Jan Pryszmont
Biuletyn teologicznomoralny
Collectanea Theologica 47/1, 83-105
B I U L E T Y N Y
I
R E C E N Z J E
Collectanea Theologica 4 7(4977) f. I
BIULETYN TEOLOGICZNO-MORALNY
Zawartość: I. WYPOWIEDZI PAPIESKIE. Wiara Kościoła — czynnikiem kultu rotwórczym. II. SPRAWOZDANIA. W izyty teolęgów zągranicznych. 1. W izyta prof. dr R. Coste’a. ,— 2. P obyt prof. dr K. Hórmanna w Polsce. III. Z NOW SZYCH PUBLIKACJI. 1. Temat w yzw olenia w dzisiejszej teologii. — 2. Etyka przedm ałżeńska. — 3. Teologia duchowości a teologia moralna. — 4. Prawo naturalne jako podstaw a teologii m oralnej. — 5. Św. Jan Chryzostom jako nauczyciel moralności.*
I. WYPOWIEDZI PAPIESKIE
Wiara Kościoła — czynnikiem kulturotwórczym (AAS 67, 1975, nr 8—12)
Nie chodzi o w iarę w sensie ogólnym, lecz o w iarę będącą czynem, po
stawą, życiem w spólnoty Kościoła. Żyć wiarą, to znaczy żyć św iętością i m isją otrzymaną od Boga (9.XI.1975, Oggi e festa, s. 701—705). Szczególnym kształtem i szczytow ą formą owej m isji jest kapłaństwo sakram entalne (;29.VI.1975, La
cerim onia, s. 482—486). Pow ołanie chrześcijańskie jest w gruncie rzeczy jedno
i powszechne. Jest ono tajem nicą Bożego w ybrania objawiającego się osobie ludzkiej przez całą rzeczywistość ludzkiego podm iotu oraz Kościoła (s. 482). Kapłaństwo zaś jest specyficzną formą tego powołania (s. 483). Kapłani są nośnikam i działania; Bożego; ono w nich się objawia (s. 484). K apłani są po słani, ich życie jest m isją. Bardziej niż godnością jest kapłaństwo służbą, po
średnictwem. Poprzez dzieło życia, przez spełnienie m isji, sama wiara, będąca fundam entem powołania, objawia się w owocach miłości. Istotą m isji jest miłość, dar ze sw ego życia (s. 485).
Ta m isja Kościoła, znajdująca swoją krystalizację w kapłaństwie, jest zwrócona ku światu. W w yniku spełniania owej m isji i mocą jej duchowych energii św iat ma być przekształcony w środowisko prawdziwie ludzkie i Boże zarazem. Św iat bowiem jest rozbity i dotknięty grzechem (O rędzie na D zień
M isyjn y, 29.IX.1975, Q nesfann o, s. 550—554). Świat w ym aga nawrócenia i oczysz
czenia. Kościół, głosząc Ew angelię, w zywa do pokuty i pojednania w św iętości. Taktyka m isyjna polega na dwóch formach działania: przenikanie ziem i (p e -
netrazione) i utrw alanie owoców ew angelizacji {perm anenza). N ie wystarczy
posiew, trzeba pielęgnacji — kultury.
Ta kultura, uprawa ow oców ew angelizacji, wym aga także przedsiębrania
* Redaktorem niniejszego biuletynu jest ks. Jan P r y s z m o n t ,
84
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Yspecjalnych zabiegów w celu obrony pokoju (O rędzie na Dzień P okoju, 18.X. 1975, A v o i, uom ini, s. 666—671). Pokój jest zagrożony od w ew nątrz na skutek w ielorakiego podziału św iata i(s. 667). Aby zabezpieczyć pokój, należy go u z broić w broń m oralną (s. 668) i rozwinąć w tym celu akcję wychow awczą (s. 669). Pow yższe starania nie zostaną jednak uwieńczone pom yślnym skutkiem , dopóki nie rozw iąże się trudności ekonomicznych krajów rozwijających się. Istnieje ścisłe powiązanie m iędzy pielęgnow aniem chrześcijańskiej kultury i pokoju a podnoszeniem choćby kultury rolnej krajów opóźnionych. Istot nie, człowiek, istota odpowiedzialna za św iat, nie może rozwijać sw ojej k u l tury w oderwaniu od kultury całej ziem i (do delegatów i obserwatorów FAO, 14.XI.1975. C'est tem p s, s. 710—713). Kom entując obrady FAO na tem at w yrów nania poziomu rolnictwa w skali m iędzynarodow ej, papież podkreśla, że „ele m entarne zadanie ekonomiczne, polegające na żyw ieniu ludzi, jest cennym re gulatorem całego życia gospodarczego” (s. 711). To więc, w jaki sposób chleb pow szedni dostaje się na stół rodziny ludzkiej, stanow i kryterium ludzkiej kultury życia gospodarczego. K ryterium to pozwala w łaściw ie ocenić fakt niespraw iedliw ego podziału dóbr; ułatw iając zaś spojrzenie na spraw y gospo darcze z punktu w idzenia człow ieka i jego potrzeb, uwydatnia rzeczyw iste problem y tego życia odróżniając je — i uwalniając — od fikcyjnych. Uczy ono układać stosunki ekonomiczne w duchu prawdziwej służby człowiekowi: „ca łem u człow iekow i i każdemu człow iekow i” — w jego integralnym rozwoju (s. 711).
Pośród w szystkich tych spraw Kościół nie jest bynajmniej kimś n ie obecnym. „Ze sw ej strony Kościół w nosi św iatła i energie E w angelii do w sze l kiej działalności ludzkiej. Jego nauka na tem at jedności rodziny ludzkiej, której w szyscy członkow ie pochodzą od Boga, są stworzeni na Jego obraz oraz powołani do jednego i tego sam ego celu, którym jest sam Bóg (por. KDK 24), w yjaśnia i potwierdza to, co w asze doświadczenie pozwala wam odkrywać z coraz w iększą oczywistością: problem y ludzkie, takie, jak w yrów nanie po ziomu rolnictwa w skali św iatow ej, a patrząc szerzej, urzeczyw istnienie słusz niejszych stosunków m iędzy narodami, nie mogą znaleźć rozwiązania, o ile nie postaw i się ich na płaszczyźnie efektyw nej solidarności całej ludzkości”. S oli darność powszechna zakłada znów istnienie partykularnych kręgów solidar ności opartej na najgłębszych wartościach ludzkich (s. 712).
Inaczej m ówiąc, nie rozwija się kultury, jeśli nie rozw ija się człowieka. Ocalenie kultury domaga się najpierw ocalenia człowieka; Kościół nie może zrezygnować z tego antropologicznego w idzenia św iata i kultury. Człowiek b o w iem , także ze stanow iska w iary, jest miarą rzeczy (sam nie będąc rzeczą), a prawa osoby ludzkiej stanow ią kryterium w szelkiego ładu społeczno-ekono m icznego. W szelkie działanie w e wspom nianych w yżej dziedzinach jest działa niem ludzkim w pełnym tego słow a znaczeniu, a w ięc podlega norm ie etycznej.
Pozostając w ew nątrz tej perspektyw y, nie sposób pominąć zagadniania praw człowieka. Konkretną okazją dla P a w ł a VI stało się międzynarodowe k o lokw ium poświęcone europejskiej konwencji obrony praw człowieka (7.XI.1975,
En vou s receva n t, s. 699—701). Geneza tej konwencji w iąże się z problem ami
czasów powojennych. Papież zauważa: „Chcąc odbudować pokój, należało za cząć od potwierdzenia praw człowieka. Rada Europy ma niew ątpliw ą zasługę w tym dziele. Czym innym jest jednak proklamowanie praw człowieka, a czym innym jest efektyw n e ich zagw arantow anie” (s. 699). Teoretyczno-prawne uzna nie m usi przede w szystkim znaleźć sw oje dynam iczne przedłużenie w prakty ce społecznej oraz oparcie w publicznych formach organizacyjnych. Bez owej praktycznej gw arancji oraz sankcji działającej także w zakresie politycznym może łatw o dojść do bezkarnego naruszania praw ludzkich: „Najpiękniejsze deklaracje mogą pozostać bez skutku, a głos ofiar, gw ałcenie praw ludzkich, mogą być bezkarnie w yszydzane w e w łasnym kraju, naw et jeśli znajdują pew ien oddźwięk w m iędzynarodowej opinii publicznej” (s. 700).
