• Nie Znaleziono Wyników

Pierwszy miesiąc dekady Gierka : znów złudzenia nadziei? : z kart dziennika (20 grudnia 1970 - 21 stycznia 1971)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pierwszy miesiąc dekady Gierka : znów złudzenia nadziei? : z kart dziennika (20 grudnia 1970 - 21 stycznia 1971)"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Sobczak

Pierwszy miesiąc dekady Gierka :

znów złudzenia nadziei? : z kart

dziennika (20 grudnia 1970 - 21

stycznia 1971)

Echa Przeszłości 14, 139-170

2013

(2)

RELACJE I WSPOMNIENIA

Jan Sobczak (Olsztyn)

PIERWSZY MIESIĄC DEKADY GIERKA.

ZNÓW ZŁUDZENIA NADZIEI?

Z KART DZIENNIKA

(20 GRUDNIA 1970 - 21 STYCZNIA 1971)

Z ainteresow anie wcześniej opublikow anym i fragm entam i mojego D zien­ nika, a szczególnie niedaw no w ydanym D z i e n n i k i e m m o s k i e w s k i m skłan ia m nie do kontynuacji m ych n o tate k z la t m inionych1. Niniejszy odcinek cofa n as wstecz do okresu wcześniejszego o całe 20 la t od opisyw anych w tam tej książce. Tym razem jed n a k ograniczam do niezbędnego m inim um wszelkie rozw ażania osobiste, zatrzym ując się n a w ydarzeniach naukow ych i zw łasz­ cza politycznych, które były nadzwyczaj bogate i rodziły wielkie nadzieje, choć i przynosiły, jeśli n aw et nie pierwsze rozczarow ania, to jed n a k niosły wiele znaków zapytania.

1 Zob. J. Sobczak, Z dziennika polskiego aspiranta MGU (1955-1957), [w:] Absolwenci...,

Opracowanie, wybór i red. E. Kostrzewa, cz. 1, Warszawa 1985, s. 97-117; idem, Warszawski epizod w życiu profesora Antoniego Czubińskiego. Z kart dziennika 1971-1974, Poznań 2005, ss. 289; idem, Profesor Albert Bartoszewicz i moje pierwsze kroki w olsztyńskiej WSP, paździer­ nik-grudzień 1993 rok (z kart dziennika), [w:] W kręgu problemów językoznawstwa i literaturo­ znawstwa. Studia i wspomnienia poświęcone pamięci Prof. Alberta Bartoszewicza w piątą rocz­ nicę Jego śmierci, red. nauk. N. Kasparek, A. Koseski, W. Piłat, J. Sobczak, Warszawa 2006, s. 193; idem, Z dni „rewolucji kadrowej” w Instytucie Historii WSP (fragmenty z „Dziennika”, lipiec-grudzień 1996 r., [w:] N ad Bałtykiem, Pregołą i Łyną. Księga pamiątkowa poświęcona Jubileuszowi 50-lecia pracy naukowej Profesora Janusza Jasińskiego, red. Z. Rondomańska, Olsztyn 2006, s. 528-546; idem, Październik 1956 r. i wydarzenia węgierskie w dzienniku pol­ skiego aspiranta Uniwersytetu Moskiewskiego im. Michaiła W. Łomonosowa (październik-gru­ dzień 1956 r.), [w:] Październik 1956 roku - początek erozji systemu. Praca zbior. pod red. M. Jabłonowskiego i S. Stępki, Pułtusk 2007; idem, Zmierzch ery Gorbaczowa i triu m f Jelcyna. Mój znikający świat (z „Dziennika moskiewskiego” 1990-1992, Przedmowa - Eugeniusz Dura- czyński, Warszawa 2012, ss. 845+ilustr.

(3)

140 J a n Sobczak

Sytuację w Polsce przed w ydarzeniam i poprzedzającym i decyzje VII P le­ n um KC PZPR zilustruje dobitnie dowcip opowiadany w tedy w moim środo­ w isku i zapisany w moim D z i e n n i k u pod d a tą 30 listo pada 1970 r. P o s ie d z e ­ n ie B i u r a P o lity c z n e g o . J a s z c z u k : S y t u a c j a g o s p o d a r c z a k r a j u j e s t ta k a , że ty lk o c u d m o ż e n a s o c a lić . N a to K o c io łe k : A l b o o b ja w ie n ie .... Z a c z ę to się z a s t a n a w i a ć , j a k i e to r ó ż n ic e m i ę d z y c u d e m a o b ja w ie n ie m . P o s ta n o w io n o z a p r o s i ć d l a r o z s t r z y g n i ę c ia te j k w e s t i i z n a k o m i t e g o r z e c z o z n a w c ę , k a r d y n a ł a S t e f a n a W y s z y ń s k ie g o . P r z y je c h a ł i p o c h w i l i z a s t a n a w i a n i a się : J a k b y to w t y m g r o n ie w y ja ś n ić ? W D u c h a św . to w y, m a r k s iś c i , n ie w ie r z y c ie . A l e ..., j u ż m a m . W y o b r a ź m y so b ie , ż e p o j a w i a s ię n a g le p r z e d w a m i L e n i n . A l e to n ie b ę d z ie c u d , to ty lk o o b ja w ie n ie . C u d n a s t ą p i ł b y w te d y , j e ś l i b y w a m t u w s z y s t ­ k i m n ie d a ł p o m o r d z ie !

I może jeszcze krótki cy tat z zapisu z 16 g ru d n ia tr.: L u d z i e n a u lic a c h i w s k l e p a c h o tw a r c ie p s i o c z ą n a G o m u łk ę , je g o a u t o r y t e t s p a d ł z n ó w o k i l k a p o z i o m ó w i to w s z y s t k o w g r u n c i e r z e c z y p o d k o n ie c je g o d z i a ł a l n o ś c i p a ń s t w o ­ w e j. J e ś l i c o ś s ię n a g le w n a j b l i ż s z y c h m ie s ią c a c h n ie z m i e n i n a je g o k o r z y ś ć , o d e jd z ie z n i e z b y t p o c h l e b n ą s ł a w ą g łó w n e g o s p r a w c y p o g o r s z e n ia s ię s to p y ż y c io w e j r o b o tn ik ó w . A d o r a ź n i e w te j a tm o s fe r z e n ic i z z a c h w a la n e g o t a k b a r d z o o s ta t n io s y s t e m u b o d ź c o w e g o , z a w a l e n i e p l a n ó w r o c z n y c h itp . W arszaw a, n ie d z ie la 20 g r u d n ia 1970 r.

Godz. 16.00. Dzisiejsze dzienniki (tygodników o statnich jeszcze nie p rze­ glądałem ) inform ują króciutko jak b y o spraw ie w szystkim już wiadomej, 0 czwartkowych rozm owach w Szczecinie i Elblągu. Do wszystkiego więc przyznajem y się, tyle tylko że p raw d a je s t cedzona ja k zsiadłe mleko przez sitko: dla ludu serw atk a, dla n a s tw arożek; oczywiście czasem coś wpadnie gęstszego i do serw atki. Poza tym eksponow ane są reakcje zachodnionie- mieckie n a nasze w ydarzenia. Nie m a w zm ianek o żadnym z naszych lide­ rów. Mój względny spokój w ew nętrzny i nastrój roboczy zm ienił się jed n a k w napięcie po telefonie Tadka Sierockiego ok. 14.00, że trw a ją posiedzenia B iura Politycznego i że już zapadła decyzja o ustąpieniu „najwyższego szefa”, tzn. Gomułki i wyznaczeniu n a jego miejsce E dw arda Gierka, dotychczasowego 1 sek retarza KW w Katowicach. Też potwierdził, że obecna je s t w W arszawie delegacja radziecka i decyzja m u siała więc być z n ią uzgodniona. Rzeczywi­ ście zastanaw iało m nie, dlaczego ta k skwapliw ie p ra s a radziecka p rzedruko­ w yw ała w szystkie n asze k o m entarze n a te m a t rozruchów w stoczniach i innych zakładach pracy. Wiadomość t a m iała być podana już wcześniej w dzienniku wieczornym, nie wiadomo dlaczego ta k z n ią zwlekają. Moim zdaniem decyzja ta k a m usi być wszakże form alnie zatw ierdzona przez ple­ nu m KC i podjęte inne zw iązane z tym przesunięcia personalne.

Je śli wszelako ta wiadomość je s t praw dziw a, a że odbywają się jak ieś w ażne n a ra d y świadczy aż nadto dużo faktów, mieć to będzie niesłychanie doniosłe znaczenie. Świadczyłoby to, że w kierow nictw ie p a rtii znalazły się

(4)

jed n a k siły, które spojrzały praw dzie w oczy i że dopracowały się już jedynie właściwego politycznego rozw iązania obecnego kryzysu. Rzeczywiście tylko ta k generalne decyzje m ogą uspokoić n aród i uratow ać p a rtię od izolacji. Przecież o izolacji, a nie o czymkolwiek innym świadczy niepodaw any do publicznej wiadomości fak t podpalenia przede w szystkim obydwu gmachów KW w G dańsku i w Szczecinie. M om ent w praw dzie dla odejścia Gomułki, niegdyś po październiku 1956 r. ta k popularnego w Polsce, najgorszy osobi­ ście dla niego, choć chyba m u to zostanie osłodzone gorącymi podziękow ania­ m i choćby za o statn ie porozum ienie niemiecko-polskie i jakim iś e k s tra hono­ ram i. Czy wybór G ierka trafny, okaże przyszłość! Człowiek to niew ątpliw ie silnej ręki, przynajm niej za takiego uchodzi, ale wyłącznie n a szczeblu woje­ wódzkim, absolutnie niespraw dzony w pracy n a niwie ogólnopaństwowej. N a Ś ląsku gospodarzył nieraz kosztem innych województw. I oby tylko nie zaczę­ ła się wojna frakcyjna m iedzy nim a Moczarem! Nie wiem też, czy p o le c i

także Cyrankiew icz z prem ierostw a n a korzyść choćby takiego Kociołka? Bez w ątpien ia wszakże byłyby to o statn ie dni dla wielu, wielu szarych em inencji z polskiej sceny politycznej. Zmieniłoby się miejsce chociażby Kliszki w hie­ rarch ii partyjnej, a w zw iązku z tym i W erblana (a zatem i sytuacja naszego In sty tu tu ), poleciałby bez w ątp ien ia Starew icz z se k re tarz a KC. M iałby się też z pyszna Jaszczuk, choć może to on w łaśnie i byłby prem ierem ? N ajw aż­ niejsze jednak , że u ludzi n a nadchodzące Św ięta odżyłyby nadzieje n a po­ praw ę i z większym przekonaniem mogliby życzyć sobie naw zajem w noc sylw estrow ą szczęśliwego Nowego Roku!

