• Nie Znaleziono Wyników

"Pismo Święte Nowego Testamentu i Psalmy : najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem", Częstochowa 2005 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pismo Święte Nowego Testamentu i Psalmy : najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem", Częstochowa 2005 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Wojciechowski

"Pismo Święte Nowego Testamentu i

Psalmy : najnowszy przekład z

języków oryginalnych z

komentarzem", Częstochowa 2005 :

[recenzja]

Collectanea Theologica 75/4, 231-235

(2)

Pismo Święte Nowego Testamentu i Psalmy. Najnowszy przekład z języków orygi­ nalnych z kom entarzem, opracował zespół biblistów polskich z inicjatywy Towarzy­ stwa Świętego Pawła, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2005, ss. 864.

Przekład Nowego Testamentu i Psalmów wydany z inicjatywy księży paulistów jest pierwszą częścią i zapowiedzią nowego, kompletnego przekładu Biblii na ję­ zyk polski. Będzie to już czwarty taki przekład w czasach nowszych, po Biblii Ty­ siąclecia (od 1965), Biblii Poznańskiej (od 1973) i tłumaczeniu bp. Kazimierza Romaniuka (całość 1997) - albo nawet szósty, jeśli uwzględnić przekład Brytyj­ skiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego (1966-1975, bez ksiąg greckich ST, dodawanych potem za Biblią Tysiąclecia), oraz przekład ekumeniczny, który może zostać ukończony wcześniej (NT i Psalmy 2001). Nie tak dalekie od kom­ pletności są też przekłady rozsiane po tomach seryjnych komentarzy biblijnych.

W tej sytuacji rodzi się pytanie o potrzebę nowego przekładu, a następnie o je­ go miejsce na tle dotychczasowych. Na początku zauważmy, że mnogość przekła­ dów jest pewnym dobrem. Oryginalnego tekstu nie da się w pełni oddać; z powodu różnic między językami zdania przetłumaczone albo nie przekazują wszystkiego z oryginału (tak się dzieje przy przekładach bardziej literalnych), albo też dodają do tekstu nieco interpretacji (przekłady swobodne i parafrazy). Kto nie zna języka oryginału, a chce upewnić się co do znaczenia tekstu, powinien więc porównywać różne przekłady. Tymczasem w Polsce nie tylko laicy, ale i duszpasterze oraz stu­ denci teologii przeważnie zadowalają się wyłącznie Biblią Tysiąclecia i reagują za­ skoczeniem na odmienne brzmienie pewnych tekstów w innych przekładach, a czasem wręcz nie bardzo zdają sobie sprawę z ich istnienia. Mało znany pozosta­ je fakt, że w ankiecie biblistów polskich z 1999 r. to nie Biblia Tysiąclecia została uznana za najlepszy przekład polski, lecz Biblia Poznańska. Zatem każdy nowy, wartościowy przekład z natury rzeczy poszerza znajomość Pisma Świętego.

Czym wyróżnia się najnowszy przekład? Wzorem dla niego były powstałe w wielu krajach „Biblie pastoralne”, przygotowywane z inspiracji tego samego zgromadzenia paulistów. Są to tłumaczenia ujęte w języku przystępnym i opatrzo­ ne dość obszernymi objaśnieniami ujętymi w formie przydatnej dla zwykłego czy­ telnika i duszpasterza. Na tle dawniejszych tłumaczeń, a szczególnie Biblii Tysiąc­ lecia, obecne okazuje się więc nieco mniej dosłowne, ale za to bardziej zrozumiałe i jaśniejsze. Największa różnica występuje w Listach św. Pawła, których styl w Bi­ blii Tysiąclecia nie zawsze jest komunikatywny. Bibliści preferują zwykle przekład bardziej dosłowny, odpowiedni na wykładzie z egzegezy i jedyny właściwy dla ko­ mentarza naukowego czy synopsy. Jeśli jednak zwykły czytelnik ma otwierać Pi­ smo Święte z pożytkiem i radością, musi być ono ujęte w słowach dla niego zrozu­ miałych. To samo dotyczy czytań liturgicznych. W przypadku słów stosunkowo

(3)

prostych jest oczywiście możliwe oddanie ich dosłownie i zarazem przystępnie. Z tych zapewne względów przekład Ewangelii w omawianym wydaniu wypadł do­ słowniej niż reszta. Jednakże w przypadku tekstów trudniejszych należy na po­ wszechny użytek wybrać ujęcie jaśniejsze, choćby i mniej dosłowne. Takie bowiem będzie szerzej czytane i przyswajane.

