• Nie Znaleziono Wyników

View of Cyprian Norwid as a Graphic Artist

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Cyprian Norwid as a Graphic Artist"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

S T U D I A N O R W I D I A N A

3 - 4 , 1 9 8 5 - 1 9 8 6

HANNA W ID A C K A

GRAFIKA CYPRIANA NORW IDA

[...] przez lat w iele w południow ych m onum entalnych krajach uczyłem się naprzód sztuki w ogóle, potem przede wszystkim , lubo różnym i drogam i, tej jej gałęzi najszan ow niejszej, która r y t o w n i c t w e m nazywa się

- pisał Cyprian Norw id do A dam a Potockiego z P aryża w drugiej połow ie 1855 r . 1 Słowa te kreślił już z pew nego dystansu, jak o ukształtow any - mimo m łodego w ieku - p o eta, m alarz, rysownik i sztycharz, i to w m om encie, kiedy usiłował uczynić w łaśnie sztycharstwo podstaw ą swego utrzym ania we Francji.

Takich wzm ianek o upraw ianiu rytow nictw a spotyka się więcej w bogatej korespondencji N orw ida, dostępnej w szczegółach dopiero dzisiaj dzięki m o nu ­ m entalnej 11-tom owej edycji jego pism , opracow anej przez Juliusza W iktora Gom ulickiego2. P oeta o swych pracach rytowniczych pisał chętnie i często do różnych adresatów , toteż jego listy, nieraz bardzo osobiste w treści, stanowić mogą najbardziej autentyczny m ateriał źródłow y.

O euvre poetyckie N orw ida jest z całą pew nością najszerzej znan e, i to za­ równo wśród norwidologów, jak i licznej rzeszy odbiorców , gdyż był on przede wszystkim po etą. D rugie m iejsce pod względem popularności zajm uje jego o b ­ szerna spuścizna rysunkow a. D opiero na trzecim m iejscu należałoby uplasow ać jego dorobek rytowniczy, znacznie szczuplejszy w stosunku do rysunków , bo nie przekraczający czterdziestu pozycji.

D orobek ten nie przeszedł jed n ak nie zauw ażony przez współczesnych. Jó ­ zef Ignacy Kraszew ski, uznając talen t sztycharski N orw ida, wym ienił cztery jego ryciny w swoim katalogu zbiorów 3. W ydany w tym samym rok u katalog

1 C. N o r w i d . Pism a w szystkie. Z ebrał, tekst ustalił, w stęp em i uwagam i krytycznymi opatrzył J. W . G om ulicki. T. 8: Listy. 1839-1861. W arszawa 1971 s. 243 (dalej cyt. PW sz z odesłaniem do odp ow ied niego tom u; pierw sza liczba oznacza tom , druga - stronę).

2 Z ob. jw. t. 1-11, W arszawa 1971-1976.

2 J. I. K r a s z e w s k i . Catalogue d ’une collection icon ograph iqu e p olon aise. D resd e 1865 s. 177.

(2)

W ystawy Sztuk Pięknych w N îm es odnotow ał trzy inne akw aforty poety4. E d ­ w ard R astaw iecki zamieścił także - lakoniczną co praw da - wzmiankę o artyś­ cie, ale bez wyszczególnienia jego dzieł graficznych5.

Szerzej zajęto się N orw idem , także jako rytow nikiem , w XX w. Świadec­ twem tego rosnącego zainteresow ania są przede wszystkim obfite m ateriały do­ tyczące grafiki i rysunków N orw ida, zgrom adzone przez Z en o n a Przesmyckie­ go6. Jeśli chodzi o publikacje, należy tu wymienić katalogi wystaw, organizow a­ nych z różnych okazji7, teki z reprodukcjam i w ybranych rysunków i rycin8, w re­ szcie prace o charakterze przyczynkarskim i całościowym 9. U koronow aniem tych ostatnich jest w spom niana wyżej 11-tom owa edycja Pism wszystkich. W jej końcow ym tom ie Juliusz W iktor G om ulicki zarejestrow ał w porządku chro­ nologicznym wszystkie znane prace artystyczne N orw ida, a skatalogował je w w yborze10.

4 L iv re t de I’E xposition des B eaux-A rts de la ville de N îm es. N îm es 1865 s. 28 poz. 121. 5 E. R a s t a w i e c k i . Słow n ik ryto w n ik ó w p o lsk ich tu d zie ż o bcych w Polsce osiadłych lub c za so w o w niej p rzeb yw a ją cy ch . Poznań 1886 s. 217.

6 Z. Przesm ycki. M ateriały do tw órczości m alarskiej i rysowniczej Cypriana Norwida. B ib liotek a N arodow a w W arszawie rkps III. 6330, m f 47970. R ękop is zawiera m .in. w yszczegól­ nienie zaw artości album ów artystycznych N orw ida, będących dawniej w posiadaniu Aleksandra D y b o w sk ieg o w Paryżu, Konstancji G órskiej, T eofila Lenartow icza, Franciszka Tańskiego, oraz zbiorów W iktora G om ulick iego, W andy i A leksandra N eum an nów , wreszcie zbiorów ra- persw ilskich.

7 Por.: P am iętn ik w ystaw y starych rycin p o lsk ich ze zb . D o m in ika W itke-Jeżewskiego. W arszawa 1914; C yprian N orw id. W ystaw a w 125 roczn icę urodzin. Katalog. Warszawa 1946 (dalej cyt. C N , w ystaw a 1 946);R. Z r ę b o w i c z , M. R u b c z y ń s k a . Tradycja rem brandtow ska w grafice p o lsk iej. K a ta lo g w ystaw y. Ł ódź 1956; J. W . G o m u l i c k i . L iryk a i druk. Katalog w ystaw y k sią że k C ypriana N o rw id a , k sią żek o nim o ra z norw idow skich d ru ków o k o liczn o ścio ­ wych. O pracow ał [...]. W arszawa 1969; W kręgu rem brandtow skiej tradycji. R ysu n ki i grafika. W arszawa 1961 (katalog wystawy); R o m a n ty zm i ro m a n tyczn o ść w sztu ce p o lsk iej X I X i X X wieku. K a talog w ystaw y. W arszawa 1975.

8 Por.: R ysu n k i i grafika C. K . N orw ida. [Kraków 1946] teczka [20 tabl.]; R ysun ki i gra­ fik a N o rw id a . U w agi w stępne i objaśnienia reprodukcji opracow ała J. R uszczyców na. [Kraków 1946] teczka [27 tabl.]; R ysu n k i i grafika K. C. [!] N o rw id a . T eczka 2. Kraków 1947 [tabl. 20]; Z. Ł a p i ń s k i , H. N a t u n i e w i c z . C yprian N orw id. W 150 roczn icę urodzin. (Teka z o k a zji w ystaw y w M u zeu m A d a m a M ickiew icza w W arszaw ie). W arszawa 1972.

9 Por.: C yp ry ana N o rw id a antologja artystyczn a. (A lb u m , zestaw ił i wstępem poprzedził Z . P rzesm ycki). W arszawa 1933 (odb. z „Grafiki" 3:1933 nr 2); J. S e r u g a . G rafika C ypryana N o rw id a w zb io ra ch b ib lio teczn o -m u zea ln ych hr. T arnow skich w Suchej, (przed 1937). W ycinek prasow y zam ieszczony w rkpsie O ssolineum 14959/1V k. 12 verso. W iadom ość o tym źródle zaw dzięczam Panu Profesorow i A . R yszkiew iczow i; A . J a n t a - [ P o l c z y ń s k i ] , N a tropach N o rw id a w A m eryce. W: N o rw id ży w y . Londyn 1962.

111 Tom 11 P ism w szystkich (W arszawa 1976) w ydano pow tórnie w tym że roku w osobnym w olum inie p od zm ienionym tytułem : C yprian N orw id. P rzew o d n ik p o życiu i tw ó rczo ści (dalej cyt. CN, p rz e w o d n ik ).

(3)

Z e zrozum iałych względów N orw idem zainteresow ali się jed n ak bardziej hi­ storycy literatury aniżeli historycy sztuki11; ta dysproporcja w ogrom ie norw i­ dowskiej bibliografii jest szczególnie widoczna. A rty ku ł niniejszy stawia sobie za cel spojrzenie na N orw ida jako na grafika, a co za tym idzie - dokonanie analizy jego dziel sztycharskich z pun ktu w idzenia ikonografii, techniki i w alo­ rów artystycznych.

*

M iody N orw id rozpoczął studia artystyczne w r. 1837, kiedy to zapisał się do warszawskiej szkoły m alarskiej prow adzonej przez A leksand ra K okulara przy Krakowskim Przedm ieściu12. Z am ierzał je jeszcze uzupełnić od stycznia 1839 r. na w ykładach rysunku, odbyw ających się w Pałacu K azim ierzow skim 13. Jednocześnie nawiązał k ontakt z m alarzem Jan em K lem ensem M inasow iczem , u którego pobierał pryw atne lek cje14. Być m oże dzięki inicjatywie swego n au ­ czyciela Norw id znalazł się w parę lat później we W łoszech.

W listopadzie 1843 r. przybył do F loren cji15. W praw dzie w tam tejszej A k a ­ demii Sztuk Pięknych nie był form alnie studen tem , niem niej tu w łaśnie n a d ra ­ biał z zapałem braki w swojej edukacji z zakresu rzeźby i rytow nictw a, bo tych nauk nie wyniósł z lat warszawskich.

Pierwsze próby sztycharskie N orw ida pow stały jesienią 1844 r. i m ożna się o nich dowiedzieć głównie poprzez korespon dencję poety. Przed w rześniem te ­ goż roku pisał we Florencji do m iejscowego m iedziorytnika V incenzo della B runa, inform ując go, że zabrał się od now a do wyrysow ania jak iejś kom pozy­ cji (bliżej przez niego nie określonej) i p ostara się ją wysztychować z możliwie największą starannością16. C hyba o tej samej pracy donosił we w rześniu z F lo ­ rencji zaprzyjaźnionem u A ntoniem u Z alesk iem u 17. Szkoda, że N orw id nie 11 W yjątkiem jest tu artykuł J. Sienkiew icza pt. N o r w id m a la rz, p ośw ięcon y jednak w y­ łącznie tw órczości rysunkowej poety. Z ob . P am ięci C ypriana N o rw id a . W arszawa 1946 s. 6 1 - -7 7 .