Godz. 20.00. Odbywa się VII P lenum KC. Jeszcze przed chw ilą przeży­ w ałem wątpliwości, czy oby to wszystko nie je s t kolejna p lotką i przyjęciem życzenia za rzeczywistość? W szakże dziennik tv rozwiał przed chw ilą całko­ wicie te wątpliwości i przewyższył najśm ielsze oczekiwania. Zasięg zm ian personalnych w najw yższym kierownictw ie okazał się w prost proporcjonalny do szerokiego zasięgu zaburzeń w kraju , spowodowanych przez gdańskich stoczniowców, a jeszcze wcześniej przez głupaw e antyrobotnicze pomysły ograniczonego tech nok raty Jaszczuka. A więc k res jaszczukowowskiej ekono­ miki, k res gomułkowskiego d rep ta n ia w miejscu. Ale ad rem! A więc wraz z G om ułką (z funkcji I s e k re ta rz a KC) odchodzą z B iu ra Politycznego w w yniku decyzji odbytego dziś VII plenum KC: Bolesław Jaszczuk, Zenon Kliszko, R yszard Strzelecki i M arian Spychalski. Trzej pierw si też z S e k reta ­ ria tu KC. N a ich miejsce do BP weszli: E dw ard Babiuch, P io tr Jaroszewicz, M ieczysław Moczar, Stefan Olszowski i J a n Szydlak, a n a zastępców członka Wojciech Jaru zelsk i, H enryk Jab ło ński i Józef Kępa. Do S e k re ta ria tu KC weszli jako nowi: E dw ard Babiuch, S tanisław Kociołek i K azim ierz Barci- kowski z Poznania. Być może kogoś pom inąłem , bo naw et w dzienniku tv się pomylili, opuszczając Szydlaka i później m usiano powtórzyć cały kom unikat. I sek retarzem został Gierek.

Wiele znaków z ap y tan ia w yłania się ju ż n a gorąco. G om ułka zwolniony

(5)

142 J a n Sobczak

a jeśli tak , to czy już n a początku posiedzenia piątkowego i sobotniego B iura, czy też dopiero pod wpływem krytyki, ja k ą niew ątpliw ie rozpoczął - najpierw głównie przeciw Jaszczukow i Gierek? Czy też w ogóle u stąpien ie zostało n a nim wymuszone, o czym świadczyłoby usunięcie z B iu ra całej jego grupy - Strzeleckiego, Spychalskiego i Kliszki (z w yjątkiem Logi, k tó ry pozostał chyba też nie n a długo w nowym układzie), a form uła o rezygnacji je s t po p ro stu g estem grzeczności wobec niego? G om ułka - w idać - pozostał w B iurze, form alnie też nie w yprow adzony z S e k re ta ria tu KC? Oczywiście w B iurze też nie pozostanie n a długo, nie m iałoby to sensu. Trochę z a sk a ­ kujące je s t odejście Strzeleckiego, widocznie to konsekw encja u k ła d u sił. Dlaczego nie odszedł też Starew icz, dlaczego pozostał Cyrankiew icz? Czyż­ by m iał p rzetrzym ać jako p rem ier w szystkie zmiany, w szystkich I s e k re ta ­ rzy - i B ieruta, O chaba i Gomułkę i teraz też Gierka? Widać więc m nóstwo elem entów kom prom isu i n astęp stw realnego u k ład u sił w tych w szystkich decyzjach.

Serce mi bije pulsem przyspieszonym , to puls n a żywo obserwowanej historii. Przew iduję ju ż nowe przesunięcia: Szydlak, aw ansow any n a członka B iura, przejm ie w szystkie spraw y Kliszki, Kociołek jak o członek B iu ra i sek retarz KC spraw y gospodarcze, należące dawniej do Jaszczuka, Moczar z Babiuchem podzielą się jakoś spadkiem po Strzeleckim , Barcikow ski kto wie, czy nie obejmie CRZZ, z którego prędzej czy później m usi odejść Loga, lub też, co bardziej prawdopodobne, będzie n a m iejscu Szydlaka sekretarzem propagandy jako jego człowiek i z jego też głównie chyba inspiracji aw anso­ w any (pam iętajm y, że sam Szydlak uchodził już od daw na za człowieka Gierka). Ale co d adzą Jabłońskiem u? Awans Jaroszew icza wskazywałby, że być może w poniedziałek lub w torek n a sesji Sejm u dokonane zo staną prze­ sunięcia w rządzie, w których w yniku to Jaroszew icz a nie Kociołek, ja k się oczekiwało poprzednio, zostałby prem ierem , Cyrankiewicz zaś byłby p rzesu ­ nięty n a przewodniczącego Rady P a ń stw a n a miejsce zdymisjonowanego Spy­ chalskiego? Okazałoby się więc, że kanclerz B ra n d t rozm aw iał i zaprzyjaźnił się w W arszawie nie z tym i ludźm i, z którym i powinien!

Ja k ie b ęd ą tego wszystkiego konsekwencje, trudno przewidzieć. Jedno je s t pewne, że zm iany były niezbędne, one tylko pozwolą rozładować kryzys i odrodzić nadzieje ludzi n a to, że coś w naszym k raju może się zmienić n a lepsze. Sytuacja u n a s już była najgorsza w całym o b o zie . Skończą się przy­ najm niej półśrodki i cały te n oportunizm . Będzie być może ja k a ś konsekw en­ cja. Nie oznacza to, że tylko źle należy odtąd mówić i sądzić o Gomułce. Był w ybitnym mężem stan u , Polakiem - p atriotą, m iał podczas okupacji być może jako jedyny ja s n ą wizję przyszłości. Był osobiście skromny, cieszył się dużym au to ry tetem w m iędzynarodowym ru ch u robotniczym i pełnym zaufa­ niem ZSRR (a w naszej sytuacji to bardzo ważne), ale ostatnio, w m iarę ja k się starzał, staw ał się coraz bardziej nerwowy, zmęczony i zagubiony w dro­ biazgach, jeśli chodzi o decyzje, które koncentrow ał w swym ręk u i po p rostu p rzestał ju ż nadaw ać się do roli przywódcy.

(6)

Nowy I sek retarz, w ystępując po dzienniku przed kam eram i tv, zap re­ zentow ał się narodow i w ja k najlepszym świetle. Był w yraźnie wzruszony i przejęty brzem ieniem nowej roli. Mówił głównie o o statn ich tragicznych w ydarzeniach w G dańsku, Gdyni, Elblągu i Szczecinie. Podkreślał, że chce powiedzieć o tym całą praw dę, że wpłynęły n a o statnie decyzje obiektywne trudności k raju , ale też i n ie p r z e m y ś l a n e k o n c e p c je g o s p o d a r c z e .

Z aw artą w kom unikacie o VII plenum decyzję o popraw ieniu sytuacji m aterialnej najniżej zarabiających i rodzin w ielodzietnych E dw ard Gierek obwarowywał p rze słan k ą r e a ln y c h m o ż liw o ś c i. Tylko od nich zależeć m a wszystko. Stw ierdził, że motywy strajkujących były uczciwe (nie używał wo­ bec nich wyzwisk od warchołów i chuliganów, ja k to czynił wcześniej C y ran ­ kiewicz), choć brzem ienne w niebezpieczeństw a dla państw a. Przyznał, że p a rtia tra c iła wspólny język z k la są robotniczą i narodem . W sposób tak to w ­ ny wzywał do spokoju, pracy, ład u i porządku. Apele swe adresow ał do d r o ­ g ic h r o d a k ó w . Nie odciął się też demagogicznie od akcji sił porządkowych

(zaczęłyby się przecież samosądy), niczego nie obiecywał. Mówił jakby od siebie, nie cały czas p atrząc w tek st, przy tym młody, jeszcze widać prężny i silny. Zapowiedział rewizję p lan u gospodarczego n a rok 1971 i całej pięcio­ latki. Może i coś się zm ieni w Polsce, a może i w partii! A n a naszym w ąskim odcinku Zakładu H istorii P a rtii być może cała spraw a przyszłego In sty tu tu , jego koncepcji i obsady personalnej stan ie w nowym świetle, bardziej p rze­

m yślane będ ą decyzje, a i dla n as korzystniejsze?

Godz. 23.00. Nadzwyczajne w ydanie dziennika tv o 22.45 przyniosło powtórzenie k o m unik atu PAP o VII P lenum i przem ów ienia Gierka, jego życiorys (urodzony w 1913 r., o 8 la t młodszy od Gomułki), uściślenie składu BP i S e k re ta ria tu KC, z którego wynika, że G om ułka już jed n a k nie pozosta­ je członkiem obu tych instancji, a więc pozostał już tylko członkiem KC. Z odczytanych kilku kom unikatów lekarskich o stanie jego zdrow ia wynika, że komisje lekarsk ie stw ierdziły u niego objawy dużego przem ęczenia i wadę wzroku, co wszystko w ym aga dłuższego leczenia szpitalnego. Pokazano też n a ra d ę aktyw u warszaw skiego z postacią nowo awansowanego n a z-cę człon­ k a BP Józefa Kępy, coś improwizującego n a trybunie, szeroko rozkładającego ręce, w yraźnie podnieconego. Co konkretnie to było, nie pokazano.

