnieje B óg. O ile zaś dow o d y są w ażn y m i d o w o d am i C -in d u k cy jn y - m i, to się „sum ują”. Ż ad n e zjaw isk o z o so b n a n ie z b ilan su je p ra w d o p o d o bieństw a sw ojego w niosku, je d n a k różne zjaw isk a w zięte łącz n ie m o g ą to zrobić, a zatem - w m ojej term in o lo g ii - m o g ą d o starczy ć P -in d u k cy jn eg o dow odu. Ten rodzaj dow odu in d u k cy jn eg o je s t często w y k o rz y sty w an y w nauce, h istorii oraz w szy stk ich p o zo stały ch d zied z in ach lu d zk ich d o ciek ań . D etektyw np. znajd u je ró ż n e ślad y p ro w a d ząc e do zn a le z ie n ia ro z w ią z a n ia - odciski palców Jana p o z o staw io n e na okrad zio n y m sejfie, d u ż ą ilość p ie n ię dzy ukrytych w jeg o dom u, o b ec n o ść Ja n a w p o b liżu m iejsca w łam an ia w czasie, gdy je p opełn io n o . N a stę p n ie detek ty w sug eru je, iż te ró ż n e ślad y, choć m o g ą m ieć inne w y jaśn ien ia , to je d n a k n ie są czym ś, czego n a le ż a łoby się spo dziew ać, ch y b a że Jan okrad ł sejf. K ażdy ślad je s t pew n y m św ia dectw em , że to on o k ra d ł sejf, każdy ślad p o tw ierd z a h ip o tezę , że to Jan okradł sejf. Ś w iadectw o to je s t k u m u laty w n e - gdy złoży ć j e w ca ło ść , czyni hipotezę praw dopodobną.
N azw ijm y dow ody in d u k cy jn e teg o ro d z aju d ow o d am i d o b rze w y ja ś n ia ją cym i. N aukow cy w y k o rz y stu ją ten sch em at d o w o d zen ia, aby arg u m e n to w ać na rzecz istnienia n ieo b serw o w aln y c h bytów ja k o p rzy czy n zjaw isk , k tó re zaobserw ują. N a p o czątku w iek u X IX naukow cy za o b serw o w ali np. w iele różnych zjaw isk o d d ziały w ań ch e m ic zn y ch , tak ich ja k łączen ie się su b stan cji w stałej p roporcji w agow ej przy tw o rz en iu n o w ej su b stan cji (np. w o d ó r i tlen zaw sze tw o rzą w odę w p ro p o rcji w agow ej 1:8). T w ierd zili n a stę p n ie , że tych zjaw isk należało się sp o d ziew ać, o ile istn ieje ok oło stu ró żn y ch ro d zajó w atom ów , cząstek zb yt m ałych, by były w id o czn e, a k tó re m o g ą się w z ajem n ie łączyć w pew ien p rosty sposób. F izy cy z k olei p o stu lo w ali istn ie n ie e le k tro nów , protonów i neu tro n ó w o raz in nych cz ąstek po to, aby w y jaśn ić z a c h o w anie atom ów , jak ró w n ież, aby w y jaśn ić o b serw o w aln e zjaw isk a o w ięk szej skali. T eraz zaś p o stu lu ją istn ie n ie k w arków po to, aby w y jaśn ić za ch o w a n ie protonów , neutronów o raz w ięk sz o ści innych cząstek.
D ow ody tego rodzaju d a ją sw oim hipo tezo m zn aczą ce p ra w d o p o d o b ie ń stw o, o ile sp e łn ia ją trzy k ry te ria 2. Po pierw sze, zjaw isk a, k tó re p rz y ta c z a ją
2 Zob. A. P 1 a n t i n g a (red .), The O n to lo g ic a l A r g u m e n t, London: M acm illan 1968, oraz w iele innych zbiorów pism z zakresu filo z o fii religii dla w ersji d ow od u o n to lo g icz n e g o sform ułow anego przez A n zelm a oraz K artezjusza, a także w s p ó łczesn ej w ersji podanej przez N. M alcolm a.
ja k o św iad ectw o , m a ją b ard zo m ałe p ra w d o p o d o b ień stw o p o jaw ien ia się przy n orm alny m b iegu rzeczy . W id zieliśm y w p rz y k ła d zie d otyczącym w łam ania, ja k ró ż n e ślad y , ta k ie ja k o d cisk i palców Ja n a n a sejfie, były m ało sp o d zie w ane p rzy no rm aln y m bieg u rzeczy (tzn. w przy p ad k u gdyby Jan nie okradł sejfu). Po dru g ie, z a jśc ie tych zjaw isk m usi być b ard ziej sp od ziew ane, b a r dziej p ra w d o p o d o b n e, gdy h ip o teza je s t p raw dziw a. Jeżeli Jan o brab o w ał sejf, to je s t dość p ra w d o p o d o b n e, że m ożna zn aleźć na nim jeg o o dciski palców . Po trzecie, h ip o te z a m usi być p rosta. Z naczy to, że m usi p ostulow ać istnienie i d ziała n ie n iew ielu b y tó w , n iew ielu r o d z a j ó w b ytów , p o siadający ch n iew iele ł a t w o o p isy w aln y ch w łasności zach o w u jący ch się w m atem a ty czn ie p r o s t y sposób. Z aw sze m ożem y p ostulow ać w iele now ych bytów ze sk o m p lik o w an y m i w łasn o ściam i, k tó re w y ja śn ią w szystk o, co zn a j d ziem y . N asza h ip o te z a je d n a k b ęd zie p o tw ierd zo n a p rzez św iad ectw o tylko w ów czas, gdy p o stu lu je n iew iele bytów , k tó re p o zw alają sp o dziew ać się ró ż n o ro d n y ch zjaw isk sk ład ający ch się n a św iad ectw o . W p rz y k ła d zie d etek ty w a zatem m o żn a by za su g ero w a ć, że K o w alsk i n an ió sł o d cisk i palców Jana n a sejf, N o w ak u b ra ł się tak, by w yglądać ja k Jan w p o b liżu m iejsca p rze stęp stw a, a M alin o w sk i d ziała ją cy bez zm ow y z tam tym i, u krył pieniądze w do m u Jana. T a n o w a h ip o teza p o zw ala nam się sp od ziew ać tych zjaw isk, k tó re n ap o ty k am y , ró w n ie do b rze ja k h ip o teza , że to Jan okrad ł sejf. T a p ierw sza h ip o te z a je d n a k je s t p o p arta p rzez św iad ectw o, pod czas gdy ta now a n ie je st. A je s t tak d lateg o , że hip o teza, iż Jan ok rad ł sejf, po stu lu je j e d e n p rz e d m io t - Jan a - sp ełn iająceg o j e d e n czyn - rabu nek sejfu - k tó re p o z w a la ją nam spo d ziew ać się ró żn y ch zjaw isk , ja k ie napotykam y. N a uk ow cy zaw sze p o s tu lu ją tyle tylko now ych b ytów (np. cz ąstek subatom o- w ych), ile w y starcza n a to, abyśm y m ogli spo d ziew ać się zn alezien ia tych zjaw isk , k tó re o b serw u jem y . P o stu lu ją oni tak że, że b yty te n ie za ch o w u ją się n ieo cz ek iw an ie (jed n e g o d n ia w taki a taki sp osó b, a dru g ieg o dnia w inny), lecz że za c h o w u ją się zg o d n ie z pro sty m i i ciągłym i p raw am i m atem aty czn y m i o raz z tym , co o b serw o w an e . Istn ieje stare ła c iń sk ie pow iedzenie: Sim plex
sig illu m veri - „ P ro sto ta je s t znakiem p ra w d y ” . H ip o teza m usi być p rosta, by
b yć p ra w d o p o d o b n a na m ocy św iadectw a. B ez k ry teriu m p ro sto ty nauka b y łab y ca łk o w ic ie n ie z d o ln a do p o su n ięcia się n aw et o k rok poza dane obser- w o w aln e, gd y ż za w sze m o żn a sob ie w y o b razić n ie sk o ń c z o n ą liczb ę całkiem ró żn y ch h ip o tez, k tó re o w iele b ard ziej p o z w a la ją się sp od ziew ać tych da nych , niż b y ło b y w ra zie przeciw n y m - a n ie b yłob y sposo bu w y bo ru p o m ię d zy nim i. Jed n a k że n a u k a je s t m ożliw a, dok o n u jem y u zasad n io n y ch p rz ew id y w ań, a zatem p ro sto ta je s t św iad ectw em p raw dy.