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y
85
W szakże nawet doskonałe gwarancje jurydyczne mogą się okazać n iew y starczające, jeśli nie sięgnie się równocześnie w głąb sum ień ludzkich. Nie można bowiem walczyć ze złem, nie w yryw ając sam ych jego korzeni, nie e li m inując zbrodniczych zakusów w sam ym ich źródle. „Należy usilnie w ycho w yw ać ludzi w tym kierunku, aby chcieli nie tylko dochodzić swoich funda m entalnych uprawnień, lecz także chcieli respektować takież prawa innych oraz by b yli gotow i przyjąć w sum ieniu przypadające .na nich obowiązki, odpo w iadające w szystkim prawom ludzkim ” (s. 701). Jest to w spólne zadanie spo łeczeństw a św ieckiego i Kościoła, szczególnie rola Kościoła jest tu niezastą piona. Praw a bowiem człowieka oraz odpowiadające im obowiązki mają swój fundam ent w relacji ludzkości od Boga-Stw órcy. Tym czasem bez św iatła Obja w ienia tego rodzaju relacji nie można odczytać wystarczająco jasno. Pełna realizacja praw ludzkich w ym aga rów noległego i harm onijnego rozwoju k u l tury m aterialnej i duchowej. Jeśli nie można dopuścić do izolacji tych dwóch dziedzin kultury, to tym bardziej w budowie nowego św iata nie można p ole gać jednostronnie na zdobyczach ekonom ii i technologii, z pom inięciem w ar tości etycznych i religijnych (s. 701).
Podobne położenie nacisku na związek, jaki koniecznie zachodzi m iędzy rozwojem cyw ilizacji a kultyw owaniem głębszych wartości ludzkich, jest w i doczne także w przem ówieniu do naukowców , ekspertów kom itetu Iustitia et P ax (22.IX.1975, C’est pou r N ous, s. 546—548) oraz w piśm ie do prezesa UNESCO z okazji św iatow ego dnia popierania piśm iennictw a (25.VIII. 1975, En c e tte
d ix iè m e, s. 548t—550). E lem entarna oświata udzielana przez Kościół była za
w sze pojm owana jako składnik integralnej form acji osoby (s. 549).
Całościowe w idzenie człow ieka dochodzi bardzo wyraźnie do głosu na tle problem atyki lekarskiej, m ianow icie w przem ówieniu do uczestników kon gresu m edycyny psychosomatycznej (18.IX.1975, C’est aves joie, s. 544—'546). Nowoczesna m edycyna obiera św iadom ie stanow isko pluri-dyscyplinarne, od chodząc od jednopłaszczyznowego traktow ania pacjenta. Ten now y styl m e dycyny, zm ierzający do uw zględnienia w szystkich w ym iarów ludzkiego bytu w procesie leczenia człowieka, odpowiada w pełni zarówno w ym aganiom naukowym , jak i najgłębszym potrzebom ludzkim (s. 544). Dziś jest coraz bardziej oczyw iste, że w łaściw ym zadaniem m edycyny nie jest leczenie cho roby, lecz leczenie i w spom aganie człowieka w jego jedności m aterialno-du - chowej. W spółczesne osiągnięcia m edycyny znajdują pełną aprobatę ze strony chrześcijańskiej koncepcji człowieka, opartej na Ewangelii, która zdrowie ducha i ciała uważa za coś nierozdzielnego. W zgodzie z tą .koncepcją pozo staw ała zaw sze praktyka pastoralna Kościoła. Szansą dzisiejszej m edycyny jest to, że może rozwijać się w tej samej perspektyw ie — człowieka jako osoby — i stać się autentyczną służbą życia (s. 545). Życie osoby ludzkiej za wiera elem ent tajem nicy, nie dający się w pełni zinterpretować przy pomocy nauk szczegółowych. To w łaśnie, co w yrasta z tajem nicy, co objawia się jako godność, domaga się postaw y służby. M edycyna, jako służba, spełnia funkcję pomocniczą w stosunku do człowieka, jest działaniem wspom agającym , a nie redukującym osobę do roli czysto biernego obiektu zabiegów specjalistycz nych. W ewnętrzny św iat w olności osoby, jej dynamizm sam ookreślenia, po w inien być nie tylko zachowany, lecz także w pełni uaktywniony. Istnieją w ięc pew ne granice, których nie może przekroczyć interw encja lekarska: są to godność życia osobowego i tajem nica śmierci. M edycyna wspom aga czło wieka dopóki może spełniać sw oje zadanie w sposób skuteczny i jak długa to zadanie ma charakter ludzkiej służby i pomocy. Pomoc lekarska nie m oże przybrać form y eutanazji. Lekarz m usi — w łaśnie z tytułu służby —■ pozw o lić człow iekow i zakończyć godnie ziem ski bieg życia. Środki znieczulające m o gą być roztropnie stosowane, jednak tylk o w takim stopniu, który nie pozba wia człowieka świadom ości i m ożności przeżyw ania sw ego losu w sposób odpowiedzialny (papież cytuje w tym m iejscu przem ówienie P i u s a X II z 9.IX.1958 r.).
86
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N YJuż poruszane wyżej kw estie, takie jak sprawiedliwość, pokój, m edycyna, pozw alają docenić rolę nauki w kształtow aniu ludzkiej kultury. Globalne spojrzenie na ,tę dziedzinę każe rolę nauki jeszcze bardziej podkreślić; pobu dza nadto do reflek sji nad w ew nętrznym i kryteriam i nauki jako zjaw iska duchowego i procesu społecznego. To prowadzi z kolei do przeanalizowania struktury i funkcji ośrodków uniwersyteckich. Pytanie o rolę tych ośrodków nabiera szczególnego znaczenia z chw ilą, kiedy dotyczy uniw ersytetów k ato lickich. Nowe, często dram atyczne pytania staw iane nauce przez św iat oraz dalekosiężne i nieobliczalne w skutkach propozycje staw iane św iatu przez naukę, staw iają przed teologią i przed uniw ersystetam i katolickim i w yjątkow o trudne zadania. Pow aga tych zadań w iąże się zarówno z ogromem odpow ie dzialności ciążącej na każdej w yższej uczelni, jak i ze specyficznym i trudnoś ciam i budowania nowej syntezy katolickiej. Odpowiedzialność jest przytłacza jąca: błąd w kształtow aniu nowej w izji życia i kultury może radykalnie zagrozić ludzkiem u obliczu świata. Pracując nad w ypracow aniem nowej syn tezy, uczelnie katolickie muszą najpierw uporać się ze swoim i w ew nętrznym i trudnościami. N ie tai ich papież, lecz naśw ietla je w wierze przem awiając do rektorów u niw ersytetów zakonu jezuitów (6.VI.1975, L aetam ur adm odum , s. 531—536).
Do tru dn ości'tych należą m iędzy innymi: zachwianie zasad i przekonań katolickich, a ściślej — osłabienie ich w pływ u na życie, postaw ienie sekula- ryzowanego hum anizm u na m iejsce chrześcijaństw a, upadek obyczajów w m ia stach uniw ersyteckich, nieznajom ość etyki chrześcijańskiej studentów. Roz szerzanie przez uniw ersytety pewnych poglądów i postaw obyczajowych do prowadziło do zobojętnienia społeczeństw a katolickiego na rolę i potrzeby tych uczelni, a jednak Kościół dziś jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek, potrzebuje u niw ersytetów — byle tylko były naprawdę katolickie. Dziś w w iększym stop niu niż kiedyś tworzy się szansa dialogu z różnymi formami kultury (s. 533). Także dziś przede w szystkim uniw ersytety mają wszelkie dane, by praco w ać dla nowej syn tezy doktrynalnej, której w szyscy oczekują. Aby jednak uczelnie katolickie w yw iązały się z tego zadania, muszą w stylu sw ej pracy spełniać pew ne oczyw iste wymagania. Do tych ostatnich należą: strzeżenie nienaruszalności katolickiej nauki, posłuszeństw o nauczycielskiem u urzędowi Kościoła, w ierność wobec hierarchii oraz Stolicy Apostolskiej. K onsekw entnie -należy odrzucić relatyw izm doktrynalny i laksyzm m oralny, a także ślepe naśladow nictw o proponowanych gdziekolw iek m odeli nauczania i postępo wania. Pluralizm kultury nie zw alnia od obowiązku służenia prawdzie w m i łości (s. 534).