12 CN, p rz e w o d n ik s. 33 i n. 13 Tam że s. 34.

14 Tam że. Sw ego nauczyciela w spom inał potem N orw id w autobiografii niem al ze czcią. Ciekaw e, że św iadom ie chyba nie w ym ienił tu ani malarni K okulara, ani studiów w e Florencji - por. PW sz 6, 556; 7, 613.

15 CN, p rz e w o d n ik s. 45. Otrzym ał on od p oznan ego tam profesora A k ad em ii, G iu seppe B ezzu olego, list polecający, który otw orzył mu drogę do pracow ni rzeźbiarskiej Luigi Pam palo- niego, gdzie studiow ał rzeźbę.

1(1 PWsz 11, 441 poz. 7 a (1045). Por. też: CN, p rz e w o d n ik s. 320 poz. 207. D e lla Bruna (ur. w W enecji 1804 - żyjący jeszcze w r. 1870), uczeń R afaela M orghena, był niewyróżniają- cym się rytownikiem reprodukcyjnym , kopiującym d zieła w łosk ich m istrzów X V I i X V II w ., m .in. Correggia, D om enichina i Tycjana.

17 „M oja [kom pozycja] jest na skończeniu i m oże to d latego, żem już tracił n ad zieję, ale nadspodziew anie wygląda mi porządnie. Jak mi przyjdą p ieniąd ze, wraz zacznę ją sztychow ać, a druga już w robocie, ale żadna z tych, któreś w idział” - PW sz 8, 11 poz. 8.

(4)

w spom niał, o ja k ą kom pozycję chodziło; w nieco późniejszym liście pisanym do tegoż przyjaciela z R zym u (24-25 II 1845) powrócił raz jeszcze do swych florenckich studiów graficznych, tym razem poruszając ich stronę techniczną18. Z wypowiedzi artysty w ynika jednoznacznie, że rytownictwa uczył się pod kierunkiem V incenzo della B runa, że wykazywał przy tym dużą samodzielność i inw encję (m oże dlatego, że zdany był w dużym stopniu na siebie sam ego, na własne dociekania?), wreszcie, że w ykonane prace zyskały uznanie w oczach mistrza.

I to je st wszystko, co dzisiaj m ożna w ydedukow ać o florenckiej edukacji graficznej N orw ida. T rudno też orzec, ile trw ała faktycznie: przeszło rok czy tylko cztery m iesiące?19 W arto jed n ak o niej pam iętać, gdyż była ona w gruncie rzeczy pierw szą i chyba ostatnią w życiu poety, nic bowiem nie w iadom o, by później kontynuow ał podobne studia. Podstaw y, które uzyskał, musiały mu starczyć na długie lata; resztę - być m oże niem ałą - musiał zgłębiać sam.

Jedynym ja k do tej pory zachowanym śladem rytowniczej działalności arty­ sty w czasie jego pobytu we Florencji jest unikatow a akw aforta przedstaw iająca św. M arię M agdalenę klęczącą u stóp C hrystusa (zob. ił. I ) 20. Rycina stanowi wycinek z większej kom pozycji skopiow anej z obrazu A n drea del Sarto Pieta (1524), k tó re to p łó tn o N orw id m ógł oglądać w G alerii Pitti21. Okoliczności wycięcia z całości sztychu tego w łaśnie fragm entu nie są niestety znane, toteż tru d n o określić z całą pew nością, czy nieregularnie obcięto tylko samą odbitkę, czy rów nież i (sygnow aną?) płytę, nie zachow aną do naszych czasów22. Może rzeczywiście, ja k sugeruje J. W. G om ulicki, o tej w łaśnie kom pozycji pisał N orw id do V incenzo della B ru n a?23

IK „W e F loren cji, gdzie różne napotykały m ię przeszkody, robiłem czasem aqua fo rti i próbow ałem zrobić jed n o alla p rim a , bez kalki, dla dow iedzenia się niektórych rzeczy w części technicznej; ta próba tak mi się udała, że D ella B rena prosił, ażebym mu zostawi! jeden egzem ­ plarz na pam iątkę [ .. .] ” - PW sz 8, 16 poz. 10.

19 N a początku 1845 r. N orw id opuścił F lorencję i udał się do Rzymu.

20 N ieregularny w ycinek o wym iarach 79 x 46 m m , naklejony na brunatną kartę; pod szty­ chem adnotacja atram entem obcą ręką: „z sztychu N orw ida wyrżnięta M agdalena”. Rycina w k lejon a do tzw. A lbum u B erlińsk iego z rysunkami p o ety , M uzeum N arodow e w Warszawie (dalej: M N W ), Rys. Pol. 1843 k. 41. W Z akład zie Zbiorów Ikonograficznych Biblioteki N aro­ dow ej w W arszaw ie (dalej: B N Ik onogr.) w zb. Z en on a Przesm yckiego (dalej: Przesm .) znaj­ duje się fotografia tego wycinka (nr inw. F. 336). Por. CN , p rz e w o d n ik s. 46 poz. 163; s. 228, 320 poz. 207 (repr. tam że).

21 Istnieje tam po dzień dzisiejszy - por. A . M. F r a n c i n i C i a r a n fi. Pitti Firenze. N ovara 1980 repr. na s. 34.

22 W edług sugestii J. W. G om ulickiego w ycinek został „dokonany chyba przez sam ego N orw ida, który m oże utracił albo zniszczy! płytę i dysponow ał jedynie jej fragmentarycznym od b iciem ” - por. C N , p rz e w o d n ik s. 320 poz. 207.

(5)

W ykonana „eon tan ta pulitezza quanto e possibile” akw aforta jest, zapew ne pod wpływem m istrza, typowym sztychem reprodukcyjnym , spraw iającym na pierwszy rzut oka w rażenie stalorytu. K reska je st bowiem sztywna i sucha, a całość bardzo „akadem icka” w wyrazie. M im o zróżnicow ania planów dom inuje płaskość, której nie może zniwelować dość oszczędny m odelunek tw arzy i rąk M agdaleny, fragm entu prawej nogi C hrystusa oraz draperii. Z nać tu jeszcze pew ną nieporadność i skrępow anie ręki rytow nika, staw iającego dopiero pierw ­ sze kroki. Rycina nie jest sygnow ana, niem niej z dużą dozą p raw d op od ob ień ­ stwa można ją datow ać na jesień 1844 r.

Z lat czterdziestych X IX w. pochodzi rów nież druga unikatow a akw aforta, w yobrażająca Grzech Pierworodny w edług fresku R afaela ze Stanz W aty kań ­ skich (zob. il. 2)24. Poprzedził ją piórkow y szkic postaci sam ej Ewy - przypusz­ czalnie rysunek przygotowawczy do tej czysto repro d u k cy jn ej, konturow ej ryci­ ny (zob. il. 3)25. O ba te obiekty pow stały praw dopodobnie podczas pobytu Norw ida w Rzym ie, gdzie przebyw ał kolejno: w r. 1845 (styczeń-w rzesień), w r. 1847 (od 6 II) i z m ałym i przerw am i przez cały ro k 184826. W W iecznym Mieście po eta pogłębiał swoją znajom ość sztuki starożytnej i starochrześcijań­ skiej, odbywał wycieczki do katakum b, K oloseum i do rzymskich świątyń; nie jest wykluczone, iż odtąd pozostaw ał przez długie lata pod silnym urokiem R a ­ faela27.

W r. 1850, podczas swego pierwszego pobytu w Paryżu (1849-1852), N orw id wykonał w edług własnego pom ysłu dwie ryciny, obie o tem atyce zaczerpniętej z Nowego T estam entu, źródła, do którego będzie później często pow racał. Są to: Nie było dla nich miejsca w gospodzie i Św. J ó z e f z D zieciątkiem .

Pierwsza, sporządzona techniką akw aforty, ilustruje siódmy w erset 2. ro z­ działu Ewangelii św. Łukasza (zacytowany u d o łu kom pozycji), a m ianowicie wędrówkę brzem iennej M arii i św. Józefa, darem nie poszukujących schronienia w okolicach B etlejem (zob. il. 4)28. K om pozycję, osadzoną jakb y we w łoskim ,

24 Sygn.: Raff. Urb. inv. N .C . in c., wym . 122 x 139 mm (odb. o b c .), egz. w B N Ikonogr. Przesm. nr inw. G .22189.

25 B N Ikonogr. Przesm. nr inw. Rys. 768, piórko-atram ent, wym . 120 x 88 mm. 2h Por. C.N. p rz ew o d n ik s. 4 6 -4 8 , 5 3 -5 9 , 180-183.

27 Świadczy o tym przykładow o wiersz N orw ida pow stały w Paryżu w r. 1857 pt. R o zm o w a umarłych (dialog Byrona z R afaelem ) - por. PW sz 1, 278 -2 8 2 . W iadom o także, iż N orw id miał w swoim posiadaniu oryginalne rysunki Rafaela i Leonarda da V inci, które w r. 1875 zm uszony byt sprzedać z braku pieniędzy. Por. CN , p rz e w o d n ik s. 127-128.

2S .,[...] il n ’y avait point de logem ent pour eux D an s l’h ôttelerie” (Selon S‘ L uc.11.77) (!). Sygn.: N o rw id 1850, wym. 153 x 218 mm (odb. o b c .), B N Ikonogr. zb. Krasińskich nr inw. G. 1805; Przesm G .4405. Kilka odbitek także w M uzeum N arodow ym w Krakowie (dalej: M N K ) w zb. Czapskich (dalej: Czaps.) i Czartoryskich (dalej: C zart.) oraz w M N W . Por.: K r a s z e ­ w s k i . Catalogue; CN, w ystaw a 1946 s. 116 poz. 532; C N , p rz e w o d n ik s. 229, 321 poz. 209 (repr. tam że).