P rzy w yjaśn ian iu zjaw isk do stęp n e nam s ą d w a ro d z aje w y jaśn ian ia , k tó re w yko rzy stu jem y w życiu codzien n y m . Je d e n to w y jaśn ian ie n au k o w e, za po m o cą k tóreg o w yjaśniam y ja k ie ś zjaw isk o Z w k ateg o riach p ew n eg o up rzedniego stanu rzeczy S (przy czy n y ) o raz pew n ej re g u la rn o ści R w z a c h o w aniu się p rzedm iotów zw iązan y ch z S i R . W y jaśn ia m y , d laczeg o k am ień spadał z w ieży na ziem ię dw ie sek u n d y (Z), p rz ez o d w o łan ie się do u w o l n ien ia go ze stanu spoczynku na w ierzch o łk u w ieży o w y so k o ści 19,6 m etrów (S) oraz re g u la rn o ści w ypro w ad zaln ej z G a lile u sz a p ra w a sw o b o d n eg o sp a d a n ia ciał, k tó re m ów i, że w szy stk ie c ia ła sp a d a ją w k ieru n k u p o w ierzch n i ziem i z p rzy sp ieszen iem 9,8 m /s2 (/?). Z w y n ik a z S o ra z R. N au k a p o trafi także w y jaśn ić d ziałan ie re g u la rn o ści lub p ra w a w p ew n ej w ęższej d z ie d z in ie w k ateg o riach d ziałan ia szerszego p ra w a p rzy za ło ż en iu w aru n k ó w s z c z e g ó l nych d la tej w ęższej d ziedziny. M oże zatem w y jaśn ić, d lacz eg o G a lile u sz a praw o sw obo dnego spad an ia ciał je s t w a żn e d la n ie w ie lk ic h o b iek tó w z n a jd u ją c y c h się w po b liżu p o w ierzch n i Z iem i. P raw o G a lile u sz a w y n ik a z praw N ew tona pod w arunkiem , że Z iem ia je s t ciałem o p ew n ej m asie o d leg ły m od innych ciał o poró w n y w aln ej m asie o raz że p rz ed m io ty na je j p o w ierzch n i są blisko n iej o raz m ają d użo m n iejszą m asę.
Innym sposobem , który u staw icz n ie w y k o rz y stu je m y i k tó ry p o strze g am y ja k o w łaściw y sposób w y jaśn ian ia zjaw isk , je s t sp o só b , k tó ry n azy w am w y jaśn ien iem osobow ym . C zęsto w y jaśn iam y p ew n e zjaw isk o Z ja k o sp o w o d o w ane p rzez p ew n ą o sobę O w celu o sią g n ię c ia p ew n eg o z a m ie rze n ia lub celu C. O becny ruch m ojej ręki w yjaśn ian y je s t ja k o sp o w o d o w an y p rz eze m nie w celu n ap isan ia arty kułu filo zo fic zn eg o . O b e cn o ść filiżan k i n a sto le w y ja ś n ian ia je st p rzez u m ieszczenie je j tam p rz eze m n ie w celu w y p icia je j z a w a r tości. W tych p rzy p ad k ach w y w o łu ję p ew ie n stan m o jeg o ciała, któ ry z k olei je st p rz y c z y n ą procesów p o d leg ają cy ch w y jaśn ien iu n au k o w em u p rzez o d w o łan ie się do innych stanów rzeczy , zew n ętrz n y ch w o bec m o jeg o ciała. J e d n a k że to ja (O ) pow oduję stan ciele sn y (Z) sp rz y ja ją cy p o w stan iu tego d alsze g o stanu (C ) b ard ziej niż jak iem u ś innem u. R o d zaj w y jaśn ien ia , k tó re tu w y s tę puje, je s t inny od w y jaśn ien ia n au k o w eg o . W y ja śn ie n ie n a u k o w e o d w o łu je się do praw natu ry i u p rzednich stanów rzeczy . W y jaśn ie n ie o so b o w e n a to m iast od w o łu je się do osób i ich celó w . W każd y m p rzy p ad k u p o d staw ę prz ek o n an ia o słuszn ości w y jaśn ien ia stan o w i - ja k p o w ied z ia n o ju ż w c z e ś niej - fak t, że do w y jaśn ien ia d anego z jaw isk a o ra z w ielu inn ych po d o b n y ch zjaw isk p o trzeb u jem y n iew ielu bytów (np. je d n e j o so b y za m ia st w ielu o só b ), niew ielu rodzajów bytów o n iew ielu łatw o o p isy w aln y ch w łasn o śc ia ch i z a cho w u jący ch się w m atem aty czn ie p ro sty sp osó b (np. o so b a p o sia d a ją c a pew ne zdo ln o ści i cele, k tóre nie z m ie n ia ją się n ieo cz ek iw an ie ) o raz d ając y ch
p o c z ą te k w ielu zjaw isk o m cielesn y m . P oszu k u jąc n ajlepszeg o w y jaśn ien ia zjaw isk , m ożem y szukać w y jaśn ień na je d e n z tych dw u sposobów - je śli nie m o żem y zn aleźć w y ja śn ie n ia n au k o w eg o , k tó re spełniałoby te k ryteria, p o w in niśm y szu kać w y jaśn ien ia osobow ego.