Godz. 24.00. Radio WE, podając o zaszłych zm ianach, nb. w ślad za TASS-em a nie za PAP, inform uje dodatkowo, że z gratulacjam i dla G ierka jako pierwszy pospieszył W alter U lbricht (on to się najczęściej n a n a ra d a c h międzynarodowych wykłócał z Gomułką). W edług cytowanych przez tę roz­ głośnię inform acji ra d ia szczecińskiego n adal trw ają p e rtrak ta cje między szczecińskim i gd ańskim kom itetam i strajkow ym i a w ładzam i w spraw ie pow rotu do pracy w poniedziałek. Ciekawe, czy w k ra ju odbyw ają się dem on­ stracje młodzieży w zw iązku z ustąp ien iem Gomułki, dem onstracje oczywi­ ście radości, a nie sm utku. Nie mówiący popraw nie po polsku Szydlak zosta­ nie więc tera z głównym oficjalnym ideologiem partii. Nieco to żałosne.

(7)

144 J a n Sobczak

P o n ie d zia łek , 21 g r u d n ia 1970

Godz. 4.00. Nie mogę pow strzym ać się od m yślenia o tym w szystkim , co zachodzi w kraju. A wiec dwa plena w ciągu jednego tygodnia: VI w ponie­ działek, VII w niedzielę. Tego jeszcze nie było. Gdy w poniedziałek członko­ wie KC opuszczali salę obrad w pośpiechu ze względu n a sytuację w kraju, nie przypuszczali naw et, że ta k szybko zwoła się ich z powrotem i że tak szybko w konsekwencji w ielu z nich będzie m usiało drżeć o swe stołki i sfery wpływów, bo nie m a co ukryw ać łańcuszek zm ian n a niższych p iętrach p a ń ­ stwowej i partyjnej w ierchuszki będzie długi. Co do tych kom unikatów lek a r­ skich n a te m a t Gomułki, to trochę to w ygląda n a wybieg typowo radziecki. Jeszcze niedaw no św iat widział Gomułkę uśm iechniętego i swobodnie rozm a­ wiającego z B randtem n a przyjęciach z okazji pobytu tego zachodnioniemiec- kiego polityka w Polsce, ludzie oglądali go przy różnych okazjach rocznico­ wych, był w Berlinie, n a Ś ląsk u w święto B arbórki, jeszcze w poniedziałek n a VI plenum , by nagle uwierzyć, że to zmęczenie i niedom agania wzrokowe stały się główną przyczyną jego odsunięcia od ste ru władzy, do tego z najbliż­ szymi w spółpracow nikam i jeszcze z czasów okupacyjnego KC PPR. Tym b a r­ dziej że tym razem , w odróżnieniu od 1948 r., je s t to już odejście ostateczne. Wieś będzie pewno niepokoiła się o zagrożenie kolektywizacją, pow strzym y­ w an ą jed n a k skutecznie u n a s przez niego, Ja ru z e lsk i dostanie chyba buław ę m arszałkow ską, nie m usi się niepokoić W roński - bo potrafił robić gesty i wobec Kliszki, i wobec M oczara, i wobec Katowic.

Godz. 10.00. Przeglądam p rasę poranną. Nic w niej jed n a k poza powtó­ rzeniem inform acji z wczorajszych dzienników telewizyjnych. Może tylko drobne akcenty z zak resu k o l o r y s t y k i p o lit y c z n e j. A więc co do Gomułki: owo

w z w i ą z k u z je g o c i ę ż k ą c h o r o b ą . I jeszcze: P l e n u m p r z e k a z a ł o W ła d y s ł a w o w i G o m u łc e n a jle p s z e ż y c z e n i a s z y b k ie g o p o w r o t u d o z d r o w ia . I jeszcze bardzo ważne: P l e n u m z o b o w ią z a ło B i u r o P o lit y c z n e d o r o z p a t r z e n i a w c i ą g u n a j b l i ż ­ s z y c h d n i p r z e d s ię w z ię ć , z m i e r z a j ą c y c h d o p o p r a w i e n i a p o ło ż e n i a m a t e r i a l n e ­ g o r o d z i n n a j n i ż e j u p o s a ż o n y c h i w i e lo d z i e tn y c h , k tó r e w r e z u lta c ie o s ta t n io d o k o n a n e j z m i a n y c e n p o n i o s ł y n a j b a r d z i e j o d c z u w a l n y u s z c z e r b e k w s w o ic h b u d ż e ta c h .

Nic w tej prasie o sytuacji w Szczecinie i G dańsku, a od tego zależy dużo. Z astanaw iające, że P lenum nie wyraziło podziękow ania Gomułce za dotych­ czasową pracę, a tylko życzenia pow rotu do zdrowia. I t a zapowiedź długiego leczenia. U Iren ki w pracy już ślą depesze do G ierka i Kępy z w yrazam i poparcia dla nowego kierownictw a.

Godz. 20.00. Decyzja o u stą p ie n iu Gom ułki została podjęta wbrew n ie­ m u. Oceniał w ydarzenia jako kontrrew olucyjne i dom agał się przyjęcia takiej oceny przez BP, został je d n a k przegłosow any. W racających z G d ań sk a i Szczecina M oczara oraz Kociołka pow itał słowami, że należałoby dać im nocniki a nie karabiny, dom agał się jednym słowem zdław ienia siłą w szelkie­ go oporu. Ja ru z e lsk i w tedy m iał odmówić zgody n a użycie wojska do tej roli.

(8)

N a W ybrzeżu działały tylko formacje podległe gen. Grzegorzowi Korczyńskie­ m u (WSW). Gdy wyrażono Gomułce w Biurze votum nieufności, groził, że ich w szystkich zniszczy, wezwie n a pomoc wojska radzieckie, że cieszy się zaufa­ niem k ierow n ictw a ZSRR i nie u stą p i. P o p ierali go tylko jego ludzie. W sobotę zwołano komisję le k a rsk ą i siłą skierowano go n a leczenie szpital­ ne. W sobotę więc ju ż nie był obecny n a posiedzeniu BP, a tym bardziej n a plenum KC w niedzielę. Odnoszono w rażenie, że za w szelką cenę chce pozo­ stać u władzy i że z w ielką nienaw iścią mówi o buntujących się robotnikach jako o h o ło c ie itp. K om unikat lek arsk i nie wszyscy lekarze w ezwani do tego zechcieli podpisać. Początkowo m iano użyć sform ułow ania o wylewie krw i do mózgu, ale za tym idzie i paraliż, rzecz więc tru d n iejsza do sfingowania. A ta k to facet odosobniony i cześć! N a ile się zmienił, ja k żałośnie skończył! Czy była delegacja radziecka? N ikt tego nie potw ierdza, cała rzecz była jed n a k niew ątpliw ie z M oskwą skonsultow ana. Samo P lenum niedzielne było bardzo krótkie, bliższe szczegóły nie są znane. W G dańsku i Szczecinie zabi­ tych i ran n y ch je s t grubo więcej, niż podaje się oficjalnie. S ą zabite dzieci przez czołgi itp., były objawy bestialstw a, w deptyw ania w ziemię w yskakują­ cych z palących się budynków pracowników KW i funkcjonariuszy p ro k u ra ­ tury. O sad pozostanie więc n a długo. Do tej pory jeszcze stocznia szczecińska nie pracuje, p e rtra k tu ją z władzam i, nie wiadomo czy się zadowolą dokona­ nym i zm ianam i i deklaracją Gierka? Gdyby nie, a w arszaw skie zakłady też wysunęły jak ieś u ltim atu m , to dopiero mogłoby dojść do kontrrewolucji!

N astroje moje nie są więc już ta k optym istyczne. N iektórzy sądzą, że G ierka w W arszawie spróbują wykończyć różni sta rsi gracze... .

Wieczorem ogłoszono odwołanie d e k re tu Rady M inistrów o stanie w yjąt­ kowym, odbyło się też posiedzenie Komisji Porozumiewawczej Stronnictw Politycznych, najwidoczniej w spraw ie najbliższych zm ian n a stanow iskach państwowych. Mówi się też o odejściu amb. Awierkija Aristowa, jego inform a­ cje o sytuacji w naszym kierownictw ie nie odpowiadały rzeczywistości.

Wtorek, 22 g r u d n ia 1970 r.

Od r a n a pośpiech. Ju ż po 8.00 zawiadomiono m nie, że o 9.00 jesteśm y wzywani n a spotkanie G ierka z pracow nikam i a p a ra tu KC. Oprócz samego G ierka obecni byli wszyscy sek retarze KC z w yjątkiem Szydlaka, skierow a­ nego do Szczecina, a więc Olszowski, Kociołek, Barcikow ski, Moczar, Stare- wicz, Tejchma. Spotkanie było krótkie, trw ało niecałą godzinę. G ierek - wy­ so k i, b a rc z y s ty , je d n y m sło w em k a w a ł c h ło p a , m ów ił bez k a r t k i , im prowizując, spokojnie, z przekonaniem . Czasem zw racał się do innych członków kierow nictw a z prośbą o podpowiedzenie m u jakichś szczegółów, głównie do Babiucha. W pewnym momencie zwrócił się też do siedzącego obok Kociołka: S t a c h u , n a le j m i w o d y ! , ale Kociołek, widać, zmęczony bardzo, zdenerwowany, najpew niej tego nie zauważył, bo zrobił to Olszowski.

(9)
(10)

Opracowany zostanie p lan posiedzeń B P i S e k re ta ria tu n a cały rok przyszły i zarys plan u n a trzy najbliższe lata. Będziem y sta ra li się unikać doskakiwa- n ia do tem atów w sposób nieprzem yślany. Pow stanie nowy wydział KC ds. spraw socjalnych, dla u kieru n k o w ania uw agi n a te sprawy. O posiedzeniach BP i S e k re ta ria tu inform acje b ęd ą daw ane n a W ydziałach. Z m erytorycznym i spraw am i, rozp atry w an y m i przez BP, wychodzić będziem y n a zew nątrz i informować o nich społeczeństwo, żeby życie p a rtii uczynić jaw nym .