Podobne w ym agania pod adresem uniw ersytetów katolickich zostały sfo r m ułowane w liście do kard. G a r r o n e z okazji stulecia istnienia tego ro dzaju uczelni w e Francji (21.XI.1975, Nous vou s avons, s. 695—698). Podkreślano tu jeszcze dobitniej niezastąpioną rolę podobnych ośrodków nauki na tle du chowej sytuacji dzisiejszego świata. Pow ołują się na odpowiednie zasady, ogłoszone na Soborze W atykańskim II na tem at rozwijania katolickiej nauki i kultury, papież stwierdza, że współczesna sytuacja wym aga w sposób n aglą cy m aksym alnej realizacji tych zadań, ciążących na K ościele z tytułu jego p o słannictw a i pełnej kom petencji w tym zakresie. Szczególne znaczenie u n i w ersytetów katolickich polega na tym , że dzięki swej strukturze w ielow y- działowej i w ielokierunkow ości badań, stanow ią one uprzyw ilejow ane m iejsce dla reflek sji naukowej. W środowisku tego typu jest w łaściw e m iejsce, prze strzeń duchowa i „głęboki oddech”, pozw alające autentycznie rozwijać naukę i wnikać w w ew nętrzne prawa duchowego postępu ludzkości.
„Dzisiejszy człow iek był niedawno jakby upojony i oszołom iony w łasną potęgą. Obecnie w ydaje się, że nieco ochłonął z m itu postępu i często okazuje się bezbronny wobec zastrzeżeń, które dotykają jego samego, oraz humanizmu, który budował. Badania naukowe, prowadzone przez chrześcijanina, n ie zw al niają go od zachowania praw w łaściw ych każdej wiedzy; może on jednak
E IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y
87
w św ietle w iary znaleźć potężną pomoc w wypracowaniu antropologii, której w łaśnie potrzebuje. Kościół głosi, że istnieje Dobra Nowina także dla in telek tualistów (s. 69>7). Słowo Boże, nie um niejszając w niczym uczonego, daje mu natchnienie i w ew nętrzną moc. Wiara um ożliwia człow iekow i bycie człow ie kiem , w hum anizm ie otwartym na A bsolut” (s. 698).
W ielką szansą uniw ersytetów jest m ożliwość badań m ulti-dyscyp lin ar nych, co zarówno jest korzystne dla samej nauki, jak i pożądane ze względu na potrzebę dialogu i dynam icznej współpracy m iędzy naukami a wiarą. N ie trzeba podkreślać, jak w iele taka współpraca może wnieść do rozwoju samej teologii (s. 698).
W obydwu om awianych wypowiedziach zaw iera się jeszcze jeden ważny elem ent. Jest tu m ianow icie m owa o uniw ersytecie jako pewnej w ielkości podm iotowej, to jest o samych ludziach, którzy tworzą grupę uniwersytecką i którzy dzięki w łasnej osobowości w yciskają piętno na całym środowisku. W spólnota badań i zainteresow ań naukowych i duchowych prowadzi w istocie do stw orzenia prawdziwej społeczności. Byłoby pożądane, aby taka społecz ność przekształciła się w autentyczną w spólnotę duchową. Zaczynem takiej w spólnoty jest wiara, która jest nie tylko natchnieniem do badań nauko w ych, lecz także źródłem w spólnych przekonań, m odlitw y i braterstwa. Uni- w ersystet katolicki powinien stać się taką wspólnotą, żyjącą Ewangelią (s. 698). Taka w spólnota w yw ierałaby potężny i niezastąpiony w pływ wychowawczy. K atolickie życie tej w spólnoty prom ieniowałoby na wszystkich, zwłaszcza na m łodzież. W gruncie rzeczy — w pływ w ychow aw czy nie może się ograniczać do przekazywania katolickiej doktryny. Trzeba stw orzyć także odpowiednie w a runki, w których młodzież z w ew nętrznej potrzeby serca chciałaby iść za Chrystusem , kochać Go i dawać Go innym. N ależy w szechstronnie dopomagać m łodzieży, aby mogła także w pełni odkryć katolicką w izję prawdy (s. 535).
Żywym komentarzem do powyższego w yw odu na temat roli katolickich uniw ersytetów była beatyfikacja bł. Józefa M o s c a t . i , lekarza i profesora uniw ersytetu (16.XI. 1)975, Gioia grande, s. 713—719').
Jądrem katolickich uczelni pozostają w ydziały teologiczne. Studia teolo giczne są w ięc także przedm iotem papieskiej troski. Przem awiając do bisku pów włoskich, P a w e ł VI (14.XI.1975, La vo stra presenza, s. 707—710) zatrzy muje się głównie przy dwóch zagadnieniach: nienaruszalności depozytu w ia ry i uwspółcześnieniu form przekazu. Nawiązując do depositu m cu stodi św. P a w ła, papież kładzie nacisk na wierność w ierze i konieczność jasnego od różniania prawdy od tego, co nią nie jest. Papież przestrzega przed n iejasn y mi koncepcjam i teologicznym i, które dziś coraz wyraźniej przybierają zna m iona gnozy. „Prawda, z której m am y zdać rachunek przed trybunałem Bo skim, nie może podlegać zm ianie w sw ej istotnej treści. Pow inniśm y być 0 tyle w ierniejsi w jej strzeżeniu, o ile bardziej dzisiaj w szystko poddaje się dyskusji oraz relatyw izuje pod mniej lub więcej ozdobnym pretekstem... W szyscy otrzym aliśm y w iarę od nieprzerwanej, trw ałej tradycji: Piotr i P a weł nie przekształcali w iary w celu dostosowania jej do starożytnego świata ży dowskiego, greckiego czy rzym skiego, lecz czuwali nad jej autentycznością 1 prawdziwością tego jedynego orędzia” (s. 708—709).
Drugim zagadnieniem jest głoszenie Ew angelii w sposób dostosowany do potrzeb czasów. Przede w szystkim chodzi o to, aby ją rzeczywiście głosić w każdej sytuacji. Celem aggiornam ento jest lepsze zrozumienie dzisiejszego św iata, aby być dlań bardziej zrozumiałym. Chodzi o znalezienie w łaściw ego języka, dostosowanego do różnych typów umysłowości. Język, w odróżnieniu od treści w iary, powinien być elastyczny i powinien podlegać ustaw icznem u doskonaleniu. Najlepszym przykładem takiego zbliżenia prawdy Bożej do człowieka jest sama Ew angelia, osoba Jezusa Chrystusa, a także działalność apostolska św. Pawła.
88
E IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N YII. SPRAWOZDANIA
W izyty teologów zagranicznych
1. W i z y t a p r o f . d r R. C o s t e’ a
W dniach 10—20 m aja 1976 r. przebywał w Polsce, na zaproszenie ATK, ks. prof. dr René C o s t e z Instytutu K atolickiego w Tuluzie, znany i cenio ny specjalista z zakresu teologii społecznej. W izyta francuskiego gościa była nie tylko kontynuacją, trwającej od kilku lat, w ym iany m yśli naukowej m ię dzy sekcją teologii m oralnej przy naszej uczelni a odpowiednim i katedrami uniw ersytetów zagranicznych, ale nadto została potraktow ana przez władze m inisterialne w ramach francusko-polskich kontaktów kulturalnych.
Prof. C o s t e oczekiw any był z dużym zainteresowaniem . N ależy on do w ąskiego jeszcze grona m oralistów, których ambicją jest wypracow anie nie istniejącego do niedawna społecznego działu teologii m oralnej. W tym w zg lę dzie zasługi C o s t e ’ a są już poważne. Jego liczne publikacje, wśród których znajduje się 17 pozycji książkow ych, a nade w szystko w ysokie kompetencje, zyskały mu poczesne m iejsce w dzisiejszej nauce teologicznej i ogólnie podzie laną opinię w ybitnego znaw cy w dziedzinie teologii pokoju i w ojny, w sp ól noty m iędzynarodowej i dialogu z marksizm em. Jest naukowcem, który w sw ych poszukiwaniach um iejętnie łączy zalety klasycznej teologii z w ym a ganiam i nowoczesnej m etody badań, głów nie w odniesieniu do postulatu opar cia ich o bieżące dane egzegezy biblijnej i znajomość przemian zachodzących w św iecie. Myśl C o s t e ’ a uwarunkowana jest w szakże odbytym i w m łodości studiam i uniw ersyteckim i w zakresie prawa kościelnego, m iędzynarodowego i teologii. Po uzyskaniu kolejno stopni doktorskich w tych dziedzinach upra w iał początkowo katolicką naukę społeczną, której zręby w yznaczyły en cy kliki społeczne L e o n a X III i P i u s a XI. W pierwszej poważnej pracy książkowej Le problèm e du dro it de guerre dcrns la pensée de P ie X II (Pa ris 1962, Ed. Aubier), a także w kilku następnych reprezentow ał styl m y śle nia charakterystyczny dla tom istycznej filozofii m oralnej bazującej na prawie naturalnym . Od 1969 r., tj. od w ydania obszernej m onografii Théologie de la
liberté religieuse (Gembloux, Ed. Duculot), nastąpił u niego zdecydowany zwrot
ku teologii, w której coraz wyraźniej dominują idee w spólnoty zbawienia nierozerw alnie związanej z życiem świata.