P o w in n iśm y d ążyć do w y jaśn ien ia w szy stk ich rzeczy, je d n a k w idzieliśm y ju ż , że m ożem y słu szn ie p rzy p u szcz ać, iż zn aleźliśm y jak ieś w y jaśnienie ty lk o w ted y , gdy je s t ono p ro ste o raz p o zw ala nam spo dziew ać się tego, co n ap o ty k am y , a czego nie n ależ ało b y się spo dziew ać w razie przeciw nym . H isto ria n auki p o k azu je, że sąd zim y iż to, co złożone, niejed n o ro d n e, zbieżne o ra z zró żn ico w a n e w ym ag a w y jaśn ien ia o raz że n ależy to w y jaśn iać w k ate go riac h czeg o ś p ro stszeg o . R uchy p lan et (p rzed m io t praw K eplera), m ech a n iczn e in tera k cje ciał na Z iem i, za ch o w a n ie w ah adeł, przyp ływ y i odpływ y, za ch o w a n ie k o m et itp. tw o rz ą d ość n iejed n o ro d n y zb ió r zjaw isk. N ew tona p ra w a ru c h u stan o w iły teo rię p rostą, k tó ra p ro w ad ziła nas do spodziew an ia się ty ch zjaw isk , a w ięc uzn an a zo stała za ich p raw d ziw e w y jaśn ienie. Istn ie n ie ty sięcy ró żn y ch su b stan cji ch e m iczn y ch łączący ch się przy różnej pro p o r cji w n o w e su b stan cje było czym ś zło żo n y m . H ip oteza, że istn ieje tylko o k o ło stu p ierw ia stk ó w ch e m iczn y ch , z k tó ry ch sk ład ały się tysiące su b stan cji, b y ła p ro stą h ip o tezą, k tóra p ro w a d ziła nas do sp o d ziew an ia się zjaw isk zło żo n y c h . G dy o siąg am y n ajp ro stszy m o żliw y pu n k t w y jścia dla w y jaśnienia, p ro w a d ząc y nas do sp o d ziew an ia się ty ch zjaw isk , które n apo ty k am y , to przy nim p o w in n iśm y p o zo stać i w ierzyć, że zn a le źliśm y o stateczn y n iew zru szaln y fak t, od któ reg o z a le ż ą w szy stk ie inne rzeczy.
D o w ó d k o sm o lo g ic zn y p rzech o d zi od istn ie n ia złożon eg o fizycznego w sz e c h św ia ta (lub czeg o ś ró w n ie g en e raln eg o ) do B oga, k tóry u trzy m uje go w istn ie n iu . P ie rw sz e trzy „d ro g i” św . T o m asza z A kw inu są form am i tego d o w o d u , lecz n a jlep sz eg o k lasy cz n eg o sfo rm u ło w a n ia go - w edług m nie - n a le ż y szukać u L eib n iza3. L eib n iz je d n a k ujął go jak o d ed u k cy jn ie w ażny do w ód, a to, ja k tu stw ierd z iłe m , n ie zacho dzi. N ie m a bow iem jaw nej sp rz ecz n o śc i m ięd zy p rz y ję ciem , że je s t w sze ch św iat, a jed n ak nie m a B oga. Je st to ra czej induk cy jn y do w ód n ajle p sz e g o w y jaśn ien ia istn ien ia w szech św iata.
T ak oto - o p iera jąc się n a L eib n izu - fo rm u łu ję w łasn ą w ersję tego d o w o du, k tó ry m a po stać dow o d u in d u k cy jn eg o , a n ie d edu kcyjn ego . P rzesłan k ą je s t istn ie n ie n aszeg o w sze ch św iata od tak d aw na, od jak daw na on istnieje
3 O o s ta te c z n y m ź r ó d le r z e c z y , przeł. J. D om ań sk i, w: G. W . L e i b n i z, G łó w n e p ism a m e ta fiz y c z n e , przeł. S. C ic h o w icz i J. D om ań sk i, Toruń 1995, s. 8 5 -9 4 .
(bądź w skończonym czasie, b ądź - je ś li nie m a p o cz ątk u - w cz asie n ie skończonym ). W sz ech św ia t je s t rz e c z ą złożoną. Istn ieje m n ó stw o o d rę b n y ch jeg o fragm entów . K ażdy z tych frag m en tó w m a ró ż n e sk o ń cz o n e, ch o ć n ie bardzo naturalne: o b jęto ść, k ształt, m asę itd.; w eźm y p od u w ag ę ch o ćb y og ro m n ą ró żn o ro d n o ść g alak ty k , gw iazd i planet, i... k am ien i na b rz eg u m o rza. M ateria je st b ez w ład n a i n ie m a tak iej m ocy, k tó rą m o g łaby o k az ać - ona robi to, co m a rob ić. W k ażdym o b szarze istn ieje o g ra n ic z o n a je j ilość, która z kolei m a o g ra n ic zo n ą ilość en erg ii i p ręd k o ści. Z w sze ch św iate m w iąże się w ięc zło żo n o ść, p o szc zeg ó ln o ść oraz sk o ń cz o n o ść, co w y m ag a w yjaśnienia w k ateg o riach czeg o ś p ro stszeg o . Istn ien ie w sz e c h św ia ta je s t oczyw iście czym ś n iew y jaśn ia ln y m p rzez naukę. P o n iew aż, ja k w id zieliśm y , w yjaśnienie n auko w e ja k o tak ie w y jaśn ia zajście p ew n eg o stan u rz ecz y w k a tegoriach uprzed n ieg o stanu rz ecz y oraz p ew n ego p ra w a n atu ry , k tó re stw ierdza, ja k u p rzed n i stan rz ecz y w y w o łu je stany p o d o b n e do teg o p ó ź n ie j szego. M oże w yjaśn ić obecny układ p la n e t p rzez u p rzedn i stan system u (Słońce i planety w p o ło żen iu , ja k ie m iały rok tem u) o raz p rz ez p ra w a K e p le ra, które m ów ią, że po stanach ja k ten p ó źn iejszy n a stę p u ją stan y ja k ten ro k później. M oże zatem w yjaśnić istn ie n ie w sze ch św iata teg o ro k u w k ateg o riach istnienia w sze ch św iata zeszłeg o ro k u oraz praw k o sm o lo g ii. A le b ąd ź je s t tak, że był jak iś p ierw szy stan w sze ch św iata , bądź tak, że w s z e c h św ia t istn ia ł zaw sze. W pierw szym p rzy p ad k u n au k a nie m oże w y jaśn ić, d lacz eg o za istn iał ten pierw szy stan, w drugim zaś p rz y p ad k u nau k a nie m oże w y jaśn ić, d la c z e go k iedykolw iek p o jaw iła się m ateria (lub d o kład niej: m ateria -en e rg ia), k tó rą ujm ow ałyby praw a natury. W n atu rz e n au k i tkw i to, że n ie m o że o n a w y ja ś nić, dlaczego w o góle istn ie ją jak ie k o lw ie k stany rzeczy .