Tłumaczenie swobodniejsze może zagrażać wierności. W dawniejszych pol­ skich przekładach tego typu spotkamy luźne parafrazy (NT Seweryna Kowalskie­ go), a bardziej płynny język kryje niestaranność (Biblia bp. Kazimierza Romaniu­ ka). W omawianym przekładzie tego niebezpieczeństwa w zasadzie uniknięto. Przekład jest wierny, choć niekoniecznie dosłowny. Na ogół nie popada bowiem w parafrazę. Efekt jasności osiągany jest przez budowę zdania, szyk i składnię, oraz przez nowocześniejsze słownictwo („kobieta” zamiast „niewiasta”, „zarząd­ ca” a nie „szafarz”). Pracując nad szykiem i rytmem zachowano poetycki charak­ ter psalmów. Pod tymi względami przekład pastoralny przewyższa Biblię Tysiącle­ cia, a także dość podobne do niej wydanie ekumeniczne. W wielu przypadkach gó­ ruje też nad Biblią Poznańską, która pod względem metody tłumaczenia jest mniej jednolita.

Jeśli dosłowne oddanie było wystarczająco jasne, tłumacze wcale od niego nie stronili, np. w Mt 5,5: „Szczęśliwi łagodni, ponieważ oni odziedziczą ziemię”, brzmi jaśniej i ściślej niż w BT: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność po­ siądą ziemię”. W Ojcze Nasz mamy „długi” a nie „winy” (inna sprawa, że w tym miejscu zalecałbym użycie katechizmowego brzmienia modlitwy, z przekładem własnym w nocie). Gr. misthos to słusznie „zapłata”, a nie „nagroda”. Z uzasad­ nionych przekładów swobodnych wymienię „nie zwalczajcie zła złem” w Mt 5, 39; BT głosi w tym miejscu bierny pacyfizm („nie stawiajcie oporu złemu”), podczas gdy Jezusowi chodziło o to, by się nie mścić. Tłumacze wykorzystali szansę, jaką było istnienie wielu innych nowszych tłumaczeń różnego typu. Widać, że uważnie czytali przekłady bardziej dosłowne, szukając sposobów, by uczynić je zgrabniej­ szymi i jaśniejszymi. Mogli konsekwentnie skorzystać z najnowszego wydania kry­ tycznego (Nestle-Aland, wyd. 27). Przekład ten jest rzeczywiście „najnowszy”, w tym sensie, że z pożytkiem wykorzystał uprzednie.

Mimo to, można by oczywiście zaproponować pewne poprawki. Tytułem przy­ kładu: w Mt 5,22 niesłusznie przetłumaczono gr. more jako „bezbożniku”, gdy znaczy to „głupi” (w zdaniu chodzi o to, że ta sama obelga jest z jednej strony ka­ rana przez sąd ziemski, z drugiej przez Boży). Zalecałbym, by nie upraszczać, jak w Mt 5,28: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę”. Lepiej byłoby: „Kto przy­ gląda się kobiecie, aby jej pożądać”: chodzi o działanie celowe, a nie odruchowe; ponadto w kontekście kwestii zdrady małżeńskiej gr. gyne oznacza raczej mężatkę niż kobietę w ogóle. Mało zrozumiałe zdanie z 2 Kor 6,14: „Nie dźwigajcie obcego