- W zakończeniu podziękował aparatow i za wysiłek i ofiarność w tych tru d n y ch dniach i stw ierdził, że w s w y m s t y l u p r a c y b ę d z ie c ie m u s i e l i d u ż o z m ie n ić . N a u c z o n o w a s o p e r o w a n ia c y fr a m i, z a k t ó r y m i n ie d o s tr z e g a n o c z ło ­ w ie k a . S p o t k a n i e d z is ie js z e j e s t n ie p r z y g o to w a n e , a le d o b r z e , ż e i t a k i e m o g ło s ię o d b y ć , b ę d z ie m y s ię s p o t y k a ć r e g u la r n ie . N i e z a c h ę c a m d o p y t a ń , b o w ie m , ż e b y ło b y ic h d u ż o , n ie z a c h ę c a m d o d y s k u s j i , bo w ie m , ż e m ie l ib y ś c ie o c z y m m ó w ić , n a w s z y s t k o p r z y j d z i e c z a s , k i e d y ś s p o t k a m y s ię d l a s z e r s z e j d y s k u s j i , b y p o s ł u c h a ć w a s , z a p i s a ć i w z b o g a c ić o to, co c e n n e z w a s z y c h u w a g d l a p r a c y p a r t y j n e j . P e ł n ą o c e n ę w y d a r z e ń d a P l e n u m , k tó r e z b ie r z e s ię w s t y c z n i u r o k u p r z y s z łe g o .

Ogólne w rażenie z tego sp otk an ia dobre, zadowolony byłem, że przysze­ dłem. Nie w szystkie te obietnice zo stan ą zrealizow ane, ale widać, że w ładza spadła n a mocne barki. Poza tym w „Życiu W arszawy” dobitny kom entarz pt.

A p r o b a t a i s z a n s a o u rw a n iu się dialogu m iędzy kierow nictw em p a rtii a k la są robotniczą i społeczeństwem , o jednostronnych decyzjach podejmowa­ nych nieraz w bardzo w ąskim gronie, o w ydarzeniach w T r ó jm ie ś c ie , S z c z e c i ­ n ie , E l b l ą g u i S ł u p s k u , o radykalnych zm ianach w kierow nictw ie p artii, o konieczności powtórnego naw iązania dialogu i skutecznego rem ontu m aszy­ ny państwowej, o błędności rozum ow ania j a b io rę n a sie b ie c a łą o d p o w i e d z ia l­ n o ś ć, j a z a w s z e w i e m le p ie j (w czym je st prosta aluzja do sposobu postępow a­ n ia Gomułki), o konieczności odrzucenia konserw atyzm u i ru ty n iarstw a. Z nam ienny je s t też te k s t depeszy gratulacyjnej B reżniew a do Gierka, w prost naw iązującej do głównej tezy, z ja k ą G ierek rozpoczyna dzieło odnowy: T w a ­ r z ą d o c z ło w ie k a !

C zw a rtek , 24 g r u d n ia

Zgłaszam rezygnację ze stanow iska P rezesa Rady Ministrów. U w ażam - n a gru ncie w ieloletniego dośw iadczenia - że nie pow inienem pełnić w dalszym ciągu funkcji szefa władzy wykonawczej w świetle o statnich wy­ darzeń w naszym kraju , którym zapobiec nie byłem w stanie, a które z n ala­ zły dopiero n a VII Plenum K om itetu C entralnego PZPR niezbędne, właściwe, polityczne, zgodne z najżyw otniejszym i in teresam i p a ń stw a - rozw iązanie. U w ażam , że ta k powinienem postąpić.

Oto cały te k s t przem ów ienia sejmowego C yrankiew icza rezygnującego ze swej wysokiej funkcji po 23 lata ch prem ierow ania. Mimo wszystko gest tego kulturalnego law iran ta, ta cała lek k a sam okrytyka, będzie dobrze p rzyjęta

(11)

148 J a n Sobczak

przez ludzi. Nie odczytano listów rezygnacyjnych Spychalskiego i Kliszki - tego ostatniego ze stanow iska przewodniczącego K lubu Poselskiego PZPR. Zajął to miejsce przedstaw iciel młodych sek retarzy KC - Tejchma. W icepre­ m ierzy nowi K aim i M itręga - technokraci, zaufani Gierka. Inni nowi m in i­ strowie to też ludzie, którzy niegdyś się o tarli o Śląsk. Oby nie było teraz regionalnej polityki kadrowej! A więc odtąd Cyrankiew icz je s t przew odniczą­ cym Rady P a ń stw a (będzie dobry n a tym stanow isku), prem ierem zaś J a ro ­ szewicz.

P o n ied zia tek , 28 g r u d n ia

Pierw sze zm iany w aparacie KC - J a n Korczak odszedł z kierow nika B iu ra Kadr, n a jego miejsce Teodor P alim ąk a - b. z-ca B abiucha jako kierow ­ n ik a W ydziału Organizacyjnego KC. K orczaka podobno pogrzebało zbieranie m ateriałów z polecenia Kliszki n a Olszowskiego. Ten nowy podobno dość niezły. Nowym kierow nikiem W ydziału Organizacyjnego n a miejsce aw anso­ wanego ta k wysoko B abiucha został Zdzisław Zandarow ski, mój niegdyś do­ bry znajom y z KU w U niw ersytecie W arszaw skim . W iesław Bek został wreszcie kierow nikiem B iu ra P rasy (był p.o.). Czy odejdzie też Tadeusz Wrę- biak? Gom ułka w edług jednych je s t przetrzym yw any w szpitalu w Lublinie, w edług innych w swej willi w W arszawie obok naszego Z akładu n a ul. F ra n ­ cesco Nullo pod dobrą ochroną. Przechodząc, widzę tam dużego psa. Dziś widziano Zosię Gomułkową, uśm iechn iętą ja k gdyby nigdy nic i podążającą n a m iasto w swych norkach. Syn - J a n Strzelecki też szedł pieszo do pracy w MHZ. Dowiedziałem się niedaw no, że syn ten był wychowywany podczas okupacji przez R yszarda Strzeleckiego, stąd jego nazwisko.

K rąży znów m nóstwo plotek. W edług jednej z nich Zosia rzekomo leczy się w Szwajcarii, a w nowej sytuacji zastan aw ia się, czy w ogóle w racać do kraju? Zaś syna swego G om ułka chciał aw ansow ać n a m in istra przem ysłu lekkiego czy też ciężkiego, a później widział go w roli prem iera, zaś Kociołka chciał uczynić I sekretarzem KC. S ą to jed n a k chyba spekulacje. N a VII plenum silne w rażenie wywarło przem ówienie Kociołka, inform ujące o sy tu ­ acji n a W ybrzeżu oraz przem ówienie C yrankiew icza o obniżeniu roli prem ie­ r a i o ukazyw aniu się zarządzeń z jego jakoby podpisem , choć o nich w ogóle nie wiedział.

Wtorek, 29 g r u d n ia

G ierek był obecny n a plenum KW w Katowicach. I sek retarzem KW został n a jego miejsce, ja k się i m ożna było spodziewać - Zdzisław G rudzień, dotychczasowy sek retarz organizacyjny katowickiego KW. W swej mowie dziękczynnej mówił m .in. o w alorach osobistych G ierka, spraw dzonych w Katowicach, niestety p ra sa cen traln a nie konkretyzuje tego bliżej. W „KiW” n a osobiste polecenie G ierka k o n tyn u u ją prace n ad dalszym tom em P i s m

(12)

i p r z e m ó w i e ń Gom ułki oraz n ad obcojęzycznymi w ydaniam i jego prac. To bardzo ładny i n a tu ra ln y gest ze strony Gierka. K onsultow ał się w tej sp ra ­ wie n a pewno osobiście prezes W ydawnictwa S tanisław W roński.

P ią te k 1 sty c zn ia 1971 r.

W prasie dużo o wizycie G ierka w Belgii, jakb y to a k u ra t było także w tej chwili najw ażniejsze. Przy okazji dowiaduję się, że ta m w łaśnie - w Belgii - urodzili się jego dwaj synowie: Je rz y i Adam. Co oni teraz robią? Tekst uchw ały Rady M inistrów już w prow adza w życie od 1 g ru d n ia r. ub. podwyż­ kę ren t, dodatku rodzinnego i płac najniżej zarabiających. Ogólna kw ota podwyżek to 7,4 m iliard a złotych. Widać zatem konsekwencję. Duże i pozy­ tyw ne w rażenie wywołał G ierek swym orędziem noworocznym, z którym w ystąpił w tv w łaśnie on, zam iast - ja k było to w zwyczaju - przewodniczący Rady Państw a. Przemówienie zręczne, co najważniejsze bez cyfr, którym i za­ męczał nas Gomułka, ciepłe, o rodzinach i utalentow anym narodzie polskim.

Optym istyczne, choć pełne realizm u akcenty cechowały też jego w ystą­ pienie n a spotkaniu z h u tn ik am i Warszawy. Pierw sze więc jego posunięcia je d n a ją m u zapew ne popularność, podobają się też i m nie. P am iętam w szak­

że, że G om ułka w 1956 r. i nie tylko wtedy, w przełomowym październiku także potrafił dobrze mówić. Kioskarze byli źli, że do 13.00 m usieli siedzieć i sprzedaw ać noworoczne w ydanie „Trybuny L udu”.

S obota, 2 styczn ia

P r z y l ą d e k n a b r z e g u d o b r e j n a d z i e i - ta k nazw ała przełom la t 60. i 70. dzisiejsza „Trybuna L udu”. W Zgierzu podczas w ydarzeń grudniow ych ściany w Komitecie M iejskim PZPR były obłożone karab in am i n a wypadek koniecz­ ności obrony. W W arszawie oczekiwano burzliw ych w ydarzeń w poniedziałek i wtorek, co zdezaktualizow ało niedzielne plenum . Ludzie n ad al kom entują te w ydarzenia. P rzew ażają znaki zapytania, ale i nadzieje, choć praw ie wszy­ scy rozum ieją, że zasadniczych zm ian w m etodach działania władzy n a dłuż­ szą przyszłość nie należy oczekiwać. Wszyscy k ln ą Ignacego Logę-Sowińskie- go, że się u trzym ał n a szczycie partyjnym , w powszechnym odczuciu m usi odejść też W alaszek ze Szczecina.