Obecne zainteresow ania C o s t e ’ a skupiają się w okół dwóch zagadnień: m arksistow skiej antropologii i teorii w alki klas oraz w okół w iary w k on tekście przemian społecznych zachodzących w wysokouprzem ysłow ionych kra jach Zachodu. Studiom nad marksizmem poświęcił, obok w ielu artykułów, wydaną w 1975 r. książkę Les chrétiens et la lu tte des classes '(Paris, Ed. SOS). Podobnie drugiemu przedm iotowi poszukiw ań dał w yraz w licznych p u b li kacjach ogłoszonych w w iększości w „N ouvelle R evue Théologique”. I tę ta k że problem atykę w ziął za tem at sw oich w ystąpień w ATK, gdzie zaprezen tow ał trzy teksty: Tâches de VEglise dans la société in d u strielle avancée de
ty p e lib é ra l; P rogrès scien tifiqu e et technologique et foi en Jésus C h rist; P rom otion de la lib e rté et foi en Jésus C h rist.
Wobec zamiaru opublikowania polskiego tłum aczenia tych tekstów, ograni czym y się do podania w tej ch w ili ogólnej tylko informacji na tem at ich treści oraz przyjętej przez C o s t e ’ a m etody rozumowania teologicznego.
Biorąc za podstaw ę reflek sji dwie spośród centralnych orientacji d zisiej szych dążeń ludzkich —. postęp i w olność — ukazał odnoszące się do nich zadania Kościoła, którego propozycje życiowe z istoty sw ej dosięgają realiów konkretnych społeczności, np .wysokouprzem ysłowionych społeczności zachod nioeuropejskich. W tym celu C o s t e poddał najpierw krytycznej analizie społeczne kształty postępu i w olności widoczne w e Francji, by móc następnie określić bliżej m isję K ościoła w tym kraju. Z m etodologicznego punktu w i
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y
89
dzenia obrał w ięc drogę, która, jak w olno m niem ać, daje w tej chw ili naj w iększe szanse wypracowania teologii konkretnej, tj. zbliżonej do rzeczyw i stości, zarazem społecznej i historioznawczej. Jego analizę zjawisk społecz nych w e Francji cechowała dbałość o dokładną i udokum entowaną in for m ację socjologiczną, dociekliwość w interpretow aniu jej i w reszcie duże po czucie odpowiedzialności krytyka, który potrafił celnie wydobyć n iew ątpliw e osiągnięcia, jak i sprzeczności nurtujące Francję w życiu ekonomicznym, po litycznym i religijnym . Mechanizm w zrostu ekonomicznego i towarzyszące mu nierówności w podziale dóbr m aterialnych, zagrożenie życia, spowodowane- przez w artościow y skądinąd rozwój nauk i techniki, paradoksy wolności,, niszczonej w w yniku przekraczania jej granic, klarownie ukazywały am biw a- lencje uniw ersalnych wartości skonkretyzowanych w społeczeństw ie lib eral nym kraju wysokouprzem ysłowionego.
Teologiczne postulaty C o s t e ’ a w ybiegały dzięki tem u poza ogólnikowe- tylko w skazania norm atywne. A kcentując konieczność zespolenia uwagi na w spólnotow o-zbaw czym wym iarze istnienia chrześcijańskiego, domagał się ści słej konfrontacji podejm owanych dążeń ze strukturą działań, proponowanych- przez zbawcze orędzie Chrystusa, i nade w szystko św iadectw a w postaci au tentycznie chrześcijańskich postaw na płaszczyźnie przedsięwzięć społecznych.. W każdym razie C o s t e — jako teolog — pokazał nie tylko niezbieżność niejednych kształtów istnienia z m oralnością chrześcijańską, ale co najistotniej sze, w oparciu o doktrynalne i etyczne w skazania chrześcijaństwa — w ykazał istotne sprzeczności, jakie funkcjonują w aktualnej interpretacji ideałów, będą cych przedm iotem sum y społeczeństw a liberalnego.
Program w izyty znakom itego gościa był bogaty i zróżnicowany. Oprócz w ykładów w ATK w ziął udział w dwóch dyskusjach na tem aty społeczne- zorganizowanych w K lubie In teligencji K atolickiej w W arszawie oraz w re dakcji „Chrześcijanin w św iecie”. Jako zainteresow any problem atyką dialogu, z niew ierzącym i złożył w izytę w redakcji tygodnika „Argum enty” celem za poznania się ze św iatopoglądow ym i założeniam i tego pism a i jego udziałem w kształtow aniu ideałów hum anistycznych w Polsce. Odbył nadto podróże- po kraju, z których jedne m iały charakter naukowy i turystyczny zarazem (Kraków, Wrocław, Lublin), inne pątniczy (Częstochowa, Oświęcim). N ależy w reszcie w yróżnić dwa osobiste spotkania prof. C o s t e ’ a z prym asem ks„ kard. S. W y s z y ń s k i m oraz z m etropolitą krakowskim , ks. kard. K. W o j t y ł ą , a także udział w przyjęciu, jakie na jego cześć w ydał attache k u ltu ralny am basady francuskiej w W arszawie.
W sum ie była to w izyta, która całkow icie spełniła pokładane w niej ocze kiwania. Poznaliśm y lepiej teologa o zasłużonej renom ie i r :ędzynarodowej i ze swej strony zapoznaliśm y go z naszą pracą, z ludźmi, którzy u nas k ie rują Kościołem, kształtują m yśl teologiczną i hum anistyczną, a również z p ięk nem i pam iątkam i naszego kraju. W ten sposób krąg relacji, jakie ATK na w iązuje z zagranicznym i uczelniam i, poszerzył się jeszcze o jedno ogniwo.. Używ ając sform ułowania ze słów powitalnych prorektora ks. prof. I. Ś u b e - r y w dniu przyjazdu gościa, w ypada podkreślić i to, że drogą zacieśniania w ięzi intelektualnych i przyjacielskich z profesoram i uniw ersytetów zagra nicznych akademia ma swój udział w form owaniu w artości ogólnoludzkich — współpracy, która w iedzie do braterskiego w spółistnienia ludzi m iędzy sobą.
ks. Tadeusz S ikorski, W arszaw a t 2. P o b y t p r o f . d r K. H ó r m a n n a w P o l s c e
W dniach 18—22 m aja 1976 r. przebyw ał w P olsce dr Karl H o r m a n n , kierownik Instytutu Teologii M oralnej na W ydziale Teologicznym U niw er sytetu W iedeńskiego. Jest on znany polskim teologom dzięki dość żywym kontaktom naukowym. Przykładem tego był m.in. udział profesora austriac
90
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Ykiego w K ongresie M oralistów Polskich w Krakowie w 1974 r. Tym razem profesor odw iedził ATK, KUL i W yższe Sem inarium Duchowne w Nysie.
Prof. H ö r m a n n znany jest polskim m oralistom rów nież ze swoich p u blikacji. Jest on autorem podręcznika H andbuch der christlichen M oral, In n sbruck 1958 (tłum aczenie ang. In trodu ction to M oral Theology, London 1961). Pow ażną pozycją jest jego synteza zagadnień m oralno-teologicznych w ujęciu encyklopedycznym (pierwsza na obszarze języka niem ieckiego): L exikon der
ch ristlichen M oral, Innsbruck 1968 (tłumaczenie hiszpańskie: Diccionario de m orał cristiana, Barcelona 1975). Jest to próba uwspółcześnienia tradycyjnej
koncepcji teologii moralnej w oparciu o najnowsze tendencje. Autor, ograni czając się do obszernego opracowania n iew ielkiej liczby podstawowych haseł z zakresu chrześcijańskiej nauki m oralności, stw orzył praktyczną m ożliwość posługiwania się leksykonem jako podręcznikiem (por. rec. Coli. Theol. 40, 1970, z. 4, 104— 106). Ostatnio ukazało się drugie w ydanie leksykonu, grun tow n ie przerobione, przy w spółpracy dość licznej grupy teologów , zwłaszcza sp ecjalistów w dyscyplinach z pogranicza nauki m oralności (Innsbruck 1976). Oprócz opracowań o charakterze ogólnym, profesor z W iednia niemało też uwagi poświęca zagadnieniom szczegółowym . Owocem tego są nie tylko oddzielne publikacje, lecz także opracowania i artykuły w dziełach zbioro w ych i czasopism ach naukowych. Na uwagę zasługuje jego dziełko p ośw ię cone zagadnieniu kłam stw a W ah rheit und L üge, W ien 1953 (włoskie tłu m a czenie: V eritä e m enzogna, Roma 1958).