Jednak że B óg m oże stanow ić p ew n e w y jaśn ien ie. H ip o te z ą teizm u je s t to, że w szech św iat istnieje, p o n iew aż istn ieje B óg, który p o d trz y m u je go w ist nieniu, a praw a natu ry są sk u teczn e d lateg o , że B óg tak sp raw ia. S p raw ia On to, że praw a natu ry są skuteczn e p rz ez p o d trzy m y w a n ie w k ażd y m p rz e d m io cie jeg o p o d leg an ia zachow aniom zgo dnym z tym i p raw am i. P o d trzy m u je On w szechśw iat w istn ieniu przez sp raw ian ie tak ich praw ja k p raw o za ch o w a n ia m aterii w szechśw iata, tzn. sp raw iając w k ażdym m o m en cie, że to, co było przedtem , trw a w istnieniu. T a h ip o te z a stw ierd za, że o so b a sp ra w ia p ew n e rzeczy w pew nym celu. D ziała ona b ez p o śred n io n a w sze ch św iat, tak ja k my działam y b ez p o śred n io n a nasze um y sły , k ieru jąc dzięki nim ru c h am i c z ło n ków naszych ciał (lecz w sze ch św iat nie je s t Jeg o ciałem , p o n iew a ż m o że On w każdej chw ili go zn iszczy ć i działać na inny w sze ch św iat lub b ez ja k ie g o kolw iek w szech św iata). Jak w id zieliśm y , w y jaśn ien ie o so b o w e o raz w y ja ś n ie nie naukow e są d w o m a sposob am i w y jaśn ian ia za ch o d ze n ia zjaw isk . S ko ro
n ie m o że b y ć n au k o w eg o w y ja śn ie n ia w szech św iata, to b ąd ź istn ieje w y jaś n ie n ie o so b o w e, b ąd ź n ie m a żad n eg o w y jaśn ien ia. H ipo teza, że istn ieje B óg, je s t h ip o te z ą istn ie n ia n ajp ro stsze g o ro d z aju oso by, ja k i m oże być. O so ba je st b y tem , któ ry m a m o c sp ra w ian ia skutków , m a w i e d z ę o tym , jak to zro b ić , o raz w o 1 n o ś ć w d o k o n y w an iu w y bo ró w , k tóre skutki spraw ić. B óg z d e fin ic ji je s t w szech m o cn y (czyli m a m oc n iesk o ń czo n ą), w szech w ie d zący (czy li w ied z ący w szy stk o ) oraz je s t d o sk o n ale w o ln ą osobą. Jest on o so b ą o n ie sk o ń c z o n e j m ocy, w ied zy i w olno ści. O sobą, k tórej m oc, w iedza i w o ln o ść n ie m a ją granic p o za gran icam i log ik i. H ipo teza, że istnieje byt p o sia d a ją c y w sto p n iu n iesk o ń cz o n y m ja k o śc i isto tn e d la bytu tego rodzaju, je s t p o stu lo w a n ie m b ard zo p ro steg o bytu. H ip oteza, że istnieje jed en taki B óg, je s t o w iele p ro stsz a od h ip o tezy , że je st B óg, k tó ry m a tak ie a takie o g ra n ic z o n e w ład ze. Je st p ro stsz a w ten sam sp osób , ja k h ipoteza, że pew na c z ą stk a m a z e ro w ą m asę lub n ie sk o ń c z o n ą p rędk ość od hip otezy, że m a 0,3 2 1 4 7 p ew n ej jed n o stk i m asy lub p rędko ść rz ęd u 221 000 km /s. Skończone o g ra n ic z e n ie d o m ag a się w y jaśn ien ia , dlaczeg o je s t w łaśn ie taka a nie inna g ra n ic a, a teg o n ie d o m ag a się to, co n ieo g ran iczo n e.
T o, że w o g ó le p o w in n o istn ieć co k o lw iek - w eźm y choćby sam w szech św iat, tak zło żo n y i pełen ład u ja k n asz - je s t n ad w y raz niezw yk łe. Jeżeli je d n a k istn ie je B óg, nie je s t czy m ś o g ro m n ie niepraw d o p o d o b n y m , że p o w i nien stw o rz y ć taki w sze ch św iat. W sz ech św ia t taki ja k n asz je st rz ecz ą piękną, je s t teatrem , w k tó ry m cz ło w ie k i inne stw o rz en ia m o g ą w zrastać i realizo w ać sw o je p o w o ła n ie - do tego stw ierd z en ia p ow ró cę po n iżej. D ow ód od w szech św iata do B o g a je s t dow odem ze zło żo n eg o zjaw isk a do p rostego bytu, który p o zw ala nam sp o d ziew ać się (choć nie g w aran tu je) istn ie n ia tego p ierw szego o w iele b ard ziej niż w ra zie p rzeciw n y m . A zatem , ja k się w ydaje, ten dow ód je s t w a żn y m d o w odem C -in d u k cy jn y m .
D o w ó d te le o lo g ic z n y , cz y li „dow ód z u sta n o w ie n ia ” , m a ró żn e postacie. Je d n ą p o s ta c ią je s t dow ód z p o rz ąd k u czaso w eg o , w y ch od zący od faktu, że p ra w ie w sz y stk ie z jaw isk a n atu ra ln e p o d le g a ją p ro sty m praw om n aturalnym . W y c h o d zi on n ie od istn ie n ia w szech św iata, lecz jeg o ładu. Sw. T om asz z A k w in u p o d ał taki dow ód ja k o s w o ją „ p iątą d ro g ę ” p rzy do w odzeniu ist n ie n ia B oga. M ógł, lecz n ie m usiał, zam ierzać stw o rzyć go jak o dedukcyjnie w ażn y d o w ó d . J a w y ło żę ten do w ó d w b ard ziej w sp ó łczesn y i w yraźnie in d u k cy jn y sposób.
P rz e sła n k ę d o w o d u stan o w i zjaw isk o sku teczn o ści n ajb ard ziej ogólnych praw n atu ry , cz y li ładu n atu ry w p o d leg an iu bard zo og ólnym praw om . Jakie d o k ład n ie są to p raw a, być m o że n ie zo stało je sz c z e p rzez naukę o d kryte - być m o że je s t to ró w n a n ie p o la w E in stein a O g ólnej T eorii W zględności,
a być m oże są pew ne je sz c z e bard ziej p o d staw o w e praw a. Jak w id zieliśm y , nauka m oże w yjaśnić w y stęp o w an ie pew nej w ąsk iej re g u la rn o ści lub p raw a w kategoriach praw a szerszeg o lub b ard ziej o g ó ln eg o . Jed n a k że z sam ej sw o je j natury nau ka nie m oże w yjaśnić, d lacz eg o istn ie ją n ajb ard ziej o gó ln e p raw a natury, poniew aż ex h yp o th esi żadne szersze praw o nie m o że w y jaśn ić ich w ystępow ania.
P o d leg an ie p rzedm iotów w czasie bez koń ca i p rzestrzen i p ro sty m praw om dom aga się w yjaśnienia. R ozw ażm y zatem , do czego się to sp ro w ad za. P raw a nie są rzeczam i n iezależn y m i od p rzed m io tó w m aterialn y ch . P o w ied zieć , że w szy stk ie p rzed m ioty p o d le g a ją praw om , to po prostu p o w ied zieć, że w szy st kie one zach o w u ją się w d o k ład n ie taki sam sposób. P ow ied zieć n a przyk ład , że planety p rz estrze g ają praw K eplera, to tyle co p o w ied zieć, że k ażd a p lan e ta w dow olnym m om encie czasu m a w łasn o ść p o ru sz an ia się w sp o só b o k re ś lony przez praw a K ep lera. Istn ieje zatem o g ro m n a zb ieżn o ść w sp o sob ach za chow an ia się p rzedm iotów w e w szy stk ich cz asac h i w e w szy stk ich m iej scach. Jeżeli w szy stk ie m onety w p ew nym o b sza rze m ają te sam e o zn a cze n ia lub w szystkie artyk uły w danym p o m ieszc zen iu są sk re ślo n e tym sam ym charakterem pism a, to szukam y w y jaśn ien ia w k ateg o riach w sp ó ln eg o źród ła tych zbieżności. P ow inniśm y szukać p o d o b n eg o w y jaśn ien ia d la tej o gro m n ej zbieżności, k tó rą o pisujem y jak o p o d leg an ie p rz ed m io tó w p raw o m n atu ry , np. fakt, że w szystkie elek tro n y są w y tw o rzo n e, p rz y c ią g a ją lub o d p y c h a ją inne cząstki oraz łącz ą się z nim i w d o k ład n ie taki sam sposób w k ażd ym p u n k cie czasu i przestrzeni bez końca.