N a plenum KW w Poznaniu nowym I sekretarzem został dotychczasowy sek retarz organizacyjny tej instan cji - Tadeusz Zasada. To daje poczucie stabilizacji aparatow i tego K om itetu. Część ludzi dziwi się, że Cyrankiewicz został pozostawiony n a stanow isku przewodniczącego Rady P aństw a. Swym słynnym sprzed la t w ystąpieniem telew izyjnym stracił on m ir w narodzie. W Sylw estra jechałem autobusem z jednym znajom ym pracow nikiem k tó re­ goś z wydziałów ekonomicznych KC - M incem (nie znam im ienia, oczywiście nie H ilarym ). Był pod bezpośrednim w rażeniem odbytego sp o tkan ia ich dzia­ łu, a więc w szystkich wydziałów ekonomicznych, z Kociołkiem. Że nie powin­

(13)

150 J a n Sobczak

ni chodzić z nosem spuszczonym n a kw intę, że nie będzie żadnych rozliczeń wobec instruktorów , że zm ieni się styl pracy i projekty postanow ień gospo­ darczych n a Sejm będzie wnosić rząd, a nie wydziały KC, że ułatw i się tym sam ym możliwość obserwacji z boku i krytyki, co było niemożliwe, gdy sam e wydziały były inicjatoram i postanow ień.

N ied ziela , 3 styczn ia

W erblan jeszcze widać funkcjonuje jako kierow nik W ydziału N auki, bowiem razem z Tejchmą przewodniczył narad zie kierowników wydziałów n a u k i KW. Referował ju ż jed n a k Zenon W róblewski. Poza tym w prasie żadnych nowości politycznych, tylko „Tr.L.” przedrukow uje z „Praw dy” ko­ m en ta rz n a te m a t chińskich odgłosów n a w ydarzenia polskie, nazw ane w Pekinie r e w o lu c ją l u d o w ą p r z e c i w k o r e w i z j o n i s t o m i n a g o to w o ś ć Z S R R d o z b r o j n e j in te r w e n c j i w P o lsc e . G azeta nie daje żadnych absolutnie kom enta­ rzy w łasnych n a te n tem at. W moim środow isku mówi się o możliwości pow rotu teraz do Polski niektórych intelek tualistów i pisarzy, być może także L eszka Kołakowskiego, choć moim zdaniem on sam skomplikował ta k ą ew en­ tualność po aw an tu rze z naszym am basadorem w Anglii - M arianem Dobro- sielskim . W k ra ju pozwoli się zapew ne opublikować ja k ą ś zabronioną dotąd powieść W iktora W oroszylskiego czy Jerzego Andrzejewskiego, by podjąć znów przerw any dialog m iędzy kierow nictw em a pisarzam i. Niedawno do­ wiedziałem się, że rok chyba tem u A rtu r Starewicz, najbardziej nielubiany i pozbawiony znaczenia sek retarz KC, rozwiódł się z sym patyczną skądinąd i dawniej pięk n ą M arysią Rutkiewicz, obecnie pracującą w M uzeum Ruchu Rewolucyjnego. Ożenił się z byłą żoną S tanisław a Kuzińskiego - kierow nika W ydziału H an d lu KC. Loga zaś płaci alim enty ju ż w kilku m iastach Polski. B rak inform acji o Gomułce powoduje, że n a m ieście krąży plotka, że je s t on

p r z e c h o w y w a n y w lo d ó w c e, tzn. że dawno ju ż nie żyje. Wydaje mi się to absolutnie wykluczone, n ik t by n a to u n a s nie poszedł. Zbyt to byłoby m akabryczne, ja k n a polską m entalność.

P o n ied zia łek , 4 styczn ia

Mówi się, że B reżniew i G ierek ju ż się spotkali, jeszcze przed Nowym Rokiem, gdzieś n a granicy. Podobno wiadomość o tym, podana w ślad za agencjam i zachodnimi, była w b ia ły c h k a r t k a c h . Zapewne ta k i było. Agencje zachodnie dużo kom entarzy poświęcają spekulacjom n a te m a t ew entualnych przyszłych starć m iędzy Gierkiem a Moczarem, oceniając ich sojusz jako tymczasowy. Do ludzi M oczara w obecnym składzie BP zalicza się K ruczka i Olszowskiego. To mało. A z ludzi, którzy jeszcze w 1968 r. z em fazą żartow a­ li k t o n ie z M ie c ie m , te g o z m i e c i e m iluż przeskoczy w razie czego do drugiego obozu! M am nadzieję jedn ak , że do takiego sta rc ia nie dojdzie. W KC dalsze zmiany. Józef Czesak i M arian Renke odchodzą z W ydziału Zagranicznego.

(14)

Z rozmowy z N orbertem M ichtą wynika, że oczekuje się pewnych zm ian także w wojsku. Mówi się m .in. o spodziewanym aw ansie gen. J u lia n a Paź- dziora, b. dowódcy jednej z dywizji, który w 1968 r. dom agał się od Spychal­ skiego w yjaśnień w spraw ie szkolenia u n a s k a d r wojskowych dla Izraela. Wrócić też m usi spraw a J a n a Chylińskiego, syna B ieruta, który n a narad zie w KC w spraw ie reform gospodarczych ostro przeciw staw ił się planom z tej dziedziny Ja szczu k a i w parę dni później z w icem inistra pod pozorem zarzu ­ tów o niem oralność został przeniesiony n a dyrekto ra jednej z hut. Spychalski obecnie urzęduje w siedzibie Ogólnopolskiego K om itetu F JN , którego je s t n ad al przewodniczącym. W itold Jaro siń sk i u stąp ił m u swego gabinetu. N ie­ długo chyba ta m pozostanie, ale dobrze byłoby, by zw alnianych z BP nie usuw ano autom atycznie ze w szystkich stanow isk w imię zasady a lb o w B i u ­ r z e a lb o p a s t u c h e m. G om ułka jed n a k od kilku dni przebyw a w lecznicy rz ą ­ dowej. J e s t ta m stra sz n ie k ap ry śn y wobec personelu. M oczar m iał m u w jak im ś momencie powiedzieć: j e ś l i n ie w ie r z y c ie , to w y ś w i e t l i m y w a m f i l m 0 W y b r z e ż u . Serce jed n a k m usi mieć mocne. Niewielu by przeżyło ta k ą m eta ­ morfozę. Z opatrznościow ego m ęża s ta n u przedzierzgnąć się faktycznie w osam otnionego satrap ę, splam ionego k rw ią robotników! A jeszcze niedaw ­ no las jego portretów przeciągał przed nim n a Placu Defilad, zewsząd sypały się zapew nienia o wierności, w ychw alanie itp. Cóż, h isto ria raz jeszcze przy­ pom niała, ja k w zględna i u lo tn a je s t wielkość i sław a, ja k szybko i głupio m ożna j ą utracić.

N a VII plenum podobno mocne przem ówienie m iał S tanisław W roński, a więc m u siała być i dyskusja. Wszyscy z napięciem oczekują kolejnego VIII plenum , spodziewając się, że ono wiele w yjaśni i że po nim n a stą p i nowa seria przesunięć personalnych. Ale czy b ędą też niezbędne przecież głębsze oceny i trw alsze zm iany m etod rządzenia? A rtykuł w stępny org anu KC p a rtii albańskiej „Zerri i P opulit”, bodajże z 18 g ru d n ia uk azał się pt. O b u r z e n ie 1 n i e n a w i ś ć n a r o d u p o ls k ie g o n ie d a d z ą s ię s t ł u m i ć g ą s i e n i c a m i c z o łg ó w .

Chińskie i albańskie środki przekazu, a także m ijalowsko-KPP-owski „Czer­ wony S z tan d a r” szeroko kom en tu ją polskie w ydarzenia. W odróżnieniu je d ­ n a k od „Wolnej Europy”, koncentrującej ogień n a M oczarze i jego ew entu al­ nej rozgrywce z Gierkiem , M ijal om ija (oszczędza) Moczara.

Duże znaczenie przyw iązuje się do noworocznego orędzia Komisji Głów­ nej E piskopatu Polski, podpisanego przez obydwu kardynałów - S tefana W yszyńskiego i K arola Wojtyłę i bp a B ronisław a Dąbrowskiego. W odróżnie­ n iu od listu poprzedniego, w którym W yszyński b rał n a siebie część winy za w ydarzenia, za to że niedostatecznie silnie przestrzegał przed tym, co może nastąpić, obecnie n asi p u rp u raci w ysuw ają wiele żądań wobec władzy i wy­ stęp u ją w roli rzeczników niepodległości i podstawowych wolności narodu. L ist ten, odczytany 1 stycznia we w szystkich kościołach, w yw arł duże w raże­ nie, zwłaszcza w m ałych m iasteczkach i n a wsi.

Wiadomości z ostatniego w ydania dziennika tv ”: dziś w KC pod przew od­ nictw em G ierka odbyła się w ażna n a ra d a w spraw ie sytuacji gospodarczej

(15)

152 J a n Sobczak

i politycznej k ra ju z udziałem I sek retarzy KW i kierowników wydziałów KC. Obecny był też prem ier. R eferat o bieżących problem ach pracy partyjnej wygłosił E dw ard Babiuch, obszerną dyskusję podsum ow ał Gierek. Ciekawe szczegóły. Dziś też pod przew odnictw em Kociołka odbyła się n a ra d a s e k re ta ­ rzy ekonomicznych KW.

W torek, 5 styczn ia

Rano zostałem zawiadom iony telefonicznie, że o 15.00 w KC, ja k zwykle n a V piętrze, odbędzie się inform acja nowego członka BP i se k re tarz a KC - E d w ard a B abiucha dla pracowników politycznych a p a ra tu KC. Domyśliłem się, że będzie to realizacja zapowiedzi G ierka o regularnym okresowym infor­ m ow aniu a p a ra tu i dotyczyć będzie wczorajszej n a ra d y I sek retarzy KW i kierowników wydziałów KC z udziałem całego S e k re ta ria tu KC. Ucieszyłem się, że słowa te nie zostały tym razem rzucone n a w ia tr i że w ta k krótkim odstępie czasu m am y ju ż dwie informacje.