(6)

szkicowo zaznaczonym pejzażu, rozdzielają na dwie części dwa pionowe drew ­ niane słupy bram ujące wejście do gospody. Stojący w nim m iody mężczyzna, widoczny w półpostaci, zdecydowanym ruchem ręki w zbrania w stępu zbliżają­ cem u się z lewej strony św. Józefowi. Święty, w dyskretnie zaznaczonej aureoli, stąpa ciężko po w zniesieniu; jego chód i postaw a zdradzają wielkie zmęczenie. W głębi czeka zafrasow ana M aria. P raw ą stronę sceny zajm uje w nętrze gospo­ dy, otw ierające się bez żadnej ściany do widza. W ypełnia je sześć męskich po ­ staci w różnym w ieku, zgrom adzonych ciasno przy stole. Ich udrapow ane szaty są lekko antykizow ane, właściwie ponadczasow e. W głębi tej nieokreślonej i w istocie płaskiej przestrzeni widać m łodzieńca unoszącego wysoko misę. Całości do p ełn iają takie detale, jak: kot przed drew nianą furtką, głaz opleciony blusz­ czem , am fora u stóp biesiadników.

Z sam ej akcji sceny w ynikała potrzeba przyjęcia kilku planów, lecz na kom ­ pozycji zróżnicow anie ich jest m inim alne. Postacie, o silnie podkreślonej m us­ kulaturze (nie w yłączając św. Józefa), N orw id zestawił niem al na jednej płasz­ czyźnie; nadm iernie stłoczone z praw ej strony zdają się rozsadzać symbolicznie zaznaczone w nętrze izby. Nie brak tu dysproporcji widocznych między wzro­ stem uczestników sceny; np. postać mężczyzny siedzącego przy stole (pierwsza z praw ej) jest rów nie w ysoka ja k osoba stojąca u wejścia do gospody. Jeśli naw et zastosow any tu został skrót perspektyw iczny, to jest on m ało konsek­ w entny.

Mim o tych zastrzeżeń om aw iana akw aforta w porów naniu z poprzednim i m a zupełn ie inny charakter, tak w form ie, ja k w kresce. W prawdzie - jak w spom niano uprzednio - artysta nie był w zgodzie z zasadam i prawidłow ej p er­ spektyw y, to je d n a k postacie nie są konturow e, lecz plastyczne. K reska akwa- fortow a, prow adzona cienką igiełką, jest - w odróżnieniu od młodzieńczych rycin N orw ida - żywa, nerw ow a, niejednolita w swojej grubości i wyraźnie swo­ bodniejsza. W sztychu tym dostrzegalne są już typowe cechy stylu i operow ania linią, k tó re staną się jeszcze bardziej wyraźne w późniejszych dziełach rytowni- czych artysty.

Na jesieni 1850 r. pow stała rycina Św. J ó z e f z D zieciątkiem (zob. il. 5), przy w ykonyw aniu k tórej N orw id w ypróbow ał z pow odzeniem technikę m ięk­ kiego w erniksu29. K om pozycja przeznaczona była do ew entualnego wykorzy­ stania w którym ś z now oroczników wielkopolskich - za pośrednictw em i według uznania Ja n a K oźm iana. N orw id przesłał m u w początkach listopada blachę - negatyw sw ojego dzieła - z prośbą, by adresat darow ał go wydawcy30. Radził

29 Sygn.: C N o rw id (C N - m onogr. w iąz.) 1850, wym . 183 x 115 mm. M NK Czaps. nr inw. 70222 (egz. dla K oźm ian ow ej), M N K Czart, nr inw. R .9227. Por.: CN, w ystaw a 1946 s. 114 poz. 520; CN , p r z e w o d n ik s. 229, 320-321 poz. 208 (repr. tam że).

30 „W B erlin ie (gdzie um ieją odbijać) m ogą z niej odbić przeszło sto pięćdziesiąt rycin [...]. Sąd zę, że uszanujesz pracę m oją i nie zatracisz blachy, która na nic innego się nie przyda

(7)

przy tym , aby odbitki sporządzać na papierze chińskim , najwłaściwszym do tych celów31.

K om pozycja o m iękkiej, rozlew ającej się kresce, ograniczona tym razem tylko do dwóch osób, jest kam eralna i spokojna. O piekun B oga siedzi przed dom em na wielkim głazie i w skupieniu ciosa siekierą polano trzym ane w p ra ­ wej dłoni32. Nieco w głębi stoi D zieciątko Jezus w długiej koszulce, w skazując na leżący na ziemi krzyż, luźno złożony z drew nianych strużyn. K rajob raz i tu rysuje się szkicowo, parom a zaledwie liniami.

Trzecią „paryską” ryciną poety jest w ytraw iona przed jego w ypraw ą do Am eryki (29 XI 1852) akw aforta W skrzeszenie Ł a za rza (zob. il. 6)33. B rak d a­ nych o okolicznościach jej pow stania.

A kcja sceny dzieje się, zgodnie z ew angelicznym opisem , w m rocznej jask i­ ni, gdzie stłoczona ciżba m ęskich i kobiecych postaci w p atruje się ja k urzeczona w zm artwychwstałego Łazarza. T en zaś, w yeksponow any przez N orw ida jak o główna osoba dram atu , stoi z praw ej strony, niem al na pierwszym planie, sta­ nowiąc centrum zainteresow ania obecnych, a zarazem p un kt ciężkości w ko m ­ pozycji. W idoczny z profilu, przechylony nieco w tyl, w yłania się z m ro ku bie­ lejącą plam ą. C ałuny jeszcze szczelnie go spow ijają, o dsłaniając jedynie twarz 0 opadłej dolnej szczęce i przym kniętych oczach. Spośród tłu m u przerażonych 1 osłupiałych widzów zw racają uwagę dwie pierw szoplanow e postacie kobiece, jedna z profilu, druga - o nadm iernie m uskularnych ram ionach - u jęta od tyłu; być może są to siostry Łazarza: M aria i M arta.

Postać Chrystusa artysta umieścił dopiero na ostatnim planie, n a tle nieba, którego nieregularny skraw ek widać poprzez otw ór w pieczarze. O tw ór ten - jedyne źródło św iatła w kom pozycji - rów nocześnie pow iększa przestrzeń w o­ kół głowy Zbaw iciela, dzięki czemu od razu rzuca się O n w oczy, m im o że jest znacznie cofnięty w głąb.

Przy całej brylowatości tylu figur, po których refleksam i ślizga się św iatło, wnętrze pieczary, zatopione w ciem nościach, nie m a głębi. T ru dno odpow ie­ [...]” - por. PW sz 8, 107-108 poz. 94. D o blachy d ołączon e były dw ie odbitki, jedna dla C eza­ rego Platera, druga - opatrzona dedykacją - dla Z ofii z C hłapow skich K oźm ianow ej. Sądząc z liczby egzem plarzy w polskich zbiorach, płyta nie była jednak zbyt intensyw nie używana. O dalszych jej losach nic nie w iadom o, pod obn ie jak zresztą o pozostałych blachach rycin N orw i­ dowskich.

31 Tam że.

32 Lew oręczność św. Józefa nie jest oczyw iście zam ierzona, Norwid bow iem nie odwrocil rysunku przed jeg o przeniesieniem na płytę.

33 Sygn.: C. No r w i d 1852, wym . 198 x 154 m m , górne naroża zaokrąglon e. M N K Czart, nr inw. R.9230; M N W , Gr. Pol. 5039. Por.: C ypryana N o rw id a antologja repr. na s. 10; CN , wystawa 1946 s. 114 poz. 521; W kręgu rem bran dtow skiej tradycji s. 91 poz. 352; C N , p r z e w o d ­ nik s. 229, 321 poz. 210 (repr. tam że). O m aw ianą akw afortę artysta w ykonał w ed ług w łasnej kom pozycji. Pierwszy szkic do figury Łazarza miał znajdow ać się w album ie, niegdyś będącym w posiadaniu A leksandra D yb ow sk iego w Paryżu - por. Przesm ycki. M ateriały k. 131.

(8)

dzieć z catą pew nością na pytanie, czy są to tylko pew ne braki warsztatowe, czy też św iadom a koncepcja artysty, dla którego ważne są przede wszystkim dram atis perso n ae, a nie ich otoczenie. W ystępuje tu również tak charaktery­ styczne dla N orw ida silne zróżnicow anie w alorow e kreski, od delikatnej p aję­ czyny krzyżow ań w partiach najsilniej oświetlonych do szrafowań pogrubionych i głęboko traw ionych, zwłaszcza w tle.

Pobyt N orw ida w A m eryce, a potem w A nglii, trw ał do grudnia 1854 r. W ostatnich dniach tego m iesiąca - z bagażem nowych doświadczeń i gorzkich przeżyć - artysta ponow nie znalazł się w Paryżu34. Tutaj powrócił do zarzuco­ nych i p o d jął nowe prace literackie, upraw iał m alarstw o i, jak już wspom niano we. w stępie, pow ażnie myślał o tym , aby uczynić grafikę głów ną podstaw ą swe­ go bytu. „P rzyjm uję pom ysł, opisany w sposób przystępny, albo i poetyczny, albo z cytacji utw orów , albo z motywów wskazanych - pisał do A dam a Potoc­ kiego z P aryża w 2. poł. 1855 r., a dalej: - W ykonyw am blachę taką w tygodni trzy, jeśli z kilku figur złożona, w dwa m niejszą, w siedem dni m niejszej ob- szerności rzeczy”35. Z tego sam ego źródła w iadom o o „cenniku” ustanowionym przez p o etę za prace sztycharskie: za jednofigurow ą kom pozycję wyrytą na m iedzi liczył sobie 50 franków ; kom pozycja złożona z większej liczby figur była dw ukrotnie droższa. A rtysta upraw iał m iedzioryt36 i staloryt, a zakres tem aty­ czny jego prac obejm ow ał zarów no ilustracje do czasopism (np. kalendarzy), ja k i kom pozycje religijne37.