Istnienie w szech św iata oraz praw natu ry to zjaw isk a tak p o w sze ch n e i tak w szechobecne, że m am y ten d en cję do ich ig n o ro w an ia. Jed n a k że rów nie dobrze m ogłoby nigdy nie być w sze ch św iata w o g ó le b ąd ź w sze ch św iat m ógł tak łatw o być chaotycznym bezładem . T o, że je s t ł a d w e w sze ch św iec ie, je s t czym ś zaskaku jącym i w y kraczającym p o za m ożliw o ści w y ja śn ie n ia n au kow ego. N iezdolno ść n auki do w y jaśn ien ia ty ch rzeczy n ie je s t zjaw isk iem czasow ym , spow odow anym p rzez za co fa n ie n au k i d w u d z ie sto w ie czn e j. W łaś nie ze w zględu na to, czym je st w y jaśn ien ie n a u k o w e, te rzeczy zaw sze p o zo stan ą poza je j zdoln o ściam i do w y jaśn ien ia , pon iew aż w y jaśn ien ia n a u k o we z sam ej sw ojej natury p o p rz estają na pew nym o stateczn y m p ra w ie n atu ra l nym oraz o statecznym zo rg an izo w a n iu rzeczy fizy czn y ch , a p y tan ia, k tó re ja staw iam , d o ty czą tego, dlaczego w o g ó le istn ie ją p raw a n atu ra ln e o raz rzeczy fizyczne.
D ostępne je st znow u to sam o p ro ste w y jaśn ien ie cz aso w eg o ładu we w szechśw iecie, m ianow icie, że to B óg spraw ia, iż p ro to n y i e lek tro n y p o ru sza ją się w sposób u p o rządkow an y, tak ja k my m ożem y sp raw ić, by nasze
c iała p o ru sz ały się w sp osób re g u la rn y w tańcu. B óg ex hyp o th esi m a moc to sp raw ić. D laczeg o m iałby je d n a k d ok on ać takieg o w yboru? Ł ad w e w sze ch św iec ie spraw ia, że je s t on w szech św iatem pięknym , lecz - co w aż n iejsze - spraw ia, że je s t on w sze ch św iate m , który lud zie m o g ą poznać i nau czy ć się go zm ien iać. T y lk o bo w iem gdy istn ie ją p ro ste praw a natury, lu d zie m o g ą p rz ew id y w ać , co po czym n astąp i, a je ś li tego nie p otrafią, to n ie m o g ą nigdy n iczeg o zm ien ić. Je d y n ie w ów czas gdy w iedzą, że przez p o sian ie p ew nych n asio n , p le w ie n ie i p o d lew a n ie ich, m o g ą otrzym ać k uk u ry dzę, lud zie m o g ą ro z w in ąć ro ln ictw o . L u d zie zaś m o g ą zdobyć w iedzę tylko w tedy, gdy istn ie ją łatw o p o jm o w aln e re g u la rn o ści zachow ań w n atu rze. Jest rz e c z ą dobrą, by byli lu d zie, w c ie le n i m in istw ó rcy , którzy d zielą z B ogiem d ziała ln o ść k sz ta łto w a n ia i ro z w ija n ia w sze ch św iata p o p rzez do konyw ane przez nich w o ln e w yb o ry . Je ż e li je d n a k tacy m ają istnieć, to m u szą być też praw a n atu ry . Istn ie je zatem p ew n e ra cjo n aln e oczek iw an ie, że B óg je spraw i, gd y ż w p rz eciw n y m ra zie tru d n o b y ło b y sp od ziew ać się, że w szechśw iat b ęd z ie p rz e d sta w ia ł tak u d erzając y po rząd ek .
N a jb ard ziej ro z p o w sz e c h n io n ą w h isto rii m yśli i p rz ew aż ając ą w m yśli o siem n asto w iec zn ej oraz w c zesn ej d ziew ię tn asto w iecz n ej p o sta c ią „dow odu z u sta n o w ie n ia ” by ł dow ód z tad u p rz estrze n n eg o . Z ło żo n a o rg a n iz acja roślin, zw ie rzą t i lu d zi, u m o ż liw ia ją c a im z d o b y w an ie p o ży w ien ia o d pow iedn ieg o dla p o siad an y c h p rzez nie aparató w traw ie n n y ch oraz u m o żliw iająca im u cieczkę przed d ra p ie żn ik am i, su g ero w ała, że n ajp ra w d o p o d o b n iej są to skom plikow ane m aszyny, a w ięc, że m u siały zo stać zło żo n e p rzez jak ieg o ś m istrzow skiego k o n stru k to ra, który je d n o c z e śn ie w y p o saż y ł je w zdolność do reprod uk cji. C zęste sto so w an ie teg o d o w o d u w ap o lo g ety c e re lig ijn ej zo stało nag le p rz er w ane w 1859 r., k ied y K. D a rw in sw oje w yjaśn ien ie, dlaczeg o istn ie ją sko m plik o w an ie z o rg an izo w a n e ro ślin y , zw ie rzę ta i lud zie, p od ał w kateg oriach praw ew o lu c ji, d z iała ją cy ch n a w iele p ro stszy c h o rg an izm ach . W ydaw ało się, że n ie m a p o trzeb y w p ro w a d z a n ia B o g a do tego obrazu.