(4)

jarzma z niewierzącymi”, brzmiałoby trafniej i aktualniej tak: „Nie chodźcie z nie^ wierzącymi w cudzym zaprzęgu”. W J 5,9 niesłusznie mowa o Synu i Ojcu z dużej litery, gdyż występuje tam przykład z życia rodzinnego (synek lubi imitować zaję­ cia taty). Potem dopiero został on w tekście Ewangelii zastosowany do Osób Bo­ skich. W Mk 1,43 zatarto (jak w BT) nieoczekiwany gniew Jezusa. Ps 80,16 jest niejasny, w BT było lepiej. W stronę uwspółcześniania języka można było pójść dalej. Termin „cudzołóstwo”, który całkowicie znikł z języka codziennego, należa­ ło stale, a nie sporadycznie, zastępować zwrotem „zdrada małżeńska”, tam gdzie jej dotyczy. Analogicznie zamiast „dziękczynienia” może być „podziękowanie”, a zamiast „zstępującego”, „schodzący”.

Jak w Biblii Tysiąclecia przyjęto pisownię wszystkich zaimków odnoszących się do Boga i Jezusa z dużej litery. Jest to, niestety, ortografia wprowadzona sztucznie, wbrew dawniejszej tradycji (od czasów J. Wujka po E. Dąbrowskiego), sprzeczna też z zasadami przyjętymi w wydaniach Biblii w innych językach. Niesłusznie więc uchodzi za normatywną. Masowy czytelnik nie jest nawykły do tekstów kościelnych i odbiera ją jako męczącą i dziwaczną, i ma rację, bo Jezus nie mówił przecież o so­ bie „Ja” i „Mnie” z dużej litery! W językach oryginalnych zaimki wcale nie są ak­ centowane. Przyjęte rozwiązanie nie wynika z wierności oryginałowi, lecz z pewnej maniery, a szkodzi przystępności dla ogółu, która była ważnym celem przekładu.

Metoda pracy była bardziej zespołowa niż przy przekładach dawniejszych. Pierwsza propozycja tłumacza była recenzowana przez kilka osób i przepracowy­ wana wspólnie z redaktorami naukowymi. Podobną metodę zastosowano z powo­ dzeniem w wielu przekładach obcych, jak Einheitsubersetzung czy New English Bi­

bie. Pozwala ona pogodzić koncepcję tłumacza z twórczym, krytycznym wkładem innych i nadać całości wystarczającą jednolitość. Pozwala też uniknąć pomyłek, których samotny tłumacz nie jest w stanie się ustrzec. Pracy tej towarzyszyły sta­ ranne korekty. Była to tym samym metoda czasochłonna i pracochłonna, gdyż pra­ ca nad przekładem trwała blisko 9 lat i zaangażowała sporą grupę biblistów (lista różnych współpracowników zajęła prawie stronę, więc jej nie cytuję). Przyniosło to owoce. Ze względu na znaczną rolę rewidujących przekład oraz redakcji nauko­ wej, nie podano przy księgach, kto był ich głównym tłumaczem względnie autorem objaśnień. Wydaje mi się, że taka informacja powinna jednak zostać zamieszczo­ na, może gdzieś na końcu tomu.

Bardzo ważną część tego wydania stanowią dość obszerne objaśnienia. Są one kilku rodzajów. Przed księgami znalazły się dwustronicowe wprowadzenia, przed­ stawiające kwestie historyczne, literackie i teologiczne. Odpowiadają one aktual­ nemu stanowi wiedzy i są przedstawione przystępnie. Co najwyżej proponował­ bym wyraźniej i więcej napisać o zastrzeżeniach przeciw Pawiowemu autorstwu li­ stów pasterskich (o Kol i Ef napisano trafnie). Więcej uwag miałbym do wprowa­

(5)

dzeń do całości. Rozdzialik Zanim zaczniesz czytać Biblię lepiej by pasował na po­ czątku niż na końcu. Nie należało sugerować (s. 15), że NT spisali zasadniczo sami apostołowie. Przy Ewangeliach (s. 17-18) zbędne są uwagi o Griesbachu, nato­ miast należało je porównać z biografiami starożytnymi i odnotować włączone w nie małe formy literackie, przypowieści i inne.