Nie w iadom o, czy adresat tego w yraźnie „reklam ow ego” listu zechciał kie­ dykolw iek skorzystać z oferow anych m u usług rytowniczych. M oże właśnie dla zachęty, w skrytej nadziei otrzym ania konkretneg o zam ów ienia38, Norwid prze­ słał P otockiem u wraz z listem swoją najnow szą (1855) rycinę M odlitwą dziecka

34 J. B. D ziek oń sk i na początku 1855 r. pierwszy dostrzegł w Norw idzie wielką przemianę w ew nętrzną, określając je g o stan słow am i: „Istna ruina tego, co było: dawna dum a, dawna pew n ość sieb ie starte n ieszczęściem i w alką” - cyt. za: CN . p rz ew o d n ik s. 78. W tym okresie nie p ow stało żadne graficzne d zieło N orw ida, który - im ając się bardzo różnych zajęć - w yk o­ nywał m .in. rysunki dla drzew orytników am erykańskich. D o tego problem u powracam w dal­ szej części artykułu, traktującej o rysunkach N orwida sztychowanych przez innych grafików.

33 PW sz 8, 245 poz. 189.

36 T am że s. 244-245. W edług N orw ida z m iedzianej blachy m ożna było uzyskać do 500 egzem plarzy „popraw nych” od b itek , a do 550 „dobrych” .

37 T am że s. 245: „ [...] żadnych za m ałe i niegodn e nie poczytując, wszystko bow iem [...] m oże być p ięk n e i sztuki przedm iotem stać się ” .

38 N orw id zastrzegł w liście, że „Specim en załączon y tu nie jest tym , co na z a m ó w i o n ą r z e c z zrobić m ógłbym , bo żal mi czasu (który sprzedaję) marnie trwonić. Czytelny m oże być w szelak o dla k ażd ego, kto Rem brandta albo R ibery zna ryciny i szkice [ ...] ” - PW sz 8, 244. Z pow yższej treści wynika, że: 1. M odlitw a d zieck a nie pow stała na zam ów ienie; 2. Norwid bar­ dzo cen ił sw ój czas; 3. pochlebn e słow a skierow ane p od adresem P otockiego jako konesera Rem brandta i R ibery nie były przypadkow e.

(9)
(10)

2. G rzech P ierw o ro d n y ( / ' • ">r. * ¿i. *•: " \ L 4

\

...V ( .. * T

(11)
(12)
(13)
(14)
(15)
(16)
(17)
(18)
(19)

m /e ***** /* • w p /r* * **- 1 ****** V *£ ****- *******

(20)
(21)
(22)
(23)
(24)
(25)

(zob. il. 7), znaną również pod późniejszym i tytułam i nadanym i jej przez arty ­ stę: Mała modląca się i Parabola o świecy p o d korcem 39.

Modlitwa dziecka jest ilustracją do ew angelicznej przypowieści o św ietle40, co potw ierdza dodatkow o cytat umieszczony pod górną kom pozycją: „O n n ’al­ lume point u ne chandelle p our la m ettre sous un boisseau” .

Na jednej płycie zestaw ione są dwie kom pozycje. N a w iększej, gó rn ej, w id­ nieje pogrążone w modlitwie dziecko, klęczące przed drew nianym korcem , na którym leży k artka papieru i stoi m ały lichtarzyk z płon ącą świecą, rozjaśn iają­ cą m rok izdebki. M igotliwe światło kładzie się na flizy posadzki, na rozesłane w głębi posłanie, a w okół samej ujętej z profilu dziewczynki tworzy jasn ą nie­ regularną plam ę. W ciem nościach m ożna rozróżnić jeszcze ark adę rysującą się z prawej strony kompozycji.

D olna scenka, m niejsza, ma charak ter w iniety i przedstaw ia popiersia ośmiorga dzieci, nad którym i fruwa m otylek. N iek tó re dzieci m ają we włosach wpięte pojedyncze kw iatki, a jedno - pierwsze z praw ej, o niew idocznej twarzy - nosi na głowie cały wianuszek.

W rycinie górnej dom inuje nastrój ciszy, skupienia i zadum y, w dolnej zaś - harm onii i pogody. A kw aforta jest opracow ana niezwykle d elikatnie, m iękko, na .co w płynęło zapew ne zastosow anie rulety.

Rycinę odbito zaledwie w kilku egzem plarzach. Liczba ta o kazała się w k ró t­ ce zbyt m ala, gdyż już jesienią 1868 r. N orw id uskarżał się, że nie dysponuje ani jedną odbitką41. Blachę ofiarow ał wcześniej, bo w r. 1858, wydawcy, Jan o ­ wi Kazimierzowi W ilczyńskiemu, czego potem żałow ał42. W ilczyński sprezento­ wał ją z kolei Edw ardow i R astaw ieckiem u, który - w edług inform acji A lek san ­

39 A k w afoii.. , .ncia i sucha igła, sygn. dwukrotnie: w prawej górnej części: C. N o r w i d

f. 1855, i u d o łu , z lewej pionow o: N o r w i d f. 1855. B N Ikonogr. Przesm . nr inw. G .4408, G.4409 (odb. w tonacji sep iow ej). E gz. rów nież w M N K i M N W . Por.: K r a s z e w s k i . Cata- logue; P am iętn ik w ystaw y [ .. . ] z e zb . D o m in ika W itkę-Jeżew skiego s. 59 poz. 558 (pt. Sceny z życia dziecinnego)', CN, w ystaw a 1946 s. 114 poz. 522 (pt. P aciorek dziecka)-, Z r ę b o w i c z , R u b c z y ń s k a . Tradycja rem bran dtow ska s. 25 poz. 12 repr. 18 (pt. P aciorek dziecka)-, CN, p rzew o d n ik s. 79, 230, 321-322 poz. 211 (repr. tam że).

40 „Nikt, zapaliwszy św iatło, nie stawia go w ukryciu ani pod korcem , tylko na św ieczniku, żeby ci, co wchodzą, od razu ujrzeli jego blask” - Łk 11, 33. O źród le, skąd zaczerpnięty został temat akwaforty, wzm iankuje sam Norwid w liście do K azim ierza W ładysław a W ójcickiego z Paryża [z ok. 27 stycznia 1869] - por. PW sz 9, 387 poz. 682. P oeta ilustrował jeszcze inne przypowieści ew angeliczne: P arabola o w ielbłądzie w uchu igielnym , cykl sześciu rysunków z r. 1857, nabyty przez D elfin ę Potocką, zaginiony w R ogalinie u hr. Raczyńskich albo w W ar­ szawie w r. 1939, oraz P arabola o perłach p r z e d trzo d ą w ie p r zó w - los nie znany. Por. PW sz 7, 614, 721.

41 List do Bronisław a Z aleskiego z 2 listopada 1868 r. - por. PW sz 9, 376 p oz. 671. 42 „ [...] zrobiłem dzieciństw o, iż darow ałem blachę rytą C hińczykow i, to jest W [ielm oż- ne]mu W il-czyń-skiem u, edytorow i A lb u m W ileńskiego [ ...] ” - por. list do Kazim ierza W łady­ sława W ójcickiego [z ok. 27 stycznia 1869], PW sz 9, 387 poz. 682.

(26)

dra L essera - m iał ją opraw ić za szkłem 43. N a W arszawie urywa się jej ślad; dalsze losy płyty są nie znane, praw dopodobnie zaginęła.

Z r. 1856 pochodzą dwie należące do wielkich rzadkości ryciny poety, także inspirow ane Nowym T estam entem . Są to: akw aforta Chrystus na krzy żu (zob. il. 8) oraz litografia Zwiastow anie pasterzom (zob. il. 9).

Pierw sza, ofiarow ana przez artystę Teofilowi L enartow ic/ou i ze stosowną dedykacją44, ilustruje dokładnie 28. i 29. w erset rozdziału 19. Ewangelii św. Jan a - m om ent, w którym Chrystus na krzyżu wypowiedział słowo „prag­ n ę” .

P ostać Z baw iciela, o silnie podkreślonej m uskulaturze, u jęta na wprost, przechyla się w praw ą stronę, w kierunku gąbki nasączonej octem , podaw anej M u na trzcinie przez rzym skiego żołnierza. Z lewej stoi św. Jan Ewangelista, podtrzym ując m dlejącą M atkę B oską. W idoczne w tle niebo zaznaczone jest dość szkicowo wiązkam i diagonalnych linii i fragm entarycznym szrafowaniem , n ieregularnie w ypełniającym i p rostokątne pole.

Tylko z dwóch odbitek znana jest pierw sza litografia N orw ida Zwiastowanie pasterzom , w ykonana piórkiem w sam dzień Bożego N arodzenia u Polikarpa

G um ińskiego w Paryżu45.

43 C iek aw e, dlaczego R astaw iecki w sw oim Słow n iku nie wspom niał słow em o tym obiek­ cie. K iedy indziej często zam ieszczał znane sobie inform acje o losach płyt miedziorytniczych (np. ze zbiorów łohojsk ich K onstantego Tyszkiew icza - por. s. 14, 160-161, 193, 218 i in.; zob. też s. 122, 3 0 3 -3 0 4 ), jak rów nież o tych obiektach (ryciny, pamiątki itp .), które wchodziły w skład je g o zbiorów (m .in . na s. 52, 69, 116, 136, 143, 181-182, 192, 248). Norwid liczył, że R astaw iecki, jako znawca i kolekcjoner, sporządzi z płyty następne odbitki, ale spotkał go zaw ód, czem u zresztą dał wyraz w słow ach nie pozbaw ionych goryczy: „ [...] blacha jest w W arszaw ie, pod obn o za szkłem u barona R astaw ieckiego schow ana, i tam zardzew ieje i zgnije w tym w aszym T elim eny kraju [ ...] ” - list do Bronisław a Z aleskiego z 2 listopada 1868. PWsz 9, 376 p oz. 671. W innym m iejscu: „ [...] p od ob n o że B aron blachę bez odbicia rycin zachował. T o bardzo p o a m a t o r s k u ! ! - wyznaję! - ale blacha się zniszczy rdzą [ ...] ” - list do K azim ie­ rza W ładysław a W ójcickiego [z ok. 27 stycznia 1869]. PW sz 9, 387 poz. 682. W swojej [A u to­ biografii a rtystyczn ej] skw itow ał krótko: „ [...] blacha oryginalna jest podobno w zbiorze b[aron]a R astaw ieckiego lub zagin ęła w P o lsce” - por. PW sz 6, 559.