Do dziedziny szczególnego zainteresow ania profesora należą jednak stu dia nad problem em w ojny i pokoju oraz tem atyką pokrewną (m.in. Friede
und m oderner K rieg im U rteil der K irche, Wien 1964; Eid, B efeh l. W id e r stan d, Innsbruck 1964; W e h rd ien st-K rieg d ien stverw eig eru n g — G erech ter Krieg? Augsburg 1971) oraz zagadnienia z zakresu etyki seksualnej, m ał
żeństw a i rodziny.
Prof. H ö r m a n n habilitow ał się najpierw z teologii m istycznej, z za kresu której w ykłady zostały wprowadzone na U niw ersytecie W iedeńskim w 1946 r. Przedm iot w ykładów obejm ow ał to w szystko, co się zwykło okre ślać m ianem teologii ascetycznej, w zględnie życia w ew nętrznego lub ducho wości. Stanowią one rzadki na obszarze języka niem ieckiego przykład dy daktyki i badań w tej dziedzinie na poziom ie uniw ersyteckim .
Prof. H ö r m a n n przeprowadził później rów nież habilitację z teologii m oralnej (w oparciu o pracę Leben in C h ristu s. Zusam m enhänge zw isch en
Dogma und S itte bei den A postolischen V ätern , W ien 1952) i objął katedrę
tej dyscypliny. Zainteresowaniom tem atyką duchowości pozostał dalej w ie r ny, czego w yrazem jest, m iędzy innym i, kilkuletnia praca w charakterze re daktora rocznika w ydaw anego pod tytułem „Jahrbuch für M ystische Theo lo g ie” lub „Mystische T heologie”. W całej zresztą sw ojej twórczości wyraża on zaw sze głębokie przekonanie o ścisłym związku teologii życia w ew n ętrz nego i teologii m oralnej, jako dziedzin, które razem tworzą dopiero pełną teorię życia chrześcijańskiego.
Poglądy te w jakiejś mierze znalazły odbicie także w — wygłoszonym w dniu 18 m aja w Akadem ii Teologii Katolickiej — odczycie pt. Was heisst
christliche S ittlic h k e it? Poruszone w nim zagadnienie specyfiki moralności
chrześcijańskiej podejm ow ane już było w prelekcjach w ATK prof. B. H ä r i n g a, J. Z i e g l e r a i F. B ö c k l e g o . Zagadnienie to ma charakter za sadniczy i stanow i punkt w yjścia dla chrześcijańskiej koncepcji życia m o ralnego i nic w ięc dziwnego, że jest obecnie przedm iotem ciągłego i żywego zainteresow ania teologów , jakkolw iek n ie ma zgodności co do samego okre śle n ia proprium etyk i chrześcijańskiej. Np. niektórzy spośród m oralistów
sprowadzają je jedynie do m otywacji.
Jeśli chodzi o prof. H ö r m a n n a, w idzi on w chrześcijańskiej m oral ności istotną i k w alitatyw ną odrębność. Składają się na nią, zdaniem naszego teologa, m.in. takie elem enty, jak miłość, pojmowana w sposób pełny, tzn. jako
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y
91
uczestnictw o w m iłości Bożej, „nowe narodzenie’’ chrześcijanina, jego istn ie nie w C hrystusie. Są to czynniki, które decydują o nowości w izji życia m o ralnego chrześcijanina.
R eferat w yw ołał w iele p ytań i żywą dyskusję, co św iadczy o dużym za interesow aniu słuchaczy poruszoną problem atyką. Jego tłum aczenie na język polski ma się ukazać w jednym z najbliższych num erów „Collectanea Theo- logica”.
Zam ieszczone poniżej om ówienie księgi pam iątkowej z okazji 60-lecia urodzin prof. H o r m a n n a i rozprawy doktorskiej jego asystenta stanowią pew ne uzupełnienie tych uwag o sylw etce i twórczości naukowej w iedeńskiego profesora.
ks. Jan P ryszm on t, W arszaw a
III. Z NOWSZYCH PUBLIKACJI
1. Temat w yzw olenia w dzisiejszej teologii
Idea w olności, kjtóra w okresie powojennym zyskała sobie uprzyw ilejo w ane m iejsce w słow nictw ie teologicznym , coraz częściej bywa wyprzedzana przez swój korelat — ideę w yzw olenia. Jest przy tym charakterystyczne, że — podobnie jak poprzednio wolnoiść, tak dziś w yzw olenie nie w ystępuje jedynie jako tem at odrębnego działu teologii, lecz rów nocześnie jako ogólny w y znacznik reinterpretacji chrześcijaństwa. W ten sposób w iększość traktatów dogmatycznych i moralnych otrzymuje obecnie nowy wyraz w dwojakim zarazem odniesieniu: do życia nadprzyrodzonego i ziem skiego. Poniższy prze gląd publikacji sygnalizuje znam ienny fakt, kitóry już teraz zasługuje na w nikliw ą m onografię.
Spośród najśw ieższych opracowań, szczególną uwagę zwraca w tym przed m iocie książka Y. C o n g a r a , Un peu ple m essianique. S alut et lib éra tio n , Paris 1975, Ed. du Cerf, ss. 204. Ta niew ielkich rozm iarów pozycja jest u w a żana za dopełnienie przem yśleń znakom itego eklezjologa wokół zbawienia, ogłoszonych w cześniej w V aste m onde m a paroisse, vé rité et dim ensions du
sa lu t, Paris 1959, a znanych polskiem u czytelnikow i z w ydania C h rystus i zbaw ien ie św ia ta , Kraków 1968, gdzie V aste m onde zajm uje drugą część
tomu (s. 167—331). Obecny tom sprawia wrażenie książki niejednolitej. Zresztą C o n g a r uprzedza, że jej dw ie części (U E glise, sacrem ent du salut oraz S a
lu t et lib éra tio n ) pow stały niezależnie od siebie i mogą być czytane nawet
w dowolnej kolejności, zgodnie z upodobaniam i i wrażliw ością teologiczną odbiorcy. N iem niej, pozostają w ścisłym powiązaniu ze sobą, traktując o K oś ciele i jego m isji, o jedności m iędzy esse Kościoła a jego istnieniem dla świata. W sum ie, głów nym zam iarem C o n g a r a było w ykazanie, że k o sm iczny charakter zbaw ienia domaga się w ciąż precyzyjniejszego potrakto w ania w teologii istotnej w ięzi m iędzy dziełem Chrystusa a historią lu dz kości i całego w ogóle stw orzenia.
Un peu ple m essian iqu e z dwóch w zględów powinien zainteresow ać m o
ralistę. Przede w szystkim dlatego, że C o n g a r, w ytraw ny dogmatyk, z w ła ś ciwym sobie um iłow aniem najcenniejszych w alorów m yśli Kościoła i do brym zarazem wyczuciem tętna bieżącego czasu, przekazuje w iele cennych uwag na tem at bezsprzecznie podstaw ow y do w łaściw ego ukierunkowania życia chrześcijańskiego, a przecież nadal zaniedbany w teologii moralnej na szego terenu. K ształtow anie norm postępow ania na fundam encie dogmatu winno ^ przebiegać w nierozłącznym kontakcie z rozwojem teologii dogm a tycznej w przeciwnym razie często powtarzany postulat pozostanie prostą deklaracją bez pokrycia w stw ierdzalnych faktach.
92
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Ywzględu, że jej perspektyw a, zawarta w wyznaczniku salut et libération , do sięga idei, która — nie bez racji — przybrała dziś na znaczeniu w takim stop niu, że wartość propozycji społecznych mierzy się kształtam i oferowanego w y z wolenia. Nie sposób zakwestionować obserwacji francuskiego teologa, że w sp ół czesny człow iek pragnie przede w szystkim w yzw olić się, a nie zbawić. C o n g a r w iedzie sw e rozum owanie ku w nioskow i, że dążność do w yzw olenia z a słu guje na należne sobie m iejsce w badaniach teologicznych. Byłoby błędem ujm ow anie jej tylko w granicach okazji lub (pretekstu do zbawienia, gdyż z istoty swej jest w łaściw ym kontekstem jego realizacji, czyli ludzką drogą do Boga, ohoć w ym iary zbaw ienia w ybiegają znacznie poza czysto ziem skie p er spektyw y.