T a re ak cja b y ła je d n a k p rz ed w cz esn a. Ż ąd an ie w y jaśn ien ia m ożna bow iem cofn ąć o je d e n krok: d laczeg o istn ie ją p ra w a ew olu cji, k tóre w ko nsekw encji p ro w a d z ą do tego, że w ciąg u tysięcy lat p ro ste org an izm y stopniow o dały p o cz ątek org an izm o m sk o m p lik o w an y m ? B ez w ątp ien ia dlatego , że te praw a w y n ik a ją z p o d staw o w y c h praw fizy k i. D laczego w ięc p o dstaw ow e praw a fizy k i m a ją ta k ą p o stać, że d a ją p o c z ą te k praw om ew o lu cji? P rzede w szy st kim : d laczeg o istn ia ły te p ierw o tn e org an izm y ? M ożn a sform uło w ać w iary g o d n ą o p o w ieść o tym , ja k się g a ją c a p o czątk ó w d ziejó w „zu p a” m aterii-ener- gii w cz asie W ielk ieg o W y b u ch u (B ig B ang) ja k ie ś 15 m ilion ów lat w stecz, kied y to - ja k o b ec n ie tw ie rd z ą n au k o w cy - w szech św iat lub p rzynajm niej
obecny etap w je g o ro zw oju się ro zp o czął, d ała zg od nie z p raw am i fizy ki początek tym pierw o tn y m organizm om . D laczeg o je d n a k m ateria b y ła zd o ln a do takiego rozw oju ew olucy jn eg o ? O d n o śn ie do praw o raz do sięg ają cej początków d ziejó w m aterii m am y znów ten sam w y b ó r - stw ierd z ić , że tych rzeczy dalej w yjaśnić się nie da, lub po stu lo w ać d alsze w y jaśn ien ia. Z a u w a ż my, że nie chodzi tu o to, dlaczego w o góle istn ie ją p raw a (p rzesłan k a d o w o du z porządku cz asow ego) czy dlaczeg o w o g ó le istn ieje m ateria (p rzesłan k a dow odu k o sm o lo g iczn eg o ), lecz dlaczeg o p raw a oraz m ateria -en e rg ia m a ją ten szczególny ch arak ter, że są goto w e od razu się ro zw in ąć, dając ro ślin y , z w ie rzęta i ludzi. P o n iew aż ten szczególny ch a ra k te r m ają n a jb ard ziej og ó ln e praw a natury, to n ie m oże być n au k ow eg o w y jaśn ien ia , d laczeg o są o ne tak ie, ja k ie są. A naw et choćby m ogło być n au k o w e w y jaśn ien ie , d lacz eg o m ateria w czasie B ig B angu m iała taki specjalny c h a ra k te r w k ateg o riach je j c h a ra k te ru w pew nym u przednim m om en cie czasu, to je d n a k je ż e li b y ł ja k iś p ierw szy stan w szechśw iata, to m usiał być pew n ego rodzaju. B ądź też je ż e li w sz e c h św iat trw a od zaw sze, to jeg o m ateria m u siała m ieć pew ne o g ó ln e w łasn o ści, skoro w pew nym cz asie m iał nastąp ić stan w sze ch św iata sto so w n y do w y tw o rzen ia roślin, zw ie rzą t i ludzi. W y jaśn ie n ie n au k o w e d o b ieg a tu kresu. P o z o s taje pytanie, czy pow inniśm y zaakcep to w ać te szczeg ó ln e cechy p raw i m a terii w szech św iata jak o ostateczn e n iew z ru sza ln e fakty , czy ra cze j po w in n iś- my w yjść poza nie w k ierunku w y jaśn ien ia oso b o w eg o w k ateg o riach sp ra w stw a B ożego.
T eraz w ybó r sp row adza się do tego, ja k p raw d o p o d o b n e je s t, że p raw a i w arunki w stępne m ają taki w łaśn ie c h a ra k te r d zięk i p rz y p ad k o w i. O statn ie prace naukow e zw raca ją uw agę na fakt, że w sze ch św iat je s t p re cy zy jn ie d o stro jo n y 4. M ateria -en e rg ia w czasie B ig B angu m u siała m ieć o k re ślo n ą g ę s tość oraz o k re ślo n ą prędkość o d d alan ia się (re c e ssio n ). W zro st lub sp adek tych w ielkości rzędu je d n e j m ilio n o w ej m iałby taki skutek, że ży c ie w tym w szechśw iecie by nie p ow stało. Jeżeli np. B ig B ang sp o w o d o w ałb y , że k w a n ty m aterii-en erg ii o d d alałyby się od sieb ie n iew iele p ręd zej, w ó w czas nie uform ow ałyby się ani g alaktyki, ani gw iazd y , ani plan ety , ani śro d o w isk o dogodne dla p o w stan ia życia. Jeż eli o d d alan ie się b yłob y n ieco w o ln iejsze, to w szech św iat uleg łb y kolapsow i, zanim p o w stało b y życie. P o d o b n ie stałe w praw ach natu ry m usiały leżeć m ięd zy bard zo w ąskim i g ran icam i, je ż e li życie m iało po w stać. Jest zatem bardzo n iep ra w d o p o d o b n e, że p ra w a i w a ru n
4 Z ob. np. najprostszy opis tego precyzyjn ego dostrojenia u Johna L e slie g o (A n th r o p ic P rin cip le, W o rld E n se m b le, D e sig n , „A m erican P h ilosop h ical Q uarterly”, 19 (1 9 8 2 ), s. 1 4 1 -1 5 1 ).
ki w stęp n e p o w in n y m ieć c h a ra k te r ży c io tw ó rczy p rzez przy pad ek. B óg jest zdo ln y do n a d a n ia m aterii i p raw om tego ch arak teru . Jeż eli po trafim y p o k a zać, że m óg ł m ieć pow ód, by tak uczy n ić, to stan o w iło b y to po p arcie h ip o te zy, że O n tak zro b ił. D ostępny je s t zaś pow ód, który (obok racji jeg o piękna) by ł ra c ją w y b ra n ia p rzez B oga sp ra w ien ia w szech św iata, w którym je s t ład - z a słu g u ją c e n a uw agę w cielo n e byty zdo ln e do czucia, k tó re p ro ces ew o lu cy jn y m ó g ł w y ło n ić, a przed e w szy stk im lu dzie, k tó rzy sam i zdo lni są do d o k o n y w a n ia w y borów tego, ja k ie g o ro d zaju św iat pow inien być.
W sz y stk ie dow o d y , k tó re do ty ch czas rozw ażałem , b yły dow odam i w y ch o d zący m i o d zjaw isk , ja k ie są zbyt „d u ż e” d la w y jaśn ien ia nauk ow ego . W y ch o d z ą o n e od fa k tu i o g ólnego ch a rak teru w sze ch św iata tak ja k o pisyw any on je s t w n au ce. I b ądź rzeczy te nie m a ją w y jaśn ien ia, bądź nie je st ono w y jaśn ien ie m nau k o w y m . N a to m iast inne do w od y w y c h o d zą od zjaw isk, które rzek o m o są zb y t „ d z iw n e ”, by w yjaśn ić je naukow o. N ajpierw trze b a pokazać, że je s t p ra w ie n iep ra w d o p o d o b n e, aby n au k a w y jaśn iła te zjaw iska. P rzy k ła dem tak ieg o dow o d u je s t dow ód ze św iad om o ści. W ersję tak ieg o dow odu sfo rm u ło w a ł J. L o c k e 5. P oniżej p o d aję zarys m ojej w łasnej w e rsji6.