44 Sygn.: C. N o r w i d f . 1 8 5 6 , wym . 104 x 70 m m , odb. w k lejona do albumu T. L enartow i­ cza U m arli i ż y w i - Bibl. P A N w K rakowie rkps 2029 k. 21. Por. CN, p rz ew o d n ik s. 230, 322 poz. 212 (repr. tam że). D rugi egzem plarz, odbity w tonacji sepiow ej na grubym papierze, znaj­ dow ał się niegdyś w zaginionym obecn ie osobistym album ie będącym w łasnością kuzyna N orw i­ da, A leksan dra D y b o w sk ieg o , w Paryżu - por. Przesm ycki. M ateriały k. 3.

45 Sygn. w prawym górnym rogu: „W dzień B o żeg o N aroda 1856 r. u G um ińskiego rysował

C . N o r w i d ” . L itografia w tonacji błękitu pruskiego, na żółtej tincie, pap. krem owy z filigra­ n em , wym . 204 x 188 mm. M uzeum H istoryczne m .st.W arszaw y, G ab.R yc. nr inw.1073. V erso ryciny: pieczątka „ M u s é e P o l o n a i s C h â t e a u R a p p e r s w i l S u i s e ” . W zb. M uzeum Historycz­ neg o od lat pięćd ziesiątych X X w. Pani dr Irenie T essaro-K osim ow ej bardzo dziękuję za udzie­ lenie mi inform acji o tym ob iek cie. D rugi egz. w Bibl. K órnickiej P A N . Gab. Ryc. nr inw. A . L V . 4000.

(27)

G rupie czterech m łodzieńczych pasterzy ukazuje się anioł z palm ą w ręce. Dwóch z nich klęczy, a dwaj stoją, w patrując się z zachw ytem w cudow ne zja­ wisko. Na dalszym planie, wśród pierzchających w po płochu owiec, zaznaczony szkicowo inny pasterz rozkłada bezradnie ręce.

W r. 1857 N orw id, naw iasem mówiąc borykający się stale z k ło po tam i finan­ sowymi (jego zarobki z prac artystycznych, bardzo zresztą różnorodnych, nie wystarczały - jak wiadom o - na utrzym anie), w ykonał w dwóch w ersjach akw a­ fortę Na cm entarzu, znaną także pt. Alleluja.

We w spom nianej kom pozycji - w edług słów artysty - próbow ał on , „[...] czyli podobna jest okazać obliczem, jako pierw sza trą b a Zm artw ychw stania cie­ ni, iż ciało w ducha, a duch pow raca w ciało”46. Tę alegoryczną kom pozycję interpretow ano również jak o symboliczne zm artw ychw stanie Polski47,

Scena przedstaw ia stary cm entarz z grobam i nieregularnie rozrzuconym i wśród ruin antycznej świątyni, z rzędem kolum n jeszcze dźwigających gzymsy i trójkątny przyczółek. Na pierwszym planie z lewej strony pow staje z grobu m łoda dziewczyna u jęta w półpostaci, zw rócona 3/4 w praw o. U sta m a lekko rozchylone jakby w uśm iechu, powieki półprzym knięte, a praw ą ręk ą zdaje się podtrzym ywać fałdy sukni.

O m ówiony schem at w obu w ersjach pozostał ten sam , odm ienne są n a to ­ miast szczegóły. W ersja I (zob. ił. 10), rysow ana bardzo delikatnie cienką igieł­ ką, a zm iękczona w niektórych partiach ruletą, spraw ia w rażenie skąpanej w jasnym świetle48. W górze unosi się d robn a sylw etka trąbiącego anioła. W er­

Polikarp Gum iński (1820-p o 1907), m alarz, rysownik i litograf, o sied lił się w Paryżu od r. 1855. Tu związany był najpierw z zakładem wydaw niczym (m oże litograficznym ?) opata Mi- gnego, potem pracował sam odzielnie, m alując i rysując kom p ozycje historyczne. Powróci! do kraju na początku 1870 r. Szersze inform acje o nim zob. Z . N o w a k . G u m iń ski P olik a rp . W: Słow nik artystów p olskich i obcych w Polsce działających. M alarze, rz eź b ia r ze , graficy. Z esp ó ł redakcyjny: J. M aurin-B iałostocka [i in.]. T. 2. W rocław 1975 s. 515-516. O kreślenie Norwida: „u G um ińskiego” , odnosi się praw dopodobnie do zakładu M ign ego, m oże potem w posiadaniu Gum ińskiego.

N ie jest w ykluczone, że litografia jest identyczna z w ym ienionym przez J. W . G om ulickiego w rejestrze prac artystycznych N orw ida piórkow ym rysunkiem z r. 1856 pod tym sam ym tytu­ łem - por. CN, p rz ew o d n ik s. 230.

46 Liścik do Józefa Ignacego K raszew skiego pisany z Paryża w 1863(?) r., nak lejony na odw rocie akwaforty N orw ida A lleluja, przesłanej pisarzowi w wersji II - por. PW sz 9, 526 poz. 440 a (1043); s. 663.

47 CN, p rz e w o d n ik s. 322 poz. 213.

48 A kw aforta, ruleta, sucha igła, sygn.: C yprian N o r w i d 1857, wym . 243 x 162 m m . B N Ikonogr. Przesm. nr inw. G .4413 (odbitka w tonacji sep io w ej). Z am ieszczon a tu reprodukcja ryciny zatraca niestety subtelność kreski poprzez zbyt silne jej przekontrastow anie. Por.: CN, wystawa 1946 s. 115 poz. 523, repr. tabl. 3; Z r ę b o w i c z , R u b c z y ń s k a . Tradycja rem- brandtow ska s. 25 poz. 126; CN , p rz e w o d n ik s. 231, 322 poz. 213 (repr. tam że).

(28)

sja II (zob. il. 11), opisana ogólnikow o przez Józefa Ignacego Kraszewskiego49, została podm alow ana akw arelą, przez co n ab rała odm iennego walorowego wy­ razu. W zbogaca ją szereg detali, którym i są: znacznie większe postacie trzech trąbiących w górze aniołów ; krzyże w śród grobów ; pośrodku na kam iennej ra­ mie napis „ A l l e l u j a ” ; drap eria spływ ająca z lewego ram ienia dziewczyny; kw itnące roślinki na pierwszym planie. R ycina w drugiej w ersji, która znalazła się w latach sześćdziesiątych X IX w. w posiadaniu J. I. Kraszewskiego, była już w tedy u nikatem , gdyż N orw id - widocznie niezadow olony z realizacji zada­ nia, jak ie „uw ażał za p o trzebne em pirycznie zgłębić” - zniszczył blachę50. W do d atk u i ta odb itka zaginęła; pojęcie o niej daje jedynie fotografia zachowana szczęśliwie w zbiorach Z en o n a Przesm yckiego51.

W sierpniu 1857 r. znany edytor paryski Jan Kazimierz Wilczyński zwrócił się do N orw ida z propozycją w ykonania w litografii serii rysunków satyrycznych Łapigrosz (1845) autorstw a A rtu ra B artelsa, popularnego rysownika am atora52. W ilczyński wydawał w łaśnie w zakładzie L em erciera kolejny num er szóstej se­ rii słynnego A lb u m de W ilna, na który m iały się złożyć szkice B artelsa.

R ozm ow y z N orw idem w tej sprawie nie przebiegały bez kłopotów , na co jaw nie uskarżał się edytor53. Nie chodziło bynajm niej o kwestie finansowe (W ilczyński zgodził się na cenę prop onow aną przez po etę), lecz o samo m eri­ tum : N orw id w yraźnie krzywił się na litografow anie cudzych rysunków , zwłasz­ cza gdy te nie należały do najlepszych54. O statecznie, w skutek usilnych persw a­

49 „ [...] une figurę de m ort rescucitant du tom b eau, anges sonnant des trom petes en haut” - K r a s z e w s k i . Catalogue. Sygn.: C yprian N o r w i d 1857, wym . 290 x 160 mm (k om p .). Por. CN, p r z e w o d n ik s. 231, 322 poz. 214 (repr. tam że).

50 Por.: liścik do K raszew skiego (zob . przypis 46); CN , p r z e w o d n ik , jw. Z . Przesmycki twierdzi - w brew K raszew skiem u - że d ochow ała się jeszcze jedna odbitka tej wersji na gru­ bym , m atow ym papierze, znajdująca się ongiś w album ie A leksandra D yb ow sk iego - por. Przesm ycki. M ateriały k. 467. Interesujące, iż tenże badacz w ym ienia w ersję II A lleluja w zbio­ rach W . G om u lick iego w W arszawie - tam że k. 142 i 146.

51 B N Ikonogr. nr inw. F. 169.

52 Inna form a nazwiska: B arthels (1 818-1885), także pieśniarz i satyryk. Oprócz Łapigro- sz a stw orzył jeszcze dw ie inne serie rysunków satyrycznych: Pan A ta n a zy Skorupa i Pan Euge­ n iusz. Szersze inform acje zob.: S ło w n ik artystów p o lsk ich t. 1. W rocław 1971 s. 94—95 (J. W ier­ cińska). B artels był w r. 1833 starszym szkolnym kolegą N orw ida w W ojew ódzkim Gimnazjum W arszawskim przy K rakowskim Przedm ieściu - por. C N , p rz e w o d n ik s. 31.