C o n g a r nie w pisuje się jednak na listę teologów w yzw olenia. W yek s ponow anie przez tych ostatnich sfery p ra x is i ujm ow anie teologii jako teorii określonego działania, -nie znajdują u niego pełnego poparcia. Tym w iększe jednak zainteresow anie budzą jego dociekania- — zrównow ażone, oszczędne i, co najw ażniejsze, kom petentne.
Podobną, m u ta tis m u ta n d is, tem atykę podejm uje publikacja Stałej Rady Episkopatu francuskiego Libération s des hom m es et salut en Jésus C h rist Paris 1975, Ed. Centurion, ss. 108. N ie jest to oficjalny dokument episkopatu, lecz refleksja rady, przekazana szerszemu gronu czytelników, zredagowana w n astępstw ie sesji pastoralnej biskupów Francji poświęconej zasygnalizo wanem u zagadnieniu w e w rześniu 1'974 r. Dodajmy, że ten przejaw działalności pasterskiej ma już w e Francji pew ną tradycję. Podobne refleksje ukazywały się w poprzednich latach, jako odbicie kolejnych sesji, niezależnie od o g ła szania drukiem ich dokumentacji. Obecny zeszyt wzbogaca bibliografię pro blem atyki w yzw olenia głów nie dlatego, że w brew skojarzeniom z m yśleniem , które n ie p retenduje do ścisłego rozum owania, zam ieszczone w nim refleksje są tekstem logicznie zorganizowanym w okół kilku zasadniczych dla tem atu idei, tok m yśli rozw ija się z dbałością o precyzję słow nictw a, dobrą teologię i trafne rozeznanie przem ian w życiu religijnym i społecznym Francji. Z pun ktu w idzenia referow anej tu k w estii istotne znaczenie ma rozdział zatytuło w any U E glise et les tâches actuelles de lib é ra tio n {s. 41—69), gdzie zabiega się o skrupulatne potraktow anie w ielow ym iarow ości w yzw olenia — w d zie dzinie zdrowia, w życiu kulturalnym i społecznym , w odniesieniu do polityki i ekonomii.
M oralistę, zw łaszcza tego, który nie zdołał jeszcze w pełni przekonać się do tem atyki w yraźnie odbiegającej od tradycyjnych zestaw ów k w estii etycz nych, usatysfakcjonują liczne zwroty bezpośrednio skierow ane pod adresem teologii m oralnej. Np. w konkluzji zeszytu, po stw ierdzeniu, że K ościół m a jący m isję głoszen ia w szystkim zbawczego orędzia C hrystusa, w ypow iada je dziś w języku w yzw olenia, autorzy reflek sji przypom inają wiążący się z tym postulat ciągłej reinterpretacji celów i środków istnienia ludzkiego (s. 73). Wypada również zwrócić uw agę na to, że pośród prawdziwie interesujących spojrzeń w tekście tym często powraca idea solidarności jako niezbywalnego w arunku skutecznej realizacji w yzw olenia. Podobnie, powiązanie w yzw olenia z m isterium paschalnym n ie tylko przydaje pierw szem u rangę pojęcia teo lo gicznego, ale i przybliża w zaktualizowanej postaci moralne treści Zm ar tw ychw stania (zob. ■ rozdz. Le Christ ressu scité, source et ach èvem en t de la li
bération de Vhomme, s. 34—40).
W interesującym zestawieniu z nadzieją chrześcijańską, idea w yzw olenia została św ieżo uprzystępniona polskiem u •czytelnikowi w studium J. A l f a r o ,
C h rześcijańska n ad zieja i w y zw o len ie człow ieka, W arszawa 1975, Wyd. Pax,
ss. 225. Od strony form alnej postępow anie teologiczne A l f a r o zbieżne jest z tym, jakie reprezentuje C o n g a r . Uprawia on klasyczną teologię w n a j lepszym znaczeniu tego terminu. Pisząc o nadziei, w ośrodku sw ych docie kań nie staw ia zatem p ra x is w yzw olenia, lecz realizację zbawczego orędzia Chrystusa w historii w spólnoty eklezjalnej, krytycznie sprzęgniętej z historią
E IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y
93
św iata. Ten z kolei akcent um ożliw ił hiszpańskiem u teologow i uw ydatnienie faktu, że chrześcijańska eschatologia nie jest w yłącznie transcendentna, w o b ec czego całkow ite zbaw ienie człowieka rozpoczyna się już w życiu ziem skim (s. 179). Przy tym A l f a r o z należną precyzją podkreśla związek rea lizow anego w historii zbawienia z przem ianą świata: „eschaton dokona się w człowieku, jeśli tylko człowiek jest otwarty na przyszłość; ale eschaton człow ieka im plikuje eschaton historii i św iata’’ (s. 176). Idea w yzw olenia p o jawia się w finale stosunkow o obszernych w yw odów na tem at w ielorakich .aspektów nadziei, w m omencie przejścia do powiązania życia w spólnoty escha tologicznej z życiem św iata. W ypada jednak zaznaczyć, że A l f a r o szczęś liw ie u nik nął przedstaw ienia tych m yśli w form ie jedynie praktycznych w n io sków, wyprowadzanych zw ykle przez dawniejszych autorów z ustalonej uprzednio teorii. Theoria. i praxis stanow ią u niego nierozerw alną całość, niem niej pozostaje kwestia, na ile kierunek rozumowania, odwrotny od tego, który stosow any jest w tej chw ili przez w ielu teologów A m eryki Łacińskiej w postaci w yniesienia p ra x is chrześcijańskiej i postaw ienia jej nawet wśród źródeł w ied zy teologicznej, d aje szansę podjęcia i zadowalającego rozw iąza nia kluczow ych problem ów społecznych epoki, zwłaszcza niespraw iedliw ości w św iecie. W prawdzie A l f a r o u zn aje w yzw olenie z w szelkich rodzajów alienacji i ucisku za integralną część nadziei — aktyw nej postaw y chrześci
jańskiej, szacuje chrześcijańską propozycję w yzw olenia w porównaniu z p ro pozycjam i pozachrześcijańskim i, w yraża szereg cennych postulatów wartych bliższego przestudiowania, w p ew nym m om encie (s. 208) sk łonn y jest wręcz do przyznania p ra x is chrześcijan odpow iedniego priorytetu, ale ostatecznie pozostawia czytelnika w niedosycie. Być m oże dlatego, że nie rozw inął tego działu książki do w iększych rozmiarów, zastosowana metoda nie pozwoliła m u na „pójście” dalej. Można też przypuszczać, znając skądinąd w ysokie kom petencje autora (por. Teologia postępu lu d zk ieg o , W arszawa 1971, Wyd. ODISS), że w nikliw szej k onkretyzacji zaprezentow anych w obecnej książce przem yśleń n ie uznał za sprawę dojrzałą. Jakkolw iek chciałoby się ocenić ostateczne rezultaty dociekań A l f a r o w k w estii odniesienia nadzieja-w y- zw olenie, pozostaje, że ogólny charakter jego sąd ów zdecydow anie w ybiega poza zdawkow e ogólniki. N ie sposób nie w yrazić mu uznania za taki np. fragm ent: „...trzeba uświadom ić sob ie ogrom niespraw iedliw ości w dziedzinie społecznej, politycznej, ekonom icznej i m iędzynarodow ej; trzeba odważnie potępić struktury ucisku i czynnie zaangażować się w (pełne oswobodzenie człow ieka; trzeba przyznać się szczerze do grzechu m ilczenia, do utożsam ia nia się z ekonom icznym i i społecznym i strukturam i ucisku słabych i u sun ię tych poza m argines. A ktualna sytuacja św iata jest prawdziwym w yzw aniem dla chrześcijaństw a” (s. 209).