L u d zie m a ją m yśli i p rz eży c ia , p rz ek o n an ia i ch ęci, a także do k o n u ją w y borów . S ą to zjaw isk a ca łk o w ic ie różn e od p u b liczn ie d o stępn ych dla ob serw acji zjaw isk fizy czn y ch . P rzed m io ty fizy czn e są - ja k m ó w ią nam fizy cy - in tera k cy jn y m i b ez b arw n y m i ośro d k am i sił. O d d z ia łu ją je d n a k na n asz e zm y sły , k tó re m a ją obw o d y elek try czn e w m ózgu, a ow e zdarzen ia w m ó zg u sp ra w iają, że m am y pew ne w ra żen ia zm y sło w e (bólu, koloru, d źw ięk u czy zap ach u ), m y śli, chęci oraz p rzek o n an ia. Z d arzen ia um ysłow e tak ie ja k te s ą bez w ą tp ien ia w dużej części sk utk iem zdarzeń w m ózgu, k tóre są ich p rz y c z y n ą (i n a odw rót). Jed n ak że zd arzen ia um ysłow e s ą różne od ja k ic h k o lw ie k zd arzeń w m ó zgu, k tó re są ich p rz y c z y n ą - w rażen ia zm y słow e s ą czy m ś zu p e łn ie różnym od elek tro ch em iczn y ch zaburzeń. S ą one w rzeczy sam ej tak ró ż n e - p ry w a tn e, k olo row e, h ałaśliw e czy odczuw ane - od zd a rze ń p u b liczn y c h , takich ja k zd a rze n ia w m ó zgu, że je s t rz ecz ą w ielce n iep ra w d o p o d o b n ą, aby n au k a k ied y k o lw iek w y jaśn iła, ja k zd a rze n ia w m óz gu d a ją p o c z ą te k zdarzen io m u m ysłow y m (d laczego to zd arzen ie w m ózgu p o w o d u je w ra żen ie czerw ien i, a tam to w rażen ie nieb iesk o ści). Z darzenia
5 R o z w a ż a n ia d o ty c z ą c e ro z u m u lu d z k ie g o , przeł. B. J, G aw ęck i, W arszaw a 1955, t. II, ks. IV, r. 10, p. 10, s. 3 4 2 -3 4 5 .
6 D la sz c z e g ó ło w e g o uzasadnienia m o jeg o tw ierd zenia, że jest w ie lc e niepraw dopodobne, aby nauka k ie d y k o lw ie k w yjaśn iła, jak zdarzenia w m ózgu dają początek zdarzeniom um y sło w ym , zob . m o ją pracę The E v o lu tio n o f th e S o u l (O xford: C larendon Press 1988, s. 1 8 3 -1 9 6 ).
w m ózgu są je d n a k p rz y czy n ą zd a rze ń u m y słow ych . B ez w ą tp ie n ia is tn ie ją reg u larn e k orelacje m iędzy tym typem zd a rze n ia w m ózgu a tym typem z d a rzen ia um ysłow ego, ale na ra z ie p rz e c ie ż żad n a teo ria n a u k o w a n ie p o trafi p ow iedzieć, d laczeg o z a ch o d zą w łaśn ie tak ie k o relacje ani d lacz eg o w og ó le z a ch o d zą jak iek o lw iek k o relacje (d lac zeg o ew o lu c ja nie w y p ro d u k o w ała n ie zdolnych do czu cia ro botów ?). Je d n a k ż e te k o relacje, k tó ry ch n a u k a n ie p o trafi w y jaśn ić, d o m ag ają się w y jaśn ien ia , a d o stęp n e je st w y ja śn ie n ie inn ego rodzaju. Bóg spraw ia, iż p ew ne ro d zaje zdarzeń w m ózgu d a ją p o c z ą te k p e w nym rod zajom zdarzeń um ysło w y ch po to, aby zw ie rzę ta i lu d zie m og li p oznać św iat fizyczny, w idzieć go w y p e łn io n eg o k o lo ram i i za p ach a m i, k tó re c z y n ią ten św iat pięknym , o raz nau czy ć się go kon tro lo w ać. D u ż a część w a r tości pro cesu ew olucji zo stałab y u trac o n a, gdyby w cielo n e stw o rz en ia, k tóry m on dał p oczątek, n ie były św iad o m e. Z d a rz e n ia w m ó zgu sp o w o d o w a n e p rzez różny w ygląd rzeczy , różne dźw ięk i i zap ach y d a ją p o cz ątek ró żn y m c h a ra k terystycznym w rażeniom zm y sło w y m i p rz ek o n an io m w tym ce lu , aby lu dzie m ogli o siągnąć pozn an ie p ięk n eg o św iata fizy c zn eg o , a w ięc i k o n tro lę nad nim . D arw inizm m oże w y jaśn ić ty lk o , d laczeg o n iek tó re zw ie rzę ta zo stały w yelim in o w an e w w alce o p rz etrw a n ie , ale nie d laczeg o w o g ó le p o w stały zw ierzęta św iadom e.
N astępn ie m am y do cz y n ie n ia z do w o d am i w y ch o d zący m i od p o sz c z e g ó l nych zdarzeń w histo rii, p rz y p u szcz aln y ch naru szeń praw n atu ry (cu d a). Jeż eli m ożna pokazać, że pew ne zd a rze n ie Z p o jaw iło się oraz że n a u k a je s t c a łk o w icie n iezdo lna, by w y jaśn ić p o jaw ien ie się ow ego zd a rzen ia, to stan o w i to p odstaw ę dla p rz y p u szczen ia, iż m a ono zu p e łn ie inny rod zaj w y ja śn ie n ia niż naukow e. N ajprostszym dostęp n y m zaś je s t sp raw czo ść B oża - o ile m o żem y założyć dobry pow ód, dlaczeg o B óg m ógł w ybrać in terw en cję w h isto rię, aby spraw ić Z. Z m oże być zd arzen iem dob ry m sam ym w sobie, o d p o w ie d z ią n a m o dlitw ę lub zdarzeniem , k tó re zn a czn ie w sp o m o g ło re lig ijn y ro zw ó j lu d z k o ści. O czy w iście św iadectw o h isto ry czn e , że p ew ne zd a rze n ie Z za szło , m oże być zw odne. M oże też być tak, że podczas gdy Z je s t n ie w y ja śn ia ln e w n au ce w sp ó łczesn ej, nau k a w p rz y szło ści b ęd z ie zd o ln a je w y jaśn ić. W tak iej je d n a k sytu acji jesteśm y zaw sze w o d n iesien iu do k ażd ego dow odu cz eg o k o lw iek - zaw sze m ożem y się m ylić. C zło w iek ro z sąd n y je d n a k o p iera sw e w n io ski na św iad ectw ie dostępnym w sp ó łcz eśn ie, u zn ając przy tym , iż ju trz e js z e św iad e c tw o m oże okazać co innego. Jeż eli d zisie jsz e św iad ectw o p o k az u je , iż p ra w do p o d o b n ie n astąpiło n aru szen ie p ra w a n atu raln eg o , to p o w in n iśm y w to w ierzyć i szukać n ajlep szeg o w y jaśn ien ia , ja k ie p o trafim y zn aleźć.
O statni w reszcie je s t dow ód z d o św iad c zen ia re lig ijn eg o , w sen sie d o św iadczenia, które p odm iotow i w y d aje się być d o św iad c zen iem B oga. P o n ie
w aż sąd zę, że je s t to d o w ó d , który m a p e w n ą m oc, w ięc p ozw o lę sobie prz ed staw ić go w łasn y m i słow am i w p o staci dow odu indu kcy jnego, lecz u jęteg o w ed łu g n ieco innego schem atu niż p o p rzed n ie dow od y indukcyjne.