53 W liście do Józefa Ignacego K raszew skiego z Paryża J. K. W ilczyński na krótko przed 16 sierpnia 1857 r. pisat: „Trudny jest bardzo interes z zacnym i poczciw ym N orw idem [...]. Szkoda, że tak szlachetny i uczciwy człow iek ma sw oje przywidzenia, i do tego jest niesłychanie drażliwy [...] - por. PW sz 11, 478 poz. X X X III; s. 577.

54 P oeta m iał wyrazić się do W ilczyńskiego, że „nie m oże cudzych rysunków rytować ani litografow ać, że w łasn ego pom ysłu przedm ioty chętnie przyjmie w yk onan ie” - por. PW sz 11, 478. P ostaw a N orw ida znalazła jeszcze raz potw ierdzen ie w jeg o późniejszym liście (grudzień 1871-styczeń 1872), pisanym z Paryża do B ronisław a Z aleskiego: „N ie robię żadnej ścisłej k o p i i - to jest: m ogę przyjąć dany t e k s t , a b r y s o g ó l n y , m otif, ale robię tylko moją

(29)

zji wydawcy, zm ienił zdanie i przyjął jego propozycję. Z nając jed n ak niechęć poety do niewolniczego kopiow ania obcych w zorów , m ożna z dużym p raw d o­ podobieństw em założyć, iż udział N orw ida nie ograniczył się tylko do przeryso­ wywania. Szkice B artelsa były bądź przezeń korygow ane, bądź całkow icie zm ieniane. W obec braku oryginalnych rysunków (pierw ow zorów ) tru d n o jest rozgraniczyć, gdzie kończy się inventio B artelsa, a zaczyna się N orw ida.

Album Łapigrosz. Szkice obyczajow e55 składa się z p iętn astu plansz litogra­ ficznych zaopatrzonych w liczne napisy objaśniające i w n u m erację arabsk ą wi­ dniejącą w praw ym górnym rogu tablic. Pięć z tych tablic jest sygnowanych przez N orw ida56, pozostałe nie noszą żadnych sygnatur57.

Satyryczno-hum orystyczna historia Łapigrosza, typow ego wiejskiego d o ro b ­ kiewicza, została przedstaw iona w blisko pięćdziesięciu rysunkach. Są to w yłą­ cznie scenki rodzajow e i tzw. typy charakterystyczne, wszystkie skarykaturow a- ne. O dpow iadające im napisy nagłów kow e i znacznie obszerniejsze o b jaśn iają­ ce, utrzym ane w tonie zjadliwej satyry, d o p ełn iają całości.

Tak np. kom pozycja pt. Badania naukow e Ł apigroszów (tabl. 9) p rzed sta­ wia mężczyznę o bezmyślnym spojrzeniu, siedzącego przy stole i czytającego periodyki (zob. ił. 12). Podparty na lewej ręce, dłubie palcem w nosie. W tle lokom otyw a parow a ciągnie wagoniki. K om entarz: „Pan Łapigrosz słyszał wprawdzie, a naw et i czytał trochę o kolejach żelaznych i m aszynach parow ych; ale mu to jakoś w głowie zatrzym ać się na m oże” . N a innej litografii, w yobra­ żającej Ł apigroszy na kontraktach (tabl. 13), cztery m ęskie postacie wyraziście gestykulują, zaaferow ane interesam i. Jest to je d e n i ten sam Łapigrosz w róż­ nych sytuacjach: „gdy jest łagodnym względem swego D e b ito ra ” , „gdy płaci pieniądze i gdy bierze pieniądze” .

kom pozycję [ .. .] ” - por. PW sz 9, 500 poz. 795. N atom iast do sam ego B artelsa, naw iązując do ■jego rysunków Ł a p ig ro sz, N orw id pisa! 1 w rześnia 1875 r.: „N ie przeto jednak raz W [ielm oż]ny

Wilczyński uciekał się do m nie z rysunkami Twym i [ ...] ” - por. PW sz 10, 50 poz. 875. 55 A . B a r t e l s . Ł ap ig ro sz. S zk ice o b y cza jo w e. Skreślił i tek stem objaśnił [...] [Paryż 1858], N akł. J. K. W ilczyńskiego. Imprimerie Lem ercier. F o lio p o d łu żn e k. nlb. 1 tabl. lit. 15. A lbu m de W ilna, 6e Série, N ° 3. B N Ikonogr. nr inw. A .2 8 5 2 /G .X IX /IIF 1 0 5 , A .2853/G .X IX 7 III-106. Por.: C ypryana N o rw id a antologia repr. na s. 12 (tabl. 13); CN , w ystaw a 1946 s. 118 poz. 539; G o m u l i c k i . L iryk a i dru k s. 28 poz. 39; C N , p rz e w o d n ik s. 231, 248 poz. 39; s. 329 poz. 228, repr. tam że (tabl. 13).

56 Są to: tabl. 2. Ł a p ig ro sze sygn.: CN: (m onogr. w iąz.); tabl. 4. M a łżo n k i Ł a p ig r o szó w sygn.: C N orw id; tabl. 8. W iadom ości N au kow e Ł a p ig r o szó w sygn.: CN: (m onogr. w iąz.) / .; tabl. 9. Badania N au kow e Ł a p ig ro szó w sygn.: CN: (m onogr. w iąz.); tabl. 13. Ł a p ig ro sze na kontraktach sygn.: C N o rw id (C N - m onogr. w iąz.).

57 Tabl. 3. P o ch o d zen ie Ł a p ig r o szó w , tabl. 5. P o to m stw o Ł a p ig r o szó w , tabl. 6. D w ó r Ł a ­ p ig ro sz ó w , tabl. 7. D ygn itarze D w o ru Ł a p ig r o szó w , tabl. 10 S zczeg ó ln e u p o doban ia Ł a p ig r o ­ sz ó w , tabl. 11. Filantropia Ł a p ig ro szó w ; tabl. 12. P o d r ó ż Ł a p ig r o szó w na K on trakta; tabl. 14. Z abaw y Ł a p ig r o szó w ; tabl. 15. E pilog.

(30)

W p odobnym tonie wyśmiewa rysownik dziatwę Łapigroszów, ich służbę oraz kom enderujących „dw orem ” „dygnitarzy” - czyli ekonom a i jego żonę. O strze satyry w ym ierzone jest także w życie codzienne dorobkiew iczów, tzn. w ich u p o d obania, rozryw ki, pod róże, działalność filantropijną etc.

W r. 1861 ukazały się w P oznaniu n ak ładem księgarni Jan a K onstantego Ż upańskiego dwa poem aty Teofila Lenartow icza Zachw ycenie i Błogosławiona, ilustrow ane przez A ntoniego Zaleskiego. Frontispis do tego wydawnictwa wy­ konał rok wcześniej C yprian N orw id w edług rysunku w spom nianego Zaleskie­ go (zob. il. 13).

T a statyczna, h arm onijna i sym etryczna kom pozycja58, sporządzona w tech­ nice stalorytu, składa się z dwóch stref, dolnej - ziem skiej, i górnej - niebiań­ skiej. D o ln ą stanow i obrazek z polskiej wsi. W idać tu pastuszków , pojoną w rzece krow ę, pasące się gęsi, pochyloną k obietę zbierającą jagody do dzbanka, dwóch kosiarzy w chodzących do lasu. Z praw ej strony widoczna jest chłopska chata, rosochata w ierzba i wysoki krzyż przydrożny. W górnej strefie pośrodku zasiada n a ob łoku archanioł z m ieczem i w agą w rękach, w hieratycznej pozie; nieco niżej, po jego bokach, z lewej strony - anioł prow adzi duszę, z prawej - siedzi św. P iotr z kluczam i. T ytuły poem atów Z a c h w y c e n i e i B ł o g o s ł a w i o n a

u k ład ają się półkoliście w dekoracyjny napis na kształt arkady.

W om aw ianym frontispisie b rak jest głębszych kontrastów walorowych, wy­ stępuje pew na szarość i płaskość tonacji. W ypływ a to ze specyfiki płyty stalo­ w ej, znacznie tw ardszej i w ym agającej w rytow aniu większego wysiłku niż bla­ cha m iedziana. N iem al całe tło - nieregularnie przeryw ane białym i smugami św iatła - zostało tu zapełnione suchym , schem atycznym żeberkow aniem uzys­ kanym tzw. rylcem w ielokrotnym . Same postacie w obu strefach rytow ane są już bardziej sw obodnie.

T en jedyny znany przykład opanow ania przez N orw ida techniki stalorytu pozostał odosobniony. R ytow nik w swoich późniejszych dziełach już do niej nie pow rócił, pozostając w ierny swej ulubionej akw aforcie oraz litografii.

Przypuszczalnie na lata sześćdziesiąte X IX w. m ożna datow ać nie sygnowa­ n ą, unikatow ą litografię kolorow aną akw arelą59, przedstaw iającą stojącego na skale o rła z opuszczonym i skrzydłam i i rozchylonym dziobem , z głową skiero­ w aną w praw o (zob. il. 14). Pew ne związki z tą ryciną wykazuje akw arela N or­ w ida pt. Biały orzeł (zob. il. 15)60, jakkolw iek szczegóły kom pozycji są odm ien­ ne na rycinie i na rysunku.

58 Sygn. w lew ym dolnym rogu: A Z a le sk i ( A Z - m onogr. w iąz.) 1 8 5 7 , u d ołu , pod kom po­ zycją: A Z a le s k i d el C N dla A Z ( A Z - m onogr. w iąz.) 1 8 6 0 , wym. 250 x 175 m m , B N Ikonogr. Przesm . nr inw. G .4417. Por.: CN , w ystaw a 1946 s. 118 poz. 540; G o m u l i c k i . L iryk a i druk s. 28 p oz. 40; C N , p rz e w o d n ik s. 231, 248 p oz. 40; s. 330 poz. 229 (repr. tam że).