Po bokach tekstu umieszczono odsyłacze do tekstów paralelnych oraz mniejsze noty w kwestiach szczegółowych. Na dole strony natomiast znajdują się kilkuzda- niowe objaśnienia do kolejnych perykop. Unikają one parafrazowania tekstu, co jest plagą wielu komentarzy. Skupiają się na jego przesłaniu, jak też wskazują i wy­ jaśniają zawarte w perykopie trudności. Uczulają na sens przenośny. Informacje są dobrze dobrane i prawie zawsze trafne (aczkolwiek np. w Mt 5,43 nie należało utożsamiać nierządu, czyli prostytuowania się, z małżeństwem między krewnymi). Język objaśnień jest przystępny, czasami tylko wkradł się styl akademicki: „Kaza­ nie na Górze w warstwie literackiej jest dziełem ewangelisty, który wykorzystał treść nauki Jezusa pielęgnowanej przez pierwotny Kościół” (s. 27). Lepiej byłoby: „Ewangelista zbudował Kazanie na Górze z pojedynczych nauk Jezusa, przekazy­ wanych ustnie w Kościele pierwotnym”. W notach do psalmów bardzo brakuje ich numerów łacińskich.

Na końcu tomu znajduje się krótki słownik z encyklopedycznymi objaśnieniami 96 najważniejszych pojęć, tabela chronologiczna i kilka mapek. W tej części po­ prawiłbym zwyczajowe, ale zbyt wczesne datowanie Abrahama z ok. 1850 r. na XV w. przed Chr. itd., jak też dodałbym prawdopodobną datę ukrzyżowania Jezu­ sa - 7 IV 30 r. Przydatny byłby również niedługi indeks, mała konkordancja, wzo­ rowana np. na Einheitsubersetzung.

Podzielenie objaśnień na kilka kategorii w połączeniu ze zwięzłością języka po­ zwoliła przekazać dużo wiadomości bez zbytniego zwiększania objętości dzieła. Przejrzystości sprzyja forma graficzna stron, generalnie udana, aczkolwiek trzeba przywyknąć do żywej paginy na dole. Odnotujmy jeszcze udaną okładkę, która łą­ czy tradycję z nowoczesnością. Pod względem jakości objaśnień wydanie to wypa­ da wyraźnie lepiej niż inne. Biblia Tysiąclecia i wersja bp. K. Romaniuka są daleko uboższe w komentarze, a wydanie ekumeniczne nie ma ich prawie wcale. Biblia Poznańska zawiera przy NT nieco więcej objaśnień, ale mają one w dużej mierze cechy skróconych not naukowych, a nie charakter pastoralny. Podział całości na cztery tomy czyni ją niepraktyczną dla zwykłych wiernych, ponadto powstała ona ponad trzydzieści lat temu.

Łącznie prowadzi to do konkluzji, że mimo pewnych usterek, łatwych do usu­ nięcia w następnych wydaniach, właśnie ten najnowszy przekład wydaje się najbar­ dziej w tej chwili godny polecenia szerokiemu gronu czytelników. Należy go też uznać za niezbędny dla duszpasterzy, studentów teologii i członków ruchów reli­

(6)

gijnych. Powinien zostać dopuszczony do czytania w liturgii. Od czasu pojawienia się Biblii Tysiąclecia i Poznańskiej stanowi najważniejsze wydarzenie na polu pol­ skich przekładów biblijnych.

M ichał Wojciechowski, Olsztyn

ELRED Z RIEVAULX, Przyjaźń duchowa, Wstęp, tłumaczenie i uwagi kry­ tyczne: M. Wylęgała, wyd. Antyk, Kęty 2004, ss. 95.