P u n k tu a ln ie o 15.00 przy zapełnionej sali rozpoczęła się n arad a. P rze­ wodniczył Zdzisław Ż andarow ski jako nowy kierow nik W ydziału O rganiza­ cyjnego KC, doskonale mi znany jeszcze z U niw ersy tetu W arszawskiego (lu­ biliśm y się w tedy naw et), za stołem prezydialnym siedział jeszcze Tadeusz W rębiak, kierow nik W ydziału Propagandy, wysoki, barczysty, niedźwiedzio- waty. Babiuch mówił ponad godzinkę, pół czytając, by potem w końcu im pro­ wizować. Sam orator, świeżo aw ansow any członek BP, krępy, nieco m niej niż średniego w zrostu, z bystrym i, z cwanym i oczkami spraw nego aparatczyka. Kiedyś p rzed tem byłem p rzyjęty przez niego razem z Ryśkiem H a la b ą w jak iejś spraw ie, nie w yw arł w tedy n a m nie najlepszego w rażenia. Jako działacz polityczny raczej średniego kalibru. W dniach przesilen ia polityczne­ go zasłużył się Gierkowi i tem u zawdzięcza swój oszałam iający aw ans.

R eferat wygłoszony n a wspom nianej wyżej naradzie oraz dyskusja były próbą głębszego w yjaśniania źródeł kryzysu, w jak im w gru d n iu ub. r. z n ala­ zła się p a rtia i kraj oraz wyciagnięcia wniosków dla dalszej pracy partyjnej. Sam przebieg w ydarzeń grudniow ych om aw iany nie był, bowiem oświetlono go w informacji BP wygłoszonej n a VII plenum przez Kociołka. W tym wy­ p ad k u chodziło już o pogłębioną ocenę ich przyczyn. N a ra d a została zwołana w ram ach p rac przygotowawczych do VIII plenum , decyzja o zwołaniu k tó re­ go - obok decyzji o podwyższeniu plac, re n t i zasiłków rodzinnych - należy do dwóch najw ażniejszych decyzji nowego B iu ra Politycznego. N a VIII ple­ n um BP zam ierza ocenić trzy kom pleksy zagadnień:

1. O statn ie w ydarzenia w kraju , ze szczególnym uw zględnieniem w yda­ rzeń n a Wybrzeżu;

2. Przyczyny i c h a ra k te r kryzysu z oceną m etod pracy dawnego BP, S e k re ta ria tu KC i rządu;

(16)

P lenum przynieść też m a elem enty pozytywnego program u działania i określić, co należy zmienić w pracy p artii. Dziś jeszcze nie wszystko m ożna powiedzieć, wiele spraw w ym aga czasu i dalszej analizy. Szerzej powiemy 0 tym n a VIII plenum . Wiele praw d jed n a k już dzisiaj je s t bezspornych. Pierw sza i podstawowa: m ieliśm y do czynienia z w ystąpieniam i masowymi dużych oddziałów klasy robotniczej n a tle decyzji cenowych, do których, ja k to zwykle bywa, dołączały się elem enty k rym inalne i chuligańskie, a w m iarę pogłębiania się kryzysu również elem enty wrogie socjalizmowi. Główną przy­ czyną było jed n a k niezadowolenie z tru d n y ch w arunków bytowych. Wido­ mym przejaw em tego niezadow olenia i kryzysu, w jak im od dłuższego czasu znajdow ał się k raj, były w y d arzen ia m arcow e 1968 r. Z auw ażalny był w społeczeństwie b ra k zau fan ia do kierow nictw a p a rtii i jego decyzji, ciężko odczuwano b ra k perspektyw rozwoju kraju , nie w idziała też dla siebie per­ spektyw k la sa robotnicza. N ajostrzejszym przejaw em tego kryzysu był g ru ­ dzień 1970 r., w ypadki przede w szystkim n a Wybrzeżu, ale nie tylko, również 1 w innych m iejscach kraju. I sek retarze KW w swoich w ystąpieniach n a n aradzie wskazywali, że VII plenum przyszło w sa m ą porę, że w kryzysowym tygodniu w ażne były nie tylko dni, ale i godziny. Wszyscy w yrażali zadowole­ nie, że wyjście z kryzysu nastąpiło drogą politycznego rozw iązania.

U podstaw kryzysu leżały dwa najw ażniejsze czynniki:

1. N aruszanie leninow skich zasad kierow ania państw em i p a rtią 2. Błędy poprzedniego kierownictw a.

Ad 1: Łam anie tradycyjnych zasad działania i statutow ych funkcji kie­ rowniczych instancji partyjnych oraz w zrost au tok ratyzm u władzy ówczesne­ go I se k re tarz a KC. W ypaczona została rola samego K om itetu Centralnego. Nie zbierał się w swym statutow ym składzie - członków i zastępców. Plena odbywały się z dużą ilością zapraszanego aktyw u gospodarczego, co przekształ­ cało je w n arad y wytwórcze i nie stw arzało zarazem klim atu dla wnikliwej dyskusji. Jakiekolw iek elem enty krytyki wywoływały tylko nerwowe reakcje. KC przestał faktycznie sprawować kontrolę n ad p racą BP, a m usi to być najw ażniejszy organ m iędzy zjazdami. Z aistn iała sytuacja faktycznego pod­ porządkow ania KC B iu ru Politycznemu. KC nie był informowany o najw aż­ niejszych wydarzeniach. D la przykładu wskażmy, że VI plenum odbywało się w dzień, w którym kierownictwo p artii rozporządzało już informacjami, ja k p a rtia przyjęła list BP o zm ianach cen, o tym, że decyzje te nie spotkały się z aprob atą organizacji partyjnych (komitety wojewódzkie informowały o prze­ biegu zebrań PO P w spraw ie tego listu) i w którym rozpoczęły się już wydarze­ n ia w Gdańsku. Gdy w przerwie obiadowej podczas obrad plenum zebrało się BP, w G dańsku już ok. 10 tys. ludzi znajdowało się n a ulicach. Mimo to nie poinformowano członków KC o w ydarzeniach i zignorowano je. W jakim ś sen­ sie zachowano się naw et wyzywająco. W podsum owaniu dyskusji stwierdzono naw et, że państw o n ad al dopłacać będzie do wielu towarów, co w przyszłości trz e b a będzie także zlikwidować, jedynie dopłaty do chleba m ożna utrzym ać przez k ilk a lat. Była to w gruncie rzeczy zapowiedź dalszych podwyżek.

(17)

154 J a n Sobczak

Biuro Polityczne: w zm agała się ten d e n c ja do z a n ik a n ia funkcji BP w system ie kierow ania p a rtią. Przejaw em tego, choć nie cyfry są tu najw aż­ niejsze, je s t sam a ilość posiedzeń BP w ostatnich czterech latach: 1967 - 13, 1968 - 11, 1969 - 9, 1970 (do wydarzeń) - 6. Zwoływano je bez planu. Termin i te m a t posiedzenia zależał od I sek retarza. Przerw y przekraczały nieraz 3 m iesiące. Np. po w ydarzeniach m arcowych posiedzenie BP zwołano dopiero 12-go d n ia dla zatw ierdzenia te k stu w y stąpienia I se k re tarz a n a wiecu p a r­ tyjnym w Sali Kongresowej - 19 m arca.

S e k re ta ria t KC jako kolegium staw ał się fikcją. Podstaw ow ą m etodą pracy sta w ała się funkcja obiegowa. S ekretarze w ym ieniali m iędzy sobą p a ­ piery, a podpis I se k re tarz a był uznaw any za powzięcie decyzji przez S e k reta ­ ria t. Posiedzenia zwoływano raz n a rok dla zatw ierdzenia budżetu.

Jask raw o odchodzono od centralizm u dem okratycznego, od leninowskich n o rm ą życia w ew nątrzpartyjnego. C entralizm się wzm acniał, dem okracja m alała. Rosła władza, a w raz n ią i błędy ówczesnego I sek retarza. R ozstrzy­ gnięcia najw ażniejszych spraw dokonywały się nie n a posiedzeniach in s ta n ­ cji, a w w ąskich grupach, n a swoistych konw entyklach. Wytworzyło się nie statu to w e ścisłe kierownictwo, w którego skład wchodzili najczęściej - oprócz I se k re tarz a - Kliszko i Jaszczuk. Stałego sk ład u i tego ciała jed n a k nie było. Konw entykle te odbywały się w różnej konfiguracji personalnej, często zależ­ nej od h u m oru i łaski I sek retarza. Z auw ażalna była podejrzliwość wobec niektórych członków BP [chodzi tu chyba o M oczara i G ierka - J.S .]. O dry­ w aniu się od rzeczywistości tow arzyszyła niechęć do prawdziwej informacji. S łabła więź z organizacjam i partyjnym i.

Rząd: był niezdrowy u k ład m iędzy kierow nictw em p a rtii a rządem . Ten o sta tn i poddawano ostrej, nieraz obraźliwej krytyce, a jednocześnie ograni­ czano jego rolę i kom petencje. Paraliżow ało to w szczególności inicjatywę rząd u i funkcje Prezydium Rady Ministrów.

Ad 2: Błędy poprzedniego kierow nictw a. Szerzej o tym powiemy n a VIII plenum , teraz tylko kilk a przykładów.

Zm iany m etod zarząd zan ia i gospodarow ania traktow ano jako cel sam w sobie [to przypom ina mi sposób krytyki Chruszczow a w swoim czasie]. Nie doceniano potrzeby ochrony konsum enta, ograniczano św iadczenia socjalne. W dużym stopniu zaważył n a tym b iurokratyzm i indolencja kierow nictw a CRZZ i związków branżowych. W adliwa była m etoda podejm owania decyzji gospodarczych. O statnio np. obniżono cenę telewizorów, które już dw a la ta tem u były wycofane z produkcji. Były oczywiście jeszcze w m agazynach, ale po obniżce szybko zniknęły. A to było jednym z głównych argum entów , z którym i przychodziło się do partii. Polityka kadrow a przekształciła się w monopol jednego człowieka, a w stru k tu rz e KC jednego wydziału, gdy pow inna być polityką całej instancji. Komplikowały się także stosunki z so­ jusznikam i, dominowało w nich pouczanie i obrażanie.