59 W ym .: 116 x 59 m m . B N Ikonogr. Przesm . nr inw. G .14449.

60 A k w arela podrysow ana piórkiem -sepią, sygn.: N o rw id 1 8 6 . . . , wym. 108 x 62 mm. BN Ikonogr. Przesm . nr inw. R ys. 841. Por.: CN , w ystaw a 1946 s. 112 poz. 511.

(31)

W ynikiem w spółpracy artystycznej N orw ida w r. 1861 z paryskim zakładem litograficznym Saint-A ubina są trzy litografie piórkow e znane pod tytułam i: Echo ruin, Scherzo i Solo (zwane także M elancholią). P o eta określił wprawdzie swoje dzieła jak o „rysunki zatrzym ujące się na granicy pow ażnej k ary k atu ry ”6^, jednakże ich treść, wieloznaczna i nasuw ająca rozm aite in terp re tacje, wychodzi daleko poza ten rodzaj sztuki.

L ’Écho des Ruines (zob. il. 16)62 w yobraża u jętego w popiersiu mężczyznę, zwróconego profilem w praw o. Jego tw arz o ostrych, ptasich rysach m a w sobie coś drapieżnego, wręcz dem onicznego. Badawczy w zrok skierow any jest gdzieś w górę, jakby czegoś w ypatryw ał. Przed mężczyzną leżą m anuskrypty, na k tó ­ rych oparł obie dłonie; z lewej ręki jakby w ypada gęsie pióro. R ozciągający się w oddali pejzaż jest wym arły i posępny. W idoczne ruiny u k ład ają się w znaczą­ cy napis N e m e s is - czyli Przeznaczenie. T a sym boliczna kom pozycja, p ełn a n ie­ dom ówień, drażni i niepokoi swym nastrojem . Z n ak ó w zapytania je st sporo. Tak np. nie bardzo w iadom o, na czym leżą owe m anuskrypty (stół? pulpit?), czy gęsie pióro wysuwa się mężczyźnie z ręki, czy też on dotyka je tylko k o ń ca­ mi palców, wreszcie kim jest ów mężczyzna: „E chem ru in ”? P rzeznaczeniem ?

D ruga litografia nosi tytuł Scherzo (zob. il. 17)63, czyli „żart” . W idnieje na niej sześciu augurów (kapłanów wróżących z lotu i głosu ptaków ) w lekko an- tykizowanych szatach. Zgrom adzeni w dwie grupy, pogrążeni są w rozm ow ie. Wszystkie tw arze wróżbitów są karykaturalnie brzydkie, w d od atk u wykrzywio­ ne przykrymi grymasami. W yrazista gestykulacja dowodzi ożywionej dyskusji; jed en z jej uczestników przygryza sobie naw et końce palców. W głębi zn ajd uje się papierow y ekran z rysunkiem trzech kaczek; obok - jak b y na gzymsie - widać czaszkę wśród laurowych gałęzi oraz klepsydrę, sym bole V anitas, czyli Przem ijania.

Z czego lub z kogo chciał zakpić sobie N orw id? Czy tylko z sam ych rzym ­ skich kapłanów specjalizujących się we w różbach, czy też ze ślepej wiary czło­ wieka w nie znane m u zjaw iska przyrody? A m oże to żart na tem at wiecznie skłóconej em igracji polskiej? Nie w iadom o.

61 [A u tobiografia artystyczna] - zob. PW sz 6, 558.

62 Sygn.: 1861 C N (m onogr. w ią z.), Lith. S‘ A u b in , Pas. Verdeau 30, wym . 140 x 195 mm (kom p. + napis). B N Ikonogr. Przesm . nr inw. G .4418. Por.: C ypryan a N o rw id a antologja repr. na s. 12; CN , w ystaw a 1946 s. 115 poz. 524; R o m a n tyzm i ro m a n tyczn o ść poz. 151; CN, p rz ew o d n ik s. 95, 231, 323 poz. 216 (repr. tam że).

63 W prawym dolnym rogu objaśnienie Norwida: „A u gure, sorte de divination par l’in­ spection du vol des oiseaux, par leur chant & par la m aniéré dont ils m angeoien t & c .” Sygn.: C N orw id (C N - m onogr. w iąz.) 1861 / , Lith. Saint A u b in Paris, wym . 202 x 280 m m (kom p. + napis). B N Ikonogr. Przesm . nr inw. G .4422. Por.: CN, w ystaw a 1946 s. 115 p oz. 525; CN, p rzew o d n ik s. 95, 231, 322-323 poz. 215 (repr. tam że).

(32)

N ajw ięcej jednakże ukrytych treści zaw iera trzecia litografia - So lo , inaczej M elancholia (zob. il. 18)64. G eneza samej kom pozycji wywodzi się podobno z anonim ow ego, dziś nie znanego rysunku jakiegoś artysty francuskiego65. W każdym bądź razie N orw id w październiku 1860 r. wykonał bliżej nie określony „[...] o b r a z p ę z l a m e g o M e l a n c h o l i ę p r z e d s t a w u j ą c y ”66, być m oże zarys jego późniejszej ryciny. Jej tytuł kojarzy się niewątpliwie ze słyn­ nym m iedziorytem A lbrechta D iirera, jakkolw iek dzieło N orw ida pozostaje całkiem o d ręb n e. M ożna je opisać krótko: kobieta na tle pejzażu. Jednakże zastosow any tu przez artystę zaskakujący, żeby nie powiedzieć surrealistyczny, arsenał środków istotnie w yw ołuje u widza nastrój sm utku, m elancholii i opu ­ szczenia.

R zeczą bardzo w ażną jest k rajobraz ukazany w całej potędze nieujarzm io- nej natury: las z ogrom nym drzew em , zwalonym nad w ykrotam i, nie opodal tafla w ody, a wszystko ośw ietlone dużą tarczą wschodzącego (lub zachodzące­ go) słońca. N a tle tego dzikiego i bezludnego pejzażu rozstaw ione są w pewnym porządku instru m enty muzyczne; na krzesełkach i pulpitach leżą nuty. Odnosi się w rażenie, iż muzycy opuścili o rk iestrę, pozostaw iając ją swojem u losowi. I wreszcie p lan pierw szy, który zajm uje jed n a jedyna postać kobieca, z rozpusz­ czonymi w łosam i, spow ita w draperie i pogrążona w głębokim zamyśleniu. Jest ona całkow icie sam otna, niczym „[...] owa / Cisza boru, co w głuchej sosen kolum nadzie / B łądzi niby m artw ica” - albo ja k królow a / Z ak lęta [...]”67. W przeciw ieństw ie do D urerow skiej M elancholii nie towarzyszy jej żadna żywa istota, ani p u tto , ani pies. C hociaż dom inuje bezruch i cisza, to jedn ak wyczu­ wa się jakieś w ew nętrzne napięcie. N iepokoi w ym arła orkiestra w pustkowiu, um ieszczona przez N orw ida z pew nością nieprzypadkow o. M oże om aw iana li­ tografia je st ilustracją doktryny B oecjusza o m uzyce niebiańskiej i ludzkiej68,

64 Sygn.: t . \ o rw id ( C N - m onogr. w iąz.) /. 1861, Lith. Saint A u b in Pass. Verdean 33, wym . 215 x 265 mm' (kom p. + napis). B N Ikonogr. Przesm . nr inw. G .4419, G .4420, G.4421 (egzem plarz kolorow any akw arelą, odbitka avant la lettre - bez tytułu i adresu w ydawniczego). Por.: CN , w ystaw a 1946 s. 115 poz. 526; R o m a n tyzm i rom an tyczn ość poz. 152; CN, p r z e w o d ­ n ik s. 93, 95, 231, 323 poz. 217 (repr. tam że).

65 Jego reprodukcja znajdow ała się w zaginionym osobistym album ie artystycznym poety, należącym ongiś do jeg o kuzyna, A leksandra D yb ow sk iego - por. CN, p rz e w o d n ik s. 323 poz. 217.

66 O b iecał go przesłać M agdalenie Ł uszczew skiej. Z ob. list do niej z Paryża [z ok. 18 października 1860]. PW sz 8, 433 poz. 345.

67 W iersz N orw ida W ieczó r w pu stkach. (Fantazja) - zob. PW sz 1, 29.

68 „Trzy są rodzaje m uzyki. Pierw sza jest m uzyką św iata, druga - człow iek a, trzecia oparta jest na p ew n ych instrum entach. Czym jest m uzyka św iata, o tym najlepiej poucza to wszystko, co znajduje się na n ieb ie, w uk ładzie żyw iołów lub w obrotach sfer. A m uzykę, jaka jest w człow iek u , rozum ie każdy, kto zejd zie w głąb sam ego sieb ie” - cyt. za: W . T a t a r k i e w i c z . E stetyka śred n io w ieczn a . W rocław 1962 s. 105.

(33)

a może też odnosi się do muzyki w ogóle69? Przecież sam tytuł Solo jest także term inem muzycznym.

Treść om aw ianej litografii, i dziś niezupełnie jasna, budziła chyba jakieś „niepraw om yślne” skojarzenia, skoro zw róciła uwagę carskiej cenzury, p o d e j­ rzewającej ukrytą sym bolikę patriotyczną. Z a dow ód tego m oże posłużyć fakt, iż większa liczba egzem plarzy M elancholii, przesłana przez artystę z P aryża w końcu listopada 1861 r. K saw erem u N orw idow i, b ra tu p oety, została przez cen­ zurę zatrzym ana i, co gorsze, pod najsurow szym i karam i zabroniono nie tylko publicznie sprzedaw ać tę rycinę, ale naw et pryw atnie ją rozpow szechniać70. P o ­ zostałych sto odbitek (w tym być m oże zw roty ze w spom nianej przesyłki) N o r­ wid ofiarow ał w Paryżu w połow ie grudnia 1861 r. C zartoryskim z przeznacze- nim na „w entę polską” , organizow aną przez księżnę A dam ow ą C zartoryską w H otelu L am bert na cele dobroczynne71.