Jeszcze trzy lata temu na Sesji Naukowej w Pelplinie, poświęconej Kulturze Cy­ sterskiej w Polsce (21-23 IX 2001), mówiono o bardzo słabej znajomości jej du­ chowości w teologicznym środowisku polskim, szczególnie jeżeli chodzi o dostęp do krytycznie opracowanych źródeł pisemnych mistrzów Zakonu oraz brak do nich fachowych komentarzy (B. A. Grenz, Źródła do dziejów duchowości cyster­

skiej. Wybrane zagadnienia, w: D. A. Dekański, B. A. Grenz... /red./, Kulturotwór­

cza rola Cystersów na Kociewiu. Materiały z Sesji N aukowej w Pelplinie, w dniach 21- -23 września 2001, Pelplin-Tczew 2002, s. 265-276). A oto w środowisku domini­ kańskim ukazuje się pierwszy zwiastun nowego powiewu naukowego w tej dziedzi­ nie. Otóż o. M. W y l ę g a ł a , młody doktorant z Uniwersytetu Warszawskiego, przedłożył tłumaczenie, wraz z krytycznymi uwagami, jednego z najważniejszych utworów jednego z trzech wielkich teologów Odnowy Cysterskiej XII w., Aelreda (Wylęgała woli używać imienia Elred), słynnego opata angielskiego z Rievaulx,

O przyjaźni duchowej (De spiritali amicitia).

Dotychczas teologowie zajmujący się tą tematyką czerpali z łacińskiego orygi­ nału w jego krytycznym opracowaniu przez A. Hoste i C. H. Talbota: Aelredi Rie- vallensis, Opera omnia - opera ascetica, Brepolis-Turnholt 1971, Corpus Cristano-

rum - Continuatio Mediaevalis /; to źródło też posłużyło tłumaczowi za podstawę polskiego przekładu. Nie tak dawno (na łamach „Życia konsekrowanego”) pisali­ śmy o ponowieniu przekładów ważniejszych dzieł Aelreda na język hiszpański przez karmelitańskie wydawnictwo Monte Carmelo (2001-2002). Podobnymi osią­ gnięciami mogły się chwalić inne wydawnictwa w Europie Zachodniej i Amery­ kach; od teraz jest ono dostępne dla szerszych rzesz czytelników w języku polskim. Aelred był mnichem i Opatem cysterskim żyjącym w latach 1110-1167, w pół­ nocnej Anglii (Northumberland). Pochodził ze szlachty anglosaskiej, z rodziny szanowanych księży katolickich (celibat dopiero był wdrażany w Anglii). Dziesięć lat (1124-1134) spędził na dworze króla Dawida I Szkockiego, gdzie miał możli­ wość poszerzenia znajomości kultury klasycznej, której wiedzą się później bardzo kompetentnie wykazał, zajmując ważne stanowisko zarządcy domu królewskiego. W 1134 r. rezygnuje z dobrze zapowiadającej się kariery politycznej, by wstąpić do

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kandydaci na prezydenta (z jednym wyjątkiem) prześcigali się w przekonywaniu swoich potencjal- nych wyborców, że najlepszym gwarantem ich bez- pieczeństwa zdrowotnego jest

Myślę, że kończąc to bardzo zwięzłe omówienie ważniejszych założeń, zmian i ich podstaw w ekumenicznym przekładzie Nowego Testamentu warto jeszcze

[r]

Wypowiedzi zniechęcające Wypowiedzi wzmacniające Miałaś się uczyć – co

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Był prezesem Oddziału Kieleckiego Polskiego Towarzystwa Historycznego, przewodniczącym Komisji Rewizyjnej tegoż Oddziału, opiekunem naukowym Studenckiego Naukowego Koła

łowanie teorii odnoszącej się do całej danej dziedziny, musi tak dobrać znaczenia nowych symboli stałych, by wszystkie swoiste wyrażenia danej dziedziny dały

II KRAJOWA KONFERENCJA POŚWIĘCONA PROBLEMOM PSYCHOLOGII W REHABILITACJI INWALIDÓW. W dn iach 23—25 stycznia