J e s t wiele spraw i dziedzin naszej działalności, n a które obecnie trzeb a spojrzeć krytycznie. W szystko to zaciążyło w dniach kryzysu. Nie zareagow a­

(18)

no n a sygnały zaw arte w inform acjach kom itetów wojewódzkich. Aż do sobo­ ty nie zwołano BP. Bezsilność polityczna wobec n a ra s ta n ia ruchów strajk o ­ wych cechowała postaw ę kierow nictw a, a jednocześnie już pierwszego dnia wprowadzono wojsko. Siła s ta ła się jed y n ą odpowiedzią wobec strajków i w ystąpień robotniczych. D użą rolę odegrały fałszywe poglądy ówczesnego I sek retarza. Był on przekonany, że k lasa robotnicza nic nie straciła, a rząd nie zyskał n a podwyżce. To tylko niedojrzałość klasy robotniczej może zgubić Polskę, ta k ja k kiedyś zgubiła j ą samowola m agn aterii i niedojrzałość sta n u szlacheckiego. Straszono interw encją radziecką. Związek Radziecki zaś był zainteresow any w łaśnie w tym, by kryzys został rozw iązany przez sam ą n a sz ą partię. W p iątek 18 g ru d n ia Biuro Polityczne KC KPZR skierowało do BP naszej p a rtii list. A więc ju ż tam widocznie przeanalizow ano sytuację w Polsce i postanowiono do n a s zwrócić się. A u nas ani ra z u nie zebrało się BP. T ekstu listu nie przekazano z resztą członkom BP, do których był adreso­ wany. Jedynie z pam ięci zreferow ał go w sobotę Cyrankiewicz, bo też te k s tu z sobą nie m iał. L ist ten, dość krótki, gdzieś półtorej strony, B abiuch nam odczytał. Treść mniej więcej tak a: „BP KC KPZR uznaje za stosowne zwrócić się do Was w tych tru d ny ch dniach, zaniepokojone sytuacją zagrażającą lo­ som socjalizmu w Polsce. Nie m am y pełnej informacji, wiemy o podjętych przez w as w ysiłkach zarad zen ia sytuacji, jed n a k faktem jest, że rozruchy objęły już znaczną część klasy robotniczej. N astępującem u rozluźnieniu więzi p a rtii z k la są robotniczą nie sposób przeciw działać bez podjęcia środków politycznych i ekonomicznych. O kreślenie konkretnych kroków politycznych i gospodarczych, jak ie należy podjąć, je s t rzeczą polskiej p artii, chodzi tylko o to, by podjąć je możliwie najszybciej. KPZR i PZPR od daw na łączy intern a- cjonalistyczna solidarność. Wierzymy, że KC PZPR potrafi opanować sytuację oraz zapewnić dalszy rozwój socjalizmu i zaspokojenie potrzeb ludności.”

Bardzo dobrze stało się, że członkowie BP i KC znaleźli właściwe rozw ią­ zan ia polityczne. W sobotę i niedzielę BP zebrało się po raz pierwszy. Dopiero po ośw iadczeniu o chorobie I se k re tarz a i pod jego nieobecność przystąpiono do u sta le n ia nowego skład u BP i S e k re ta ria tu KC. Trudno sobie wyobrazić, jak ie nastąpiłyby konsekwencje, gdyby tow. G ierek nie przyjął powierzonej m u funkcji I sekretarza. Mówię o tym dlatego, bowiem tow. G ierek w ahał się. W tym , że zm iany mogły nastąpić, duże zasługi m ają też organizacje woje­ wódzkie.

Choroba tow. Gomułki je s t faktem , wobec chorego obowiązuje tak t. M usi­ my być jed n a k świadomi tego, że to nie choroba stanowiła o konieczno­ ści jego odejścia - [podkr. moje - J.S.]. Wobec odchodzących długoletnich przywódców p a rtii obowiązuje k u ltu ra , ale konsekwencje jego błędów były zbyt bolesne, by nie powiedzieć o nich aktywowi. Wszyscy znajdow ali się pod w rażeniem tego, że G om ułka był przyw ódcą i ideologiem p a rtii z okresu okupacji, że m iał później duże zasługi w w yprow adzaniu p a rtii i k ra ju z kryzysu 1956 r. J e d n a k słowa Gom ułki z 1956 r. zam ieniły się w odwrot­ ność. Do żadnego działacza, który szanow ał przywódcę - a u to ry tet przywód­

(19)

156 J a n Sobczak

cy je s t p a rtii potrzebny - nie m ożna mieć pretensji. Ale nie m ieli też racji ci, którzy mówili, że tacy ja k on, rodzą się raz n a 100 lat, że w ykraczał ponad epokę. [Nie wiem, o kogo tu chodzi, może o wyjątkowo usłużnego prof. M aria­ n a Zychowskiego?] Rodziło to swoisty kult, swoisty, bo nie było u n a s p ro pa­ gandowego k u ltu jednostki, swoiste przekonanie o nieomylności. W ielu z n a s dostrzegało nie od dziś, że w p a rtii i jej kierownictw ie coś złego się dzieje. Nie chcemy mówić, że w inna była cała partia; stopień odpowiedzialności był różny. Ci, którzy m ieli zastrzeżenia, nie m ieli pewności, czy ich krytyczne oceny s ą słuszne, m ieli wątpliwości, czy próba przeciw działania byłaby sk u ­ teczna, czy nie n aru szałab y jedności partii? Wszyscy odczuwamy b rak takich m echanizm ów w sposobie funkcjonow ania partii, by jej przywódcy mogli od­ chodzić nie tylko w w aru n k ach kryzysu.

Nie powinno być uproszczeń, k lim atu do rozrachunkow ych rozliczeń. Dużo do powiedzenia będę m ieli jed n a k teoretycy w pełnym w yjaśnianiu tych spraw. Polska gospodarczo rozw ijała się szybko, ale m etody zarząd zan ia i kierow ania krajem nie nadążały za tym. N ajw ażniejsze je s t to, że znalezio­ ne zostały polityczne środki przezwyciężenia kryzysu. Niewiele dni upłynęło od VII plenum , u stały ju ż zaburzenia, naty ch m iast zaprzestano strzelania, wprowadzony został szczery ton dialogu z k la są robotniczą. W tym pierw ­ szym okresie posiedzenia BP i S e k re ta ria tu odbywać się b ędą co tydzień, szerzej stosow ana będzie m etoda konsultow ania się z aktyw em . N a podnie­ sienie dochodów najniżej zarabiających faktycznie przeznaczyliśm y nie 7,4 a ja k ju ż teraz dokładnie obliczyliśmy - 8 m iliardów zł. Je śli pracownicy a p a ra tu m ają jak ieś propozycje i uwagi, to proszę je składać poprzez kierow ­ ników wydziałów. N a o statn im posiedzeniu BP powzięto uchw ałę w spraw ie tzw. portretow ania. Ponieważ n astąp iły zm iany n a w szystkich trzech najw aż­ niejszych stanow iskach w państw ie, n aty ch m iast jedne p o rtrety zam ieniano nowymi. Tow. Gierek zaproponował, żeby obecnie tego nie czynić. W kom ite­ tac h partyjn ych pow inien być p o rtre t L enina, w urzędach państw ow ych godło państw ow e. Częściej b ęd ą zwoływane posiedzenia KC i sp o tk an ia z I sekretarzam i KW.

Inne sprawy. N ajw ażniejsza to p raca n a d planem gospodarczym n a rok 1971 i nad całą pięciolatką. Rok 1971 m usi być wyodrębniony z pięciolatki jako rok porządkow ania naszej gospodarki. W k ra ju zaistn iał lepszy klim at, ale jesteśm y świadomi tego, że dom inuje wyczekiwanie, ja k to nowe kierow ­ nictwo będzie pracowało? O trzym ujem y wiele wyrazów poparcia, są propozy­ cje rozpisania nowej pożyczki narodowej. Nie chcemy tego. Nie chcemy też wieców, n a których by w yrażano poparcie now em u kierownictw u. Potrzebny je s t spokój. N ajlepszym poparciem - poparcie czynem. Wiele oddziałów klasy robotniczej w k raju wkroczyło już n a tę drogę. Czołowy aktyw górniczy z a sta ­ naw ia się teraz, ja k wydobyć k ilk aset ton węgla ponad plan. Akcję zobowią­ zań podejm ują hutnicy. S ą propozycje, by zakłady pracy przepracow ały czy­ nem społecznym cztery niedziele w ciągu 1971 r. Dobre to byłoby dla zakładów pracujących n a eksport lub n a zaspokojenie deficytów ry n k u we­

(20)

wnętrznego. Pozostałe zakłady m ają znaleźć wiele innych sposobów czynu produkcyjnego - zm niejszenie kosztów oraz zużycia m ateriałów , lepsza orga­ nizacja pracy. Zaleciliśmy kom itetom partyjnym opracow anie planów przed­ sięwzięć w tej dziedzinie.

Nie śpieszymy się z planem gospodarczym n a la ta 1972-1975. Lepiej niech będzie opracow any naw et później, ale porządniej. Potrzeba trochę cza­ su n a rzeczowe przekonsultow anie wielu spraw z b ratn im i krajam i. N a wiele spraw gospodarczych trzeb a spojrzeć spokojnie, m .in. n a zwiększenie tem p a budow nictw a mieszkaniowego, perspektyw y motoryzacji, perspektyw y p rze­ m ysłu lotniczego zatrudniającego 60 tys. robotników a przeznaczonego po­ przednio do likwidacji. A nulowaliśm y poprzednią decyzję o podziale M inister­ stw a G órnictw a i E nergetyki, co pozwoli racjonalniej gospodarować węglem, eksportow ać jego lepsze gatunki. N a BP rozpatryw aliśm y spraw ę w ykonania zapowiedzianego w Sejmie zam rożenia cen n a artykuły spożywcze n a najbliż­ sze dw a lata. Do spraw y tej m usim y jed n a k jeszcze powrócić n a następnym posiedzeniu BP, bowiem nie przygotowano uchwały od strony bardzo dokuczli­ wej dla ludności - zapobiegania ukrytym podwyżkom drogą zm iany asorty­ m entu i wycofywania z h an d lu i produkcji towarów tańszych. M usimy znaleźć skuteczne ham ulce dla tych tendencji do sankcji partyjnych i prokurato rskich włącznie wobec tych, którzy tego zakazu przestrzegać nie będą.