Z odwrotnej pod względem m etodologicznym pozycji, w yzw olenie jest przedm iotem badań znacznej grupy teologów kontynentu am erykańsko-łaciń- skiego. Z uw agi na słabą znajomość ich założeń głów nych tez, a zwłaszcza argum entacji, w arto odnotować, jako dobre w prow adzenie do teologii w y zw olenia, dwa najnow sze artykuły: Ph.-I. A n d r é - V i n c e n t , Les th éologies
de la libération , Nouv. Rev. Théol. 98(1976)109— 125 oraz Fr. H. L e p a r -
g n e u r, Théologie de la libération, e t théologie to u t court, tam że, s. 126'—169. N atom iast z prac pow stałych w Am eryce Łacińskiej, przychylną -uwagę sk u p iła na sobie w ostatnim czasie obszerna m onografia G. G u t i é r r e z a, T h é
ologie de la libération , B ru xelles 1974, Ed. Lum en vitae, ss. 343. W prawdzie
oryginalne w ydanie tego dzieła ukazało się przed p ięciu laty w Peru (Lima 1971, Ed. CEP), ale dopiero dziś, głów nie dzięki przekładom na języki francuski i niem iecki, w yw ołało echo w Europie. W ieloaspektowe opracowanie zagad nienia, gruntow na dokum entacja i w nikliw ość rozumowań autora spraw iają, że Théologie de la libération od razu zajęła jedno z czołow ych m iejsc wśród fundam entalnych prezentacji teologii w yzw olenia. Podobnie n ie sposób b y łoby pominąć ją w studium w yzw olenia jako tem atu dzisiejszej teologii
94
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Yw ogóle. W książce G u t i é r r e z a spotyka się analizę kw estii znanych z po przednich publikacji — C o n g a r a , A l f a r o , Stałej Rady Episkopatu fran cuskiego — ale z zasadniczą zmianą w u kładzie w spom nianych w yżej od niesień. Odtąd na pierwszym m iejscu staw ia się w yzw olenie, rozumiane w sen sie w alki, podejm owanej na rzecz spraw iedliwości w im ię chrześcijaństwa, i jako w yraz jedynie sensow nego przeżyw ania w iary w w arunkach sp ołecz nych tam tego kontynentu, by dopiero następnie, w oparciu >o tę w alkę — znak czasu — dokonać reinterpretacji zbaw ienia, czasu eschatologicznego, nadziei, Kościoła... W ydaje się, że teologia w y zw o len ia stanow i poważny asumpt do reinterpretacji sam ej teologii znaków czasu, a także, w nie m n iej szej m ierze, bodziec do nowych zastanow ień nad m etodologią teologii. S po śród osiągnięć G u t i é r r e z a , które, w o ln o m niem ać, -są bezw zględnie w ar tościow e, narzuca się zagadnienie uw arunkow ań w yzw olenia od solidarności z ubogim i (na ten tem at patrz: ks. T. S i k o r s k i , U bóstw o i solidarność —
z teologii w y zw o len ia , W ięź 20, 1976, z. 4).
W tym sam ym szeregu um iejscow ić n ależy pracę zbiorową Les lu ttes
de; la libération bousculent la théologie, Paris 1975, Ed. du Cerf, ss. 18:5, k tó
ra ma przede w szystk im znaczenie dla przyczynow ego wyjaśnienia) p rzyto czonych zmian w teologii południow oam erykańskiej. Na jej treść składają się: om ówienie historycznych pow odów nowego przeżyw ania w iary, analiza porów naw cza teologii w yzw olen ia z rozwojem nauk społecznych oraz studium nad językiem - tej teologii, którą autorzy ch ętn iej określają m ianem teorii pew nych działań, przedsiębranych przez chrześcijan doświadczających zn iew o len ia w określonym czasi'e i m iejscu. Dla tem atu w yzw olenia szczególnie cenne w ydają się uwagi z zakresu języka, tym w ięcej, że stosuje się tu słow nictw o m ające na ogół u stalon e znaczenia w naukach pozateologicznych, róż ne <od znaczeń przypisyw anych mu dotąd w teologii.
W zakończeniu przypom nijm y, że na przykładzie k ilk u w zm iankow anych prac chcieliśm y tylko zainteresow ać czyteln ik ów biuletynu tem atem , który skupia ob ecn ie m y śl w ielu teologów . I choć każdorazowo pow raca on na ogół w oddzielnych zestaw ieniach, jawi się jako podstaw ow y budulec teologii obec nych dni i obiektyw nie ważny wskaźnik działania. W każdym razie, w y ek s ponow anie w yzw olen ia staw ia teologię m oralną przed zadaniem dalszej r e interpretacji norm postępow ania.
ks. T adeu sz S ikorski, W arsza w a -Ł ó d ź
2. Etyka przedm ałżeńska
W ostatnim dziesięcioleciu problem y seksualnej etyk i przedm ałżeńskiej nabrały szczególnego znaczenia ze względu na szerzenie się w krajach c y w ilizacji zachodniej perm isyw nych postaw i zachowań przedm ałżeńskich. (Term inów „perm isywność sek su aln a” oraz „perm isyw ne p ostaw y i zachow a n ia”, używanych w socjologii i sek su ologii, nie d a .się ,zastąpić w języku ety k i innymi.) N astaw ienie perm isyw ne udzieliło się również m oralistom i teologom. Konferencja K ościołów Protestanckich w Lambeth w 1966 r. — 485 głosam i przeciw 259 ■— pozostaw iła swobodę decyzji ,co do sek su aln ych stosun k ów przedm ałżeńskich narzeczonym (S ex ,omd m o ra lity , London 1966, SCM Press). Spośród teologów protestanckich dopuszczalności stosunków przedm ałżeń skich p rzeciw staw ił się ostro H. G. P ö h l m a n n , S exu aleth ik u n ter dem
H am m er? B iblische A n tw o rt, Theologie der Gegenwart 11, '1968, s. *207—212.
Chcąc pójść na rękę m łodzieży, w ielu m oralistów k atolickich w y p o w ie działo się iza dozw olonością stosun k ów przedm ałżeńskich dla osób zdecydo wanych na m ałżeństw o, jezîeli te stosun k i są w yrazem w zajem nej m iłości i odpowiedzialności. W Stanach Zjednoczonych duże w rażenie w yw ołał s u gerujący to artykuł kapelana studentów, J. W. W a 1 s h, S ex on cam pus, Com - m onw eal 85, 1967, s. 590—596. Otwarcie głosił to św iecki m oralista katolicki z uniw ersytetu St. Louis, V. C. P u n z o, R e flec tiv e n aturalism , An in trodu ction
B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y
95
to m oral ph ilosoph y, N ew York 1969, M acm illan. Tezę p rotestanckiego te o
loga P. R a m s a y a (A C hristian approach to the qu estion of sexu al re la
tions ou tside of m arriage, Journal of Religion 45, 1965, s. 100—118), że osoby
zdecydow ane na m ałżeństw o (en gaged) m ogą być uważane za już faktycz nie — lub „m oralnie” — zw iązane m ałżeństw em i z .tlej racji m ogą m ieć ze sobą stosunki seksualne, przyjęli dw aj m oraliści katoliccy: J. F. D e d e k,
C on tem porary sexual m o ra lity , N ew York 1971, Sheed-W ard; K. K r i e c h , Vorehelicher G eschlechtsverkeh r in m oraltheologischer Sicht, Schweizerische
Kirchenzeitung ,19, 1970, s. 2741—278.
Brazylijski teolog pochodzenia holenderskiego, C. J. S n o e k .(M ałżeń stw o
a in stytu cjon alizacja życia seksualnego, Concilium 6, 1970, s. 351—360), w ysun ął
projekt in stytucjonalizacji stosunków przedm ałżeńskich przez utw orzenie p e w nego rodzaju stopni w stępnych do m ałżeństw a. Koncepcję tę poparli: F. V. M a n n i n g , The human m eaning of sexual pleasu re and th e m o ra lity of p re
m arital intercourse, American Ecclesiastical R eview 1/65, 1971, s. 18—28; 166,.
1972, s. 3—21,302—319; M. V i d a l , Moral y sexualidad p rem atrim on ial, Madrid 1972, Editorial P. S.; tłum . w łoskie: I ra p p o rti prem atrim on iali, A ssisi 1973, Citt. Editrice. Książka; V i d a 1 a jest jedną z najciekaw szych pozycji pro blemu; przedstaw ia znakom icie dorobek antropologii kulturalnej, zwłaszcza biblijnej, a także argum entację społeczną. W sposób charakterystyczny dla autora hiszpańskiego, V i d a l odrzuca argument z całkowitości wzajemnego daru osobowego, uważając go. za w yraz traktow anego przezeń pogardliw ie „personalizm u”.