Norwid rzadko nawiązywał w swych rycinach do konkretnych postaci histo­ rycznych. D o w yjątków należy - w ykonana w r. 1863 w dwóch w ersjach - a k ­ w aforta przedstaw iająca Lodovica Sforzę (1452-1508), księcia M ediolanu, zw a­ nego z pow odu smagłej cery „II M o ro ” (M aur). Lodovico został ukazany jako więzień Ludw ika X II na zam ku w Loches, gdzie zresztą d okonał żyw ota72. Stąd tytuły obu wersji: Sforza w więzieniu (zwana także L e Prisonnier) i M ęczenn ik {Le Martyr).

W ersja I (zob. il. 19)73 - Sforza w więzieniu (ok. 1863) - to p o rtre t księcia74 w półpostaci, zw róconego 3/4 w praw o. Lew ą ręk ą zdaje się odgarniać z czoła

69 „Muzyka w ogólnym , obiektyw nym sensie odnosi się niejako do w szystkiego, do B oga i stw orzeń, bezcielesnych i cielesnych, niebiańskich i ludzkich, do nauk teoretycznych i prakty­ cznych” - J a k u b z L i è g e . Spéculum m usicae - cvt. za: T a t a r k i e w i c z , jw. s. 159.

70 List do M ariana Sok ołow sk iego [z 7 grudnia 1861] - por. PW sz 8, 456 poz. 376. Z d ez o ­ rientowany Ksawery Norwid tak pisał do brata 30 listopada 1861 r.: „Sztych Twej roboty z napisem Solo nie chcą mi wydać z Cenzury, jak chyba za zło żen iem deklaracji, p od najsurowszą osobistą odpow iedzialnością, że dla siebie go zatrzym am i rysunku tego sprzedawać ani rozda­ wać nie będę. D op ytyw ałem się artystów, Twych znajom ych, jakie jest znaczenie rysunku tego, w którym rzeczywiście nic przeciw nego m iejscow ym przepisom dopatrzyć nie m ożna. O d p ow ie­ dziano m i, że to znaczy Sam otność, co zresztą wyraz S o lo potw ierdza [ ...] ” - zob . PW sz 8, 575-576. N iezn ane są dalsze losy tej przesyłki; m ożliw e, że w róciła do Paryża.

71 List do W ładysław a Czartoryskiego [z p oł. grudnia 1861] - por. PW sz 8, 458 poz. 378. Zob. też CN, p r z e w o d n ik s. 93, 323 poz. 217.

72 Ludwik X II, roszcząc sobie prawa do M ed iolanu , zdobył księstw o w r. 1499 i wygnał Sforzę. L odovico dwukrotnie zdobyw ał M ediolan, za drugim razem przy pom ocy Szwajcarów , którzy dopuścili się zdrady. Księcia u jęto i o d esła n o 'd o Francji. B ył on protektorem Leonarda da Vinci i D on ata Bram antego.

73 Sygn.: C. N o r w i d , wym . 92 x 75 mm (k o m p .). Por. CN , p rz e w o d n ik s. 232, 323-324 poz. 218 (repr. tam że).

74 N ie jest to w yim aginowany przez N orw ida w izerunek Sforzy, gdyż jeg o rysy wykazują pewną zbieżność np. z profilow ym , miniaturowym portretem księcia w zbroi an on im ow ego au­ torstwa (m oże A m brogio de Prédis?), przechowyw anym w B iblioteca Trivulziana w M ed iolanie

(34)

rozw ichrzone włosy, praw ą - o kościstych palcach - jakby przytrzym uje fałdy szkicowo zaznaczonych szat. N a lewym przedram ieniu widać obręcz, z której zw isają kajdany. D ługie włosy są w nieładzie, a w twarzy uderzają marsowo ściągnięte brwi nad wyrazistymi oczam i oraz usta w bolesnym grymasie. W ię­ zienną celę sym bolizuje m ałe zakratow ane okienko w tle. U nikatow y egzem ­ plarz tej akw aforty znajdow ał się w osobistym album ie artystycznym Norwida i zaginął po zgonie A leksandra D ybow skiego75. Dzisiaj znamy ją tylko z foto­ grafii zachow anej w zbiorach Z en o n a Przesm yckiego76.

W ersja II, zatytułow ana M ęczennik (zob. il. 20)77, jest bardziej precyzyjnie opracow ana od p oprzedniej, lecz cechuje ją m niejsza ekspresja. Twarz Lodovi- ca m a zupełnie inny wyraz i w ydaje się bardziej pełn a, nie tak wynędzniała; fryzura spraw ia w rażenie starannie u łożo nej; z lewego przedram ienia zniknęła obręcz z łańcuchem . Szaty zaznaczone są w yraźniej, podobnie jak i okienko w c l i . P o n ad to w praw ym górnym narożu kom pozycji, w tle, znalazł się ozdobny, półkolisty napis M a r t y r oraz m onogram wiązany XP. C ienka, nerwowa kres­ ka, m iejscam i silniej traw iona, w yretuszow ana jest dodatkow o suchą igłą.

Z tego sam ego 1863 r. pochodzi Pythia (zob. il. 21), akw aforta o tem atyce zaczerpniętej ze starożytności78. P rzedstaw iona na kom pozycji Pytia D elficka - kap łan k a boga A pollina - zdaje się być pogrążona w ekstazie. W idoczna w

por. M. A . G u k o v s k i j . L eo n a rd o da Vinci. Tvorceskaja biografija. M oskva 1967 s. 69 rcpr. il. 30. Por. także anonim ow y obraz, tzw. Pala Sforzesca (1495), na którym L odovico U M oro z rodziną prezentow any jest M adonnie i D zieciątk u (G aleria Brera w M ediolanie) - por. K. C l a r k . L eo n a rd o da Vinci. W arszawa 1964 s. 57. W iadom o rów nież, że Leonardo w pierw­ szych latach sw ojego pobytu w M ediolanie nam alow ał nie zachow any dziś portret Lodovica - zob. C l a r k , jw. s. 46.

75 C N , p rz e w o d n ik s. 149, 324 poz. 218. B yła to odbitka w tonacji brązowej na białym , grubym pap ierze, wym . 104 x 88 m m . W edług słó w Z. Przesm yckiego „podpisów na akwaforcie ani atrybutów żadnych na tym egzem plarzu - nie ma. W prawym od widza górnym rogu - n ie­ wyraźne ślady czegoś wydrapanego. U d ołu pośrodku rów nież jakby ślad wydrapanego podpi­ su. Pod obrazkiem , z lew ej od widza strony, w yciśnięta pieczątka znana Norwida: C .N o r w i d -

zachodzi górnym brzegiem na pierw szą ram eczkę akw aforty” . Z ob. Przesm ycki. M ateriały k. 7. 7h B N Ikonogr. nr inw. F .150, F.359.

77 Sygn.: C . No r w i d f. 1 8 6 3 , wym . 94 x 86 (k o m p .). M N W , Gr. Pol. 5076 (dar D .W itke- -Jcżcw sk iego), Gr. Pol. 1879, Gr. Pol. 5075 (dar K. W oźn ick iego). Por.: CN, w ystaw a 1946 s. 115-116 poz. 528; W kręgu rem bran dtow skiej tradycji s. 92 poz. 354; C N , p rz ew o d n ik s. 232, 324 poz. 219 (rcpr. tam że). W czerwcu 1872 r. N orw id nie dysponow ał już ani jedną odbitką M ęczen nika i musiał ją sob ie kupow ać w redakcji „L’A rtiste” - por. list do Bronisław a Z ales­ kiego z [12] czerw ca 1872 r. - PW sz 9, 512 poz. 809

78 Sygn.; C .No r w i d f. 1 8 6 [ 3 ] , wym . 126 x 113 m m . M N W , G r.Pol. 5074 (dar D . Witke- -Jeżew sk iego), Gr. Pol. 1878 i Gr. Pol. 5073 (oba z daru K. W oźnick iego). Por.: C N , wystawa 1946 s. 115 poz. 527; W kręgu rem bran dtow skiej tradycji s. 91 poz. 353; C N , p rzew o d n ik s. 232, 325 poz. 220 (repr. tam że). W B N Ikonogr. Przesm . znajduje się fotografia tej ryciny - nr inw. F. 360.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istot ˛ a badania przeprowadzonego przez biegłych lekarzy psychiatrów jest próba odpowiedzi na pytanie, jaki rodzaj zaburzen´ psychicznych wykazuje osoba, która ma

Na podstawie tych danych autorzy artykułu przeprowadzili analizę regresyjną wpływu obszarów regulacji prawnych na wielkość szarej strefy w próbie 52 krajów o gospodarkach

Zarz?d przedsi7biorstwa „X” Sp. analizuje sposób sfinansowania nowe- go samochodu dostawczego o wartoCci pocz?tkowej 240 000 zB. Samochód ten b7dzie uGytkowany przez okres

Pod koniec lat osiemdziesi *atych, w obliczu zauwazMalnych niepowodzen´ ekonomii rozwoju w postaci braku wyraz´nego poste*pu gospodarczego wie*k- szos´ci krajów rozwijaj *acych

Wtedy część wojsk moskiewskich uciekła, a część ruszyła do obozu Samozwańca „pokłonić się [carewiczowi]”., Jan Zaporski do Jerzego Mniszcha, z

This is the time of professional promotions, achieving a high level of professional matu- rity, running a household, time of taking care about the fate of the child or children,

Fakulta špeciálneho inžinierstva ponúka pre všetky tri stupne vysokoškolského štúdia (Bc., Ing., PhD.) tri odbory orientované na oblasť BOZP: v študijnom

W okresach przejściowych dochodzi zazwyczaj do przemian dostosowaw- czych, prowadzących do zmian – w przyjmowanych i/lub akceptowanych przez społeczność organizacji