A petyty ludności są duże. Część ludzi porównuje sytuację do 1956 r. W tedy jednak, oprócz w yrów nania niedopłaconych sum za węgiel pobraliśm y dwie pożyczki am erykańskie. Dziś liczyć n a to nie możemy, a poza tym w łaśnie tera z najwięcej przypada n am sp ła t z ty tu łu poprzednich pożyczek.

W ydarzenia n a Wybrzeżu wywołały też określony niepokój w p aństw ach U kładu W arszawskiego, szczególnie w NRD i Czechosłowacji. Ogłoszono tam s ta n pogotowia milicji i wojska. W Czechosłowacji konfiskowano też n a szą prasę, obawiając się rep erk u sji n a swym terenie. Zm iany przyjęto wszędzie z zadowoleniem, dano o nich szeroką informację w środkach masowego prze­ kazu. Spośród p a rtii kom unistycznych n a Zachodzie najbardziej obiektywnie zareagow ała KPF, podobnie ja k i inne partie, w yjątkiem była p a rtia włoska, k tó ra najdalej poszła w krytyce nas. Zm iany w arszaw skie w tych w szystkich p a rtiac h przyjęto także z zadowoleniem. W najbliższych dniach sekretarze KC i członkowie BP rozjadą się do b ratn ich partii, w tej liczbie też do KPF i włoskiej, by poinformować o przebiegu naszych wydarzeń. Tyle Babiuch. Zandarow ski dodał, że jeśli chcemy n ad spraw am i tym i podyskutować, to m ożna to zrobić w wydziałach. N a tej sali nie byłoby to najlepiej. Do pytań nie zachęcał. Jed n ak że w yrwał się jed en z pracowników KC Kazim ierz Wita- szew ski2 z pytaniem , czy p raw d ą jest, że Loga-Sowiński w zw iązku z k ry ty ­ ką, z ja k ą spotyka się jego osoba w terenie, podał się do dymisji. Babiuch 2 Były kierownik Wydziału Administracyjnego KC, generał, a w opisywanym czasie wice­ przewodniczący Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej. Ze pytającym był właśnie Witaszewski dowiedziałem się dzień później. Fakt, że pytanie zadał właśnie on, jest znamienny.

(21)

158 J a n Sobczak

z w yraźnym niezadowoleniem , nie czekając n a ew entualne dalsze pytania, odparł krótko, że o dymisji takiej nie czytał i nic o niej nie wie. Zandarow ski zaś n aty chm iast zam knął zebranie.

Inform acja ta zaciem nia nieco przebieg w ydarzeń w czw artek i piątek. Widocznie wszystko to przed sobotą odbywało się poza BP w rozmowach i k o n tak tach osobistych. Podobno jako pierw szy w spraw ie dym isji odważył się zwrócić do Gomułki Tejchma, Gom ułka jed n a k propozycję odrzucił, n a s tą ­ piły jak ieś drastyczne rozmowy z Jaru zelsk im i M oczarem, n a kogoś podobno G om ułka rzucił się z nogą od stołu, dymisję wymógł ostatecznie C yrankie­ wicz już po a ta k u choroby Gom ułki i chwilowym oślepnięciu, po dłuższej rozmowie i w jej w yniku (noc z p iątk u n a sobotę G om ułka przeleżał podobno w KC). J e s t to jed n ak oficjalna w ersja wydarzeń, n a pewno prawdziwa, ale pom ijająca - co n a tu ra ln e - wiele zakulisowych przygotowań, rozmów i szcze­ gółów. Wiem, że kilku prom inentnych działaczy z KC (w tym Szlachcic, w ła­ śnie Babiuch i K ania) jeździło do Katowic n a rozmowy z Gierkiem. Taki też będzie, ja k widać, k ieru n ek rozw ażań n a VIII plenum , choć w referacie, zapew ne G ierka, dorzucone zostanie wiele spraw. Ciekawe, n a ile o stra bę­ dzie k ry ty k a Gomułki i innych, bo że będzie, to fakt, i co z tego zostanie opublikowane? Czy sam Gom ułka będzie obecny n a tym plenum , a i pozosta­ ła czwórka usuniętych b. członków BP, ja k a ew entualnie będzie tonacja ich w ystąpień? Myślę, że rew elacji w sum ie to nowe plenum nie przyniesie. D la aktyw u te spraw y były jasn e od daw na, choć nie w szczegółach stylu pracy instancji; sam o nich pisałem w niniejszym „D zienniku” wielokrotnie. A mimo to wszyscy w ychodziliśm y z tej inform acji w strząśn ięci. Przypom inano w rozm owach różne cechy c h a ra k te ru Gomułki, jeszcze z o kresu przedw ojen­ nego uw ięzienia w Sieradzu - zawziętość, upór, trudność w k o n tak tach (po­ tra fił np. całymi dniam i do nikogo się nie odzywać), ta k i styl pracy cechowa! go i w podziemnej PPR i po wyzwoleniu do 1948 r. Podczas opracowywania deklaracji ideowej PPR potrafił odrzucić w szystkie projekty i napisać j ą sam przez noc, z jednym kaw ałkiem suchego chleba w kieszeni. Po 1945 r. pewne jego cechy i styl pracy, przeniesiony żywcem z okresu okupacji, gdy n a p ra w ­ dę liczyło się to, co zrobisz sam , w zw iązku z groźbą aresztow ania innych, niwelował fakt, że S talin wzywał do siebie nie tylko jego jednego. A pam ię­ tam jeszcze informację W incentego K raśki o spotkaniu Gom ułki z I s e k re ta ­ rzam i KW po w ydarzeniach marcowych, jego szczerość i żale, że je s t pod­ puszczany, że nie we w szystkim je s t po pro stu kom petentny, że m am utem nie będzie i odejdzie w razie potrzeby. I co go wstrzym ywało, gdy potrzeba ta k a zaistniała? Gubiły go drobiazgi decyzyjne, które koncentrow ał w swym ręk u i wyw ołana przeciążeniem nerwowość. A lizusostwo i małość otoczenia?! Wiele spraw będących po p ro stu konsekw encją nieograniczonej władzy i bio­ logicznego sta rz en ia się w yjaśniły ju ż przed w iekam i antyczne tragedie grec­ kie. Nowe kierownictwo nie sk ład a się, ja k widać, z cudotwórców, ale wiele spraw jed n a k w gospodarce, kad rach i stylu pracy przew entyluje, przew ie­ trzy. A to już coś da i to dobrego!

(22)

Ś roda, 6 styczn ia

Trzy konferencje wojewódzkie - w Białym stoku, Poznaniu i Kielcach z udziałem W erblana, P alim ąki i Beka. W dzienniku tv po raz pierwszy stwierdzono publicznie, że winę ponosi poprzednie kierownictwo p a rtii i jego błędy. A więc raczej zanosi się w czasie VIII plenum n a duże uderzenie w Gomułkę i jego grupę. Odejdzie też chyba Loga. N a tych n ara d a c h woje­ wódzkich jednakże w odróżnieniu od inform acji dla pracowników KC odbywa się także dyskusja i są zadaw ane pytania. W sum ie dow iadują się tam , w terenie, więcej niż my w sam ym centrum !

G ierek jeszcze wczoraj wieczorem powrócił z Moskwy, dziś odbyło się BP, obradowano m .in. nad zam rożeniem cen n a arty k u ły żywnościowe, a więc zgodnie z tym , o czym mówił n a m wczoraj Babiuch. Ponadto dyskutow ano o dalszych perspektyw ach stosunków Polska-RFN, ciekawe, że bez Jędry- chowskiego, który a k u ra t je s t w NRD. Zw raca uwagę w postępow aniu nowej ekipy dotrzym yw anie słowa i szybkość działania. W ostatniej chwili zrezy­ gnowano w tv z pokazania nowej kroniki filmowej. Widocznie zastrzeżenia wywołało ujęcie wydarzeń.

C zw artek, 7 styczn ia

Okazuje się, że pracownicy KC nie byli zachwyceni inform acją Babiucha. W iedzieli już dużo więcej, wiele spraw on pom inął. Nie zreferow ał m.in. treści podsum ow ania G ierka, który sporo uw agi poświęcił podobno działalno­ ści k leru w zw iązku z o statn im i listam i p astersk im i Episkopatu. Znam ienne je s t jed n ak , że Episkopat, mimo prób w ykorzystania sytuacji dla w ysunięcia nowych żąd ań wobec władz i swoistej in terp retacji w ydarzeń skłonny był do uspokajania dem onstrantów . Sytuacja w G dańsku i Szczecinie je s t n ad al n ap ięta. W zakładach pracy, głównie w stoczni wiecowanie, żąd an ia w ięk­ szych dodatków i dalszych podwyżek płac, odgrażanie się, że jeszcze raz sp alą KW. Ż ądania podwyżki w ysuw ają także kolejarze. W k ra ju podobno dużo ulotek, skierow anych głównie przeciwko Lodze i Cyrankiewiczowi. W przypadku, jeśli sytuacja n a d a l będzie niespokojna, kierownictwo zam ie­ rz a obniżyć ceny ryb i m arm olady. Niedobrze, że w Szczecinie u trzym ują n a d a l W alaszka, choć przeznaczony je s t n a tę funkcję Ociepko, z czego - w edług słów samego Ociepki - W alaszek zupełnie nie zdaje sobie sprawy. N adal urzęduje też Czesak, mimo że ju ż podobno wyznaczono n a jego miejsce S tan isław a Trepczyńskiego. G om ułka w lecznicy odm aw ia przyjm ow ania po­ karmów, żąda, by umożliwiono m u w ytłum aczenie się publiczne i odparcie zarzutów. Śle listy do BP. P lenum zebrać się m a podobno 18-go tego m iesią­ ca. Być może um ożliw ią przynajm niej Gomułce w ystąpienie n a nim. To rz e ­ czywiście jed n a z najbardziej tragicznych postaci naszej historii.

Sytuacja w k ra ju je s t więc n a d a l bardzo złożona, choć to chyba nie grozi ju ż poważniejszym i konsekw encjam i w sensie w ystąpień ulicznych. W ażniej­

Cytaty

Powiązane dokumenty