Koncepcje „stopni przedm ałżeńskich” -przyjął także S. H. P f ü r t n e r w sw ych głośnych publikacjach: M oral — Was gilt heute noch? Erw ägungen
am B eispiel der Sexualm oral, Köln 1972, Benziger; K irche und S exu alität,
R einbek 1972, Rowohlt. W tej drugiej, obszerniejszej publikacji, P f ü r t n e r przyjm uje jednocześnie i koncepcję „stopni przedm ałżeńskich”, i sprzeczną z nią zasadę, że trzeba sam ym m łodym 'zostawić sw obodę decyzji, -czy i kiedy mają podjąć stosu n k i przedm ałżeńskie. Tezy P f ü r t n e r a spotkały się ze sprzeciw em w ładz Kościoła., w yrażającym się w odebraniu mu prawa do nau czania na W ydziale Teologicznym U niw ersytetu w e Fryburgu Szwajc. N ato miast n ajw ybitniejszy znawca etyki seksualnej w e W łoszech, A. V a 1 s e c c h i, utracił prawo nauczania n a u niw ersytecie Sacro Cuore w M ediolanie za gło szenie tezy, że zasady m oralne pow inny dostosow yw ać się do zm ian form kulturow ych (N uove vie delVetica sessuale, Brescia 1972, Queriniana).
Psycholog i kapłan M. T e j e r a akceptuje stosunki przedmałżeńskie tych spośród młodych, zdecydow anych na m ałżeństw o, którzy uważają upra w ian ie ich za słuszne (I ra p p o rti prem a trim o n ia li per lo pśicologo, w: G io-
van i e sesso, Varese 1971, OARI, s. 77—94). Chociaż zasada, aby postępować
zgodnie z przekonaniam i, jest niew ątpliw ie słuszna, to sposób jej zastoso w ania do stosunków przedm ałżeńskich przez T e j -e r ę stoi w sprzeczności z innym i zasadami i danymi psychologii. Za T e j e r ą „idzie” jednak najbar dziej płodny, lecz nieco powierzchowny, m oralista w łoski L. R o s s i, Z ra p
p orti prem atrim on iali p er ilteo lo g o , tam że, s. 95—122; Probierni di m orale oggi,
A ssisi 1971, Citt, Editrice, rozdział 4. Z rapporti prem atrim on iali in p ro sp e tiv a
pastorale, s. 56—79. R o s s i uważa, że stosunki przedm ałżeńskie mogą od
grywać rolę próby doboru m ałżeństkiego, a ci, którzy uprawiają je w dobrej wierze, nie grzeszą i mogą być dopuszczeni do Komunii św. Tezy te powtarza G. B a r r a w obszernej popularnej publikacji dla młodzieży: Sono leciti i ra p
porti prem atrim oniali?, Torino 1972, Gribaudi. Również psycholog E. E l i sądzi,
ze stosunki przedmałżeńskie n ie zawsze są grzechem ciężkim (Sexu alm oral,
voreheliches G eschlechtsleben und Z ölibat, Zürich 1970, Benziger).
Z m oralistów katolickich pr'zeciwnych stosunkom przedmałżeńskim, trzeba najpierw w ym ienić: G. S c h e r e r , Ehe im H orizont des Seins. Zu eirien
neuen V erstän dn is der S ex u a litä t, Essen 1965, Driewer. S c h e r e r w sk azy
96
B IU L E T Y N T E O L O G IG Z N O M O R A L N Ysunek seksu aln y w ym aga bezw zględnie ram trw ałego m ałżeństw a. A rgu m entację tę pow tórzył P. D e l h a y e w odczycie na\ 9 M iędzynarodowym K o lokw ium Seksuologicznym w Louvain, 1967 (H étérosexu alité de Vadolescent.
Le poin t de vu e m oral, w: H étéro sex u a lité e t adolescence. A ctes du IX -è m e Colloque International de Sexologie, Leuven 1967, s. 86—96). Rozwinął tę argu
m entację F. B ö c k l e w pierw szej rozprawie m oralnej, poświęconej w ca łości stosunkom przedm ałżeńskim : Ethos der L ie b e, w: F. B ö c k l e , J. K ö h - n e, G eschlechtliche Beziehungen vo r der Ehe, Mainz 1967, Grünewald, s. 7—37. Inny, w ybitny św iecki moralista, G. D u r a n d , w łączył tę argum entację w swój św ietny esej o stosunku seksualnym: Éthique de la rencontre se
x u elle, M ontréal 1971, Fides. Na użytek czytelników w łoskich przedstaw ił
ją w bardziej teologicznej form ie T. G o f f i w artykule R a p p o rti p r e m a tr i
m on iali tra fidanzati, La fam iglia 6, l'9i72, s. 3—8, stanowiącym jeden z roz
działów jego książki Etica sessuale cristia n a , Bologna 1972, Ed'. Dehoniane. N ajcenniejszą pozycję stanow i książka D. T e t t a m a n z i , R apporti p rem a -
trim o n ia li e m orale cristian a, Milatao 1973, Daverio. Autor zaznacza, że nie
uw zględnił dorobku nauk em pirycznych, ponieważ ich nie zna; podaje jed nak najbardziej bogate zestaw ien ie argum entów osobowych i społecznych z teologicznego punktu widzenia.
Przedstaw iciele nauk em pirycznych wsparli jednak skutecznie m oralis tów. „Osobowa” argumentacja S c h e r e r a i B ö c k l e g o została w łaściw ie zarysowana już w cześniej przez lekarza holenderskiego C. J. T r i m b o s a , dyrektora Instytutu Zdrowia Psychicznego w Utrechcie, w książce G ehuw d en
O ngehuwd, H ilversum 1962, Brand, wydanej po angielsku pt. H ealth y attitu d es to w a rd love and sex, N ew York 1964, Kennedy. Lekarz niem iecki, J. K ö h n e,
zanalizow ał negatyw n e skutki psychiczne stosunków przedm ałżeńskich w roz p raw ie Das V erh ältn is von S tu d e n t und S tu den tin vor der Ehe in ä rztlich er
S icht, opublikowanej wraz z w.w. rozprawą F. B ö c k l e g o w książce F. B ö-
c k 1 e, J. K ö h n e, G eschlechtliche B eziehungen vo r der Ehe, s. 39«—67. Książka ta została w ydana rów nież po angielsku i w łosku. P rofesor psychologii u n i w ersytetu w D etroit, R. P. O’ N e i 1, i kapelan studentów , M. A. D o n o v a n , opublikow ali w spólnie książkę S e x u a lity and m oral re sp o n sib ility, W ashihg- toin 1968, Corpus Books, w ydaną rów nież po w łosku, której rozdźiał P rem a
rita l se x u a lity, z pom inięciem części dotyczącej pettingu przedm ałżeńskiego,
został przedrukow any w pracy zbiór. M. T a y l o r (wyd.), S ex th ough ts for
-contem porary C hristians, N ew York 1972, Doubleday, s. 133—150. Przeciw sto
sunkom przedm ałżeńskim w ystąpił też profesor psychologii U niw ersytetu L a terańskiego, V. S c h u r r , F reie L iebe oder Ehe? Psychologische Sicht, T h eo logie der Gegenwart 11, 11908, s. 212—216; później polem izował z niejasną pro pozycją „m ałżeństw w su m ien iu ” : W ieder klan destin e Ehen? ta m ż e , 13, 1970, ■S. 172'—174.
W naukow ych czasopismach w łoskich ukazało się w iele artykułów, kon tynuujących analizę negatyw nych skutków stosunków przedm ałżeńskich z punktu w idzenia psychologii i psychiatrii. Profesor k lin ik i im. A. Gem elli u niw ersytetu Sacro Cuore w M ediolanie, L. A n c o n a , w św ietn ym i zw ię złym artykule w skazał na to, że podjęcie stosunków przedm ałżeńskich w y klucza m ożliw ość w eryfikacji doboru m ałżeńskiego: R elazioni p rem a trim o -
n iali M edicina e m orale 22, 1972, s. 103—105. Inne skutki analizowali w kw ar
talniku, w ydaw anym przez Centro Italiamo di S essu ologia, O. L a P i e t r a ,
R apporti prem atrim on iali, Sessuologia 11, 1970, s. 119— 121; L. S i g n o r , E spe- rienze p rem atrim on iali giovanili, M otivi di un rifiu to, tam że 12, 1971, s. 152—
156. W strząsające w sw ym w yrazie są raporty, które opublikowali lekarze am erykańscy: z punktu w idzenia zdrowia publicznego, a zwłaszcza chorób w enerycznych, E. T. G é l i n a s , R apporti prem atrim on iali negli S tati Uniti.
N uov probierni m orali, tam że 13, 1972, s. 160—162; z Punktu w idzenia psychia