T ak w ielu lu d zio m zd aw ało się w ró żn y ch ch w ilach ich życia, że są św ia d om i B oga i je g o O p a trzn o ści. P o d staw o w a zasad a po znania, k tó rą określiłem ja k o za sad ę łatw o w iern o ści, m ów i, że p o w in n iśm y w ierzyć, iż rzeczy są ta k i m i, ja k im i się w y d ają, ch y b a że - i d opók i - n ie m am y św iadectw a, iż je s teśm y w b łęd zie. Jeż eli w y d a je m i się, że w id zę stół lub słyszę głos p rzy ja c ie la , p o w in ien em w to w ierzy ć, dopóki n ie pojaw i się św iadectw o, że zostałem w p ro w ad zo n y w błąd. Jeż eli zaś tw ierd zi się rzecz p rzeciw n ą - nig d y n ie ufaj zjaw isk o m , d o p ó k i nie je st d ow ied zio ne, że są w iaryg odn e - to nig d y nie m ielib y śm y ża dny ch p rzek o n ań . C óż bow iem m o głoby pokazać, iż z jaw isk a s ą w iary g o d n e, o p ró c z innych zjaw isk? A je śli n ie m ożna ufać zjaw iskom ja k o takim , to n ie m o żn a ufać tak że i tym now ym . I tak ja k trzeba ufać sw oim p ię c iu zw y k ły m zm ysłom , tak ró w n ie racjo naln e je s t ufanie w łas n em u zm y sło w i re lig ijn e m u . O p onent m ógłb y p o w ied zieć, że ufam y naszym zw y kłym zm y sło m , g d y ż to zgadza się ze zm y słam i innych ludzi - oni w id zą to, co ty w id zisz. L ec z zm y sł re lig ijn y nie stoi w zgodzie ze zm ysłam i innych lu d zi (nie zaw sze byw a tak, że m ają oni jak ie k o lw ie k d o św iad czen ia religijne, bądź m a ją d o św ia d c z e n ia relig ijn e innego ro d zaju ). W ażne je s t jed n ak , by zdać so b ie sp ra w ę z teg o , iż cz ło w ie k ra cjo n aln y stosu je zasadę łatw o w iern o ś ci, zanim po zn a, c z eg o d o ś w ia d c z a ją inni lu dzie. S łu sznie ufam y naszym zm y sło m , n aw et gdy n ie m a inn ego o b serw ato ra, by je sp raw dził. A jeśli jest inny o b serw ato r, k tó ry zd aje spraw ę, że w idzi to sam o co ty, to m usisz potem za p am iętać, że on tak w łaśn ie zdał sp raw ę, a to ozn acza p o leg anie na w łasn e j p am ięc i (tzn. ja k rz ecz y w y d aw ały się być) bez ró w n oczesneg o po tw ierd z en ia. D o św ia d c z e n ia re lig ijn e cz ęsto są zbieżn e z do św iadczeniam i, ja k ie m a ją inni lu d z ie w zw iązk u ze św iad o m o ścią ja k ie jś m ocy, k tó ra ponad n am i k ieru je n aszy m ży ciem . Jeż eli zaś n iek tó rz y ludzie nie m ają naszych d o św iad c zeń , n aw et gdy n asz e d o św iad c zen ia s ą zb ieżne z d o św iadczen iam i inn ych, to su g eru je to, że ci p ierw si są ślep i n a rzeczy w isto ści relig ijn e - tak ja k n iezd o ln o ść ja k ie g o ś cz ło w ie k a do w id ze n ia kolorów n ie dow odzi, iż w ięk sz o ść z nas, k tó ra tw ierd z i, że je w idzi, je s t w b łędzie, a tylko to, że on je st ślep y n a k o lo ry . P o d s ta w ą lud zkiego p o zn a n ia św iata je s t to, że - przy bra k u p o zy ty w n e g o św iad e ctw a dla sy tu acji przeciw n ej - w ierzym y, iż rzeczy są tak im i, ja k im i z d a ją się być. K toś, kto zd aje się m ieć ja k ie ś d ośw iadczenie B oga, p o w in ien w ierzy ć, że je m a, chy b a że m o żn a w sk azać św iadectw o, iż je s t on w b łęd zie. D ru g ą zaś p o d staw o w ą z a sa d ą p o zn an ia je s t to, że ci, któ rzy n ie m ają d o św ia d c z e n ia ok reślo n eg o ro d z aju , p ow in ni w ierzyć tym ,
którzy m ów ią, że je m ają - znów : przy brak u św iad ectw a, iż je s t to o szu stw o lub złudzenie. D la tych z nas w ięc, któ rzy sam i nie m a ją d o św iad czeń re lig ij nych, dostępne są re la cje innych, któ rzy je m ają, a w z g lęd em k tó ry ch n a to m iast m ożem y zastosow ać zasad ę łatw o w iern o ści. P rzy braku k o n trśw iad e ctw a pow inniśm y w ierzyć, że rzeczy są tak im i, jak im i z d a ją się być. I n o rm aln ie o czyw iście tak zak ładam y. U fam y relacjo m innych n a tem at teg o , co w id zieli, chyba że m am y pow ód, by p rzy p u szcz ać, iż k łam ią lub zw o d zą sam ych s ie bie, lub po p rostu źle obserw u ją. P o w in n iśm y tak cz y n ić ró w n ie ż w p rz y p a d ku relacji d o ty czący ch d o św iad c zen ia relig ijn eg o .
W tym w yk ład zie tw ierdzę, że w iele trad y c y jn y ch d o w o d ó w n a istn ie n ie B oga to w ażne C -in d u k cy jn e dow ody. In d u k cy jn e d o w o d y n ato m iast są - jak w idzieliśm y - kum ulatyw ne. Ich siła w zajem n ie się su m u je lub o d ejm u je. R ozw ażam tu je d y n ie dow ody n a istn ien ie B oga. Ich w agę n ależ y o szaco w ać w o dniesieniu do dow odów p rzeciw istn ien iu B oga, z k tó ry ch n ajw a żn iejszy m je s t dow ód w y chodzący od zła. M o je ca ło śc io w e sp o jrze n ie - ja k arg u m e n tow ałem szczegółow o w The E xisten c e o f G o d - je s t tak ie, iż n eg aty w n e dow ody o statec zn ie nie m ają żadnej m ocy, a p o zy ty w n e d o w od y w zięte razem k o n sty tu u ją w ażny P -in d u k cy jn y dow ód. Ł ad w e w sze ch św iec ie, ku którem u zw raca n a sz ą uw agę dow ód teleo lo g iczn y , je s t tak u d erzając y , że analogia z dow odam i w innych d zied z in ach badań n asu w a m yśl, iż każdy dow ód p rzechodzący od tego ładu do w spólneg o o so b o w eg o źró d ła bytu m usi m ieć og ro m n ą siłę. T en, w raz z p o zo stały m i d o w o d am i, a z w ła szcz a - by ustalić ostateczn y bilans - d o św iad c zen iem re lig ijn y m , m usi czyn ić w niosek , że Bóg jest, bard ziej praw d o p o d o b n y m niż n iep ra w d o p o d o b n y m .